|
|
#3121 | ||
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 6 200
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
Oczywiście,ze myśle każde miejsce mi go przypomina... Zbyt dużo wspomnień sie nazbieralo przez te 8 wspólnych lat Gdybym miała z kimś spędzić z 20 lat to chyba nigdy bym sie nie pozbierala,bo gdy po 8 latach tak cieżko to gdzie dalej.Mój kolega niestety powiedział mi ze jak odwiedzi mnie za kilka lat to i tak będę w tym samym punkcie stała,dla mnie juz ratunku nie zamknelam sie na świat bez facetów i tak juz samotna będę ciagle ... ---------- Dopisano o 11:12 ---------- Poprzedni post napisano o 11:10 ---------- Cytat:
|
||
|
|
|
#3122 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 1 215
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
Strasznie się czuję.Jak o nim myślę,to albo chce mi się płakać,albo jestem strasznie poirytowana i mam tyle żalu do niego.Tyle o niego walczyłam i jeszcze zostałam porzucona.. U mnie "tylko"3 lata a i tak mi się wydaje,że się nie pozbieram. Weź nie słuchaj kolegi,co to za "kolega" który tak mówi??
__________________
Fool me once, shame on you, fool me twice, shame on me.
|
|
|
|
|
#3123 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: tam gdzie nikt mnie nie znajdzie....
Wiadomości: 75
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
[QUOTE=Tindomerel_;3831696 0]
Same here.[/COLOR] Ja mam to samo. Cały czas o nim myślę.Wszystko mi o nim przypomina, wszystko mi się znim kojarzy. Czy wy też myślicie codziennie o eksach czy tylko ja jestem taka żałosna Nie jesteś żałosna mój ex jest ciągle w moich myślach nie ważnie co robię i gdzie jestem on jest zawsze i pewnie jeszcze długo będzie a zwłaszcza, że nie mogę z nim zerwać całkowicie kontaktu bo łączą nas jeszcze kwestie finansowe czyli kredyt na mieszkanie. |
|
|
|
#3124 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 625
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
u mnie to samo, ale nawet nie chce mi się nigdzie wychodzic, co prawda mam plan wziąc się w końcu za siebie, bo ile mozna,ale na sylwetra żeby się bawic i skakac z radosci to jeszcze za duzo
|
|
|
|
#3125 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 511
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
|
|
|
|
|
#3126 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 795
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Ja też myślę codziennie o eks. Gdy rano wstaje lub idę spać.
Żeby już się ten rok skończył... nie ważne, że będę w domu w tym roku.. najważniejsze, żeby ten rok już minął i nigdy nie wrócił. |
|
|
|
#3127 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 1 166
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
---------- Dopisano o 11:48 ---------- Poprzedni post napisano o 11:29 ---------- Dokładnie. Nie pomaga pójście na siłkę, na zakupy, na koncert...ciągle myślę. Oglądam film i się wyłączam bo myślę. Spotykam sie z kimś i o nim gadam bo nie umiem nie gadać :/ |
|
|
|
|
#3128 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 511
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
|
|
|
|
|
#3129 | |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 6 200
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
Mi zdarza sie płakać do teraz,najgorsza była wigilia tyle lat był o tu obok mnie przy stole wigilijnym,i do ostatniego momentu myślałam ze przyjdzie do mnie jednak.Niestety był z nią... Byłam sama na pasterce,to plakalam,musiałam ciagle wychodzić do drugiego pokoju pózniej żeby tylko rodzice nie widzieli jak ciagle płacze to była najgorsza wigilia jaka miałam ... U Ciebie musi niestety minąć sporo czasu żebyś sie wyleczyla,niestety nie na na to złotego środka,trzeba przejść przez to. Ja chodzę na randki,byle w domu nie siedzieć,spotykalam sie z kimś 3 miesiące ale tez nie wyszło,bo temu nowemu koledze ciagle o ex gadalam a on poznie miał dość i ze mną kontakt urwał ... Dlatego ja juz nie wiem czy czasmi ex nie będę kochać juz cały czas tym bardziej,ze pierwszy pocałunek i pierwszy seks był właśnie z nim ... 3 lata mieszkania razem,w tym roku ślub miał być.Do tego dowiedziałam sie ze on chce sie tej swojej zarenczyc teraz podobno ![]() Boli
|
|
|
|
|
#3130 | ||
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 1 166
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
Ale mysli się tak samo... ---------- Dopisano o 12:06 ---------- Poprzedni post napisano o 12:03 ---------- Cytat:
A nawet nikogo "na oku" nie mam
|
||
|
|
|
#3131 | ||
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 1 215
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
---------- Dopisano o 12:12 ---------- Poprzedni post napisano o 12:09 ---------- Cytat:
__________________
Fool me once, shame on you, fool me twice, shame on me.
