Czy to jest normalne???

[201607231707]

Napisane przez trawa_morska

Chyba co niektorym kompletnie sie w glowach poprzewracalo i wypaczyl system wartosci.
Bez urazy.

Ale dlaczego uważasz, że mój system wartości jest gorszy niż twój?
Jakbyś miała ratować z pożaru np. swojego dziadka czy syna albo obce dziecko, to kogo bys wybrała? Oczywiście, osobę, którą kochasz. A mój kot jest istotą, którą kocham nad zycie, chociaż nie zdobyłby nagrody Nobla i myje się własnym językiem

[chwast]

Dla mnie nieuratowanie osoby mimo, że można było to zwykle morderstwo, a to już jest spaczone

Sent from my SK17i using Tapatalk

[teQiba]

Napisane przez chwast

Dla mnie nieuratowanie osoby mimo, że można było to zwykle morderstwo, a to już jest spaczone

Sent from my SK17i using Tapatalk

Morderstwo to celowe pozbawienie kogoś życia.
To byłoby co najwyżej nieudzielenie pomocy.

[Candy_lips]

Ja osobiście nie daję psu jedzenia z talerza. Sama myśl mnie obrzydza, nawet jak wiem, że potem jest to wyparzone i będzie ok. Dlatego nie powiem, też bym była zniesmaczona, ale nic bym nie powiedziała, ludzie mają różne poglądy i zabronić im tego nie mogę. Ja po prostu wolę, by pies jadł z miski, kot także. Moim zdaniem dawanie z talerza, to nie tylko, że dla mnie obrzydliwe (dla kogoś nie, rozumiem), ale sądzę, że to może wyrobić złe nawyki, za bardzo rozpieścić pupila.

U mnie, ma swoją miskę i z niej je. No, ale bardzo rzadko dostaje inne jedzenie niż suchą karmę, jak już, to właśnie musiałoby być jakieś niedoprawione, takie bardziej warzywne, bo do wędlin, mięsa już wcześniej dodają sól i tego chyba zwierzaki zbyt często jeść nie powinny.

I to czy się daje jeść z talerza zwierzakowi czy nie, to nie jest żadna miara miłości, bo obawiam się, że niektórzy tak to rozpatrują, że jak dają, to bardzo kochają zwierzaki. Nie, po prostu Was to widocznie nie brzydzi i tyle. Ja też kocham swojego psa, ale tego nie robię, tak samo jak np nie całowałabym się z nim, jak to np widziałam w "Rozmowach w toku" i mnie to osobiście obrzydziło, ale co kto lubi.

Co do sytuacji wyżej wspomnianej, to nikt nie chciałby się w takowej znaleźć, wiadomo, ale jak już, to jestem wręcz przekonana, że ratowałabym rodzinę. To nie znaczy, że pies jest nieważny, nie, ale jednak rodzinę mam tylko jedną, naprawdę kochaną i nie potrafiłabym im dać spłonąć. No, ale oczywiście na pewno, co bym nie zrobiła wyrzuty sumienia i tak by były, bo czyjeś życie tu by było trzeba poświęcić. Dlatego lepiej, by życie nie stawiało nikogo przed takimi wyborami. To tak samo, jakby okazało się nagle w mojej rodzinie, że domownik ma alergię na kocią sierść i nie da się nic zrobić. Bolałoby, ale oddałabym nasze zwierzę domowe, bo trzymanie dalej pupila, jak dla mnie byłoby egoistyczne. Dlatego, no tak, macie prawo stawiać kota wyżej, w sumie Wasza wola, ale nie powiem, dziwi mnie to. Czy to oznacza, że gdy u Was ktoś zachoruje, to będzie Wam to obojętne? Tzn nie mówię, że trzeba oddawać kota, ale chociażby spróbować wyprowadzić się z nim, skoro to tak źle działa na zdrowie drugiej osoby.

