Zero czułości, odrzucenie, niechęć do seksu i mętlik w głowie

[Boogini]

Właściwie nie wiem od czego zacząć. Może cofnę się 2 lata wstecz, kiedy byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie mając u boku wymarzonego faceta. Byliśmy razem prawie 2 lata, związek wyśniony, idealny. Dużo kolacji, spacerów, nawet męskie łzy się pojawiały przy rozstaniach ( odległość ). Może idealizuję, ba! jestem pewna, że dopiero teraz idealizuję w wyniku rozłąki i ciągłego porównywania do innych facetów. Straciłam z nim dziewictwo, potem ciągły seks, wszędzie, długo, cudownie. I pękło jak bańka mydlana. Próbowałam być z 3 innymi facetami. Kiedy dochodziło do fizyczności w stylu niewinnego pocałunku czy przytulenia od razu odsyłałam z kwitkiem delikwenta. Potem robiłam się odważniejsza, nawet miałam ochotę na seks z jednym znajomym, ale prawo moralne zakazywało odbijania cudzych facetów.
Od niedawna, bo od 3 miesięcy jestem z nowym, "lepszym" modelem. Pod względem charakteru - cudo. Pracowity, troskliwy, uczciwy, myślący o innych, ani trochę o sobie. Mogłabym wrzucić go w stado napalonych latynosek, a i tak dałabym za niego rękę uciąć. Poznałam rodziców, znajomych. Ale. No właśnie. Zupełnie, ale to zupełnie nie kręci mnie z wyglądu. Znajduję w nim coraz więcej wad w kwestiach zewnętrznych. A to coś z uszami, a to oburzenie na fakt, że myje zęby raz dziennie ( 30 SEKUND :conf used: ), że wkłada koszulkę do spodni, a to się nie ogolił, popękane dłonie z odciskami, i mogę tak wymieniać, i wymieniać.. jednym słowem odrzuca mnie. Serio, faceta uwielbiam, idealny materiał na męża, kocha dzieci, silny, odpowiedzialny. Od kilku tygodni pojawił się temat seksu. Właśnie.. Dochodzimy do sedna.
Wiadomo, na początku same jednostronne pieszczoty w moim kierunku, palcem czy coś. Super, ale po dwóch dniach pojawiło mi się tak zwany mały stan zapalny, do bo brudnych paluchów nie pchamy tam gdzie nie trzeba. Wzięłam sprawy w swoje ręce pokazując i stojąc nad kranem jak prawidłowo umyć dłonie. Sukces, ale co z tego skoro mężczyzna nie potrafi zadbać o to, to co z innymi częściami ciała? Biorę od początku tabletki antykoncepcyjne, ale co z tego jak nie chcę być dotykana przez tego człowieka, jak mnie całuje to od razu się wycieram. Uwielbiam seks, chociaż miałam jednego partnera pokazał mi same jego dobre strony. Co z tego, że jestem jedną wielką niagarą, że staram się, chodzę do lekarza, truję swój organizm na marne bo nie dam się rozebrać i już. Nie dam rady. Może syndrom drugiego seksu wraz z jakimś obrzydzeniem. Nie wiem co robić. Chciałam zmienić jego nawyki, ale nie chce zmieniać całego człowieka. Nie o to chodzi przecież w związkach. POMOCY, serio!

[sloniatko007]

Według mnie absolutnie nie jesteś gotowa na seks z kimkolwiek,w głowie ciągle masz swojego pierwszego partnera z którym uprawalaś seks po raz pierwszy.Może musi minąć troche czasu zanim bedziesz gotowa na wspólżycie z kimś innym.

Ale nie rozumiem też jak możesz być z faetem który nawet Ci się nie podoba...Rozumiem że charakter wiele znaczy,ale jak mozna czuć obrzydzenie do własnego faceta..Według mnie traktujesz go bardziej jako przyjaciela niz partnera

[chriselle]

Dokładnie.. uczucie pojawia się z czasem, ale trudno mi sobie wyobrazić, żebyś nagle zaczęła go znikąd pożądać, gdy teraz czujesz do niego taką awersję... po co się tak przymuszać?