|
||
|
|
|
#3132 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 1 166
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
|
|
|
|
#3133 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Śląskie
Wiadomości: 1 289
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Moja znajomosc zakonczyla sie w sobotę...dzisiaj byly na gg juz pokazuje ze ma nową...Mimo ze w ciagu kilku dni doszlam do siebie...to ruszylo mnie to...wniosek z tego taki ze serio lepiej zerwac wszelkie kontakty i życ w spokoju...
|
|
|
|
#3134 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 511
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
![]() Dzisiaj popołudniu czekają mnie zakupy i obiad na mieście z mamą. Strasznie nie mam na to ochoty ![]() Jedna moja ciotka też tak pitoliła swojego czasu, a teraz lata po wróżkach i wypytuje, czy założy jeszcze rodzinę, bo te cudowne sukcesy zawodowe jakoś przestały jej wystarczać, a boi się, że to trochę za późno. Także tyle są warte te gadki o olaniu facetów i skupieniu się na karierze... Nie mówię, że mama ma się nade mną użalać i razem ze mną rozpaczać, ale mogłaby chociaż zamilknąć. Ja już przestałam mówić jej cokolwiek na ten temat, bo i tak nie mogę liczyć na zrozumienie. |
|
|
|
|
#3135 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 1 166
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Nie wierze im że można kochać i po tygodniu już kogoś mieć... Bo albo nie kochał albo teraz ma klina
|
|
|
|
#3136 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 15
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Witajcie, śledzę Was od kilku miesięcy i niestety muszę się przyłączyć.
Nigdy nie sądziłam, że będę pisać o swoim prywatnym życiu w internecie ale potrzebuję teraz tego miejsca bo zamęczę otoczenie i siebie samą. Przede wszystkim, potrzebuję jednak rady. Żeby opisać Wam prędko moją historię: poznaliśmy się kiedy ja byłam małolatą (20l) on pod 30stkę. Po kilku miesiącach przeprowadziliśmy się do innego miasta i zamieszkaliśmy razem (ja tam studiowałam, on zawsze chciał tam mieszkać). Jesteśmy razem ponad 5 lat, mieszkamy ok 5 razem. W międzyczasie wiele przykrych rzeczy się działo, on stracił pracę, ja miałam depresję spowodowaną moimi sprawami rodzinnymi itp ale zawsze wychodziliśmy na prostą. Dla znajomych byliśmy parą idealną, sami też byliśmy bardzo zadowoleni ze związku i zakochani (naprawdę kilka razy w roku takie miodowe miesiące jak po pierwszej randce) i wszystkie trudności przezwyciężaliśmy. Ja jestem trochę pokiereszowana przeszłością dlatego zdecydowałam się na pomoc terapeuty. Mój TZ był bardzo cierpliwy, wyrozumiały i czuły a ja nie chciałam zepsuć tej relacji ale naprawić to co było w niej nie ok (to był taki układ, w którym on zbyt się mną opiekował a ja byłam niesamodzielna co wpływało na sferę damsko - męską). Mam wrażenie, że on naprawdę wiele znosił. Moje humory, niedojrzałe zachowania, różne zahamowania i lęki. Kiedy zaczęłam wychodzić na prostą, wszystko zaczęło się sypać. Chciałam stanąć na własne nogi i odcięłam się od jego opieki. To dobrze nam zrobiło w takim sensie, że znów odkryłam w nim faceta a