Ile wydajecie na jedzenie miesięcznie? - temat ekonomiczno-społeczny ;)

[mart989]

Ile wydaje na jedzienie nie jestem w tanie obliczyć, moge powiedzieć ile wydaje ogólnie - idzie ok 800 zł na mnie i dziecko na jedzenie, chemie, pampersy i jakieś podstawowe wydatki. Mąż mówi, że to jest tak akurat i nie wie co ja marudze ale widze że marudzę tak akuratnie hehe

[kalincia]

W ogóle nie wiem ile wydaję. Jak mam - to jem lepiej, zaczyna brakować, to i na chlebie z pasztetem pojadę. Obiady w stółowce w pracy - 100 zł miesięcznie w dni robocze, w weekendy czasem gotuję, jak mi się chce. Nie chce mi się planować i zapisywać.

[Linka25]

Napisane przez _malayka

Trochę jedzenia niestety wyrzucamy, pewnie dlatego że ja nie lubię i nie potrafię za bardzo gotować, więc nie wszystko potrafię zużyć do końca.

Często sie zdarza, ze ja uznaję, ze nie ma już nic w lodówce, a mój TZ wyczarowuje z tego "niczego" super obiad. No ale on super gotuje.

[201608010929]

Na jedzenie wydaję zdecydowanie za dużo, bo dużo jem. Kupuję w Almie, zdarza mi się np. w Lidlu - ale raczej sprawdzone produkty ( pieczywo, melony, płatki kosmetyczne). Lubię jeść ryby ( 2-3 razy/tyg), mięso, dużo warzyw i owoców. Prawie wogóle nie jem słodyczy, rzadko alkohol. Nie palę. Piję codziennie wodę mineralną i kawę. Na śniadanie niemal zawsze owsianka na mleku z bananem lub gruszką. Sporo jadamy na mieście z TŻ ale to on płaci. Bardzo dużo wydawałam na kosmetyki ale aktualnie prowadzę projekt denko poza tym ten wątek uświadomił mi, że za dużo wydaję na jedzenie

[travis]

nie wiem maksymalnie 30 Funtow
ale to tylko dlatego ze i ja, i TZ pracujemy w cateringu wiec jedzenie w pracy mamy za darmo( sniadanie, lunch, cos slodkiego, deser, kawa, herbata itp) no i czesto przynosimy jedzenie do domu.
Wiec w tyg musze zjesc w domu tylko kolacje, ktora 3-4 razy w tyg i tak mam z pracy,i cos przygotowac na weekend.

[_malayka]

Napisane przez Linka25

Często sie zdarza, ze ja uznaję, ze nie ma już nic w lodówce, a mój TZ wyczarowuje z tego "niczego" super obiad. No ale on super gotuje.

Haha, mój też super gotuje... ale niestety nie resztek, czy tego, co akurat jest w lodówce, tylko z wyszukwanych przepisów z Kwestii Smaku

[fankapsychiatrii]

300-400 PLN/miesiąc. Dla mnie to b. dużo, szczególnie,że kupuję tanie produkty. Tylko jem b. dużo i tak np. kupuję 4-6 kg ziemniaków i olej i to jest na frytki na 2 kolacje, a kosztuje ok.9 zł, czyli 1 kolacja 4,50 (jak zjem kanapki albo ryz to budzę sie w nocy głodna i muszę zjeść dodatkowy posiłek, więc najtaniej wychodzi jeśc frytki...). Jak na obiad zjem 2 porcje ryżu i paczke fishburgerów z promocji (razem 4,50), na drugie śniadanie 2 pączki z supermarketu (3 pln), na sniadanie 6 kromek chleba z serem (2,50) to praktycznie jest juz 15 pln. A gdzie jakas herbata, kawa, cukier...? I w ogóle ciągle jestem głodna bo powinnam zjeść 2x tyle... Jedzenie jest strasznie drogie!

