Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią. Część 9

[dacn]

Ja się już nie dziwie brakom w wiedzy ogolnej. Jak teraz to rodzic decyduje o tym czy jego dziecko będzie powtarzać klasę czy nie. To ja nie mam juz złudzeń co do systemu edukacji.

[201604200942]

Napisane przez dacn

Ja się już nie dziwie brakom w wiedzy ogolnej. Jak teraz to rodzic decyduje o tym czy jego dziecko będzie powtarzać klasę czy nie. To ja nie mam juz złudzeń co do systemu edukacji.

możesz coś więcej na ten temat powiedzieć? To tyczy się wszystkich dzieci (tzn. do 18 roku życia) czy jak?

[kawa_zmlekiem]

Jest coś takiego w klasach 1-3 podstawówki, chyba. Wiadomo, nie ma ocen, nauczyciel może co najwyżej zasugerować rodzicowi żeby dziecko powtórzyło rok jak sobie nie radzi; decyzję ostateczną podejmuje rodzic (czyli najczęściej się nie zgadza).

[dacn]

Napisane przez SamaraMorganx

możesz coś więcej na ten temat powiedzieć? To tyczy się wszystkich dzieci (tzn. do 18 roku życia) czy jak?

Dowiedzialam sie dzisiaj na placu zabaw od innej mamy (moje do szkoły jeszcze nie chodzi). Na pewno jest tak w klasach 1 do 3 w podstawówce. Jak dla mnie szok. Totalne oglupianie społeczeństwa od mlodosci.

Efekcie w klasie 3 sa dzieci co nie potrafia czytac czy liczyć.

[Chatul]

Napisane przez bowszystkotoiluzjajest

A mnie ruszają braki wiedzy podstawowej.

Zależy jeszcze co nazwiemy wiedzą podstawową.

Nie wiem, jak przez 12 lat edukacji można nie wiedzieć, kim był Hitler, czy kiedy odbyła się II w. św (tej niewiedzy przykład mieliśmy już kiedyś w tym wątku )... Ja tego nie pojmuję, bo nawet nie słuchając na lekcjach, pożyczając notatki itd., to na sprawdziany trzeba się nauczyć. Ja np. teraz może nie pamiętam dat rocznych różnych wydarzeń itd. ale jakby ktoś mi powiedział nie wiem np "rewolucja francuska", to od razu pojawiałyby się odpowiednie skojarzenia (Bastylia, Danton, Robespierre,Napoleon itd..)..

Niby na sprawdziany trzeba się nauczyć, ale w praktyce metoda zakuć-zdać-zapomnieć u wielu osób nadal funkcjonuje
I wiesz, mnie też dziwią duże braki w wiedzy podstawowej, np. niewiedza na temat tego, kim był Hitler, ale że ktoś nie wie o co dokładnie chodziło w Wielkiej Rewolucji Francuskiej to już mnie nie dziwi. Skojarzenia skojarzeniami, ale sama pamiętam jaki podręcznik miałam w podstawówce do historii. Każdy rozdział był o czymś innym, więc nawet nie widziałam związku między różnymi wydarzeniami. W efekcie pozostały mi głównie urywki i jakieś skojarzenia z wiedzy, którą rzekomo w podstawówce nabyłam.

Tak samo ułamki, pół podstawówki się to wałkuje, chyba od 4 klasy..nie wiem jak można zdać podstawówkę nie znając podstaw.

A z tym się zgadzam. Trudno przegapić ułamki

A czy t oteż zależy od tego, na jakiego nauczyciela się trafi... nauczyciel tak naprawdę mało co może. Bo jak uczy biologii, to co niby ma robić, żeby zainteresować ucznia? Przebrać się za motyla?

A czemu by nie? Na pewno lepsze to niż prowadzenie przez kilka lat monotonnych lekcji z wykorzystaniem jedynie metody podawczej.

Nie mówiąc już o tym, że nauczyciel może dużo. Jak będzie ciekawie prowadził lekcje, to jest szansa, że chociaż część uczniów będzie go słuchała i coś z lekcji wyciągnie, a nie tylko zastosuje przed klasówką metodę zakuć-zdać-zapomnieć. A niektórzy nauczyciele tak właśnie przekazują wiedzę, że nic tylko ją wkuwać, bo szans na zrozumienie czegoś nie ma szans, bo tak źle nauczyciel tłumaczy. Nie każdy ma talent do nauczania.