sama nie czułam się niezaradną bidulką ale partnerką. Niestety miałam wrażenie, że oddalaliśmy się od siebie coraz bardziej. Były płacze, dyskusje, płacze ale nie mogliśmy dojść do tego co się dzieje nie tak z naszym związkiem. Po 1,5 miesiąca byłam tak wyczerpana, że zaproponowałam mu tydzień osobno, żebyśmy mogli się zastanowić. Bardzo się obruszył, że go z własnego domu wyrzucam. Po tygodniu ja nie zniosłam presji i niestety... ale po cichu wyprowadziłam się zostawiając tylko kartkę. Miałam nadzieję, że to go albo otrzeźwi albo machnie na mnie ręką i sprawa będzie jasna. Po 3 dniach myślenia doszłam do wniosku, że wiem gdzie popełniłam błędy, że wiem co było nie tak i mam pomysł jak naprawić ten związek. Spotkaliśmy się i przedstawiłam plan. On powiedział, że nie wie co do mnie czuje, że wracam za szybko ale "głupio byłoby nie spróbować" a moje uwagi są trafne. 3 dni później on się wyprowadził. Uznał, że nie może, że nie da rady, że chce czasu. Po miesiącu wrócił, powiedział, że kocha, że jestem cudowna, że ułożymy to na nowo. Ja wtedy określiłam jasno swoje oczekiwania co do związku, powiedziałam co chcę naprawić i co chciałabym mu dać i zasugerowałam żeby również powiedział czego oczekuje i żebyśmy wspólnie zastanowili się czy możemy to sobie dać. Jeśli nie, szkoda czasu. Zgodził się z ta listą i zaczęliśmy żyć. Po kolejnych kilku dniach stwierdził, że on nie czuje się już moim mężczyzną, że nie jest wart miłości, ani mojej ani swojej rodziny i w ogóle nie nadaje się do bliskich relacji. Przekonywałam go, że kryzys nie trwa tydzień i trzeba dać sobie czas. Sprawa rozeszła się po kościach. Było tragicznie. Zero czułości, zero intymności... kompletna klapa. Potem zaczęło się poprawiać. Przedstawił mnie swoim kolegom, robił dla nas wspólne plany, wróciło życie intymne, mieliśmy kilka poważnych rozmów. W międzyczasie on kilka razy urządzał akcję pt "wyprowadzam się, to koniec" za każdym razem wracając po kilkudziesięciu minutach mówiąc, że jest zagubiony i nie wie co robić. Przy ostatniej powiedział, że dziękuje, że go nie zostawiłam, że wszystko się ułoży, że trzeba czasu, że jestem najlepszą rzeczą jaka mu się w życiu przytrafiła itp ( a to nie jest facet bajerant co takimi tekstami sypie żeby oczka zamydlić). Pomocy specjalisty odmówił. Teraz znów jest gorzej choć on codziennie dzwoni, pisze smsy, troszczy się to czuję, że nie daję mu radości. Bardzo go kocham i nadal lubię ale nasza relacja kompletnie mi teraz nie odpowiada. Wiem jak było między nami cudownie, jestem bardzo rozczarowana, że po tylu zakrętach kiedy wreszcie wiemy co i jak naprawić, związek pada... Przez te lata mówiliśmy sobie, że jesteśmy swoimi wybrankami, że chcemy razem spędzić życie. Że może kiedyś dzieci (na chwile obecną żadne nie chce ich mieć ale kochaliśmy się na tyle, że uznaliśmy że akurat ze sobą... to może za kilka lat), on jeszcze latem wypisywał mi smsy, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i mamy razem fantastyczne życie. Nie chcę pisać Wam o błędach i o niuansach. Mój facet to dobry człowiek, jestem pewna, że mnie nie zdradza, nigdy nie rzucał słów na wiatr, nigdy nie był