|
|
#601 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Byłam dziś w lesie.
__________________
FILIŻANKA Kilka filmików dających do myślenia: 1. How to stop screwing yourself over. 2. Bez działania marzenie nie ma sensu. 3. The Neuroanatomical Transformation of the Teenage Brain.(Jill Bolte Taylor) 4. Stroke of insight.(JBT) |
|
|
|
#602 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 360
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Lynette Scavo bardzo lubię Cię czytać, czuję energię i moc, i faktycznie ten nagły spadek formy, takie rozstrojenie, tak jak Patri ja też odczułam, to uczucie jest mi mocno znane, wtedy już wszystko się wali i nic nie ma sensu, b. ciężko, przynajmniej mnie, jest wtedy podnieść się i iść dalej wytyczonym szlakiem, Tobie się to chyba udało, nie dałaś się
![]() Ile lat ma synek, dla którego chcesz kupić fotelik? Może już wystarczy zwykłe siedzisko? My z powodzeniem korzystaliśmy z takiego, można je kupić już chyba za 30-40 zł. W ogóle podziwiam Cię za to wczesne wstawanie Czego się uczysz? Bo coś mi umknęło ![]() Żywiec - gratuluję zdanego egzaminu ![]() Moja mama widziała tylko negatywy, tragedię zrobiła z oblanego przeze mnie egzaminu z romantyzmu, koniec świata normalnie, nawet ojciec stanął wtedy w mojej obronie, masakra....Więc znam to uczucie. Emi trzymam kciuki za dalszą walkę Patri całkiem udana wyprawa grzybowa Kurczę, to jest ciągle ten mur, to coś paraliżującego, ja już nie wiem, co jest sposobem na to...chyba tylko rzut w przepaść, zamknąć oczy i lecieć, co się stanie to się stanie, bez rozkminiania co jak dlaczego itd. Joanno widzę, że muszę sięgnąć po kolejne części Harrego, przeczytałam na razie tylko dwie, bo urzekł mnie Michael Blomkvist. Ale swoją drogą to faktycznie jest tak, że jak się kończy książkę to nagle zaczyna czegoś brakować, taką pustkę się odczuwa i ciężko zagłębić się w kolejną "Grób w górach" nie powalił mnie, z trudem dobrnęłam do końca. obejrzyjcie koniecznie, dalej jest w Norwegii U mnie źle, dziś samo cisnęło mi się na usta "do dooopy to wszystko", między chcieć a mieć (albo chociaż próbować) jest dla mnie przepaść nie do pokonania. Bo ja jestem do dooopy i tyle. Z matką własną gadać nie umiem, w Polsce rozmawiałam z nią kiedy musiałam. Tu codziennie wydzwania mi na skypa, nie jestem przyzwyczajona do rozmawiania z nią, bo nigdy mnie nie słuchała i nie interesowały ją moje sprawy. Teraz nagle mam opowiadać o sobie i ja zwyczajnie tego nie potrafię. Obraża się i kończy połączenie z płaczem. Wychodzi na to, że nie mamy sobie zbyt wiele do powiedzenia, bo kiedy ona opowie mi już wszystko o ciotkach, znajomych i sąsiadach, a ja jej o sukcesach dzieci w szkole (o porażkach nie wspominam nawet), to więcej nie mamy sobie nic do powiedzenia... smutne to. Czuję się dziwnie: z jednej strony obco, blokada, boje się ludzi, z drugiej - w ogóle nie tęsknię za domem, rodzicami i czuję, że jak wyjadę będę szybko chciała tu wrócić. Edytowane przez ellefant Czas edycji: 2013-09-12 o 21:05 |
|
|
|
#603 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 689
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
cześć dziewczyny!
U mnie dziś pozytywny dzień, bo cały zajęty więc nie było czasu się dołować i rozmyslać... tak więc zdałam dziś poprawkę, no i chyba można powiedzieć, że następny rok za mną. byłam u dentysty i nawet to przeżyłam ogólnie samopoczucie dziś mam ok. dziś już nie mam siły Was nadrabiać gaduły, ale obiecuję jutro z rana coś porządnego naskrobać głowy do góry i uśmiech dziewczynki! do jutra!
__________________
Maniaczka Yankee Candle ![]() Jestem kierowcą
![]() |
|
|
|
#604 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 194
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Cześć Dziewczyny, witam się wieczornie z Wami.
Plan mi się sypnął, ale w sumie, ostatecznie, nie było bardzo źle. Nawet nie wiem jak to pozaznaczać na planie, bo z powodów niezależnych ode mnie wróciłam po odwiezieniu dzieci do przedszkola dopiero o 10:15. Przygotowałam na szybko śniadanie, zjadłam i nie siadłam do uczenia się. Polożyłam się na drzemkę, wstawanie o 5-tej to za wcześnie, 5:30 może być, ale 5 to jednak za wcześnie. Położyłam się na łóżku, odsłoniłam okno i wygrzewałam się w słońcu, nastawiłam sobie alarm na 12-tą, ale wstałam sama z siebie o 11:40 i siadłam do uczenia się. Zadzwoniła mama, rozmowa trwała godzinę, nie byłam asertywna :-( Mój ojciec ma problem zdrowotny i mama chciała to omówić ze mną a ja nie umiałam grzecznie skrócić tego gadania... Po rozmowie wróciłam do uczenia się i jakoś dałam radę posiedzieć nad podręcznikiem do prawie 15-tej, odebrałam dzieci z przedszkola, odstałam swoje w korkach. Pouczyłam się jeszcze trochę, ale kiedy wrócił mąż, to znów on chciał się wygadać, słuchałam no i tylko jednym okiem zerkałam w podręcznik. Zrobiłam obiadokolację, dzieci i mąż nakarmione, obleciałam odkurzaczem, szmatą i mopem kuchnię, p-pokój, toaletę, prysznic, zrobiłam sobie kolację. I siadłam do forum. I tak jak napisałam, prawie nic nie było zgodnie z