Zdradziłyście chłopaka?

[zakonna]

a kto pisał o usprawiedliwianiu? Ja piszę o tym, że nie zawsze jest tak prosto o jednoznacznie jak się wam wydaje.

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Według mnie co ma zdrada do związku toksycznego? Tyle piernik do wiatraka a nawet i mniej Zdrada zawsze dla mnie pozostanie zdradą, niezależnie z jakiego powodu, nikt nikomu nie każe z kimś być, a jak czujemy że to nie to, to po prostu mówimy sobie "pa".

[zakonna]

dobra, ja rezygnuję z tej dyskusji bo to rzucanie grochem o ścianę. Proponuję tylko niektórym poczytać o uzależnieniu/współuzależnieniu emocjonalnym zanim zaczniecie idiotyzmy wypisywać o tym, jak to łatwo się wychodzi z takiej relacji. mówienie sobie "pa" mnie rozpieprzyło.

[dominikmeller25]

no ale nie wyjaśniłaś jakie związki można nazwać toksycznymi Twoim zdaniem.

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Napisane przez zakonna

dobra, ja rezygnuję z tej dyskusji bo to rzucanie grochem o ścianę. Proponuję tylko niektórym poczytać o uzależnieniu/współuzależnieniu emocjonalnym zanim zaczniecie idiotyzmy wypisywać o tym, jak to łatwo się wychodzi z takiej relacji. mówienie sobie "pa" mnie rozpieprzyło.

Mówię o pożegnaniu się zamiast zdradzie, ale widać, że sama nie umiesz chyba czytać ze zrozumieniem...
Jak według Ciebie lepiej zdradzać niż się rozstać jak się z kimś nie chce być, to życzę powodzenia z związkach....

[Optimus Prime]

Wiadomo, że życie nie jest zawsze biało-czarne. Wiem jakie emocje siedzą w osobach, które są w toksycznych związkach. Byłem tego przykładem, jak również wielokrotnie w rodzinie u mnie sie to zdarzało. W tym zdania będą podzielone, czy da sie usprawiedliwić zdrade będąc w toskycznym związku czy też na jego krańcu czy nie.

Ja osobiście nie zdradziłem i zdradzić nie zamierzam. Mam stety czy niestety zbyt silną wolę,
zasady i kręgosłup moralny.

Pomijając toksyczne związki bo widzę, że o nie tu sie najbardziej rozchodzi, co powiecie na osoby, ktore zdradziły z chwili słabości czy innych pobudek nie będąc w takowym związku czy też na jego końcu?

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Napisane przez Optimus Prime

Wiadomo, że życie nie jest zawsze biało-czarne. Wiem jakie emocje siedzą w osobach, które są w toksycznych związkach. Byłem tego przykładem, jak również wielokrotnie w rodzinie u mnie sie to zdarzało. W tym zdania będą podzielone, czy da sie usprawiedliwić zdrade będąc w toskycznym związku czy też na jego krańcu czy nie.

Ja osobiście nie zdradziłem i zdradzić nie zamierzam. Mam stety czy niestety zbyt silną wolę,
zasady i kręgosłup moralny.

Pomijając toksyczne związki bo widzę, że o nie tu sie najbardziej rozchodzi, co powiecie na osoby, ktore zdradziły z chwili słabości czy innych pobudek nie będąc w takowym związku czy też na jego końcu?

Zdrada zawsze ma jakieś podłoże, więc chwila słabości nie jest niewytłumaczalna, jeśli się tego nie chce to nie ma chwil słabości. Jeśli już zdarza się coś w tzw chwili słabości to w środku chciało się tego. Ktoś kto na prawdę kocha i ma zasady nie ulegnie

[Lemmy is God]

Napisane przez Optimus Prime

Wiadomo, że życie nie jest zawsze biało-czarne. Wiem jakie emocje siedzą w osobach, które są w toksycznych związkach. Byłem tego przykładem, jak również wielokrotnie w rodzinie u mnie sie to zdarzało. W tym zdania będą podzielone, czy da sie usprawiedliwić zdrade będąc w toskycznym związku czy też na jego krańcu czy nie.

