Rozliczanie za mieszkanie z chłopakiem

[cranberry juice]

Napisane przez Dotka90

No można, bo to wciąż mieszkanie i jego kupno. Zmienia się tylko sposób płatności.

... oraz cena mieszkania / bieżące koszty użytkowania mieszkania.

Nie odbieraj tego jako atak czy coś, ale Ty w ogóle wiesz, jak kredyt działa i ile kosztuje?

[Dotka90]

Napisane przez cranberry juice

... oraz cena mieszkania / bieżące koszty użytkowania mieszkania.

Nie odbieraj tego jako atak czy coś, ale Ty w ogóle wiesz, jak kredyt działa i ile kosztuje?

Nie, nie wiem, bo mam 15 lat i przecież skąd mogę wiedzieć takie rzeczy

A Ty w ogóle wiesz jak działa związek i na czym polega relacja między ludźmi, którzy się kochają?

M.in. na tym, że nikogo się nie wrabia w bycie sponsorem własnego kredytu, zwłaszcza, że w razie rozstania dostajesz kopa w tyłek na rozpęd i nic więcej.

---------- Dopisano o 13:50 ---------- Poprzedni post napisano o 13:47 ----------

Napisane przez Gwiazdeczka1978

Tak sobie myslę, ja w sytuacji kiedy spłacam wysoki kredyt, nie stac mnie na waciki i facet co oszczedza dzieki mnie(mojemu kredytowi) na wynajmie 2000 (bo wiecej płacił ostatnio) i sobie zyjemy- ja jem kartofle, a on kawior. Super wizja zwiazku, no ale co kto tam lubi.

A czemu tak?
A nie może być tak, że on te 2000 odkłada na konto i oszczędza na WASZ samochód, WASZ ślub, WASZE wesele, WASZE dziecko?

[pogubiona88]

Napisane przez Dotka90

No można, bo to wciąż mieszkanie i jego kupno. Zmienia się tylko sposób płatności.



Nie chce mi się szukać przez 4 strony kto i co dokładnie napisał.
Ale pisanie, że on ma płacić czynsz i rachunki, a ona kredyt (gdzie kredyt płacą RODZICE, też jest nie fair).

Czyli jakby rodzice za gotówkę kupili, to on płaci cały czynsz + rachunki (całe, czy tam pół), a ona nic, no bo 'daje mieszkanie'?

Ale co z tego że rodzice a nie ona??? Dalej to pieniądze "rodzinne" a dodatkowo przypominam ona spłaca WSPÓLNIE z rodzicami.

A co do kupowania za gotówkę - hmm...nie wykluczam że też broniłabym opcji, że on płaci rachunki i czynsz.... Zależy też ile ktoś byłby razem. Jeśli to związek bez ślubu pt. never ending story i trwa przez 10 lat i o ślubie ani słowa (bo oboje nie chcą) to może trochę inaczej...ale np. jeśli byliby ze sobą pół roku i nie wiadomo co dalej....to czemu nie?

Ja mam wrażenie, że też trochę czasy zmieniły się tak że niedługo kobieta będzie utrzymywała faceta, prała, sprzątała, gotowała i nie wiadomo co.
Np. pokolenie moich dziadków, nawet rodziców....jak slyszy że ktoś wynajmuje mieszkanie pół na pół to im się w głowie nie mieści, bo kiedyś to facet powinien zapewnić bezpieczeństwo, jakiś poziom swojej wybrance. A teraz nawet pół na pół to za dużo i powinna kobieta misia utrzymywać....

[cranberry juice]

Napisane przez Dotka90

Nie, nie wiem, bo mam 15 lat i przecież skąd mogę wiedzieć takie rzeczy

Ale serio czy sobie jaja robisz?

[Dotka90]

Napisane przez cranberry juice

Ale serio czy sobie jaja robisz?

Oj, ktoś nie wyczuł ironii.

Napisane przez pogubiona88

Ja mam wrażenie, że też trochę czasy zmieniły się tak że niedługo kobieta będzie utrzymywała faceta, prała, sprzątała, gotowała i nie wiadomo co.
Np. pokolenie moich dziadków, nawet rodziców....jak slyszy że ktoś wynajmuje mieszkanie pół na pół to im się w głowie nie mieści, bo kiedyś to facet powinien zapewnić bezpieczeństwo, jakiś poziom swojej wybrance. A teraz nawet pół na pół to za dużo i powinna kobieta misia utrzymywać....

