Sieciówki z najbardziej denerwującą obsługą :)

[mad86]

Napisane przez platekrozy

Kupuję przez internet i mam spokój. Należę do kobiet,które nie lubię robić zakupów i wolę wszystko mieć dowiezione niż łazić po sieciówkach

też tak robię Wolę sobie przymierzyć w domu i ewentualnie zwrócić. Tłumy w sklepach mnie dobijają

[groszek75]

Napisane przez TheKey

Irytuje mnie natomiast sytuacja odwrotna, jaka ma miejsce w Lidlu - tam z kolei kasjer nie zacznie nabijać zakupów kolejnej osobie dopóki Ty nie pozabierasz wszystkich swoich. W rezultacie spieszysz się z pakowaniem, a wszyscy na Ciebie czekają i wręcz czujesz to zniecierpliwienie, tę martwą ciszę dookoła No ale ostatnio znalazłam na to sposób - płacę kartą, więc w czasie kiedy kasjer obsługuje terminal spokojnie sobie zdążę spakować wszystkie rzeczy.


Jeśli chodzi o sieciówki, to ostatnio w Diverse miałam nieprzyjemność mieć do czynienia z jakimś wstrętnym dziewuszyskiem, która nie dość że bardzo opryskliwie domagała się ode mnie podania kodu pocztowego miejsca zamieszkania i nie przyjmowała do wiadomości, że nie udzielę jej takich informacji, to jeszcze zapomniała odczepić klipsa z ubrania które kupowałam, w skutek czego rozdzwoniły się barierki przy wyjściu Normalnie pomyślałabym, że tak po prostu zapomniało jej się, ale biorąc pod uwagę ogólnie skandaliczne zachowanie podejrzewam, że zrobiła to celowo.

a ja wlasnie to lubie, ze kasjer czeka, az sie szanowna klienta zapakuje, bo mnie znow denerwuja ludzie, co sie nie pakuja i potem nagle zaczynaja, a wczesniej sie rozgladaja

w tesco znow nie czeka i zaczynaja sie mieszac zakupy, bo nie ma tych oddzielnikow, tylko takie malusie na zakupy zaraz za tasma i kiedys powiedzialam, zeby poczekala,

a co jest takiego strasznego w podaniu kodu pocztowego, to tez juz musi byc tajemnica ?

bez przesady, moze sie zdenerowala, ze nie chcialas jej podac kodu i zapomniala ze stresu

---------- Dopisano o 19:31 ---------- Poprzedni post napisano o 19:27 ----------

Napisane przez cholernarejestracja

Ja tak mam w sklepach zoologicznych przy stoiskach z rybami

"Tak, jasne, tego skalara można trzymać nawet w dwudziestolitrowym akwarium, to danio świetnie się dogada z welonką, a tu mamy bojowniki które można trzymać w litrowych kulkach bez filtra i grzałki"

tutaj to juz makabra, ja mam to samo przy krolikach i swinkach, male klatki, jakie jedzenie, zero informacji o tych zwierzetach

i jeszcze wazniakow udaja jaka to wiedze maja

[khloe]

Drogeria Natura.

U mnie są 3 babki i każda już od proga pyta się "w czym mogę pomóc". Kiedyś chciałam kupić TEN podkład, a ta jedna babka mi powiedziała, że to nie podkład, tylko baza pod podkład. Śmiech na sali

[TheKey]

Napisane przez TmargoT

nie masz obowiązku,to tylko twoja dobra wola.
ona jednak ma obowiązek wyciągnąć od ciebie kod.to jej praca.
masz prawo nie kupować tam jeśli uraża twoją godność zapytanie o kod miejsca zamieszkania.
i to by było na tyle

Widzę, że nie zrozumiałaś ani pierwszego ani drugiego mojego posta, jeśli nadal sądzisz, że problemem był ten kod (który w rzeczywistości był tylko tłem akcji). Trudno, widocznie nie mam zdolności tłumaczenia
Chyba że zademonstruję za pomocą obrazka w załączniku - otóż uraża moją godność ekspedientka zwracająca się do mnie z taką miną (niestety efektów dźwiękowych brak, trzeba użyć wyobraźni )

