Makijaż co rano? jak jest u was, drogie Wizażanki :)?

[wika82]

Napisane przez WhiteCherry

no chyba nie bardzo, jeśli ktoś ma ładną cerę, to może sobie odpuścić podkłady i inne pudry ;] a jeśli są widoczne niedoskonałości, to prędzej je wypadałoby zakryć przynajmniej korektorem.

oczywiście co kto lubi, mnie tam pryszcze innych osób ni ziębią, ni grzeją ale dla własnego komfortu wiele osób woli sobie cerę jednak ujednolicić, natomiast jest to zbędne, gdy ktoś ma naturalnie ładną i gładką cerę ;-)

Osobiście mam idealną wyleczoną cerę, ale to nie znaczy, że rezygnuję z makijażu, wręcz przeciwnie, makijaż podkreśla ładną cerę. Moim zdaniem makijaż u eleganckiej, pracującej kobiety jest jak rajstopy, elementem dress codu.
Natomiast trądzikowa cera nie wygląda najlepiej pod podkładem, z reguły widać, że coś próbuje się zamaskować, lepiej wyleczyć i wtedy się malować, ale to w sumie indywidualna sprawa.

[semantique]

Ja maluję się zawsze do pracy, kiedyś malowałam się na uczelnię. W weekendy staram się nie malować, do pracy też maluję się zaraz przed wyjściem i zmywam gdy tylko dotrę do domu. Nie lubię mieć makijażu na twarzy, ale mam ciemne włosy, a jasną oprawę oczu i bez makijażu wyglądam na chorą. Na spotkania towarzyskie zazwyczaj się maluję, ale na zakupy, wizyty u rodziny - nigdy.

[traicionera]

Napisane przez wika82

Osobiście mam idealną wyleczoną cerę, ale to nie znaczy, że rezygnuję z makijażu, wręcz przeciwnie, makijaż podkreśla ładną cerę. Moim zdaniem makijaż u eleganckiej, pracującej kobiety jest jak rajstopy, elementem dress codu.
Natomiast trądzikowa cera nie wygląda najlepiej pod podkładem, z reguły widać, że coś próbuje się zamaskować, lepiej wyleczyć i wtedy się malować, ale to w sumie indywidualna sprawa.

Miałam kiedyś problemowa cerę, używałam wtedy lekkiego jasnego podkładu i korektora. Zanim znikły mi wszystkie niespodzianki, minęło kilka lat, wiec nie wyobrażam sobie przez ten cały czas straszyć wypryskami ludzi wkoło, szczegolnie, ze moja twarz miała wtedy tendencję do zbytniego błyszczenia się. Rozumiem, ze gruba warstwa tapety na trądzikowej cerze może wyglądać nie za dobrze, ale uważam, ze delikatny kamuflaż naprawdę może poprawić wygląd i samopoczucie.

[dorcia 83]

Czesc.
W wieku 15-16 lat mialam chlopaka ,2,5 roku i jeden jedyny raz widzial mnie bez makijazu ( jak kazal mi go zmyc )
Teraz mi przeszlo, czesto sie maluje, ale nie mam problemu, zeby bez niego wyjsc z domu.
Dzis caly dzien przechodzilam tylko z maskara na rzesach , za to pokrecilam sobie wlosy na walki termiczne i naprawde sie sobie podobalam.
Kiedys to bylo nierealne

[summerisgone]

Robię pełny makijaż jak idę na uczelnie albo spotkać się z kimś. Jeśli idę na zakupy to nakładam tylko podkład i tusz do rzęs. Natomiast jeśli nie wychodzę z domu (pomijam wyskoczenie 50m do kiosku czy wynieść śmieci) to nie maluję się w ogólę, bo po co.

[irene adler]

Nie maluję się tylko do spożywczaka i jak idę rano na basen. Standardowo do ludzi wychodzę z podkładem, korektorem, pudrem, różem, tuszem do rzęs i błyszczykiem. Od czasu do czasu cienie/kreska.Malowanie się zajmuje mi jakieś 15 min rano i nie żal mi tego czasu, lubię się mazać różnymi kosmetykami. Też myślę, że (delikatny!) makijaż dopełnia wizerunku eleganckiej kobiety

[Diablica z Tasmanii]

Maluję się codziennie do pracy, nie wyobrażam sobie, że miałabym tego nie robić. Tuszuję rzęsy, maluję powieki, na twarz nakładam puder kompaktowy i wszystko.
Co innego w weekend. Pozwalam wtedy skórze odpocząć i smaruję się jedynie kremem

Do tego muszę mieć czyste włosy, umarłabym ze wstydu mając gdzieś wyjść w przetłuszczonych włosach.
Czyste włosy to podstawa, niedobrze mi się robi, gdy widzę elegancką babkę, a włosy ma nieświeże, jestem okropnie wyczulona na tym puncie

