Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz.2

[Audacieux]

Napisane przez gramwzielone

Oczywiście rozumiem że założenie prawdopodobnie było takie że mamy dyskutować merytorycznie a nie w odpowiedzi na czyjeś argumenty czepiac się błędów, ale Wizaż doszedł do absurdu.
W tym momencie osoby piszące poprawnie są czasem gorzej traktowane niż te walące byka za bykiem - bo taka analfabetka może Ci bez przeszkód jeździć jaka to nie przemądrzała jesteś, jak to nie pozujesz na inteligentną, jak to się nie popisujesz swoim wykształceniem, ale Ty nie waz się choćby najdelikatniej, przyjaźnie, na szaro wskazać jakiegoś błędu bo rzuci Ci się do gardła twierdząc że regulamin zabrania pisania o błędach i dostaniesz ostrzeżenie.

Od dłuższego czasu wydaje mi się że targetem Wizażu są puste lale, które do dziesięciu nie potrafią zliczyć bo w szkole wolały malować paznokcie, a jedyne co czytaja to blogi modowe.

Dziewczyny, na Wizażu czasami dochodzi do spięć, bo jest nas tu mnóstwo... ale jest forum Mondeo Klub Polska, gdzie też jestem członkiem.. po prostu jaja jak berety.
Dorośli ludzie - w większości faceci reagują nadzwyczaj nerwowo na słowo... cholera! Raz dostałam bana za to.. no po prostu śmieszne. Ja wiem, że kultura wymagana jest wszędzie, ale forum to nie podanie do urzedu, gdzie każda kropka jest na wagę złota

[Candy_lips]

Napisane przez FreakChic

A ja nie mówiłam o klasach maturalnych, bo tam to inaczej trochę wygląda. Znam wiele osób z klas humanistycznych, nie tylko z mojego miasta, i nikt nie miał 10 godzin przedmiotu w pierwszej czy drugiej klasie. Może ja nie doczytałam, i dziewczyny pisały o klasach maturalnych? Poza tym, wydaje mi się, że jest ograniczona ilość godzin przedmiotów na tydzień, więc jeżeli miałoby być 10 godzin polskiego, to pozaprogramowo, lub kosztem innego przedmiotu.

Ja, jak już pisałam w 2 klasie LO miałam 10 godzin polskiego.

[201604250941]

Napisane przez Caramel1

dziwią mnie osoby, które w tramwajach i autobusach słuchają muzyki przez słuchawki tak głośno, że wszyscy obok nich potrafią zrozumieć słowa piosenki.

dzisiaj w tramwaju stał koło mnie chłopak, który w taki sposób sluchał jakiegoś szybkiego metalu

Oni czesto nie wiedza, ze ich sluchawki krzycza, to wina sluchawek a nie ich. To akurat jestem w stanie zrozumiec, bo sluchawki kosztuja sporo i nie bedzie nikt kupowal nowych w ciemno znowu bo tamte krzycza na caly autobus. Czasami nawet bardziej na zewnatrz niz do ucha


Mnie tam obchodzi bardziej co ktos mowi niz jak. Jest pare bledow na ktore mam alergie ale takich glupot typowych to nie wytykam, mistrzem ortografii tez nie jestem. Niby mi juz nie zalezy, poza tym komputery sprawdzaja pisownie, ale nadchodzi ten moment zawsze xD gdzie trzeba cos recznie napisac i komus dac... ostatnio jak mi pani w UP dyktowala formulke wyrejestrowania to sie modlilam zeby tam nie bylo slowa, ktorego nie pamietam glupia sprawa a nie bede przeciez jej pytac jakie rżet.
Nie wiem jak wy, ale ja przez to pisanie na klawiaturze zapominam duzo.

[madziares25]

Napisane przez kotwilka

Ostatnio mnie zdziwiła (oprócz tego, że obrzydziła) sytuacją którą zaobserwowałam: na poczcie w kolejce stała kobieta z dzieckiem w wózku. Dziecku wypadł smoczek na podłogę, a matka podniosła smoczek z podłogi, oblizała go (!!!) i podała dziecku (!!!!!!).
Jak można aż tak nie mieć wyobraźni?

