Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII - Strona 22 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem > Poczekalnia - będę mamą

Notka

Poczekalnia - będę mamą Forum dla przyszłych rodziców. Poczekalnia - będę mamą to miejsce, w którym podzielisz się tematami związanymi z oczekiwaniem na potomstwo.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2012-05-12, 18:40   #631
moniczka1302
Wtajemniczenie
 
Avatar moniczka1302
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 2 965
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cytat:
Napisane przez zaaaabcia Pokaż wiadomość
Mam podobne zdanie.
Ja tez jestem za. Ale boję się tylko wkłucia aczkolwiek moje kolezanki mnie przekonują usilnie, że to nie boli Nie wiem czy im wierzyc
Konsultacje u anestezjologa zrobilam no ale na wizycie zapowiedzialam mu, ze jeszcze sie nie zdecydowalam na 100% czy biore ZZO czy nie.

Dziewczyny jestem dumna z mojego męża - bardzo mi dzis pomógl w sprzątaniu ale bez jednego ale sie nie obyło (oczywsicie musialam miec wszystko pod kontrolą). Dopiero teraz widzę, ile my mamy rzeczy a ciągle sie cos dokupuje i dokupuje. Przydaloby sie wieksze mieszkanie
Nie moge sobie wyobrazic jak mozna zyc z dzieckiem/dziecmi np. na 40m (a miliony ludzi tak zyje) - dla mnie to są mistrzowie logistyki upychania szpargałów
__________________
Hania
moniczka1302 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 18:42   #632
nasteczka83
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 203
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Hej,

Dziewczyny jesteśmy po wizycie, wszystko ok Zosia waży 2658 3ięc gigantem nie jest co mnie cieszy Szyjka dalekooo więc siedzi w brzuchu jeszcze Wyniki mam git cholestaza może mnie cmoknąć Pobieżnie przeczytałam chyba na wszystkie pytania do mnie już odpowiedziała GABI

trzymam za wszystkie rodzące
Oglądacie dziś KSW? JA powiem szczerez bardzo lubię takie gale
nasteczka83 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 18:44   #633
kapukat
Zakorzenienie
 
Avatar kapukat
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 5 276
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cytat:
Napisane przez Gaabbi Pokaż wiadomość
Pamiętam, że w Twoim wypadku tak to właśnie wyglądało.
Ja trzymam mocno za Ciebie kciuki, żeby udało Ci się dobić do wagi, którą sobie założyłaś
Będziemy się wszystkie wspierać przy odchudzaniu Fajnie, że próbujesz dotrzeć do tego, dlaczego tak jest, że nie chudniesz.
A co do posiłków, to może powinnaś jeść częściej, ale mniej? Nie wiem, tak się mówi, że to przynosi efekty A może idź do jakiegoś dietetyka?
dzięki - mam nadzieje że piątkowa wizyta coś wyjaśni

Cytat:
Napisane przez sweetjoy Pokaż wiadomość
Mi też smutno jak sobie pomyślę, że to najprawdopodobniej ostatnie chwile z brzuszkiem... tak naprawdę chciałabym jeszcze jednego bobasa, tylko czy będę w stanie zapewnić mu godziwą przyszłość? I dlatego też liczę na "wpadkę" za kilka lat
widzę że myślimy podobnie ja chciałabym mieć dużą rodzinę ale mnie na to nie stać

Cytat:
Napisane przez _millena Pokaż wiadomość
też nie wiedziałam, ale podobno można. Pamiętaj , że w tym kraju jest wszystko możliwe. Dwie koleżanki rodziły z taką właśnie "obstawą". jako , że nie rodziły w moim szpitalu nie dopytywałam co trzeba zrobić, żeby mieć "swojego" anestezjologa. mogę się tylko domyślić.
liczę się z tym, że anestezjolog może mieć problem z podejściem, ale ja rodzę w szpitalu położniczo ginekologicznym, i chyba na dyzurze zawsze jest dwóch lekarzy anestezjologów, z tego co kojarzę, więc liczę na to , że jednak ktoryś będzie dostępny w odpowiednim czasie nie wszystko mozna zaplanować, ale oszalałabym jeśli zakładałabym wszystko na "nie", tzn nie miała wystarczająco dużo wiary w to, że przecież wszystko musi się udać tak jak ja chce, bo czemu by nie bardzo cięzko jest mi to przyjąć do wiadomości i przyznam , że długo się z takim myśleniem oswajałam tak na prawdę, bo całe życie zawsze był jakiś tam plan i odkreślanie punktów z listy "must have" albo "do zrobienia/zrealizowania". ale życie wg ustalonego wcześniej planu jest męczące i nudne, szczegolnie jeśli ktoś nie lubi jak coś nie idzie po jego myśli, a czasem tak się przecież mimo wszystko zdarza. Wiec na tyle na ile uważalam za słuszne zaplanowałam sobie ciążę i poród, ale postanowiłam, że część muszę oddać w "ręce" Boga, Losu czy Wielkiej Energii Tak więc zakładam, że wszystko przebiegnie zgodnie z moimi oczekiwaniami i w tym przypadku , po raz pierwszy , nie mam ustalonego planu awaryjnego i nie myślę o tym, ze coś może być nie tak jakbym chciała.

ja jednak jestem wyrodną matką i nigdy tego nie ukrywałam. a powiem szczerze, że dodatkowo utwierdziły mnie w tym wszystkim opinie położnych ze szkoły rodzenia. Oczywiście dziecko jest bardzo wazne, nie wyobrażam sobie, że swoimi fanaberiami moglabym zafundowac mu mega cierpienie. jednak po wielkich przemyśleniach doszłam do wniosku , że przyjmując zzo krzywdy mu nie zrobię , to samo tyczy się np pierwszego karmienia, jeśli nie będę miala na to sił to po prostu nic się nie stanie jak dziecko nie zje, a ja sobie odpocznę. I mega mi ulżyło, jak położna w tej całej sr powiedziała w zasadzie to samo, że spokojnie maluch może nie jeść ze 12 godzin jeszcze po porodzie, żeby myśleć przede wszystkim o sobie i do pierwszego karmienia podejść z pozytywnym nastawieniem i siłą. Żeby nic nie robić na siłę bo "wypada", albo ktoś krzywo patrzy, albo naczytałysmy się tego czy tamtego.
ja tak samo przechodziłam całą ciążę. dziecko było bardzo ważne, ale ciąża nigdy nie przysłoniła mi normalnego życia, mimo wszystko dla mnie i mojego męża najwazniejsza byłam ja, bo jeśli ja byłam szczęśliwa to moje dziecko również. I większość osob nie rozumiało takiego postępowania, ale to już byl ich problem

trochę zdrowego egoizmu nie zaszkodzi

Cytat:
Napisane przez Alfahelisa Pokaż wiadomość
jeszcze mi się przypomniało położna ze SR (która będzie jednocześnie moją środowiskową) kazała tym na wylocie zakupić kapustę ładnie umyć i te liście do zamrażarki wsadzić i niech siedzą
w razie jakiegoś zastoju lub zapalenia można szybko działać i od razu zimne liście przykładać
ponoć byli juz tatusiowie co o północy po 24h supermarketach latali w poszukiwaniu kapuchy
a we wszelkich zastojach i początkach zapalenia czas się bardzo liczy...
ooo tak - sama to przeszłam - gdyby nie szybka reakcja pewnie skończyłoby się na antybiotykach

Cytat:
Napisane przez rozowa1987 Pokaż wiadomość
dziewczyny po porodach sn czy was tak samo piekło i szczypało przy oddawaniu moczu dzis jestem tydzien po porodzie i dalej mnie sie to utrzymuje,i jeszcze jedno pytanko karmie tylko piersia wczoraj miałam napady zimna az mniei telepalo a pozniej goraca i czułam jak mi to od piersi idzie take zimne wody jakby mi je oblewaly
ja tak miałam i zaczęłam sikać podkładając sobie ręce pod tyłek to njie była infekcja tylko tak popękałam - przeszło po około 2 tygodniach

Cytat:
Napisane przez SzmaragdowyKotek Pokaż wiadomość
Wiesz, co... to jak piecze i szczypie to może jakaś infekcja Ci się wdała?... nie chce Ci się czasem siusiu ale siusiasz po kropelce? a może jakiś mikrouraz po prostu z parcia?... wiesz, jakieś maciupeńkie pęknięcie się zrobiło, że nic nie widać, a czujesz... na pewno warto wybrać się do lekarza po weekendzie, bo to już troszkę trwa.

Dasti i resztą rozpakowanych dwupaków - normalnie takie laseczki sie z Was robią, że nie wiem!!! Gratuluję figurek!
niestety ja się do tych szczęściar nie zaliczam - mam 20 kg na plusie i nie spada nic
kapukat jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 18:46   #634
zaaaabcia
Zakorzenienie
 
Avatar zaaaabcia
 
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: Mahopac NY
Wiadomości: 13 283
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cytat:
Napisane przez moniczka1302 Pokaż wiadomość
Ja tez jestem za. Ale boję się tylko wkłucia aczkolwiek moje kolezanki mnie przekonują usilnie, że to nie boli Nie wiem czy im wierzyc
Konsultacje u anestezjologa zrobilam no ale na wizycie zapowiedzialam mu, ze jeszcze sie nie zdecydowalam na 100% czy biore ZZO czy nie.
Mi znajome ktore mialy zzo mowia ze to wklocie to jak by komar ukasil takze damy rade Najwazniejsze jest to zeby sie nie poruszyc ale to zazywaczaj lekarz/polozna czy partner trzyamaja kobiete.

