Myśl o ślubie serce budzi - bycie panną nam się nudzi! PM 2013 cz. 42!

[myszeczka87]

Napisane przez melleczka

Ja też uważam, że jak ktoś oferuje pomoc to należy ją przyjąć. Jeżeli rodzice chcą się dołożyć do mieszkania, samochodu czy weselu i stać ich na to, to czemu nie? Jeżeli ktoś może Ci załatwić dobrą pracę to warto go o to poprosić, bo dziś każdy się chwyta czego może.

Akurat pracy to nie ma mi kto załatwić, w dzisiejszych czasach to trzeba mieć niesamowite plecy żeby dostać dobrą pracę...Tak jest tu gdzie mieszkam...

[meg22]

Napisane przez naiat

Dziewczyny wiek starości się teraz przesuwa, więc spokojnie w wieku 100 lat będziecie jeszcze młode i piękne

Otóż to!

[melleczka]

Napisane przez meg22

Ja zamierzam być piękna! może jakiś lifting?

Maryla Rodowicz forever

Napisane przez perfuzja

E tam Moja babcia ma prawie 80 i wiele kobiet może jej zazdrościć cery
Ja chcę żyć jak najdłużej, pod warunkiem, że jakość życia będzie akceptowalna. I nie mówię tutaj o urodzie

Eee tam, u nas za dużo chemii, nam w wieku 80 lat to będzie broda po cycki wisiała

Napisane przez naiat

Dziewczyny wiek starości się teraz przesuwa, więc spokojnie w wieku 100 lat będziecie jeszcze młode i piękne

Oby

[myszeczka87]

Napisane przez meg22

Mieszkasz w Koszalinie? Na pewno potrzebują do pracy w różnych sklepach, centrach handlowych. Jeśli nie możesz dostać pracy marzeń, to trzeba uderzać wszędzie gdzie się da.

Wszędzie tak, gdzie się da wysyłam CV i chodzę pytać...Nie jestem wybredna..Tylko w ogłoszeniach o pracę to albo nie mam doświadczenia albo się nie nadaję...Nawet do głupiego sklepu z ubraniami, zabawkami, kosmetykami...

[Viollet87]

Napisane przez melleczka

Nie, to nie zależy od tego, czy ktoś ma wszystko od rodziców, czy sam na to zapracuje. To zależy od wychowania. Jak ktoś został wychowany w poszanowaniu pieniądza, czyjejś pracy, wysiłku, wie co to jest wdzięczność, to nawet jak rodzice mu kupią dom, samochód i założą lokatę na milion - to go nie zepsuje.

Napisane przez Yavanna84

Zaradność to kwestia wychowania, a nie tego że nie dostało się żadnego wsparcia od rodziców. Z takim podejściem, to ja bym w ogóle się na dziecko nie decydowała. Ja jestem rodzicom wdzięczna za możliwości, jakie mi dali.

Napisane przez perfuzja

Obydwoje dostaliśmy mieszkania od rodziny - mnie mama kupiła, TZ dostał po babci. Ale uważam, że do niesamodzielności jest mi bardzo daleko. Od matury zarabiam własne pieniądze jednocześnie studiując. Teraz praca i studia są jednością, ale był czas, kiedy pracowałam w call center.
I nie, nie dlatego, że nie miałam się z czego utrzymać, tylko właśnie dlatego, żeby pokazać rodzicom, że mimo, że dali mi bardzo dużo to nie jestem rozwydrzonym dzieckiem. I bardzo wielu moich znajomych zachowuje się dokładnie tak samo.

Dokładnie. Ja dostałam od rodziców bardzo dużo wsparcia (finansowego i pozafinansowego) - od początku mówili, że będą mnie utrzymywali do końca studiów i rzeczywiście tak było, a wszystko co w tym czasie zarobiłam szło wyłącznie na moje przyjemności lub na lokatę. Mimo, że mogłam żyć bardzo wygodnie bez konieczności chodzenia do pracy, to chciałam pracować - stałam na promocjach (zarówno w Sephorze, jak i na halach spożywczych), sprzedawałam książki na stoisku w hipermarkecie, pracowałam w laboratorium foto za ladą... Da się? Da się Tak jak pisałyście - kwestia wychowania. I też nie uważam, żebym była niezaradna, mimo że do dzisiaj mam spore wsparcie rodziców. Pracuję na etacie, od nikogo na nic kasy nie biorę, żyję za swoje po prostu. Mieszkam w domu rodzinnym, ale co miesiąc dokładam sporą sumę do rachunków.

