Proszę o rade

[t_89]

Wiem, że decyzję muszę podjąc sama, ale nie wiem co mam robic i musze sobie napsiac tutaj to może mi to pomoże.

Sytuacja jest taka, że chodzę z chłopakiem 3 miesiące, a za 2 tygodnie wylatuję do USA na 2,5 miesiąca. Zapsiałam się na ten obóz wcześniej przed jego poznaniem. Chodzi o to, że on się mnie pyta czy ma na mnie czekac czy nie, ja nie wiem na 100% czy ten to właśnie ten. Chciałabym żeby na mnie czekał i jak wrócę wszystko było ok, ale z drugiej strony zastanawiam się co mam robic, bo może okazac się ze jednak on to nie on, a nie moge czekac bo chce wiedziec teraz co robic i mam mętlik w głowie.

Jest cudownym facetem, może to wynika z mojego charakteru. Ja zawsze utrudniałam sobie życie, nie wiem na 100% czy on jest tym jedynym, czuje niepewnośc, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia bez niego i wiem, że jest mi z nim dobrze, ale nie moge byc wróżką i zagwarantowac co będzie. On cały czas mówi mi, że go w tych Stanach zdradze, a to nieprawda. Nie jade z takim zamiarem, chciałam tylko poznac kawałek świata, a nie wiem jak mam go o tym zapewnic.


Nie wiem czy dobrze rozróżniam miłośc, zawsze wydawało mi się, że powinno byc BUM na poczatku, a ja z nim tak nie miałam.
wiem, że mam wątpliwości czy to akurat ten jeden na całe zycie, a chyba jak się kogoś naparwde kocha tych wątpliowsci nie ma?

[Ostre wasabi]

Napisane przez t_89

Wiem, że decyzję muszę podjąc sama, ale nie wiem co mam robic i musze sobie napsiac tutaj to może mi to pomoże.

Sytuacja jest taka, że chodzę z chłopakiem 3 miesiące, a za 2 tygodnie wylatuję do USA na 2,5 miesiąca. Zapsiałam się na ten obóz wcześniej przed jego poznaniem. Chodzi o to, że on się mnie pyta czy ma na mnie czekac czy nie, ja nie wiem na 100% czy ten to właśnie ten. Chciałabym żeby na mnie czekał i jak wrócę wszystko było ok, ale z drugiej strony zastanawiam się co mam robic, bo może okazac się ze jednak on to nie on, a nie moge czekac bo chce wiedziec teraz co robic i mam mętlik w głowie.

Jest cudownym facetem, może to wynika z mojego charakteru. Ja zawsze utrudniałam sobie życie, nie wiem na 100% czy on jest tym jedynym, czuje niepewnośc, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia bez niego i wiem, że jest mi z nim dobrze, ale nie moge byc wróżką i zagwarantowac co będzie. On cały czas mówi mi, że go w tych Stanach zdradze, a to nieprawda. Nie jade z takim zamiarem, chciałam tylko poznac kawałek świata, a nie wiem jak mam go o tym zapewnic.


Nie wiem czy dobrze rozróżniam miłośc, zawsze wydawało mi się, że powinno byc BUM na poczatku, a ja z nim tak nie miałam.
wiem, że mam wątpliwości czy to akurat ten jeden na całe zycie, a chyba jak się kogoś naparwde kocha tych wątpliowsci nie ma?

Jesteście ze sobą dosyć krótko, dlatego ciężko mówić czy to miłość życia. Na Twoim miejscu pojechałabym i powiedziała, że liczysz na to że na Ciebie zaczeka - wytłumacz że ten wyjazd to Twoje marzenie.
Nie każda miłość zaczyna się od BUM niektóre bardzo powoli się rozwijają bez wszystkich fajerwerków/stanu szalonego zakochania co nie świadczy, że taka miłość nie ma prawa się rozwinąć

[ALL for LOVE]

Nie wylatujesz na 5 lat, tylko na 2,5 miesiąca, więc powinien poczekać jest skype, GG i cała masa innych komunikatorów, przez które możecie się kontaktować

[syklamen]

Napisane przez t_89

Wiem, że decyzję muszę podjąc sama, ale nie wiem co mam robic i musze sobie napsiac tutaj to może mi to pomoże.

