Myśl o ślubie serce budzi - bycie panną nam się nudzi! PM 2013 cz. 42!

[myszeczka87]

Napisane przez cowie

Ja swoich też nie uśmiercam. Ale żyć wiecznie nie będą. Chodzi o to, że jak oni kupili coś na własność to potem zostaje to dla kolejnych pokoleń. I nie ważne czy dla jednego dziecka, czy dla podziału między kilkoro.
Jakby moi rodzice całe życie wynajmowali to nie mieliby mi co zostawić. O to mi chodzi.

I nie, nie byłam bez pracy. Ale jak poprawia sytuację wynajmowanie w momencie, kiedy tracisz pracę? Tak samo jak nie stać Cię na kredyt, tak samo chyba nie stać Cię na wynajem, prawda? I w jednym i w drugim przypadku tracisz dach nad głową.

W tym sensie, że jak nie masz pracy to nie bierzesz kredytu..Proste..My niestety musieliśmy się wyprowadzić z powodów osobistych, więc nie miałam wyboru...A pracy szukam nadal...

[melleczka]

Napisane przez myszeczka87

Ja nie piszę tu o Tobie, tylko o tej koleżance, która również u Rodziców pracuje...Ona jest taka nieobyta w życiu...

Bo tak ją rodzice wychowali.

Napisane przez Yavanna84

No nie do końca dobrze to pokazujesz. Ja wynajmowałam mieszkanie za 1600zł + opłaty. Teraz kredytu miesięcznie płacę 1100zł + 550zł czynszu. Za mieszkanie sporo większe, urządzone w wyższym standardzie. Czyli miesięcznie "nadpłacam" 50zł w stosunku do poprzedniej opcji. Za 10 lat z tych oszczędności miałabym szaloną kwotę 6000zł. A tak będę mieć już część własnego mieszkania spłaconego i więcej niż te 6000zł z kredytu spadnie. Plus nie mieszkam u kogoś i nie jestem od nikogo zależna. Nigdy nie zrozumiem jak można woleć mieszkać w cudzym i tułać się całe życie. Do tego jak jest się młodym, to jest z czego spłacać kredyt. Na emeryturze ledwie ci na życie starczy, a co dopiero wynajem. Mieszkanie można zawsze sprzedać, zostawić coś po sobie dzieciom...

Zgadzam się. Ale to też zależy od dochodów. Bo jak oboje robią za minimalną krajową to raczej perspektyw nie ma.

[Misia89p]

Z drugiej strony to raczej oczywiste ( wiadomo są i złe przypadki), że rodzice przepisują swoje mieszkanie własnościowe dzieciom. I tu nikt nikogo nie uśmierca, ale liczy się z tym, że tak kiedyś będzie. Moi rodzice przepiszą na mnie na pewno mieszkanie, bo jestem jedynaczką. W ogóle mamy tylko parter, chcielibyśmy wybudować górę i tam zamieszkać, ale niestety są w naszym kraju takie przepisy, które na to nie pozwalają. I dlatego kupimy mieszkanie, żeby teraz rozpocząć samodzielne życie. Teście też mają dom i na pewno przepiszą po połowie Tż i jego bratu.

[Karoloo]

Napisane przez melleczka

To Ty byś chciała żeby się Twoje dzieci męczyły tak jak Ty? Naprawdę bardzo dziwne podejście.
Moi rodzice zawsze mówili, że chcą żeby nam było łatwiej niż im i ja mam takie samo podejście. Wydaje mi się, że każdy rodzic chciałby zapewnić swoim dzieciom dobry start (mieszkanie, działkę, dom), ale widocznie się mylę.
Ja znam dużo takich osób i jest im dużo łatwiej w życiu. I na pewno nie sprawiło to, że są próżni czy rozrzutni, bo dostali coś od rodziców.
Rodzice powinni pomagać dzieciom tyle ile mogą, ja tak uważam.

Zgadzam się z Tobą w 100 %
My dostalismy mieszkanie od TŻ rodziców. Jedynie chcemy spłacić brata TŻ

[naiat]

Napisane przez acidka

Zakasuję rękawy i biorę się za to

Będzie Ci się opłacać - koszt bileciku jakieś 50 gr, więc jesteś 999,50 zł do przodu.

Dobra kończę, bo jeszcze zrobi się nieprzyjemnie a nie to było moim zamiarem

[acidka]

Napisane przez myszeczka87

Ja nie piszę tu o Tobie, tylko o tej koleżance, która również u Rodziców pracuje...Ona jest taka nieobyta w życiu...

