Dyskusje luźne i bardziej spięte ;) o ćwiczeniach i diecie :D II

[Ariada]

Napisane przez Rzabba

Dzisiaj możesz zrobić jakieś aeroby ale trening siłowy sobie odpuść, zrób jutro.

Dzięki za odpowiedź ostatecznie jednak odpuściłam ćwiczenia, bo ból był zbyt duży. Dziś za to już czuję się ok

[ridja devojka]

Napisane przez konspiracja

Właśnie sęk w tym że nie jedyny i jeszcze dziecko mi tym chcą paść

O, to już grubsza sprawa. Ja nienawidzę jak idę do kogoś i on mnie próbuje paść takimi rzeczami, a co dopiero dzieci siedzą tylko i żrą ciastka, popijają colą. Nie mam dzieci, ale podejrzewam, że jak się pojawią będą poważne rozmowy na temat słodyczy i tego typu spraw

[BrandNewName]

Napisane przez ridja devojka

O, to już grubsza sprawa. Ja nienawidzę jak idę do kogoś i on mnie próbuje paść takimi rzeczami, a co dopiero dzieci siedzą tylko i żrą ciastka, popijają colą. Nie mam dzieci, ale podejrzewam, że jak się pojawią będą poważne rozmowy na temat słodyczy i tego typu spraw

Myślę że to jednak kwestia nawyków wyniesionych z domu - jak rodzice nie jedzą słodyczy to i dzieci nie będą. U mnie w domu ciasta się kupowało głównie na jakieś imprezy rodzinne a piekło ciasta to już od wielkiego święta ( a jak ktoś rodzicom w prezencie jakąś bombonierę przyniesie to się ona potem pół roku w domu kurzy ) i nigdy nie miałam i do dzisiaj nie mam "ciśnienia" na słodycze - czasami jakiś pączek, czasami coś upiekę bardziej dla samej przyjemności pieczenia niż ochoty na ciasto.

Z drogiej strony jak widzę jakim badziewiem moja kuzynka (wykształcona, oczytane w internecie i książkach o wychowaniu dzieci) karmi swoje dzieci to tych dzieci aż mi szkoda.

[dygotka8]

Napisane przez tygryskowym_okiem

A ja chciałam tylko napisać, że w końcu mam nową pracę Więc dzisiaj, koktajl białkowo-owocowy dla wszystkich

gartulacjek laski:: oklaski:

[ridja devojka]

Napisane przez BrandNewName

Myślę że to jednak kwestia nawyków wyniesionych z domu - jak rodzice nie jedzą słodyczy to i dzieci nie będą. U mnie w domu ciasta się kupowało głównie na jakieś imprezy rodzinne a piekło ciasta to już od wielkiego święta ( a jak ktoś rodzicom w prezencie jakąś bombonierę przyniesie to się ona potem pół roku w domu kurzy ) i nigdy nie miałam i do dzisiaj nie mam "ciśnienia" na słodycze - czasami jakiś pączek, czasami coś upiekę bardziej dla samej przyjemności pieczenia niż ochoty na ciasto.

Z drogiej strony jak widzę jakim badziewiem moja kuzynka (wykształcona, oczytane w internecie i książkach o wychowaniu dzieci) karmi swoje dzieci to tych dzieci aż mi szkoda.

No, moje nawyki się nieco różnią od nawyków moich rodziców. Zresztą oni oboje mieli zupełnie inne nawyki
Część się wynosi z domu, a część kształtuje samemu. A są jeszcze ciotki, wujki, kuzyni, rodzina partnera, teściowie. To właśnie oni są największym zagrożeniem

[teczowa dlolinka 21]

Napisane przez olik187

Może wyjasnie po kolei

mało kcal bo jestem po bardzo niemądrych dietach i mój metabolizm leży i kwiczy
sama liczyłam zapotrzebowanie i wyszło nieco ponad 2 tys ale jak już mówiłam na tej obecnej wartości wagę utrzymuje.
niestety nikt nie doradzał mi w sprawie rozkładu dlatego też zgłosiłam się tu po pomoc
a czemu otręby out?
co do warzyw o 21 to nie zjadła ich samcyh te warzywa były rozłożone do śniad, 2 śniad i kolacji tylko łatwiej było mi je razem podsumować, wiem - leń a i odnośnie warzyw- to jakich nie powinnam wliczać?
a migdały to taka przękaska tylko

Kurczę Olik ale co Ty chcesz redukować i zrzucać, powinnaś raczej trochę przytyć, widziałam Twoje zdjęcia jesteś baaardzo szczuplutka.
A tego jedzonka moim zdaniem dużo za mało.

