dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie? - Strona 2 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2011-12-08, 19:54   #31
dawidowskasia
Zakorzenienie
 
Avatar dawidowskasia
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
Nie, nic się nie zrobi, tyle że to zawracanie głowy i dupy wiązać się z takim i tyle.
no tak.
__________________
Cytat:
Napisane przez SALIX Pokaż wiadomość
a dla mnie liczą się intencje. facet, który nie zdradzi tylko dlatego, że nie ma z kim jest dla mnie taką samą szmatą jak facet zdradzający
dawidowskasia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-12-09, 09:05   #32
very_vero
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 5
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez dawidowskasia Pokaż wiadomość
Sorry, ale coś mi się wydaje,zę to mieszkanko będzie dla Waszej trójki.
I pamietaj , czas nie dziala na Twoją korzysć - wrecz przeciwnie. Mama będzie coraz starsza, coraz bardziej potrzebująca.

Niestety nie miałam wczoraj możliwości, by się tu poudzielać, ale mieszkanie na pewno nie będzie dla "naszej trójki" (Jezu jak to brzmi... ). To wykluczone, gdzież by TŻ śmiał ograniczać przestrzeń w mieszkaniu mamy - dla niej te 55 m.kw. które kupiła teraz, jest - jak sama mówi - klaustrofobiczne (wcześniej mieszkała na 61 m. i jakoś żyła ). Stare mieszkanie jest już w sprzedaży i kwota za nie, przeznaczona jest na zakup nowego. Także tu mogę być spokojna.

To jaki jest TŻ zauważyłam szybko, ale na początku myślałam sobie, super - rodzinny chłopak,taki troskliwy, opiekuńczy. Na początku dobrze traktował także mnie, oczywiście nie oczekiwałam nigdy, że będzie ciągle tak wspaniale jak na początku, ale jak patrze na to, co się dzieje od kilku lat, mam wrażenie jakbym brała udział w jakiejś parodii związku.

Na początku czułam się winna, myślałam sobie, że musi być ze mnie wredna kobieta, skoro czepiam się, że on tak dba i ciągle jeździ do tej swojej mamusi, ale kiedy nawet znajomi TŻ, a nawet jego kuzynka ( z którą często się spotykamy) zauważyli, że on ciągle tylko na posyłki matki jest, to nie miałam już wątpliwości, że mam prawo się wkurzać.

Najgorsze jest to, że kobieta nie jest wobec mnie jakaś niemiła, zła. Zastanawiam się czy ona robi to bezmyślnie czy z premedytacją, kiedy kolejny raz dzwoni, żeby syneczek przyjechał załatwić dla niej jakąś kolejną głupotę. Dodam, że kobieta jest młoda, ma 51 lat, świetną pracę na pół etatu, ubiera się z gustem, chodzi raz w tygodniu na pilates, do kosmetyczki, więc to nie jest tak, że ona w ogóle zajęć nie ma i robi to z nudów. Na to wszystko ma czas i energię, ale potrafi za to zadzwonić do synka żeby przyjechał 50 km w jedną stronę, po to aby jej zrobić większe zakupy, bo ona bidulka sama nie da rady. Owszem, nie ma prawa jazdy, ale do supermarketu ma 5 minut piechotą, poza tym są taksówki...

Teraz kiedy pojawiło się to nowe mieszkanie (i to wszystko z inicjatywy TŻ), to już w ogóle jakiś koszmar. Wszystkim, co wymaga już jakiegoś myślenia i wyobraźni, musi zająć się synek, on dzwoni wszędzie, do banku, do developera, do administracji, on umawiał ludzi na oglądania starego mieszkania na sprzedaż, on zamawia rzeczy do mieszkania, on robi przelewy przez internet (a ona przecież doskonale umie je robić), on gada ze sprzedawcami, on jeździ i zgłasza reklamacje, on negocjuje zniżki, on musi sprawdzić, czy meble przyjechały w dobrym stanie. Najlepsze, że kiedy ją o coś poprosi, np. o oddzwonienie do kobiety, która interesowała się oglądaniem starego mieszkania, to ona oczywiście tego nie robi, tłumacząc to jaka zajęta była i zapomniała. No tak, przecież jak nie ona, to przecież synek i tak za nią to zrobi...

Ona tylko czeka aż wszystko będzie gotowe i podane na tacy, wybiera sobie mebelki w katalogu, bądź dzwoni kiedy jej się podoba i każe się zawieźć do sklepów meblowych. I tak wybierali te meble, kafelki, panele chyba w 100 sklepach przez 3 miesiące. Nigdy jeszcze nie zapytała, czy TŻ ma czas i pieniądze na paliwo.

Najgorsze, że przy tym wszystkim jest dla mnie raczej miła, ale i też zdystansowana, rzadko kiedy mnie o coś pyta, tylko syna... - tak jakby on o wszystkim decydował. Moje zdanie dla niej i tak się nie liczy.

Najgorsze jest to, że dałam się tak stłamsić, ja, zawsze silna, pewna siebie, która doskonale sobie radziła z niejednym nieodpowiednim facetem w życiu, niejednym trudnym wyzwaniem...

I owszem rozmawiałam z nim. Nie jeden raz... Pierwszego posta napisałam po długiej rozmowie z nim, ale on nic nie rozumie, mówi że to ja przesadzam i się czepiam, powiedziałam mu, że mam dość takiego życia i się wyprowadzam, a on nagle w śmiech, że dlaczego niszczę ten związek, żebym wyluzowała i że on się nie zmieni, ale przecież nie mam na co narzekać, że jest uczciwy, że kiedy byłam bez środków do życia to mi pomagał przez wiele miesięcy - ma rację, ale za jaką cenę? Nie mam już własnego życia, moje życie kręci się wokół spraw TŻ i spraw jego matki...
very_vero jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-12-09, 09:56   #33
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez very_vero Pokaż wiadomość
Niestety nie miałam wczoraj możliwości, by się tu poudzielać, ale mieszkanie na pewno nie będzie dla "naszej trójki" (Jezu jak to brzmi... ). To wykluczone, gdzież by TŻ śmiał ograniczać przestrzeń w mieszkaniu mamy - dla niej te 55 m.kw. które kupiła teraz, jest - jak sama mówi - klaustrofobiczne (wcześniej mieszkała na 61 m. i jakoś żyła ). Stare mieszkanie jest już w sprzedaży i kwota za nie, przeznaczona jest na zakup nowego. Także tu mogę być spokojna.

To jaki jest TŻ zauważyłam szybko, ale na początku myślałam sobie, super - rodzinny chłopak,taki troskliwy, opiekuńczy. Na początku dobrze traktował także mnie, oczywiście nie oczekiwałam nigdy, że będzie ciągle tak wspaniale jak na początku, ale jak patrze na to, co się dzieje od kilku lat, mam wrażenie jakbym brała udział w jakiejś parodii związku.

Na początku czułam się winna, myślałam sobie, że musi być ze mnie wredna kobieta, skoro czepiam się, że on tak dba i ciągle jeździ do tej swojej mamusi, ale kiedy nawet znajomi TŻ, a nawet jego kuzynka ( z którą często się spotykamy) zauważyli, że on ciągle tylko na posyłki matki jest, to nie miałam już wątpliwości, że mam prawo się wkurzać.

