Próbować do skutku!!!!!!!

[schmetterling]

Napisane przez agabil1

bardzo się cieszę i jednocześnie mocno trzymam kciuki dbaj o siebie i fasolkę.
Ja w tym miesiącu zarzucam starania muszę... jestem chora, mam wizyty u kardiologa i pulmonologa, muszę zrobic OB i całą morfologię, czeka mnie też EKG serca ech...

agabil, nie wiem moze niedoczytalam,ale czy to cos powaznego,bo duzo tych badn,no i EKG. Sciskam cie cieplutko

[vesta19]

Napisane przez adatka

Dziewczyny to jest jakis koszmarny sen chyba- ciary mnie przeszły czytajac watek mamus czerwcowo-lipcowo-sierpniowych - nastepna dziewczyna straciła swoje dzieciątko nie moge zrozumiec co sie dzieje czy to jakas klątwa -załamałam się juz chyba do reszty

To jest chyba jakieś fatum.. .
Starania, próby, oczekiwania, nadzieje.. - wkońcu się udaje.. - przychodzi radość, szczęście..- nawiazuje się więź - a potem nastepuje już tylko pustka..wieeelka pustka..

To takie niewytłumaczalne i okrutne..

[schmetterling]

Napisane przez vesta19

To jest chyba jakieś fatum.. .
Starania, próby, oczekiwania, nadzieje.. - wkońcu się udaje.. - przychodzi radość, szczęście..- nawiazuje się więź - a potem nastepuje już tylko pustka..wieeelka pustka..

To takie niewytłumaczalne i okrutne..

moge tylko dodac "ohne Kommentar"

[adatka]

Napisane przez vesta19

To jest chyba jakieś fatum.. .
Starania, próby, oczekiwania, nadzieje.. - wkońcu się udaje.. - przychodzi radość, szczęście..- nawiazuje się więź - a potem nastepuje już tylko pustka..wieeelka pustka..

To takie niewytłumaczalne i okrutne..

totalna załamka naprawde słów mi brakuje doszlam do wniosku ze jestem bardzo wrazliwa,strasznie przezywam takie sytuacje , gdy moja przyjaciolka poronila plakalam cala noc i nie moglam znalezc sobie miejsca - widzialam jak kochala swoja fasolcie byla w 3 miesiacu gdy wszystko sie skonczylo ,bylo cięzko - jednak za niedlugo bo nawed nie minely 2 miesiace i powiedziala mi o pozytywnym tescie no i ma teraz córcie

[agabil1]

Napisane przez neonka28

będzie dobrze Aga, mi rok zaczął się nie bardzo

neonko...jesli chcesz się wygadac to wiesz...

Napisane przez schmetterling

agabil, nie wiem moze niedoczytalam,ale czy to cos powaznego,bo duzo tych badn,no i EKG. Sciskam cie cieplutko

prawdopodobnie płuca już prześwietliłam, nieciekawie. Gdy dojdą jeszcze problemy jakieś z sercem to chyba się załamię...

[_dAria86]

Ktoś lub Coś, co rządzi tym światem...strasznie się bawi zyciem tych, którzy w oczach innych są strasznie silni...Agobil.
obojętnie jakie bedą winiki, jesli jest mozliwośc prosze konsultuj to z innym lekarzem, lekarzami.....rozmawiaj z bliskimi, przyjaciółmi...bo może znajdzie sie jakies inne wyjaśnienie...już tyle razy lekarze się mylili....

[schmetterling]

[quote=agabil1;
prawdopodobnie płuca już prześwietliłam, nieciekawie. Gdy dojdą jeszcze problemy jakieś z sercem to chyba się załamię... [/quote]



A tutaj cos mam,moze niektore z was to widzialy,to taki maly tescic na poprawe humorku http://purescore.com/

A tak na marginesie,ciekawe co u Yoolia,mam nadzieje,ze @ do niej nie przyjdzie i bedziemy swietowac

[anusia_82]

Agabil trzymam za Ciebie kciuki i pamiętaj, że zawsze trzeba mieć nadzieję, sama wiem jak to jest 1 raz zapalenie płuc przeszłam mając zaledwie 2 tyg lekarze nie dawali mi wielkich szans a jednak JESTEM i mimo, że mam astmę i pare innych chorób uważam że życie jest piękne i warto wierzyć że BĘDZIE LEPIEJ!