[groszek75]

Napisane przez TheKey

Widzę, że nie zrozumiałaś ani pierwszego ani drugiego mojego posta, jeśli nadal sądzisz, że problemem był ten kod (który w rzeczywistości był tylko tłem akcji). Trudno, widocznie nie mam zdolności tłumaczenia
Chyba że zademonstruję za pomocą obrazka w załączniku - otóż uraża moją godność ekspedientka zwracająca się do mnie z taką miną (niestety efektów dźwiękowych brak, trzeba użyć wyobraźni )

a to wtedy trzeba powiedziec tak : nie podam Pani kodu, chyba, ze sie pani milej o to zapyta, a nie tak buuuuu


tez nie lubie jak obsluguja naburmuszeni

[TheKey]

Napisane przez groszek75

a ja wlasnie to lubie, ze kasjer czeka, az sie szanowna klienta zapakuje, bo mnie znow denerwuja ludzie, co sie nie pakuja i potem nagle zaczynaja, a wczesniej sie rozgladaja

w tesco znow nie czeka i zaczynaja sie mieszac zakupy, bo nie ma tych oddzielnikow, tylko takie malusie na zakupy zaraz za tasma i kiedys powiedzialam, zeby poczekala,

Wydaje mi się, że jednak najlepszym rozwiązaniem jest kasa z oddzielnikiem, wówczas i klient ma czas, żeby sobie wszystko w spokoju spakować, i kasjerka może zacząć nabijać produkty kolejnej osobie, oszczędzając dzięki temu jej czas

Napisane przez groszek75

a co jest takiego strasznego w podaniu kodu pocztowego, to tez juz musi byc tajemnica ?

To nie jest temat wątku, tylko tło wydarzeń Nie chcę - nie podaję, nie mam takiego obowiązku

Napisane przez groszek75

bez przesady, moze sie zdenerowala, ze nie chcialas jej podac kodu i zapomniala ze stresu

No właśnie żadne "bez przesady" bo odnosiła się do mnie tak wrednym tonem, że jeszcze się z czymś takim nie spotkałam. Nie raz widziałam dziewczyny, które ewidentnie były zmęczone itd, ale mimo wszystko zachowywały kulturę. A ta nie wiem skąd się urwała, w oborze chowana czy jak...

[winklepicker]

Mnie bardzo drażni udawanie w takich sklepach, że wszyscy są szczęśliwi, mili i to zaszczyt obsługiwać klienta. Zazwyczaj obsługa jest sztuczna do bólu, od przekroczenia progu atakuje pytaniami.

U mnie w czołówce jest CCC, kiedyś byłam o krok od wezwania kierownika sklepu - nie spotkałam się nigdzie z taką opryskliwą obsługą (sprzedawczyni sugerowała, że klientowi przysługuje jedna skarpetka do mierzenia buta i ja prosząc o drugą ją KRADNĘ, zapytałam się o drugą bo mierzyłam buty na obcasie i chciałam się w nich przejść, żeby zobaczyć czy są stabilne - odpowiedziała mi, że mogę przejść się jedną nogą i zaczęła się bezczelnie śmiać, a pudełko ze skarpetkami trzymała pod kasą, tymczasem prawie w każdym sklepie jest na wierzchu...) . Teraz jestem mądrzejsza i na 1000% zrobiłabym im awanturę.

[TheKey]

Napisane przez groszek75

a to wtedy trzeba powiedziec tak : nie podam Pani kodu, chyba, ze sie pani milej o to zapyta, a nie tak buuuuu

O, to dobre jest. Takie dydaktyczne podejście

[TmargoT]

Napisane przez TheKey

Widzę, że nie zrozumiałaś ani pierwszego ani drugiego mojego posta, jeśli nadal sądzisz, że problemem był ten kod (który w rzeczywistości był tylko tłem akcji). Trudno, widocznie nie mam zdolności tłumaczenia
Chyba że zademonstruję za pomocą obrazka w załączniku - otóż uraża moją godność ekspedientka zwracająca się do mnie z taką miną (niestety efektów dźwiękowych brak, trzeba użyć wyobraźni )

widocznie nie tak przekazałaś wiadomość,jednak wracając do twoich poprzednich wiadomości wnioskuję,że była niegrzeczna,bo nie chciałas podać jej kodu

