Czy seks może zniszczyć związek?!

[Hamas93]

Witam,

pytam, gdyż wiele osób mówi, że zbyt wczesny seks może pogorszyć relacje między nią, a nim - ile jest w tym prawdy? Z czego to wynika? Jeżeli ona i on tego bardzo pragną to co może spowodować pogorszenia się relacji między nimi po seksie? To, że zbyt wcześnie doszedł? Że przy wkładaniu sprawiał jej ból? Proszę o wyjaśnienie.

[meg1702]

Czasami seks jest spowodowany impulsem, chwilą zapomnienia. Uważam, że nie warto ukazać wszystkich kart na początku znajomości. Trzeba to robić stopniowo, aby ekscytacja obojgu wzrastała.

[Kolor Bzu]

Napisane przez Hamas93

Witam,

pytam, gdyż wiele osób mówi, że zbyt wczesny seks może pogorszyć relacje między nią, a nim - ile jest w tym prawdy? Z czego to wynika? Jeżeli ona i on tego bardzo pragną to co może spowodować pogorszenia się relacji między nimi po seksie? To, że zbyt wcześnie doszedł? Że przy wkładaniu sprawiał jej ból? Proszę o wyjaśnienie.

Nie mam pojęcia co się może pogorszyć. Jestem zdania, że jeśli ma się ochotę na seks to niezależnie od tego, które to spotkanie nie trzeba się hamować. Zdarzało mi się uprawiać z kimś seks na pierwszej randce, z mężem wylądowałam w łóżku przy trzecim spotkaniu. Nie widzę w tym niczego złego.

[syklamen]

Jeżeli relacja międzu dwojgiem ludzi jest normalna i wszystko idzie w dobrym kierunu, oboje zaczynają coś do siebie czuć i mają na siebie ochotę, a więc dochodzi do seksu, to seks w wielu przypadkach jeszcze ich do siebie zbliży. Oczywiście nie mam na mysli relacji, gdzie facet tylko dąży do tego żeby 'zaliczyć'.
Problemy mogą się pojawić, wiadomo, bo w łóżku trzeba się nauczyć siebie nawzajem i sporo przejść, żeby obojgu partnerom współżycie przyniosło satysfakcję. Ale jeżeli jest uczucie, partnerzy są dla siebie wyrozumiali to w sytuacji gdy np. kobietę boli podczas stosunku normalny facet nie będzie pchał na chama, tylko np zmieni pozycję i po problemie. Jeżeli problemy z seksem są przewlekłe, czyli partnerzy próbują, szukają pomocy u specjalistów i nic się prawie nie zmienia, to wiadomo, że to może spowodować spięcia w związku i nawet jego rozpad. To wszystko zależy od ludzi jak bardzo ważna dla nich będzie ta sfera. Ogołnie seks jest ważną częścią związku ale i bardzo przyjemną.

[sante]

teraz nastały takie czasy,że brak seksu może zniszczyć związek

[201607110949]

Napisane przez sante

teraz nastały takie czasy,że brak seksu może zniszczyć związek

ale to jakieś dziwne, że brak seksu wpływa bardzo negatywnie na związek?

seks może zepsuć relację, jeśli dla którejś ze stron było za wcześnie lub któraś z osób chciała tylko zaliczyć i nie myślała o tej drugiej na poważnie. W innym wypadku nie widzę powodu, dla którego coś miałoby pójść gorzej bo para już ze sobą spała.

[Kolor Bzu]

Napisane przez sante

teraz nastały takie czasy,że brak seksu może zniszczyć związek

Seks jest ważną częścią związku. Nie wiem co w tym złego albo smutnego

[Lemmy is God]

Napisane przez Kolor Bzu

Seks jest ważną częścią związku. Nie wiem co w tym złego albo smutnego

Mnie przeraża to że dla wielu ludzi okresowa abstynecja (3-4 miesiące) jest rzeczą niewyobrażalną i tak straszną, że w takim wypadku należy się rozstać. Do tego dochodzi wyobrażenie że człowiek MUSI być maszynką do seksu czyli chcieć zawsze i wszędzie, zmęczenie nie powinno go dotyczyć (głównie wobec facetów są takie wymagania).

[marysienka]

Napisane przez Kolor Bzu

Nie mam pojęcia co się może pogorszyć. Jestem zdania, że jeśli ma się ochotę na seks to niezależnie od tego, które to spotkanie nie trzeba się hamować.

