Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III - Strona 110 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2013-03-21, 10:58   #3271
fairytale
Raczkowanie
 
Avatar fairytale
 
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 488
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Tygrys a jak ktoś (ekhu ekhu) nigdy nie ma tak, że chce zrobić nie wiadomo ile rzeczy podczas wyjazdu, a jego oczekiwania zwężają się zazwyczaj do "dobrze zjeść, trochę wypić, pochodzić po mieście i posiedzieć w kawiarniach". Jeśli szczytem produktywności dla tego kogoś jest wieczorne czytanie rozrywkowej książki (zamiast siedzenie w necie) oraz gdy ten ktoś bez najmniejszych wyrzutów sumienia opuszcza lekcję języka obcego, gdyż "czuje się zbyt zmęczony".

To już jest lenistwo, a nie prokrastynacja, co nie?

Jak znaleźć motywację do czegoś więcej ponad codzienną egzystencję? :conf used:
fairytale jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-21, 11:40   #3272
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

a dlaczego prokrastynacja? moze te czynnosci sprawiaja Ci radosc. moze nie musisz wspinac sie na najwyzsze sczyty, nurkowac ani kakac na bungee by poczuc sie szczesliwa i spelniona. Dlaczego sama sie krzywdzisz wbijajac sie w ramy prokrastynacji, albo lenistwa? Kazdy ma inne potrzeby i charakter. sa tacy co nawet na wakacje nie jezdza, bo najlepiej wypoczywaja w domowym zaciszu.

a jezeli Ci to przeszkadza..to chyba trzeba poszukac rzeczy, ktore chcialabys zrobic, ktore sprawiliby CI radosc. ale jak ich szukac to nie wiem...
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-21, 12:21   #3273
tigrinha
Zadomowienie
 
Avatar tigrinha
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Kiedy mam wolną chwilę tez wpadam cos na kształt paniki, bo nie wiem za co się brać.... ale wchodzi tu jeszcze jeden rodzaj odczucia. Jeśli biore się za...szydełko/szycie/rysowanie/cokolwiek, podszyte jest to lękiem, stresem, "że zajmuję się głupotami zamiast...". To są słowa matki w mojej głowie. Ukrywałam się choćby z czytaniem czasopisma, bo przyłapana na czymkolwiek dostawałam OPR, że nie uczę się tylko zajmuję się głupotami. I do kategorii głupot należy wszystko co nie jest związane z podręcznikiem, zeszytem, długopisem. Szachy - "i po co ci to? Żyć z tego bedziesz?", szycie-"żmudne, trudne, marnowanie czasu, i co sklep otworzysz żeby zbankrutowac od razu w takiej konkurencji?", własny zakwas na barszcz - "to bardzo trudne otrzymać smaczny barszcz, nie uda ci sie, po co się w to babrać", "nie masz nic lepszego do roboty?", "...nieuku jeden!",
I tylko żadna mowa ani pochwalna ani karząca nie padała gdy siedziałam nad szkolnymi książkami przy biurku, nawet gdy pod spodem miałam pamiętnik...
Wiem, ze to przeszłość, ale emocjonalnie reaguję tak samo jak wtedy. Robię te chciane, lecz "zakazane rzeczy" w pośpiechu, jakbym chciała uniknąć przyłapania mnie, mam poczucie winy. Jakby moim obowiązkiem teraz jest wysyłanie cv, więc robienie cokolwiek innego to zło.
Reasumując bardzo niewiele rzeczy jest, które robię bez tego szumu w głowie, ze to marnowanie czasu i głupota... A jedna z takich niewielu rzeczy to korepetycje.
Wpadam tylko na chwilkę, bo zaraz znów muszę lecieć na zajęcia (nie chce mi się), więc tylko do tego się na razie odniosę - mam wrażenie, że Twoja mama bała się uwierzyć, że ma fajną córkę. Może bała się rozczarowania, że kiedyś ją zawiedziesz. Albo miała bardzo ograniczone myślenie w kwestii tego co w życiu "należy" i niezbyt się w te ramy (na szczęście) umiałaś wpasować. Tak czy inaczej dziwne to, bo ostatecznie to miała zdrową, dobrze uczącą się, grzeczną i śliczną córkę, co naprawdę nie jest taką znowu oczywistością. To co moim zdaniem możesz od niej wziąć, choć teraz w sumie i sama to wiesz, to to, że faktycznie czasem trzeba robić w życiu rzeczy, których nam się nie chce, ale które przyniosą nam zysk, jednym słowem, jak nie masz męża milionera albo nie jesteś dziedziczką wielkiej fortuny, no to musisz tyrać niestety. Ale musisz też odpoczywać, żeby mieć siłę na tyranie. Musisz o siebie zadbać (np. szyjąc sobie ładne rzeczy), bo nie ma sensu tyrać tylko po to, żeby się zera mnożyły na koncie. Wiem że łatwo jest dawać rady, ja też ich dostaję mnóstwo i nie umiem z nich korzystać, ale gdybyś zaczynała dzień od szukania pracy - jedną, dwie czy trzy godziny, zależy od innych obowiązków, w tym innej PRACY którą już masz, i naprawdę się do tego przyłożyła, to po zakończeniu nie czułabyś już chyba takich wyrzutów, że zajmujesz się "głupotami" - tak jak osoba, która po wyjściu z pracy idzie sobie np. na zakupy albo robi coś co lubi, bo może i wręcz powinna się zrelaksować. Nie myślałaś kiedyś, żeby ustalić sobie taką rutynę do szukania pracy? Np. pół godziny na sprawdzenie nowych ofert na portalach, potem odpowiadanie na nie, a jeśli nie ma nic ciekawego, to rozglądanie się po stronach firm i wysyłanie ofert bezpośrednio? I mały hardcore na koniec - telefon z pytaniem czy dostali Twoje CV? (kiedyś moja pani terapeutka zadała mi takie ćwiczenie, cały dzień bolał mnie brzuch z nerwów - zupełnie bez sensu jak się okazało, to naprawdę nie jest takie straszne - no i ona pracowała jako HR-owiec, więc wiedziała co mówi- podobno jest to dobrze widziane plus nieraz właśnie to decyduje o przyjęciu danej osoby) No, to czy po takim wysiłku szycie czy rysowanie nie przestałoby być głupotą i nie zamieniło w zasłużony, aktywny wypoczynek?

Nebulka, super że jesteś Jak samopoczucie?

Fairy, ale po co chcesz robić coś więcej? Co by Ci to miało dać - więcej kasy, podziw znajomych, satysfakcję? Czy byłoby to warte tego zachodu?

Niech ktoś za mnie pójdzie na zajęcia, pliiis. Rzuca mną już jak sobie myślę że kolejny raz muszę się dziś wciskać w te wszystkie kozaki, kurtki i szaliki, iść do tramwaju, a potem się przesiąść w autobus a potem coś pokserować, a potem.... Help!
tigrinha jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-21, 13:13   #3274
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

W pewnym sensie wpadamy w lekką paranoję na temat "samorozwoju" - czyż nie? Chcemy dużo robić i realizować się w wielu dziedzinach...bo tak wypada. To tak a propos tego co napisałaś Fairy Jeśli nie czujesz realnej potrzeby, żeby się zajmować ambitnymi rzeczami, to nie musisz tego robić...rób wtedy kiedy to poczujesz...

Ja mam trochę to co Patri - chciałabym się zajmować jakimiś rzeczami (też chciałam szyć, rysować ładniej, lepić, rzeźbić, śpiewać, tańczyć, umieć kilka języków w sposób świetny i w ogóle znać się na kilku przynajmniej dziedzinach świetnie) - tylko właśnie, ciężko mi przebrnąć przez tą całą ciężką pracę, chcę wszystko od razu! Poza tym, tak realnie...większość tych umiejętności nie przyda mi się do niczego...więc też po trochu czuję, że nie ma sensu zabieranie się za nie i to po prostu strata czasu

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
mam wrażenie, że Twoja mama bała się uwierzyć, że ma fajną córkę. Może bała się rozczarowania, że kiedyś ją zawiedziesz. Albo miała bardzo ograniczone myślenie w kwestii tego co w życiu "należy" i niezbyt się w te ramy (na szczęście) umiałaś wpasować. Tak czy inaczej dziwne to, bo ostatecznie to miała zdrową, dobrze uczącą się, grzeczną i śliczną córkę, co naprawdę nie jest taką znowu oczywistością.


Niech ktoś za mnie pójdzie na zajęcia, pliiis. Rzuca mną już jak sobie myślę że kolejny raz muszę się dziś wciskać w te wszystkie kozaki, kurtki i szaliki, iść do tramwaju, a potem się przesiąść w autobus a potem coś pokserować, a potem.... Help!
Zgadzam się co do opinii o Patri

Tygrys, jakbym miała zadzwonić i się pytać o to czy dostali moje CV to chyba....no nie zrobiłabym tego Wcale się nie dziwię Twojemu bólowi brzucha, ja jestem taki stwór, którego łatwo stresują takie sprawy, bo wydaje mi się, że jeśli coś zrobię czy o coś spytam to wydam się innym "śmieszna"

I mnie też rzuca teraz na myśl o pójściu do pracy...Booooszzz....jesz cze tylko kilka dni....kilka dni i już. A teraz paradoksalnie bardziej się denerwuje. I w dodatku dzisiaj akurat, wyjątkowo jak na ostatnie dni - chce mi się spać
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-21, 15:07   #3275
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Hej!
Dziś jestem meeega śpiąca. Idę zaraz uruchomić wreszcie tygielek, który kupiłam na Ukrainie do parzenia kawy, bo ekspres mi wczoraj padł.

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Podobno bardzo ważny jest ostatni tom, bo coś tam istotnego się wyjaśnia i np. moja pani od literatury ze studiów przeczytała tylko te dwa. Oczywiście ja muszę być bardziej perfekcyjna i nie przeczytam ostatniego póki nie przebrnę przez 6 pierwszych (ciekawe kiedy nadejdzie dzień ów...)
Przybij piątkę

Cytat:
Napisane przez czerwieclipiec Pokaż wiadomość
Wpadłam na trop czegoś bardzo dla mnie ważnego. Niespodziewanie odkryłam pozytywny schemat, złapałam dużo energii i teraz nie chcę jej zmarnować, więc spadam stąd, dopóki działa.
Zdradź jakieś szczegóły, brzmi zachęcająco
Udało się podtrzymać pozytywne nastawienie?


Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość

Na razie stoję w miejscu i krecę się w kółko. Gdzies od 2 lat kiedy skończył sie przymus pisania pracy magisterskiej...

Ty odczuwasz rodzaj frustracji Tygrysie - robiąc TyyyyyLe rzeczy - i ja też - nie robiąc nic. Czy to ma jakiś wspólny mianownik?
Myślę, że w obu przypadkach chodzi o to, by robić wystarczająco dużo (nie za mało, nie za dużo) i umieć się cieszyć dokładnie tym, co jest.

Cytat:
Napisane przez fairytale Pokaż wiadomość
Tygrys a jak ktoś (ekhu ekhu) nigdy nie ma tak, że chce zrobić nie wiadomo ile rzeczy podczas wyjazdu, a jego oczekiwania zwężają się zazwyczaj do "dobrze zjeść, trochę wypić, pochodzić po mieście i posiedzieć w kawiarniach". Jeśli szczytem produktywności dla tego kogoś jest wieczorne czytanie rozrywkowej książki (zamiast siedzenie w necie) oraz gdy ten ktoś bez najmniejszych wyrzutów sumienia opuszcza lekcję języka obcego, gdyż "czuje się zbyt zmęczony".

To już jest lenistwo, a nie prokrastynacja, co nie?

Jak znaleźć motywację do czegoś więcej ponad codzienną egzystencję? :conf used:
Chyba zastanowić się, czy się naprawdę chce ją zmieniać - czasem dobrze jest pożyć po epikurejsku
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-21, 19:25   #3276
tigrinha
Zadomowienie
 
Avatar tigrinha
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Ha! Dziś wracam na kurs analizy Mam zaraz dodatkowe zajęcia z systemu 16 typów - a właściwie to z tego co moja pani prowadząca o nich myśli Trochę już o nich czytałam i uważam że dwa są całkiem sensowne i potrzebne (rozdzielenie soft autumn na podtyp jaśniejszy i mocniejszy oraz wprowadzenie soft winter - ja bym się w tym chyba najlepiej odnalazła). A może zmienię zdanie na temat którejś z Was i trzeba będzie urządzić kolejne spotkanie analizatorskie?