Napisane przez TheKey

Jeśli chodzi o sieciówki, to ostatnio w Diverse miałam nieprzyjemność mieć do czynienia z jakimś wstrętnym dziewuszyskiem, która nie dość że bardzo opryskliwie domagała się ode mnie podania kodu pocztowego miejsca zamieszkania i nie przyjmowała do wiadomości, że nie udzielę jej takich informacji, to jeszcze zapomniała odczepić klipsa z ubrania które kupowałam, w skutek czego rozdzwoniły się barierki przy wyjściu Normalnie pomyślałabym, że tak po prostu zapomniało jej się, ale biorąc pod uwagę ogólnie skandaliczne zachowanie podejrzewam, że zrobiła to celowo.

Ale to taki drobny incydent, przeważnie mam dobre doświadczenia z sieciówkami, nikt mi się jakoś specjalnie nie narzuca, a jeśli próbuje, to skutecznie go do tego zniechęcam i nie ponawia prób

To nie jest temat wątku, tylko tło wydarzeń Nie chcę - nie podaję, nie mam takiego obowiązku

wybacz,ale twoje wypowiedzi nie świadczą o pozytywnym podejściu

Napisane przez TheKey

Nie mam żadnego obowiązku podawać kodu i nie zamierzam tego robić. Jeśli jest to dla danej firmy taką przeszkodą, to niech pracownica grzecznie odmówi sprzedania towaru, zamiast pokazywać z jaką łaską mi sprzedaje mimo niepodania kodu i jeszcze przy tym odpyskowywać - i to takim tonem, że gdybym wtedy nie była po ciężkim dniu, to chyba bym kierownika prosiła albo formularz zażaleń, cokolwiek..

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Już raz pisałam gdzieś, że mnie irytują sprzedawczynie w Yves Rocher, nie chcę karty stałego klienta czy tam jakiejś innej ale one chyba nie rozumieją prostego Nie i dalej próbują mi te kartę wepchnąć, to takie nachalne i natarczywe.

[eventual]

Napisane przez bedeliciuos

Reporter, teraz po jego powrocie- MASAKRA.
wiem, że wytyczne, wiem że muszą się na nowo odrodzić, ale to co się dzieje po wejściu tam, skutecznie zachęca do obrotu na pięcie i wyjścia.
naskakuje na mnie kilku pracowników w odstepach kilkusekundowych, czy w czymś pomóc. przecież chyba nie wejde do reportera i nie powiem "tak, prosze mi poszukać jakiejś zielonej bluzki". bo w czym innym mogą pomóc, skoro dopiero weszłam?

Potwierdzam, pracowałam tam. Wytrzymałam miesiąc... Potem zwiałam do House'a

[Moskit0]

Napisane przez khloe

Drogeria Natura.

U mnie są 3 babki i każda już od proga pyta się "w czym mogę pomóc". Kiedyś chciałam kupić TEN podkład, a ta jedna babka mi powiedziała, że to nie podkład, tylko baza pod podkład. Śmiech na sali

Wiedziałam, że zapomniałam o którymś sklepie
Oprócz ekspedientek wkurza mnie też ochrona tam, chociaż odkąd panią ochroniarz zastąpił pan jakoś mniej patrzy na ręce i nie wyrasta mi znikąd.

[kobietasukcesu]

Napisane przez agniesikk

Jedyny sklep, w którym akceptuję bliską obecność sprzedawcy i wchodzenie do przymierzalni, to sklep z bielizną i brafitterkami.

A ja ostatnio nie cierpię też 'nabożnej' atmosfery w sklepach ze stanikami.

