Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część XVIII - Strona 127 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem > Poczekalnia - będę mamą

Notka

Poczekalnia - będę mamą Forum dla przyszłych rodziców. Poczekalnia - będę mamą to miejsce, w którym podzielisz się tematami związanymi z oczekiwaniem na potomstwo.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2012-11-24, 17:54   #3781
kia_mia
Zadomowienie
 
Avatar kia_mia
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 1 790
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez T'ai Pokaż wiadomość
wg mnie nie jest za późno

ja mam z naturalnych olejków słonecznikowy w lodówce - myślicie że by się nadał

nie mam pojecia
ja zobacze w aptece w poniedziałek czy maja takie cudo :d a jak nie w aptece to moze w jakims zielarskim bedzie?
__________________


kia_mia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 17:54   #3782
Pani_Jasiowa
Zakorzenienie
 
Avatar Pani_Jasiowa
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 4 858
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez czarnamadonna1982 Pokaż wiadomość
sanetko gratuluje!!!


agasobo witaj spowrotem antoś słodziaczek

martaj brawa za opis, dzieciaczek cuuudny


immortal jeszcze troche.ja tam gotowa jestem od trzech tyg czyli od donoszenia ale co tam najpozniej w ciagu tyg i maluszek bedzie tak mysle juz z nami tak juz bym chciała, jutro jade do szpitala i sie dowiem czy wczesniej sie nie da niech mnie zbadają i powiedza, cos wymysle
To będę jutro trzymać kciuki!!!!


Dziewczyny dostawalyscie skierowanie do szpitala?
__________________
Kocham: 11.09.2009
Powiedziałam TAK: 11.09.2010
Nasz Dzień: 22.10.2011


P


Szymonek
Pani_Jasiowa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 17:58   #3783
hania207
Zakorzenienie
 
Avatar hania207
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 6 464
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez martaj9 Pokaż wiadomość
Witam się z wami

Wpadam na chwile póki mały śpi.

Na początku gratuluje wszystkim mamusiom
T'ai mnie informowała na bieżąco co sie tu dzieje. Wielki dla niej.

Opis porodu

Przed godzina 7 pojawiłam sie juz na porodówce tak jak umawiałam się z moim lekarzem. Połozna podpięła mnie pod ktg i czekałam na przyjscie lekarza zeby juz ostatecznie potwierdzic położenie miednicowe mojego maluszka. Zrobił mi usg i leniuszek nadal był w tym miejscu. No i zaczęło się przygotowanie do cięcia Zrobiono mi lewatywę- było to nawet przyjemne bo od dawna nie byłam na kibelku. Za to cewnikowanie- wspominam najgorzej- położna nie mogła mi się dostac do cewki A potem to dziwne uczucie- podobne do tego jak ma sie zapalenie pecherza Nastepnie podano mi kroplówkę, założono wenflon i zaprowadzono na sale operacyjną. Anestezjolog wbił mi igłe ze znieczuleniem w kręgosłup- mało przyjemne uczucie jeszcze przebiegł mi taki dziwny prąd.
Załozono mi kotarę, zaczęto smarowac srodkiem odkazającym, podpieto pod cisnieniomierz. W nogi zrobiło mi sie ciepło. Nie czułam już nic od pasa w dół.
Z drżeniem serca oczekiwałam na pierwsze kwilenie mojego dziecka. Modliłam się w duchu...
Od czasu do czasu obserwowałam co sie działo w lampie. Nagle zrobiło mi się słabo od zapachu tego srodka odkażajacego, ale trzymałam się. Jak juz zaczęli go wyjmowac cały stół aż sie trzósł. Nagle usłyszałam kwilenie mojego synka i odgłos odsluzowywania. Pilegniarka pokazała mi moje cudo a ja go ucałowałam. Łzy ciekły mi po policzkach.
Mikołajek urodził sie o 9.47 ważył 3440 g i mierzył 57 cm
Samo zszywanie było dłuzsze niż pierwsza częsc zabiegu

Jak juz lezałm na sali pooperacyjnej przyniesli mi moje dziecko i próbowali je dostawic do piersi ale moje brodawki nie były takie jak trzeba i nici z karmienia

Na noc zabrali mi maluszka żebym odpoczęła.

Bolało jak juz schodziło znieczulenie ale dla takich chwil warto

Przez pierwsze trzy dni pobytu w szpitalu miałam problem z laktacją. Płakałam że nie mogę nakrmic własnego dziecka. Ale w końcu sie udało dzieki zyczliwosci wspaniałych pielegniarek z oddziału noworodków.

Z opieki w szpitalu jestem mega zadowolona. Zajmowali się nami naprawdę fachowo. Jak miałbym rodzic drugi raz to tylko tam.


Spróbuje was nadrobic na dniach. Opieka nad małym pochłania dużo czasu.

Dołaczam zdjęcia
prześliczny

Cytat:
Napisane przez sanetka Pokaż wiadomość
20 listopada urodziła się nasza córeczka Patrycja, 3000g i 51cm


Cytat:
Napisane przez DeKajka Pokaż wiadomość
A Adas dzisiaj konczy 3 tygodnie .. i prezentuje sie o tak


Cytat:
Napisane przez ImmortalWoman Pokaż wiadomość
słodziak

kurde to już 3 tygodnie??

---------- Dopisano o 17:05 ---------- Poprzedni post napisano o 17:01 ----------

stękam wam że boję się porodu... i tak jest, ale czuję że jestem gotowa... mógłby mały już wyłazić... kurcze... tyle czasu jeszcze... a rzadko się zdarza taka gotowość... bynajmniej u mnie
zazdroszcze tej gotowści, ja im więcej tych opisów czytam, tym bardziej sie boje
__________________





hania207 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:05   #3784
czarnamadonna1982
Zakorzenienie
 
Avatar czarnamadonna1982
 
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 5 509
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez hania207 Pokaż wiadomość
prześliczny





zazdroszcze tej gotowści, ja im więcej tych opisów czytam, tym bardziej sie boje
przejdzie ci moze.ja tez sie bałam a teraz juz wogole.chce juz urodzic.moze to kwestia tego ze po terminie jestem

jasiowa nie trzeba miec , ja nie dostałam skierowania, mam po prostu sie stawic na oddziale
czarnamadonna1982 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:07   #3785
Pani_Jasiowa
Zakorzenienie
 
Avatar Pani_Jasiowa
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 4 858
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

tak też mi sie wydawało, bo mój też mi nie dał, ale mam mówi, ze powinien dać. Ale skoro nie dał to widocznie nie trzeba
__________________
Kocham: 11.09.2009
Powiedziałam TAK: 11.09.2010
Nasz Dzień: 22.10.2011


P


Szymonek
Pani_Jasiowa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:10   #3786
czarnamadonna1982
Zakorzenienie
 
Avatar czarnamadonna1982
 
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 5 509
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez Ma_majka Pokaż wiadomość
Mam, jeszcze nie wykasowałam, nadal liczę że w końcu kiedyś urodzisz Spokojnie możesz pisać


---------- Dopisano o 18:10 ---------- Poprzedni post napisano o 18:09 ----------

Cytat:
Napisane przez Pani_Jasiowa Pokaż wiadomość
tak też mi sie wydawało, bo mój też mi nie dał, ale mam mówi, ze powinien dać. Ale skoro nie dał to widocznie nie trzeba
do porodu nie trzeba, musza cie przyjac, tak moj gin powiedział, wiec licze ze mnie nie wyrzuca
czarnamadonna1982 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:11   #3787
Pokrzywka19
Zakorzenienie
 
Avatar Pokrzywka19
 
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 3 203
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Hej Mamuśki
Na wstępie gratuluje wszystkich nowych dzieciaczków : jupi:

Wczoraj byłam na zakupach mam już prawie wszystko, zostały tylko apteczne rzeczy, jeszcze jeden stanik do karmienia i laktator a tak jakby Adaś chciał już wyjść, wszystko jest, jestem spokojniejsza

Siostra wczoraj znów mi prasowała, dziś też jest u mnie stwierdziła że brzuch mi się obniżył.
Ja się fatalnie czuje jak nie ból brzucha to krzyż jak nie pęcherz moczowy to sraczka

Acha i dziś zaczęliśmy 37 t.c.


Poniżej kącik Adasia
Załączone zdjęcia
Rodzaj pliku: jpg Zdjęcie0623.jpg (108,7 KB, 61 załadowań)
Rodzaj pliku: jpg Zdjęcie0625.jpg (108,1 KB, 52 załadowań)
Rodzaj pliku: jpg Zdjęcie0626.jpg (94,0 KB, 42 załadowań)
__________________
http://s2.suwaczek.com/201212211662.png
21.12.12
2:29
Adam
56 cm
3600 g



Edytowane przez Pokrzywka19
Czas edycji: 2012-11-24 o 18:13
Pokrzywka19 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:13   #3788
Pani_Jasiowa
Zakorzenienie
 
Avatar Pani_Jasiowa
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 4 858
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Wogóle to mam straszną huśtawkę nastrojów... wczoraj cała taka w euforii chodziłam, podniecona... a dzisiaj łzy mi same lecą i tak mi jakoś smutno i źle niech to sie skonczy

---------- Dopisano o 18:13 ---------- Poprzedni post napisano o 18:11 ----------

Cytat:
Napisane przez Pokrzywka19 Pokaż wiadomość
Hej Mamuśki
Na wstępie gratuluje wszystkich nowych dzieciaczków : jupi:

Wczoraj byłam na zakupach mam już prawie wszystko, zostały tylko apteczne rzeczy, jeszcze jeden stanik do karmienia i laktator a tak jakby Adaś chciał już wyjść, wszystko jest, jestem spokojniejsza

Siostra wczoraj znów mi prasowała, dziś też jest u mnie stwierdziła że brzuch mi się obniżył.
Ja się fatalnie czuje jak nie ból brzucha to krzyż jak nie pęcherz moczowy to sraczka

Poniżej kącik Adasia
śliczny kącik!!!!!
__________________
Kocham: 11.09.2009
Powiedziałam TAK: 11.09.2010
Nasz Dzień: 22.10.2011


P


Szymonek
Pani_Jasiowa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:18   #3789
czarnamadonna1982
Zakorzenienie
 
Avatar czarnamadonna1982
 
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 5 509
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez Pani_Jasiowa Pokaż wiadomość
Wogóle to mam straszną huśtawkę nastrojów... wczoraj cała taka w euforii chodziłam, podniecona... a dzisiaj łzy mi same lecą i tak mi jakoś smutno i źle niech to sie skonczy

---------- Dopisano o 18:13 ---------- Poprzedni post napisano o 18:11 ----------



śliczny kącik!!!!!
ja tez mam co chwile dziuwne humory wiec sie nie marttw niedługo sie skonczą

pokrzywko śliczny kącik dla małego
czarnamadonna1982 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:24   #3790
Ma_majka
Zakorzenienie
 
Avatar Ma_majka
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Wiadomości: 8 346
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez sanetka Pokaż wiadomość
20 listopada urodziła się nasza córeczka Patrycja, 3000g i 51cm
klask i:

---------- Dopisano o 18:21 ---------- Poprzedni post napisano o 18:20 ----------

Cytat:
Napisane przez DeKajka Pokaż wiadomość
A Adas dzisiaj konczy 3 tygodnie .. i prezentuje sie o tak
Prześliczny Maluszek Ale Ci fajnie że masz już swojego Skarbusia

---------- Dopisano o 18:24 ---------- Poprzedni post napisano o 18:21 ----------

Cytat:
Napisane przez Pokrzywka19 Pokaż wiadomość
Hej Mamuśki
Na wstępie gratuluje wszystkich nowych dzieciaczków : jupi:

Wczoraj byłam na zakupach mam już prawie wszystko, zostały tylko apteczne rzeczy, jeszcze jeden stanik do karmienia i laktator a tak jakby Adaś chciał już wyjść, wszystko jest, jestem spokojniejsza

Siostra wczoraj znów mi prasowała, dziś też jest u mnie stwierdziła że brzuch mi się obniżył.
Ja się fatalnie czuje jak nie ból brzucha to krzyż jak nie pęcherz moczowy to sraczka

Acha i dziś zaczęliśmy 37 t.c.


