|
|
#271 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Chorzów
Wiadomości: 3 976
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Czarnooka doczytałam do połowy, ale... nie dałam rady, jutro mój wielki dzień i jak czytam to mnie ściska w żołądku. Dopiero dziś zaczynam się stresować.
Mamy to szczęście, że chyba wszystko zrobiliśmy. Dziś do popołudnia nudki chyba . Nawet już po spowiedzi jesteśmy (z rańca poszliśmy) ale trzaskanie dziś niewiem jakie są u was zwyczaje, ale u nas trzaskają PM pod drzwiami porcelanę na szczęście. Często do późnych godzin, żonie przyszłego szwagra do 23... ludzie czasem nie mają wyczucia. No i oczywiście zamiast talerzy trzaskali umywalki (dobrze czytacie, wc umywlki itp. )Sąsiedzi nie są na tyle wyrozumiali, wiem o tym, może być katastrofa A jak 25 PM sie czujecie? wszystko gotowe? Trzymam za was kciuki
__________________
wymiana |
|
|
|
|
#272 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 600
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Hej dziewczyny! Wszystkie bez wyjątku wyglądałyście pięknie i strasznie wam zazdroszcze że macie już ten stres za sobą. my slubujemy 03.08.2013 a już się stresuje, zwłaszcza że nie ma nas w Polsce i wiele rzeczy załatwia nam moja mama….mam nadzieje że przyjmiecie mnie do swojego grona
|
|
|
|
|
#273 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 1 878
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Cytat:
bo u mnie praca wrze
__________________
"W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca" Paulo Coelho
(maj 2010-...) |
|
|
|
|
|
#274 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 21 726
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Cytat:
Skąd jesteś ? Co już macie załatwione ? ![]() Widzę, że zaręczyliście się w Paryżu - super! |
|
|
|
|
|
#275 | ||
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 757
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Cytat:
---------- Dopisano o 14:00 ---------- Poprzedni post napisano o 13:56 ---------- A w ogóle to chciałam życzyć naszym ostatnim tegorocznym weekendowym sierpnióweczką wspaniałego i niezapomnianego jutrzejszego dnia! Niech wszystko pójdzie po Waszej myśli!!!!!! ---------- Dopisano o 14:03 ---------- Poprzedni post napisano o 14:00 ---------- Cytat:
__________________
Edytowane przez anusia-girl Czas edycji: 2012-08-24 o 14:02 |
||
|
|
|
|
#276 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: WARSZAWA
Wiadomości: 1 303
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Hej dziewczyny
gratuluję wszystkim co już po i trzymam kciuki za ostatnie sierpniówki tego pięknego lata ![]() Cytat:
Ale żeby tak od razu umywalką czy wc`tem. Sorry ale dla mnie to chore. Przecież to ma być symboliczne, a nie robienie wysypiska śmieci pod domem młodej. Szczerze, jak bym była sąsiadką, to mimo tych łagodzących okoliczności wezwała bym straż miejską za zakłócanie porządku. A jak by mi tak ktoś przyszedł pod dom z porcelana sanitarną do tłuczenia, to bym go po prostu wygoniła. ... chyba że będą tłuc nówki vileroy&boch
__________________
Mam na imię Dominisia ale mama mówi na mnie "Paszczak" bo ciągle bym coś jadła: mleczko, śpioszki. Tatę też czasem podgryzam, ale on mleka nie daje 17.10.2011 ważyłam 3600gr - teraz trochę schudłam. No wiecie kobieta od samego początku musi dbać o linię Mierzyłam 54 cm.
|
|
|
|
|
|
#278 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 600
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
hmm obydwoje jesteśmy z okolic(dalszych :P) Szczecina, obecnie siedzimy w UK zarabiając na mieszkanko(lub domek jeśli sie uda
)ja mam 25 lat Tż 27, poznaliśmy sie w Uk i okazało sie że mieszkamy 30 km od siebie(jak powiedziała moja mama, że poł europy musiałam zjechać żeby poznać przyszłego męża ) zareczyliśmy sie w Paryżu w wersalskich ogrodach po 1,5 rocznym byciu ze soba(a 4 letniej przyjeźni) zaczelismy załatwiać wszystko na początku czerwca przy pomocy mojej mamy, która obdzwoniła sale weselne i popytała o terminy podobała nam sie piekna sala, jednak koszta byłyby za drogie(nasze mamy nam pomagają wyprawić wesele) i słyszałam, ze jedzenie takie sobie.... ostatecznie zdecydowaliśmy sie na sale niedaleko mojego miejsca zamieszkania, cena przystepna no i menu weselne obfite i pyszne(wiem z relacji rodziny i znajomych).mamy już praktycznie wszystko załatwione(sale, orkiestre, fotografa i kamerzyste) reszte bedziemy załatwiać w grudniu jak przyjedziemy na urlop do Polski. jak na razie to sie zastanawiam nad suknia, bukietem i zaproszeniami i ciągle słysze Tż-ta że to jeszcze za wcześnie aaa no i życze jutrzejszym PM pieknej pogody i oby wszystko poszo po waszej mysli
|
|
|
|
|
#280 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-04
Lokalizacja: Mała mieścina niedaleko Lublina :)
Wiadomości: 5 943
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
wszystkim dzisiejszym pmkom życzę dużo uśmiechu i pięknej pogody
|
|
|
|
|
#281 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 65
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Cześć Dziewczyny
w końcu mam chwilkę by się odezwać ![]() od 11 sierpnia zleciały już dwa tygodnie nie wiem kiedy ![]() Nasz wielki dzień.... Wstaliśmy wcześnie bo ok godziny 6 a poszliśmy spać ok 2 ( TŻ póżniej jeszcze dosypiał ja już nie miałam okazji). Fryzjera miałam dopiero na 12 ale emocje nie pozwoliły mi już zasnąc. Krzątałam się troszkę po domu razem z całą moją rodziną i TŻ -a panował ogólny rozgardiasz i zamieszanie ostatnie porządki szykowanie domu. Ok 10 pojechaliśmy jeszcze na salę ustawiać winietki bo w piątek nie udało nam się wszystkiego zrobić na czas, zawieźliśmy na salę kilka najpotrzebniejszych rzeczy ( buty na zmianę, pończochy, koszlę dla TŻ - a). Następnię pojechałam do fryzjera najlepsze było to, że do tego momentu nie wiedziałam jaką chcę fryzurę czy loki czy koka w końcu zdecydowałam się na pierwotną wersje czyli koka hiszpanskiego i to był strzał w 10 później wpiełam jeszcze róże i byłam mega zadowolona następnie pojechałam na makijaż nawet troszkę jej pomarudziłam bo nie do końca byłam zadowolona z efektu ale w końcu musiałam pięknie wyglądać i poprawiała. W międzyczasie zaglądał do mnie TŻ i konsultowaliśmy zakup parasolek bo ciągle padało ale nawet pogoda mi nie psuła humoru wracając odebraliśmy bukiety ( też nie wiedziałam jak będzie wyglądał bo uzgodniłam tylko kolor ale miałam zafanie do florystki, która się zajmowała i bukietami i ubraniem sali wszystko wyszło pięknie )Wróciliśmy do domu i wtedy się rozdzieliliśmy ja szykowałam się na górze a on na dole. Czas leciał coraz szybciej, coraz większy stres mnie łapał. Ubrałam się i przestraszyłam się, żę mam za szeroką suknię w jakąś paranoję wpadłam :P ale jednocześnie czułam się pięknie. A i okazało się patrząc za okno, żę bolerko było bardzo przydatne w mięzyczasie fotograf i kamerzysta robili swoje. Powiedziałam, że jestem gotowa i TŻ możę po mnie przyjść. I największy moment wzruszenia miałam własnie w momencie czekania na niego serce mi waliło i łzy napływały do oczu, ale sie opanowałam. TŻ wszedł i widziałam, że był zachwycony Zeszliśmy na Błogosławieństwo a później pojechaliśmy do Kościoła. Całą drogę czułam, że zsuwają mi się pończochy i non stop je poprawiałam później w Kościele i tak miałam je w kolanach ( na sali okazało sie, że