Sytuacja jest taka, że chodzę z chłopakiem 3 miesiące, a za 2 tygodnie wylatuję do USA na 2,5 miesiąca. Zapsiałam się na ten obóz wcześniej przed jego poznaniem. Chodzi o to, że on się mnie pyta czy ma na mnie czekac czy nie, ja nie wiem na 100% czy ten to właśnie ten. Chciałabym żeby na mnie czekał i jak wrócę wszystko było ok, ale z drugiej strony zastanawiam się co mam robic, bo może okazac się ze jednak on to nie on, a nie moge czekac bo chce wiedziec teraz co robic i mam mętlik w głowie.

Jest cudownym facetem, może to wynika z mojego charakteru. Ja zawsze utrudniałam sobie życie, nie wiem na 100% czy on jest tym jedynym, czuje niepewnośc, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia bez niego i wiem, że jest mi z nim dobrze, ale nie moge byc wróżką i zagwarantowac co będzie. On cały czas mówi mi, że go w tych Stanach zdradze, a to nieprawda. Nie jade z takim zamiarem, chciałam tylko poznac kawałek świata, a nie wiem jak mam go o tym zapewnic.


Nie wiem czy dobrze rozróżniam miłośc, zawsze wydawało mi się, że powinno byc BUM na poczatku, a ja z nim tak nie miałam.
wiem, że mam wątpliwości czy to akurat ten jeden na całe zycie, a chyba jak się kogoś naparwde kocha tych wątpliowsci nie ma?

Przecież możecie ze sobą gadać przez internet przez ten czas. To tylko 2,5 miesiąca. Dziwne jest jego pytanie, czy ma na Ciebie czekać - jakby to był chociaż rok.
Powiedz, że chcesz z nim dalej być, że chcesz pozostać w kontakcie i jak wrócisz to znowu będziecie się normalnie spotykać
Niech nie wymaga od Ciebie teraz deklaracji, bo to zbyt krótko żebyś wiedziała, czego tak naprawdę chcesz. Póki co jest dobrze i nie ma co tego psuć.

[t_89]

No tak, ale on mi powiedział że chce wiedziec bo ma 26 lat i nie bedzie na mnie czekał,a później mu powiem, że go nie chce bo wcześniej jak gadaliśmy powiedziałam, że nie jestem jeszcze pewnna na 100% bo znamy się dwa miesiace. No skąd ja mam wiedziec czy bede z nim całe zycie.
Ja wiem, że on mnie kocha o mi to mówi, jest dobry itp. Z jednej strony ja go rozumiem, ale z drugiej ja sama nie wiem.

Zawsze wydawało mi się, że miłośc to takie szaleństwo a ja z nim tak nie miałam, i nie wiem czy to jest to może jak na pocżatku trafiłoby mnie tak bez opamietania to bym to wiedziała

[ALL for LOVE]

Napisane przez t_89

No tak, ale on mi powiedział że chce wiedziec bo ma 26 lat i nie bedzie na mnie czekał,a później mu powiem, że go nie chce bo wcześniej jak gadaliśmy powiedziałam, że nie jestem jeszcze pewnna na 100% bo znamy się dwa miesiace. No skąd ja mam wiedziec czy bede z nim całe zycie.

To on za pół roku powie, że chce się z Tobą ożenić, bo ma już 26 lat i "nie będzie czekał"...

[syklamen]

Napisane przez t_89

No tak, ale on mi powiedział że chce wiedziec bo ma 26 lat i nie bedzie na mnie czekał,a później mu powiem, że go nie chce bo wcześniej jak gadaliśmy powiedziałam, że nie jestem jeszcze pewnna na 100% bo znamy się dwa miesiace. No skąd ja mam wiedziec czy bede z nim całe zycie.
Ja wiem, że on mnie kocha o mi to mówi, jest dobry itp. Z jednej strony ja go rozumiem, ale z drugiej ja sama nie wiem.

