Pracy szukamy - ciągle się wspieramy i nigdy nie poddamy! cz. 4.

[niv_]

Napisane przez kasiuletka

I co by Ci to dało? zmianę nazwy uczelni w cv? Jaki w ogóle kierunek skończyłaś może tu jest ten pies pogrzebany?

Studia ukończyłam kilka ładnych lat temu, więc wtedy były trochę inne realia,a także podejście do edukacji.

[kasiuletka]

.

[niv_]

[1=be257fbd309f063d0b46a46 a8a3513ba0f4b3308_684a0a7 a57592;38466297]Niestety, taka prawda. Każdy może mieć magistra. Uczelnie Państwowe mają nauczanie zaoczne i wystarczy wyłożyć kasę. Moda na studiowanie się pojawiła, bo nagle pracodawcy chcieli aby i sprzątaczka miała wyższe Moja mama do dziś jest po technikum i pracuje w urzędzie od 20 lat i jakoś nikt nie wymaga od niej studiów, bo ma taką wiedzę, że niejedna laska po studiach przy niej ginie na wstępie... Czasem jak opowiada o stażystkach to sama się dziwi, kogo teraz uczą na tych uczelniach :brzydal:

---------- Dopisano o 21:26 ---------- Poprzedni post napisano o 21:24 ----------



nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, to nie zmieni przeszłosci[/QUOTE]

[1=be257fbd309f063d0b46a46 a8a3513ba0f4b3308_684a0a7 a57592;38466388]Najpierw praca, potem podyplomówka. Inaczej to nie ma sensu.[COLOR="Silver"]
:[/QUOTE]

Dokładnie.

[kasiuletka]

[

[be257fbd309f063d0b46a46a8a3513ba0f4b3308_684a0a7a57592]

Napisane przez kasiuletka

[COLOR=Purple]Bez przesady. Szkolić można ludzi , którzy rokują, a nie odwrotnie. Na początku każdy jest ciemną masą.

No ok, ale po to pracujesz, aby się czegoś uczyć. Poznajesz nowe obowiązki, wdrażasz się w nowe funkcje. Jeśli ktoś jest ciemną masą to widać to miesiącu/dwóch. Nie potrzeba na to lat. Ja bym bardzo chciała na podyplomowe, bo siedzę już 5 lat w jednej branży ale mnie po prostu nie stać. Wolę pojechać na urlop po roku męczarni niż wydać kasę na studia, które tak na prawdę nie wiem, czy mi coś dadzą, bo wiedzę mam dość dobrą, a papierek był by sam dla siebie.

[kasiuletka]

.

[niv_]

Napisane przez kasiuletka

To fakt, nie ma nic gorszego od tego co mamy ze sobą zrobić. Jeżeli nawet chodzi się po rozmowach i pracę traktujemy,, dobre i to'' rekrutujący to wyczuje. Dlatego też tak często stosuje się nie lubiane przez Was A.C.

Trudno się cieszyć i traktować daną pracę poważnie jak pracodawca propnuje umowę zlecenie, nie chce powiedzieć nic na temat wysokości wynagrodzenia, a wymagania ma takie, że włosy stają dęba. Sama już nie ma siły odp. na pytanie "ile chce pani zarabiać?", " czy ma pani jakąś rodzinę?" - bo i takie "kwiatki" się zdarzają.

[be257fbd309f063d0b46a46a8a3513ba0f4b3308_684a0a7a57592]

Napisane przez niv_

Trudno się cieszyć i traktować daną pracę poważnie jak pracodawca propnuje umowę zlecenie, nie chce powiedzieć nic na temat wysokości wynagrodzenia, a wymagania ma takie, że włosy stają dęba. Sama już nie ma siły odp. na pytanie "ile chce pani zarabiać?", " czy ma pani jakąś rodzinę?" - bo i takie "kwiatki" się zdarzają.

taaaaaaaa, mnie raz pytali "gdzie pracuje mój mąż i ile się znamy"

---------- Dopisano o 21:41 ---------- Poprzedni post napisano o 21:40 ----------

Napisane przez kasiuletka

tusia, ja cały czas pisze o osobach, które dostały pracę po znajomości i były sztucznie w niej utrzymywane.

a, ok, nie zczaiłam, przepraszam.
nie cierpię takiego czegoś jeśli ktoś pracuje po znajomości i jest dobry - ok. ale jeśli jest, bo jest, to się nóż otwiera w kieszeni...