założyłam nie samonośne a do pasa . Później życzenia do samochodu i na salę. Pamiętam, że w samochodzie powiedziałam, że ja już wesela nie potrzebuję mogę wracać do domu ![]() Jadąc na sale była chwila stresu bo kolega miał przyjśc sam a w ostatniej chwili powiedział, żę jednak będzie z żoną więc telefony do Rodziców by poprzestawiali miejsca. Największym stresem dla mnie był pierwszy taniec odwlekałam go do ostatniej chwili a to za minutę a to jeszcze jem a to coś tam Orkiestra ze 3 razy zapowiadała a ja cały czas do siebie i osób obok mnie mówiłam, że nie chcę no ale zatańczyć musieliśmy.... Powiem tak mogło wyjść lepiej ale nie wyszło źle Nie ważne, że zapomnieliśmy częśc układu pamiętam tylko to, żę patrzyłam na TŻ-a i płynełam on natomiast był bardzo spięty. Problem mieliśmy z moją suknią ponieważ mi się opuściła i przy pierwszym kroku sobie od razu nadpnełam i nie mogłam iść dalej a TŻ nie mógł przez to iśc do przodu. Ale kto by to pamiętał było super ![]() Całę wesele przebiegało znakomicie, wybawiłam się super, jedzenie też smaczne, będe wspominać wiele wzruszających momentów i co dziwne pamiętam wszystko co się działo nie było tak jak większośc osób mi mówiła, że zleci nie wiem kiedy i nic nie zapamiętam. Pamiętam prawie wszystko i mam co wspominać zanim płyta będzie gotowa ![]() Teraz suknia w pralni za tydzień sesja zdjęciowa no i oczekiwanie na efekt zdjęciowy i filmowy Dziś wróciliśmy z podórży poślubnej byliśmy tydzień na Mazurach
__________________
11.08.2012 godz 18:00
Edytowane przez malinka22 Czas edycji: 2012-08-25 o 18:45 |
|
|
|
|
#282 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 331
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Wita się nowa żonka
Pogoda nam dopisała, ślub był bezstresowy a wesele i poprawiny rewelacyjne Jak znajdę chwilę to napiszę oczywiście relację
|
|
|
|
|
#283 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
![]() hejo wita sie z Wami ponad 2 tygodniowa żonka dopiero teraz mam chwile czasu, czas tak zapiernicza ![]() ogarnelam z mezem mieszkanko - mielismy 6 pran i stos do prasowania potem do tej pory nie wypakowałam wszystkich papierków z Krety ( zbieralismy bilety wstępu, paragony itp - wklejam to do albumu potem ) ![]() ale juz mamy porządek ![]() Wiecie co? fajnie mieć męża dzisiaj rano mnie obudził pocałunkiem i powiedział: żonko, ja wiem je że jeszcze masz urlop ale musisz mi śniadanko zrobić bo głodny jestem Ogarnełam prezenty ślubne, oprócz kopert ( wesele sie zwróciło nam) dostaliśmy 23 gry planszowe ( w tym mega ogromne puzzle różne rodzaje, kocham Cie Polsko, PRL - monopol, taki twister, kalambury, mafie i wiele innych ) ![]() od świadkowej grawerowane naszymi imionami kieliszki i zestaw kieliszków do winka, posciel taka śliczną fioletowa z wyszywanymi ornamentami, imienne wyszywane ręczniki ![]() mamy 8 butelek wina - prezenty od gosci którzy nie wiedzieli jaka gre nam kupić i z 16 butelek wódki weselnej ![]() :brzyda l:jest co pić
__________________
Mia i Tosia <3 |
|
|
|
|
#284 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 1 168
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Witam Was Kochane
Melduję się jako żonka ![]() Ciągle mam brak czasu....w nocy wyjeżdżam w moje rodzinne strony żeby dokumenty sobie wymienić. Jak wrócę to obiecuję, że zdam całą relację i pochwalę się zdjęciami ![]() Tymczasem mykam stąd bo muszę się spakować jeszcze i zrobić potrzebne zakupy ![]() Buziaki dla Was
__________________
![]() Bloguję sobie http://agadidesign.blogspot.com/ Zajrzyj też proszę tutaj ![]() https://www.facebook.com/agaczesze |
|
|
|
|
#285 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 3 903
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Witam sie i ja
![]() Za relacje ![]() Zdjęcia... pięknie wyglądałyście dziewczyny ![]() To teraz i ja ![]() Ania & Kamil 11.08.2012 CZWARTEK 9.08.2012 Pobudka przed 7. Tz miał już wolne i pierwszy dzień załatwiania spraw. Na początek wyjazd do Radomia po odbiór dokumentów, myśleliśmy, że zajmie nam to kilka godzin. Jednak udało się ogarnąć w 15 minut. W związku z tym, ze mięliśmy zapas czasu, skoczyliśmy do galerii i kupiłam sweterek na ślub. Liczyłam jednak na to, ze będzie gorąco i nie będzie potrzebny. Przeliczyłam się i sweterek jednak się przydał. Po galerii pognaliśmy w przeciwną stronę, załatwić jeszcze sprawy w banku. Tż zamknął w końcu sprawę, z którą się bujał od dłuższego czasu. Następnie pojechaliśmy do wioski Tż, wzięliśmy busa i pognaliśmy do naszego mieszkanka wywieźć rzeczy, które nam się już nie przydadzą do wujka Tż. Tam troszkę posiedzieliśmy. Przyjechała córka wujka z rodziną i jej mąż wtedy po trochu wydał się jaką to Tż szykuje dla mnie niespodziankę po ślubie. Szkoda, że Tż go przyhamował. Czasu było coraz mniej. Pędem do rodziców Tż oddać busa, aby zdążyć na spowiedź przed 18. Zanim dotarliśmy do kościoła, wpadliśmy do mnie, zabraliśmy siostrę. Spowiedź minęła szybko. A w czasie, kiedy Tż się spowiadał. Przyszedł kościelny i z wiadra wlał wodę święconą. Z siostrą parsknęłyśmy śmiechem Wiadro wyglądało bardzo nieschludnie (ładnie pisząc). A ksiądz z Tż sie na nas spojrzeli.Po kościele udaliśmy się do naszego mieszkanka. Ogarnęliśmy je trochę. I wybiła godzina 20, pojechaliśmy do organisty. Wszystko miał ustalone już ze skrzypaczką i trębaczem (prezent ślubny od kuzyna Tż i jego dziewczyny). Także powiedział nam tylko jakie będą pieśni i pogadaliśmy od tak sobie. - Co do organisty. Zmieniliśmy go bo nie chciałam tego co gra u mnie w kościele. I razem z Tż byliśmy z tego bardzo zadowoleni. Nie zawiódł nas ani trochę. Organista prowadził orkiestrę, w której grał Tż. A jeszcze wcześniej był organistą, w mojej parafii. Po powrocie zrobiłam jeszcze babeczki, żeby była do paczek dla koleżanek. I o 22 poszłam do domu i padłam jak mucha. Nie miałam czasu na jedzenie. Jedyne co udało mi się przegryźć to, mc które w miedzy czasie kupiliśmy. PIĄTEK 10.08.2012 Dzień zaczął się spokojnie. Co mnie bardzo zdziwiło, ale to była burza przed wszystkim. Tuż przed 10 kiedy to praktycznie wychodziłam na paznokcie, dostałam smsa od bratowej żebym przyszła jednak o 11… Co nie było mi po drodze. Zadzwoniłam do pani Kasi. Mimo, że w piątki nie pracuje, to powiedziała, że może mnie przyjąć o 12. Musiałam przekręcić plan działania. Te 2 godziny później co miałam zrobić zrobiłam wcześnie. Schowałam to co potrzebne na sale i zgarnęłam siostrę i udałyśmy się do mieszkanka ozdobić babeczki, posprzątać resztę rzeczy i wio na paznokcie. Wyszły bardzo ładnie i trzymały się aż do tej niedzieli. Potem jeszcze rundka po mieście, kupienie cukierków i małych drobiazgów. Pędem do domu. Coś tam zjeść i o 14 byliśmy umówieni na sali. Przyjechali teściowie. Przywieźli alkohol i napoje. Tż się spóźniała. Okazało się że wylądował w jakimś centrum handlowym. Byłam jak nigdy zła na niego i miałam ochotę go utłuc Mimo to dokupił resztę trunków. A na sali teściowa jeszcze dodała swoje trzy grosze i miała do nas pretensje, że obrazka nie chcemy. Wspomnę tylko, że sala jeszcze była w proszku i nic nie było na swoim miejscu, nawet dekoracji za nami. Potem jeszcze dodała, że nie słuchamy jej żadnych rad. Tylko ja jej żadnych rad nie słyszałam, chyba, że mówiła Tż i on mi tego nie przekazywał. Na dokładkę wtrącił się teść. Spytał ile osób w końcu będzie to u mówię, że bez dzieci i bez obsługi 88. A on, że co to za wesele, że gdyby on organizował to byłoby na 300 i takie zrobi kolejnemu synowi. SOBOTA 11.08.2012 - godz. 19:00 Myślałam, że będzie to nieprzespana noc jednak obudzałam się po 8. W miedzy czasie czytałam wizaż a ostatecznie z łóżka zwlekłam się po 9. Jakieś drobne śniadanko. A za oknem pochmurno. Jednak jakoś mnie to nie smuciło. Chodziłam po domu i śmiałam się z niczego. Nie było żadnego stresu, aż to dziwne dla mnie było. Ja panikara a tu luz. Wzięłam odprężającą kąpiel z mnóstwem piany i różnych soli. Czułam się jak w niebie. Po relaksie, wzięłyśmy się z siostra za pompowanie balonów na klatkę. 