Ja osobiście nie zdradziłem i zdradzić nie zamierzam. Mam stety czy niestety zbyt silną wolę,
zasady i kręgosłup moralny.

Pomijając toksyczne związki bo widzę, że o nie tu sie najbardziej rozchodzi, co powiecie na osoby, ktore zdradziły z chwili słabości czy innych pobudek nie będąc w takowym związku czy też na jego końcu?

Sama zdrada fizyczna dla mnie jest ostatnią fazą zdrady, swoistą wisienką na torcie.
Jeśli ktoś wyciągnie wnioski ze swojego postępowania, zastanowi się co poszło nie tak że dopuścił się zdrady, co sobie zapewnił takim zachowaniem ; to można spróbować wybaczyć partnerowi/partnerce. Bez porządnego rachunku sumienia nie ma co moim zdaniem marzyć o poprawie.

[Gazelka007]

Ja byłam w toksycznych związku, więc sama na własnej skórze przekonałam sie jak to jest! Dziewczyny, które w takich związkach były nie mają pojęcia jak to jest! Wywałam się dzięki zdradzie, choć chodziło o zdradę emocjonalna i pocałunek, bo gdzieś jeszcze miałam resztki siły by powstrzymać sie przed pójściem do łóżka. Nie macie pojęcia co to jest uzależnienie psychiczne! To nie działa na zasadzie - oooo, moj zwiazek jest toksyczny, musze go zakończyć i isc na terapie! Z tego nie da sie czasami tak łatwo wydostać, bo jest sie kompletnie stłamszonym i gotowym zrobić wszystko dla partnera, całkowicie poddanym jego manipulacjom. Gdybym nie zdradziła, to bym nie odeszła - wiem to doskonale! Nawet po tej zdradzie nie umialam odejść, wszyscy mnie błagali i przekonywali, a ja dalej gotowa byłam zostać z eksem zamiast isc do osoby, która pokazała mi jak powinien wyglądać zdrowy zwiazek i jak powinno sie traktować kobietę. W końcu odeszlam i gdyby nie osoba, z która zdradziłam to pewnie nie miała bym tyle siły w sobie, gdybym nawet sama odeszła, to pewnie bym wróciła! I pewnie była bym teraz kompletnym wrakiem psychicznym i nie miała ani grosza i dalej utrzymywała eksa...

To nie jest moje usprawiedliwienie, bo wyrzuty sumienia miałam przez długi czas i dalej mam. Ale czasami mam wrażenie, że tak po prostu musiało być, bo bym ciągnęła to w nieskończoność i pewnie by skończyło sie to ślubem...

A najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że zawsze brzydzilam sie zdrada, zostałam kiedyś zdradzona i byłam pewna, że ja tego nigdy nie zrobię! A ten toksyczny zwiazek postawił moje zycie na głowie... Do tej pory nie umiem sie do końca po nim i po tym wszystkim pozbierać...


Wysłane z aplikacji mobilnej, może brakować polskich znaków - za co bardzo przepraszam

[elvegirl]

Napisane przez dominikmeller25

no ale nie wyjaśniłaś jakie związki można nazwać toksycznymi Twoim zdaniem.

Związki opierające się na manipulacji, uzależnieniu od drugiego człowieka, na przemocy. Związki, które wyzwalają w nas najgorsze instynkty i brak szacunku do ludzkich wad, słabości. Związki, w których nie ma partnerstwa, a jest zależność pan-poddany. To tak w dużym skrócie.