Standard

---------- Dopisano o 21:29 ---------- Poprzedni post napisano o 21:24 ----------

Napisane przez kotwilka

Ostatnio mnie zdziwiła (oprócz tego, że obrzydziła) sytuacją którą zaobserwowałam: na poczcie w kolejce stała kobieta z dzieckiem w wózku. Dziecku wypadł smoczek na podłogę, a matka podniosła smoczek z podłogi, oblizała go (!!!) i podała dziecku (!!!!!!).
Jak można aż tak nie mieć wyobraźni?

Napisane przez yousuck

Ja nie mogłabym oblizać smoczka po dziecku, podobnie jak ognia unikam picia z jednej butelki z innymi czy jedzenia tymi samymi sztućcami - i nic na to nie poradzę, uważam to za dość obrzydliwe.

Obrzydlistwo...oblizywać smoczek po dziecku bleeee

---------- Dopisano o 21:35 ---------- Poprzedni post napisano o 21:29 ----------

Napisane przez Linaewen

Ostatnio w knajpce widziałam, jak mama karmiła nie taką znowu małą córkę [5-6 lat miała, no może wyrośnięta 4-latka]. Koszmar. Co mała nie zdjęła z widelca to mamuńcia dojadała . Aż musiałam zmienić stolik. Pomijając fakt, że wzięli małej pierogi, których ona nie chciała jeść, a frytki z mamusinego talerza wcinała, że aż miło...

W ogóle dzieciaki to temat rzeka-a raczej ich rodzice. Tak się naoglądałam na wczasach, że ze swoich się szybko wyleczyłam. Gównarzeria rozwydrzona...
Lata to-to po knajpach, zagląda ludziom w talerze, łapie za krzesła, biega, wrzeszczy, a mamuńcia z tatuńciem szczęśliwi, bo się dzieciątka tak śliczniutko bawią. Jakaś babcia się podnieca, że wnusięcie się nauczył jeździć na dwóch kółkach w jeden dzień [gówniarz lat 7], a jutro jak będzie ciepło to sobie pobiega bez mateczek po plaży [gówniarz lat 7!!]. Na plaży kopią doły po pół metra głębokie, ale nie zakopie jak idzie do domu, bo ratownicy zakopią. Brat uderza siostrę w tyłek na polecenie starszego brata, a mamuńcia z tatuńciem szczęśliwi, że się tak ładnie bawią. Latają synusiątka w zwykłych gaciach, bo przecież kąpielówki są poniżej ich godności. Wysikują te dzieciaki pod cudzym płotem "bo ona się tak nauczyła" [a strasza siostra stoi obok i płonie ze wstydu za matkę]... Tatuńcio w córuńcią na barana staje ludziom przed nosem[ba, na nosie!], bo córuńcia chce zobaczyć co na scenie. Na uwagę swojej żony odburnkął, że przecież córuńcia chce pooglądać...
Jeny, co za trauma...
Jak można tak dzieciaki rozpuścić....

Takie dzieci, jacy rodzice...Proste...uczą tego, czego sami zostali nauczeni, bądź nie...
I te mamusie...idące środkiem chodnika...pchające wózek przed sobą i robiące za święte krowy...prawie z uśmiechem na ustach i okrzykiem: z drogi...idę ja, matka ze swoim dzieckiem
Albo staną dwie z wózkami i dzieciarnią na środku chodnika i dyskusje...ani to ominąć, ani przeskoczyć...i szczerzy się taka i zdziwiona, że ludzie przejść nie mogą swobodnie...jakby z boku nie mogła stanąć...bezmyślne...

---------- Dopisano o 21:35 ---------- Poprzedni post napisano o 21:35 ----------

Napisane przez Linaewen

Ostatnio w knajpce widziałam, jak mama karmiła nie taką znowu małą córkę [5-6 lat miała, no może wyrośnięta 4-latka]. Koszmar. Co mała nie zdjęła z widelca to mamuńcia dojadała . Aż musiałam zmienić stolik. Pomijając fakt, że wzięli małej pierogi, których ona nie chciała jeść, a frytki z mamusinego talerza wcinała, że aż miło...