Poniżej kącik Adasia
Śliczny kącik
37 tygodnia
Ma_majka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:24   #3791
justa86
Zadomowienie
 
Avatar justa86
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: pl
Wiadomości: 1 201
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

To moze czas na moj opis porodu poki Kubus wymeczony spi juz 2h

Zacznijmy od tego ze pewnie pamietacie jak intuicyjnie zrobilam dodatkowe usg w obawie czy wszystko ok z Malutkim i jaka jest jego waga. Usg potwierdzilo moje duze dziecię ok 4kg. W poniedzialek bylam na wizycie u gin, pokazalam usg, dostalam skierowanie na wtorek na oddzial z dopiskiem " podejrzenie duzego płodu". Na izbie usiedzialam sie ponad 2h, polozna srednio przyjemna jakby robila laske ale co tam....znioslam :/ popoludniu zajrzala wreszcie do mnie ordynatorka bo przez praktycznie caly dzien nic oprocz ktg mi nie zrobiono. Lekarka zbadala mnie ( nawiasem mowiac w zyciu nie przezylam tak bolesnego badania! ), zrobila mi tez usg ktore potwierdzilo duzego Kubusia. Na wizycie wieczornej poznalam opinie ordynatorki - twierdzila ze duzy plod + dodatkowo wieksze brzyszek dziecka w porownaniu do glowki niosa duze ryzyko przy porodzie naturalnym, mozliwosc zablokowania dziecka w kanale rodnym i tragedia, wiec ona zalezala by CC, coz, ja dlugo nie myslac zgodziam sie. Rano wstalam o 6, poszlam sie szybciutko wykapac wlasciwie nie wiedzac czy tego dnia urodze i mialam nosa! zaraz po 7 jeszcze przed wizyta przyszla polozna i osiawdczyla " Pani wezmie dowod, grupe krwi i idziemy" pytam sie grzecznie ale gdzieeee?? a ona " no jak gdzie? na porodowke! bylam w takim szoku ze tak mnie wzieli od rańca z biegu ze nie wiedzialam co sie dzieje zdarzylam tylko zadzwonic do tz i raz dwa na blok wszystko bardzo szybciutko sie potoczylo, ja stresowalam sie nieziemsko! cewnik do pecherza byl najbardziej nieprzyjemna czynnoscia pod sloncem! potem na sale operacyjna, wszystkie medyczne ☠☠☠☠☠☠☠i przy mnie wykonano, wklucie w kregoslup ( pikus, myslalam ze to boli ale nic takiego) no i zaczelo sie nic nie widzialam w lampach chociaz oczywiscie zerknelam z ciekawosci, uczucie wyjatkowo dziwne bo czuje sie dotyk ale nie czuje bolu wiec - czulam jak cieli mi brzuch! wszystko dosc szybko, ja modlilam sie prawie caly czas! sam moment wyciagania dziecinki z brzucha dosc nieprzyjemne bo mocno przyciskają na brzuch zaraz przy zebrach wiec to troszke dusi..... a potem.......najcudowniejs zy moment w zyciu, czlowiek jest jak w jakims snie! slysze kliwenie, coraz glosniej i nagle pieeeeekny cudowny krzyk! i w tym momencie lzy leza jak grochy, ta radosc jest nie do opisania! pokazano mi Kubusia, mialy byc jaderka a pokazali mi wlasciwie tylko jego pupe po czym od razu do badania... za chwile wrocil do mnie juz ubrany na rekach pani anestezjolog niestety ja mialam cos w rodzaju opryszczki wiec w tym pieknym momnencie nie moglam pocalowac mojego Dzieciątka ale ciepełko jego policzka przy moim zapamietam do konca zycia!! potem zszywanie i juz wlasciwie zabierali mnie na sale pooperacyjna, miedzy czasie na korytarzu wycalowal mnie tz ktory byl blady jak sciana i meeeeeega szczesliwy po zobaczeniu swojego synka!

Nie byl to porod rodzinny, niestety na poczatku malo widzialam moja Kruszynke ale nie zaluje, wiem ze bylo to dla jego dobra i ciesze sie ze wszystko sie tak potoczylo

Nie sadze zeby byl to konkretny opis i podejrzewalm ze duuuzo napisalam i nie chce sie tego nikomu czytac ale nie da sie pominac niczego
justa86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:25   #3792
Pani_Jasiowa
Zakorzenienie
 
Avatar Pani_Jasiowa
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 4 858
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

A zapomniałam powiedziec na wczorajszym usg zobaczyłam ze terin sie zmienil na 11,12, hehe ciekawe czy tak wyjdzie
__________________
Kocham: 11.09.2009
Powiedziałam TAK: 11.09.2010
Nasz Dzień: 22.10.2011


P


Szymonek
Pani_Jasiowa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:25   #3793
niteczka83
Zadomowienie
 
Avatar niteczka83
 
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 053
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Część dziewczyny
Jak ten wątek teraz spokojnie idzie Gratuluje nowym mamusiom

Normalnie padam na twarz - nasz Maciulek ma ostatnio mnóstwo godzin aktywności albo "cyca" i rzadko wpadam tu do Was. Najbardziej podoba mi się jego ulubiona pora 23:00-4:00 ale potem zasypia.
Ale ogólnie jest fajnie - rośnie (dziś zauważyliśmy że coś na przewijaku robi się mniej miejsca i w kombinezonie już tak się nie topi). Waży 4310 g - więc klocuszek jest niezły. Ale kochany, słodki i milion minek na minutę.

Z pokarmem walczę dalej - ale chyba jest go coraz więcej.
Napiszę Wam co mi się przytrafiło - wczoraj rano poszłam do kuchni przygotować butlę. Nachylam się i coś mi kapie "kap, kap" na kapcie. To co - ja głowa do góry (pierwsza myśl - "no nie, ktoś Nas zalewa z góry) - ale tam nic ani śladu. Patrzę na blat - suchy. Patrzę na koszulę nocną - i już wiem skąd to kap, kap... Ale i tak pokarmu mało - bo Maciulek się denerwuje i wypluwa, wkłada, znów wypluwa tak po 10 min ssania. A dopija potem 80-100 ml. Na szczęście ostatnio pewien ratownik medyczny bardzo mnie pocieszył (bo miałam też przygodę rano z mężem - musiałam wzywać do niego pogotowie; na szczęście wszystko ok). Ten ratownik powiedział że jego żona przy pierwszym dziecku przez 3 miesiące karmiła tak jak ja - pierś i potem butla (bo miała malutko i przeżywała) a jak dostała po 3 miesiącach pokarmu to już karmiła tylko piersią ponad rok.

Nam już dziś minęły 3 tygodnie od przyjścia na świat

Pani Jasiowa
- nie potrzeba skierowania

Trzymam kciuki za dalsze porody
niteczka83 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:29   #3794
Pani_Jasiowa
Zakorzenienie
 
Avatar Pani_Jasiowa
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 4 858
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez justa86 Pokaż wiadomość
To moze czas na moj opis porodu poki Kubus wymeczony spi juz 2h

Zacznijmy od tego ze pewnie pamietacie jak intuicyjnie zrobilam dodatkowe usg w obawie czy wszystko ok z Malutkim i jaka jest jego waga. Usg potwierdzilo moje duze dziecię ok 4kg. W poniedzialek bylam na wizycie u gin, pokazalam usg, dostalam skierowanie na wtorek na oddzial z dopiskiem " podejrzenie duzego płodu". Na izbie usiedzialam sie ponad 2h, polozna srednio przyjemna jakby robila laske ale co tam....znioslam :/ popoludniu zajrzala wreszcie do mnie ordynatorka bo przez praktycznie caly dzien nic oprocz ktg mi nie zrobiono. Lekarka zbadala mnie ( nawiasem mowiac w zyciu nie przezylam tak bolesnego badania! ), zrobila mi tez usg ktore potwierdzilo duzego Kubusia. Na wizycie wieczornej poznalam opinie ordynatorki - twierdzila ze duzy plod + dodatkowo wieksze brzyszek dziecka w porownaniu do glowki niosa duze ryzyko przy porodzie naturalnym, mozliwosc zablokowania dziecka w kanale rodnym i tragedia, wiec ona zalezala by CC, coz, ja dlugo nie myslac zgodziam sie. Rano wstalam o 6, poszlam sie szybciutko wykapac wlasciwie nie wiedzac czy tego dnia urodze i mialam nosa! zaraz po 7 jeszcze przed wizyta przyszla polozna i osiawdczyla " Pani wezmie dowod, grupe krwi i idziemy" pytam sie grzecznie ale gdzieeee?? a ona " no jak gdzie? na porodowke! bylam w takim szoku ze tak mnie wzieli od rańca z biegu ze nie wiedzialam co sie dzieje zdarzylam tylko zadzwonic do tz i raz dwa na blok wszystko bardzo szybciutko sie potoczylo, ja stresowalam sie nieziemsko! cewnik do pecherza byl najbardziej nieprzyjemna czynnoscia pod sloncem! potem na sale operacyjna, wszystkie medyczne ☠☠☠☠☠☠☠i przy mnie wykonano, wklucie w kregoslup ( pikus, myslalam ze to boli ale nic takiego) no i zaczelo sie nic nie widzialam w lampach chociaz oczywiscie zerknelam z ciekawosci, uczucie wyjatkowo dziwne bo czuje sie dotyk ale nie czuje bolu wiec - czulam jak cieli mi brzuch! wszystko dosc szybko, ja modlilam sie prawie caly czas! sam moment wyciagania dziecinki z brzucha dosc nieprzyjemne bo mocno przyciskają na brzuch zaraz przy zebrach wiec to troszke dusi..... a potem.......najcudowniejs zy moment w zyciu, czlowiek jest jak w jakims snie! slysze kliwenie, coraz glosniej i nagle pieeeeekny cudowny krzyk! i w tym momencie lzy leza jak grochy, ta radosc jest nie do opisania! pokazano mi Kubusia, mialy byc jaderka a pokazali mi wlasciwie tylko jego pupe po czym od razu do badania... za chwile wrocil do mnie juz ubrany na rekach pani anestezjolog niestety ja mialam cos w rodzaju opryszczki wiec w tym pieknym momnencie nie moglam pocalowac mojego Dzieciątka ale ciepełko jego policzka przy moim zapamietam do konca zycia!! potem zszywanie i juz wlasciwie zabierali mnie na sale pooperacyjna, miedzy czasie na korytarzu wycalowal mnie tz ktory byl blady jak sciana i meeeeeega szczesliwy po zobaczeniu swojego synka!

