|
|
#31 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 380
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Dobry temat cos o mnie ....
Ja na poczatku zwiazku z obenym Tz to az tak zazdrosna bylam ze malo nie oszalam , wszystko mu wybaczylam chodz po niektorych sytuacjach powinnam dawno go zostawic , bylam zdolna do wszystkiego zeby wiedziec co robi . Byl placz , lzy , bol ale tez i radosc . Z jego strony rowniez zachowanie bylo chore( tak to jest jak trafi sie na nieodpowiednich znajomych) . Nie wiedzialam ze mozna tak bardzo kochac , teraz jest lepiej , zmienilo sie moje zachowanie jak i jego, jestesmy juz ze soba 4 lata . milosc moze robic z czlowiekiem co chce ale jest pewna granica kiedy trzeba powiedziec stop ...
__________________
20.03.2010 <3 |
|
|
|
|
#32 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
A co do pogrubionego, to Ty na nowy zwiazek gotowa jeszcze nie jestes - za duzo negatywnych emocji w Tobie z poprzedniego i nie ma miejsca na nowe uczucie, stad poczucie zagubienia, ktore minie, predzej czy pozniej. Edytowane przez eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 Czas edycji: 2013-12-02 o 11:53 |
|
|
|
|
|
#33 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 99
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;43978507]Bo dla kobiet latwiej jest zrzucic wine na siebie, anizeli spojrzec prawdzie w oczy i uswiadomic sobie, ze: "on mnie nie kocha". To i sie oszukuja. A nawet jak to czuja, to mysla, ze cos robia zle, ze moze cos zmienia, postaraja sie bardziej, a on wtedy zauwazy jak wspaniala kobieta jest i zacznie kochac tak jak i one. Stad tez poczucie kochania za bardzo, bo staraja sie kochac za dwoje w tym zwiazku i wypelnic luke. A prawda taka, ze on nie kocha, albo kocha coraz mniej, stad wpadaja w okrutne bledne kolo, w ktorym zaplatuja sie coraz bardziej.
A co do pogrubionego, to Ty na nowy zwiazek gotowa jeszcze nie jestes - za duzo negatywnych emocji w Tobie z poprzedniego i nie ma miejsca na nowe uczucie, stad poczucie zagubienia, ktore minie, predzej czy pozniej.[/QUOTE] ja nawet nie mysle o nowym zwiazku Samorealizacja, studia, fitness, siatkowka i masa artykulow na temat zwiazku przewaza w moim zyciu ja nawet nie dopuszczam do siebie mysli, ze w chwili obecnej moglby byc ktos inny...Dobrze mi samej. najpierw musze "wyzdrowiec" aby pozniej pelna para wejsc w nowa relacje ![]() Co do tego co napisalas...Zgadzam sie i podtrzymuje Twoje stanowisko...Gorzej jest jednak wtedy, gdy partner stale zapewnia nas o swoim goracym uczucia, ma ciagle potrzebe przytulania sie, kochania, calowania, przebywania, organizuje wyjazdy...Wtedy to jest dopiero bledne kolo kiedy w dniu rozstania dowiadujesz sie, ze przestan Cie kochac i wszystko sie w nim wypalilo... Nie wiem co w tej sytuacji bylo dla mnie gorsze...niedowierzanie i szok czy tez oklamywanie mnie i mydlenie mi oczu... Edytowane przez sisi1992 Czas edycji: 2013-12-02 o 12:20 |
|
|
|
|
#34 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 484
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;43977275]A mi sie wydaje, ze te, ktore rzekomo "kochaja za bardzo" i sa przez to nieszczesliwe, z reguly sa z nieodpowiednimi ludzmi, ktorzy nimi manipuluja i wzbudzaja w nich poczucie winy... Przyjrzyjcie sie swoim zwiazkom dokladnie. Czesto jest tak, ze zakochana kobieta win szuka najpierw u siebie i obwinia sie za zaistniale sytuacje. I czesto nielusznie. Bedac w toksycznych relacjach ze zrecznymi manipulatorami mysli, ze jest bluszczem i, ze kocha za bardzo, bo czesto jej sie to wmawia.