Jeeeezu, kobito o czym Ty mówisz teraz
Czasy się DAWNO zmieniły, bo kiedyś to facet pracował, a kobita dzieci w domu bawiła, prała, sprzątała i gotowała.
Kiedyś jedna pensja wystarczała na utrzymanie całej rodziny.
Jakbyś nie zauważyła, to od pewnego czasu pracują i kobiety i faceci. Mało kobiet siedzi w domu kilka lat z dziećmi, często wybierają żłobki, przedszkola, opiekę dziadków.
Więc co do rzeczy ma to, że KIEDYŚ tak było.
Sorry, ale teraz mało znam par, gdzie pensja faceta wystarcza na utrzymanie domu, dobry poziom życia, posiadanie dzieci, wakacje raz/dwa do roku itd. Oczywiście nie mówię o zawodzie lekarza, architekta czy prawnika.

Wiesz, KIEDYŚ to chłop przytargał do jaskini mięcho i było spoko.
I nikt nikomu nie płacił za wynajem jego, czy nie jego jaskini.
Ale co to ma do rzeczy?

[Gwiazdeczka1978]

Napisane przez Dotka90

A czemu tak?
A nie może być tak, że on te 2000 odkłada na konto i oszczędza na WASZ samochód, WASZ ślub, WASZE wesele, WASZE dziecko?

Tak byc moze, ale generalnie wole jesli mamy cos uzytkowac wspólnie, a nie czekac na cos, co mozemy kiedys w niewiadomej przyszlosci uzytkowac wspólnie m(lub nie). Jak juz wspominałam, miałam taka sytuacje w bliskiej rodzinie, i faktycznie facet tak sobie przyoszczedzał na mieszkaniu, pieknie mu sie uzbieralo kosztem naiwnej babki, po czym po kilku latach mieszkania prawie za darmo zdradził ja i z uzbierana gotówka poszedł na inne mieszkanie innej kobiety.

[cranberry juice]

Napisane przez Dotka90

Oj, ktoś nie wyczuł ironii.

No wiesz, jakieś dwa posty wczęsniej pisałaś, że mieszkanie za gotówkę i na kredyt rożni się tylko "sposobem płatności"...

[pogubiona88]

Napisane przez Dotka90

Oj, ktoś nie wyczuł ironii.



Jeeeezu, kobito o czym Ty mówisz teraz
Czasy się DAWNO zmieniły, bo kiedyś to facet pracował, a kobita dzieci w domu bawiła, prała, sprzątała i gotowała.
Kiedyś jedna pensja wystarczała na utrzymanie całej rodziny.
Jakbyś nie zauważyła, to od pewnego czasu pracują i kobiety i faceci. Mało kobiet siedzi w domu kilka lat z dziećmi, często wybierają żłobki, przedszkola, opiekę dziadków.
Więc co do rzeczy ma to, że KIEDYŚ tak było.
Sorry, ale teraz mało znam par, gdzie pensja faceta wystarcza na utrzymanie domu, dobry poziom życia, posiadanie dzieci, wakacje raz/dwa do roku itd. Oczywiście nie mówię o zawodzie lekarza, architekta czy prawnika.

Wiesz, KIEDYŚ to chłop przytargał do jaskini mięcho i było spoko.
I nikt nikomu nie płacił za wynajem jego, czy nie jego jaskini.
Ale co to ma do rzeczy?

Ale ja nie piszę że TAK MA BYĆ tylko że teraz jest przeginka w drugą stronę. Doczytałaś całość czy jedno zdanie?

[Dotka90]

Napisane przez cranberry juice

No wiesz, jakieś dwa posty wczęsniej pisałaś, że mieszkanie za gotówkę i na kredyt rożni się tylko "sposobem płatności"...

Jak trzeba Ci wszystko tak dokładnie tłumaczyć, no to cóż ta dyskusja jest bez sensu.
OCZYWISTE jest, że inne są koszty przy kredycie, a inne przy gotówce, ale to się odnosiło do sytuacji z wątku, bo nie przypominam sobie, by to był wątek pt. : mieszkanie za gotówkę, czy na kredyt? Jakie koszty?