[melleczka]

Napisane przez myszeczka87

Akurat pracy to nie ma mi kto załatwić, w dzisiejszych czasach to trzeba mieć niesamowite plecy żeby dostać dobrą pracę...Tak jest tu gdzie mieszkam...

Domyślam się, że jakby miał Ci kto załatwić to by Ci załatwił.
Nie zawsze tak jest, bo można dostać dobrą pracę bez pleców tylko trzeba mieć szczęście. I na pewno nie zależy to od tego gdzie mieszkasz, bo da się wszędzie. Czasami trzeba być w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie.
A przez dobrą pracę rozumiem taką z perspektywami. Bo oczywiste, że nikt Cię nie uczyni na dzień dobry dyrektorem i nie da 4000zł na rękę. Czasami trzeba zaczynać od "wiadra z mopem" żeby coś potem osiągnąć.

[Misia89p]

[melleczka]

Ja dostałam bez żadnych "pleców" czy jakichkolwiek znajomości staż w ważnej instytucji państwowej, po prostu miałam szczęście, wiele osób o tym nie wiedziało, ja się dowiedziałam przypadkiem, bo chodziłam i sama pytałam, szukałam czegoś. Po tym stażu dostałam umowę, bo się dobrze spisałam, ale niestety potem "siła wyższa" tak uczyniła, że mimo sprzeciwów przełożonych musiałam odejść.
Mój Tż też zaczynał od najniższego szczebla i w bardzo krótkim czasie (jak na takiego młodego człowieka) przeszedł z najniższego na najwyższy, też bez żadnych znajomości, a tylko i wyłącznie dzięki swojej zaradności, rozsądkowi i uczciwości.

[Emilia 25]

To ja się wbiję w temat i powiem, że dzwonili z tej firmy co byłam na trzech etapach rekrutacji i jednak mi podziękowali.
Buuuuuuuuuu
No trudno, znajdę coś lepszego, ale nie zmienia to faktu, że od 01.03.2013 jestem bezrobotna (pierwszy raz w życiu ). Trzymajcie kciuki za moje poszukiwania.

[myszeczka87]

Napisane przez melleczka

Byłam bezrobotna przez kilka miesięcy i naprawdę to przeżyłam, bo miałam świetną pracę, którą bardzo lubiłam, a do tego bardzo nie fair mnie potraktowano, bo pewne było, że będę mieć przedłużoną umowę, a ja się dzień przed końcem umowy dowiedziałam, że jednak to koniec. Więc wiem co to znaczy być bez pracy i jak to dołuje. Myślę, że większość dziewczyn tutaj przechodziła przez coś takiego.

Ale znalazłaś już pracę, a ja dalej szukam...Tobie nie przedłużyli umowy, a mnie szef chciał "okraść", zamiast pieniędzy za sobotę dni wolne, jeszcze nie tak jak w Kodeksie pracy 1 sobota = 1 dzień wolnego, tylko pół dnia wolnego...Wiecznie jakieś gadki o oszczędnościach, a jak wpadłam na pomysł, ze by np hennę kupować taniej na internecie po 11 zł za sztukę, to nie słuchał tylko kupował normalnie w sklepie za 17 zł...
I wiele innych nieciekawych sytuacji było...Wcześniej pracowałam u takiej pani 1,5 roku i ta pani zamykała zakład i oddawała w dzierżawę temu nowemu szefowi, wraz ze sprzętem, kosmetykami i z nami...Mogłam się nie zgodzić podpisując umowę i szukać innej pracy (zaczynał się sezon), ale stara szefowa powiedziała, że przechodzimy do niego na tych samych warunkach co u niej...Po pewnym czasie się okazało, że nas oszukała...Koleżance, która ze mną pracowała też się to nie podobało..Ale nic nie mówiła...

