Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią. Część 11

[kasiencja]

Napisane przez Gofrzyca

Dziwi mnie strasznie, że o tej porze ktoś robi coś maszynami które k***wsko chałasuja. No kurcze jakieś "zasady" chyba obowiązują.
To samo dotyczy szanownych sąsiadów, punkt 22:00 zaczęli puszczać muzykę na maxa.
Rzygam już tą mieścina. Jak nie darcie twarzy wieczór w wieczór tak takie cuda jak wyżej.

nie wiem czemu, ale skądś mi się kołacze po głowie, że pochodzimy z tego samego miasta - mogłaś to gdzieś ujawniać na Wizażu? powyższy opis zresztą by się zgadzał.

[saane]

Napisane przez Gofrzyca

Dziwi mnie strasznie, że o tej porze ktoś robi coś maszynami które k***wsko chałasuja. No kurcze jakieś "zasady" chyba obowiązują.
To samo dotyczy szanownych sąsiadów, punkt 22:00 zaczęli puszczać muzykę na maxa.
Rzygam już tą mieścina. Jak nie darcie twarzy wieczór w wieczór tak takie cuda jak wyżej.

* hałasują
Sorki, czepiam się, wiem

A co z tymi tagami?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Bela03]

A u mnie właśnie autoalarm się komuś włączył a jakieś chamy pod oknem wrzeszczą.
Ale przyznam się, że nocami na maszynie szyję

[Ivenna]

Nie mogę zrozumieć dlaczego niektórzy ludzie robiący zakupy nie zapakują w woreczek bułek, chleba - przecież koszyki, sklepowe lady i ręce pani ekspedientki nie są sterylnie czyste.
No i nie ogarniam facebook'owego wyjadania sobie z dziobków - nawet przez dobrych znajomych. Wstawianie non stop jakiś słodkich obrazków, złotych myśli o wielkiej przyjaźni, jakieś to takie przesłodzone dla mnie.

[chwast]

Napisane przez Ivenna

Nie mogę zrozumieć dlaczego niektórzy ludzie robiący zakupy nie zapakują w woreczek bułek, chleba - przecież koszyki, sklepowe lady i ręce pani ekspedientki nie są sterylnie czyste.
No i nie ogarniam facebook'owego wyjadania sobie z dziobków - nawet przez dobrych znajomych. Wstawianie non stop jakiś słodkich obrazków, złotych myśli o wielkiej przyjaźni, jakieś to takie przesłodzone dla mnie.

[201607231707]

saane, oto nasze tagi:
len jest do kitu, pozdrawiam demi, precz z lenem :d, śliczny gabriel macht , tu mamy zawsze offtop

[blekitnams]

U mnie na przystanku (tzn. na przeciwko mnie ;p) przed chwilą grali na bębnach. Współczuję tym, którzy próbują spać.

[201708160922]

Napisane przez Ivenna

Nie mogę zrozumieć dlaczego niektórzy ludzie robiący zakupy nie zapakują w woreczek bułek, chleba - przecież koszyki, sklepowe lady i ręce pani ekspedientki nie są sterylnie czyste.
No i nie ogarniam facebook'owego wyjadania sobie z dziobków - nawet przez dobrych znajomych. Wstawianie non stop jakiś słodkich obrazków, złotych myśli o wielkiej przyjaźni, jakieś to takie przesłodzone dla mnie.

Są tacy? fuuuuuuuuuj

A przy okazji: co robicie w sklepie z rękawiczką, której uzywacie do włożenia pieczywa do worka?