[Madzia9999]

[1=be257fbd309f063d0b46a46 a8a3513ba0f4b3308_684a0a7 a57592;38466388]Najpierw praca, potem podyplomówka. Inaczej to nie ma sensu.

---------- Dopisano o 21:28 ---------- Poprzedni post napisano o 21:27 ----------



to radzę się obudzić, bo potem może być już za późno[/QUOTE]
U mnie było odwrotnie
Jednak ja wychodzę z założenia, że jak mam środki, czas i możliwość iść teraz na podyplomowkę to poszłam!

Napisane przez niv_

Trudno się cieszyć i traktować daną pracę poważnie jak pracodawca propnuje umowę zlecenie, nie chce powiedzieć nic na temat wysokości wynagrodzenia, a wymagania ma takie, że włosy stają dęba. Sama już nie ma siły odp. na pytanie "ile chce pani zarabiać?", " czy ma pani jakąś rodzinę?" - bo i takie "kwiatki" się zdarzają.

Mnie czesto pytali o plany na przyszłość zwiazane z rodziną, co prawda nie wprost.
A już uwielbiałam pytanie, o to czemu studia skończyłam w Lublinie, a pracy szukam w Łodzi

[niv_]

Napisane przez kasiuletka

No właśnie...urzędy i wszystko jasne.

Jak myślisz, czym chciałabyś się zajmować?

Chciałabym iść do pracy i zacząć coś robić, jak chyba każdy na tym wątku. Zbyt wiele opcji i wyborów kariery zawodowej raczej nie mam.

[kasiuletka]

.

[be257fbd309f063d0b46a46a8a3513ba0f4b3308_684a0a7a57592]

Napisane przez kasiuletka

Nie pisze tego absolutnie z punktu widzenia osoby, która zajmuje się rekrutacją, ale nie rozumiem dlaczego tak nie lubicie pytań o zarobki. Ja chodząc na rozmowy traktowałam to pytanie jako jedno z najważniejszych. Wiedziałam np. od jakiego pułapu mogę zdecydować się na tę pracę i dla mnie było to bardzo istotne. Pytania o rodzinę? co w nich złego?

Pytanie o wynagrodzenie jest ważne, to prawda.
Co do pytań o rodzinę - nie lubię jeśli pada "czy planuje Pani dziecko" - tu mogę wywnioskować, że jak powiem "tak", to jestem skreślona. Nie planuję, ale to akurat był przykład. Mogą pytać, ale z wyczuciem.

[201609081836]

Napisane przez kasiuletka

Nie pisze tego absolutnie z punktu widzenia osoby, która zajmuje się rekrutacją, ale nie rozumiem dlaczego tak nie lubicie pytań o zarobki. Ja chodząc na rozmowy traktowałam to pytanie jako jedno z najważniejszych. Wiedziałam np. od jakiego pułapu mogę zdecydować się na tę pracę i dla mnie było to bardzo istotne. Pytania o rodzinę? co w nich złego?

To jest osobista sprawa. I rekruterowi nic do tego Szczególnie na 1 rozmowie gdy 1 raz widzimy kogos na oczyJuż bez przesady my o nich nic nie wiemy a oni mają pełne dane w CV i jeszcze dla nich to za malo

[kasiuletka]

.

[Madzia9999]

Napisane przez kasiuletka

Nie pisze tego absolutnie z punktu widzenia osoby, która zajmuje się rekrutacją, ale nie rozumiem dlaczego tak nie lubicie pytań o zarobki. Ja chodząc na rozmowy traktowałam to pytanie jako jedno z najważniejszych. Wiedziałam np. od jakiego pułapu mogę zdecydować się na tę pracę i dla mnie było to bardzo istotne. Pytania o rodzinę? co w nich złego?