[teQiba]

Napisane przez Candy_lips

Ja osobiście nie daję psu jedzenia z talerza. Sama myśl mnie obrzydza, nawet jak wiem, że potem jest to wyparzone i będzie ok. Dlatego nie powiem, też bym była zniesmaczona, ale nic bym nie powiedziała, ludzie mają różne poglądy i zabronić im tego nie mogę. Ja po prostu wolę, by pies jadł z miski, kot także. Moim zdaniem dawanie z talerza, to nie tylko, że dla mnie obrzydliwe (dla kogoś nie, rozumiem), ale sądzę, że to może wyrobić złe nawyki, za bardzo rozpieścić pupila.

U mnie, ma swoją miskę i z niej je. No, ale bardzo rzadko dostaje inne jedzenie niż suchą karmę, jak już, to właśnie musiałoby być jakieś niedoprawione, takie bardziej warzywne, bo do wędlin, mięsa już wcześniej dodają sól i tego chyba zwierzaki zbyt często jeść nie powinny.

I to czy się daje jeść z talerza zwierzakowi czy nie, to nie jest żadna miara miłości, bo obawiam się, że niektórzy tak to rozpatrują, że jak dają, to bardzo kochają zwierzaki. Nie, po prostu Was to widocznie nie brzydzi i tyle. Ja też kocham swojego psa, ale tego nie robię, tak samo jak np nie całowałabym się z nim, jak to np widziałam w "Rozmowach w toku" i mnie to osobiście obrzydziło, ale co kto lubi.

Co do sytuacji wyżej wspomnianej, to nikt nie chciałby się w takowej znaleźć, wiadomo, ale jak już, to jestem wręcz przekonana, że ratowałabym rodzinę. To nie znaczy, że pies jest nieważny, nie, ale jednak rodzinę mam tylko jedną, naprawdę kochaną i nie potrafiłabym im dać spłonąć. No, ale oczywiście na pewno, co bym nie zrobiła wyrzuty sumienia i tak by były, bo czyjeś życie tu by było trzeba poświęcić. Dlatego lepiej, by życie nie stawiało nikogo przed takimi wyborami. To tak samo, jakby okazało się nagle w mojej rodzinie, że domownik ma alergię na kocią sierść i nie da się nic zrobić. Bolałoby, ale oddałabym nasze zwierzę domowe, bo trzymanie dalej pupila, jak dla mnie byłoby egoistyczne.

Ale tu właśnie nikt o rodzinie nie mówi tylko o obcym dziecku

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez trawa_morska

Rozumiem to cale jedzenie ze zwierzetami, spanie czy calowanie. Ale pierwszy raz spotykam sie z osobami, ktore, majac do wyboru, czy uratuja z pozaru zwierze czy dziecko, wybiora zwierze
Chyba co niektorym kompletnie sie w glowach poprzewracalo i wypaczyl system wartosci.
Bez urazy.

Jakże popularny pogląd. System wartości inny niż własny = system wypaczony. Dobre.
Potrafisz podać jakiś konkrenty powód, dla którego każdy powinien dobro obcego człowieka stawiać wyżej niż własnego zwierzęcia?

[MonikaFaustyna]

Ja bym wzięła sierściucha pod jedną pachę i dziecko pod drugą

[Magically]

Napisane przez teQiba

Ale tu właśnie nikt o rodzinie nie mówi tylko o obcym dziecku

Tak samo jak wspominałam o niedomytych naczyniach u znajomych, a ludzie dalej piszą mi o zmywarce, tak samo jak mówiłam o kotach znajomych, a wszyscy ciągle podają za przykład swoje pupile, nie jakieś obce. Tak samo jak ktoś napisał, że nie spałby na pościeli, na której śpi zwierze (nie opisał w jakim jest ona stanie), a niektórzy dorabiają sobie ciąg dalszy, że tej osobie chodziło o czystą, pachnącą pościel, na której zwierzę nic złego nie zrobiło, a nie np. o pościel, która jest powiedzmy przesiąknięta zapachem zwierzęcia i pokryta wszędzie jego sierścią. Widzę, że ludzie na forum różne rzeczy sami sobie dopowiadają i zmieniają cały kontekst, często niepotrzebnie. Nie mówię do nikogo personalnie, ale to jest raczej irytujące.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Magically