[chwast]

Napisane przez blekitnams

U mnie na przystanku (tzn. na przeciwko mnie ;p) przed chwilą grali na bębnach. Współczuję tym, którzy próbują spać.

u mojego tż ostatnio o 1 zaczęli grać na bębnach

---------- Dopisano o 00:30 ---------- Poprzedni post napisano o 00:29 ----------

Napisane przez CzasKomety

Są tacy? fuuuuuuuuuj

A przy okazji: co robicie w sklepie z rękawiczką, której uzywacie do włożenia pieczywa do worka?

ja biorę ręką. Ale nie macam innych, po prostu chwytam i zabieram ;P (zawsze do tego momentu nie używam tej ręki ;d)

[saane]

Napisane przez Demi93

saane, oto nasze tagi:
len jest do kitu, pozdrawiam demi, precz z lenem :d, śliczny gabriel macht , tu mamy zawsze offtop

Podziwiam winter, że odważyła Ci się narazić

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

---------- Dopisano o 00:32 ---------- Poprzedni post napisano o 00:32 ----------

Napisane przez CzasKomety

Są tacy? fuuuuuuuuuj

A przy okazji: co robicie w sklepie z rękawiczką, której uzywacie do włożenia pieczywa do worka?

Wyrzucam do kosza, a Ty?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[201607231707]

Wkładam do kieszeni ^^

[201604191001]

Napisane przez CzasKomety

Są tacy? fuuuuuuuuuj

A przy okazji: co robicie w sklepie z rękawiczką, której uzywacie do włożenia pieczywa do worka?

Nie używam. Tyle ludzi tam paluchy wkładało, fe. Nabieram torebką albo ręką ale zawsze pilnuję, żeby nie dotknąć tego, czego nie biorę. A jak dotknę no to muszę wziąć.

Żeby wszyscy tak robili to świat byłby piękny

[201607231707]

Potem chodzę jak jelop z kieszeniami pełnymi woreczków i innych śmieci.

W poprzedniej wersji Len był jeszcze impotentem (winter, umrzyj).

[Bela03]

Napisane przez CzasKomety

Są tacy? fuuuuuuuuuj

A przy okazji: co robicie w sklepie z rękawiczką, której uzywacie do włożenia pieczywa do worka?

Pierwsze słyszę, nigdy takiej rękawiczki nie widziałam ale wzbudza mój Eko sprzeciw
Ja łapię workiem, w którym potem niosę do domu

[201708160922]

Napisane przez saane

Wyrzucam do kosza, a Ty?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Ale jak? W sklepie do kosza?

Napisane przez Bela03

Pierwsze słyszę, nigdy takiej rękawiczki nie widziałam ale wzbudza mój Eko sprzeciw
Ja łapię workiem, w którym potem niosę do domu

Mi tam się nigdy nie udało złapać workiem więcej niż 3-4 bułki, a czasem kupuje więcej.

Napisane przez _Judith_

Nie używam. Tyle ludzi tam paluchy wkładało, fe. Nabieram torebką albo ręką ale zawsze pilnuję, żeby nie dotknąć tego, czego nie biorę. A jak dotknę no to muszę wziąć.

Żeby wszyscy tak robili to świat byłby piękny

Ale ja mówię o jednorazowych rękawiczkach, w sensie, że każdy bierze sobie.

[201604191001]

Dziwi mnie jak można mieć w głębokim poważaniu instrukcję skręcania mebla. To nie jest zbicie skrzynki tylko to jest ikeowski wymysł, jak to zrobić, żeby było najprościej i najlepiej. To nie jest wbijanie gwoździ gdzie się komu podoba tylko konkretne działania wykonywane w określonej kolejności, krok po kroku. I tak jak można zrobić najpierw "całość" mebla a potem dopiero szuflady, chociaż mówią odwrotnie, tak nie rozumiem jak można zaczynać w ogóle od tyłka strony.
Nie
poj
mu
ję

---------- Dopisano o 00:45 ---------- Poprzedni post napisano o 00:44 ----------

Napisane przez CzasKomety

Ale ja mówię o jednorazowych rękawiczkach, w sensie, że każdy bierze sobie.

A to ja takich chyba nie widziałam w tych miejscach gdzie kupuję pieczywo samoobsługowo. Widziałam tylko takie zasapane już, leżące na tych bułkach... fuj.

[saane]

Napisane przez CzasKomety

Ale jak? W sklepie do kosza?