W ogóle dzieciaki to temat rzeka-a raczej ich rodzice. Tak się naoglądałam na wczasach, że ze swoich się szybko wyleczyłam. Gównarzeria rozwydrzona...
Lata to-to po knajpach, zagląda ludziom w talerze, łapie za krzesła, biega, wrzeszczy, a mamuńcia z tatuńciem szczęśliwi, bo się dzieciątka tak śliczniutko bawią. Jakaś babcia się podnieca, że wnusięcie się nauczył jeździć na dwóch kółkach w jeden dzień [gówniarz lat 7], a jutro jak będzie ciepło to sobie pobiega bez mateczek po plaży [gówniarz lat 7!!]. Na plaży kopią doły po pół metra głębokie, ale nie zakopie jak idzie do domu, bo ratownicy zakopią. Brat uderza siostrę w tyłek na polecenie starszego brata, a mamuńcia z tatuńciem szczęśliwi, że się tak ładnie bawią. Latają synusiątka w zwykłych gaciach, bo przecież kąpielówki są poniżej ich godności. Wysikują te dzieciaki pod cudzym płotem "bo ona się tak nauczyła" [a strasza siostra stoi obok i płonie ze wstydu za matkę]... Tatuńcio w córuńcią na barana staje ludziom przed nosem[ba, na nosie!], bo córuńcia chce zobaczyć co na scenie. Na uwagę swojej żony odburnkął, że przecież córuńcia chce pooglądać...
Jeny, co za trauma...
Jak można tak dzieciaki rozpuścić....

Takie dzieci, jacy rodzice...Proste...uczą tego, czego sami zostali nauczeni, bądź nie...
I te mamusie...idące środkiem chodnika...pchające wózek przed sobą i robiące za święte krowy...prawie z uśmiechem na ustach i okrzykiem: z drogi...idę ja, matka ze swoim dzieckiem
Albo staną dwie z wózkami i dzieciarnią na środku chodnika i dyskusje...ani to ominąć, ani przeskoczyć...i szczerzy się taka i zdziwiona, że ludzie przejść nie mogą swobodnie...jakby z boku nie mogła stanąć...bezmyślne...

---------- Dopisano o 21:38 ---------- Poprzedni post napisano o 21:35 ----------

Napisane przez Linaewen

Ostatnio w knajpce widziałam, jak mama karmiła nie taką znowu małą córkę [5-6 lat miała, no może wyrośnięta 4-latka]. Koszmar. Co mała nie zdjęła z widelca to mamuńcia dojadała . Aż musiałam zmienić stolik. Pomijając fakt, że wzięli małej pierogi, których ona nie chciała jeść, a frytki z mamusinego talerza wcinała, że aż miło...

W ogóle dzieciaki to temat rzeka-a raczej ich rodzice. Tak się naoglądałam na wczasach, że ze swoich się szybko wyleczyłam. Gównarzeria rozwydrzona...
Lata to-to po knajpach, zagląda ludziom w talerze, łapie za krzesła, biega, wrzeszczy, a mamuńcia z tatuńciem szczęśliwi, bo się dzieciątka tak śliczniutko bawią. Jakaś babcia się podnieca, że wnusięcie się nauczył jeździć na dwóch kółkach w jeden dzień [gówniarz lat 7], a jutro jak będzie ciepło to sobie pobiega bez mateczek po plaży [gówniarz lat 7!!]. Na plaży kopią doły po pół metra głębokie, ale nie zakopie jak idzie do domu, bo ratownicy zakopią. Brat uderza siostrę w tyłek na polecenie starszego brata, a mamuńcia z tatuńciem szczęśliwi, że się tak ładnie bawią. Latają synusiątka w zwykłych gaciach, bo przecież kąpielówki są poniżej ich godności. Wysikują te dzieciaki pod cudzym płotem "bo ona się tak nauczyła" [a strasza siostra stoi obok i płonie ze wstydu za matkę]... Tatuńcio w córuńcią na barana staje ludziom przed nosem[ba, na nosie!], bo córuńcia chce zobaczyć co na scenie. Na uwagę swojej żony odburnkął, że przecież córuńcia chce pooglądać...
Jeny, co za trauma...
Jak można tak dzieciaki rozpuścić....

Napisane przez zielona2

O matko i corko!!! Hahahaha.

A tak przy temacie to nie rozumiem dlaczego niektorych dziwi niepodzielanie przez innych entuzjazmu co do malych dzieci/dzieci. Kupek, kaszek, kolek, zabkowania.