planem, szczególnie ta drzemka w środku dnia, ale też jeśli bym wyrzuciła filt perfekcjonizmu, to wcale nie był zły dzień. Zrobiłam tyle, ile mogłam, tak jak umiałam w tych warunkach, które były. Miałam pokusy i napady myślenia typu "I tak plan mi nie wyszedł, odpuść sobie", ale starałam się działać mimo tych myśli. Najtrudniej mi było w południe, po drzemce. I udało się, okazało się, że po drzemce mogę wrocić do w miarę efektywnej pracy. Najważniejsze sprawy zostały zrobione, dzieci odstawione i odebrane z przedszkola, nakarmione, ubrania dla nich na jutro wyprane się suszą, obiad był, plan minimum sprzątania zrobiony, zęby umyte ;-) 05:30-06:00 prysznic, tapeta (podkład, tusz) 06:00 -07:30 śniadanie dla dzieci, II śniadania do śniadaniówek, szlaczki 07:30-08:30 odwiezienie dzieci 08:30 - 12:15 4 x (45 +15) 12:15 - 13:15 jedzonko + przygotowanie obiadokolacji 13:15 - 15:00 2 x (45 + 15) 15:15 - 16:30 odebranie dzieci 16:30 - 18:00 agendy, szlaczki, zgniatanie styropianu, oblecieć fronty w kuchni 18:00 - 19:30 obiadokolacja, mycie i kładzenie dzieci, ogarnięcie kuchni, p-pokoju, toalety 19:30 - 20:00 prysznic 20:00 - 21:00 podsumowanie dnia, planowanie soboty, forum |
|
|
|
#605 | |||
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Cytat:
Moje problemy - wymyślam, depresja - ona pracowała i nie miała czasu na takie głupoty, powinnam wziąć się do roboty, próba samobójcza - dlaczego wtedy nie myślałam o zdawaniu egzaminów tylko takie coś mi głowę wypełniało. No chyba nie ma sensu w takim razie rozmawiać o mnie, prawda? Więc po omówieniu plotek i jej ostatnich zakupów, tudzież o dekorowaniu domu i trochę jeszcze o Julce kończą się tematy. Ciekawe jak to jest klimatyzować się na stałe na obczyźnie. Gdybym wyjechała, to chyba już bym nie chciała wracać do Polski, ale może tak mi się tylko wydaje. Podziwiam Cię i życzę Ci wytrwałości. Buziak! ---------- Dopisano o 08:52 ---------- Poprzedni post napisano o 08:51 ---------- Cytat:
![]() ---------- Dopisano o 08:59 ---------- Poprzedni post napisano o 08:52 ---------- Cytat:
Nie umiem planować tak dokładnie godzin, choć próbowałam, natychmiast wymykam się planowi jakby mu na złość - w rezultacie na złość samej sobie. Ale spróbuję jeszcze raz - zachęciłaś mnie. Zdradź czego się tak pilnie uczysz. ![]() Za pięć minut kończę śniadanie i biorę się za mycie szafy i układanie naszych rzeczy, później planuję iść z walizką rzeczy do prania do mamy, my jeszcze nie mamy pralki, obejrzeć szafkę do ewentualnego wzięcia od babci, odebrać dziecko. Dalej? Planów brak na razie. Zobaczymy co mi wyjdzie z realizacji powyższego na początek. Miłego dnia
__________________
FILIŻANKA Kilka filmików dających do myślenia: 1. How to stop screwing yourself over. 2. Bez działania marzenie nie ma sensu. 3. The Neuroanatomical Transformation of the Teenage Brain.(Jill Bolte Taylor) 4. Stroke of insight.(JBT) |
|||
|
|
|
#606 | |||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 3 359
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Cytat:
A najlepsze jest to że moja mama obiektywnie wcale nie jest mega okropna - i pewnie byłaby w szoku jakby wiedziała jak ja demonizuje Ale jednak - miała decydujący wpływ na moje życie (czy działam zgodnie z jej wolą czy wbrew była zawsze punktem odniesienia) plus niestety ten brak pewności siebie , poczucia wewnętrznego bezpieczeństwa, jakiś określonych ram ... Owszem było kocham Cie - ale w domyśle (albo i nie) musisz na tą miłośc zasłużyć ...Żeby nie było - nie obwiniam jej za zło całego mojego świata ... Sądzę ze juz wybaczyłam - bo chciała dobrze/nie umiałą inaczej/ sama nie została dobrze wychowana (paradoks czy oczywistosc? nie dała mi tego czego sama nie miała i czego jej jak sama mówi brakowało -i czy mi uda sie to dać własnym dzieciom ) ..Obecnie wybaczam sobie - że punktem odniesienia nie uczyniłam swoich pragnień, że "zmarowałam" ostatnie lata, że jestem rozmemłana ... Nawet nie wybaczam - a uczę się postrzegać to jako cenny , wartościowy czas - dla mnie Cytat:
Moze z braku tematów - ja dzwonię raz w tygodniu w sobotę... to i tematów się nazbiera (aczkolwiek są właśnie takie:zakupy , plotki, gotowanie etc) Ale na pół godziny starczy i jest ok(obupólna satysfakcja i jak dobrze sie rozumiemy Są tematy które się omija- normalne; moje życie tu nie jest super fascynujące , mojej mamy też nie ... Moje zainteresowania nigdy jej nie ciekawiły - może dlatego że sama nie ma żadnych (jasne praca - ale tylko w zakresie wykonywania obowiązków, jakos nie umie o tym mówić w sposób interesujący / nie chce mówić)... To i omawiamy nowości kosmetyczne z Rossmana i co by tu ugotować ... I tak lepiej niz z moją babcia - bo z nia porównuje ofertę pl i nm lidla oraz wysłuchuje relacji "co tam panie w Tv Trwam" Nie nie marudzę - wiem że nie należy oczekiwać od ludzi rzeczy do których nie są zdolni... Lepiej mi odkąd to do mnie dotarło ![]() Co do tematu aklimatyzacji - to ja też nie tęsknię za rodziną (czasem za przyjaciółmi ) ale jednych idrugich spotykam w miarę często (wystarczająco) ... Pewnym probleme dla mnie jest że nie mam tu nikogo kto mógłby pretendować do miana bliskich znajomych /przyjaciół ... Ale choć formalnie czuje ten brak - to w sumie mi dobrze i jakoś specjalnie o zmiane nie zabiegam Qurcze dobrze mi tu, z kotem i M. I ze sama sobą ... Tylko nie wiem czy to dla mnie dobre - na dłuższą metę ![]() Cytat:
Było mi naprawdę źle zimą - jak próbowałam coś wspomnieć (nawet bez słowa depresja - bo wiadomo to wymysł) to padło "weź sie do roboty to ci nie starczy czasu na bzdury " No i chyba wtedy dałam spokój - jak powiedziałam męzowi jak ze mną źle to zareagował zupełnie inaczej (nie wiem co myślał ale czułąm wsparcie, zaproponował psychologa, na swój sposób starał sie pomóc). No i cieszy sie z każdego mojego sukcesu - nawet w nieistotnych generalnie (ale ważnych dla mnie) dziedzinach. Zobaczyłam róznicę i przestałam oczekiwać specjalnego zrozumienia i wsparcia ze strony mamy ... Ot i tyle - bolesna ale skuteczna terapia. ---------- Dopisano o 10:20 ---------- Poprzedni post napisano o 10:05 ---------- Patri umknęło mi - tez chyba jestem uczulona na pracę wiec nie jesteś sama ... Pomijając już fakt że nie wysłałam zaplanowanej na wczoraj cv-ki to jeszcze mam lęki jak widze że ktos dzwoni -bo a nuż to z potencjalnej pracy? (a póki co to mój mąz Takze każdy ma swoją ..."perfumerię" ... Dla ogółu społeczeństwa to żaden problem - szukanie pracy - dla nas najwidoczniej spora bariera .. Może jesteśmy "niedostosowane", może (ja tak czuje) mamy niskie poczucie własnej wartości (stąd paniczny lęk przed weryfikacją - bo co jak inni potwierdzą że do niczego się nie daję ? -co i tak chyba podświadomie czuje) - ale tym bardziej należy uznawać za sukces każdy drobny krok na tej drodze ![]() Co do planu za wczoraj - jak pisałam nie ruszyłam listu motywacyjnego (ale nie tracę nadziei ze nadrobie) ani jakiejś ksiązki fachowej ... Reszte zrobiłam - prokrastynuje rzeczy ważne a nielubiane ... Czyli standard ... Ale przynajmniej działam : Plan na wczoraj: 1. Wysłać jedną cv (napisać list motywacyjny i uwierzyć że mam szanse) 2. Niemiecki 3. Poćwiczyć 4. Ogarnać mieszkanie 5. Zakupy 6. Zajrzeć do angielskiego (bo w cv mam CAE a mam wrażenie że mój poziom jest odległy o lata świetlne obecnie) 7. Uporządkować kosmetyczny chaos 8. Dietowe jedzonko-przygotować, skonsumować 9. Zachować dobry humor i optymizm; nie myśleć za duzo (zwłaszcza w tmatach pracowo -studiowych0 - dzialać Byłoby lepiej gdybym wykonała punkt 1 i 10 ![]() 10. A jak bym jeszcze zajrzała do jakiejś ksiązki dotyczącej tematu mojej pracy to .... ---------- Dopisano o 10:25 ---------- Poprzedni post napisano o 10:20 ---------- Plan na dziś 1. List za wczoraj 2. Fachowa lektura (cokolwiek) 3. NM 4.ANG 5. Pranie 6. Sprzątanie ogólne + uporządkować regał do końca 7.Biegam/ćwicze 8. Sensowne żarcie 9. Zakupy część 2 -kto nie ma w głowie ten ma w nogach 10. Poczytac o rozmowach kwalifikacyjnych (choć 30 min) 11. Nie zagladać do internetu rozrywkowo/bezproduktywnie (poza porannym razem 12. Uśmiechać się do siebie, męża i kota
|
|||
|
|
|
#607 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 472
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Cześć!
Przyłączam się do marazmu. ![]() Idę teraz na dwutygodniowy urlop (tydzień dom + tydzień wyjazd) i powinnam sobie przynajmniej cokolwiek ogarnąć, poplanować, zrobić. Skończy się leżakowaniem bez wyrzutów sumienia. Jak znam życie. Czy ktoś ma ochotę na spotkanie w Warszawie? Będę mieć "chatę wolną" i pomyślałam o wieczorze filmowym albo dekupażowaniu, albo po prostu żarciu (niskokalorycznych) przekąsek. |
|
|
|
#608 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 11 384
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Kolejny egzamin za mną! Zdałam jako jedyna z naszej grupy ("aż" 7 osobowej...). I nawet sobie wypiłam piwo i chyba pójdę spać. Nadrobię później
Edytowane przez zywieczdroj Czas edycji: 2013-09-13 o 17:24 |
|
|
|
#609 | |||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 068
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Dziękuję
Cytat:
super!!!Cytat:
Ja właśnie wychodzę z wczorajszego marazmu... Cytat:
Gratuluję ![]() Dziś załatwiłam rano żabska (rachunki, protokoły, wizyta u zleceniodawcy), a później wybrałam się na zakupy ciuchowe (godzinę musiałam czekać na otwarcie sklepów, ale dzięki temu zaliczyłam dobrą kawę, co rzadko mi się zdarza, odkąd zepsuł mi się ekspres). Upolowałam idealne dżinsy i t-shirt. W drodze powrotnej nabyłam mnóstwo jedzenia, które ledwo przydźwigałam... między innymi pomidory do suszenia, za które właśnie się biorę. Plany mam kuchenno-porządkowe i jest to niezwykle miła perspektywa
|
|||
|
|
|
#610 |
|
tree hugger
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: wild west
Wiadomości: 1 443
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Żyję, jestem, czytam, ale szczegółowa werbalizacja mojego stanu emocjonalnego mnie przerasta. Dół z kategorii tych, których chyba nie warto bardziej rozdrapywać. Niech mija.
Dziękuję za przytulasy i wsparcie - są ważne.