Ja odnosiłam się do tego: "Jak ktoś wszystko dostaje od Rodziców, to nie potrafi się odnaleźć w świecie..A jak ktoś sam na wszystko zapracuje, to uczy się samodzielności i wg mnie to jest super sprawa..."
a nie do Twojej koleżanki

[perfuzja]

Napisane przez cowie

O super, dziękuję
Bo wchodziłam na stronę mza (wiem, że w zajezdni na ostrobramskiej mają stare autobusy), ale tam nie było ani słowa o ich wynajmie. W ofercie były tylko te obecnie jeżdżące.

A jak się cenią?
Bo zastanawiam się czy jest sens inwestować w ogórka. Za zwykły autobus zapłacilibyśmy maks 200 zł za podstawienie i przejazd.

Wiesz co, nie sprawdziliśmy dokładnie, ale sporo więcej, jakoś koło 1000 zł.

Napisane przez naiat

O nieee, czemu? Weź ogórka... on jest taki... klimatyczny

No wiem, też żałuje. Ale żeby ogorek miał sens, to sami musielibysmy nim jechać z usc na foksal. A kazanie gościom czekać na placu zamkowym aż będziemy gotowi, żeby pojechać jest trochę bez sensu. Lepiej wynając busa i jakiś samochód dla nas, wtedy goście będą na nas czekać w ogrodzie sącząc drinki, a nie przebierając nogami przed usc

A w ogóle to okazało się dzisiaj, że dwóm osobom dałam zaproszenie na sam ślub zamiast na wesele Dobrze, że to bliscy znajomi, więc po prostu zapytali czy jest na sam slub czy nie.

[myszeczka87]

Napisane przez melleczka

Ale mieszkanie na kredyt Ci zostaje na wieki wieków.



To musielibyście mieć bardzo kasiastych i hojnych chrzestnych albo dziadków


Ale kiedyś będzie Twoje. A wynajmowane nigdy nie jest Twoje. Dodatkowo wynajem jest okresowy, raczej się nie zdarza żeby wynajem był na 25 lat (tyle co okres kredytu hipotecznego). Co oznacza, że możesz być zmuszona do ciągłych przeprowadzek.
A jak stracisz pracę to co? I w jednym i w drugim wypadku idziesz pod most, bo albo nie stać Cię na kredyt albo na odstępne. Bo przecież mówimy o sytuacji kiedy jesteś zdana sama na siebie.

Ja mówię o parach, a ja akurat jestem w sytuacji gdzie nie mam pracy i pod mostem nie mieszkam...Mój Tż ma pracę...Gorzej jakby ją stracił...Ale na to się nie zapowiada...A jakbyś nie miała pracy to brałabyś z Mężem kredyt...Wątpię...


Dokładnie. Mieszkanie zostaje i to jest majątek i to ogromny.


To Ty byś chciała żeby się Twoje dzieci męczyły tak jak Ty? Naprawdę bardzo dziwne podejście.

Ale kto powiedział, że ja się męczę mieszkając na stancji?

Moi rodzice zawsze mówili, że chcą żeby nam było łatwiej niż im i ja mam takie samo podejście. Wydaje mi się, że każdy rodzic chciałby zapewnić swoim dzieciom dobry start (mieszkanie, działkę, dom), ale widocznie się mylę.

Moi tak samo uważają, ale ja nie chcę żeby mnie utrzymywali (bo nie mam pracy) kiedy będę mieć Męża...

Ja znam dużo takich osób i jest im dużo łatwiej w życiu. I na pewno nie sprawiło to, że są próżni czy rozrzutni, bo dostali coś od rodziców.
Rodzice powinni pomagać dzieciom tyle ile mogą, ja tak uważam.

...

[acidka]

Napisane przez naiat

Będzie Ci się opłacać - koszt bileciku jakieś 50 gr, więc jesteś 999,50 zł do przodu.

Dobra kończę, bo jeszcze zrobi się nieprzyjemnie a nie to było moim zamiarem

Idę na spacer.