[vesta19]

Napisane przez schmetterling

A tutaj cos mam,moze niektore z was to widzialy,to taki maly tescic na poprawe humorku http://purescore.com/

A tak na marginesie,ciekawe co u Yoolia,mam nadzieje,ze @ do niej nie przyjdzie i bedziemy swietowac

Moje purescore to 55.. .
Fuksem udało mi się wślizgnać do nieba
Nie jestem jeszcze aniołkiem, ale jestem na dobrej drodze by nim zostać..

[jukol]

vesta19 ta takze mam 55

[adatka]

moj wynik 83 juz to sprawdzalam kiedys

[schmetterling]

adatka,no to ja jestem troche mniej swieta od ciebie,ja mam 77

[martini.]

Napisane przez Katarzynka77

Ja właśnie wróciłam od ginki i okazało się, że po 12 miesiąc prób zafasolkowałam!!! Niedawno dołączyłam do Was jako staraczka i... udało się! Staraliśmy się 12 m-cy. Straciłam już nadzieję, że bez pomocy medycyny może się udać. Na styczeń miałam już umówioną wizytę w sprawie badań moich i męża... W grudniu zupełnie zapomniałam o starankach, zajęłam się świętami, nawet nie wiem, kiedy była owulacja i... udało się!!!
Dziewczyny, teraz wiem, że wszelkie rady dotyczące tego, że trzeba wyluzować to nie mity. To prawda! To był pierwszy miesiąc kiedy zupełnie zapomniałam o prawdziwych starankach, dlatego wierzę, że Wam też się uda.
Trzymam kciuki!

Gratulacje!

Napisane przez agabil1

bardzo się cieszę i jednocześnie mocno trzymam kciuki dbaj o siebie i fasolkę.
Ja w tym miesiącu zarzucam starania muszę... jestem chora, mam wizyty u kardiologa i pulmonologa, muszę zrobic OB i całą morfologię, czeka mnie też EKG serca ech...

Napisane przez agabil1

prawdopodobnie płuca już prześwietliłam, nieciekawie. Gdy dojdą jeszcze problemy jakieś z sercem to chyba się załamię...

Nie załamuj się. Będzie dobrze.

[Madziorka]

mi wyszło 62 ale do nieba sie dostałam co prawda z trudem ale jednak

[jolineczka]

a ja byłam aniołkiem za I razem a za II już ledwo się przeslizgnęłam do nieba...

[Madziorka]

Napisane przez agabil1

bardzo się cieszę i jednocześnie mocno trzymam kciuki dbaj o siebie i fasolkę.
Ja w tym miesiącu zarzucam starania muszę... jestem chora, mam wizyty u kardiologa i pulmonologa, muszę zrobic OB i całą morfologię, czeka mnie też EKG serca ech...

Agabil, trzymaj się, myśl pozytywnie i duzo sie uśmiechaj , zobaczysz wszystko się ułoży na pocieszenie napisze ci że ja miałam jeździć na wózku inwalidzkim a jednak chodzę i jestem zdrowa co jest cudem i wbrew medycynie a jednak udało się i lekarze nie potrafią wyjasnić tego, także trzymaj się i myśl pozytywnie wiara i uśmiech czynią cuda, sama sie o tym przekonasz

["Magdalena"]

Ale wy tu dziewczyny szybkie jestescie, znaczy tyle sie wydarzylo: gratuluje swierzo zafasolkowanej wreszcie sie komus udalo, ale przerazilo mnie jak napisalas ze po 12 miesiacach (chociaz sama 6 mam juz za soba) a wlasnie dzis dostalam @,
Biedna Agabil1 wszystkie te badania...... duzo sily potrzeba i zaparcia! zycze powodzenia
A ty Yoolia nie trzymaj nas tak dlugo biegnij po test!!!