egoistą więc tym ciężej zinterpretować mi jakoś jego zachowanie. Normalnie czytając to jako osoba trzecia napisałaby: dziewczyno daj sobie spokój, to klasyczny dupek. Tyle, że mój dupek przez prawie 6 lat udowodnił, że nim nie jest. Jednego dnia robimy plany na wspólne wyjazdy, odwiedzanie rodziny, dotyczące domu (typu co kupimy) czy innych ważnych wydarzeń. Byliśmy teraz na święta razem, wyjechaliśmy też do przyjaciół. Ja tego nie rozumiem. On daje mi kompletnie sprzeczne sygnały. Wiem, że to nie jest człowiek, któremu łatwo przychodzi podejmowanie decyzji, liczę się z tym, że może być ze mną z przyzwyczajenia, sympatii, wygody. Ale szczerze? Co to za wygoda, zaryczana laska, która nim szarpie w oczekiwaniu na jakieś ochłapy uczuć, ciągle wałkuje temat? Poza tym miał wiele okazji, żeby się rozstać - pierwszą kiedy się wyprowadził, kolejne, kiedy mówił, że to koniec - najgorsze powiedział, wystarczyło nie wracać. Gdyby też chodziło tylko o wygodę i strach przed nieznanym czy jeździłby ze mną na te święta? Zabierał do rodziny? Planował wydarzenia na kilka miesięcy w przód? Ta sytuacja trwa już 3 miesiące. Mam paskudną cerę, budzę się nad ranem i nie mogę spać, kiepsko jem, to mnie wykańcza. Nieważne co on mówi czy "dziękuję że czekasz, na pewno się ułoży musi minąć czas" czy raczej "staramy się od tylu miesięcy i nic nie wychodzi, nic z nas nie będzie" sytuacja się nie zmienia. Nadal planujemy, nadal dzwonimy, nadal spędzamy czas razem, nadal wszystko wygląda identycznie. Nie chcę mu dac kolejnych miesięcy "czasu" bo ten czas mu nie pomaga. Nic się nie zmienia. Postawiłam ultimatum - albo pomoc terapeutyczna, albo jakiś jego KONKRETNY pomysł na ratowanie związku albo koniec. On na terapię nie pójdzie, pomysłu nie ma, skończyć nie chce. Myślę, żeby się wyprowadzić na swoje i ograniczyć kontakt. Tylko jaki jest tego sens, skoro robię to nie z przekonania, że to koniec tylko z nadzieją, że może to mnie uspokoi, a jego popchnie do wniosku albo "nie, nie kocham jej, nawet nie tęsknię" albo "o rany, ale pustka, na pewno ją kocham". Nie wiem co robić. Pasujemy do siebie, byliśmy szczęśliwi, mamy wspólne priorytety, poglądy, byliśmy dopasowani. Ciężko mi odpuścić faceta, który był dla mnie w 98% ok! Byłoby łatwiej gdyby powiedział mi wprost, że mnie nie kocha i nie widzi wspólnego życia razem ale on nie potrafi się pod tym podpisać. Jestem zmęczona, zrozpaczona, zakochana i nie wiem jaki krok zrobić, żeby uratować siebie, nie żałować, nie pluć sobie w brodę, że... albo że jestem naiwna albo, że odeszłam kiedy zrobiło się ciężko i straciłam naprawdę wartościowego faceta, kiedy był na zakręcie... Pomożecie mi ocenić tą sytuację? |
|
|
|
#3137 | ||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 328
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
Cytat:
__________________
Zamierzam: Zdrowo się odżywiać Ograniczyć słodycze |
||
|
|
|
#3138 | ||
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 1 215
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
---------- Dopisano o 12:44 ---------- Poprzedni post napisano o 12:43 ---------- Cytat:
przypomnisz nam swoją historię?