Napisane przez Gwiazdeczka1978

Tak byc moze, ale generalnie wole jesli mamy cos uzytkowac wspólnie, a nie czekac na cos, co mozemy kiedys w niewiadomej przyszlosci uzytkowac wspólnie m(lub nie). Jak juz wspominałam, miałam taka sytuacje w bliskiej rodzinie, i faktycznie facet tak sobie przyoszczedzał na mieszkaniu, pieknie mu sie uzbieralo kosztem naiwnej babki, po czym po kilku latach mieszkania prawie za darmo zdradził ja i z uzbierana gotówka poszedł na inne mieszkanie innej kobiety.

No a jak on będzie pakował kasę w Twój kredyt, to za kilka lat Ty możesz go kopnąć w tyłek dla innego tudzież nie i on też zostanie bez niczego
To jest identyczna sytuacja.

Pogubiona - doczytałam, ale teraz są kompletnie inne czasy, więc co tu porównywać?
Wiesz, jak czytam wątki o bezrobotnym facecie leżącym na kanapie i popijającym piwo, gdy jego partnerka jest w pracy i ciężko haruje żeby mieli co jeść, to też się zastanawiam, czy ktoś na głowę upadł, żeby takiego darmozjada utrzymywać
Ale to jest inna sytuacja. Nie zauważyłam żeby facet Twojej koleżanki leżał brzuchem do góry i oczekiwał, że coś mu z nieba spadnie.

Napisane przez cranberry juice

No wiesz, jakieś dwa posty wczęsniej pisałaś, że mieszkanie za gotówkę i na kredyt rożni się tylko "sposobem płatności"...

Naprawdę trzeba Ci wszystko tłumaczyć co do slowa?
OCZYWISTE, że koszty mieszkania na kredyt, a mieszkania za gotówkę się zmieniają.
Ale ja mówię o tej konkretnej sytuacji, a nie kalkuluję co się bardziej opłaca.
Nie wydaje mi się, żeby to był wątek "mieszkanie za gotówkę, czy na kredyt - jakie koszty?".

[cranberry juice]

Napisane przez Dotka90

Naprawdę trzeba Ci wszystko tłumaczyć co do slowa?
OCZYWISTE, że koszty mieszkania na kredyt, a mieszkania za gotówkę się zmieniają.
Ale ja mówię o tej konkretnej sytuacji, a nie kalkuluję co się bardziej opłaca.
Nie wydaje mi się, żeby to był wątek "mieszkanie za gotówkę, czy na kredyt - jakie koszty?".

tzn. Ty w ogóle nie widzisz wpływu kredytu na tę konkretną sytuację? Uważasz, że gdyby mieszkanie było za gotówkę, to było by zupełnie tak samo? Chciałabym żyć w Twojej rzeczywistości ekonomicznej

Btw, wątek "mieszkanie za gotówkę, czy na kredyt - jakie koszty?" mpgłaby założyć wyłącznie piętnastolatka

[pogubiona88]

Dobra nie ma co gdybać co by było gdyby a) on był darmozjadem b) mieszkanie było za gotówkę.

Przypomnę on zarabia więcej od niej, ona ma kredyt razem z rodzicami i wspólnie spłacają.... I ona chce zaproponować by on płacił czynsz + opłaty (NIE SPŁACAŁ KREDYT, NIE CHCE NA TO ANI ZŁOTÓWKI)

---------- Dopisano o 14:24 ---------- Poprzedni post napisano o 14:23 ----------

Dotka90 tak z ciekawości, mieszkasz sama czy z rodzicami? mieszkałaś kiedyś z chłopakiem? Wybacz pytanie, ale z DOŚWIADCZENIA własnego (naiwnego) wiem, że to dużo zmienia.

[Gwiazdeczka1978]

Napisane przez Dotka90

No a jak on będzie pakował kasę w Twój kredyt, to za kilka lat Ty możesz go kopnąć w tyłek dla innego tudzież nie i on też zostanie bez niczego
To jest identyczna sytuacja.

.