Naprawde, dziewczyny! Jak pomyslicie, to w kochaniu za bardzo wcale nie ma nic takiego zlego jak sie trafi na kogos kto te cala milosc potrafi odwzajemnic.[/QUOTE] Tak. Tylko, że do tego toksyka trzeba dwojga. Wiadomo, że chłop nieodpowiedni, ale one z jakiegoś powodu takich chłopów się trzymają. I to nie jest tak, że całą odpowiedzialność należy z siebie zdjąć. Nie chodzi o obwinianie się, tylko o świadomość, że z jakiegoś powodu na takie traktowanie się godzi. Jeśli się z góry przyjmuje, taką a nie inną, postawę męczennicy, to tylko czekać aż ktoś to wykorzysta. Nawet w normalnym związku trzeba mieć swoje granice poświęcenia dla drugiej osoby.
__________________
IT - programuj, dziewczyno! |
|
|
|
|
#35 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-11
Wiadomości: 35
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Witam
I ja się dołączam. Mam ten sam problem. Strasznie się przejmuję błahostkami i mam niską samoocenę i jestem strasznie zazdrosna o mojego chłopaka, co prowadzi do częstych sprzeczek a na dodatek ciągle się boję, że mnie zostawi, zdradzi a ja sobie nie poradzę. Zaczęłam chodzić do psychologa. Mam stwierdzoną osobowość histrioniczną, co tłumaczy wiele moich zachowań. Przyznam, że sobie odpuściłam po 4 wizytach, ale po ostatnim kryzysie myślę nad powrotem na terapię. Dodatkowo: podporządkowuję swoje zajęcia i sprawy jemu, choć o to mnie nie prosi. Nie potrafię gdzieś wyjść ze znajomymi wiedząc, że on zostanie w mieszkaniu sam... Edytowane przez kandyzowana marchewka Czas edycji: 2013-12-02 o 14:23 |
|
|
|
|
#36 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 888
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;43977275]A mi sie wydaje, ze te, ktore rzekomo "kochaja za bardzo" i sa przez to nieszczesliwe, z reguly sa z nieodpowiednimi ludzmi, ktorzy nimi manipuluja i wzbudzaja w nich poczucie winy... Przyjrzyjcie sie swoim zwiazkom dokladnie. Czesto jest tak, ze zakochana kobieta win szuka najpierw u siebie i obwinia sie za zaistniale sytuacje. I czesto nielusznie. Bedac w toksycznych relacjach ze zrecznymi manipulatorami mysli, ze jest bluszczem i, ze kocha za bardzo, bo czesto jej sie to wmawia.