[1=3cda010cf2365f85063684c ab232c67a494edda3_61df6b8 1d462b;43879109]
Jak według Ciebie lepiej zdradzać niż się rozstać jak się z kimś nie chce być, to życzę powodzenia z związkach....[/QUOTE]
Toksyczność takiego związku polega między innymi na tym, że się nie wie że się nie chce z danym człowiekiem być. Że sobie nie zdajemy sprawy że to partner i ten związek sprawia, że jesteśmy nieszczęśliwi. Że wydaje nam się, że to w nas jest problem, bo nie zasługujemy na więcej.

Napisane przez Optimus Prime

Pomijając toksyczne związki bo widzę, że o nie tu sie najbardziej rozchodzi, co powiecie na osoby, ktore zdradziły z chwili słabości czy innych pobudek nie będąc w takowym związku czy też na jego końcu?

Nie wierzę w przypadki. Nie znam zdrady, która by nie miała podstaw, która zdarzyłaby się w zdrowym, szczerym i pełnym miłości związku. Albo nadpsuty jest sam związek, tylko się o tym na przykład nie mówiło/zamiatało się problemy pod dywan, nie zauważyło się czegoś, albo działo się źle i wszyscy o tym wiedzieli, albo po prostu dana osoba ma taki a nie inny charakter, nie nadaje się do bycia w związku.

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Napisane przez elvegirl

Toksyczność takiego związku polega między innymi na tym, że się nie wie że się nie chce z danym człowiekiem być. Że sobie nie zdajemy sprawy że to partner i ten związek sprawia, że jesteśmy nieszczęśliwi. Że wydaje nam się, że to w nas jest problem, bo nie zasługujemy na więcej.

Ale nie rozumiem co ma tutaj za zadanie zdrada? Przecież zdrada zawsze bierze się z jakiś pobudek będących gdzieś w środku.

[elvegirl]

[1=3cda010cf2365f85063684c ab232c67a494edda3_61df6b8 1d462b;43879570]Ale nie rozumiem co ma tutaj za zadanie zdrada? Przecież zdrada zawsze bierze się z jakiś pobudek będących gdzieś w środku. [/QUOTE]
Wytłumaczyłam parę postów temu schemat zdrady emocjonalnej w takim związku. Zakochujesz się w, hm, wybawcy. Ale samo zakochanie to za mało żeby móc odejść, trzeba jeszcze zbudować w sobie, z pomocą kogoś innego, świadomość że to, w czym się tkwi, jest niszczące i że się ma w sobie tyle sił, żeby się z tego wyrwać. A na to trzeba czasu.

[Gazelka007]

Napisane przez elvegirl

Wytłumaczyłam parę postów temu schemat zdrady emocjonalnej w takim związku. Zakochujesz się w, hm, wybawcy. Ale samo zakochanie to za mało żeby móc odejść, trzeba jeszcze zbudować w sobie, z pomocą kogoś innego, świadomość że to, w czym się tkwi, jest niszczące i że się ma w sobie tyle sił, żeby się z tego wyrwać. A na to trzeba czasu.

Ale dopóki ktoś sam takiego czegoś nie przeszedł nigdy tego nie zrozumie...


Wysłane z aplikacji mobilnej, może brakować polskich znaków - za co bardzo przepraszam

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Napisane przez elvegirl

Wytłumaczyłam parę postów temu schemat zdrady emocjonalnej w takim związku. Zakochujesz się w, hm, wybawcy. Ale samo zakochanie to za mało żeby móc odejść, trzeba jeszcze zbudować w sobie, z pomocą kogoś innego, świadomość że to, w czym się tkwi, jest niszczące i że się ma w sobie tyle sił, żeby się z tego wyrwać. A na to trzeba czasu.