Dziewczyny nie patrzcie o ktorej to napisalam bo pomyslicie ze wariatka jakas ale spac nie moglam a maz w pracy jutro tez wskocze wieczorkiem

[agabil1]

dziękuję Wam serdecznie za wsparcie nie wiem kto tak okrutnie bawi się naszym losem, coraz to nowe przeszkody, nieszczęścia... czy czytam wątek czerwcowyco-lipcowo-sierpniowych mamuś to aż serce mi się kraje...dlaczego tak się dzieje?


Na poprawę nastroju, też zrobiłam ten test wyszło mi ...38% czyli piekiełko. Grzeszna ze mnie istota

[Yoolia]

Napisane przez schmetterling

adatka,no to ja jestem troche mniej swieta od ciebie,ja mam 77

ja ciut mniej 73

@ jeszcze nie przyszła

[agabil1]

Napisane przez Yoolia

ja ciut mniej 73

@ jeszcze nie przyszła

trzymamy kciuki
Same anioły tylko ja taka niedobra jestem?

[Yoolia]

Napisane przez agabil1

Na poprawę nastroju, też zrobiłam ten test wyszło mi ...38% czyli piekiełko. Grzeszna ze mnie istota

agabil diabełku jeden

bedzie dobrze, trzymam kciuki

[kindzia1984]

Napisane przez Nikita_Wawa

witaj kindzia. melduje sie ze test rano zrobiłam ale był negatywny jedna krecha, @ jeszcze nie ma. byłam dzis u swojej pani doktor powiedziała ze wyniki mam dobre ale nie super, ale ze z moimi wynikami można zajść w ciąże wiec ja jestem oki teraz musze mężulka zaciągnąć na badanie nasienia a on nie za bardzo chce je zrobić. Pani doktor powiedziała ze jak @ nie przyjdzie do 33dc to zrobic jeszcze raz test bo moze ciąża jest. owulke miałam około 16dc wiec troche ponoc poźno wiec ta druga faza może sie wydłuzyc nie 28dni tylko 31 lub 33 wiec musze jeszcze czekac. Powiedziała ze nie da mi rzadnych leków bo morzliwe ze mi nic nie trzeba a wina jest po stronie męża bo pierwsze dziecko miałam z innym mężczyzna to by było na tyle.

W takim razie nadal trzymam kciuki i żebyś nie musiała ciągnąć TŻa na badanka

Napisane przez Katarzynka77

Ja właśnie wróciłam od ginki i okazało się, że po 12 miesiąc prób zafasolkowałam!!! Niedawno dołączyłam do Was jako staraczka i... udało się! Staraliśmy się 12 m-cy. Straciłam już nadzieję, że bez pomocy medycyny może się udać. Na styczeń miałam już umówioną wizytę w sprawie badań moich i męża... W grudniu zupełnie zapomniałam o starankach, zajęłam się świętami, nawet nie wiem, kiedy była owulacja i... udało się!!!
Dziewczyny, teraz wiem, że wszelkie rady dotyczące tego, że trzeba wyluzować to nie mity. To prawda! To był pierwszy miesiąc kiedy zupełnie zapomniałam o prawdziwych starankach, dlatego wierzę, że Wam też się uda.
Trzymam kciuki!

KAsia GRATULACJE Wreszcie dobra nowina po tym wszystkim Dbaj o sibie i nie opuszczaj nas. Mam nadzieję, że będziesz chociaż czasami do nas zaglądać. Też chciałabym całkowicie zapomnieć. Udało mi się jedynie odciągnąć od tego ale zapomnieć trudno

Napisane przez Yoolia

nie odzywam się bo nie chcę zapeszać

@ nie ma a powinna przyjść 3 dni temu (a zawsze przybywała punktualnie), ale jeszcze nie robiłam testu, może jutro albo pojutrze zrobię

To byłoby cudowne. Nie pytam więcej ale długo nas nie trzymaj w niepewności Trzymam kciuki