Ja naprawdę byłam dobrą pracownicą, starałam się...Czym zjednywałam sobie klientki..Nawet teraz zabrałam im dwie panie z tamtego salonu i robię w domu, bo stwierdziły, że tamten zakład stracił renomę, np henna kupowana w Rossmannie, zabiegi znowu podrożały, szefowa i koleżanka się spieszą i robią niedokładnie...W salonie robiłam zabiegi, których nie było w cenniku (np zabiegi na wrastające paznokcie tamponady i it) za co mieli dodatkowe pieniądze...Niejedną panią tak "wyleczyłam"...Sama miałam wrastający paznokieć i wiem jaki to dyskomfort...

[malinka9191]

Napisane przez Antilia

Bidulko Ciebie non stop coś trzyma

a no
teraz chyba mnie na dobre rozlozy coraz gorzej sie czuje a2u jezszcze dzis ponad 4 godziny w pracy..

[melleczka]

Gdybym była pracodawcą i dostała na skrzynkę mailową setne z kolei CV to od razu przerzuciłabym to do "Kosza". Ale gdyby ktoś pofatygował się żeby się ze mną spotkać, wykazał inicjatywę, zapał do pracy i do tego umiał się dogadać z ludźmi to na pewno wzięłabym taką osobę pod uwagę, na pewno taka osoba zapadłaby mi w pamięć i przy następnej rekrutacji miałaby znaczące pierwszeństwo przed innymi osobami, które zawaliły mnie świstkami z nagłówkiem "CV".

[myszeczka87]

Napisane przez melleczka

Domyślam się, że jakby miał Ci kto załatwić to by Ci załatwił.
Nie zawsze tak jest, bo można dostać dobrą pracę bez pleców tylko trzeba mieć szczęście. I na pewno nie zależy to od tego gdzie mieszkasz, bo da się wszędzie. Czasami trzeba być w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie.
A przez dobrą pracę rozumiem taką z perspektywami. Bo oczywiste, że nikt Cię nie uczyni na dzień dobry dyrektorem i nie da 4000zł na rękę. Czasami trzeba zaczynać od "wiadra z mopem" żeby coś potem osiągnąć.

Ja zaczynałam swoją przygodę z pracą kiedyś od ulotek, sprzedaży kosmetyków, pomagania w lekcjach dzieciom, robienia paznokci itp. Więc wiem co to znaczy..

Ostatnio nawet pracowałam jako niania dwóch dziewczynek, ale tylko tydzień...Bo potem rodzina się nimi opiekowała (chodziło pewnie o finanse)...

Ja nie spodziewam się kokosów...Na początek żeby chociaż umowa o pracę na najniższą lub na pół etatu..

[Emilia 25]

Napisane przez melleczka

Gdybym była pracodawcą i dostała na skrzynkę mailową setne z kolei CV to od razu przerzuciłabym to do "Kosza". Ale gdyby ktoś pofatygował się żeby się ze mną spotkać, wykazał inicjatywę, zapał do pracy i do tego umiał się dogadać z ludźmi to na pewno wzięłabym taką osobę pod uwagę, na pewno taka osoba zapadłaby mi w pamięć i przy następnej rekrutacji miałaby znaczące pierwszeństwo przed innymi osobami, które zawaliły mnie świstkami z nagłówkiem "CV".

Mi powiedzieli, że ogólnie chętnie mnie u siebie widzą i że mam obserwować ich ogłoszenia. Położył mnie bardzo zaawansowany angielski (księgowość po ang.) i excell (nie znam go AŻ tak dobrze). W ogóle śmieszy mnie to, w ogłoszeniach wszędzie excell srexcell. W Polsce każdy pracownik musi znać excella.