Nie byl to porod rodzinny, niestety na poczatku malo widzialam moja Kruszynke ale nie zaluje, wiem ze bylo to dla jego dobra i ciesze sie ze wszystko sie tak potoczylo

Nie sadze zeby byl to konkretny opis i podejrzewalm ze duuuzo napisalam i nie chce sie tego nikomu czytac ale nie da sie pominac niczego
Piękny opis, ehhh jak czytam te końcówki to płacze jak bóbr!!!!!!!!!!!!
__________________
Kocham: 11.09.2009
Powiedziałam TAK: 11.09.2010
Nasz Dzień: 22.10.2011


P


Szymonek
Pani_Jasiowa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:36   #3795
czarnamadonna1982
Zakorzenienie
 
Avatar czarnamadonna1982
 
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 5 509
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

justa super opisk laski:

niteczko niezle z tm mlekiem..ciekawe jak u mnie bedzie..bo naprawde bym chciała ty6lko piersia, ale pewnie tak prosto nie bedzie

macie juz takie duuuże dzieciaczki, 3 tygodnie dwa tygodnie.. achh jak ja juz chce swojego uparciuszka zobaczyc
czarnamadonna1982 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:36   #3796
justa86
Zadomowienie
 
Avatar justa86
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: pl
Wiadomości: 1 201
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Pokrzywko super kacik! mam taki sam przewijak - strasznie mi sie spodobal

Moze jeszcze opisze moje odczucia po porodzie

Na sali pooperacyjnej nie ma odwiedzin....po cc trafilam na sredni personel wiec tak na prawde tz po porodzie wszedl do mnie tylko na chwilke to wlasciwie powodowalo ze nie moglam cieszyc sie w pelni tym szczesciem.... pod wieczor trzeba wstac, i musze przyznac - myslalam ze w zyciu nie dam rady:/ ustac pare sekund na nogach to byl meeeeega wyczyn, kreci sie w glowie, wszystko boli i za cholere nie sadzisz ze w ogole dojdziesz kiedykolwiek do siebie! Kubus byl na noworodkach, tylko od czasu do czasu przynosili go do piersi, tesknilam okropnie ale wiedzialam ze nie dalabym rady:/
Rano wstawanie! tak po prostu trzeba wstac, malutki juz przy mnie i zajmuj sie czlowieku ok wiec dzialam mimo ze boli przeokropnie i ledwie stoje na nogach, wycieram pupke chusteczkami, przystawiam do piersi - na szczescie Malusi grzeczny jak aniolek wiec dajemy rade potem sie dowiaduje od poloznej " Czerwona pupa! widzi pani co pani zrobila?? chusteczkami wyciera pupe i niech patrzy jaka czerwona" a ja sie zastanawiam jakim cudem ledwie stojac na nogach mam podejsc pod wanienke i wykapac pupe pod kranem wzielam sie na sposob i mylam wacikami nasaczanymi w cieplej wodzie - czerwona pupa zniknela

Z kazdym dniem bylo coraz lepiej, sily ma sie mimo wszystko ogromnie duzo bo przeciez ten Maly Skarb daje jej najwiecej dostawalam ochrzan ze nie odpoczywam tylko non stop cos robie ale jak tu nie robic?? odwiedzin nie bylo a personel sie jakos szczegolnie nie kwapil do pomocy, przeciez nikt mi dziecka nie przewinie:/
Potem przeniesiono nas na sale gdzie juz mozna bylo odwiedzac i co?? tz chory wiec i tak odwiedzal nas na chwilke bo ja bardzo sie balam o Kubusia.... ale szybciutko czas minal i przyszedl moment wyjscia do domku!
Teraz juz jest cudnie, dajemy sobie rade mimo ze czasem Kubus spi jak aniolek a czasem wrzeszczy w nieboglosy
justa86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:36   #3797
niteczka83
Zadomowienie
 
Avatar niteczka83
 
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 053
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Justa - piękny opis też się zdziwiłam że to wkłucie to taki pikuś - jakby komar ugryzł i też pokazali mi pupkę - a ja potem zastanawiałam się jak mnie zszywali jak wygląda itd. Tylko ja dostałam Małego dużo później tak z pół godziny już po tym jak trafiłam na salę pooperacyjną (miał dodatkowe badania ze względu na zielone wody i to tętno co mu spadało) - ale się wtedy bałam że coś będzie nie tak.

Cytat:
Napisane przez Pani_Jasiowa Pokaż wiadomość
A zapomniałam powiedziec na wczorajszym usg zobaczyłam ze terin sie zmienil na 11,12, hehe ciekawe czy tak wyjdzie
Moje terminy z usg - żadne się nie sprawdziły. Ja wstrzeliłam się porodem w termin z om. A nie wierzyłam w takie cuda Za to praktycznie sprawdziła się waga z usg (miał 3900g a z usg wynikało 3980 g).
niteczka83 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:40   #3798
justa86
Zadomowienie
 
Avatar justa86
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: pl
Wiadomości: 1 201
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez niteczka83 Pokaż wiadomość
Justa - piękny opis też się zdziwiłam że to wkłucie to taki pikuś - jakby komar ugryzł i też pokazali mi pupkę - a ja potem zastanawiałam się jak mnie zszywali jak wygląda itd. Tylko ja dostałam Małego dużo później tak z pół godziny już po tym jak trafiłam na salę pooperacyjną (miał dodatkowe badania ze względu na zielone wody i to tętno co mu spadało) - ale się wtedy bałam że coś będzie nie tak.


Moje terminy z usg - żadne się nie sprawdziły. Ja wstrzeliłam się porodem w termin z om. A nie wierzyłam w takie cuda Za to praktycznie sprawdziła się waga z usg (miał 3900g a z usg wynikało 3980 g).
Tez tylko pupa?? no wlasnie, podobno czasem im nie wychodzi pokazanie z przodu

A swoja droga u mnie podczas zabiegu bylo duzo smiechu, lekarz swietrdzil ze nie bedzie moje Dzieciątko Kuba tylko Krzys bo on tak ma na imie i tak sie droczylismy, wiec ostatecznie mu mowie " panie doktorze, jak sie ladnie wszystko zagoi to pomyslimy"
justa86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:43   #3799
niteczka83
Zadomowienie
 
Avatar niteczka83
 
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 053
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez czarnamadonna1982 Pokaż wiadomość
niteczko niezle z tm mlekiem..ciekawe jak u mnie bedzie..bo naprawde bym chciała ty6lko piersia, ale pewnie tak prosto nie bedzie

macie juz takie duuuże dzieciaczki, 3 tygodnie dwa tygodnie.. achh jak ja juz chce swojego uparciuszka zobaczyc
Czarna nie przejmuj się, bedziesz karmić tylko piersią - zobaczysz. To że ja czy kilka dziewczyn ma problemy - tak sie zdarza. Ale Ty nie myśl tylko że będzie problem. Np. dziewczyna z która leżałam na sali miała aż za dużo pokarmu i musiała odciągać. Z moich znajomych ze studiów, szkoły, podwórka tylko ja mam ten problem.
I niedługo przytulisz swoje dziecię

---------- Dopisano o 18:43 ---------- Poprzedni post napisano o 18:40 ----------

Cytat:
Napisane przez justa86 Pokaż wiadomość
Tez tylko pupa?? no wlasnie, podobno czasem im nie wychodzi pokazanie z przodu

A swoja droga u mnie podczas zabiegu bylo duzo smiechu, lekarz swietrdzil ze nie bedzie moje Dzieciątko Kuba tylko Krzys bo on tak ma na imie i tak sie droczylismy, wiec ostatecznie mu mowie " panie doktorze, jak sie ladnie wszystko zagoi to pomyslimy"
Tak tylko pupa dziwne żeby wyszło pokazanie przodu jak pupką wykręcili

Dziecie płacze - wpadnę później
niteczka83 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:45   #3800
Gabi2
Zakorzenienie
 
Avatar Gabi2
 
Zarejestrowany: 2004-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 5 785
GG do Gabi2
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Sanetko gratulacje!

Ja mam skierowanie, ale nie jest ono wymagane. U mnie w szpitalu akurat baaardzo miłe widziane bo tam podobno ciezko jest sie dostać tak "z ulicy" a mój gin tam pracuje więc przynajmniej bez stresu bedzie jak przyjade.

My własnie po dniu meblowania, załatwiania roznych spraw i wizyty gości w końcu spokoj i odpoczynek

Jej uwielbiam oglądać zdjęcia Waszych dzieciaczkow I tez juz chce swoją Izę
__________________
Iza - łowca zabawek

Blog z recenzjami książek dla dzieci, zabawek, przepisy oraz pomysły na pokój Malucha
Gabi2 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:46   #3801
T'ai
Zakorzenienie
 
Avatar T'ai
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 24 494
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez DeKajka Pokaż wiadomość
A Adas dzisiaj konczy 3 tygodnie .. i prezentuje sie o tak


Cytat:
Napisane przez kia_mia Pokaż wiadomość
nie mam pojecia
ja zobacze w aptece w poniedziałek czy maja takie cudo :d a jak nie w aptece to moze w jakims zielarskim bedzie?
w zielarskim pewnie tak
ja się zastanawiam bo nie chce mi się specjalnie na 2 tygodnie masowania olejku kupować

Cytat:
Napisane przez Pokrzywka19 Pokaż wiadomość


Acha i dziś zaczęliśmy 37 t.c.


