Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III - Strona 140 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2013-06-05, 18:24   #4171
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

kurcze, alz ten czas leci! Tyle mam do roboty i tak malo czasu. Rozpoczelam pewne rutynowe dzialania, ktore zaczely pochlaniac tyle czasu, ze nie wiem cyz nie wzielam za duzo na siebie. Koncze dzien ok 23, a wczesniej chodzilam spac zazwyczaj o 22...ale czuje sie super!
Do przyszlego piatku musze zrobic i sie nauczyc mowic prezentacje na konferencje. RANY, ale sie stresuje pierwszy raz przed tak liczna i specjalistyczna publicznoscia bede wystepowac

nie ma jednak tego dobrego co by na zle nie wyszlo...
*od 3ch tygodni nie moge wypastowac 3ch par butow
*od 6ciu tygodni nie moge znalezc czasuna ufarbowanie wlosow
*odpisywanie na maile to katastrofa
*musze dosypac ziemi do ziolek od jakis 2ch tygodni...
i pare innych drobnostek.

lece na pilates dzis, 2h pilates na macie i pilates z pilka.

Btw, dowiedzialam sie jaka to firma chce mnie do pracy. oj powiem wam...ze w swiecie mikroskopii to jest okolo 10 firm zajmujacych sie roznymi elementami (na calym swiecie). To jedna z nich. EKSTRA

Lasub - co do wesela, to zalezy co chcecie zrobic. (wiem, ze nie jestem z Lodzi, ale powiem Ci jakie my mamy doswiadczenie). Obiad w Warszawie to srednio 150-180zl od osoby, wiec darowalismy sobie to od razu.Zrobilismy obiad weselny w domu. Akurat mam ten luksus, ze mam spory dom, ale jezeli planujecie zaprosic tylko najblizsza rodzine, to moze zmiescicie sie w domu? mozna wtedy przygotowac wszystko samemu, lub zamowic catering (u nas bylo troche caterinu - 3 tarty + ciasto, a reszte z mama i mezem robilam).

Jezeli chodzi o wesele, ktore teraz bedziemy mieli, to przygotowania stoja od ponad kilku miesiecy. przylatuje do Pl w polowie lipca, wtedy wszystko ruszy dalej - odpowiedzi od gosci, rozlokowywanie po hotelach, rozplanowanie logistyczne, prezenty dla rodzicow, ksiega gosci, ostatnie przymiarki sukni, ostatnie zaliczki, organizowanie jaka ma byc muzyka, jaki przebieg oczepin, bonusowe atrakcje, wybor menu, tortu, dokupienie wina, kosza rafaello, winietek, innych ☠☠☠☠☠☠☠ek na stoly, dekoracji kosciola, wiazanki, dekoracji samochodu i na ten czas nic wiecej mi do glowy nie przychodzi, ale na pewno jest tego jeszcze sporo :p. A i zeby podniesc poprzeczke, bede w ty czasie pisac doktorat i przygotowywac sie do kolejnej konferencji, ktora bedzie 5 dni po slubie :p
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-05, 18:35   #4172
tigrinha
Zadomowienie
 
Avatar tigrinha
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

lasub - słucham radia publicznego, co akurat mnie zainteresuje: http://www.rtve.es/radio/ , można też oglądać tv, na żywo lub nagraną (jeśli to nie jest np. film chroniony prawem autorskim, ale wszystkie wiadomości, tv śniadaniowa, seriale produkowane przez TV są). I tak, też mnie wnerwiają reklamy na wizażu.

Nebulka - gratuluję przyszłej pracy Chyba nie znam nikogo, komu by się takie coś należało bardziej

Może pamiętacie jak w poniedziałek zobowiązałam się pozałatwiać wszystkie wiszące nade mną i niepokojące mnie sprawy do 12 w południe i zaraportować Wam to? Tak też zrobiłam i nawet jakoś umiarkowanie byłam z siebie zadowolona. Ale wkrótce potem dostałam wiadomość na fb od koleżanki ze studiów, która właśnie znalazła pracę (zdaje się że wysłali ją na placówkę, ale nie jestem pewna) w Niu Jorku. Studiowałyśmy to samo, dopóki chciało mi się uczyć miałyśmy podobne oceny (więc to nie kwestia uzdolnienia), ona w sumie miała trudniej, bo przyjechała do Wawy z mniejszego miasta i musiała się użerać ze stancjami, wynajmem itp, nie ma też "ustawionej" czy bogatej rodziny. No i ona mieszkała i pracowała już w Madrycie, Londynie, zwiedziła pół świata i nie wiadomo co jeszcze, a ja mam 30 lat i się cieszę, że udało mi się wydrukować materiały na zajęcia oraz umyć włosy odpowiednio wcześnie, żeby zdążyły mi przed wyjściem wyschnąć. No dramat po prostu.
W każdym razie postanowiłam się trochę sobie przyjrzeć i opiszę Wam "efekty" - chcę to sobie uporządkować i może coś z tego Wam też się przyda. A może nie
Zaczęłam od spisania wszystkich, nawet bardzo trudnych, ale teoretycznie przynajmniej możliwych rzeczy, które przyniosłyby mi satysfakcję gdyby mi się udały i na które nie jestem za stara, za głupia, za niska, za gruba czy cokolwiek. Mam już ok 10 podpunktów, kolejnym etapem będzie wyznaczenie sobie codziennie czasu, choćby 15min na przybliżanie się do tego celu nawet jeśli to miałoby być pół mikrona Co ciekawe, na początku wydało mi się, że te moje marzenia są jakieś takie smutne i skromne, że nie nadawałyby się nawet żeby o nich napisać na fb, że są nic nie warte, a o innych większych rzeczach nawet nie mam co marzyć i dopiero gdy konkretnie sobie wyobraziłam jakbym się czuła gdyby to było "już", to zdałam sobie sprawę, że praca w NY wcale nie byłaby czymś większym od tego co ja bym chciała. (A chciałabym na przykład umieć kiedyś choć w połowie tak pięknie zatańczyć tą choreografię, którą już tu kiedyś wrzucałam jako model absolutnego piękna: http://www.youtube.com/watch?v=Luz5g-doa34). Drugi etap - wciąż in progress - to ustalenie, co ja bym chciała, żeby ludzie o mnie myśleli. Czy zależy mi, żeby ktoś mnie podziwiał i mi zazdrościł? Jeśli tak, to kto i dlaczego? Co mi z tego przyjdzie, czy poza krótką satysfakcją przyniesie mi to trwałe zadowolenie? I ostatnia sprawa nad którą teraz myślę, to skorzystanie z jakiegoś poradnika, a właściwie odnalezienie kilku dobrych (psychologicznych, finansowych, o zdrowiu) i zabranie się za nie. Nigdy nie udało mi się przeczytać dogłębnie żadnego (poza Sztuką Prostoty), ani tym bardziej zacząć realizować zawarte w nich programy. po części dlatego, że większość to durne książki w stylu amerykańskim składające się w 95% z nudnych historyjek o zmyślonych ludziach, z których nic totalnie nie wynika, choćby nawet i pozostała 5% miało być wartościowe, to nie przebrnę, no way. Na razie rozważam: "Sztukę Planowania" - jej główna myśl to to, że powinno się odnaleźć równowagę pomiędzy czytaniem i generalnie wchłanianiem idei z zewnątrz, a pisaniem, de facto oznaczającym "przetrawianie" tego co się wchłonęło, refleksje itp. Poza tym zawiera ona propozycję robienia sobie list dla przyjemności (w dzieciństwie byłam maniaczką robienia list rzeczy które lubię, które zrobię jak dorosnę i czuję, że to było fajne), na przykład listę synonimów dla słowa "szary". Dziwne to, ale bardzo w moim stylu . Poza tym "W dżungli miłości" Pawlikowskiej, ze względu na rozdziały o tym jak z leniwca stać się wojownikiem i opisy ćwiczeń na "wewnętrznej siłowni", które mają za zadanie wzmocnić słabą wolę. Gdzieś widziałam też jak polecali książkę "Siła woli", ale dziś ją przejrzałam, no i niestety, Rob z Bostonu pewnego dnia coś tam, a Alison z Chicago coś innego, więc to nie dla mnie. Kolejna o nieco ezoterycznym tytule "Tajemnica wody" Murada (takiego dermatologa tworzącego ekskluzywne kosmetyki), postulująca, że dla zdrowia i urody należy spożywać (nie pić) jak najwięcej wody w owocach, warzywach itp., z jadłospisami (chyba dorosłam do tego, żeby w końcu zabrać się za jakiś plan żywienia i generalnie motywująca do dbania o siebie przede wszystkim od wewnątrz i holistycznie. I jeszcze Mindfulness Solution, o byciu tu i teraz. A, no i pomimo przyciężkiego stylu i rzucania rubinami z ust siedząc na ośle zanurzonym w rzece (Emilka, pozdrawiam) - "Biegnąca z Wilkami", esencja (bo nie sposób obrazowania) zwłaszcza rozdziałów o intuicji i kreatywności zawsze mnie na maksa inspirowały.

Ale się rozpisałam. Dobrze że muszę już biec na tenisa, bo by chyba Patri musiała IV część wątku zakładać))
tigrinha jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-05, 19:19   #4173
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Drugi etap - wciąż in progress - to ustalenie, co ja bym chciała, żeby ludzie o mnie myśleli. Czy zależy mi, żeby ktoś mnie podziwiał i mi zazdrościł? Jeśli tak, to kto i dlaczego? Co mi z tego przyjdzie, czy poza krótką satysfakcją przyniesie mi to trwałe zadowolenie?
Możesz to rozwinąć? Bardziej chodzi tu o ustalenie co byś chciała, czy co myślą ludzie?

Pomyślałam, że Ciekawym pytaniem jest, co bym chciała sama o sobie myśleć?
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-05, 19:36   #4174
Sky26
Raczkowanie
 
Avatar Sky26
 
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 51
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Nebula: Kurcze, ale ja Cię dziewczyno podziwiam. Jesteś niesamowicie ambitna i pracowita. Zazdroszczę! I cieszę się, że wszystko tak Ci się ładnie układa

Tigrinha: Kiedyś tez zrobiłam sobie listę rzeczy, które chcę osiągnąć w swoim życiu... Niestety poniosłam porażkę z realizacją tych celów. Po prostu przytłoczył mnie nadmiar pracy jaki musiałabym w to włożyć i zniechęciło mnie to, że na efekty mojej pracy będę musiała długo czekać. Były to bardzo dalekosiężne plany. Może powinnam rozpisać to na drobniejsze etapy. Bardziej osiągalne. Być może wrócę do tej listy albo spisze ją na nowo.

Uwielbiam zaglądać na ten wątek, już o tym pisałam. Kiedy czytam to ile robicie i ile chcecie zrobić od razu sama się motywuję. Dzięki dziewczyny
Sky26 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-05, 20:00   #4175
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cześć!
Dziewczyny, czytam to, co piszecie z dużym zainteresowaniem, nie na wszystko mam czas, by odpowiedzieć...
Fairy - Inga - ciekawa analiza tych możliwych schematów działań, gdzie napięcie i obraz idealny ustępują na rzecz satysfakcji i wyciszenia emocji związanych z podjęciem działań. Tak chyba jest najlepiej...
Załatwianie różnych spraw mimochodem też jest w wielu sytuacjach dobre.
Zastanowiło mnie jednak to, dlaczego pewne rzeczy mimowolnie robi się mimochodem, a te, które można by i nawet chciałoby się - nie zawsze? Przynajmniej ja tak mam... Czuję, że chodzi tu o nazwanie wielkim słowem czynności: jeśli po prostu przy okazji pobierania załącznika do maila przeglądam go i nanoszę poprawki, to dzieje się to samoistnie. Ale jeśli zapisuję w folderze "do przejrzenia/poprawy" to urasta do rangi poważnego zadania.
Sądzę, że część problemów (moich) wynika z nadgorliwości we wszelkich klasyfikacjach zadań, rangowaniu ich.

Piszecie o różnych poradnikach itp. Ja podobnie jak Tygrys nie czytuję. Są dosłownie wyjątki wśród moich lektur, które zaliczyć można do psychologiczno-poradnikowych. Zjedz tę żabę pamiętam z tytułu, poza tym Stanowczo, łagodnie, bez lęku, no i Dramat udanego dziecka, ale więcej grzechów nie pamiętam.

Tygrysie, interesująca ta Twoja analiza.
Powiem Ci, że dla mnie ten punkt "co myślą ludzie" jest czymś, co u mnie już dawno zobojętniało. Przynajmniej na poziomie świadomym. Dlatego nie do końca wydaje mi się fajne, że chcesz w ogóle jakoś kreować swój odbiór. Halimka słuszne pytania stawia.