Szczególnie, że u siebie widzę różnicę pomiędzy dobrym a złym stanikiem- z tym, że nie zawsze na plus jeszcze bo niektóre to takie spłaszczacze że o matkobosko.
A u niektórych kobiet to prawie nie widać róznicy, nie licząc róznicy w cenie
(no nosząc dobry stanik nie deformuje się biustu, tylko mając już lat 20 czy 30 to sporo rzeczy jest nieodwracalnych, ok znikną buły po jakimś czasie, ale cudów nie ma)

Ok, fajnie że doradzą, wymierzą dobrze, można zapytać. Ale jak ledwo założę stanik i jeszcze ramiączek nie wyreguluje to już pytania słyszę.
Dwa, że się upierają na staniki miękkie przy większym biuście. A nie każdy je lubi i tyle, niektórzy lubią usztywniane miseczki i tyle. Miałam dwa miękkie staniki ( z fiszbiną) i nie odpowiadają mi. Mogę jedynie nosić do np sukienki, w której się nie dopnę w innym staniku.

---------- Dopisano o 20:34 ---------- Poprzedni post napisano o 20:32 ----------

Napisane przez agniesikk

W Pull&Bear kiedyś na mnie napadła pracownica. Chciałam przymierzyć bluzkę, to ta za mną leci do przymierzalni, dopasowuje mi do kompletu sweterki, szorty itp. Co to za głupia polityka? Strasznie nachalne.
Poza tym w Stradivariusie motyw z zapisywaniem imienia na lustrze też jest głupi:

-Ja mam na imię Zyta, a pani?
-Yyyy, eeee, słucham?
-Jak ma pani na imię?
-

Dlatego mojej nogi prędki w tym sklepie nie postawię. Może poza Polską tak, ale u nas- nie ma opcji.

Raz, że cyrki w przymierzlni. Dwa, że przy kasie też pseudokoleżenskie ploteczki
Wiem, że nie wina pracowników, ale nie zamierzam się wkurzać na zakupach.

---------- Dopisano o 20:36 ---------- Poprzedni post napisano o 20:34 ----------

Napisane przez mariamarysienka

Masakra, miałabym wrażenie że tworzą jakiś rejestr i jeśli nic nie kupię, to już mnie tam nie wpuszczą

weź im pomyslu nie podsuwaj

---------- Dopisano o 20:37 ---------- Poprzedni post napisano o 20:36 ----------

Napisane przez groszek75

po prostu chca bysmy nie byli takim "sztywnym" społeczenstwem

Wątpię.

Raczej o to, że może wyczytali w Sensie czy Charakterach że jak się zna imię to się przyjaźniej na człowieka patrzy i może coś kupi chętniej

[LilyAllen]

Dołączam do przeciwników spoufalania się z obsługą Stradivariusa przy przymierzalniach Wkurza mnie to, czuję presję kupienia czegoś, bywam przez to wręcz skrępowana, jeśli po zmierzeniu jednak niczego nie chcę. Tym bardziej, że jak większość ludzi, czasem mierzę coś tylko z ciekawości albo żeby wiedzieć, co łowić na przecenach.

Poza tym, np. Tally Weijl: "Dzień dobry, mamy promocję na spodnie, jaki rozmiar panią interesuje?" - a kto im powiedział, że szukam jakichś spodni?
W Diverse i Promodzie też nieco nachalna obsługa.

Cropp: "Masz może drobne? Byłoby łatwiej." Może mam, ale słuszny wiek już też mam (prawie 23 lata! ) i mimo że to sklep dla nastolatków, czasem wkurza mnie zwracanie się na "ty".

Obsługa w Triumphach za to wyjątkowo wyniosła Jakby praca ekspedientki w takim sklepie stawiała te panie ponad innymi śmiertelnikami.

Nie lubię w Subwayu prób wrabiania mnie w podwójny ser itd.

Plus jakieś sporadyczne przypadki średnio miłych pań, niekompetentnych, nabijających wyższe ceny, niż powinny być (za jakieś rajstopy, pani wybrała z listy na swoim monitorze grubsze i droższe, chociaż kupowałam 20tki) - ale może tylko ja czasem źle trafiam, może nie w każdym sklepie danej sieciówki jest tak samo.

[kobietasukcesu]

Napisane przez WhoRunTheWorld

Na Almę nie mam już słów. Gdyby nie niewielka odległość, wcale bym tam nie chodziła.

