Czy czujesz się piękna? Zalety kontra wady – co wymienisz szybciej? PART II

[Korah]

Napisane przez Antymionka

-U mnie mama TŻ jest spoko . Zawsze mogę z nią na luzie pogadać, spokojna powiedziałabym młodzieżowa kobieta.

Szczęściara, ale poczekaj do ślubu, chyba, że Wy już po...?

Napisane przez kuki9

Moja teściowa jest akurat ok. Nie zebym pałała do niej nie wiadomo jaką miłością ale nie mam prawie żadnych problemów z nią. Może dlatego, ze jest jakieś 350 km od nas i widujemy się dwa razy do roku

Przysłowie mówi, że najlepsza tesciowa to taka minimum 100 km od domu i 2 metry pod ziemią

[fallenart91]

Napisane przez kuki9

Moja teściowa jest akurat ok. Nie zebym pałała do niej nie wiadomo jaką miłością ale nie mam prawie żadnych problemów z nią. Może dlatego, ze jest jakieś 350 km od nas i widujemy się dwa razy do roku

Doskonała strategia Chętnie bym ją zastosowała -gdyby tylko mój TŻ miał NORMALNIE PŁATNĄ pracę. Niestety dziesiejsze realia są fatalne - praca za 1200 złotych i jak tu wynająć/kupić mieszkanie i się jeszcze utrzymać? A do tego jeszcze jedzenie, chemia, coś do domu. Paranoja. Mam tylko nadzieję, że uda się jemu wyjechać do Niemiec... Mnie czeka jeszcze rok studiów a potem sama nie wiem - magisterka czy praca. Myślę teraz mocno nad zrobieniem sobie jakiegoś zawodu. Bo bez tego to ani rusz. Przeglądałam oferty pracy: sprzedawca/przedstawiciel handlowy/kelnerka. Bez studiów też mogę pracować w sklepie albo być kelnerką. Mam poczucie straconego czasu... Ahhh dobra za bardzo się żalę - przepraszam

[201704240919]

Napisane przez Dragonblood

A widziałaś kiedy, żeby mamunia TŻta była fajna?
Ostatnimi czasy, po lekturze Eichelbergera, stwierdzam wielce autorytatywnie, że toksyczni rodzice są obecni w ok. 96% rodzin. Zwłaszcza matki

Ze smutkiem potwierdzam
Tyle, że ja mam jeszcze gorzej, bo mój TŻ jest oczkiem w głowie mamusi. Jeśli rozmawiamy przez telefon czy nawet u niego w domu, to musi być poza domem, bo pakuje się i pokazuje swoje "ja" i to, że jest najważniejsza. Być może dlatego tak rzadko do niego przyjeżdżam..

[kuki9]

Napisane przez fallenart91

Doskonała strategia Chętnie bym ją zastosowała -gdyby tylko mój TŻ miał NORMALNIE PŁATNĄ pracę. Niestety dziesiejsze realia są fatalne - praca za 1200 złotych i jak tu wynająć/kupić mieszkanie i się jeszcze utrzymać? A do tego jeszcze jedzenie, chemia, coś do domu. Paranoja. Mam tylko nadzieję, że uda się jemu wyjechać do Niemiec... Mnie czeka jeszcze rok studiów a potem sama nie wiem - magisterka czy praca. Myślę teraz mocno nad zrobieniem sobie jakiegoś zawodu. Bo bez tego to ani rusz. Przeglądałam oferty pracy: sprzedawca/przedstawiciel handlowy/kelnerka. Bez studiów też mogę pracować w sklepie albo być kelnerką. Mam poczucie straconego czasu... Ahhh dobra za bardzo się żalę - przepraszam

To nie strategia tylko zycie

Ja jestem z Warszawy, mój przyszły małzonek z Wielkopolski. Cóż było zrobić, przecież nie spotkamy się w Łodzi. Musieliśmy wybrać i wybraliśmy Warszawę. Moja teściowa daleko ale za to teściowa mojego chłopa blisko Coś za coś

[Antymionka]

Napisane przez Korah

Szczęściara, ale poczekaj do ślubu, chyba, że Wy już po...?