Najgorsze jest to, że kobieta nie jest wobec mnie jakaś niemiła, zła. Zastanawiam się czy ona robi to bezmyślnie czy z premedytacją, kiedy kolejny raz dzwoni, żeby syneczek przyjechał załatwić dla niej jakąś kolejną głupotę. Dodam, że kobieta jest młoda, ma 51 lat, świetną pracę na pół etatu, ubiera się z gustem, chodzi raz w tygodniu na pilates, do kosmetyczki, więc to nie jest tak, że ona w ogóle zajęć nie ma i robi to z nudów. Na to wszystko ma czas i energię, ale potrafi za to zadzwonić do synka żeby przyjechał 50 km w jedną stronę, po to aby jej zrobić większe zakupy, bo ona bidulka sama nie da rady. Owszem, nie ma prawa jazdy, ale do supermarketu ma 5 minut piechotą, poza tym są taksówki...

Teraz kiedy pojawiło się to nowe mieszkanie (i to wszystko z inicjatywy TŻ), to już w ogóle jakiś koszmar. Wszystkim, co wymaga już jakiegoś myślenia i wyobraźni, musi zająć się synek, on dzwoni wszędzie, do banku, do developera, do administracji, on umawiał ludzi na oglądania starego mieszkania na sprzedaż, on zamawia rzeczy do mieszkania, on robi przelewy przez internet (a ona przecież doskonale umie je robić), on gada ze sprzedawcami, on jeździ i zgłasza reklamacje, on negocjuje zniżki, on musi sprawdzić, czy meble przyjechały w dobrym stanie. Najlepsze, że kiedy ją o coś poprosi, np. o oddzwonienie do kobiety, która interesowała się oglądaniem starego mieszkania, to ona oczywiście tego nie robi, tłumacząc to jaka zajęta była i zapomniała. No tak, przecież jak nie ona, to przecież synek i tak za nią to zrobi...

Ona tylko czeka aż wszystko będzie gotowe i podane na tacy, wybiera sobie mebelki w katalogu, bądź dzwoni kiedy jej się podoba i każe się zawieźć do sklepów meblowych. I tak wybierali te meble, kafelki, panele chyba w 100 sklepach przez 3 miesiące. Nigdy jeszcze nie zapytała, czy TŻ ma czas i pieniądze na paliwo.

Najgorsze, że przy tym wszystkim jest dla mnie raczej miła, ale i też zdystansowana, rzadko kiedy mnie o coś pyta, tylko syna... - tak jakby on o wszystkim decydował. Moje zdanie dla niej i tak się nie liczy.

Najgorsze jest to, że dałam się tak stłamsić, ja, zawsze silna, pewna siebie, która doskonale sobie radziła z niejednym nieodpowiednim facetem w życiu, niejednym trudnym wyzwaniem...

I owszem rozmawiałam z nim. Nie jeden raz... Pierwszego posta napisałam po długiej rozmowie z nim, ale on nic nie rozumie, mówi że to ja przesadzam i się czepiam, powiedziałam mu, że mam dość takiego życia i się wyprowadzam, a on nagle w śmiech, że dlaczego niszczę ten związek, żebym wyluzowała i że on się nie zmieni, ale przecież nie mam na co narzekać, że jest uczciwy, że kiedy byłam bez środków do życia to mi pomagał przez wiele miesięcy - ma rację, ale za jaką cenę? Nie mam już własnego życia, moje życie kręci się wokół spraw TŻ i spraw jego matki...
jak tak opisujesz ich relacje to wyglada tak, jakby oni byli w zwiazku. autorko, co zamierzasz zrobic? tupniesz w koncu noga i zakonczysz te farse?
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-12-09, 10:07   #34
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Autorko wątku, sporo napisałaś, ale co dalej? Co zamierzasz zrobić ze SWOIM życiem?
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-12-09, 10:19   #35
_chocolate
Zakorzenienie
 
Avatar _chocolate
 
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 343
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Nie ma szans, żeby zmienić taką osobę, dlatego unikam maminsynków jak ognia, a już maminsynek wychowany samotnie przez matkę to totalna masakra.
Twój zawsze był w takiej roli (u boku mamusi) i będzie tego bronił za każdą cenę, każdą próbę zmiany tego układu z Twojej strony będzie traktował, jakbyś robiła zamach na jego osobę. Dla niego jest na pierwszym miejscu mama, potem długo długo nic...
Sama musisz zdecydować, czy chcesz w tym tkwić czy nie, ale nie łudź się, że go zmienisz, bo tylko sama nabawisz się nerwicy.
Zamiast z Tobą jeździć po sklepach i wybierać rzeczy do Waszego mieszkania, to urządza mieszkanie z mamusią...niezła farsa.
__________________


_chocolate jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-12-09, 10:44   #36
very_vero
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 5
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Wszystkie macie rację, nigdy nie zgłębiałam tego tematu czytając forum, ale po poznaniu doświadczeń innych kobiet tutaj na wizażu i nie tylko, widzę że próba zmiany kogoś takiego, to walka z wiatrakami.
Zwłaszcza, że dochodzą jeszcze inne rzeczy, takie jak nie liczenie się TŻ z moim zdaniem, ciągła krytyka, brak poważniejszych planów... Wiem, że trudno będzie mi podjąć decyzję o odejściu, ale chyba innego wyjścia nie mam.
Dlaczego, to my kobiety najczęściej pozwalamy na to, by do czegoś takiego w ogóle doszło? Moi znajomi mówią, że mnie nie poznają od paru lat, z raczej butnej, przebojowej dziewczyny, zmieniłam się w czyjeś popychadło...
Straciłam całą wiarę w siebie. Tylko jak odejść, by nie bolało, jak być w tym wytrwałym? Już dwa razy pakowałam się i trzaskałam drzwiami, ale nic z tego nie wyszło...
very_vero jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-12-09, 10:53   #37
1999a18a2ffdaccef542471663304a63305f1c5c
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 10 807
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez very_vero Pokaż wiadomość
Wszystkie macie rację, nigdy nie zgłębiałam tego tematu czytając forum, ale po poznaniu doświadczeń innych kobiet tutaj na wizażu i nie tylko, widzę że próba zmiany kogoś takiego, to walka z wiatrakami.
Zwłaszcza, że dochodzą jeszcze inne rzeczy, takie jak nie liczenie się TŻ z moim zdaniem, ciągła krytyka, brak poważniejszych planów... Wiem, że trudno będzie mi podjąć decyzję o odejściu, ale chyba innego wyjścia nie mam.
Dlaczego, to my kobiety najczęściej pozwalamy na to, by do czegoś takiego w ogóle doszło? Moi znajomi mówią, że mnie nie poznają od paru lat, z raczej butnej, przebojowej dziewczyny, zmieniłam się w czyjeś popychadło...
Straciłam całą wiarę w siebie. Tylko jak odejść, by nie bolało, jak być w tym wytrwałym? Już dwa razy pakowałam się i trzaskałam drzwiami, ale nic z tego nie wyszło...
Nie "MY KOBIETY" tylko Ty, bo sobie na to pozwoliłaś. Tu jest ta mała, subtelna różnica. Nie planowałabym nic z panem, który na piedestale stawia mamę. Udany związek to pewna dojrzałość a nie wycieranie gęby o maminą spódnicę.

Dlaczego z przebojowej dziewczyny stałaś się popychadłem (jak to sama określiłaś)? Bo zamiast od początku żyć zgodnie ze swoimi zasadami i stawiać granice, spoczęłaś na laurach i dryfowałaś za misiem. Dlaczego jeździłaś tam wbrew sobie? Ok, można się raz na jakiś czas poświęcić w imię czegoś ale zaraz, co tydzień dobrowolnie zajmowałaś miejsce pasażera, prawda? Dopiero po takim czasie zaczęło Ci przeszkadzać?