Do zobaczenia

[melleczka]

Napisane przez myszeczka87

W tym sensie, że jak nie masz pracy to nie bierzesz kredytu..Proste..My niestety musieliśmy się wyprowadzić z powodów osobistych, więc nie miałam wyboru...A pracy szukam nadal...
[/B]

No to chyba oczywiste. Ale załóżmy, że masz pracę, pracujesz, pracujesz 5 lat i nagle bum! Tracisz pracę.
1. Masz kredyt hipoteczny na 25 lat, który trzeba spłacać, ale po utracie pracy nie masz z czego go spłacać, więc wylatujesz, bank zajmuje mieszkanie i do widzenia.
2. Wynajmujesz mieszkanie, po utracie pracy nie stać Cię na czynsz, opłaty, odstępne, odłączają Ci prąd, właściciel się wkurza, bo nie płacisz odstępnego, więc zrywa umowę najmu i lądujesz na bruku.
Za to sytuacja jest zupełnie inna kiedy masz ciągłość cały czas pracujesz.
1. Masz kredyt hipoteczny i po 25 latach mieszkanie jest w 100% Twoje.
2. Wynajmujesz i po 25 latach dalej nie masz swojego kąta, a na emeryturze już nie stać Cię ani na kredyt, ani na odstępne, bo takie mamy emerytury w kraju.

[meg22]

Ciężkie tematy

[Yavanna84]

Napisane przez myszeczka87

Znam taką parę, że w sumie dostali mieszkanie po koleżanki babci, ale czy jakieś zadowolenie z ich strony było, to takie małe...Zależy pewnie od podejścia..Jak ktoś wszystko dostaje od Rodziców, to nie potrafi się odnaleźć w świecie..A jak ktoś sam na wszystko zapracuje, to uczy się samodzielności i wg mnie to jest super sprawa...

Znam Panią, której dziecko brało ślub i chciało wielkie weselicho (było ją stać na to) to powiedziała, że ona da na część Gości a na drugą część muszą sobie zapracować...

Ja dostałam wiele od rodziców i w życiu bym siebie nie nazwała niezaradną osobą ani niesamodzielną. Rodzice oszczędzili mi konieczności pracy w przysłowiowym Macu, zapewnili komfort nauki, zwiedzenie kawałka świata i dali część wkładu do mieszkania. A jednocześnie od wielu lat zarabiam na siebie, wesele robimy za swoje, za swoje spłacam kredyt i całkiem wygodnie żyję.

Zaradność to kwestia wychowania, a nie tego że nie dostało się żadnego wsparcia od rodziców. Z takim podejściem, to ja bym w ogóle się na dziecko nie decydowała. Ja jestem rodzicom wdzięczna za możliwości, jakie mi dali.

[naiat]

Napisane przez perfuzja

No wiem, też żałuje. Ale żeby ogorek miał sens, to sami musielibysmy nim jechać z usc na foksal. A kazanie gościom czekać na placu zamkowym aż będziemy gotowi, żeby pojechać jest trochę bez sensu. Lepiej wynając busa i jakiś samochód dla nas, wtedy goście będą na nas czekać w ogrodzie sącząc drinki, a nie przebierając nogami przed usc
.

No tak, zapomniałam że u Was jest trochę pokomplikowane.

[melleczka]

Napisane przez Misia89p

Z drugiej strony to raczej oczywiste ( wiadomo są i złe przypadki), że rodzice przepisują swoje mieszkanie własnościowe dzieciom. I tu nikt nikogo nie uśmierca, ale liczy się z tym, że tak kiedyś będzie. Moi rodzice przepiszą na mnie na pewno mieszkanie, bo jestem jedynaczką. W ogóle mamy tylko parter, chcielibyśmy wybudować górę i tam zamieszkać, ale niestety są w naszym kraju takie przepisy, które na to nie pozwalają. I dlatego kupimy mieszkanie, żeby teraz rozpocząć samodzielne życie. Teście też mają dom i na pewno przepiszą po połowie Tż i jego bratu.

No dla mnie to też jest oczywiste. Zresztą zawsze trzeba brać pod uwagę wszystkie ewentualności.

[myszeczka87]

Napisane przez acidka

Ja odnosiłam się do tego: "Jak ktoś wszystko dostaje od Rodziców, to nie potrafi się odnaleźć w świecie..A jak ktoś sam na wszystko zapracuje, to uczy się samodzielności i wg mnie to jest super sprawa..."
a nie do Twojej koleżanki

Sprostowanie
Bo nie dopisałam do tamtego, że chodziło o ludzi, którzy nie są wdzięczni i uważają, że im się wszystko od Rodziców należy na tacy, żeby przypadkiem nie musieli się zbytnio namęczyć...

[melleczka]

Napisane przez Yavanna84

Ja dostałam wiele od rodziców i w życiu bym siebie nie nazwała niezaradną osobą ani niesamodzielną. Rodzice oszczędzili mi konieczności pracy w przysłowiowym Macu, zapewnili komfort nauki, zwiedzenie kawałka świata i dali część wkładu do mieszkania. A jednocześnie od wielu lat zarabiam na siebie, wesele robimy za swoje, za swoje spłacam kredyt i całkiem wygodnie żyję.