Już nawet nie wspominam o nauczycielach chemii czy fizyki, z którymi miałam do czynienia, którzy sami ewidentnie nie rozumieli, czego uczą. O pokazaniu jakiegokolwiek związku między tym, co jest w programie, a tym, co jest w moim realnym świecie, to nawet nie było co myśleć.

Poza tym problem jest nie tylko w nauczycielach, ale i w rodzicach, którzy w ogóle nie stymulują dziecka w kierunku zdobywania wiedzy. Komputer, gierki, telewizja, niech się dziecko bawi, po co zachęcić do przeczytania książki, po co kupić jakąś gazetkę z ciekawostkami naukowymi..

Tu się zgadzam, wielu rodziców nie tylko nie stymuluje dziecka, ale też w ogóle nie uczy dziecka, że wiedza jest wartością.

A co do tego, że nieużywana wiedza zanika... - jeżeli się czegoś nauczysz, to masz to w pamięci długotrwałej przez całe życie, pojawia się jedynie problem w postaci nieskutecznego wydobycia tych zapisanych w mózgu informacji. Nie da się więc zapomnieć ułamków, procentów, tak jak jeżdżenia na rowerze.

Tak czy inaczej, efekt jest ten sam, bo okazuje się, że tej wiedzy nie ma się „w garści”, bez względu na to, czy powodem jest jej zanik czy niemożność wydobycia z czeluści mózgu.

[Darkoz]

To to możliwe nie zdać w 1-3 podstawówki? Za moich czasów przechodziły nawet trochę tępe osoby, ale nie było raczej nikogo, kto by nie umiał prostych działań zrobić czy przeczytać czegoś. Społeczeństwo faktycznie głupieje, a reformy, które zostały wprowadzone we wczesnych klasach podstawówki tylko się do tego przyczyniają. Byle biedne niewiniątka nie musiały sobie głupotami główek zawracać.

[201607231707]

Napisane przez Chatul

Już nawet nie wspominam o nauczycielach chemii czy fizyki, z którymi miałam do czynienia, którzy sami ewidentnie nie rozumieli, czego uczą. O pokazaniu jakiegokolwiek związku między tym, co jest w programie, a tym, co jest w moim realnym świecie, to nawet nie było co myśleć.

Miałam raz fizyka, który w mojej wsi jest legendą. Kartkówkę potrafił robić przez cała lekcję, zgubił się na wycieczce szkolnej, gdy wracaliśmy z tej samej wycieczki musieliśmy zawracać po kilku czy kilkunastu kilometrach, bo zostawił klucze do auta w ośrodku, założył "Klub Młodego Ainsteina", a jeden temat czasem przerabiał 2-3 miesiące - nawet nie tłumaczył, tylko na zasadzie "zróbcie tak i tak" "a czemu?" "... no bo tak jest i już!" Jedna lekcja w zasadzie wyglądała tak:
5 minut - stoimy pod salą, a on siedzi w środku i nie wiadomo co robi
5 minut - pan X kończy drożdżówkę
5-10 minut - pan X sprawdza obecność
10 minut - pan X kogos pyta. Zdarzało się, że nie zaliczał dobrych odpowiedzi "bo jemu się wydaje, że jest inaczej"
10 minut - pan X szuka papierów, wzdycha, nieudolnie tlumaczy, po czym zacina się i patrzy w przestrzeń
5 minut - "to przeczytajcie sobie w domu to i to i przepiszcie to i to"
A ludzie się dziwili, że jak mogę miec takie beznadziejne oceny, skoro wcale głupia nie jestem

Napisane przez Darkoz

To to możliwe nie zdać w 1-3 podstawówki? Za moich czasów przechodziły nawet trochę tępe osoby, ale nie było raczej nikogo, kto by nie umiał prostych działań zrobić czy przeczytać czegoś. Społeczeństwo faktycznie głupieje, a reformy, które zostały wprowadzone we wczesnych klasach podstawówki tylko się do tego przyczyniają. Byle biedne niewiniątka nie musiały sobie głupotami główek zawracać.

