A kto studiuje prawo? - ZBIORCZY

[innocencee]

Napisane przez Muertil

co do praktyk w prokuraturze- ja sama sobie załatwiłam, żadnych problemów nie było, z uczelni dostałam jakiś papierek od pani, która się zajmuje praktykami.
A tak w ogóle-ja skończyłam prawo. Żałuję. Pod wieloma względami

A robisz albo już skończyłaś aplikację?

[aalicka]

Napisane przez coccinellex

aalicka - jak załatwic praktyki w prokuraturze? czy można zrobic to samemu, czy tylko z inicjatywy uczelni/?

W moim przypadku prokuraturze oddaje nas uczelnia ale myśle, ze samemu to nie powinien być duży problem

[Muertil]

eh wczoraj napisałam wiadomośc, ale widze, że tu nie ma, więc nie wysłałam
Żałuję m.in z takich powodów- na początku w miarę mi się podobało, potem było coraz gorzej (nie chodzi o trudność), ja i spora część moich znajomych nabrała wielkiej niechęci do tych studiów, do prawa, no ale był to już taki etap, że trzeba było skończyc. Na aplikacją zdawałam, zabrakło mi 4 punktów. Potem straciłam pracę i bardzo ciężko znaleźć pracę w zawodzie

[ama]

Napisane przez Muertil

eh wczoraj napisałam wiadomośc, ale widze, że tu nie ma, więc nie wysłałam
Żałuję m.in z takich powodów- na początku w miarę mi się podobało, potem było coraz gorzej (nie chodzi o trudność), ja i spora część moich znajomych nabrała wielkiej niechęci do tych studiów, do prawa, no ale był to już taki etap, że trzeba było skończyc. Na aplikacją zdawałam, zabrakło mi 4 punktów. Potem straciłam pracę i bardzo ciężko znaleźć pracę w zawodzie

A na jaką aplikację się nie dostałaś? Będziesz próbować ponownie? Skoro nabrałaś ochoty na studiowanie to nie myślałaś o doktoracie?

[bacione]

Ja też bardzo żałuję,że poszłam na prawo. Skończyłam w tamtym roku. Na egz. na aplikację adwokacką zabrakło mi 1 pkt. Od końca listopada szukam pracy w kilku miastach i nic nie mogę znaleźć. Nawet jak jestem na rozmowie o zwykłą posadę pracownika biurowego- to zazwyczaj pytają się mnie "dlaczego nie szukam w zawodzie?" albo " czy jak w zawodzie znajdę pracę to odejdę?" odpowiadam,że "nie". Ale chyba nikt mi nie wierzy.

Większość moich znajomych też ma problem ze znalezieniem JAKIEJKOLWIEK pracy, a co dopiero w zawodzie.

[ama]

Dziewczyny, jak to jest z tą punktacją na egzaminie na aplikacje? Wszyscy, którzy się nie dostali mijają się 1,2, 3 punktami. W każdym razie każdy z kim rozmawiam albo czyją historię na forum przeczytam mówi mi, że zabrakło mu bardzo mało. I teraz: ściemniają, czy po prostu poziom kandydatów jest bardzo wyrównany i różnice punktowe są bardzo niewielkie?

Wiecie, o pracę bez aplikacji jest trudno, bo nie jesteście prawnikami. Nie macie zawodu, więc jak możecie w nim pracować? Macie tylko studia. A dostanie się na aplikację obecnie nie jest już tylko kwestią znajomości, więc tylko wobec siebie samych możecie mieć żal, że nie napisałyście egzaminu na 100%. Wiem, że łatwo mówić, sama mam jeszcze dużo czasu, ale odradzanie studiów, bo nie udało się dostać na aplikację to trochę średni argument moim zdaniem.

[ciri15]

Napisane przez ama

Wiecie, o pracę bez aplikacji jest trudno, bo nie jesteście prawnikami. Nie macie zawodu, więc jak możecie w nim pracować? Macie tylko studia. A dostanie się na aplikację obecnie nie jest już tylko kwestią znajomości, więc tylko wobec siebie samych możecie mieć żal, że nie napisałyście egzaminu na 100%. Wiem, że łatwo mówić, sama mam jeszcze dużo czasu, ale odradzanie studiów, bo nie udało się dostać na aplikację to trochę średni argument moim zdaniem.