0 12:30 siostra była umówiona do fryzjera. Nie wiem kiedy ten czas zleciał. Sistra czesała się u tej samej osoby co ja. I pisała mi smsy, że jest opóźnienie i na fotel usiadła o 13. A ja miałam się czesać o 13:30. Co jakiś czas za chmur pojawiało się słonko i praktycznie wszyło na dobre. Mimo, to było chłodno. Przed wyjazdem powiesiliśmy z mamą balony. Do fryzjerki pojechałam samochodem, co by w razie deszczu aż tak bardzo nie zmoknąć. Na miejscu spotkałam panią dyrektor, która to przepraszała mnie, że nie będzie mogła przyjść do kościoła bo ma inny ślub. Przełknęłam ja bez bólu Na fotel usiadłam o 14. Stresu nie było. Miałam zapas czasu. Fryzura wyszła dużo lepiej niż na próbnej. Wychodząc od fryzjera miałam jeszcze 30 minut do kosmetyczki, stwierdziłam jednak, że jeszcze wpadnę do domu i trochę dopnę fryz. Wsiadam do samochodu a on ani drgnie. Dzwonie do Tż. Pyta się czy coś nie piszczało jak zamykałam samochód. Piszczało. Padł akumulator i piechotką do domu. Dobrze, że nie było daleko i nie padało. Wchodzę do klatki, a tam nie ma balonów, ide wyżej, a tam balony są, nie ma wstążek. Z deka się wkurzyłam. Tata poszedł wieszać balony przed klatką i pogonił dzieciaki. Siostra dopięła wstążki a ja poszłam do kosmetyczki na 16. Makijaż był cudowny, pani Kasia się spisała. Myślałam, że wyjdę stamtąd po godzinę a minęło zaledwie pół. Przyszłam do domu poczułam głód i pierwszy raz stres. Zajadłam go ciastem . Posiedziałam sobie. A Tż mi pisze, że już sa na sali, zawiózł bukiety i resztę rzeczy. Patrzę na zegarek a tu już po 17. Wpadł kamerzysta jak poparzony. I tu jestem trochę zła, bo miał być ktoś inny a był ktoś inny. Mam nadzieję, że jednak film wyjdzie ładnie. Zaczęłam się powoli ogarniać. Godzina 18 i są teściowie razem z dziewczyną brata Tz, której nie trawię Tż wszedł, oniemiałam Zanim weszliśmy do kościoła i wyszedł po nas ksiądz przygrywała nam orkiestra (Tż grał w niej z 13 lat i teść także). Msza była piękna odprawiło ją dwóch księży. Czego się nie spodziewałam. Liczyłam, że będzie proboszcz, gdyż kiedyś był proboszczem w parafii Tż i dobrze znał jego babcie jak i jego rodzinę. A zanim zaczęła się msza, gdy staliśmy przed ołtarzem, stałam jak w hipnozie a ksiądz zaczął się do mnie uśmiechać i to przełamało zamroczenie. Magda grała cudownie (skrzypaczka) w pewnym momencie aż łezki pociekły. Gdy wkładaliśmy sobie obrączki. Tż nie mógł mi jej włożyć Palce mi spuchły. Za to obrączka męża okazała się za duża. Po kościele życzenia. Gdy goście je składali, orkiestra grała. Nie spodziewałam się takiego ślubu. W ogóle o takim nie marzyłam. Było cudownie. Po życzeniach wio na sale. Po drodze była bramka zrobiona przez kolegów Tż wielkim Manem. Dostali wałówkę i prowadzili nas korowodem pod sale. A z tyłu na samochodzie był wielki napis „Koniec wolności” i ogromny uśmiech ![]() Goście czekali aż wejdziemy na górę co skutkowało tym, że nie było gdzie stłuc kieliszków bo byli za nami i musieliśmy czekać aż przechodnie przejdą. Przeniesienie przez próg. Sto lat i można było coś zjeść. Stresu nie miałam. Tż minął po pierwszym tańcu. A potem była zabawa do rana. Wesele trwało do 5. I Wtedy też wszyscy goście się zwinęli. A co do samego wesela. Bardzo się cieszę, że zmieniliśmy orkiestrę. Parkiet był cały czas pełny. Ludzie się bawili. Dzieci tańczyły. Każdy nam gratulował pięknego ślubu i udanej imprezy. Moje nogi wytrzymały w butach do samego rana. Nie musiałam przebierać. Sukienka – była kilka razy szyta, falbanki się odrywały Ale cóż się dziwić jak cały czas tańczyliśmy, mimo tego bawiłam sie cały czas. Raz się tak zdarzyło, że zaczepiłam o sukienkę pośliznęłam się i wpadłam w ramiona innego mężczyzny ![]() Stół wiejski był cały czas oblegany. Bimber poszedł w całości. Co skutkowało tym, że jeden z gości lepił się do mojego męża. W butelkach z wódką mieliśmy wodę i to był dobry pomysł, bo nie wiem czy byśmy wytrzymali do rana. Wujek pochwalił nas tez za to, że nie udajemy, że się całujemy (nie wiem jak można udawać) ze te nasze buziaki sa takie naturalne. W miedzy czasie wpadliśmy do kuchni, podziękowaliśmy pani Agacie, że wszystko świetnie zorganizowała. I napiliśmy się z resztą obsługi po 2 kieliszki.Co do samej orkiestry. Okazało się również, że teść zna prowadzącego, bo on również grał w orkiestrze, tyle, że tutejszej. Ale często bywał w miejscowości Tż. Już nad ranem, kiedy goście poszli zgarnęłam kelnerów i poszliśmy pić zdrowie młodych, a co Jeden z nich pracuje razem z Tż, wiec pani Agata nie robiła problemu. Dała tylko przykaz, że ma to być dzisiaj posprzątane. NIEDZIELA Po zebraniu niektórych rzeczy, zapakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy do mieszkanka pożyczonym samochodem od teściów. Rozpakowaliśmy się. Mąż pomógł rozebrać sukienkę , odświeżenie się i usiadaliśmy na łóżku przeglądać prezenty. W ogóle nie spaliśmy. Emocje ciągle w nas były. Mąż zrobił jeszcze masaż i skonsumowaliśmy związek. Po 11 zadzwoniliśmy do fotografa aby umówić się na plener. Dogadaliśmy się wcześniej, że jak będzie ładna pogoda to robimy zaraz w niedziel. A jak nie to przekładamy. Na szczęście słonko świeciło, było ciepło. Pomiędzy przemieszczaniem się z jednego pleneru na inne miejsce, ucinałam sobie drzemki w samochodzie. Po plenerze odwieźliśmy fotografa, a że mieszka ona klatkę przed, gdzie mieszkałam, także od razu wstąpiliśmy do domu, zostawiłam sukienkę. A przed blokiem spotkaliśmy jeszcze brata z żoną i dzieciaki. Wiec były minimalne poprawiny. A jak wróciliśmy do domu to padliśmy. Z mojej strony mogę jeszcze powiedzieć, że to był najcudowniejszy dzień w moim życiu. Sukienka, która mi się nie podoba, w dniu ślubu okazała się najpiękniejszą ![]() I... z całego serca Kocham swego męża Edytowane przez ona8686 Czas edycji: 2012-08-30 o 15:10 |
|
|
|
|
#286 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-04
Lokalizacja: Mała mieścina niedaleko Lublina :)
Wiadomości: 5 943
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
wstawiam link do zdjęć od naszego foto ze slubu
![]() http://agnaphotos.wordpress.com/ |
|
|
|
|
#287 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 331
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Relacja z naszego ślubu 25.08.2012 :