U mnie (rocznik wiadomy ) nie zdał w 2 klasie jeden chłopak, no ale biedak miał prawdziwą patolę w domu i zero warunków do nauki, więc tak, można nie zdać i nie zawsze to oznacza, że ktos jest idiotą

Sama ledwo sie wygrzebałam z zagrożenia w drugiej klasie LO, bo z powodów osobistych rzadko bywałam na lekcjach, a gdy prosiłam nauczyciela żeby mi coś wytłumaczył, słyszałam, że on mi niczego tłumaczył nie będzie - nawet nie dowiedziałam się czemu

[Suvia]

Napisane przez Chatul

A czemu by nie? Na pewno lepsze to niż prowadzenie przez kilka lat monotonnych lekcji z wykorzystaniem jedynie metody podawczej.

Tak tylko mi się przypomniało (odnośnie niemonotonnych lekcji), jak szwagier opowiadał, że na jego pierwszej lekcji rosyjskiego (druga klasa podstawówki) przyszła na występy gościnne Rosjanka. Wlazła na ławkę i zaczęła śpiewać taka piosenkę o babuszce i dwóch jej gąsiorach- czarnym i białym. Tak to dzieci zaszokowało i wbiło im się w pamięć, że do dziś szwagier tę piosenkę pamięta


Ja pamiętam szczególnie jedną lekcję geografii, bo przyszła do nas studentka ubrana w strój a la "w pustyni i w puszczy" i opowiadała nam o Afryce w stylu opowieści podróżnika. I tak przejechała całą mapę Afryki, bardzo fajne to było. Na pewno dało więcej niż lekcje z panią od geografii, która kazała beznamiętnie ryć fragmenty podręcznika o tym, ze w południowo-wschodnim Sudanie wydobywa się X, Y i Z, a w północnym Kongu D, F i G. No fascynujące, dużo z tego pamiętam.

[201604200942]

Napisane przez Darkoz

To to możliwe nie zdać w 1-3 podstawówki? Za moich czasów przechodziły nawet trochę tępe osoby, ale nie było raczej nikogo, kto by nie umiał prostych działań zrobić czy przeczytać czegoś. Społeczeństwo faktycznie głupieje, a reformy, które zostały wprowadzone we wczesnych klasach podstawówki tylko się do tego przyczyniają. Byle biedne niewiniątka nie musiały sobie głupotami główek zawracać.

w mojej klasie wychowawczyni nie przepuściła 3 osoby. To było 15 lat temu, więc to nie jest wina reformy.

[dacn]

Ja pamiętam jak rycie na pamięć rocznika statystycznego mapkowki gdzie sprawdzano kropki co do milimetra i uczenie sie w których województwach jest najwięcej zakładów azotowych a w ktorych hoduje sie najwiecej owiec.

[201605161006]

Moim zdaniem powinni w szkolach srednich chociazby wprowadzic troche wiecej zajec praktycznych, dla mnie to byla duza roznica przejscie z LO gdzie zajecia to było dyktowanie notatek na wiekszosci przedmiotow, do studiow, gdzie na zajeciach sa mikroskopy, preparaty, zajecia laboratoryjne, zajecia terenowe itd. Chociaz jeszcze tak przy samym opowiadaniu też można zaciekawic jesli nauczyciel ciekawie opowiada. Natomiast tacy nauczyciele jak nauczyciel Demi93 od fizyki są najgorsi, mialam takiego od Przedsiębiorczości i mialam taką babkę jeszcze w gimnazjum od historii - mowila, ze mamy spisac podsumowanie z konca rozdziału, a na całą lekcję sobie wychodziła. Szkoda, bo kiedy juz zdarzało jej sie przeprowadzic lekcje normalnie z raz na miesiąc, to było ciekawie. Albo w LO na polskim, babka sobie 3/4 lekcji siedziala na onecie i czytała komentarze, co jakis czas mowiac nam, co tam wyczytała Beznadziejna była, ale do marudzenia, ze nauczyciele mają za małe pensje i za mało urlopów to była pierwsza i jej oburzenie, ze nauczycielom wiek emerytalny podniesli, jak oni mogli...