A co się w Almie dzieje?

Bo ja tam lubię chodzić, cisza, spokój, ludzi mało, brak ludzi pt 'pierwszy raz jestem w mieście i sklepie samoobsługowym'

Napisane przez Vilqa

Nie lubię Sephory (Galeria Łódzka, w Manu jest trochę lepiej), bo tam ewidentnie oceniają po wyglądzie. Na zakupy lubię chodzić w getrach i UGGach i bez makijażu, nikt mnie nie spyta, czy czegoś chcę. Wręcz ekspedientki mnie unikają. Przyjdę po pracy w żakiecie i na szpilkach, jedna z drugą leci. Mało nóg nie połamią
I ci ochroniarze...Łażą krok w krok za człowiekiem. Śmierdzą miksem potu i kilkunastu perfum psikanych z testerów. I zioną cebulą. Tak, jestem po przejściach.

U mnie (śląskie, miasta różne) odwrotnie. Właśnie jak się dobrze ubierze to dają spokój, a resztę to chyba chcą przepędzić.
A największy spokój ma się do tego jest obwieszonym siatami z innych sklepów i widać po człowieku, że lubi wydawać kasę.

[kaja2301]

ja to w tym Stradim, trafilam raz w przymierzalni na faceta ktory mi sie przedstawial i robil te ceregiele... i sie mnie pyta czy moze mi w czyms pomoc, niby w czym, w rozebraniu sie? wolalabym nie

[201604181004]

Mnie denerwuje... empik... Robi sie z tego sklep samoobsługowy... Mały empiczek przychodzę i pytam czy są czasopisma np w języku włoskim... Po czym pan wzdycha macha ramionami stęka sapie prowadzi mnie do stoiska i przewala gazety tzn spoko też mam ręce ale kurcze myślałam że on po prostu wie mniej więcej co jest na stanie ;p miło ostatnio mnie zaskoczył ochroniarz w smyku bo był jedyną wolną osobą spytałam się gdzie mniej więcej leżą zabawki monster high to mnie podprowadził
denerwują mnie też czasami panie w rossmannie... tzn denerwuje mnie właśnie brak znajomości asortymentu pytam się jaka odżywka jest bez spłukiwania aaa ona odwraca każdą i czyta. rozumiem że nie musi się na tym znać tzn znać absolutnie każdego produktu ale ja tylko pytam mniej więcej czy są... no dobra, przesadzam może
tak to raczej mnie nic nie denerwuje, lubię obslugę w h&m nie są uciążliwi, robią co mają robić, jak są potrzebni to pomoga nie narzucają się itp. Miłe też są panie w mohito, w bomi czy almie też nie miałam nigdy problemów, jedynie ta sephora czy douglas gdzie jestem traktowana jak intruz

[Ruby Invicta]

Ja byłam zawsze zadowolona z obsługi w Stradim, ale nie było mnie tam dawno i nie wiedziałam nawet o tych cyrkach z pytaniem o imię Nie lubię czegoś takiego, a już zwłaszcza bezceremonialnego przechodzenia na "ty"

Raz byłam jedyną klientką w jakimś sklepie to dziewczyna mało zza lady nie wypadła tak się wyginała żeby mnie cały czas mieć na oku Odechciało mi się zakupów, wyszłam od razu.

Ale tak trochę na marginesie - bardzo przykra sytuacja mnie spotkała w KFC. Praktycznie nigdy nie biorę niczego w zestawie, bo nie chcę napoju, wiem, że różnica cenowa między kanapka + frytki a kanapka w zestawie z frytkami i napojem jest niewielka, ale po co mi napój, którego nie wypiję Więc ostatnio zamówiłam sobie jak zawsze tortillę + frytki, pani spytała czy może w zestawie w takim razie, bo różnica niewielka, ja podziękowałam, pani nabiła, zapłaciłam i czekam na jedzenie, w tym momencie do obsługującej mnie dziewczyny podchodzi chyba kierowniczka i widząc co mi sprzedała OCHRZANIA JĄ przy mnie, że czemu mi nie wcisnęła zestawu

[201604181004]

I też nie lubię tego przechodzenia na "ty" jednak zawsze gdy mnie pytają o imię odpowiadam KATARZYNA. Nie kasia kasiula kaśka, tylko KATARZYNA dając sygnał że jednak będzie lepiej zachować dystans sprzedawca-klienta ;p

[mell002]

Napisane przez LilyAllen

Cropp: "Masz może drobne? Byłoby łatwiej." Może mam, ale słuszny wiek już też mam (prawie 23 lata! ) i mimo że to sklep dla nastolatków, czasem wkurza mnie zwracanie się na "ty".