Przysłowie mówi, że najlepsza tesciowa to taka minimum 100 km od domu i 2 metry pod ziemią

Nie, jeszcze nie po . Jak już, to i tak będziemy dość daleko od siebie. On nie jest mamisynkiem, ani nic z tych rzeczy.
Moja mama nie ma problemów ze swoją teściową, moja babunia też jest spoko, często się z nią śmieję, normalnie babcia XXI wieku

[torunska_ksiezniczka]

Napisane przez Ewuniaa16

Mnie to przeraża, mam zawsze odruchy wymiotne kiedy widzę krew/ zaczerwienie/drastyczne zdjęcia - przez wiele lat leczyłam lęk przed szczepionką, potrafiłam skopać do siniaków pielęgniarkę. Kiedy jestem w szpitalu i widzę podłączenie do kroplówki i takie małe krwiaki na rękach np babci muszę wyjść na świeże powietrze.,. Na szczęście to wyleczyłam, ale czasami mam takie napady strachu i to mnie wręcz boli, widzę to na sobie..

współczuje ja na szczęście tak nie ma, ani krew mnie nie odrzuca, ani szczepionki, dentysta, staram się regularnie chodzić oddawać krew, chociaz zawsze wychodze z siniakami bo Panie pielęgniarki mają problem z wbiciem się w żyłę, raz w szpitalu siedziałam bitą godzinę a 3 panie stały nade mną by wbić mi wenflon, skończyło się na zawołaniu Pani z oddziału dziecięcego, która wbiła mi się takim małym wenflonikiem oraz na licznych sincach rodem z jakiegoś ćpuńskiego towarzystwa

[sublime]

Fallen, to nie tak...
może po prostu ona ma syndrom syna,
gdzie jak coś się zaczyna poważniej kręcić,
to ona czuje, że może go stracić, choć oczywiście tak nie jest
i Cię trochę testuje?

Im bardziej dogryza, tym milsza powinnaś być.
Z czasem jej się znudzi

[nursii]

a ja gdzieś kiedyś słyszałam takie powiedzenie, że teściowa nie po to jest, aby ją lubić;p

[misianka]

Napisane przez sublime

Fallen, to nie tak...
może po prostu ona ma syndrom syna,
gdzie jak coś się zaczyna poważniej kręcić,
to ona czuje, że może go stracić, choć oczywiście tak nie jest
...

to samo pomyślałam, mam podobne doświadczenia z jedną taką OMC teściową

---------- Dopisano o 23:11 ---------- Poprzedni post napisano o 23:11 ----------

Napisane przez nursii

a ja gdzieś kiedyś słyszałam takie powiedzenie, że teściowa nie po to jest, aby ją lubić;p

właśnie

[sublime]

Niestety często jak zawiązujesz umowę na czas nieokreślony z podmiotem zwanym mężczyzną w ramach gratisu dostajesz podmiot zwany teściową

Bierzesz w pakiecie, albo wcale,
bo jak oddzielisz podmiot męski od podmiotu teściowego,
to niestety często wychodzisz na tym na najgorszą.

Inna sprawa, że jak ma się syna/córkę,
to już inaczej się patrzy na niektóre sprawy...

[fallenart91]

Napisane przez sublime

Fallen, to nie tak...
może po prostu ona ma syndrom syna,
gdzie jak coś się zaczyna poważniej kręcić,
to ona czuje, że może go stracić, choć oczywiście tak nie jest
i Cię trochę testuje?

Im bardziej dogryza, tym milsza powinnaś być.
Z czasem jej się znudzi

Sytuacja wygląda u niego tak: on ma liczne rodzeństwo. Od młodych lat chodzi do pracy bo w domu się nie przelewało. Dopóki mamusi dawał pieniążki to było dobrze. A teraz ma swoje potrzeby i już jest źle. Ja niestety z niego woła ani osła nie dam zrobić bo on też ma prawo do własnego życia. Już pracował na dom wystarczająco i ani słowa wdzięczności za to nie otrzymał. Ja tu nie widzę żadnego syndromu syna... A raczej syndrom utraty wołu i darmowej siły roboczej.