[mpt]

Napisane przez Boogini

Witam

Właściwie nie wiem od czego zacząć. Może cofnę się 2 lata wstecz, kiedy byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie mając u boku wymarzonego faceta. Byliśmy razem prawie 2 lata, związek wyśniony, idealny. Dużo kolacji, spacerów, nawet męskie łzy się pojawiały przy rozstaniach ( odległość ). Może idealizuję, ba! jestem pewna, że dopiero teraz idealizuję w wyniku rozłąki i ciągłego porównywania do innych facetów. Straciłam z nim dziewictwo, potem ciągły seks, wszędzie, długo, cudownie. I pękło jak bańka mydlana. Próbowałam być z 3 innymi facetami. Kiedy dochodziło do fizyczności w stylu niewinnego pocałunku czy przytulenia od razu odsyłałam z kwitkiem delikwenta. Potem robiłam się odważniejsza, nawet miałam ochotę na seks z jednym znajomym, ale prawo moralne zakazywało odbijania cudzych facetów.
Od niedawna, bo od 3 miesięcy jestem z nowym, "lepszym" modelem. Pod względem charakteru - cudo. Pracowity, troskliwy, uczciwy, myślący o innych, ani trochę o sobie. Mogłabym wrzucić go w stado napalonych latynosek, a i tak dałabym za niego rękę uciąć. Poznałam rodziców, znajomych. Ale. No właśnie. Zupełnie, ale to zupełnie nie kręci mnie z wyglądu. Znajduję w nim coraz więcej wad w kwestiach zewnętrznych. A to coś z uszami, a to oburzenie na fakt, że myje zęby raz dziennie ( 30 SEKUND :conf used: ), że wkłada koszulkę do spodni, a to się nie ogolił, popękane dłonie z odciskami, i mogę tak wymieniać, i wymieniać.. jednym słowem odrzuca mnie. Serio, faceta uwielbiam, idealny materiał na męża, kocha dzieci, silny, odpowiedzialny. Od kilku tygodni pojawił się temat seksu. Właśnie.. Dochodzimy do sedna.
Wiadomo, na początku same jednostronne pieszczoty w moim kierunku, palcem czy coś. Super, ale po dwóch dniach pojawiło mi się tak zwany mały stan zapalny, do bo brudnych paluchów nie pchamy tam gdzie nie trzeba. Wzięłam sprawy w swoje ręce pokazując i stojąc nad kranem jak prawidłowo umyć dłonie. Sukces, ale co z tego skoro mężczyzna nie potrafi zadbać o to, to co z innymi częściami ciała? Biorę od początku tabletki antykoncepcyjne, ale co z tego jak nie chcę być dotykana przez tego człowieka, jak mnie całuje to od razu się wycieram. Uwielbiam seks, chociaż miałam jednego partnera pokazał mi same jego dobre strony. Co z tego, że jestem jedną wielką niagarą, że staram się, chodzę do lekarza, truję swój organizm na marne bo nie dam się rozebrać i już. Nie dam rady. Może syndrom drugiego seksu wraz z jakimś obrzydzeniem. Nie wiem co robić. Chciałam zmienić jego nawyki, ale nie chce zmieniać całego człowieka. Nie o to chodzi przecież w związkach. POMOCY, serio!

Z tego, co rozumiem rozstałaś się z facetem kilka miesięcy temu, a od 3 miesięcy jesteś z nowym typem. Jak długo byłaś sama? Po kiego się zmuszasz do związku? Kup sobie wibrator, zabaw się sama, ale nie pakuj się w durne relacje, bo to nie fair w stosunku do tego faceta.

[Boogini]

nie nie, zaczęło się w czerwcu 2010, rozstaliśmy się w lipcu 2011, natomiast wróciliśmy do siebie w grudniu, i trwało to do lutego, ale kompletna męczarnia, naprawdę miałam go dość.