[myszeczka87]

Napisane przez melleczka

Gdybym była pracodawcą i dostała na skrzynkę mailową setne z kolei CV to od razu przerzuciłabym to do "Kosza". Ale gdyby ktoś pofatygował się żeby się ze mną spotkać, wykazał inicjatywę, zapał do pracy i do tego umiał się dogadać z ludźmi to na pewno wzięłabym taką osobę pod uwagę, na pewno taka osoba zapadłaby mi w pamięć i przy następnej rekrutacji miałaby znaczące pierwszeństwo przed innymi osobami, które zawaliły mnie świstkami z nagłówkiem "CV".

Jak szukałam pracy jako kosmetyczka, to tak robiłam, zę starałam się odwiedzić wszystkie zakłady kosmetyczne i porozmawiać...I jak na razie nic z tego..Jest za dużo gabinetów jednoosobowych, gdzie pracuje tylko Właścicielka...

Nawet próbowałam otworzyć zakład sama, ale Pani, od której miałam wynajmować miejsce mnie oszukała i zdążyłam się wycofać...

---------- Dopisano o 14:25 ---------- Poprzedni post napisano o 14:24 ----------

Napisane przez Emilia 25

To ja się wbiję w temat i powiem, że dzwonili z tej firmy co byłam na trzech etapach rekrutacji i jednak mi podziękowali.
Buuuuuuuuuu
No trudno, znajdę coś lepszego, ale nie zmienia to faktu, że od 01.03.2013 jestem bezrobotna (pierwszy raz w życiu ). Trzymajcie kciuki za moje poszukiwania.

Łączę się w bólu i trzymam kciuki, witaj w klubie

[meg22]

Napisane przez Emilia 25

Mi powiedzieli, że ogólnie chętnie mnie u siebie widzą i że mam obserwować ich ogłoszenia. Położył mnie bardzo zaawansowany angielski (księgowość po ang.) i excell (nie znam go AŻ tak dobrze). W ogóle śmieszy mnie to, w ogłoszeniach wszędzie excell srexcell. W Polsce każdy pracownik musi znać excella.

Excel wymiata

[myszeczka87]

Napisane przez melleczka

Ja dostałam bez żadnych "pleców" czy jakichkolwiek znajomości staż w ważnej instytucji państwowej, po prostu miałam szczęście, wiele osób o tym nie wiedziało, ja się dowiedziałam przypadkiem, bo chodziłam i sama pytałam, szukałam czegoś. Po tym stażu dostałam umowę, bo się dobrze spisałam, ale niestety potem "siła wyższa" tak uczyniła, że mimo sprzeciwów przełożonych musiałam odejść.
Mój Tż też zaczynał od najniższego szczebla i w bardzo krótkim czasie (jak na takiego młodego człowieka) przeszedł z najniższego na najwyższy, też bez żadnych znajomości, a tylko i wyłącznie dzięki swojej zaradności, rozsądkowi i uczciwości.

Ja tez zaczynałam pracę dzięki swojej wytrwałości, tak jak i mój Tżcik...Ale widzę, że teraz ciężko będzie...

[melleczka]

Napisane przez Emilia 25

To ja się wbiję w temat i powiem, że dzwonili z tej firmy co byłam na trzech etapach rekrutacji i jednak mi podziękowali.
Buuuuuuuuuu
No trudno, znajdę coś lepszego, ale nie zmienia to faktu, że od 01.03.2013 jestem bezrobotna (pierwszy raz w życiu ). Trzymajcie kciuki za moje poszukiwania.

Trzymam kciuki mocno Masz coś innego na oku

Napisane przez myszeczka87

Ale znalazłaś już pracę, a ja dalej szukam...Tobie nie przedłużyli umowy, a mnie szef chciał "okraść", zamiast pieniędzy za sobotę dni wolne, jeszcze nie tak jak w Kodeksie pracy 1 sobota = 1 dzień wolnego, tylko pół dnia wolnego...Wiecznie jakieś gadki o oszczędnościach, a jak wpadłam na pomysł, ze by np hennę kupować taniej na internecie po 11 zł za sztukę, to nie słuchał tylko kupował normalnie w sklepie za 17 zł...
I wiele innych nieciekawych sytuacji było...Wcześniej pracowałam u takiej pani 1,5 roku i ta pani zamykała zakład i oddawała w dzierżawę temu nowemu szefowi, wraz ze sprzętem, kosmetykami i z nami...Mogłam się nie zgodzić podpisując umowę i szukać innej pracy (zaczynał się sezon), ale stara szefowa powiedziała, że przechodzimy do niego na tych samych warunkach co u niej...Po pewnym czasie się okazało, że nas oszukała...Koleżance, która ze mną pracowała też się to nie podobało..Ale nic nie mówiła...