Jestem dla tej kobiety miła. Zawsze podchodzę do niej z kulturą i szacunkiem. Jak kogoś lubię to to okazuję. I właściwie oczekuję tego samego. W d*** jej wchodzić nie zamierzam. Dzisiaj stwierdziłam, że mam gdzieś. Nie będę się już przejmować i ryczeć przez takie akcje. Odpowiedzenie na zwykłe dzień dobry chyba nie kosztuje aż tyle wysiłku? Dzisiaj już jej chciałam dowalić takim sarkazmem, że ledwo się powstrzymałam... Ahh szkoda strzępić klawiature

[sublime]

Napisane przez nursii

a ja gdzieś kiedyś słyszałam takie powiedzenie, że teściowa nie po to jest, aby ją lubić;p

Teściowa jest od tego,
by nam pokazać zdjęcia syna, pogadać o nim jak był mały,
do popilnowania dzieci i robienia pomidorówki z pierogami ruskimi

---------- Dopisano o 23:19 ---------- Poprzedni post napisano o 23:17 ----------

Napisane przez fallenart91

Odpowiedzenie na zwykłe dzień dobry chyba nie kosztuje aż tyle wysiłku? Dzisiaj już jej chciałam dowalić takim sarkazmem, że ledwo się powstrzymałam... Ahh szkoda strzępić klawiature

Oczywiście masz rację,
masz prawo czuć się rozgoryczona,
ale nawet jeżeli teściowa jest największym pasożytem,
lepiej napomknąć, że Ci przykro, że nie odpowiada na DD,
chociaż pewnie zaprzeczy i/lub doda, że nie słyszała,
ale nie daj się wyprowadzić w pole, bo przecież tylko na to liczy,
że Cię sprowokuje.

[Cara_Mel]

Napisane przez Dragonblood

A widziałaś kiedy, żeby mamunia TŻta była fajna?
Ostatnimi czasy, po lekturze Eichelbergera, stwierdzam wielce autorytatywnie, że toksyczni rodzice są obecni w ok. 96% rodzin. Zwłaszcza matki

Powiem Ci, że rodzice mojego eks byli rewelacyjni - czasem myślę, że tylko to sprawiało, że znosiłam jego humory Nie no, żartuję, ale bardzo mile ich wspominam. Z kolei mama aktualnego chłopaka też jest bardzo miła, nie ma nawyku wtrącania się, ale można z nią porozmawiać też spokojnie.

[sublime]

Moja jest cudowna,
opiekuńcza, miła, troskliwa,
traktuje mnie naprawdę dobrze.

Nie mam na co narzekać...
Jak u niej jestem zawsze pomogę jej to tu, to tam,
zabiorę z kuchni na jakąś dobrą kawkę,
pogadam, posłucham...
Może to wynika z tego, że ona ma paskudną teściową
i od początku dba by między nami nie było spięć?

Mam szczęście.
Bo i teściu jest świetny, taki wariat mały

No i większe szczęście, że są ode mnie ulokowani więcej jak 700 km

[misianka]

Napisane przez Cara_Mel

Powiem Ci, że rodzice mojego eks byli rewelacyjni - czasem myślę, że tylko to sprawiało, że znosiłam jego humory .....

ha, teraz ja znalazłam punkt wspólny - też miałam takiego gagatka, z którego matką byłam w lepszych stosunkach niż z nim naogół i fokle była fajniejsza

[sublime]

Napisane przez misianka

ha, teraz ja znalazłam punkt wspólny - też miałam takiego gagatka, z którego matką byłam w lepszych stosunkach niż z nim naogół i fokle była fajniejsza

Ja po jednym ze związków bardziej tęskniłam za jego mamą niż za nim
Bywa

[Cara_Mel]

Napisane przez misianka

ha, teraz ja znalazłam punkt wspólny - też miałam takiego gagatka, z którego matką byłam w lepszych stosunkach niż z nim naogół i fokle była fajniejsza

Napisane przez sublime

Ja po jednym ze związków bardziej tęskniłam za jego mamą niż za nim
Bywa

Podpisuję się pod tym rękami i nogami Jego mama miała identyczne jak ja zainteresowania, a z kolei ojciec był niezwykle troskliwy w stosunku do wszystkich, zawsze mnie odwoził do domu (byłam w LO i mieszkałam spory kawałek od chłopaka), żebym sama nie musiała wracać.
Nie wiem jak to czasem jest, że jak rodzice są świetni, to z dzieckiem jest "coś nie tak" (mam tutaj na myśli relację z chłopakiem i z "teściami"). Charakter powinien być genetyczny, w takich przypadkach.