Zaradność to kwestia wychowania, a nie tego że nie dostało się żadnego wsparcia od rodziców. Z takim podejściem, to ja bym w ogóle się na dziecko nie decydowała. Ja jestem rodzicom wdzięczna za możliwości, jakie mi dali.

Rodzice mają wychowywać i dawać możliwości rozwoju, a nie ograniczać ich. Oczywiście w miarę swoich własnych możliwości.

[myszeczka87]

Napisane przez melleczka

No to chyba oczywiste. Ale załóżmy, że masz pracę, pracujesz, pracujesz 5 lat i nagle bum! Tracisz pracę.
1. Masz kredyt hipoteczny na 25 lat, który trzeba spłacać, ale po utracie pracy nie masz z czego go spłacać, więc wylatujesz, bank zajmuje mieszkanie i do widzenia.
2. Wynajmujesz mieszkanie, po utracie pracy nie stać Cię na czynsz, opłaty, odstępne, odłączają Ci prąd, właściciel się wkurza, bo nie płacisz odstępnego, więc zrywa umowę najmu i lądujesz na bruku.
Za to sytuacja jest zupełnie inna kiedy masz ciągłość cały czas pracujesz.
1. Masz kredyt hipoteczny i po 25 latach mieszkanie jest w 100% Twoje.
2. Wynajmujesz i po 25 latach dalej nie masz swojego kąta, a na emeryturze już nie stać Cię ani na kredyt, ani na odstępne, bo takie mamy emerytury w kraju.

Nie dożyje emerytury niestety...Ciągłość pracy, właśnie dlatego wypowiadam się o kredytach, bo nie pracuje..


---------- Dopisano o 13:59 ---------- Poprzedni post napisano o 13:57 ----------

Napisane przez Yavanna84

Ja dostałam wiele od rodziców i w życiu bym siebie nie nazwała niezaradną osobą ani niesamodzielną. Rodzice oszczędzili mi konieczności pracy w przysłowiowym Macu, zapewnili komfort nauki, zwiedzenie kawałka świata i dali część wkładu do mieszkania. A jednocześnie od wielu lat zarabiam na siebie, wesele robimy za swoje, za swoje spłacam kredyt i całkiem wygodnie żyję.

Zaradność to kwestia wychowania, a nie tego że nie dostało się żadnego wsparcia od rodziców. Z takim podejściem, to ja bym w ogóle się na dziecko nie decydowała. Ja jestem rodzicom wdzięczna za możliwości, jakie mi dali.

Zrobiłam sprostowanie...To się tyczyło tylko mojej koleżanki i jej podejścia do tego...Sprostowanie
Bo nie dopisałam do tamtego, że chodziło o ludzi, którzy nie są wdzięczni i uważają, że im się wszystko od Rodziców należy na tacy, żeby przypadkiem nie musieli się zbytnio namęczyć...(moja koleżanka)

[Karoloo]

Napisane przez melleczka

Rodzice mają wychowywać i dawać możliwości rozwoju, a nie ograniczać ich. Oczywiście w miarę swoich własnych możliwości.

Chociaż rodzice są różni.

[melleczka]

Napisane przez myszeczka87

Nie dożyje emerytury niestety...Ciągłość pracy, właśnie dlatego wypowiadam się o kredytach, bo nie pracuje..
[/B]

O matko a dlaczego masz nie dożyć?


Nie chcę Cię urazić, ale sądzę, że z takim pesymistycznym podejściem to naprawdę musi być ciężko.
Bo jak człowiek ma jakiś cel, marzenia, to motywuje do działania i daje siłę żeby to osiągnąć.
Jakby tak każda myślała no to racja - po co brać kredyt skoro i tak nie dożyje spłaty.

[perfuzja]

Napisane przez myszeczka87

Znam taką parę, że w sumie dostali mieszkanie po koleżanki babci, ale czy jakieś zadowolenie z ich strony było, to takie małe...Zależy pewnie od podejścia..Jak ktoś wszystko dostaje od Rodziców, to nie potrafi się odnaleźć w świecie..A jak ktoś sam na wszystko zapracuje, to uczy się samodzielności i wg mnie to jest super sprawa...

Znam Panią, której dziecko brało ślub i chciało wielkie weselicho (było ją stać na to) to powiedziała, że ona da na część Gości a na drugą część muszą sobie zapracować...