Cytat:
Napisane przez nasteczka83 Pokaż wiadomość
Hej,

Dziewczyny jesteśmy po wizycie, wszystko ok Zosia waży 2658 3ięc gigantem nie jest co mnie cieszy Szyjka dalekooo więc siedzi w brzuchu jeszcze Wyniki mam git cholestaza może mnie cmoknąć Pobieżnie przeczytałam chyba na wszystkie pytania do mnie już odpowiedziała GABI
Super wiadomosc!!
__________________
Dominik 12.06.2012

Olivia 2.07.2014
zaaaabcia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 18:50   #635
stokroteczka777
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: T.G.
Wiadomości: 2 996
GG do stokroteczka777
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Dzień dobry a może dobry wieczór
Ja dopiero teraz dotarłam do kompa.
Kupiliśmy sobie wreszcie odkurzacz już nie muszę pożyczać od teściowej
Tż myje łazienkę hehe


_millena odparmezanowanie fajna nazwa Dzięki za polecenie pellingu. Za poleceniem którejś z Was kupiłam ten biedronkowy, już użyłam, jestem zadowolona. Dzięki.

Dziewczyny dzięki za współczucie dla kotka
moniczka1302 nie śmiej się z biedaka.
Kotek ma się dobrze.

begie13 to domów coś taniego. Jakieś gaziki czy coś, czy krem do rąk.

Ja chyba dziś będę bala się zasnąć. Sny mnie prześladują mega dziwne. Śniło mi się że widziałam dziewczynkę...siebie jak byłam mała!!! A potem zamykając okno (w jakimś starym domu) przed burzą, zobaczyłam diabła!!! Stałam na krześle, a on do mnie mówi: "kobieta w ciąży która wejdzie na krzesło, musi zjeść kłębek włosów" !!!! i nagle w gardle miałam te włosy Od razu się obudziłam i nie wiem czy dziś zasnę
__________________
Nasz skarb:
http://www.suwaczki.com/tickers/klz9mg7ydcco6bvx.png

Nasz ślub:
http://s3.suwaczek.com/20100922640113.png

Jesteśmy razem od:
http://s1.suwaczek.com/200706022338.png


"Jest bowiem kilka odmian ciszy; najlepsza jest ta, która zapada z wyboru człowieka, a nie przeciw niemu"
stokroteczka777 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 18:55   #636
begie13
Zadomowienie
 
Avatar begie13
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Tychy
Wiadomości: 1 940
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cytat:
Napisane przez stokroteczka777 Pokaż wiadomość



Ja chyba dziś będę bala się zasnąć. Sny mnie prześladują mega dziwne. Śniło mi się że widziałam dziewczynkę...siebie jak byłam mała!!! A potem zamykając okno (w jakimś starym domu) przed burzą, zobaczyłam diabła!!! Stałam na krześle, a on do mnie mówi: "kobieta w ciąży która wejdzie na krzesło, musi zjeść kłębek włosów" !!!! i nagle w gardle miałam te włosy Od razu się obudziłam i nie wiem czy dziś zasnę
boshe ale straszny sen
ja chyba bym nie umiała zasnąć ...
__________________
Antosia


Wanda
begie13 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 19:03   #637
clauudik
Rozeznanie
 
Avatar clauudik
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 906
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Widzę, że mail doszedł bo komórka cały czas pokazywała, że jest w fazie wysyłania mały śpi, mąż pojechał jeszcze po jakieś zakupy, więc spróbuję coś skrobnąć. Póki nie przegoni mnie od kompa

Może pamiętacie, że w czwartek pisałam, że słabo czuję małego; w piątek rano pojechaliśmy na umówione KTG i, co prawda wyszło ok zdaniem lekarza, ale położnej się średnio podobało. Mały cały czas miał tętno jakby spał, mimo prób budzenia przz położną (potrząsała mi brzuchem, a on nic). Jak powiedziałam gince o tych nielicznych słabych ruchach zdecydowała, że mnie zostawi w szpitalu. Pojechaliśmy więc do domu, pakowanie ostatnich rzeczy i tak popołudniu wylądowałam na patologii ciąży. Wieczorem wypadł mi czop - wyglądał dokładnie tak jak mówił wójek google a później miałam lekko różowawy śluz, ale mówiono, że to normalne. Sobota upłynęła bez żadnych rewelacji, prawie cały dzień był u mnie mąż, nic się nie działo, pospacerowaliśmy po szpitalu i okolicy (położnictwo na II piętrze, a ja pokonałam te schody chyba ze 100 razy przez cały dzień) i podjęliśmy decyzję, że raczej wyjdę do domu na żądanie w niedzielę, bo od leżenia to ja na pewno nie urodzę aha 3 razy dziennie robili mi KTG - wychodziło już ładnie. W piątek miałam też USG - sprawdzono przepływy, ginka go pomierzyła, potwierdziła okolice 4 kg i powiedziała, że nie ma powodów do zmartwień. I tak w sobotę wieczorem położyłam się z nastawieniem, że jutro wracam do domu. W nocy poczułam napór na pęcherz, zwlekłam się z łóżka i *chlust* polały się wody - uwierzcie, nie da się tego przegapić popatrzyłam na tel, było kilka minut przed piątą, poszłam po położną, spakowałam się i poszłyśmy na porodówkę.
Czyli mamy niedzielę rano, przed 6:00 zadzwoniłam po męża, chyba nie do końca ogarniał co do niego mówię, ale zebrał się dosyć szybko i przyjechał. W międzyczasie zrobiono mi hegar i podłączono do ktg w pokoju do porodów rodzinnych. Załapałam się oczywiście na wymianę personelu o godzinie 7:00 i cieszę się z tego ogromnie, bo opiekowała się mną cudowna położna - pani Ania. O niewyobrażalnym bólu może nie będę pisać, bo prawie go nie pamiętam Tych właściwych skurczy nie da się przegapić, bez obaw ja miałam właściwie tylko bóle krzyżowe, nie wiem czym są bóle brzucha przy porodzie. Przez cały czas towarzyszył mi mąż, nie wyobrażam sobie jak przeżyłabym to wszystko bez niego, spisał się na medal i tyle zyskał w moich oczach, że zakochałam się chyba od nowa w ogóle to najwygodniej mi było na kibelku i tak większość porodu spędziłam w łazience - pod prysznicem na piłce i siedząc na wc jego wysokość była dla mnie idealna i tak mi jakoś wygodnie było. Nie powiem ile razy błagałam lekarkę, żeby mnie pokroiła i wyciągnęła Filipa, wrzeszczałam na męża żeby jej zapłacił za cc i płakałam położnej, że nie dam rady, ale oni (mąż i położna) powtarzali mi w kółko, że świetnie sobie radzę i jestem stworzona do urodzenia tego chłopca.
Nie napisałam, że na porodówkę przyszłam z 5 cm rozwarciem. Zanim zaczęło mnie boleć na serio i zaczęłam błagać o zzo było już 8-9 cm, czyli za późno z racji bóli krzyżowych postanowili wypróbować na mnie coś jak diody naklejane właśnie na krzyże, które miały cyt."przyjemnie masować i niwelować ból", ale mnie tylko potwornie wqr..iały i kazałam to ze mnie ściągnąć. Później dano mi gaz, ale też nie odczułam jego działania. W końcowej fazie porodu nieoceniona okazała się pomoc męża - podczas skurczu podtrzymywał mnie w kucki. Przechodzenie Filipa przez kanał rodny, to było niesamowite! Gdy czułam, że jeszcze tylko 1, 2 skurcze i będzie ze mną kazano mi podejść na krzesło porodowa, ledwo tam doszłam, a Fifi wystrzelił jak z procy położna nawet nie zdążyła założyć rękawiczek. Była 11:05 kiedy usłyszałam jego krzyk - najpiękniejszy dźwięk na świecie

W jednym zdaniu mogę powiedzieć, że po wszystkim czułam się jakbym przebiegła maraton i wygrała najcudowniejszą nagrodę na świecie!!
__________________
Razem od 14/08/2009
Zaręczeni od 01/06/2010
Mąż i Żona od 14/08/2011

Nasz skarb 06/05/2012

...and nothing else matters...

http://www.suwaczki.com/tickers/ex2b9vvjae3cdu8n.png
clauudik jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-05-12, 19:08   #638
stokroteczka777
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: T.G.
Wiadomości: 2 996
GG do stokroteczka777
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cytat:
Napisane przez clauudik Pokaż wiadomość
Widzę, że mail doszedł bo komórka cały czas pokazywała, że jest w fazie wysyłania mały śpi, mąż pojechał jeszcze po jakieś zakupy, więc spróbuję coś skrobnąć. Póki nie przegoni mnie od kompa