[chriselle]

Jeśli nic nie czujesz do byłego, nie rozmyślasz o nim mimo związku z kimś innym, nie myślisz co by było gdyby, to nie mieszałabym raczej tych dwóch spraw - możesz po ludzku znaleźć sobie kogoś, w kim się zakochasz, zarówno w jego charakterze, jak i na jego widok będziesz mieć kisiel w majtkach

[Samantha7]

Napisane przez sloniatko007

Według mnie absolutnie nie jesteś gotowa na seks z kimkolwiek,w głowie ciągle masz swojego pierwszego partnera z którym uprawalaś seks po raz pierwszy.Może musi minąć troche czasu zanim bedziesz gotowa na wspólżycie z kimś innym.

Ale nie rozumiem też jak możesz być z faetem który nawet Ci się nie podoba...Rozumiem że charakter wiele znaczy,ale jak mozna czuć obrzydzenie do własnego faceta..Według mnie traktujesz go bardziej jako przyjaciela niz partnera

Zgadzam sie z tym.

Rowniez uwazam, ze nie jestes gotowa na seks z innym facetem. I moze nie dlatego, ze masz w glowie bylego,ale dlatego, ze ciezko jest sie przelamac i przekonac do czegos innego/ kogos innego.

Poniewaz bylam w takiej sytuacji jak Twoja radze czekac na tego drugiego odpowiedniego faceta, do ktorego poczujesz to samo co czulas kiedys do swojego ex i pod wzgledem psychicznym i fizycznym.
Nie ma sie co spieszyc bo mozna po drodze popelnic wiele glupich i malo przyjemnych bledow.

[ulicznica]

Nie nie nie, ja uważam, że to po prostu nie jest facet dla siebie.
Po co się dawać wykorzystywać praktycznie na siłę? Kijem nie dałabym się tknąć komuś, kto nie podoba mi się w ogóle fizycznie, więc dziwi mnie, czemu Ty się dajesz.
Wchodzisz w jakąś czysto "zdroworozsądkową" relację tylko po to, żeby zaklepać sobie kogoś, kto z charakteru być może jest okej, ale cała reszta jest do wymiany.

[RubyBlue]

Wiesz przeczytałam Twój post i tak jak normalnie nie chce mi się komentować tak teraz muszę.

Nie zmuszaj się.

Ja się zmuszałam z 3 razy i 3 razy odstawiłam faceta z kwitkiem , a wiesz mi jak szanujesz swojego partnera jako mężczyznę,w końcu dostrzeżesz jaką mu przykrość sprawiasz ( kto by nie czuł jak odmawiasz , kiedy on zwarty i gotowy) XD.

Będzie to powodowało więcej nie przyjemnych chwil i jeszcze większą awersje i może Ci odechcieć na dłuższą metę.

Lepiej zajmij się sobą , skorzystaj z tego że masz wolną rękę i nie musisz nikogo "niańczyć" , wykorzystaj ten czas by poznać siebie. Jak będziesz wiedziała na czym stoisz to może dowiesz się co tak naprawdę oczekujesz od partnera. Daj sobie czas.
Pozdrawiam

[Boogini]

Napisane przez ulicznica

Wchodzisz w jakąś czysto "zdroworozsądkową" relację tylko po to, żeby zaklepać sobie kogoś, kto z charakteru być może jest okej, ale cała reszta jest do wymiany.

Z tym się zgodzę. Niestety.
Trudno mi podjąć temat, rozmowę, cokolwiek zrobić w tym kierunku bo wiem, że świata poza mną nie widzi, a porządnych facetów tak naprawdę już nie ma. Jestem przekonana, że za pare lat będę żałowała, że wypuściłam kogoś, kto o mnie dba, i moje dobro jest dla niego najważniejsze. Zgodzę się z tym, że widzę w nim raczej przyjaciela. Nie wiem co robić, jestem w kropce.....

[sloniatko007]

Napisane przez Boogini

Z tym się zgodzę. Niestety.
Trudno mi podjąć temat, rozmowę, cokolwiek zrobić w tym kierunku bo wiem, że świata poza mną nie widzi, a porządnych facetów tak naprawdę już nie ma. Jestem przekonana, że za pare lat będę żałowała, że wypuściłam kogoś, kto o mnie dba, i moje dobro jest dla niego najważniejsze. Zgodzę się z tym, że widzę w nim raczej przyjaciela. Nie wiem co robić, jestem w kropce.....