Nebulko - jesteś boska. Jesteś tak wszechstronna... Naprawdę nigdy nie spotkałam kobiety, która będąc umysłem ścisłym i realizując się w stereotypowo 'niekobiecej' działce, jest jednocześnie właśnie taka zmysłowo kobieca - to gotowanie, cała Twoja osoba... jakaś pozytywna to aura

Lasub, nieustannie z podziwem patrzę na Twoją zadaniowość Co do ślubu, to mam tylko taką radę: pomyśl jak Ty byś chciała, żeby było. Wiadomo, że trzeba to potem sprowadzić do poziomu operacyjnego, ale ten etap "wejrzenia w siebie" wydaje mi się kluczowy.

Kocurko, pisałaś o tym, co Ty zrobiłaś w tym czasie, w którym Lasub szalała ze swoimi zadaniami... Pomyślałam sobie wtedy, 'a co chciałabyś w tym czasie zrobić?'. Może to taki czas zawieszenia... ale przecież niedługo nastąpi zdynamizowanie - wyjazd Jak przygotowania?

Żywiec, walcz dzielnie. Niełatwe sytuacje przed Tobą, ale tak mi przyszło do głowy, że warto by sobie poeksperymentować z nastawieniem. Odczytuje Twoje posty często jako dość gorzkie... Może takim ciekawym eksperymentem byłoby, gdybyś opisując - nawet we własnych myślach - sytuację, w której jesteś, robiła to jakby w dwóch wersjach, w dwóch perspektywach: to widzenie w ciemniejszych barwach i widzenie Ciebie i Twojej sytuacji ze strony kogoś, kto mógłby Ci pozazdrościć? Nie chodzi o zmianę na siłę nastawienia na pozytywne, tylko pozwolenie doświadczenia sobie dwóch stanów. A co z tego wyjdzie, to się okaże...

Brakuje mi bardzo w wątku ostanio Patri i Aper.
Cindy i Konwalia zniknęły.
I nie ma list Czerwiec.

[choć wczoraj miałam okazję się z nią spotkać i dzięki niej mam wspaniały relaks i czas na fajne refleksje].


U mnie odkrycie: trzeba przewartościować cele - za bardzo skupiona jestem na powinnościach, realizacji zadań w terminach, zamiast na angażowaniu się w ciekawe zadania, co samoistnie może przełożyć się na ogarnięty termin i wykonanie zadania.
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-05, 20:53   #4176
Joanna XL
Zakorzenienie
 
Avatar Joanna XL
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 3 363
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

tigrinha cóz ja tez zmierzam do 30 -tki a ostatnio moim głównym osiągnieciem dnia jest uczenie się języka ( co mogłoby być przyjemnością ale presja egzaminu to zabija), poćwiczenie i opanowanie tematu jedzenia ....
Wiec wiesz -Twoje przygotowywanie się do zajęc z tej perspektywy jest mega poważnym zadaniem/osiagnięciem

Mam ostatnio poczucie że moje życie jest dosyć miałkie ... intelektualnie, ale też kulturalnie, emocjonalnie itd ... Skupiam się ostatnio na fizyczności i jest to ciekawe (pierwszy raz w życiu na tyle dokładnie poznaje moje ciało, zaprzyjaźniam się się z nim - relacja przestaje być negatywno-roszczeniowa) ... Z drugiej strony to nie do końca jestem ja ... Dobrze choć ze coś tam czytam (choć ostatnio samą rozrywke) i dziubie niemiecki - powiedzmy że jest to jakaś minimalna stymulacja intelektualna ...

Ciekawe czy uda mi sie kiedyś wypracować równowagę w której nie zaniedbuje żadnego z elementów

Sky26 też zbieream się do zrobienia takiej listy - to będzie trudne bo poza rzeczami które są ode mnie wymagane "zewnętrznie" (np studia) jeszcze nie ustaliłam czego chcę Na razie realizuje takie "konieczne" cele ale myśle że wlipcu też pomyśle nad jakąś strategią długofalową

co pomyślą ludzie Wydaje mi się że trzeba wielkiej siły wewnętrznej/pewności siebie żeby nie myśleć o tym jak jest się postrzeganym... gdybyśmy miały to gdzieś - to przykładowo przestałybysmy golic nogi (no bo czy jest choć jeden racjonalny argument za robieniem tego poza dążeniem do wykreowanego przez media"ideału gładkości" i chyba wstydem przed byciem uznanym za nie atrakcyjna/zaniedbaną? )
To co myślą o nas inni ludzie (bliscy nam) nie powinno decydować o naszym postępowaniu - ale powinno być brane pod rozwagę ... Przeglądamy się w oczach innych i moim zdaniem nie ma na to rady ... Trzeba z tego w miarę możliwości czerpać pozytywną motywację.

---------- Dopisano o 21:53 ---------- Poprzedni post napisano o 21:50 ----------

A w ogóle to miałam dobry dzień -już drugi z kolei - czyżby seria ?

Edytowane przez Joanna XL
Czas edycji: 2013-06-05 o 20:52
Joanna XL jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-05, 21:42   #4177
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Może pamiętacie jak w poniedziałek zobowiązałam się pozałatwiać wszystkie wiszące nade mną i niepokojące mnie sprawy do 12 w południe i zaraportować Wam to? Tak też zrobiłam i nawet jakoś umiarkowanie byłam z siebie zadowolona. Ale wkrótce potem dostałam wiadomość na fb od koleżanki ze studiów, która właśnie znalazła pracę (zdaje się że wysłali ją na placówkę, ale nie jestem pewna) w Niu Jorku. Studiowałyśmy to samo, dopóki chciało mi się uczyć miałyśmy podobne oceny (więc to nie kwestia uzdolnienia), ona w sumie miała trudniej, bo przyjechała do Wawy z mniejszego miasta i musiała się użerać ze stancjami, wynajmem itp, nie ma też "ustawionej" czy bogatej rodziny. No i ona mieszkała i pracowała już w Madrycie, Londynie, zwiedziła pół świata i nie wiadomo co jeszcze, a ja mam 30 lat i się cieszę, że udało mi się wydrukować materiały na zajęcia oraz umyć włosy odpowiednio wcześnie, żeby zdążyły mi przed wyjściem wyschnąć. No dramat po prostu.
W każdym razie postanowiłam się trochę sobie przyjrzeć i opiszę Wam "efekty" - chcę to sobie uporządkować i może coś z tego Wam też się przyda. A może nie
Zaczęłam od spisania wszystkich, nawet bardzo trudnych, ale teoretycznie przynajmniej możliwych rzeczy, które przyniosłyby mi satysfakcję gdyby mi się udały i na które nie jestem za stara, za głupia, za niska, za gruba czy cokolwiek. Mam już ok 10 podpunktów, kolejnym etapem będzie wyznaczenie sobie codziennie czasu, choćby 15min na przybliżanie się do tego celu nawet jeśli to miałoby być pół mikrona Co ciekawe, na początku wydało mi się, że te moje marzenia są jakieś takie smutne i skromne, że nie nadawałyby się nawet żeby o nich napisać na fb, że są nic nie warte, a o innych większych rzeczach nawet nie mam co marzyć i dopiero gdy konkretnie sobie wyobraziłam jakbym się czuła gdyby to było "już", to zdałam sobie sprawę, że praca w NY wcale nie byłaby czymś większym od tego co ja bym chciała. (A chciałabym na przykład umieć kiedyś choć w połowie tak pięknie zatańczyć tą choreografię, którą już tu kiedyś wrzucałam jako model absolutnego piękna: http://www.youtube.com/watch?v=Luz5g-doa34). Drugi etap - wciąż in progress - to ustalenie, co ja bym chciała, żeby ludzie o mnie myśleli. Czy zależy mi, żeby ktoś mnie podziwiał i mi zazdrościł? Jeśli tak, to kto i dlaczego? Co mi z tego przyjdzie, czy poza krótką satysfakcją przyniesie mi to trwałe zadowolenie? I ostatnia sprawa nad którą teraz myślę, to skorzystanie z jakiegoś poradnika, a właściwie odnalezienie kilku dobrych (psychologicznych, finansowych, o zdrowiu) i zabranie się za nie. Nigdy nie udało mi się przeczytać dogłębnie żadnego (poza Sztuką Prostoty), ani tym bardziej zacząć realizować zawarte w nich programy. po części dlatego, że większość to durne książki w stylu amerykańskim składające się w 95% z nudnych historyjek o zmyślonych ludziach, z których nic totalnie nie wynika, choćby nawet i pozostała 5% miało być wartościowe, to nie przebrnę, no way. Na razie rozważam: "Sztukę Planowania" - jej główna myśl to to, że powinno się odnaleźć równowagę pomiędzy czytaniem i generalnie wchłanianiem idei z zewnątrz, a pisaniem, de facto oznaczającym "przetrawianie" tego co się wchłonęło, refleksje itp. Poza tym zawiera ona propozycję robienia sobie list dla przyjemności (w dzieciństwie byłam maniaczką robienia list rzeczy które lubię, które zrobię jak dorosnę i czuję, że to było fajne), na przykład listę synonimów dla słowa "szary". Dziwne to, ale bardzo w moim stylu . Poza tym "W dżungli miłości" Pawlikowskiej, ze względu na rozdziały o tym jak z leniwca stać się wojownikiem i opisy ćwiczeń na "wewnętrznej siłowni", które mają za zadanie wzmocnić słabą wolę. Gdzieś widziałam też jak polecali książkę "Siła woli", ale dziś ją przejrzałam, no i niestety, Rob z Bostonu pewnego dnia coś tam, a Alison z Chicago coś innego, więc to nie dla mnie. Kolejna o nieco ezoterycznym tytule "Tajemnica wody" Murada (takiego dermatologa tworzącego ekskluzywne kosmetyki), postulująca, że dla zdrowia i urody należy spożywać (nie pić) jak najwięcej wody w owocach, warzywach itp., z jadłospisami (chyba dorosłam do tego, żeby w końcu zabrać się za jakiś plan żywienia i generalnie motywująca do dbania o siebie przede wszystkim od wewnątrz i holistycznie. I jeszcze Mindfulness Solution, o byciu tu i teraz. A, no i pomimo przyciężkiego stylu i rzucania rubinami z ust siedząc na ośle zanurzonym w rzece (Emilka, pozdrawiam) - "Biegnąca z Wilkami", esencja (bo nie sposób obrazowania) zwłaszcza rozdziałów o intuicji i kreatywności zawsze mnie na maksa inspirowały.

Ale się rozpisałam. Dobrze że muszę już biec na tenisa, bo by chyba Patri musiała IV część wątku zakładać))
Tygrys!
Nie wiem od czego zacząć
Więc po pierwsze, to jak słyszę takie wieści od koleżanek to zaraz popadam w gigantycznego doła...i cieżko mi cokolwiek zrobić. Ja po prostu nie potrafię nie patrzeć z zazdrością na cudze życie - tak bardzo uważam swoje za nudne i bezbarwne...a przecież gdzieś w głębi serca doskonale wiem, że mogę to zmienić.

I tutaj dodaję adekwatny obrazek: http://3.bp.blogspot.com/-IbKl9FAJva...7Y/s640/7.jpeg

Jakiś czas temu wpadłam na nieco podobny pomysł...chociaż na czym innym się skupiłam. Otóż wyszłam z optymistycznego założenia, że przecież nie muszę być taką wredną zołzą jaką jestem...mogę wypracować sobie taki charakter, jaki lubię u innych. Więc wypisałam sobie takie cechy, które lubię u innych ludzi i popatrzyłam sobie jakie ja mam cechy. Oczywiście wyszło na to, że jakbym spotkała swojego klona, to na pewno byśmy się nie zakumplowały...tak po prawdzie, to trzymałabym się z daleka
No i wypisałam sobie do tego co powinnam zmienić, jak się zachowywać itd.

I...schowałam zeszyt i nigdy do niego nie zajrzałam

Tak naprawdę to nawet nie wiem czy to był choć trochę rozsądny pomysł...to jakby chcieć siebie totalnie zmienić. Nie wiem czy wiedziałabym kim jestem jakbym nagle stała się...no po prostu kimś innym.
Twoja myśl wydaje mi się lepsza. Może poza tą częścią "co bym chciała, aby myśleli o mnie inni"...ale ja najpewniej też bym umieściła takie zagadnienie na liście.

Dość często przyłapuję się na tym, że robię coś "pod publiczkę". Ja może nie jestem do tego w 100% przekonana...ale myślę sobie, że jak inni zobaczą, to uschną po prostu z zazdrości.
To głupie...ale nie mm ogę tego zwalczyć. Jakoś zdaje mi się, że też to miewasz, dlatego tak o tym myślisz

Dla mnie najtrudniejsze w tej liście byłoby właśnie zrozumienie czego ja właściwie chcę...czego chcę ja, a nie co mam zrobić, żeby innym wyszły gały...to taka bezsensowna motywacja.


Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Kocurko, pisałaś o tym, co Ty zrobiłaś w tym czasie, w którym Lasub szalała ze swoimi zadaniami... Pomyślałam sobie wtedy, 'a co chciałabyś w tym czasie zrobić?'. Może to taki czas zawieszenia... ale przecież niedługo nastąpi zdynamizowanie - wyjazd Jak przygotowania?
Tamto było pisane w żartach Ale tak serio...no to coś bym mogła jednak porobić od rana, znalazłoby się sporo rzeczy...chciałabym być taką osobą, która nie może usiedzieć w miejscu, dużo robi, z uśmiechem, energią. To nie jest niemożliwe, znam takie osoby i je lubię! Tylko dlaczego ja tak nie potrafię

Co do wyjazdu...nie ma przygotowań Jedyne co robię to trzęsę się ze strachu, że nic nie pamiętam z prac laboratoryjnych (ale żadnego labu pod ręką nie posiadam, żeby poćwiczyć, więc zostaje mi panika ) i że się nie dogadam po angielsku Kurde, ludzie gadają w różnych językach, a ja jak mam coś powiedzieć to zaraz się płoszę, czerwienie, no jak ja mam kurde gdzieś przetrwać w obcym kraju?! Dobrze, że blisko chociaż i tak generalnie się dogadam po polsku Poza przyjezdnymi ludźmi i współmieszkańcami

Traktuję to jako wyzwanie...jak przetrwam (a liczę, że tak...w każdym razie nie słyszałam, żeby kogokolwiek wyrzucili z takich praktyk i odesłali do domu...obym nie była pierwsza ), to już będę wiedziała, że potrafię. I tej myśli się czepiam siedząc sobie i panikując

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Mam ostatnio poczucie że moje życie jest dosyć miałkie ... intelektualnie, ale też kulturalnie, emocjonalnie itd ... Skupiam się ostatnio na fizyczności i jest to ciekawe (pierwszy raz w życiu na tyle dokładnie poznaje moje ciało, zaprzyjaźniam się się z nim - relacja przestaje być negatywno-roszczeniowa) ... Z drugiej strony to nie do końca jestem ja ... Dobrze choć ze coś tam czytam (choć ostatnio samą rozrywke) i dziubie niemiecki - powiedzmy że jest to jakaś minimalna stymulacja intelektualna ...

Ciekawe czy uda mi sie kiedyś wypracować równowagę w której nie zaniedbuje żadnego z elementów
Też ostatnio tak myślę o swoim życiu...i bardzo brakuje mi spontaniczności, zgranej grupy, żeby gdzieś wyjechać, coś zrobić. Teraz z ludźmi się trzeba niemal według kalendarza ustawiać, a i tak nie zbierze się nawet większości Czuję się taka odrętwiała...kiedyś więcej wychodziłam, dużo więcej. A teraz wszystko co opowiadam jako zabawne sytuacje należą albo do dalekiej przeszłości albo nie są moje NUDA.
__________________


Edytowane przez bura kocurka
Czas edycji: 2013-06-05 o 21:43
bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2013-06-05, 22:11   #4178
inga86
Rozeznanie
 
Avatar inga86
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 595
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
O, to jest pdf, który już od dawna mam u siebie, ale nie zaczęłam czytać...no to zacznę
Hehe, też tak miałam Pierwszy rozdział mnie powalił na kolana. Generalnie jest o podejmowaniu decyzji i to co zapamiętałam: decyzja tzn "nie ma innej opcji", podejmujesz decyzję w sprawie czegoś i nie ma być może, kiedyś, chyba, tylko tak zrobię i koniec. A decyzje i tak musimy podejmować inaczej ktoś decyduje za nas. Tak w mega skrócie. Generalnie jestem podjarana tą książką

Cytat:
Napisane przez Kindly_Unspoken Pokaż wiadomość
Właśnie chciałabym bardzo po wczesnym wstawaniu dodać jakiś poranny trening.

Ta książka czeka u mnie w kolejce Ja ostatnio zaczęłam czytać (o ironio) "7 nawyków skutecznego działania". Ale mogę się podłączyć pod czytanie Olbrzyma, zawsze to jakaś motywacja, jeśli mam później zdać z tego komuś relację
Ja też chcę zaczynać dzień ćwiczeniami Nawet mi się to udawało przez pewien czas, teraz się boję wrócić, bo boję się frustracji, która mnie czeka, ale z drugiej strony jest to mój priorytet w życiu...

Super, to jest nas 2 Pisz co myślisz, bo też inaczej jest jak się dyskutuje, różne osoby na co innego zwracają uwagę, a czytając samemu coś może umknąć.

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
Do przyszlego piatku musze zrobic i sie nauczyc mowic prezentacje na konferencje. RANY, ale sie stresuje pierwszy raz przed tak liczna i specjalistyczna publicznoscia bede wystepowac

lece na pilates dzis, 2h pilates na macie i pilates z pilka.

Btw, dowiedzialam sie jaka to firma chce mnie do pracy. oj powiem wam...ze w swiecie mikroskopii to jest okolo 10 firm zajmujacych sie roznymi elementami (na calym swiecie). To jedna z nich. EKSTRA
Nebula jestem pod wrażeniem I podpisuję się pod tym co napisała Emilka

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Ale wkrótce potem dostałam wiadomość na fb od koleżanki ze studiów, która właśnie znalazła pracę (zdaje się że wysłali ją na placówkę, ale nie jestem pewna) w Niu Jorku. Studiowałyśmy to samo, dopóki chciało mi się uczyć miałyśmy podobne oceny (więc to nie kwestia uzdolnienia), ona w sumie miała trudniej, bo przyjechała do Wawy z mniejszego miasta i musiała się użerać ze stancjami, wynajmem itp, nie ma też "ustawionej" czy bogatej rodziny. No i ona mieszkała i pracowała już w Madrycie, Londynie, zwiedziła pół świata i nie wiadomo co jeszcze, a ja mam 30 lat i się cieszę, że udało mi się wydrukować materiały na zajęcia oraz umyć włosy odpowiednio wcześnie, żeby zdążyły mi przed wyjściem wyschnąć. No dramat po prostu.

Zaczęłam od spisania wszystkich, nawet bardzo trudnych, ale teoretycznie przynajmniej możliwych rzeczy, które przyniosłyby mi satysfakcję gdyby mi się udały i na które nie jestem za stara, za głupia, za niska, za gruba czy cokolwiek. Mam już ok 10 podpunktów, kolejnym etapem będzie wyznaczenie sobie codziennie czasu, choćby 15min na przybliżanie się do tego celu nawet jeśli to miałoby być pół mikrona Co ciekawe, na początku wydało mi się, że te moje marzenia są jakieś takie smutne i skromne, że nie nadawałyby się nawet żeby o nich napisać na fb, że są nic nie warte, a o innych większych rzeczach nawet nie mam co marzyć i dopiero gdy konkretnie sobie wyobraziłam jakbym się czuła gdyby to było "już", to zdałam sobie sprawę, że praca w NY wcale nie byłaby czymś większym od tego co ja bym chciała. (A chciałabym na przykład umieć kiedyś choć w połowie tak pięknie zatańczyć tą choreografię, którą już tu kiedyś wrzucałam jako model absolutnego piękna: http://www.youtube.com/watch?v=Luz5g-doa34).

Drugi etap - wciąż in progress - to ustalenie, co ja bym chciała, żeby ludzie o mnie myśleli. Czy zależy mi, żeby ktoś mnie podziwiał i mi zazdrościł?
Jak przeczytałam to pogrubione to mi skrzydła opadły. Chciałam z Wami podzielić się moim dzisiejszym entuzjazmem, a tu okazuje się z czym do ludzi

"Pochwalić się na fb" - dobrze powiedziane. A kogo to obchodzi? Czy robimy coś po to by inni nam zazdrościli? na to wygląda. Też ciągle myślę czym mogłabym się "pochwalić na fb" i że inni robią takie fascynujące rzeczy, a ja nie mam co o sobie napisać. I to jest myślenie donikąd. Często się dołuję patrząc jak inni coś osiągają, ale to tylko fajny wycinek ich życia, a reszta? Też mogłabym się pewnie czymś pochwalić, ale uznaję to za mało ważne. Jak ktoś napisał "niektórzy z wyprawy na Alaskę zrobią zwykły spacer, a niektórzy z wyprawy nad Bałtyk podróż życia". Wydaje mi się, że często chcemy się "sprzedać", chcemy by inni nam zazdrościli (ja chcę bardzo), ale z drugiej strony po co? Jak Haalima napisała: co ja chcę o sobie myśleć? Pytanie w 10tkę, najważniejsze w życiu, zupełnie zmienia perspektywę i punkt ciężkości.

Też chcę pięknie tańczyć choreografie


Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
ostatnio moim głównym osiągnieciem dnia jest uczenie się języka
Fajne jest to co Emi napisała, a gdybyś spojrzała na to z perspektywy osoby, która Ci zazdrości? Brawo Emi, kolejny mocny tekst

Sky26 gdybyśmy miały to gdzieś - to przykładowo przestałybysmy golic nogi[/QUOTE]

Absolutnie się z tym nie zgadzam, ja lubię golić nogi dla siebie

Mój dzisiejszy entuzjazm jest spowodowany tym, że dziś odwiedziłam radio Kampus i będę tam się uczyć sztuki radiowej bardzo się z tego cieszę i nie mogę doczekać. Raz, że jest to coś co od dawna chodzi mi po głowie, dwa, że nauczę się czegoś nowego, a trzy nie będę zamulać w domu

Natrafiłam dziś na ogłoszenie, że w Benettonie poszukują ekspedientki. Myślę czy nie złożyć tam CV i nie popracować trochę i zarobić na bieżące wydatki i długi. (wiem, że mogą mnie równie dobrze nie przyjąć). I tu pojawia się myśl "cofnę się w rozwoju. A jak ktoś znajomy mnie zobaczy? Przecież to obciach" itd. Już pracowałam w sklepie i strasznie się męczyłam. Z drugiej strony wiem, że mam konkretny cel - zarobić na studia by się obronić, i to żaden obciach iść do pracy, a nie siedzieć na garnuszku u faceta. Niech mnie ktoś kopnie w 4 litery i wybije te bzdury z głowy Wiem, że gdyby mnie przyszpiliło to bym się nie wahała, albo gdybym była w obcym mieście, a tak boję się "co ludzie powiedzą"... :/
__________________
"Nie każde działanie przynosi szczęście, ale nie ma szczęścia bez działania"
inga86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-05, 22:23   #4179
tigrinha
Zadomowienie
 
Avatar tigrinha
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Halimaa Pokaż wiadomość
Możesz to rozwinąć? Bardziej chodzi tu o ustalenie co byś chciała, czy co myślą ludzie?

Pomyślałam, że Ciekawym pytaniem jest, co bym chciała sama o sobie myśleć?
Pytanie jest nie tylko ciekawe, ale po prostu świetne Zawsze tylko zastanawiam się co bym chciała osiągnąć, mieć, nauczyć się, a to jest bez sensu czasami, no bo można na to odpowiedzieć, że chciałabym być piękna jak miss Brazylii, zrobić karierę jak Jobs oraz tańczyć jak primabalerina z moskiewskiego baletu - tylko co z tego?Pytanie siebie "czego chcę?" może czasem zaprowadzić w taki ślepy zaułek, bo nie wiadomo jaki limit sobie założyć - zbyt się ograniczać źle, marzyć o niemożliwym jeszcze gorzej. A Twoje pytanie stawia taką naturalną granicę pomiędzy tym co możliwe a nie, dziękiDo przemyślenia

Co do pierwszego pytania, to chodziło mi o ustalenie jak bardzo mi zależy na opinii innych ludzi, w jakich sytuacjach daje mi to pozytywną motywację, a w jakich przestaje mieć sens. Przyszło mi to do głowy, gdy ta koleżanka ze Stanów zapytała się mnie co słychać. Jedyne co mi przyszło do głowy żeby jej odpisać, to że bez większych zmian, no bo faktycznie czym tu się chwalić? "Pensją" poniżej średniej krajowej? Nową grupą z hiszpańskiego? Jednodniową wycieczką do Poznania? (choć, mówiąc nawiasem, Poznań - a dokładniej Jeżyce bo prawie tylko tam byłam - jest prześliczny). Wiem, że postawienie sprawy "za co chciałabym być podziwiana?" może się wydawać trochę kontrowersyjne, no bo przecież w życiu chodzi o to, żeby być sobą, robić swoje i nie oglądać się na innych, ale jednak "kłuje" mnie myśl, że ktoś mnie może uznać za smutnego nieudacznika, który nic sensownego nie osiągnął, nie zobaczył, nie zrobił. No i - ja chyba jestem okropnie nieambitna, tak naprawdę to chciałabym prowadzić bezstresowe życie, spotykać się ze znajomymi i dobrze z nimi bawić, czytać fajne książki, mieć kota, móc zajmować się tym, co mnie akurat zainteresuje i raz na jakiś czas pozbierać muszelki na plaży. Ale gdzieś się czai pytanie - a może stać mnie na więcej? Może wypadałoby się zastanowić i odważyć? Mimo wszystko rodzi się we mnie bunt na myśl, że inni mogą mnie uważać za szarego przeciętniaka i chciałabym w końcu wiedzieć, czy bunt ten jest na tyle silny żebym poświęciła trochę czasu i świętego spokoju na to, żeby chociaż spróbować innym "pokazać", czy może jednak zbyt mało mi na tej opinii zależy. Chciałabym wiedzieć jak jest.