Tylko jakaś kurde Java mi teraz nie działa, mam nadzieję, że szybko się zainstaluje
tigrinha jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-21, 20:12   #3277
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Krążą mi po głowie różne wizje sielskie: morze (polskie, siedzenie w koszu, słuchanie fal i czytanie książek), wieś (wieczór, zieleń, rosa, maciejka)

Miła perspektywa i realna... byle mi to nie uciekło
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-21, 21:11   #3278
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Ma ktoś ochotę na %% w ten weekend?
Może być u mnie
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-21, 22:10   #3279
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Ha! Dziś wracam na kurs analizy Mam zaraz dodatkowe zajęcia z systemu 16 typów - a właściwie to z tego co moja pani prowadząca o nich myśli Trochę już o nich czytałam i uważam że dwa są całkiem sensowne i potrzebne (rozdzielenie soft autumn na podtyp jaśniejszy i mocniejszy oraz wprowadzenie soft winter - ja bym się w tym chyba najlepiej odnalazła). A może zmienię zdanie na temat którejś z Was i trzeba będzie urządzić kolejne spotkanie analizatorskie?

Tylko jakaś kurde Java mi teraz nie działa, mam nadzieję, że szybko się zainstaluje
Zapisuję się na listę obecności w razie kolejnego typowania kolorystycznego

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Krążą mi po głowie różne wizje sielskie: morze (polskie, siedzenie w koszu, słuchanie fal i czytanie książek), wieś (wieczór, zieleń, rosa, maciejka)

Miła perspektywa i realna... byle mi to nie uciekło
Faaaajne...dopóki nie wyjrzy się za okno

Cytat:
Napisane przez Halimaa Pokaż wiadomość
Ma ktoś ochotę na %% w ten weekend?
Może być u mnie
Bu...nadal głupia praca
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-21, 22:56   #3280
Cindy28
Lux Mundi
 
Avatar Cindy28
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Kyoto ;D
Wiadomości: 13 603
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III



Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
Odnośnie tego co pisałyście - wiem, że to takie tłumaczenie przed sobą, trochę macie racji, ale przez te 2 dni zrobiłam naprawdę sporo i czuję, że to nie był czas zmarnowany. Nadrobiłam mnóstwo zaległości. Dzisiaj za to pięknie stawiłam się na nieobowiązkowych zajęciach z gramatyki opisowej od 9 do 13.30, myślałam, że mózg mi wypłynie. A jutro idę z koleżanką do szkoły tańca na Sexy Moves
Pięknie .
Bardzo się cieszę, że odżywasz .

Cytat:
Napisane przez common Pokaż wiadomość
Ja mam dziś zjazd w dół, jeśli chodzi o wszystko. Do sukcesów zaliczam sprzątanie pokoju ( w toku, ale już zaczęłam, więc będzie dobrze).


Cytat:
Napisane przez czerwieclipiec Pokaż wiadomość
Oby się nie rozpieprzyło. Jutro straszny dzień, zdolny zabić duużo entuzjazmu. A nie wiem na ile mi go wystarczy.
I jak straszny dzień ?

Cytat:
Napisane przez Aper Pokaż wiadomość
Piszecie ważne i ciekawe rzeczy. kiedy sie odniosę ? nie wiem.
Dziekujemy za kciuki przy badaniu - bohater nawet nie jęknął przy maltretowaniu paluszka
dziś musze wylać niepokój - obejrzałam wyniki w kartotece i idę z nim do lekarza po południu- 2 wartości poza normą, wiec mam stres.
poza tym praca.
miłego dnia
Dzielny >

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Kiedy mam wolną chwilę tez wpadam cos na kształt paniki, bo nie wiem za co się brać.... ale wchodzi tu jeszcze jeden rodzaj odczucia. Jeśli biore się za...szydełko/szycie/rysowanie/cokolwiek, podszyte jest to lękiem, stresem, "że zajmuję się głupotami zamiast...". To są słowa matki w mojej głowie. Ukrywałam się choćby z czytaniem czasopisma, bo przyłapana na czymkolwiek dostawałam OPR, że nie uczę się tylko zajmuję się głupotami. I do kategorii głupot należy wszystko co nie jest związane z podręcznikiem, zeszytem, długopisem. Szachy - "i po co ci to? Żyć z tego bedziesz?", szycie-"żmudne, trudne, marnowanie czasu, i co sklep otworzysz żeby zbankrutowac od razu w takiej konkurencji?", własny zakwas na barszcz - "to bardzo trudne otrzymać smaczny barszcz, nie uda ci sie, po co się w to babrać", "nie masz nic lepszego do roboty?", "...nieuku jeden!",
I tylko żadna mowa ani pochwalna ani karząca nie padała gdy siedziałam nad szkolnymi książkami przy biurku, nawet gdy pod spodem miałam pamiętnik...
Wiem, ze to przeszłość, ale emocjonalnie reaguję tak samo jak wtedy. Robię te chciane, lecz "zakazane rzeczy" w pośpiechu, jakbym chciała uniknąć przyłapania mnie, mam poczucie winy. Jakby moim obowiązkiem teraz jest wysyłanie cv, więc robienie cokolwiek innego to zło.
Reasumując bardzo niewiele rzeczy jest, które robię bez tego szumu w głowie, ze to marnowanie czasu i głupota...
U mnie schemat jest bardzo podobny, z tym że takie postrzeganie tego, co lubię robić [ np.długi sen czy czytanie], to był głos mojego ostatniego tż.



Cytat:
ja z kolei nie działam wcale, mimo, że chciałabym i szyć, i rysować, i mówić w 8 językach, i frywolitkować, i ćwiczyć joge, i tańczyć salsę, i znać się na biochemii mózgu, i gotować smacznie i zdrowo, i poznać analizę kolorystyczną, bo to fascynujące, i studiować psychologię, i uprawiać ogródek, i jeszcze 1000 innych, które w mojej głowie jawią się jako fantastyczne.
Czasem myślę sobie, że to co umiem (nawet nie wiem co umiem) sprowadzam do zera, za to "trawa po drugiej stronie wzgórza wydaje się bardziej zielona".
Na razie stoję w miejscu i krecę się w kółko. Gdzies od 2 lat kiedy skończył sie przymus pisania pracy magisterskiej...
Jakbym czytała o sobie...


Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Wpadam tylko na chwilkę, bo zaraz znów muszę lecieć na zajęcia (nie chce mi się), więc tylko do tego się na razie odniosę - mam wrażenie, że Twoja mama bała się uwierzyć, że ma fajną córkę. Może bała się rozczarowania, że kiedyś ją zawiedziesz. Albo miała bardzo ograniczone myślenie w kwestii tego co w życiu "należy" i niezbyt się w te ramy (na szczęście) umiałaś wpasować. Tak czy inaczej dziwne to, bo ostatecznie to miała zdrową, dobrze uczącą się, grzeczną i śliczną córkę, co naprawdę nie jest taką znowu oczywistością. To co moim zdaniem możesz od niej wziąć, choć teraz w sumie i sama to wiesz, to to, że faktycznie czasem trzeba robić w życiu rzeczy, których nam się nie chce, ale które przyniosą nam zysk, jednym słowem, jak nie masz męża milionera albo nie jesteś dziedziczką wielkiej fortuny, no to musisz tyrać niestety. Ale musisz też odpoczywać, żeby mieć siłę na tyranie. Musisz o siebie zadbać (np. szyjąc sobie ładne rzeczy), bo nie ma sensu tyrać tylko po to, żeby się zera mnożyły na koncie. Wiem że łatwo jest dawać rady, ja też ich dostaję mnóstwo i nie umiem z nich korzystać, ale gdybyś zaczynała dzień od szukania pracy - jedną, dwie czy trzy godziny, zależy od innych obowiązków, w tym innej PRACY którą już masz, i naprawdę się do tego przyłożyła, to po zakończeniu nie czułabyś już chyba takich wyrzutów, że zajmujesz się "głupotami" - tak jak osoba, która po wyjściu z pracy idzie sobie np. na zakupy albo robi coś co lubi, bo może i wręcz powinna się zrelaksować. Nie myślałaś kiedyś, żeby ustalić sobie taką rutynę do szukania pracy? Np. pół godziny na sprawdzenie nowych ofert na portalach, potem odpowiadanie na nie, a jeśli nie ma nic ciekawego, to rozglądanie się po stronach firm i wysyłanie ofert bezpośrednio? I mały hardcore na koniec - telefon z pytaniem czy dostali Twoje CV? (kiedyś moja pani terapeutka zadała mi takie ćwiczenie, cały dzień bolał mnie brzuch z nerwów - zupełnie bez sensu jak się okazało, to naprawdę nie jest takie straszne - no i ona pracowała jako HR-owiec, więc wiedziała co mówi- podobno jest to dobrze widziane plus nieraz właśnie to decyduje o przyjęciu danej osoby) No, to czy po takim wysiłku szycie czy rysowanie nie przestałoby być głupotą i nie zamieniło w zasłużony, aktywny wypoczynek?
Jestem tego samego zdania.

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Ja mam trochę to co Patri - chciałabym się zajmować jakimiś rzeczami (też chciałam szyć, rysować ładniej, lepić, rzeźbić, śpiewać, tańczyć, umieć kilka języków w sposób świetny i w ogóle znać się na kilku przynajmniej dziedzinach świetnie) - tylko właśnie, ciężko mi przebrnąć przez tą całą ciężką pracę, chcę wszystko od razu! Poza tym, tak realnie...większość tych umiejętności nie przyda mi się do niczego...więc też po trochu czuję, że nie ma sensu zabieranie się za nie i to po prostu strata czasu
Otóż to !

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Myślę, że w obu przypadkach chodzi o to, by robić wystarczająco dużo (nie za mało, nie za dużo) i umieć się cieszyć dokładnie tym, co jest.
Halimka ładnie to określiła - jako przeskakiwanie od stanu robota, do całkowitego nic nie robienia.

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Ha! Dziś wracam na kurs analizy Mam zaraz dodatkowe zajęcia z systemu 16 typów - a właściwie to z tego co moja pani prowadząca o nich myśli Trochę już o nich czytałam i uważam że dwa są całkiem sensowne i potrzebne (rozdzielenie soft autumn na podtyp jaśniejszy i mocniejszy oraz wprowadzenie soft winter - ja bym się w tym chyba najlepiej odnalazła). A może zmienię zdanie na temat którejś z Was i trzeba będzie urządzić kolejne spotkanie analizatorskie?
Jeśli kiedyś uda Nam się spotkać, to ja bardzo poproszę.

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Krążą mi po głowie różne wizje sielskie: morze (polskie, siedzenie w koszu, słuchanie fal i czytanie książek), wieś (wieczór, zieleń, rosa, maciejka)

Miła perspektywa i realna... byle mi to nie uciekło
Zapraszam
Zapraszam po raz drugi .

---------- Dopisano o 23:56 ---------- Poprzedni post napisano o 23:53 ----------

Kocurko - koty układają się na również na ciele człowieka, które jest dotknięte jakąś chorobą. Jedno więc nie wyklucza drugiego .

Co do dziurawca - może podwyższać poziom energii [ wszak poprawia samopoczucie], ale na pewno nie na zasadzie mega kopa i problemów z zasypianiem.


A zmieniając temat - chwalę się.
Zanabyłam bilety i jadę na KSW!
__________________
"Nie ma czasu na całowanie
niewłaściwych chłopców"...
Cindy28 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-21, 23:33   #3281
czerwieclipiec
Zadomowienie
 
Avatar czerwieclipiec
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: jesień
Wiadomości: 1 112
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Emilka, próbowałam zacząć opisywać trop myślowy odkrytego dobrego schematu, ale bardzo nieliniowo idzie i trudno to wyrazić, jak mam mało czasu. Jeszcze do tego wrócę, teraz jestem na fali.



Cindy, dzień był tylko bardzo męczący (9h na uczelni). Nie mogę się nadziwić, bo zestaw hormonów aktualny powinien nie sprzyjać spokojowi. A mimo to byłam opanowana, wytrwała i przytomna.

A w ogóle to patrzę "na Ciebie" i Oł, LaLa!