Więc chyba w sumie nie sama zdrada pomaga się "uwolnić" ale jak mówisz ktoś musi w tym pomóc. Sama nie wiem jak jest w takim toksycznym związku, ale zakochanie się w kimś innym nie bierze się znikąd, w podświadomości musi być coś co podpowiada, że ten związek jest zły i szuka się kogoś innego. Wtedy według mnie to nie jest już chyba zdrada, bo jak można zdradzać w związku, który tak na prawdę nie istnieje jako związek lecz jakaś chora relacja

[elvegirl]

[1=3cda010cf2365f85063684c ab232c67a494edda3_61df6b8 1d462b;43879761]Więc chyba w sumie nie sama zdrada pomaga się "uwolnić" ale jak mówisz ktoś musi w tym pomóc. Sama nie wiem jak jest w takim toksycznym związku, ale zakochanie się w kimś innym nie bierze się znikąd, w podświadomości musi być coś co podpowiada, że ten związek jest zły i szuka się kogoś innego. Wtedy według mnie to nie jest już chyba zdrada, bo jak można zdradzać w związku, który tak na prawdę nie istnieje jako związek lecz jakaś chora relacja [/QUOTE]
Zaangażowanie emocjonalne w kogoś innego, zdobyta świadomość że może być inaczej niż dotychczas, to pomaga się uwolnić. Czyli jakby nie było, zdrada emocjonalna. I niestety jest to zdrada, bo oficjalnie związek istnieje. Chory czy nie, oficjalnie jest się w związku i powinno się być wierną.

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Napisane przez elvegirl

Zaangażowanie emocjonalne w kogoś innego, zdobyta świadomość że może być inaczej niż dotychczas, to pomaga się uwolnić. Czyli jakby nie było, zdrada emocjonalna. I niestety jest to zdrada, bo oficjalnie związek istnieje. Chory czy nie, oficjalnie jest się w związku i powinno się być wierną.

Tematy związków nigdy nie są łatwe

[ahoooj]

Napisane przez zakonna

a kto pisał o usprawiedliwianiu? Ja piszę o tym, że nie zawsze jest tak prosto o jednoznacznie jak się wam wydaje.

Ja zdrady nie usprawiedliwiam, chociaż bym chciała.
Uważam, że zachowałam się... no cóż, okropnie, ale nie mogę czytać o "na wieki wieków przysięgam, że będę taka siaka i owaka", bo życie pisze własne scenariusze. Ja też się deklarowałam, że nigdy, chociażby nie wiem co, tego nie zrobię
No ale cóż, ja mogę tylko dziękować temu drugiemu za to że się pojawił w moim życiu. Nie czuję do siebie obrzydzenia, bo wiem, że nie kochałam mojego partnera. Wiem, że postąpiłam źle, ale przecież nie będę siebie za to biczowała, skoro wyszło mi to tylko na dobre.
Co nie zmienia faktu, że dalej sądzę, że zdrada=rozstanie, nigdy nie dałabym po czymś takim drugiej szansy na odbudowanie relacji, nawet samej sobie.

[natka 94]

Napisane przez elvegirl

Związki opierające się na manipulacji, uzależnieniu od drugiego człowieka, na przemocy. Związki, które wyzwalają w nas najgorsze instynkty i brak szacunku do ludzkich wad, słabości. Związki, w których nie ma partnerstwa, a jest zależność pan-poddany. To tak w dużym skrócie.

Po co wchodzić w związek z taką osobą?

[zakonna]

natka, poczytaj na ten temat, bo jest obszerny, a twoja wiedza żadna. Tutaj nie jest wątek o takich związkach, za duży offtop z tego wyszedł

[elvegirl]

Napisane przez natka 94

Po co wchodzić w związek z taką osobą?

W toksyczne związki wchodzą bardzo często ludzie z zaniżonym poczuciem własnej wartości, głodni ciepła, miłości. A manipulant ma to do siebie, że najpierw daje Ci to, czego najbardziej potrzebujesz, utwierdza Cię w przekonaniu, że tylko on jest w stanie Ci to dać, że wcześniej tego nie miałaś, bo na to nie zasługiwałaś, a on czyni Ci łaskę zainteresowania, wdzięczna być powinnaś. Uzależnia od siebie i wyniszcza jak narkotyk.

Tak jak napisała zakonna, jeśli ktoś jest ciekaw tego tematu, warto o nim poczytać, rozejrzeć się wokół.