[_malayka]

Napisane przez fankapsychiatrii

300-400 PLN/miesiąc. Dla mnie to b. dużo, szczególnie,że kupuję tanie produkty. Tylko jem b. dużo i tak np. kupuję 4-6 kg ziemniaków i olej i to jest na frytki na 2 kolacje, a kosztuje ok.9 zł, czyli 1 kolacja 4,50 (jak zjem kanapki albo ryz to budzę sie w nocy głodna i muszę zjeść dodatkowy posiłek, więc najtaniej wychodzi jeśc frytki...). Jak na obiad zjem 2 porcje ryżu i paczke fishburgerów z promocji (razem 4,50), na drugie śniadanie 2 pączki z supermarketu (3 pln), na sniadanie 6 kromek chleba z serem (2,50) to praktycznie jest juz 15 pln. A gdzie jakas herbata, kawa, cukier...? I w ogóle ciągle jestem głodna bo powinnam zjeść 2x tyle... Jedzenie jest strasznie drogie!

Duuuużo jesz

[awia]

Napisane przez fankapsychiatrii

300-400 PLN/miesiąc. Dla mnie to b. dużo, szczególnie,że kupuję tanie produkty. Tylko jem b. dużo i tak np. kupuję 4-6 kg ziemniaków i olej i to jest na frytki na 2 kolacje, a kosztuje ok.9 zł, czyli 1 kolacja 4,50 (jak zjem kanapki albo ryz to budzę sie w nocy głodna i muszę zjeść dodatkowy posiłek, więc najtaniej wychodzi jeśc frytki...). Jak na obiad zjem 2 porcje ryżu i paczke fishburgerów z promocji (razem 4,50), na drugie śniadanie 2 pączki z supermarketu (3 pln), na sniadanie 6 kromek chleba z serem (2,50) to praktycznie jest juz 15 pln. A gdzie jakas herbata, kawa, cukier...? I w ogóle ciągle jestem głodna bo powinnam zjeść 2x tyle... Jedzenie jest strasznie drogie!

o matulu, jakbym ja tak jadła to by mnie łatwiej było przeskoczyć niż obejść.
Nie czujesz się źle na takiej diecie? Chociaz z drugiej strony nie dziwie sie ze ciagle jestes glodna skoro nic wartosciowego nie jesz.

[dorka1980]

Napisane przez patiasym

Ostatnio coraz bardziej podoba mi się freeganism. Czasem więc buszuję po hipermarketowych śmietnikach i tego co zostanie po giełdzie warzywnej. Ile dobrego jedzenia ląduje na śmietniku, bo ludzie nie chcą np. krzywych warzywek, jabłek z cętkami, zbyt dojrzałych owoców! Wszystko zjadliwe. Oczywiście, biorę tylko to co dobre, a nie ruszam tego co się przylepiło do ścianek kontenera lub miało kontakt np. z środkami czystości. Nie robię tego z oszczędności bo nie powodzi mi się najgorzej, ale dla samej idei.

Podziwiam, pochwalam, chętnie bym naśladowała, bo (mimo, że miałam świadomość o marnowaniu jedzenia na świecie) po obejrzeniu programu, w którym policzono, że jedzenie wywalone w europie jednego dnia nakarmiło by wszystkich głodujących ludzi na świecie trzykrotnie zdaję sobie sprawę jakimi marnotrawcami jesteśmy.
Polecam obejrzenie dokumentu o freeganistach i "polityce" wyrzucania jedzenia z supermarketów.

[travis]

Napisane przez _malayka

Duuuużo jesz

"strasnie duzo jesz" jak w tej reklamie

[fankapsychiatrii]

Napisane przez awia

o matulu, jakbym ja tak jadła to by mnie łatwiej było przeskoczyć niż obejść.
Nie czujesz się źle na takiej diecie? Chociaz z drugiej strony nie dziwie sie ze ciagle jestes glodna skoro nic wartosciowego nie jesz.

Nie, ale gdyby mnie było stac do może jadłabym ciekawsze rzeczy i więcej (np. więcej ryb, ale np. żeby się najeść musiałabym kupić 0,5 kg fileta na śniadanie i kolacje to jest conajmniej 8 zł za 'tanią' makrelę). Jak zjem kanapki z twarożkiem zamiast żółtym serem to po godzinie jestem głodna. Nie daj boże jak zjem jakies warzywo...Najlepiej sie czuję na posiłkach z węglowodanów złożonych i tłuszczów.
Na frytkach udało mi sie przytyć i dobiłam do 50 kg czyli w końcu nie mam niedowagi

[_malayka]