[Suvia]

O, przedsiębiorczość Na zajęciach nie robiliśmy nic, a żeby zaliczyć przedmiot trzeba było uzupełnić ćwiczenia, czyli... beznamiętnie uzupełnić tę książkę ćwiczeniową jakimiś ciulowymi definicjami z ciulowego podręcznika


Odnośnie chemii - ja, Suvia, przez całe swoje życie NIGDY nie zrobiłam żadnego doświadczenia, żadnego także (na lekcji) nie widziałam. Odnośnie fizyki - to samo.

[201607231707]

A ja widziałam doświadczenia z chemii, sialalala! Jak przyszła praktykantka i jak chemiczka puściła filmik Na fizyce RAZ w gimbazie wyszliśmy na boisko (doceńcie to, jedyna oznaka zainteresowania edukacją jaką okazał tamten nauczyciel) - paliliśmy szkiełkiem reklamówkę i rękę kolegi

A te cwiczenia polegające na przepisywaniu wszystkiego z podręcznika to juz w ogole Szkoda mi było czasu na to.

Od historii kiedyś miałam fajna babkę. Widać było, że naprawdę ją to fascynuje i lubi się dzielić to wiedzą, a opowiadała z takim entuzjazmem, że aż się chciało jej słuchać.
I żal dupę ściska, jak się pomyśli, że na nauczycieli patrzy się przez pryzmat takich jak mój fizyk (pozdrawiam go z tego miejsca, jestem pana wielka fanką <3), a tacy jak ona to niewielki ułamek.

[Heledore]

Napisane przez SamaraMorganx

możesz coś więcej na ten temat powiedzieć? To tyczy się wszystkich dzieci (tzn. do 18 roku życia) czy jak?

niby tylko tych najmłodszych, ale.... weźmy np licealistę z kilkoma jedynkami, który nie zdał żadnego egzaminu poprawkowego. Powinien zostać na drugi rok. Jednak wystarczy, że napisze podanie z którego wynika, że nie miał warunków aby nauczyć się na poprawki i ma trudną sytuację rodzinną i może przejść do następnej klasy. Teoretycznie rada pedagogiczna może zablokować mu możliwość "awansu", ale w praktyce tak dzieje się rzadko, bo nauczyciele musieliby udowodnić (nie jest powiedziane jak należy udowodnić) że uczeń ma warunki do nauki, a sytuacja rodzinna nie jest trudna.

Ponadto trzeba kalkulować. Uczeń to klient. Niezadowolony klient pójdzie gdzie indziej i opowie wszystkim znanym gimnazjalistom że ta szkoła jest do #@% bo takich super uczniów jak on nie chcą przepuścić i nie wiadomo czego wymagają. Utrata klienta to utrata pracy. Jeśli w klasie jest 25 uczniów, nieprzepuszczenie jednego spowoduje brak grup na językach, wf i informatyce. Czyli zmniejszenie etatu lub zwolnienie z pracy nauczycieli. A poniżej pewnej liczby nauczycieli zwalnia się tez calutką administrację i tworzy ZASy.

Dziewczyny zapomnijcie o wizji szkoły z waszych czasów. Taka szkołą już nie istnieje. W dzisiejszych czasach szkoła działa tak jak każda zwykła firma. W firmie liczą się zyski. Produkt (wiedza) nie musi być najwyższych lotów, wystarczy, że jest na poziomie który zadowala jak największą liczbę klientów. Za klientem idą pieniądze z samorządów.

[201604200942]

Napisane przez Heledore

niby tylko tych najmłodszych, ale.... weźmy np licealistę z kilkoma jedynkami, który nie zdał żadnego egzaminu poprawkowego. Powinien zostać na drugi rok. Jednak wystarczy, że napisze podanie z którego wynika, że nie miał warunków aby nauczyć się na poprawki i ma trudną sytuację rodzinną i może przejść do następnej klasy. Teoretycznie rada pedagogiczna może zablokować mu możliwość "awansu", ale w praktyce tak dzieje się rzadko, bo nauczyciele musieliby udowodnić (nie jest powiedziane jak należy udowodnić) że uczeń ma warunki do nauki, a sytuacja rodzinna nie jest trudna.