[xnika]

Napisane przez fallenart91

Doskonała strategia Chętnie bym ją zastosowała -gdyby tylko mój TŻ miał NORMALNIE PŁATNĄ pracę. Niestety dziesiejsze realia są fatalne - praca za 1200 złotych i jak tu wynająć/kupić mieszkanie i się jeszcze utrzymać? A do tego jeszcze jedzenie, chemia, coś do domu. Paranoja. Mam tylko nadzieję, że uda się jemu wyjechać do Niemiec... Mnie czeka jeszcze rok studiów a potem sama nie wiem - magisterka czy praca. Myślę teraz mocno nad zrobieniem sobie jakiegoś zawodu. Bo bez tego to ani rusz. Przeglądałam oferty pracy: sprzedawca/przedstawiciel handlowy/kelnerka. Bez studiów też mogę pracować w sklepie albo być kelnerką. Mam poczucie straconego czasu... Ahhh dobra za bardzo się żalę - przepraszam

Witam, ja o tesciach lepiej sie nie wypowiadam mieszkam tylko piętro wyżej... Bo mamy jeden duży dom, z tym ze wejścia osobne. Ogólnie ok, ale cieszę sie ze nie ma mnie nie raz w domu. Teście bardzo opiekuńczy sa, natomiast ja mieszkałam od 17 rż sama, moi rodzice dali mi spora swobodę.

[kudlik_kk]

Ja o swoich byłych teściach to nie powiem nic dobrego. Szczególnie o teściowej. Wynosiła nam z domu jedzenie (wiedziała, że nam się nie przelewa), codziennie przyłaziła, nasłała na mnie i moich rodziców komornika aby ci spłacali ich długi bo oni wielce biedni (on pracuje i emerytura, ona emerytra, kasa od dzieci zza granicy), oczerniała moją mamę i mnie po sklepach (mieszkam w małej mieścince gdzie każdy każdego zna), nigdy nam nie pomogła (nie kupiła nic dziecku, nie posiedziała). Pamiętam sytuację kiedy nie miałam z kim synka zostawić i zapytałam czy z nią mogę zostawić a ona powiedziała, że jak jej dam 400 zł (2 godziny posiedzenia) to się zastanowi... Bogu dzięki rozwiodłam się, moja mama 2 lata już nie żyje a ona dalej łazi po miasteczku i wyzywa moją mamę od k...
Jednym słowem ta z dowcipów przy niej to pikuś...



Dzień dobry dziewczynki Wczoraj spędziłam bardzo miły dzień z Tż i synkiem. Pododa się poprawiła i zaliczyliśmy super spacerek

[izzzunia]

Napisane przez Ewuniaa16

Ze smutkiem potwierdzam
Tyle, że ja mam jeszcze gorzej, bo mój TŻ jest oczkiem w głowie mamusi. Jeśli rozmawiamy przez telefon czy nawet u niego w domu, to musi być poza domem, bo pakuje się i pokazuje swoje "ja" i to, że jest najważniejsza. Być może dlatego tak rzadko do niego przyjeżdżam..

Ehhhh ... wszytskie takie są - niestety .....