Obydwoje dostaliśmy mieszkania od rodziny - mnie mama kupiła, TZ dostał po babci. Ale uważam, że do niesamodzielności jest mi bardzo daleko. Od matury zarabiam własne pieniądze jednocześnie studiując. Teraz praca i studia są jednością, ale był czas, kiedy pracowałam w call center.
I nie, nie dlatego, że nie miałam się z czego utrzymać, tylko właśnie dlatego, żeby pokazać rodzicom, że mimo, że dali mi bardzo dużo to nie jestem rozwydrzonym dzieckiem. I bardzo wielu moich znajomych zachowuje się dokładnie tak samo.

[melleczka]

Napisane przez Karoloo

Chociaż rodzice są różni.

Ale w każdym podejściu można znaleźć coś wychowawczego.

[meg22]

Ja mam zamiar dożyć 100 lat

[melleczka]

Napisane przez meg22

Ja mam zamiar dożyć 100 lat

I brawo


Ja chyba nie, bo nie chcę być taka stara i brzydka

[myszeczka87]

Napisane przez melleczka

O matko a dlaczego masz nie dożyć?


Nie chcę Cię urazić, ale sądzę, że z takim pesymistycznym podejściem to naprawdę musi być ciężko.
Bo jak człowiek ma jakiś cel, marzenia, to motywuje do działania i daje siłę żeby to osiągnąć.
Jakby tak każda myślała no to racja - po co brać kredyt skoro i tak nie dożyje spłaty.

Nie dożyje ze względów zdrowotnych

Ja mam marzenia i cele, ale jakbyś nie pracowała od pół roku to inaczej byś mówiła...Takich mamy pracodawców...Zostałam bardzo dotkliwie potraktowana przez ostatnie czasy...I może dlatego tak myślę...

[melleczka]

Ja też uważam, że jak ktoś oferuje pomoc to należy ją przyjąć. Jeżeli rodzice chcą się dołożyć do mieszkania, samochodu czy weselu i stać ich na to, to czemu nie? Jeżeli ktoś może Ci załatwić dobrą pracę to warto go o to poprosić, bo dziś każdy się chwyta czego może.

[meg22]

Napisane przez melleczka

I brawo


Ja chyba nie, bo nie chcę być taka stara i brzydka

Ja zamierzam być piękna! może jakiś lifting?

[perfuzja]

Napisane przez melleczka

I brawo


Ja chyba nie, bo nie chcę być taka stara i brzydka

E tam Moja babcia ma prawie 80 i wiele kobiet może jej zazdrościć cery
Ja chcę żyć jak najdłużej, pod warunkiem, że jakość życia będzie akceptowalna. I nie mówię tutaj o urodzie

[meg22]

Napisane przez myszeczka87

Nie dożyje ze względów zdrowotnych

Ja mam marzenia i cele, ale jakbyś nie pracowała od pół roku to inaczej byś mówiła...Takich mamy pracodawców...Zostałam bardzo dotkliwie potraktowana przez ostatnie czasy...I może dlatego tak myślę...

Mieszkasz w Koszalinie? Na pewno potrzebują do pracy w różnych sklepach, centrach handlowych. Jeśli nie możesz dostać pracy marzeń, to trzeba uderzać wszędzie gdzie się da.

[naiat]

Napisane przez melleczka

I brawo


Ja chyba nie, bo nie chcę być taka stara i brzydka

Napisane przez meg22

Ja zamierzam być piękna! może jakiś lifting?

Dziewczyny wiek starości się teraz przesuwa, więc spokojnie w wieku 100 lat będziecie jeszcze młode i piękne

[melleczka]

Napisane przez myszeczka87

Nie dożyje ze względów zdrowotnych

Ja mam marzenia i cele, ale jakbyś nie pracowała od pół roku to inaczej byś mówiła...Takich mamy pracodawców...Zostałam bardzo dotkliwie potraktowana przez ostatnie czasy...I może dlatego tak myślę...

Byłam bezrobotna przez kilka miesięcy i naprawdę to przeżyłam, bo miałam świetną pracę, którą bardzo lubiłam, a do tego bardzo nie fair mnie potraktowano, bo pewne było, że będę mieć przedłużoną umowę, a ja się dzień przed końcem umowy dowiedziałam, że jednak to koniec. Więc wiem co to znaczy być bez pracy i jak to dołuje. Myślę, że większość dziewczyn tutaj przechodziła przez coś takiego.