Możesz zmienić faceta, ale na innego.
I nie wiem co gorsze - bycie drugą, bo facet jest żonaty czy bycie drugą, bo mama jest całym światem.
Decyzja należy do Ciebie.
1999a18a2ffdaccef542471663304a63305f1c5c jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2011-12-09, 10:54   #38
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez very_vero Pokaż wiadomość
Wszystkie macie rację, nigdy nie zgłębiałam tego tematu czytając forum, ale po poznaniu doświadczeń innych kobiet tutaj na wizażu i nie tylko, widzę że próba zmiany kogoś takiego, to walka z wiatrakami.
Zwłaszcza, że dochodzą jeszcze inne rzeczy, takie jak nie liczenie się TŻ z moim zdaniem, ciągła krytyka, brak poważniejszych planów... Wiem, że trudno będzie mi podjąć decyzję o odejściu, ale chyba innego wyjścia nie mam.
Dlaczego, to my kobiety najczęściej pozwalamy na to, by do czegoś takiego w ogóle doszło? Moi znajomi mówią, że mnie nie poznają od paru lat, z raczej butnej, przebojowej dziewczyny, zmieniłam się w czyjeś popychadło...
Straciłam całą wiarę w siebie. Tylko jak odejść, by nie bolało, jak być w tym wytrwałym? Już dwa razy pakowałam się i trzaskałam drzwiami, ale nic z tego nie wyszło...
no tak, jak to sie mawia na wizazu - wypadaja kolejne trupy z szafy...

nie da sie bezbolesnie. zawsze bedzie bolec na poczatku, bardziej lub mniej. ale jak to sie mowi - czas leczy rany. na pewno bedziesz miala w swoim otoczeniu ludzi, ktorzy beda cie wspierdac po podjeciu slusznej decyzji. zawsze sa tez dziewczyny tutaj na forum, ktore potrafia pocieszyc. na intymnym jest watek rozstaniowy, dziewczyny wzajemnie stawiaja sie do pionu. zobaczysz, ze po rozstaniu z kims takim ci ulzy i bedziesz miala w koncu szanse poznac kogos wartosciowego, przez kogo nie bedziesz sie czuc byle jak.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-12-09, 11:40   #39
very_vero
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 5
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez skazana_na_bluesa Pokaż wiadomość
no tak, jak to sie mawia na wizazu - wypadaja kolejne trupy z szafy...

nie da sie bezbolesnie. zawsze bedzie bolec na poczatku, bardziej lub mniej. ale jak to sie mowi - czas leczy rany. na pewno bedziesz miala w swoim otoczeniu ludzi, ktorzy beda cie wspierdac po podjeciu slusznej decyzji. zawsze sa tez dziewczyny tutaj na forum, ktore potrafia pocieszyc. na intymnym jest watek rozstaniowy, dziewczyny wzajemnie stawiaja sie do pionu. zobaczysz, ze po rozstaniu z kims takim ci ulzy i bedziesz miala w koncu szanse poznac kogos wartosciowego, przez kogo nie bedziesz sie czuc byle jak.

Dzięki za słowa wsparcia. Takie trzeźwe spojrzenie na sprawę, daje mi wiele do myślenia.

Tak, są jeszcze inne sprawy, w których się nie zgadzamy, ale z tym sobie radziłam, natomiast z tym, że TŻ organizuje życie matce, tak żeby jej było dobrze (planowanie jej wakacji, namowa do kupna mieszkania, utworzenie jej konta na randkowym profilu, zauważanie usterek w jej domu, a przymykanie oka na usterki we własnym), tego już znieść nie mogę. Czuję się jak kretynka, nie mogąc doprosić się o to, by zrobił coś z cieknącym kranem w domu i widząc później jak u mamusi zauważa, oooo - masz zepsute coś tam... i leci po narzędzia zreperować.... Dlatego już dość tego!

Macie wszystkie rację, koniec tej chorej sytuacji, zresztą od dawna miałam dosyć, ale teraz kiedy doszła ta sprawa z mieszkaniem, to wszystko osiągnęło już apogeum i nie potrafię tak dłużej...
Jeszcze dowiedziałam się wczoraj przypadkiem, że TŻ pożyczył matce 20 tyś na remont - a od kilku ładnych już miesięcy pralka nam nie działa i nawet jej nie wymieni. Zresztą, niech pożycza, ale szkoda że nie konsultuje takich decyzji ze mną...

Dziś już z nim nie porozmawiam, a szkoda... ale, same już wiecie, zaczyna się weekend i po pracy TŻ jedzie.... eh, chyba wiecie dokąd... Już go poinformowałam, że nie jadę z nim, tylko spędzam czas z koleżanką. Będę miała 2 dni na przemyślenie jak to wszystko teraz rozegrać. Najchętniej spakowałabym walizki bez tłumaczeń, a o moim odejściu dowiedziałby się zauważając brak moich rzeczy w mieszkaniu.
very_vero jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-12-09, 12:23   #40
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 071
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez very_vero Pokaż wiadomość
Dzięki za słowa wsparcia. Takie trzeźwe spojrzenie na sprawę, daje mi wiele do myślenia.

Tak, są jeszcze inne sprawy, w których się nie zgadzamy, ale z tym sobie radziłam, natomiast z tym, że TŻ organizuje życie matce, tak żeby jej było dobrze (planowanie jej wakacji, namowa do kupna mieszkania, utworzenie jej konta na randkowym profilu, zauważanie usterek w jej domu, a przymykanie oka na usterki we własnym), tego już znieść nie mogę. Czuję się jak kretynka, nie mogąc doprosić się o to, by zrobił coś z cieknącym kranem w domu i widząc później jak u mamusi zauważa, oooo - masz zepsute coś tam... i leci po narzędzia zreperować.... Dlatego już dość tego!

Macie wszystkie rację, koniec tej chorej sytuacji, zresztą od dawna miałam dosyć, ale teraz kiedy doszła ta sprawa z mieszkaniem, to wszystko osiągnęło już apogeum i nie potrafię tak dłużej...
Jeszcze dowiedziałam się wczoraj przypadkiem, że TŻ pożyczył matce 20 tyś na remont - a od kilku ładnych już miesięcy pralka nam nie działa i nawet jej nie wymieni. Zresztą, niech pożycza, ale szkoda że nie konsultuje takich decyzji ze mną...

Dziś już z nim nie porozmawiam, a szkoda... ale, same już wiecie, zaczyna się weekend i po pracy TŻ jedzie.... eh, chyba wiecie dokąd... Już go poinformowałam, że nie jadę z nim, tylko spędzam czas z koleżanką. Będę miała 2 dni na przemyślenie jak to wszystko teraz rozegrać. Najchętniej spakowałabym walizki bez tłumaczeń, a o moim odejściu dowiedziałby się zauważając brak moich rzeczy w mieszkaniu.

- jak dla mnie jesteś z wykastrowanym przez matkę facetem i piszę to z całą świadomością jako matka 2 synów.
Jak dla mnie facet z TAKIM podejściem, aż takim związaniem z matką w życiu nie stworzy własnego udanego związku. Matka daje mu wszystko , zaspokaja emocjonalnie, tylko seksu z nią nie ma. Dla mnie opisujesz chory układ rodzicielski.
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-12-09, 12:28   #41
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez very_vero Pokaż wiadomość
(...)
Tak, są jeszcze inne sprawy, w których się nie zgadzamy, ale z tym sobie radziłam, natomiast z tym, że TŻ organizuje życie matce, tak żeby jej było dobrze (planowanie jej wakacji, namowa do kupna mieszkania, utworzenie jej konta na randkowym profilu, zauważanie usterek w jej domu, a przymykanie oka na usterki we własnym), tego już znieść nie mogę. Czuję się jak kretynka, nie mogąc doprosić się o to, by zrobił coś z cieknącym kranem w domu i widząc później jak u mamusi zauważa, oooo - masz zepsute coś tam... i leci po narzędzia zreperować.... Dlatego już dość tego!