czwartek 23 sierpnia: Mój TŻ przyjechał z wa-wy więc zaczęły się ostatnie przedślubne przygotowania, zjadłam tylko śniadanie i pojechaliśmy do miasta po kilka ostatnich drobiazgów i odbiór sukienki. Były jeszcze drobne poprawki w podpięciu trenu więc zeszło się ok 2,5 godziny. Później biegiem do kosmetyczki na drugi próbny makijaż. Ten sam problem - mówię że makijaż chce ślubny, delikatny, rozświetlający a po otwieram oczy i widzę ciemny fiolet z czernią....tragedia.... Prosto z makijażu pojechaliśmy do kościoła - nadmiar ciemnych cieni na szybko wycierałam żeby nas ksiądz nie przegonił - w kancelarii omówiliśmy szybko przebieg ślubu, podpisaliśmy dokumenty i poszliśmy do spowiedzi. Wieczorem relaks z naszymi przyjaciółmi i świadkami - pojechaliśmy na piwko, gdzie spotkaliśmy jeszcze naszą fotografkę ![]() piątek 24 sierpnia Od rana szybkie sprzątanie domu jeszcze jakieś ciasta itp i na 15 do kosmetyczki (poszłam jednak do tej u której miałam pierwszy próbny makijaż, bo mimo że też umalowała mnie zbyt mocno to miała lepsze kosmetyki itp). Spędziłam u niej 2,5 godziny ale przynajmniej trochę się zrelaksowałam. Jakoś cały czas nie docierało do mnie że nasz ślub już następnego dnia. Od kosmetyczki (jeszcze w gąbkowych japonkach) pojechaliśmy na salę zawieźć i rozstawić prezenciki dla gości i winietki i pojechaliśmy po nasz tort weselny. Razem z tortem zawieźliśmy na salę sukienkę na poprawiny, torbę z rzeczami na wesele, noc poślubną itd , zabraliśmy też prezenty dla naszych rodziców i chrzestnych. Wróciliśmy ok 21 i jeszcze u mnie w piwnicy zajęliśmy się montażem balonów na taśmie z której miał powstać taki łuk nad bramę. Balony były już napompowane przez brata i bratową więc w zasadzie było to chyba bardziej spotkanie towarzyskie z naszymi świadkami Przypomniało mi się że mieliśmy wydrukować dla naszych gości śpiewniki z jakimiś przyśpiewkami więc poleciałam na górę i poprosiłam bratową o wyszukanie i wydrukowanie testów kilku piosenek - myślałam że wyjdzie strona dwie a wyszło po 13 stron . Nie wiedziałam sama że znam tak dużo takich przyśpiewek, choć często tytuły nic mi nie mówiły. Około północy położyłam się w końcu spaćsobota 25 sierpnia Pierwsza pobudka ok 5 i jakoś tak się rozbudziłam że z godzinę nie mogłam zasnąć ale jakoś dałam radę i ostatecznie wstałam ok 7:30. Szybkie śniadanie i biegiem pod prysznic a później do fryzjerki. Niebo zachmurzone całe więc modliłam się żeby tylko nie padało. Po fryzjerce godzina u kosmetyczki - tym razem makijaż wyszedł super, wyszłam bardzo zadowolona. W międzyczasie zaczęło się przejaśniać, wyszło słońce i zrobiło i się ciepło. W domu szybka chwila oddechu zanim przyjechała moja świadkowa i chrzestna. TŻ miał być u mnie ok 14 więc ok 13:20 zabrałyśmy się za zakładanie kiecki, przyjechała już fotograf i kamerzysta, zrobili kilka fotek, ledwo zdążyłam zapiąć suknie a już krzyczą że narzeczony przyjechał - była chyba 13:40 (szok bo zawsze się spóźnia a tym razem sporo za wcześnie). Poprosiłam tatę żeby długo targowali się na bramie żeby zyskać trochę czasu. Nie męczyli go jednak zbyt długo i jeszcze sporo przed 14 zeszłam do niego na dół, przywitaliśmy się z jego rodzicami i wszystkimi gośćmi i poszliśmy na górę. Mama i świadkowa upięły mi welon, mąż założył podwiązkę i byłam gotowa. Na zegarze była chyba 14:00 więc poprosiliśmy o błogosławieństwo. Rodzice wzruszeni, ale na naszych twarzach uśmiechy od ucha do ucha. Z błogosławieństwem też poszło szybko, więc dla zabicia czasu zrobiliśmy trochę zdjęć z rodzicami, chrzestnymi, świadkami itp, zeszliśmy do samochodu i pojechaliśmy na ślub. Oczywiście byliśmy pół godziny za wcześnie więc siedzieliśmy sobie w klimatyzowanym samochodzie, świadek spojrzał na termometr - na dworze było 24,5 stopnia. Pomyślałam tylko ze moja wymarzona pogoda zawsze mówiłam że chciałabym tak 25 stopni i słonko... Poprzedni ślub się skończył więc wyszliśmy z samochodu i stanęliśmy na progu kościoła. Goście byli już w środku a ja .... powiedziałam do narzeczonego że w sumie to moglibyśmy jakoś tak szybko ten ślub ogarnąć bo głodna już jestem . Nie stresowaliśmy się w ogóle a uśmiech nie schodził nam z twarzy. W końcu usłyszeliśmy pierwsze takty kanonu Pachelbela, para skrzypków i organista zagrali przepięknie więc serce podeszło mi na chwilę do gardła i ruszyliśmy do ołtarza. Na mszy zero stresu, ciągle się uśmiechaliśmy w końcu przysięga, mój mąż pierwszy - podkreślił że mnie nie ooopuści (co wywołało uśmiechy na twarzach naszych gości) później moja przysięga. Nie widziałam nikogo poza nim, było pięknie. Nałożyliśmy sobie obrączki, później chwila modlitwy i znów usłyszałam grane na skrzypcach Ave Maria więc kolejny raz przeszły mnie ciarki, popatrzyłam na rodziców, moja mama i teść płakali (więc chyba im też się podobało ). Wyszliśmy z kościoła, obsypali nas całym mnóstwem kasy i zaczęły się życzenia. W tle towarzyszył nam duet skrzypków, było cudownie. Po życzeniach pojechaliśmy na salę gdzie czekali już na nas rodzice i goście, w kieliszkach oboje mieliśmy wlane pół wódki pół wody (gazowanej bo bąbelki były) więc wyszło na to że rządzimy w domu wspólnie Mąż wziął mnie na ręce i w podskokach dosłownie wbiegł ze mną na salę. Zaśpiewali nam sto lat , wypiliśmy szampana i usiedliśmy za stoły. Rozsadzenie gości też poszło szybko więc chyba dobrym pomysłem było rozesłać wcześniej przynajmniej do części osób ten plan stołów. Po obiedzie poszłam do pokoju z mamą i świadkową zmienić welon na krótki i podpiąć tren od sukni. Zabraliśmy też pieczątki i mazaki do naszej księgi gości w formie plakatu i jeszcze przed pierwszym tańcem zmieniliśmy tablice i rozłożyliśmy wszystkie te szpargały. Zespół zaczął grać Say you say me więc zaczęliśmy pierwszy taniec. Poszło spontanicznie ale podobno wyglądaliśmy rewelacyjnie, goście się pytali czy ćwiczyliśmy wcześniej jakiś układ. Po tańcu odbiliśmy jako pierwsi palce na naszym drzewku - księdze gości i zaprosiliśmy gości do uzupełniania dalej. Wyszło rewelacyjnie, "liści" było mnóstwo , do tego dzieci robiły jakieś rysunki, podpisy. Kuzynka odbiła nam nawet stópkę swojej córeczki Wesele bawiło się super do 4 rano. Nawet nasza fotografka została do końca (chociaż zakończyła pracę jakoś po oczepinach). Powiedziała że od kiedy fotografuje nie była nigdy na weselu do końca i chyba na wszystkich razem nie tańczyła tyle co na naszym. Kamerzysta musiał jeździć do kolegi po dodatkową kartę, bo nie miał już na czym kręcić i powiedział że ma tyle materiału, że nie wie jak to wszystko zmontuje To był naprawdę cudowny dzień ![]() ![]()
Edytowane przez martaK Czas edycji: 2012-08-29 o 19:47 Powód: dodanie zdjęcia |
|
|
|
|
#288 | ||
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 757
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Cytat:
A zaręczyny w Paryżu... BAJKA! Raz byłam tam i stwierdziłam, że wrócę tu z mężczyzna swojego życia, bo piękniejszego i bardziej romantycznego miejsca nie widziałam jeszcze... ( więc jakoś w przeciągu najbliższych lat mam nadzieję, że wybierzemy się z mężem nawet na jakiś weekend do Paryża)Co do TŻ to to normalny syndrom każdego mężczyzny " jeszcze jest czas" ( mój nawet na dwa miesiące przed tak mówił) Za sukienką bym Ci polecała się obejrzeć, jeżeli byś chciała kupować w PL bo zaczynają się wyprzedaże i można kupić za naprawdę śmieszne pieniądze kupić te wymarzone modele. Masz już może jakieś swoje typy?Piękna ![]() Piękna! Ślicznie wyglądałaś ( ale to już pisałam na innym wątku) A dziewczyna brata może się opamięta trochę jak zobaczy zdjęcia na których będzie wyglądać jak borsuk ![]() Cytat:
Pieknaś! ![]() W ogóle powiem Wam, uwielbiam w relacjach ślubnych momenty jak opisujemy TŻ i jego reakcje jak nasz zobaczyli pierwszy raz tego dnia!