Zrobione:
* pudełko do szkoły
* mani
* odrabianie zajęć z MK
* prośba o treść zadań do koleżanki
* nauka do Mat
* czytanie o Prouście - koniec (*)
* zadanie obliczeniowe z GD
* kolacja dla 2 osób
* zmywanie
* napój pigwowy


(*) Czytałam śmieszną książeczkę Alaina de Bottona "Jak Proust może zmienić twoje życie". To tekst krytycznoliteracki, eksperymentalny trochę, stylizowany na poradnik. "W poszukiwaniu straconego czasu" musi poczekać aż skończę Pereca, a nie będzie to łatwe.
(A w ogóle mam taką śmieszną ulubioną kolejność czytania, że najpierw poznaję autora = czytam listy, wywiady-rzeki itp. a dopiero potem biorę się za jakieś literackie dzieło życia. )
__________________
- Underground nuclear testing in China, and, hey! Your perfume!
- My perfume? I'm not wearing any perfume.
- Oriental blend, tangerines, castorium...
- I showered before I came here.
- ... maybe a little myrrh. Opium. You're wearing Opium.
- I got it, didn't I? Yeah.
czerwieclipiec jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-03-21, 23:49   #3282
change
Zadomowienie
 
Avatar change
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 1 984
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Halimaa Pokaż wiadomość

Wczoraj miałam już zamiar dziś powiedzieć mamie, że nie daję rady. Dziś wstałam w lepszym nastroju, a przed chwilą na pytanie czemu jestem nie w sosie zareagowałam irytacją i nic nie powiedziałam.... Także widzicie, że nie mówienie o tym, co mnie trapi to moja właściwość objawiająca się wobec różnych osób.

W ogóle moja zmienność nastrojów mnie przeraża. :brzyda l:


Dzięki! Nie chce mi się czytać/słuchać takich książek, jestem często zniechęcona "laniem wody", sama bym to tego nie sięgnęła.

Zaglądam do was wieczorami, jak już się trochę odmóżdżę i przelatuję posty naprawdę szybko... ochota na odpisywanie i różne właśne myśli przychodzą w ciągu dnia, ale jak widać nie udaje mi się za bardzo tego zrealizować.

Eh Halimko, określenie tej książki jako lanie wody jest dosyć niesprawiedliwe

Zaczynam ją postrzegać jako taką swoją biblię, od dwóch tygodni jeździ ze mną bez przerwy, czytam ją fragmentami i zaczynam powoli pewne myśli wcielać w życie.
Żałuje, że nie umiem wam jej opowiedzieć, następne podejście robie z ołówkiem w ręku i przepisze co wartościowsze fragmenty.
Różne książki czytałam na temat pozytywnego myślenia, ale ta jest najbardziej przystępna...

W zasadzie to co trzeba z niej wynieść to to, że człowiek żyje w pewnym schemacie, który sam sobie tworzy i również sam może go zmienić.
Wystarczy wytrwale zmieniać myśli i uczucia, na co przełożą się nasze działania/działania innych aż wreszcie osiągamy to co chcieliśmy/to kim chcieliśmy być.
Zaczynam od afirmowania "lubie siebie" milion razy w myślach w każdej wolnej chwili, zwłaszcza rano. Wiecie, że zaczęło działać, jestem najbardziej negatywnie do siebie nastawioną osobą, nie patrzę w lustra, windy, generalnie .. nie lubie siebie w og0le itp.. Dzisiaj byłam w stanie spojrzeć na swoje odbicie bez jakieś odrazy, mimo, że to co widzę nie jest tym co chciałabym widzieć... Ale autentycznie pierwszy raz od dawna poczułam spokój? Potrafiłam wrzucić na luz, bez pośpiechu zajść do pracy, w drodze skupić się na ćwierkaniu ptaków i mijającym mnie piesku...Mimo stresów i róznych problemów...
Cały dzień byłam w miare pozytywnie nastawiona, jak uciekł mi autobus przy wychodzeniu z pracy, pomyślałam... trudno, zaraz pewnie będzie następny, jakbym wyszła później w ogólebym go nie zauważyła... I tu dochodzę te pare kroków i faktycznie na światłach był następny trafiło się to na tyle fajnie, że dojechałam sobie na czas, w każdym autobusie czekało na mnie miejsce, a na dworcu zupełnie nie stałam. Co się naprawdę rzaaadko prawie wcale zdarza. Metodą na porażki jest właśnie afirmowanie pozytywne, widzenie w porażkach pozytywnych stron.Ja staram się pracować nad akceptacją siebie i swojego życia
Co więcej nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca, znowu kontakt z X zaowocował jakimś wybuchem, pierwsze dwa dni zniosłam naprawdę źle, ale dzisiaj nie widzę tego w takich czarnych barwach jak wcześniej, nie odczuwam tej wiejącej pustki jak zwykle...W pierwszym momencie odechciało mi się wszystkiego, dziś działam sobie jak gdyby nigdy nic, bardzo pozytywnie działają na mnie jakies feedbacki innych ludzi. Ale wiem, że musze sobie to wszystko wyrobić w sobie, nie uzależniać nastroju od tego, czy ktoś odwzajemni mi coś czy się mną zainteresuje.

Przełamywanie strefy komfortu o którym mówiła Kocur, w życiu nie da się nic nie zmieniać, człowiek jest stworzeniem, ktore ciagle musi coś zmieniać, przestawiać sobie granice, szukać celu. Zaleznie czy celem naszego dnia bedzie przelezenie go na kanapie czy cos innego go osiagamy.

Podobnie osiąganie sukcesu nie wymaga łapania 100 srok za ogon, wystarczy ograniczyć swoje działania do kilku rzeczy, nie trzeba się szarpać.
Naprawdę jest tam moc rzeczy cholernie oczywistych, ale jakże ważnych. Wiele tematów które ostatnio poruszałyście ma tam swój odnośnik..

Mam ogólnie dużo przemyśleń związanych z pracą nad sobą, większą kontrolą nad swoim otoczeniem (burdel w pokoju=bałagan w życiu).

Wazna jest kontrola emocji (praca) i stawianie sobie celów. Wizualizacja...Pewne rzeczy naprawdę trzeba na spokojnie przemyśleć i to daje jakiegoś takiego pozytywnego kopa. Nie nalezy oczekiwać, że wszystko zmieni sie samo po 1 krotnym przeczytaniu, ale nabaranie świadomosci o pewnych schematach juz jest jakas bronia przeciwko temu z czym walczymy.
__________________
“Happiness is when what you think, what you say, and what you do are in harmony.” ― Mahatma Gandhi


I) 10 kg
II) 10 kg
change jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-22, 01:30   #3283
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 645
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość
Była mowa o nastawieniu "od" i "do". Są osoby, którzy mają nastawienie od - dla nich skuteczną motywacją jest motywacja negatywna: muszę coś zrobić, bo jak nie to ... jakieś tam negatywne konsekwencje. I są osoby z nastawieniem "do": jak to zrobię to ... czekają mnie pozytywne konsekwencje. To tak w wielkim skrócie, bo nie skupiałam się zbytnio.
Może to coś naprowadzi. Ja zauważyłam (wtedy, ale też i wcześniej), że mam nastawienie "od" i rzeczywiście bardziej na mnie działaja argumenty typu, że się spasę jak świnia niż że mogę zrobić z siebie laskę.
Mały update z następnego poranka, bo bardzo spłyciłam i przeinaczyłam (wystarczyło się przespać i mózg od razu lepiej działa i więcej pamięta).
W nastawieniu "od" w zasadzie nie tyle chodzi o stricte negatywne skutki, co o odejście od problemu. Czyli akurat niekoniecznie trafiłam z tym spasaniem jak świnia (choć to do mnie przemawia bardzo obrazowo i bywa ostatnią deską ratunku i opamiętania ), ale wystarczy: mam już dość obecnego wyglądu, dlatego chcę się wziąć za siebie. I nawet chcę dążyć do tej laski (w sumie to sobie marzę, a co ), ale nie jest ona obiektem pożądanym samym w sobie, tylko jako jedyna sensowna alternatywa dla stanu obecnego, czyli w sumie nie jest źle, ale to i tamto warto by poprawić, tym bardziej że powoli robi się coraz gorzej (ale to już osobna bajka dlaczego)

---------- Dopisano o 02:30 ---------- Poprzedni post napisano o 02:05 ----------

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
"Zrozumienie jest pocztkiem zmiany. Otwiera ono nowe możliwości wyboru. Ale widzenie rzeczy w inny sposób nie wystarcza. Prawdziwa wolność przychodzi wówczas, gdy zaczynamy inaczej działać."

Proste i celne.

Dochodzę do wniosku, że prokrastynacja jest [w większości przypadków] jednym z efektów dorastania w rodzinach dysfunkcyjnych.

(...)Zasada Trzech P : Perfekcjonizm, Przekładanie na potem i Paraliż.
Nie wiem natomiast z czego to wynika [ nie jest to na pewno problem taki, jak u wymienionego pacjenta]. Może zwykłe lenistwo?

kolejna książka wciągnięta na listę
u mnie na pewno lenistwo, ale też brak wizji do czego ma prowadzić konkretne działanie, lub też uznanie tej wizji za nieznaczącą. Potencjalna dysfunkcyjność krąży mi po głowie w wyniku pytań p., rozgryzam na raty i zupełnie inaczej postrzegam przeszłość.

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Dochodzę znów do tego, że nie zabieram się za szydełko, maszynę do szycia, cokolwiek, z obawy, że "marnuję czas na głupoty zamiast zająć się w życiu tym co potrzeba", np.szukaniem - i znalezieniem! - pracy... Jakiś obłęd........
oo, też często nie chcę "marnować czasu", a w rezultacie pozwalam by ten "marnował się sam"

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
A oto dwie metody, ktorych sie oststnio trzymam:
1. Zapisywanie.
Polega to na tym, ze mam caly czas ze soba notes, w ktorym zapisuje wszystko, co robilam w danym interwale czasowym. Najfajniej byloby wpisywac sie co 15 minut, ale ciezko to wychodzi w praktyce, dlatego ja wpisuje sie co godzine. Wpisuje w notesik 3 rzezczy:
a) co robilam
b) opcjonalnie: wyjatkowo pozytywne odczucia, mysli
c) opcjonalnie: wyjatkowo negatywne odczucia, mysli
Cwiczenie to ma mi pomoc uswiadomic sobie, co sie ze mna dzieje przez wiekszosc zycia, co mnie uskrzydla a co mnie doluje.
2. Po prostu akceptacja. Polega to na zaakceptowaniu faktu, ze wszelakie zarzuty wobec siebie sa wzgledne.
Przyklad: Mysle: "Cholera, spalam zbyt dlugo".
W nastepnej chwili pytam sie siebie: A kto tak twierdzi? Ile to jest "zbyt dlugo" i dla kogo? Czy istnieje obiektywne "zbyt dlugo"? Skoro spalam dluzej, to pewnie byl ku temu powod? (itp., itd.)