Ponadto trzeba kalkulować. Uczeń to klient. Niezadowolony klient pójdzie gdzie indziej i opowie wszystkim znanym gimnazjalistom że ta szkoła jest do #@% bo takich super uczniów jak on nie chcą przepuścić i nie wiadomo czego wymagają. Utrata klienta to utrata pracy. Jeśli w klasie jest 25 uczniów, nieprzepuszczenie jednego spowoduje brak grup na językach, wf i informatyce. Czyli zmniejszenie etatu lub zwolnienie z pracy nauczycieli. A poniżej pewnej liczby nauczycieli zwalnia się tez calutką administrację i tworzy ZASy.

Dziewczyny zapomnijcie o wizji szkoły z waszych czasów. Taka szkołą już nie istnieje. W dzisiejszych czasach szkoła działa tak jak każda zwykła firma. W firmie liczą się zyski. Produkt (wiedza) nie musi być najwyższych lotów, wystarczy, że jest na poziomie który zadowala jak największą liczbę klientów. Za klientem idą pieniądze z samorządów.

Tobie chodzi o szkoły w miastach. Inaczej jest w szkołach wiejskich, gdzie uczeń nie ma wyboru i musi iść do najbliższej szkoły i nie ma tam czegoś takiego jak "utrata klientów" redukcja moze nastąpić jedynie w wyniku niżu demograficznego a i wtedy dyrekcja stara się jak może, by nie dopuścić do zwolnienia pracowników. Może co najwyżej zmniejszyć etaty lub tworzyć mniej liczne klasy.

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez takasobie93

Natomiast tacy nauczyciele jak nauczyciel Demi93 od fizyki są najgorsi, mialam takiego od Przedsiębiorczości i mialam taką babkę jeszcze w gimnazjum od historii - mowila, ze mamy spisac podsumowanie z konca rozdziału, a na całą lekcję sobie wychodziła. Szkoda, bo kiedy juz zdarzało jej sie przeprowadzic lekcje normalnie z raz na miesiąc, to było ciekawie. Albo w LO na polskim, babka sobie 3/4 lekcji siedziala na onecie i czytała komentarze, co jakis czas mowiac nam, co tam wyczytała Beznadziejna była, ale do marudzenia, ze nauczyciele mają za małe pensje i za mało urlopów to była pierwsza i jej oburzenie, ze nauczycielom wiek emerytalny podniesli, jak oni mogli...

Ja to miałam takiego nauczyciela historii przez jakiś czas w liceum. Jak już prowadził lekcje to gadał głównie na tematy aktualne gospodarczo-polityczne Ale i tak to częściej mu się nie chciało i puszczał nas wolno co prze jakiś czas jest fajne ale nie przez półrocze. W ten sposób cały wiek XIX poszedł się. Chociaż i tak nie lubię tego okresu, chyba tylko 20-międzywojenne było gorsze.

Napisane przez Heledore

niby tylko tych najmłodszych, ale.... weźmy np licealistę z kilkoma jedynkami, który nie zdał żadnego egzaminu poprawkowego. Powinien zostać na drugi rok. Jednak wystarczy, że napisze podanie z którego wynika, że nie miał warunków aby nauczyć się na poprawki i ma trudną sytuację rodzinną i może przejść do następnej klasy. Teoretycznie rada pedagogiczna może zablokować mu możliwość "awansu", ale w praktyce tak dzieje się rzadko, bo nauczyciele musieliby udowodnić (nie jest powiedziane jak należy udowodnić) że uczeń ma warunki do nauki, a sytuacja rodzinna nie jest trudna.

Mój brat opowiadał jak rada pedagogiczna nie chciała pozwolić aby uwalił jednego ucznia. A bo potem trzeba dłużej się z nim użerać, lepiej szybko pozbyć się problemu.