__________________
|
||
|
|
|
|
#289 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 1 168
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Witam Was drogie mężatki i panienki
Wasze relacje są piękne . Teraz kolej na mnie. tak jak obiecałam. Dla nas stres przedślubny powoli zaczął się już we wtorek (14.08.2012 ). Tego dnia wczesnym późnym odebraliśmy z dworca moją mamę, babcię i siostrę. Od tego momentu było już tylko goręcej.... 15.08.2012 Jako, ze wszystko postanowiliśmy robić sami to od środy poczęliśmy przygotowania. Na ten dzień zaplanowaliśmy pieczenie mufinek czekoladowych, placków na tort i zrobienie klusek śląskich.Zaczęłyśmy z siostrą od mufinek. Dwa dni wcześniej przygotowałam całą mieszankę składników więc poszło gładko. W międzyczasie gotowały się ziemniaki na kluski. Jak zaczęłam się zajmować kluskami to mój mąż wraz z moją siostrą zaczęli przygotowywać placki do tortu. Niestety pech chciał że nie mieliśmy do końca odpowiednich form...te które posiadaliśmy podczas pieczenia zmieniły swój kształt i placki nie wyszły równe ![]() Tego dnia wszystkie sklepy były pozamykane z powodu święta więc musieliśmy zaczekać do dnia następnego z kupieniem form i jednocześnie z pieczeniem.... 16.08.2012 Od samego rana nerwy....mój Tż podjął się akcji zakupienia odpowiednich form.W tym samym czasie z rąk mamy powstawał obiadek, a ja z siostrą piekłyśmy babeczki. Po kilku godzinach wrócił Tż z formami i już bez przeszkód razem z moja siostrą zajęli się pieczeniem placków. o godzinie 15tej przypomniałam sobie że mój Tż mam tego dnia jeszcze odebrać spodnie od garnituru...aaaa.....aż boję się pomyśleć co by było gdybym sobie tego nie przypomniała. Wieczorkiem pojechałam odebrać z dworca moją świadkową wraz z jej mężem . Po przyjeździe do domku i małym odpoczynku zdążyłyśmy jeszcze razem ogarnąć temat jeszcze jednego ciasta. Potem do 3ciej nad ranem gadałyśmy i gadałyśmy....aż nie chciało nam się iść spać. 17.08.2012 Pobudka o 8mej rano była bardzo bolesnym ciosem zarówno dla mnie jak i dla mojej świadkowej S. ale dałyśmy razem. S. zajęła się gotowaniem rosołu.A ja udałam się na zakupy w poszukiwaniu warzyw i owoców. Potem wspólnie przygotowaliśmy sałatki. Po obiedzie mężczyźni udali się do piwnicy w celu skręcenia ławek . Ani się obejrzałam a na zegarze wybiła godzina 16ta. Znowu udałam się na dworzec aby odebrać stamtąd moją kumpelę B. Przyjechałyśmy do domu, szybki podwieczorek i B. wedle obietnic zajęła się naszym tortem. Nagle zadzwonił mój telefon. Okazało się że to mama naszego świadka (robiła nam bukiety, butonierki, stroiła auto )...pyta czy może przyjść wieczorkiem przynieść mi bukieciki na stół, a przy tym dwa razy się upewnia czy będę na pewno w domu. Niczego nieświadoma potwierdzam. :O Jak się zapowiedziała tak przyszła razem z naszym świadkiem. Przynieśli bukieciki i jak się chwilę później okazało coś jeszcze...starą przedwojenną porcelanę, którą stłukli nam na szczęście. Mieliśmy trzaskanie wedle śląskiej tradycji. Oczywiście natychmiast sprowadziłam mojego Tżta i wręczyłam mu miotełkę :0 Mój luby wszystko do czysta pozamiatał jak na posłusznego kandydata na męża przystało . ![]() oczywiście mu pomogłam...przyniosłam kosz na śmieci, żeby miał łatwiej ![]() Dzień dobiegał końca i zaczęliśmy zadawać sobie pytanie: ,,Czy to aby na pewno już jutro jest ten dzień ?''18.08.2012 Pobudka o 6tej rano Wyganiam spod ciepłej kołderki mojego Tżta żeby poszedł do łazienki umyć włosy. W pierwszej kolejności zajmuję się nim, aby potem nie było niepotrzebnego zamieszania. Układam mu włosy. Wszystko idzie jak po maśle...spoglądamy na zegar na ścianie (wcześniej ustawiliśmy go sobie na 25 min do przodu ) i w pełnym spokoju robimy swoje. W tym czasie z łóżek pomału zaczyna się zbierać reszta gości. Mknę pod prysznic, bo pod łazienką zaczyna już ustawiać się mała kolejka. ![]() W pełnym spokoju zaczynam się przygotowywać...zaczynam od makijażu...aż tu nagle przybiega poddenerwowany Tż i oznajmia że zegar wiszący na ścianie chodzi zgodnie z rzeczywistym czasem!!!!! Jest 7.55 !! Mama i babcia na godzinę 8mą są umówione do fryzjera. Mój Tż szybko je zbiera i idzie z nimi do salonu. Ja lekko poddenerwowana dalej kontynuuję mój make up. W międzyczasie zaglądam do kuchni i przypominam co jest jeszcze do zrobienia. Tutaj akurat przyjaciele nie zawodzą i wszystko jest w najlepszym porządku...w pokoju obok widzę jak chłopaki rozstawiają stoły. Pełna spokoju wracam na swoje miejsce i kontynuuję upiększanie się ![]() Jest godzina 8.55 Mama i babcia wracają od fryzjera a ja dopiero skończyłam robić sobie makijaż. Zabieram się za włosy. Najpierw modelowanie (jakieś 20min ), następnie tapirowanie ( jakieś 10min. ). W międzyczasie obok z aparatem biega moja psiapsióła i robi mi zdjęcia Ja przechodzę natomiast do kolejnego etapu w mojej fryzurze: ZROBIENIE LOKÓW !!!........aaaaaaaaaaa...... .ciągle powtarzam sobie w myślach że najważniejsze to aby się nie zdenerwować, przecież robiłam sobie tyle razy tę fryzurę więc wszystko musi się udać....udaje się....koniec końców godzina 11ta jestem już gotowa . Idę do pokoju obok i pomagam układać serwetki, sztućce i pierniczki na talerze. Wszystko wygląda pięknie. Dobiega godzina 13ta... wszyscy przebrani...tacy odświętni, a do nas to jeszcze jakoś nie dociera ze to nasz dzień . Wszystkie obecne w domu kobiety zamykają się ze mną w jednym pokoju i zajmujemy się moją suknią. Trzeba uprasować falbany i welon. Potem wszystko pamiętam jak przez mgłę...dziewczyny pomagają mi się ubrać, zawiązuję gorset....i już...stoję w białej sukni...mama i babcia nie potrafią ukryć wzruszenia....a ja nie mogę się doczekać aby wreszcie zobaczyć jeszcze mojego narzeczonego W końcu druhna rozsuwa drzwi oddzielające pokoje i widzę Go Jest wyraźnie wzruszony, ma szkliste oczy.....podchodzę, witamy się i przypinam mu butonierkę z lewej strony marynarki. Zapraszamy wszystkich na błogosławieństwo. Ten moment też pamiętam jak przez mgłę...potem mój narzeczony zakłada mi podwiązkę, do pantofelka wkłada banknot, a druhna wpina mi welon.... Pamiętam że zaraz po błogosławieństwie nasz drużbant wygłosił przemówienie...wszystko tak pięknie ubrał w słowa, że się wzruszyłam Wychodzimy z domu....a na dole niespodzianka....sąsiedzi zrobili nam bramki ... ![]() Godzina 14.45. Jedziemy do kościoła....14.55 jesteśmy już na miejscu, ale nie możemy podjechać blisko wejścia bo jeszcze trwa inny ślub. Świadkowie idą do zakrystii żeby