No... z dwojga złego wolę wyjsc na mieszkaniu lepiej, niz stracic... to co mam radzic autorce gorzej, zeby to ona ewentualnie straciła....? Osobiscie uwazam, jak juz napisałam, nie zdzierac z niego i nie sponsorowac mu niemal darmowego mieszkania,mieszkania które akurat generuje wysokie koszty.

[cranberry juice]

Tak swoją drogą, żeby było wiadomo, o jakich kwotach mowa

Kalkulator kredytowy

Kredyt: 500 000
Oprocentowanie 4,5 %
Raty równe
30 lat

Rata: 2 355, 43 zł

Całkowity koszt kredytu wynosi [PLN]: 912 033.56

Odsetki wynoszą [PLN]: 412 033.56


Tzn. dziewczyna z rodzicami wydają 912 033.56 i na koniec mają mieszkanie za 500 000.

412 033.56 to koszt kredytu. Czyli korzystania z mieszkania, praktycznie rzecz biorąc wynajmu od banku.


Chłopak oszczędza na mieszkaniu 1250 zł miesięcznie, czyli przez 30 lat może uskładać 450 000 plus odsetki (przypominam - dziewczyna z rodziacami płacą 2500 zł miesięcznie i po 30 latach naskłada im się w ten sposób mieszkanie za 500 000).

To tak w uproszczeniu. Bez uwzględnienia wahań cen nieruchmości. Ale i tak widać, że od kredytu i wynajmu bardziej opłaci się mieszkanie u kogoś za darmo

[Gwiazdeczka1978]

Napisane przez cranberry juice

Tak swoją drogą, żeby było wiadomo, o jakich kwotach mowa

Kalkulator kredytowy

Kredyt: 500 000
Oprocentowanie 4,5 %
Raty równe
30 lat

Rata: 2 355, 43 zł

Całkowity koszt kredytu wynosi [PLN]: 912 033.56

Odsetki wynoszą [PLN]: 412 033.56


Tzn. dziewczyna z rodzicami wydają 912 033.56 i na koniec mają mieszkanie za 500 000.

412 033.56 to koszt kredytu. Czyli korzystania z mieszkania, praktycznie rzecz biorąc wynajmu od banku.


Chłopak oszczędza na mieszkaniu 1250 zł miesięcznie, czyli przez 30 lat może uskładać 450 000 plus odsetki (przypominam - dziewczyna z rodziacami płacą 2500 zł miesięcznie i po 30 latach naskłada im się w ten sposób mieszkanie za 500 000).

To tak w uproszczeniu. Bez uwzględnienia wahań cen nieruchmości. Ale i tak widać, że od kredytu i wynajmu bardziej opłaci się mieszkanie u kogoś za darmo

DOKLADNIE dlatego sie dziwie, ze sa takie wypowiedzi, jakby to mieszkanie z nieba spadalo i zadnych kosztow poza czynszem i oplatami nie generowalo.

[pogubiona88]

Napisane przez Gwiazdeczka1978

DOKLADNIE dlatego sie dziwie, ze sa takie wypowiedzi, jakby to mieszkanie z nieba spadalo i zadnych kosztow poza czynszem i oplatami nie generowalo.

No mnie nie dziwi to że osoby tu uważają za niewłaściwe spłacanie kredytu...ale też nie uważam że wielkie mecyje się staną jak partner zapłaci czynsz+opłaty czyli jakieś 600 zł....

[cranberry juice]

Napisane przez pogubiona88

No mnie nie dziwi to że osoby tu uważają za niewłaściwe spłacanie kredytu...ale też nie uważam że wielkie mecyje się staną jak partner zapłaci czynsz+opłaty czyli jakieś 600 zł....

Ależ dokładnie to chciałam zilustrować Że jeżeli dziewczyna wykłada taką masę forsy na to, żeby oni w ogóle mogli w tym mieszkaniu mieszkać (nie na samo mieszkanie), to naprawdę wypada, żeby facet wziął na siebie więcej innych kosztów.

[Dotka90]

Napisane przez pogubiona88

Dotka90 tak z ciekawości, mieszkasz sama czy z rodzicami? mieszkałaś kiedyś z chłopakiem? Wybacz pytanie, ale z DOŚWIADCZENIA własnego (naiwnego) wiem, że to dużo zmienia.