Jeśli wiedziałam do jakiej firmy idę na rozmowę, poczytałam o zarobkach to nie bałam się pytań o wynagrodzenie. Jeśli miałam za mało informacji coby więcej wygooglować to pytania o wynagrodzenie było dla mnie już trochę problemowe.
Nie lubię mówić obcym ludziom o swoich planach, poza tym stawiałabym się w mniej korzystnej sytuacji mówiąc zgodnie z prawdą, że za 3-4 lata chcę mieć pierwsze dziecko

[niv_]

Napisane przez kasiuletka

Nie pisze tego absolutnie z punktu widzenia osoby, która zajmuje się rekrutacją, ale nie rozumiem dlaczego tak nie lubicie pytań o zarobki. Ja chodząc na rozmowy traktowałam to pytanie jako jedno z najważniejszych. Wiedziałam np. od jakiego pułapu mogę zdecydować się na tę pracę i dla mnie było to bardzo istotne. Pytania o rodzinę? co w nich złego?

Pytania odnośnie rodziny, moim zdaniem zadawne są w celu sprawdzenia, czy dana kandydatka raz dwa nie pójdzie na urlop macierzyński, a wcześniej na L4. W sumie trochę rozumiem pracodawców, bo niektóre kobiety kombinują tak, że ręcę opadają.

Odnośnie zarobków jescze pół biedy jeżeli powiem o swoich oczekiwaniach finansowych i dostanę odp. ile firma jest mi w stanie zaproponować, zazwyczaj jednak moje odp. są zapisywane, a rekruter nic o zarobkach powiedzieć nie chce. Czy takie zachowanie jest w porządku? W dodatku tak jak pisałam nigdy nie wiadomo jaką kwotę podać, za mało źle, za duże też nie dobrze. Chyba pracodawca wie ile może maksymalnie przeznaczyć na wynagrodzenie danego pracownika, więc po co te pytania.

[Wicked_Girl]

[1=be257fbd309f063d0b46a46 a8a3513ba0f4b3308_684a0a7 a57592;38466931]Pytanie o wynagrodzenie jest ważne, to prawda.
Co do pytań o rodzinę - nie lubię jeśli pada "czy planuje Pani dziecko" - tu mogę wywnioskować, że jak powiem "tak", to jestem skreślona. Nie planuję, ale to akurat był przykład. Mogą pytać, ale z wyczuciem.[/QUOTE]

Dlatego nie powinny być w ogóle zadawane imo

[20160901857]

Napisane przez Wicked_Girl

Dlatego nie powinny być w ogóle zadawane imo

Tylko, że to powinno działać w dwie strony. Będąc pracodawcą zapewne nie chciałabyś płacić za L4 od dnia zapłodnienia, a przecież wszystkie wiemy ile kobiet to właśnie robi- ledwo zajdą, nic się nie dzieje, z ciążą wszystko ok, ale pracować nie łaska. A takie zwolnienia, urlopy macierzyńskie, wychowawcze i cholera wie co jeszcze to jest ogromny koszt dla pracodawcy. Ja się zastanawiam jak można wymagać uczciwości od innych, samemu perfidnie oszukując? Nie wiem jak wy, ale ja wiele razy czekając w kolejce do ginekologa słyszałam rozmowy ciężarnych na temat kombinowania z L4...

[kasiuletka]

.

[TajSunset]

Witam kobietki,

dołączam do grona szukających szukam tak porzadnie od 2 miesięcy, chodze po rozmowach ale jak na razie nic...skończyłam Logistykę na Ue w Katowicach i niby taki dobry kierunek,a jakoś dostać pracy nie mogę ;]

[kasiuletka]

.