Tak samo jak wspominałam o niedomytych naczyniach u znajomych, a ludzie dalej piszą mi o zmywarce, tak samo jak mówiłam o kotach znajomych, a wszyscy ciągle podają za przykład swoje pupile, nie jakieś obce. Tak samo jak ktoś napisał, że nie spałby na pościeli, na której śpi zwierze (nie opisał w jakim jest ona stanie), a niektórzy dorabiają sobie ciąg dalszy, że tej osobie chodziło o czystą, pachnącą pościel, na której zwierzę nic złego nie zrobiło, a nie np. o pościel, która jest powiedzmy przesiąknięta zapachem zwierzęcia i pokryta wszędzie jego sierścią. Widzę, że ludzie na forum różne rzeczy sami sobie dopowiadają i zmieniają cały kontekst, często niepotrzebnie. Nie mówię do nikogo personalnie, ale to jest raczej irytujące.

Tak właśnie wyglądają dyskusje między ludźmi, zwłaszcza do plotkowym podforum. Chyba nie oczekiwałaś, że będziemy odpisywać tylko "tak" lub "nie" w odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule

[TOMORROW]

a fe, to po prostu okropne! i co z tego, że talerz umyty?

tak mi się analogicznie nasuwa sytuacja: przyszedł dziś klient, taki oblech i chce się witać przez podanie mi ręki- nie podałam, mówiąc, że mam brudne ręce

może facet wcześniej się po jajkach drapał czy coś- nic mi po tym, że zaraz mogłabym ręce umyć: sama świadomość jest obrzydliwa

[teQiba]

Napisane przez Magically

Tak samo jak wspominałam o niedomytych naczyniach u znajomych, a ludzie dalej piszą mi o zmywarce, tak samo jak mówiłam o kotach znajomych, a wszyscy ciągle podają za przykład swoje pupile, nie jakieś obce. Tak samo jak ktoś napisał, że nie spałby na pościeli, na której śpi zwierze (nie opisał w jakim jest ona stanie), a niektórzy dorabiają sobie ciąg dalszy, że tej osobie chodziło o czystą, pachnącą pościel, na której zwierzę nic złego nie zrobiło, a nie np. o pościel, która jest powiedzmy przesiąknięta zapachem zwierzęcia i pokryta wszędzie jego sierścią. Widzę, że ludzie na forum różne rzeczy sami sobie dopowiadają i zmieniają cały kontekst, często niepotrzebnie. Nie mówię do nikogo personalnie, ale to jest raczej irytujące.

no tak to już jest

[Magically]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;36673825]Chyba nie oczekiwałaś, że będziemy odpisywać tylko "tak" lub "nie" w odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule [/QUOTE]

Oczywiście, że nie. Ale chyba można dyskutować na dany temat bez naciągania niektórych rzeczy? Może wtedy dyskusja byłaby krótsza, ale jednak bardziej rzeczowa.

[_vixen_]

Napisane przez trawa_morska

Rozumiem to cale jedzenie ze zwierzetami, spanie czy calowanie. Ale pierwszy raz spotykam sie z osobami, ktore, majac do wyboru, czy uratuja z pozaru zwierze czy dziecko, wybiora zwierze
Chyba co niektorym kompletnie sie w glowach poprzewracalo i wypaczyl system wartosci.
Bez urazy.

Też tak myślę, bo jakiekolwiek poglądy stawiające wyżej życie zwierzęcia niż życie człowieka kojarzą mi się z obozami koncentracyjnymi i mentalnością SSmanów, gdzie owczarek niemiecki miał lepszy żywot niż więzień, życie psa znaczyło więcej niż człowieka.

Wiem, że jest to sytuacja mało prawdopodobna z tym pożarem, ale niezmiernie mnie to szokuje, że w ogóle można tak myśleć, chociażby znając historię XX wieku.

