'Pani weterynarz' zabiła mojego kota - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Hobby > Zwierzęta domowe - wiZOOż

Notka

Zwierzęta domowe - wiZOOż Forum dla miłośników zwierząt domowych. Szukasz porady w temacie psów, kotów, żółwi, chomików itp.? Forum wiZOOż to miejsce dla ciebie.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-12-15, 21:25   #1
Anemone
Mother of Cat
 
Avatar Anemone
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 20 304
Unhappy

'Pani weterynarz' zabiła mojego kota


Zacznijmy od początku...

Kiedy miałam jedenaście lat bardzo fascynowały mnie koty i strasznie chciałam jakiegoś mieć. Wypożyczałam książki z biblioteki, dzięki którym uważałam, że jestem takim małym kocim ekspertem.
Moja radość nie miała granic, kiedy rodzice wracając od dalszej rodziny poinformowali mnie i moje rodzeństwo, że wiozą kota. Jako odpowiedzialny przyszły właściciel zadbałam o to, by zwierzątko miało jak najbardziej optymalne warunki.
Był to dziki kot, uratowany od utopienia. Na początku był chory i chował się po kątach. Z czasem jednak się do nas przyzwyczaił. Oswoił się i zaufał. Wyleczyliśmy go, nauczyliśmy korzystać z kuwety, reagować na imię i aportować. Naprawdę, złote stworzenie.
Wraz z jego wiekiem rosło we mnie coraz większe uczucie względem mojego kociego kompana. On chyba też przeżywał to samo. Zawsze, kiedy było mi źle przychodził i patrzył mi prosto w oczy jakby czekając na to, bym wypłakała się w jego futerko. I nigdy ode mnie nie uciekał. Sam przychodził i prosił się o uwagę, o dotyk komentując go głośnym mruczeniem. Był też bardzo rozmowny. Potrafił prowadzić ze mną długie rozmowy odpowiadając na moje słowa miauczeniem.

W październiku rozpoczęłam studia. Jedyną wiecznie pocieszającą mnie myślą w chwilach zwątpienia była ta, w której wyobrażałam sobie, że wtulam się w niego i uspokajam. Tęskniłam okropnie.

Tydzień temu, w czwartek dostałam telefon od mamy. Mój mały przyjaciel zachorował. Powiedzieć, że wraz z moczem wydalał krew to kłamstwo. On wydalał z siebie tylko krew.
Został zawieziony do pewnej pani weterynarz, która od razu podała mu leki i kazała przyjść następnego dnia. Nazajutrz pod narkozą był cewnikowany i podaną miał kroplówkę, ponieważ przestał jeść. Na weekend pani wyjechała do Wrocławia, gdzie robi doktorat i zostawiła lecznicę pod zastępstwem.
W niedzielę wieczorem kolejny telefon. Z kotem było bardzo źle. Ledwo chodził, powłóczył nogami, nie trzymał moczu. Rodzice go umyli i wysuszyli, a on nawet nie uciekał przed suszarką, której się najzwyczajniej w świecie bał.
W okolicach godziny 22 kolejny telefon. Mama zadzwoniła do weterynarza, który prowadzi całodobowy szpital dla zwierząt i w nagłych wypadkach do zwierząt wysyłają ambulans. Kot został przyjęty do szpitala. Krew, której wyniki były podstawą do zatrzymania zwierzęcia w szpitalu, była gęsta i ciemna, nie chciała lecieć do pobrania. Bardzo to zaniepokoiło tego weterynarza.
Następnego dnia w południe mama zadzwoniła dowiedzieć się, co się dzieje.

Wyniki badań były przerażające.
Nerki mojego małego przyjaciela nie pracowały. Wcześniejsza pani weterynarz nie wykonała podstawowego badania dobierając zwierzęciu leki. Dobrała je niewłaściwie.
Rokowania były złe i lekarz nie dawał kotu większych szans.
Podjęliśmy jednak decyzję, że spróbujemy go wyleczyć, był silny i walczył, skoro przeżył pierwszą noc będąc na skraju wycieńczenia. Weterynarz powiedział, że przez 3 dni podawać mu będą leki, a następnie pobiorą krew i jeśli wyniki badań się poprawią, kot będzie dalej leczony, jeśli nie – będzie trzeba go uśpić, aby nie przeciągać jego cierpienia.
Te 3 dni były dla mnie mieszaniną rozpaczy, nadziei, smutku i szczęśliwych wspomnień. Liczyłam się z tym, że może z tego nie wyjść, ale wciąż miałam nadzieję, wszak nadzieja umiera ostatnia…
12 grudnia dostałam telefon. Wyniki badań się nie poprawiły, a wręcz pogorszyły.
Załamałam się. Płakałam jak bóbr…