[Wicked_Girl]

Napisane przez nouvelle90

Tylko, że to powinno działać w dwie strony. Będąc pracodawcą zapewne nie chciałabyś płacić za L4 od dnia zapłodnienia, a przecież wszystkie wiemy ile kobiet to właśnie robi- ledwo zajdą, nic się nie dzieje, z ciążą wszystko ok, ale pracować nie łaska. A takie zwolnienia, urlopy macierzyńskie, wychowawcze i cholera wie co jeszcze to jest ogromny koszt dla pracodawcy. Ja się zastanawiam jak można wymagać uczciwości od innych, samemu perfidnie oszukując? Nie wiem jak wy, ale ja wiele razy czekając w kolejce do ginekologa słyszałam rozmowy ciężarnych na temat kombinowania z L4...

To prawda, plus załatwianie kogoś na zastępstwo. Ja osobiście nie znam żadnej takiej kobiety, więc nie, nie wiem ile kobiet tak robi i nie będę uogólniać. Z drugiej strony ogłoszenia o zatrudnieniu pracowników 45+...często to przesada

[niv_]

Napisane przez kasiuletka

Bo to jest analiza. Powiedzmy, że pracodawca przewidział najniższą krajową, ale osoba rekrutująca wnioskuje o te 200-300 zł więcej, bo uważa, że będą z tej osoby ,,ludzie'' i to świetna inwestycja dla firmy zatrudniając akurat tę osobę. Zarobki w firmie są tajne, więc nie można rozmawiać o nich z osobami nie związanymi z firmą. Najgorsze co może być, to osoba, która nie wie na ile może się cenić (w granicach rozsądku). Jeżeli sami nie wiemy, to czego mamy wymagać od pracodawcy.

Nigdy się z czymś takim nie spotkałam. Raczej wierzę w to, że pracodawca wyjdzie z założenia, że każdy jest się w stanie pewnych rzeczy nauczyć jak to mówiono w mojej poprzedniej pracy" każdego można zastąpić" i zatrudni osobę, która zapropnuję mniej niż taką, która zaproponuje więcej. Czasami nawet lepiej zatrudnić kogoś kto wie mniej, bo można samemu go ukształtować będzie mniejszą konkurencją, może nie będzie szybko szukał lepiej płatnej pracy.

Tak są tajne, a potem się okazuje, że wysokość zarobków zależy od widzimisie szefa, a nie od zakresu obowiązków, czy też umiejętności. Nie mówiąc już o różnych intrygach i "podchodach" między pracownikami.

Wiem, że są normlane, uczciwe firmy ale sama nie miałam z takimi doczynienia, stąd mam takie, a nie inne zdanie. Może kiedyś się pozytywnie rozczaruję.

[kasiuletka]

.

[kayra]

Napisane przez nouvelle90

Ale u nas przecież też tak jest. Akurat studenci mają dobrze w tym temacie, bo chętnie ich pracodawcy biorą, tylko wielu studentom albo się nie chce, bo myślą, że jeszcze mają czas albo są jacyś cholernie roszczeniowi. Za darmo mam pracować? I co z tego będę mieć? A może by tak pomyśleć, że właśnie naukę, doświadczenie i możliwość sprawdzenia siebie?


A to jest niestety ogromne ograniczenie, bo jak ty sama nie wiesz czego chcesz, to nikt inny tym bardziej tego nie wie za ciebie.

Moze zależny gdzie, jak ja szukalam pracy w miejscu studiów to słyszałam ze nie będę dyspozycyjna, inni mieli wymagania z kosmosu, a reszta po prostu nie dzwoniła, bo naprawde mieli z czego wybierać i zawsze wybierali kogos kto już ma doświadczenie, wiec nie do końca tak jest, teraz z kolei wszedzie chcą studentów. Paranoja.
Jedno z najśmieszniejszych ogłoszeń które czytam to była rekrutacja do pracy do Niemiec gdzie wymagali statusu studenta najlepiej dziennego a praca była chyba na pół roku, wiec ciekawe jak ten student miał studiować.
Ja wiedziałam czego chce, co bym chciała robić, ale przy zetknięciu z rzeczywistością to bardzo się pozmieniało, bo jakbym chciała robić co chce to chyba do końca życia byłabym bezrobotna.
[1=be257fbd309f063d0b46a46 a8a3513ba0f4b3308_684a0a7 a57592;38466388]Najpierw praca, potem podyplomówka. Inaczej to nie ma sensu.