Ja z moim ex poszłam do łóżka tego samego dnia w którym się poznaliśmy i też nie widzę w tym nic złego, oboje tego chcieliśmy.

[Kolor Bzu]

Napisane przez Lemmy is God

Mnie przeraża to że dla wielu ludzi okresowa abstynecja (3-4 miesiące) jest rzeczą niewyobrażalną i tak straszną, że w takim wypadku należy się rozstać.

Niektórzy mają duże libido. Najchętniej uprawiałabym seks codziennie (inna sprawa, że nie zawsze się da). Trudno jest mi sobie wyobrazić sytuację, w której będąc z kimś w związku musiałabym mieć kilkumiesięczną przerwę od seksu. Jasne, że zdarza się, że jedna osoba wyjedzie, albo jest chora/leży w szpitalu i seks jest niemożliwy. Ale są to sytuacje losowe i nie wyobrażam sobie bym miała partnera zostawić bo akurat jest chory.

Do tego dochodzi wyobrażenie że człowiek MUSI być maszynką do seksu czyli chcieć zawsze i wszędzie, zmęczenie nie powinno go dotyczyć (głównie wobec facetów są takie wymagania).

Każdy ma prawo nie chcieć seksu. Mieć gorszy dzień, stresujący okres w pracy. I jak najbardziej rozumiem że przez tydzień, dwa ktoś nie ma na seks ochoty. Ale jeśli to trwa miesiącami to w moim odczuciu jest coś nie tak. Bo moim zdaniem zdrowy człowiek, bez problemów, będący w związku z ukochaną osobą ma na seks ochotę i tyle.

Inna sprawa, że należy się dobrać zgodnie z upodobaniami. Nie mogłabym być z osobą o wyraźnie niższym libido niż ja, ani z osobą, dla której 4 miesiące bez seksu w związku to normalna sprawa.

[Lemmy is God]

Ja pomimo bardzo dużego libido bez problemu mogę sie nie kochac parę miesięcy. Zwłaszcza że moim zdaniem za częstotliwość stosunków odpowiada głównie komfort psychiczny, a w dobie kryzysu ekonomiczno/poitycznego trudno o spokój psychiczny i brak poważnych problemów.

[Kolor Bzu]

Napisane przez Lemmy is God

Ja pomimo bardzo dużego libido bez problemu mogę sie nie kochac parę miesięcy. Zwłaszcza że moim zdaniem za częstotliwość stosunków odpowiada głównie komfort psychiczny, a w dobie kryzysu ekonomiczno/poitycznego trudno o spokój psychiczny i brak poważnych problemów.

Sytuacja ekonomiczna nie wpływa na moje libido ani na satysfakcję z seksu. Rozumiem, że na kogoś może wpływać. Ale na pewno takiej osoby nie wybrałabym na swojego życiowego partnera.

[Lemmy is God]

Napisane przez Kolor Bzu

Sytuacja ekonomiczna nie wpływa na moje libido ani na satysfakcję z seksu. Rozumiem, że na kogoś może wpływać. Ale na pewno takiej osoby nie wybrałabym na swojego życiowego partnera.

Mam pytanie. Mianowicie czy wiesz co to jest bieda i głodowanie? Bo owszem brak kasy na kanary u większości osób nie wpływa na potęcje ale widmo odłączenia mediów, brak pracy czy makabrycznie mało pieniędzy na przeżycie jednak według mnie to zupełnie inna bajka.

[Kolor Bzu]

Napisane przez Lemmy is God

Mam pytanie. Mianowicie czy wiesz co to jest bieda i głodowanie? Bo owszem brak kasy na kanary u większości osób nie wpływa na potęcje ale widmo odłączenia mediów, brak pracy czy makabrycznie mało pieniędzy na przeżycie jednak według mnie to zupełnie inna bajka.

Rzucasz dość skrajnymi przykładami. Na szczęście nie wiem co to jest głodowanie. Nie wiem też co to jest tak podręcznikowa bieda. I mam nadzieję, że wiedzieć nie będę.

Zauważ, że ja cały czas mówię o normalnym związku i normalnej sytuacji życiowej. A Ty mi tu z głodowaniem wyskakujesz

[Lemmy is God]

Napisane przez Kolor Bzu

Rzucasz dość skrajnymi przykładami. Na szczęście nie wiem co to jest głodowanie. Nie wiem też co to jest tak podręcznikowa bieda. I mam nadzieję, że wiedzieć nie będę.