Macie wszystkie rację, koniec tej chorej sytuacji, zresztą od dawna miałam dosyć, ale teraz kiedy doszła ta sprawa z mieszkaniem, to wszystko osiągnęło już apogeum i nie potrafię tak dłużej...
(...)
Ktoś kiedyś dobrze powiedział - jakiś program tv oglądałam - że związek to są, owszem, kompromisy, ale jeżeli tych kompromisów robi się za dużo, trzeba je wypracowywać właściwie na każdym kroku, to taki związek również nie ma sensu, traci smak, urok. Ty od początku przyjęłaś złe założenie, że "heh, mogę dużo znieść, byle by z nim, da się znaleźć jakieś rozwiązanie na jedną, drugą... dziesiątą kwestię". Otóż nie zawsze się da, nie w każdej kwestii się da dogadać, a jeżeli tych kwestii jest kilka, to związek staje się męczenie zarówno siebie, jak i partnera.

Piszę Ci to, bo wiesz - możliwe, że wyjdziesz w końcu z tego związku (na przykładzie koleżanki, która miała podobną do Ciebie sytuacje widzę, że to niestety jedyne rozsądne rozwiązanie i wierz mi, że koleżanka odżyła, ma teraz udany związek, święty spokój i śmieje się ze swojej naiwności - bo kiedyś wierzyła, że da się tak żyć i jakoś to rozwiązać), ale obyś nie trafiła z deszczu pod rynnę. Obojętnie jaki facet - następnym razem od początku stawiaj granice, wymagaj, ale przede wszystkim nie wchodź w związek z kim, z kim życie to jeden wielki, nieustannym "kompromis".

---------- Dopisano o 13:28 ---------- Poprzedni post napisano o 13:24 ----------

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
- jak dla mnie jesteś z wykastrowanym przez matkę facetem i piszę to z całą świadomością jako matka 2 synów.
Jak dla mnie facet z TAKIM podejściem, aż takim związaniem z matką w życiu nie stworzy własnego udanego związku. Matka daje mu wszystko , zaspokaja emocjonalnie, tylko seksu z nią nie ma. Dla mnie opisujesz chory układ rodzicielski.
Jak wyżej. Ty, Madano, wychowujesz synów dla świata, dla innych ludzi, chcesz, aby rozwinęli kiedyś skrzydła, byli szczęśliwi. Matka faceta autorki wątku chyba, niestety, wychowała go dla siebie, pod siebie, w sumie to tak jakby "wyhodowała" sobie zastępczego męża / kochanka. Tylko tak, jak mówisz - seksu nie ma, bo dla większości ludzi nieprzekraczalne tabu.

Autorko wątku, na weekend polecam Ci serial 'Boardwalk Empire' - tam jest właśnie pokazana (oczywiście to jeden z kilku wątków) taka niezdrowa relacja matki z synem.

Edytowane przez 201803290936
Czas edycji: 2011-12-09 o 12:30
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-12-09, 13:03   #42
very_vero
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 5
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez Doris1981 Pokaż wiadomość
Ktoś kiedyś dobrze powiedział - jakiś program tv oglądałam - że związek to są, owszem, kompromisy, ale jeżeli tych kompromisów robi się za dużo, trzeba je wypracowywać właściwie na każdym kroku, to taki związek również nie ma sensu, traci smak, urok. Ty od początku przyjęłaś złe założenie, że "heh, mogę dużo znieść, byle by z nim, da się znaleźć jakieś rozwiązanie na jedną, drugą... dziesiątą kwestię". Otóż nie zawsze się da, nie w każdej kwestii się da dogadać, a jeżeli tych kwestii jest kilka, to związek staje się męczenie zarówno siebie, jak i partnera.

Piszę Ci to, bo wiesz - możliwe, że wyjdziesz w końcu z tego związku (na przykładzie koleżanki, która miała podobną do Ciebie sytuacje widzę, że to niestety jedyne rozsądne rozwiązanie i wierz mi, że koleżanka odżyła, ma teraz udany związek, święty spokój i śmieje się ze swojej naiwności - bo kiedyś wierzyła, że da się tak żyć i jakoś to rozwiązać), ale obyś nie trafiła z deszczu pod rynnę. Obojętnie jaki facet - następnym razem od początku stawiaj granice, wymagaj, ale przede wszystkim nie wchodź w związek z kim, z kim życie to jeden wielki, nieustannym "kompromis".[COLOR=Silver]



Autorko wątku, na weekend polecam Ci serial 'Boardwalk Empire' - tam jest właśnie pokazana (oczywiście to jeden z kilku wątków) taka niezdrowa relacja matki z synem.

Pomijając obecny związek, to byłam jeszcze z dwoma innymi chłopakami przez kilka lat i nigdy nie wystąpił taki problem, że któraś ze stron wyraźnie dominowała, nikt nigdy wyraźnie nie próbował górować, wymuszać swojego zdania czy organizować życia nie uwzględniając potrzeb partnera. Bywały kłótnie, ale nigdy nie było tak, że rezygnowałam z siebie i ze swoich potrzeb... Były to raczej normalne, spokojne relacje.

Z obecnym TŻ wszystko zaczęło się tak niewinnie, powoli, dopiero po pewnym czasie zauważyłam, że dałam się zmanipulować i wpędzić w poczucie winy. Za każdym razem, gdy próbowałam zaprotestować czy chociaż spokojnie porozmawiać, to słyszałam, że jego matka jest samotna, ma problemy, a ja jestem egoistką, że robię mu wyrzuty, bo jej pomaga, że on już taki jest, że nic złego nie robi.
Pytałam go jakie więc problemy ma jego matka, nie umiał odpowiedzieć i wywnioskowałam, że sam fakt, że ona nikogo nie ma to właśnie ten wielki problem, ale czy ja przez to mam cierpieć? TŻ naprawdę chyba wczuwa się w rolę zastępczego męża, tylko pytanie dlaczego tak bardzo się stara? Skąd w nim takie poczucie obowiązku? Wiem, że rodzicom należy się szacunek i wdzięczność, ale chyba są jakieś granice?

Może nie wkurzałabym się, gdyby był w porządku także wobec mnie, ale nie jest. Mieszkamy od 4 lat w małym, ciasnym mieszkaniu, większego nie szukamy, bo tu mu dobrze, bo przecież tak tanio wynajmujemy, nie mamy nic własnego - ani odkurzacza, ani tapczanu, nic... chciałam kupić wspólnie łóżko, to usłyszałam, że po co? pralka? Po co? Dodam, że TŻ jest kierownikiem w pewnej firmie i na brak pieniędzy raczej nie narzeka, kokosów nie ma, ale pensja wyższa niż przeciętna, gdy ja pracowałam to mogliśmy sobie pozwolić na wiele, ale wtedy od TŻ tylko słyszałam, nie.... jeszcze nie teraz, kredyt - też nie, na razie nie ryzykujmy... może za parę lat...