Najgorsze co w tej chwili mozesz robic to zmuszac się do jakichkolwiek kontaktów intymnych z kimś kto napawa Cie wręcz odrazą.
Może to mieć tragiczne skutki w Twoim pózniejszym życiu seksualnym

[kalincia]

Napisane przez Boogini

Z tym się zgodzę. Niestety.
Trudno mi podjąć temat, rozmowę, cokolwiek zrobić w tym kierunku bo wiem, że świata poza mną nie widzi, a porządnych facetów tak naprawdę już nie ma. Jestem przekonana, że za pare lat będę żałowała, że wypuściłam kogoś, kto o mnie dba, i moje dobro jest dla niego najważniejsze. Zgodzę się z tym, że widzę w nim raczej przyjaciela. Nie wiem co robić, jestem w kropce.....

Nie jestem w stanie zrozumiec takiego dziwnego sposobu myślenia. Wypuściłaś? A musisz koniecznie mieć jakieś portki w okolicy?Moim sposobem myślenia jest - nie kocham, nie pragnę, nie tworzę związku. Może kiedyś trafię, może nie, ale nie będę z kimś dlatego, że mogę nie trafić na lepszego. Wypuściłabym kazdego, który nie byłby moim ukochanym, nie trzymałabym się kogoś, jako partnera, bo dobry i na lepszego nie trafię. Może różnica w tym, że ja nie muszę mieć partnera? Nawet bardzo porządnego, skoro mnie nie pociąga? Mogę być sama. A ty? Dobry, to biorę, bo lepszy się nie trafi, a kogoś w końcu trzeba mieć? Nie do pojęcia dla mnie.

[Clemence]

Napisane przez sloniatko007

Według mnie absolutnie nie jesteś gotowa na seks z kimkolwiek,w głowie ciągle masz swojego pierwszego partnera z którym uprawalaś seks po raz pierwszy.Może musi minąć troche czasu zanim bedziesz gotowa na wspólżycie z kimś innym.

Ale nie rozumiem też jak możesz być z faetem który nawet Ci się nie podoba...Rozumiem że charakter wiele znaczy,ale jak mozna czuć obrzydzenie do własnego faceta..Według mnie traktujesz go bardziej jako przyjaciela niz partnera

Tez mi sie tak wydaje..

Poza tym jesteś w takim wieku,w ktorym ocenia się wygląd. Jeszcze to ma istotne znaczenie.Ale wiesz co? Po jakimś czasie inaczej patrzysz na partnera i znajdujesz coraz więcej zalet w wyglądzie oczywiście

[shirleyyy]

cóż.....ja też wpadłam w taką relację jak ty. Byłam świerzo po rozstaniu z moją pierwszą miłością z którą byłam 5 lat. Po 4 m-cach znalazł się "lepszy model".....dobry na smutki, podbudowujący samoocenę, diablenie inteligentny, pracowity, myślący tylko o tym czego mi trzeba, można było na niego liczyć w przeciwieństwie do mojego poprzedniego za którego ja musiałam pełnić funkcje faceta w tamtym związku.
i też myślałam jak ty.....chciałam to ubrać w "zdrowy rozsądek", też myślałam "lepszego nie znajdę"......rozwiązałam to najprościej jak się dało.....po prostu o tym wszystkim mu powiedziałam. Powiedziałam ,ze mam ciezki czas za sobą, że nie chce go wykorzystywać aby siebie podbudować, że lubie z nim spędzać czas, rozmawiać ale nie wiem czy coś z tego będzie na dłuższą metę i zrozumiem jak zechce zakończyć tą znajomość. On powiedział ,że rozumie ale zaryzykuje.
I tak jesteśmy ze sobą ponad dwa lata, ja go pokochałam i wiem ,że faktycznie "lepszego" nie znajdę, planujemy wspólną przyszłość, niczego nie żałuje

ja bym wyłożyła kawę na ławę i powiedziała wprost co jest, niech facet wie na czym stoi. Powiedz mu też co ci przeszkadza i nad tym pracujcie jeśli chcesz temu dać szansę.