Poniżej kącik Adasia


Cytat:
Napisane przez justa86 Pokaż wiadomość
To moze czas na moj opis porodu poki Kubus wymeczony spi juz 2h

Zacznijmy od tego ze pewnie pamietacie jak intuicyjnie zrobilam dodatkowe usg w obawie czy wszystko ok z Malutkim i jaka jest jego waga. Usg potwierdzilo moje duze dziecię ok 4kg. W poniedzialek bylam na wizycie u gin, pokazalam usg, dostalam skierowanie na wtorek na oddzial z dopiskiem " podejrzenie duzego płodu". Na izbie usiedzialam sie ponad 2h, polozna srednio przyjemna jakby robila laske ale co tam....znioslam :/ popoludniu zajrzala wreszcie do mnie ordynatorka bo przez praktycznie caly dzien nic oprocz ktg mi nie zrobiono. Lekarka zbadala mnie ( nawiasem mowiac w zyciu nie przezylam tak bolesnego badania! ), zrobila mi tez usg ktore potwierdzilo duzego Kubusia. Na wizycie wieczornej poznalam opinie ordynatorki - twierdzila ze duzy plod + dodatkowo wieksze brzyszek dziecka w porownaniu do glowki niosa duze ryzyko przy porodzie naturalnym, mozliwosc zablokowania dziecka w kanale rodnym i tragedia, wiec ona zalezala by CC, coz, ja dlugo nie myslac zgodziam sie. Rano wstalam o 6, poszlam sie szybciutko wykapac wlasciwie nie wiedzac czy tego dnia urodze i mialam nosa! zaraz po 7 jeszcze przed wizyta przyszla polozna i osiawdczyla " Pani wezmie dowod, grupe krwi i idziemy" pytam sie grzecznie ale gdzieeee?? a ona " no jak gdzie? na porodowke! bylam w takim szoku ze tak mnie wzieli od rańca z biegu ze nie wiedzialam co sie dzieje zdarzylam tylko zadzwonic do tz i raz dwa na blok wszystko bardzo szybciutko sie potoczylo, ja stresowalam sie nieziemsko! cewnik do pecherza byl najbardziej nieprzyjemna czynnoscia pod sloncem! potem na sale operacyjna, wszystkie medyczne ☠☠☠☠☠☠☠i przy mnie wykonano, wklucie w kregoslup ( pikus, myslalam ze to boli ale nic takiego) no i zaczelo sie nic nie widzialam w lampach chociaz oczywiscie zerknelam z ciekawosci, uczucie wyjatkowo dziwne bo czuje sie dotyk ale nie czuje bolu wiec - czulam jak cieli mi brzuch! wszystko dosc szybko, ja modlilam sie prawie caly czas! sam moment wyciagania dziecinki z brzucha dosc nieprzyjemne bo mocno przyciskają na brzuch zaraz przy zebrach wiec to troszke dusi..... a potem.......najcudowniejs zy moment w zyciu, czlowiek jest jak w jakims snie! slysze kliwenie, coraz glosniej i nagle pieeeeekny cudowny krzyk! i w tym momencie lzy leza jak grochy, ta radosc jest nie do opisania! pokazano mi Kubusia, mialy byc jaderka a pokazali mi wlasciwie tylko jego pupe po czym od razu do badania... za chwile wrocil do mnie juz ubrany na rekach pani anestezjolog niestety ja mialam cos w rodzaju opryszczki wiec w tym pieknym momnencie nie moglam pocalowac mojego Dzieciątka ale ciepełko jego policzka przy moim zapamietam do konca zycia!! potem zszywanie i juz wlasciwie zabierali mnie na sale pooperacyjna, miedzy czasie na korytarzu wycalowal mnie tz ktory byl blady jak sciana i meeeeeega szczesliwy po zobaczeniu swojego synka!

Nie byl to porod rodzinny, niestety na poczatku malo widzialam moja Kruszynke ale nie zaluje, wiem ze bylo to dla jego dobra i ciesze sie ze wszystko sie tak potoczylo

Nie sadze zeby byl to konkretny opis i podejrzewalm ze duuuzo napisalam i nie chce sie tego nikomu czytac ale nie da sie pominac niczego




kurcze czy ja jestem jedyna której nie podobają się te ochraniacze na łóżeczko ani to praktyczne dla mnie i jeszcze by mi dzidziusia zasłaniało
T'ai jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:49   #3802
Pani_Jasiowa
Zakorzenienie
 
Avatar Pani_Jasiowa
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 4 858
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez T'ai Pokaż wiadomość



w zielarskim pewnie tak
ja się zastanawiam bo nie chce mi się specjalnie na 2 tygodnie masowania olejku kupować









kurcze czy ja jestem jedyna której nie podobają się te ochraniacze na łóżeczko ani to praktyczne dla mnie i jeszcze by mi dzidziusia zasłaniało
hehehe mnie tam sie podobają
__________________
Kocham: 11.09.2009
Powiedziałam TAK: 11.09.2010
Nasz Dzień: 22.10.2011


P


Szymonek
Pani_Jasiowa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:50   #3803
peperonik
Zadomowienie
 
Avatar peperonik
 
Zarejestrowany: 2007-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 347
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez sanetka Pokaż wiadomość
20 listopada urodziła się nasza córeczka Patrycja, 3000g i 51cm
gratulacje

martaj,dekajka,agasobo jakie sliczne te nasze bobaski ja na swoja tez sie napatrzec nie moge

no to moj opis: (wrazliwym nie radze czytac)

o 2.00 w ocy z niedzieli na poniedzialek odeszly mi wody jak szlam sie polozyc spac. Spanikowalismy,bo to tak wczesnie,a torba nie gotowa,pieluchy nie kupione itd. Zlapalismy co nam przyszlo do glowy , wsadzilismy w torbe i polecielismy na postoj taksowek pare metrow od nas. Jak na zlosc zadnej nie bylo. Zaczelismy szukac telefonu,zeby wezwac i przejezdzala karetka kolo nas i machnelismy. Zatrzymali sie,powiedzieli,ze nie moga,bo to nie taxi i tylko w przypadku zagrozenia zycia. Mowimy ,ze to nagly przypadek,ze wczesnie jeszcze,a ona sie pcha i cos jest chyba nie tak i nas zawiezli pod sam szpital. Takze o 2.30 bylismy na izbie przyjec. Badanie bolalo, wody sie laly po wszystkim, polozna strasznie niemila, naszczescie zaraz przyszla lekarz i byla bardzo fajna,a tamtej poloznej juz wiecej nie widzialam. Ok 3.00 polozyli mnie na przedporodowa,a maz musial jechac do domu. Szyjke mialam zamknieta, 2cm dlugosci. Dostalam trzy zastrzyki z antybiotykow,bo nie mialam robionego gbs (czy jak to sie nazywa) i lezalam pod ktg. O 3.30 dostalam skurczy,ktore dosc szybko stawaly sie bolesne. Kolo 4.00 juz gryzlam lozko. Odpieli mnie na siku to ledwo wrocilam z lazienki,bo juz byly bardzo bolesne skurcze. Najgorzej bolal kregoslup. Znow ktg i lezenie. W koncu sama sie odpielam i zaczelam chodzic. Powiedzialam,ze nie ma szans na lezenie i ze chce chodzic. Tak bujalam sie do 9.00, kiedy to zaczelo sie robic rozwarcie i skrocila szyjka i przeszlam na porodowke. Maz przyjechal kolo 9.30 i od tej pory juz bylismy razem. Skurcze stawaly sie nie do zniesienia, znow ktg na lezaco i wycie na lozku z bolu. Kregoslup mi pekal na pol . Przed 0 mnie odpieli i poszlam pod prysznic do 10.40 i to bylo dosc przyjemne,bo troche koilo bole. Potem znow ktg i kroplowka z oksytocyny,ale ze juz wylam,to podstawila mi krzeslo ,zeby ktg bylo na siedzaco. To nic nie dalo,skurcze mialam co jakies 3-4 minuty, kazdy jeden okropny,a polozna do mnie,ze beda jeszcze mocniejsze. Wreszcie o 12 dostalam zzo i poczulam ulge. Zastrzyk w kregoslup nie byl straszny, doslownie chwila pradu i po bolu. Skurcze czulam po znieczuleniu,ale juz o wiele mniej bolesne. Wreszcie odpoczelam. Lekarz powiedziala,ze jesli nie zatrzyma mi sie rozwarcie to powinnam w czasie dzialania znieczulenia urodzic. W przyblizeniu mialo to byc 90 minut. O 13 znieczulenie zaczelo odchodzic,a juz bylo pelne rozwarcie i zaczely sie parte i to byl najgorszy horror. Parlam ile sil,ale nic to nie dawalo. Mala caly czas byla wysoko i sie cofala. Przyszla anastezjolog,ale na dolozenie znieczulenia bylo za pozno. To podane minelo kompletie i bol kregoslupa stal sie nie do wytrzymania. Do 14.30 przezylam najciezsze 1,5h w moim zyciu. Na poczatku parlam z mysla,ze to juz ostatni raz,a potem sie poddawalam, Zaczelam sie drzec, blagac o znieczulenie o cesarke o cokolwiek,bo myslalam,ze mi krzyz peka. One na mnie,ze za slabo pre,a ja parlam tak,jak tylko moglam,ale mialam bardzo krotkie skurcze. Nagle zaczelam juz odplywc, podano mi tlen i zrobilo sie przy mnie cale grono ludzi. Dwoch lekarzy, dwie polozne , maz i pielegniarka noworodkowa. Jedna polozna cisnela mi jedna noge, lekarka druga, druga lekarka naciskala brzuch,druga polozna rozrywala mnie od srodka,zeby chwycic glowke,ktora za kazdym razem sie cofala,a maz pchal mi glowe. Wszyscy na mnie krzyczeli. Zaczeli mi robic jakies strzaly z oksytocyny i wszyscy pytali czy idzie skurcz,a ja lezalam i czekalam na skurcz juz z mysla,ze nie urodze. Nawet co ktorys skurcz sie nie przyznawalam,ze mam,bo przerazal mnie ten bol plecow. Oni krzyczeli,a ja wylam i tak sie dogadac nie moglismy. Wreszcie o 14.30 mala sie urodzila, bo jakos sie w sobie zawzielam, obiecalam sobie,ze ostatni raz i po trzech parciach sie udalo,ale bolalo jak wychodzila okropnie. Polozna twierdzila,ze jest duzo miejsca i nie ma co nacinac,to sie okazalo,ze popeklam. Chlapneli mi mala na piers i pamietam tylko,ze powiedzialam, wezcie ja i zrobcie cos niech krzyczy. I za chwile ja zabrali i uslyszalam jej krzyk. Powinnam w tym momencie miec odlot euforii,ale rodzilam lozysko, co tez nie bylo mile. Ma stal przy malej ktora badal lekarz,a mnie ostrzykiwano znieczuleniem do zszycia. Za chwile pielegniarka podstawila mi trzy razy slodka buzke do pocalowania i zabrali moja coreczke na badania,bo miala slabe napiecie miesni. Zaczelo sie kolejne 30 minut gehhenny,bo popekalam gleboko i ciezko bylo zszyc,a znieczulenie dzialalo tylko troche powierzchownie. Kazdy ucisk byl okropnie bolesny, a ostatnie szwy juz na zywca mi zakladali. I tak lezalam polprzytomna, ze strachem co z moim dzieckiem, z przeszywajacy mnie bolem za kazdym uciskiem rak lekarki i rozszerzaniem wziernika przez polozna. Na szczescie to wszystko sie skonczylo i wszyscy sobie poszli. Zostalismy z mezem sami i czekalismy na jakies wiesci. O 16.30 zawiezli mnie na ginekologie i pozwolili mezowi zobaczyc malutka w inkubatorze i powiedzieli,ze ogolne badania ma dobre,ale ma objawy wczesniactwa i musza ja bardziej zbadac.
Nie spalam o nidzieli od 10 rano,a byl poniedzialek kolo 17.30, jak maz mnie prowadzil zataczajaca sie przez korytarz,zebym mogla zobaczyc moje malenstwo. Wylam jak bobr. Malutka miala glowe jak banan i opuchlizne na nozkach i kregoslupie po porodzie.
Na sali lezalam z dziewczyna,ktora urodzila tego samego dnia,ale po trzech parciach i miala dziecko przy sobie. Na poczatku sprawialo mi to straszna przykrosc,ale sasiadka okazala sie super gadatliwa i sympatyczna i razem zajelysmy sie jej dzieckiem,bo ona bala sie je przewinac czy podniesc i dzieki temu troche mnie rozruszala i wspierala,kiedy wylam.
Puscili ja w srode,a moja mala nadal w inkubatorze byla,bo zaczea sie zoltaczka. Zostalam sama na sali do piatku. Mala zaczeli wyjmowac na karmienie i zaczelam uczyc sie ja przystawiac,choc nie mialam pokarmu. Powoli rozrecalam pokarm laktatorem i przystawianiem,a nawet do sali zaczeli mi ja przywozic. Jak juz zaczelo byc dobrze,to wyslychali jej szmery nad serduszkiem. Znow dół i wycie,ale wasze wsparcie na facebooku bardzo mi pomoglo,za co ogromnie dziekuje i zaczelam wierzyc,ze wszystko bedzie ok. W niedziele czekalismy jak na szpilkach na wyniki poziomu bilirubiny,zeby uslyszec magiczne: mozecie isc do domu. Znow plakalam,ale ze szczescia.
W poniedzialek maz mial urodziny i to byly najpiekniejsze urodziny w jego zyciu,bo juz moglismy spokojnie usiasc we troje i cieszyc sie swoja obecnoscia.
Teraz wydzwaniam po lekarzach, umawiam mala do kardiologa,pediatry,ortop edy,ale jestem szczesliwa,ze mozemy byc w domku.
Choc nadal nie siadam swobodnie na tylku,to widok mojej malutkiej córeczki rekompensuje wszystkie zle przezycia.
Ufff to sie rozpisalam
peperonik jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:51   #3804
happy_eve
Wtajemniczenie
 