No tak. Np. w Lidlu jest stoisko z pieczywem, a obok stoi pojemnik z rękawiczkami, woreczkami i kosz na nie.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[siarka40]

Napisane przez Bela03

Pierwsze słyszę, nigdy takiej rękawiczki nie widziałam ale wzbudza mój Eko sprzeciw
Ja łapię workiem, w którym potem niosę do domu

Ja takie rękawiczki widuję, ale nie używam i robię jak moja przedpisowczyni.

Dziwi mnie gdy na Intymnie ktoś wypowiada się w wątku założonym na przykład miesiąc wcześniej, z jakimś pytaniem w pierwszym poście, i nie zada sobie trudu, aby sprawdzić czy aby problem nie został już dawno rozwiązany.

[mm444]

Treść usunięta

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Też używam tej techniki, doszłam do takie wprawy, że mogę tak zapakować parę bułek na raz.
Mnie bardzo obrzydza jak widzę taki niezafoliowany chleb czy bułki leżące w koszyku a potem kładzione na taśmie, nie wiem czy i ile razy dziennie myte są te taśmy ale mi się wtedy robi takie wewnętrzne fuj.

[winter76]

Napisane przez saane

No tak. Np. w Lidlu jest stoisko z pieczywem, a obok stoi pojemnik z rękawiczkami, woreczkami i kosz na nie.

W Careffourze też tak jest.


Tak w ogóle to obecna

[bzyczka1]

A mnie zawsze dziwi i irytuje jak kto nabiera pieczywo gołą dłonią a jeszcze jak sięga głębiej do kosza po bułkę, po drodze wymaca połowę pozostałych buł/chlebów. Albo specjalnie ktoś wybiera pieczywo a wcześniej wymaca kilka sztuk zanim weźmie tą wybraną Mało tego jak się zwróci uwagę to udają że to nei do nich bo przecież oni nic takiego nie robią.
Kiedyś zwróciłam kobiecie uwagę przy wybieraniu jabłek. Brała jabłko obejrzała, nie spodobało się pac jabłko z wysokości 20 cm do pudła nazad. Z bananami to samo, z tym że rzucała całymi kiściami. I biedna nie wiedziała o co mi chodzi.

[Gofrzyca]

Napisane przez kasiencja

nie wiem czemu, ale skądś mi się kołacze po głowie, że pochodzimy z tego samego miasta - mogłaś to gdzieś ujawniać na Wizażu? powyższy opis zresztą by się zgadzał.

Ja z okolic miasta chytrej baby


I saane tak wiem, zauważyłam
Ktoś mi powie jak wyłączyć to nachalne sugerowanie słów w Nokii lumii? Bo wychodzą mi takie i gorsze kwiatki.

[lapida]

Dziwią mnie znajomi. Do tego stopnia, że od wczoraj siedzę z miną



Ponad rok temy wyprowadziliśmy się z tżem z naszych mieścin do dużego miasta (powodem był brak pracy, brak perspektyw).
Teraz mamy pracę, wynajmujemy mieszkanko, nie żyjemy w luksusach, ale jak to mówią: "Na chleb wystarcza".

Pierwsze zdziwienie:
- znajomi się wpraszają. Nie zapytają, czy mamy czas, czy mamy warunki, żeby kogoś przyjąć na kilka dni. Kiedy mówimy, że "spoko, ale wiesz, drugiego łózka nie mamy, więc trzeba będzie spać na podłodze" - słyszymy oburzenie, że jak to tak, na podłodze?
- jeśli już ktoś przyjedzie, wydaje mu się, że my weźmiemy urlopy i będziemy z nim spędzać 100% czasu - od razu był uprzedzany, że niestety, ale wzięcie kilku dni wolnego nie wchodzi w grę, więc byli na to przygotowani. Występuje oburzenie "bo on się nudzi". Zaproponowanie, że możemy wytłumaczyć jak dojść do jakiejś atrakcji turystycznej wiąże się z odpowiedzią: "Ja tu nie przyjechałem ruin oglądać'
Aha.
- hasła typu: "Coś pusta lodówka u was" - gdy jest wszystko, co potrzeba. Po prostu nie mamy w zwyczaju kupować duuuużo na raz. Wolimy podejść do sklepu częściej, niż żeby się jedzenie miało zepsuć
- przyjeżdzanie z pustym portfelem (tu jeszcze mogę zrozumieć, jesli ktoś nie ma kasy), ale gorsze jest liczenie, że my będziemy wszystko fundować, np.bilety do aquaparku, przejazdy komunikacją, lody, wszelkiego typu zakupy.
Z jakiej racji mam utrzymywać kogoś obcego?