Oo, tak! W Croppie już lata nie byłam, ale w zeszłym sezonie wpadł mi w oko krótki płaszcz z House'a. Rozmowa przy kasie wyglądała tak:
- Czy jest możliwość zwrotu, z metkami itd.?
- Tak, masz na to 30 dni i wtedy dostajesz zwrot na kartę upominkową, którą możesz wykorzystać w ciągu roku.
Tu muszę wyjaśnić, że znam z widzenia dziewczyny, które pracują w naleśnikarni, do której czasem chodzę, ale nie wołam do nich "Ej, Kaśka, zrób mi 15stkę wytrawną z pomidorowym ostrym!".

[Aimee_J]

Napisane przez kaja2301

ja to w tym Stradim, trafilam raz w przymierzalni na faceta ktory mi sie przedstawial i robil te ceregiele... i sie mnie pyta czy moze mi w czyms pomoc, niby w czym, w rozebraniu sie? wolalabym nie

Jak przystojny?

Napisane przez drabineczka

Mnie denerwuje... empik... Robi sie z tego sklep samoobsługowy... Mały empiczek przychodzę i pytam czy są czasopisma np w języku włoskim... Po czym pan wzdycha macha ramionami stęka sapie prowadzi mnie do stoiska i przewala gazety tzn spoko też mam ręce ale kurcze myślałam że on po prostu wie mniej więcej co jest na stanie ;p

Ale EMPiK chyba od początku miał być samoobsługowy Przynajmniej tak mi się wydaje. Zresztą oni mają tyle asortymentu, że ja im się nie dziwię, że tego nie ogarniają. Rozbrajają mnie natomiast czasem klienici Ostatnio kobieta latała za pracownikami z pytaniem 'czy ta książka jest dobra?'. Któryś klient jej w końcu powiedział, że dowie się jak przeczyta, to zamilkła i obrażona wyszła
Bardziej mnie denerwuje w EMPiKu to, że na taką ilość asortymentu i klientów oni mają tak mało personelu. Są wiecznie zabiegani i zajęci. Staram się im nie dokładać roboty, szczególnie jak widzę kolejki do kasy, albo stoiska INFO. Chociaż generalnie to się powstrzymuję przed zakupami w EMPiKu, bo nie podoba mi się polityka tego sklepu ogólnie. Kupuję tam tylko wtedy, gdy muszę np. gdy upatrzony czytnik był najtańszy, albo wydanie Deluxe interesującej mnie płyty jest do dostania tylko tam [co też mnie wnerwia, bo przywiązuje mnie do EMPiKu na siłę].

Napisane przez mell002

Oo, tak! W Croppie już lata nie byłam, ale w zeszłym sezonie wpadł mi w oko krótki płaszcz z House'a. Rozmowa przy kasie wyglądała tak:
- Czy jest możliwość zwrotu, z metkami itd.?
- Tak, masz na to 30 dni i wtedy dostajesz zwrot na kartę upominkową, którą możesz wykorzystać w ciągu roku.
Tu muszę wyjaśnić, że znam z widzenia dziewczyny, które pracują w naleśnikarni, do której czasem chodzę, ale nie wołam do nich "Ej, Kaśka, zrób mi 15stkę wytrawną z pomidorowym ostrym!".