U mnie tak naprzyklad jest, ze w rodzinie urodzi sie dziecko. Rodzice sie ciesza, ja gratuluje, oczywiscie tez sie ciesze. Ale oni nie rozumieja ze ja nie chce chcociazby brac na rece dzieciaka itd.

Albo na mszy: dzieciak jakis daje czadu(rozumiem, ok to dziecko przeciez nie zostawia przed kosciolem albo na parkingu) ale wiekszosc ludzi zamiast skupiona na mszy to z zachwytem patrzy na dziecko a niektorzy zdziwnieni ze sie nie zachwycam. NO NIE ZACHWYCAM SIE I KONIEC.

A wogole dobija mnie wmawianie mlodym ludziom ktorzy nie chca miec dzieci:
-"Jeszcze ci sie zmieni"
-"Jeszcze ci sie odmnieni"
-"Zobaczysz w przyszlosci polubisz dzieci".
Oni lepiej wiedza czy bede matka czy nie:r olleyes:

Oczywiscie chce sprostowac, ze absolutnie NIE NEGUJE MACIERZYNSTWA.

To tylko moje poglady

Popieram

[maria28]

Napisane przez Caramel1

dziwią mnie osoby, które w tramwajach i autobusach słuchają muzyki przez słuchawki tak głośno, że wszyscy obok nich potrafią zrozumieć słowa piosenki.

dzisiaj w tramwaju stał koło mnie chłopak, który w taki sposób sluchał jakiegoś szybkiego metalu

I co, zrozumiałaś? Ja mam czasem problemy, jeśli chodzi o ten gatunek muzyki


Dziwi mnie, że w np. w sklepach obuwniczych najszybciej zaczyna brakować butów nr 38 i 39 (oczywista oczywistość, że to najbardziej "chodliwe" numery), a mimo to nikt nie wpadnie na to, żeby zamówić więcej tej numeracji.
Poza tym czuję się poszkodowana, bo w czasie przecen rzadko kiedy uda mi się upolować fajne tańsze buty, bo zostają same 35, 36, 40, 41.

[CzarnyElf]

Napisane przez Caramel1

dziwią mnie osoby, które w tramwajach i autobusach słuchają muzyki przez słuchawki tak głośno, że wszyscy obok nich potrafią zrozumieć słowa piosenki.

dzisiaj w tramwaju stał koło mnie chłopak, który w taki sposób sluchał jakiegoś szybkiego metalu

Oj strasznie mnie to wkurza,na szczescie tu gdzie mieszkam raczej rzadko sie z tym spotykam.

[karolynka90]

Napisane przez maria28

I co, zrozumiałaś? Ja mam czasem problemy, jeśli chodzi o ten gatunek muzyki


Dziwi mnie, że w np. w sklepach obuwniczych najszybciej zaczyna brakować butów nr 38 i 39 (oczywista oczywistość, że to najbardziej "chodliwe" numery), a mimo to nikt nie wpadnie na to, żeby zamówić więcej tej numeracji.
Poza tym czuję się poszkodowana, bo w czasie przecen rzadko kiedy uda mi się upolować fajne tańsze buty, bo zostają same 35, 36, 40, 41.

A mi jakoś ciężko znaleźć 36, bardzo mało butów w tym rozmiarze jest zamawianych.

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

Napisane przez gramwzielone

O(...) ale Ty nie waz się choćby najdelikatniej, przyjaźnie, na szaro wskazać jakiegoś błędu (...)

(...)wskazać (kogo? co? biernik) jakiś błąd.


---------------------------------

A mnie dziwi, że matki nie reagują, jak ich pociecha idzie po ulicy albo maszeruje przez sklep, i drze swoją małą buzię z całych sił. Mam czasami wrażenie, że to gówniarz wyprowadza rodziców, a nie odwrotnie.

[Finlora]

Napisane przez maria28

Poza tym czuję się poszkodowana, bo w czasie przecen rzadko kiedy uda mi się upolować fajne tańsze buty, bo zostają same 35, 36, 40, 41.