Ja zdaje sobie sprawe z tego, ze z takim mysleniem moge w ekstremalnym przypadku wyladowac gdzies poza spoleczenstwem. OK, jestem gotowa nawet na zycie eremity, na spoleczny ostracyzm.
Ale paradoksalnie nie dzieje sie tak. O dziwo – nie tracac energii na karcenie siebie, powoli jestem w stanie ruszyc z miejsca.
Nie, zeby cos komus udowodnic, nie po to, wyleczyc kompleksy z dziecinstwa.
Robie cos tylko dla siebie.
Nie wiem, czy moje myslenie ma sens, ale mimo to nie widze dla siebie innego rozwiazania. Wiem, ze z takim podejsciem nie bede zbyt bogata, nie zbuduje misternie kariery i pewnie nie spodobam sie wielu ludziom. Ale mam nadzieje podobac sie w koncu samej sobie.
Dla mnie zbyt drobiazgowe w stosowaniu (vide wspomniane powyżej "marnowanie czasu"), aczkolwiek w założeniu przydatne. Szczególnie te opcjonalne b) i c) z pkt.1 - warto poświęcić na to chwilę uwagi, choć niekoniecznie zapisywać.

to tyle co przeczytałam w fonie i chciałam wczoraj (tj środę) odpowiedzieć, reszty na razie nie czytam bo powinnam spać rano znów pobudka, a potem popołudniowo-wieczorne drzemki tak więc dobranoc
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-22, 08:14   #3284
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez change Pokaż wiadomość
W zasadzie to co trzeba z niej wynieść to to, że człowiek żyje w pewnym schemacie, który sam sobie tworzy i również sam może go zmienić.
Wystarczy wytrwale zmieniać myśli i uczucia, na co przełożą się nasze działania/działania innych aż wreszcie osiągamy to co chcieliśmy/to kim chcieliśmy być.
Zaczynam od afirmowania "lubie siebie" milion razy w myślach w każdej wolnej chwili, zwłaszcza rano. Wiecie, że zaczęło działać, jestem najbardziej negatywnie do siebie nastawioną osobą, nie patrzę w lustra, windy, generalnie .. nie lubie siebie w og0le itp.. Dzisiaj byłam w stanie spojrzeć na swoje odbicie bez jakieś odrazy, mimo, że to co widzę nie jest tym co chciałabym widzieć... Ale autentycznie pierwszy raz od dawna poczułam spokój? Potrafiłam wrzucić na luz, bez pośpiechu zajść do pracy, w drodze skupić się na ćwierkaniu ptaków i mijającym mnie piesku...Mimo stresów i róznych problemów...
Cały dzień byłam w miare pozytywnie nastawiona, jak uciekł mi autobus przy wychodzeniu z pracy, pomyślałam... trudno, zaraz pewnie będzie następny, jakbym wyszła później w ogólebym go nie zauważyła... I tu dochodzę te pare kroków i faktycznie na światłach był następny trafiło się to na tyle fajnie, że dojechałam sobie na czas, w każdym autobusie czekało na mnie miejsce, a na dworcu zupełnie nie stałam. Co się naprawdę rzaaadko prawie wcale zdarza. Metodą na porażki jest właśnie afirmowanie pozytywne, widzenie w porażkach pozytywnych stron.Ja staram się pracować nad akceptacją siebie i swojego życia
Co więcej nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca, znowu kontakt z X zaowocował jakimś wybuchem, pierwsze dwa dni zniosłam naprawdę źle, ale dzisiaj nie widzę tego w takich czarnych barwach jak wcześniej, nie odczuwam tej wiejącej pustki jak zwykle...W pierwszym momencie odechciało mi się wszystkiego, dziś działam sobie jak gdyby nigdy nic, bardzo pozytywnie działają na mnie jakies feedbacki innych ludzi. Ale wiem, że musze sobie to wszystko wyrobić w sobie, nie uzależniać nastroju od tego, czy ktoś odwzajemni mi coś czy się mną zainteresuje.

Przełamywanie strefy komfortu o którym mówiła Kocur, w życiu nie da się nic nie zmieniać, człowiek jest stworzeniem, ktore ciagle musi coś zmieniać, przestawiać sobie granice, szukać celu. Zaleznie czy celem naszego dnia bedzie przelezenie go na kanapie czy cos innego go osiagamy.

Podobnie osiąganie sukcesu nie wymaga łapania 100 srok za ogon, wystarczy ograniczyć swoje działania do kilku rzeczy, nie trzeba się szarpać.
Naprawdę jest tam moc rzeczy cholernie oczywistych, ale jakże ważnych. Wiele tematów które ostatnio poruszałyście ma tam swój odnośnik..

Mam ogólnie dużo przemyśleń związanych z pracą nad sobą, większą kontrolą nad swoim otoczeniem (burdel w pokoju=bałagan w życiu).

Wazna jest kontrola emocji (praca) i stawianie sobie celów. Wizualizacja...Pewne rzeczy naprawdę trzeba na spokojnie przemyśleć i to daje jakiegoś takiego pozytywnego kopa. Nie nalezy oczekiwać, że wszystko zmieni sie samo po 1 krotnym przeczytaniu, ale nabaranie świadomosci o pewnych schematach juz jest jakas bronia przeciwko temu z czym walczymy.
Tygrysowy post o dziennym siedzeniu i wysyłaniu CV, odpowiadaniu na oferty itd. znów postawił mój umysł w stan najeżenia, takiego, jaki pojawia się wraz ze stresem przed zabraniem sie za żabę.
Mam ochotę od tego uciec w cholerę.
Najskuteczniejszym odciągaczem jest bałagan - "zabiorę się za to jak wysprzątam". Jak zwykle na sprzątanie zejdzie dzień lub dwa, aż chęć na wysyłanie CV mi przejdzie. Wtedy znów zapadnę w dumanie aż stuknę o dno i znów wypłynie temat ruszenia tyłka ze strefy komfortu.

Tygrysie, ja na analizę zawsze chętna i gotowa. I do uczenia się też.

Change, wszystko prawdziwe w Twoim poście, wszystko sie zgadza i wszystko działa. W moim przypadku te skuteczne narzędzia leżą, jakbym się opierała czemuś na zasadzie - no, zobaczymy kto dłużej wytrzyma. Ale przeciez to jest na moją niekorzyść!
Cieszę się, że czytam coś takiego od Ciebie, że STOSUJESZ!! i masz EFEKT!! Wezmę z Ciebie przykład.

Cindy, na wieś to i ja chcę!

Aper masz super dzielnego dzieciaka!!!! Brawo dla niego!!!

_________________________ __

Wczoraj pierwszy raz nocowała u nas koleżanka Julki z przedszkola. Było to dla mnie pierwsze tego typu doświadczenie. Koleżanka wniosła do nas do domu trochę zwyczajów z jej domu i przez to widziałam jak układam zycie w naszej rodzinie. Nie ma sie z czego śmiać. Ja go nie układam. Wstajemy w ostatniej chwili, idziemy spać o całkiem różnych porach, w domu jemy w zasadzie jeden posiłek typu jogurt albo bułka z masłem.... Zjawia się nagle człowieczek, który je ze trzy posiłki, usypia o 20 i wstaje o 6. Je śniadanie!!!!
I znów jakby z zewnątrz przychodzi odniesienie jak powinno to funkcjonować a jak funkcjonuje.
Wybaczcie, że wrzucę określenie siebie nie koniecznie pozytywne: chodząca porażka, która niestety ma wpływ na życie pewnej małej dziewczynki.....
Chcę to zmienić, a czuję, że nie robię kroku w kierunku tych zmian...
Gadam o tym bez przerwy, zmieniam się na chwile jakimiś zrywami, a potem wszystko wraca na stare tory i jest jak było. Po raż ka....

Jestem na dnie chaosu w centrum niecnierobienia, jałowości i w zasadzie bez kontaktu z zewnętrznym światem.

Inga dzwoniła pani z Fundacji, powiedziała, że w zasadzie jest pozwolenie prowadzącej, zapisała mnie jeszcze na jakieś spotkanie wstępne zanim mnie zakwalifikuje na te dwudniowe warsztaty.
O takie:
Marzenia do spełnienia czyli jak sięgac po to co wazne.
http://www.fundacjacel.pl/index.php?...sk=view&id=118

Potrzebuję jakiegoś rozbiegu, do cholery musze się z tego wyrwać!!!!!!!

---------- Dopisano o 09:14 ---------- Poprzedni post napisano o 08:58 ----------

Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość
oo, też często nie chcę "marnować czasu", a w rezultacie pozwalam by ten "marnował się sam"
Ładnie ujęte...

Weszłam na strony Danone - kto może być stażystą - to chyba tylko do roku po ukończeniu studiów? Zna się ktoś na tym?

_________________________ ________

A co do doła tego ostatniego - ponownie - czas przed okresem! - hormony jak nic. Zapomniałam powiedzieć swojej głowie, że oto doświadczamy doła przedmiesiączkowego i nie ma co się zagłębiać w szukanie teorii, bo ten dół przejdzie. Wczoraj - puf! wróciła energia, uśmiech, chęć do żartowania (zabaw śniegiem) i w ogóle szczęśliwość......... Już teraz na pewno wybiorę się do gina. Następne wstrętne zabsko i to od jakiego już czasu!!!!!

A z CV owszem, potrzebuję pomocy - Inga, motywujesz mnie jak nikt! Pomożesz w wysyłaniu?
Przy Indze nawet dzwonię w różne miejsca, choć odczuwam dyskomfort, to odczuwam tez coś w rodzaju większej odwagi. Dzięki temu, że była wczoraj zadzwoniłam do tej fundacji, którą zresztą ona mi wskazała! Dzięki Inga!!!

Edytowane przez Patri
Czas edycji: 2013-03-22 o 08:18
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-22, 09:43   #3285
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Hej piątkowo!

Dużo pracy przede mną dziś, jutro i w przyszłym tygodniu.
Ale niedzielę planuję rodzinno-towarzyską z pełnym włączeniem bez bycia myślami gdzie indziej (w pracy) a święta jako regenerację przed bardzo intensywnym czasem (3 wyjazdy od 04.04 do 11.04, plus czwarty pod koniec kwietnia). Niesprzyjające okoliczności, ale częściowo na własne życzenie (zachłanność ). Plusem jest przemieszczanie się, nowi ludzie, nowe sytuacje i oprócz wysiłku dużo korzyści dodatkowych, to co najbardziej lubię w mojej pracy.

Cytat:
Napisane przez Halimaa Pokaż wiadomość
Ma ktoś ochotę na %% w ten weekend?
Może być u mnie
Ja mam, ale wyjeżdżam...

Jak po środzie?


Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość


Zapraszam
Zapraszam po raz drugi .



A zmieniając temat - chwalę się.
Zanabyłam bilety i jadę na KSW!
Uważaj, bo skorzystam

Co to jest KSW?

Cytat:
Napisane przez czerwieclipiec Pokaż wiadomość
Emilka, próbowałam zacząć opisywać trop myślowy odkrytego dobrego schematu, ale bardzo nieliniowo idzie i trudno to wyrazić, jak mam mało czasu. Jeszcze do tego wrócę, teraz jestem na fali.




(*) Czytałam śmieszną książeczkę Alaina de Bottona "Jak Proust może zmienić twoje życie". To tekst krytycznoliteracki, eksperymentalny trochę, stylizowany na poradnik. "W poszukiwaniu straconego czasu" musi poczekać aż skończę Pereca, a nie będzie to łatwe.
(A w ogóle mam taką śmieszną ulubioną kolejność czytania, że najpierw poznaję autora = czytam listy, wywiady-rzeki itp. a dopiero potem biorę się za jakieś literackie dzieło życia. )
To chwytaj wiatr w żagle

Ja mam kolejność wręcz odwrotną Nie lubię wiedzieć za dużo o autorze, za bardzo warunkuje to odbiór (w moim przypadku).

Cytat:
Napisane przez change Pokaż wiadomość
Pewne rzeczy naprawdę trzeba na spokojnie przemyśleć i to daje jakiegoś takiego pozytywnego kopa. Nie nalezy oczekiwać, że wszystko zmieni sie samo po 1 krotnym przeczytaniu, ale nabaranie świadomosci o pewnych schematach juz jest jakas bronia przeciwko temu z czym walczymy.
Mądra rzecz, bo czasem poradnik wydaje się remedium na problemy, a potem jest rozczarowanie. Aktywność własna + poradnik, to jest to, ale trzeba też uwzględnić czynnik czasowy - dojrzewanie, przemyślenie - bardzo to spójne z tym, o czym pisała Tygrys ostatnio...

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Jestem na dnie chaosu w centrum niecnierobienia, jałowości i w zasadzie bez kontaktu z zewnętrznym światem.

Potrzebuję jakiegoś rozbiegu, do cholery musze się z tego wyrwać!!!!!!!

A z CV owszem, potrzebuję pomocy - Inga, motywujesz mnie jak nikt! Pomożesz w wysyłaniu?
Przy Indze nawet dzwonię w różne miejsca, choć odczuwam dyskomfort, to odczuwam tez coś w rodzaju większej odwagi. Dzięki temu, że była wczoraj zadzwoniłam do tej fundacji, którą zresztą ona mi wskazała! Dzięki Inga!!!

