|
|
#1 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 453
|
Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Witajcie,
Chciałam prosić mamy z Wizażu o podzielenie się doświadczeniami i informacjami na temat porodu - a konkretnie wpływu na narodziny swojego dziecka. Od jakiegoś czasu zaczytuję się polecanymi książkami, przeglądam Internet, wypytuję bliższych i dalszych znajomych czy lekarza i niestety ciągle czuję się niepewnie w tym temacie. Informacji jest mnóstwo, ale są sprzeczne i często ciężko ocenić ich "wagę", bo jak mogę ocenić tekst naukowy z obcej mi dziedziny lub kompetencje jego twórcy? Jak odnieść się np. do stwierdzenia lekarza, zdawałoby się osoby "w temacie", że niechemiczne sposoby uśmierzania bólu są dla biedoty w Afryce, a nie dla białych kobiet z rozwiniętych krajów - stwierdzenia w którym podstaw merytorycznych namowy na zzo znaleźć nie jestem w stanie? Wiem że w tym wypadku prośba o jeszcze więcej informacji wydaje się nielogiczna Ale czasem nawet jedno odpowiednio trafione zdanie pomaga uporządkować sobie zdobytą wiedzę i jakoś się do niej odnieść. Bo niestety o ile rozumiem że nie ma jednego dobrego rozwiązania, to nie udało mi się na razie to porządkowanie wiedzy i nie mogę zadecydować co będzie najlepsze konkretnie dla mnie i mojego dziecka - a przecież w razie czego ze skutkami błędnych decyzji zostanę ja a nie lekarz, położna czy autor raportu dla WHO, chciałabym więc w miarę możliwości mieć wpływ na te decyzje.Co mam na myśli pod "wpływ na narodziny swojego dziecka"? Na przykład zgoda na wykonanie różnych zabiegów podczas porodu. Jeśli mój lekarz stanowczo zaleca nacięcie krocza żeby uniknąć nietrzymania moczu po porodzie, a raporty WHO stwierdzają jednoznacznie że nie wpływa to na wystąpienie takiej dolegliwości, zaczynam dostawać rozdwojenia jaźni Jaki sens chodzić do poleconego lekarza za grubą kasę i sprawdzać potem czy na pewno porada jest sensowna? Samemu zresztą nie będąc lekarzem, więc "na wiarę" najwyżej przyjmując zarówno zapewnienia lekarza o zdradliwym "lobby położnych" jak i internetowe relacje o "sile kobiety" i możliwościach porodu bez ingerencji. Z drugiej strony nikt nie jest nieomylny i bezstronny, lekarz także, a jakby co to ja będę się męczyć z niepotrzebnie naciętym kroczem.I tak "w koło Macieju", z każdą kolejną rzeczą - nacięcie, zzo, oxy, itd. Czy któraś z Was znalazła "złoty środek"? Możecie się podzielić swoimi doświadczeniami, wiarygodnymi źródłami informacji lub polecić miejsce/osobę związane z porodami gdzie można mieć pewność, że jeśli dana procedura została wykonana, to naprawdę nie było wyjścia, a nie kończył się dyżur/psuło się statystykę/itp.? Dodam jeszcze że słyszałam już wiele razy że o porodzie i tak szybko zapomnę, szczególnie jak maluszka dostanę w końcu w ramiona, więc co by mi nie zrobiono to jakoś przeżyję, ale ja właśnie nie chciałabym żeby poród był czymś co chcę jak najszybciej zapomnieć. Nastawiam się ból, pot i łzy, ale takie już jest wiele najważniejszych doświadczeń w życiu i chciałabym je przeżyć możliwie dobrze, a nie musieć uciekać w zapominanie. |
|
|
|
|
#2 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
2 porody, pierwszy prywatny szpital, drugi państwowy na świetnym poziomie. Z perspektywy czasu - fajniej w drugim, warunki poporodowe lepsze w pierwszym bo kibelki na miejscu
w obu przypadkach brałam zzo - i wiesz... wg mnie nie warto być bohaterką za wszelką cenę. Szczerze? jeśli przez X godzin rozwarcie będzie na poziomie 3cm, a skurcze będą po kilka pod rząd bez przerwy - to, za przeproszeniem, dupę urywa i myślisz tylko o tym, by przestało boleć. Co do oxy - mam mieszane zdanie, przy 1 dostałam, przy 2 nie - i ani to nie przyspieszyło porodu, ani nie wpłynęło na intensywność bólu w moim przypadku. Nacinana nie byłam (aczkolwiek w obu przypadkach chroni się krocze - paskudne słowo), bo skończyło się cc za każdym razem. O właśnie, i też bym to brała pod uwagę - czy w razie W lekarze nie czekają idiotycznie po kilkanaście godzin ze zrobieniem cc? |
|
|
|
|
#3 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 17 087
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Dla mnie to jest taki ból, że człowiek zgodzi się na wszystko: zzo (nawet jesli nie planował), nacięcie, żeby się tylko szybko skończyło. Ja bym w podskokach poleciała na cesarkę w trakcie skurczów, chociaż jestem zwolennikiem sn, no i poród u mnie bardzo szybko szedł.