__________________
Fool me once, shame on you, fool me twice, shame on me.
|
||
|
|
|
#3139 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
![]() Ja bym dużo dała za taki kontakt z mamą, żeby chociaż była minimalnie zainteresowana i zaangażowana w moje sprawy emocjonalnie, tak jak Twoja. I żeby mówiła tak mądrze. Posiadanie faceta wcale nie musi być wyznacznikiem szczęścia - to my kobiety, sobie tak myślimy i rezygnujemy z wielu rzeczy, byle tylko utrzymać związek, bo misiu nie chce, żebyśmy robiły dalej te głupie studia i zadawały się z kolegami-studentami. Znajdź mi faceta, który rezygnowałby ze swojej pracy i planów dla kobiety, tak jak robi to wiele dziewczyn z Wizażu.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
|
|
|
|
#3140 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 1 166
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
Jeśli tak...to chyba faktycznie zostaje tylko specjalista - ale on nie chce iść... |
|
|
|
|
#3141 |
|
po drugiej stronie szafy
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
lauraD - mnie to brzmi jak facet, który świetnie się odnajdywał w roli opiekuna i drogowskazu życiowego i kompletnie się pogubił kiedy mu to odebrałaś swoją samodzielnością. Wasza relacja zmieniła się diametralnie, z relacji "mistrz-uczennica" staliście się równorzędnymi partnerami i on tego nie rozumie, nie umie sobie z tym poradzić.
Bardzo możliwe, że on się nie nadaje do partnerskiej relacji, że potrzebny mu ktoś do "prowadzenia za rączkę" i nawet terapia nie pomoże... Ja to tak widzę.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
|
|
|
|
#3142 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 511
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
|
|
|
|
|
#3143 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 1 166
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
![]() Niby ze mną rozmawia, ale ona od razu się irytuje. I zamiast po przyjacielsku powiedzieć co sądzi to od razu się unosi, mówi jak to bez sensu myślę a na koniec się tak nakręca że mówi, że jestem DLA NIEJ niedobra, bo jej przykro jak ona słyszy że mi źle...i że jest taka nieszczęśliwa przeze mnie :/ A co do rezygnacji to prawda. Ja dla swojego ex nie pojechałam na staż do Niemiec. Nie zabronił mi no ale jakoś tego nie widzieliśmy.... To był jeszcze początek związku, nie mogliśmy bez siebie dnia wytrzymać. I ja ZREZYGNOWAŁAM z prestiżowego stażu... Ale on dla mnie nie mógł zrezygnować z kredytów na podróże (chciałam by na nie oszczędzał). |
|
|
|
|
#3144 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 15
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
Wiesz, też mam takie myśli, że może moja praca nad sobą w terapii sprawiła, że już nie da rady w tym starym schemacie. Z drugiej strony on powiedział, bo oczywiście i o tym gadaliśmy, że on już ma dość, że zawsze mu laski mówiły, że jest zbyt dobry a on nie wiedział co to znaczy, bo jak można być za dobrym w miłości? A teraz to już wie, że czuje, że stracił siebie i że tak się bał, że mnie straci, że mi nadskakiwał, że byłam jak księżniczka (a bywałam apodyktyczna i miałam bluszczowskie akcje bo mamy bardzo mało czasu ze względu na jego pracę i przez moje fazy, które prostuję u tera). I tu mnie najbardziej boli. On chce mieć swoje życie, na które nie miał miejsca, ja chce być bardziej samodzielna, dla mnie to idealny moment żeby przepracować to we dwoje. I widzę potencjał w tym związku. Nadal chcę czułości i opieki ale już jako kobieta a nie dziewczynka... Pogubiona88 - obawiam się tego. Nie wiem czy po tym co mi zafundował przez ostatnie miesiące mogłabym łatwo zaufać. Ale nie chcę wracać do poprzedniej formy relacji, nie po to poszłam na terapię, żeby być córeczką "tatusia". Liczyłam na to, że oddalimy się od siebie żeby zbliżyć się już jako facet i babka. On ze stawianiem granic, ja z większą samodzielnością, nadal z czułością i resztą, która wynikała z nas samych a nie naszego układu (poczucie humoru, pasje itp) Byłoby mi strasznie przykro gdyby facet, który popchnął mnie do pracy nad sobą i naszym związkiem wysypał się i był tylko szczebelkiem do kolejnego, lepszego, bardziej dojrzałego związku. Nie czuję się gotowa by go stracić...