Może pamiętacie, że w czwartek pisałam, że słabo czuję małego; w piątek rano pojechaliśmy na umówione KTG i, co prawda wyszło ok zdaniem lekarza, ale położnej się średnio podobało. Mały cały czas miał tętno jakby spał, mimo prób budzenia przz położną (potrząsała mi brzuchem, a on nic). Jak powiedziałam gince o tych nielicznych słabych ruchach zdecydowała, że mnie zostawi w szpitalu. Pojechaliśmy więc do domu, pakowanie ostatnich rzeczy i tak popołudniu wylądowałam na patologii ciąży. Wieczorem wypadł mi czop - wyglądał dokładnie tak jak mówił wójek google a później miałam lekko różowawy śluz, ale mówiono, że to normalne. Sobota upłynęła bez żadnych rewelacji, prawie cały dzień był u mnie mąż, nic się nie działo, pospacerowaliśmy po szpitalu i okolicy (położnictwo na II piętrze, a ja pokonałam te schody chyba ze 100 razy przez cały dzień) i podjęliśmy decyzję, że raczej wyjdę do domu na żądanie w niedzielę, bo od leżenia to ja na pewno nie urodzę aha 3 razy dziennie robili mi KTG - wychodziło już ładnie. W piątek miałam też USG - sprawdzono przepływy, ginka go pomierzyła, potwierdziła okolice 4 kg i powiedziała, że nie ma powodów do zmartwień. I tak w sobotę wieczorem położyłam się z nastawieniem, że jutro wracam do domu. W nocy poczułam napór na pęcherz, zwlekłam się z łóżka i *chlust* polały się wody - uwierzcie, nie da się tego przegapić popatrzyłam na tel, było kilka minut przed piątą, poszłam po położną, spakowałam się i poszłyśmy na porodówkę.
Czyli mamy niedzielę rano, przed 6:00 zadzwoniłam po męża, chyba nie do końca ogarniał co do niego mówię, ale zebrał się dosyć szybko i przyjechał. W międzyczasie zrobiono mi hegar i podłączono do ktg w pokoju do porodów rodzinnych. Załapałam się oczywiście na wymianę personelu o godzinie 7:00 i cieszę się z tego ogromnie, bo opiekowała się mną cudowna położna - pani Ania. O niewyobrażalnym bólu może nie będę pisać, bo prawie go nie pamiętam Tych właściwych skurczy nie da się przegapić, bez obaw ja miałam właściwie tylko bóle krzyżowe, nie wiem czym są bóle brzucha przy porodzie. Przez cały czas towarzyszył mi mąż, nie wyobrażam sobie jak przeżyłabym to wszystko bez niego, spisał się na medal i tyle zyskał w moich oczach, że zakochałam się chyba od nowa w ogóle to najwygodniej mi było na kibelku i tak większość porodu spędziłam w łazience - pod prysznicem na piłce i siedząc na wc jego wysokość była dla mnie idealna i tak mi jakoś wygodnie było. Nie powiem ile razy błagałam lekarkę, żeby mnie pokroiła i wyciągnęła Filipa, wrzeszczałam na męża żeby jej zapłacił za cc i płakałam położnej, że nie dam rady, ale oni (mąż i położna) powtarzali mi w kółko, że świetnie sobie radzę i jestem stworzona do urodzenia tego chłopca.
Nie napisałam, że na porodówkę przyszłam z 5 cm rozwarciem. Zanim zaczęło mnie boleć na serio i zaczęłam błagać o zzo było już 8-9 cm, czyli za późno z racji bóli krzyżowych postanowili wypróbować na mnie coś jak diody naklejane właśnie na krzyże, które miały cyt."przyjemnie masować i niwelować ból", ale mnie tylko potwornie wqr..iały i kazałam to ze mnie ściągnąć. Później dano mi gaz, ale też nie odczułam jego działania. W końcowej fazie porodu nieoceniona okazała się pomoc męża - podczas skurczu podtrzymywał mnie w kucki. Przechodzenie Filipa przez kanał rodny, to było niesamowite! Gdy czułam, że jeszcze tylko 1, 2 skurcze i będzie ze mną kazano mi podejść na krzesło porodowa, ledwo tam doszłam, a Fifi wystrzelił jak z procy położna nawet nie zdążyła założyć rękawiczek. Była 11:05 kiedy usłyszałam jego krzyk - najpiękniejszy dźwięk na świecie

W jednym zdaniu mogę powiedzieć, że po wszystkim czułam się jakbym przebiegła maraton i wygrała najcudowniejszą nagrodę na świecie!!
Piękny opis gratuluję
__________________
Nasz skarb:
http://www.suwaczki.com/tickers/klz9mg7ydcco6bvx.png

Nasz ślub:
http://s3.suwaczek.com/20100922640113.png

Jesteśmy razem od:
http://s1.suwaczek.com/200706022338.png


"Jest bowiem kilka odmian ciszy; najlepsza jest ta, która zapada z wyboru człowieka, a nie przeciw niemu"
stokroteczka777 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 19:10   #639
8ewus8
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 1 389
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cytat:
Napisane przez clauudik Pokaż wiadomość
Widzę, że mail doszedł bo komórka cały czas pokazywała, że jest w fazie wysyłania mały śpi, mąż pojechał jeszcze po jakieś zakupy, więc spróbuję coś skrobnąć. Póki nie przegoni mnie od kompa

Może pamiętacie, że w czwartek pisałam, że słabo czuję małego; w piątek rano pojechaliśmy na umówione KTG i, co prawda wyszło ok zdaniem lekarza, ale położnej się średnio podobało. Mały cały czas miał tętno jakby spał, mimo prób budzenia przz położną (potrząsała mi brzuchem, a on nic). Jak powiedziałam gince o tych nielicznych słabych ruchach zdecydowała, że mnie zostawi w szpitalu. Pojechaliśmy więc do domu, pakowanie ostatnich rzeczy i tak popołudniu wylądowałam na patologii ciąży. Wieczorem wypadł mi czop - wyglądał dokładnie tak jak mówił wójek google a później miałam lekko różowawy śluz, ale mówiono, że to normalne. Sobota upłynęła bez żadnych rewelacji, prawie cały dzień był u mnie mąż, nic się nie działo, pospacerowaliśmy po szpitalu i okolicy (położnictwo na II piętrze, a ja pokonałam te schody chyba ze 100 razy przez cały dzień) i podjęliśmy decyzję, że raczej wyjdę do domu na żądanie w niedzielę, bo od leżenia to ja na pewno nie urodzę aha 3 razy dziennie robili mi KTG - wychodziło już ładnie. W piątek miałam też USG - sprawdzono przepływy, ginka go pomierzyła, potwierdziła okolice 4 kg i powiedziała, że nie ma powodów do zmartwień. I tak w sobotę wieczorem położyłam się z nastawieniem, że jutro wracam do domu. W nocy poczułam napór na pęcherz, zwlekłam się z łóżka i *chlust* polały się wody - uwierzcie, nie da się tego przegapić popatrzyłam na tel, było kilka minut przed piątą, poszłam po położną, spakowałam się i poszłyśmy na porodówkę.
Czyli mamy niedzielę rano, przed 6:00 zadzwoniłam po męża, chyba nie do końca ogarniał co do niego mówię, ale zebrał się dosyć szybko i przyjechał. W międzyczasie zrobiono mi hegar i podłączono do ktg w pokoju do porodów rodzinnych. Załapałam się oczywiście na wymianę personelu o godzinie 7:00 i cieszę się z tego ogromnie, bo opiekowała się mną cudowna położna - pani Ania. O niewyobrażalnym bólu może nie będę pisać, bo prawie go nie pamiętam Tych właściwych skurczy nie da się przegapić, bez obaw ja miałam właściwie tylko bóle krzyżowe, nie wiem czym są bóle brzucha przy porodzie. Przez cały czas towarzyszył mi mąż, nie wyobrażam sobie jak przeżyłabym to wszystko bez niego, spisał się na medal i tyle zyskał w moich oczach, że zakochałam się chyba od nowa w ogóle to najwygodniej mi było na kibelku i tak większość porodu spędziłam w łazience - pod prysznicem na piłce i siedząc na wc jego wysokość była dla mnie idealna i tak mi jakoś wygodnie było. Nie powiem ile razy błagałam lekarkę, żeby mnie pokroiła i wyciągnęła Filipa, wrzeszczałam na męża żeby jej zapłacił za cc i płakałam położnej, że nie dam rady, ale oni (mąż i położna) powtarzali mi w kółko, że świetnie sobie radzę i jestem stworzona do urodzenia tego chłopca.
Nie napisałam, że na porodówkę przyszłam z 5 cm rozwarciem. Zanim zaczęło mnie boleć na serio i zaczęłam błagać o zzo było już 8-9 cm, czyli za późno z racji bóli krzyżowych postanowili wypróbować na mnie coś jak diody naklejane właśnie na krzyże, które miały cyt."przyjemnie masować i niwelować ból", ale mnie tylko potwornie wqr..iały i kazałam to ze mnie ściągnąć. Później dano mi gaz, ale też nie odczułam jego działania. W końcowej fazie porodu nieoceniona okazała się pomoc męża - podczas skurczu podtrzymywał mnie w kucki. Przechodzenie Filipa przez kanał rodny, to było niesamowite! Gdy czułam, że jeszcze tylko 1, 2 skurcze i będzie ze mną kazano mi podejść na krzesło porodowa, ledwo tam doszłam, a Fifi wystrzelił jak z procy położna nawet nie zdążyła założyć rękawiczek. Była 11:05 kiedy usłyszałam jego krzyk - najpiękniejszy dźwięk na świecie

W jednym zdaniu mogę powiedzieć, że po wszystkim czułam się jakbym przebiegła maraton i wygrała najcudowniejszą nagrodę na świecie!!
klask i:ślicznie opisałaś, jak ja Wam wszystkim, rozpakowanym, zazdroszczę
8ewus8 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 19:12   #640
begie13
Zadomowienie
 
Avatar begie13
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Tychy
Wiadomości: 1 940
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cytat:
Napisane przez clauudik Pokaż wiadomość
Widzę, że mail doszedł bo komórka cały czas pokazywała, że jest w fazie wysyłania mały śpi, mąż pojechał jeszcze po jakieś zakupy, więc spróbuję coś skrobnąć. Póki nie przegoni mnie od kompa