Ja z kolei bardzo rzadko spotkam 35 (mam 34, w porywach 35), tym bardziej, że często wcale nie jest to 35 tylko zaniżone 36

[201604250941]

Napisane przez maria28

I co, zrozumiałaś? Ja mam czasem problemy, jeśli chodzi o ten gatunek muzyki


Dziwi mnie, że w np. w sklepach obuwniczych najszybciej zaczyna brakować butów nr 38 i 39 (oczywista oczywistość, że to najbardziej "chodliwe" numery), a mimo to nikt nie wpadnie na to, żeby zamówić więcej tej numeracji.
Poza tym czuję się poszkodowana, bo w czasie przecen rzadko kiedy uda mi się upolować fajne tańsze buty, bo zostają same 35, 36, 40, 41.

Ja nosze 40-41 i nigdy ich nie ma ;/ w CCC np rozmiarowka sie konczy na 39, malo co ma 40. Pamietam jak cierpialam z tego powodu w gimnazjum, byly wtedy takie sandaly z koralikami, pieekne, wczesniej takich nie bylo do kupienia, wszystkie dziewczyny je mialy tylko nie ja bo mialam juz w podstawowce 41 dziecieca rozmiarowka zdecydowanie konczy sie na 38-39, to mnie bolalo XD

[mm444]

Treść usunięta

[Finlora]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

A spróbuj znaleźć letnie dziecięce sandałki w kolorze czarnym

[karolynka90]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Dokładnie.

[Finlora]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

To tak jak ja, najpierw sprawdzam czy w ogóle jest rozmiar (najczęściej nie ma) a dopiero potem patrzę czy buty mi się podobają. Mniejszych rozmiarów jest więcej ale dopiero od 36-37.

[Candy_lips]

Napisane przez Finlora

Ja z kolei bardzo rzadko spotkam 35 (mam 34, w porywach 35), tym bardziej, że często wcale nie jest to 35 tylko zaniżone 36

No tak, bo masz bardzo małą stopę i takich butów nie jest wiele.
Tak samo jak butów o rozmiarze dla kobiet 41, 42.
Ja najczęściej widzę 37, 38, z tym, że czasem 38 jest na mnie dobre, ale generalnie mam rozmiar 39, czyli taki średni.

[ciri15]

Napisane przez maria28

Dziwi mnie, że w np. w sklepach obuwniczych najszybciej zaczyna brakować butów nr 38 i 39 (oczywista oczywistość, że to najbardziej "chodliwe" numery), a mimo to nikt nie wpadnie na to, żeby zamówić więcej tej numeracji.
Poza tym czuję się poszkodowana, bo w czasie przecen rzadko kiedy uda mi się upolować fajne tańsze buty, bo zostają same 35, 36, 40, 41.

40-41 nigdy nie ma, gdy mi się już buty spodobają Najwięcej jest właśnie 38-39.

[Sondrina]

Napisane przez ciri15

40-41 nigdy nie ma, gdy mi się już buty spodobają Najwięcej jest właśnie 38-39.

Też cierpię z tego powodu. Najgorzej jak są ładne, kobiece szpilki, ale nie ma w ogóle 40, największy rozmiar to 38. Kiedyś zapytałam pani, czy w innym CCC mogą mieć tę 40, a ona, że z tej serii butów w ogóle nie produkują 40, bo brzydko wyglądają Ja zawsze sprawdzam, czy jest 40, a potem patrzę, czy but się podoba, bo nie ma się co emocjonować czymś, czego i tak nie będę mogła kupić...

[katepew]

A odnośnie dzieci... potrafię dużo z rozumieć, mieć anielska cierpliwość do ludzi no ale zdzierżyć nie mogę jak widzę matkę z takim 3 bądź 4 latkiem, któremu nagle zachciało się siku
Pierwsza sytuacja, będąc w kościele a raczej przed nim bo to lato, wyskoczyła matka z takim 3 latkiem i widać, że dzieciakowi sikać się chce niemiłosiernie, przy tym kościele jest taki zagajnik i jakaś prowizoryczna toaleta, więc mamusi nie chciało się daleko iść, więc z dzieciakiem wyskoczyła za róg kościoła, zdjęła majtki i wio ale lepsze było na koniec...mamusi też się zachciało siku, więc majty w dół bo myślała, że nikt jej nie widział a kto widział, od razu się odwrócił i te spojrzenia zażenowania
Druga sytuacja, ostatni byłam światkiem jak dwie babki sobie gadają, jedna z dzieckiem takim 3 może 4 letnim, dzieciak w krzyk bo sikać się sikać chce, więc babka niewiele myśląc, zdjęła dzieciakowi gatki i sikaj dzieciaku ja przechodząc obok nie wiedziałam, gdzie oczy mam podziać