Naprawde, dziewczyny! Jak pomyslicie, to w kochaniu za bardzo wcale nie ma nic takiego zlego jak sie trafi na kogos kto te cala milosc potrafi odwzajemnic.[/QUOTE] Po Twoich wypowiedziach rozumiem, że Ciebie ten problem nie dotyczy ![]() Książka do której odwołuje się autorka określa "kochanie za bardzo" jako problem, który powoduje, że tworzymy z partnerami toksyczne, bardzo krzywdzące i wyniszczające relacje. Oczywiście rolę Ofiary przejmuje w nich kobieta kochająca za bardzo. Myślę, że Ty potraktowałaś to wyrażenie bez znania kontekstu książki i stąd takie wnioski jak ten w ostatnim zdaniu. Kobiety z tym "syndromem" nieświadomie wybierają na mężczyzn tych, z którymi NIGDY nie będą szczęśliwe (tzn. z niektórymi mogą, ale tylko jeśli zmienią mechanizmy zachowań, ale wtedy już nie będą "kochały za bardzo"). |
|
|
|
|
#37 | ||
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 2 772
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;43977275]A mi sie wydaje, ze te, ktore rzekomo "kochaja za bardzo" i sa przez to nieszczesliwe, z reguly sa z nieodpowiednimi ludzmi, ktorzy nimi manipuluja i wzbudzaja w nich poczucie winy... Przyjrzyjcie sie swoim zwiazkom dokladnie. Czesto jest tak, ze zakochana kobieta win szuka najpierw u siebie i obwinia sie za zaistniale sytuacje. I czesto nielusznie. Bedac w toksycznych relacjach ze zrecznymi manipulatorami mysli, ze jest bluszczem i, ze kocha za bardzo, bo czesto jej sie to wmawia. Naprawde, dziewczyny! Jak pomyslicie, to w kochaniu za bardzo wcale nie ma nic takiego zlego jak sie trafi na kogos kto te cala milosc potrafi odwzajemnic.[/QUOTE] Coś w tym jest, bo moje przednie związki były zdrowe, dopiero ten stał się toksyczny i jest w tym dużo winy mojego partnera. Cytat:
Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
|
||
|
|
|
|
#38 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
|
|
|
|
|
#39 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 888
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Osobowość borderline + bardzo złe kontakty w rodzinie + ciężka sytuacja życiowa + uzależnienia + złe wzorce z domu, wychowany bez ojca... Poza tym zapomniałam o tym wspomnieć, ale to kolejna charakterystyczna cecha dla niektórych z nas. Wybieramy partnerów, którzy bardzo nas potrzebują. I ratujemy ich. W naszym "najlepszym" okresie, dla mojego byłam jedynym człowiekiem, który go nie skreślił, utrzymywałam go, wspierałam psychicznie, mieszkał u mnie, motywowałam, pocieszałam, załatwiałam wszystko za niego, ciągle robiłam mu jakieś niespodzianki, prezenty, generalnie robiłam wszystko, żeby poczuł się szczęśliwy i spełniony. Sensem mojego życia było "ratowanie" go, a jeśli przez chwilę podświadomość próbowała mnie samą uratować i kazała uciekać jak najdalej, on płakał i mówił, że jestem wszystkim co ma. Byłam mu taka potrzebna... Straszne, straszne...Nigdy więcej ![]() Teraz jestem sama, ale nawet w koleżeńskich relacjach staram się bardzo uważać. Lampka zapala się kiedy poznaję kogoś "z problemem" (bardzo nieszczęśliwego, uzależnionego, zrezygnowanego, nie wierzącego w miłość, agresywnego czy nie umiejącego okazywać uczuć). i czuję że pojawia się ten znajomy impuls do ratowania go. Ale już się na to nie nabieram. Teraz ratuję siebie ![]() ---------- Dopisano o 15:07 ---------- Poprzedni post napisano o 15:00 ---------- [1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;43981123]Tyle, ze ja temu nigdzie nie zaprzeczylam.[/QUOTE] to co napisałaś, kłóci się z wszystkimi założeniami ww książki i w ogóle z definicją stworzonego przez nią terminu "kochania za bardzo". [1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;43977275] Naprawde, dziewczyny! Jak pomyslicie, to w kochaniu za bardzo wcale nie ma nic takiego zlego jak sie trafi na kogos kto te cala milosc potrafi odwzajemnic.[/QUOTE] Jest coś bardzo złego to raz, dwa że nie da się tej całej miłości odwzajemnić i to się nikomu nie uda. |