[golgie]

malowałam się codziennie, kiedy nie miałam dzieckaOd kiedy mam nie zawsze mi się chce/nie zawsze mam czas,ale robię go na pewno, gdy wychodzę gdzieś ,,do ludzi"

[fe414c2710b8060c6dec8506e8442112fb575cc4]

Napisane przez Diablica z Tasmanii

Maluję się codziennie do pracy, nie wyobrażam sobie, że miałabym tego nie robić. Tuszuję rzęsy, maluję powieki, na twarz nakładam puder kompaktowy i wszystko.
Co innego w weekend. Pozwalam wtedy skórze odpocząć i smaruję się jedynie kremem

Do tego muszę mieć czyste włosy, umarłabym ze wstydu mając gdzieś wyjść w przetłuszczonych włosach.
Czyste włosy to podstawa, niedobrze mi się robi, gdy widzę elegancką babkę, a włosy ma nieświeże, jestem okropnie wyczulona na tym puncie

zgadzam się
ja też codziennie do pracy maluję się (podkład, tusz do rzęs, delikatna kreska na powiece, trochę pudru matującego) a w weekend skóra odpoczywa jeśli nigdzie nie wychodzę.
I podpisuję się pod tym o włosach, moge wyjść bez makijazu, ale z nieumytymi włosami nigdy.

[Cathas]

Maluję się codziennie przed wyjściem do pracy, baza, cienie, tusz, korektor, puder, błyszczyk, róż, w sumie jakieś 8 minut pracy. Nie uznaję chodzenia do pracy bez makijażu, dla mnie to mało profesjonalne...

W weekend daję sobie odpocząć, tylko puder i błyszczyk.

[visionAM]

Maluję się codziennie, nawet jak siedzę cały dzień w domu, po prostu nie lubię siebie bez makijażu. Tylko, że u mnie makijaż to korektor, podkład, puder i tusz do rzęs
Czasami do pracy używam jeszcze kredki, bardzo rzadko cienie do powiek.
Błyszczyki, pomadki - nigdy.
Róż/bronzer - od wielkiego święta

[maryanna3]

Napisane przez wika82

Identycznie, aczkolwiek, jeśli wychodzę wieczorem, to jak najbardziej maluję się.
Mój makijaż to najczęściej: podkład, puder, róż, cień, kredka, tusz.
Ogólnie uważam, że elegancka kobieta się maluje i już. Wyjątek stanowi sytuacja, kiedy ma się trądzikową cerę, pryszcze, etc., wtedy faktycznie makijaż nie wygląda najlepiej.

Zupełnie na odwrót uważam bo sama miałam ten problem. Problem, tzn. trądzik, na szczęście to już za mną. I nie wyobrażam sobie, ze mogłabym wtedy wyjść bez makijażu. Oczywiście nie była to gruba tapeta, najlepiej pomarańczowa maska tylko delikatny makijaż kosmetykami mineralnymi, zatuszowane i zmatowione to co trzeba. Ale to tak samo jak dziewczyna nie ma żadnych skórnych problemów i nakłada na siebie niedobrany podkład, też wygląda to okropnie. Po prostu jak ktoś się nie potrafi malować to nie potrafi i już.

Natomiast, że elegancka kobieta się maluje-tu też do końca się nie zgodzę. To już zależy co uzna się za makijaż. Bo dla mnie np. sam tusz do rzęs to nie jest makijaż. Makijaż w moim pojęciu to już podkład, puder, kredka, róż, jakieś cienie...więc elegancka kobieta niekoniecznie musi się malować, mam wiele koleżanek, które mają idealną cerę i na tyle ładną twarz że w makijażu wyglądają wręcz gorzej, sam tusz im wystarcza

[karateczka000]

Napisane przez maryanna3

Natomiast, że elegancka kobieta się maluje-tu też do końca się nie zgodzę. To już zależy co uzna się za makijaż. Bo dla mnie np. sam tusz do rzęs to nie jest makijaż. Makijaż w moim pojęciu to już podkład, puder, kredka, róż, jakieś cienie...więc elegancka kobieta niekoniecznie musi się malować, mam wiele koleżanek, które mają idealną cerę i na tyle ładną twarz że w makijażu wyglądają wręcz gorzej, sam tusz im wystarcza

zgadzam się
mogą byc rozne pojęcia makijazu- dla jednych to wlasnie sam tusz a dla innych cala tzw 'tapeta', w dodatku moim zdaniem sa takie typy urody, ktorym wystarczy podkreslenie tego, co jest naturalnie ladne (tzn ciemne rzesy czy brwii) i wyglada sie dobrze, a inne osoby i ich cera, by jakos wygladac potrzebuje tej wartswy podkladu itp
Ale tu juz chyba nie ma co dyskutowac, bo to jest kwestia tego kto co lubi i co się komu podoba

[semantique]

Dla mnie makijaż to cokolwiek co nakładamy na twarz, puder i tusz do rzęs to już jest makijaż. Dodam jeszcze, że lubię się malować, ale nie lubię zmywać makijażu, a szczególnie tuszu do rzęs.

