Zdradziłyście chłopaka?

[ahoooj]

Ja tam uważam, że to życie weryfikuje nasze poglądy i nigdy nie mów nigdy
Można głosić utopijne idee idealnych związków bez zdrad, ale czasem rzeczywistość okazuje się znacznie brudniejsza niż myślimy. Nikomu nie życzę przechodzenia przez różne rozsterki moralne, ale wiem po sobie, że życie pisze własne scenariusze. A nazywanie kogoś podludziem.... cóż, współczuję tylko takim ludziom, że własne prawdy moralne odebrały im szacunek do istoty ludzkiej.
Pewien pan z wąsikiem też głosił teorie o podludziach i wszyscy wiedzą,jak to się skończyło

[fokensik]

a ja widzę, że te osoby od "nigdy nie mów nigdy" itp to w większości te, które same zdradziły. nie wiem czy jest to forma usprawiedliwiania się na siłę przed sobą i całym światem, ale chciałabym, żeby wreszcie dotarło, że ludzie są różni. jednemu moralność pozwala na zostawienie psa przywiązanego do drzewa w lesie, jeden nie widzi problemu oblaniu kwasem byłej dziewczyny, ktoś inny zdradza, a jeszcze inny nie ściągnął nawet nielegalnej mp3. nikt nikogo do niczego nie zmuszał. zrobiłyście coś, stało się. nic nie zmieni tego, że nie był to dobry uczynek

[dominikmeller25]

Napisane przez ahoooj

Można głosić utopijne idee idealnych związków bez zdrad, ale czasem rzeczywistość okazuje się znacznie brudniejsza niż myślimy.

takie związki istnieją, lecz do tego potrzeba ludzi dojrzałych i mających zasady moralne, reszta będzie kręciła tak aby wyszło że to partner wepchnął ich do łóżka innej osoby i tak wpychał tam latami.
bo jak tu już było napisane, jak coś się dzieje to próbuje naprawiać, jak uczucia już nie ma to się odchodzi a nie zdradza i wymyśla miliardy wymówek.

[zakonna]

nikt nie twierdzi, że zrobił dobry uczynek albo że anielskie skrzydła mu powiewają za plecami, ale mówienie, że zdradzający to nie ludzie, jest co najmniej niestosowne. Nie mówiąc już o tym, że wyzywanie od puszczalskich też jest poniżej krytyki. A ja bym nigdy w życiu nie zrobiła krzywdy zwierzęciu, ale zdrada mi się zdarzyła. I co? jestem człowiekiem czy podczłowiekiem?

[dominikmeller25]

nigdy nie mów nigdy, skoro zdradzić mogłaś faceta, to i krzywdę zwierzęciu będziesz mogła zrobić, w końcu nigdy nie można być pewnym tego co się zrobi w przyszłości
poza tym to ciekawe że krzywdzić zwierzątek nie chcesz, ale krzywdzić ludzi już mogłaś.

[zakonna]

nie ma ludzi niewinnych i krystalicznych. Ale mówienie o kimś, że jest podczłowiekiem i dziwką, jest zupełnie nie na miejscu. A tak na marginesie, mam 40 lat i wiem, że świadomie zwierzęcia nie skrzywdzę. Ze zdradą nie miałam takiego przekonania od bardzo dawna.

[natka 94]

Napisane przez zakonna

Nie mówiąc już o tym, że wyzywanie od puszczalskich też jest poniżej krytyki.

To jest nazywanie sprawy po imieniu.

[zakonna]

zdaje się, że autorce koncepcji puszczalskich chodziło o prostytutki więc sorry, ale prostytutka to nie to samo, co osoba zdradzająca.

[fokensik]

o puszczalskich i podludziach napisały 2 wizażanki w 2óch postach, a ciągniecie temat od 7 stron. Ty wiesz, że nie skrzywdzisz zwierzęcia, a ja wiem (i wiele innych również), że nie zdradzę.

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Napisane przez ahoooj

Ja tam uważam, że to życie weryfikuje nasze poglądy i nigdy nie mów nigdy
Można głosić utopijne idee idealnych związków bez zdrad, ale czasem rzeczywistość okazuje się znacznie brudniejsza niż myślimy. Nikomu nie życzę przechodzenia przez różne rozsterki moralne, ale wiem po sobie, że życie pisze własne scenariusze. A nazywanie kogoś podludziem.... cóż, współczuję tylko takim ludziom, że własne prawdy moralne odebrały im szacunek do istoty ludzkiej.
Pewien pan z wąsikiem też głosił teorie o podludziach i wszyscy wiedzą,jak to się skończyło