|
|
|
|
|
#4 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Co do lekarza to trzeba się zdecydować i trzymać jednego i jemu zaufać, bo każdy ci powie co innego więc po co sobie robić zamieszanie w głowie? Zaufać jednemu, wybranemu specjaliście i tyle.
Co do samego porodu to jest kwestia tak indywidualnych odczuć, że trudno jednoznacznie stwierdzić co jest dobre a co nie. Ja rodziłam oboje dzieci w tym samym szpitalu - prywatnym z kontraktem z NFZ (poród bezpłatny). Pierwszy poród długi, drugi krótki a mimo to lepiej wspominam ten dłuższy. Co do samego znieczulenia - za pierwszym porodem brałam i działało 40 min, skutków ubocznych brak, za drugim nie brałam bo nie zdążyłam. Oxytocynę miałam podawaną i przy pierwszym porodzie i przy drugim (już w trakcie, na fotelu porodowym dali mi kroplówkę). Przy drugim porodzie miałam też przebijany pęcherz płodowy, moim zdaniem niepotrzebnie ponieważ wzmogło to bardzo skurcze i uczyniło je bolesnymi nie do zniesienia, przy pierwszym porodzie pęcherz sam pękł. Byłam dwa razy nacinana, wyraziłam zgodę, nawet tego nie czułam wtedy i było mi wszystko jedno, przy pierwszym porodzie było to duże nacięcie, przy drugim małe. To z pierwszego porodu czuję do dziś, to z drugiego wcale. A co do pozycji porodowych to dla mnie najlepsza była pozycja stojąca pod prysznicem, nie wyobrażam sobie rodzić bez prysznica to mi chyba życie uratowało inaczej bym się zawyła z bólu. Jedyne czemu jestem na "nie" to robieniu ktg podczas porodu w pozycji leżącej, wiem, że są szpitale gdzie można sobie zażyczyć na siedząco lub w innej pozycji, ja nie miałam takiej możliwości i była to dla mnie okropna męka.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki ![]() |
|
|
|
|
#5 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: tam, gdzie kończy się Internet
Wiadomości: 30 736
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Cytat:
Ja od siebie dodam - są też porody "po terminie", indukowane. Drugi raz, będąc pod opieką lekarza i regularnym robieniu KTG na pewno nie zgodziłabym się na indukcję, cierpliwie poczekałabym chociaż kilka dni więcej (choć na koniec ciąży każdy dzień wydaje się trwać nieskończenie długo). Co do oxy - dostałam w kroplówce podczas rodzenia łożyska, wcześniej żadnych "wspomagaczy" nie dostalam. Miałam przebijany pęcherz płodowy, teraz bym się nie zgodziła choć akcja porodowa postępowała szybciej. Nacięcia nie miałam, jednak gdyby w zaszła potrzeba, to ok, zawsze lepsze to niż pęknięcie. Z pozycji porodowych najlepiej było mi na czterech, rękoma obejmowałam piłkę i na niej spoczywał ciężar ciała.