[PinkSlip]

Ja też maluję się codziennie - mocniej do pracy i szkoły, na impreze (wsio - cienie, eyeliner, tusz, podkład, puder, róż), lżej na spacer, zakupy (jaśniejsze, bardziej stonowane kolory). Jedyne czego praktycznie nie używam to błyszczyki, jakoś za nimi nie przepadam. Ewentualnie przezroczysty który zmienia kolor ust i nawet gdy warstwa błyszczyka się zetrze to kolor zostaje (taki jak rose exclusif z Bourjois). Lubię się malować, szalenie. Lubię bawić się kolorami. Make up z rana to dla mnie jedna z najprzyjemniejszych chwil dnia.
(nie, nie jestem spaloną na solarium, tlenioną blondynką z pomarańczową twarzą i obrysowanymi czarną kredką oczami )

[Meier Link]

Chętnie malowałabym się na codzień, ale zwykle zostawiam to na ostatnią chwilę i nie starcza czasu. Jeśli się maluje, to w wersji podstawowej nakładam na czerwone części twarzy podkład kryjący (mam cerę naczynkową) i puder matujący. Jeśli czas mi pozwala, to pudruję całą twarz, tuszuję rzęsy i podkreślam brwi kredką (mam jasną oprawę oczu, a jak nałożę na to puder, to wyglądam, jakbym nie miała brwi i rzęs). Cienie do powiek nakładam jak jadę w niedzielę do rodziny (nie zawsze), w zwykłe dni bardzo rzadko. Różu do policzków prawie nie używam (nie posiadam swojego, podbieram siostrze). Czasami używam pudru rozświetlającego (kiedyś używałam prawie tak często jak zwykłego, ale wycofali mój ulubiony). Czasami tylko podkreślam brwi, bez pudru, podkładu i tuszu. Nigdy nie maluję rzęs bez podkreślenia brwi, bo byłby za duży kontrast i maluję usta tylko jeśli nałożę tusz. Czasami moja cera ma lepsze dni i maluję tylko oczy. W liceum malowałam się codziennie, na studiach już mi się nie chciało, zwłaszcza jak zaszłam w ciążę to na pierwszym miejscu stawiałam wyspanie się. Moja siostra jest zniesmaczona moją postawą, uważa, że jestem zaniedbana i że to nieeleganckie. Kilka razy spotkałam się z opiniami, że makijaż w pracy jest tak samo wymagany, jak odpowiedni ubiór, więc jak pójdę do pracy, to zamierzam się malować. Mój mąż też lubi, jak mam makijaż, ale nauczył się nie mówić tego głośno. Mam za to koleżankę, której makijaż nie zmienia, jedyne, co u niej zauważam, to cienie na powiekach, bo ma gładką cerę i bardzo ciemną oprawę oczu. Dziwi mnie, jak piszecie, że na codzień się nie malujecie, tylko puder, podkład, paletka do brwi, tusz, bronzer.... Ja jak mam puder i tusz to już się czuję super zrobiona, myślę, że na wiele okazji kolorowy makijaż jest nieelegancki.

[ulinkaaa]

Napisane przez Mart_91

Ja też codziennie, z wyłączeniem weekendów w domu

Ja tak samo.

[Bayka]

ja tez codziennie, oprocz dni spedzonych w domu, chyba, ze ktos ma wpasc

[apollinka]

Ja się na co dzień nie maluję- po całym dniu pracy i po uczelni nie mam siły zmywać makijażu a pozostawiony źle działa na moją cerę więc maluje się jedynie na imprezy i jak mam humor aby akurat się upięknić

[invisible_01]

Dla mnie tusz i podkład to jak najbardziej makijaż, powiedziałabym nawet, że pełny makijaż Ja codziennie jeśli gdzieś wychodzę to używam pudru i tuszu (podkładu nigdy), czasami na wieczór róż do policzków i jakiś cień do powiek. Jeśli cały dzień siedzę w domu, to pozwalam skórze odpocząć.

[Nieoficjalnie]

Mój makijaż ogranicza się jedynie do tuszu do rzęs i pomadki ochronnej. Nie maluję się codziennie, wyżej wymienionych kosmetyków używam jedynie na większe wyjścia.

Nie używam pudrów, podkładów i innych tego typu mazideł. Szkodzą mi na cerę. Odstawiłam je dobre kilka lat temu

[agniesikk]

Ja się maluję codziennie, nawet jak nigdzie nie wychodzę- co najwyżej nie robię pełnego mejkapu, ale tusz i korektor pod oczy muszę mieć.