Zauważ, że ja cały czas mówię o normalnym związku i normalnej sytuacji życiowej. A Ty mi tu z głodowaniem wyskakujesz

Ja właśnie podaję dość prozaiczne przykłady. Znam multum osób które żyją na pograniczu biedy pomimo pracy i wielu wysiłków by żyć normalnie.

Ja też piszę o przeciętnym życiu przeciętnego polaka. O ludziach których ledwo stać na życie codzienne bez żadnych ekscesów i ekstrawagancji. I zdaję sobię z tego sprawę że będzie coraz gorzej i coraz większej liczby osób będzie to dotyczyć.

[201803290936]

Tak, seks może zniszczyć związek. Jaki seks? Na pewno:
1. nieudany / niesatysfakcjonujący,
2. za rzadki (jeżeli którejkolwiek ze stron to przeszkadza),
3. brak seksu (jeżeli którejkolwiek ze stron to przeszkadza).

Czy można nie kochać się kilka tygodni, czy nawet miesięcy, a przy tym dbać o dobre relacje w związku? Można, ale nie wpłynie to negatywnie na związek tylko jeżeli ludzie o tym rozmawiają, nie jest to spowodowane tym, że jeden partner odrzuca drugiego, nie dopuszcza go do siebie i nadal dba się o bliskość, sferę intymną. Ja z TŻ kocham się rzadziej, niż kiedyś - mamy ostatnio mnóstwo na głowie, nieraz 1,5 tygodnia się nie kochamy, ale mówimy sobie, że tego pragniemy, przytulamy się, całujemy, jest bliskość, tylko po prostu sił już często pod koniec dnia nie ma. Tylko, że tu nikt nikogo nie olewa, nie odrzuca, nie daje odczuć, że już tego nie ma.

[Michunka]

Kolor Bzu ale życie właśnie tak wygląda. Nie można czuć się pewnie w dzisiejszych czasach. Miałam świetną pracę a w sekundzie zostałam bezrobotną i wegetuję, bo życiem tego nazwać się nie da.
Ja miałam bardzo wysokie libido przez 5 lat związku, a później zaczęło słabnąć. Teraz potrafimy nie kochać się nawet miesiąc. Nadal się kochamy i kręcimy, ale są sytuacje życiowe, które potrafią tak zmartwić,że nie ma się ochoty na nic innego jak buziak na dobranoc.

[TmargoT]

Napisane przez Hamas93

Witam,

pytam, gdyż wiele osób mówi, że zbyt wczesny seks może pogorszyć relacje między nią, a nim - ile jest w tym prawdy? Z czego to wynika? Jeżeli ona i on tego bardzo pragną to co może spowodować pogorszenia się relacji między nimi po seksie? To, że zbyt wcześnie doszedł? Że przy wkładaniu sprawiał jej ból? Proszę o wyjaśnienie.

jeśli obie strony tego chcą to nie rozumiem problemu .
zbyt wczesny seks może popsuć relacje ,jeśli jedna strona naciska,a druga robi to dla "swiętego spokoju"
seks może popsuć relacje jesli jest zbyt egoistycznie jednostronny ,brak w nim emocji i namiętności.
nie musi byc zakończony orgazmem ,aby był przyjemny

---------- Dopisano o 15:00 ---------- Poprzedni post napisano o 14:57 ----------

Napisane przez Lemmy is God

Ja pomimo bardzo dużego libido bez problemu mogę sie nie kochac parę miesięcy. Zwłaszcza że moim zdaniem za częstotliwość stosunków odpowiada głównie komfort psychiczny, a w dobie kryzysu ekonomiczno/poitycznego trudno o spokój psychiczny i brak poważnych problemów.

*znalazłaś / łeś sposób ,aby zamienic popęd seksualny na popęd do pracy?
powiedz jak ,a będziesz bogaty / bogata











*wybacz,ale nie dopatrzyłam się twojej płci

[Kolor Bzu]

Napisane przez Michunka

Kolor Bzu ale życie właśnie tak wygląda. Nie można czuć się pewnie w dzisiejszych czasach.
Miałam świetną pracę a w sekundzie zostałam bezrobotną i wegetuję, bo życiem tego nazwać się nie da.

Rozumiem. Mam akurat taką sytuację, że naprawdę nie muszę się martwić o to, co mi przyniesie przyszłość, czy będę miała na chleb za 5 lat i czy będę miała na emeryturę. Wiem, że nie każdy ma to szczęście, niemniej w mojej sytuacji nie jestem w stanie sobie wyobrazić tragedii na tyle dużej by mi odebrało chęci na nie wiadomo jaki okres czasu.