Zawsze wydawało mi się, że miłośc to takie szaleństwo a ja z nim tak nie miałam, i nie wiem czy to jest to może jak na pocżatku trafiłoby mnie tak bez opamietania to bym to wiedziała

Rzadko się spotyka faceta, który ma parcie na stały związek (w domyśle ślub)
Wiesz, co bez urazy. Ale jakby mi facet takie durnoty gadał to bym go wyśmiała. Spotykacie się 3 miesiące i on już chce deklaracji, bo nie będzie na Ciebie czekał, bo mu się może nie opłacać. A co on ma 40 lat, że musi się ożenić w przeciągu roku czy co?
Poza tym deklaracje miłości po 3 miesiącach są lekko dziwne i ja bym nie ufała takiemu panu za bardzo. Tym bardziej, że to wygląda jakby chciał na Tobie wymusić także wyznanie miłości i obietnicę, że będziesz z nim zawsze. O to mu chodzi?
Według mnie masz zdrowe podejście, a on przesadza.
Powiedziałabym mu, że albo niech nie robi tragedii z Twojego (tylko) 2,5 miesięcznego wyjazdu, bo niebawem wrócisz i będziecie pracować nad związkiem albo jeżeli uważa, że traci swój cenny czas (bo ma aż 26 lat) niech poszuka laski, co mu wyzna uczucie po miesiącu i weźmie z nim rychły ślub

[leniwca]

Napisane przez syklamen

Rzadko się spotyka faceta, który ma parcie na stały związek (w domyśle ślub)
Wiesz, co bez urazy. Ale jakby mi facet takie durnoty gadał to bym go wyśmiała. Spotykacie się 3 miesiące i on już chce deklaracji, bo nie będzie na Ciebie czekał, bo mu się może nie opłacać. A co on ma 40 lat, że musi się ożenić w przeciągu roku czy co?
Poza tym deklaracje miłości po 3 miesiącach są lekko dziwne i ja bym nie ufała takiemu panu za bardzo. Tym bardziej, że to wygląda jakby chciał na Tobie wymusić także wyznanie miłości i obietnicę, że będziesz z nim zawsze. O to mu chodzi?
Według mnie masz zdrowe podejście, a on przesadza.
Powiedziałabym mu, że albo niech nie robi tragedii z Twojego (tylko) 2,5 miesięcznego wyjazdu, bo niebawem wrócisz i będziecie pracować nad związkiem albo jeżeli uważa, że traci swój cenny czas (bo ma aż 26 lat) niech poszuka laski, co mu wyzna uczucie po miesiącu i weźmie z nim rychły ślub

Ja myslę, że chodzi nie tyle o ślub, co o to: są razem 3 miesiące, teraz laska wyjedzie na 2,5, on będzie grzecznie czekał, a ona wróci, i powie, że to nie to i koniec z nimi. Facet zmarnuje tylko czas. Też by mi było szkoda całych wakacji na niezdecydowaną dziewczynę. Wakacje to fajny czas na flirty, zabawy, zawieranie nowych znajomości, a go to ominie, i jak się może okazać straci i autorkę, i okazję, żeby kogoś poznać. Więc tu go trochę rozumiem, że oczekuje jakiejś deklaracji.

[syklamen]

Napisane przez leniwca

Ja myslę, że chodzi nie tyle o ślub, co o to: są razem 3 miesiące, teraz laska wyjedzie na 2,5, on będzie grzecznie czekał, a ona wróci, i powie, że to nie to i koniec z nimi. Facet zmarnuje tylko czas. Też by mi było szkoda całych wakacji na niezdecydowaną dziewczynę. Wakacje to fajny czas na flirty, zabawy, zawieranie nowych znajomości, a go to ominie, i jak się może okazać straci i autorkę, i okazję, żeby kogoś poznać. Więc tu go trochę rozumiem, że oczekuje jakiejś deklaracji.

Po prostu tak to zabrzmiało, bo autorka napisała, że nie może mu obiecać, że będzie z nim całe życie - więc myślałam że facet takich deklaracji właśnie chce.
Z tego, co autorka pisze to on się obawia, że ona go zdradzi. A po co komu związek bez zaufania, skoro on nie ufa jej już na początku?
I tak dziwi mnie takie podejście - jego.
Straci okazję na to żeby kogoś poznać?
A okazja jest tylko jedna? Całe życie przed nim, bez przesady.