__________________
♥ ♥ ♥ Komentuj. Nie obrażaj. |
|
|
|
|
|
#6 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 453
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Właściwie im więcej się dowiaduję tym mniej się nastawiam na cokolwiek
Za to coraz bardziej jestem ciekawa jak to będzie i czy faktycznie nie poproszę o zzo już po pierwszym skurczu Tym bardziej że samo zzo nie wydaje mi się jakąś straszną ingerencją, obawiam się raczej że jeśli je dostanę posypią się kolejne dodatki, typu oxy/nacięcie/kleszcze.Jednak na niektóre pytania nie potrafię znaleźć satysfakcjonującej odpowiedzi, m. in. po co w ogóle nacięcie robić jeśli aktualne wyniki badań wskazują że jednak nie zapobiega problemom poporodowym, a pęknięcia goją się lepiej i są w większości płytsze niż nacięcia. Chociaż całkiem też te badania nacięć nie skreślają, ale skąd mogę wiedzieć czy jestem w tych 5% gdzie wskazania są? W krok sobie sama nie zajrzę przy porodzie a nawet jakbym zajrzała to nie rozpoznam czy wskazanie jest czy nie ma.Albo jak to jest, że stosuje się oksytocynę i kleszcze/próżniociąg żeby przyspieszyć poród - tak "na chłopski rozum" albo jest ok i niech się akcja rozwija, albo jest źle i wtedy stół-w żyłę-cięcie, a nie 12h na oxy i potem wyciąganie dziecka. Może spotkałyście się z wytłumaczeniami odnośnie tych kwestii? |
|
|
|
|
#7 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 4 580
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Cytat:
![]() Nie da sie tez jej "na chlopski rozum" pojac ![]() Czasem tez badania sobie, publikacje i rekomendacje najswiezsze sobie... a zycie tak czy siak pokaze jak trzeba badz jak trzeba bylo. Niestety. Źle nie musi byc od poczatku, źle moze sie zrobić w momencie gdy na cięcie jest juz zwyczajnie za późno. Wtedy w ruch [dla ratowania życia/zdrowia dziecka] idzie vacum lub kleszcze. Są sytuacje gdy nie da się tego wcześniej przewidzieć. Co do oksytocyny... inne sa wskazanie od oxy inne do ciecia. Po co robic od razu ciecie, skoro sama oxy moze pomoc? Gwarancji, ze porod rozpoczynany drogami natury zakonczy sie tylko silami natury [czyli nie vacum i nie kleszcze] badz nie zakonczy cc nigdy nie ma. I zalozyc tego na samym wstepie badz nawet w trakcie czesto sie nie da. Edytowane przez mskladaczek Czas edycji: 2013-09-12 o 16:40 |
|
|
|
|
|
#8 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-06
Lokalizacja: okolice Gdańska
Wiadomości: 3 414
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Inw wydaje mi się ze chodzi Ci tylko o kwestię nacięcia. Nie bój się, to naprawdę nic strasznego. Ja przy pierwszym porodzie zapytałam czy będę nacięta, położna z tytułem doktora powiedziała ze jeśli będzie wskazanie to tak. Mialam 1,5h skurczy partych więc trzeba bylo i doskonale to rozumialam.
Cesarka jest poważnym zabiegiem, i jak ma się wybór nacięcia i wyciągnięcia dziecka nawet przez próżnociąg to lepiej wyciągnąć niż przecinać powłoki brzuszne. Zaufaj położnym i lekarzom Edytowane przez logoasia Czas edycji: 2013-09-12 o 16:31 |
|
|
|
|
#9 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 453
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Cytat:
![]() Ale na serio to coraz bardziej mi się wydaje że w medycynie jak w każdej innej dziedzinie często do celu zdaje się prowadzić kilka dróg i od eksperta na którego trafimy zależy jak będzie wyglądać nasza droga - i nie czuję się z tym zbyt komfortowo, bo mam dziwne przeczucie że nie trafię dobrze. Tylko że wziąć sprawy w swoje ręce trochę nie bardzo się da inaczej niż przygotować jak najlepiej. Z bardzo wielu wypowiedzi i od znajomych i tutaj przebija mi w każdym razie że do podejmowania jakichkolwiek decyzji nadawać się nie będę, a co dopiero sensownych Dlatego chciałam męża odpowiednio poinstruować z wyprzedzeniem, albo załączyć do dokumentacji plan porodu czy oświadczenie odnośnie konkretnych procedur. A jak wynika z Waszych doświadczeń? Uwzględniano uwagi Waszych osób towarzyszących? Pytano Was samych o stosunek do różnych procedur i uwzględniano to później? Znaczy czy pytano jak jeszcze nie odpowiadałyście "cokolwiek byle już się skończyło!"? ![]() Fakt, ta akurat najbardziej mnie chyba intryguje Chociaż teraz próbując wyjaśnić czego w tej kwestii nie rozumiem zdałam sobie sprawę że chyba obawiam się ogólnie tego że będę wtedy bezbronna i może to zostać nadużyte. Bo w sumie to pojmuję że czasem może się okazać że dziecko za utknie, na cięcie już za daleko a z wyjściem do końca pomóc trzeba bo dziecko zaczyna źle reagować. Z zaufaniem do prowadzących poród gorzej, masz rację Logoasia :/
Edytowane przez Inw Czas edycji: 2013-09-12 o 17:04 |
|
|
|
|
|
#10 |
|
Gang Iren
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Poznań/UK
Wiadomości: 52 313
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Ja mialam dwa porody w sumie latwe.
Przy drugim mialam zzo i przy trzecim tez bym chciala. To byla dla mnie mega komfortowa sytuacja,ze nie czulam bolu.
__________________
We all find time to do what we really want to do... |
|
|
|
|
#11 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 1 532
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Z tym stwierdzeniem się nie zgadzam. Przede wszystkim zaufaj SOBIE. Twoje ciało jest stworzone do rodzenia, ono będzie wiedziało co robić.