[konspiracja]

Napisane przez BrandNewName

Myślę że to jednak kwestia nawyków wyniesionych z domu - jak rodzice nie jedzą słodyczy to i dzieci nie będą. U mnie w domu ciasta się kupowało głównie na jakieś imprezy rodzinne a piekło ciasta to już od wielkiego święta ( a jak ktoś rodzicom w prezencie jakąś bombonierę przyniesie to się ona potem pół roku w domu kurzy ) i nigdy nie miałam i do dzisiaj nie mam "ciśnienia" na słodycze - czasami jakiś pączek, czasami coś upiekę bardziej dla samej przyjemności pieczenia niż ochoty na ciasto.

I tak , i nie U mnie nie je sie słodyczy -tzn mąż je ale gonię go żeby nie przy małym i z bąblem mamy ustalone zasady np raz w tyg coś słodkiego.
Co z tego jak przy wizycie u moich rodziców dostanie tych czekoladek nawet w kieszenie? I kiedyś nie chciał jeść, a teraz już by dał sie pokroić...
Za to co do nawyków wyniesionych z domu to moje dziecko najlepiej z całego przedszkola je warzywa - absolutnie wszystkie, a jego ulubionym napojem jest woda mineralna - to tez zasługa tego ze u nas wodę rozlewa się litrami
Znam tez przypadek odmienny od Twojego, w domu nie było wcale słodyczy za to jak tylko zeszło sie z oczu rodziców to jak pies ze smyczy... na słodkie ;-)

Napisane przez ridja devojka

A są jeszcze ciotki, wujki, kuzyni, rodzina partnera, teściowie. To właśnie oni są największym zagrożeniem

To klątwa po prostu - przynajmniej w w wypadku malego dziecka

[gucia6]

Napisane przez BrandNewName

Myślę że to jednak kwestia nawyków wyniesionych z domu - jak rodzice nie jedzą słodyczy to i dzieci nie będą. U mnie w domu ciasta się kupowało głównie na jakieś imprezy rodzinne a piekło ciasta to już od wielkiego święta ( a jak ktoś rodzicom w prezencie jakąś bombonierę przyniesie to się ona potem pół roku w domu kurzy ) i nigdy nie miałam i do dzisiaj nie mam "ciśnienia" na słodycze - czasami jakiś pączek, czasami coś upiekę bardziej dla samej przyjemności pieczenia niż ochoty na ciasto.

Z drogiej strony jak widzę jakim badziewiem moja kuzynka (wykształcona, oczytane w internecie i książkach o wychowaniu dzieci) karmi swoje dzieci to tych dzieci aż mi szkoda.

niestety bardzo czesto problemem nie sa rodzice, tylko dziadkowie (ewentualnie inni krewni)

Konspi u nas jest ten sam problem ...

tygryskowym_okiem grauluje pracy

[Ismenkusia]

U mnie w domu nie było słodyczy ... i nie ma :d

ale było sporo białej mąki i tym mnie tuczyli

[ridja devojka]

Napisane przez gucia6

niestety bardzo czesto problemem nie sa rodzice, tylko dziadkowie (ewentualnie inni krewni)

U dziadków mojego faceta panuje przekonania, że jak ktoś (czyt. ja) nie chce zjeść kawałka ciasta z jakimś obrzydliwie słodkim maślanym kremem, to znaczy, że się odchudza Następuje wtedy garść filozofii pani babci, która mi mówi, że chłop na kości nie poleci. Prosta logika - nie jesz ciasta -> odchudzasz się -> jesteś głupia.

[BrandNewName]

Napisane przez ridja devojka

U dziadków mojego faceta panuje przekonania, że jak ktoś (czyt. ja) nie chce zjeść kawałka ciasta z jakimś obrzydliwie słodkim maślanym kremem, to znaczy, że się odchudza Następuje wtedy garść filozofii pani babci, która mi mówi, że chłop na kości nie poleci. Prosta logika - nie jesz ciasta -> odchudzasz się -> jesteś głupia.

A jak jesz mięso a nie jesz ciasta to w ogóle zdziwienie bo przecież jak ktoś nie je ciasta to znaczy że się odchudza a jak się odchudza to unika mięsa... ot, taka ludzka filozofia

[konspiracja]

Napisane przez ridja devojka

Prosta logika - nie jesz ciasta -> odchudzasz się -> jesteś głupia.