[Darkoz]

Napisane przez Demi93

U mnie (rocznik wiadomy ) nie zdał w 2 klasie jeden chłopak, no ale biedak miał prawdziwą patolę w domu i zero warunków do nauki, więc tak, można nie zdać i nie zawsze to oznacza, że ktos jest idiotą

Sama ledwo sie wygrzebałam z zagrożenia w drugiej klasie LO, bo z powodów osobistych rzadko bywałam na lekcjach, a gdy prosiłam nauczyciela żeby mi coś wytłumaczył, słyszałam, że on mi niczego tłumaczył nie będzie - nawet nie dowiedziałam się czemu

Kurde, współczuję dzieciom w takiej sytuacji. Myślałam, że gdy widać, że dziecko sobie zupełnie nie radzi, to wychowawca coś robi, wzywa rodziców i szuka przyczyny...
Niestety niektórzy nauczyciele się zachowują, jakby ich jedynym obowiązkiem było wyrobienie się z podstawą programową, a czy uczniowie wiedzą chociaż, o co chodzi, to już nieistotne.

[_Matilde_]

Napisane przez Demi93

A ja widziałam doświadczenia z chemii, sialalala! Jak przyszła praktykantka i jak chemiczka puściła filmik Na fizyce RAZ w gimbazie wyszliśmy na boisko (doceńcie to, jedyna oznaka zainteresowania edukacją jaką okazał tamten nauczyciel) - paliliśmy szkiełkiem reklamówkę i rękę kolegi

A te cwiczenia polegające na przepisywaniu wszystkiego z podręcznika to juz w ogole Szkoda mi było czasu na to.

Od historii kiedyś miałam fajna babkę. Widać było, że naprawdę ją to fascynuje i lubi się dzielić to wiedzą, a opowiadała z takim entuzjazmem, że aż się chciało jej słuchać.
I żal dupę ściska, jak się pomyśli, że na nauczycieli patrzy się przez pryzmat takich jak mój fizyk (pozdrawiam go z tego miejsca, jestem pana wielka fanką <3), a tacy jak ona to niewielki ułamek.

My na chemii robiliśmy bombe wodorowa! wrzucalismy sód w podpalonym papierku do wody i wybuchał albo ogladalismy po ciemku swiecacy fosfor zdrapany z paczki zapalek (akurat byliśmy w slepej klasie)
na PO podnosilismy sie nawzajem chwytem strazackim
z biologiczka bylismy w ogrodzie botanicznym, i zwiedzalismy labolatorium z mikroskopem elektronowym
za to geografia w liceum to byla masakra, wykład prowadzony usypiajacym glosem, dobrze ze za moja lawka byla połka z minerałami, tylko w koncu stluklysmy z kolezanka butelke ropy naftowej
Jak sie chce to ze wszystkiego mozna zrobic ciekawa lekcje, ale nauczycielowi sie musi najpierw chciec. Z podejsciem zeby tylko odbębnic swoje nie ma czego oczekiwac

[201607231707]

Napisane przez Darkoz

Kurde, współczuję dzieciom w takiej sytuacji. Myślałam, że gdy widać, że dziecko sobie zupełnie nie radzi, to wychowawca coś robi, wzywa rodziców i szuka przyczyny...
Niestety niektórzy nauczyciele się zachowują, jakby ich jedynym obowiązkiem było wyrobienie się z podstawą programową, a czy uczniowie wiedzą chociaż, o co chodzi, to już nieistotne.

Dla równowagi pomnę, że byli tacy, którzy pomagali, no ale więcej było tych, którzy stwierdzali, że jak to tak, jak ja smiem miec problemy

[201604200942]

[1=05872c226b72f809f533e1b e5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f 2b5f9d;40875938]Ja to miałam takiego nauczyciela historii przez jakiś czas w liceum. Jak już prowadził lekcje to gadał głównie na tematy aktualne gospodarczo-polityczne Ale i tak to częściej mu się nie chciało i puszczał nas wolno co prze jakiś czas jest fajne ale nie przez półrocze. W ten sposób cały wiek XIX poszedł się. Chociaż i tak nie lubię tego okresu, chyba tylko 20-międzywojenne było gorsze.