Zdziwienie drugie:
Znajomi proszą o "ściągnięcie" ich do nas.
Odpowiadamy, że: spoko, możemy pomóc znaleźć mieszkanie, pracę, ale 'na start' potrzebują trochę kasy, żeby chociażby zapłacić pierwszy czynsz i przeżyć pierwszy miesiąc. Słyszymy: "Nooo, to pożyczycie". aha, już pędzę

I zdziwienie największe, takie, które wyryło się w moim mózgu i wyjść z szoku nie potrafię.
Jeden ze znajomych TŻ pracuje w McDonaldsie. Wiadomo, że nie jest to praca jakaś super prestiżowa, ale pieniążki co miesiąc są na koncie, przede wszystkim jest umowa o pracę, ubezpieczenie, liczą się lata pracy.
Akurat ten znajomy mówił, że potrzebują pracowników. Dajemy znać koledze, który prosił o "ściągnięcie" go.
"'Ja?! W Macu?! Przecież znajomi się będą ze mnie śmiali!!!"

Szkoda, że nie śmieją się teraz, że 25-letni facet wyciąga do mamy rękę po kasę, jeśli chce zabrać dziewczynę do kina

[Mitsukki]

Napisane przez Demi93

Potem chodzę jak jelop z kieszeniami pełnymi woreczków i innych śmieci.

W poprzedniej wersji Len był jeszcze impotentem (winter, umrzyj).

Do leszego z nią!

[Kathareo]

Napisane przez lapida

Dziwią mnie znajomi. Do tego stopnia, że od wczoraj siedzę z miną



Ponad rok temy wyprowadziliśmy się z tżem z naszych mieścin do dużego miasta (powodem był brak pracy, brak perspektyw).
Teraz mamy pracę, wynajmujemy mieszkanko, nie żyjemy w luksusach, ale jak to mówią: "Na chleb wystarcza".

Pierwsze zdziwienie:
- znajomi się wpraszają. Nie zapytają, czy mamy czas, czy mamy warunki, żeby kogoś przyjąć na kilka dni. Kiedy mówimy, że "spoko, ale wiesz, drugiego łózka nie mamy, więc trzeba będzie spać na podłodze" - słyszymy oburzenie, że jak to tak, na podłodze?
- jeśli już ktoś przyjedzie, wydaje mu się, że my weźmiemy urlopy i będziemy z nim spędzać 100% czasu - od razu był uprzedzany, że niestety, ale wzięcie kilku dni wolnego nie wchodzi w grę, więc byli na to przygotowani. Występuje oburzenie "bo on się nudzi". Zaproponowanie, że możemy wytłumaczyć jak dojść do jakiejś atrakcji turystycznej wiąże się z odpowiedzią: "Ja tu nie przyjechałem ruin oglądać'
Aha.
- hasła typu: "Coś pusta lodówka u was" - gdy jest wszystko, co potrzeba. Po prostu nie mamy w zwyczaju kupować duuuużo na raz. Wolimy podejść do sklepu częściej, niż żeby się jedzenie miało zepsuć
- przyjeżdzanie z pustym portfelem (tu jeszcze mogę zrozumieć, jesli ktoś nie ma kasy), ale gorsze jest liczenie, że my będziemy wszystko fundować, np.bilety do aquaparku, przejazdy komunikacją, lody, wszelkiego typu zakupy.
Z jakiej racji mam utrzymywać kogoś obcego?