__________________
Nie potrafię zmierzyć się z codziennością, choć nadal zdarza mi się wierzyć w cuda i marzyć o lataniu. |
|
|
|
#611 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 238
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Cytat:
Impresje ze spaceru - wspaniale, z wrazenia zrobilam zupe-krem z borowikow na obiad .---------- Dopisano o 16:58 ---------- Poprzedni post napisano o 16:13 ---------- Widze, ze temat matek na tapecie. Piszecie o braku tematow do rozmowy z Waszymi mamai, braku "chemii" - wszystko to dobrze znam. Ale mam jeszcze dodatkowy problem zwiazany nie tylko z rozmowami telefonicznymi, ale i z odwiedzinami. Jak wiecie, nie mieszkam w Polsce i opcja, zeby "wpasc na godzinke" nie wchodzi w rachube, jak juz, to musze wybrac sie tam na conajmniej tydzien. MUSZE jest wlasciwym slowem, bo, okrutnie jak to brzmi - wcale a wcale nie chce. W mieszkaniu moich rodzicow czuje sie jak male dziecko, mamie zawsze wlacza sie stara plyta ze strofowaniem mnie za wyglad, za poglady, ze to ze zyje . Mieszkam w tym czasie w swoim starym pokoju, ktory przypomina mi o niezbyt szczesliwej przeszlosci. Po prostu - bardzo, ale to bardzo zle sie tam czuje, ostatnio jak tam bylam, liczylam kazda minute do odjazdu. Moja mama naciska na moj przyjazd, ja odkladam ile moge, ale wiem, ze bede musiala tam pojechac, bo tak po prostu wypada (?). Gdybym miala wybor, nie pojechalabym tam wcale, bo patrzac na to obiektywnie - trace duzo czasu i pieniedzy tylko po to, zeby sie z kims meczyc, no po prostu paranoja. Moja mama przez caly czas wisi na mnie jak bluszcz, posuwa sie nawet do tego , ze zabrania mi sie spotykac z kolezankami ("bo na tak krotko przyjezdzasz a caly czas gdzies latasz"), chce mi wszedzie towazyszyc, wszystko wiedziec, doradzac, kupowac. A jestesmy tak roznymi osobami, jak tylko mozecie sobie wyobrazic i jakikolwiek rozsadny dialog miedzy nami jest wykluczony, ja mysle, ze ona ma mnie rownie dosyc jak ja jej, ale tak bardzo chce stworzyc na zewnatrz obraz sielankowej rodzinie, ze jest jej to obojetne, grunt, ze bedzie mogla pochwalic sie kolezankom, ze "cora u niej byla". Jak tu zachowac sie asertywnie? Moze ktoras z Was wpadnie na jakis kreatywny pomysl, poniewaz ja do tej pory robie w kolko to samo - odkladam tak dlugo jak sie da a potem jade tam jak jagnie na rzez. Ja mam wrazenie, ze we wszystkich innych sytuacjach zyciowych mam mnostwo pomyslow i rozwiazan, potrafie byc kreatywna i znalezc konstruktywne rozwiazanie. Ale historie rodzinne powoduja u mnie kompletne zacmienie mozgu i paraliz. Jestem tak rozdarta pomiedzy poczuciem obowiazku a wlasnymi potrzebami, ze nie przychodzi mi do glowy kompletnie nic. Albo pokornie robie to, czego sie ode mnie oczekuje, albo mam dosyc i wybucham. Tak bardzo nie chce sprawic komus przykrosci a jednoczesnie tak bardzo mnie to meczy, ze nie mam sil sie z tym zmierzyc. Kompletnie nie mam wgladu w ta sytuacje, co Wy widzicie?
__________________
Be the change you want to see in the world! Edytowane przez Konwalia11 Czas edycji: 2013-09-13 o 16:59 |
|
|
|
|
#612 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 100
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Jestem nie tylko prokrastynatorką ale i nocnym markiem. I chyba sie uzależniłam trochę od neta. I to jest straszne, bo tak dużo czasu przeleciało mi przez palce! Idę spać o 3/2/1, budzę się o 10, jakieś bzdury zabierają mi czas (net, filmy) i znów idę spać o 2...
Ale zaczęłam nad sobą poważnie pracować. Przed studiami powtarzam przydatną wiedzę i wcześniej idę do łóżka. Studia chcę rozpocząć z chodzeniem spać o 21.30/22.00 i internetem ograniczonym do 5 h/ tydzień. Podobno najzdrowsza ilość. WCZORAJ ODNIOSŁAM SUKCES! ![]() Za pięnaście pierwsza umościłam się na moim błękitnym legowisku
__________________
Raz wybrawszy, codziennie wybierać muszę. Za to odważnym szczęście sprzyja ![]()
|
|
|
|
#613 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 068
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Konwalio, czy chcesz otwartej konfrontacji (lub masz taką za sobą?) - wyakcentować, że źle się czujesz w tych warunkach, że nie godzisz się na takie traktowanie itp.?
Przychodzi mi do głowy zatrzymanie się nie w domu rodzinnym i ograniczenie się do złożenia wizyty rodzicom. Wiem, że to ciężkie do realizacji, ale chyba jedyny wymowny sposób wyodrębnienia się od nich w ich okolicznościach. |
|
|
|
#614 | ||
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Cytat:
100% trafności ![]() ---------- Dopisano o 17:21 ---------- Poprzedni post napisano o 17:20 ---------- Cytat:
![]() ---------- Dopisano o 17:22 ---------- Poprzedni post napisano o 17:21 ----------
__________________
FILIŻANKA Kilka filmików dających do myślenia: 1. How to stop screwing yourself over. 2. Bez działania marzenie nie ma sensu. 3. The Neuroanatomical Transformation of the Teenage Brain.(Jill Bolte Taylor) 4. Stroke of insight.(JBT) |
||
|
|
|
#615 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 360
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
|
|
|
|
#616 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Cytat:
Dlatego zrzekłam się mieszkania w Tomaszowie na rzecz siostry, bo nie chciałam być blisko rodziców, a teraz i tak jestem... No ale w mojej głowie już jest trochę inaczej jeśli chodzi mamę, więc nie jest już dla mnie tak toksyczna. Notorycznie wracała do mnie depresja gdy byłam tu na dłużej z Warszawy, wiec też nie przyjeżdżałam często. I też miałam wyrzuty od mamy gdy chciałam się spotkać z koleżankami, zazdrosna była też w pewnej chwili o moje wizyty u babci. W tej chwili nie mam weny na odwiedzanie koleżanek, nie czuję się najlepiej energetycznie. Co do psychologa nie wiem, bo u mnie znów się odzywa lęk, ze trafię na świra takiego jak przedostatnio... Podsumowanie tej ostatniej terapii też wypadło dla mnie średnio - jasne, lepiej cokolwiek niż nic, ale ja bym nie chciała, żeby moje latanie na terapię było stanem permanentnym, a tu mam wrażenie tak się zadziało. No bo tak jak było przed rozpoczęciem terapii w moim życiu tak jest i teraz. Jak nie pracowałam tak nie pracuję. Brzmi jak niezła ściema moje zapewnianie, że owszem terapia coś daje i pozmieniało mi się w głowie. Widocznie nie dość się pozmieniało.