I tak przespałam 5 lat swojego życia. Będę walczyć o to, by kolejne 5 lat nie poszło na marne. Nie chce już być z tym człowiekiem, przed godziną znów zadzwonił i opowiadał 15 minut o tym jak tanio udało mu się kupić okap kuchenny do mieszkania mamusi. Powiedziałam, że nie mogę już o tym słuchać, że jest monotematyczny i od paru m-cy nie słyszę o niczym innym, więc niech mi znowu nie zawraca głowy ich sprawami. Coś tam zawrzeszczał i rzucił słuchawką, cóż... Jak widać, on problemu nie widzi.
very_vero jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-12-09, 15:07   #43
dawidowskasia
Zakorzenienie
 
Avatar dawidowskasia
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
- jak dla mnie jesteś z wykastrowanym przez matkę facetem i piszę to z całą świadomością jako matka 2 synów.
Jak dla mnie facet z TAKIM podejściem, aż takim związaniem z matką w życiu nie stworzy własnego udanego związku. Matka daje mu wszystko , zaspokaja emocjonalnie, tylko seksu z nią nie ma. Dla mnie opisujesz chory układ rodzicielski.
a tego nie wiesz (wiem, durny żart)
__________________
Cytat:
Napisane przez SALIX Pokaż wiadomość
a dla mnie liczą się intencje. facet, który nie zdradzi tylko dlatego, że nie ma z kim jest dla mnie taką samą szmatą jak facet zdradzający
dawidowskasia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-04-05, 12:14   #44
martuunia
Zadomowienie
 
Avatar martuunia
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: uć
Wiadomości: 1 912
Talking Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Hej kochane, podepnę się pod wątek, bo widzę że mam podobny problem do Autorki. Poradźcie mi, co robić

zacznę od tego, że mam 20 lat mój chłopak 21, jestesmy ze sobą od 3 lat; dla niektórych mój wiek może wydawać się jeszcze szczeniacki, ale zapewniam Was, że nigdy nie byłam typem nastolatki, która 'kochała' innego chłopaka co miesiąc czy dwa.

Poznaliśmy się gdy byliśmy jeszcze w liceum, niestety z 2 róznych miast (30pare km) i widywaliśmy się 2 czy 3 razy w tygodniu. Nie pomyślałam wtedy że to zajdzie aż tak daleko on wyjechał na studia, widywaliśmy się naprawdę rzadko a mimo to nie rozstaliśmy się. Po roku dojechałam do niego i od października 2011 mieszkamy razem. Wcześniej ze względu na to że raczej dzwoniliśmy do siebie, pisaliśmy itp itp, a mało się widywaliśmy nie zwracałam uwagi na to, że dzwoni, pisze do swojej mamy. Uważałam to za trochę...dziwne, że wysyła jej smsy gdzie jesteśmy, co robimy, za ile wróci, ale nie robiłam żadnych uwag ani nic (może się po prostu martwi). Z czasem zaczęło mnie to naprawdę wkurzać! Wiem, że nie powinnam, ale pewnego dnia nie wytrzymałam i zajrzałam mu do telefonu (dziwne, że nie chodziło mi o inną dziewczynę tylko o jego mamę ;p) i byłam w naprawdę w szoku Mama potrafi dzwonić o byle pierdołę, pisać smsy co miał na obiad, czy to co mu ugotowała mu smakowało, co robi, czy się nauczył, co przerabia na zajęciach, że...kupiła mu jakieś ubrania... Wiem, że u nich w domu jest tak, że to matka wszystko robibiad, pranie, sprzątanie itp. Zawsze jednak mówił, że się czepiam i przesadzam. Ostatnio gdy mu poweidziałam żeby się troche usamodzielnił, odizolował to wypomniał mi że to ja więcej czasu spędzam z telefonem i na rozmowach ze swoją mamą niż on. Może jestem staroświecką egoistką, ale uważam, że taki bliski kontakt faceta z matką w tym wieku jest dziwny, a że u dziewczyny to normalne. Dzisiaj własnie oznajmił mi, że przeze mnie odsunął się od swojej mamy, że ja nie wiem jak to między nimi jest i żebym się nie wypowiadała na ten temat więcej, jeśli nie chce żeby był zły. no ręce mi opadly. Jego mama potrafi przyjechać 2, 3 razy do roku i gruntownie wysprzątać mu mieszkanie (jakby on sam i jego brat nie potrafili) przyjechać kupić i powiesić firanki, zabrać go na jakieś zakupy pomimo że przyjeżdza z mężem. To samo gdy jest u siebie w domu; mama bez niego się nie ruszy czy na zakupy czy gdzieś to zawsze muszą razem (ewentualnie całą rodziną - mama, tata, on + brat 24lata). Moje znajome, które też są w związkach nie mają takich problemów i nie wyorbażają sobie jak tak można.
To ja jestem dziewczyną, jedynaczką, od tego roku na studiach i tyle nie kontaktuję się ze swoimi rodzicami. Nie mam nic przeciwko jego matce, chociaż osobiście za nią nie przepadam (chyba z wzajemnością) i chodzi mi o to żeby był bardziej samodzielny (przez nią nie może bo od zawsze był wyręczany, a jakże) a nie taki nieporadny, miał swoje życie a nie zdawał z każdego dnia sprawozdanie, co robił jak długo i z kim.

Mam nadzieję, że chociaż polowa z Was przebrnęła przez te moje wywody do końca powiedzcie mi jak sobie poradzić w tej sytuacji i czy rzeczywiście przesadzam?
martuunia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-04-05, 20:35   #45
leniwca
Zakorzenienie
 
Avatar leniwca
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 5 853
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez martuunia Pokaż wiadomość
Hej kochane, podepnę się pod wątek, bo widzę że mam podobny problem do Autorki. Poradźcie mi, co robić

zacznę od tego, że mam 20 lat mój chłopak 21, jestesmy ze sobą od 3 lat; dla niektórych mój wiek może wydawać się jeszcze szczeniacki, ale zapewniam Was, że nigdy nie byłam typem nastolatki, która 'kochała' innego chłopaka co miesiąc czy dwa.

Poznaliśmy się gdy byliśmy jeszcze w liceum, niestety z 2 róznych miast (30pare km) i widywaliśmy się 2 czy 3 razy w tygodniu. Nie pomyślałam wtedy że to zajdzie aż tak daleko on wyjechał na studia, widywaliśmy się naprawdę rzadko a mimo to nie rozstaliśmy się. Po roku dojechałam do niego i od października 2011 mieszkamy razem. Wcześniej ze względu na to że raczej dzwoniliśmy do siebie, pisaliśmy itp itp, a mało się widywaliśmy nie zwracałam uwagi na to, że dzwoni, pisze do swojej mamy. Uważałam to za trochę...dziwne, że wysyła jej smsy gdzie jesteśmy, co robimy, za ile wróci, ale nie robiłam żadnych uwag ani nic (może się po prostu martwi). Z czasem zaczęło mnie to naprawdę wkurzać! Wiem, że nie powinnam, ale pewnego dnia nie wytrzymałam i zajrzałam mu do telefonu (dziwne, że nie chodziło mi o inną dziewczynę tylko o jego mamę ;p) i byłam w naprawdę w szoku Mama potrafi dzwonić o byle pierdołę, pisać smsy co miał na obiad, czy to co mu ugotowała mu smakowało, co robi, czy się nauczył, co przerabia na zajęciach, że...kupiła mu jakieś ubrania... Wiem, że u nich w domu jest tak, że to matka wszystko robibiad, pranie, sprzątanie itp. Zawsze jednak mówił, że się czepiam i przesadzam. Ostatnio gdy mu poweidziałam żeby się troche usamodzielnił, odizolował to wypomniał mi że to ja więcej czasu spędzam z telefonem i na rozmowach ze swoją mamą niż on. Może jestem staroświecką egoistką, ale uważam, że taki bliski kontakt faceta z matką w tym wieku jest dziwny, a że u dziewczyny to normalne. Dzisiaj własnie oznajmił mi, że przeze mnie odsunął się od swojej mamy, że ja nie wiem jak to między nimi jest i żebym się nie wypowiadała na ten temat więcej, jeśli nie chce żeby był zły. no ręce mi opadly. Jego mama potrafi przyjechać 2, 3 razy do roku i gruntownie wysprzątać mu mieszkanie (jakby on sam i jego brat nie potrafili) przyjechać kupić i powiesić firanki, zabrać go na jakieś zakupy pomimo że przyjeżdza z mężem. To samo gdy jest u siebie w domu; mama bez niego się nie ruszy czy na zakupy czy gdzieś to zawsze muszą razem (ewentualnie całą rodziną - mama, tata, on + brat 24lata). Moje znajome, które też są w związkach nie mają takich problemów i nie wyorbażają sobie jak tak można.
To ja jestem dziewczyną, jedynaczką, od tego roku na studiach i tyle nie kontaktuję się ze swoimi rodzicami. Nie mam nic przeciwko jego matce, chociaż osobiście za nią nie przepadam (chyba z wzajemnością) i chodzi mi o to żeby był bardziej samodzielny (przez nią nie może bo od zawsze był wyręczany, a jakże) a nie taki nieporadny, miał swoje życie a nie zdawał z każdego dnia sprawozdanie, co robił jak długo i z kim.