Avatar happy_eve
 
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 2 950
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez justa86 Pokaż wiadomość
To moze czas na moj opis porodu poki Kubus wymeczony spi juz 2h

Zacznijmy od tego ze pewnie pamietacie jak intuicyjnie zrobilam dodatkowe usg w obawie czy wszystko ok z Malutkim i jaka jest jego waga. Usg potwierdzilo moje duze dziecię ok 4kg. W poniedzialek bylam na wizycie u gin, pokazalam usg, dostalam skierowanie na wtorek na oddzial z dopiskiem " podejrzenie duzego płodu". Na izbie usiedzialam sie ponad 2h, polozna srednio przyjemna jakby robila laske ale co tam....znioslam :/ popoludniu zajrzala wreszcie do mnie ordynatorka bo przez praktycznie caly dzien nic oprocz ktg mi nie zrobiono. Lekarka zbadala mnie ( nawiasem mowiac w zyciu nie przezylam tak bolesnego badania! ), zrobila mi tez usg ktore potwierdzilo duzego Kubusia. Na wizycie wieczornej poznalam opinie ordynatorki - twierdzila ze duzy plod + dodatkowo wieksze brzyszek dziecka w porownaniu do glowki niosa duze ryzyko przy porodzie naturalnym, mozliwosc zablokowania dziecka w kanale rodnym i tragedia, wiec ona zalezala by CC, coz, ja dlugo nie myslac zgodziam sie. Rano wstalam o 6, poszlam sie szybciutko wykapac wlasciwie nie wiedzac czy tego dnia urodze i mialam nosa! zaraz po 7 jeszcze przed wizyta przyszla polozna i osiawdczyla " Pani wezmie dowod, grupe krwi i idziemy" pytam sie grzecznie ale gdzieeee?? a ona " no jak gdzie? na porodowke! bylam w takim szoku ze tak mnie wzieli od rańca z biegu ze nie wiedzialam co sie dzieje zdarzylam tylko zadzwonic do tz i raz dwa na blok wszystko bardzo szybciutko sie potoczylo, ja stresowalam sie nieziemsko! cewnik do pecherza byl najbardziej nieprzyjemna czynnoscia pod sloncem! potem na sale operacyjna, wszystkie medyczne ☠☠☠☠☠☠☠i przy mnie wykonano, wklucie w kregoslup ( pikus, myslalam ze to boli ale nic takiego) no i zaczelo sie nic nie widzialam w lampach chociaz oczywiscie zerknelam z ciekawosci, uczucie wyjatkowo dziwne bo czuje sie dotyk ale nie czuje bolu wiec - czulam jak cieli mi brzuch! wszystko dosc szybko, ja modlilam sie prawie caly czas! sam moment wyciagania dziecinki z brzucha dosc nieprzyjemne bo mocno przyciskają na brzuch zaraz przy zebrach wiec to troszke dusi..... a potem.......najcudowniejs zy moment w zyciu, czlowiek jest jak w jakims snie! slysze kliwenie, coraz glosniej i nagle pieeeeekny cudowny krzyk! i w tym momencie lzy leza jak grochy, ta radosc jest nie do opisania! pokazano mi Kubusia, mialy byc jaderka a pokazali mi wlasciwie tylko jego pupe po czym od razu do badania... za chwile wrocil do mnie juz ubrany na rekach pani anestezjolog niestety ja mialam cos w rodzaju opryszczki wiec w tym pieknym momnencie nie moglam pocalowac mojego Dzieciątka ale ciepełko jego policzka przy moim zapamietam do konca zycia!! potem zszywanie i juz wlasciwie zabierali mnie na sale pooperacyjna, miedzy czasie na korytarzu wycalowal mnie tz ktory byl blady jak sciana i meeeeeega szczesliwy po zobaczeniu swojego synka!

Nie byl to porod rodzinny, niestety na poczatku malo widzialam moja Kruszynke ale nie zaluje, wiem ze bylo to dla jego dobra i ciesze sie ze wszystko sie tak potoczylo

Nie sadze zeby byl to konkretny opis i podejrzewalm ze duuuzo napisalam i nie chce sie tego nikomu czytac ale nie da sie pominac niczego
Piękny opis
__________________
Tymcio 01.12.2012
happy_eve jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:55   #3805
T'ai
Zakorzenienie
 
Avatar T'ai
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 24 494
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Peperonik gratuluję jeszcze raz
ale tak mnie zmroził ten opis że tchu mi zabrakło jak czytałam
matko ja nie chcę
T'ai jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:57   #3806
happy_eve
Wtajemniczenie
 
Avatar happy_eve
 
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 2 950
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez peperonik Pokaż wiadomość

no to moj opis: (wrazliwym nie radze czytac)