---------- Dopisano o 08:33 ---------- Poprzedni post napisano o 08:30 ----------

Napisane przez kudlik_kk

Ja o swoich byłych teściach to nie powiem nic dobrego. Szczególnie o teściowej. Wynosiła nam z domu jedzenie (wiedziała, że nam się nie przelewa), codziennie przyłaziła, nasłała na mnie i moich rodziców komornika aby ci spłacali ich długi bo oni wielce biedni (on pracuje i emerytura, ona emerytra, kasa od dzieci zza granicy), oczerniała moją mamę i mnie po sklepach (mieszkam w małej mieścince gdzie każdy każdego zna), nigdy nam nie pomogła (nie kupiła nic dziecku, nie posiedziała). Pamiętam sytuację kiedy nie miałam z kim synka zostawić i zapytałam czy z nią mogę zostawić a ona powiedziała, że jak jej dam 400 zł (2 godziny posiedzenia) to się zastanowi... Bogu dzięki rozwiodłam się, moja mama 2 lata już nie żyje a ona dalej łazi po miasteczku i wyzywa moją mamę od k...
Jednym słowem ta z dowcipów przy niej to pikuś...



Dzień dobry dziewczynki Wczoraj spędziłam bardzo miły dzień z Tż i synkiem. Pododa się poprawiła i zaliczyliśmy super spacerek

Moja też siedziała lata za granicą - wiedziała że spłacamy kredyt na mieszkanko ... tylko ja z męzem jesteśmy w polsce - cała reszta siedzi z a granicą - i wiecie co .... kasę wysyła za granicę ... bo za granicą mają się źle - 2 razy do roku jadą na wakacje , przylatują do polski co roku - czasami 2 razy w roku - a mnie kuczwa nie stac żeby polecieć chcociaż raz na rok gdzieś !!!! i co nikt nam nawet złotówki nie dał ... bo nie mamy dziecka - to nam nie potrzebne ....

---------- Dopisano o 08:35 ---------- Poprzedni post napisano o 08:33 ----------

A zresztą ...wiecie co mam w ..... całą ich pomoc - żeby później miała co wypominac mi latami !!! Te z was co mają synów - błagam - nie bądźcie takimi .....

[aSHa85]

Napisane przez kudlik_kk

Ja o swoich byłych teściach to nie powiem nic dobrego. Szczególnie o teściowej. Wynosiła nam z domu jedzenie (wiedziała, że nam się nie przelewa), codziennie przyłaziła, nasłała na mnie i moich rodziców komornika aby ci spłacali ich długi bo oni wielce biedni (on pracuje i emerytura, ona emerytra, kasa od dzieci zza granicy), oczerniała moją mamę i mnie po sklepach (mieszkam w małej mieścince gdzie każdy każdego zna), nigdy nam nie pomogła (nie kupiła nic dziecku, nie posiedziała). Pamiętam sytuację kiedy nie miałam z kim synka zostawić i zapytałam czy z nią mogę zostawić a ona powiedziała, że jak jej dam 400 zł (2 godziny posiedzenia) to się zastanowi... Bogu dzięki rozwiodłam się, moja mama 2 lata już nie żyje a ona dalej łazi po miasteczku i wyzywa moją mamę od k...
Jednym słowem ta z dowcipów przy niej to pikuś...



Dzień dobry dziewczynki Wczoraj spędziłam bardzo miły dzień z Tż i synkiem. Pododa się poprawiła i zaliczyliśmy super spacerek

niestety i takie koszmarne baby żyją na tym świecie.... ja tak tu poczytując wasze perypetie z teściami/przyszłymi teściami do dochodzę do wniosku, że źle nie trafiłam
czasami teściówka jest upierdliwa i męcząca, ale czasami na prawdę można z nią pogadać

[kudlik_kk]

Napisane przez izzzunia

Ehhhh ... wszytskie takie są - niestety .....

---------- Dopisano o 08:33 ---------- Poprzedni post napisano o 08:30 ----------



Moja też siedziała lata za granicą - wiedziała że spłacamy kredyt na mieszkanko ... tylko ja z męzem jesteśmy w polsce - cała reszta siedzi z a granicą - i wiecie co .... kasę wysyła za granicę ... bo za granicą mają się źle - 2 razy do roku jadą na wakacje , przylatują do polski co roku - czasami 2 razy w roku - a mnie kuczwa nie stac żeby polecieć chcociaż raz na rok gdzieś !!!! i co nikt nam nawet złotówki nie dał ... bo nie mamy dziecka - to nam nie potrzebne ....