|
|
|
|
|
#40 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Mysle, ze pokazanie drugiego medalu tej sprawie - tak jak ja to zrobilam, jest konieczne. Zadnej z nich nie zaszkodzi rozgladnac sie dookola i zobaczyc czy to aby ja sama siebie, czy to aby ta druga osoba doprowadza mnie do szalenstwa. Widzisz, przesiadujac na Wizazu od 2007, przeczytalam juz setke watkow pisanych przez te, ktore "kochaja za bardzo" i chca sie zmienic. Tyle, ze jak sie czlowiek zaglebil w sprawe, to sie okazywalo, ze w zwiazkach, w ktorych byly, bylo klamstwo, zdrady, rozstania i powroty, krytykowanie, itd. I, zeby nie bylo: nie przecze, ze takich zaburzen nie ma, bo sa. Wiem, ze sa rowniez i takie kobiety, ale jednak zastraszajaco czesto powodem tego sa nieodpowiedni, destrukcyjni partnerzy. Edytowane przez eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 Czas edycji: 2013-12-02 o 15:43 |
|
|
|
|
|
#41 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 888
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;43981824]Wiem, ze sa kobiety, ktore na to cierpia, ale ja to chcialam pokazac rowniez od drugiej strony - niezaleznej z ksiazka. A dlaczego? A no dlatego, ze zycie i moje obserwacje pokazalo mi, ze czesto to nie jest wina kobiet i ich zaburzen, a nieodpowiednich partnerow z ktorymi sie wiaza. Widzialam wiele przypadkow kiedy kobiety w jednym zwiazku byly histeryczkami, ktore "kochaly za bardzo", a w kolejnym zwiazku (z inna osoba) byly wyluzowane, zrelaksowane i nie mialy poczucia, ze "kochaja za bardzo". Sama rowniez jestem tego przykladem.
Mysle, ze pokazanie drugiego medalu tej sprawie - tak jak ja to zrobilam, jest konieczne. Zadnej z nich nie zaszkodzi rozgladnac sie dookola i zobaczyc czy to aby ja sama siebie, czy to aby ta druga osoba doprowadza mnie do szalenstwa. Widzisz, przesiadujac na Wizazu od 2007, przeczytalam juz setke watkow pisanych przez te, ktore "kochaja za bardzo" i chca sie zmienic. Tyle, ze jak sie czlowiek zaglebil w sprawe, to sie okazywalo, ze w zwiazkach, w ktorych byly, bylo klamstwo, zdrady, rozstania i powroty, krytykowanie, itd. I, zeby nie bylo: nie przecze, ze takich zaburzen nie ma, bo sa. Wiem, ze sa rowniez i takie kobiety, ale jednak zastraszajaco czesto powodem tego sa nieodpowiedni, destrukcyjni partnerzy.[/QUOTE] Rozumiem co masz na myśli. Zwróciłam na to uwagę, bo wg mnie takie coś jak napisałaś może u jakiejś kobiety (teoretycznie) wyzwolić ciąg myślowy - to nie ja mam problem, nic nie muszę robić, muszę tylko poszukać innego partnera, tamten nie okazywał mi tyle miłości, ile chciałam. I poniekąd się z tym zgadzam, bo przecież istnieją ludzie, którzy wyzwalają w nas najgorsze/najbardziej destrukcyjne cechy, zachowania. I takich trzeba unikać. Ale jeśli kobieta weszła w toksyczny związek z konkretnego powodu, jakim jest to "kochanie za bardzo", to pierwszym co powinna zrobić po zerwaniu jest przepracowanie tego problemu. Bo nawet jeśli pozna kogoś "odpowiedniego" to te problemy w niej nie przestaną istnieć, może będą się mniej ujawniać lub ujawnią się dopiero po jakimś czasie relacji. Moim zdaniem to trochę jak np sytuacja z uzależnieniem. Jeśli ktoś jest alkoholikiem i poradzi sobie z tym w ten sposób, że wyrzuci wszystkie flaszki, które były w domu, wszystkie pieniądze odda żonie w depozyt, zerwie kontakty z kumplami od chlania i przeprowadzi do innego miasta to jest jak kobieta kochająca za bardzo, która wyszła z toksycznej relacji i weszła w kolejną, która teraz ma być "normalna". A co do osób które stwierdzą, że one nie nic w sobie nie zmieniały, a po toksycznej relacji mają udany związek. Być może nowy partner nie ma cech lub zachowań tzw "wyzwalaczy" i dlatego nasz problem się nie ujawnia? edit: Jeszcze jedno. Nigdy nie jest tak, że z kobieta jest wszystko ok (nie ma zaburzeń), a za tragiczny stan związku winić można wybranie destrukcyjnego partnera. Dlatego, że kobieta bez zaburzeń nie będzie tkwiła w związku z kimś takim. Żeby na coś takiego się porwać, trzeba kochać...za bardzo. Edytowane przez alexandraa13 Czas edycji: 2013-12-02 o 16:43 |