o 2.00 w ocy z niedzieli na poniedzialek odeszly mi wody jak szlam sie polozyc spac. Spanikowalismy,bo to tak wczesnie,a torba nie gotowa,pieluchy nie kupione itd. Zlapalismy co nam przyszlo do glowy , wsadzilismy w torbe i polecielismy na postoj taksowek pare metrow od nas. Jak na zlosc zadnej nie bylo. Zaczelismy szukac telefonu,zeby wezwac i przejezdzala karetka kolo nas i machnelismy. Zatrzymali sie,powiedzieli,ze nie moga,bo to nie taxi i tylko w przypadku zagrozenia zycia. Mowimy ,ze to nagly przypadek,ze wczesnie jeszcze,a ona sie pcha i cos jest chyba nie tak i nas zawiezli pod sam szpital. Takze o 2.30 bylismy na izbie przyjec. Badanie bolalo, wody sie laly po wszystkim, polozna strasznie niemila, naszczescie zaraz przyszla lekarz i byla bardzo fajna,a tamtej poloznej juz wiecej nie widzialam. Ok 3.00 polozyli mnie na przedporodowa,a maz musial jechac do domu. Szyjke mialam zamknieta, 2cm dlugosci. Dostalam trzy zastrzyki z antybiotykow,bo nie mialam robionego gbs (czy jak to sie nazywa) i lezalam pod ktg. O 3.30 dostalam skurczy,ktore dosc szybko stawaly sie bolesne. Kolo 4.00 juz gryzlam lozko. Odpieli mnie na siku to ledwo wrocilam z lazienki,bo juz byly bardzo bolesne skurcze. Najgorzej bolal kregoslup. Znow ktg i lezenie. W koncu sama sie odpielam i zaczelam chodzic. Powiedzialam,ze nie ma szans na lezenie i ze chce chodzic. Tak bujalam sie do 9.00, kiedy to zaczelo sie robic rozwarcie i skrocila szyjka i przeszlam na porodowke. Maz przyjechal kolo 9.30 i od tej pory juz bylismy razem. Skurcze stawaly sie nie do zniesienia, znow ktg na lezaco i wycie na lozku z bolu. Kregoslup mi pekal na pol . Przed 0 mnie odpieli i poszlam pod prysznic do 10.40 i to bylo dosc przyjemne,bo troche koilo bole. Potem znow ktg i kroplowka z oksytocyny,ale ze juz wylam,to podstawila mi krzeslo ,zeby ktg bylo na siedzaco. To nic nie dalo,skurcze mialam co jakies 3-4 minuty, kazdy jeden okropny,a polozna do mnie,ze beda jeszcze mocniejsze. Wreszcie o 12 dostalam zzo i poczulam ulge. Zastrzyk w kregoslup nie byl straszny, doslownie chwila pradu i po bolu. Skurcze czulam po znieczuleniu,ale juz o wiele mniej bolesne. Wreszcie odpoczelam. Lekarz powiedziala,ze jesli nie zatrzyma mi sie rozwarcie to powinnam w czasie dzialania znieczulenia urodzic. W przyblizeniu mialo to byc 90 minut. O 13 znieczulenie zaczelo odchodzic,a juz bylo pelne rozwarcie i zaczely sie parte i to byl najgorszy horror. Parlam ile sil,ale nic to nie dawalo. Mala caly czas byla wysoko i sie cofala. Przyszla anastezjolog,ale na dolozenie znieczulenia bylo za pozno. To podane minelo kompletie i bol kregoslupa stal sie nie do wytrzymania. Do 14.30 przezylam najciezsze 1,5h w moim zyciu. Na poczatku parlam z mysla,ze to juz ostatni raz,a potem sie poddawalam, Zaczelam sie drzec, blagac o znieczulenie o cesarke o cokolwiek,bo myslalam,ze mi krzyz peka. One na mnie,ze za slabo pre,a ja parlam tak,jak tylko moglam,ale mialam bardzo krotkie skurcze. Nagle zaczelam juz odplywc, podano mi tlen i zrobilo sie przy mnie cale grono ludzi. Dwoch lekarzy, dwie polozne , maz i pielegniarka noworodkowa. Jedna polozna cisnela mi jedna noge, lekarka druga, druga lekarka naciskala brzuch,druga polozna rozrywala mnie od srodka,zeby chwycic glowke,ktora za kazdym razem sie cofala,a maz pchal mi glowe. Wszyscy na mnie krzyczeli. Zaczeli mi robic jakies strzaly z oksytocyny i wszyscy pytali czy idzie skurcz,a ja lezalam i czekalam na skurcz juz z mysla,ze nie urodze. Nawet co ktorys skurcz sie nie przyznawalam,ze mam,bo przerazal mnie ten bol plecow. Oni krzyczeli,a ja wylam i tak sie dogadac nie moglismy. Wreszcie o 14.30 mala sie urodzila, bo jakos sie w sobie zawzielam, obiecalam sobie,ze ostatni raz i po trzech parciach sie udalo,ale bolalo jak wychodzila okropnie. Polozna twierdzila,ze jest duzo miejsca i nie ma co nacinac,to sie okazalo,ze popeklam. Chlapneli mi mala na piers i pamietam tylko,ze powiedzialam, wezcie ja i zrobcie cos niech krzyczy. I za chwile ja zabrali i uslyszalam jej krzyk. Powinnam w tym momencie miec odlot euforii,ale rodzilam lozysko, co tez nie bylo mile. Ma stal przy malej ktora badal lekarz,a mnie ostrzykiwano znieczuleniem do zszycia. Za chwile pielegniarka podstawila mi trzy razy slodka buzke do pocalowania i zabrali moja coreczke na badania,bo miala slabe napiecie miesni. Zaczelo sie kolejne 30 minut gehhenny,bo popekalam gleboko i ciezko bylo zszyc,a znieczulenie dzialalo tylko troche powierzchownie. Kazdy ucisk byl okropnie bolesny, a ostatnie szwy juz na zywca mi zakladali. I tak lezalam polprzytomna, ze strachem co z moim dzieckiem, z przeszywajacy mnie bolem za kazdym uciskiem rak lekarki i rozszerzaniem wziernika przez polozna. Na szczescie to wszystko sie skonczylo i wszyscy sobie poszli. Zostalismy z mezem sami i czekalismy na jakies wiesci. O 16.30 zawiezli mnie na ginekologie i pozwolili mezowi zobaczyc malutka w inkubatorze i powiedzieli,ze ogolne badania ma dobre,ale ma objawy wczesniactwa i musza ja bardziej zbadac.
Nie spalam o nidzieli od 10 rano,a byl poniedzialek kolo 17.30, jak maz mnie prowadzil zataczajaca sie przez korytarz,zebym mogla zobaczyc moje malenstwo. Wylam jak bobr. Malutka miala glowe jak banan i opuchlizne na nozkach i kregoslupie po porodzie.
Na sali lezalam z dziewczyna,ktora urodzila tego samego dnia,ale po trzech parciach i miala dziecko przy sobie. Na poczatku sprawialo mi to straszna przykrosc,ale sasiadka okazala sie super gadatliwa i sympatyczna i razem zajelysmy sie jej dzieckiem,bo ona bala sie je przewinac czy podniesc i dzieki temu troche mnie rozruszala i wspierala,kiedy wylam.
Puscili ja w srode,a moja mala nadal w inkubatorze byla,bo zaczea sie zoltaczka. Zostalam sama na sali do piatku. Mala zaczeli wyjmowac na karmienie i zaczelam uczyc sie ja przystawiac,choc nie mialam pokarmu. Powoli rozrecalam pokarm laktatorem i przystawianiem,a nawet do sali zaczeli mi ja przywozic. Jak juz zaczelo byc dobrze,to wyslychali jej szmery nad serduszkiem. Znow dół i wycie,ale wasze wsparcie na facebooku bardzo mi pomoglo,za co ogromnie dziekuje i zaczelam wierzyc,ze wszystko bedzie ok. W niedziele czekalismy jak na szpilkach na wyniki poziomu bilirubiny,zeby uslyszec magiczne: mozecie isc do domu. Znow plakalam,ale ze szczescia.
W poniedzialek maz mial urodziny i to byly najpiekniejsze urodziny w jego zyciu,bo juz moglismy spokojnie usiasc we troje i cieszyc sie swoja obecnoscia.
Teraz wydzwaniam po lekarzach, umawiam mala do kardiologa,pediatry,ortop edy,ale jestem szczesliwa,ze mozemy byc w domku.
Choc nadal nie siadam swobodnie na tylku,to widok mojej malutkiej córeczki rekompensuje wszystkie zle przezycia.
Ufff to sie rozpisalam
Popłakałam się prawie Boże, ile musiałaś przejść
__________________
Tymcio 01.12.2012
happy_eve jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:59   #3807
T'ai
Zakorzenienie
 
Avatar T'ai
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 24 494
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

a w ogóle to czekam aż opadnie w końcu brzuch bo mam problem trochę z oddychaniem i cofaniem jedzenia
dziś w nocy mąż godzinę ze mną siedział i mnie pilnował bo się obudziłam z wrażeniem że oddychać nie mogę i że zaraz zwrócę
T'ai jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 18:59   #3808
Pani_Jasiowa
Zakorzenienie
 
Avatar Pani_Jasiowa
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 4 858
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez peperonik Pokaż wiadomość
gratulacje

martaj,dekajka,agasobo jakie sliczne te nasze bobaski ja na swoja tez sie napatrzec nie moge

no to moj opis: (wrazliwym nie radze czytac)