Napisane przez ahoooj

dalej sądzę, że zdrada=rozstanie, nigdy nie dałabym po czymś takim drugiej szansy na odbudowanie relacji, nawet samej sobie

A ja nie wiem. To pewnie zależy od tego, co bym usłyszała podczas rozmowy o tej zdradzie.

[kalincia]

Napisane przez ifeelfine

Ciekawi mnie, czy któraś z was kiedyś zdradziła swojego TŻ. Ja mojego byłego zdradziłam parę dni przed naszym rozstaniem. Wylądowałam w łóżku z obecnym chłopakiem.
Nie żałuję. Jestem bardzo szczęśliwa, żyję w udanym związku Poprzedni związek i tak miał się ku końcowi, a facet okazał się zwykłą świnią.

Przeczytałam wątek, a teraz wracam do twojego postu, żeby odpowiedzieć, że ja też.
Tyle, że nie parę dni, a miesięcy przed naszym rozstaniem. Nie żałuję, jestem bardzo szczęśliwa, żyje w udanym związku. Poprzedni facet nie okazał się świnią, jesteśmy w przyjaźni.

[20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e]

Dla mnie zdrada nie ma żadnego usprawiedliwienia żeby się tego dopuścic kobieta musi miec odpowiedni charakter. Mnie wyrzuty sumienia nie dałyby spokoju, wgl nie mogłabym w lustro patrzec.
A argument o toksycznym związku ..też mnie nie przekonuje, sama w takim tkwiałam przez 3 lata i nie przyszło mi do głowy żeby uwalniac się z tej relacji poprzez zdradę.
A gdybym się jej jednak dopuściła, to raczej stwierdziałabym że skoro się tak zachowałam ,to nie zasługują na dobrego ,kochającego faceta.

[girlonthebridge]

Powiem szczerze, że nadal nie rozumiem co ma zdrada do toksycznego związku ale pewnie tak jak każdy ma co innego na myśli mówiąc "zdrada" może tak samo z "toksycznym związkiem" - szczerze mówiąc dla mnie w obu tego typach związku (bo niestety tak mi się w życiu poukładało, że zawsze trafiałam kiepsko z uczuciami) przez myśl mi nie przeszło myślenie o jakimkolwiek facecie poza (nazwijmy go) "katem" - dlaczego? a bo tak byłam zdominowana. Jak jeden za mną puszczał patrol policji za każdym razem jak gdzieś z domu wychodziłam to naprawdę nie w głowie mi byli faceci. W sumie w tym drugim związku też każde spotkania z jakimikolwiek znajomymi, nowymi facetami każdego traktowałam aseksualnie i nikogo nie traktowałam jako "wybawcę". Jak wyrwałam się z tych związków. Chyba sięgnęłam już tak głębokiego dna i wpadłam w taki zapas mułu, że rodzice mnie wyciągali z tego i przyjaciele a nie jakiś facet i jakaś zdrada. No ale wiadomo każdy jest inny. Chociaż naprawdę nadal nie czaję zdrady i "nowego faceta" jako wybawcy z toksycznego związku bo to raczej człowieka nie ulecza. Najważniejsze jest samemu przełamać swoje kompleksy i jakoś pozbierać swoje życie i wtedy wejść w jakiś związek a nie uzależniać się od nowej osoby bo różnie można trafić, nawet kolejny raz.

[elvegirl]

Napisane przez girlonthebridge

Chyba sięgnęłam już tak głębokiego dna i wpadłam w taki zapas mułu, że rodzice mnie wyciągali z tego i przyjaciele a nie jakiś facet i jakaś zdrada.

Gratuluję bliskich nie każdy ma szczęście takich mieć.