No nie wiem, studiujesz na UW? Znam wiele osób, które będąc na studiach pracują... w zawodach związanych z prawem. Sama jeszcze pracy nie szukałam, nie sądzę by mi było łatwo ją znaleźć. Ale są ludzie, którzy nie mają z tym większych problemów, nie wiem od czego to zależy, może mają CV wypełnione praktykami.

[ama]

Napisane przez ciri15

No nie wiem, studiujesz na UW? Znam wiele osób, które będąc na studiach pracują... w zawodach związanych z prawem. Sama jeszcze pracy nie szukałam, nie sądzę by mi było łatwo ją znaleźć. Ale są ludzie, którzy nie mają z tym większych problemów, nie wiem od czego to zależy, może mają CV wypełnione praktykami.

Na studiach łatwiej o pracę niż po nich, bo student jest najtańszym pracownikiem. Żadnych ubezpieczeń, stawka godzinowa rzędu 10zł, etc. jedna z moich wykładowczyń prowadziła badania na temat pracujących studentów prawa i mówiła nam, że ci, którzy pracę na studiach mają wraz z uzyskaniem dyplomu często ją tracą, a na ich miejsce wchodzą kolejni studenci.

[bacione]

Napisane przez ama

Dziewczyny, jak to jest z tą punktacją na egzaminie na aplikacje? Wszyscy, którzy się nie dostali mijają się 1,2, 3 punktami. W każdym razie każdy z kim rozmawiam albo czyją historię na forum przeczytam mówi mi, że zabrakło mu bardzo mało. I teraz: ściemniają, czy po prostu poziom kandydatów jest bardzo wyrównany i różnice punktowe są bardzo niewielkie?

Wiecie, o pracę bez aplikacji jest trudno, bo nie jesteście prawnikami. Nie macie zawodu, więc jak możecie w nim pracować? Macie tylko studia. A dostanie się na aplikację obecnie nie jest już tylko kwestią znajomości, więc tylko wobec siebie samych możecie mieć żal, że nie napisałyście egzaminu na 100%. Wiem, że łatwo mówić, sama mam jeszcze dużo czasu, ale odradzanie studiów, bo nie udało się dostać na aplikację to trochę średni argument moim zdaniem.

Chyba naprawdę masz daleko do końca studiów. Większość moich znajomych, którzy się dostali też nie może znaleźć pracy.

A propos doświadczenia- mam ponad 1,5 roczne, w kancelarii oraz wiele praktyk. Straciłam pracę wraz z dyplomem, jak wiele osób. Pożyjesz zobaczysz. Życzę powodzenia, może Tobie się uda.

I tak miałam 99 pkt. i nie ściemniam. Nie obchodzi mnie to czy wierzysz czy nie. Moja przyjaciółka też. Może tak często jest. Nie prowadzę statystyk. Nie startuje też już więcej. Widzę co się dzieje w Warszawie wśród aplikantów.

Nie będę się już udzielać na tym forum, bo "nie studiuje" już. Życzę powodzenia, może Tobie się uda.

[ciri15]

Napisane przez bacione

Chyba naprawdę masz daleko do końca studiów. Większość moich znajomych, którzy się dostali też nie może znaleźć pracy.

A propos doświadczenia- mam ponad 1,5 roczne, w kancelarii oraz wiele praktyk. Straciłam pracę wraz z dyplomem, jak wiele osób. Pożyjesz zobaczysz. Życzę powodzenia, może Tobie się uda.

I tak miałam 99 pkt. i nie ściemniam. Nie obchodzi mnie to czy wierzysz czy nie. Moja przyjaciółka też. Może tak często jest. Nie prowadzę statystyk. Nie startuje też już więcej. Widzę co się dzieje w Warszawie wśród aplikantów.

Nie będę się już udzielać na tym forum, bo "nie studiuje" już. Życzę powodzenia, może Tobie się uda.

chyba za bardzo sobie wzięłaś do siebie wypowiedz koleżanki....