---------- Dopisano o 08:35 ---------- Poprzedni post napisano o 08:33 ----------

A zresztą ...wiecie co mam w ..... całą ich pomoc - żeby później miała co wypominac mi latami !!! Te z was co mają synów - błagam - nie bądźcie takimi .....

Moja mi do dziś wypomina paczkę za małych pieluch z przeceny za 12 zł. Ale się wykosztowała. Do mnie do szpitala po porodzie nie przyjechała (miała 15 km) ale do córeki, która urodziła brudasa 3000 przejechała i zdrowa była... jak się cieszę, że już jej nie muszę znosić. Wiedziała, że jej synalek ani minuty nie pracował a i tak wynosiła jeszcze od nas świnia jedna

---------- Dopisano o 08:47 ---------- Poprzedni post napisano o 08:42 ----------

Napisane przez aSHa85

niestety i takie koszmarne baby żyją na tym świecie.... ja tak tu poczytując wasze perypetie z teściami/przyszłymi teściami do dochodzę do wniosku, że źle nie trafiłam
czasami teściówka jest upierdliwa i męcząca, ale czasami na prawdę można z nią pogadać

Kochana to zaledwie urywek tego jaka ona jest. Wstyd się przyznać do reszty. Ale jedno wam opowiem to się pośmiejecie
To rozwora z nadwagą słonia. Poszła do diabetologa i stwierdzili jej niby cukrzycę. No więc lekarz mówi: tego nie można, tamtego... A wiecie co ona robiła? Jak jej mężulek był w prracy kupowała np kilogram wafelków w czekoladzie albo czegoś innego (jakięś mięcha, wędliny itp itd) i to zżerała w mgnieniu oka! A na pytanie co robi odpowiadała: muszę to zjeść bo jak edzio zobaczy to będzie zły a przecież ja mam cukrzycę to zacznie gadać. Po powrocie edzia do domu on i ona jedli po kromce czerstwego chleba i szklance wody i była gadka: ojjjj chooora jestem, coś mi nawet ten chleb nie wchodzi, co te choroby z człowiekiem robią... Zeby było śmieszniej ludzie z cukrzycą chudną bo nie jedzą a ona przez miesiąc od diagnozy utyła 10 kilo zamiast schudnąć a potem jeszcze z płaczem że ją lekarz ochrzanił, że tyje jak świnia więc jej edzio pojechał do lekarza i nawtykał bogu ducha winnej osobie. Fałszywa bladziuga....

[Dragonblood]

Napisane przez sublime

Moja jest cudowna,
opiekuńcza, miła, troskliwa,
traktuje mnie naprawdę dobrze.

Nie mam na co narzekać...
Jak u niej jestem zawsze pomogę jej to tu, to tam,
zabiorę z kuchni na jakąś dobrą kawkę,
pogadam, posłucham...
Może to wynika z tego, że ona ma paskudną teściową
i od początku dba by między nami nie było spięć?

Mam szczęście.
Bo i teściu jest świetny, taki wariat mały

No i większe szczęście, że są ode mnie ulokowani więcej jak 700 km

No właśnie - odległość ma kolosalne znaczenie. Jak się widzi syna i synową raz na przysłowiowy ruski rok, to obciachem by było robić awantury, nawet jak by się chciało.
Moim zdaniem nie ma nic gorszego niż syn, który nie odciął pępowiny. To jest katorga. Widziałam kilka takich przypadków na własne oczy i nawet nie do końca potrafiłabym sklasyfikować takie zachowanie. To ten niby gratis był. I w każdym przypadku kończyło się rozwodem, prędzej czy później. A mamunie były wtedy zadowolone bo synek wrócić do domu, bo "tak jak ci mama ugotuje, to żadna ci nie ugotuje i żadna cię tak nie kocha jak mama".