|
|
|
|
#42 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 484
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Nawiązując do tego, to ja uważam, że nie ma co, aż tak bardzo się na tym kochaniu za bardzo skupiać. Nie chodzi o to, żeby zignorować problem. Po prostu mam wrażenie, że takie kobiety same siebie tym definiują. Przez co zatracają się, to jakie są, czego chcą, potrzebują itp. One swoją wartość upatrują w tym kochaniu za bardzo, sądzą, że gdy będą takie skłonne do poświęceń, ktoś to doceni i odpłaci im tym samym. A jak partner jest toksyczny i niedostępny emocjonalnie, jeszcze bardziej je to rajcuje. To tak, jak obrać sobie za cel w życiu, wzbudzenie miłości w kimś, kto nie jest do tego zdolny, a od sukcesu w tej kwestii uzależniać swoją wartość. Tylko, że to jest walka z wiatrakami, ale na własne życzenie pakują się w sytuacje beznadziejną.
__________________
IT - programuj, dziewczyno! |
|
|
|
|
#43 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 20 500
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Po rozstaniu właśnie doszłam do wniosku, że potrzebowałam miłości na siłe, bo nie mogę bez niej żyć.Z tym że ja nie uważam, że jestem gorsza, nigdy nie obwiniałam się, gdy coś było nie tak. Może, na samym początku, ale potem byłam realistką i widziałam,co się dzieje, jak, dlaczego. Nigdy nie czułam się gorsza. Czasami, na kilka sekund, pojawiały się w głowie myśli, że może coś ze mną nie tak, ale szybko znikały. Co do afer miłosnych i trudnych ludzi... zawsze fascynują mnie tacy ludzie. moi znajomi, przyjaciele, partnerzy...wszyscy takimi są. nudzą mnie przeciętni ludzie. No i jestem typem kompulsywnym do tego mam ChaD.Wszystko albo Nic. Kochałam za bardzo. |
|
|
|
|
|
#44 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 888
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Chyba nie do końca rozumiem. Czytałaś książkę? Nie zgodzę się w ogóle, że takie kobiety same siebie tym definiują. To nie jest świadoma cecha, z którą można się uosabniać. Ja i 2 znane mi kobiety, oraz wg. opinii które słyszałam, tysiące czytelniczek, dopiero w momencie czytania książki doznawały olśnienia "to o mnie! właśnie tak robię...Nigdy nie pomyślałam, że to coś "złego"" Myślę, że żadna z tych kobiet nie powiedziałaby o sobie, że jej największą wartością jest "ogromne kochanie" partnera i zdolność do poświęceń. Co do ostatniego zdania, cóż trochę się zgadzam, a trochę nie. Owszem, na własne życzenie, ale nieświadomie. Jeśli przyjmiemy, że to nadal jest na własne życzenie, to w zasadzie większość problemów, niepowodzeń w życiu jest na nasze własne życzenie, oprócz wypadków nie z naszej winy, chorób genetycznych itp. prawda? Edytowane przez alexandraa13 Czas edycji: 2013-12-02 o 17:03 |
|
|
|
|
|
#45 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Stad pisze o moich przemysleniach i obserwacjach popartych niczym wiecej jak... zyciem. To dyskusja i dobrze jak pojawia sie inna strona medalu, ktora moze niektore z nich opamieta. |
|
|
|
|
|
#46 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 888
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;43983607]Ale Twoj punkt widzenia (oparty w glownej mierze o ksiazke) rowniez moze wyzwolic pewien ciag myslowy - to ja mam problem, musze sie zmienic, jestem bluszczem, kocham za bardzo, ograniczam go.