[/QUOTE]

No przecież to dwie najwspanialsze epoki! No chyba, że trzeba wkuć wszystkich premierów II RP

[201607231707]

Napisane przez _Matilde_

za to geografia w liceum to byla masakra, wykład prowadzony usypiajacym glosem, dobrze ze za moja lawka byla połka z minerałami, tylko w koncu stluklysmy z kolezanka butelke ropy naftowej
Jak sie chce to ze wszystkiego mozna zrobic ciekawa lekcje, ale nauczycielowi sie musi najpierw chciec. Z podejsciem zeby tylko odbębnic swoje nie ma czego oczekiwac

O, na geografii (której uczyła mnie babka, która uczyła mnie tez biologii, a do biologów miałam jakieś szczęście chyba ) pojechaliśmy raz na Bałczynę i badaliśmy glebę itp., a potem robiliśmy prezentację w klasie - nienawidzę geografii, a wspominam to bardzo miło, zwłaszcza, że nauczycielka była naprawdę fajną kobietą, nawet dla grupy gimnazjalistów

Napisane przez SamaraMorganx

No przecież to dwie najwspanialsze epoki! No chyba, że trzeba wkuć wszystkich premierów II RP

A figa, najbardziej lubiłam starozytność Potem średniowiecze tez nawet-nawet, a wszystkiego co później nie znoszę.

[Chatul]

Napisane przez dacn

Dowiedzialam sie dzisiaj na placu zabaw od innej mamy (moje do szkoły jeszcze nie chodzi). Na pewno jest tak w klasach 1 do 3 w podstawówce. Jak dla mnie szok. Totalne oglupianie społeczeństwa od mlodosci.

Efekcie w klasie 3 sa dzieci co nie potrafia czytac czy liczyć.

Nawet mnie to nie dziwi, po tym jak drabineczka pisała, że w przedszkolu nie można uczyć dzieci czytać

Napisane przez Demi93

Miałam raz fizyka, który w mojej wsi jest legendą. Kartkówkę potrafił robić przez cała lekcję, zgubił się na wycieczce szkolnej, gdy wracaliśmy z tej samej wycieczki musieliśmy zawracać po kilku czy kilkunastu kilometrach, bo zostawił klucze do auta w ośrodku, założył "Klub Młodego Ainsteina", a jeden temat czasem przerabiał 2-3 miesiące - nawet nie tłumaczył, tylko na zasadzie "zróbcie tak i tak" "a czemu?" "... no bo tak jest i już!" Jedna lekcja w zasadzie wyglądała tak:
5 minut - stoimy pod salą, a on siedzi w środku i nie wiadomo co robi
5 minut - pan X kończy drożdżówkę
5-10 minut - pan X sprawdza obecność
10 minut - pan X kogos pyta. Zdarzało się, że nie zaliczał dobrych odpowiedzi "bo jemu się wydaje, że jest inaczej"
10 minut - pan X szuka papierów, wzdycha, nieudolnie tlumaczy, po czym zacina się i patrzy w przestrzeń
5 minut - "to przeczytajcie sobie w domu to i to i przepiszcie to i to"
A ludzie się dziwili, że jak mogę miec takie beznadziejne oceny, skoro wcale głupia nie jestem



U mnie (rocznik wiadomy ) nie zdał w 2 klasie jeden chłopak, no ale biedak miał prawdziwą patolę w domu i zero warunków do nauki, więc tak, można nie zdać i nie zawsze to oznacza, że ktos jest idiotą

Sama ledwo sie wygrzebałam z zagrożenia w drugiej klasie LO, bo z powodów osobistych rzadko bywałam na lekcjach, a gdy prosiłam nauczyciela żeby mi coś wytłumaczył, słyszałam, że on mi niczego tłumaczył nie będzie - nawet nie dowiedziałam się czemu

Niestety, takich nauczycieli jest na pęczki… A efektem tego jest fakt, że wielu uczniów ma później braki w wiedzy podstawowej. Wiadomo, i bez nauczyciela można się wielu rzeczy nauczyć, ale powiedzmy sobie szczerze, jak już i tak się spędza ~8 godzin w szkole, to kto ma ochotę po lekcjach od początku uczyć się tego, czego nauczyciel nie potrafił wyłożyć? Po coś ta szkoła jest… A nauka nie może wypełniać całego czasu, jaki ma człowiek.