Napisane przez travis

"strasnie duzo jesz" jak w tej reklamie

fakt

Napisane przez fankapsychiatrii

Nie, ale gdyby mnie było stac do może jadłabym ciekawsze rzeczy i więcej (np. więcej ryb, ale np. żeby się najeść musiałabym kupić 0,5 kg fileta na śniadanie i kolacje to jest conajmniej 8 zł za 'tanią' makrelę). Jak zjem kanapki z twarożkiem zamiast żółtym serem to po godzinie jestem głodna. Nie daj boże jak zjem jakies warzywo...Najlepiej sie czuję na posiłkach z węglowodanów złożonych i tłuszczów.
Na frytkach udało mi sie przytyć i dobiłam do 50 kg czyli w końcu nie mam niedowagi

Nadwaga czy jej brak, to jedno. Ale jesz bardzo niezdrowo. Rozumiem tego powody, ale to nie zmienia faktu, że frytki z 2 kg ziemniaków na oleju na kolację, to bardzo ciężkostrawne rzeczy. Ale widzę, że zdajesz sobie z tego wszystkiego sprawę

[pempek]

Ja wydaje na jedzenie bardzo dużo, w ogóle kasa mi się przelewa przez ręce tak, ze nawet nie wiem kiedy i na co poszło. Gorzej, że teraz mam "chude lata" i muszę zacząć zaciskać pasa.
Zainsiprowałyście mnie tym wątkiem i od wczoraj zaczęłam prowadzić arkusz w excelu z wydatkami, podzielonymi na kategorie i od wczoraj na samo jedzenie poszło mi 70 zł? nie licząc paliwa, fajek (tego się wstydzę)...
Muszę zacząć planować obiady, tylko problem jest taki, ze ani ja ani mój facet nie lubimy gotować i jeszcze mamy odmienne gusty i nigdy nie wiemy na co mamy ochotę, no masakra po prostu
Ciężką mam teraz akcję, bo nigdy nie zwracałam uwagi na wydatki, na ceny, bo nie musiałam, a teraz sytuacja mnie zmusza do totalnej zmiany trybu życia i nie wiem jak to ugryźć...

[babcia_miecia]

Napisane przez dorka1980

Podziwiam, pochwalam, chętnie bym naśladowała, bo (mimo, że miałam świadomość o marnowaniu jedzenia na świecie) po obejrzeniu programu, w którym policzono, że jedzenie wywalone w europie jednego dnia nakarmiło by wszystkich głodujących ludzi na świecie trzykrotnie zdaję sobie sprawę jakimi marnotrawcami jesteśmy.
Polecam obejrzenie dokumentu o freeganistach i "polityce" wyrzucania jedzenia z supermarketów.

Ja wręcz przeciwnie - nie podziwiam i nie popieram. Łatwo jest postępować w ten sposób, gdy w razie, gdyby nic się nie znalazło, to zawsze można pójść do sklepu czy drogiej restauracji i kupić coś normalnego. Gorzej z bezdomnymi, którzy szukają jakiejś żywności w śmietnikach przy okazji szukania puszek i nie mają takiej możliwości.
Oczywiście nie trzeba wyrzucać takiej żywności, może wystarczyłoby zrobić punkt, w którym osoby potrzebujące dobrowolnie (a nie na przykład zmuszane do jedzenia takich artykułów w zakładach karnych czy ośrodkach pomocy społecznej) zabierałyby tego typu produkty.
Skoro prywatni przedsiębiorcy nie chcą w ten sposób postępować, to jest ich sprawa i nikomu nic do tego. To są ich sklepy i ich decyzje.

Poza tym, trudno jest mi uwierzyć w statystki jakiegoś tam programu, w którym "policzono" to czy tamto. Myślę, że temat jest nieco wyolbrzymiony i lekko zalatuje mi ekologiczną propagandą.