Stad pisze o moich przemysleniach i obserwacjach popartych niczym wiecej jak... zyciem. To dyskusja i dobrze jak pojawia sie inna strona medalu, ktora moze niektore z nich opamieta.[/QUOTE] Tak zrozumiałam ten wątek, że rozmawiamy o tym co jest poruszone w książce i wg jej "terminologii". i ten ciąg myślowy właśnie uważam za poprawny - ja mam problem (nie znaczy - moja wina, przeze mnie! ), muszę się zmienić (jeśli nie chcę, żeby kiedykolwiek powtórzyła się historia toksycznego związku), kocham za bardzo. To że jestem bluszczem i ograniczam go bym wywaliła, bo to inny temat. Często takie kobiety właśnie starają się być bardzo wyrozumiałe, "rozumieć" partnera, usprawiedliwiają go i bardzo wiele wybaczają. Tak naprawdę uważam, że ZAWSZE po wyjściu z toksycznego związku należy się bardzo solidnie zastanowić i zauważyć PROBLEM W SOBIE. Nie winę, nie źródło problemów w związku, nie stwierdzać, że cokolwiek "przeze mnie". Zapytać siebie dlaczego związałam się z kimś, kto jest agresywny i wybuchowy? Dlaczego zaczęłam bardziej przejmować się jego problemami niż on sam? Czemu staram się go zrozumieć i wspierać, chociaż on nigdy nie wspiera mnie i nie stara się zrozumieć? Czemu myślałam, że w imię miłości mogę kończyć dzień płaczem w poduszkę? Dlaczego jeśli nie czułam się z nim bezpieczna i szanowana, to tak bardzo go potrzebowałam? Do czego? itd. Jeśli sobie na powyższe pytania nie odpowiemy, a stwierdzimy że trafiłyśmy na zamkniętego w sobie egoistę i jedyne co musimy zrobic, to zerwać ten związek i następnym razem związać się z kimś bardziej otwartym, to moim zdaniem jest działanie na krótką metę. Być może nawet się uda, ale to loteria. ---------- Dopisano o 18:03 ---------- Poprzedni post napisano o 17:53 ---------- [1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;43981824] Widzisz, przesiadujac na Wizazu od 2007, przeczytalam juz setke watkow pisanych przez te, ktore "kochaja za bardzo" i chca sie zmienic. Tyle, ze jak sie czlowiek zaglebil w sprawe, to sie okazywalo, ze w zwiazkach, w ktorych byly, bylo klamstwo, zdrady, rozstania i powroty, krytykowanie, itd. [/QUOTE] Właśnie, to jest dobry przykład. W ogóle mam wrażenie, że chodzi nam o to samo ale jakoś inaczej ![]() Wniosek z takich wątków: to nie dziewczyna, jej zachowanie, charakter czy tam osobowość jest problemem, to związek jest toksyczny. I to często z winy faceta, dla którego ona się chce zmienić. Jak rozumiem dla Ciebie wniosek jest podobny? Z tym że wg mnie ten wniosek nie wyklucza się z koniecznością pracy nad sobą. Bo chociaż to nie np. nadmierna zazdrość dziewczyny, nieufność i ciągłe kontrolowanie jest źródłem problemów ale np. nielojalność faceta, jego kłamstwa i obietnice bez pokrycia to i tak ONA powinna nad sobą pracować. Nas tym, żeby nie tkwić w związku z osobą niegodną zaufania, żeby nie usprawiedliwiać i nie próbować "zrozumieć" powodów kłamstw faceta i nigdy więcej nie pomyśleć, że musi pocierpieć "w imię miłości". Oczywiście wszytsko to pisze z perspektywy tej kobiety i tylko na niej sią skupiam, nie na jej partnerze. Edytowane przez alexandraa13 Czas edycji: 2013-12-02 o 18:06 |
|
|
|
|