Ja miałam bardzo wysokie libido przez 5 lat związku, a później zaczęło słabnąć. Teraz potrafimy nie kochać się nawet miesiąc.

Odkąd rozpoczęłam życie seksualne mam wysokie libido. Nigdy nic tego nie zmieniło. Miewałam trudniejsze chwile, był czas kiedy mój TŻ miał podejrzenie stwardnienia rozsianego i oboje żyliśmy w stresie, napięciu i niepewności, ale częstotliwość seksu nam nie spadła. Nie wiem no ja akurat tak mam.

Zdarza się, że jesteśmy zmęczeni, zawaleni robotą i nie mamy czasu. Ale nie trwa to nigdy dłużej niż tydzień-dwa i w ciągu teg czasu okazujemy sobie czułość i mówimy sobie jak bardzo mamy ochotę.

Nadal się kochamy i kręcimy, ale są sytuacje życiowe, które potrafią tak zmartwić,że nie ma się ochoty na nic innego jak buziak na dobranoc.

Rozumiem, aczkolwiek nie mam tendencjo do zamartwiania się, płakania w poduszkę i przezywania. Trudna sytuacja (choroba bliskiej osoby, trudna sytuacja życiowa) posmucą mnie dzień-dwa a potem zaczynam z tym po prostu funkcjonować i wracam do normalności nawet jeśli się boję czy martwię.

[Lemmy is God]

Kolorze Bzu rozumiem że nie mieszkasz w Polsce? Bo naszemu krajowi grozi realne bankructwo i w tej sytuacji niezbyt można mieć pewność co do przyszłości nawet jeśli ma się na daną chwilę dobrą pracę, wykształcenie i środki do życia.

TmargoT nie mam takiego sposobu, zwyczajnie mój organizm potrafi uśpić na pewien okres potrzeby seksualne, zwłaszcza gdy mam na głowie sprawy poważniejsze.

[Kolor Bzu]

Napisane przez Lemmy is God

Kolorze Bzu rozumiem że nie mieszkasz w Polsce? Bo naszemu krajowi grozi realne bankructwo i w tej sytuacji niezbyt można mieć pewność co do przyszłości nawet jeśli ma się na daną chwilę dobrą pracę, wykształcenie i środki do życia.

TmargoT nie mam takiego sposobu, zwyczajnie mój organizm potrafi uśpić na pewien okres potrzeby seksualne, zwłaszcza gdy mam na głowie sprawy poważniejsze.

1) Zastanawia mnie czy naprawdę aż tak bardzo przezywasz to, że jest kryzys, że aż epatujesz pesymizmem i odechciewa Ci się normalnie żyć?

2)Naprawdę dużo potrzeba by zbankrutował kraj.

Co do mnie to nie muszę się tłumaczyć.
-mieszkam w Polsce
-nawet jeśli się okaże, że nie da się w kraju znaleźć pracy to istnieją inne kraje.
-oprócz dochodów istnieje jeszcze coś takiego jak majątek. Inwestycje, posiadane nieruchomości, majątek rodzinny itp.
-są zawody i specjalizacje które pracę znajdą niemal zawsze, jak nie w tym kraju to w innym (akurat nie o mnie mowa)

Jestem życiową optymistką. Nie tu to gdzie indziej, nie teraz to jutro. Nie przeraża mnie wizja kryzysu, bezrobocie bo ja wierzę, że i tak sobie poradzę, więc zamiast popadać w marazm i beznadzieję po prostu działam, żyję i mam się dobrze.

[Rena]

udany seks to wazna sprawa w zwiazku, takze dla mnie to jest kryterium doboru partnera , nie jedyne ale tak.

Natomiast sa sytuacje ze para sie dopiero pozna i ona nie wie czy jemu chodzi tylko o zaliczenie czy cos wiecej, wiec dopoki sie nie przekona lepiej po prostu odpuscic sobie seks i co najwyzej chodzic za raczki. Taki facet sam szybko odejdzie, jak zobaczy ze to nie jest latwo, ale on by i tak szybko odszedl zaraz po zaliczeniu, wiec w zasadzie nie ma roznicy. A jak mu zalezy to zostanie pomimo to. Ale to sytuacje przedzwiazkowa.