o 2.00 w ocy z niedzieli na poniedzialek odeszly mi wody jak szlam sie polozyc spac. Spanikowalismy,bo to tak wczesnie,a torba nie gotowa,pieluchy nie kupione itd. Zlapalismy co nam przyszlo do glowy , wsadzilismy w torbe i polecielismy na postoj taksowek pare metrow od nas. Jak na zlosc zadnej nie bylo. Zaczelismy szukac telefonu,zeby wezwac i przejezdzala karetka kolo nas i machnelismy. Zatrzymali sie,powiedzieli,ze nie moga,bo to nie taxi i tylko w przypadku zagrozenia zycia. Mowimy ,ze to nagly przypadek,ze wczesnie jeszcze,a ona sie pcha i cos jest chyba nie tak i nas zawiezli pod sam szpital. Takze o 2.30 bylismy na izbie przyjec. Badanie bolalo, wody sie laly po wszystkim, polozna strasznie niemila, naszczescie zaraz przyszla lekarz i byla bardzo fajna,a tamtej poloznej juz wiecej nie widzialam. Ok 3.00 polozyli mnie na przedporodowa,a maz musial jechac do domu. Szyjke mialam zamknieta, 2cm dlugosci. Dostalam trzy zastrzyki z antybiotykow,bo nie mialam robionego gbs (czy jak to sie nazywa) i lezalam pod ktg. O 3.30 dostalam skurczy,ktore dosc szybko stawaly sie bolesne. Kolo 4.00 juz gryzlam lozko. Odpieli mnie na siku to ledwo wrocilam z lazienki,bo juz byly bardzo bolesne skurcze. Najgorzej bolal kregoslup. Znow ktg i lezenie. W koncu sama sie odpielam i zaczelam chodzic. Powiedzialam,ze nie ma szans na lezenie i ze chce chodzic. Tak bujalam sie do 9.00, kiedy to zaczelo sie robic rozwarcie i skrocila szyjka i przeszlam na porodowke. Maz przyjechal kolo 9.30 i od tej pory juz bylismy razem. Skurcze stawaly sie nie do zniesienia, znow ktg na lezaco i wycie na lozku z bolu. Kregoslup mi pekal na pol . Przed 0 mnie odpieli i poszlam pod prysznic do 10.40 i to bylo dosc przyjemne,bo troche koilo bole. Potem znow ktg i kroplowka z oksytocyny,ale ze juz wylam,to podstawila mi krzeslo ,zeby ktg bylo na siedzaco. To nic nie dalo,skurcze mialam co jakies 3-4 minuty, kazdy jeden okropny,a polozna do mnie,ze beda jeszcze mocniejsze. Wreszcie o 12 dostalam zzo i poczulam ulge. Zastrzyk w kregoslup nie byl straszny, doslownie chwila pradu i po bolu. Skurcze czulam po znieczuleniu,ale juz o wiele mniej bolesne. Wreszcie odpoczelam. Lekarz powiedziala,ze jesli nie zatrzyma mi sie rozwarcie to powinnam w czasie dzialania znieczulenia urodzic. W przyblizeniu mialo to byc 90 minut. O 13 znieczulenie zaczelo odchodzic,a juz bylo pelne rozwarcie i zaczely sie parte i to byl najgorszy horror. Parlam ile sil,ale nic to nie dawalo. Mala caly czas byla wysoko i sie cofala. Przyszla anastezjolog,ale na dolozenie znieczulenia bylo za pozno. To podane minelo kompletie i bol kregoslupa stal sie nie do wytrzymania. Do 14.30 przezylam najciezsze 1,5h w moim zyciu. Na poczatku parlam z mysla,ze to juz ostatni raz,a potem sie poddawalam, Zaczelam sie drzec, blagac o znieczulenie o cesarke o cokolwiek,bo myslalam,ze mi krzyz peka. One na mnie,ze za slabo pre,a ja parlam tak,jak tylko moglam,ale mialam bardzo krotkie skurcze. Nagle zaczelam juz odplywc, podano mi tlen i zrobilo sie przy mnie cale grono ludzi. Dwoch lekarzy, dwie polozne , maz i pielegniarka noworodkowa. Jedna polozna cisnela mi jedna noge, lekarka druga, druga lekarka naciskala brzuch,druga polozna rozrywala mnie od srodka,zeby chwycic glowke,ktora za kazdym razem sie cofala,a maz pchal mi glowe. Wszyscy na mnie krzyczeli. Zaczeli mi robic jakies strzaly z oksytocyny i wszyscy pytali czy idzie skurcz,a ja lezalam i czekalam na skurcz juz z mysla,ze nie urodze. Nawet co ktorys skurcz sie nie przyznawalam,ze mam,bo przerazal mnie ten bol plecow. Oni krzyczeli,a ja wylam i tak sie dogadac nie moglismy. Wreszcie o 14.30 mala sie urodzila, bo jakos sie w sobie zawzielam, obiecalam sobie,ze ostatni raz i po trzech parciach sie udalo,ale bolalo jak wychodzila okropnie. Polozna twierdzila,ze jest duzo miejsca i nie ma co nacinac,to sie okazalo,ze popeklam. Chlapneli mi mala na piers i pamietam tylko,ze powiedzialam, wezcie ja i zrobcie cos niech krzyczy. I za chwile ja zabrali i uslyszalam jej krzyk. Powinnam w tym momencie miec odlot euforii,ale rodzilam lozysko, co tez nie bylo mile. Ma stal przy malej ktora badal lekarz,a mnie ostrzykiwano znieczuleniem do zszycia. Za chwile pielegniarka podstawila mi trzy razy slodka buzke do pocalowania i zabrali moja coreczke na badania,bo miala slabe napiecie miesni. Zaczelo sie kolejne 30 minut gehhenny,bo popekalam gleboko i ciezko bylo zszyc,a znieczulenie dzialalo tylko troche powierzchownie. Kazdy ucisk byl okropnie bolesny, a ostatnie szwy juz na zywca mi zakladali. I tak lezalam polprzytomna, ze strachem co z moim dzieckiem, z przeszywajacy mnie bolem za kazdym uciskiem rak lekarki i rozszerzaniem wziernika przez polozna. Na szczescie to wszystko sie skonczylo i wszyscy sobie poszli. Zostalismy z mezem sami i czekalismy na jakies wiesci. O 16.30 zawiezli mnie na ginekologie i pozwolili mezowi zobaczyc malutka w inkubatorze i powiedzieli,ze ogolne badania ma dobre,ale ma objawy wczesniactwa i musza ja bardziej zbadac.
Nie spalam o nidzieli od 10 rano,a byl poniedzialek kolo 17.30, jak maz mnie prowadzil zataczajaca sie przez korytarz,zebym mogla zobaczyc moje malenstwo. Wylam jak bobr. Malutka miala glowe jak banan i opuchlizne na nozkach i kregoslupie po porodzie.
Na sali lezalam z dziewczyna,ktora urodzila tego samego dnia,ale po trzech parciach i miala dziecko przy sobie. Na poczatku sprawialo mi to straszna przykrosc,ale sasiadka okazala sie super gadatliwa i sympatyczna i razem zajelysmy sie jej dzieckiem,bo ona bala sie je przewinac czy podniesc i dzieki temu troche mnie rozruszala i wspierala,kiedy wylam.
Puscili ja w srode,a moja mala nadal w inkubatorze byla,bo zaczea sie zoltaczka. Zostalam sama na sali do piatku. Mala zaczeli wyjmowac na karmienie i zaczelam uczyc sie ja przystawiac,choc nie mialam pokarmu. Powoli rozrecalam pokarm laktatorem i przystawianiem,a nawet do sali zaczeli mi ja przywozic. Jak juz zaczelo byc dobrze,to wyslychali jej szmery nad serduszkiem. Znow dół i wycie,ale wasze wsparcie na facebooku bardzo mi pomoglo,za co ogromnie dziekuje i zaczelam wierzyc,ze wszystko bedzie ok. W niedziele czekalismy jak na szpilkach na wyniki poziomu bilirubiny,zeby uslyszec magiczne: mozecie isc do domu. Znow plakalam,ale ze szczescia.
W poniedzialek maz mial urodziny i to byly najpiekniejsze urodziny w jego zyciu,bo juz moglismy spokojnie usiasc we troje i cieszyc sie swoja obecnoscia.
Teraz wydzwaniam po lekarzach, umawiam mala do kardiologa,pediatry,ortop edy,ale jestem szczesliwa,ze mozemy byc w domku.
Choc nadal nie siadam swobodnie na tylku,to widok mojej malutkiej córeczki rekompensuje wszystkie zle przezycia.
Ufff to sie rozpisalam
Biedna, ale się wycierpiałaś, ale teraz nnajważniejsze ze już jesteście razem w domku
__________________
Kocham: 11.09.2009
Powiedziałam TAK: 11.09.2010
Nasz Dzień: 22.10.2011


P


Szymonek
Pani_Jasiowa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 19:00   #3809
hania207
Zakorzenienie
 
Avatar hania207
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 6 464
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez Pokrzywka19 Pokaż wiadomość
Hej Mamuśki
Na wstępie gratuluje wszystkich nowych dzieciaczków : jupi:

Wczoraj byłam na zakupach mam już prawie wszystko, zostały tylko apteczne rzeczy, jeszcze jeden stanik do karmienia i laktator a tak jakby Adaś chciał już wyjść, wszystko jest, jestem spokojniejsza

Siostra wczoraj znów mi prasowała, dziś też jest u mnie stwierdziła że brzuch mi się obniżył.
Ja się fatalnie czuje jak nie ból brzucha to krzyż jak nie pęcherz moczowy to sraczka

Acha i dziś zaczęliśmy 37 t.c.


Poniżej kącik Adasia
ładny kącik
też mam te dinozaury, jako pościel na zmiane

Cytat:
Napisane przez Pani_Jasiowa Pokaż wiadomość
Wogóle to mam straszną huśtawkę nastrojów... wczoraj cała taka w euforii chodziłam, podniecona... a dzisiaj łzy mi same lecą i tak mi jakoś smutno i źle niech to sie skonczy

---------- Dopisano o 18:13 ---------- Poprzedni post napisano o 18:11 ----------



śliczny kącik!!!!!
ja ostatnio tak miałam, a dzisiaj mam nawet dobry humor
Cytat:
Napisane przez justa86 Pokaż wiadomość
To moze czas na moj opis porodu poki Kubus wymeczony spi juz 2h

Zacznijmy od tego ze pewnie pamietacie jak intuicyjnie zrobilam dodatkowe usg w obawie czy wszystko ok z Malutkim i jaka jest jego waga. Usg potwierdzilo moje duze dziecię ok 4kg. W poniedzialek bylam na wizycie u gin, pokazalam usg, dostalam skierowanie na wtorek na oddzial z dopiskiem " podejrzenie duzego płodu". Na izbie usiedzialam sie ponad 2h, polozna srednio przyjemna jakby robila laske ale co tam....znioslam :/ popoludniu zajrzala wreszcie do mnie ordynatorka bo przez praktycznie caly dzien nic oprocz ktg mi nie zrobiono. Lekarka zbadala mnie ( nawiasem mowiac w zyciu nie przezylam tak bolesnego badania! ), zrobila mi tez usg ktore potwierdzilo duzego Kubusia. Na wizycie wieczornej poznalam opinie ordynatorki - twierdzila ze duzy plod + dodatkowo wieksze brzyszek dziecka w porownaniu do glowki niosa duze ryzyko przy porodzie naturalnym, mozliwosc zablokowania dziecka w kanale rodnym i tragedia, wiec ona zalezala by CC, coz, ja dlugo nie myslac zgodziam sie. Rano wstalam o 6, poszlam sie szybciutko wykapac wlasciwie nie wiedzac czy tego dnia urodze i mialam nosa! zaraz po 7 jeszcze przed wizyta przyszla polozna i osiawdczyla " Pani wezmie dowod, grupe krwi i idziemy" pytam sie grzecznie ale gdzieeee?? a ona " no jak gdzie? na porodowke! bylam w takim szoku ze tak mnie wzieli od rańca z biegu ze nie wiedzialam co sie dzieje zdarzylam tylko zadzwonic do tz i raz dwa na blok wszystko bardzo szybciutko sie potoczylo, ja stresowalam sie nieziemsko! cewnik do pecherza byl najbardziej nieprzyjemna czynnoscia pod sloncem! potem na sale operacyjna, wszystkie medyczne ☠☠☠☠☠☠☠i przy mnie wykonano, wklucie w kregoslup ( pikus, myslalam ze to boli ale nic takiego) no i zaczelo sie nic nie widzialam w lampach chociaz oczywiscie zerknelam z ciekawosci, uczucie wyjatkowo dziwne bo czuje sie dotyk ale nie czuje bolu wiec - czulam jak cieli mi brzuch! wszystko dosc szybko, ja modlilam sie prawie caly czas! sam moment wyciagania dziecinki z brzucha dosc nieprzyjemne bo mocno przyciskają na brzuch zaraz przy zebrach wiec to troszke dusi..... a potem.......najcudowniejs zy moment w zyciu, czlowiek jest jak w jakims snie! slysze kliwenie, coraz glosniej i nagle pieeeeekny cudowny krzyk! i w tym momencie lzy leza jak grochy, ta radosc jest nie do opisania! pokazano mi Kubusia, mialy byc jaderka a pokazali mi wlasciwie tylko jego pupe po czym od razu do badania... za chwile wrocil do mnie juz ubrany na rekach pani anestezjolog niestety ja mialam cos w rodzaju opryszczki wiec w tym pieknym momnencie nie moglam pocalowac mojego Dzieciątka ale ciepełko jego policzka przy moim zapamietam do konca zycia!! potem zszywanie i juz wlasciwie zabierali mnie na sale pooperacyjna, miedzy czasie na korytarzu wycalowal mnie tz ktory byl blady jak sciana i meeeeeega szczesliwy po zobaczeniu swojego synka!