[Heledore]

A tak bardziej w temacie - byłam dziś z mamą w sklepie z bielizną w "nietypowych" rozmiarach. Mama nosi 70F. Pani sprzedawczyni dużo opowiadała o tym, że kobiety często opowiadają jej o problemach z kupnem odpowiedniego stanika, że ważny jest ciasny obwód itd. Mama chciała zobaczyć jakiś całkiem gładki, usztywniany stanik. Akurat nie było takiego w sklepie, więc pani pokazała stanik który zamówiła dla siebie. Zauważyłam na pudełku, że pani sprzedawczyni o bardzo drobnej posturze zamówiła sobie nieśmiertelne 75B.

Dziwi mnie "nieuświadomiona stanikowo" sprzedawczyni w "uświadomionym" sklepie, w dodatku "uświadamiająca" klientów.

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez SamaraMorganx

No przecież to dwie najwspanialsze epoki! No chyba, że trzeba wkuć wszystkich premierów II RP

Premierów(w tym japońskich), ministrów spraw zagranicznych wraz z facjatami, kryzys gospodarczy, konstytucje (małą, marcową i kwietniową) hiszpańskie grupy polityczne-wraz z facjatami najważniejszych członków... Do tej pory uważam, że zaliczyłam ten egzamin czystym fuksem.

[dacn]

Napisane przez Chatul

Nawet mnie to nie dziwi, po tym jak drabineczka pisała, że w przedszkolu nie można uczyć dzieci czytać

A wlasnie ze można, ale nie w zerowce. W zerowce jest zakaz i nie wolno. Chociaż niektóre przedszkola się wylamuja i uczą, ale w tajemnicy.

[201604200942]

Napisane przez Demi93

A figa, najbardziej lubiłam starozytność Potem średniowiecze tez nawet-nawet, a wszystkiego co później nie znoszę.

Jakbyś miała się nauczyć królów Akadyjskich (Aszurnasirpal) może zmieniłabyś zdanie

[1=05872c226b72f809f533e1b e5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f 2b5f9d;40876329]Premierów(w tym japońskich), ministrów spraw zagranicznych wraz z facjatami, kryzys gospodarczy, konstytucje (małą, marcową i kwietniową) hiszpańskie grupy polityczne-wraz z facjatami najważniejszych członków... Do tej pory uważam, że zaliczyłam ten egzamin czystym fuksem.[/QUOTE]

Ja też. Zresztą ja na każdym egzaminie miałam więcej szczęścia niż niż wiedzy

[201607231707]

Napisane przez SamaraMorganx

Jakbyś miała się nauczyć królów Akadyjskich (Aszurnasirpal) może zmieniłabyś zdanie

Niewykluczone Aczkolwiek w szkole zawsze wyobrażałam sobie, że to imiona postaci z fantasy i lubiłam wymawiać je przed lustrem na różne sposoby, więc wiecie

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez SamaraMorganx

Jakbyś miała się nauczyć królów Akadyjskich (Aszurnasirpal) może zmieniłabyś zdanie

Ja takich przebojów nie miałam, ze starożytności to musiałam wkuwać wszystkie prowincje i miasta rzymskie i pokazać je na mapie a we własnym zakresie próbowałam zrozumieć związki rodzinne rodzin cesarskich, boże jacy oni byli zboczeni.To mnie wtedy dziwiło, "ale, że z własnym wujkiem, fuuu"

[201604200942]

[1=05872c226b72f809f533e1b e5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f 2b5f9d;40876533]Ja takich przeboi nie miałam, ze starożytności to musiałam wkuwać wszystkie prowincje i miasta rzymskie i pokazać je na mapie a we własnym zakresie próbowałam zrozumieć związki rodzinne rodzin cesarskich, boże jacy oni byli zboczeni.To mnie wtedy dziwiło, "ale, że z własnym wujkiem, fuuu"[/QUOTE]

Ja na szczęście nie miałam mapy na egzaminie, więc to mogłam sobie odpuścić.

Boże, dwóch studentów-historyków gada o swoich bolączkach. czuję się jak nerd

[201607231707]

Napisane przez SamaraMorganx

Boże, dwóch studentów-historyków gada o swoich bolączkach. czuję się jak nerd

Nie wymawiaj tego zdania w towarzystwie kogoś kto zna lepiej mapę Świata Dysku, Valdemaru czy Idrisu (dobra, w tym ostatnim jest jedno miasto, więc to pewne ułatwienie) niż mapę Polski