[201607110949]

Napisane przez t_89

On cały czas mówi mi, że go w tych Stanach zdradze

fajne ma o Tobie mniemanie.
I tyle w tym temacie.

[leniwca]

Napisane przez syklamen

Po prostu tak to zabrzmiało, bo autorka napisała, że nie może mu obiecać, że będzie z nim całe życie - więc myślałam że facet takich deklaracji właśnie chce.
Z tego, co autorka pisze to on się obawia, że ona go zdradzi. A po co komu związek bez zaufania, skoro on nie ufa jej już na początku?
I tak dziwi mnie takie podejście - jego.
Straci okazję na to żeby kogoś poznać?
A okazja jest tylko jedna? Całe życie przed nim, bez przesady.

Też mnie zaniepokoiło to ciągłe posądzanie, że autorka go zdradzi. Niby chce z nią być, ale nie ufa. I znając podobnych typów, to przez cały wyjazd by ją przesłuchiwał, gdzie była, co robiła, z kim, a dlaczego tak długo, o czym rozmawiali etc.

No ale rozumiem, że chce wiedzieć na czym stoi. Mi by było szkoda 2,5 miesiąca, na dodatek wakacji, na kogoś, kto i tak kopnie mnie w dupę jak przyjedzie, bo stwierdzi, że nic do mnie nie czuje.

[syklamen]

Napisane przez leniwca

Też mnie zaniepokoiło to ciągłe posądzanie, że autorka go zdradzi. Niby chce z nią być, ale nie ufa. I znając podobnych typów, to przez cały wyjazd by ją przesłuchiwał, gdzie była, co robiła, z kim, a dlaczego tak długo, o czym rozmawiali etc.

No ale rozumiem, że chce wiedzieć na czym stoi. Mi by było szkoda 2,5 miesiąca, na dodatek wakacji, na kogoś, kto i tak kopnie mnie w dupę jak przyjedzie, bo stwierdzi, że nic do mnie nie czuje.

Ale nie można wymagać żeby autorka od razu mu wyznawała uczucie. Czasem ludzie mówią sobie 'Kocham Cię' po roku, a nawet po dłuższym okresie czasu.
Ona nie ma magicznej kuli i nie wie, co będzie za jakiś czas. Lepiej nie obiecywać, jak się nie wie, co będzie. Ja nawet bez wyjazdu bym nie obiecała facetowi z którym jestem 3 miesiące, że będę z nim już zawsze

[dzustam]

To 2,5 miesiąca. Tylko. Jak już macie takie wątpliwości, z jednej i z drugiej strony, to może rzeczywiście to nie ten.

[aliani]

Ja się udzielę trochę, bo miałam bardzo podobną sytuację. Ja wyjeżdżałam po 2,5 miesiącach znajomości i to na pół roku.
Tyle, że my byliśmy strasznie w sobie zakochani (też się zastanawiam, jak mogło to się tak szybko rozwinąć, ale tak było), więc sami bez żadnych deklaracji wiedzieliśmy, że na siebie czekamy, chociaż każde z nas miało jakieś tam wątpliwości, czy to w ogóle przetrwa. Jakoś daliśmy radę, jednak chyba głównie dlatego, że odwiedziłam Polskę w połowie tego czasu, bo jednak mały kryzys się powoli wyłaniał

I powiem Ci, że jeśli nie jesteś pewna swoich uczuć, może być Ci ciężko. Niby nie jedziesz tam z zamiarem romansu, ale na pewno jedziesz tam między innymi, by poznać nowych ludzi, a co za tym idzie, jakieś flirty się na pewno wkradną. Do tego Twój TŻ może być zazdrosny, że się dobrze bawisz bez niego, a to wcale nie ułatwia rozmów przez skypa.

Ale myślę, że nie ma co stwierdzić przed wyjazdem "Nie czekaj na mnie". Zawsze możesz to powiedzieć będąc tam - może łatwiej będzie Ci spojrzeć z dystansu na swoje uczucia względem niego.

[33owieczka]

Powiedz Mu aby poczekał, gdyby w USA coś się wydarzyło też będziesz mogła dać Mu znać.