Faktem jest, że nasze rodzime porody są ciut za mocno zmedykalizowane. Z drugiej strony nie można demonizować. Czasem interwencje medyczne są konieczne i tyle. Ja bardzo mocno wierzę w siłę kobiet o której mówiłaś i wierze, że jeśli w trakcie porodu będzie potrzebne wsparcie medyczne to Ty będziesz o tym wiedziała. Ja rodziłam w szpitalu, który szczyci się najmniejszym odsetkiem "naciętych krocz" w regionie. Rodziłam tam m.in. z tego powodu. Problem w tym, że ja jestem bardzo drobna, a moje dziecko miało spory obwód główki i w dodatku rodziło się na supermana. Po 23 godzinach porodu, wiedziałam, że trzeba naciąć. Ba ja wielka przeciwniczka nacinania krocza, prosiłam personel, żeby w końcu nacięli bo Ci dywagowali czy na pewno nie dam rady. Z ważnych rzeczy - nie daj sobie zabrać dziecka po porodzie, kontakt skóra do skóry jest bardzo ważny, jeśli wszystko z dzieckiem w porządku to mierzenie, ważenie itp. mogą poczekać. Piszę o tym bo ponoć nie we wszystkich regionach Polski ten standard jest przestrzegany. Dasz rade, tylko uwierz w siebie i swoje ciało. Fajnie, że się przygotowujesz do porodu, ale niestety tego jak on przebiegnie i tak nie przewidzisz. Jedyne co możesz zrobić to nastawić się pozytywnie. Kobiety od zarania dziejów rodziły, Ty też dasz rade I mówię Ci to ja, osoba z wykształceniem medycznym, ale przede wszystkim kobieta która rodziła i która wierzy w siłę kobiety.
|
|
|
Okazje i pomysĹy na prezent
|
|
#12 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
A potem przychodzi moment, kiedy brak akcji porodowej, następuje cc i kobieta załamana, bo przecież "jest stworzona do rodzenia"
To nie tak różowo, większość kobiet jest w stanie urodzić, ale czasem choćby budowa anatomiczna nie pozwala na to. I tak, kobiety od zarania dziejów rodziły, ale czemu nie wspomnisz, że i od zarania dziejów tłumnie ginęły rodząc? |
|
|
|
|
#13 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: tam, gdzie kończy się Internet
Wiadomości: 30 736
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
a która spotkała się z zaleceniem masażu krocza przed porodem? Czy to naprawdę coś daje?
Ja niczego nie masowałam ani nie ćwiczyłam i generalnie na sam poród nie narzekam. Kilka godzin po, gdy jeszcze troszkę czułam dyskomfort fizyczny (zakwasy w nogach i brzuchu, ale to uczucie lekkości!), mówiłam, że mogę iść znowu rodzić byle tylko nie iśc do dentysty. ![]() Nie mówię, bolało cholernie, do tego rzygałam jak kot. Ponoć masaż szyjki macicy boli. Ja tego nie czułam (położna wykonywala go podczas skurczów), tak więc skurcze bolą bardziej
__________________
♥ ♥ ♥ Komentuj. Nie obrażaj. |
|
|
|
|
#14 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 284
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Mój poród był w sumie wyjątkowy. Od chwili, gdy znalazłam się na porodówce do samego porodu minęło dosłownie 37 minut
Sam poród nie był zły, nawet przez myśl mi nie przeszło znieczulenie jakiekolwiek. Gorzej było przed... Wystąpiły u mnie bóle krzyżowe i wtedy naprawdę nie wiedziałam, co robić, po prostu pełzałam po podłodze. Na to wpadła położna i mnie wyzwała, puszczając komentarze pt. Jak pani sobie w pracy radzi, jak pani tak panikuje? Nigdy nie przeżyłam takiego bólu, a ból generalnie dzielnie znoszę. W ewentualnej drugiej ciąży rozważę możliwość skorzystania ze znieczulenia, ale tylko z uwagi na strach przed bólami krzyżowymi.Krocze samo mi pękło, położna nie zdążyła go naciąć. Skutki pęknięcia odczuwałam dokładnie 3 miesiące po porodzie. |
|
|
|
|
#15 |
|
Gang Iren
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Poznań/UK
Wiadomości: 52 313
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Mnie trochę bolał masaż szyjki macicy,no ale nie był to jakiś wielki ból. Tyle,że ja nie miałam wtedy skurczów...