Świat jest taki, a nie inny. Ludzie na świecie umierają z głodu, ale tak naprawdę nie mamy na to żadnego wpływu. Jedyne, co możemy zrobić, to szanować jedzenie w naszych domach, nie wyrzucać suchego chleba do śmietnika (zgroza!), starać się nie marnować żywości. Sami świata nie zbawimy, ale przynajmniej możemy coś zrobić, by był on lepszym miejscem

[laaafe]

Napisane przez magda88

średnio myślę 250-300zł. w porywach do 350zł, tylko dla siebie samej.
Jem mięso, chociaż rzadko bo nie przepadam, dużo warzyw, nie jadam zwykłych makaronów,chleba i ryżu tylko pełnoziarniste , a te są droższe niestety. Nie kupuję produktów najdroższych ale najtaszych również raczej nie, głównie średnia półka.Jem praktycznie codziennie obiad, zero fast foodów. Ale 90%zakupów robię w biedronce, lidlu i tesco. Ceny w osiedlowych sklepach mnie zabijaja.
Ale zasadniczo jem dość mało- rano 2 kanapki z razowca a wieczorem tylko jogurt.

ja mam podobne wydatki a może nawet mniej, ponieważ wszystko przygotowywuje sama i najczęściej są to dania warzywne oraz ziemniaki makaronu ryż, lubię robić zupy, która wystarcza mi na dwa dni bez utraty smaku i świeżości. są to wydatki jednak bez przyjemności typu słodycze

[dorka1980]

Napisane przez babcia_miecia

Ja wręcz przeciwnie - nie podziwiam i nie popieram. Łatwo jest postępować w ten sposób, gdy w razie, gdyby nic się nie znalazło, to zawsze można pójść do sklepu czy drogiej restauracji i kupić coś normalnego. Gorzej z bezdomnymi, którzy szukają jakiejś żywności w śmietnikach przy okazji szukania puszek i nie mają takiej możliwości.
Oczywiście nie trzeba wyrzucać takiej żywności, może wystarczyłoby zrobić punkt, w którym osoby potrzebujące dobrowolnie (a nie na przykład zmuszane do jedzenia takich artykułów w zakładach karnych czy ośrodkach pomocy społecznej) zabierałyby tego typu produkty.
Skoro prywatni przedsiębiorcy nie chcą w ten sposób postępować, to jest ich sprawa i nikomu nic do tego. To są ich sklepy i ich decyzje.

Poza tym, trudno jest mi uwierzyć w statystki jakiegoś tam programu, w którym "policzono" to czy tamto. Myślę, że temat jest nieco wyolbrzymiony i lekko zalatuje mi ekologiczną propagandą.

skoro starczy dla wszystkich x3 to nie ma się co martwić, że im zabraknie
Prywatni przedsiębiorcy/markety itp. tego nie robią, bo wiąże się to z opłatami (musieliby dopłacać do tego, że oddają komuś za darmo). Kiedyś oglądałam reportaż jak to piekarz rozdawał "wczorajsze" pieczywo do schroniska dla bezdomnych i dowalili mu ze skarbówki (chyba) takie opłaty, że wolał ten chleb wywalać na śmieci.

Może i naciągane, ale jak pracownik supermarketu, mówi, że muszą odgórnie wywalać towar np. z 3dniami do końca daty ważności, bo nikt tego nie kupi (wolisz jogurt ważny jeszcze 10 dni czy taki ważny 1dzień kupić?) to tego towaru jest maaaasa. Albo tonę bananów bo więcej niż 2szt w kartonie są obite i to już "przekroczenie" norm...paranoja

Nie mam zamiaru Cię nawracać, serio, ale te dokumenty otwierają oczy.

[wika82]

Około 800 zł na dwie osoby, w tym czasami coś na mieście, nie więcej niż 4 razy w miesiącu.
Zazwyczaj ok. 8 gotowych obiadów dostajemy z domów.
Świeże ryby również dostaję.

[Chatul]

Napisane przez babcia_miecia

Jedyne, co możemy zrobić, to szanować jedzenie w naszych domach, nie wyrzucać suchego chleba do śmietnika (zgroza!), starać się nie marnować żywości.

A co ciekawego można zrobić z suchym chlebem, jeśli się mieszka w wielkim mieście? Ja zawsze ścieram go na bułkę tartą (), ale więcej pomysłów nie mam

Napisane przez dorka1980

Może i naciągane, ale jak pracownik supermarketu, mówi, że muszą odgórnie wywalać towar np. z 3dniami do końca daty ważności, bo nikt tego nie kupi (wolisz jogurt ważny jeszcze 10 dni czy taki ważny 1dzień kupić?) to tego towaru jest maaaasa.