[bita smietana]

Szczerze mówiąc strasznie mnie bawi oburzenie, że JAK TO- skończyłam PRAWO i nie mam pracy ?

Generalnie po prawie żadnych studiach nie ma pracy od razu. Pracę w zawodzie dostają najlepsi (nie mówię już o żadnych osławionych "plecach", bo na to hasło studenci toczą pianę z ust), reszta musi sobie jakoś radzić, zdobywać dodatkowe doświadczenie, wykształcenie, szukać innych dróg.

Tak jest aktualnie praktycznie wszędzie- serio kogoś dziwi to, że po prawie jest inaczej?

A zaraz po studiach jest się prawnikiem, ma się zawód. Dziewczyny, brak aplikacji nie zamyka drogi do normalnego życia, wykonywania zawodów prawniczych, paraprawniczych, naprawdę nie trzeba strzelać sobie w łeb, bo brakło 1 punktu

[lady17]

Napisane przez bita smietana

Szczerze mówiąc strasznie mnie bawi oburzenie, że JAK TO- skończyłam PRAWO i nie mam pracy ?

Generalnie po prawie żadnych studiach nie ma pracy od razu. Pracę w zawodzie dostają najlepsi (nie mówię już o żadnych osławionych "plecach", bo na to hasło studenci toczą pianę z ust), reszta musi sobie jakoś radzić, zdobywać dodatkowe doświadczenie, wykształcenie, szukać innych dróg.

Tak jest aktualnie praktycznie wszędzie- serio kogoś dziwi to, że po prawie jest inaczej?

A zaraz po studiach jest się prawnikiem, ma się zawód. Dziewczyny, brak aplikacji nie zamyka drogi do normalnego życia, wykonywania zawodów prawniczych, paraprawniczych, naprawdę nie trzeba strzelać sobie w łeb, bo brakło 1 punktu

Też to zauważyłam. Niektórzy ludzie z mojego roku tez maja taka postawę roszczeniową. Ja zapycham CV wszystkim co sie da - praktyki, kursy, szkolenia i modle sie żeby starczyło, a oni tylko studiują bo to przeciez taki kierunek,że jak go skończą to praca sama będzie się do nich walić drzwiami i oknami. Rynek jest nasycony. Ilu sędziów, notariuszy, adwokatów itd może pomieścić? Porównajcie to, a liczbę corocznych absolwentów. Trzeba mieć twardy tyłek, kupe samozaparcia jeszcze więcej pracy i troche szcześcia.

[ciri15]

Napisane przez bita smietana

A zaraz po studiach jest się prawnikiem, ma się zawód. Dziewczyny, brak aplikacji nie zamyka drogi do normalnego życia, wykonywania zawodów prawniczych, paraprawniczych, naprawdę nie trzeba strzelać sobie w łeb, bo brakło 1 punktu

Dokładnie, prawnik to nie tylko sędzia, adwokat itp.
Można pracować w różnych instytucjach związanych z prawem i zarabiać ładne pieniądze. Oczywiście, nie mówię, że to jest łatwe, ale niekoniecznie należy patrzeć w jednym kierunku(myślę tu o aplikacji). Wiele osób chce też założyć własną firmę.

[ama]

Napisane przez bita smietana

Szczerze mówiąc strasznie mnie bawi oburzenie, że JAK TO- skończyłam PRAWO i nie mam pracy ?

Generalnie po prawie żadnych studiach nie ma pracy od razu. Pracę w zawodzie dostają najlepsi (nie mówię już o żadnych osławionych "plecach", bo na to hasło studenci toczą pianę z ust), reszta musi sobie jakoś radzić, zdobywać dodatkowe doświadczenie, wykształcenie, szukać innych dróg.

Tak jest aktualnie praktycznie wszędzie- serio kogoś dziwi to, że po prawie jest inaczej?