Zdziwienie drugie:
Znajomi proszą o "ściągnięcie" ich do nas.
Odpowiadamy, że: spoko, możemy pomóc znaleźć mieszkanie, pracę, ale 'na start' potrzebują trochę kasy, żeby chociażby zapłacić pierwszy czynsz i przeżyć pierwszy miesiąc. Słyszymy: "Nooo, to pożyczycie". aha, już pędzę

I zdziwienie największe, takie, które wyryło się w moim mózgu i wyjść z szoku nie potrafię.
Jeden ze znajomych TŻ pracuje w McDonaldsie. Wiadomo, że nie jest to praca jakaś super prestiżowa, ale pieniążki co miesiąc są na koncie, przede wszystkim jest umowa o pracę, ubezpieczenie, liczą się lata pracy.
Akurat ten znajomy mówił, że potrzebują pracowników. Dajemy znać koledze, który prosił o "ściągnięcie" go.
"'Ja?! W Macu?! Przecież znajomi się będą ze mnie śmiali!!!"

Szkoda, że nie śmieją się teraz, że 25-letni facet wyciąga do mamy rękę po kasę, jeśli chce zabrać dziewczynę do kina

A to mnie przestało dziwić dawno temu. Przywykłam. Zaraz po tym, jak moja mama poinformowała babcię, że zamierzam wyemigrować, zaczęły się telefony od rodzinki, głównie tej dalszej, której sto lat nie widziałam, że, no wiesz, jak już się urządzisz... to może jakaś praca się znajdzie, załatwisz coś..., najlepszy był mój wujek, rodzinna czarna owca i alkoholik, który regularnie wydzwaniał z pytaniem, czy coś już mu coś załatwiłam, zanim ja w ogóle wyjechałam. No i zawsze jak dzwonił był "pod wpływem".
Bardziej mnie dziwi, że w takich sytuacjach ludzie nie potrafią wprost powiedzieć NIE. Moja kumpela wczoraj wróciła z Bułgarii, ostatni tydzień dwoje jej dzieci 5 i 7-letnie, miało jelitówkę, wracali samochodem. Nie zdążyli nawet rozpakować samochodu, a do drzwi puka stęskniona rodzinka jej męża. W lodówce pustki, wszyscy padają na pysk, a krewni oczekują poczęstunku i rozrywki. No i ona zabrała ich wszystkich do restauracji, bo gotować nie miała siły, a poza tym z czego? Ja bym im pokazała gdzie stoi czajnik i herbata i poszła spać.
No, ale ja jestem wredna i nierodzinna.

[Finlora]

Napisane przez Mitsukki

Do leszego z nią!

Niech ją ghyr popieści

[magyarparaszt]

Napisane przez lapida

Dziwią mnie znajomi. Do tego stopnia, że od wczoraj siedzę z miną



Ponad rok temy wyprowadziliśmy się z tżem z naszych mieścin do dużego miasta (powodem był brak pracy, brak perspektyw).
Teraz mamy pracę, wynajmujemy mieszkanko, nie żyjemy w luksusach, ale jak to mówią: "Na chleb wystarcza".

Pierwsze zdziwienie:
- znajomi się wpraszają. Nie zapytają, czy mamy czas, czy mamy warunki, żeby kogoś przyjąć na kilka dni. Kiedy mówimy, że "spoko, ale wiesz, drugiego łózka nie mamy, więc trzeba będzie spać na podłodze" - słyszymy oburzenie, że jak to tak, na podłodze?
- jeśli już ktoś przyjedzie, wydaje mu się, że my weźmiemy urlopy i będziemy z nim spędzać 100% czasu - od razu był uprzedzany, że niestety, ale wzięcie kilku dni wolnego nie wchodzi w grę, więc byli na to przygotowani. Występuje oburzenie "bo on się nudzi". Zaproponowanie, że możemy wytłumaczyć jak dojść do jakiejś atrakcji turystycznej wiąże się z odpowiedzią: "Ja tu nie przyjechałem ruin oglądać'
Aha.
- hasła typu: "Coś pusta lodówka u was" - gdy jest wszystko, co potrzeba. Po prostu nie mamy w zwyczaju kupować duuuużo na raz. Wolimy podejść do sklepu częściej, niż żeby się jedzenie miało zepsuć
- przyjeżdzanie z pustym portfelem (tu jeszcze mogę zrozumieć, jesli ktoś nie ma kasy), ale gorsze jest liczenie, że my będziemy wszystko fundować, np.bilety do aquaparku, przejazdy komunikacją, lody, wszelkiego typu zakupy.
Z jakiej racji mam utrzymywać kogoś obcego?

Kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że moi znajomi jacyś dziwni chyba A jakby się trafił taki, jak z opisu, to bym go kopniakami przez balkon wyrzuciła

[Duszaniola]

Napisane przez lapida

Dziwią mnie znajomi. Do tego stopnia, że od wczoraj siedzę z miną



Ponad rok temy wyprowadziliśmy się z tżem z naszych mieścin do dużego miasta (powodem był brak pracy, brak perspektyw).
Teraz mamy pracę, wynajmujemy mieszkanko, nie żyjemy w luksusach, ale jak to mówią: "Na chleb wystarcza".

Pierwsze zdziwienie:
- znajomi się wpraszają. Nie zapytają, czy mamy czas, czy mamy warunki, żeby kogoś przyjąć na kilka dni. Kiedy mówimy, że "spoko, ale wiesz, drugiego łózka nie mamy, więc trzeba będzie spać na podłodze" - słyszymy oburzenie, że jak to tak, na podłodze?
- jeśli już ktoś przyjedzie, wydaje mu się, że my weźmiemy urlopy i będziemy z nim spędzać 100% czasu - od razu był uprzedzany, że niestety, ale wzięcie kilku dni wolnego nie wchodzi w grę, więc byli na to przygotowani. Występuje oburzenie "bo on się nudzi". Zaproponowanie, że możemy wytłumaczyć jak dojść do jakiejś atrakcji turystycznej wiąże się z odpowiedzią: "Ja tu nie przyjechałem ruin oglądać'
Aha.
- hasła typu: "Coś pusta lodówka u was" - gdy jest wszystko, co potrzeba. Po prostu nie mamy w zwyczaju kupować duuuużo na raz. Wolimy podejść do sklepu częściej, niż żeby się jedzenie miało zepsuć
- przyjeżdzanie z pustym portfelem (tu jeszcze mogę zrozumieć, jesli ktoś nie ma kasy), ale gorsze jest liczenie, że my będziemy wszystko fundować, np.bilety do aquaparku, przejazdy komunikacją, lody, wszelkiego typu zakupy.
Z jakiej racji mam utrzymywać kogoś obcego?


Zdziwienie drugie:
Znajomi proszą o "ściągnięcie" ich do nas.
Odpowiadamy, że: spoko, możemy pomóc znaleźć mieszkanie, pracę, ale 'na start' potrzebują trochę kasy, żeby chociażby zapłacić pierwszy czynsz i przeżyć pierwszy miesiąc. Słyszymy: "Nooo, to pożyczycie". aha, już pędzę

I zdziwienie największe, takie, które wyryło się w moim mózgu i wyjść z szoku nie potrafię.
Jeden ze znajomych TŻ pracuje w McDonaldsie. Wiadomo, że nie jest to praca jakaś super prestiżowa, ale pieniążki co miesiąc są na koncie, przede wszystkim jest umowa o pracę, ubezpieczenie, liczą się lata pracy.
Akurat ten znajomy mówił, że potrzebują pracowników. Dajemy znać koledze, który prosił o "ściągnięcie" go.
"'Ja?! W Macu?! Przecież znajomi się będą ze mnie śmiali!!!"

Szkoda, że nie śmieją się teraz, że 25-letni facet wyciąga do mamy rękę po kasę, jeśli chce zabrać dziewczynę do kina

Normalnie pijawki nie znajomi. Ja bym takich nie chciała. Moi na szczęście nie narzekają, że śpią na materacu na podłodze i nie wymagają fundowania wszystkiego.

[linka_12]

Nie miałam dostępu do Internetu przez 10dni, a teraz muszę n adrabiać 5o stron w wątku
Cóż... Właśnie się za to zabieram