Mam nadzieję, że chociaż polowa z Was przebrnęła przez te moje wywody do końca powiedzcie mi jak sobie poradzić w tej sytuacji i czy rzeczywiście przesadzam?
Przyzwyczajaj się, że to zawsze mamusia będzie na 1 miejscu. Nawet jak weźmiecie ślub i pojawi się dziecko.
Ten typ się nie zmienia. A ty jesteś strasznie naiwna, skoro dalej z nim jesteś, i jeszcze pytasz, czy przesadzasz...
__________________
samica leniwca
_______________________
*projekt denko.
*o włosy dbam i zapuszczam!
leniwca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-04-05, 23:09   #46
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez martuunia Pokaż wiadomość
Może jestem staroświecką egoistką, ale uważam, że taki bliski kontakt faceta z matką w tym wieku jest dziwny, a że u dziewczyny to normalne.
Nie zgadzam się z tym.

A reszta tego, co napisałaś, to po prostu obraz związku z mamisynkiem. Twój chłopak jest jeszcze młody, dopiero poznaje świat z perspektywy osoby, która opuściłą rodzinne gniazdko... Więc teoretycznie może jeszcze się zmienić, uniezależnić od matki. Rzecz w tym, że on problemu nie widzi, więc też nie chce go rozwiązać. A matka zamiast wspierać jego uniezależnianie się, nadal traktuje jak małe dziecko.
Nie wróżę tutaj świetlanej przyszłości. Ale oczywiście jak chcesz, to walcz o ten związek. Tylko nie decyduj się na żadne śluby, dzieci inne tego typu zobowiązania, dopóki chłopak się nie ogarnie, bo w pakiecie dostaniesz jego mamusię. A to na pewno nie wyjdzie Ci na zdrowie.
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-04-06, 00:00   #47
martuunia
Zadomowienie
 
Avatar martuunia
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: uć
Wiadomości: 1 912
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

dziękuję bardzo za odpowiedzi.
przypomniało mi się jeszcze pare rzeczy, np z wracaniem do domu-ja chętnie spedziłabym z nim razem weekend, szczegolnie wtedy gdy mamy sporo zajęc i obowiązkow na uczelni i pomimo, że jestesmy w 1 pokoju to tak jakby nas tam nie bylo, nie mamy dla siebie czasu. On jednak woli wracócić do domu bo...taniej go to wynosi, nie musi np. gotować. Tlumacze mu, że przecież bilet kosztuje +/- 20 zl w 1 strone, w 2 to jest 40 zł za to spokojnie przezyje te 2 czy 3 dni, a wiadomo jeszcze, że gdy robimy jakiś posiłek to koszty przeważnie dzielimy.. (biorę pod uwagę też możliwość, że najzwyczajniej w świecie może mnie mieć dosyć, ale gdy teoretycznie jeszcze, mamy spędzić razem wspólnie przyszłość to chyba po ślubie nie powie mi, że wraca do domu odpocząć ). Podobnie z praniem 'nic nie ma brudnego, wypierze w domu' a ja myśle sobie no tak, mama wstawi, wystawi, wysuszy, uprasuje, ładnie zapakuje jeszcze może.
W sumie jak to tak wszystko napisałam i nie siedzi mi tylko w głowie to rzeczywiście, jakoś inaczej patrzę na tą sytuację, ale dalej nie wiem co robić
martuunia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-04-06, 07:13   #48
makeupnotwar
Wtajemniczenie
 
Avatar makeupnotwar
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 2 670
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

dopóki facet sam nie zauważy problemu, jest źle.

ale jak zauważy i zmienia się to jest jeszcze gorzej u mnie bardziej niż mamisynizm był strach przed matką, jako toksyczną osobą która 3 dorosłych facetów ustawia i sztorcuje tak, że każdy boi się pisnąć...

a jak już okazało się, że pisnął i to dość głośno, matka zmienia się w potwora nienawiści. wyśmiewa, krytykuje własnego syna, mści się na nim za zerwanie pępowiny... Boże, teściowe. Nienawidzę jej serdecznie, podobnie jak jej własny syn
__________________

makeupnotwar jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-04-07, 09:21   #49
limonka1983
Zakorzenienie
 
Avatar limonka1983
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 6 255
GG do limonka1983
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
- jak dla mnie jesteś z wykastrowanym przez matkę facetem i piszę to z całą świadomością jako matka 2 synów.
Jak dla mnie facet z TAKIM podejściem, aż takim związaniem z matką w życiu nie stworzy własnego udanego związku. Matka daje mu wszystko , zaspokaja emocjonalnie, tylko seksu z nią nie ma. Dla mnie opisujesz chory układ rodzicielski.
Niestety, takie związki są kompletnie pozbawione sensu (chyba, że ktoś świadomie się na takie układy godzi, to ok). Tuż przed zerwaniem z poprzednim facetem usłyszałam (rozmawialiśmy o wspólnym mieszkaniu, itd.), że jemu ma kto gotować, prać i sprzątać. To samo zaświtało mi w głowie - ma kto zadbać o dom, a na seks przychodzi do mnie. Zresztą już wcześniej zauważyłam, że mamuska dba o niego jak kwoka o pisklę: makaron ugotowany na lekko twardo, wziął papcie?, itd... No i chyba też z powodu opinii mamuśki nasz związek nie posuwał sie do przodu. Przy różnych okazjach słyszałam różne jej opinie na temat życia (dość kontrowersyjne jak dla mnie) i pod koniec związku usłyszałam takie same sądy od eksa. Mamusia także przez cały czas uparcie przedstawiała mnie (np. podczas spotkań rodzinnych) jako jego koleżankę... Potem byłam sympatią, a już pod koniec zaszczyciła mnie mianem przyjaciółki. Są różne oblicza maminsynków, ale każde jest złe. Koleżanka ostatnio rzuciła faceta, bo jedynym ich tematem była jego mama - najwspanialsza kobieta na świecie, której żadna i tak nie dorówna (hardcorem było, gdy zaczął namawiać dziewczynę, by zmieniła fryzurę na taką, jaką ma mamusia), ja to samo słyszałam podczas gotowania od mojego byłego... (moje jedzenie jest zjadliwe, ale zrobione przez mamusię... Mrrr...). Ciężko żyje się, gdy trzeba ciągle konkurować z mamuśką... A totalnym nieporozumieniem jest, gdy mamuśka robi wszystko, by zniszczyć związek. Moje rozstanie nastąpiło, bo koleś był totalnym egoistycznym palantem, ale dam sobie rękę uciąć, że duży wpływ na to jego palanctwo miała mamuśka i jej "mongolskie teorie". Po zerwaniu, po 7 latach, facet po prostu wsadził mnie sobie w tyłek (niby byłam z nim dla kasy, co wcześniej delikatnie sugerowała mi kochana mamusia), co tylko utwierdziło mnie, że byłam potrzebna do "opiekowania się" facetem. Czy jest dobrze spakowany na wyjazd, czy ma co zjeść, itd, itp. No i seks, którego matka przecież nie mogła mu zapewnić.