podpisać dokumenty i zorientować się w szczegółach...okazało się ze para przed nami spóźniła się na własny ślub 20min. No nic...w dobrych humorach obserwujemy i czekamy ![]() 15.10 możemy już podjechać pod kościół. Czeka już nas ksiądz....pyta czy się stresujemy i mówi żebyśmy się niczego nie obawiali, że on będzie wszystko mówił i że wszystko będzie ok ![]() Organista zaczyna grać marsz Mendelsona, a my wchodzimy do kościoła.... ....wszystko toczy się tak szybko....przysięga, obrączki....no i pierwszy małżeński pocałunek Tego nigdy nie zapomnę....no i tego że mój mąż bardzo się wzruszył i tym samym ja się wzruszyłam Wychodzimy z kościoła... jeszcze tylko przepięcie butonierki z lewej na prawą stronę i już ![]() Posypały się monety, potem życzenia... Wróciliśmy do domu, wszyscy zasiedli do stołu, a my jak zaczarowani...prze ok 2godz. nie potrafiliśmy wydusić z siebie słowa....ciągle byliśmy w szoku.... Dopiero jak goście zaczęli domagać się pierwszego tańca to od tego momentu impreza się rozkręciła :-o W sumie tego dnia bawiło się z nami 15osób. W pewnym momencie nikogo za stołem nie było....drugi pokój malutki...miejsca mało, mega gorąco mimo otwartych okien a wszyscy tańczą....to było piękne ![]() Niezapomniana noc ![]() Ogólnie to dopiero teraz powoli dociera do nas że jesteśmy małżeństwem. To niesamowite uczucie móc powiedzieć do siebie żono/mężu, potem spojrzeć na obrączki i stwierdzić że to nie jest złudzenie, że to się dzieje na prawdę
__________________
![]() Bloguję sobie http://agadidesign.blogspot.com/ Zajrzyj też proszę tutaj ![]() https://www.facebook.com/agaczesze |
|
|
|
|
#290 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 1 168
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
__________________
![]() Bloguję sobie http://agadidesign.blogspot.com/ Zajrzyj też proszę tutaj ![]() https://www.facebook.com/agaczesze |
|
|
|
|
#291 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 1 168
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Poniżej natomiast zamieszczam dwa zdjęcia z pleneru
![]() Wykonała je Jolanta Zygmunt- Więzik ( http://www.foto-hollanda.pl/ ) Resztę zdjęć będziemy mieć dopiero gdzieś w październiku ![]() Po takiej próbce już nie możemy się doczekać
__________________
![]() Bloguję sobie http://agadidesign.blogspot.com/ Zajrzyj też proszę tutaj ![]() https://www.facebook.com/agaczesze |
|
|
|
|
#292 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 85
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Oho, wątek coś z końcem sierpnia coraz mniej popularny się robi
a ja naskrobałam w końcu relację, enjoy! RELACJA Z ŚLUBU I WESELA PIEKNEJ_MARIANNY ![]() SOBOTA, 11.08.2012 Poprzedni wieczór spędziłam ze świadkową przy winku, odstresowałam się zupełnie, więc całkiem nieźle mi się wstawało o 6, trochę może mnie zmartwiło zachmurzone niebo. Ale wszyscy mnie pocieszali, że prognozy są dobre, że przeciez pogoda zamówiona itd. Na 8.30 miałam fryzjera (bez sensu, bo makijaż na 11, ale nie dał rady mnie wcisnąć inaczej, zmieniłam fryzjera na dwa tygodnie przed ślubem więc dobrze że w ogóle miał mIejsce) Fryzura wyszła inaczej niż na próbnej, mniej mi sie podobało, ale też było ok. Potem poszłysmy we trzy z mamą i świadkową na makijaż, w salonie kosmetycznym byłyśmy tylko my, bardzo było sympatycznie. No i tę sielankową atmosferę zepsuł mój tata. Był zestresowany bardziej niż ja i mama razem. Miał odebrać z kwiaciarni dwa bukiety na stojakach, ze słoneczników. Dzwoni i mówi, że "coś tu zabrał z tej kwiaciarni, ale pani na sali mówi, że to nie te, bo to jakieś czerwone róze są i duża osiemnastka i co ja mam teraz zrobić?!" Oooo Chryste, jak ja się zdenerwowałam! Jak można aż tak nie ogarniać, ja rozumiem stres, ale no przecież wiedział co ma zabrać z kwiaciarni i że to ślub a nie osiemnastka!!! No i w sumie nie było czasu żeby w te i wewte jeździć, bo to były spore odległości, między sala, kwiaciarnią i domem. Na szczęście właścicielka sali się zaofiarowała że ona te kwiaty wymieni, ufff, chyba widziała, że tata ze stresu juz nie myśli. Sytuacja opanowana, ale ja już się odstresowac nie mogłam. Wróciliśmy do domu, nadmuchałyśmy jeszcze ze 100 balonów, rozwiesiłyśmy na bramie i już była 13.30, a na 14 miał przyjechać Tż z rodzicami (na 15 mieliśmy zaplanowane witanie gości) Poszłysmy się ubierać, fotograf cyknął kilka fotek, potem przyjechał Tż, ubierał się w innej części domu, więc się nie widzieliśmy. No i godzina 15, Tż zszedł na dół, wyglądał super widziałam radośc w jego oczach i to był mega moment Przypięłam mu kwiatka do butonierki i wyszliśmy przed dom, tam juz była orkiestra i zaczęli się zjeżdżać goście. No i wtedy poczułam że się zaczyna wielka chwila i w sumie od tego momentu do wyjścia z kościoła to pamiętam niewiele W każdym razie chwilę przed 16 ruszyliśmy. Pogoda na szczęście faktycznie była piękna. Pod kościołem mnóstwo gości, jeszcze się przywitaliśmy z tymi którzy nie byli w domu i wchodzimy. Przy wejściu okazało się, że nie wzięłam kartki od spowiedzi, ale ksiądz machnął ręka i mówi "nie przejmuj się, doniesiesz, ślub dziś masz". Potem patrzymy, a krzesła przed ołtarzem stoją tak ze trzy metry od siebie, fotograf pyta czy to tak będzie, a ksiądz że tak, że u nas taka tradycja. No wściekłam się, jeszcze nie widziałam żeby tak na ślubie młodzi daleko od siebie siedzieli! No ale ksiądz był nieugiety. W sumie trochę mi ze słości stres odparował. Rozległ się marsz i weszliśmy, najpierw dwie druhny i mała druhenka, moja chrześniaczka, z obraczkami, potem my i dwie pary świadków za nami (właśnie, bo to kolejna historia ci świadkowie, ksiądz proboszcz dwa tygodnie przed ślubem mi powiedział, że się nie zgadza na dwóch mężczyzn świadków, bo nie i już, chcielismy tych mężczyzn obydwu, ksiądz się zgodził, żeby było 4 świadków, tylko podpisać ma mężczyzna i kobieta, dlatego z dwóch świadków i czterech druhen zrobiły się dwie druhny i dwie pary świadków, ehhhh Gdybym wiedziała ile będzie z tym księdzem problemów to bym poszła do innej parafii) Było piękne kazanie, ślubu na szczęście udzielał nie ten problemowy proboszcz tylko przesympatyczny wikary, czytaniem, psalmem i modlitwą wiernych zajęli się nasi znajomi, więc było tak bardzo swojsko, w czasie przysięgi trząsł mi się głos, po włożeniu obrączki ksiądz kazał mi pocałować dłoń Tż, co mnie zaskoczyło, ale pocałowałam. Tż za to miał spokojny głos i sie uśmiechał, strasznie było wzruszająco w ogóle, mimo, że