Patri,
dasz radę. Zrób coś
Kiedyś pisałam o prostej technice pytania: czy to, co właśnie zaczynam robić, to czynność właściwa, czy zastępcza? Do tego dorzucam tekst taty mojej koleżanki: "Pamiętaj, siebie nie oszukasz".
Fajnie, że Inga tak pozytywnie na Ciebie działa
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2013-03-22, 12:19   #3286
common
Raczkowanie
 
Avatar common
 
Zarejestrowany: 2012-01
Lokalizacja: RP
Wiadomości: 342
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cześć Wam

nie mogę teraz za bardzo się odnieść, ale chciałąm powiedzieć, że zaczynam chwytać wiatr w żagle. Wysprzątałąm pół domu, ostawiłam wszystki obowiązki, zeby zrobić sobie oczyszczenie, aż do tego mojego 'poniedziałku', ale czuję się fantastycznie. Już się nie mogę doszczekać poniedziałku, mam tyle zapału. Taki 'urop' psychiczny dużo daje.

Wysłuchałam "Zjedz tę żabę', to też jest chyba przyczyną moje pozytywnego nastawienia.

Jednak mój spóźniajacy się okres... Muszę przyznać, że jestem przerażona, bo raczej wszysko zawsze jest regularnie co do dnia. Już mam milion myśli w głowie, i wszystkie mnie przerażają.
__________________
"racja jest jak dupa, każdy ma swoją"
common jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-22, 12:35   #3287
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
Kocurko - koty układają się na również na ciele człowieka, które jest dotknięte jakąś chorobą. Jedno więc nie wyklucza drugiego .

Co do dziurawca - może podwyższać poziom energii [ wszak poprawia samopoczucie], ale na pewno nie na zasadzie mega kopa i problemów z zasypianiem.
Koty wymykają się stereotypom...mój ma prawie 21 lat i od dziecka wyleguje się głównie na kolanach taty - to po prostu jego ulubiony obiekt, bo jak już się położy, to się nie wierci Ale z braku laku i na moich kolanach leży Tata jest przeciwieństwem stereotypowego faceta i nie stroni od lekarzy - chodzi na wszystkie badania kontrolne sam z siebie, a nawet na fizykoterapię, więc...gdyby go miało coś rozkładać od 21 lat, to by było dziwne gdyby o tym nie wiedział I proszę bez insynuacji chorobowych

To w takim razie to co innego, nie dziurawiec...ale wczoraj już byłam klapnięta jak zwykle

Cindy nas zaprasz nad morze! Kiedy jedziemy? Ty uważaj, bo jak się cały wątek do Ciebie zwali, to nie bedziesz miała miejsca

Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość
oo, też często nie chcę "marnować czasu", a w rezultacie pozwalam by ten "marnował się sam"
Dobrze ujęte

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Wczoraj pierwszy raz nocowała u nas koleżanka Julki z przedszkola. Było to dla mnie pierwsze tego typu doświadczenie. Koleżanka wniosła do nas do domu trochę zwyczajów z jej domu i przez to widziałam jak układam zycie w naszej rodzinie. Nie ma sie z czego śmiać. Ja go nie układam. Wstajemy w ostatniej chwili, idziemy spać o całkiem różnych porach, w domu jemy w zasadzie jeden posiłek typu jogurt albo bułka z masłem.... Zjawia się nagle człowieczek, który je ze trzy posiłki, usypia o 20 i wstaje o 6. Je śniadanie!!!!
I znów jakby z zewnątrz przychodzi odniesienie jak powinno to funkcjonować a jak funkcjonuje.
Wybaczcie, że wrzucę określenie siebie nie koniecznie pozytywne: chodząca porażka, która niestety ma wpływ na życie pewnej małej dziewczynki.....
Chcę to zmienić, a czuję, że nie robię kroku w kierunku tych zmian...
Gadam o tym bez przerwy, zmieniam się na chwile jakimiś zrywami, a potem wszystko wraca na stare tory i jest jak było. Po raż ka....
Patri...mój dom i wychowanie również wymykał się ogólnym założeniom. I jak koleżanki przychodziły do mnie spać, to tak jakby przychodziły w dziwne miejsce - nikomu to nigdy nie przeszkadzało Mnie w sumie też nie Mamy moich koleżanek ganiały za nimi z okrzykami, żeby przestały biegać, bo się spocą; gotowały im piękne, zdrowotnościowe dania; pilnowały jak w zegarku wieczornej modlitwy (okazało się, że nie umiem paciorka w wieku lat kilku i uznano, że jakieś pogańskie ze mnie dziecko - nikt mnie nie nauczył, a mnie to było od zawsze wszystko jedno ), wieczornych rytuałów kąpielowych (ja szłam do kąpieli kiedy chciałam i sama, bo nie pozwalałam się mieszać komukolwiek do tego ); koleżanki miały idealny porządek w pokojach; wstawały o konkretnej, wczesnej godzinie; nie siedziały po nocach; nie wolno im było samemu łazić gdzieś nie wiadomo gdzie (mnie w sumie też, ale i tak łaziłam) i frytki na śniadanie o godzinie 12 to raczej nie był obiekt dopuszczalny (to akurat moja babcia miała takie pomysły, bo skoro nic nie chcę jeść...). Każda wizyta u kogoś w domu na noc to było dla mnie doświadczanie czegoś kompletnie odrębnego niż to co ja miałam na co dzień...ale dla moich koleżanek tak samo! Moim zdaniem to dobrze, że każdy ma inaczej I nie powinnaś siebie teraz łoić za to, że nie masz wszystkiego idealnie jak w podręcznikach...

Dla mnie fajnie było zobaczyć jak jest u koleżanki, ale później wracałam do swojego niezorganizowanego domu i cieszyłam się, że tak mam - serio Bo fajnie jest tak na chwilę, ale jakby mnie ktoś miał tak bardzo pilnować i organizować non-stop to nie podobałoby mi się to ani trochę

Chociaż istnieje spore prawdopodobieństwo, że właśnie dlatego jestem teraz tak mało zorganizowana...

---------- Dopisano o 13:35 ---------- Poprzedni post napisano o 13:22 ----------

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość

Co to jest KSW?
Walki bokserskie
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-22, 12:41   #3288
common
Raczkowanie
 
Avatar common
 
Zarejestrowany: 2012-01
Lokalizacja: RP
Wiadomości: 342
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:

Dla mnie fajnie było zobaczyć jak jest u koleżanki, ale później wracałam do swojego niezorganizowanego domu i cieszyłam się, że tak mam - serio Bo fajnie jest tak na chwilę, ale jakby mnie ktoś miał tak bardzo pilnować i organizować non-stop to nie podobałoby mi się to ani trochę
To już chyba kwestia wychowania, bo gdyby to wyglądało u Ciebie tak od zawsze, to takie pilnowanie byłoby tak naturalne, że źle być się czuła bez tego
__________________
"racja jest jak dupa, każdy ma swoją"
common jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-22, 14:12   #3289
Cindy28
Lux Mundi
 
Avatar Cindy28
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Kyoto ;D
Wiadomości: 13 603
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III



Cytat:
Napisane przez czerwieclipiec Pokaż wiadomość
Cindy, dzień był tylko bardzo męczący (9h na uczelni). Nie mogę się nadziwić, bo zestaw hormonów aktualny powinien nie sprzyjać spokojowi. A mimo to byłam opanowana, wytrwała i przytomna.
I tak trzymać.

Cytat:
A w ogóle to patrzę "na Ciebie" i Oł, LaLa!
Ano, Dolores ma idealne kształty.
Chociaż popatrzeć mogę.

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Cindy, na wieś to i ja chcę!
U mnie to tak nie do końca wieś, ale też zielono i w ogóle .
W k. wrzucę gdzie mieszkam.

Cytat:
Wczoraj pierwszy raz nocowała u nas koleżanka Julki z przedszkola. Było to dla mnie pierwsze tego typu doświadczenie. Koleżanka wniosła do nas do domu trochę zwyczajów z jej domu i przez to widziałam jak układam zycie w naszej rodzinie. Nie ma sie z czego śmiać. Ja go nie układam. Wstajemy w ostatniej chwili, idziemy spać o całkiem różnych porach, w domu jemy w zasadzie jeden posiłek typu jogurt albo bułka z masłem.... Zjawia się nagle człowieczek, który je ze trzy posiłki, usypia o 20 i wstaje o 6. Je śniadanie!!!!
I znów jakby z zewnątrz przychodzi odniesienie jak powinno to funkcjonować a jak funkcjonuje.
Wybaczcie, że wrzucę określenie siebie nie koniecznie pozytywne: chodząca porażka, która niestety ma wpływ na życie pewnej małej dziewczynki.....
Chcę to zmienić, a czuję, że nie robię kroku w kierunku tych zmian...
Gadam o tym bez przerwy, zmieniam się na chwile jakimiś zrywami, a potem wszystko wraca na stare tory i jest jak było. Po raż ka...
Przychylam się bardzo do tego, co napisała Kocurka.
U mnie w domu też nie było żelaznych zasad jeśli chodzi o spanie czy jedzenie i jakoś dla nikogo nie stanowiło to problemu .
Powiem nawet więcej - poranne wstawanie tak mnie przerażało [ i przeraża do dziś], że nie jeździłam na żadne kolonie i obozy. Wolałam latem biegać do 22 po podwórko, robić na szydełku i czytać książki do 3 nad ranem, wstawać około południa i jechać z Mamą nad morze [ stopem], niż wybywać w góry, zrywać się o 7, o 8 [sic!] jeść na śniadanie obleśne parówki z ketchupem i zwiedzać.

Pewnie dlatego do dnia dzisiejszego nie mam w nawyku, by jeść śniadanie, a najbardziej efektywną pracę popełniam między 22, a 4 rano, ale cóż. Z jednej strony nie zawsze jest mi z tym dobrze, z drugiej - nie wyobrażam sobie, by było inaczej. Próbowałam przestawiać się wielokrotnie, co rodziło jedynie frustrację i brak energii. Odpuściłam więc i zaakceptowałam [ na tyle, na ile potrafię] moją sowią naturę .


Cytat:
Jestem na dnie chaosu w centrum niecnierobienia, jałowości i w zasadzie bez kontaktu z zewnętrznym światem.
I ja.

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Uważaj, bo skorzystam


Cytat:
Co to jest KSW?
Mordobicie.

Cytat:
Napisane przez common Pokaż wiadomość
Cześć Wam

nie mogę teraz za bardzo się odnieść, ale chciałąm powiedzieć, że zaczynam chwytać wiatr w żagle. Wysprzątałąm pół domu, ostawiłam wszystki obowiązki, zeby zrobić sobie oczyszczenie, aż do tego mojego 'poniedziałku', ale czuję się fantastycznie. Już się nie mogę doszczekać poniedziałku, mam tyle zapału. Taki 'urop' psychiczny dużo daje.

Wysłuchałam "Zjedz tę żabę', to też jest chyba przyczyną moje pozytywnego nastawienia.

Jednak mój spóźniajacy się okres... Muszę przyznać, że jestem przerażona, bo raczej wszysko zawsze jest regularnie co do dnia. Już mam milion myśli w głowie, i wszystkie mnie przerażają.
Fajnie czytać takie wpisy .


Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Koty wymykają się stereotypom...mój ma prawie 21 lat i od dziecka wyleguje się głównie na kolanach taty - to po prostu jego ulubiony obiekt, bo jak już się położy, to się nie wierci Ale z braku laku i na moich kolanach leży Tata jest przeciwieństwem stereotypowego faceta i nie stroni od lekarzy - chodzi na wszystkie badania kontrolne sam z siebie, a nawet na fizykoterapię, więc...gdyby go miało coś rozkładać od 21 lat, to by było dziwne gdyby o tym nie wiedział I proszę bez insynuacji chorobowych
Insynuować nie mam zamiaru nawet w najmniejszym stopniu . Widocznie Twój kot 'tak ma'.
Moje [ a było ich sporo w moim życiu] zawsze kładły się tam, gdzie była choroba.

Cytat:
To w takim razie to co innego, nie dziurawiec...ale wczoraj już byłam klapnięta jak zwykle
U mnie oklapłość skumulowała się dziś...

Cytat:
Cindy nas zaprasz nad morze! Kiedy jedziemy? Ty uważaj, bo jak się cały wątek do Ciebie zwali, to nie bedziesz miała miejsca
Morze mam praktycznie za miedzą - 60 km .
A z tym miejscem dla całego wątku faktycznie mogłoby być ciężko.
__________________
"Nie ma czasu na całowanie
niewłaściwych chłopców"...