Edytowane przez limonka1983
Czas edycji: 2012-04-07 o 09:24
limonka1983 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-04-07, 11:07   #50
makeupnotwar
Wtajemniczenie
 
Avatar makeupnotwar
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 2 670
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

dziewczyny, hit.
koleś z którym chodzę na jedne zajęcia jest z mojego miasta i okazało się, że matka przyjeżdża do niego co 2 tygodnie sprzątać mu mieszkanie... i jest wielce zdziwiony, że dziewczyny instynktownie wyczuwają maminsynka i przezornie trzymają się od niego z daleka...
__________________

makeupnotwar jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-04-07, 11:12   #51
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez makeupnotwar Pokaż wiadomość
dziewczyny, hit.
koleś z którym chodzę na jedne zajęcia jest z mojego miasta i okazało się, że matka przyjeżdża do niego co 2 tygodnie sprzątać mu mieszkanie... i jest wielce zdziwiony, że dziewczyny instynktownie wyczuwają maminsynka i przezornie trzymają się od niego z daleka...
Niektóre matki praktykują nie wychowywanie dziecka, ale hodowanie kaleki, niestety.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-04-07, 12:34   #52
dawidowskasia
Zakorzenienie
 
Avatar dawidowskasia
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez martuunia Pokaż wiadomość
Hej kochane, podepnę się pod wątek, bo widzę że mam podobny problem do Autorki. Poradźcie mi, co robić

zacznę od tego, że mam 20 lat mój chłopak 21, jestesmy ze sobą od 3 lat; dla niektórych mój wiek może wydawać się jeszcze szczeniacki, ale zapewniam Was, że nigdy nie byłam typem nastolatki, która 'kochała' innego chłopaka co miesiąc czy dwa.

Poznaliśmy się gdy byliśmy jeszcze w liceum, niestety z 2 róznych miast (30pare km) i widywaliśmy się 2 czy 3 razy w tygodniu. Nie pomyślałam wtedy że to zajdzie aż tak daleko on wyjechał na studia, widywaliśmy się naprawdę rzadko a mimo to nie rozstaliśmy się. Po roku dojechałam do niego i od października 2011 mieszkamy razem. Wcześniej ze względu na to że raczej dzwoniliśmy do siebie, pisaliśmy itp itp, a mało się widywaliśmy nie zwracałam uwagi na to, że dzwoni, pisze do swojej mamy. Uważałam to za trochę...dziwne, że wysyła jej smsy gdzie jesteśmy, co robimy, za ile wróci, ale nie robiłam żadnych uwag ani nic (może się po prostu martwi). Z czasem zaczęło mnie to naprawdę wkurzać! Wiem, że nie powinnam, ale pewnego dnia nie wytrzymałam i zajrzałam mu do telefonu (dziwne, że nie chodziło mi o inną dziewczynę tylko o jego mamę ;p) i byłam w naprawdę w szoku Mama potrafi dzwonić o byle pierdołę, pisać smsy co miał na obiad, czy to co mu ugotowała mu smakowało, co robi, czy się nauczył, co przerabia na zajęciach, że...kupiła mu jakieś ubrania... Wiem, że u nich w domu jest tak, że to matka wszystko robibiad, pranie, sprzątanie itp. Zawsze jednak mówił, że się czepiam i przesadzam. Ostatnio gdy mu poweidziałam żeby się troche usamodzielnił, odizolował to wypomniał mi że to ja więcej czasu spędzam z telefonem i na rozmowach ze swoją mamą niż on. Może jestem staroświecką egoistką, ale uważam, że taki bliski kontakt faceta z matką w tym wieku jest dziwny, a że u dziewczyny to normalne. Dzisiaj własnie oznajmił mi, że przeze mnie odsunął się od swojej mamy, że ja nie wiem jak to między nimi jest i żebym się nie wypowiadała na ten temat więcej, jeśli nie chce żeby był zły. no ręce mi opadly. Jego mama potrafi przyjechać 2, 3 razy do roku i gruntownie wysprzątać mu mieszkanie (jakby on sam i jego brat nie potrafili) przyjechać kupić i powiesić firanki, zabrać go na jakieś zakupy pomimo że przyjeżdza z mężem. To samo gdy jest u siebie w domu; mama bez niego się nie ruszy czy na zakupy czy gdzieś to zawsze muszą razem (ewentualnie całą rodziną - mama, tata, on + brat 24lata). Moje znajome, które też są w związkach nie mają takich problemów i nie wyorbażają sobie jak tak można.
To ja jestem dziewczyną, jedynaczką, od tego roku na studiach i tyle nie kontaktuję się ze swoimi rodzicami. Nie mam nic przeciwko jego matce, chociaż osobiście za nią nie przepadam (chyba z wzajemnością) i chodzi mi o to żeby był bardziej samodzielny (przez nią nie może bo od zawsze był wyręczany, a jakże) a nie taki nieporadny, miał swoje życie a nie zdawał z każdego dnia sprawozdanie, co robił jak długo i z kim.

Mam nadzieję, że chociaż polowa z Was przebrnęła przez te moje wywody do końca powiedzcie mi jak sobie poradzić w tej sytuacji i czy rzeczywiście przesadzam?
Cytat:
Napisane przez martuunia Pokaż wiadomość
dziękuję bardzo za odpowiedzi.
przypomniało mi się jeszcze pare rzeczy, np z wracaniem do domu-ja chętnie spedziłabym z nim razem weekend, szczegolnie wtedy gdy mamy sporo zajęc i obowiązkow na uczelni i pomimo, że jestesmy w 1 pokoju to tak jakby nas tam nie bylo, nie mamy dla siebie czasu. On jednak woli wracócić do domu bo...taniej go to wynosi, nie musi np. gotować. Tlumacze mu, że przecież bilet kosztuje +/- 20 zl w 1 strone, w 2 to jest 40 zł za to spokojnie przezyje te 2 czy 3 dni, a wiadomo jeszcze, że gdy robimy jakiś posiłek to koszty przeważnie dzielimy.. (biorę pod uwagę też możliwość, że najzwyczajniej w świecie może mnie mieć dosyć, ale gdy teoretycznie jeszcze, mamy spędzić razem wspólnie przyszłość to chyba po ślubie nie powie mi, że wraca do domu odpocząć ). Podobnie z praniem 'nic nie ma brudnego, wypierze w domu' a ja myśle sobie no tak, mama wstawi, wystawi, wysuszy, uprasuje, ładnie zapakuje jeszcze może.
W sumie jak to tak wszystko napisałam i nie siedzi mi tylko w głowie to rzeczywiście, jakoś inaczej patrzę na tą sytuację, ale dalej nie wiem co robić
masakra Ci powiem.