Straciłam bezpowrotnie mojego małego przyjaciela. Tego, który zawsze był przy mnie, gdy tego potrzebowałam. I czuję okropne wyrzuty sumienia, że nie rzuciłam wszystkiego i nie było mnie tam głaszczącej go za łapkę. Cały pobyt w szpitalu był sam…


Poradźcie mi, co robić? Ta kobieta zabiła mojego kota. Gdyby nie ten źle dobrany lek, on nadal by żył.
Nie chcę pozwolić, by uszło jej to na sucho...
Jakieś propozycje?
__________________
"Bądź moja na zawsze. Do ostatniego złapanego oddechu. Do ostatniego uderzenia serca..."
❤❤❤
jesteśmy razem od 1 marca 2008
zaręczyliśmy się 15 listopada 2015
ślub 30 grudnia 2017
Anemone jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-15, 21:46   #2
ozi_
Zadomowienie
 
Avatar ozi_
 
Zarejestrowany: 2012-10
Lokalizacja: jedną nogą w W-wie
Wiadomości: 1 594
Dot.: 'Pani weterynarz' zabiła mojego kota

Naprawdę Ci współczuję

Rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale zemsta na niej życia kotu nie wróci. Nie masz pewności, czy gdyby inaczej się nim zajęła nadal by żył - nerki ewidentnie przestawały pracować.
__________________


All the small
things
 
LGTB
ozi_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-15, 21:53   #3
Anemone
Mother of Cat
 
Avatar Anemone
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 20 304
Dot.: 'Pani weterynarz' zabiła mojego kota

Cytat:
Napisane przez ozi_ Pokaż wiadomość
Naprawdę Ci współczuję

Rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale zemsta na niej życia kotu nie wróci. Nie masz pewności, czy gdyby inaczej się nim zajęła nadal by żył - nerki ewidentnie przestawały pracować.
Pewność właśnie mam. Ten weterynarz mówił, że jego choroba miała zupełnie inne podłoże niż założyła tamta pani (zrobił mu pełen komplet badań) i że gdyby od razu do niego trafił, to nie byłoby problemu, żeby go wyleczyć.
To leki od niej sprawiły, że nerki przestały pracować
__________________
"Bądź moja na zawsze. Do ostatniego złapanego oddechu. Do ostatniego uderzenia serca..."
❤❤❤
jesteśmy razem od 1 marca 2008
zaręczyliśmy się 15 listopada 2015
ślub 30 grudnia 2017
Anemone jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-15, 22:00   #4
ozi_
Zadomowienie
 
Avatar ozi_
 
Zarejestrowany: 2012-10
Lokalizacja: jedną nogą w W-wie
Wiadomości: 1 594
Dot.: 'Pani weterynarz' zabiła mojego kota

Hmmm, no to porozmawiaj z rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej. Ewentualnie złóż sprawę z powództwa cywilnego.

---------- Dopisano o 23:00 ---------- Poprzedni post napisano o 22:59 ----------

Jeśli jest tak jak napisałaś, to pani weterynarz powinna dostać po tej części ciała, gdzie plecy kończą wą szlachetną nazwę
__________________


All the small
things
 
LGTB
ozi_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-15, 22:13   #5
esfira
Zakorzenienie
 
Avatar esfira
 
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 002
Dot.: 'Pani weterynarz' zabiła mojego kota

nie wypowiem się na temat leczenia, bo nie wiem, jakie dokładnie leki podała lekarka, ale nikt nie wie, co by było gdyby, nie wiesz, jaki był stan nerek kota przed podaniem TYCH leków, może było późno i nie było już możliwości pobrania krwi tego dnia i wysłania do badania... Bardzo mi przykro z powodu śmierci kota, ale teraz nic już mu nie zwróci życia. Najrozsądniejszym wyjściem z sytuacji jest przejść się do tej pani doktor z opisem badań z drugiej lecznicy i powiedzieć jej, że zastosowała złe leki, żeby na przyszłość nie popełniła takiego błędu. Rzecznik odpowiedzialności zawodowej to raczej tylko strata twojego czasu, nie wiem, czy zajmuje się sprawami takiego kalibru. Jeśli mogę prosić, to napisz mi na PW, jakie leki uszkodziły nerki twojego kota i więcej szczegołów dotyczących leczenia (dla mnie na przyszłość)
niestety praca lekarza weterynarii jest stresująca, trzeba podejmować decyzje pod presją czasu, zwierzę nie powie, na co jest chore a na lekach nie jest napisane, jakie w konkretnym przypadku mogą być skutki uboczne :/
__________________
Wiedzę o świecie czerpię z forum Wizaż