Swietnie ujete! Brawo! I tak jeszcze dodam cos od siebie - ja nigdy swojego narzeczonego nie zdradzilam, nigdy przez blisko 7 lat (pisze o tym bo niektorzy uwazaja, ze sprzeciwianie sie teorii podludzi oznacza, ze taka osoba zdradza, daje na lewo i prawo i w ten sposob proboje sie usprawiedliwic) I nie zamierzam. Ale to w zadnym wypadku nie upowaznia mnie do nazywania innch "podludzmi". Jest to wysoce niemoralne - a wielu osob uwaza sie za taaaakie moralne.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

---------- Dopisano o 18:30 ---------- Poprzedni post napisano o 18:26 ----------

I jeszcze jedno dla potomnosci : Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono.
Znam wiele osob, ktore sie zarzekaly, ze nigdy by czegos nie zrobily, ze jak w ogole mozna, ze oni to by...etc. A potem jak przyszlo co do czego to bywalo roznie, oj roznie. To daje do myslenia.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[zakonna]

z tego całego tematu interesuje mnie tylko i wyłącznie kwestia nazywania kogokolwiek podczłowiekiem, więc do tego się odniosłam.

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Nie zdradziłam i nie pochwalam tego, ale wiem, że różne sytuacje w życiu się zdarzają, szczególnie jak związki zmierzają ku końcowi. Tylko, że nie chciałabym być z partnerem, który kiedyś np. zdradził dla mnie, bo bałabym się, że skoro zdradził swoją poprzednią partnerkę, to i mnie to spotka.

[dominikmeller25]

Napisane przez zakonna

zdaje się, że autorce koncepcji puszczalskich chodziło o prostytutki więc sorry, ale prostytutka to nie to samo, co osoba zdradzająca.

no nie, prostytutka nikogo nie oszukuje bo nikomu niczego nie obiecywała, więc ona nawet jest lepsza niż olbrzymia część ludzi zdradzających bo mają taki kaprys.

Napisane przez zakonna

nie ma ludzi niewinnych i krystalicznych. Ale mówienie o kimś, że jest podczłowiekiem i dziwką, jest zupełnie nie na miejscu. A tak na marginesie, mam 40 lat i wiem, że świadomie zwierzęcia nie skrzywdzę. Ze zdradą nie miałam takiego przekonania od bardzo dawna.

no to skoro miałaś takie przekonania, to nie trzeba było zdradzać, wystarczyło to łatwiej załatwić, bo za jakiś czas też możesz zmienić przekonania i już wtedy będziesz mogła zwierzaka świadomie skrzywdzić.

[zakonna]

ja mam takie zasady, a ty inne, co nie znaczy, że któreś z nas jest podczłowiekiem. Od jakichś 30 lat moje zdanie w kwestii zwierząt pozostaje niezmienione i nie podejrzewam, że nagle ulegnie przemianie. Super, że się zgadzamy w kwestii, że osoba zdradzająca nie jest synonimem dla prostytutki

[pilotka86]

Napisane przez zakonna

z tego całego tematu interesuje mnie tylko i wyłącznie kwestia nazywania kogokolwiek podczłowiekiem, więc do tego się odniosłam.

a jak nazywasz ludzi którzy krzywdzą zwierzęta??

[zakonna]

idiotami i kretynami bez uczuć, ale nie podczłowiekiem. Poza tym, ja wolę i bardziej szanują zwierzęta niż większość ludzi. Więc dla mnie ktoś, kto krzywdzi bezbronne i zależne od niego zwierzę ma bardziej zdegradowany system wartości niż ktoś, kto zdradza.

[_Marta_M_]

A ja otwarcie mówię, nawet bliskiej mi osobie że jest najgorszą szmatą na świecie jak wskoczy do łóżka komuś obcemu będąc w związku.

Jasne, każdy ma swój kręgosłup moralny, jak ktos chce zdradzać to niech zdradza, niech dorabia sobie do tego ideologię i usprawiedliwia się na różne możliwe sposoby- to sprawa takiej osoby. Ja jednak otwarcie mówię takim ludziom w twarz co o nich sądze gdy zapytają mnie o zdanie albo pojawia się temat zdrad. Dla mni osoba która zdradza się szmaci i na prawdę mało mnie obchodzą pobudki jakie taką osobę popchnęły do fikania z kimś bez wiedzy partnera.

Dziwnym trafem ci zdradzający rzadko kiedy mówią wprost "źle zrobiłem/am, jest mi wstyd i nie chce nigdy tego powtórzyć".
Na ogól to jest "źle że go/ją zdradziłam, ale on/ona robił/a to i siamto, zachowywał/a sie tak a nie tak" (więc w gruncie rzeczy to sam/a zasłużył/a na zdradę).

[zakonna]

tutaj padły teorie, że to nie ludzie. A to gówno prawda, ja jestem człowiek i ty jesteś człowiek i tyle.