[dygotka8]

Napisane przez ridja devojka

U dziadków mojego faceta panuje przekonania, że jak ktoś (czyt. ja) nie chce zjeść kawałka ciasta z jakimś obrzydliwie słodkim maślanym kremem, to znaczy, że się odchudza Następuje wtedy garść filozofii pani babci, która mi mówi, że chłop na kości nie poleci. Prosta logika - nie jesz ciasta -> odchudzasz się -> jesteś głupia.

Ja bym tak tego nie odebrała.
Bardziej mi sie wydaje,ze ktoś się może martwić,że do tej pory cos tam jadałaś,a tu raptem przestajesz,więc jeśli to starsza osoba to zrozumiałe,że martwi się.
Natomiast młodsze osoby to ich martwienie to nie jest takie no...zbyt szczere... tylko zazdrość,że jak to-ona nie je ciasta i wygląda super (!!)-ja jem,ćwiczę (lub nie)i nie wyglądam tak jak ona...ale przeciez jeszcze jeden pączek nikomu nie zaszkodził...

pokręciłam,zamotałam więc nie wiem czy wiecie o co mi chodzi.

Tak czy siak mam w planach upiec ciasto na dniach
Wczoraj i dzisiaj chce mi się tak bardzo slodkiego,ze nie moge przestać o tym mysleć

[ridja devojka]

Napisane przez dygotka8

Ja bym tak tego nie odebrała.
Bardziej mi sie wydaje,ze ktoś się może martwić,że do tej pory cos tam jadałaś,a tu raptem przestajesz,więc jeśli to starsza osoba to zrozumiałe,że martwi się.

No akurat moje nawyki odkąd ich znam są podobne. Kiedyś mniej zwracałam uwagę i częściej sobie folgowałam, ale poziom świadomości był podobny. Może to troska, ale też pewne ograniczenie - ktoś je inaczej niż my (czyli nie smaży wszystkiego na głębokim tłuszczu, nie je 5 deserów dziennie), to znaczy, że jest dziwny Że też osoby jedzące najgorzej mają taką łatwość w krytykowaniu nawyków żywieniowych innych ja tam się wolę nie odzywać, póki mnie nikt nie pyta.

[malvinus]

Napisane przez tygryskowym_okiem

A ja chciałam tylko napisać, że w końcu mam nową pracę Więc dzisiaj, koktajl białkowo-owocowy dla wszystkich

no to zdrowko! zazdroszcze, ja od wrzesnia, po obronie bede szukac... znalazlas u siebie czy w wiekszym miescie??

Napisane przez dygotka8

Tak czy siak mam w planach upiec ciasto na dniach
Wczoraj i dzisiaj chce mi się tak bardzo slodkiego,ze nie moge przestać o tym mysleć

za mna tez chodzilo slodkie, ale wczoraj sie przejadlam (orzechami i suszonym mango) i mi przeszlo ciezkie zycie slodyczomana...

[Trixxi]

Napisane przez dygotka8

Ja bym tak tego nie odebrała.
Bardziej mi sie wydaje,ze ktoś się może martwić,że do tej pory cos tam jadałaś,a tu raptem przestajesz,więc jeśli to starsza osoba to zrozumiałe,że martwi się.
Natomiast młodsze osoby to ich martwienie to nie jest takie no...zbyt szczere... tylko zazdrość,że jak to-ona nie je ciasta i wygląda super (!!)-ja jem,ćwiczę (lub nie)i nie wyglądam tak jak ona...ale przeciez jeszcze jeden pączek nikomu nie zaszkodził...

pokręciłam,zamotałam więc nie wiem czy wiecie o co mi chodzi.

Tak czy siak mam w planach upiec ciasto na dniach
Wczoraj i dzisiaj chce mi się tak bardzo slodkiego,ze nie moge przestać o tym mysleć

A mi się wydaje że babcie mają we krwi wpychanie ludziom jedzenia, po prostu to lubią i czerpią niezrozumiałą dla mnie satysfakcje z tego że ktoś zje kawałek ciasta lub garść cukierków. Zawsze jak do mojej ktoś przychodzi to tylko słyszę no poczęstuj się jeszcze ciasteczkiem, jeszcze kawałeczek ciasta żeby się nie zmarnowało, a może cukiereczka na drogę. I nawet jeśli ewidentnie ktoś nie ma ochoty i odmawia to do tej pory nalega aż tej osobie zrobi się głupio i w końcu weźmie tego cukierka. Całe szczęście że mi nie wpycha, bo wie że ja nie odmawiam tak grzecznie

[ridja devojka]