Mój kolega w ogóle prowadzi swoją knajpkę. Przychodzę do niego na plotki i na kawę byle kiedy, ale jak widzę klientów itd., to jedynie macham do niego i siadam w kącie z książką czekając, aż znajdzie czas na zrobienie mi chociaż herbaty

[201604181004]

Noo właśnie nie wiem czy dużo asortymentu bo bez przesady, pozycję książkową można sprawdzić w komputerze ale tak mniej wiecej się orientować czy jest prasa zagraniczna skoro to sklep z prasą tooo no

[WhoRunTheWorld]

Napisane przez kobietasukcesu

A co się w Almie dzieje?

Bo ja tam lubię chodzić, cisza, spokój, ludzi mało, brak ludzi pt 'pierwszy raz jestem w mieście i sklepie samoobsługowym'

Do klientów nic nie mam. Jeszcze z żadnym zatargów nie miałam, ale obsługa to KOSZMAR. Napisałam im na facebooku na tablicy całą litanię błędów, a oni, co ciekawe, ani nie odpowiedzieli, ani nie skasowali. Jak chcesz to podeślę linka na PW do mojej długiej, emocjonalnej wypowiedzi, ale też w sumie nietrudno ją znaleźć
Najbardziej mnie śmieszy ból w oczach pań na wędlinach, które jak słyszą moje 'poproszę 6 plasterków tego' i je ostentacyjnie odliczają Jestem studentką, jedzenie kupuję tylko dla siebie, ale pomimo to mam brać po 30 dag? Sklep mam blisko, zawsze mogę przyjść po świeże.

[mell002]

Napisane przez Aimee_J

Mój kolega w ogóle prowadzi swoją knajpkę. Przychodzę do niego na plotki i na kawę byle kiedy, ale jak widzę klientów itd., to jedynie macham do niego i siadam w kącie z książką czekając, aż znajdzie czas na zrobienie mi chociaż herbaty

Tak, ale to Twój kolega, a nie obca osoba, którą kojarzysz z widzenia, bo studiowała z Twoją byłą współlokatorką. Jesteśmy na "pani", bo tak zwracają się do wszystkich dorosłych klientów, ja też tak się do nich zwracam, bo to relacja "klient - obsługa", a nie pogaduszki koleżanek, którymi, nawiasem mówiąc, nie jesteśmy.

[Duszaniola]

O przypomniało mi się. Strasznie mnie kiedyś zirytowała pani w calzedonii. Zobaczyłam, że mają wyprzedaż kostiumów kąpielowych, a że nie chciało mi się przeszukiwać bez celu, zapytałam panią tylko, czy w ogóle miewają 65f, a jak są to ja sobie sama poszukam. Pani patrzy mi na cycki (tak, wiem, to nie jest wielki rozmiar), pokazuje mi 80f i do mnie czy ja mam na pewno f. To jej mówię, że tak, ale mam 65. Pokazuje mi kolejny i to samo. Wkurzyłam się i wyszłam. No bo sorry, jak można pracować w sklepie z bielizną i nie wiedzieć podstawowych rzeczy.

[TheKey]

Napisane przez TmargoT

widocznie nie tak przekazałaś wiadomość,jednak wracając do twoich poprzednich wiadomości wnioskuję,że była niegrzeczna,bo nie chciałas podać jej kodu

No i co w związku z tym? To jej nie daje powodu, żeby być opryskliwa wobec klienta

Napisane przez TmargoT

wybacz,ale twoje wypowiedzi nie świadczą o pozytywnym podejściu

Po 1. Skoro ja zachowałam się kulturalnie, to i ekspedientka tak winna była postąpić.
Po 2. To nie ja jestem w pracy. Ja idę na zakupy i naprawdę, nie muszę nikomu podawać żadnych bzdurnych kodów, chcę sobie po prostu w spokoju kupić rzecz, która mi się sposoba. I tak samo jak jedni nie życzą sobie 5-ciokrotnego nachalnego wypytywania "W czym mogę pomóc?", tak ja nie przepadam za podawaniem informacji obcym osobom. Tym bardziej, że kodu nawet nie znam, bo mieszkam w mieście studenckim od kilku miesięcy i nie bardzo się orientuję jakie tutaj cyferki są przypisane.