Edytowane przez Cindy28
Czas edycji: 2013-03-22 o 14:13
Cindy28 jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-03-22, 14:31   #3290
Aper
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 400
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

cześć.
Zima=koszmar
u nas ok, wyniki jednak dobre
Aper jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-22, 15:06   #3291
zywieczdroj
Zakorzenienie
 
Avatar zywieczdroj
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 11 439
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość

Wczoraj pierwszy raz nocowała u nas koleżanka Julki z przedszkola. Było to dla mnie pierwsze tego typu doświadczenie. Koleżanka wniosła do nas do domu trochę zwyczajów z jej domu i przez to widziałam jak układam zycie w naszej rodzinie. Nie ma sie z czego śmiać. Ja go nie układam. Wstajemy w ostatniej chwili, idziemy spać o całkiem różnych porach, w domu jemy w zasadzie jeden posiłek typu jogurt albo bułka z masłem.... Zjawia się nagle człowieczek, który je ze trzy posiłki, usypia o 20 i wstaje o 6. Je śniadanie!!!!
I znów jakby z zewnątrz przychodzi odniesienie jak powinno to funkcjonować a jak funkcjonuje.
Wybaczcie, że wrzucę określenie siebie nie koniecznie pozytywne: chodząca porażka, która niestety ma wpływ na życie pewnej małej dziewczynki.....
Chcę to zmienić, a czuję, że nie robię kroku w kierunku tych zmian...
Gadam o tym bez przerwy, zmieniam się na chwile jakimiś zrywami, a potem wszystko wraca na stare tory i jest jak było. Po raż ka....


A co do doła tego ostatniego - ponownie - czas przed okresem! - hormony jak nic. Zapomniałam powiedzieć swojej głowie, że oto doświadczamy doła przedmiesiączkowego i nie ma co się zagłębiać w szukanie teorii, bo ten dół przejdzie. Wczoraj - puf! wróciła energia, uśmiech, chęć do żartowania (zabaw śniegiem) i w ogóle szczęśliwość......... Już teraz na pewno wybiorę się do gina. Następne wstrętne zabsko i to od jakiego już czasu!!!!!
Patri nie masz się czym przejmować. U mnie każdy wstaje o której chce, je śniadanie kiedy chce. Jedynie obiad jadamy wszyscy razem. Kiedyś mama nie pozwalała mi spać do południa, ale jak zaczęłam studiować dwa kierunki to mogę się wylegiwać ile wlezie Aczkolwiek jak się budzę po 10 to sama jestem zła, że mi tyle dnia uciekło i wtedy nawet sama mama mi mówi, żebym wyluzowała I właśnie takie mamy się wspomina najfajniej! A nie, żeby wszystko było na godzinę... Od małego nie lubiłam i nadal nie lubię jak ktoś przychodzi do mnie na noc, bo burzy cały mój rytm dnia, a raczej jego brak

Mi hormony buzują przed okresem, wczoraj się popłakałam bo (już)TŻ nie zmywa po sobie podłogi w łazience jak nachlapie i za późno mi zrobił rano herbatę. Niedługo zgłupieję.

Na weekend mam ambitne plany dalej ogarniać studia. Ciekawe co z tego wyjdzie.
zywieczdroj jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-22, 15:13   #3292
Cindy28
Lux Mundi
 
Avatar Cindy28
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Kyoto ;D
Wiadomości: 13 603
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Aper Pokaż wiadomość
wyniki jednak dobre
Super.

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
Mi hormony buzują przed okresem, wczoraj się popłakałam bo (już)TŻ nie zmywa po sobie podłogi w łazience jak nachlapie i za późno mi zrobił rano herbatę. Niedługo zgłupieję.
Coś mnie chyba ominęło.
Jesteście jednak razem?
__________________
"Nie ma czasu na całowanie
niewłaściwych chłopców"...
Cindy28 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-22, 15:51   #3293
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Na razie tylko cytaty, może się rozpiszę później.

"Wojciech Eichelberger próbował zdefiniować dojrzałość. Mówił, że bycie dorosłym nieuchronnie wiąże się ze stratą, polega na wyborze swojej własnej drogi kosztem miliona innych. Dopóki będziemy przeżywać tę stratę, jak źródło bólu i frustracji, dopóty nie mamy szansy na dorosłość- polega ona raczej na pogodzeniu z tym, że nie można mieć w życiu wszystkiego. - To wolność "do", do życia, jakie chcemy, a nie ograniczenie wolności."

"Chór to w ogóle jak terapia. Pod koniec tygodnia ledwo żyję, wcale nie chce mi się iść na próbę, ale jak już się tu dowlokę, to dostaję taką dawkę energii, że wychodzę w podskokach, sunę nad ziemią, a potem z tego ożywienia nie mogę spać w nocy." Swego czasu też tak miałam.

"Będąc z drugim człowiekiem, mogę uczyć się dostrzegać w nim niepowtarzalność i piękno. Bez względu na jego wiek, wygląd, przekonania. I czuć się wyróżnionym przez to, że jestem z kimś takim.
Umiejętność widzenia w drugiej osobie takich cech jest podstawą prawdziwej przyjaźni, miłości i wszelkiego rodzaju bliskości. Trzeba tylko, bagatela, wierzyć, że mamy cechy, które mogą być cenione przez naszych bliskich. Warto też wiedzieć, że nie zawsze są to siła, atrakcyjność, niezależność czy samowystarczalność.
"

Edytowane przez Halimaa
Czas edycji: 2013-03-22 o 15:56
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-22, 16:13   #3294
change
Zadomowienie
 
Avatar change
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 1 984
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Fajne cytaty Halimko, ja zanim dodam coś od pana Briana Tracy, to musze sobie chyba wypisać liste, która chce zrobić

Dziś:

lista minimum, bo chcę skorzystać, że mam wolny dzien i troche odpocząć
1. Sprawozdanie E4
2. Wizytówki
3. Lista amb


Sobota:
Wstać rano i gruntowne porządki (łazienki, pokój taty, góra, mój pokój (!) ) mam nadzieje, że to mnie troche rozrusza... Ambitny plan: ćwiczenia i ograniczenie weglowodanów

Niedziela:
Przygotowanie do PJ
Sprawozdanie ze stażu (!)

Poniedziałek:
Umowa(?)
Sprawozdanie do druku i akceptacji
Lista obecnosci na 27.03
Przygotowanie wniosków
Hotele(???!!!)
Rozliczenia

Strasznie mi brakuje ostatnio energii i entuzjazmu...
__________________
“Happiness is when what you think, what you say, and what you do are in harmony.” ― Mahatma Gandhi


I) 10 kg
II) 10 kg

Edytowane przez change
Czas edycji: 2013-03-22 o 17:32
change jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-22, 17:42   #3295
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 645
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Nie wiem czy też tak masz, ale kiedy coś Cię interesuje - a wiem, że interesuje Cię i chciałabyś robić mnóstwo rzeczy - to czy klasyfikujesz jakoś to zainteresowanie/zachciankę/poczucie, że chciałabyś daną rzecz zgłębić - czy od razu uznajesz, że chciałabyś tą rzecz wprowadzić do swojego świata, gromadzisz materiały, ustalasz plan zgłębiania, ale bez głębszego (o ile w ogóle) namysłu CZYM ta rzecz ma dla Ciebie być? Bo oczywiście taki jest mój schemat działania i olśniło mnie, jakie to jest bez sensu
(...)
tak teraz myślę, że warto jednak głębiej się zastanowić czego oczekujemy po danym działaniu i w jakiej kategorii ono się mieści. Tak sobie myślę, że gdybyś zadała sobie dziś rano pytanie nie w stylu "wysyłać CV czy poszyć?" tylko - czy wolę wykonać teraz krok w stronę polepszenia swojej sytuacji finansowej i wzmocnienia poczucia własnej wartości (na przykład, zależy co dałoby Ci znalezienie pracy) czy dziś wolę się zrelaksować? - to dużo łatwiej byłoby Ci na nie odpowiedzieć, a za to dużo trudniej uciec od świadomości konsekwencji Twojej decyzji - zobaczyłabyś dużo jaśniej co wybrałaś a co zaniedbałaś.
Nie wiem czy jasno się wyrażam, ale strasznie mnie ta myśl o "kategoryzowaniu" działań zainspirowała i spróbuję porozpisywać sobie co tak naprawdę robię wykonując codziennie różne czynności.
Jesteś genialna!!!!
To jest klucz do poradzenia sobie z wieloma sytuacjami... Rozgrzebanie "bezwiedności", nawet mocno umotywowanej
Nałożona na to perspektywa Konwalii (silne odniesienie do "ja" jako instancji wartościującej) może pomóc poradzić sobie ze społecznymi lustrami i umocować decyzje w sobie...
Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Ważne jest to, co napisała Tygrys, bo daje większą samoświadomość, może zmniejszyć emocjonalny chaos przed podjęciem decyzji lub w trwaniu w czynności.
Istotny jest ten moment refleksji przed powzięciem jakby z góry, na podstawie impulsu, decyzji o tym, że za coś się biorę lub nie biorę. Stanięcie przed tym samym dylematem, tylko określonym nie nazwą czynności, lecz poprzez uczucia i motywacje, może zaważyć na jego rozstrzygnięciu (jak w przykładzie z szyciem i cv).

Odnośnie "ja" - instancji wartościującej i społecznych luster - tak jak napisała Konwalia - trzeba zweryfikować osądy, które sobie serwujemy i zobaczyć ich względność. Zaufać swojej ocenie (możliwe, gdy zidentyfikuje się "cudze głosy - oceny" w naszej głowie...) - to bardzo bliskie z Twoimi ostatnimi wpisami o akceptacji - o niemożności zadowolenia innych i działaniu będąc swoim barometrem...
Fajnie rozpisane.
I chyba to ta świadomość decyzji majaczyła mi w zobowiązaniach. Zobowiązanie to coś na co się świadomie zgodziliśmy. Teraz podejmujemy kolejną decyzję - dotrzymać go, czy też wybrać inne "dobro". Natomiast zadania z reguły są narzucone, a my nie mamy nic do powiedzenia. Pojawia się pewien bunt (przynajmniej u mnie)

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Nie, nie, nie chodziło mi o dzielenie czynności na pilne, ważne, niepilne itp.,bo nie chodziło mi o dzielenie ich na "lepsze i gorsze", w końcu relaks czy zadbanie o siebie są co najmniej równie ważne jak szukanie pracy. Kiedy przeczytałam, że nie szyjesz, bo w porównaniu z szukaniem pracy to może to jest "głupota", to skojarzyło mi się to ze mną samą (i być może trochę na wyrost założyłam, że masz ten sam dylemat co ja - kiedy mam wolną chwilę to wpadam w coś na kształt paniki, bo nie wiem w co włożyć ręce - czy przygotowywać zajęcia, czy pospać, czy poczytać czy zabrać się za szycie właśnie czy jeszcze coś innego). Skojarzyło mi się też z moim niedawnym wyjazdem na narty, z którego wróciłam wymordowana i sfrustrowana, bo jakoś podświadomie oczekiwałam że w 3 dni super nauczę się jeździć na nartach, na maksa wypocznę i jeszcze przeczytam 2 książki i popiszę pamiętnik A gdybym się wysiliła i przemyślała czym chcę, żeby był dla mnie ten wyjazd, to przynajmniej ustaliłabym czego po nim oczekuję, np. że celem jest jak najlepsze opanowanie jazdy na nartach, w związku z czym nastawiam się, że jeżdżę od świtu do zmroku i że ceną jest to, że raczej nie wypocznę, albo że właśnie jadę odpocząć, w związku z czym powinnam się liczyć, że raczej nie wrócę jako zawodowa narciarka. Znowu wydaje mi się, że nie umiem się dobrze wysłowić (choć Emilka dobrze wychwyciła sens tego co chciałam opisać i lepiej niż ja to wyjaśniła, ale generalnie chodzi o to, że chyba dobrym pomysłem jest częste przyglądanie się podejmowanym akcjom - nowym i starym - i szczere odpowiadanie sobie po co nam one; co - także na poziomie emocji - mają nam one dać i czy w ogóle tego chcemy i czy słusznie spodziewamy się, że tak właśnie się stanie. (...)
Jeśli się poprzestaje na stwierdzeniach "chciałabym" czy "powinnam", ewentualnie zaplanowaniu "jak" to się odbędzie, a nie zadaje się sobie pytania dlaczego i w jakim celu, to a) można się sfrustrować, bo na koniec okazuje się, że wcale nie czujemy się aż tak fajnie b) trudniej jest podjąć decyzję o rozpoczęciu lub zaniechaniu akcji, bo w gruncie rzeczy nie wiemy po co nam ona
W sumie to nie jestem pewna czy nie dokonałam jakiejś gigantycznej nadinterpretacji tamtego posta plus nadal mam wrażenie, że coś mi umyka przy opisywaniu moich przemyśleń, ale nadal fascynuje mnie to odkrycie
i jeszcze lepiej rozpisane