W Almie takie produkty z bardzo krótką datą do spożycia nie tylko są sprzedawane, ale i mają cenę promocyjną Można w ten sposób sporo pieniędzy zaoszczędzić, bo bywa, że przecena sięga aż 50%

[travis]

Napisane przez Chatul

A co ciekawego można zrobić z suchym chlebem, jeśli się mieszka w wielkim mieście? Ja zawsze ścieram go na bułkę tartą (), ale więcej pomysłów nie mam



W Almie takie produkty z bardzo krótką datą do spożycia nie tylko są sprzedawane, ale i mają cenę promocyjną Można w ten sposób sporo pieniędzy zaoszczędzić, bo bywa, że przecena sięga aż 50%

w Uk w tesco tez jest zawsze polka z produktami ktore maja "dzisiejsza" date waznosci. czasami mozna cos trafic

[Heledore]

Napisane przez Chatul

A co ciekawego można zrobić z suchym chlebem, jeśli się mieszka w wielkim mieście? Ja zawsze ścieram go na bułkę tartą (), ale więcej pomysłów nie mam

chleb maczany w jajku zwany również francuskim tostem. Uwielbiam Może nie ciekawe, ale zawsze jakiś pomysł

[_malayka]

Napisane przez Heledore

chleb maczany w jajku zwany również francuskim tostem. Uwielbiam Może nie ciekawe, ale zawsze jakiś pomysł

Oj... z chleba bym nie zjadła...

Kajzerka, chałka - tak. Można wykorzystać, szczególnie, że do jajka dorzuca się jeszcze mleko, co zmiękcza pieczywo.
Ja to bardzo lubię, ale nie w wersji z chlebem.

[travis]

mozna bread pudding zrobic
ja osobiscie akurat chleb kupuje krojony, dziele na 3 czesci i mroze bo malo chleba jemy

---------- Dopisano o 20:48 ---------- Poprzedni post napisano o 20:44 ----------

mozna jeszcze nakarmic kaczki nad rzeka.

[_malayka]

Napisane przez travis

mozna bread pudding zrobic
ja osobiscie akurat chleb kupuje krojony, dziele na 3 czesci i mroze bo malo chleba jemy

Zawsze jestem pod wrażeniem ile jest pomysłów na wykorzystanie różnych produktów
Tyle że jest to też taki trochę samonakręcający się mechanizm, bo np. mam do wykorzystania serek mascarpone, bo się zepsuje, i znajduje kilka przepisów - ale zazwyczaj do danego przepisu i tak mi czegoś brakuje.
A to pora, a to śmietanki 30% i potem gdy wykorzystam mascarpone, to zostanie mi por i śmietanka
To akurat był przykład, ale myślę, że wiecie o czym piszę

[travis]

mi sie udaje jedzenia malo marnowac, ale to pewnie dlatego ze malo gotujemy/kupujemy produktow.

[_malayka]

Napisane przez travis

mi sie udaje jedzenia malo marnowac, ale to pewnie dlatego ze malo gotujemy/kupujemy produktow.

Ostatnio rozmawiałam na temat nie marnowania jedzenia z koleżanką i stwierdziła, w sumie całkiem słusznie, że żeby marnować jak najmniejszą ilość jedzenia, to zazwyczaj trzeba jeść to, co akurat trzeba, a nie to, na co ma się ochotę

[Chatul]

Napisane przez Heledore

chleb maczany w jajku zwany również francuskim tostem. Uwielbiam Może nie ciekawe, ale zawsze jakiś pomysł

No tak. Tylko ja już jajek właściwie nie jadam

Napisane przez travis

mozna jeszcze nakarmic kaczki nad rzeka.

Absolutnie nie! To mit, że kaczki powinny jeść chleb. Nie powinno się ich karmić chlebem Jeśli coś im dawać, to gotowane warzywa

[travis]

tak niestety jest ale jak widze ze np pomidory zaraz nie beda nadawly sie do uzytku kombinuje i np robie zupe krem, albo jakies klopsiki w sosie pomidorowym itp wiec mozna kombinowac, nie trzeba samego pomidora jesc.
Tak samo z mlekiem mozna budyn, kakao, platki na mleku, albo zupe mleczna itp
praktycznie wszytskie wazywa przerabiac na salatki lub zupy kremy
Zawsze mozna gotowy juz produkt zarmozic
Ja nie mowi tutaj zeby zeskrobac plesn z serka i wszamac reszte bo to juz dla mnie przegiecie, ale zawsze mozna cos wymyslic.
No i nie robie zakupow na caly tydzien, tylko kupuje na bierzaco to co akurat potrzebuje.