Może pamiętacie, że w czwartek pisałam, że słabo czuję małego; w piątek rano pojechaliśmy na umówione KTG i, co prawda wyszło ok zdaniem lekarza, ale położnej się średnio podobało. Mały cały czas miał tętno jakby spał, mimo prób budzenia przz położną (potrząsała mi brzuchem, a on nic). Jak powiedziałam gince o tych nielicznych słabych ruchach zdecydowała, że mnie zostawi w szpitalu. Pojechaliśmy więc do domu, pakowanie ostatnich rzeczy i tak popołudniu wylądowałam na patologii ciąży. Wieczorem wypadł mi czop - wyglądał dokładnie tak jak mówił wójek google a później miałam lekko różowawy śluz, ale mówiono, że to normalne. Sobota upłynęła bez żadnych rewelacji, prawie cały dzień był u mnie mąż, nic się nie działo, pospacerowaliśmy po szpitalu i okolicy (położnictwo na II piętrze, a ja pokonałam te schody chyba ze 100 razy przez cały dzień) i podjęliśmy decyzję, że raczej wyjdę do domu na żądanie w niedzielę, bo od leżenia to ja na pewno nie urodzę aha 3 razy dziennie robili mi KTG - wychodziło już ładnie. W piątek miałam też USG - sprawdzono przepływy, ginka go pomierzyła, potwierdziła okolice 4 kg i powiedziała, że nie ma powodów do zmartwień. I tak w sobotę wieczorem położyłam się z nastawieniem, że jutro wracam do domu. W nocy poczułam napór na pęcherz, zwlekłam się z łóżka i *chlust* polały się wody - uwierzcie, nie da się tego przegapić popatrzyłam na tel, było kilka minut przed piątą, poszłam po położną, spakowałam się i poszłyśmy na porodówkę.
Czyli mamy niedzielę rano, przed 6:00 zadzwoniłam po męża, chyba nie do końca ogarniał co do niego mówię, ale zebrał się dosyć szybko i przyjechał. W międzyczasie zrobiono mi hegar i podłączono do ktg w pokoju do porodów rodzinnych. Załapałam się oczywiście na wymianę personelu o godzinie 7:00 i cieszę się z tego ogromnie, bo opiekowała się mną cudowna położna - pani Ania. O niewyobrażalnym bólu może nie będę pisać, bo prawie go nie pamiętam Tych właściwych skurczy nie da się przegapić, bez obaw ja miałam właściwie tylko bóle krzyżowe, nie wiem czym są bóle brzucha przy porodzie. Przez cały czas towarzyszył mi mąż, nie wyobrażam sobie jak przeżyłabym to wszystko bez niego, spisał się na medal i tyle zyskał w moich oczach, że zakochałam się chyba od nowa w ogóle to najwygodniej mi było na kibelku i tak większość porodu spędziłam w łazience - pod prysznicem na piłce i siedząc na wc jego wysokość była dla mnie idealna i tak mi jakoś wygodnie było. Nie powiem ile razy błagałam lekarkę, żeby mnie pokroiła i wyciągnęła Filipa, wrzeszczałam na męża żeby jej zapłacił za cc i płakałam położnej, że nie dam rady, ale oni (mąż i położna) powtarzali mi w kółko, że świetnie sobie radzę i jestem stworzona do urodzenia tego chłopca.
Nie napisałam, że na porodówkę przyszłam z 5 cm rozwarciem. Zanim zaczęło mnie boleć na serio i zaczęłam błagać o zzo było już 8-9 cm, czyli za późno z racji bóli krzyżowych postanowili wypróbować na mnie coś jak diody naklejane właśnie na krzyże, które miały cyt."przyjemnie masować i niwelować ból", ale mnie tylko potwornie wqr..iały i kazałam to ze mnie ściągnąć. Później dano mi gaz, ale też nie odczułam jego działania. W końcowej fazie porodu nieoceniona okazała się pomoc męża - podczas skurczu podtrzymywał mnie w kucki. Przechodzenie Filipa przez kanał rodny, to było niesamowite! Gdy czułam, że jeszcze tylko 1, 2 skurcze i będzie ze mną kazano mi podejść na krzesło porodowa, ledwo tam doszłam, a Fifi wystrzelił jak z procy położna nawet nie zdążyła założyć rękawiczek. Była 11:05 kiedy usłyszałam jego krzyk - najpiękniejszy dźwięk na świecie

W jednym zdaniu mogę powiedzieć, że po wszystkim czułam się jakbym przebiegła maraton i wygrała najcudowniejszą nagrodę na świecie!!
brawo, brawo i jeszcze raz brawo świetnie się czyta opis Twójego porodu aż chce się rodzić
__________________
Antosia


Wanda
begie13 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 19:22   #641
PatkaM84
Zakorzenienie
 
Avatar PatkaM84
 
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 3 630
GG do PatkaM84
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Będę odpowiadać na raty bo nie wiem ile mi się tego nazbiera


Cytat:
Napisane przez stokroteczka777 Pokaż wiadomość
I nie trzeba daleko szukać. Dzięki szczerze to nie znalazłam dla siebie jak na razie żadnego odpowiedniego. Spróbuje biedronkowego

Oczywiście na tym pokazie Pani prezentowała peeling ale za 26zł!!! bez przesady.
Ja ten peeling bardzo lubię bo jest bardzo gęsty a nie wodnisty i super ściera! Takie lubię i do ciała i do twarzy. Jak ma ścierać to porządnie



Cytat:
Napisane przez Tacca Pokaż wiadomość

Info od męża Libretki: "Córka 3.875 długa 58 10/10 mamusia odpoczywa. Pozdrawiam mąż Libretki."

Wiadomość z dziś godz. 11:49 - byłam u rodziców bez neta i nie mogłam wcześniej napisać...
Gratulacje!!!



Cytat:
Napisane przez kism Pokaż wiadomość

Podsumowując prośby o dostęp do poczty, to zebrałam prośby od:

martula
justysd
szerylka
cate
sweetjoy
karozka
Patka

To jak? Proszę o przynajmniej kilka opinii
Jak już dajemy, to chyba wszystkim
Dzięki za namiar na pocztę a napiszcie mi jeszcze poczta jest na google?? Bo ja to tylko korzystam z wp



Cytat:
Napisane przez sweetjoy Pokaż wiadomość
Ja ze względu na wklęsłe brodawki, karmiłam córkę przez nakładki silikonowe przez 9 m-cy. W szpitalu był koszmar, bo większość położnych na to nie pozwalały (tylko jedna polecała), powiem Wam że to jest straszne, jak maleństwo wrzeszczy z głodu, a kobieta nie umie go przystawić do piersi, bo dziecko nie ma za co chwycić. Tylko raz położna chciała mi pomóc, ale szybko sie poddała i przyniosła strzykawkę z glukozą, bo nie zgodziłam sie na butelkę. Teraz jestem mądrzejsza i nie pozwolę żeby ktoś mną pomiatał, więc albo nakładki albo niech się odstosunkują ode mnie i dają butelkę, a w domu będę walczyła o laktację

Ja po porodzie córki, która ważyła 3800g, po powrocie do domu miałam tylko 5kg mniej, później trochę spadło w przeciągu miesiąca i waga zaczęła rosnąć w zastraszającym tempie. Po 9 m-cach poddałam się, bo karmiąc piersią przytyłam 10kg, odstawiałam małą i zaczęłam się odchudzać, bo bardzo chciałam drugiego bobasa Jednak w tej ciąży przytyłam trochę więcej, ale dam radę Każdy chudznie i tyje inaczej, niektóre kobiety nie karmią piersią, a kilogramy spadają, a inne karmią i waga nie spada lub rośnie jak u mnie....
No człowiek przy drugim porodzie mądrzeję - już wiem jak to będzie ale czemu mogę się domagać i na co nie pozwolić
U mnie z wagą po porodzie było podobnie - mało zeszło Znów nasze podobieństwo



Cytat:
Napisane przez ania_85 Pokaż wiadomość
Czesc Dziewczyny

Wlasnie wypadl mi najprawdziwszy czop sluzowy

Wygladal jak galaretowaty skrzep, ale w srodku nie bylo malej zabki

Co mnie zdziwilo,to to,ze jak wyszedl ( na papier- po zrobieniu siusiu),to nagle zmoczylam caly papier ciepla woda...i teraz nie wiem,czy to wyszlo razem z czopem,czy to wody zaczely mi sie saczyc.
Od godziny obserwuje co sie dzieje,no i nie leje sie ze mnie,ale jestem wilgotna
Szczerze to ja bym pomyślała, że to wody, ale ciekawa jestem co to się okazało bo doczytałam później że jednak pojechaliście do szpitala.