#47 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 99
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Tez czytalam ta ksiazke i wiele aspektow, ktore zostaly poruszone odnalazlam w sobie...Mnie dziwi tylko jedno...to tajemnicze przyciaganie mojego bylego faceta...Bylam w wielu zwiazkach, jednych krotszych drugich bardziej powaznych ale to co sie teraz wydarzylo to jest jakis horror... Byly np sytuacje gdzie chcialam isc na silownie od razu po pracy a to wiazalo sie z brakiem spotkania z moim bylym...Najpierw byly sugestie, ze nie bedziemy sie widziec i ze mam wybrac inne rozwiazanie a z czasem pojawily sie zarzuty, ze on w tym zwiazku czuje sie jak po slubie, ze czuje sie zamkniety w klatce...no heloł?? Sam najpierw mial lekkie pretensje, ze silownia jest wazniejsza od niego a pozniej ja zostalam obarczona wina, ze sie caly czas widywalismy...Ogolnie widywalismy sie codziennie, czasami nawet w srodku tygodnia spalismy u siebie...weekendy tez razem spedzalismy... Tylko wiecie co jest najgorsze? Przed nim mialam zwiazek z facetem, ktory byl moim sasiadem...nie wydywalismy sie tak czesto i tak dlugo w ciagu dnia jak z nim...i kto wie czy ja nie "nauczylam" sie tego "bluszczenia" od niego poprzez jego chec widywania sie ze mna i spedzania ze mna jak najwiecej czasu... Nie powiem uwielbialam z nim spedzac czas, nawet gdy ciagle robilismy to samo...Kochalam go calym serduchem ale to co sie u mnie stalo jest dla mnie jedna wielka niewiadoma...
|
|
|
|
|
#48 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 484
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Ale z tego, co pamiętam, było tam napisane, że takie kobiety, wybierają sobie partnerów niedostępnych emocjonalnie, trudnych (tak jak piszesz często nieświadomie), bo mają nadzieję, że uda im się ich zmienić. Wzbudzić uczucia, których nie otrzymały od np. równie niedostępnego ojca (z tego co pamiętam takie przykłady tam były podawane). Czyli wybór jest z góry oczywisty i beznadziejny, a one z uporem maniaka brną w to dalej. Czy świadomie, czy nie, mnie o to nie pytaj. Jedne pewnie są tego świadome, ale inaczej nie potrafią, a inne wręcz przeciwnie. No wiec, ja się może źle wyraziłam. Nie chodzi o to, że one tak to nazywają, bo przeczytały książkę i wiedzą 'o, ja kocham za bardzo, jestem taką kobieto, o mnie pisali'. A o to, że w samym swoim podejściu, schemacie postępowania wyżej stawiają to czego chce, potrzebuje partner, niż to czego chcą one są same. Partner jest ważniejszy, nieważne, czy zdają sobie z tego sprawę, czy nie. Dlatego wydaje mi się, że czasem zamiast kisić się w tych sosach, książkach typu kobiety, które kochają za bardzo albo innych zołzach i analizować, rozkmiać lepiej po prostu skupić się na sobie. Na tym czego chcę, co lubię, czego oczekuję od chłopa, związku, życia. Co lubię robić, i tym ogólnie się zająć. Objąć inny plan w życiu, niż próby wzbudzenia miłości, w kimś kto jej odwzajemnić nie chce. ---- Ogólnie chodzi mi o to, że one podświadomie, czy też świadomie próbują oprzeć swoje poczucie wartości na uczuciu, bądź jego braku obiektu swojej miłości. Tak, jakby nie miały w życiu innego punktu zaczepienia.