[Lemmy is God]

Napisane przez Kolor Bzu

1) Zastanawia mnie czy naprawdę aż tak bardzo przezywasz to, że jest kryzys, że aż epatujesz pesymizmem i odechciewa Ci się normalnie żyć?

2)Naprawdę dużo potrzeba by zbankrutował kraj.

Co do mnie to nie muszę się tłumaczyć.
-mieszkam w Polsce
-nawet jeśli się okaże, że nie da się w kraju znaleźć pracy to istnieją inne kraje.
-oprócz dochodów istnieje jeszcze coś takiego jak majątek. Inwestycje, posiadane nieruchomości, majątek rodzinny itp.
-są zawody i specjalizacje które pracę znajdą niemal zawsze, jak nie w tym kraju to w innym (akurat nie o mnie mowa)

Jestem życiową optymistką. Nie tu to gdzie indziej, nie teraz to jutro. Nie przeraża mnie wizja kryzysu, bezrobocie bo ja wierzę, że i tak sobie poradzę, więc zamiast popadać w marazm i beznadzieję po prostu działam, żyję i mam się dobrze.

Ja akurat się tym cholernie przejmuję, zwłaszcza że to dotyczy kraju który kocham i nie wyobrażam sobie życia w innym miejscu.


Co do majątku/oszczędności to może to wszystko zostać upaństwowione by pokryć długi państwa. I jak pokazują nam inne kraje europejskie, bankructwo nie jest takim nierealnym wydarzeniem.

[Kolor Bzu]

Napisane przez Lemmy is God

Ja akurat się tym cholernie przejmuję, zwłaszcza że to dotyczy kraju który kocham i nie wyobrażam sobie życia w innym miejscu.

Widzisz między innymi dlatego z Tobą bym nie mogła być w związku
Ja się tym nie przejmuję. Polska to kraj jak każdy inny. Jedyne co mnie tu trzyma to rodzina i znajomi. Ale pod każdym innym względem jest mi wszystko jedno gdzie mieszkam, w jakim języku mówię. Nie jestem patriotką, nie czuję "sentymentu do ojczyzny". Moim domem jest świat. Polska mnie nie wychowała, nie dała mi żadnych umiejętności, niczego nie zapewniła. Nie tu to gdzie indziej.

Co do majątku/oszczędności to może to wszystko zostać upaństwowione by pokryć długi państwa. I jak pokazują nam inne kraje europejskie, bankructwo nie jest takim nierealnym wydarzeniem.

Wszystko może się zdarzyć. Mogę jutro umrzeć, może mnie przejechać samochód, mój mąż może być inwalidą na wózku. Ale prawdopodobieństwo nie jest czymś, czym się przejmuję. Będzie jak będzie i dopóki będę żyła to będę żyła. A jak umrę to umrę. Jeszcze mi tylko zamartwiania się przyszłością do szczęścia brakuje

[201803300917]

Napisane przez Lemmy is God

Ja akurat się tym cholernie przejmuję, zwłaszcza że to dotyczy kraju który kocham i nie wyobrażam sobie życia w innym miejscu.

.

też kocham ten kraj i chce w nim żyć ale nie popadam w az taki pesymizm. zamiast popadać w fatalizm warto się zastanowić co można zrobić i jak sobie poradzić. przesadzasz troche z tym bankructwem tak jak napisała KolorBzu to nie takie hopsiup.
dla mnie seks jest bardzo ważny w związku. dobry i regularny seks wiadomo, ze sytuacje losowe typu choroba czy wyjazd to co innego.

[Naomi21]

Napisane przez Kolor Bzu

Sytuacja ekonomiczna nie wpływa na moje libido ani na satysfakcję z seksu. Rozumiem, że na kogoś może wpływać.

Mam tak samo Mogę się strasznie stresować, nie spać po nocach z nerwów albo bólu, ale akurat na to zawsze mam ochotę Niezależnie od wszystkiego. Właściwie, to im mniej mi się układa w innych dziedzinach życia, to tym lepiej jest w łóżku, tajemnica

Ogólnie jestem straszną pesymistką, ale widzę, że do niektórych to mi daleko

Nie ma się co oszukiwać: seks jest ważny. 2 - 3 miesiące przerwy byłyby dla mnie strasznie trudne, wiadomo, że nie zostawiłabym swojego chłopaka, ale mam już na koncie długą abstynencję i ciągle chodziłam zła i wkurzona Gdyby nagle mojemu partnerowi odwidziało się i stwierdził, że on to bez seksu może żyć albo raz na rok, to byłoby kiepsko.