Ja naprawdę byłam dobrą pracownicą, starałam się...Czym zjednywałam sobie klientki..Nawet teraz zabrałam im dwie panie z tamtego salonu i robię w domu, bo stwierdziły, że tamten zakład stracił renomę, np henna kupowana w Rossmannie, zabiegi znowu podrożały, szefowa i koleżanka się spieszą i robią niedokładnie...W salonie robiłam zabiegi, których nie było w cenniku (np zabiegi na wrastające paznokcie tamponady i it) za co mieli dodatkowe pieniądze...Niejedną panią tak "wyleczyłam"...Sama miałam wrastający paznokieć i wiem jaki to dyskomfort...

Dla mnie to oczywiste, że jak pracujesz u prywaciarza to to on dyktuje warunki, nie podoba się to won. Tak dzisiaj jest i trzeba się z tym pogodzić. Sama zaczynałam w firmie gdzie traktowali pracowników jak śmiecie.
Skoro nie podobały Ci się warunki na jakich zatrudnił Cię nowy właściciel to mogłaś wtedy odejść. Przecież nie byłaś tam uwięziona. Po drugie jaki stara właścicielka miała interes w tym, żeby nowy właściciel Was zatrudnił na starych warunkach? Domyślam się, że żaden, oddała lokal w dzierżawę, miała czysty zysk i tyle. Akurat do niej chyba nie można mieć pretensji.
Dla mnie to co opisałaś to nie jest okradanie, tylko warunki, które musisz spełnić jeśli chcesz pracować. Dzisiaj nie ma prywatnych zakładów gdzie pracujesz 40h tygodniowo, wszystkie nadgodziny masz płatne, weekendy też i to extra, masz umowę o pracę i w ogóle cud miód orzeszki.

[myszeczka87]

Napisane przez Emilia 25

Mi powiedzieli, że ogólnie chętnie mnie u siebie widzą i że mam obserwować ich ogłoszenia. Położył mnie bardzo zaawansowany angielski (księgowość po ang.) i excell (nie znam go AŻ tak dobrze). W ogóle śmieszy mnie to, w ogłoszeniach wszędzie excell srexcell. W Polsce każdy pracownik musi znać excella.

Emilia25 a jakiej pracy szukasz?W jakim charakterze?

[cowie]

Napisane przez myszeczka87

W tym sensie, że jak nie masz pracy to nie bierzesz kredytu..Proste..My niestety musieliśmy się wyprowadzić z powodów osobistych, więc nie miałam wyboru...A pracy szukam nadal...
[/B]

No to ok. Na zaciągnięcie kredytu też trzeba mieć odpowiednią sytuację
Ale dziwi mnie podejście, że ogólnie kredyt i potem własna nieruchomość jest z założenia gorsza niż wynajmowanie i brak własnego miejsca.

Napisane przez myszeczka87

Akurat pracy to nie ma mi kto załatwić, w dzisiejszych czasach to trzeba mieć niesamowite plecy żeby dostać dobrą pracę...Tak jest tu gdzie mieszkam...

Ja mieszkam w Warszawie gdzie konkurencja jest ogromna i jakiekolwiek studia niewiele znaczą.
A znalazłam pracę bez żadnych pleców.
Ale fakt jest faktem, że zaczynałam pracować w wieku 16 lat. Mam 23 lata a za sobą ze 3 prace dorywcze, jedną na kilkumiesięczny etat, działalność gospodarczą i teraz od 2 lat mam etat na czas nieokreślony. I to wszystko bez pleców.