Padam na ryjka, więc na resztę postów odpiszę już jutro. Buziaki dobranocne!!!
tigrinha jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-05, 23:38   #4180
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez inga86 Pokaż wiadomość
Absolutnie się z tym nie zgadzam, ja lubię golić nogi dla siebie

Mój dzisiejszy entuzjazm jest spowodowany tym, że dziś odwiedziłam radio Kampus i będę tam się uczyć sztuki radiowej bardzo się z tego cieszę i nie mogę doczekać. Raz, że jest to coś co od dawna chodzi mi po głowie, dwa, że nauczę się czegoś nowego, a trzy nie będę zamulać w domu

Natrafiłam dziś na ogłoszenie, że w Benettonie poszukują ekspedientki. Myślę czy nie złożyć tam CV i nie popracować trochę i zarobić na bieżące wydatki i długi. (wiem, że mogą mnie równie dobrze nie przyjąć). I tu pojawia się myśl "cofnę się w rozwoju. A jak ktoś znajomy mnie zobaczy? Przecież to obciach" itd. Już pracowałam w sklepie i strasznie się męczyłam. Z drugiej strony wiem, że mam konkretny cel - zarobić na studia by się obronić, i to żaden obciach iść do pracy, a nie siedzieć na garnuszku u faceta. Niech mnie ktoś kopnie w 4 litery i wybije te bzdury z głowy Wiem, że gdyby mnie przyszpiliło to bym się nie wahała, albo gdybym była w obcym mieście, a tak boję się "co ludzie powiedzą"... :/
i o to chodzi!Gratuluje tez radi-ologii Apropos sklepu - pracowalam przez rok w Orsay na studiach. I bylam z tego powodu bardzo zadowolona - to wcale nie jest latwa praca i trzeba wykazac sie nielada umiejetnosciami by czasem klientke dobrze obsluzyc. Trzeba czasem szybko policzyc reszte, pamietac o schematach itd. poza tym, jak Cie ktos zobaczy, to powiedz, ze z przyjemnoscia sprzedasz cos na swoj rabat, albo ze bedziesz informowac o ciuchach, ktore dobrze leza, albo sa aktuanie w promocji. Moje znajome docenialy.
PS; odpisze Ci apropos studiow jak pogadam ze znajoma, nie mialam czasu sie jej zapytac jak dokladnie to bylo. wiem ze jeden rok przeskoczyla, bo bardzo dobrze zdala poprzedni i wykazala sie pasja i zaangazowaniem. Ale nie powiem Ci ktory, bo nie pamietam.


Dziekuje Emilko za takie cieple slowka. Chyba po prostu jestem jak oksymoron, jak dwie Nebulki, przeciwnosci w jednej skorce ta teoria sie juz tu przewijala :p
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-06, 07:20   #4181
lasubmersion
Rozeznanie
 
Avatar lasubmersion
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 859
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Dzięki dziewczyny za komentarze
(szczególce Nebulce).

Lasub odkryła ważną prawdę o sobie.
Jaką?
Jeśli działam/odnoszę jakiekolwiek sukcesy (czy na studiach czy na korepetycjach), to jestem kimś. COŚ znaczę.
Jeśli nie działam, mam chandrę, nie nadaję się do życia, to jestem NIKIM.

Jesli działam-poczucie mojej wartości idzie szybciutko w górę.
Jeśli nie działam-poczucie mojej wartości leci na łeb na szyję.

To jest jednym słowem chore bo oznacza, że cenię siebie tylko w momentach dzikiej aktywności.
Potem już nie ma sensu, abym o siebie i swoje samopoczucie dbała czy starała się...

I szczerze mówiąc czuję się z tym koszmarnie.
Zastanawiam się jak wyjść z tego cholernego labiryntu w który sama siebie wprowadziłam...
__________________
http://lasubmersion.blogspot.com/


Słucham: VIDEO ''Dobrze, że jesteś''
lasubmersion jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-06, 08:04   #4182
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez inga86 Pokaż wiadomość
Mój dzisiejszy entuzjazm jest spowodowany tym, że dziś odwiedziłam radio Kampus i będę tam się uczyć sztuki radiowej bardzo się z tego cieszę i nie mogę doczekać. Raz, że jest to coś co od dawna chodzi mi po głowie, dwa, że nauczę się czegoś nowego, a trzy nie będę zamulać w domu

Natrafiłam dziś na ogłoszenie, że w Benettonie poszukują ekspedientki. Myślę czy nie złożyć tam CV i nie popracować trochę i zarobić na bieżące wydatki i długi. (wiem, że mogą mnie równie dobrze nie przyjąć). I tu pojawia się myśl "cofnę się w rozwoju. A jak ktoś znajomy mnie zobaczy? Przecież to obciach" itd. Już pracowałam w sklepie i strasznie się męczyłam. Z drugiej strony wiem, że mam konkretny cel - zarobić na studia by się obronić, i to żaden obciach iść do pracy, a nie siedzieć na garnuszku u faceta. Niech mnie ktoś kopnie w 4 litery i wybije te bzdury z głowy Wiem, że gdyby mnie przyszpiliło to bym się nie wahała, albo gdybym była w obcym mieście, a tak boję się "co ludzie powiedzą"... :/
Gratuluję wprawiania się w sztukę radiową - to musi być ciekawe

A co do wstydu o pracę w sklepie...ja przez 2,5 roku doradzałam ludziom w markecie. To większy wstyd niż sklep...i jak przez połowę czasu się cieszyłam, że pracuję, to później się już wstydziłam kogokolwiek tam spotkać Nie miałabym takiego podejście do sklepu, bo to już coś bardziej konkretnego - sprzedajesz, tak? Obsługujesz ludzi... Ja byłam bardziej jak jakaś chodząca reklama i instrukcja obługi, także ten Zresztą wiele osób na pracy w sklepie zaczyna i kończy, bo okazuje się, że są świetnymi sprzedawcami (do tego też trzeba mieć umiejętności ). Więc idź, spróbuj się dostać i popracuj trochę - akurat sobie dorobisz w międzyczasie, a później może trafi się coś bardziej tematycznie zbliżonego do studiów
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-06, 09:19   #4183
inga86
Rozeznanie
 
Avatar inga86
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 595
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

[QUOTE=Nebula;41179467]i o to chodzi!Gratuluje tez radi-ologii Apropos sklepu - pracowalam przez rok w Orsay na studiach. I bylam z tego powodu bardzo zadowolona - to wcale nie jest latwa praca i trzeba wykazac sie nielada umiejetnosciami by czasem klientke dobrze obsluzyc. Trzeba czasem szybko policzyc reszte, pamietac o schematach itd. poza tym, jak Cie ktos zobaczy, to powiedz, ze z przyjemnoscia sprzedasz cos na swoj rabat, albo ze bedziesz informowac o ciuchach, ktore dobrze leza, albo sa aktuanie w promocji. Moje znajome docenialy.
PS; odpisze Ci apropos studiow jak pogadam ze znajoma, nie mialam czasu sie jej zapytac jak dokladnie to bylo. wiem ze jeden rok przeskoczyla, bo bardzo dobrze zdala poprzedni i wykazala sie pasja i zaangazowaniem. Ale nie powiem Ci ktory, bo nie pamietam. /QUOTE]

Dzięki za gratulacje, jestem ciekawa jak to będzie w myśl, że żadna praca nie hańbi, pójdę i złożę. Nie jest to praca życia, ale lepiej robić cokolwiek niż siedzieć i się denerwować, że nie mam czym zapłacić.

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Gratuluję wprawiania się w sztukę radiową - to musi być ciekawe

A co do wstydu o pracę w sklepie...ja przez 2,5 roku doradzałam ludziom w markecie. To większy wstyd niż sklep...i jak przez połowę czasu się cieszyłam, że pracuję, to później się już wstydziłam kogokolwiek tam spotkać Nie miałabym takiego podejście do sklepu, bo to już coś bardziej konkretnego - sprzedajesz, tak? Obsługujesz ludzi... Ja byłam bardziej jak jakaś chodząca reklama i instrukcja obługi, także ten Zresztą wiele osób na pracy w sklepie zaczyna i kończy, bo okazuje się, że są świetnymi sprzedawcami (do tego też trzeba mieć umiejętności ). Więc idź, spróbuj się dostać i popracuj trochę - akurat sobie dorobisz w międzyczasie, a później może trafi się coś bardziej tematycznie zbliżonego do studiów
Ze mnie akurat sprzedawca marny Ale pare lat temu pracowałam w sklepie, a później mi się trafiła super praca, więc może tym razem też tak będzie [pobożne życzenie, ale co tam].
__________________
"Nie każde działanie przynosi szczęście, ale nie ma szczęścia bez działania"
inga86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-06, 10:41   #4184
tigrinha
Zadomowienie
 
Avatar tigrinha
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Piszecie o różnych poradnikach itp. Ja podobnie jak Tygrys nie czytuję. Są dosłownie wyjątki wśród moich lektur, które zaliczyć można do psychologiczno-poradnikowych. Zjedz tę żabę pamiętam z tytułu, poza tym Stanowczo, łagodnie, bez lęku, no i Dramat udanego dziecka, ale więcej grzechów nie pamiętam.

Tygrysie, interesująca ta Twoja analiza.
Powiem Ci, że dla mnie ten punkt "co myślą ludzie" jest czymś, co u mnie już dawno zobojętniało. Przynajmniej na poziomie świadomym. Dlatego nie do końca wydaje mi się fajne, że chcesz w ogóle jakoś kreować swój odbiór. Halimka słuszne pytania stawia.
No ja właśnie postanowiłam trochę poczytać te poradniki jednak, znaleźć sobie kilka naprawdę dobrych i spróbować czy coś mi to da. W ogóle chyba zacznę sobie spisywać różne dobre rady i pomysły, które codziennie niemal wynajduję w internecie, czytam w przeglądanych w pismach i książkach, albo na które sama wpadam. Na przykład zapomniałam już jak się wykonuje kilka naprawdę fajnych ćwiczeń, które kiedyś pokazywała mi moja pani od baletu A pierwszą rzeczą którą muszę sobie zapisać to coś co wczoraj wyczytałam w książce "Pochwała powolności" - przeczytać jakieś XIX-wieczne opasłe tomiszcze tak, jak czytano je gdy dopiero powstawało: co miesiąc w odcinkach, po 1-2 rozdziały. W sumie nie wiem po co, ale kocham angielskie powieści wiktoriańskie i ta idea strasznościowo mi się podoba. Już nawet wybrałam książkę "Can you forgive her?" Trollope'a, jedyne 700 stron

Nie wiem czy chcę kreować swój odbiór, właśnie nad tym chcę się zastanowić. Też na co dzień nie bardzo dbam o to co inni pomyślą, a czasem nawet celowo się umniejszam, bo jakoś mnie to bawi. Ale jak już wyżej napisałam Halimce nie chciałabym być postrzegana jako "nieudacznik". Nie wiem do końca dlaczego takie myśli przyszły mi do głowy na wieść, że moja znajoma mieszka w Stanach, skoro od dwóch lat mój mąż truje mi głowę wyjazdem do USA na wakacje, a ja bronię się przed tym rękami i nogami, bo wolę Tatry albo jakieś europejskie państwo To chyba jest na zasadzie - ktoś kto kilka lat temu był w tym samym punkcie co ja, teraz jest o lata świetlne dalej - i to nie jest kwestia zazdrości, tylko złości na siebie samą, na mój brak pracowitości i ambicji. Zresztą, jak ja mam osiągnąć sukces, skoro od 2 tygodni nie chce mi się nawet zabrać za pomalowanie paznokci. To mi wręcz urosło do rangi symbolu i wyznacznika - ciągle chodzi mi po głowie taka dosyć absurdalna myśl, że tak długo jak nie umiem ogarniać własnych paznokci, to niczego większego też nie ogarnę

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Nebulko - jesteś boska. Jesteś tak wszechstronna... Naprawdę nigdy nie spotkałam kobiety, która będąc umysłem ścisłym i realizując się w stereotypowo 'niekobiecej' działce, jest jednocześnie właśnie taka zmysłowo kobieca - to gotowanie, cała Twoja osoba... jakaś pozytywna to aura

Lasub, nieustannie z podziwem patrzę na Twoją zadaniowość Co do ślubu, to mam tylko taką radę: pomyśl jak Ty byś chciała, żeby było. Wiadomo, że trzeba to potem sprowadzić do poziomu operacyjnego, ale ten etap "wejrzenia w siebie" wydaje mi się kluczowy.
Podpisuję się pod powyższym wszystkimi czterema łapkami

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Brakuje mi bardzo w wątku ostanio Patri i Aper.
Cindy i Konwalia zniknęły.
I nie ma list Czerwiec.
No właśnie . I Di też zniknęła

---------- Dopisano o 11:41 ---------- Poprzedni post napisano o 11:18 ----------

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Tak naprawdę to nawet nie wiem czy to był choć trochę rozsądny pomysł...to jakby chcieć siebie totalnie zmienić. Nie wiem czy wiedziałabym kim jestem jakbym nagle stała się...no po prostu kimś innym.
Twoja myśl wydaje mi się lepsza. Może poza tą częścią "co bym chciała, aby myśleli o mnie inni"...ale ja najpewniej też bym umieściła takie zagadnienie na liście.