__________________
We all find time to do what we really want to do... |
|
|
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
|
|
#16 | ||
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 1 532
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;42775980]A potem przychodzi moment, kiedy brak akcji porodowej, następuje cc i kobieta załamana, bo przecież "jest stworzona do rodzenia"
To nie tak różowo, większość kobiet jest w stanie urodzić, ale czasem choćby budowa anatomiczna nie pozwala na to. I tak, kobiety od zarania dziejów rodziły, ale czemu nie wspomnisz, że i od zarania dziejów tłumnie ginęły rodząc?[/QUOTE] Chyba się nie zrozumiałyśmy. Z tym, że kobieta jest stworzona do rodzenia, chyba nie ma co dyskutować, ot taka biologiczna rola samic. Niemniej, owszem występują komplikacje i dlatego napisałam: Cytat:
Cytat:
[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;42775980]I tak, kobiety od zarania dziejów rodziły, ale czemu nie wspomnisz, że i od zarania dziejów tłumnie ginęły rodząc?[/QUOTE] To, że kobiety umierały przy porodach jest chyba wszystkim wiadome. Ba, kobiety dalej umierają i umierać przy nich będą. Mimo postępu medycyny, czasem i ona jest bezradna. Pęknięcie macicy po oksytocynie i krwotok, kompikacje po cc, czy poród bez interwencji ale przy niewykrytej np. wadzie serca matki. To się zdarza dalej. Co więcej, wydaje mi się, że śmiertelność okołoporodowa w dawnych czasach wzrosła przy pojawieniu się pierwszych porodówek. Minęło mnóstwo czasu zanim udało się lekarzom połączyć kwestię tego, że jak prosto z sekcji zwłok idą odebrać poród bez zatrzymania się przy źródle wody w trakcie drogi, to położnice umierają na potęgę. Mniej kobiet umierało przy porodach domowych bo większość była stworzona do rodzenia .Wracając do sedna, chodzi mi o to, aby nie demonizować porodu i aby wsłuchać się w swoje ciało i jemu zaufać. Uwierzcie mi ono wie. I ty Inw też będziesz wiedziała Strasznie fajne jest to, że zdajesz sobie sprawę z tego jak przebieg porodu wpływa na pierwsze etapy budowania więzi matka-dziecko. Powodzenia!
|
||
|
|
|
|
#17 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 998
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Cytat:
Przecież porody domowe zwykłych kobiet odbierała akuszerka a nie lekarz, w prymitywnych warunkach, bez wiedzy medycznej, śmiertelność była bardzo duża, częste zakażenia i śmierć matki i dziecka. Takie kobiety jak np ja z wąskimi biodrami w ogóle odradzano dzieci a podczas porodu najczęściej umierały. Zresztą dawniej (pisze tutaj o latach naszych prababek i babek) młodsze dziewczyny rodziły, często nastolatki jeszcze dobrze nie ukształtowane, dla nich poród to był horror. Mojej mamie tez tacy mądrzy lekarze wmawiali, że każda kobieta jest stworzona do rodzenia, ona też No bo przecież wystarczy mieć macice Nieważne, że męczyła się godzinami, nie mogła urodzić i prawie umarła (pierworódka), nieważne że dziecko było niedotlenione a lekarze to ukryli ważne że urodziła naturalnie i pokazała że każda kobieta jest do tego stworzona
|
|
|
|
|
|
#18 | ||
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 1 532
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Cytat:
Niemniej nadal uważam, że kobiety są stworzone do rodzenia. Biologia i selekcja naturalna jest okrutna i czasem zdarzają się przypadki kiedy się ten poród nie udaje. Całe szczęście mamy teraz cały wachlarz środków zaradczych i ratujących. Jeszcze jedno - gdyby kobiety nie były stworzone do rodzenia, a te porody zawsze niosły takie straszne śmiercionośne żniwo, to zdaje się, że nasz gatunek by nie przetrwał. Podkreślę jeszcze raz autorka wątku pytała o rady jak znaleźć przepis i złoty środek na poród przed porodem. Wg mnie nie ma takiego przepisu. Uważam, że ciało kobiety wie najlepiej co się dzieje w trakcie porodu, wie ono jak rodzić i wie też, że coś przebiega nie tak jak trzeba. Dlatego autorce wątku próbuję przekazać, aby nie nastawiała się przed porodem na pełne siły natury, brak nacięcia albo właśnie jak zaleca jej lekarz na nacięcie. Chcę jej powiedzieć, że w trakcie porodu ona intuicyjnie będzie widziała co jej pomoże a co nie. Musi się wsłuchać w siebie. Poród to nie wizyta u dentysty. Choć coraz więcej osób tak do tego podchodzi. Przychodzę, siadam na fotel, dostaje znieczulenie, a wy - lekarze i położne (w końcu wiecie jak rodzicć) wyciągajcie co trzeba (nieważne ząb czy dziecko) . Cytat:
![]() Śmiertelność okołoporodowa kobiet, a w zasadzie dziewczynek związana z ich młodym wiekiem to inna sprawa. Do tej pory jest to częste zjawisko w krajach w których małżeństwa z nieletnimi są normą. Pomiary bioder i uzależnianie od tego to czy kobieta urodzi dziecko czy nie zdaje się odchodzą powoli do lamusa. Żeby znowu nikt mnie nie oskarżył o propagowanie jakiś dziwnych twierdzeń, wąskie biodra mogą być przeszkodzą, ale nie muszą. Ja jestem przykładem na to drugie, lata temu daliby mnie od razu na cesarke. Mam ultra wąskie biodra - 85 cm najszerszym miejscu, mam problem z kupieniem spodni, które by mi nie spadały z tyłka. Moje dziecko było duże - prawie 4 kg, bardzo długie, z dużym obwodem głowy i nieprawidłową pozycją (poród z rączką). Urodziłam sn, byłam nacięta. Wszystko trzeba wyśrodkować, każdy poród jest inny, nie można podchodzić wg schematu. Po co straszyć kobietę przed porodem, jakie to straszne traumatyczne wydarzenie. Pewnie, że tak być może. Może być tak strasznie, że już się nie zdecyduje na następne dziecko, bo trafi na beznadziejny personel, będzie przerażona albo będzie szła w zaparte, że jej poród ma wyglądać tak a nie inaczej bo ona ma plan. Ale może też być pięknie. I życzę aby było. Edit: Inw niestety czasem przy porodach trafia się na idiotyczny personel, który każdą rodzącą traktuje rutynowo. Pamiętaj, jednak, że na każdą interwencję musisz wyrazić zgodę, personel ma obowiązek informować Cię o wszystkim co robi. Trudno w trakcie porodu, zwłaszcza pierworódkom zachować twardą postawę i sprzeciwiać się okorpnej położnej, która czycha kiedy by tu naciąć to krocze albo wlać w krwioobieg co nieco oksytocynki, ale jeżeli będziesz czuła, że to jest Ci niepotrzebne, to walcz. Sprzeciwiaj się. Łatwiej Ci będzie jeśli będzie przy Tobie osoba bliska. Tylko zastrzegam, że ta walka nie zawsze przynosi zwycięstwo. Edytowane przez MamaKtosia Czas edycji: 2013-09-13 o 11:03 Powód: dopisek |
||
|
|
|
|
#19 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 2 869
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
poród trzeba po prostu "przeżyć" by wiedzieć co było, jak było i dlaczego..
każdy przebiega inaczej i nie można zawczasu przewidzieć i zbytnio planować (no chyba,ze ma się wskazania do cc). mój poród zaczął się samoistnie - odejście wód płodowych w 39t5d ciąży, więc jak najbardziej o czasie. i tyle było natury w nim. rozwarcie nie postępowało, skurcze nie przychodziły. po kilku godzinach dostałam kroplówkę z oxy, rozwarcie rosło po 1 cm co dwie godz... kolejna kroplówka. potem (po kilkunastu już godzinach) masaż szyjki. rozwarcie wtedy poszło szybciej, mała wstawiła się w kanał, zaczęło sie parcie trwające prawie dwie godz. byłam nacięta. ale obeszło się bez kleszczy czy próżnociągu. po wszystkim zostałam wyłyżeczkowana bo nie miałam już skurczy by urodzić łożysko. mimo wszystko cieszę się, że mała przyszła na świat mocno wspomaganymi "siłami natury". już po jakiś 3 godz od porodu czułam się dobrze, mogłam chodzić, jeść, nic już nie bolało. |
|
|
|
|
#20 | |||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 8 528
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Cytat:
Co do nacinania krocza i ogólnie wszystkiego zaufałam personelowi co proponowali. Ale wiem, że z tym zaufaniem bywa różnie. Nastawiłam się trochę na "co ma być to będzie", bo na pewnych rzeczach się nie znam. Mój tz był od kontroli jakby coś się działo i ewentualnej interwencji. Ja się z tego zwolniłam. Co do wspomnień - bolało, ale i tak uważam, że to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu - ten moment kiedy zobaczyłam małą. Do tej pory się wzruszam jak o tym myślę. Cytat:
Cytat:
A tak ogólnie to większość porodów obywa się bez większych dramatów - nie mówię o samym bólu, ale ogólnie nie jest tak źle. Weź kogoś ze sobą, niech ktoś czuwa nad przebiegiem akcji i będzie dobrze |
|||
|
|
|
|
#21 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 4 910
|
Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Wplyw na porod mozna miec duzy a mozna miec zaden - u nas bylo takie przepelnienie, ze nawet porod rodzinny nie mogl miec miejsca, bo w sali do porodow rodzinnych lezala juz mama z dzieckiem - wszystkie dostepne sale pozajmowane. Maz byl tylko ze mna podczas podawania oksy - 3 godziny z 36 zakonczonych cesarka. I to jest wlasnie moim zdaniem najgorsze - plakalam tam, zemusze juz miec cesarke, zenie wytrzymam dluzej itd, ze na kolejne wywolywanie sie nie zgadzam, ale gdyby nie przyszedl na dyzur moj lekarz to dalej by mi tej cc nie zrobili. A syn po takim dlugim czasie od odejscia wod musial miec od razu antybiotyk, niepodawalo zadnych probiotykow mimo mojego nalegania, musileismy byc na tym piekielnym oddziale 8 dni a przez brak odwiedzin prawie w depresje wpadlam a syn mial problemy brzuszkowe, bo mu flore jelitowa wyczyscili.