Po prostu wiem jak siła złapie no to wiadomo, ale też pasowało by złapać jakieś bardziej ustronne miejsce na takie potrzeby, a nie środek ulicy a niestety skutkiem tego jest brak nawet zwykłego toitoia w większości miast i małych miasteczek

[Chatul]

No właśnie, ja ubolewam nad brakiem toitojek czy nawet jakichś płatnych publicznych toalet... Bo czasami kogoś dopadnie w środku miasta, i nawet nie wiadomo gdzie w pobliżu jest toaleta... Z drugiej strony - komu by się opłacało utrzymywanie takich toalet, z których może skorzysta ktoś raz na tydzień, dwa...

Za to dziwię się, że w kościołach nie ma toalet. Jednak przydałaby się jedna, albo nawet dwie. Przecież na mszę przychodzą też rodzice z dziećmi czy ludzie starsi. A oni mogą mieć spory problem z wytrzymaniem do końca mszy...

[Sondrina]

Napisane przez Chatul

No właśnie, ja ubolewam nad brakiem toitojek czy nawet jakichś płatnych publicznych toalet... Bo czasami kogoś dopadnie w środku miasta, i nawet nie wiadomo gdzie w pobliżu jest toaleta... Z drugiej strony - komu by się opłacało utrzymywanie takich toalet, z których może skorzysta ktoś raz na tydzień, dwa...

Za to dziwię się, że w kościołach nie ma toalet. Jednak przydałaby się jedna, albo nawet dwie. Przecież na mszę przychodzą też rodzice z dziećmi czy ludzie starsi. A oni mogą mieć spory problem z wytrzymaniem do końca mszy...

Mi się wydaje, ze przynajmniej w niektórych kościołach są toalety, bo słyszałam parę razy od ludzi, że byli w toalecie kościelnej i tam tak ładnie i czysto. Może nie każdy wie, gdzie ona się mieści...

[Reme]

Napisane przez Chatul

Za to dziwię się, że w kościołach nie ma toalet. Jednak przydałaby się jedna, albo nawet dwie. Przecież na mszę przychodzą też rodzice z dziećmi czy ludzie starsi. A oni mogą mieć spory problem z wytrzymaniem do końca mszy...

U mnie w kościele są toalety (przynajmniej tak mówi moja mama). Możliwe, że właśnie wiele osób o nich nie wie.

[Ejniacz]

Napisane przez Chatul

No właśnie, ja ubolewam nad brakiem toitojek czy nawet jakichś płatnych publicznych toalet... Bo czasami kogoś dopadnie w środku miasta, i nawet nie wiadomo gdzie w pobliżu jest toaleta... Z drugiej strony - komu by się opłacało utrzymywanie takich toalet, z których może skorzysta ktoś raz na tydzień, dwa...

Za to dziwię się, że w kościołach nie ma toalet. Jednak przydałaby się jedna, albo nawet dwie. Przecież na mszę przychodzą też rodzice z dziećmi czy ludzie starsi. A oni mogą mieć spory problem z wytrzymaniem do końca mszy...

W kościołach są toalety, na zakrystii ( tak się to pisze ? ), przecież księża i ministranci też gdzieś się muszą załatwiać Tyle że, nie wszyscy wiedzą, że można z niej skorzystać albo nie każdy ma odwagę przejść przez cały kościół w połowie mszy i udać się do wiadomego miejsca ( a ludzie zwykle z fascynacją obserwują gdzie się ktoś przemieszcza )

W Bytomiu, w centrum jest publiczny szalet. Bezpłatny, czysty, jest zatrudniona osoba która go pilnuje. Wg mnie tak powinno być wszędzie. Nigdy się nie wie kiedy coś przyciśnie, a po krzakach latać to też niezbyt dobre ( a jak tych krzaków nigdzie nie ma to już w ogóle szkoda gadać )

[HotterThanFire]

subs.

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

Napisane przez Ejniacz

W Bytomiu, w centrum jest publiczny szalet. Bezpłatny, czysty, jest zatrudniona osoba która go pilnuje. Wg mnie tak powinno być wszędzie. Nigdy się nie wie kiedy coś przyciśnie, a po krzakach latać to też niezbyt dobre ( a jak tych krzaków nigdzie nie ma to już w ogóle szkoda gadać )

Zawsze można zajść do kawiarni itp. zostawiając złotówkę.

