![]() |
#31 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
no tak.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#32 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 5
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
Niestety nie miałam wczoraj możliwości, by się tu poudzielać, ale mieszkanie na pewno nie będzie dla "naszej trójki" (Jezu jak to brzmi... ![]() ![]() To jaki jest TŻ zauważyłam szybko, ale na początku myślałam sobie, super - rodzinny chłopak,taki troskliwy, opiekuńczy. Na początku dobrze traktował także mnie, oczywiście nie oczekiwałam nigdy, że będzie ciągle tak wspaniale jak na początku, ale jak patrze na to, co się dzieje od kilku lat, mam wrażenie jakbym brała udział w jakiejś parodii związku. Na początku czułam się winna, myślałam sobie, że musi być ze mnie wredna kobieta, skoro czepiam się, że on tak dba i ciągle jeździ do tej swojej mamusi, ale kiedy nawet znajomi TŻ, a nawet jego kuzynka ( z którą często się spotykamy) zauważyli, że on ciągle tylko na posyłki matki jest, to nie miałam już wątpliwości, że mam prawo się wkurzać. Najgorsze jest to, że kobieta nie jest wobec mnie jakaś niemiła, zła. Zastanawiam się czy ona robi to bezmyślnie czy z premedytacją, kiedy kolejny raz dzwoni, żeby syneczek przyjechał załatwić dla niej jakąś kolejną głupotę. Dodam, że kobieta jest młoda, ma 51 lat, świetną pracę na pół etatu, ubiera się z gustem, chodzi raz w tygodniu na pilates, do kosmetyczki, więc to nie jest tak, że ona w ogóle zajęć nie ma i robi to z nudów. Na to wszystko ma czas i energię, ale potrafi za to zadzwonić do synka żeby przyjechał 50 km w jedną stronę, po to aby jej zrobić większe zakupy, bo ona bidulka sama nie da rady. Owszem, nie ma prawa jazdy, ale do supermarketu ma 5 minut piechotą, poza tym są taksówki... Teraz kiedy pojawiło się to nowe mieszkanie (i to wszystko z inicjatywy TŻ), to już w ogóle jakiś koszmar. Wszystkim, co wymaga już jakiegoś myślenia i wyobraźni, musi zająć się synek, on dzwoni wszędzie, do banku, do developera, do administracji, on umawiał ludzi na oglądania starego mieszkania na sprzedaż, on zamawia rzeczy do mieszkania, on robi przelewy przez internet (a ona przecież doskonale umie je robić), on gada ze sprzedawcami, on jeździ i zgłasza reklamacje, on negocjuje zniżki, on musi sprawdzić, czy meble przyjechały w dobrym stanie. Najlepsze, że kiedy ją o coś poprosi, np. o oddzwonienie do kobiety, która interesowała się oglądaniem starego mieszkania, to ona oczywiście tego nie robi, tłumacząc to jaka zajęta była i zapomniała. No tak, przecież jak nie ona, to przecież synek i tak za nią to zrobi... ![]() Ona tylko czeka aż wszystko będzie gotowe i podane na tacy, wybiera sobie mebelki w katalogu, bądź dzwoni kiedy jej się podoba i każe się zawieźć do sklepów meblowych. I tak wybierali te meble, kafelki, panele chyba w 100 sklepach przez 3 miesiące. Nigdy jeszcze nie zapytała, czy TŻ ma czas i pieniądze na paliwo. Najgorsze, że przy tym wszystkim jest dla mnie raczej miła, ale i też zdystansowana, rzadko kiedy mnie o coś pyta, tylko syna... - tak jakby on o wszystkim decydował. Moje zdanie dla niej i tak się nie liczy. Najgorsze jest to, że dałam się tak stłamsić, ja, zawsze silna, pewna siebie, która doskonale sobie radziła z niejednym nieodpowiednim facetem w życiu, niejednym trudnym wyzwaniem... I owszem rozmawiałam z nim. Nie jeden raz... Pierwszego posta napisałam po długiej rozmowie z nim, ale on nic nie rozumie, mówi że to ja przesadzam i się czepiam, powiedziałam mu, że mam dość takiego życia i się wyprowadzam, a on nagle w śmiech, że dlaczego niszczę ten związek, żebym wyluzowała i że on się nie zmieni, ale przecież nie mam na co narzekać, że jest uczciwy, że kiedy byłam bez środków do życia to mi pomagał przez wiele miesięcy - ma rację, ale za jaką cenę? Nie mam już własnego życia, moje życie kręci się wokół spraw TŻ i spraw jego matki... |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#33 | |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
![]()
__________________
-27,9 kg ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#34 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Autorko wątku, sporo napisałaś, ale co dalej? Co zamierzasz zrobić ze SWOIM życiem?