Dość często przyłapuję się na tym, że robię coś "pod publiczkę". Ja może nie jestem do tego w 100% przekonana...ale myślę sobie, że jak inni zobaczą, to uschną po prostu z zazdrości.
To głupie...ale nie mm ogę tego zwalczyć. Jakoś zdaje mi się, że też to miewasz, dlatego tak o tym myślisz

Dla mnie najtrudniejsze w tej liście byłoby właśnie zrozumienie czego ja właściwie chcę...czego chcę ja, a nie co mam zrobić, żeby innym wyszły gały...to taka bezsensowna motywacja.
Tak czułam, że z tą autokreacją podpadnę Ale mi naprawdę nie chodziło o to, jak wpędzić innych w kompleksy moją wspaniałą osobą; to jest tylko element taktyki co zrobić, żeby fantastyczne wydarzenia z życia innych ludzi nie wpędzały mnie w poczucie, że moja egzystencja jest marna, miałka i w ogóle bez sensu. Jeśli na przykład prawdą o mnie jest, że mam niewielkie życiowe ambicje i DOBRZE MI Z TYM, to dlaczego sukcesy innych sprawiają, że czuję się gorsza i niezadowolona? Czy to znaczy, że jednak mam większe ambicje? Albo może, że powinnam uświadomić sobie, że logicznym następstwem spokojnego i leniwego życia jest brak spektakularnych sukcesów i że absurdem jest chcieć tych dwóch rzeczy naraz? Postawienie sobie pytania jak chciałabym być postrzegana i czy zależy mi, żeby do tego dążyć to bardziej miało być pytanie rzucające nowe światło na to na czym naprawdę mi zależy, a nie punkt wyjścia do rozważań jak sprawić by inni mnie nienawidzili z zazdrości

Inguś, miałam się odnieść do wielu kwestii poruszanych przez Ciebie, ale znów przez swoje grafomaństwo nie mam czasu i zaraz muszę wychodzić, więc tak tylko na szybko: po pierwsze, radioprzygoda brzmi super!!! Po drugie, w kwestii tej pracy w Benettonie, to przypomniało mi się jak Jarosław Kuźniar (ten dziennikarz z TVN) opowiadał, że zanim znalazł dobrą pracę, chodził wieczorem na bazar i zbierał zostawione przez handlarzy przywiędłe warzywa, bo musiał się mocno szczypać z kasą. A Jennifer Lopez chyba sprzątała czy robiła coś w tym stylu i spała na materacu w jakimś biurze, żeby zarobić na lekcje tańca. Czy to dla nich powód do wstydu? Raczej do dumy, moim zdaniem. Na pracę w sklepie też tak możesz spojrzeć, to jest po prostu krok i punkt wyjścia do dalszych działań, równie ważny i potrzebny do osiągnięcia celu jak Twoje lekcje tańca, licencjat czy różne kursy.
tigrinha jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-06, 15:20   #4185
Konwalia11
Zadomowienie
 
Avatar Konwalia11
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 238
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Cindy i Konwalia zniknęły.
O nie, ja jestem , pasywnie ale zawsze, nie wiem co z Cindy?

To, ze pojawiam sie rzadziej to w sumie calkiem dobry znak - oznacza to, ze dzialam.

Znowu tyle spraw, do ktorych chcialabym sie odniesc, znowu nie dam rady...
Moze o tych poradnikach tylko. Ja rowniez zaprzestalam czytania ich. U mnie dzialaly one tylko w trakcie czytania - czulam ogromny entuzjazm w trakcie lektury, czasem pojawi sie jakas sensowna sugestia, ktora wprowadze w zycie... Ale pozniej wszystko wracalo do normy.
Chyba najbardziej pomogl mi Dale Carnegie, ale przyznaje, ze czytalam go bedac jeszcze nastolatka i wtedy te wszystkie teorie o roli pozytywnego nastawienia byly jeszcze szalona nowoscia.

Co do "Obudz w sobie olbrzyma" to... ksiazka wyladowala w smietniku zeszlej jesieni . (A dodam, ze zazwyczaj nie wyrzucam ksiazek - wole sprzedac, oddac. Ta byla wyjatkiem...) Doszlam chyba do polowy, potem usilnie staralam sie przebrnac przez obiecujaco brzmiace rozdzialy ale... no nie moglam!!! I sama nie wiem, dlaczego. Przypuszczam, ze jedna z przyczyn bylo koszmarne tlumaczenie z angielskiego (do dzis myslac o tej ksiazce pojawia mi sie w glowie od razu slowo "lewarowanie" ). Ja juz chyba po prostu wyroslam z tych wszystkich hamerykanskich dziel w stylu: "Kazdy moze miec kase, idealny wyglad, idealnego partnera, idealne zdrowie - trzeba tylko chciec, miec plan no i myslec pozytywnie ."
Moje zdanie odnosnie powyzszego najlepiej wyrazaja nastepujace emotki:

To jest taki olbrzym w wersji instat: otwierasz torebke, wsypujesz do kubeczka z wrzatkiem, mieszasz iiii... oto siedzisz lzejsza o 25 kilo w wymarzonej willi z narzeczonym pieknym jak Ken.
To sie tak nie da - nie ma prawdziwego sukcesu bez glebokiej wewnetrznej transformacji, ktora kazdy z nas przezywa inaczej. Bo po prostu nie ma drogi na skroty, ani jednego niezawodnego sposobu na sukces i nie ma tak, ze kiedys tam cel zostanie osiagniety i odtad zyli dlugo i szczesliwie .

Sciskam Was mocno, mam nadzieje, ze sloneczko do Was wrocilo (do mnie tak ) no i ze robicie postepy w pracy nad soba.

---------- Dopisano o 16:20 ---------- Poprzedni post napisano o 15:44 ----------

P.S. Chialam tylko jeszcze dodac, ze mimo wszystko nie chcialabym Was odwodzic od przeczytania tej ksiazki. Powyzsze jest moja subiektywna opinia, ale kto wie, moze problem jest w mojej postawie wobec literatury tego typu? Nie chcialabym bowiem zniechecic kogos do czegos, co jednak mogloby byc w jakikolwiek sposob do czegos pomocne!
__________________


Be the change you want to see in the world!
Konwalia11 jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2013-06-06, 15:43   #4186
fairytale
Raczkowanie
 
Avatar fairytale
 
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 488
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Tygrys, a ta Twoja kolezanka to ma na serio wszyskto-wszystko? W sensie - jej praca jest interesujaca i rozwijajaca, ale nie na tyle absorbujaca, zeby zabierac czas na hobby/ dbanie o siebie, wiec kolezanka odwiedza MOMA w wolne chwile, ma czas na swojego super faceta, ma mnostwo znajomych, z ktorymi wyjezdza na wycieczki po calym wschodnim wybrzezu, w weekendy chodzi na zajecia z garncarstwa i stac ja na chodzenie do fajnych przytulnych restauracyjek? No i oczywiscie stac ja tez na sluzbe zdrowia, wiec jak zaboli ja zab, to bez problemu wybuli te $500 na plombe?

Bo jesli nie to wcale nie uwazam ze jest jakos wybitnie dalej w zyciu nic Ty, bo Ty to wszytsko masz, a ona nie. :P To ze ktos pracowal w kilku miejscach na swiecie oznacza, ze ma dusze nomada, a nie ze jest jakis super-hiper uzdolniony jak nie wiem co.
Nebulce można zazdroscic, ze ja wyhaczyli na rok przed obrona. Ale wiemy ile musiala poswiecic i nikt nie zazdrosci tych godzin pracy i uzerania sie z evil-byla-szefowa.

Ja zazdroszcze tylko ludziom, ktorzy osiagneli konkretnie to, co ja bym chciala osiagnac, ale nie osiagnelam ze wzgledu na moje lenistwo ludziez tchorzostwo.

No i dobrze Inga prawila, ze kazdy moze swoje zycie przedstawic w taki sposob, ze wyda sie super i w ogole godne pozazdroszczenia, wiec to co "na zewnatrz" moze byc czesto bardzo zwodzace.
fairytale jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-06, 16:33   #4187
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cześć!
Dzień mam beznadziejny. Beznadziejne doświadczenia na zewnątrz i beznadziejne w środku.
Czuję, że z negatywnych emocji zaraz eksploduję!!!!!!

Zostałam wmanewrowana w jakąś chorą cudzą strategię, która polega na manipulowaniu ludźmi dla własnego (? - ale nie mojego) interesu, mąceniu, traktowaniu ludzi przedmiotowo.
A najbardziej mnie wkurza to, że nie rozpoznałam tego wcześniej i nie umiałam się z tego sensownie wyplątać. Podjęta próba wygląda teraz żenująco i aż mi głupio względem innych ludzi, bo wygląda tak, jakbym sama chciała się w to wszystko wmieszać. Mam dość, nie podoba mi się to i jestem mega zestresowana.

Ta sytuacja pokazała mi też głębszy problem: przestałam być tak bezkompromisowa i jednoznaczna, jak kiedyś i w takich sytuacjach jak teraz to się odbija też.



Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
T


Tamto było pisane w żartach Ale tak serio...no to coś bym mogła jednak porobić od rana, znalazłoby się sporo rzeczy...chciałabym być taką osobą, która nie może usiedzieć w miejscu, dużo robi, z uśmiechem, energią. To nie jest niemożliwe, znam takie osoby i je lubię! Tylko dlaczego ja tak nie potrafię

Co do wyjazdu...nie ma przygotowań Jedyne co robię to trzęsę się ze strachu, że nic nie pamiętam z prac laboratoryjnych (ale żadnego labu pod ręką nie posiadam, żeby poćwiczyć, więc zostaje mi panika ) i że się nie dogadam po angielsku Kurde, ludzie gadają w różnych językach, a ja jak mam coś powiedzieć to zaraz się płoszę, czerwienie, no jak ja mam kurde gdzieś przetrwać w obcym kraju?! Dobrze, że blisko chociaż i tak generalnie się dogadam po polsku Poza przyjezdnymi ludźmi i współmieszkańcami

Traktuję to jako wyzwanie...jak przetrwam (a liczę, że tak...w każdym razie nie słyszałam, żeby kogokolwiek wyrzucili z takich praktyk i odesłali do domu...obym nie była pierwsza ), to już będę wiedziała, że potrafię. I tej myśli się czepiam siedząc sobie i panikując



Też ostatnio tak myślę o swoim życiu...i bardzo brakuje mi spontaniczności, zgranej grupy, żeby gdzieś wyjechać, coś zrobić. Teraz z ludźmi się trzeba niemal według kalendarza ustawiać, a i tak nie zbierze się nawet większości Czuję się taka odrętwiała...kiedyś więcej wychodziłam, dużo więcej. A teraz wszystko co opowiadam jako zabawne sytuacje należą albo do dalekiej przeszłości albo nie są moje NUDA.
No to trzymam kciuki za wyjazd, to jednak duża zmiana choćby organizacyjna, zazwyczaj w takich okolicznościach zmienia się o wiele więcej.


Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Pytanie jest nie tylko ciekawe, ale po prostu świetne Zawsze tylko zastanawiam się co bym chciała osiągnąć, mieć, nauczyć się, a to jest bez sensu czasami, no bo można na to odpowiedzieć, że chciałabym być piękna jak miss Brazylii, zrobić karierę jak Jobs oraz tańczyć jak primabalerina z moskiewskiego baletu - tylko co z tego?Pytanie siebie "czego chcę?" może czasem zaprowadzić w taki ślepy zaułek, bo nie wiadomo jaki limit sobie założyć - zbyt się ograniczać źle, marzyć o niemożliwym jeszcze gorzej. A Twoje pytanie stawia taką naturalną granicę pomiędzy tym co możliwe a nie, dziękiDo przemyślenia

Co do pierwszego pytania, to chodziło mi o ustalenie jak bardzo mi zależy na opinii innych ludzi, w jakich sytuacjach daje mi to pozytywną motywację, a w jakich przestaje mieć sens. Przyszło mi to do głowy, gdy ta koleżanka ze Stanów zapytała się mnie co słychać. Jedyne co mi przyszło do głowy żeby jej odpisać, to że bez większych zmian, no bo faktycznie czym tu się chwalić? "Pensją" poniżej średniej krajowej? Nową grupą z hiszpańskiego? Jednodniową wycieczką do Poznania? (choć, mówiąc nawiasem, Poznań - a dokładniej Jeżyce bo prawie tylko tam byłam - jest prześliczny). Wiem, że postawienie sprawy "za co chciałabym być podziwiana?" może się wydawać trochę kontrowersyjne, no bo przecież w życiu chodzi o to, żeby być sobą, robić swoje i nie oglądać się na innych, ale jednak "kłuje" mnie myśl, że ktoś mnie może uznać za smutnego nieudacznika, który nic sensownego nie osiągnął, nie zobaczył, nie zrobił. No i - ja chyba jestem okropnie nieambitna, tak naprawdę to chciałabym prowadzić bezstresowe życie, spotykać się ze znajomymi i dobrze z nimi bawić, czytać fajne książki, mieć kota, móc zajmować się tym, co mnie akurat zainteresuje i raz na jakiś czas pozbierać muszelki na plaży. Ale gdzieś się czai pytanie - a może stać mnie na więcej? Może wypadałoby się zastanowić i odważyć? Mimo wszystko rodzi się we mnie bunt na myśl, że inni mogą mnie uważać za szarego przeciętniaka i chciałabym w końcu wiedzieć, czy bunt ten jest na tyle silny żebym poświęciła trochę czasu i świętego spokoju na to, żeby chociaż spróbować innym "pokazać", czy może jednak zbyt mało mi na tej opinii zależy. Chciałabym wiedzieć jak jest.

Padam na ryjka, więc na resztę postów odpiszę już jutro. Buziaki dobranocne!!!
Przeczytałam Twoją odpowiedź i uświadomiłam sobie, że zupełnie inaczej podchodzę do chceń - w zasadzie nie umiem sobie chyba tak pofolgować jak piszesz (Jobs, balerina, miss)... w sumie ciekawa informacja zwrotna dla mnie o mnie to jest...

A co do tego, co przyszło Ci do głowy w odpowiedzi... a to,że zajmujesz się super fajną sprawą jaką jest analiza kolorystyczna i makijaż, że prowadzisz zajęcia w bardzo prestiżowych miejscach, że masz domową bibliotekę mającą kilkanaście metrów kwadratowych powierzchni itp., chodzisz na takie zajęcia dodatkowe, na jakie chcesz, jeździsz tam, gdzie chcesz, masz o wiele więcej swobody życiowej, niż koleżanka i że sama dobrowolnie i bez przymusu zrezygnowałaś z pracy w banku - to jest dopiero do pozazdroszczenia
Ciekawe naprawdę jest to, jak różnie się odbieramy

Nie piszę tego, żeby nachalnie na Ciebie oddziaływać, tylko to mi naturalnie przyszło do głowy, więc pokazuję tak poglądowo

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
O nie, ja jestem , pasywnie ale zawsze, nie wiem co z Cindy?

To, ze pojawiam sie rzadziej to w sumie calkiem dobry znak - oznacza to, ze dzialam.
Jasne, że to dobry znak


Cytat:
Napisane przez fairytale Pokaż wiadomość
Tygrys, a ta Twoja kolezanka to ma na serio wszyskto-wszystko? W sensie - jej praca jest interesujaca i rozwijajaca, ale nie na tyle absorbujaca, zeby zabierac czas na hobby/ dbanie o siebie, wiec kolezanka odwiedza MOMA w wolne chwile, ma czas na swojego super faceta, ma mnostwo znajomych, z ktorymi wyjezdza na wycieczki po calym wschodnim wybrzezu, w weekendy chodzi na zajecia z garncarstwa i stac ja na chodzenie do fajnych przytulnych restauracyjek? No i oczywiscie stac ja tez na sluzbe zdrowia, wiec jak zaboli ja zab, to bez problemu wybuli te $500 na plombe?

Bo jesli nie to wcale nie uwazam ze jest jakos wybitnie dalej w zyciu nic Ty, bo Ty to wszytsko masz, a ona nie. :P To ze ktos pracowal w kilku miejscach na swiecie oznacza, ze ma dusze nomada, a nie ze jest jakis super-hiper uzdolniony jak nie wiem co.
Nebulce można zazdroscic, ze ja wyhaczyli na rok przed obrona. Ale wiemy ile musiala poswiecic i nikt nie zazdrosci tych godzin pracy i uzerania sie z evil-byla-szefowa.

Ja zazdroszcze tylko ludziom, ktorzy osiagneli konkretnie to, co ja bym chciala osiagnac, ale nie osiagnelam ze wzgledu na moje lenistwo ludziez tchorzostwo.

No i dobrze Inga prawila, ze kazdy moze swoje zycie przedstawic w taki sposob, ze wyda sie super i w ogole godne pozazdroszczenia, wiec to co "na zewnatrz" moze byc czesto bardzo zwodzace.
Bardzo ciekawa perspektywa oceny
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-06, 16:49   #4188
Kindly_Unspoken
Raczkowanie
 
Avatar Kindly_Unspoken
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 331
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Zaczęłam od spisania wszystkich, nawet bardzo trudnych, ale teoretycznie przynajmniej możliwych rzeczy, które przyniosłyby mi satysfakcję gdyby mi się udały i na które nie jestem za stara, za głupia, za niska, za gruba czy cokolwiek. Mam już ok 10 podpunktów, kolejnym etapem będzie wyznaczenie sobie codziennie czasu, choćby 15min na przybliżanie się do tego celu nawet jeśli to miałoby być pół mikrona Co ciekawe, na początku wydało mi się, że te moje marzenia są jakieś takie smutne i skromne, że nie nadawałyby się nawet żeby o nich napisać na fb, że są nic nie warte, a o innych większych rzeczach nawet nie mam co marzyć i dopiero gdy konkretnie sobie wyobraziłam jakbym się czuła gdyby to było "już", to zdałam sobie sprawę, że praca w NY wcale nie byłaby czymś większym od tego co ja bym chciała. (A chciałabym na przykład umieć kiedyś choć w połowie tak pięknie zatańczyć tą choreografię, którą już tu kiedyś wrzucałam jako model absolutnego piękna: http://www.youtube.com/watch?v=Luz5g-doa34). Drugi etap - wciąż in progress - to ustalenie, co ja bym chciała, żeby ludzie o mnie myśleli. Czy zależy mi, żeby ktoś mnie podziwiał i mi zazdrościł? Jeśli tak, to kto i dlaczego? Co mi z tego przyjdzie, czy poza krótką satysfakcją przyniesie mi to trwałe zadowolenie?
Też ostatnio kupiłam sobie mały, ładny notesik Wypisałam sobie w nim najważniejsze priorytety. Zgodnie z radami z pewnego bloga, rozpisałam swoje cele na 5 najważniejszych projektów. Te długoterminowe i rozpisałam mniej więcej, co muszę robić, żeby te projekty zrealizować. Szczegółowo zajmę się tym po sesji, ale mam zamiar notesik mieć zawsze przy sobie i w razie, gdyby mi coś przyszło do głowy, szybko zapisywać

Co do drugiego etapu- ja od zawsze mam z tym problem. Jest pewna grupa ludzi, na których opinii zależy mi czasem za bardzo. Muszę nad tym intensywniej popracować. Ja chcę myśleć o sobie dobrze, chce być przekonana, że moje wybory są słuszne. Mogę brać czyjeś zdanie pod uwagę ale nie chcę, żeby to miało tak wielki wpływ na mnie, jak teraz Bo nie wypada, bo za późno, bo jak to tak.

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Mam ostatnio poczucie że moje życie jest dosyć miałkie ... intelektualnie, ale też kulturalnie, emocjonalnie itd ... Skupiam się ostatnio na fizyczności i jest to ciekawe (pierwszy raz w życiu na tyle dokładnie poznaje moje ciało, zaprzyjaźniam się się z nim - relacja przestaje być negatywno-roszczeniowa) ... Z drugiej strony to nie do końca jestem ja ... Dobrze choć ze coś tam czytam (choć ostatnio samą rozrywke) i dziubie niemiecki - powiedzmy że jest to jakaś minimalna stymulacja intelektualna ...

Ciekawe czy uda mi sie kiedyś wypracować równowagę w której nie zaniedbuje żadnego z elementów

A w ogóle to miałam dobry dzień -już drugi z kolei - czyżby seria ?
Też mi brakuje "odchamiania się" w życiu mym marnym Staram się więcej czytać, ale chciałabym częściej wychodzić, na wystawy, wernisaże, kina, teatr itp. Dzieje się mnóstwo w mieście Kraka, a ja kompletnie z tego nie korzystam Źle mi z tym i nie wiem z której strony mam to ugryźć - po prostu wyjść z domu, wiem, ale o dziwo to nie jest takie proste. Dlatego to właśnie też jest jeden z moich głownych "projektów" na najbliższy rok.

I gratuluję dobrego dnia, oby tak dalej

Cytat:
Napisane przez inga86 Pokaż wiadomość
Ja też chcę zaczynać dzień ćwiczeniami Nawet mi się to udawało przez pewien czas, teraz się boję wrócić, bo boję się frustracji, która mnie czeka, ale z drugiej strony jest to mój priorytet w życiu...

Super, to jest nas 2 Pisz co myślisz, bo też inaczej jest jak się dyskutuje, różne osoby na co innego zwracają uwagę, a czytając samemu coś może umknąć.
To od kiedy zaczynamy poranne ćwiczenia?
Z książką to pewnie zacznę po sesji. Przez najbliższy tydzień będę miała urwanie głowy. Ale jak się egzaminy skończą, to napiszę

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Co do pierwszego pytania, to chodziło mi o ustalenie jak bardzo mi zależy na opinii innych ludzi, w jakich sytuacjach daje mi to pozytywną motywację, a w jakich przestaje mieć sens. Przyszło mi to do głowy, gdy ta koleżanka ze Stanów zapytała się mnie co słychać. Jedyne co mi przyszło do głowy żeby jej odpisać, to że bez większych zmian, no bo faktycznie czym tu się chwalić? "Pensją" poniżej średniej krajowej? Nową grupą z hiszpańskiego? Jednodniową wycieczką do Poznania? (choć, mówiąc nawiasem, Poznań - a dokładniej Jeżyce bo prawie tylko tam byłam - jest prześliczny). Wiem, że postawienie sprawy "za co chciałabym być podziwiana?" może się wydawać trochę kontrowersyjne, no bo przecież w życiu chodzi o to, żeby być sobą, robić swoje i nie oglądać się na innych, ale jednak "kłuje" mnie myśl, że ktoś mnie może uznać za smutnego nieudacznika, który nic sensownego nie osiągnął, nie zobaczył, nie zrobił. No i - ja chyba jestem okropnie nieambitna, tak naprawdę to chciałabym prowadzić bezstresowe życie, spotykać się ze znajomymi i dobrze z nimi bawić, czytać fajne książki, mieć kota, móc zajmować się tym, co mnie akurat zainteresuje i raz na jakiś czas pozbierać muszelki na plaży. Ale gdzieś się czai pytanie - a może stać mnie na więcej? Może wypadałoby się zastanowić i odważyć? Mimo wszystko rodzi się we mnie bunt na myśl, że inni mogą mnie uważać za szarego przeciętniaka i chciałabym w końcu wiedzieć, czy bunt ten jest na tyle silny żebym poświęciła trochę czasu i świętego spokoju na to, żeby chociaż spróbować innym "pokazać", czy może jednak zbyt mało mi na tej opinii zależy. Chciałabym wiedzieć jak jest.