A zaraz po studiach jest się prawnikiem, ma się zawód. Dziewczyny, brak aplikacji nie zamyka drogi do normalnego życia, wykonywania zawodów prawniczych, paraprawniczych, naprawdę nie trzeba strzelać sobie w łeb, bo brakło 1 punktu

No nie do końca. Żeby wykonywać zawód prawniczy trzeba mieć do tego uprawnienia, czyli aplikację. Osoba po prawie to absolwent studiów prawniczych, a nie prawnik. Nie oznacza to jednak, że nic nie umie. Coś tam przecież wie i może szukać pracy w zawodach związanych z prawem, ale obecnie zawód prawniczy można wykonywać tylko mając odpowiednią aplikację (i słusznie, bo wyobraźcie sobie co by się działo, gdyby sędzią albo adwokatem mógł zostać każdy absolwent szkoły lansu i bansu z 3 na dyplomie). Poprawcie mnie jeśli istnieje jakiś inny sposób. Wiem, że kiedyś można było przez ileś tam lat praktyki albo jakieś dziwne szkoły dostać się na sędziego, prokuratora, etc, ale to była głęboka komuna.

Bacione, zupełnie nie rozumiem, czemu się unosisz. Ja kończę już jedne studia (międzywydziałowe, więc mam znajomych na różnych wydziałach, sama też chodzę na kilka) i wiem jak wygląda rzeczywistość. Niemniej dalej uważam, że może i faktycznie poziom jest wyrównany i na aplikację nie jest łatwo się dostać, ale to już od nas zależy, czy się dostaniemy.

[Buenaestrella]

wyjaśniam Wam dziewczyny czemu wszystkim brakuje po paru puntów do tej aplikacyjnej setki - egzamin kosztuje ponad 600 zł, mało kogo stać, żeby wyłożyć taką kasę ot tak dla kaprysu, bez pewności, że jest blisko progu przyjęć. A że testy są, jakie są, raz trudniejsze, raz łatwiejsze - łatwo się o te parę punktów przeliczyć.

Gdyby po samych studiach nie można było robić zupełnie nic, aplikanci nie mogliby pracować Poziom kształcenia na aplikacjach nie jest zazwyczaj powalający, więc dużo ludzi uważa, że zamiast płacić parę tysięcy rocznie za niezbyt dobre wykłady wolą przyuczyć się w domu i przystąpić do samego egzaminu, jeśli najdzie ich taki kaprys. Do każdej korporacji można wejść bez aplikacji dzięki odpowiednio długiej praktyce i zdaniu egzaminu (tak, do egzaminu sędziowskiego też tak można podejść), nie trzeba też koniecznie do korporacji należeć, żeby np. zajmować się obsługą prawną przedsiębiorstwa. Oczywiście aplikacja to jest jakaś droga do wyrobienia sobie kontaktów, klienteli i doświadczenia - ale nie jest tak, że to jest doświadczenie, które odmienia człowieka i pozostawia go oświeconym i wiekuiście kompetentnym

[bita smietana]

Napisane przez lady17

Też to zauważyłam. Niektórzy ludzie z mojego roku tez maja taka postawę roszczeniową. Ja zapycham CV wszystkim co sie da - praktyki, kursy, szkolenia i modle sie żeby starczyło, a oni tylko studiują bo to przeciez taki kierunek,że jak go skończą to praca sama będzie się do nich walić drzwiami i oknami. Rynek jest nasycony. Ilu sędziów, notariuszy, adwokatów itd może pomieścić? Porównajcie to, a liczbę corocznych absolwentów. Trzeba mieć twardy tyłek, kupe samozaparcia jeszcze więcej pracy i troche szcześcia.

haha, głównie ludzie na UW mają takie przekonanie (bez urazy, takie spostrzeżenie, zero zazdrości ani nic)
Zgadzam się z Tobą

Napisane przez ciri15

Dokładnie, prawnik to nie tylko sędzia, adwokat itp.
Można pracować w różnych instytucjach związanych z prawem i zarabiać ładne pieniądze. Oczywiście, nie mówię, że to jest łatwe, ale niekoniecznie należy patrzeć w jednym kierunku(myślę tu o aplikacji). Wiele osób chce też założyć własną firmę.