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#35 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 343
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Nie ma szans, żeby zmienić taką osobę, dlatego unikam maminsynków jak ognia, a już maminsynek wychowany samotnie przez matkę to totalna masakra.
Twój zawsze był w takiej roli (u boku mamusi) i będzie tego bronił za każdą cenę, każdą próbę zmiany tego układu z Twojej strony będzie traktował, jakbyś robiła zamach na jego osobę. Dla niego jest na pierwszym miejscu mama, potem długo długo nic... Sama musisz zdecydować, czy chcesz w tym tkwić czy nie, ale nie łudź się, że go zmienisz, bo tylko sama nabawisz się nerwicy. Zamiast z Tobą jeździć po sklepach i wybierać rzeczy do Waszego mieszkania, to urządza mieszkanie z mamusią...niezła farsa.
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#36 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 5
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Wszystkie macie rację, nigdy nie zgłębiałam tego tematu czytając forum, ale po poznaniu doświadczeń innych kobiet tutaj na wizażu i nie tylko, widzę że próba zmiany kogoś takiego, to walka z wiatrakami.
Zwłaszcza, że dochodzą jeszcze inne rzeczy, takie jak nie liczenie się TŻ z moim zdaniem, ciągła krytyka, brak poważniejszych planów... Wiem, że trudno będzie mi podjąć decyzję o odejściu, ale chyba innego wyjścia nie mam. Dlaczego, to my kobiety najczęściej pozwalamy na to, by do czegoś takiego w ogóle doszło? Moi znajomi mówią, że mnie nie poznają od paru lat, z raczej butnej, przebojowej dziewczyny, zmieniłam się w czyjeś popychadło... ![]() Straciłam całą wiarę w siebie. Tylko jak odejść, by nie bolało, jak być w tym wytrwałym? Już dwa razy pakowałam się i trzaskałam drzwiami, ale nic z tego nie wyszło... |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#37 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 10 807
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
Dlaczego z przebojowej dziewczyny stałaś się popychadłem (jak to sama określiłaś)? Bo zamiast od początku żyć zgodnie ze swoimi zasadami i stawiać granice, spoczęłaś na laurach i dryfowałaś za misiem. Dlaczego jeździłaś tam wbrew sobie? Ok, można się raz na jakiś czas poświęcić w imię czegoś ale zaraz, co tydzień dobrowolnie zajmowałaś miejsce pasażera, prawda? Dopiero po takim czasie zaczęło Ci przeszkadzać? Możesz zmienić faceta, ale na innego. I nie wiem co gorsze - bycie drugą, bo facet jest żonaty czy bycie drugą, bo mama jest całym światem. Decyzja należy do Ciebie. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#38 | |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
nie da sie bezbolesnie. zawsze bedzie bolec na poczatku, bardziej lub mniej. ale jak to sie mowi - czas leczy rany. na pewno bedziesz miala w swoim otoczeniu ludzi, ktorzy beda cie wspierdac po podjeciu slusznej decyzji. zawsze sa tez dziewczyny tutaj na forum, ktore potrafia pocieszyc. na intymnym jest watek rozstaniowy, dziewczyny wzajemnie stawiaja sie do pionu. zobaczysz, ze po rozstaniu z kims takim ci ulzy i bedziesz miala w koncu szanse poznac kogos wartosciowego, przez kogo nie bedziesz sie czuc byle jak.