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Każda jedna czynność, która biorę na przemyślenia prowadzi mnie w moim umyśle do perfekcyjnego opanowania tej czynności. Film sukcesu kręci się nieustannie, brakuje natomiast realistycznego podejścia i tej racjonalnej strony, że jeśli coś zaczynam, to dojście do perfekcji zajmie mi czas!, że pierwsze próby będą nieudane może, ze muszę poświecić czas a przez to i inne czynności, które w tym czasie mogłabym robić, no i nie mam przecież gwarancji sukcesu. Nie jest powiedziane, że gdy przejdę przez ten proces uczenia się, to efekty będę warte poświęconego czasu i poświęconych innych czynności. (I tu też nie wiem czy słusznie kojarzy mi się drabina oparta o budynek - ja nie włażę na drabinę, bo nie wiem o co ją oprzeć! Chciałabym tu, ale dyskomfort jest zbyt duży, chciałabym tam, ale tego nie czuję, w rezultacie latam z drabiną od budynku do budynku gdy inni sa juz w połowie drogi na górę...)
W sumie z drabiną też czasem latam, ale nie tyle od budynku do budynku. Przystawiam ją, po chwili odstawiam, rozglądam się czy jest w pobliżu lepszy budynek, stwierdzam, że nie ma, bo te lepsze są za daleko i przystawiam znowu do tego pierwszego, zrobię góra 2 kroki i znów poszukuję lepszego. Od kiedy to nazwałam staram się zdecydować, przynajmniej na jaką wysokość chcę wejść.

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
No nie dokonałaś nadinterpretacji, bo w sumie o to gdzieś krążymy wokół tematu wielości zajęć, czynności i jakiegoś usystematyzowania tego. Tak myślę.
Najzwyczajniej doba powinna mieć tyle godzin, żeby zdołać upchnąć wszystkie czynności i nie miec wyrzutów sumienia z powodu marnowanego czasu, no i mieć czas jeszcze na odpoczynek i relaks.

Mam wrażenie Tygrys, że dużo sobie bierzesz na głowę, ja z kolei nie działam wcale, mimo, że chciałabym i szyć, i rysować, i mówić w 8 językach, i frywolitkować, i ćwiczyć joge, i tańczyć salsę, i znać się na biochemii mózgu, i gotować smacznie i zdrowo, i poznać analizę kolorystyczną, bo to fascynujące, i studiować psychologię, i uprawiać ogródek, i jeszcze 1000 innych, które w mojej głowie jawią się jako fantastyczne.
Czasem myślę sobie, że to co umiem (nawet nie wiem co umiem) sprowadzam do zera, za to "trawa po drugiej stronie wzgórza wydaje się bardziej zielona".
Na razie stoję w miejscu i krecę się w kółko. Gdzies od 2 lat kiedy skończył sie przymus pisania pracy magisterskiej...

Ty odczuwasz rodzaj frustracji Tygrysie - robiąc TyyyyyLe rzeczy - i ja też - nie robiąc nic. Czy to ma jakiś wspólny mianownik?
Ale doba miała, ma i będzie miała tylko 24h.
A gdyby jakimś cudem się rozszerzyła, to i tak z czasem zabraknie. I znów będzie potrzeba więcej i więcej czasu. I tak się zastanawiam właśnie, czy nawet jakby była 2x dłuższa to czy to da tę poszukiwaną satysfakcję? Czy nie staniemy się takim Tygryskiem, który tyyyle robi, a jednak wciąż czegoś mu brakuje?

Imo ważna jest umiejętność wyborów - i co się z tym wiąże, a co zostało fajnie przedstawione - świadomość przyczyn, które kierują tymi wyborami.

Tak myślę, Patri, czy ten wspólny mianownik jest taki, że chciałoby się tak dużo, że w zasadzie nie wiadomo czemu poświęcić czas. A w przypadku niektórych osób (to o mnie) w rezultacie rozmienia się go na drobne nic nie robiąc.
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-22, 17:55   #3296
change
Zadomowienie
 
Avatar change
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 1 984
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

"Istnieje bezpośredni związek między tym, jak dobrze coś robisz a twoim samokonceptem w tej dziedzinie. Skuteczność twojego działania jest taka, jak Twoja wiara we własne siły. Niezależnie od tego, co robisz, wyniki odpowiadają twojemu przekonaniu o własnej wartości i zdolnościach. Nie możesz być na zewnątrz lepszy czy różny od twojego osobistego obrazu samego siebie.
Wprowadzenie pozytywnych zmian w życiu możliwe jest dzięki temu, że samokoncept jest w dużym stopniu subiektywny, a nie obiektywny.

Twoje pojęcie o sobie, a zwłaszcza przekonania, którymi sam siebie ograniczasz, nie są oparte na faktach. Negatywne opinie o własnych możliwościach zwykle bazują na fałszywych informacjach i wrażeniach, które przyjąłeś i uznałeś za słuszne. (PATRI!!!)

Kiedy tylko zaczniesz odrzucać te krępujące ograniczenia, stopniowo uwolnisz się od ich władzy. Rozmyślnie zmieniając samokoncept sprawisz, że twój rzeczywisty potencjał stanie się nieograniczony.


Pewien młody człowiek, który pojawił się na moim seminarium, pracował jako robotnik budowlany. Podczas dyskusji o samokoncepcie przeżył szok. Doznał olśnienia.
Opowiedział mi, że jego ojciec, niewykształcony robotnik, stale powtarzał rodzinie: "zawsze byliśmy robotnikami i zawsze będziemy. To nasze miejsce w życiu i tak ma być". W takim przekonaniu mlodzieniec dorastał, takie słowa przyjął za prawdziwe i uwierzył w nie. Kiedy skończył szkołę, został robotnikiem.

Podczas seminarium nagle zdał sobie sprawę, że bezkrytycznie przejął ograniczone pojęcie ojca o życiu. W całości przełknął jego system wartości. Patrzy na siebie i świat dokładnie tak, jak ojciec.
Teraz po siedmiu latach, nadal pracował w pocie czoła. Bezwiednie pozwolił ojcu ukształtować swój samokoncept na temat pracy i możliwości. Teraz jasno zdał sobie sprawę, jak przekonania o sobie samym wpłynęły na jego oczekiwania i postawę. Zauważył, że zawsze zwracał uwagę wyłącznie na oferty zatrudnienia dla robotników.


Punktem zwrotnym podobnie jak dla mnie i tysięcy innych ludzi, było poznanie sposobu, w jaki samokoncept steruje życiem, a następnie podjęcie decyzji o jego zmianie. Cała reszta była konsekwencją tej decyzji. (!)

Poza ogólnym samokonceptem, który jest sumą wszystkich opinii na własny temat, masz także zestaw "minikonceptów". Te elementy samokonceptu sterują twoim działaniem i zachowaniem w każdej konkretnej dziedzinie życia, która uważasz za ważną.

Masz samokoncept na temat tego, ile ważysz, jesz, jak długo się gimnastykujesz i na ile jesteś wysportowany. Masz samokoncept na temat sposobu ubierania się i tego, jak cię widzą inni. Na temat siebie jako rodzica swych dzieci i dziecka swych rodziców. Na temat własnej pozycji w pracy i wśród przyjaciół.

Masz samokoncept na temat sposobu, w jaki grasz w gry sportowe, a nawet tego jak dobry jesteś w różnych elementach gry, możesz mieć inny samokoncept w roli obrońcy i inny w roli napastnika i będziesz odpowiedni do nich grać.

Masz samokoncept na temat tego, jak dobrze jesteś zorganizowany i efektywny w pracy i w zyciu osobistym. Zawsze będziesz zachowywać się tak, jak on ci każe. Nie możesz funkcjonować w sposób odbiegający od twojego wewnętrznego programu, tak jak komputer nie może się uwolnić od swojego oprogramowania.

Jeśli chodzi o pieniądze, wagę czy cokolwiek innego, z czasem wykształcasz różne "strefy bezpieczeństwa". Kiedy znajdziesz się w takiej strefie będziesz robić wszystko, by w niej zostać. Bronić się przed wszystkimi zmianami, nawet pozytywnymi. (KOCURZE o tym pisałam w Klubie
Strefy bezpieczeństwa to dla potencjału człowieka wróg numer jeden. Przeradzają się one w przyzwyczajenie, które bardzo trudno zwalczyć. A każde przyzwyczajenie staje się z czasem niezmiennym nawykiem. I wtedy, zamiast wykorzystywać inteligencję do wyrwania się z głębokich kolein nawyków, wykorzystujesz wszystkie siły, by wygodnie je umościć. Sam siebie skutecznie przekonujesz, że obecnej sytuacji nie da się zmienić. Czujesz i mówisz "nie moge nic zmienić"

Nic bardziej błędnego. Możesz zrobić mnóstwo, by poprawić swoje położenie. Na kolejnych stronach poznasz sposoby wyrwania się ze stref bezpieczeństwa. Dowiesz się, jak dostać się do klawiatury twojego wewnętrznego komputera i wpisać do niego nowy system opinii na własny temat. Nauczysz się, jak zmienić samokoncept tak, by dostać od życia to, czego chcesz."

Moim samokonceptem jest odkladanie wszystkiego na pózniej, negatywny stosunek do siebie, brak wiary w siebie, nastawienie do dbania o swoj wyglad i wiele wiecej..Zamierzam spróbować coś z tym zrobić.
Co do pracy, srodowisko ogromnie potrafi taki samokoncept przewrócić do góry nogami, zawsze miałam wpojone, że jestem dosyć ogarnietym i zdolnym dzieckiem, musze aspirować wysoko, bardzo sie meczyłam dorabiajac sobie praca w sklepach/hostesowaniu, w pewnym momencie uwierzyłam, że do niczego innego sie nie nadaje. Odkad przelamałam ten schemat wskoczyłam na drabine kilka szczebelków wyżej, ale nadal szukam sobie bezpiecznej strefy, co tez musze zmienic, by nie zatrzymać się na pracach asystenckich. Wszystko wymaga intensywnej i wytrwałej pracy...

Najtrudniej (juz sobie coś wmawiam ;p) będzie mi teraz zmienic nawyki: ruch, zdrowa dieta, dbanie o siebie... nie mam bodźca, mam wrazenie ze mam juz ciało staruszki, ale wiem ze jak cos ze sobą zrobie to to sie zmieni na plus.

Kolejnym przykładem samokonceptu jest cala dyskusja na temat domu rodzinnego. Takze uwazam, ze nie ma lepszych i gorszych wzrocow, dzieci z domow ze sztywnymi rutynami moga tak samo zazdroscic spontanicznej atmosfery i luzu... Tych cech w doroslym zyciu moze im brakować...
Ponadto jednoczesnie, to ze w domu nie kładło się dziecka spać po dobranocce - nie skazuje tego dziecka na bycie prokastynatorem, to tylko od tego dziecka-pozniej doroslego będzie zalezec jak bedzie chciało sobie w zyciu funkcjonować...
Zreszta gdyby spytać małą na pewno nie byłaby ze swojego dziecinstwa niezadowolona!
__________________
“Happiness is when what you think, what you say, and what you do are in harmony.” ― Mahatma Gandhi


I) 10 kg
II) 10 kg

Edytowane przez change
Czas edycji: 2013-03-22 o 18:04
change jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-22, 18:04   #3297
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Napisałam w klubie.
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-22, 18:43   #3298
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 645
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez change Pokaż wiadomość
Eh Halimko, określenie tej książki jako lanie wody jest dosyć niesprawiedliwe

Zaczynam ją postrzegać jako taką swoją biblię, od dwóch tygodni jeździ ze mną bez przerwy, czytam ją fragmentami i zaczynam powoli pewne myśli wcielać w życie.
Żałuje, że nie umiem wam jej opowiedzieć, następne podejście robie z ołówkiem w ręku i przepisze co wartościowsze fragmenty.
Różne książki czytałam na temat pozytywnego myślenia, ale ta jest najbardziej przystępna...