__________________
FILIŻANKA Kilka filmików dających do myślenia: 1. How to stop screwing yourself over. 2. Bez działania marzenie nie ma sensu. 3. The Neuroanatomical Transformation of the Teenage Brain.(Jill Bolte Taylor) 4. Stroke of insight.(JBT) |
|
|
|
|
#617 | |||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 360
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Cytat:
![]() Cytat:
Cytat:
![]() Patri, z tą aklimatyzacją w nowym kraju to u mnie nie jest najlepiej Jestem osobnikiem, który ma problemy z adaptacją do nowych warunków. Do Polski lecę na 2 tygodnie w X, mały ma kontrolę w CZMP, dzieciaki mają zresztą tydzień ferii. Sama jestem ciekawa jak ludzie się aklimatyzują na obczyźnie. Czy b. odbiegam od normy.... Chciałabym bym bardziej aktywna, łazić z rodziną po górach, póki co wszystko rozbija się o brak odpowiednich butów, trzeba kupić dzieciom trekkingi, bo w adidasach pięknie się jeździ po kamieniach
|
|||
|
|
|
#618 | |||
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 238
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Cytat:
Moja kolezanka opisala to tak: "Moja mama uwaza fakt, ze mnie urodzila, za pewien rodzaj kredytu, ktory ja musze przez cale zycie splacac". Lepiej bym tego nie ujela! Do furii doprowadza mnie jej postawa roszczeniowa wobec mnie i mojego zycia. To jest ten typ czlowieka, ze trzeba go trzymac na dystans, bo jak nie, to wlezie ci z buciorami w posciel. Ja juz niejednokrotnie zauwazylam, ze jak jestem po prostu mila, to ona ten fakt interpretuje jako slabosc, bo zaczyna mna wtedy zwyczajnie poniewierac. W zwiazku z tym trzymam ja na dystans, bo wtedy jest wzgledny spokoj. A co do konfrontacji - temat rzeka. Moja mama jest chyba wampirem, bo przysiegam- nie widzi swojego odbicia w lustrze. To jest rodzaj egzaltowanej osoby, ktora stworzyla na swoje potrzeby alternatywna rzeczywistosc i w niej zyje. Dlatego nie jest w stanie zaakceptowac jakiejkolwiek odrebnosci, nie w obrebie rodziny, poniewaz to nie miesci sie w jej w glowie, ergo - nie istnieje. Wiesz, ja mam taki plan, zeby od tej pory do PL jezdzic tylko z TZ (ktory daje mi duzo wsparcia bo wie jak jest) i tylko w ramach urlopu, z osobna kwatera. W czasie tego uropu zrobilibysmy cos razem, moze nawet jakas wycieczke, wspolny obiad, obojetnie. Problem w tym, ze TZ jest w tej chwili uziemiony i pojechac nie moze (za duzo wzial juz wolnego w tym roku z wiadomych przyczyn). A ja dostaje mdlosci, jak pomysle, ze mam udac sie sama do jaskini smoka .Cytat:
To wlasnie czyni ta sytuacje tak trudna, ze ja widze w niej czlowieka, ze chcialabym jej pomoc, ale nie ma szans na dorosla komunikacje, bo nie jestem w stanie przebic sie przez skorupe jej iluzji. Musze ja trzymac od siebie z daleka bo inaczej zwariuje. [Co do terapii to zgadzam sie, nie da sie cale zyciena nia chodzic. Natomiast w temacie pracy. Ja mysle ze z takim cisnieniem to absolutnie postepow nie zrobisz. To tak jak z szukaniem milosci - jak sie nastawisz, ze musisz na wczoraj znalezc partnera to dzieje sie dziwna rzecz - wszyscy "rokujacy" daja dyla . A wiec powiem cos szalonego- przestan szukac tej durnej pracy a zacznij zyc. Mam po prostu wewnetrzna pewnosc, ze nie tedy droga, ten temat tak skutecznie podcina Ci skrzydla, ze nie jestes w stanie normalnie funkcjonowac. Nawet jak myslisz, ze "musisz" - to nie jest prawda. Twoja energia przez ten przymus stagnuje i dlatego nie dzieje sie nic. Serio, czas zmienic strategie, nie ma co sie upierac przy starym modelu, spojrzmy prawdzie w oczy - nie sprawdzil sie.] Cytat:
A teraz chce tylko po prostu, zebysmy zyly dlugo i szczesliwie, ale oddzielnie, a nie w tej chorej symbiozie. Choc symbioza to zbyt ladne slowo, bo ja odbieram mame raczej jako pasozyta, ktory wysysa ze mnie cala energie. Po prostu czas na konsekwentne dzialanie z mojej strony. Rzeczywiscie, musze sobie w glowie poukladac co chce a czego nie chce bo inaczej zwariuje. Opcji calkowitego zerwania kontaktu wolalabym uniknac, ale jesli nie bedzie innego wyjscia to kto wie... Dzieki dziewczyny, troche mi sie przejasnilo w mysleniu. Chyba nie ma dla mnie w zyciu bardziej fatalnego tematu niz rodzina. To moja prawdziwa pieta Achillesowa.
__________________
Be the change you want to see in the world! Edytowane przez Konwalia11 Czas edycji: 2013-09-13 o 23:20 |
|||
|
|
|
#619 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
przepraszam, ze znow was nie czytam...ale troszke mi smutno (jak ch... tak po prawdzie), bo wtorek jest ostatnim dniem w ciagu najblizszych kilku (tak ponad 6 chyba...) miesiecy kiedy bedziemy osobno z moim mezem
. Nie ma poki co planow na spotkania (takie pi razy oko), ani planow na to co potem. Sie okaze. Zywiec - gratulacje ponowne Ja sie pochwale - upieklam pierwszy bezglutenowy chleb na zakwasie sama. jest dobry, chociaz mozna ulepszyc. Teraz robie salse wg http://filozofiasmaku.blogspot.co.uk...l#.UjNynWegsw_ . I pisze doktoracik. Poprawiam to co juz napisalam, dodaje, zmieniam, dopisuje rozdzialiki... chce skonczyc jak najszybciej. w srode chce spotkac sie z ptomotorem i ustalic ostateczne badania. Nie wiem czy sie da, zobaczymy... chcialabym wiedziec co jeszcze ma mdo zrobienia. a jutro planuje malowanie + zakupowanie. Maz bedzie spac po nocce i dzis, i jutro i pojutrze...potem wtorek dla nas i w srode rano pozegnanie.