Scandinavian Sleeping & Living

Edytowane przez esfira
Czas edycji: 2012-12-15 o 22:15
esfira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-17, 11:08   #6
esfira
Zakorzenienie
 
Avatar esfira
 
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 002
Dot.: 'Pani weterynarz' zabiła mojego kota

Cytat:
Napisane przez Anemone Pokaż wiadomość
Pewność właśnie mam. Ten weterynarz mówił, że jego choroba miała zupełnie inne podłoże niż założyła tamta pani (zrobił mu pełen komplet badań) i że gdyby od razu do niego trafił, to nie byłoby problemu, żeby go wyleczyć.
To leki od niej sprawiły, że nerki przestały pracować
przyszło mi do głowy jeszcze jedno- w tym zawodzie (jak w każdym) jest konkurencja i są różne sposoby na zdobycie klienta, więc dopóki to jest słowo tej lekarki przeciwko słowu drugiego lekarza, który twierdzi, że kota wcześniej by się dało uratować, tylko ta lekarka go wykończyła, to nie wiadomo, kto ma rację Jeśli chcesz coś dalej z tą sprawą robić, to musisz mieć pełną dokumentację leczenia
__________________
Wiedzę o świecie czerpię z forum Wizaż

Scandinavian Sleeping & Living
esfira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-17, 13:42   #7
21honey
Zadomowienie
 
Avatar 21honey
 
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 1 023
Dot.: 'Pani weterynarz' zabiła mojego kota

Ostatnio opisywałam moj problem z weterynarzem, kazal podac kotkowi preparat na pchły dla psa. Kot dostał drgawki, nie mogl chodzic, kazdy ruch sprawiał mu cierpienie. Gdyby nie dobra i natychmiastowa reakcja oczywiscie innego weterynarza kot by nie przezyl.
Ja na Twoim miejscu nie pusciła bym tego plazem tamtej lekarce. Zrobila bym jej anty reklame na cale miasto
__________________
Wymiana :)
21honey jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-12-17, 15:50   #8
girlonthebridge
Zakorzenienie
 
Avatar girlonthebridge
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
GG do girlonthebridge
Dot.: 'Pani weterynarz' zabiła mojego kota

masz dowody w postaci jakichś dokumentów, paragonów, informacji o leczeniu u poprzedniego weterynarza, możesz iść z tymi dokumentami i oczywiście z zaświadczeniem drugiego weterynarza do głównego inspektoratu weterynaryjnego, teraz popularne są sprawy o błąd lekarski wśród weterynarzy.

Ale teraz z drugiej strony. Miałam podobną sytuację jeżeli chodzi o stawianie diagnozy przez weterynarzy. Zawiozłam moją Olę do jednej wetki, która bez żadnych badań (żadnego pobierania krwi, nic!) powiedziała, że to nowotwór niewyleczalny zostaje leczenie paliatywne. Kotka oczywiście leczyła miesiąc. Czytałam na forach różne wpisy, ludzie zaczęli suszyć mi głowę, zmieniłam weta, drugi wet stwierdził, że to zapalenie ucha, zastosował antybiotykoterapie po czym po ustąpieniu stanu zapalnego i zrobieniu badań krwi namówił mnie na operacje wycięcia polipów z ucha, które miały być niezłośliwe. Po operacji kicia wróciła do domu, żeby 4 dni potem umrzeć w samochodzie na rękach mojej mamy. 3 tyg po śmierci Olki przyszły wyniki wymazów pobranych z ucha. Kicia miała raka, bardzo rzadkiego (u ludzi nawet rzadko ten rak się zdarza). Przez te 3 tyg wieszałam psy na poprzednią wetkę a jednak ona miała racje. Robiłaś sekcje zwłok, cokolwiek co dawałoby Ci 100% pewność, że 1 weterynarz się pomylił?
__________________
girlonthebridge jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-12-17, 17:37   #9
ef54e0a2a1d8c328bd9581b7d386552d742cc4ca
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 3 240
Dot.: 'Pani weterynarz' zabiła mojego kota

Treść usunięta
ef54e0a2a1d8c328bd9581b7d386552d742cc4ca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-01-11, 10:28   #10
esfira
Zakorzenienie
 
Avatar esfira
 
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 002
Dot.: 'Pani weterynarz' zabiła mojego kota

czy sprawa się wyjaśniła?
zastanawia mnie działanie tego drugiego lekarza, zasadniczo to niezgodne z etyką zawodową :/ Lekarz weterynarii nie może przy kliencie krytykować leczenia innego lekarza, powinien się z tym zwrócić bezpośrednio do zainteresowanego
__________________
Wiedzę o świecie czerpię z forum Wizaż

Scandinavian Sleeping & Living
esfira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Zwierzęta domowe - wiZOOż


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:02.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.