[Candy_lips]

Napisane przez Chatul

No właśnie, ja ubolewam nad brakiem toitojek czy nawet jakichś płatnych publicznych toalet... Bo czasami kogoś dopadnie w środku miasta, i nawet nie wiadomo gdzie w pobliżu jest toaleta... Z drugiej strony - komu by się opłacało utrzymywanie takich toalet, z których może skorzysta ktoś raz na tydzień, dwa...

Za to dziwię się, że w kościołach nie ma toalet. Jednak przydałaby się jedna, albo nawet dwie. Przecież na mszę przychodzą też rodzice z dziećmi czy ludzie starsi. A oni mogą mieć spory problem z wytrzymaniem do końca mszy...

No tak. U nas niby jest, ale niewiele, więc jeżeli kogoś złapie, to zazwyczaj cienko. W McDonaldzie można pójść, ale trzeba coś tam kupić i dopiero wtedy. Kiedyś było normalnie, darmowo, ale pewnie zorientowali się, że dużo na tym tracą i postanowili, żeby nie było tak łatwo.
Cieszy mnie też jak np w lokalach są toalety, bo jednak powinny np w pizzeri, bo dla mnie to normalna sprawa, że powinny być i z tego co widzę w wielu są, lecz są też takie, gdzie nie ma i dla mnie osobiście lipa.
Według mnie powinny być też nawet w tych pociągach co jadą z miasta do miasta. Na przykład o nas jeden jedzie 30 minut, inny jedzie od nas do Otwocka godzinę i 20 minut, to powinny być toalety wg mnie, no ale co tam, nie ma.

[Chatul]

Napisane przez Sondrina

Mi się wydaje, ze przynajmniej w niektórych kościołach są toalety, bo słyszałam parę razy od ludzi, że byli w toalecie kościelnej i tam tak ładnie i czysto. Może nie każdy wie, gdzie ona się mieści...

Napisane przez Reme

U mnie w kościele są toalety (przynajmniej tak mówi moja mama). Możliwe, że właśnie wiele osób o nich nie wie.

Może faktycznie? Myślę, że jednak powinna być jakaś toaleta dla wiernych. Tak żeby można było podczas mszy iść do niej... Wiadomo, dorosła osoba wytrzyma tę godzinę czy 1,5, ale dziecko czy osoba starsza niekoniecznie.
Poza tym po mszy pewnie wiele osób również chciałoby skorzystać z toalety.

Napisane przez Ejniacz

W Bytomiu, w centrum jest publiczny szalet. Bezpłatny, czysty, jest zatrudniona osoba która go pilnuje. Wg mnie tak powinno być wszędzie. Nigdy się nie wie kiedy coś przyciśnie, a po krzakach latać to też niezbyt dobre ( a jak tych krzaków nigdzie nie ma to już w ogóle szkoda gadać )

No właśnie, najgorzej jak tych krzaków nie ma Bo jak są, to jeszcze można sobie latem czy wiosną poradzić

Napisane przez Candy_lips

Cieszy mnie też jak np w lokalach są toalety, bo jednak powinny np w pizzeri, bo dla mnie to normalna sprawa, że powinny być i z tego co widzę w wielu są, lecz są też takie, gdzie nie ma i dla mnie osobiście lipa.

Lokal gastronomiczny bez toalety? Z tego, co wiem, to w takim lokalu musi być toaleta. Przecież tam ludzie jedzą i piją

Według mnie powinny być też nawet w tych pociągach co jadą z miasta do miasta. Na przykład o nas jeden jedzie 30 minut, inny jedzie od nas do Otwocka godzinę i 20 minut, to powinny być toalety wg mnie, no ale co tam, nie ma.

W autobusach też nie ma. A ich cała trasa trwa czasem 2 godziny.
Ale fakt, w pociągach łatwiej zamontować toaletę. Dziwię się, że w pociągach podmiejskich ich nie ma

[Candy_lips]

No tak, w autobusach ciężko zamontować, więc jest to raczej zrozumiałe. Nie wszędzie da się to zrobić.