__________________
-27,9 kg ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#39 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 5
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
Dzięki za słowa wsparcia. Takie trzeźwe spojrzenie na sprawę, daje mi wiele do myślenia. Tak, są jeszcze inne sprawy, w których się nie zgadzamy, ale z tym sobie radziłam, natomiast z tym, że TŻ organizuje życie matce, tak żeby jej było dobrze (planowanie jej wakacji, namowa do kupna mieszkania, utworzenie jej konta na randkowym profilu, zauważanie usterek w jej domu, a przymykanie oka na usterki we własnym), tego już znieść nie mogę. Czuję się jak kretynka, nie mogąc doprosić się o to, by zrobił coś z cieknącym kranem w domu i widząc później jak u mamusi zauważa, oooo - masz zepsute coś tam... i leci po narzędzia zreperować.... Dlatego już dość tego! Macie wszystkie rację, koniec tej chorej sytuacji, zresztą od dawna miałam dosyć, ale teraz kiedy doszła ta sprawa z mieszkaniem, to wszystko osiągnęło już apogeum i nie potrafię tak dłużej... Jeszcze dowiedziałam się wczoraj przypadkiem, że TŻ pożyczył matce 20 tyś na remont - a od kilku ładnych już miesięcy pralka nam nie działa i nawet jej nie wymieni. Zresztą, niech pożycza, ale szkoda że nie konsultuje takich decyzji ze mną... Dziś już z nim nie porozmawiam, a szkoda... ale, same już wiecie, zaczyna się weekend i po pracy TŻ jedzie.... eh, chyba wiecie dokąd... Już go poinformowałam, że nie jadę z nim, tylko spędzam czas z koleżanką. Będę miała 2 dni na przemyślenie jak to wszystko teraz rozegrać. Najchętniej spakowałabym walizki bez tłumaczeń, a o moim odejściu dowiedziałby się zauważając brak moich rzeczy w mieszkaniu. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#40 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 071
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
- jak dla mnie jesteś z wykastrowanym przez matkę facetem i piszę to z całą świadomością jako matka 2 synów. Jak dla mnie facet z TAKIM podejściem, aż takim związaniem z matką w życiu nie stworzy własnego udanego związku. Matka daje mu wszystko , zaspokaja emocjonalnie, tylko seksu z nią nie ma. Dla mnie opisujesz chory układ rodzicielski. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#41 | ||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
Piszę Ci to, bo wiesz - możliwe, że wyjdziesz w końcu z tego związku (na przykładzie koleżanki, która miała podobną do Ciebie sytuacje widzę, że to niestety jedyne rozsądne rozwiązanie i wierz mi, że koleżanka odżyła, ma teraz udany związek, święty spokój i śmieje się ze swojej naiwności - bo kiedyś wierzyła, że da się tak żyć i jakoś to rozwiązać), ale obyś nie trafiła z deszczu pod rynnę. Obojętnie jaki facet - następnym razem od początku stawiaj granice, wymagaj, ale przede wszystkim nie wchodź w związek z kim, z kim życie to jeden wielki, nieustannym "kompromis". ---------- Dopisano o 13:28 ---------- Poprzedni post napisano o 13:24 ---------- Cytat:
Autorko wątku, na weekend polecam Ci serial 'Boardwalk Empire' - tam jest właśnie pokazana (oczywiście to jeden z kilku wątków) taka niezdrowa relacja matki z synem. ![]() Edytowane przez 201803290936 Czas edycji: 2011-12-09 o 12:30 |
||
![]() ![]() |
![]() |
Okazje i pomysĹy na prezent
![]() |
#42 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 5
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
Pomijając obecny związek, to byłam jeszcze z dwoma innymi chłopakami przez kilka lat i nigdy nie wystąpił taki problem, że któraś ze stron wyraźnie dominowała, nikt nigdy wyraźnie nie próbował górować, wymuszać swojego zdania czy organizować życia nie uwzględniając potrzeb partnera. Bywały kłótnie, ale nigdy nie było tak, że rezygnowałam z siebie i ze swoich potrzeb... Były to raczej normalne, spokojne relacje. Z obecnym TŻ wszystko zaczęło się tak niewinnie, powoli, dopiero po pewnym czasie zauważyłam, że dałam się zmanipulować i wpędzić w poczucie winy. Za każdym razem, gdy próbowałam zaprotestować czy chociaż spokojnie porozmawiać, to słyszałam, że jego matka jest samotna, ma