Napisane przez Trixxi

A mi się wydaje że babcie mają we krwi wpychanie ludziom jedzenia, po prostu to lubią i czerpią niezrozumiałą dla mnie satysfakcje z tego że ktoś zje kawałek ciasta lub garść cukierków. Zawsze jak do mojej ktoś przychodzi to tylko słyszę no poczęstuj się jeszcze ciasteczkiem, jeszcze kawałeczek ciasta żeby się nie zmarnowało, a może cukiereczka na drogę. I nawet jeśli ewidentnie ktoś nie ma ochoty i odmawia to do tej pory nalega aż tej osobie zrobi się głupio i w końcu weźmie tego cukierka. Całe szczęście że mi nie wpycha, bo wie że ja nie odmawiam tak grzecznie

Ja właśnie zawsze staram się grzecznie, ale jak już mi ktoś (dosłownie) podtyka talerzyk z ciastem pod nos to mam ochotę go odepchnąć i powiedzieć, żeby się odwalił. Moja cierpliwość jest ciągle wystawiana na próbę. Młodsze pokolenie (w średnim wieku) jest bardziej wyrozumiałe. Ostatnio odmówiłam tortu na urodzinach, i obyło się bez skandalu

[Trixxi]

Moja rodzina jest przyzwyczajona że nigdy nie jem ani ciasta ani nawet tortu więc mam spokój. Na początku oczywiście wszyscy bez przerwy komentowali ''odchudzanie'' ale już im przeszło. Teraz za to komplementują tylko moją figurę

[ridja devojka]

Napisane przez Trixxi

Moja rodzina jest przyzwyczajona że nigdy nie jem ani ciasta ani nawet tortu więc mam spokój. Na początku oczywiście wszyscy bez przerwy komentowali ''odchudzanie'' ale już im przeszło. Teraz za to komplementują tylko moją figurę

Dobrze, że komplementują Ja ostatnio usłyszałam, że schudłam, biedactwo, oj niedobrze niedobrze babcie nie akceptują utraty ciała

[kapka]

Napisane przez konspiracja

I tak , i nie U mnie nie je sie słodyczy -tzn mąż je ale gonię go żeby nie przy małym i z bąblem mamy ustalone zasady np raz w tyg coś słodkiego.
Co z tego jak przy wizycie u moich rodziców dostanie tych czekoladek nawet w kieszenie? I kiedyś nie chciał jeść, a teraz już by dał sie pokroić...
Za to co do nawyków wyniesionych z domu to moje dziecko najlepiej z całego przedszkola je warzywa - absolutnie wszystkie, a jego ulubionym napojem jest woda mineralna - to tez zasługa tego ze u nas wodę rozlewa się litrami
Znam tez przypadek odmienny od Twojego, w domu nie było wcale słodyczy za to jak tylko zeszło sie z oczu rodziców to jak pies ze smyczy... na słodkie ;-)

Coś w tym jest, moje dzieciaki też wychowane na wodzie mineralnej, gazowanego w ogóle nie lubią(na szczęście), ze "słodkości" to najszybciej chrupki kukurydziane lub paluszki od czasu do czasu, placek zrobie raz na 2 miesiące, czasami poproszą o czekoladkę ale sporadycznie, większość słodyczy leży i traci na ważności.

Z dziadkami/ciotkami już nie walczę, patrzą jak na głupią bo ZABRANIAM lub OGRANICZAM i tak wiem,że wyląduje to wcześniej czy później w koszu.



Zaczęłam trening i d. ..dzieciaki się rozchorowały i szpital w domu

Tygrysie gratuluje i życzę samych sukcesów:cmok :

[tygryskowym_okiem]

Ela87, nolose, BrandNewName, gucia6, kapka, dzięki za gratulacje

Napisane przez konspiracja

Gratki Tygrysku! Ale dla nas będziesz mieć czas?

Myślę, że sierpień będzie taki porozwalany (początki pracy+intensywny kurs językowy), ale potem zasadniczo mam mieć pracę w stałych godzinach, czyli zupełnie inaczej niż mam teraz. Więc po cichu liczę, że będę mieć więcej czasu niż teraz jak się wszystko unormuje

[Trixxi]

Napisane przez ridja devojka

Dobrze, że komplementują Ja ostatnio usłyszałam, że schudłam, biedactwo, oj niedobrze niedobrze babcie nie akceptują utraty ciała

oj to teraz musisz jeść duuużo ciasta żeby to nadrobić babcia na pewno o to zadba

[tygryskowym_okiem]