[_Marta_M_]

Napisane przez zakonna

tutaj padły teorie, że to nie ludzie. A to gówno prawda, ja jestem człowiek i ty jesteś człowiek i tyle.

No, to dla mnie jest akurat jasne. Nie nazwałabym osoby która zdradza podczłowiekiem, tak samo jak osoby która jest wierna nadczłowiekiem.

[girlonthebridge]

Kurczę nie wiem czemu tak przyczepiliście się do słownictwa, w wielu teoriach filozoficznych/etycznych/bioetycznych też niektórych ludzi wyklucza się ze zbioru "osoba", np. taki Peter Singer (ojciec ruchów wyzwolenia zwierząt) otwarcie pisał, że jego zdaniem pies czy kot zasługuje na miano osoba bardziej niż osoba niepełnosprawna umysłowo. Też był krytykowany ale potrafił to uargumentować na tyle, że osoby, które czytały wszystkie jego publikacje/książki/artykuły zaczęły się zastanawiać czy nie ma racji. Ja inaczej bym niż on poprowadziła swój tok rozumowania bo dla mnie np. na miano osoba nie zasługują mordercy (nie wrzucam do worka tutaj np. osoby, która zabiła "przypadkiem" lub w obronie własnej - tylko taki prawdziwy seryjny morderca albo taki co zabija dla kasy czy czegokolwiek), osoby krzywdzące ludzi/zwierzęta (do tego zbioru wrzucam takie osoby jak pedofile, gwałciciele no i osoby katujące zwierzęta/dzieci/osoby starsze) itd. Dla niektórych z kolei osoba zdradzająca może nie zasługiwać na miano osoby - każdy ma inny system wartości. Ale nikt mi nie wmówi "nigdy nie mów nigdy" - skoro masz czas przespać się z kimś czy fantazjować o zdradzie to masz też czas, żeby zastanowić się nad obecnym związkiem i albo go naprawić albo się rozstać i wtedy sobie robić co tam chcesz. Moim zdaniem tak jest po prostu fair. Jest takie ładne powiedzenie traktuj inne osoby jak chciałbyś być potraktowany. Jak ktoś chce być zdradzony to spoko nic mi do tego. Ale ja nie chcę i dlatego nie zdradzam. Rozstaję się jeżeli chcę to zrobić. Np. taka sytuacja. Odezwał się do mnie mój były, nie ukrywam, że nigdy nie przestałam go kochać, odrodziły się jakieś dawne uczucia i chęci więc porozmawiałam normalnie z partnerem, że to nie ma sensu, że go nie kocham i takie tam bla bla bla. Rozstaliśmy się. Jakiś czas później bez wyrzutów sumienia mogłam się kokosić z moim exem w jego mieszkaniu. Oboje obecnie są moimi dobrymi znajomymi. Dlaczego? A no dlatego, że ja ich szanuję i oni mnie szanują więc mam na kogo liczyć np. jak muszę podjechać z psem na szczepienie, ktoś mi musi węgiel do domu wtachać, ktoś mi musi pomóc posprzątać piec czy zrobić duże zakupy. Mogę do każdego zadzwonić o każdej porze dnia i nocy i wyryczeć się z każdej sytuacji.

[zakonna]

nikt zdrady nie usprawiedliwia, ale owszem, ja się uczepiłam tego dzielenia na ludzi i podludzi, bo nie lubię takich skrajnych osądów. Poza tym, naprawdę życie nie jest dla wszystkich takie proste, a związki tak klarowne jak u ciebie.

[Imperialista]

Napisane przez zakonna

zdaje się, że autorce koncepcji puszczalskich chodziło o prostytutki więc sorry, ale prostytutka to nie to samo, co osoba zdradzająca.

Nie łączcie prostytutek ze zdradami! Prostytutka od osoby zdradzającej różni się tym, że robi to nie czyniąc nikomu krzywdy (zazwyczaj nie ma stałego partnera).

Napisane przez zakonna

tutaj padły teorie, że to nie ludzie. A to gówno prawda, ja jestem człowiek i ty jesteś człowiek i tyle.

Inaczej! Po prostu są ludzie bezcenni (wierni) i są ludzie bezwartościowi (zdradzający).