Jedno to maminsynek DRUGIE TO KALEKA ŻYCIOWA I PAN WYGODNICKI.
to nie zawsze się łączy - a TOBIE TRAFIŁ SIĘ MEGA PRZERĄBANY ZESTAW
__________________
Cytat:
Napisane przez SALIX Pokaż wiadomość
a dla mnie liczą się intencje. facet, który nie zdradzi tylko dlatego, że nie ma z kim jest dla mnie taką samą szmatą jak facet zdradzający
dawidowskasia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-04-07, 17:07   #53
martuunia
Zadomowienie
 
Avatar martuunia
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: uć
Wiadomości: 1 912
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez makeupnotwar Pokaż wiadomość
dziewczyny, hit.
koleś z którym chodzę na jedne zajęcia jest z mojego miasta i okazało się, że matka przyjeżdża do niego co 2 tygodnie sprzątać mu mieszkanie... i jest wielce zdziwiony, że dziewczyny instynktownie wyczuwają maminsynka i przezornie trzymają się od niego z daleka...
oo, mojemu z2 razy do roku, to może nie jest jeszcze tak źle.

Cytat:
Napisane przez dawidowskasia Pokaż wiadomość
masakra Ci powiem.

Jedno to maminsynek DRUGIE TO KALEKA ŻYCIOWA I PAN WYGODNICKI.
to nie zawsze się łączy - a TOBIE TRAFIŁ SIĘ MEGA PRZERĄBANY ZESTAW
nie no, nie mogę powiedzieć że jest życiową kaleką, bo umie robić te wszystkie rzeczy; (nie mam też problemu, że mi w niczym nie pomaga albo się mną wysługuje) ugotować, posprzątać, zrobić pranie, jest tam troche nieporadny czasami ale idzie przeżyc


dziewczyny, wczoraj dosyc powaznie z nim rozmawiałam, juz wcześniej kilka-naście razy delikatnie dawalam mu do zrozumienia, że mnie ta sytuacja denerwuje i nie chce się nim dzielić z mamusią 24/7, no ale wczoraj było prosto z mostu. Powiedział mi, że zdaje sobie sprawe, że jego mama traktuje ich jak małe dzieci (no co on nie powie ) ale nie chce żeby mamie było....przykro, dlatego to 'znosi'.
No nie powiem, jest bardzo dzielny i radzi sobie z tym w 100% bez mrugnięcia okiem. Oczywiście ciesze sie, że jest świadomy chociaż tego, że ma nadopiekuńczą matkę, ale on ma własnie coś z tym zrobić, a nie być jak dupa wołowa. Jest mu źle, że jest dla mamy niemiły gdy ona jest miła (czyt.--> traktuje go jak dziecko) i poźniej ją za to przeprasza i znowu jest to samo. Oczywiście znowu stwierdził, że przeze mnie oddalił się od swojej mamy, jak zapytałam w jakim sensie to przytoczył własnie ten przykład, że jest niemiły (ale czy ja mu kazałam być niemiła) Dzisiaj napisał mi tak: "byłem zły że tak się zachowałem, a szukałem winy w tym że ty nie chcesz żebym był dziecinny i uzależniony od mamy i dlatego tak się zachowuję, ale wiem że to nie przez Ciebie, trudno mi w takiej sytuacji' to to może jakoś moja wina? Pytałam się go, czy nie może po prostu powiedzieć że jest już dorosły, samodzielny. Twierdzi, że jej cały czas to powtarza. A z tego co mu powiedziałam zrozumiał tyle, że ma się "odsunąć od swojej matki". Co do ciągłych powrotów do domu stwierdził tylko, że lubi wracać do domu. No masz ci..

Kurde z jednej str widzi to, że jego mama przesada, więc może to nie jest taki najgorszy z najgorszych egzemplarzy, ale z drugiej... nie umie się nic a nic postawić.
martuunia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2012-04-07, 19:53   #54
Layla79
Zakorzenienie
 
Avatar Layla79
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 5 921
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez limonka1983 Pokaż wiadomość
Niestety, takie związki są kompletnie pozbawione sensu (chyba, że ktoś świadomie się na takie układy godzi, to ok). Tuż przed zerwaniem z poprzednim facetem usłyszałam (rozmawialiśmy o wspólnym mieszkaniu, itd.), że jemu ma kto gotować, prać i sprzątać. To samo zaświtało mi w głowie - ma kto zadbać o dom, a na seks przychodzi do mnie. Zresztą już wcześniej zauważyłam, że mamuska dba o niego jak kwoka o pisklę: makaron ugotowany na lekko twardo, wziął papcie?, itd... No i chyba też z powodu opinii mamuśki nasz związek nie posuwał sie do przodu. Przy różnych okazjach słyszałam różne jej opinie na temat życia (dość kontrowersyjne jak dla mnie) i pod koniec związku usłyszałam takie same sądy od eksa. Mamusia także przez cały czas uparcie przedstawiała mnie (np. podczas spotkań rodzinnych) jako jego koleżankę... Potem byłam sympatią, a już pod koniec zaszczyciła mnie mianem przyjaciółki. Są różne oblicza maminsynków, ale każde jest złe. Koleżanka ostatnio rzuciła faceta, bo jedynym ich tematem była jego mama - najwspanialsza kobieta na świecie, której żadna i tak nie dorówna (hardcorem było, gdy zaczął namawiać dziewczynę, by zmieniła fryzurę na taką, jaką ma mamusia), ja to samo słyszałam podczas gotowania od mojego byłego... (moje jedzenie jest zjadliwe, ale zrobione przez mamusię... Mrrr...). Ciężko żyje się, gdy trzeba ciągle konkurować z mamuśką... A totalnym nieporozumieniem jest, gdy mamuśka robi wszystko, by zniszczyć związek. Moje rozstanie nastąpiło, bo koleś był totalnym egoistycznym palantem, ale dam sobie rękę uciąć, że duży wpływ na to jego palanctwo miała mamuśka i jej "mongolskie teorie". Po zerwaniu, po 7 latach, facet po prostu wsadził mnie sobie w tyłek (niby byłam z nim dla kasy, co wcześniej delikatnie sugerowała mi kochana mamusia), co tylko utwierdziło mnie, że byłam potrzebna do "opiekowania się" facetem. Czy jest dobrze spakowany na wyjazd, czy ma co zjeść, itd, itp. No i seks, którego matka przecież nie mogła mu zapewnić.
strasznie mnie zaciekawiłaś, co to są te mongolskie opinie, rozwiniesz temat? ja to nazywam poglądami z epoki kamienia łupanego, jestem ciekawa, czy o tym samym myślimy.

a co do tego, że chłopakowi jest trudno być "niemiłym" dla matki, to niestety jest to nieodzowny etap i trzeba sobie z nim poradzić. to co robią nadopiekuńcze matki to szantaż emocjonalny i wyjść z tego jest trudno. uwikłanym - bardzo trudno. myślę, że nam normalnym pewnie trudno to nawet ogarnąć. dla mnie osobiście, to podpada pod psychiatryk
Layla79 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-04-07, 20:06   #55
limonka1983
Zakorzenienie
 
Avatar limonka1983
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 6 255
GG do limonka1983
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?

Cytat:
Napisane przez Layla79 Pokaż wiadomość
strasznie mnie zaciekawiłaś, co to są te mongolskie opinie, rozwiniesz temat? ja to nazywam poglądami z epoki kamienia łupanego, jestem ciekawa, czy o tym samym myślimy.
Teoria mongolska (nota bene ulubione hasło eksa) - własna, dziwaczna, nieżyciowa i pozbawiona sensu teoria na jakiś temat.
limonka1983 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:02.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.