Padam na ryjka, więc na resztę postów odpiszę już jutro. Buziaki dobranocne!!!
A ja bym takie życie właśnie chciała mieć Dokładnie, i tego kota
Też mam czasami takie wrażenie. Moje koleżanki wyjeżdżają na wymiany, pracują w wolontariacie, są aktywne, mają o czym opowiadać. A ja? Nic się u mnie nie dzieje.. Ale nie wiem, czy chęć pochwalenia się, czy wzbudzenia jakiegoś podziwu, czy zazdrości u znajomych, to dobra motywacja do zmian.
__________________

Kindly_Unspoken jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-06, 17:26   #4189
Sky26
Raczkowanie
 
Avatar Sky26
 
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 51
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Kindly_Unspoken Pokaż wiadomość
A ja bym takie życie właśnie chciała mieć Dokładnie, i tego kota
Też mam czasami takie wrażenie. Moje koleżanki wyjeżdżają na wymiany, pracują w wolontariacie, są aktywne, mają o czym opowiadać. A ja? Nic się u mnie nie dzieje.. Ale nie wiem, czy chęć pochwalenia się, czy wzbudzenia jakiegoś podziwu, czy zazdrości u znajomych, to dobra motywacja do zmian.
A może lepsza taka motywacja niż żadna? Jeśli pchnie Cię to do zrobienia czegoś o czym zawsze marzyłaś lub czegoś co da Ci później satysfakcję to dlaczego nie?

Ja na przykład dzisiaj, żeby zrobić trochę na złość koleżance i nie być na każde jej zawołanie, nie czekać na wiadomość od niej jak na zbawienie po prostu wyszłam z domu i udałam się na zakupy. Nie dość, że spędziłam bardzo przyjemnie popołudnie przy kawie z dala od komputera, za to dla odmiany wśród ludzi, takich z krwi i kości, to jeszcze udało mi się kupić kilka fajnych rzeczy do mieszkania dzięki czemu zrobiło się w nim jeszcze przytulniej (z mężem niedawno kupiliśmy mieszkanie i cały czas powoli się urządzamy). Po powrocie zabrałam się za małe porządki, znalezienie miejsca dla nowych akcesoriów i za przesadzenie kwiatów w nowe, śliczne doniczki. Mój mózg odpoczął od komputera i przejmowania się innymi ludźmi, a mieszkanie wygląda o wiele lepiej niż jeszcze wczoraj
Sky26 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-06, 17:41   #4190
Kindly_Unspoken
Raczkowanie
 
Avatar Kindly_Unspoken
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 331
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Sky26 Pokaż wiadomość
A może lepsza taka motywacja niż żadna? Jeśli pchnie Cię to do zrobienia czegoś o czym zawsze marzyłaś lub czegoś co da Ci później satysfakcję to dlaczego nie?

Ja na przykład dzisiaj, żeby zrobić trochę na złość koleżance i nie być na każde jej zawołanie, nie czekać na wiadomość od niej jak na zbawienie po prostu wyszłam z domu i udałam się na zakupy. Nie dość, że spędziłam bardzo przyjemnie popołudnie przy kawie z dala od komputera, za to dla odmiany wśród ludzi, takich z krwi i kości, to jeszcze udało mi się kupić kilka fajnych rzeczy do mieszkania dzięki czemu zrobiło się w nim jeszcze przytulniej (z mężem niedawno kupiliśmy mieszkanie i cały czas powoli się urządzamy). Po powrocie zabrałam się za małe porządki, znalezienie miejsca dla nowych akcesoriów i za przesadzenie kwiatów w nowe, śliczne doniczki. Mój mózg odpoczął od komputera i przejmowania się innymi ludźmi, a mieszkanie wygląda o wiele lepiej niż jeszcze wczoraj
No na początek może i dobra. Tak na rozpęd Ale uważam, że na dłuższą metę to nie powinno tak wyglądać.

Ja zauważyłam, że czasem też jak jestem na kogoś zła, to robię więcej Jak się posprzeczam z Tżtem, to nagle znajduję mnóstwo rzeczy do zrobienia. Siedze i robię do skutku. Kiedyś jak mieszkałam ze współlokatorką, czasami wiadomo, ciężko się dogadać, nie miałam ochoty wracać do domu i latałam po mieście i załatwiałam wszystko, co mogłam (a normalnie zbierałabym się do tego sto lat) Także rozumiem, że może to stanowić jakiś motorek do działania.

Fajnie, że udało Ci się tyle zrobić dzisiaj A kupowanie rzeczy do mieszkania.. uwielbiam to
__________________

Kindly_Unspoken jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-06, 18:03   #4191
Konwalia11
Zadomowienie
 
Avatar Konwalia11
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 238
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Cześć!
Dzień mam beznadziejny. Beznadziejne doświadczenia na zewnątrz i beznadziejne w środku.
Czuję, że z negatywnych emocji zaraz eksploduję!!!!!!

Zostałam wmanewrowana w jakąś chorą cudzą strategię, która polega na manipulowaniu ludźmi dla własnego (? - ale nie mojego) interesu, mąceniu, traktowaniu ludzi przedmiotowo.
A najbardziej mnie wkurza to, że nie rozpoznałam tego wcześniej i nie umiałam się z tego sensownie wyplątać. Podjęta próba wygląda teraz żenująco i aż mi głupio względem innych ludzi, bo wygląda tak, jakbym sama chciała się w to wszystko wmieszać. Mam dość, nie podoba mi się to i jestem mega zestresowana.

Ta sytuacja pokazała mi też głębszy problem: przestałam być tak bezkompromisowa i jednoznaczna, jak kiedyś i w takich sytuacjach jak teraz to się odbija też.

Czasem az za dobrze rozumiem, o czym piszesz, dlatego wspol-odczuwam .

Calkiem niedawno tez tak sie wpakowalam (zawodowo) i jedyna pozytyna strone tej sytuacji byla taka: zapamietam na cale zycie. Dlatego wole miec malo popularne zasady, ale zasady, anizeli byc lubiana "choragiewka na wietrze". Tylko czasem nie jest latwo tak jak piszesz "przejrzec sytuacje" i to jest normalne. Dlatego co ja Ci moge w tej sytuacji poradzic to:
1. Uspokoic sie na tyle ile to mozliwe;
2. Sprostowac na ile sie da, ew. przeprosic poszkodowanych;
3. Wyjasnic dlaczego zadzialalas w taki a nie inny sposob;
4. CHODZIC Z PODNIESIONA GLOWA - pamietaj, ze dzialalas tak z braku wiedzy i doswiadczenia a nie ze zlej woli.
Trzymaj sie!
__________________


Be the change you want to see in the world!
Konwalia11 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-06, 19:33   #4192
inga86
Rozeznanie
 
Avatar inga86
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 595
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Tygrys, Twoja wizja idealnego życia jest bardzo fajna! Pomyśl co ważniejsze, nowe szpilki czy super popołudnie z przyjaciółką, chyba obie wiemy nie?

Cytat:
Napisane przez Kindly_Unspoken Pokaż wiadomość
To od kiedy zaczynamy poranne ćwiczenia?
Z książką to pewnie zacznę po sesji. Przez najbliższy tydzień będę miała urwanie głowy. Ale jak się egzaminy skończą, to napiszę
No właśnie, kiedy? ja jutro idę na jogę rano, może to też zaliczyć, więc od jutra?
__________________
"Nie każde działanie przynosi szczęście, ale nie ma szczęścia bez działania"
inga86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-06, 19:38   #4193
Kindly_Unspoken
Raczkowanie
 
Avatar Kindly_Unspoken
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 331
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez inga86 Pokaż wiadomość
No właśnie, kiedy? ja jutro idę na jogę rano, może to też zaliczyć, więc od jutra?
O matko, już od jutra? No doooobra. Zalicze Chodakowską z rańca w takim razie. Przynajmniej się postaram.
__________________

Kindly_Unspoken jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2013-06-06, 20:36   #4194
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Czasem az za dobrze rozumiem, o czym piszesz, dlatego wspol-odczuwam .

Calkiem niedawno tez tak sie wpakowalam (zawodowo) i jedyna pozytyna strone tej sytuacji byla taka: zapamietam na cale zycie. Dlatego wole miec malo popularne zasady, ale zasady, anizeli byc lubiana "choragiewka na wietrze". Tylko czasem nie jest latwo tak jak piszesz "przejrzec sytuacje" i to jest normalne. Dlatego co ja Ci moge w tej sytuacji poradzic to:
1. Uspokoic sie na tyle ile to mozliwe;
2. Sprostowac na ile sie da, ew. przeprosic poszkodowanych;
3. Wyjasnic dlaczego zadzialalas w taki a nie inny sposob;
4. CHODZIC Z PODNIESIONA GLOWA - pamietaj, ze dzialalas tak z braku wiedzy i doswiadczenia a nie ze zlej woli.
Trzymaj sie!
Bardzo Ci dziękuję.
Odbyłam już jedną oczyszczającą rozmowę. Dla mnie bardzo ważną.
Częściowo uda mi się to odkręcić, ale pozostanie dziwna sytuacja pomiędzy mną a osobą, która namąciła. Trudno, chcę być w zgodzie ze sobą nawet jeśli poniosę jakąś stratę. Też widzę swoją winę, nie byłam wystarczająco czujna.
Rzadko mam okazję doświadczać tak negatywnej energii, która wynika z czyjego działania o intencjach podejrzanych, niezrozumiałych, nietransparentnych, a która ma wpływ na relacje między innymi ludźmi.
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-06, 21:25   #4195
Aper
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 400
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cześć.wpadam na chwilkę. powiem tak:
DZIEKUJĘ ŻE JESTEŚCIE:roz a:
Aper jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-06, 23:26   #4196
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Trzymajcie jutro za mnie kciuki, żeby mnie strach, panika i wszelkie złe moce jutro nie obleciały, bo mam trudne dla mnie zadanie. Jak się uda to przybliży mnie to do skończenia studiów, mojej największej ropuchy.
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-07, 06:17   #4197
Joanna XL
Zakorzenienie
 
Avatar Joanna XL
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 3 363
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez fairytale Pokaż wiadomość
Tygrys, a ta Twoja kolezanka to ma na serio wszyskto-wszystko? W sensie - jej praca jest interesujaca i rozwijajaca, ale nie na tyle absorbujaca, zeby zabierac czas na hobby/ dbanie o siebie, wiec kolezanka odwiedza MOMA w wolne chwile, ma czas na swojego super faceta, ma mnostwo znajomych, z ktorymi wyjezdza na wycieczki po calym wschodnim wybrzezu, w weekendy chodzi na zajecia z garncarstwa i stac ja na chodzenie do fajnych przytulnych restauracyjek? No i oczywiscie stac ja tez na sluzbe zdrowia, wiec jak zaboli ja zab, to bez problemu wybuli te $500 na plombe?

Bo jesli nie to wcale nie uwazam ze jest jakos wybitnie dalej w zyciu nic Ty, bo Ty to wszytsko masz, a ona nie. :P To ze ktos pracowal w kilku miejscach na swiecie oznacza, ze ma dusze nomada, a nie ze jest jakis super-hiper uzdolniony jak nie wiem co.

Ja zazdroszcze tylko ludziom, ktorzy osiagneli konkretnie to, co ja bym chciala osiagnac, ale nie osiagnelam ze wzgledu na moje lenistwo ludziez tchorzostwo.

No i dobrze Inga prawila, ze kazdy moze swoje zycie przedstawic w taki sposob, ze wyda sie super i w ogole godne pozazdroszczenia, wiec to co "na zewnatrz" moze byc czesto bardzo zwodzace.
Właśnie wszystko zależy jak kreujemy opowieść o sobie - każde życie można opowiedzieć tak żeby wydawało się super ciekawe i fascynujące... I kazde można przedstawić jako nudziarstwo do kwadratu

Cytat:
Napisane przez Kindly_Unspoken Pokaż wiadomość
Też ostatnio kupiłam sobie mały, ładny notesik Wypisałam sobie w nim najważniejsze priorytety. Zgodnie z radami z pewnego bloga, rozpisałam swoje cele na 5 najważniejszych projektów. Te długoterminowe i rozpisałam mniej więcej, co muszę robić, żeby te projekty zrealizować. Szczegółowo zajmę się tym po sesji, ale mam zamiar notesik mieć zawsze przy sobie i w razie, gdyby mi coś przyszło do głowy, szybko zapisywać


Też mi brakuje "odchamiania się" w życiu mym marnym Staram się więcej czytać, ale chciałabym częściej wychodzić, na wystawy, wernisaże, kina, teatr itp. Dzieje się mnóstwo w mieście Kraka, a ja kompletnie z tego nie korzystam Źle mi z tym i nie wiem z której strony mam to ugryźć - po prostu wyjść z domu, wiem, ale o dziwo to nie jest takie proste. Dlatego to właśnie też jest jeden z moich głownych "projektów" na najbliższy rok.