[zakonna]

masz prawo do takiej subiektywnej oceny

[mary_poppins]

Napisane przez fokensik

a ja widzę, że te osoby od "nigdy nie mów nigdy" itp to w większości te, które same zdradziły. nie wiem czy jest to forma usprawiedliwiania się na siłę przed sobą i całym światem, ale chciałabym, żeby wreszcie dotarło, że ludzie są różni. jednemu moralność pozwala na zostawienie psa przywiązanego do drzewa w lesie, jeden nie widzi problemu oblaniu kwasem byłej dziewczyny, ktoś inny zdradza, a jeszcze inny nie ściągnął nawet nielegalnej mp3. nikt nikogo do niczego nie zmuszał. zrobiłyście coś, stało się. nic nie zmieni tego, że nie był to dobry uczynek

Zgadzam się w 100% - dziwnym trafem większość osób piszących tu "nigdy nie mów nigdy" to osoby, które same zdradziły. Nie, to że popełniłyście błąd to nie znaczy, że nikt nie może mieć pewności, że go nie popełni. Chyba, że Wasze "nigdy nie mów nigdy" dotyczy Was też w kontekście np. seksu z koniem, zamordowania swojego dziecka albo chociażby obrabowania banku - wtedy spoko, rozumiem że osoby na tyle siebie nie kontrolujące i nie potrafiące przewidzieć żadnego swojego działania mogą nie być pewne takiej kwestii jak zdrada.

[zakonna]

ja bym jednak była ostrożna z mówieniem, że nigdy coś tam. Chyba, że ktoś ma 100 procent pewność, że za 10 lat nie będzie w jakimś zupełnie popieprdzielonym, toksycznym związku, w którym wiele rzecz i wartości stanie na głowie albo straci na znaczeniu.

[mary_poppins]

Napisane przez zakonna

ja bym jednak była ostrożna z mówieniem, że nigdy coś tam. Chyba, że ktoś ma 100 procent pewność, że za 10 lat nie będzie w jakimś zupełnie popieprdzielonym, toksycznym związku, w którym wiele rzecz i wartości stanie na głowie albo straci na znaczeniu.

Nie byłam w toksycznym związku więc trudno mi się postawić na miejscu takich osób, aczkolwiek nie wydaje mi się, żeby popierdzielony związek był powodem do zdrady - można poznać kogoś nowego i z jego pomocą wyjść z toksyny bez wcześniejszego pakowania mu się do łóżka albo zdrady słownej. Każdy człowiek popełnia jakieś błędy, jestem przekonana że popełnię w życiu niejeden, ale jestem pewna że nie będzie to zdrada, bo się paskudnie nią brzydzę, i tyle. Tak samo jak wspomnianym seksem z koniem, którego też nigdy nie będę uprawiać. Jeśli ktoś nie chce mówić "nigdy" to niech nie mówi, ja mówię bo wiem że są rzeczy, których po prostu nie zrobię.

[Priesta]

Ja jeszcze nigdy nie zdradziłam. Bałabym się konsekwencji.

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Pamietam jak bliska mi osoba pisala do drugiej bliskiej mi osoby, ze nigdy jej nie zdradzi, nigdy przenigdy za nic na swiecie. I co? Pare lat pozniej okazalo sie, ze zdradzala od paru lat, regularnie. Nie wierze w te obrzydliwe zapewnienia. Za wiele widzialam, zebym miala wierzyc w bajeczki typu "och nigdy nie zdradze bo sie tym brzydze jak seksem z koniem". Btw gratuluje porownania. Ciezko o bardziej idiotyczne.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[elvegirl]

Napisane przez mary_poppins

(...)nie wydaje mi się, żeby popierdzielony związek był powodem do zdrady - można poznać kogoś nowego i z jego pomocą wyjść z toksyny bez wcześniejszego pakowania mu się do łóżka albo zdrady słownej.

Żeby z pomocą "kogoś nowego" wyjść z toksyny, żeby znaleźć w sobie tą siłę, najczęściej musi dojść do zaangażowania. Czyli co najmniej do zdrady emocjonalnej. A ta jest przez wielu ludzi postrzegana jako gorsza niż fizyczna. No i co, też taka osoba jest bezwartościowa, niemoralna?

[laisla]

Napisane przez fokensik

a ja widzę, że te osoby od "nigdy nie mów nigdy" itp to w większości te, które same zdradziły. nie wiem czy jest to forma usprawiedliwiania się na siłę przed sobą i całym światem, ale chciałabym, żeby wreszcie dotarło, że ludzie są różni. jednemu moralność pozwala na zostawienie psa przywiązanego do drzewa w lesie, jeden nie widzi problemu oblaniu kwasem byłej dziewczyny, ktoś inny zdradza, a jeszcze inny nie ściągnął nawet nielegalnej mp3. nikt nikogo do niczego nie zmuszał. zrobiłyście coś, stało się. nic nie zmieni tego, że nie był to dobry uczynek

No to ja się nie łapię w te widełki, nie zdradziłam. Żyję jednak na tyle na tym świecie aby zauważyć, ze większość moich czarno-białych poglądów z czasów nastoletnich zostało brutalnie rozjechanych po drodze i po pewnym czasie i setce różnych sytuacji człowiek przestaje być kategoryczny. Nie, nie zdradziłam i w zwykłych okolicznościach tego nie zrobię, jednak widzę możliwość w pewnym splocie okoliczności, że zrobiłabym to z premedytacją i to seryjnie