Napisane przez Trixxi

A mi się wydaje że babcie mają we krwi wpychanie ludziom jedzenia, po prostu to lubią i czerpią niezrozumiałą dla mnie satysfakcje z tego że ktoś zje kawałek ciasta lub garść cukierków. Zawsze jak do mojej ktoś przychodzi to tylko słyszę no poczęstuj się jeszcze ciasteczkiem, jeszcze kawałeczek ciasta żeby się nie zmarnowało, a może cukiereczka na drogę. I nawet jeśli ewidentnie ktoś nie ma ochoty i odmawia to do tej pory nalega aż tej osobie zrobi się głupio i w końcu weźmie tego cukierka. Całe szczęście że mi nie wpycha, bo wie że ja nie odmawiam tak grzecznie

Mi się wydaje, że to wynika po części z tego, że Nasi dziadkowie żyli w czasach, w których nic nie było, które były po prostu ciężkie ze względu na wszystko co się wtedy działo. A teraz jest full wszystkiego. I to takie jedzeniowe/słodkościowe rozpieszczanie jest jakąś próbą nadrobienia tego czego samemu się nie miało lub czego wtedy jak byliśmy szkrabami nie mogli Nam dać. Moja babcia, jak żyła to stwierdziła, że sporo w tym prawdy. I że to iż czasem chce żebyśmy zjedli więcej nie wynika z tego, że chce dla Nas źle czy coś, tylko po prostu tak ma zakodowane, że jako babcia ma o Nas dbać i tyle

[BrandNewName]

Zmieniając lekko temat Miałam dzisiaj dużo czasu do zmarnowania po siłowni to wpadłam na pomysł pójścia na pilates bo wydawało mi się że skoro tam same babeczki chodzą to jest lightowo... teraz wiem że nie jest

[ridja devojka]

Napisane przez BrandNewName

Zmieniając lekko temat Miałam dzisiaj dużo czasu do zmarnowania po siłowni to wpadłam na pomysł pójścia na pilates bo wydawało mi się że skoro tam same babeczki chodzą to jest lightowo... teraz wiem że nie jest

Ja miałam na studiach jako wf pilates przez pół roku, i nie było lajtowo z tym, że wtedy nic nie było dla mnie lajtowe, bo byłam leniem.

[dygotka8]

Napisane przez BrandNewName

Zmieniając lekko temat Miałam dzisiaj dużo czasu do zmarnowania po siłowni to wpadłam na pomysł pójścia na pilates bo wydawało mi się że skoro tam same babeczki chodzą to jest lightowo... teraz wiem że nie jest

zazdroszczę!

[nolose]

Napisane przez ridja devojka

(...)Ostatnio odmówiłam tortu na urodzinach, i obyło się bez skandalu

Tolerancyjne towarzystwo musiało być

Napisane przez Trixxi

Moja rodzina jest przyzwyczajona że nigdy nie jem ani ciasta ani nawet tortu więc mam spokój. Na początku oczywiście wszyscy bez przerwy komentowali ''odchudzanie'' ale już im przeszło. Teraz za to komplementują tylko moją figurę

Uff, może i ja do tego dojdę

tygryskowym_okiem: Z ciekawości, którą jak zechcesz, zaspokoisz : jaki język?

Napisane przez tygryskowym_okiem

Mi się wydaje, że to wynika po części z tego, że Nasi dziadkowie żyli w czasach, w których nic nie było, które były po prostu ciężkie ze względu na wszystko co się wtedy działo. A teraz jest full wszystkiego. I to takie jedzeniowe/słodkościowe rozpieszczanie jest jakąś próbą nadrobienia tego czego samemu się nie miało lub czego wtedy jak byliśmy szkrabami nie mogli Nam dać. Moja babcia, jak żyła to stwierdziła, że sporo w tym prawdy. I że to iż czasem chce żebyśmy zjedli więcej nie wynika z tego, że chce dla Nas źle czy coś, tylko po prostu tak ma zakodowane, że jako babcia ma o Nas dbać i tyle

Dokładnie

[BrandNewName]

Rzucę strasznym offtopem ale nie mam gdzie tego napisać bo już któryś raz zapominam: nolose zaintrygowana sygnaturką sięgnęłam po Uwikłanie

[tygryskowym_okiem]

Bo pilates czy joga to nie są ćwiczenia tylko dla starszych pań

Nolose, podszkalam sobie angielski

[Ismenkusia]

Chciałabym szybko schudnąć na brzuchu, a treningi są meczące i długotrwałe.

I pytanie jaki spalacz wybrać