Napisane przez adatka

totalna załamka naprawde słów mi brakuje doszlam do wniosku ze jestem bardzo wrazliwa,strasznie przezywam takie sytuacje , gdy moja przyjaciolka poronila plakalam cala noc i nie moglam znalezc sobie miejsca - widzialam jak kochala swoja fasolcie byla w 3 miesiacu gdy wszystko sie skonczylo ,bylo cięzko - jednak za niedlugo bo nawed nie minely 2 miesiace i powiedziala mi o pozytywnym tescie no i ma teraz córcie

Kurcze co jest grane Brak słów Tak po poronieniu dobrze jest starać się odrazu o dzidzie bo raz, że łatwiej zafasolkować a dwa to kobieta tak nie ropacza długimi miesiącami i psycha nie siada. Tak słyszałam

Napisane przez agabil1

prawdopodobnie płuca już prześwietliłam, nieciekawie. Gdy dojdą jeszcze problemy jakieś z sercem to chyba się załamię...

Trzymaj się Agusia. Jesteśmy z Tobą. Wszystko będzie dobrze

Napisane przez Madziorka

Agabil, trzymaj się, myśl pozytywnie i duzo sie uśmiechaj , zobaczysz wszystko się ułoży na pocieszenie napisze ci że ja miałam jeździć na wózku inwalidzkim a jednak chodzę i jestem zdrowa co jest cudem i wbrew medycynie a jednak udało się i lekarze nie potrafią wyjasnić tego, także trzymaj się i myśl pozytywnie wiara i uśmiech czynią cuda, sama sie o tym przekonasz

Jejku a to dlaczego? Miałaś wypadek? Przepraszam, że pytam ale może napiszesz kilka słów na wsparcie jeśli możesz

Napisane przez schmetterling

A tutaj cos mam,moze niektore z was to widzialy,to taki maly tescic na poprawe humorku http://purescore.com/

Mi wyszło 73

Napisane przez agabil1

dziękuję Wam serdecznie za wsparcie nie wiem kto tak okrutnie bawi się naszym losem, coraz to nowe przeszkody, nieszczęścia... czy czytam wątek czerwcowyco-lipcowo-sierpniowych mamuś to aż serce mi się kraje...dlaczego tak się dzieje?

Co nas nie pokona to nas wzmocni. Ludzie mają wiele pragnień ale popełniają eż wiele błędów. Może te przykre wydażenia chcą nam coś przekazać? Może to, żebyśmy bardziej się szanowali nawzajem, nie patrzyli tylko na siebie i swoje dobro. Nie mówię, że wszyscy są źli. To jest zabardzo filozoficzne więc nie będę się zagłębiać

Napisane przez Yoolia

ja ciut mniej 73

@ jeszcze nie przyszła

Tyle samo

[Madziorka]

Napisane przez agabil1

trzymamy kciuki
Same anioły tylko ja taka niedobra jestem?

Aga, nie jest źle mojemu TŻ wyszło chyba 28%

[kindzia1984]

Napisane przez Madziorka

Aga, nie jest źle mojemu TŻ wyszło chyba 28%

Oj to masz diabełka Madzia

[Madziorka]

Napisane przez kindzia1984

Oj to masz diabełka Madzia

oj mam a tak niewinnie wygląda

[agabil1]

Napisane przez Madziorka

Aga, nie jest źle mojemu TŻ wyszło chyba 28%

ale to facet może byc diabełkiem, to nawet dobrze

[Madziorka]

Napisane przez kindzia1984

Jejku a to dlaczego? Miałaś wypadek? Przepraszam, że pytam ale może napiszesz kilka słów na wsparcie jeśli możesz