To teraz idę czytać dalej
__________________
Natusia - 25.01.2010

Dominiś - 20.05.2012
PatkaM84 jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-05-12, 19:28   #642
śliweńka
Zakorzenienie
 
Avatar śliweńka
 
Zarejestrowany: 2004-11
Lokalizacja: w poduchowie:)
Wiadomości: 12 503
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cytat:
Napisane przez clauudik Pokaż wiadomość
Widzę, że mail doszedł bo komórka cały czas pokazywała, że jest w fazie wysyłania mały śpi, mąż pojechał jeszcze po jakieś zakupy, więc spróbuję coś skrobnąć. Póki nie przegoni mnie od kompa

Może pamiętacie, że w czwartek pisałam, że słabo czuję małego; w piątek rano pojechaliśmy na umówione KTG i, co prawda wyszło ok zdaniem lekarza, ale położnej się średnio podobało. Mały cały czas miał tętno jakby spał, mimo prób budzenia przz położną (potrząsała mi brzuchem, a on nic). Jak powiedziałam gince o tych nielicznych słabych ruchach zdecydowała, że mnie zostawi w szpitalu. Pojechaliśmy więc do domu, pakowanie ostatnich rzeczy i tak popołudniu wylądowałam na patologii ciąży. Wieczorem wypadł mi czop - wyglądał dokładnie tak jak mówił wójek google a później miałam lekko różowawy śluz, ale mówiono, że to normalne. Sobota upłynęła bez żadnych rewelacji, prawie cały dzień był u mnie mąż, nic się nie działo, pospacerowaliśmy po szpitalu i okolicy (położnictwo na II piętrze, a ja pokonałam te schody chyba ze 100 razy przez cały dzień) i podjęliśmy decyzję, że raczej wyjdę do domu na żądanie w niedzielę, bo od leżenia to ja na pewno nie urodzę aha 3 razy dziennie robili mi KTG - wychodziło już ładnie. W piątek miałam też USG - sprawdzono przepływy, ginka go pomierzyła, potwierdziła okolice 4 kg i powiedziała, że nie ma powodów do zmartwień. I tak w sobotę wieczorem położyłam się z nastawieniem, że jutro wracam do domu. W nocy poczułam napór na pęcherz, zwlekłam się z łóżka i *chlust* polały się wody - uwierzcie, nie da się tego przegapić popatrzyłam na tel, było kilka minut przed piątą, poszłam po położną, spakowałam się i poszłyśmy na porodówkę.
Czyli mamy niedzielę rano, przed 6:00 zadzwoniłam po męża, chyba nie do końca ogarniał co do niego mówię, ale zebrał się dosyć szybko i przyjechał. W międzyczasie zrobiono mi hegar i podłączono do ktg w pokoju do porodów rodzinnych. Załapałam się oczywiście na wymianę personelu o godzinie 7:00 i cieszę się z tego ogromnie, bo opiekowała się mną cudowna położna - pani Ania. O niewyobrażalnym bólu może nie będę pisać, bo prawie go nie pamiętam Tych właściwych skurczy nie da się przegapić, bez obaw ja miałam właściwie tylko bóle krzyżowe, nie wiem czym są bóle brzucha przy porodzie. Przez cały czas towarzyszył mi mąż, nie wyobrażam sobie jak przeżyłabym to wszystko bez niego, spisał się na medal i tyle zyskał w moich oczach, że zakochałam się chyba od nowa w ogóle to najwygodniej mi było na kibelku i tak większość porodu spędziłam w łazience - pod prysznicem na piłce i siedząc na wc jego wysokość była dla mnie idealna i tak mi jakoś wygodnie było. Nie powiem ile razy błagałam lekarkę, żeby mnie pokroiła i wyciągnęła Filipa, wrzeszczałam na męża żeby jej zapłacił za cc i płakałam położnej, że nie dam rady, ale oni (mąż i położna) powtarzali mi w kółko, że świetnie sobie radzę i jestem stworzona do urodzenia tego chłopca.
Nie napisałam, że na porodówkę przyszłam z 5 cm rozwarciem. Zanim zaczęło mnie boleć na serio i zaczęłam błagać o zzo było już 8-9 cm, czyli za późno z racji bóli krzyżowych postanowili wypróbować na mnie coś jak diody naklejane właśnie na krzyże, które miały cyt."przyjemnie masować i niwelować ból", ale mnie tylko potwornie wqr..iały i kazałam to ze mnie ściągnąć. Później dano mi gaz, ale też nie odczułam jego działania. W końcowej fazie porodu nieoceniona okazała się pomoc męża - podczas skurczu podtrzymywał mnie w kucki. Przechodzenie Filipa przez kanał rodny, to było niesamowite! Gdy czułam, że jeszcze tylko 1, 2 skurcze i będzie ze mną kazano mi podejść na krzesło porodowa, ledwo tam doszłam, a Fifi wystrzelił jak z procy położna nawet nie zdążyła założyć rękawiczek. Była 11:05 kiedy usłyszałam jego krzyk - najpiękniejszy dźwięk na świecie

W jednym zdaniu mogę powiedzieć, że po wszystkim czułam się jakbym przebiegła maraton i wygrała najcudowniejszą nagrodę na świecie!!

piękny opis jeszcze raz gratuluję

---------- Dopisano o 20:28 ---------- Poprzedni post napisano o 20:28 ----------

Cytat:
Napisane przez moniczka1302 Pokaż wiadomość
Ja tez jestem za. Ale boję się tylko wkłucia aczkolwiek moje kolezanki mnie przekonują usilnie, że to nie boli Nie wiem czy im wierzyc
Konsultacje u anestezjologa zrobilam no ale na wizycie zapowiedzialam mu, ze jeszcze sie nie zdecydowalam na 100% czy biore ZZO czy nie.

Dziewczyny jestem dumna z mojego męża - bardzo mi dzis pomógl w sprzątaniu ale bez jednego ale sie nie obyło (oczywsicie musialam miec wszystko pod kontrolą). Dopiero teraz widzę, ile my mamy rzeczy a ciągle sie cos dokupuje i dokupuje. Przydaloby sie wieksze mieszkanie
Nie moge sobie wyobrazic jak mozna zyc z dzieckiem/dziecmi np. na 40m (a miliony ludzi tak zyje) - dla mnie to są mistrzowie logistyki upychania szpargałów
ja nic nie czułam jak się wkłuwali mi
__________________
12.09.2009



09.04.2012 córa
19.04.2017
31.01.2018
06.02.2019 Kropek http://fajnamama.pl/suwaczki/kw05lel.png
śliweńka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 19:45   #643
sweetjoy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 408
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cytat:
Napisane przez moniczka1302 Pokaż wiadomość
Nie moge sobie wyobrazic jak mozna zyc z dzieckiem/dziecmi np. na 40m (a miliony ludzi tak zyje) - dla mnie to są mistrzowie logistyki upychania szpargałów
Ja mam 46m2, a w tym 3 małe pokoiki i uwierz da się wszytko poupychać, kwestia organizacji, ale muszę przyznać że utrzymanie porządku to nie lada wyzwanie I do tego nie mam balkonu, więc pranie muszę suszyć w mieszkaniu... ciasne ale własne i z dala od teściowej, a to najważniejsze
sweetjoy jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 19:51   #644
GaTTa
Raczkowanie
 
Avatar GaTTa
 
Zarejestrowany: 2004-03
Wiadomości: 499
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cytat:
Napisane przez kism Pokaż wiadomość
Wiadomość od ani85:

leze na oddziale porodowym,na obserwacji,skurcze jakie mam zycze wszystkim co chca urodzicmnie dopiero potna jak bede miala rozwarcie albo pojda mi wody,sami nie beda wywolywac,wiec troche poczekamniedaleko mnie lezy Mar2sia,jej wczoraj wypadl czop i nic poza tym,pozdrawiam Was cieplutko
Trzymam Kciuki za Anie i Mar2sie

Clauudik Świetny opis porodu
GaTTa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 19:59   #645
PatkaM84
Zakorzenienie
 
Avatar PatkaM84
 
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 3 630
GG do PatkaM84
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cytat:
Napisane przez Gaabbi Pokaż wiadomość

Każdy chce, żeby poród był szybki Rodząca i położna Dzidziuś też chce, żeby poród był szybki, bo on też się męczy Nie wiem co w tym złego
Mój pierwszy poród trwał 30h, więc mam nadzieję że z drugim się sprężę bo już wiem, czego można się spodziewać i będę błagać boga aby szybciej poszło



Cytat:
Napisane przez Gaabbi Pokaż wiadomość
Anestezjologa "swojego" chyba mieć nie można Nie wiem.
Ale prawdą jest, że anestezjolog z tego szpitala, w którym rodzisz, może nie będzie miał akurat możliwości podejścia do Ciebie w odpowiednim momencie (jeśli w ogóle), bo będzie np. na bloku operacyjnym i już zzo nie dostaniesz. Trzeba się z tym liczyć.
Ja myślę, że jeżeli będzie tak, że akcja porodowa u mnie będzie się rozwijała ekspresowo i położna stwierdzi, że bez zoo urodzę np. w ciągu godziny, a z zzo będę rodziła 3h, to ja wolę tę pierwszą opcję. Myślę, że tutaj chodzi bardziej o właśnie tego typu parcie na "szybki poród".
Tak, żyjemy w XXI wieku, ale czasami "pomoc" może zaszkodzić, zresztą jak wiele innych udogodnień właśnie postępującej cywilizacji
Dla mnie podczas porodu najważniejsze jest dziecko, a później ja. Taką hierarchię sobie założyłam i tego będę się trzymała
W szpitalu, w którym chce rodzić jest tylko 1 anestezjolog... Na cały szpital... Ale jeśli jest konieczność działania na porodówce to zostawia wszystko i pędzi tutaj. Ja bym chciała w razie co wykupić zzo to doopa blada - nie można i koniec.
Czasami faktycznie znieczulenie może opóźnić trochę poród...
XXI wiek a nie wymyślili niczego sensownego...



Cytat:
Napisane przez sweetjoy Pokaż wiadomość
Mi też smutno jak sobie pomyślę, że to najprawdopodobniej ostatnie chwile z brzuszkiem... tak naprawdę chciałabym jeszcze jednego bobasa, tylko czy będę w stanie zapewnić mu godziwą przyszłość? I dlatego też liczę na "wpadkę" za kilka lat
Ostatnie tygodnie to trzeba się nacieszyć Ja też bym chciała wpadkę za kilka lat albo - jeśli będzie taka możliwość to świadomie, ale nie nastawiam się na to.
Mam koleżankę co to przy braniu tabsów wpadli i tak właśnie mają 3 dziecko - nie powiem, aby na początku się cieszyli ale jest już ok i jakoś dają radę a różnica między każdym dzieckiem jest ok 2 lata.