Ja wiem, że z pracą jest ciężko. Możesz powiedzieć, że w Warszawie jest dużo więcej stanowisk, ale jest też przeogromna konkurencja.
Plecy ułatwiają, ale nie są warunkiem zatrudnienia.



Ale za to akurat Cię nie oceniam. Wiem, że może być ciężko. Sama szukałam obecnej pracy pół roku.
Chcę tylko powiedzieć, że da się.

[melleczka]

Napisane przez myszeczka87

Ja nie spodziewam się kokosów...Na początek żeby chociaż umowa o pracę na najniższą lub na pół etatu..

To faktycznie możesz zapomnieć o znalezieniu pracy, bo dzisiaj prawie nikt nie daje na dzień dobry etatu.

Napisane przez Emilia 25

Mi powiedzieli, że ogólnie chętnie mnie u siebie widzą i że mam obserwować ich ogłoszenia. Położył mnie bardzo zaawansowany angielski (księgowość po ang.) i excell (nie znam go AŻ tak dobrze). W ogóle śmieszy mnie to, w ogłoszeniach wszędzie excell srexcell. W Polsce każdy pracownik musi znać excella.

A może jakiś kurs? Ja już tyle razy tego excella przerabiałam, a dalej nie ogarniam kompletnie

[cowie]

Napisane przez Emilia 25

Mi powiedzieli, że ogólnie chętnie mnie u siebie widzą i że mam obserwować ich ogłoszenia. Położył mnie bardzo zaawansowany angielski (księgowość po ang.) i excell (nie znam go AŻ tak dobrze). W ogóle śmieszy mnie to, w ogłoszeniach wszędzie excell srexcell. W Polsce każdy pracownik musi znać excella.

Kompletnie nie znam excella, nawet i word ma przede mną wiele zakamarków
Ale udało mi się udać, że wiem co robię

[melleczka]

Napisane przez cowie

Kompletnie nie znam excella, nawet i word ma przede mną wiele zakamarków
Ale udało mi się udać, że wiem co robię

Apropos.... Gdzie w Wordzie 2007 jest opcja "WYJUSTUJ"

[Emilia 25]

Napisane przez meg22

Excel wymiata

Też lubię, ale z pewnością nie znam wszystkich funkcji.

Napisane przez melleczka

Trzymam kciuki mocno Masz coś innego na oku

Rozsyłam cały czas. Teraz się napaliłam na jedną ofertę, a że moje CV pasuje bardzo dobrze do nich (już napisali mi maila z pytaniem kiedy mogę się z nimi spotakć - korespondencja cała po niemiecku), to mam nadzieję że mnie zaproszą na interwju.

Napisane przez myszeczka87

Emilia25 a jakiej pracy szukasz?W jakim charakterze?

Główna/samodzielna księgowa z niemieckim i angielskim.

[myszeczka87]

Napisane przez melleczka

Trzymam kciuki mocno Masz coś innego na oku


Dla mnie to oczywiste, że jak pracujesz u prywaciarza to to on dyktuje warunki, nie podoba się to won. Tak dzisiaj jest i trzeba się z tym pogodzić. Sama zaczynałam w firmie gdzie traktowali pracowników jak śmiecie.
Skoro nie podobały Ci się warunki na jakich zatrudnił Cię nowy właściciel to mogłaś wtedy odejść. Przecież nie byłaś tam uwięziona. Po drugie jaki stara właścicielka miała interes w tym, żeby nowy właściciel Was zatrudnił na starych warunkach? Domyślam się, że żaden, oddała lokal w dzierżawę, miała czysty zysk i tyle. Akurat do niej chyba nie można mieć pretensji.
Dla mnie to co opisałaś to nie jest okradanie, tylko warunki, które musisz spełnić jeśli chcesz pracować. Dzisiaj nie ma prywatnych zakładów gdzie pracujesz 40h tygodniowo, wszystkie nadgodziny masz płatne, weekendy też i to extra, masz umowę o pracę i w ogóle cud miód orzeszki.