jakieś 11 lat temu byłam na obozie sportowym gdzie podczas warsztatu alpinistycznego zerwała mi się lina i spadłam z 15 metrów. Obudziłam się w szpitalu z postawioną diagnozą złamania kręgosłupa w 4 miejscach z powyłamywanymi wyrostkami kolczystymi i naruszonym rdzeniem i ze nie będe już nigdy chodzić!!! wiedziałam tylko jedno że nie chcę już zyć, byłam cała sparalizowana , tylko ustami mogłam ruszać, przyjechali moi rodzice nie zapomne nigdy ich miny jaką mieli gdy mnie zobaczyli, nagle zjawił się jakiś lekarz który wyglądał na praktykanta był młodziutki baaardzo przystojny powiedział miom rodzicom że nie pozwoli mnie przewieźć do Warszawy do szpitala tylko prosi ich o szanse operacji (nie byłam wtedy pełnoletnia i bez zgody moim rodziców nie mogłam byc operwowana) co prawda nie będzie to normalna operacja tylko w niedzielę tak po cichu, moja mama się zbulwersowała jak to po cichu a on na to że i tak nie będe chodzić a on asystował we francji przy podobnej operacji i się udało a że jemu zalezy na napisaniu pracy doktorskiej a ja bede świetnym przypadkiem więc moze się uda, rodzice podpisali , zaraz po operacji przewiezli mnie do innego szpitala, przy wyjęciu drenów coś sie urwało i część z nich została u mnie w ciele więc ponownie wzieli mni na sale operacyją żeby wyjąć dreny i załozyć nowe, po 2 tygodniach zaczeło wracać czucie, powoli zaczeła się rehabilitacja po roku następna operacja wyjęcia śrub, jak rehabilitowali mnie w podwarszawskim konstancinie to lekarze mówili moim rodzicom że niemożliwe że miałam złamany kręgosłup bo bym była w gipsie i bym nie chodziła (zresztą z tego co widać na rentgenie to nie nadaje sie do leczenia tylko na wózek) bali mnie się dotknąć bo nie wiedzieli co i jak, mysleli że to jakas prowokacjaw końcu zmuszony sytuacją że przez tych lekarzy zaczoł pogarszać sie mój stan zdrowia,przyjechał lekarz który mnie operował i im wszystko wyjasnił 60 letni profesorzy od kręgosłupów nie potrafili tego zrozumieć jak ja chodzę i że to wbrew medycynie (takich mamy specjalistów w konstancinie a ponoć to najlepsza klinika w Polsce od kręgosłupów) rok temu kiedy to od wypadku mineło 10 lat zadzwonił do mnie ten lekarz i zaprosił mnie na wizytę zbadał i dopiero teraz moze bronić swoja pracę doktorską.

to tak w skrócie bo zeby opisac całą sytuacje to potrzebowałabym kilku godzin.

ps- podczas przyznawania mi odszkodowania przez pzu, wspaniali lekarze którzy tam pracują stwierdzili że to jakaś ściema i jest to niemozliwe że chodze po uszkodzeniu rdzenia i że nie sa to moje zdjęcia rentgenowskie i że powinni mnie oskarzyc za próbę wyłudzenia pieniedzy z Pzu dlatego tez odszkodowania dostałam 1200 zł. Kpina, moglismy ich oskarzyć zresztą nawet nie wiadomo skąd zjawił sie prawnik który oznajmił ze zajmie się tą sprawą i że dostane odszkodowanie około 100 tys złotych, zrezygnowalismy z tego ponieważ najwazniejsze jest to ze jestem zdrowa i nie miałam ochoty po tym co przeszłam udowadniać innym że to było prawdą dla 100 tyś zotych, wiem ze to spore pieniądze i napewno by się przydały ale dla mnie najwazniejsze jest to że chodzę.

[kindzia1984]

Kurcze, czekam na wyniki egzaminu , który miałam w sobotę. Widzę, że na stronce zdjety link więc wpisują. Ale mi się trzęsął nogi i ręce, wrrrr. Dłuzej tego nie zniosę. Chyba pójdę się czegoś napić bo wybuchnę z niecierpliwości

[Madziorka]

Napisane przez kindzia1984

Kurcze, czekam na wyniki egzaminu , który miałam w sobotę. Widzę, że na stronce zdjety link więc wpisują. Ale mi się trzęsął nogi i ręce, wrrrr. Dłuzej tego nie zniosę. Chyba pójdę się czegoś napić bo wybuchnę z niecierpliwości

to moze zadzwoń do dziekanatu i popros o podanie wyników przez tel

[agabil1]