Mieszkam z TŻtem. I co to zmienia?

---------- Dopisano o 15:13 ---------- Poprzedni post napisano o 15:12 ----------

Cranberry, ja już z Tobą dyskusję skończyłam, bo to nie ma sensu, nie chce mi się po raz tysięczny tłumaczyć jednego i tego samego.
Możesz sobie jeszcze z 10 tkaich wyliczeń wrzucić, ja i tak podtrzymuję moje zdanie

[cranberry juice]

Napisane przez Dotka90

Cranberry, ja już z Tobą dyskusję skończyłam, bo to nie ma sensu, nie chce mi się po raz tysięczny tłumaczyć jednego i tego samego.
Możesz sobie jeszcze z 10 tkaich wyliczeń wrzucić, ja i tak podtrzymuję moje zdanie

Jeszcze nic nie wytłumaczyłaś, ale OK Jak wolisz, to EOT

[pogubiona88]

Napisane przez cranberry juice

Ależ dokładnie to chciałam zilustrować Że jeżeli dziewczyna wykłada taką masę forsy na to, żeby oni w ogóle mogli w tym mieszkaniu mieszkać (nie na samo mieszkanie), to naprawdę wypada, żeby facet wziął na siebie więcej innych kosztów.

Bo potem wychodzą takie cuda jak u mnie. Dziewczyny, uwierzcie. Nie byłam ślepa. Miałam faceta, którego i ja i wszyscy uznawali za ideał. Ale "nie miał pieniędzy" żeby dokładać się do mieszkania (wynajmu). Więc ja z rodzicami dzielnie płaciłam za mieszkanko, a misiaczek mieszkał w nim w najlepsze. Jedyne rachunki "na pół" to bylo jedzenie. Nawet za proszek do prania ja płaciłam, nawet za płyn do czyszczenia kibla. Wszystko. Bo on pomagał rodzicom (biednym), płacił za studia i nie miał za co.... A jak po roku zauważyłam, że owszem na mieszkanie nie ma, ale na imprezy 3 razy w tygodniu tak, tonę alkoholu i na miesięczne wakacje za granicą co pół roku to powiedziałam że albo dokłada się po połowie, albo spadówa. Pomyślał kilka dni, pomyślał i stwierdził że z imprez, alkoholu i podróży nie zrezygnuje. Spakował się i tyle - rozstaliśmy się....
Więc czasem też nie ma co facetowi "nieba przychylać". I wiecie, moje podjeście się zmieniło. Nie chodzi już o kasę.... Bo jakby ze mną nie mieszkał to tak czy srak tyle samo bym płaciła. Tylko CZASEM (nie mówię ze każdy jest taki sam) można tym sprawdzić czy człowiek jest w stanie sobie odmówić czegoś innego w imię wydatków na wspólne mieszkanie, czy generalnie tkwi w związku do kiedy ma na tacy , a jak trzeba płacić zamiast pić to wieje....

---------- Dopisano o 15:18 ---------- Poprzedni post napisano o 15:16 ----------

Napisane przez Dotka90

Mieszkam z TŻtem. I co to zmienia?

---------- Dopisano o 15:13 ---------- Poprzedni post napisano o 15:12 ----------

Cranberry, ja już z Tobą dyskusję skończyłam, bo to nie ma sensu, nie chce mi się po raz tysięczny tłumaczyć jednego i tego samego.
Możesz sobie jeszcze z 10 tkaich wyliczeń wrzucić, ja i tak podtrzymuję moje zdanie

I liczycie się pół na pół ze wszystkim? Zarabiacie tyle samo?

[Dotka90]

Napisane przez pogubiona88

I liczycie się pół na pół ze wszystkim? Zarabiacie tyle samo?

Nie wydaje mi się, żeby to MOJE finanse były przedmiotem wątku
Nie zarabiamy tyle samo i nie liczymy się na pół ze wszystkim, bo nie liczymy się wcale. Sumujemy obie wypłaty i dysponujemy całą kwotą.