|
|
|
|
#620 | |||||||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 11 384
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Cytat:
![]() Cytat:
Przytulam bardzo bardzo mocno!!!! Cytat:
Dzisiaj usłyszałam od koleżanek z którymi nie widziałam się rok, że schudłam, miło. Ale po zdanym egzaminie poszłam z kolegą na naleśnika i piwo a o 22 jadłam kebab, brawo. Mam takie wyrzuty sumienia, że jutro chyba zrobię głodówkę... (taaa na pewno wytrzymam bez jedzenia...).Kocham swoją mamę, bardzo wiele jej zawdzięczam, niestety nawet charakter mam ten sam. Ale niestety wiecie jak jest. Odkąd okryła nową pasję (latanie awionetką/małym samolotem) trochę wyluzowała, ale jak widać nieciekawe teksty jej się zdarzają. Też mam wsparcie głównie w TŻ. Co jak co, ale tego nie można mu odmówić. Cytat:
Kurczę, nie pomyślałam o tym. Przepraszam Patri, że tak na Ciebie "naskoczyłam", ale może takie przełamanie się wywołałoby przełom w Twoim życiu skoro żadne terapie nie przynoszą efektów? Może potrzebna Ci taka zamiana, żeby wreszcie zacząć funkcjonować? Cytat:
Cytat:
Też muszę iść na zakupy, ale boję się, że w żadne dżinsy mój tyłek nie wejdzie ![]() Dziękuję!!! Cytat:
Dziękuję za gratulacje Lynette Scavo podziwiam Cię. Masz małe dzieci i jeszcze znajdujesz czas na naukę. |
|||||||
|
|
|
#621 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 472
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Nebulko, ale jak to? A weekendy i tanie linie lotnicze? A Święta? sytuacja sie tak pokomplikowała, że nawet na święta nie będziecie razem?
Bardzo współczuję i przytulam. ![]() Dzisiaj wstałam bez budzika - i tak będzie przez nastepne dwa tygodnie. Oj, co za luksus. |
|
|
|
#622 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 3 359
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Cytat:
). .. Ja mam blisko do domu (podobnie z DE jak ze studiów) i przez długi czas ograniczałam wizyty do przedłuzonych weekendów (max 4 dni) -tłumacząc się pracą, obowiazkami, czy niezgodą męża na dłuższe nieobecności (za jego zgodą uzywam go jako argumentu w dyskusjach - z jakiegoś powodu to co "powie" w mojej rodzinie przechodzi bezdyskusyjnie -prawdopodobnie dziekuja niebiosom że mnie zechciał )...Dłuzsze pobyty kończyły się tym o czym piszesz -złością pomieszana ze smutkiem, depresyjnym nastrojem, frustracja.... W zeszłe lato pomieszkałam w domu 1-2 (z uwagi na wyjazd z Pl) i dosłownie uciekłam...Na pożegnanie była wielka kłótnia z matka (nie wiem o co ). A w tym roku pojechałam w lipcu i wytrzymałam pełen tydzień i to bezproblemu - ale od początku mówiłam że mogę być zmuszona nagle wracać bo coś tam z mieszkaniem może wyskoczyć (myślę że to mi dało taki zawór bezpieczeństwa) Na koniec moja mama podziękowała mi że byłam (mega szok) Ale faktem jest że jak jadę to "jestem dla niej" - chodzę na zakupy, udaje entuzjazm w wielu tematach , omijam te złe... Nauczyłam sie podczas wizyt u mojej babci - jesli jakaś idiotyczna rzecz daje jej radośc to czemu nie? Parę dni w roku mozna się przemęczyć ... No tak -więc moja rada jest chyba taka - ustal możliwie krótki termin wizyty, ale zmien nastawienie . Ostatecznie i tak nie jedziesz tam dla siebie - wiec może warto się z tym pogodzić i dać mamie to czego chce (czyli np potwierdzenie jej wizji świata, dowód na istnienie "idealnej rodziny" itd) parę maksymalnych dni a potem spokój na jakiś czas ... To może zdać wg mnie egzamin... ---------- Dopisano o 09:38 ---------- Poprzedni post napisano o 09:23 ---------- Żywiec wielkie gratulacje Co do jedzenia - to trzeba do sprawy podejśc z rozsadkiem - bez żadnych głodówek bo to nigdy nie daje rezultatu ...Spróbuj też ocenić "rozmiar" problemu - bo jesli mieścisz się we właściwym BMI to podstawą jest regularny ruch i drobne zmiany nawyków (konkretne śniadania, ograniczenie ilości słodyczy, mniej przetworzonego jedzenia, pełne ziarno) ... No i dać sobie czas na zmianę ... U mnie problem był większego kalibru a i tak efekt dało podejscie "zeby schudnąć trzeba jeść - ale dobrze"...Isza Wczorajszy dzień był i dobry i zły - planu nie zrealizowałam do końca choć byłam na dobrej drodze to przeszkodziły obiektywne okolicznosci (szkoda że subiektywnie odłożyłam żabska na koniec i to one uległy odwleczeniu): Plan na wczoraj 1. List za wczoraj 2. Fachowa lektura (cokolwiek) 3. NM 4.ANG 5. Pranie 6. Sprzątanie ogólne + uporządkować regał do końca 7.Biegam/ćwicze 8. Sensowne żarcie 9. Zakupy część 2 -kto nie ma w głowie ten ma w nogach 10. Poczytac o rozmowach kwalifikacyjnych (choć 30 min) 11. Nie zagladać do internetu rozrywkowo/bezproduktywnie (poza porannym razem 12. Uśmiechać się do siebie, męża i kota No właśnie - tematy pracowe zostawione na wieczór uległy odwleczeniu - może dziś się uda ... Niestety przyszła zła wiadomość - w rodzinie M. pojawił się nowotwór i niestety nie wyglada to dobrze. A ja nie do końca wiem jak się znaleźć wobec tego - wiadomo okazać wsparcie ale... Mam przykre wrażenie że to paskudna dorosłość puka do drzwi - co innego (jednak) jak odchodzi ktoś około 80-tki (wiadomo ból jest, ale i zrozumienie przemijania jest większe).. Ale jak poważnie choruje ktoś w wieku naszych rodziców ... Nie wiem kiedy ale 50 + stało sie dla mnie relatywnie młodym wiekiem.. Tak czy owak - jest ciężko - nawet nie ze wzgledu na mnie ale z uwagi na mojego męża ... Do tego niestety to już drugi przypadek w jego bliskiej rodzinie - i niestety jemu to dobrze nie rokuje - więc do wszystkiego dochodzi lęk ![]() Także kiepsko zaczął się ten weekend Z drugiej strony wiadomo - żyć trzeba i w tej sytuacji to ja musze być wsparcie bo mnie jednak temat mniej dotyka ...---------- Dopisano o 09:48 ---------- Poprzedni post napisano o 09:38 ---------- Nebulo współczuje ogromnie - i szczerze to ja bym się nie zdecydowała na takie rozstanie wiec podziwiam ... Dacie rade Plan na dziś: 1. Porządki ogólne/szczególne w kuchni/zmiana pościeli 2. Wyprawa do Ikei (absolutnie niezbędne duperele ![]() 3. Bieganie (bez wymówek) 4.Garstka nm 5. Szczypta ang 6. Lektura +przeczytam co już napisałam ![]() 7. List 8. Research po ofertach i poczytanie o rozmowach kw. 9. Dieta + dobre jedzonko dla M. 10. Telefony rodzinne (ironiczne 11. Zero internetu rozrywkowego poza poranną sesją 12. Utrzymać się w działaniu bez zbędnego myślenia ... 13. Uśmiechać się
|
|
|
|
|
#623 | ||||||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 194
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Hej Dziewczyny!