To są ZWIERZĘTA, które można kochać, lubić, należy traktować je przyzwoicie, ale to nie są ludzie, z którymi je się z jednego talerza (chociaż to akurat obrzydliwe dziwactwo).

---------- Dopisano o 16:16 ---------- Poprzedni post napisano o 16:14 ----------

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;36673629]Jakże popularny pogląd. System wartości inny niż własny = system wypaczony. Dobre.
Potrafisz podać jakiś konkrenty powód, dla którego każdy powinien dobro obcego człowieka stawiać wyżej niż własnego zwierzęcia?[/QUOTE]

Rozumiem, że gdybym Twojej mamie/tacie/mężowi pozwoliła spłonąć w płomieniach, bo wolałabym kota swojego uratować, to też byś w pełni zrozumiała mój system wartości i nie miała żadnych pretensji?

[201607231707]

Napisane przez _vixen_

Też tak myślę, bo jakiekolwiek poglądy stawiające wyżej życie zwierzęcia niż życie człowieka kojarzą mi się z obozami koncentracyjnymi i mentalnością SSmanów, gdzie owczarek niemiecki miał lepszy żywot niż więzień, życie psa znaczyło więcej niż człowieka.

Wiem, że jest to sytuacja mało prawdopodobna z tym pożarem, ale niezmiernie mnie to szokuje, że w ogóle można tak myśleć, chociażby znając historię XX wieku.

To są ZWIERZĘTA, które można kochać, lubić, należy traktować je przyzwoicie, ale to nie są ludzie, z którymi je się z jednego talerza (chociaż to akurat obrzydliwe dziwactwo).

No sorry, ale chyba żadna z dziewczyn tutaj nie morduje innych ludzi, bo życie zwierząt stawia wyżej -.-

To nie są tez ludzie, którzy cię okradną, pobiją, zgwałcą, okłamią, zdradzą itd. itp.

[201604190949]

Napisane przez _vixen_

Też tak myślę, bo jakiekolwiek poglądy stawiające wyżej życie zwierzęcia niż życie człowieka kojarzą mi się z obozami koncentracyjnymi i mentalnością SSmanów, gdzie owczarek niemiecki miał lepszy żywot niż więzień, życie psa znaczyło więcej niż człowieka.

Wiem, że jest to sytuacja mało prawdopodobna z tym pożarem, ale niezmiernie mnie to szokuje, że w ogóle można tak myśleć, chociażby znając historię XX wieku.

To są ZWIERZĘTA, które można kochać, lubić, należy traktować je przyzwoicie, ale to nie są ludzie, z którymi je się z jednego talerza (chociaż to akurat obrzydliwe dziwactwo).

No fajnie, ale to ZWIERZĘ jest mi bliższe niż obcy człowiek. Mam wyciągać z pożaru swojego sąsiada pijaka a psa zostawić bo sąsiad pijak to człowiek, więc z automatu jest ważniejszy?


I nadal nie wiem co to ma wspólnego z "ekolewactwem".

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Magically

Oczywiście, że nie. Ale chyba można dyskutować na dany temat bez naciągania niektórych rzeczy? Może wtedy dyskusja byłaby krótsza, ale jednak bardziej rzeczowa.

No wiesz, jeśli pytasz o normalność danego zachowania, to nie ma innej możliwości jak wyciągnąć jakąś średnią z opinii i doświadczeń innych ludzi.

[_vixen_]

Napisane przez Demi93

A mój kot jest istotą, którą kocham nad zycie, chociaż nie zdobyłby nagrody Nobla i myje się własnym językiem

Oddałabyś życie za...kota?

Ludzie, wy tak pieprzycie czy naprawdę myślicie, bo sama nie wiem czy śmiać się czy płakać?

[201607231707]

Napisane przez _vixen_

Oddałabyś życie za...kota?

Generalnie, zawsze stawiam własną skórę na pierwszym miejscu, więc w każdej sytuacji wolałabym ratować własny tyłek niż cudzy, nieważne, czy ludzki, czy zwierzęcy.