A chodzilam do szkoly rodzenia, do oddzialowej poloznej (ktora akurat byla na urlopie), mialam swojego lekarza (ktory akurat skonczyl dobowy dyzur i nie bylo go przez cala dobe mojego porodu), na wycieczce na oddziale, zeby poznac wiecej poloznych i niby wszystko na tip top a jak przyszlo co do czego to wyszlo zupelnie inaczej, bo nastawiona bylam na sn, bez oksy, bez zzo(u nas w szpitalu w ogole go nie bylo). Nie nastawiaj sie, ale badz poinformowana - bedzie co ma byc. |
|
|
|
|
#22 | ||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: wlkp
Wiadomości: 12 927
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Cytat:
![]() Cytat:
Ale co za sens jest teraz o tym myśleć. Jak lekarz ci powie, że konieczne są kleszcze to myślisz, że będziesz z nim dyskutować?
__________________
|
||
|
|
|
|
#23 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
ZZO nie zawsze oznacza dodatkową ingerencję, ja miałam a poród szedł naturalnie, jedyne co mi podali to oxy, ale przy drugim porodzie też mi podawali a znieczulenia już nie dostałam.
Poza tym Izabela dobrze mówi, w momencie gdy się rodzi wszelkie dyskusje są niemożliwe, szczególnie podczas parcia
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki ![]() |
|
|
|
|
#24 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 8 528
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Dokładnie
Cytat:
Zresztą u mnie na szkole rodzenia, która była przy szpitalu w którym rodziłam mówili, że kleszcze, próżnociągi czy jak to tam się nazywa stosuje się u nich wyłącznie w uzasadnionych przypadkach. Zresztą z tego co rozmawiam ze znajomymi to raczej rzadko się to zdarza, znam chyba jeden taki przypadek, gdzie była taka konieczność. |
|
|
|
|
|
#25 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 4 109
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
jak się w końcu przekonałam do porodu naturalnego, to w 5 miesiącu okazało się, że jest kiepsko i tylko odliczałam każdy kolejny dzień, żeby jak najdłużej utrzymać ciąże, co do porodu było mi wszystko jedno (dla mnie) - tylko żeby mieli na uwadze dobro małego. Finalnie miałam cc.
dobrze, jak kobieta planuje, co i jak, jeszcze fajniej, jak jej plany się realizują, ale jak przychodzi co do czego i sytuacja okazuje się patowa wszystkie plany biorą w łeb... przy kolejnym dziecku (choć nie zamierzam ) wiem jedno - nie zakładam niczego z góry
|
|
|
|
|
#26 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 453
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Bardzo dziękuję za wszystkie wpisy, czasem czuję się czytając jakbym odtwarzała wewnętrzne monolog
ale nawet inne sformułowanie niż sama bym użyła potrafi pchnąć myśli na nowy tor. Tyle tych torów że odwlekam odpisywanie żeby się potem nie zastanawiać sama co mi też po głowie chodziło że coś napisałam ![]() Sama na coraz mniej się nastawiam, a raczej próbuję przygotować na wszystkie możliwe opcje, żeby w razie potrzeby wiedzieć czego się spodziewać. Mimo tego nadal rozważam nie tyle dyskusje z lekarzami w krytycznym momencie co załączenie do dokumentacji przy przyjęciu że niektórych rzeczy sobie nie życzę, lub proszę o wykonanie tylko w naprawdę krytycznych sytuacjach. Chociażby jako zabezpieczenie przed wykonaniem "z rozpędu". Albo zabezpieczenie przede mną samą, jak już będę bełkotać z bólu i prosić na raz o dolagran, zzo i gaz rozweselający ![]() MamoKtosia też mam nadzieję że uda mi się rozpoznać co powinnam robić żeby wszystko poszło dobrze, chociaż trochę się tego obawiam, szczególnie jeśli kłóci się już teraz z zaleceniami lekarza, jak np. to nacięcie, albo wybór szpitala (mój lekarz akurat z żadnym nie związany, ale odradza ten gdzie chciałam na podstawie opinii rodzić). Właśnie tego się obawiam - że przedobrzę albo stawiając na "ja wiem lepiej" albo na "róbcie co trzeba" i potem będę sobie pluć w brodę
|
|
|
|
|
#27 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 52 423
|
Odp: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Przeżyłam 2 porody, pierwszy w totalnym szpitalu na peryferiach i nawet tam zapewniono mnie, ze nacięcie tylko w razie potrzeby. Nie ma sie co nastawiac na nie wiadomo jaka jatke, ja po obu porodach wstawalam szybko i obyło sie bez komplikacji.