[ulicznica]

Napisane przez shirleyyy

cóż.....ja też wpadłam w taką relację jak ty. Byłam świerzo po rozstaniu z moją pierwszą miłością z którą byłam 5 lat. Po 4 m-cach znalazł się "lepszy model".....dobry na smutki, podbudowujący samoocenę, diablenie inteligentny, pracowity, myślący tylko o tym czego mi trzeba, można było na niego liczyć w przeciwieństwie do mojego poprzedniego za którego ja musiałam pełnić funkcje faceta w tamtym związku.
i też myślałam jak ty.....chciałam to ubrać w "zdrowy rozsądek", też myślałam "lepszego nie znajdę"......rozwiązałam to najprościej jak się dało.....po prostu o tym wszystkim mu powiedziałam. Powiedziałam ,ze mam ciezki czas za sobą, że nie chce go wykorzystywać aby siebie podbudować, że lubie z nim spędzać czas, rozmawiać ale nie wiem czy coś z tego będzie na dłuższą metę i zrozumiem jak zechce zakończyć tą znajomość. On powiedział ,że rozumie ale zaryzykuje.
I tak jesteśmy ze sobą ponad dwa lata, ja go pokochałam i wiem ,że faktycznie "lepszego" nie znajdę, planujemy wspólną przyszłość, niczego nie żałuje

ja bym wyłożyła kawę na ławę i powiedziała wprost co jest, niech facet wie na czym stoi. Powiedz mu też co ci przeszkadza i nad tym pracujcie jeśli chcesz temu dać szansę.

Ma pracować nad tym, by autorka chciała dać się pocałować albo pójść z nim pójść do łóżka?
Wyznaję jedną zasadę - nic na siłę. Wydaje mi się normalne, że nie chcę być z kimś, do kogo nie czuję żadnej mięty.

[shirleyyy]

Napisane przez ulicznica

Ma pracować nad tym, by autorka chciała dać się pocałować albo pójść z nim pójść do łóżka?
Wyznaję jedną zasadę - nic na siłę. Wydaje mi się normalne, że nie chcę być z kimś, do kogo nie czuję żadnej mięty.

tego nie napisałam jeżeli jej stosunek do niego to kwestia higieny to jak najbardziej można nad tym pracować, i oczywiście nic na siłę, nie napisałam "masz nad tym pracować" do niej należy wybór czy cche czy też nie, ona siedzi w tym związku, ona moze go ocenić najlepiej dlatego napisałam "jesli chcesz temu dać szansę"

[ulicznica]

Współczuję tylko chłopakowi, który też zasługuje na trochę bezinteresownego uczucia zamiast "rozsądkowego" podejścia autorki.
Po pewnym czasie to z pozoru czerwone jabłko zacznie gnić i się zepsuje, właśnie z "rozsądkowych" powodów, dla których autorka pakuje się w coś, co jej nie pasuje, jakby chłopak był ostatnim reprezentantem płci męskiej na ziemi, z którym można się rozmnożyć
Chyba, że chodzi tylko o to, by chłopak był odrobinę ładniejszy od diabła.

[bober111]

Rozumiem cię tamten był dużo przystojniejszy bardziej pociągający, a ten mimo że dobry charakter to brzydki. Po co ci facet który ci się nie podoba i nie chcesz z nim uprawiać seksu. Oczywiście bywają przypadki że facet na początku wydaje się mało interesujący a potem z czasem przychodzi prawdziwa miłość sam czytałem o takich na wizazu. Może nie wierzysz w siebie i masz małą nadzieję że zechce cię jakiś lepszy więc cieszysz się tym co jest.

[Boogini]

ale kiedy przychodzi do spotkania....wszystko pęka..