Dokładnie, wiedza prawnicza po prostu przydaje się w wielu dzidzinach, tak samo jak np. wiedza z zakresu rachunkowości
Po prostu same studia to nie wszystko, trzeba mieć dużo dodatkowych umiejętności i osobowych predyspozycji, żeby się w danej dziedzinie sprawdzić

Napisane przez ama

No nie do końca. Żeby wykonywać zawód prawniczy trzeba mieć do tego uprawnienia, czyli aplikację. Osoba po prawie to absolwent studiów prawniczych, a nie prawnik. Nie oznacza to jednak, że nic nie umie. Coś tam przecież wie i może szukać pracy w zawodach związanych z prawem, ale obecnie zawód prawniczy można wykonywać tylko mając odpowiednią aplikację (i słusznie, bo wyobraźcie sobie co by się działo, gdyby sędzią albo adwokatem mógł zostać każdy absolwent szkoły lansu i bansu z 3 na dyplomie). Poprawcie mnie jeśli istnieje jakiś inny sposób. Wiem, że kiedyś można było przez ileś tam lat praktyki albo jakieś dziwne szkoły dostać się na sędziego, prokuratora, etc, ale to była głęboka komuna.

Bacione, zupełnie nie rozumiem, czemu się unosisz. Ja kończę już jedne studia (międzywydziałowe, więc mam znajomych na różnych wydziałach, sama też chodzę na kilka) i wiem jak wygląda rzeczywistość. Niemniej dalej uważam, że może i faktycznie poziom jest wyrównany i na aplikację nie jest łatwo się dostać, ale to już od nas zależy, czy się dostaniemy.

A zlinczujecie mnie za cytowanie wiki? http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawnik
Absolwent studiów prawniczych to prawnik, ale do wykonywania zawodów prawniczych (jak zresztą sama napisałaś) jest potrzebna aplikacja, ale zawody prawnicze to radca czy sędzia, a nie sam prawnik.
Chociażby na stronach kancelarii osoby bez aplikacji określane są jako prawnicy

Ja nie wiem skąd w ludziach to przekonanie, że bez aplikacji po prawie jest się nikim

Napisane przez Buenaestrella

wyjaśniam Wam dziewczyny czemu wszystkim brakuje po paru puntów do tej aplikacyjnej setki - egzamin kosztuje ponad 600 zł, mało kogo stać, żeby wyłożyć taką kasę ot tak dla kaprysu, bez pewności, że jest blisko progu przyjęć. A że testy są, jakie są, raz trudniejsze, raz łatwiejsze - łatwo się o te parę punktów przeliczyć.

Wiele osób po prostu nie chce wydawać 30 tysięcy złotych i marnować paru lat na aplikację. Po 5 latach można być zmęczonym Poza tym wiecznie zmieniające się zasady (vide ogólna), zamieszanie, to co napisałaś- różny poziom testów- nie zachęca.


No i wiecie, bycie na utrzymaniu rodziców/partnera do ok 28 roku życia, brak pewności że będzie dobra praca, zapiernicz kilkanaście godzin dziennie nie są dla mnie definicją szczęścia i samospełnienia. Prawo prawem, ale ja na aplikację nie wybieram się na pewno

[ciri15]

Napisane przez bita smietana

A zlinczujecie mnie za cytowanie wiki? http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawnik
Absolwent studiów prawniczych to prawnik, ale do wykonywania zawodów prawniczych (jak zresztą sama napisałaś) jest potrzebna aplikacja, ale zawody prawnicze to radca czy sędzia, a nie sam prawnik.
Chociażby na stronach kancelarii osoby bez aplikacji określane są jako prawnicy


No i wiecie, bycie na utrzymaniu rodziców/partnera do ok 28 roku życia, brak pewności że będzie dobra praca, zapiernicz kilkanaście godzin dziennie nie są dla mnie definicją szczęścia i samospełnienia. Prawo prawem, ale ja na aplikację nie wybieram się na pewno

Wystarczy nawet wiedza z logiki: sędzia, adwokat, prokurator, komornik, radca prawny, notariusz nie wypełniają zakresu pojecia "prawnik".

Właśnie! Jeśli są tu osoby na aplikacjach, jestem ciekawa: jak sobie z tym radzicie?