ksiądz nas próbował cały czas rozśmieszać. Po ceremonii jest u mnie w kościele zwyczaj, że młodzi ze świadkami obchodzą ołtarz, miałam nadzieję, że w tym czasie wszyscy wyjdą i będą fajne zdjęcia z gośćmi jak wychodzimy z kościoła, ale wyszli tylko moi dwaj kuzyni z ryżem, a goście za nami. Na zdjęciach sprzed kościoła jesteśmy więc w czwórkę. Potem wspólne zdjęcie ze wszystkimi, życzenia itd, z godzinę to trwało i było bardzo miłym momentem, gości było sporo a i tak pamiętam co nam mówili, czego życzyli. Nad nami cały czas krążyły trzy bociany, nawet jeden jest na zdjęciu No i ruszylismy na salę, 40 minut drogi, jechaliśmy z przodu, jeden ze świadków za nami, trąbiąc cały czas, oczywiście goście już na pierwszych światłach nam się pogubili, więc nie było mowy o jechaniu cały czas kolumną samochodów było super, jechaliśmy kabrioletem, ludzie nam machali, ekstra było się poczuć jak gwiazda przez moment W samochodzie mieliśmy szampana, wypilismy całego, oczywiście nie powinnam tego robic, bo zaszumiało mi w głowie całkiem nieźle, ale w ten sposób pozbyłam się stresu raz na zawsze i dalej była już tylko bardzo fajna zabawa. Dojechalismy na salę, przywitali nas rodzice chlebem i solą, potem my witalismy gości, sto lat po raz pierwszy ze stu tego wieczoru, znów szampan (ałaaa... )gorzko gorzko, rzuciliśmy kieliszkami Zgodnie z przykazaniem pani od sali ("tylko na korytarz rzucajcie, na korytarz! i uwaga na niski sufit!" ) Potem rosół, pierwszy taniec-przytulaniec i się zaczęło. Goście mówili, że się bawili super, my się też wybawilismy za wszystkie czasy, z wesela pamiętam wszystko, było zupełnie inaczej, niż mi wszyscy mówili że będzie - bawiłam się super, miałam czas, żeby z każdym pogadać, nikt mnie do picia wódki nie zmuszał, nikt się jakoś żenująco nie upił, w ogóle uważam, że wesele mieliśmy jedne z lepszych, na jakich byliśmy o piątej zespół zagrał ostatni taniec, wciąż było dużo gości, potem pożegnania i rozmowy przeciągnęły się jeszcze z godzinę i ostatni goście rozjechali się na nocleg. Poszliśmy spać po szóstej, dałam radę tylko zmyc makijaż, umyc zęby i stopy (pół wesela tańczyłam boso) Rano zorientowaliśmy się, że nie wzięliśmy szamponu i żelu pod prysznic, w pokoju obok spali moi rodzice, zapukałam, ale mama też nie wzięła więc teraz moja ciocia wspomina, że siedzą sobie na sali z innymi gośćmi, kórzy tam nocowali i jedzą śniadanie, a tu schodzi mój tż w piżamie i mówi "dzień dobry, smacznego, czy ktos z państwa ma może pożyczyć szampon? " zdobylismy wszystko co potrzebne, zeszlismy na śniadanie i w sumie za jakiś czas już się goście zaczęli zjeżdżać na poprawiny. Od nowa impreza, mniej intensywna , ale i tak było fajnie. Wieczorem nieludzko zmęczeni spakowaliśmy się i pojechaliśmy do domu. Przez trzy dni rozpakowywaliśmy prezenty, kwiaty rozwieźliśmy do kościoła i na cmentarz, do tej pory jemy słodycze i pijemy wina, które dostalismy zamiast kwiatów (prosiliśmy, żeby raczej kwiatów nie przynosić, więc mniej więcej połowa osób coś innego przyniosła, książki, wino, słodycze, kupony totka itd). W podróż poślubną pojechaliśmy powłóczyc się z namiotem po Bałkanach, bardzo było fajnie. Ale tylko przez pierwsze dwa dni czuliśmy, że "łaaaał, jesteśmy w podróży poślubnej!" a potem szok minął i już było zwyczajnie Reasumując korzyści materialne: dostaliśmy tak pół na pół kasę i prezenty. Z kasy nam się zwróciły koszty na sali (czyli te największe w sumie), mielismy listę prezentów i tak 60% z niej dostaliśmy. Ogólnie polecam patent z listą prezentów, jeśli juz razem mieszkacie i macie choc w połowie wyposażone mieszkanie, bo nie dostaliśmy ani jednaj rzeczy, którą bysmy juz mieli albo która by się nam niekoniecznie podobała/nie była przydatna. I uważam, że to nie jest materialistyczne podejście, tylko racjonalne, bałam się że ktoś z gości może mieć zastrzeżenia, ale nic takiego nie było, wręcz nam mówiono że ta lista rozwiązywała problem co kupić. Także polecam. Polecam też okrągłe stoliki na sali - wielu gości do teraz nam mówi, że atosfera była super w dużej mierze dzięi temu, posadzilismy ludzi tak, żeby ekipa przy stoliku się znała i lubiła, no i przy okrągłym stole masz kontakt wzrokowy ze wszystkimi. Bardzo się cieszę, że w wielu sprawach postawiliśmy na swoim, bo się sprawdziła nasza wizja a nie denerwowalismy się tym, że coś jest nie tak, jakbysmy chcieli. A przejścia z marudną rodziną przed weselem mieliśmy, więc tak różowo nie było. Wiec jeśli mogę coś radzić PMkom przyszłorocznym - w ogóle się nie przejmujcie wiecznymi malkontentami, ludzie muszą się nagadać, a na weselu i tak będzie super, o! Aż szkoda, że takie wydarzenie to tylko raz w życiu ślub super sprawa, polecam
|
|
|
|
|
#293 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 339
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Cześć dziewczyny
![]() witam się z Wami już jako żonka od 18 sierpnia minęło troszkę czasu.. niestety nie mogłam być z Wami wcześniej.. bo jak to w życiu bywa... los jest przewrotny i szczęście przeplata się często z ludzką tragedią...teraz już może być tylko lepiej, dlatego, żeby nie myśleć wracam do Was ze swoją relacją i paroma fotkami ![]() ale zanim zacznę to muszę Wam napisać, że zastanawiałam się czy by nie stworzyć kolejnego wątku dla sierpniowych żoneczke ? co myślicie ?17.08 od rana w domu było wielkie sprzątanie... kawka z moją mamcią, a popołudniu odbiór kwiatów na salę, owoców, zawiezienie napojów i alkoholu na naszą salę, oraz podziękowania dla rodziców.. jak przyjechaliśmy już było pięknie... chabrowo - kremowa dekoracja i kwiaty w tej samej kolorystyce prezentowały się pięknie... do tego ustawiłam winietki oczywiście też w tych kolorach - własnoręcznie zrobione i bez skromności przyznam, że prezentowało się to pięknie! zanim się uwinęliśmy to była godzina 17.40... dlatego szybko jeszcze do kościółka na ostatnią spowiedź i do domku do mnie.. w oczekiwaniu na przyjazd świadków i rodzinki na trzaskanie wymyślaliśmy śmieszne wierszyki na podziękowanie dla rodziców. Po fodzinie 20 przyjechała świadkowa z mężem, świadek moja chrzestna z mężem i dziadkiem i zanim uwinęliśmy się ze sprzątaniem tej potrzaskanej porcelany to była godzina 22... TŻ pojechał do siebie.. a ja jeszcze malowałam paznokcie mamie i sobie w stopkach i szykowałam najpotrzebniejsze rzeczy na sobotni dzień w rezultacie po nocnych rozmowach z rodzicami poszłam spać około 1 w nocy.18.08 Wstałam o godzinie 7.30.. rodzice już na nogach