Te ciekawe rzeczy wyszły po czasie, a nie mogłam wtedy odejść...
A odnośnie starej szefowej, to jest fajna sprawa, bo nie chcę być wredna, ale odchodząc z pracy nie miałam żadnej urlopówki wypisanej (urlop normalnie miałam)...Więc jak wpadnie kontrola to po niej...Na dodatek miałam wypisane jedno świadectwo pracy, ale zostało zamienione na świadectwo pracy inne, a ja żadnego świstka nie wypisałam...Jej sprawa, jak zadzwoni żebym, przyszła to powypełniać to mam ją gdzieś i nigdzie nie idę..Niech się ona martwi...

[melleczka]

Napisane przez Emilia 25

Rozsyłam cały czas. Teraz się napaliłam na jedną ofertę, a że moje CV pasuje bardzo dobrze do nich (już napisali mi maila z pytaniem kiedy mogę się z nimi spotakć - korespondencja cała po niemiecku), to mam nadzieję że mnie zaproszą na interwju.

To

[cowie]

Napisane przez melleczka

Ja dostałam bez żadnych "pleców" czy jakichkolwiek znajomości staż w ważnej instytucji państwowej, po prostu miałam szczęście, wiele osób o tym nie wiedziało, ja się dowiedziałam przypadkiem, bo chodziłam i sama pytałam, szukałam czegoś. Po tym stażu dostałam umowę, bo się dobrze spisałam, ale niestety potem "siła wyższa" tak uczyniła, że mimo sprzeciwów przełożonych musiałam odejść.
Mój Tż też zaczynał od najniższego szczebla i w bardzo krótkim czasie (jak na takiego młodego człowieka) przeszedł z najniższego na najwyższy, też bez żadnych znajomości, a tylko i wyłącznie dzięki swojej zaradności, rozsądkowi i uczciwości.

No właśnie. Da się. Ale trzeba chcieć i się nie zniechęcać. I potrzeba cierpliwości i zaangażowania.

Napisane przez Emilia 25

To ja się wbiję w temat i powiem, że dzwonili z tej firmy co byłam na trzech etapach rekrutacji i jednak mi podziękowali.
Buuuuuuuuuu
No trudno, znajdę coś lepszego, ale nie zmienia to faktu, że od 01.03.2013 jestem bezrobotna (pierwszy raz w życiu ). Trzymajcie kciuki za moje poszukiwania.

Oj

Trzymam , ale to tylko tak dla zasady. Jesteś zapraszana na sporo rozmów, więc wierzę, że wkrótce się uda

[Emilia 25]

Napisane przez melleczka

To faktycznie możesz zapomnieć o znalezieniu pracy, bo dzisiaj prawie nikt nie daje na dzień dobry etatu.



A może jakiś kurs? Ja już tyle razy tego excella przerabiałam, a dalej nie ogarniam kompletnie

Myślę że z youtubem temat ogarnę sama.

Napisane przez cowie

Kompletnie nie znam excella, nawet i word ma przede mną wiele zakamarków
Ale udało mi się udać, że wiem co robię

Jak żeś tego dokonała??

[meg22]

Napisane przez Emilia 25

Też lubię, ale z pewnością nie znam wszystkich funkcji.


Rozsyłam cały czas. Teraz się napaliłam na jedną ofertę, a że moje CV pasuje bardzo dobrze do nich (już napisali mi maila z pytaniem kiedy mogę się z nimi spotakć - korespondencja cała po niemiecku), to mam nadzieję że mnie zaproszą na interwju.


Główna/samodzielna księgowa z niemieckim i angielskim.

Ja nie lubię excela i zawsze kombinuję

[cowie]

Napisane przez melleczka

Apropos.... Gdzie w Wordzie 2007 jest opcja "WYJUSTUJ"

Kurde, nie wiem. W pracy mam 2010.
W domu 2007 i nie pamiętam jak to tam jest

A nie trzeba wejść w zakładkę "format text"? Tą na górze? Tam jest więcej opcji


Edit, nie przepraszam, pierdzielę. Takie coś jest w outlooku