Nie byl to porod rodzinny, niestety na poczatku malo widzialam moja Kruszynke ale nie zaluje, wiem ze bylo to dla jego dobra i ciesze sie ze wszystko sie tak potoczylo

Nie sadze zeby byl to konkretny opis i podejrzewalm ze duuuzo napisalam i nie chce sie tego nikomu czytac ale nie da sie pominac niczego


Cytat:
Napisane przez T'ai Pokaż wiadomość



w zielarskim pewnie tak
ja się zastanawiam bo nie chce mi się specjalnie na 2 tygodnie masowania olejku kupować









kurcze czy ja jestem jedyna której nie podobają się te ochraniacze na łóżeczko ani to praktyczne dla mnie i jeszcze by mi dzidziusia zasłaniało
mi sie podoba ochraniacz i baldachim

Cytat:
Napisane przez peperonik Pokaż wiadomość
gratulacje

martaj,dekajka,agasobo jakie sliczne te nasze bobaski ja na swoja tez sie napatrzec nie moge

no to moj opis: (wrazliwym nie radze czytac)

o 2.00 w ocy z niedzieli na poniedzialek odeszly mi wody jak szlam sie polozyc spac. Spanikowalismy,bo to tak wczesnie,a torba nie gotowa,pieluchy nie kupione itd. Zlapalismy co nam przyszlo do glowy , wsadzilismy w torbe i polecielismy na postoj taksowek pare metrow od nas. Jak na zlosc zadnej nie bylo. Zaczelismy szukac telefonu,zeby wezwac i przejezdzala karetka kolo nas i machnelismy. Zatrzymali sie,powiedzieli,ze nie moga,bo to nie taxi i tylko w przypadku zagrozenia zycia. Mowimy ,ze to nagly przypadek,ze wczesnie jeszcze,a ona sie pcha i cos jest chyba nie tak i nas zawiezli pod sam szpital. Takze o 2.30 bylismy na izbie przyjec. Badanie bolalo, wody sie laly po wszystkim, polozna strasznie niemila, naszczescie zaraz przyszla lekarz i byla bardzo fajna,a tamtej poloznej juz wiecej nie widzialam. Ok 3.00 polozyli mnie na przedporodowa,a maz musial jechac do domu. Szyjke mialam zamknieta, 2cm dlugosci. Dostalam trzy zastrzyki z antybiotykow,bo nie mialam robionego gbs (czy jak to sie nazywa) i lezalam pod ktg. O 3.30 dostalam skurczy,ktore dosc szybko stawaly sie bolesne. Kolo 4.00 juz gryzlam lozko. Odpieli mnie na siku to ledwo wrocilam z lazienki,bo juz byly bardzo bolesne skurcze. Najgorzej bolal kregoslup. Znow ktg i lezenie. W koncu sama sie odpielam i zaczelam chodzic. Powiedzialam,ze nie ma szans na lezenie i ze chce chodzic. Tak bujalam sie do 9.00, kiedy to zaczelo sie robic rozwarcie i skrocila szyjka i przeszlam na porodowke. Maz przyjechal kolo 9.30 i od tej pory juz bylismy razem. Skurcze stawaly sie nie do zniesienia, znow ktg na lezaco i wycie na lozku z bolu. Kregoslup mi pekal na pol . Przed 0 mnie odpieli i poszlam pod prysznic do 10.40 i to bylo dosc przyjemne,bo troche koilo bole. Potem znow ktg i kroplowka z oksytocyny,ale ze juz wylam,to podstawila mi krzeslo ,zeby ktg bylo na siedzaco. To nic nie dalo,skurcze mialam co jakies 3-4 minuty, kazdy jeden okropny,a polozna do mnie,ze beda jeszcze mocniejsze. Wreszcie o 12 dostalam zzo i poczulam ulge. Zastrzyk w kregoslup nie byl straszny, doslownie chwila pradu i po bolu. Skurcze czulam po znieczuleniu,ale juz o wiele mniej bolesne. Wreszcie odpoczelam. Lekarz powiedziala,ze jesli nie zatrzyma mi sie rozwarcie to powinnam w czasie dzialania znieczulenia urodzic. W przyblizeniu mialo to byc 90 minut. O 13 znieczulenie zaczelo odchodzic,a juz bylo pelne rozwarcie i zaczely sie parte i to byl najgorszy horror. Parlam ile sil,ale nic to nie dawalo. Mala caly czas byla wysoko i sie cofala. Przyszla anastezjolog,ale na dolozenie znieczulenia bylo za pozno. To podane minelo kompletie i bol kregoslupa stal sie nie do wytrzymania. Do 14.30 przezylam najciezsze 1,5h w moim zyciu. Na poczatku parlam z mysla,ze to juz ostatni raz,a potem sie poddawalam, Zaczelam sie drzec, blagac o znieczulenie o cesarke o cokolwiek,bo myslalam,ze mi krzyz peka. One na mnie,ze za slabo pre,a ja parlam tak,jak tylko moglam,ale mialam bardzo krotkie skurcze. Nagle zaczelam juz odplywc, podano mi tlen i zrobilo sie przy mnie cale grono ludzi. Dwoch lekarzy, dwie polozne , maz i pielegniarka noworodkowa. Jedna polozna cisnela mi jedna noge, lekarka druga, druga lekarka naciskala brzuch,druga polozna rozrywala mnie od srodka,zeby chwycic glowke,ktora za kazdym razem sie cofala,a maz pchal mi glowe. Wszyscy na mnie krzyczeli. Zaczeli mi robic jakies strzaly z oksytocyny i wszyscy pytali czy idzie skurcz,a ja lezalam i czekalam na skurcz juz z mysla,ze nie urodze. Nawet co ktorys skurcz sie nie przyznawalam,ze mam,bo przerazal mnie ten bol plecow. Oni krzyczeli,a ja wylam i tak sie dogadac nie moglismy. Wreszcie o 14.30 mala sie urodzila, bo jakos sie w sobie zawzielam, obiecalam sobie,ze ostatni raz i po trzech parciach sie udalo,ale bolalo jak wychodzila okropnie. Polozna twierdzila,ze jest duzo miejsca i nie ma co nacinac,to sie okazalo,ze popeklam. Chlapneli mi mala na piers i pamietam tylko,ze powiedzialam, wezcie ja i zrobcie cos niech krzyczy. I za chwile ja zabrali i uslyszalam jej krzyk. Powinnam w tym momencie miec odlot euforii,ale rodzilam lozysko, co tez nie bylo mile. Ma stal przy malej ktora badal lekarz,a mnie ostrzykiwano znieczuleniem do zszycia. Za chwile pielegniarka podstawila mi trzy razy slodka buzke do pocalowania i zabrali moja coreczke na badania,bo miala slabe napiecie miesni. Zaczelo sie kolejne 30 minut gehhenny,bo popekalam gleboko i ciezko bylo zszyc,a znieczulenie dzialalo tylko troche powierzchownie. Kazdy ucisk byl okropnie bolesny, a ostatnie szwy juz na zywca mi zakladali. I tak lezalam polprzytomna, ze strachem co z moim dzieckiem, z przeszywajacy mnie bolem za kazdym uciskiem rak lekarki i rozszerzaniem wziernika przez polozna. Na szczescie to wszystko sie skonczylo i wszyscy sobie poszli. Zostalismy z mezem sami i czekalismy na jakies wiesci. O 16.30 zawiezli mnie na ginekologie i pozwolili mezowi zobaczyc malutka w inkubatorze i powiedzieli,ze ogolne badania ma dobre,ale ma objawy wczesniactwa i musza ja bardziej zbadac.
Nie spalam o nidzieli od 10 rano,a byl poniedzialek kolo 17.30, jak maz mnie prowadzil zataczajaca sie przez korytarz,zebym mogla zobaczyc moje malenstwo. Wylam jak bobr. Malutka miala glowe jak banan i opuchlizne na nozkach i kregoslupie po porodzie.
Na sali lezalam z dziewczyna,ktora urodzila tego samego dnia,ale po trzech parciach i miala dziecko przy sobie. Na poczatku sprawialo mi to straszna przykrosc,ale sasiadka okazala sie super gadatliwa i sympatyczna i razem zajelysmy sie jej dzieckiem,bo ona bala sie je przewinac czy podniesc i dzieki temu troche mnie rozruszala i wspierala,kiedy wylam.
Puscili ja w srode,a moja mala nadal w inkubatorze byla,bo zaczea sie zoltaczka. Zostalam sama na sali do piatku. Mala zaczeli wyjmowac na karmienie i zaczelam uczyc sie ja przystawiac,choc nie mialam pokarmu. Powoli rozrecalam pokarm laktatorem i przystawianiem,a nawet do sali zaczeli mi ja przywozic. Jak juz zaczelo byc dobrze,to wyslychali jej szmery nad serduszkiem. Znow dół i wycie,ale wasze wsparcie na facebooku bardzo mi pomoglo,za co ogromnie dziekuje i zaczelam wierzyc,ze wszystko bedzie ok. W niedziele czekalismy jak na szpilkach na wyniki poziomu bilirubiny,zeby uslyszec magiczne: mozecie isc do domu. Znow plakalam,ale ze szczescia.
W poniedzialek maz mial urodziny i to byly najpiekniejsze urodziny w jego zyciu,bo juz moglismy spokojnie usiasc we troje i cieszyc sie swoja obecnoscia.
Teraz wydzwaniam po lekarzach, umawiam mala do kardiologa,pediatry,ortop edy,ale jestem szczesliwa,ze mozemy byc w domku.
Choc nadal nie siadam swobodnie na tylku,to widok mojej malutkiej córeczki rekompensuje wszystkie zle przezycia.
Ufff to sie rozpisalam
popłakałam sie, byłaś bardzo dzielna
__________________





hania207 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2012-11-24, 19:01   #3810
Pani_Jasiowa
Zakorzenienie
 
Avatar Pani_Jasiowa
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 4 858
Dot.: Jedne dzieci na świat się pchają, inne mamy w nosie mają - Mamusie XI-XII część

Cytat:
Napisane przez T'ai Pokaż wiadomość
a w ogóle to czekam aż opadnie w końcu brzuch bo mam problem trochę z oddychaniem i cofaniem jedzenia
dziś w nocy mąż godzinę ze mną siedział i mnie pilnował bo się obudziłam z wrażeniem że oddychać nie mogę i że zaraz zwrócę
a mi sie chyba kilka dni temu troszkę opuścił bo lepiej oddycham i nawet jak chodzę to tak jakoś inaczej mi sie wydaję
__________________
Kocham: 11.09.2009
Powiedziałam TAK: 11.09.2010
Nasz Dzień: 22.10.2011


P


Szymonek
Pani_Jasiowa jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:34.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.