Napisane przez Madziorka

jakieś 11 lat temu byłam na obozie sportowym gdzie podczas warsztatu alpinistycznego zerwała mi się lina i spadłam z 15 metrów. Obudziłam się w szpitalu z postawioną diagnozą złamania kręgosłupa w 4 miejscach z powyłamywanymi wyrostkami kolczystymi i naruszonym rdzeniem i ze nie będe już nigdy chodzić!!! wiedziałam tylko jedno że nie chcę już zyć, byłam cała sparalizowana , tylko ustami mogłam ruszać, przyjechali moi rodzice nie zapomne nigdy ich miny jaką mieli gdy mnie zobaczyli, nagle zjawił się jakiś lekarz który wyglądał na praktykanta był młodziutki baaardzo przystojny powiedział miom rodzicom że nie pozwoli mnie przewieźć do Warszawy do szpitala tylko prosi ich o szanse operacji (nie byłam wtedy pełnoletnia i bez zgody moim rodziców nie mogłam byc operwowana) co prawda nie będzie to normalna operacja tylko w niedzielę tak po cichu, moja mama się zbulwersowała jak to po cichu a on na to że i tak nie będe chodzić a on asystował we francji przy podobnej operacji i się udało a że jemu zalezy na napisaniu pracy doktorskiej a ja bede świetnym przypadkiem więc moze się uda, rodzice podpisali , zaraz po operacji przewiezli mnie do innego szpitala, przy wyjęciu drenów coś sie urwało i część z nich została u mnie w ciele więc ponownie wzieli mni na sale operacyją żeby wyjąć dreny i załozyć nowe, po 2 tygodniach zaczeło wracać czucie, powoli zaczeła się rehabilitacja po roku następna operacja wyjęcia śrub, jak rehabilitowali mnie w podwarszawskim konstancinie to lekarze mówili moim rodzicom że niemożliwe że miałam złamany kręgosłup bo bym była w gipsie i bym nie chodziła (zresztą z tego co widać na rentgenie to nie nadaje sie do leczenia tylko na wózek) bali mnie się dotknąć bo nie wiedzieli co i jak, mysleli że to jakas prowokacjaw końcu zmuszony sytuacją że przez tych lekarzy zaczoł pogarszać sie mój stan zdrowia,przyjechał lekarz który mnie operował i im wszystko wyjasnił 60 letni profesorzy od kręgosłupów nie potrafili tego zrozumieć jak ja chodzę i że to wbrew medycynie (takich mamy specjalistów w konstancinie a ponoć to najlepsza klinika w Polsce od kręgosłupów) rok temu kiedy to od wypadku mineło 10 lat zadzwonił do mnie ten lekarz i zaprosił mnie na wizytę zbadał i dopiero teraz moze bronić swoja pracę doktorską.

to tak w skrócie bo zeby opisac całą sytuacje to potrzebowałabym kilku godzin.

ps- podczas przyznawania mi odszkodowania przez pzu, wspaniali lekarze którzy tam pracują stwierdzili że to jakaś ściema i jest to niemozliwe że chodze po uszkodzeniu rdzenia i że nie sa to moje zdjęcia rentgenowskie i że powinni mnie oskarzyc za próbę wyłudzenia pieniedzy z Pzu dlatego tez odszkodowania dostałam 1200 zł. Kpina, moglismy ich oskarzyć zresztą nawet nie wiadomo skąd zjawił sie prawnik który oznajmił ze zajmie się tą sprawą i że dostane odszkodowanie około 100 tys złotych, zrezygnowalismy z tego ponieważ najwazniejsze jest to ze jestem zdrowa i nie miałam ochoty po tym co przeszłam udowadniać innym że to było prawdą dla 100 tyś zotych, wiem ze to spore pieniądze i napewno by się przydały ale dla mnie najwazniejsze jest to że chodzę.

sporo przeżyłaś najważniejsze że chodzisz choć swoją drogą-nieźle Cię zakręcili by kasy nie wypłacić