[201605021613]

Raczej codziennie. U mnie mało czasu zajmuje makijaż. Zawsze krem ochronny, podkład, czarna cienka kreska eyelinerem na górna powiekę, tusz.

W zależności od potrzeb puder transparentny-a czasem bez niego, to samo z różem.

Cienie raczej nie często, no raz kiedyś, bo lubię makijaż oka eyeliner+ tusz to mi starcza


Co do podkładu: gdy idę np na zakupy czy spacer, to raczej taki średni podkład, średnio trwały, za to jak mam intensywny dzień, wybieram podkład, który będzie się trzymał cały dzień

---------- Dopisano o 13:19 ---------- Poprzedni post napisano o 13:18 ----------

no i pomadka, przeważnie ochronna, czasem błyszczyk

[little.b.blue]

Maluję się często. Mam czasem takie okresy że przez kilka miesięcy nie nakładam niczego (wyjątkiem tu są jakieś imprezy) ale po jakimś czasie wracam do makijażu, głównie gdy zaczyna się jesień, zima.

W okresach kiedy się maluję to nakładam ten makijaż praktycznie zawsze wtedy, kiedy wychodzę do ludzi tj. na uczelnię, jakieś wyjście ze znajomymi, impreza, randka.
Do osiedlowego sklepu to raczej się nie maluję

Za to zazwyczaj od razu po powrocie do domu zmywam makijaż i jeśli np w weekend nie mam planów na wyjście to paraduję sobie bez jakiegokolwiek makijażu. Nie mam też oporów pokazać się innym bez makijażu, ale pomalowana czuję się zdecydowanie atrakcyjniej.

A mój makijaż składa się z korektora, podkładu mineralnego, różu/bronzera, tuszu do rzęs, kreski eyelinerem i podkreślonych brwi. Na większe wyjścia nakładam cienie i jakiś rozświetlacz na kości policzkowe.
Czasem jak mi się nie chce malować to rezygnuję z kreski bo to z nią najdłużej mi schodzi.

[monius9]

byyyyły już takie wątki
tak czy siak - nie maluję się codziennie, maluję się jak się złożą do kupy 2 czynniki: mi się chce i jak mam na to z rana czas :P [ewentualnie muszę mieć jeszcze warunki - latem na wyjazdach się nie maluję, choćbym chciała nie mam czym ]

poza tym też różnica czy tylko machnę rzęsy tuszem czy jeszcze się wypudruję czy jeszcze do tego dojdą cienie/kreski. niby jedno makijaż drugie makijaż, ale jednak nie to samo

z makijażem najlepiej nie przeginać w żadną stronę - jak już ktoś to poprawianie urody wymyślił to dlaczego by czasem z tego nie skorzystać ale z drugiej strony śmieszą mnie laseczki typu *śmieci nie wyrzucę bo nie wyjdę z domu bez półgodzinnego szpachlowania* albo, co lepsze *nie przyszłam na egzamin bo zaspałam i nie zdążyłabym się pomalować* [true story ]

[kolorowatecza]

Ja rzadko, nigdy mi się nie chcę

[201604181004]

Jeśli wychodzę z domu to się maluję jeśli wiem że cały dzień siedzę w domu, wtedy nic, nawet korektora:P

[lazy day]

Ja się od kilku lat nie maluję w ogóle, ale jakiś czas temu naszła mnie chęć, żeby znowu zacząć (kiedyś malowałam się codziennie). Nie mam już żadnych kosmetyków do makijażu i nie jestem też pewna, jaki typ makijażu byłyby dla mnie najlepszy. Może któraś z Was mogłaby doradzić mi w tym wątku: https://wizaz.pl/forum/showpost.php?...&postcount=313?

[biedronka91]

Niestety odkąd pojawiły się problemy z cerą, tak, zawsze gdy wychodzę ze znajomymi bądź na uczelnię, pomijając klub sportowy, spacery z psem i zakupy- puder w kamieniu, korektor i tusz. Jak tylko opalę twarz to ograniczę się do tuszu i korektora.
Kosmetyk bez którego nie potrafiłabym żyć to bez wątpienia tusz do rzęs.

Lubię ten poranny rytuał, zajmuje góra 10 minut z ociąganiem się, czuję się milion razy atrakcyjniej niż bez makijażu, jednak wyjście "na golasa" też nie jest problemem.

[Bayka]

a mnie czasami wkurza, ze znow jest poranek i znow musze sie malowac, wynika to czesto z przemeczenia i chociaz wiem, ze lepiej sobie odpuscic niz sie wkurzac to i tak sie maluje w sumie juz nie umiem wyjsc bez makijazu, dodaje mi pewnosci siebie
podklad, puder, roz, tusz no i cien do brwi i zel utrwlajacy na te brwi obowiazkowo, plus blyszczyk i w droge!