od 6 bo stroili klatkę.. szybka kawka.. umycie włosów i o 8.30 była już fryzjerka... stres... żaden jedynie troszkę kiedy tata poszedł pod kościół do dekoratorki po kwiaty do włosów, a ona bidulka roztragniona zapomniała ale miała blisko, więc szybciutko podjechała i była spowrotem w między czasie przyjechała delegacja od mamy z pracy z prezentami po skończonej fryzurce zamieniłam się z mamą i poleciałam otworzyć drzwi bo już była 10 i wizażystka czekała... wszystko wyszło tak jak na próbnym, a nawet piękniej![]() po godzinie 12 przyjechała świadkowa... chodziłam jeszcze spokojnie... w oczekiwaniu na kamerzystę i fotografa, którzy mieli być najpóźniej o 12.30 u mnie, a tutaj dzwoni TŻ i mówi, że u niego jeszcze ich nie było.. o zgrozo, a przecież mieli zacząć od niego.. w całej tej panice zadzwoniłam do ich szefa... a jak się okazało oni stali już pod klatką, a TŻ wyciął mi niezły kawał ![]() potem już szybko ubieranie ze świadkową i nagle trach.. TŻ przyjechał 10 min za wcześnie... ale na spokojnie.. moja świadkowa wyszła do niego, poczekał na mnie troszkę, a co a potem wyszłam.. wszyscy już czekali... błogosławieństwo... ahhh jak pięknie moja mama mówiła i TŻta nawet też śmiałam się potem, że w googlach szukała tekstu i uczyła się na pamięć potem wyjście z domu i przejazd naszym bmw x6 do kościoła... ale byłam podekscytowana jak zobaczyłam wszystkiech czekających już na nas w kościele cudnie... niespodzianka od moich rodziców.. śpiewaczka operowa a przysięga... ahh widziałam tylko TŻta potem wyjście z kościoła tuby z grosikami, ryżem i płatkami róż i oczywiście puszczanie gołąbków potem przyjazd na salę i kolejna niespodzianka od rodziców.. pudło z balonami przywitanie, toast, obiad i moment którego się obawiałam nasz pierwszy tabniec.. bałam się, że pomylę kroki, ale widziałam tylko TŻta po 6 poszliśmy spać... a we wtorek na plener do wrocławia![]() w załączniku pare zdjęć i link do naszej sesji plenerowej ![]() http://www.facebook.com/media/set/?s...4760515&type=1
__________________
http://suwaczki.slub-wesele.pl/20120818310117.html ...Tam Serce Twoje Edytowane przez wloszka8 Czas edycji: 2012-09-07 o 09:15 |
|
|
|
|
#294 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 1 168
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Jej wloszka8 wyglądałaś przepięknie !!!!
![]() Powiem Ci, że dosyć szybko dostaliście zdjęcia z pleneru....my na swoje musimy trochę poczekać
__________________
![]() Bloguję sobie http://agadidesign.blogspot.com/ Zajrzyj też proszę tutaj ![]() https://www.facebook.com/agaczesze |
|
|
|
|
#295 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Przytulanka, marianna za relację
U przytulanki to mi aż łezka pociekła. ![]() Wloszka cudnie wyglądałaś, a foto z Pergoli, jak masz męża na krawatowej smyczy, WYMIATA! |
|
|
|
|
#296 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-05
Lokalizacja: Londyn/Szczecin
Wiadomości: 25
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Hej dziewczyny!
Watek juz chyba powoli wymiera )Mnie dosyc dawno juz tu nie bylo..a to dlatego ze czekalam na przyjscie na swiat naszego kochanego synka Duzo rzeczy na glowie mialam i nie bylo kiedy nawet wpasc na forum. Na samym poczatku gratuluje wszystkim sierpniowym Pannom Mlodym. Mam nadzieje, ze Wasz slub i wesele udaly sie i ze wszystko bylo tak jak sobie wymarzylyscie.U nas mielismy slub razem z chrztem 31sierpnia. Byl to przecudowny dzien. W kosciele mielismy przepiekna msze.Ksiadz spisal sie na medal i nawet zrobil nam niespodzianke. Poniewaz moj maz jest Brazylijczykiem, proboszcz zaprosil Ksiedza z Brazylii aby ten poprowadzil z nim jednoczesnie msze w jezyku portugalskim. Bylo nam bardzo milo i bardzo sie wzruszylismy, zwlaszcza moj maz. Po przysiedze i wlozeniu obraczek, nastapil chrzest naszego synka. A pozniej to juz tylko zabawa do bialego rana )) NA pewno dlugo bedziemy wspominac ten przepiekny dzien..Zycze Wam aby Wasze zycie malzenskie bylo tak piekne jak ten slub...zyjcie w zgodzie i w milosci!! ))Pozdrowionka dla wszystkich Aga
__________________
Só existe uma felicidade na vida, amar e ser amado... |
|
|
|
|
#297 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Cytat:
![]() Bardzo ładnie wyglądacie
|
|
|
|
|
|
#298 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 1 168
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
Cytat:
Gratulacje ![]() Pięknie wyglądaliście
__________________
![]() Bloguję sobie http://agadidesign.blogspot.com/ Zajrzyj też proszę tutaj ![]() https://www.facebook.com/agaczesze |
|
|
|
|
|
#299 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 600
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
wszystkie wyglądałyście pięknie bez wyjątku
![]() kurcze jak wam zazdroszczę że jesteście już po... mam już troszkę dość tych wszystkich poszukiwań i martwienia sie czy damy rade wszystko w grudniu załatwić.... |
|
|
|
|
#300 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-04
Lokalizacja: Mała mieścina niedaleko Lublina :)
Wiadomości: 5 943
|
Dot.: Sierpniowe Panny Młode cz.IV
a ja bym chciała być jesszcze raz przed slubem i wszystko przygotowywać, móc założyć suknię
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Forum ślubne
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:55.



. Nawet już po spowiedzi jesteśmy (z rańca poszliśmy) ale trzaskanie dziś
niewiem jakie są u was zwyczaje, ale u nas trzaskają PM pod drzwiami porcelanę na szczęście. Często do późnych godzin, żonie przyszłego szwagra do 23... 


bo u mnie praca wrze




)ja mam 25 lat Tż 27, poznaliśmy sie w Uk i okazało sie że mieszkamy 30 km od siebie(jak powiedziała moja mama, że poł europy musiałam zjechać żeby poznać przyszłego męża
) zareczyliśmy sie w Paryżu w wersalskich ogrodach po 1,5 rocznym byciu ze soba(a 4 letniej przyjeźni)

i z 16 butelek wódki weselnej

Mimo to dokupił resztę trunków. A na sali teściowa jeszcze dodała swoje trzy grosze i miała do nas pretensje, że obrazka nie chcemy. Wspomnę tylko, że sala jeszcze była w proszku i nic nie było na swoim miejscu, nawet dekoracji za nami. Potem jeszcze dodała, że nie słuchamy jej żadnych rad. Tylko ja jej żadnych rad nie słyszałam, chyba, że mówiła Tż i on mi tego nie przekazywał. Na dokładkę wtrącił się teść. Spytał ile osób w końcu będzie to u mówię, że bez dzieci i bez obsługi 88. A on, że co to za wesele, że gdyby on organizował to byłoby na 300 i takie zrobi kolejnemu synowi.
A zaręczyny w Paryżu... 