Cytat:
Napisane przez asiula_n Pokaż wiadomość

Co do zzo, to miałam podane przy porodzie, no i szczerze mówiąc nie odczułam jakiejś specjalnej ulgi z tego powodu
Ten mój poród to wogóle byl taki pojechany, zzo, oksy, masaże szyjki, żeby sie tylko ruszyło, więc teraz mam wielką nadzieję, na bardziej naturalne warunki. Moim marzeniem jest, żeby wody mi odeszły i zaczęło się samo, bez specjalnych zabiegów
Odejście wód to i dla mnie najlepsza opcja ale znając życie to pewnie znów będę męczyć się ze skurczami



Cytat:
Napisane przez martula007 Pokaż wiadomość
jest coraz gorzej ... jakas masakra. skurcze mam nieregularne. mam pytanie do mam ktore juz rodzily... czy zmiana pozycji w trakcie skurczu powinna spowodowac, ze ten skurcz natychmiast przechodzi? Bo jak staram sie zmienic pozycje w trakcie to mam najwiekszy bol...
i drugie... czy takie bolesne skurcze, jesli to jeszcze nie porodowe moge miec caly dzien? Wole teraz juz nie jechac na darmo do szpitala...
Jeśli skurcze są regularne od ok 2 godzin i najlepiej co 5-7 minut to wtedy jedzie się do szpitala - oczywiście uwzględniając odległość od szpitala czy to szczyt i korki na drogach.
Takie skurcze też mogą być cały dzień. W razie co zadzwoń na izbę przyjęć i jak im powiesz jak sprawa wygląda to też Ci powiedzą czy już przyjeżdżać czy nie.



Cytat:
Napisane przez agatka661 Pokaż wiadomość
moze macie jakies sposoby na bolace od karmienia sutki/??
nie wiem czy zle przystawiam, mam male sutki choc duze piersi, maly je dziwnie lapie.
probowalam nakladek, maly nie chce w nich ciagnac, wypluwa i robi sie siny ze zlosci
sutki w miejscu gdzie sie lacza z brodawkami sa spuchniete i czerwone, maly chce ciagle doic a mnie juz tak boli akby ktos szpile mi wbijal.
Eh nie wiem co robic ;/
Być może Mały źle łapie. Musisz podać mu jak najwięcej do buzi, a do tego mały musi mieć usteczka jak rybka - jak nie będzie miał jak rybka to źle będzie zasysał i będzie to bolące. Jak zobaczysz że właśnie tak nie trzyma to musisz troszke pomanewrować cyckiem aby dobrze złapał. Wiem na bank że te usta w rybkę są bardzo ważne.
A na bolące sutki to nie wiem co mogłoby pomóc. Bo ogólnie maści są pomocne jak są popękane czy krwawiące, ale spróbuj - ja mam maść z Ziajki.



Cytat:
Napisane przez kism Pokaż wiadomość
Wiadomość od ani85:

leze na oddziale porodowym,na obserwacji,skurcze jakie mam zycze wszystkim co chca urodzicmnie dopiero potna jak bede miala rozwarcie albo pojda mi wody,sami nie beda wywolywac,wiec troche poczekamniedaleko mnie lezy Mar2sia,jej wczoraj wypadl czop i nic poza tym,pozdrawiam Was cieplutko
Powodzenia!!!



Cytat:
Napisane przez rozowa1987 Pokaż wiadomość
dziewczyny po porodach sn czy was tak samo piekło i szczypało przy oddawaniu moczu dzis jestem tydzien po porodzie i dalej mnie sie to utrzymuje,i jeszcze jedno pytanko karmie tylko piersia wczoraj miałam napady zimna az mniei telepalo a pozniej goraca i czułam jak mi to od piersi idzie take zimne wody jakby mi je oblewaly
Może to być infekcja. Wchodź za każdym razem pod prysznic - powinna być troszkę ulga. Kup sobie w aptece urosept czy coś podobnego, możesz jeść żurawinę dodatkowo albo kupić jakiś sok (ale taki prawdziwy) żurawinowy a do tego pij dużo wody aby wypłukać bakterię. Oczywiście aby to potwierdzić można zrobić zwykłe badanie moczu to wyjdzie czy jest infekcja ale ja po pierwszym porodzie już nie będę czekać kilka tygodni tylko jak będę miała takie objawy to od razu wkroczę z tym, co Ci napisałam wyżej.



Cytat:
Napisane przez clauudik Pokaż wiadomość
Widzę, że mail doszedł bo komórka cały czas pokazywała, że jest w fazie wysyłania mały śpi, mąż pojechał jeszcze po jakieś zakupy, więc spróbuję coś skrobnąć. Póki nie przegoni mnie od kompa

Może pamiętacie, że w czwartek pisałam, że słabo czuję małego; w piątek rano pojechaliśmy na umówione KTG i, co prawda wyszło ok zdaniem lekarza, ale położnej się średnio podobało. Mały cały czas miał tętno jakby spał, mimo prób budzenia przz położną (potrząsała mi brzuchem, a on nic). Jak powiedziałam gince o tych nielicznych słabych ruchach zdecydowała, że mnie zostawi w szpitalu. Pojechaliśmy więc do domu, pakowanie ostatnich rzeczy i tak popołudniu wylądowałam na patologii ciąży. Wieczorem wypadł mi czop - wyglądał dokładnie tak jak mówił wójek google a później miałam lekko różowawy śluz, ale mówiono, że to normalne. Sobota upłynęła bez żadnych rewelacji, prawie cały dzień był u mnie mąż, nic się nie działo, pospacerowaliśmy po szpitalu i okolicy (położnictwo na II piętrze, a ja pokonałam te schody chyba ze 100 razy przez cały dzień) i podjęliśmy decyzję, że raczej wyjdę do domu na żądanie w niedzielę, bo od leżenia to ja na pewno nie urodzę aha 3 razy dziennie robili mi KTG - wychodziło już ładnie. W piątek miałam też USG - sprawdzono przepływy, ginka go pomierzyła, potwierdziła okolice 4 kg i powiedziała, że nie ma powodów do zmartwień. I tak w sobotę wieczorem położyłam się z nastawieniem, że jutro wracam do domu. W nocy poczułam napór na pęcherz, zwlekłam się z łóżka i *chlust* polały się wody - uwierzcie, nie da się tego przegapić popatrzyłam na tel, było kilka minut przed piątą, poszłam po położną, spakowałam się i poszłyśmy na porodówkę.
Czyli mamy niedzielę rano, przed 6:00 zadzwoniłam po męża, chyba nie do końca ogarniał co do niego mówię, ale zebrał się dosyć szybko i przyjechał. W międzyczasie zrobiono mi hegar i podłączono do ktg w pokoju do porodów rodzinnych. Załapałam się oczywiście na wymianę personelu o godzinie 7:00 i cieszę się z tego ogromnie, bo opiekowała się mną cudowna położna - pani Ania. O niewyobrażalnym bólu może nie będę pisać, bo prawie go nie pamiętam Tych właściwych skurczy nie da się przegapić, bez obaw ja miałam właściwie tylko bóle krzyżowe, nie wiem czym są bóle brzucha przy porodzie. Przez cały czas towarzyszył mi mąż, nie wyobrażam sobie jak przeżyłabym to wszystko bez niego, spisał się na medal i tyle zyskał w moich oczach, że zakochałam się chyba od nowa w ogóle to najwygodniej mi było na kibelku i tak większość porodu spędziłam w łazience - pod prysznicem na piłce i siedząc na wc jego wysokość była dla mnie idealna i tak mi jakoś wygodnie było. Nie powiem ile razy błagałam lekarkę, żeby mnie pokroiła i wyciągnęła Filipa, wrzeszczałam na męża żeby jej zapłacił za cc i płakałam położnej, że nie dam rady, ale oni (mąż i położna) powtarzali mi w kółko, że świetnie sobie radzę i jestem stworzona do urodzenia tego chłopca.
Nie napisałam, że na porodówkę przyszłam z 5 cm rozwarciem. Zanim zaczęło mnie boleć na serio i zaczęłam błagać o zzo było już 8-9 cm, czyli za późno z racji bóli krzyżowych postanowili wypróbować na mnie coś jak diody naklejane właśnie na krzyże, które miały cyt."przyjemnie masować i niwelować ból", ale mnie tylko potwornie wqr..iały i kazałam to ze mnie ściągnąć. Później dano mi gaz, ale też nie odczułam jego działania. W końcowej fazie porodu nieoceniona okazała się pomoc męża - podczas skurczu podtrzymywał mnie w kucki. Przechodzenie Filipa przez kanał rodny, to było niesamowite! Gdy czułam, że jeszcze tylko 1, 2 skurcze i będzie ze mną kazano mi podejść na krzesło porodowa, ledwo tam doszłam, a Fifi wystrzelił jak z procy położna nawet nie zdążyła założyć rękawiczek. Była 11:05 kiedy usłyszałam jego krzyk - najpiękniejszy dźwięk na świecie

W jednym zdaniu mogę powiedzieć, że po wszystkim czułam się jakbym przebiegła maraton i wygrała najcudowniejszą nagrodę na świecie!!
Piękny opis Gratulacje!!!


A my dziś byliśmy zwiedzać porodówkę w szpitalu, w którym będziemy rodzić i już jestem spokojniejsza bo wiem co tam gdzie i jak
Jestem pozytywnie nastawiona i mam nadzieję że będzie dobrze
__________________
Natusia - 25.01.2010

Dominiś - 20.05.2012
PatkaM84 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 20:14   #646
niunia32
Zakorzenienie
 
Avatar niunia32
 
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Tychy
Wiadomości: 5 987
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cllaudik za opis.