[irene adler]

Napisane przez bita smietana

haha, głównie ludzie na UW mają takie przekonanie (bez urazy, takie spostrzeżenie, zero zazdrości ani nic)
Zgadzam się z Tobą

To ciekawe, biorąc pod uwagę, że UW oferuje wyjątkowo dużo dodatkowych możliwości działania dla studentów (rekordowa ilość kół naukowych, kilka szkół prawa, klinika prawa, szeroki wybór wykładów specjalizacyjnych, klinika mediacji, CSI: Warsaw itd.) + specyfika miejscowości (dużo korporacji i kancelarii, możliwości uczęszczania na różne kursy/szkolenia). Ja w każdym razie zauważyłam, że większość moich znajomych nie tylko nie ogranicza się do samego studiowania na WPiA UW, a zapycha CV masą dodatkowych rzeczy (szkoła prawa obcego + ILEC/TOLES, drugi język, praktyki w kancelarii od II/III roku, działalność w kołach naukowych to standard).

[bita smietana]

Napisane przez irene adler

To ciekawe, biorąc pod uwagę, że UW oferuje wyjątkowo dużo dodatkowych możliwości działania dla studentów (rekordowa ilość kół naukowych, kilka szkół prawa, klinika prawa, szeroki wybór wykładów specjalizacyjnych, klinika mediacji, CSI: Warsaw itd.) + specyfika miejscowości (dużo korporacji i kancelarii, możliwości uczęszczania na różne kursy/szkolenia). Ja w każdym razie zauważyłam, że większość moich znajomych nie tylko nie ogranicza się do samego studiowania na WPiA UW, a zapycha CV masą dodatkowych rzeczy (szkoła prawa obcego + ILEC/TOLES, drugi język, praktyki w kancelarii od II/III roku, działalność w kołach naukowych to standard).

noo to bardzo fajnie... ale o co Ci chodzi?

[irene adler]

A o co Ci chodziło gdy pisałaś, że ludziom po UW nic się poza studiowaniem nie chce? Ot, z dobrego serca pomyślałam, że napiszę jak to u mnie na wydziale jest, bo mnie Twoja wypowiedź szczerze zdziwiła (biorąc pod uwagę to co wyżej wypisałam). No chyba, że pisałaś to tylko ot, tak żeby poczuć się lepiej kosztem innej uczelni.

[bita smietana]

Napisane przez irene adler

A o co Ci chodziło gdy pisałaś, że ludziom po UW nic się poza studiowaniem nie chce? Ot, z dobrego serca pomyślałam, że napiszę jak to u mnie na wydziale jest, bo mnie Twoja wypowiedź szczerze zdziwiła (biorąc pod uwagę to co wyżej wypisałam). No chyba, że pisałaś to tylko ot, tak żeby jakoś poczuć się lepiej kosztem innej uczelni.

Dziękuję bardzo za Twoje dobre serce, proponuję poza ćwiczeniami na miłosierdzie potrenować jeszcze czytanie ze zrozumieniem - żartowałam jedynie z roszczeniowej postawy, o której pisała cytowana wizażanka. Swego czasu organizowałam parę konkursów u siebie na uniwersytecie i mając styczność z organizatorami z UW zawsze spotykałam się z opinią, że jest niewielki odzew ze strony ich studentów, bo mają przekonanie, że będąc na UW w mieście, gdzie jest dużo miejsc pracy, nie będą mieli z jej zdobyciem żadnych problemów Co niestety nie zawsze potem okazuje się prawdą.

A czuję się całkiem dobrze nawet bez podpierania się innymi uniwerkami, dziękuję

[ama]

Napisane przez Buenaestrella

wyjaśniam Wam dziewczyny czemu wszystkim brakuje po paru puntów do tej aplikacyjnej setki - egzamin kosztuje ponad 600 zł, mało kogo stać, żeby wyłożyć taką kasę ot tak dla kaprysu, bez pewności, że jest blisko progu przyjęć. A że testy są, jakie są, raz trudniejsze, raz łatwiejsze - łatwo się o te parę punktów przeliczyć.