Napisane przez girlonthebridge

Najważniejsze jest samemu przełamać swoje kompleksy i jakoś pozbierać swoje życie i wtedy wejść w jakiś związek a nie uzależniać się od nowej osoby

Ja z kolei normalnych zachowań w związku, normalnych reakcji, uczyłam się przy facecie. Sama teoretyzując w życiu bym nie doszła, która postawa jest właściwa, która daje szczęście. Jasne, w dojście do normalności było włożone mnóstwo mojej pracy, ale bez faceta pokazującego mi jak powinno być między kobietą i mężczyzną, nie wiedziałabym jak powinno być.

[normalnyFacet]

Ten wątek powinien mieć praktycznie 100% poparcia żeby tej zdrady się nie dopuścić. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla niej. Jak jest źle to się kończy, a jak się zdradza raz, drugi, trzeci to trzeba zadać sobie pytanie "co ze mną nie tak?" a nie twierdzić "to oni słabi/źli byli".

Widać po wypowiedziach niektórych osób, że mimo wszystko brzydzą się zdrady, ale zaraz dodają..."kto wie co będzie jutro?" bądź "zdrada to błąd, który można ot tak wybaczyć, a on mi na pewno wybaczy". Traktują to jako asekurację, alternatywę i w ogóle w pewnych sytuacjach same siebie usprawiedliwiają, ale jak dla mnie to trochę dwulicowe bo "ja" mogę zdradzić, bo..... "człowiek popełnia błędy" (wtf co to ma być za obrona?), ale "ty" już zdrady nie możesz popełnić bo będziesz powieszony/uduszony/zamordowany i w "twoim" przypadku będzie to najgorszą rzeczą, którą można było zrobić.

Wymagając od innych wierności itp. wymagajmy też i od siebie.

[elvegirl]

Napisane przez normalnyFacet

Wymagając od innych wierności itp. wymagajmy też i od siebie.

No jasne. I uważając że zdrada jest do wybaczenia, bierzmy pod uwagę i siebie i partnera. Oczywista sprawa.

[normalnyFacet]

Napisane przez elvegirl

No jasne. I uważając że zdrada jest do wybaczenia, bierzmy pod uwagę i siebie i partnera. Oczywista sprawa.

Jest do wybaczenia - to tylko opcja. Tego negować nie będę aczkolwiek podejrzewam, że WIELE osób nie wybacza, bo dla nich to koniec związku.

[blaskskonca]

Ja zdradziłam(raz po pijaku) Powiedziałam chlopakowi o tym dwa dni pozniej jednoczesnie zrywając. Nie czekalam na to, czy on mi wybaczy, czy da rade. Jesli to zrobilam, to znaczy, ze widocznie mialam watpliwosci co do tego zwiazku. Zrobilam to, mimo ze byl to chlopak idealny na TZ, dbajacy o mnie, szanujacy. Poza tym nie ma zwiazku bez zaufania, wiem ze jesli on by mi wybaczyl, to by juz na pewno nie zaufal. Ja sie wcale nie dziwie. Wolalam odejsc, zeby nie myslal o tym dniami i nocami.
I mimo ze cholernie za nim tesknie, mimo ze spedzilismy mase fajnych dni, mimo ze czuje sie cholernie samotna i zdołowana tym, ze na wlasne zyczenie pieprze sobie zycie, to wiem ze tak musi byc. Wszystko ma swoje konsekwencje. Moglam przeciez walczyc o ten zwiazek, moglam probowac, nie zrobilam tego.

[zakonna]

ja nie liczyłam na żadne wybaczanie, bo wtedy już nie zależało mi ani na tym facecie (straciłam do niego resztki szacunku), ani a związku (chylił się ku upadkowi, a ja marzyłam tylko o tym, żeby druga strona to zaakceptowała wreszcie). Nie miałam też żadnych wyrzutów sumienia.

[blaskskonca]

Ja na mojego nie moge zlego slowa powiedziec. Takze wyrzuty sumienia mnie pozeraja od srodka. Moze to i dobrze, nastepnym razem 1000 razy sie zastanowie zanim cos takiego zrobie.