Jeśli nie masz przeciwwskazan, rozwaz poród w wodzie. Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum. |
|
|
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
|
|
#28 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: wlkp
Wiadomości: 12 927
|
Dot.: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
Cytat:
Ja nie bardzo rozumiem, czyli chcesz załączyć do dokumentacji, że czego sobie nie życzysz? Bo jeśli zabiegi typu kleszcze czy oxy czy cc to wg mnie takiego czegoś w szpitalu nie przyjmą, ja jako lekarz bym nie przyjęła. Co do znieczulenia jeśli to też nie bardzo rozumiem, na przyjęciu każesz im przyjąć oświadczenie, że sobie nie życzysz, ale przecież jesli poprosisz w trakcie to przecież mogą ci ponowanie podac do podpsiu zgodę na ten zabieg, więc w jakim sensie zabezpiecznie?
__________________
|
|
|
|
|
|
#29 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 52 423
|
Odp: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
No nie wiem, który szpital na to pójdzie...
Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum. |
|
|
|
|
#30 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 4 109
|
Dot.: Odp: Natura vs profesura - dylematy przed porodem
[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;42799907]No nie wiem, który szpital na to pójdzie...
Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.[/QUOTE] jak trafiłam na porodówkę w 27 tygodniu, obok była dziewczyna z donoszoną ciążą, w nocy miała skurcze, ale rano jak ręką odjął, miała ze sobą oświadczenie m.in., że nie zgadza się na oxy, masaż i inne rzeczy, rozmawiało z nią kilku lekarzy i stanęło na tym, że się wypisuje i szuka innego szpitala. Nie wiem, jak to się skończyło, ale byłam wtedy zszokowana (nawet mi troche imponowała), bo ja na tamten moment zrobiłabym wszystko, co mi kazali lekarze, tak się bałam o Młodego. |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Być rodzicem
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 11:53.



Ale czasem nawet jedno odpowiednio trafione zdanie pomaga uporządkować sobie zdobytą wiedzę i jakoś się do niej odnieść. Bo niestety o ile rozumiem że nie ma jednego dobrego rozwiązania, to nie udało mi się na razie to porządkowanie wiedzy i nie mogę zadecydować co będzie najlepsze konkretnie dla mnie i mojego dziecka - a przecież w razie czego ze skutkami błędnych decyzji zostanę ja a nie lekarz, położna czy autor raportu dla WHO, chciałabym więc w miarę możliwości mieć wpływ na te decyzje.
Jaki sens chodzić do poleconego lekarza za grubą kasę i sprawdzać potem czy na pewno porada jest sensowna? Samemu zresztą nie będąc lekarzem, więc "na wiarę" najwyżej przyjmując zarówno zapewnienia lekarza o zdradliwym "lobby położnych" jak i internetowe relacje o "sile kobiety" i możliwościach porodu bez ingerencji. Z drugiej strony nikt nie jest nieomylny i bezstronny, lekarz także, a jakby co to ja będę się męczyć z niepotrzebnie naciętym kroczem.

w obu przypadkach brałam zzo - i wiesz... wg mnie nie warto być bohaterką za wszelką cenę. Szczerze? jeśli przez X godzin rozwarcie będzie na poziomie 3cm, a skurcze będą po kilka pod rząd bez przerwy - to, za przeproszeniem, dupę urywa i myślisz tylko o tym, by przestało boleć. 
Tym bardziej że samo zzo nie wydaje mi się jakąś straszną ingerencją, obawiam się raczej że jeśli je dostanę posypią się kolejne dodatki, typu oxy/nacięcie/kleszcze.



Nigdy nie przeżyłam takiego bólu, a ból generalnie dzielnie znoszę. W ewentualnej drugiej ciąży rozważę możliwość skorzystania ze znieczulenia, ale tylko z uwagi na strach przed bólami krzyżowymi.