problemy, a ja jestem egoistką, że robię mu wyrzuty, bo jej pomaga, że on już taki jest, że nic złego nie robi. Pytałam go jakie więc problemy ma jego matka, nie umiał odpowiedzieć i wywnioskowałam, że sam fakt, że ona nikogo nie ma to właśnie ten wielki problem, ale czy ja przez to mam cierpieć? TŻ naprawdę chyba wczuwa się w rolę zastępczego męża, tylko pytanie dlaczego tak bardzo się stara? Skąd w nim takie poczucie obowiązku? Wiem, że rodzicom należy się szacunek i wdzięczność, ale chyba są jakieś granice? Może nie wkurzałabym się, gdyby był w porządku także wobec mnie, ale nie jest. Mieszkamy od 4 lat w małym, ciasnym mieszkaniu, większego nie szukamy, bo tu mu dobrze, bo przecież tak tanio wynajmujemy, nie mamy nic własnego - ani odkurzacza, ani tapczanu, nic... chciałam kupić wspólnie łóżko, to usłyszałam, że po co? pralka? Po co? Dodam, że TŻ jest kierownikiem w pewnej firmie i na brak pieniędzy raczej nie narzeka, kokosów nie ma, ale pensja wyższa niż przeciętna, gdy ja pracowałam to mogliśmy sobie pozwolić na wiele, ale wtedy od TŻ tylko słyszałam, nie.... jeszcze nie teraz, kredyt - też nie, na razie nie ryzykujmy... może za parę lat... I tak przespałam 5 lat swojego życia. Będę walczyć o to, by kolejne 5 lat nie poszło na marne. Nie chce już być z tym człowiekiem, przed godziną znów zadzwonił i opowiadał 15 minut o tym jak tanio udało mu się kupić okap kuchenny do mieszkania mamusi. Powiedziałam, że nie mogę już o tym słuchać, że jest monotematyczny i od paru m-cy nie słyszę o niczym innym, więc niech mi znowu nie zawraca głowy ich sprawami. Coś tam zawrzeszczał i rzucił słuchawką, cóż... ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#43 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#44 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: uć
Wiadomości: 1 912
|
![]()
Hej kochane, podepnę się pod wątek, bo widzę że mam podobny problem do Autorki. Poradźcie mi, co robić
zacznę od tego, że mam 20 lat mój chłopak 21, jestesmy ze sobą od 3 lat; dla niektórych mój wiek może wydawać się jeszcze szczeniacki, ale zapewniam Was, że nigdy nie byłam typem nastolatki, która 'kochała' innego chłopaka co miesiąc czy dwa. Poznaliśmy się gdy byliśmy jeszcze w liceum, niestety z 2 róznych miast (30pare km) i widywaliśmy się 2 czy 3 razy w tygodniu. Nie pomyślałam wtedy że to zajdzie aż tak daleko ![]() ![]() ![]() To ja jestem dziewczyną, jedynaczką, od tego roku na studiach i tyle nie kontaktuję się ze swoimi rodzicami. Nie mam nic przeciwko jego matce, chociaż osobiście za nią nie przepadam (chyba z wzajemnością) i chodzi mi o to żeby był bardziej samodzielny (przez nią nie może bo od zawsze był wyręczany, a jakże) a nie taki nieporadny, miał swoje życie a nie zdawał z każdego dnia sprawozdanie, co robił jak długo i z kim. Mam nadzieję, że chociaż polowa z Was przebrnęła przez te moje wywody do końca ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#45 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 5 853
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
Ten typ się nie zmienia. A ty jesteś strasznie naiwna, skoro dalej z nim jesteś, i jeszcze pytasz, czy przesadzasz...
__________________
samica leniwca _______________________ *projekt denko. *o włosy dbam i zapuszczam! |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#46 | |
ma zielone pojęcie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
A reszta tego, co napisałaś, to po prostu obraz związku z mamisynkiem. Twój chłopak jest jeszcze młody, dopiero poznaje świat z perspektywy osoby, która opuściłą rodzinne gniazdko... Więc teoretycznie może jeszcze się zmienić, uniezależnić od matki. Rzecz w tym, że on problemu nie widzi, więc też nie chce go rozwiązać. A matka zamiast wspierać jego uniezależnianie się, nadal traktuje jak małe dziecko. Nie wróżę tutaj świetlanej przyszłości. Ale oczywiście jak chcesz, to walcz o ten związek. Tylko nie decyduj się na żadne śluby, dzieci inne tego typu zobowiązania, dopóki chłopak się nie ogarnie, bo w pakiecie dostaniesz jego mamusię. A to na pewno nie wyjdzie Ci na zdrowie.