|
|
|
|
|
#3145 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 1 672
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Ja zostałam porzucona raz pozniej chciał wrócić, ale juz nie potrafiłam. Drugi raz ja porzuciłam, i tego z którym sie teraz spotykalam tez ja. Z jednej strony żałuje i brakuje mi go, ale wydaje mi sie, ze dobrze zrobiłam.
Nie napisalam i jestem z siebie dumna
__________________
Synek: 28.08.2015 ! |
|
|
|
#3146 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 15
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
hmmm... napisałam odpowiedź ale wyskoczyło mi okienko, że muszę poczekać aż moderator zatwierdzi mój post? Czemu? Bo cytuję? Przy pierwszym nic takiego się nie działo...
|
|
|
|
#3147 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 1 166
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
|
|
|
|
#3148 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 15
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
No to poczekajmy na ich akceptację. Tak czy owak źle mi strasznie.
Z jednej strony czuję, że ja juz zrobiłam wszystko co mogła zrobić kobieta na moim miejscu. Z drugiej tak okropnie nie chce odchodzić ;( Tak bardzo będzie mi brakowało jego głosu, ciepła, mądrości życiowej, żartów, wspólnego spojrzenia na sprawy, naszych podróży. Nikt nie znał mnie tak dobrze jak on, był moim najlepszym przyjacielem i zastępował mi rodzinę, z którą nie mam najlepszych stosunków. Liczyłam na ten związek. Tyle w niego inwestowałam. Nie mogę sobie poradzić z myślą, że wszystkie te wysiłki na nic. Czuję, że mam tylko pracę, którą kocham ale z tej marnej kasy nie wiem jak się utrzymam sama. Psychicznie czułam się już "mężatką" nie chcę ani randek, ani nowych facetów, ani motylków w brzuchu. Dobrze mi z niem było. Miało być lepiej a się podziało tak, że lepiej... nie gadać. |
|
|
|
#3149 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 1 166
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
Ale życie czasem jest brutalne... :/ i może czasem lepiej podjąć odważną decyzję. |
|
|
|
|
#3150 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
LauraD: "Chciałam stanąć na własne nogi i odcięłam się od jego opieki. To dobrze nam zrobiło w takim sensie, że znów odkryłam w nim faceta a sama nie czułam się niezaradną bidulką ale partnerką." - co to konkretnie znaczy, że odcięłaś się od jego opieki? I że odkryłaś w nim faceta?
Możesz to rozwinąć? To zdanie napisałaś, kiedy doszłaś do fragmentu, że przestało wam się układać z chwilą, kiedy z Tobą zaczęło być lepiej. Nasuwa mi to tylko jedno na myśl - powodem jest to, że facet albo przestał być Tobie potrzebny w sensie takim, co do tej pory - jako opiekun, gąbka na łzy i pocieszacz - widzisz go teraz w innej roli, albo czuje się niepotrzebny, bo do tej pory było tak, że on miał przypisaną, określoną swoją rolę, a teraz się gubi, bo wypadł z tej roli. I dlaczego ma iść na terapię? ---------- Dopisano o 13:19 ---------- Poprzedni post napisano o 13:17 ---------- Cytat:
![]() Twoja mama być może nie rozwinęła z Tobą tematu, szybko jednak wyciągnęła słuszne (moim zdaniem) wnioski, że nie będziesz szczęśliwa z nikim, dopóki nie będziesz tak się czuła z samą sobą.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:42.












przypomnisz nam swoją historię?