A ja bym takie życie właśnie chciała mieć Dokładnie, i tego kota
Też mam czasami takie wrażenie. Moje koleżanki wyjeżdżają na wymiany, pracują w wolontariacie, są aktywne, mają o czym opowiadać. A ja? Nic się u mnie nie dzieje.. Ale nie wiem, czy chęć pochwalenia się, czy wzbudzenia jakiegoś podziwu, czy zazdrości u znajomych, to dobra motywacja do zmian.
Ja właściwie stale rozpisuje plany, cele, strategie - ostatnio mamy postep bo dwie (prawie trzy) rzeczy faktycznie realizuje w slimaczym tempie ale coś tam robie - tylko ... końca nie widać
Z możliwości oferowanych przez moje miasto też nie korzystam - co jest idiotyczne bo czas wolny mam (tj nie mam - ale i tak go marnuje)... Czuje ostatnio niechęc do wychodzenia do ludzi - sama ni wiem skad sie to wzieło I nie wiem czy z tym walczyć na siłe czy odczekać aż chęci nabiore (ale jeśli nie nabiorę nigdy?)

U mnie problem polega na tym że nie wiem czy chce życia "sielskiego, bezstresowego, bez kariery" czy jednak chce spróbować, sprawdzić sie w "wielkim świecie" .. Chciałabym wierzyć że połaczenie - fajna praca, odpowiadająca ambicjom i dajaca satysfakcje (nie tylko finansową jest do połaczenia z samorozwojem, spokojem wewnętrznym, duża liczba lektur i delektowaniem się codziennością ... Czyli ciągle w poszukiwaniu równowagi (bądź utopii
Chociaż tego kota posiadam już

Edytowane przez Joanna XL
Czas edycji: 2013-06-07 o 06:18
Joanna XL jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-07, 08:11   #4198
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Halimaa Pokaż wiadomość
Trzymajcie jutro za mnie kciuki, żeby mnie strach, panika i wszelkie złe moce jutro nie obleciały, bo mam trudne dla mnie zadanie. Jak się uda to przybliży mnie to do skończenia studiów, mojej największej ropuchy.
Halimko, trzymam! Daj znać, jaki będzie efekt
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-07, 08:23   #4199
Kindly_Unspoken
Raczkowanie
 
Avatar Kindly_Unspoken
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 331
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Właśnie wszystko zależy jak kreujemy opowieść o sobie - każde życie można opowiedzieć tak żeby wydawało się super ciekawe i fascynujące... I kazde można przedstawić jako nudziarstwo do kwadratu



Ja właściwie stale rozpisuje plany, cele, strategie - ostatnio mamy postep bo dwie (prawie trzy) rzeczy faktycznie realizuje w slimaczym tempie ale coś tam robie - tylko ... końca nie widać
Z możliwości oferowanych przez moje miasto też nie korzystam - co jest idiotyczne bo czas wolny mam (tj nie mam - ale i tak go marnuje)... Czuje ostatnio niechęc do wychodzenia do ludzi - sama ni wiem skad sie to wzieło I nie wiem czy z tym walczyć na siłe czy odczekać aż chęci nabiore (ale jeśli nie nabiorę nigdy?)

U mnie problem polega na tym że nie wiem czy chce życia "sielskiego, bezstresowego, bez kariery" czy jednak chce spróbować, sprawdzić sie w "wielkim świecie" .. Chciałabym wierzyć że połaczenie - fajna praca, odpowiadająca ambicjom i dajaca satysfakcje (nie tylko finansową jest do połaczenia z samorozwojem, spokojem wewnętrznym, duża liczba lektur i delektowaniem się codziennością ... Czyli ciągle w poszukiwaniu równowagi (bądź utopii
Chociaż tego kota posiadam już
Ta niechęć w końcu minie, a jak nie minie, to wtedy na siłę
A ślimacze tępo, lepsze niż żadne. Któregoś dnia nabierze rozpędu.
Od dłuższego czasu nad moim projektem "studia" krążą czarne chmury. I nie to, że mi nie idzie, tylko czuję, że kompletnie się nie rozwijam, nic mi te studia nie dają. Ostatnio odczuwam ogromną niechęć do chodzenia na zajęcia, po prostu nie chce, nie podoba mi się to, nie interesuje. Poza tym, niby na magisterce łatwo połączyć zajęcia z pracą. Mój plan zajęć niestety mi to uniemożliwia, z czego jestem bardzo niezadowolona, bo chciałabym w końcu pójść do pracy
Ale pocieszam się tym, że zostały jeszcze tylko 2 tygodnie. Zdam sesję i zapomnę na 3 miesiące o tym, w co się wpakowałam. A później jeszcze tylko rok... Myślę też o powrocie od października na inne studia. (4 lata temu, na I roku zaczęłam dwa kierunki, ale ubzdurałam sobie, że nie dam rady i zostawiłam kierunek, który był moim marzeniem, na rzecz tego, co miało być praktczne i bardziej realne )
Tak mnie zebrało na reflekcje, bo notatki wołają do mnie z biurka, a mnie odrzuca totalnie..

Wiem, że taka równowaga w życiu istnieje. I wierze w to mocno także. Trzeba tylko znaleźć w sobie tyle siły, chęci i motywacji, żeby to sobie życie samemu stworzyć Po to tu jesteśmy Przecież jest tylu inspirujących ludzi, którzy mają sielskie życie, dobrze płatną pracę, rodzinę, pasje i godzą to wszystko. Ja jestem dobrej myśli mimo wszystko

I tym optymistycznym akcentem ide pokicać na skakance. Tak jak obiecałam wczoraj
__________________

Kindly_Unspoken jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-06-07, 10:21   #4200
tigrinha
Zadomowienie
 
Avatar tigrinha
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Aper Pokaż wiadomość
DZIEKUJĘ ŻE JESTEŚCIE:roz a:
Nawzajem

---------- Dopisano o 10:31 ---------- Poprzedni post napisano o 10:28 ----------

Cytat:
Napisane przez inga86 Pokaż wiadomość
Tygrys, Twoja wizja idealnego życia jest bardzo fajna! Pomyśl co ważniejsze, nowe szpilki czy super popołudnie z przyjaciółką, chyba obie wiemy nie?
No, wiadomo

---------- Dopisano o 11:11 ---------- Poprzedni post napisano o 10:31 ----------

Halimka - czymam kciuki!!!

Cytat:
Napisane przez fairytale Pokaż wiadomość
Tygrys, a ta Twoja kolezanka to ma na serio wszyskto-wszystko? W sensie - jej praca jest interesujaca i rozwijajaca, ale nie na tyle absorbujaca, zeby zabierac czas na hobby/ dbanie o siebie, wiec kolezanka odwiedza MOMA w wolne chwile, ma czas na swojego super faceta, ma mnostwo znajomych, z ktorymi wyjezdza na wycieczki po calym wschodnim wybrzezu, w weekendy chodzi na zajecia z garncarstwa i stac ja na chodzenie do fajnych przytulnych restauracyjek? No i oczywiscie stac ja tez na sluzbe zdrowia, wiec jak zaboli ja zab, to bez problemu wybuli te $500 na plombe?

Bo jesli nie to wcale nie uwazam ze jest jakos wybitnie dalej w zyciu nic Ty, bo Ty to wszytsko masz, a ona nie. :P To ze ktos pracowal w kilku miejscach na swiecie oznacza, ze ma dusze nomada, a nie ze jest jakis super-hiper uzdolniony jak nie wiem co.
Nebulce można zazdroscic, ze ja wyhaczyli na rok przed obrona. Ale wiemy ile musiala poswiecic i nikt nie zazdrosci tych godzin pracy i uzerania sie z evil-byla-szefowa.

Ja zazdroszcze tylko ludziom, ktorzy osiagneli konkretnie to, co ja bym chciala osiagnac, ale nie osiagnelam ze wzgledu na moje lenistwo ludziez tchorzostwo.

No i dobrze Inga prawila, ze kazdy moze swoje zycie przedstawic w taki sposob, ze wyda sie super i w ogole godne pozazdroszczenia, wiec to co "na zewnatrz" moze byc czesto bardzo zwodzace.
Nie wiem jak stoi z kasą, ale tak poza tym to - tak, wyszła chyba rok temu za mąż, ma dużo znajomych, zainteresowań, zwiedziła z pół świata, pracę też miała taką jaką chciała (nie wiem, czy dalej tam pracuje). Przez 4 lata na studiach zdążylam ją dobrze poznać i serio, jest naprawdę bardzo fajną osobą, zdolną, sympatyczną, pracowitą, ciekawą świata. Nigdy nie zauważyłam, żeby osiągnęła coś idąc po trupach, wykorzystując ludzi czy za cenę bycia nudnym kujonem. Więc te wszystkie sukcesy należą jej się tak samo jak na przykład naszej Nebulce Mam nadzieję, że nie myślicie o mnie że jestem zawistna i zazdrosna, to nie o to chodzi, tylko o to, że czuję się przy takich osobach jak nic niewarty robak

Dziewczyny, w ogóle to przepraszam że tak się tu szeroko psychoanalizuję ostatnio, ale prawie w każdej wolnej chwili zastanawiam się nad tym co ja chcę o sobie myśleć i czego chcę w ogóle i jak być zadowoloną z tego co robię i jaka jestem i wczoraj dokopałam się do strasznego wniosku i mam wielką potrzebę tu o tym napisać, potem już zamilknę, I swear.

No więc wczoraj, czekając na lekcję jeszcze raz wypisałam sobie rzeczy, które chciałabym osiągnąć, które wydawało mi się, że byłyby sukcesem i czymś, z czego mogłabym być dumna. Wyszło mi okrągłe 10, teoretycznie możliwych, choć w większości naprawdę trudnych, za część nie mam nawet pomysłu jak się można za nie zabrać. I jak skończyłam pisać tą listę, to poczułam się strasznie smutna i prawie się popłakałam. Nie dlatego, że te rzeczy wydały mi się takie trudne, tylko - uwaga, uwaga - poczułam się rozczarowana, że mam właśnie takie a nie inne marzenia, że to czego naprawdę chcę jest takie małe i biedne Że umieściłam napisanie dobrej powieści zamiast wysokiego stanowiska w korporacji albo własny fiołkoogródek zamiast miliona na koncie. Ja wiem, że to brzmi jak absurd, bo co jest małego i biednego w napisaniu dobrej książki albo zaprojektowaniu i uszyciu strojów w moim ulubionym stylu retro? Ale naprawdę mam to sobie za złe, jestem rozczarowana swoimi marzeniami, pomimo że spisywałam je uważając, by nie brać pod uwagę "co powiedzą inni" i starając się niczym nie ograniczać. Z jednej strony naprawdę nie mam parcia żeby być wpływowa i bogata, a z drugiej strony w obliczu osoby która zarabia 5 razy tyle co ja i/lub ma wysokie stanowisko (i to jeszcze za Oceanem) będę się czuła z tym swoim baletem, fiołkami i strojami retro jak upośledzony dzieciak. Podsumowując: jak mam dokonać tego, co chcę i czuć się spełniona, skoro nie akceptuję tego, co bym chciała i mam sobie za złe, że nie marzę o czymś innym? Zdawało mi się że przeszłam już etap myślenia o sobie że jestem beznadziejna, głupia i brzydka, że w sumie to siebie lubię, ale może te wszystkie kompleksy tylko gdzieś zepchnęłam, a nie wykorzeniłam. Naprawdę przeraziło mnie to odkrycie. I mam jeszcze jedno podobne, ale na Wasze szczęście już nie mam czasu o nim teraz pisać

---------- Dopisano o 11:21 ---------- Poprzedni post napisano o 11:11 ----------

Cytat:
Napisane przez Kindly_Unspoken Pokaż wiadomość
Też ostatnio kupiłam sobie mały, ładny notesik Wypisałam sobie w nim najważniejsze priorytety. Zgodnie z radami z pewnego bloga, rozpisałam swoje cele na 5 najważniejszych projektów. Te długoterminowe i rozpisałam mniej więcej, co muszę robić, żeby te projekty zrealizować. Szczegółowo zajmę się tym po sesji, ale mam zamiar notesik mieć zawsze przy sobie i w razie, gdyby mi coś przyszło do głowy, szybko zapisywać
Co najmniej połowa z nas tu jest miłośniczkami ładnych (koniecznie ładnych) zeszytów i notesików, kiedyś ten wątek się przewijał tu. Witaj w klubie

Zapisywanie i spoglądanie w te notatki później jest bardzo ważne Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, nawet o swoich marzeniach czy fantastycznych pomysłach można bardzo łatwo zapomnieć Czytałyście kiedyś "Srebrne krzesło" z serii o Narni? Tam główna bohaterka codziennie musi sobie powtarzać 5 "znaków", czyli wskazówek dzięki którym będzie mogła spełnić cel swojej wyprawy. I chociaż jest to jej jedyny cel i tylko po to w ogóle podróżuje, to kiedy zapomina ich sobie powtórzyć, to przegapia prawie wszystkie. Chyba tak też powinno być z celami, rano i wieczorem należałoby je sobie czytać lub recytować razem z myciem zębów
tigrinha jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-09-23 01:47:20


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 11:07.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.