[Shanraya]

ja bym się na Twoim miejscu głęboko zastanowiła czy problem jest w tym, że traktujesz go jak kumpla ( w to trochę wątpię, ale oczywiście patrze przez pryzmat siebie ) albo odrzuca Cię problem higieny u chłopaka. Jak bym usłyszała, ze ktoś myje zęby raz dziennie nie umiałabym go pocałować. Na szczęście to nie jest duży problem bo nie jest tak trudno nauczyć kogoś higieny ( o ile ten będzie chciał ).
Mówiłaś mu, o jego zaniedbaniu w tej kwestii? Ja na Twoim miejscu chyba byłabym z nim szczera. Ok, możesz go zranić ale jak mu zależy to będzie się starała a Ty zobaczysz czy Twój stosunek się do niego zmieni
Nie rezygnowała bym na Twoim miejscu
Trzy lata temu rozstałam się z chłopakiem w którym kochałam się od podstawówki, świat mi się zawalił, nie podeszłam do żadnego egzaminu w sesji, ba nawet ćwiczeń nie zaliczyłam, gdyby nie koniec roku wylaliby mnie ze studiów. Nie spotykałam się z nikim, ciągle płakałam. Kumpel mnie wyciągnął do znajomych i spotkałam tam mojego obecnego Tż. Na początku traktowałam go jak ( niestety muszę to powiedzieć ) jak pocieszyciela a potem strasznie się w nim zakochałam i byłam na prawdę szczęśliwa.

[201607040946]

A ja cie rozumiem! I uwazam, ze lepiej,zebyscie byli przyjaciolmi, skoro macie tyle zaintesowan jesli cie nie pociaga, czemu chcesz na sile? Zeby nie byc sama? Nie tedy droga. Poza tym, sama piszesz,ze musisz sie wyzyc z mezczyzna
Jak nie ma chemii, to seks staje sie.,. Nawet nie wiem, mialam kilku potencjalnych ''kandydatow'', chcialam probowac,ale nawet pocalunki byly... nie teges.

[Clemence]

Napisane przez shirleyyy

cóż.....ja też wpadłam w taką relację jak ty. Byłam świerzo po rozstaniu z moją pierwszą miłością z którą byłam 5 lat. Po 4 m-cach znalazł się "lepszy model".....dobry na smutki, podbudowujący samoocenę, diablenie inteligentny, pracowity, myślący tylko o tym czego mi trzeba, można było na niego liczyć w przeciwieństwie do mojego poprzedniego za którego ja musiałam pełnić funkcje faceta w tamtym związku.
i też myślałam jak ty.....chciałam to ubrać w "zdrowy rozsądek", też myślałam "lepszego nie znajdę"......rozwiązałam to najprościej jak się dało.....po prostu o tym wszystkim mu powiedziałam. Powiedziałam ,ze mam ciezki czas za sobą, że nie chce go wykorzystywać aby siebie podbudować, że lubie z nim spędzać czas, rozmawiać ale nie wiem czy coś z tego będzie na dłuższą metę i zrozumiem jak zechce zakończyć tą znajomość. On powiedział ,że rozumie ale zaryzykuje.
I tak jesteśmy ze sobą ponad dwa lata, ja go pokochałam i wiem ,że faktycznie "lepszego" nie znajdę, planujemy wspólną przyszłość, niczego nie żałuje

ja bym wyłożyła kawę na ławę i powiedziała wprost co jest, niech facet wie na czym stoi. Powiedz mu też co ci przeszkadza i nad tym pracujcie jeśli chcesz temu dać szansę.

Z tym postem się zgodzę..
ZAWSZE w kimś coś nam się podoba.. Ja wątpię w ideał typu wspaniały facet, i wspaniały charakter,bo ideałów nie ma..
Jednak zawsze się ryzykuje,albo ładny albo mądry.. Wiadomo,trzeba szukać kogoś kto nam się chociaż trochę podoba i patrzeć na charakter,bo jeżeli ktoś Cię maksymalnie odpycha,to jak doszło w ogóle do tematu związku ?
Trzeba się zastanowić nad wszystkim

[Boogini]

Chyba seks zbliża ludzi bo dostałam siłe żeby wprowadzić zmiany. Zaczynam od weekendowych zakupów dla niego, jakieś nowe ciuszki, resztą już się zajmuje

[shirleyyy]

daj znać jakie beda efekty

[ulicznica]

WHAT? Facet raz dziennie myje zęby, przeszkadza Ci poziom jego higieny osobistej, i chce Ci się jeszcze dla niego odstawiać?
On też powinien coś zmienić, a nie tylko Ty - nachalnie się reklamujesz, niczego nie wymagając w zamian.