Obejrzeliśmy film

Kurde no, moje dziecko sie nie słucha i nie chce wyjsc
__________________
Nasz Ślub 27.08.2011

Malinka

Haniusia
niunia32 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 20:24   #647
_millena
Zadomowienie
 
Avatar _millena
 
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 718
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

właśnie mnie pogoniło do kibelka ....
__________________

_millena jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 20:32   #648
tahito
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 256
GG do tahito
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

[QUOTE=andzya;34076041]tak, trafiłaś



fajnie musi się mieszkać tak nad morzem To są moje rejony grasowania wakacyjnego no może nie do końca, bo bardziej Pogorzelica i Niechorze, ale do Rewala zawsze jeździłam robić sobie zdjęcie przy słynnych ruinach kościoła Mam takie robione przez 10 lat co roku, fajnie się je porównuje



Jak będziesz mieć zamiar przyjechać to daj znać może na spacer z wózkami pójdziemy A ruiny sa dokladnie w Trzęsaczu o rzut kamieniem od Rewala. Polecam wam też Pobierowo, ale to raczej jak macie z kim dzieciaki zostawić bo tam to więcej takich klubów i dyskotek ,ogólnie rzecz biorąc więcej wszystkiego
tahito jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 20:33   #649
anulka4771
Wtajemniczenie
 
Avatar anulka4771
 
Zarejestrowany: 2011-08
Lokalizacja: pomorskie
Wiadomości: 2 852
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cytat:
Napisane przez Gaabbi Pokaż wiadomość

Wykąpałam się, ubrałam i ledwo żyję Zdyszałam się, jakbym tonę węgla przerzuciła
Jadę do apteki i rossmana.
Nie odzywam się do P
mnie mój też zdenerwował
Cytat:
Napisane przez kism Pokaż wiadomość
Wiadomość od ani85:

leze na oddziale porodowym,na obserwacji,skurcze jakie mam zycze wszystkim co chca urodzicmnie dopiero potna jak bede miala rozwarcie albo pojda mi wody,sami nie beda wywolywac,wiec troche poczekamniedaleko mnie lezy Mar2sia,jej wczoraj wypadl czop i nic poza tym,pozdrawiam Was cieplutko
Trzymam kciuki za oby dwie przyszłe mamusie
Cytat:
Napisane przez clauudik Pokaż wiadomość
Łoo mamo nie dość, że nowy wątek, to tyyyle już stron
Meldujemy się razem z Filipkiem już w domu - w końcu! Napiszę tylko, że jesteśmy już zdrowi, dziękuję wszystkim za gratulacje, i ściskam mocno wszystkie rozpakowane mamy i maleństwa. Nie wiem, czy uda mi się nadrobić. Jak będę mieć chwilkę to opiszę nasze "przygody" od zeszłego tygodnia. Buuuziak wielki dla Was
Witamy
Cytat:
Napisane przez nasteczka83 Pokaż wiadomość
Hej,

Dziewczyny jesteśmy po wizycie, wszystko ok Zosia waży 2658 3ięc gigantem nie jest co mnie cieszy Szyjka dalekooo więc siedzi w brzuchu jeszcze Wyniki mam git cholestaza może mnie cmoknąć Pobieżnie przeczytałam chyba na wszystkie pytania do mnie już odpowiedziała GABI

trzymam za wszystkie rodzące
Oglądacie dziś KSW? JA powiem szczerez bardzo lubię takie gale
M ogląda
Cytat:
Napisane przez clauudik Pokaż wiadomość
Widzę, że mail doszedł bo komórka cały czas pokazywała, że jest w fazie wysyłania mały śpi, mąż pojechał jeszcze po jakieś zakupy, więc spróbuję coś skrobnąć. Póki nie przegoni mnie od kompa

Może pamiętacie, że w czwartek pisałam, że słabo czuję małego; w piątek rano pojechaliśmy na umówione KTG i, co prawda wyszło ok zdaniem lekarza, ale położnej się średnio podobało. Mały cały czas miał tętno jakby spał, mimo prób budzenia przz położną (potrząsała mi brzuchem, a on nic). Jak powiedziałam gince o tych nielicznych słabych ruchach zdecydowała, że mnie zostawi w szpitalu. Pojechaliśmy więc do domu, pakowanie ostatnich rzeczy i tak popołudniu wylądowałam na patologii ciąży. Wieczorem wypadł mi czop - wyglądał dokładnie tak jak mówił wójek google a później miałam lekko różowawy śluz, ale mówiono, że to normalne. Sobota upłynęła bez żadnych rewelacji, prawie cały dzień był u mnie mąż, nic się nie działo, pospacerowaliśmy po szpitalu i okolicy (położnictwo na II piętrze, a ja pokonałam te schody chyba ze 100 razy przez cały dzień) i podjęliśmy decyzję, że raczej wyjdę do domu na żądanie w niedzielę, bo od leżenia to ja na pewno nie urodzę aha 3 razy dziennie robili mi KTG - wychodziło już ładnie. W piątek miałam też USG - sprawdzono przepływy, ginka go pomierzyła, potwierdziła okolice 4 kg i powiedziała, że nie ma powodów do zmartwień. I tak w sobotę wieczorem położyłam się z nastawieniem, że jutro wracam do domu. W nocy poczułam napór na pęcherz, zwlekłam się z łóżka i *chlust* polały się wody - uwierzcie, nie da się tego przegapić popatrzyłam na tel, było kilka minut przed piątą, poszłam po położną, spakowałam się i poszłyśmy na porodówkę.
Czyli mamy niedzielę rano, przed 6:00 zadzwoniłam po męża, chyba nie do końca ogarniał co do niego mówię, ale zebrał się dosyć szybko i przyjechał. W międzyczasie zrobiono mi hegar i podłączono do ktg w pokoju do porodów rodzinnych. Załapałam się oczywiście na wymianę personelu o godzinie 7:00 i cieszę się z tego ogromnie, bo opiekowała się mną cudowna położna - pani Ania. O niewyobrażalnym bólu może nie będę pisać, bo prawie go nie pamiętam Tych właściwych skurczy nie da się przegapić, bez obaw ja miałam właściwie tylko bóle krzyżowe, nie wiem czym są bóle brzucha przy porodzie. Przez cały czas towarzyszył mi mąż, nie wyobrażam sobie jak przeżyłabym to wszystko bez niego, spisał się na medal i tyle zyskał w moich oczach, że zakochałam się chyba od nowa w ogóle to najwygodniej mi było na kibelku i tak większość porodu spędziłam w łazience - pod prysznicem na piłce i siedząc na wc jego wysokość była dla mnie idealna i tak mi jakoś wygodnie było. Nie powiem ile razy błagałam lekarkę, żeby mnie pokroiła i wyciągnęła Filipa, wrzeszczałam na męża żeby jej zapłacił za cc i płakałam położnej, że nie dam rady, ale oni (mąż i położna) powtarzali mi w kółko, że świetnie sobie radzę i jestem stworzona do urodzenia tego chłopca.
Nie napisałam, że na porodówkę przyszłam z 5 cm rozwarciem. Zanim zaczęło mnie boleć na serio i zaczęłam błagać o zzo było już 8-9 cm, czyli za późno z racji bóli krzyżowych postanowili wypróbować na mnie coś jak diody naklejane właśnie na krzyże, które miały cyt."przyjemnie masować i niwelować ból", ale mnie tylko potwornie wqr..iały i kazałam to ze mnie ściągnąć. Później dano mi gaz, ale też nie odczułam jego działania. W końcowej fazie porodu nieoceniona okazała się pomoc męża - podczas skurczu podtrzymywał mnie w kucki. Przechodzenie Filipa przez kanał rodny, to było niesamowite! Gdy czułam, że jeszcze tylko 1, 2 skurcze i będzie ze mną kazano mi podejść na krzesło porodowa, ledwo tam doszłam, a Fifi wystrzelił jak z procy położna nawet nie zdążyła założyć rękawiczek. Była 11:05 kiedy usłyszałam jego krzyk - najpiękniejszy dźwięk na świecie

W jednym zdaniu mogę powiedzieć, że po wszystkim czułam się jakbym przebiegła maraton i wygrała najcudowniejszą nagrodę na świecie!!
Piękny opis porodu.