[fallenart91]

Napisane przez kudlik_kk

Moja mi do dziś wypomina paczkę za małych pieluch z przeceny za 12 zł. Ale się wykosztowała. Do mnie do szpitala po porodzie nie przyjechała (miała 15 km) ale do córeki, która urodziła brudasa 3000 przejechała i zdrowa była... jak się cieszę, że już jej nie muszę znosić. Wiedziała, że jej synalek ani minuty nie pracował a i tak wynosiła jeszcze od nas świnia jedna

---------- Dopisano o 08:47 ---------- Poprzedni post napisano o 08:42 ----------


Kochana to zaledwie urywek tego jaka ona jest. Wstyd się przyznać do reszty. Ale jedno wam opowiem to się pośmiejecie
To rozwora z nadwagą słonia. Poszła do diabetologa i stwierdzili jej niby cukrzycę. No więc lekarz mówi: tego nie można, tamtego... A wiecie co ona robiła? Jak jej mężulek był w prracy kupowała np kilogram wafelków w czekoladzie albo czegoś innego (jakięś mięcha, wędliny itp itd) i to zżerała w mgnieniu oka! A na pytanie co robi odpowiadała: muszę to zjeść bo jak edzio zobaczy to będzie zły a przecież ja mam cukrzycę to zacznie gadać. Po powrocie edzia do domu on i ona jedli po kromce czerstwego chleba i szklance wody i była gadka: ojjjj chooora jestem, coś mi nawet ten chleb nie wchodzi, co te choroby z człowiekiem robią... Zeby było śmieszniej ludzie z cukrzycą chudną bo nie jedzą a ona przez miesiąc od diagnozy utyła 10 kilo zamiast schudnąć a potem jeszcze z płaczem że ją lekarz ochrzanił, że tyje jak świnia więc jej edzio pojechał do lekarza i nawtykał bogu ducha winnej osobie. Fałszywa bladziuga....

Oszczałam się z tej cukrzycy Ale skoro babka ma w dupie wlasne zdrowie to Kudlik jest nadzieja...

[kudlik_kk]

Napisane przez Dragonblood

No właśnie - odległość ma kolosalne znaczenie. Jak się widzi syna i synową raz na przysłowiowy ruski rok, to obciachem by było robić awantury, nawet jak by się chciało.
Moim zdaniem nie ma nic gorszego niż syn, który nie odciął pępowiny. To jest katorga. Widziałam kilka takich przypadków na własne oczy i nawet nie do końca potrafiłabym sklasyfikować takie zachowanie. To ten niby gratis był. I w każdym przypadku kończyło się rozwodem, prędzej czy później. A mamunie były wtedy zadowolone bo synek wrócić do domu, bo "tak jak ci mama ugotuje, to żadna ci nie ugotuje i żadna cię tak nie kocha jak mama".

Święta racja!!!!! Moja to np jest taka, że zadowolona jest, że tak się potoczyło wszystko, ale co jak co niby dobra mamunia a syneczka z domu nie jeden raz wywaliła i każe sobie płacić za to, że w ogóle przestępuje jej próg...

[Dragonblood]

Napisane przez kudlik_kk

Moja mi do dziś wypomina paczkę za małych pieluch z przeceny za 12 zł. Ale się wykosztowała. Do mnie do szpitala po porodzie nie przyjechała (miała 15 km) ale do córeki, która urodziła brudasa 3000 przejechała i zdrowa była... jak się cieszę, że już jej nie muszę znosić. Wiedziała, że jej synalek ani minuty nie pracował a i tak wynosiła jeszcze od nas świnia jedna

---------- Dopisano o 08:47 ---------- Poprzedni post napisano o 08:42 ----------


Kochana to zaledwie urywek tego jaka ona jest. Wstyd się przyznać do reszty. Ale jedno wam opowiem to się pośmiejecie
To rozwora z nadwagą słonia. Poszła do diabetologa i stwierdzili jej niby cukrzycę. No więc lekarz mówi: tego nie można, tamtego... A wiecie co ona robiła? Jak jej mężulek był w prracy kupowała np kilogram wafelków w czekoladzie albo czegoś innego (jakięś mięcha, wędliny itp itd) i to zżerała w mgnieniu oka! A na pytanie co robi odpowiadała: muszę to zjeść bo jak edzio zobaczy to będzie zły a przecież ja mam cukrzycę to zacznie gadać. Po powrocie edzia do domu on i ona jedli po kromce czerstwego chleba i szklance wody i była gadka: ojjjj chooora jestem, coś mi nawet ten chleb nie wchodzi, co te choroby z człowiekiem robią... Zeby było śmieszniej ludzie z cukrzycą chudną bo nie jedzą a ona przez miesiąc od diagnozy utyła 10 kilo zamiast schudnąć a potem jeszcze z płaczem że ją lekarz ochrzanił, że tyje jak świnia więc jej edzio pojechał do lekarza i nawtykał bogu ducha winnej osobie. Fałszywa bladziuga....