Gdyby po samych studiach nie można było robić zupełnie nic, aplikanci nie mogliby pracować Poziom kształcenia na aplikacjach nie jest zazwyczaj powalający, więc dużo ludzi uważa, że zamiast płacić parę tysięcy rocznie za niezbyt dobre wykłady wolą przyuczyć się w domu i przystąpić do samego egzaminu, jeśli najdzie ich taki kaprys. Do każdej korporacji można wejść bez aplikacji dzięki odpowiednio długiej praktyce i zdaniu egzaminu (tak, do egzaminu sędziowskiego też tak można podejść), nie trzeba też koniecznie do korporacji należeć, żeby np. zajmować się obsługą prawną przedsiębiorstwa. Oczywiście aplikacja to jest jakaś droga do wyrobienia sobie kontaktów, klienteli i doświadczenia - ale nie jest tak, że to jest doświadczenie, które odmienia człowieka i pozostawia go oświeconym i wiekuiście kompetentnym

To wyjaśnienie mnie przekonuje. Nie wiedziałam, że z tego wynika ten wyrównany poziom, ale dzięki za uświadomienie w takim razie.

Pogrubione: czyli jednak? Wykładowczyni na zajeciach długo sie rozwodziła nad sposobami przechodzenia między zawodami, ale o możliwości zostania sędzią przez praktykę mówiła w czasie przeszłym, bo w PRLu sędziami mianowane były często osoby ze względów politycznych nawet nie posiadające studiów prawniczych. To nabywanie uprawnień przez praktykę w ogóle jest stosowane, czy istnieje tylko na papierze? Wiesz jak zapatrują się na to korporacje? Są bardzo niechętne, czy pozwalają na to? Jakie stanowisko trzeba zajmować żeby być w ogóle dopuszczonym np. do egzaminu na adwokata?

Irene Adler, po Warszawie zawsze dobrze pojechać Znam sporo osób z MISHu, które już kończą prawo i faktycznie mają miliony rzeczy porobionych, ale nie zaprzeczysz, że na naszym wydziale są też jednostki, hm, lekko zadufane w swojej wspaniałości?

[irene adler]

Napisane przez ama

To wyjaśnienie mnie przekonuje. Nie wiedziałam, że z tego wynika ten wyrównany poziom, ale dzięki za uświadomienie w takim razie.

Pogrubione: czyli jednak? Wykładowczyni na zajeciach długo sie rozwodziła nad sposobami przechodzenia między zawodami, ale o możliwości zostania sędzią przez praktykę mówiła w czasie przeszłym, bo w PRLu sędziami mianowane były często osoby ze względów politycznych nawet nie posiadające studiów prawniczych. To nabywanie uprawnień przez praktykę w ogóle jest stosowane, czy istnieje tylko na papierze? Wiesz jak zapatrują się na to korporacje? Są bardzo niechętne, czy pozwalają na to? Jakie stanowisko trzeba zajmować żeby być w ogóle dopuszczonym np. do egzaminu na adwokata?

Irene Adler, po Warszawie zawsze dobrze pojechać Znam sporo osób z MISHu, które już kończą prawo i faktycznie mają miliony rzeczy porobionych, ale nie zaprzeczysz, że na naszym wydziale są też jednostki, hm, lekko zadufane w swojej wspaniałości?

Są, są i to nawet sporo Co nie wpływa na fakt, że generalizowanie nie ma sensu, na każdej uczelni znajdą się takie osoby, a obiektywnie rzecz biorąc przez istnienie wielu możliwości działania, to byłoby po prostu niemożliwe żeby na te kilka tysięcy studentów nikt nic nie robił. Właśnie zauważyłam, że chyba modne jest krytykowanie UW

[201803120851]

Napisane przez ciri15

Wystarczy nawet wiedza z logiki: sędzia, adwokat, prokurator, komornik, radca prawny, notariusz nie wypełniają zakresu pojecia "prawnik".

Właśnie! Jeśli są tu osoby na aplikacjach, jestem ciekawa: jak sobie z tym radzicie?