Muszę się wyżalić
Wioząc teściową na lotnisko M wypalił,żeby teściowa zagadała ze szwagierką czy da córę do nas na wakacje,mianowicie do mnie.Ze przecież ja i tak siedze w domu.Kumacie jak mało nie spadłam z krzesła,ja będę mieć dwójke dzieci,boję się czy ich ogarnę a ten mi tutaj z takim tekstem.W domu sie posprzeczaliśmy,bo chodzi mi też o to że ja nie dam jej wakacji takich jakie by chciała,nie zawioze na plaże,nie pokaże tamtego i owego.Martwie się czy ja ogarne moje dzieci,nie potzrebuje niańczyć kolejnego.A najgorzej zabolał mnie to że nie skonsultował tego ze mną a już zaprasza.No to się wygadałam

Dzisiaj jestem wypompowana strasznie.Jak wyszlismy z domu o 12,30 tak weszłam dopiero,M stara się żebym się nie nudziła,ewidentnie
__________________
12.11.2009r-żonka

Filipek ur 28.12.2007
Szymonek ur 15.05.2012

Ćwiczę
anulka4771 jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-05-12, 20:41   #650
onething
Zadomowienie
 
Avatar onething
 
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 1 266
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

http://demotywatory.pl/3796122/Rodzic
__________________
2017
2016
2015
2013/2014
onething jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 20:43   #651
justys1358
Zakorzenienie
 
Avatar justys1358
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: świętokrzyskie
Wiadomości: 8 637
GG do justys1358
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cytat:
Napisane przez onething Pokaż wiadomość
justys1358 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 20:45   #652
anulka4771
Wtajemniczenie
 
Avatar anulka4771
 
Zarejestrowany: 2011-08
Lokalizacja: pomorskie
Wiadomości: 2 852
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cytat:
Napisane przez onething Pokaż wiadomość
__________________
12.11.2009r-żonka

Filipek ur 28.12.2007
Szymonek ur 15.05.2012

Ćwiczę
anulka4771 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 20:54   #653
rinco
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 2 949
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Clauudik super opis i taki optymistyczny Jeszcze raz gratulacje
rinco jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 20:54   #654
blueelektron
Rozeznanie
 
Avatar blueelektron
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: wlkp
Wiadomości: 991
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cześć

nie było mnie 1,5 dnia i 16 stron mam do nadrobienia:brzy dal: masakra

napiszę,tak szybko co mnie wczoraj spotkało

szłam odebrać mamę na dworzec i koleś z okna krzyknął "ale dynia"

jak to usłyszałam to myślałam, że padne

no ale cóż pełno na tym świecie debili

lece czytać, nadrabiać
__________________
w57vpc0z8sa98om5synuś
http://www.suwaczki.com/tickers/zem3x1hpno28lwjv.png
blueelektron jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 20:57   #655
kism
Wtajemniczenie
 
Avatar kism
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 2 179
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Nowa wiadomość od Ani!!!

Na ktg nie ma skali na moje skurcze, zaczyna rozsadzac mi plecy,brak rozwarcia,wody ok,nie wiedza co ze mna zrobic


Ta nasza śmieszka nawet o bólach pisze z szerokim uśmiechem! Nie wiem, co znaczy "wody ok", czy że odeszły i są dobre, czy że jeszcze nie odeszły. Jak stawiamy? Myślicie, że będzie mieć jeszcze dziś lub jutro bobasa przy sobie?
__________________
2006.03.28 ur. Maksymilian
2012.05.15 ur. Kajetan
tp 2016.12.31 Kruszynka
kism jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 20:57   #656
szerylka
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 189
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Witam
U mnie cisza czop na razie przestał mi odchodzić ...dziś czuję się fatalnie spojenie tak cholernie boli że ruszać się nie mogę ,brzuch twardy jak skała i w dodatku zwymiotowałam cała kolację i czuję że jeszcze mi sie zbiera
Dobranoc wszystkim
szerylka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 20:58   #657
Alfahelisa
Zakorzenienie
 
Avatar Alfahelisa
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 271
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

a ja jednym okiem tu a drugim KSW oglądam

panie trochę za krótko powalczyły, nie nacieszyłam oka, a może raczej tż nie nacieszył
__________________
"Tego dnia
Upadł duch
Wygięła się do wewnątrz
Bezpowrotnie elipsa ma"
Aniołek 7t4d [*] 25.05.2011 i nic już nie będzie takie samo
Wiktor 13.07.2012 kochany szczęściarz urodzony 13ego w piątek
Gloria- 07.06.2015 - nasza księżniczka
Alfahelisa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 21:07   #658
PatkaM84
Zakorzenienie
 
Avatar PatkaM84
 
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 3 630
GG do PatkaM84
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Cytat:
Napisane przez tahito Pokaż wiadomość

Jak będziesz mieć zamiar przyjechać to daj znać może na spacer z wózkami pójdziemy A ruiny sa dokladnie w Trzęsaczu o rzut kamieniem od Rewala. Polecam wam też Pobierowo, ale to raczej jak macie z kim dzieciaki zostawić bo tam to więcej takich klubów i dyskotek ,ogólnie rzecz biorąc więcej wszystkiego
My do Rewala jeździmy od 2 lat i bardzo nam się tam podoba. W zeszłym roku byliśmy w bardzo fajnym miejscu i może jeśli wszystko wyjdzie fajnie to w tym roku też by nam się udało przyjechać w okolicach sierpnia - no ale z maluchem to nigdy nic nie wiadomo.



Cytat:
Napisane przez anulka4771 Pokaż wiadomość

Muszę się wyżalić
Wioząc teściową na lotnisko M wypalił,żeby teściowa zagadała ze szwagierką czy da córę do nas na wakacje,mianowicie do mnie.Ze przecież ja i tak siedze w domu.Kumacie jak mało nie spadłam z krzesła,ja będę mieć dwójke dzieci,boję się czy ich ogarnę a ten mi tutaj z takim tekstem.W domu sie posprzeczaliśmy,bo chodzi mi też o to że ja nie dam jej wakacji takich jakie by chciała,nie zawioze na plaże,nie pokaże tamtego i owego.Martwie się czy ja ogarne moje dzieci,nie potzrebuje niańczyć kolejnego.A najgorzej zabolał mnie to że nie skonsultował tego ze mną a już zaprasza.No to się wygadałam

Dzisiaj jestem wypompowana strasznie.Jak wyszlismy z domu o 12,30 tak weszłam dopiero,M stara się żebym się nie nudziła,ewidentnie
o kurcze też bym się wkurzyła... Z dwójką dzieci jeszcze mieć na głowie kolejnego o nie, nie nie...


Cytat:
Napisane przez kism Pokaż wiadomość
Nowa wiadomość od Ani!!!

Na ktg nie ma skali na moje skurcze, zaczyna rozsadzac mi plecy,brak rozwarcia,wody ok,nie wiedza co ze mna zrobic


Ta nasza śmieszka nawet o bólach pisze z szerokim uśmiechem! Nie wiem, co znaczy "wody ok", czy że odeszły i są dobre, czy że jeszcze nie odeszły. Jak stawiamy? Myślicie, że będzie mieć jeszcze dziś lub jutro bobasa przy sobie?
Wody ok czyli że chyba jeszcze są na miejscu czyste - tak to rozumiem. Będzie mieć bobasa tej nocy. Myślę, że jak nie ma rozwarcia to chyba zdecydują się na cc??
__________________
Natusia - 25.01.2010

Dominiś - 20.05.2012
PatkaM84 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 21:10   #659
ladybird_1987
Rozeznanie
 
Avatar ladybird_1987
 
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 698
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Claudik, dziękujemy za opis porodu. Oglądałam zdjęcia malucha na poczcie. Cudo!
Cytat:
Napisane przez anulka4771 Pokaż wiadomość
Muszę się wyżalić
Wioząc teściową na lotnisko M wypalił,żeby teściowa zagadała ze szwagierką czy da córę do nas na wakacje,mianowicie do mnie.Ze przecież ja i tak siedze w domu.Kumacie jak mało nie spadłam z krzesła,ja będę mieć dwójke dzieci,boję się czy ich ogarnę a ten mi tutaj z takim tekstem.W domu sie posprzeczaliśmy,bo chodzi mi też o to że ja nie dam jej wakacji takich jakie by chciała,nie zawioze na plaże,nie pokaże tamtego i owego.Martwie się czy ja ogarne moje dzieci,nie potzrebuje niańczyć kolejnego.A najgorzej zabolał mnie to że nie skonsultował tego ze mną a już zaprasza.No to się wygadałam
Wcale Ci się nie dziwię. Rozszarpałabym mojego M. jakby mnie w coś takiego wmanewrował. Może nie przemyślał sprawy, tak mu się wyrwało.

Jeszcze mocniej trzymam kciuki za anię. Pewnie do jutra będzie miała Mariuszka przy sobie.
__________________

Edytowane przez ladybird_1987
Czas edycji: 2012-05-12 o 21:11
ladybird_1987 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-05-12, 21:12   #660
clauudik
Rozeznanie
 
Avatar clauudik
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 906
Dot.: Jedne Mamy mają dzieci, a do innych bocian leci.Mamy maj-czerwiec cz.VIII

Dzięki dziewczyny opis optymistyczny, bo to naprawdę najpiękniejsze przeżycie dla kobiety. Pod warunkiem, że ma szczęście i obok siebie właściwych ludzi. Dodam jeszcze tylko, że nie cięli mnie, ani nie pękłam, tylko mały trochę uszkodził mnie w środku - mam 2 szwy. Poza tym łożysko nie chciało wyjść i musieli mnie łyżeczkować, dostałam znieczulenie ogólne na koniec. Pamiętam tylko, że przyszedł przystojny anestezjolog i kazał głęboko oddychać
A w szpitalu zeszło nam tyle, bo zaraziłam Małego jakąś bakterią wyszedł mu dodatni posiew moczu i podwyższone cpr, ale na szczęście wszystko opanowali i to za nami.
rinco chyba pytałaś, rodziłam na Nowym Szpitalu i gorąco polecam. Zarówno opieka położnicza jak i neonatologiczna fantastyczna. A ordynator neonatologii to dla mnie mistrz wśród lekarzy, gdyby nie on pewnie oszalałabym ze zmartwienia.
Mały śpi, mąż ogląda KSW, a ja idę pod prysznik - w końcu bez klapek

kism a Ty dalej w jednym kawałku??
__________________
Razem od 14/08/2009
Zaręczeni od 01/06/2010
Mąż i Żona od 14/08/2011

Nasz skarb 06/05/2012

...and nothing else matters...

http://www.suwaczki.com/tickers/ex2b9vvjae3cdu8n.png
clauudik jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:09.