A propos porodu: za Chiny ludowe nie chciałabym, żeby moja teściowa przyjechała do szpitala. Mogę się założyć, że by był wzrok pt. "no weź...jak tak można wyglądać...i tyle kilogramów...co za poczwara z ciebie". Na głos by tego nie powiedziała, bo by się nie odważyła. A ja natomiast mogłabym nie chcąco zostać ukarana dożywociem, bo mógłby w jej stronę polecieć metalowy basenik

[kudlik_kk]

Napisane przez fallenart91

Oszczałam się z tej cukrzycy Ale skoro babka ma w dupie wlasne zdrowie to Kudlik jest nadzieja...

Kochana a ja mam w głęboko w zadzie nadzieję. Ona i mnie i wszystkich razem wziętych przeżyje to raz a dwa nie chcę mieć nic z nimi wspólnego Do dziś ponoszę konsekwencje ze związku z jej synalkiem, dziękuję ale postoję

---------- Dopisano o 09:11 ---------- Poprzedni post napisano o 09:09 ----------

Napisane przez Dragonblood

A propos porodu: za Chiny ludowe nie chciałabym, żeby moja teściowa przyjechała do szpitala. Mogę się założyć, że by był wzrok pt. "no weź...jak tak można wyglądać...i tyle kilogramów...co za poczwara z ciebie". Na głos by tego nie powiedziała, bo by się nie odważyła. A ja natomiast mogłabym nie chcąco zostać ukarana dożywociem, bo mógłby w jej stronę polecieć metalowy basenik

Ja już mówię tak ogólnie, bo ja urodziłam pod koniec listopada a ta sobie do brudasa pojechała tydzień po tym jak wyszłam ze szpitala. Nawet na chrzest nie została bo to "nie jest dla niej impreza i co ona niby miałaby tam robić". O matko! Ale tak to jest jak się tylko pewne dzieci uznaje a reszta to gorzej śmiecia na ulicy...

[Korah]

Napisane przez izzzunia

A zresztą ...wiecie co mam w ..... całą ich pomoc - żeby później miała co wypominac mi latami !!! Te z was co mają synów - błagam - nie bądźcie takimi .....

Dokładnie, lepiej skromnie, ale za swoje
Obiecuję to sobie, że synowa będzie mieć ze mną lepiej jak ze swoją matką, ale no nie wiadomo co się utrafi Na razie syn ma 6 lat niecałe

Napisane przez kudlik_kk

Do mnie do szpitala po porodzie nie przyjechała (miała 15 km) ale do córeki, która urodziła brudasa 3000 przejechała i zdrowa była...

Tzn co masz na myśli

[kreconowlosa]

Napisane przez nursii

a ja gdzieś kiedyś słyszałam takie powiedzenie, że teściowa nie po to jest, aby ją lubić;p

rodzice mojego faceta są mega spoko, śmieszni i w ogóle. w ogóle jego rodzina jest bardzo fajna, wiec mam nadzieję, że już z nim zostanę do końca

[aniyam]

Dziewczyny ale lecicie, nie było mnie tu od piątku a tu już naskrobane 9 stron niestety nie dam rady tego nadrobić miałam ciężki weekend i jestem załamana, od dwóch nocy nie śpię, w piątek wymacałam sobie na piersi jakąs taką kuleczkę i się tak przestraszyłam, że tylko ryczę i nie śpię, mam takie nerwy, dzisiaj idę do gina niech ona mnie dokładnie zbada i da skierowanie na usg piersi, a nam takiego stracha i takie nerwy, że nie wyrabiam (