No, ale serio byłam w Wawie w pizzeri Dominium w centrum i akurat tam nie było toalety, mimo że powinna być, zgadzam się, bo ludzie jedzą i piją, no ale dobra.

Nie wiem czy pisałam, ale ogólnie jak byłam na pizzy z TŻ-em, to zawsze niemal mamy takiego pecha, że kelnerki zanim podejdą to minie z pół godziny i obsługują prędzej tych co dopiero weszli niż nas co dawno weszliśmy. A reszty raz nam wydali chyba w groszówkach. Masakra totalna.

Jednak jest taki lokal TelePizzy, który przypadł nam do gustu. Tam wprawdzie nie ma kelnerek, lokal nie jest duży, ale bardzo przytulny, dobra obsługa, a pizzę można jeść łapkami, fajna wygoda.

Wiesz, w sumie u nas są takie pociągi podmiejskie z toaletą, ale są to stare pociągi, a w tych nowych nie ma, choć przecież skoro nowoczesne,to powinna być.

[invisible_01]

Dziwi mnie brak poszanowania dla intymności dzieci. Podam przykład. Byłam ostatnio w sklepie z ciuchami i czekałam w kolejce do przymierzalni. W jednej z nich była mama z córką. Przynosiła jej nowe rzeczy do przymierzenia i kiedy przymierzała, ta odsłaniała zasłonkę i: "No pokaż się!". Kilka razy dziewczynka stała jeszcze w samych majtkach i skarpetkach, dopiero coś zakładając i się zakrywała, bo matka odsłaniała zasłonkę tak, że wszyscy w kolejce mogli ją widzieć (była to przymierzalnia prawie na wprost). Na to matka: "Weź się przestań zasłaniać, przecież wszystkie mamy to samo!". No dziwi mnie coś takiego, bo ja bym nie chciała, żeby ani mnie, ani moje dziecko ktoś oglądał jak się przebiera.

[Reme]

Napisane przez Chatul

Może faktycznie? Myślę, że jednak powinna być jakaś toaleta dla wiernych. Tak żeby można było podczas mszy iść do niej... Wiadomo, dorosła osoba wytrzyma tę godzinę czy 1,5, ale dziecko czy osoba starsza niekoniecznie.
Poza tym po mszy pewnie wiele osób również chciałoby skorzystać z toalety.

U mnie są właśnie takie toalety dla wiernych, do których nie trzeba lecieć przez pół kościoła, tylko znajdują się chyba gdzieś przy głównym wyjściu

A w lokalach raz mi się trafiło, że nie było toalety. Przeważnie nawet w tych malutkich na dwa stoliki jest jakaś łazienka.
W moim mieście, o dziwo, postawili w tym roku przed wakacjami toi toie w pobliżu ratusza, z tego co widziałam, sporo osób korzystało. Pamiętam czasy, kiedy leciało się do McDonalda za potrzebą, teraz już nie ma tak łatwo

Mówicie, że w tych nowych pociągach nie ma toalet Nawet nie wiedziałam. Jak jeździłam często pociągami, to zawsze jakieś stare się trafiały i z toalety nie korzystałam, bo bałam się zatrzaśnięcia (chyba, że jechałam z kimś)

[kiciulec]

Napisane przez invisible_01

Dziwi mnie brak poszanowania dla intymności dzieci. Podam przykład. Byłam ostatnio w sklepie z ciuchami i czekałam w kolejce do przymierzalni. W jednej z nich była mama z córką. Przynosiła jej nowe rzeczy do przymierzenia i kiedy przymierzała, ta odsłaniała zasłonkę i: "No pokaż się!". Kilka razy dziewczynka stała jeszcze w samych majtkach i skarpetkach, dopiero coś zakładając i się zakrywała, bo matka odsłaniała zasłonkę tak, że wszyscy w kolejce mogli ją widzieć (była to przymierzalnia prawie na wprost). Na to matka: "Weź się przestań zasłaniać, przecież wszystkie mamy to samo!". No dziwi mnie coś takiego, bo ja bym nie chciała, żeby ani mnie, ani moje dziecko ktoś oglądał jak się przebiera.

No tragedia :/ Jak dla mnie to brak poszanowania dla czyjegoś ciała. Nie ważne ile ktoś ma lat, każdemu należy się prywatność.