[kalincia]

Napisane przez SALIX

ale to jakieś dziwne, że brak seksu wpływa bardzo negatywnie na związek?

seks może zepsuć relację, jeśli dla którejś ze stron było za wcześnie lub któraś z osób chciała tylko zaliczyć i nie myślała o tej drugiej na poważnie. W innym wypadku nie widzę powodu, dla którego coś miałoby pójść gorzej bo para już ze sobą spała.

Jeszcze by mi dużo zepsuło, gdyby facet w łożku okazał się kompletnym beztalenciem lub myślał tylko o sobie, a był w tym niereformowalny.

[sante]

[QUOTE=Kolor Bzu;40275323]Rozumiem. Mam akurat taką sytuację, że naprawdę nie muszę się martwić o to, co mi przyniesie przyszłość, czy będę miała na chleb za 5 lat i czy będę miała na emeryturę. Wiem, że nie każdy ma to szczęście, niemniej w mojej sytuacji nie jestem w stanie sobie wyobrazić tragedii na tyle dużej by mi odebrało chęci na nie wiadomo jaki okres czasu.


Odkąd rozpoczęłam życie seksualne mam wysokie libido. Nigdy nic tego nie zmieniło. Miewałam trudniejsze chwile, był czas kiedy mój TŻ miał podejrzenie stwardnienia rozsianego i oboje żyliśmy w stresie, napięciu i niepewności, ale częstotliwość seksu nam npadła. Nie wiem no ja akurat tak mam.

Zdarza się, że jesteśmy zmęczeni, zawaleni robotą i nie mamy czasu. Ale nie trwa to nigdy dłużej niż tydzień-dwa i w ciągu teg czasu okazujemy sobie czułość i mówimy sobie jak bardzo mamy ochotę.



Rozumiem, aczkolwiek nie mam tendencjo do zamartwiania się, płakania w poduszkę i przezywania. Trudna sytuacja (choroba bliskiej osoby, trudna sytuacja życiowa) posmucą mnie dzień-dwa a potem zaczynam z tym po prostu funkcjonować i wracam do normalności nawet jeśli się boję czy martwię.[/QUOTE.
Odnoszę wrażenie,ze w sumie jesteś uboga i troszkę jakby niedojrzała

[kalincia]

[QUOTE=sante;40277133]

Napisane przez Kolor Bzu

Rozumiem. Mam akurat taką sytuację, że naprawdę nie muszę się martwić o to, co mi przyniesie przyszłość, czy będę miała na chleb za 5 lat i czy będę miała na emeryturę. Wiem, że nie każdy ma to szczęście, niemniej w mojej sytuacji nie jestem w stanie sobie wyobrazić tragedii na tyle dużej by mi odebrało chęci na nie wiadomo jaki okres czasu.


Odkąd rozpoczęłam życie seksualne mam wysokie libido. Nigdy nic tego nie zmieniło. Miewałam trudniejsze chwile, był czas kiedy mój TŻ miał podejrzenie stwardnienia rozsianego i oboje żyliśmy w stresie, napięciu i niepewności, ale częstotliwość seksu nam npadła. Nie wiem no ja akurat tak mam.

Zdarza się, że jesteśmy zmęczeni, zawaleni robotą i nie mamy czasu. Ale nie trwa to nigdy dłużej niż tydzień-dwa i w ciągu teg czasu okazujemy sobie czułość i mówimy sobie jak bardzo mamy ochotę.



Rozumiem, aczkolwiek nie mam tendencjo do zamartwiania się, płakania w poduszkę i przezywania. Trudna sytuacja (choroba bliskiej osoby, trudna sytuacja życiowa) posmucą mnie dzień-dwa a potem zaczynam z tym po prostu funkcjonować i wracam do normalności nawet jeśli się boję czy martwię.[/QUOTE.
Odnoszę wrażenie,ze w sumie jesteś uboga i troszkę jakby niedojrzała

A to dlaczego, bo funkcjonuje normalnie w sytuacji stresu zamast rozpaczać i przeżywać dezintegrację z powodu nieszczęścia, na które nie ma się wpływu? Raczej silna i zrownoważona.

A wracając do tematu. Sytuacja na świecie i w Polsce nie interesuje mnie na tyle, by wpływała na moją chęć na seks. Ale już ciapowaty mężczyzna - tak.

[chwast]

Słaby seks może

Sent from my SK17i using Tapatalk