Powinnam zacząć mojego posta od całej linijki emotek takich: Mój wczorajszy plan poszedł w las już od rana! Mąż mnie poinformował, że muszę pojechać do serwisu z autem, z samego rana. Zamiast być w domu o 08:30 byłam 10:30. Tyle, że nie czekałam w serwisie, tylko poszłam do pobliskiego marketu na szybkie zakupy, więc chociaż tak wykorzystałam częściwo ten czas. Wróciłam, zjadłam śniadanie, rozpakowałam zakupy, była 11:30. Nauka szła mi okropnie, nie umiałam się skupić, ciągle się rozpraszałam, poprostu szukałam sobie powodów, aby się nie uczyć. Dobrnęłam jakoś do 15-tej, pojechałam po dzieci, odstałam swoje w masakrycznych korkach. Wróciłam do domu, była 16:45. Nadziałam kaczkę i wsadziłam w piekarnik. Ogarnęłam dzieci, agendy itd i wrócił mąż. Miał przeboje w pracy z prezesem (jest w trakcie zmiany pracy, on wypowiedział umowę bo znalazła coś lepszego i prezes i nie tylko robią mu mocno pod górkę) i potrzebował się wygadać. I gadał tak do 19:30, a ja słuchałam, pocieszałam, radziłam, pomagałam, podtrzymywałam na duchu itd. Zjedliśmy i ogarnęłam dzieci: mycie itd., przeleciałam p-pokój kuchnię toaletę odkurzaczem, zmywarkę i musiałam wyjść, pojechać do ciotki. Miała mi dzisiaj (tj. w sobotę) pewną rzecz podwieźć, ale okazało się, że nie da trady, musiałam po to pojechać. Na miejscu okazało się, że ciotka potrzebuje pogadać, a to jest naprawdę fajna osoba, wiele razy była mi pomocną, traktuje mnie dobrze (przeciwieństwo, niestety, mojej mamy), ale teraz ona potrzebowała pogadania, poradzenia itd w ważnej w sumie bardzo życiowej sprawie. Siedziałam do północy u niej. W łóżku byłam o 1-szej, olałam wstawanie bardzo wcześnie, bo to by się skończyło sennością w ciągu dnia. Wstałam o 8-mej dzisiaj. Naprawdę ja nie wiem, czy szukam sobie powodów do zwlekania, czy to się poprostu tak wczoraj ułożyło. Nie umiałam odmówić ani mężowi rozmowy, ani cioci. W każdym razie najważniejsze rzeczy domowe zostały zrobione, bo i dzieciaki obskoczone i obiad gotowy, jako tako ogarnięte a i ja nie wyglądałam jak kocmołuch. Ale nauka - leżała i kwiczała. Leżała i kwiczała, bo ja nie umiem się skupić na uczeniu się, a skupiam się na tym, że egzamin tuż tuż i że ja niewiele umiem (to jest zgodne z prawdą). Więc zamiast się uczyć i zwiększać swoje szanse, to ja się zamartwiam. Włącza mi się też myślenie typu "Przecież to za mało czasu, i tak nie dam rady wszystkiego, po co wogóle zaczynać, lepiej pójdę na pudelka/poczytam fajne tematy na forum/..." To jest chore myślenie, ale takie mam :-( Patri pytasz, co to za nauka. mam we wtorek egzamin, studiuję drugi kierunek, nie chcę pisać o szczegółach, bo Internet jest mały a ja chcę zachować anonimowość (o ile jest to wogóle możliwe w sieci). To, że jestem tutaj anonimowo, pod nickiem, pozwala mi myśleć, że nikt z mojego otoczenia nie będzie wiedział, że to ja a to pozwala mi pisać szczerze. To jakiś mój czuły punkt. Ze względu na pracę męża, moją dodatkową "fuchę" a także studia które robię - nie chcę być rozpoznana. A może schizuję i tyle ![]() Teraz wklejam mój plan na dzisiaj: do 11:00 śniadanie + forum + wywiesić białe rzeczy + nastawić granatowe ciuchy 11:00-12:30 kawa z koleżanką 12:30-15:00 nauka, jesli mi się uda to w systemie 60+15, jesli mi się nie uda to choćby 30+15 15:00-15:30 przegryzka 15:30-18:00 nauka, jesli mi się uda to w systemie 60+15, jesli mi się nie uda to choćby 30+15 18:00-19:00 obiadokolacja, ogarnięcie kuchni, p-pokoju, toalety 19:00-19:30 prysznic 19:30-20:30 podsumowanie dnia, zaplanowanie niedzieli, forum Do łóżka z książką. Cytat:
Cytat:
Cytat:
![]() Cytat:
![]() Super i gratuluję Cytat:
Cytat:
Edytowane przez Lynette Scavo Czas edycji: 2013-09-14 o 10:37 |
||||||
|
|
|
#624 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 472
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Wykluł się pomysł spotkania w poniedziałek.