__________________
„Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”. Spock („Star Trek”) |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#47 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: uć
Wiadomości: 1 912
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
dziękuję bardzo za odpowiedzi.
przypomniało mi się jeszcze pare rzeczy, np z wracaniem do domu-ja chętnie spedziłabym z nim razem weekend, szczegolnie wtedy gdy mamy sporo zajęc i obowiązkow na uczelni i pomimo, że jestesmy w 1 pokoju to tak jakby nas tam nie bylo, nie mamy dla siebie czasu. On jednak woli wracócić do domu bo...taniej go to wynosi, nie musi np. gotować. Tlumacze mu, że przecież bilet kosztuje +/- 20 zl w 1 strone, w 2 to jest 40 zł za to spokojnie przezyje te 2 czy 3 dni, a wiadomo jeszcze, że gdy robimy jakiś posiłek to koszty przeważnie dzielimy.. (biorę pod uwagę też możliwość, że najzwyczajniej w świecie może mnie mieć dosyć, ale gdy teoretycznie jeszcze, mamy spędzić razem wspólnie przyszłość to chyba po ślubie nie powie mi, że wraca do domu odpocząć ![]() W sumie jak to tak wszystko napisałam i nie siedzi mi tylko w głowie to rzeczywiście, jakoś inaczej patrzę na tą sytuację, ale dalej nie wiem co robić ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#48 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 2 670
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
dopóki facet sam nie zauważy problemu, jest źle.
ale jak zauważy i zmienia się to jest jeszcze gorzej ![]() a jak już okazało się, że pisnął i to dość głośno, matka zmienia się w potwora nienawiści. wyśmiewa, krytykuje własnego syna, mści się na nim za zerwanie pępowiny... Boże, teściowe. Nienawidzę jej serdecznie, podobnie jak jej własny syn ![]()
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#49 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
Edytowane przez limonka1983 Czas edycji: 2012-04-07 o 09:24 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#50 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 2 670
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
dziewczyny, hit.
koleś z którym chodzę na jedne zajęcia jest z mojego miasta i okazało się, że matka przyjeżdża do niego co 2 tygodnie sprzątać mu mieszkanie... i jest wielce zdziwiony, że dziewczyny instynktownie wyczuwają maminsynka i przezornie trzymają się od niego z daleka...
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#51 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#52 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
Cytat:
Jedno to maminsynek DRUGIE TO KALEKA ŻYCIOWA I PAN WYGODNICKI. to nie zawsze się łączy - a TOBIE TRAFIŁ SIĘ MEGA PRZERĄBANY ZESTAW |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#53 | ||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: uć
Wiadomości: 1 912
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
Cytat:
![]() dziewczyny, wczoraj dosyc powaznie z nim rozmawiałam, juz wcześniej kilka-naście razy delikatnie dawalam mu do zrozumienia, że mnie ta sytuacja denerwuje i nie chce się nim dzielić z mamusią 24/7, no ale wczoraj było prosto z mostu. Powiedział mi, że zdaje sobie sprawe, że jego mama traktuje ich jak małe dzieci (no co on nie powie ![]() No nie powiem, jest bardzo dzielny i radzi sobie z tym w 100% bez mrugnięcia okiem. Oczywiście ciesze sie, że jest świadomy chociaż tego, że ma nadopiekuńczą matkę, ale on ma własnie coś z tym zrobić, a nie być jak dupa wołowa. Jest mu źle, że jest dla mamy niemiły gdy ona jest miła (czyt.--> traktuje go jak dziecko) i poźniej ją za to przeprasza i znowu jest to samo. Oczywiście znowu stwierdził, że przeze mnie oddalił się od swojej mamy, jak zapytałam w jakim sensie to przytoczył własnie ten przykład, że jest niemiły (ale czy ja mu kazałam być niemiła ![]() Kurde ![]() |
||
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#54 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 5 921
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Cytat:
![]() a co do tego, że chłopakowi jest trudno być "niemiłym" dla matki, to niestety jest to nieodzowny etap i trzeba sobie z nim poradzić. to co robią nadopiekuńcze matki to szantaż emocjonalny i wyjść z tego jest trudno. uwikłanym - bardzo trudno. myślę, że nam normalnym ![]() ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#55 |
Zakorzenienie
|
Dot.: dziewczyny/narzeczone/żony maminsynków - jak sobie z tym radzicie?
Teoria mongolska (nota bene ulubione hasło eksa) - własna, dziwaczna, nieżyciowa i pozbawiona sensu teoria na jakiś temat.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:02.