[Marbella85]

U mnie to zależy od miesiąca. Są miesiące kiedy idzie mi na jedzenie z 600zł, a czasami jem za 350-400zł. A zależy to oczywiście, od tego co w danym miesiącu kupuję. Ogólnie rzecz biorąc, trafiają mi się okresy, że mam na coś fazę. I tak np. z rok temu dzień w dzień kupowałam pomelo, którego cena to ok. 5-9zł (jakoś w zależności od dnia). Miałam też fazy na awokado (teraz kupuję jak do czegoś potrzebuję). Zdarzało mi się też kupować codziennie jedną muffinkę za 7zł czy co dwa-trzy dni chleb za 8zł. Teraz świadomie się ograniczam, ale nie czuję, że przez to gorzej się odżywiam. Zależy też czy lunche w czasie pracy jem na mieście czy przynoszę coś z domu. Od paru miesiący staram się ograniczać lunche w restauracjach do jednego tygodniowo (da się spokojnie zjeść za 20zł w Warszawie zupę i drugie danie), bo jednak dzień w dzień to dużo wychodzi.
Zakupy robię w Lidlu, Almie a czasami w dużym Carrefourze lub Tesco. Do Almy zaglądam, bo to raczej jedyny dobrze zaopatrzony i czysty sklep w mojej okolicy. W sumie wolę wydać więcej, ale kupić wszystko w czystym sklepu.

Wyjścia do restauracji - mam czas zaciskania pasa i tak np. od trzech miesięcy nie wychodziałam (licząc tylko paru kaw na mieście). Miałam miesiące, że i trzy-cztery razy w miesiącu wybierałam się na sushi czy do indyjskiej restauracji.

[Karmenka]

Napisane przez dorka1980

Podziwiam, pochwalam, chętnie bym naśladowała, bo (mimo, że miałam świadomość o marnowaniu jedzenia na świecie) po obejrzeniu programu, w którym policzono, że jedzenie wywalone w europie jednego dnia nakarmiło by wszystkich głodujących ludzi na świecie trzykrotnie zdaję sobie sprawę jakimi marnotrawcami jesteśmy.
Polecam obejrzenie dokumentu o freeganistach i "polityce" wyrzucania jedzenia z supermarketów.

Wiedziałam, że masa jedzenia się marnuje, ale nie że aż taka.

Sama raczej nic nie wyrzucam. Czasem mi śmietana zapleśnieje w lodówce Ale w moim rodzinnym domu masa rzeczy się marnuje, bo mama robi wielkie zakupy i część sie przeterminuje zanim zostanie zjedzona. Powiedziałam jej, żeby sobie nakleiła karteczkę z tym, kiedy co ma sie przeterminować na lodówkę Bo co jestem w domu i zajrzę do lodówki to tu drożdże 2 tygodnie po terminie, tu jogurt jakiś, dżemik z warstwą grzybka a jedzenie sie w lodówce nie mieści.

Napisane przez Chatul

A co ciekawego można zrobić z suchym chlebem, jeśli się mieszka w wielkim mieście? Ja zawsze ścieram go na bułkę tartą (), ale więcej pomysłów nie mam


W Almie takie produkty z bardzo krótką datą do spożycia nie tylko są sprzedawane, ale i mają cenę promocyjną Można w ten sposób sporo pieniędzy zaoszczędzić, bo bywa, że przecena sięga aż 50%

Ja suchy tylko na bułkę tartą przeznaczam (której i tak mało potrzebuję) ale mój tż robi sobie tosty, w zasadzie nie z suchego a takiego czerstwego. Chleba kupujemy na styk. Malutki bochenek na 2 dni.

w PiP też tak robią. Sklejają 2 produkty z data do jutra i są w cenie tego jednego. Często tak jogurty kupowałam, jakieś serki.