Może gren tym razem dołączy?
|
|
|
|
#625 |
|
tree hugger
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: wild west
Wiadomości: 1 443
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
__________________
Nie potrafię zmierzyć się z codziennością, choć nadal zdarza mi się wierzyć w cuda i marzyć o lataniu. |
|
|
|
#626 | |||||
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Cytat:
Poza tym musze powiedzieć, że i czas moją matkę zmienił. Jakoś mniej się obraża, częściej potrafi ugryźć się w język, jakaś mniej nerwowa jest. To wszystko sprzyja względnie poprawnej relacji, no przynajmniej takiej, że nie gryziemy sie na dzień dobry, a było tak, oj było. Przyjeżdżałam na dwa dni i już pierwszego była awantura. Cytat:
Tak było. Jest chyba lepiej, wydaje mi się, że trochę spuściła powietrze z tego swojego napompowania. Kiedyś wigilia musiała być jak z widokówki - uczestnicy poustawiani wzrostem, rączki złożone i do kolędy przy pianinie przystąp! Przerysowałam, ale chodzi o to, że pianino i nuty rock&roll'a w wigilię = u mojej mamy zniesmaczenie i wory pod oczami ze zdenerwowania. Ona lubi czary mary w rzeczywistości. Taka doza magii, że choinka, płatki śniegu za oknem, i wspólne kolędy, no w ogóle nierealny trochę obrazek. Teraz mam wrażenie mniej jej zależy i przez to jest jakoś tak luźniej. Uff. Cytat:
Do jaskini smoka - świetne określenie, nie raz tak się czułam. Cytat:
Mój sposób noszenia się i mój wygląd był wiecznie krytykowany przez nią. Już nie jest mimo, że wyglądam pewnie teraz gorzej niż kiedykolwiek przedtem. Zawsze wtłaczała mi w głowę, że jestem za gruba. Oceniała bezwzględnie. Mój TŻ sprawił, że zdołałam przestać źle myśleć o swoim ciele. Już nie byłam szkieletem, ale miałam normalną wagę. Usłyszałam wtedy od niej, że teraz to jej wszystko jedno jak wyglądam, bo nie z nią mieszkam... Cytat:
A co to znaczy: zacznij żyć?
__________________
FILIŻANKA Kilka filmików dających do myślenia: 1. How to stop screwing yourself over. 2. Bez działania marzenie nie ma sensu. 3. The Neuroanatomical Transformation of the Teenage Brain.(Jill Bolte Taylor) 4. Stroke of insight.(JBT) Edytowane przez Patri Czas edycji: 2013-09-14 o 16:25 |
|||||
|
|
|
#627 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 194
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Hej, przyszłam się zameldować, że jakoś się przymusiłam i się uczyłam, choć ciężko mi było i co chwilę a to mi się siku chciało a to zimno mi było, więc potrzebowałam wstac po sweter, jakos sobie wynajdowałam powody do odrywania się. Tłumaczę sobie, że lepiej mi jest kulawo się uczyć, niż całą soba siedzieć na forum albo czytac plotki. Każda przeczytana strona, każda zapamiętana wyliczanka zwiększa prawdopodobieństwo, że będę mieć szczęście na egzamie i trafię na pytania na które potrafię cokolwiek odpowiedzieć. Zjadłam przegryzkę i wracam do czytania podręcznika, brrr.
|
|
|
|
#628 | ||
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Cytat:
![]() ---------- Dopisano o 15:53 ---------- Poprzedni post napisano o 15:52 ---------- Cytat:
Emi, co u Ciebie?
__________________
FILIŻANKA Kilka filmików dających do myślenia: 1. How to stop screwing yourself over. 2. Bez działania marzenie nie ma sensu. 3. The Neuroanatomical Transformation of the Teenage Brain.(Jill Bolte Taylor) 4. Stroke of insight.(JBT) Edytowane przez Patri Czas edycji: 2013-09-14 o 16:25 |
||
|
|
|
#629 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 441
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
Bardzo lubię czytac Wasz wątek - spływa z niego na mnie taka jakby otucha
![]() Kiedy patrzę na swoje życie to przypomina mi się trochę film Cracks. Jakbym miała dwa równoległe życia. W jednym jestem sierotą i ofiarą losu, której potrafi załamać się głos, a w drugim superbohaterem w centrum uwagi sporej grupy. Podejrzewam, że to wszytko kwestia nastawienia - staram się wyobrazic sobie, że jestem bardzo odważna i często to mi pomaga, ale mam też takie dni, kiedy nic nie da się na to poradzic. Często w życiu gram kogoś innego i mam wrażenie, że im częściej wchodzę w rolę tej wymyślonej osoby, tym bardziej się nią staję. Nie wiem dlaczego, ale bardzo źle działa na mnie obecnośc bliskich (rodzice, tż) w sytuacjach społecznych Bardzo się wtedy stresuję.Przepraszam, że tak wpadam i piszę tylko o sobie nie odnosząc się do Waszych odpowiedzi, ale mam dziś taki niepewny nastrój
__________________
“the problem with the world is that the intelligent people are full of doubts while the stupid ones are full of confidence” Mój blog minimalistyczno - modowy |
|
|
|
#630 |
|
tree hugger
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: wild west
Wiadomości: 1 443
|
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV
+/- uzupełnić tusz w drukarce /2h babrania się z tuszami i wychodzi na to, że znowu kartridż do wymiany
+/- wydrukować brakujące materiały /no i papieru też zabrakło + zacząć czytać
__________________
Nie potrafię zmierzyć się z codziennością, choć nadal zdarza mi się wierzyć w cuda i marzyć o lataniu. |
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:19.








smutne to.
do jutra!
27.03.2016
Maniaczka Yankee Candle 


Ale jednak - miała decydujący wpływ na moje życie (czy działam zgodnie z jej wolą czy wbrew była zawsze punktem odniesienia) plus niestety ten brak pewności siebie , poczucia wewnętrznego bezpieczeństwa, jakiś określonych ram ... Owszem było kocham Cie - ale w domyśle (albo i nie) musisz na tą miłośc zasłużyć ...
) ..









.