---------- Dopisano o 21:28 ---------- Poprzedni post napisano o 21:27 ----------



to radzę się obudzić, bo potem może być już za późno[/QUOTE]
Też jestem tego zdania. Ja mogę się budzić, co z tego skoro nikt mnie nie chce zatrudnić, wiec człowiek zaczyna rozglądać się za czymkolwiek.

Jakos to miał być chyba wątek wspierający a tu widzę chyba nie do końca tak jest.

[niv_]

Napisane przez kasiuletka

W słabych firmach może tak jest. Wszystko zależy od stanowiska. Jeżeli jest mało odpowiedzialne, to fakt. Niestety, jeżeli szuka się specjalisty sprawa wygląda inaczej. Często w firmach są taryfikatory wynagrodzeń, więc to pytanie jest bardzo istotne, czy dana osoba mieści nam się w widełkach.

Fakt zależy to od firmy i bywa tak nawet w tych znanych. Rzadziej, ale też czasami można się z czymś takim spotkać.

[kasiuletka]

.

[Tataraczka]

Napisane przez kasiuletka

Nie pisze tego absolutnie z punktu widzenia osoby, która zajmuje się rekrutacją, ale nie rozumiem dlaczego tak nie lubicie pytań o zarobki. Ja chodząc na rozmowy traktowałam to pytanie jako jedno z najważniejszych. Wiedziałam np. od jakiego pułapu mogę zdecydować się na tę pracę i dla mnie było to bardzo istotne. Pytania o rodzinę? co w nich złego?

Ja nie lubię pytań o zarobki, bo nigdy nie wiem czy kwota którą podaję jest za duża lub za mała. W tym tygodniu byłam na rozmowie jako pracownik biurowy w firmie zajmującej się szkoleniami, na pół etatu, i przy tym pytaniu odpowiedziałam, że chciałabym zarabiać między 500 a 700 zł, a babka popatrzyła na mnie jak na wariatkę i powiedziała że ona myślała bardziej o max. 200 zł i że to napewno było podane w ogłoszeniu (nie było). Muszę pomyśleć nad jakimiś zręcznymi sposobami, jak odpowiedzieć na takie pytanie bez podania kwoty

Co do pytań o rodzinę, to nie powinno się ich zadawać, bo nie jest to zgodne z "etyką" HR-owca, miałam to ostatnio na specjalizacji. Jeżeli potencjalny pracodawca zadaje takie pytanie to nie warto podejmować współpracy z nim. Człowiek ma nas interesować jako pracownik.

Kasiuletko, czytałam twoje posty jeszcze sprzed tego stażu na którym jesteś i muszę powiedzieć, że wg. mnie strasznie zadzierasz nosa odkąd się na niego dostałaś. Kreujesz się na wielką specjalistkę od rekrutacji a nie masz nic przeciwko pytaniom o rodzinę. Moi prowadzący o takich ludziach którzy te pytania zadają na rozmowach mówią że się kompletnie do tego nie nadają. I to przez takie osoby ludzie mają złe pojęcie o działach HR czy Agencjach Pracy.

A przy okazji witam wszystkie wizażanki w Nowym Roku i życzę znalezienia pracy. U mnie jakiś podejrzany wysyp ofert pracy i staży, bardzo dużo CV wysyłam, oby się ktoś odezwał.

[niv_]

kasielutka

Powiedz Nam, w jaki sposób mamy zwiększyć swoje szanse na zatrudnienie? np. ja sama już nie wiem co robić...mogę zmienić miejsce zamieszkania jeżeli dostałabym pracę, mam dobre CV, jakieś doświadczenie, ciągle robię kursy i uczę się angielskiego...ale cóż z tego....

[kasiuletka]

.