[_vixen_]

Napisane przez 1000days

No fajnie, ale to ZWIERZĘ jest mi bliższe niż obcy człowiek. Mam wyciągać z pożaru swojego sąsiada pijaka a psa zostawić bo sąsiad pijak to człowiek, więc z automatu jest ważniejszy?


I nadal nie wiem co to ma wspólnego z "ekolewactwem".

Tak, w naszej cywilizacji na szczęście człowiek jest ważniejszy od zwierzęcia. Chciałabyś, żeby ktoś Twoje życie uznał za mniej ważne niż życie zwierzaka? Bo np. Twój styl życia się jemu nie podoba, jak Tobie sąsiada pijaka? A gdyby to było niemowle bez nagannego stylu życia przecież, to też kot by z nim wygrał?

[201607231707]

Napisane przez _vixen_

Tak, w naszej cywilizacji na szczęście człowiek jest ważniejszy od zwierzęcia. Chciałabyś, żeby ktoś Twoje życie uznał za mniej ważne niż życie zwierzaka? Bo np. Twój styl życia się jemu nie podoba, jak Tobie sąsiada pijaka? A gdyby to było niemowle bez nagannego stylu życia przecież, to też kot by z nim wygrał?

Kobieto, dla mnie by najlepiej było, jakby wszyscy uznali, że jestem jednostką nadludzką i moje zycie ratować trzeba najpierw, bo to priorytet, ale tak się nie da.

[Karinio]

Napisane przez _vixen_

Rzygać mi się chciało, jak czytałam niektóre wypowiedzi, jak to "normalnie" jest, że najpierw kot/pies wyliżą talerz, a potem z tego samego talerza, nawet umytego, jedzą domownicy. Fuj. Mam szczerą nadzieję, że u takich ludzi nigdy gościć nie będę.

Zgadzam się dla mnie to nienormalne i obrzydliwe

[MonikaFaustyna]

http://demotywatory.pl/3924348/Zasady-savoir-vivre

[201604190949]

Napisane przez _vixen_

Tak, w naszej cywilizacji na szczęście człowiek jest ważniejszy od zwierzęcia. Chciałabyś, żeby ktoś Twoje życie uznał za mniej ważne niż życie zwierzaka? Bo np. Twój styl życia się jemu nie podoba, jak Tobie sąsiada pijaka? A gdyby to było niemowle bez nagannego stylu życia przecież, to też kot by z nim wygrał?

Czy chciałabym? Nie. Jasne, że wolałabym żyć. Ale rozumiem, że ktoś może tak wybrać. Nie ma obowiązku ratowania mnie z pożaru i to jeszcze kosztem bliskiego mu stworzenia.


Ekolewactwo?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez _vixen_

Też tak myślę, bo jakiekolwiek poglądy stawiające wyżej życie zwierzęcia niż życie człowieka kojarzą mi się z obozami koncentracyjnymi i mentalnością SSmanów, gdzie owczarek niemiecki miał lepszy żywot niż więzień, życie psa znaczyło więcej niż człowieka.

Wiem, że jest to sytuacja mało prawdopodobna z tym pożarem, ale niezmiernie mnie to szokuje, że w ogóle można tak myśleć, chociażby znając historię XX wieku.

To są ZWIERZĘTA, które można kochać, lubić, należy traktować je przyzwoicie, ale to nie są ludzie, z którymi je się z jednego talerza (chociaż to akurat obrzydliwe dziwactwo).

Porówanie z obozami koncentracyjnymi jest bardzo prymitywne i zupełnie nie na miejscu. Jak w ogóle można porównać masowe ludobójstwo z uratowaniem kota z pożaru?
Z resztą według genetyki, ewolucji, budowy anatomicznej itp. człowiek też jest zwierzęciem.

Rozumiem, że gdybym Twojej mamie/tacie/mężowi pozwoliła spłonąć w płomieniach, bo wolałabym kota swojego uratować, to też byś w pełni zrozumiała mój system wartości i nie miała żadnych pretensji?