[Samantha7]

Napisane przez Boogini

Chyba seks zbliża ludzi bo dostałam siłe żeby wprowadzić zmiany. Zaczynam od weekendowych zakupów dla niego, jakieś nowe ciuszki, resztą już się zajmuje

Ale robisz zakupy dla siebie zeby mu zaimponowac czy chcesz jego ubrac lepiiej?
Powiem, ze jesli to drugie to ja tez tak zrobilam z moim ex. Bylismy kumplami, a temu sie romansowania zachcialo. Ja jednak nic do niego nie czulam. Zero chemii. Ale pewnego dnia on poprosil mnie czy pomoge mu sie ubrac na impreze do ciotki i jak go zobaczylam takiego odmienionego to cos we mnie sie zmienilo bo przystojny to on byl napewno. Tyle, ze on dbal o higiene i to bardzo. Potem zamienil sie w narcyza i jak zobaczyl na co go stac to nie mogl sie oprzec zeby z jakas inna laska nie poflirtowac

[apows]

Napisane przez Boogini

Witam

Właściwie nie wiem od czego zacząć. Może cofnę się 2 lata wstecz, kiedy byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie mając u boku wymarzonego faceta. Byliśmy razem prawie 2 lata, związek wyśniony, idealny. Dużo kolacji, spacerów, nawet męskie łzy się pojawiały przy rozstaniach ( odległość ). Może idealizuję, ba! jestem pewna, że dopiero teraz idealizuję w wyniku rozłąki i ciągłego porównywania do innych facetów. Straciłam z nim dziewictwo, potem ciągły seks, wszędzie, długo, cudownie. I pękło jak bańka mydlana. Próbowałam być z 3 innymi facetami. Kiedy dochodziło do fizyczności w stylu niewinnego pocałunku czy przytulenia od razu odsyłałam z kwitkiem delikwenta. Potem robiłam się odważniejsza, nawet miałam ochotę na seks z jednym znajomym, ale prawo moralne zakazywało odbijania cudzych facetów.
Od niedawna, bo od 3 miesięcy jestem z nowym, "lepszym" modelem. Pod względem charakteru - cudo. Pracowity, troskliwy, uczciwy, myślący o innych, ani trochę o sobie. Mogłabym wrzucić go w stado napalonych latynosek, a i tak dałabym za niego rękę uciąć. Poznałam rodziców, znajomych. Ale. No właśnie. Zupełnie, ale to zupełnie nie kręci mnie z wyglądu. Znajduję w nim coraz więcej wad w kwestiach zewnętrznych. A to coś z uszami, a to oburzenie na fakt, że myje zęby raz dziennie ( 30 SEKUND :conf used: ), że wkłada koszulkę do spodni, a to się nie ogolił, popękane dłonie z odciskami, i mogę tak wymieniać, i wymieniać.. jednym słowem odrzuca mnie. Serio, faceta uwielbiam, idealny materiał na męża, kocha dzieci, silny, odpowiedzialny. Od kilku tygodni pojawił się temat seksu. Właśnie.. Dochodzimy do sedna.
Wiadomo, na początku same jednostronne pieszczoty w moim kierunku, palcem czy coś. Super, ale po dwóch dniach pojawiło mi się tak zwany mały stan zapalny, do bo brudnych paluchów nie pchamy tam gdzie nie trzeba. Wzięłam sprawy w swoje ręce pokazując i stojąc nad kranem jak prawidłowo umyć dłonie. Sukces, ale co z tego skoro mężczyzna nie potrafi zadbać o to, to co z innymi częściami ciała? Biorę od początku tabletki antykoncepcyjne, ale co z tego jak nie chcę być dotykana przez tego człowieka, jak mnie całuje to od razu się wycieram. Uwielbiam seks, chociaż miałam jednego partnera pokazał mi same jego dobre strony. Co z tego, że jestem jedną wielką niagarą, że staram się, chodzę do lekarza, truję swój organizm na marne bo nie dam się rozebrać i już. Nie dam rady. Może syndrom drugiego seksu wraz z jakimś obrzydzeniem. Nie wiem co robić. Chciałam zmienić jego nawyki, ale nie chce zmieniać całego człowieka. Nie o to chodzi przecież w związkach. POMOCY, serio!