[isabelka00]

Napisane przez Dotka90

Nie wydaje mi się, żeby to MOJE finanse były przedmiotem wątku
Nie zarabiamy tyle samo i nie liczymy się na pół ze wszystkim, bo nie liczymy się wcale. Sumujemy obie wypłaty i dysponujemy całą kwotą.

tak wg Mnie jest najlepiej i można wiedzieć ile się wydaję na życie a ile można zaoszczędzić na inne rzeczy

[pogubiona88]

Napisane przez isabelka00

tak wg Mnie jest najlepiej i można wiedzieć ile się wydaję na życie a ile można zaoszczędzić na inne rzeczy

To też jest rozwiązanie o ile sytuacja finansowa na to pozwala. Bo koleżanka, jak pisalam, ma umowę z rodzicami taką, że ona x sobie zarabia, a to co jej zostanie "z utrzymania" to pomaga im z kredytem (ostatecznie to mieszkanie dla niej a nie dla nich). Więc zakładając że jedzenie, jakieś ubranie itp. wyniesie jej miesięcznie z 1000 zł... A zarabia 2. No to wypada, żeby ten tysiąc dała na kredyt. Więc cieżko mówić o wspólnej kupce z chłopakiem.... bo nie będzie miała co na nią położyć.

[Dotka90]

Napisane przez isabelka00

tak wg Mnie jest najlepiej i można wiedzieć ile się wydaję na życie a ile można zaoszczędzić na inne rzeczy

Wg mnie taki układ najlepiej się sprawdza.
Ale znam pary, gdzie składają się po 50%.
Znam też takie, które składają się procentowo, czyli np. po 50% ale z ZAROBKÓW, czyli ona zarabia 1000, to daje 500zł, on zarabia 3000, to daje 1500zł.
Każdy robi tak, jak mu wygodnie i na co zgadza się jego partner.

Dla mnie taki układ jest dobry, bo to co zostaje odkładamy na WSPÓLNĄ przyszłość. I nikt nikomu nie wytyka, że zarobił więcej, więc WIĘCEJ ma dla siebie, bo nie traktujemy siebie nawzajem jak obiekty do płacenia rachunków i nie patrzymy żeby jak najlepiej WYJŚĆ na tym związku, tylko jednak jesteśmy ze sobą, bo chcemy, bo widzimy wspólną przyszłość razem.

Ale widzę, że jednak uczucia to dla wielu, zbyt abstrakcyjna rzecz i nie widzą różnicy między wynajmowaniem mieszkania OBCEJ osobie, a mieszkaniem z partnerem, przyszłym mężem.

[isabelka00]

Napisane przez pogubiona88

To też jest rozwiązanie o ile sytuacja finansowa na to pozwala. Bo koleżanka, jak pisalam, ma umowę z rodzicami taką, że ona x sobie zarabia, a to co jej zostanie "z utrzymania" to pomaga im z kredytem (ostatecznie to mieszkanie dla niej a nie dla nich). Więc zakładając że jedzenie, jakieś ubranie itp. wyniesie jej miesięcznie z 1000 zł... A zarabia 2. No to wypada, żeby ten tysiąc dała na kredyt. Więc cieżko mówić o wspólnej kupce z chłopakiem.... bo nie będzie miała co na nią położyć.

ciężko mówić wg Mnie, ponieważ są razem ale tak nie do końca wg Mnie....
jej mieszkanie, jej kredyt,a co wspólne???
ja również nie wyobrażam sobie odkładania dodatkowych pieniędzy na swoje konto...
wszystkie decyzję odnośnie zakupów podejmujemy wspólnie...
kasa jest wspólna i dzisiaj mój TŻ może potrzebować na dentystę 500 zł a jutro ja na nowy płaszcz 400 zł..
nikt nikomu nic nie wypomina...

[tajkuna]

Napisane przez Dotka90

Nie, nie wiem, bo mam 15 lat i przecież skąd mogę wiedzieć takie rzeczy

A Ty w ogóle wiesz jak działa związek i na czym polega relacja między ludźmi, którzy się kochają?

M.in. na tym, że nikogo się nie wrabia w bycie sponsorem własnego kredytu, zwłaszcza, że w razie rozstania dostajesz kopa w tyłek na rozpęd i nic więcej.

---------- Dopisano o 13:50 ---------- Poprzedni post napisano o 13:47 ----------



A czemu tak?
A nie może być tak, że on te 2000 odkłada na konto i oszczędza na WASZ samochód, WASZ ślub, WASZE wesele, WASZE dziecko?