Tak, zrozumiałabym.

Tak, w naszej cywilizacji na szczęście człowiek jest ważniejszy od zwierzęcia. Chciałabyś, żeby ktoś Twoje życie uznał za mniej ważne niż życie zwierzaka? Bo np. Twój styl życia się jemu nie podoba, jak Tobie sąsiada pijaka? A gdyby to było niemowle bez nagannego stylu życia przecież, to też kot by z nim wygrał?

Zauważ, że w tej samej cywilizacji powstała już idea wegetarianizmu.

[puszka_pandory]

Może mnie to tak nie oburza, ale wolałabym nie jeść z takiego talerza.
Sama też bym nie dała zwierzęciu wylizywać talerzy.

Napisane przez TOMORROW

może facet wcześniej się po jajkach drapał czy coś- nic mi po tym, że zaraz mogłabym ręce umyć: sama świadomość jest obrzydliwa

Ale to w ogóle nikomu nie podajesz ręki?
Tylko wychodząc z takiego założenia to lepiej nic nie dotykać, bo nie wiadomo, kto to mógł wcześniej dotknąć i od czego miał ręce.

[teQiba]

Ja od początku mówiłam że to jakaś bzdurna symulacja.
Każdy sobie ryzykuje życie dla kogo chce i innym nic do tego. Możemy teraz poszerzyć temat o to "a gdzie byli rodzice tego dziecka?" - tylko czy to ma sens?

[karolynka90]

Napisane przez teQiba

Ja od początku mówiłam że to jakaś bzdurna symulacja.
Każdy sobie ryzykuje życie dla kogo chce i innym nic do tego. Możemy teraz poszerzyć temat o to "a gdzie byli rodzice tego dziecka?" - tylko czy to ma sens?

Prawda.

[agabil1]

jestem psiarą, kocham moją aktualną psinę ale nie dałabym jej talerza do wylizania. I to już nie chodzi o higienę ale o sam fakt że nie chcę by jadła resztki ludzkiego jedzenia i tyle. Walczę też z moim mężem by nie dawał jej kubeczków po serkach czy jogurtach do wylizania i nie utwierdzał tym samym nawyków żebrania czy choćby towarzyszenia nam podczas posiłku.

edit- widzę że temat już bardzo ...ewoluował a ja z tymi talerzami i lizaniem wyskoczyłam

[ladylajla]

Mój kot nie dostaje przede wszystkim tego, co sami jemy, bo ludzkie jedzenie nie nadaje się do karmienia zwierząt - ze względu na m.in sól, przyprawy itd. Ale wątek nie o tym.
Nie wydaje mi się normalna sytuacja, w której zwierzę wylizuje naczynia, je z domownikami z talerza i tyle.
Piszę to jako osoba, która kotu pozwala na wiele, a dziad jest niestety skrajnie rozpuszczony (spróbujcie przekonać kota, że ma swoje specjalne legowisko, skoro wygodniej rozpierdzielić się na fotelu, na dywanie, na pralce, zwiedzać parapety). Jest zadbany, pod kontrolą weterynarza, regularnie odrobaczany itd., ale mimo to nie eksploruje talerzy i nigdy bym mu na to nie pozwoliła.

edit: co do dylematu z ratowaniem, to nie miałabym go mimo, że kota kocham i w pewnym sensie stanowi członka rodziny. Kocham na tyle, na ile można kochać zwierzę oczywiście. Dbam, by mu było dobrze, leczę i martwię się, gdy jest chory, przytulamy się, nie żałuję forsy na jedzenie, ale ratowałabym człowieka, nawet jeśli w normalnych okolicznościach byłaby to osoba nieznajoma, obojętna, czy tam nielubiana. Nie rozumiem w ogóle nad czym tu deliberować.

[lizawietta]

Napisane przez MonikaFaustyna

http://demotywatory.pl/3924348/Zasady-savoir-vivre

dobre