Na razie dobrze, zobaczymy jak przyjdą roczne egzaminy

Nie wiem, czy Was zaskoczę czy nie, ale znam kancelarie, które wolą zatrudniać ludzi po prawie, którzy na aplikację się nie wybierają. No bo nie oszukujmy się - aplikant jest "gorszym" pracownikiem przez to, że trzeba go zwalniać na zajęcia, na praktyki, dawać urlopy przed egzaminami itp.

[lady17]

Napisane przez lily marlene

Na razie dobrze, zobaczymy jak przyjdą roczne egzaminy

Nie wiem, czy Was zaskoczę czy nie, ale znam kancelarie, które wolą zatrudniać ludzi po prawie, którzy na aplikację się nie wybierają. No bo nie oszukujmy się - aplikant jest "gorszym" pracownikiem przez to, że trzeba go zwalniać na zajęcia, na praktyki, dawać urlopy przed egzaminami itp.

A jak to wygląda od strony praktycznej? Zdajesz egzamin aplikacyjny, znajdujesz patrona i co dalej? Ty płacisz, oni płacą Tobie? Studiujesz, pracujesz równolegle? Słyszałam o jakiś szkoleniach we Wawie. Byłabym wdzięczna gdybys to pokrótce opisała

[201803120851]

Zdałam egzamin na aplikację we wrześniu, aplikację rozpoczęłam od stycznia (rok kalendarzowy = rok na aplikacji). Płacisz do rady 4200 zł za rok (aplikacja radcowska) - czasami koszty pokrywa pracodawca, ale najczęściej płaci aplikant (lub w wersji realnej - rodzice) - na adwokackiej kwota jest podobna. Nie ma żadnych stypendiów itp. więc od rady pieniędzy nie ma. Raz w tygodniu masz parogodzinne zajęcia, oprócz tego praktyki w sądach i prokuraturze. Równolegle oczywiście pracuję. Nie bardzo wiem, co chodzi z pytaniem o szkolenia ?

[lady17]

Napisane przez lily marlene

Zdałam egzamin na aplikację we wrześniu, aplikację rozpoczęłam od stycznia (rok kalendarzowy = rok na aplikacji). Płacisz do rady 4200 zł za rok (aplikacja radcowska) - czasami koszty pokrywa pracodawca, ale najczęściej płaci aplikant (lub w wersji realnej - rodzice) - na adwokackiej kwota jest podobna. Nie ma żadnych stypendiów itp. więc od rady pieniędzy nie ma. Raz w tygodniu masz parogodzinne zajęcia, oprócz tego praktyki w sądach i prokuraturze. Równolegle oczywiście pracuję. Nie bardzo wiem, co chodzi z pytaniem o szkolenia ?

Rozumiem,że nie pracujesz u patrona? On swoją droga, a praca swoją? Czytałam na jakimś forum,że chyba na notarialnej co dwa tygodnie są szkolenie w Warszawie na które trzeba jeździć. A egzaminy? Po skończonym omówionym bloku czy końcoworoczne?

[velika]

ja jestem na drugim roku notarialnej, egzamin wstępny zdany w 2010 r. Od początku pracuję u patrona, teraz mam już normalną umowę o pracę, ale na 4/5 etatu - bo co 2 tyg. w piątki mam zjazdy na początku bardzo słabo zarabiałam, więc mam jeszcze pracę dodatkową - jestem kuratorką. Ale mieszkam u rodziców, więc koszty utrzymania mam niewielkie, niemniej jednak nie muszą już mnie sponsorować.
Na pierwszym roku ciężko jest pogodzić aplikację z pracą- u mnie w każdym razie w piątki zjazdy plus przez pół roku raz w tygodniu praktyki w sądzie - dopiero jak je skończyłam, to mam więcej czasu i mogę pracować już normalnie w kancelarii.
Kolokwia roczne na każdej aplikacji są inne, ja mam na przykład w marcu kolokwium po 1 roku, dwudniowe, pisemno-ustne.

[anciaahk]

Velika ciężko Ci było znaleźć patrona?

[lady17]

Napisane przez anciaahk

Velika ciężko Ci było znaleźć patrona?

Też jestem ciekawa. Zwłaszcza,ż notariusze to dość zamknięte środowisko.