Mądre słowa.

[leniwca]

Napisane przez pogubiona88

Bo potem wychodzą takie cuda jak u mnie. Dziewczyny, uwierzcie. Nie byłam ślepa. Miałam faceta, którego i ja i wszyscy uznawali za ideał. Ale "nie miał pieniędzy" żeby dokładać się do mieszkania (wynajmu). Więc ja z rodzicami dzielnie płaciłam za mieszkanko, a misiaczek mieszkał w nim w najlepsze. Jedyne rachunki "na pół" to bylo jedzenie. Nawet za proszek do prania ja płaciłam, nawet za płyn do czyszczenia kibla. Wszystko. Bo on pomagał rodzicom (biednym), płacił za studia i nie miał za co.... A jak po roku zauważyłam, że owszem na mieszkanie nie ma, ale na imprezy 3 razy w tygodniu tak, tonę alkoholu i na miesięczne wakacje za granicą co pół roku to powiedziałam że albo dokłada się po połowie, albo spadówa. Pomyślał kilka dni, pomyślał i stwierdził że z imprez, alkoholu i podróży nie zrezygnuje. Spakował się i tyle - rozstaliśmy się....

Sorry, że się wtrącę... Faktycznie, mega bystrzak z ciebie, skoro dopiero po ROKU zauważyłaś, że twój biedny chłoptaś, co go niby nie stać na podstawowe rzeczy, jakoś miał na imprezy kilka razy w tygodniu i długie zagraniczne wakacje

Chyba jednak nie zrozumiałaś swojego błędu (a raczej błędów), skoro uważasz, że wcale nie byłaś zaślepiona.
No bo JAK można takich rzeczy nie zauważyć, mieszkając z facetem??
Jak zaślepionym trzeba być, żeby sponsorować kogoś, i to za kasę własnych rodziców, żeby jaśnie pan miał na swoje imprezowe życie i podróże?

[Dotka90]

Napisane przez isabelka00

ciężko mówić wg Mnie, ponieważ są razem ale tak nie do końca wg Mnie....
jej mieszkanie, jej kredyt,a co wspólne???

Rachunki

[Lexie]

A co na to w ogóle ten facet? Rozmawiała z nim dziewczyna na ten temat?

[cranberry juice]

Napisane przez Dotka90

A Ty w ogóle wiesz jak działa związek i na czym polega relacja między ludźmi, którzy się kochają?

M.in. na tym, że nikogo się nie wrabia w bycie sponsorem własnego kredytu, zwłaszcza, że w razie rozstania dostajesz kopa w tyłek na rozpęd i nic więcej.

A czemu tak?
A nie może być tak, że on te 2000 odkłada na konto i oszczędza na WASZ samochód, WASZ ślub, WASZE wesele, WASZE dziecko?

Oj przepraszam, miał być EOT, ale ktoś zacytował i jeszcze raz to przeczytałam. Uroczy ten post jest Związek, ludzie się kochają i odkładają na wesele i przyszłość dzieci, ale kredyt jest cudzy, bo na wypadek rozstania trzeba się zabezpieczyć i zapewnić sobie dupochron.... sweeeeeeet
OK, EOT. Ale naprawdę nie mogłam się powstrzymać

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Napisane przez cranberry juice

Ale i tak widać, że od kredytu i wynajmu bardziej opłaci się mieszkanie u kogoś za darmo

To chyba logiczne, nie?

Ale po 1 w związku się ludzie powinni traktować inaczej niż obce osoby, kalkulujące na chłodno co im się opłaci.

Po 2:

Napisane przez Dotka90

A nie może być tak, że on te 2000 odkłada na konto i oszczędza na WASZ samochód, WASZ ślub, WASZE wesele, WASZE dziecko?

...lub np. finansuje wakacje, restauracje i inne rozrywki. W sytuacji kiedy dziewczyna je suchy chleb przez 30 lat, a facet lata na narty do Australii co drugi weekend to ja też jestem na nie.

Wcześniej napisałam:

Napisane przez deirdre

Jest jeszcze kwestia statusu majątkowego chłopaka.

...i się z tego nie wycofuję.