[Aimee_J]

Napisane przez mell002

Tak, ale to Twój kolega, a nie obca osoba, którą kojarzysz z widzenia, bo studiowała z Twoją byłą współlokatorką. Jesteśmy na "pani", bo tak zwracają się do wszystkich dorosłych klientów, ja też tak się do nich zwracam, bo to relacja "klient - obsługa", a nie pogaduszki z koleżanką.

Chodziło mi o to, że kiedy widzę, że ma innych klientów, to nie wrzeszczę do niego "Cześć koleżko!", a zachowuję się jak cywilizowana, kulturalna osoba. Inni klienci oczekują od niego profesjonalizmu i kultury, więc nie utrudniam mu tego poprzez zachowywanie się jak rozbrykane dziecko

[Shiryuna]

Pracuję w bardzo popularnym fast foodzie i jakie my tam mamy wymagania co do obsługi klienta to jest jakaś masakra... jak by nagrać wszystkie ekspedientki to mam wrażenie, że każda brzmi tak samo. Możemy używać tylko określonych słów. Mamy mnóstwo etapów obsługi klienta. jak coś pominiemy to oczywiście tajemniczy klient to dostrzeże. Do tego CAŁĄ zmianę nie schodzę z kasy klient za klientem (ok... 20min przerwa jest ), ale mam stać jak idiotka i przez te 8 godzin szczerzyć zęby. Do tego oczywiście cele do zrealizowania...
Generalnie szkoda gadać. Mam nawet szkolenia z obsługi klienta i z tego w jaki sposób opisywać kanapki
Nie wspominając o szurniętych kierowniczkach.
Podziwiam sama siebie, że tam nadal wytrzymuje. Jednak pocieszam się, że to tylko studencka dorywcza praca na podreperowanie budżetu.
Aha do tego mam 60 sec na obsługę klienta, czad.

[WhoRunTheWorld]

Napisane przez TheKey

Po 2. To nie ja jestem w pracy. Ja idę na zakupy i naprawdę, nie muszę nikomu podawać żadnych bzdurnych kodów, chcę sobie po prostu w spokoju kupić rzecz, która mi się sposoba. I tak samo jak jedni nie życzą sobie 5-ciokrotnego nachalnego wypytywania "W czym mogę pomóc?", tak ja nie przepadam za podawaniem informacji obcym osobom.

Masz całkowitą rację. To ona powinna wiedzieć, co robić, gdy klient tego kodu nie chce podać. Już pomijam, że ja na jej miejscu zapytałabym czy w takim razie mogę wpisać ten, który ma okolica...

---------- Dopisano o 21:51 ---------- Poprzedni post napisano o 21:48 ----------

Napisane przez Shiryuna

Pracuję w bardzo popularnym fast foodzie i jakie my tam mamy wymagania co do obsługi klienta to jest jakaś masakra...

Pewnie Cię to nie pocieszy, ale przynajmniej brzmicie profesjonalnie (jeśli obie mówimy o maku) i obsługujecie naprawdę szybko.

[kaja2301]

Napisane przez Shiryuna

Pracuję w bardzo popularnym fast foodzie i jakie my tam mamy wymagania co do obsługi klienta to jest jakaś masakra... jak by nagrać wszystkie ekspedientki to mam wrażenie, że każda brzmi tak samo. Możemy używać tylko określonych słów. Mamy mnóstwo etapów obsługi klienta. jak coś pominiemy to oczywiście tajemniczy klient to dostrzeże. Do tego CAŁĄ zmianę nie schodzę z kasy klient za klientem (ok... 20min przerwa jest ), ale mam stać jak idiotka i przez te 8 godzin szczerzyć zęby. Do tego oczywiście cele do zrealizowania...
Generalnie szkoda gadać. Mam nawet szkolenia z obsługi klienta i z tego w jaki sposób opisywać kanapki
Nie wspominając o szurniętych kierowniczkach.
Podziwiam sama siebie, że tam nadal wytrzymuje. Jednak pocieszam się, że to tylko studencka dorywcza praca na podreperowanie budżetu.
Aha do tego mam 60 sec na obsługę klienta, czad.

subway? ja tam lubie chodzic, zwykle obsluga jest mila, kanapki pyszne, to moj ulubiony fastfood