W zasadzie to co trzeba z niej wynieść to to, że człowiek żyje w pewnym schemacie, który sam sobie tworzy i również sam może go zmienić.
Wystarczy wytrwale zmieniać myśli i uczucia, na co przełożą się nasze działania/działania innych aż wreszcie osiągamy to co chcieliśmy/to kim chcieliśmy być.
Zaczynam od afirmowania "lubie siebie" milion razy w myślach w każdej wolnej chwili, zwłaszcza rano.
Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Cytat:
Napisane przez change Pokaż wiadomość
Pewne rzeczy naprawdę trzeba na spokojnie przemyśleć i to daje jakiegoś takiego pozytywnego kopa. Nie nalezy oczekiwać, że wszystko zmieni sie samo po 1 krotnym przeczytaniu, ale nabaranie świadomosci o pewnych schematach juz jest jakas bronia przeciwko temu z czym walczymy.
Mądra rzecz, bo czasem poradnik wydaje się remedium na problemy, a potem jest rozczarowanie. Aktywność własna + poradnik, to jest to, ale trzeba też uwzględnić czynnik czasowy - dojrzewanie, przemyślenie - bardzo to spójne z tym, o czym pisała Tygrys ostatnio...
Dla mnie takie książki byłyby bardziej przydatne, gdyby komuś chciało się je przeredagować: obciąć z grubsza o połowę i usunąć te "motywujące" fragmenty.
Może mam za mało negatywne podejście do siebie, ale jakby miała sobie coś takiego powtarzać, bo ktoś gdzieś tak wymyślił i radzi, to bym się chyba z liścia, kopa i bukwiejak potraktowała.
Natomiast kupuję wewnętrzny uśmiech i otwarcie Emilki, bo to się samo stało, gdzieś tam, na którymś poziomie coś zrozumiałam, a reszta się stała. Owszem, też muszę to sobie przypominać, powtarzać. Ale wg mnie to jest jakieś naturalne, podczas gdy afirmacje polecane w książkach trącą mi automatyzmem.

Cytat:
Napisane przez change Pokaż wiadomość
Przełamywanie strefy komfortu o którym mówiła Kocur, w życiu nie da się nic nie zmieniać, człowiek jest stworzeniem, ktore ciagle musi coś zmieniać, przestawiać sobie granice, szukać celu. Zaleznie czy celem naszego dnia bedzie przelezenie go na kanapie czy cos innego go osiagamy.
(...)
Mam ogólnie dużo przemyśleń związanych z pracą nad sobą, większą kontrolą nad swoim otoczeniem (burdel w pokoju=bałagan w życiu).
coś w tym jest
ciiii, tę mantrę powtarzam od kilku miesięcy, podtytuł brzmi "gdzie to ma swoje miejsce?, nie ma?, więc jak tu ma być porządek?". Powoli ogarniam.

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Change, wszystko prawdziwe w Twoim poście, wszystko sie zgadza i wszystko działa. W moim przypadku te skuteczne narzędzia leżą, jakbym się opierała czemuś na zasadzie - no, zobaczymy kto dłużej wytrzyma. Ale przeciez to jest na moją niekorzyść!
Ileż ja razy sobie to powtarzałam Łudziłam się, że jak osiągnę dno, to będzie łatwiej się odbić. Tylko, że to był chyba Rów Mariański, bo jakoś nie mogłam dotknąć tego dna. Dopiero ostateczne rozstanie odebrało mi resztki powietrza, i powoli zaczęłam wypływać.

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
I znów jakby z zewnątrz przychodzi odniesienie jak powinno to funkcjonować a jak funkcjonuje.
Wybaczcie, że wrzucę określenie siebie nie koniecznie pozytywne: chodząca porażka, która niestety ma wpływ na życie pewnej małej dziewczynki.....
Chcę to zmienić, a czuję, że nie robię kroku w kierunku tych zmian...
Gadam o tym bez przerwy, zmieniam się na chwile jakimiś zrywami, a potem wszystko wraca na stare tory i jest jak było. Po raż ka....

Jestem na dnie chaosu w centrum niecnierobienia, jałowości i w zasadzie bez kontaktu z zewnętrznym światem.
Patri, wcale nie porażka. Nie jesteś po prostu nauczona jak wygląda idealne życie rodzinne, tak więc nic dziwnego, że nie potrafisz takiego zorganizować. Trudno jest coś robić bez wzorców.
Chcesz zmienić? To postanów na dzień wiosny, że zmienisz jedną rzecz. I dotrzymaj tego zobowiązania. Jak stanie się to nawykiem to postanów, że zmieniasz kolejną. Myślę, że małymi krokami można zajść dalej.

Cytat:
Napisane przez Halimaa Pokaż wiadomość
Na razie tylko cytaty, może się rozpiszę później.

"Wojciech Eichelberger próbował zdefiniować dojrzałość. Mówił, że bycie dorosłym nieuchronnie wiąże się ze stratą, polega na wyborze swojej własnej drogi kosztem miliona innych. Dopóki będziemy przeżywać tę stratę, jak źródło bólu i frustracji, dopóty nie mamy szansy na dorosłość- polega ona raczej na pogodzeniu z tym, że nie można mieć w życiu wszystkiego. - To wolność "do", do życia, jakie chcemy, a nie ograniczenie wolności."

"Będąc z drugim człowiekiem, mogę uczyć się dostrzegać w nim niepowtarzalność i piękno. Bez względu na jego wiek, wygląd, przekonania. I czuć się wyróżnionym przez to, że jestem z kimś takim.
Umiejętność widzenia w drugiej osobie takich cech jest podstawą prawdziwej przyjaźni, miłości i wszelkiego rodzaju bliskości. Trzeba tylko, bagatela, wierzyć, że mamy cechy, które mogą być cenione przez naszych bliskich. Warto też wiedzieć, że nie zawsze są to siła, atrakcyjność, niezależność czy samowystarczalność.
"
Ach, ach, ach, lubię takie teksty. Zwięzłe, a jakże treściwe.
Z czego to?


---------- Dopisano o 19:43 ---------- Poprzedni post napisano o 19:39 ----------

Cytat:
Napisane przez change Pokaż wiadomość
"Istnieje bezpośredni związek między tym, jak dobrze coś robisz a twoim samokonceptem w tej dziedzinie. Skuteczność twojego działania jest taka, jak Twoja wiara we własne siły. Niezależnie od tego, co robisz, wyniki odpowiadają twojemu przekonaniu o własnej wartości i zdolnościach. Nie możesz być na zewnątrz lepszy czy różny od twojego osobistego obrazu samego siebie.
Wprowadzenie pozytywnych zmian w życiu możliwe jest dzięki temu, że samokoncept jest w dużym stopniu subiektywny, a nie obiektywny.

Twoje pojęcie o sobie, a zwłaszcza przekonania, którymi sam siebie ograniczasz, nie są oparte na faktach. Negatywne opinie o własnych możliwościach zwykle bazują na fałszywych informacjach i wrażeniach, które przyjąłeś i uznałeś za słuszne. (PATRI!!!)

Kiedy tylko zaczniesz odrzucać te krępujące ograniczenia, stopniowo uwolnisz się od ich władzy. Rozmyślnie zmieniając samokoncept sprawisz, że twój rzeczywisty potencjał stanie się nieograniczony.

(...)
Punktem zwrotnym podobnie jak dla mnie i tysięcy innych ludzi, było poznanie sposobu, w jaki samokoncept steruje życiem, a następnie podjęcie decyzji o jego zmianie. Cała reszta była konsekwencją tej decyzji. (!)

Poza ogólnym samokonceptem, który jest sumą wszystkich opinii na własny temat, masz także zestaw "minikonceptów". Te elementy samokonceptu sterują twoim działaniem i zachowaniem w każdej konkretnej dziedzinie życia, która uważasz za ważną.

Masz samokoncept na temat tego, ile ważysz, jesz, jak długo się gimnastykujesz i na ile jesteś wysportowany. Masz samokoncept na temat sposobu ubierania się i tego, jak cię widzą inni. Na temat siebie jako rodzica swych dzieci i dziecka swych rodziców. Na temat własnej pozycji w pracy i wśród przyjaciół.

Masz samokoncept na temat sposobu, w jaki grasz w gry sportowe, a nawet tego jak dobry jesteś w różnych elementach gry, możesz mieć inny samokoncept w roli obrońcy i inny w roli napastnika i będziesz odpowiedni do nich grać.
To z Briana Tracy?
___________
tak to jest jak cytuję i sklejam z kilku okien
Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Serio? Bo ja się właśnie trochę obawiam zamieszkania z TŻ....on jednak jest podobny do mnie Prokrastynacja galopująca (tylko, że on ma do życia luźniejsze podejście i nie spina się z tego powodu tak jak ja...) i wylegiwactwo uprawiane namiętnie po prostu
Serio przed nim jakoś próbowałam trzymać fason, działało "jak nie ja, to kto?"
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)

Edytowane przez L_ka
Czas edycji: 2013-03-22 o 18:56
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-22, 20:48   #3299
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
Insynuować nie mam zamiaru nawet w najmniejszym stopniu . Widocznie Twój kot 'tak ma'.
Moje [ a było ich sporo w moim życiu] zawsze kładły się tam, gdzie była choroba.
Noo..mój kot w ogóle jest jakiś inny...on jest uczłowieczony po prostu za bardzo
Jeszcze mi się przypomniało - nigdy nie lubił leżeć u mamy na kolanach (bo się wierci), a to właśnie ona leczyła się na raka nie tak dawno Więc tutaj zupełnie jest wszystko na opak

Cytat:
Napisane przez Aper Pokaż wiadomość
cześć.
Zima=koszmar
u nas ok, wyniki jednak dobre
Dobrze, że wyniki dobre

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
Mi hormony buzują przed okresem, wczoraj się popłakałam bo (już)TŻ nie zmywa po sobie podłogi w łazience jak nachlapie i za późno mi zrobił rano herbatę. Niedługo zgłupieję.
Ja też chyba nie nadążam

---------- Dopisano o 21:48 ---------- Poprzedni post napisano o 21:42 ----------

Cytat:
Napisane przez common Pokaż wiadomość
To już chyba kwestia wychowania, bo gdyby to wyglądało u Ciebie tak od zawsze, to takie pilnowanie byłoby tak naturalne, że źle być się czuła bez tego
Hmmm...wiesz, dużo w tym racji - na pewno byłabym bardziej przyzwyczajona. Chociaż w niektórych matczynych obsesjach zupełnie bym się nie potrafiła odnaleźć Ja byłam co prawda rozsądnym dzieckiem, ale chyba jednak też trochę trudnym - jak się uparłam, że robię po swojemu to robiłam po swojemu i nikt mi nie był w stanie przemówić do rozumu, bo zaraz był wrzask i koniec Więc nie wiem czy jakikolwiek nadmiarowy dozór by się tutaj sprawdził

Poza tym już od dziecka uważam, że niektóre mamy sporo przesadzały w tym byciu strażnikiem swojego dziecięcia, żeby czasem się nie spociło za bardzo, nie ubrudziło, nie dotknęło w żadnym razie żadnej bakterii i było idealnie wychuchane - no nikt mi nie wmówi, że to jest dobre, bo ja bym chyba nie wytrzymała...chociaż na własnej skórze tego na szczęście nie doświadczyłam
__________________


Edytowane przez bura kocurka
Czas edycji: 2013-03-22 o 20:49
bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-23, 07:39   #3300
Aper
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 400
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Patri, wydaje mi się, że żal nad córką i jej pobałaganionym życiem ma w sobie cząstkę narcyza. Przede wszystkim myslisz o sobie - JA ZŁA MATKA. Nie odnosisz się do konkretnych problemów córki, które ma z takiego trybu życia, tylko całokształt. Niby chodzi o dziecko, bo wiadomo, że dla Ciebie najważniejsze, ale tak jakby córka była pretekstem by sobie "dać w ryj". rozpracowywałam temat sama dla siebie niedawno

Edytowane przez Aper
Czas edycji: 2013-03-23 o 09:08 Powód: literówki
Aper jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-09-23 01:47:20


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:12.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.