Witaj, cóż Ci poradzić? Facet, który nie myje rąk a może i innych części ciała....na pewno nie budzi pożądania. Jak z takim Kimś iść do łóżka? Nie ma mowy o namiętności z brudasem. Jeśli wpojone ma brak higieny to tego nie zmienisz. Druga sprawa, jeśli ciągle myślisz o swoim byłym, może powinnaś odpuścić i poczekać na rozwój wydarzeń i nie szukać przygodnego seksu. Pewnie znajdzie się jeszcze jakiś wspaniały kochanek...bądź cierpliwa. Piszesz, że jest dobrym kandydatem na męża. Hmm musisz wiedzieć, że mąż też powinien być dobry w łóżku bo prędzej czy później zaczniesz szukać kochanka...a tego Ci nie życzę. Radzę poradzić się w tej kwestii psychologa.

[CzerwonaKokarda]

Napisane przez ulicznica

WHAT? Facet raz dziennie myje zęby, przeszkadza Ci poziom jego higieny osobistej, i chce Ci się jeszcze dla niego odstawiać?
On też powinien coś zmienić, a nie tylko Ty - nachalnie się reklamujesz, niczego nie wymagając w zamian.

Z tego co zrozumiałam to autorka chce odstawić jego, a nie siebie - kupić mu jakieś ciuchy.

Niemniej jednak, uważam to za totalny bezsens. Facet nie pociąga autorki fizycznie, a ona na siłę chce sprawić byś coś drgnęło. Łatwiejszy i oszczędniejszy - na początek - byłby wspólny prysznic i sprawdzenie czy nagi i wypucowany sprawia, że rośnie Ci ciśnienie. niestety wątpię.

[ulicznica]

Napisane przez CzerwonaKokarda

Z tego co zrozumiałam to autorka chce odstawić jego, a nie siebie - kupić mu jakieś ciuchy.

Niemniej jednak, uważam to za totalny bezsens. Facet nie pociąga autorki fizycznie, a ona na siłę chce sprawić byś coś drgnęło. Łatwiejszy i oszczędniejszy - na początek - byłby wspólny prysznic i sprawdzenie czy nagi i wypucowany sprawia, że rośnie Ci ciśnienie. niestety wątpię.

Jeszcze lepiej. Po cholerę być z kimś, kogo trzeba zmieniać i przebudowywać od podstaw, nie lepiej poszukać modelu, który posiada niezbędne podstawowe opcje?

Jeśli chłop tylko nago będzie ją pociągał, to trochę lipa, bo musiałby chyba chodzić nago, żeby była chemia.

[Samantha7]

Napisane przez CzerwonaKokarda

Z tego co zrozumiałam to autorka chce odstawić jego, a nie siebie - kupić mu jakieś ciuchy.

Niemniej jednak, uważam to za totalny bezsens. Facet nie pociąga autorki fizycznie, a ona na siłę chce sprawić byś coś drgnęło. Łatwiejszy i oszczędniejszy - na początek - byłby wspólny prysznic i sprawdzenie czy nagi i wypucowany sprawia, że rośnie Ci ciśnienie. niestety wątpię.

Przepraszam,ale nie wytrzymalam

Ja zrozzumialam, ze autorka juz to zrobila, cyt.: "Chyba seks zbliża ludzi bo dostałam siłe żeby wprowadzić zmiany"