__________________
IT - programuj, dziewczyno! Edytowane przez rockandrollqueen Czas edycji: 2013-12-02 o 23:34 |
|
|
|
|
|
#49 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 367
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
![]() No i odkąd pamiętam brakowało mi tej miłości, w podstawówce bez przerwy pytałam kuzynkę tulac sie do niej "ale lubisz mnie?" co i tak ciężko mi przechodziło przez gardło ![]() Czasem mam odpały, ale to chyba niezwiązane z tym a może związane. Podejrzewam u siebie nerwicę lękową, ale do psychologa wybieram się kilka miesięcy i wciąż stoję w miejscu bo nie mogę żadnego znaleźć
|
|
|
|
Okazje i pomysĹy na prezent
|
|
#50 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 484
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
__________________
IT - programuj, dziewczyno! |
|
|
|
|
|
#51 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Jest mi wstyd przed samą sobą za to, co robiłam kiedyś. Do tego stopnia, że gdy ktoś pyta, czy byłam kiedyś z X, zaprzeczam. Jest mi zwyczajnie wstyd.
Edytowane przez limonka1983 Czas edycji: 2013-12-03 o 00:12 |
|
|
|
|
|
#52 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 99
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Przeczytalam kiedys, ze taki wampir emocjonalny z profilem psychopaty jest w stanie zgotowac kobiecie dwie rzeczy : raj na ziemi po ktorym jest juz tylko pieklo... Moje pieklo trwa do dnia dzisiejszego i nie wiem ile jeszcze trwac bedzie... |
|
|
|
|
|
#53 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Edytowane przez limonka1983 Czas edycji: 2013-12-03 o 00:54 |
|
|
|
|
|
#54 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 99
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Ja Ci powiem tak...odnosnie nanoszenia "poprawek" na mnie, na moje zachowanie, sposob bycia sluszalam prawie caly czas...Albo sie zmienisz albo koniec z nami, albo przemyslisz to wszystko albo konczymy ta dziecinade...i co ja robilam? a no wpadalam w wieksza depreche bo wiedzialam, ze wina mimo wszystko nie lezy po mojej stronie ( pisanie erotycznych flirtow) i ja postawiona przed ultimatum z jego strony probowalam walczyc...jednak moja psychika juz tak wysiadla, ze zaczelam sie sama gubic i dusisz z wlasnymi myslami....
Co do atrakcyjnosci...ja od niego slyszalam, ze nigdy nie mial tak pieknej kobiety, tak seksownej (mimo, ze tez bylam i jestem na dietach), tak dobrej w lozku...no po prostu do pewnego momentu twierdzil, ze jestem jego idealem...a idealy przeciez nie istnieja...z czasem natomiast zaczely sie pojawiac sugestie ze mi sie przytylo, ze mam zniszczone wlosy, a to ze stroj nie taki... i tak poprzez takie nowinki odechcialo mi sie wszystkiego...Uwazalam, ze jezeli ktos komus mowi, ze go kocha to kocha i akceptuje takim jakim jest czyli z pelnym bagazem doswiadczen, charakter i kwestia fizyczna... Mojego bylego jaraly szpilki, ogladal sie za kobietami, ktore mialaly chociaz jakas "szpilke", podczas seksu chcial mnie widziec w seksownych ciuszkach, ponczoszkach a ja ze go kochalam, chcialam dla niego wszystko a widzac ze to go "jara" podejmowalam sie wyzwania... z czasem kiedy trafilam na strone kobieceserca.pl trafilam na artykul zatytuowany "trujacy narcyz"...o zgrozo...to co tam przeczytalam...pierwsze co pomyslalam...TO O MNIE! opisana sytuacja od poczatku do konca, zawierajaca niesamowite szczegoly...teraz tez wiem, ze to wszystko dziala schematycznie... Co do mnie...niestety ale jestem idealnym kaskiem dla facetow z zaburzeniami, psychopatow i narcyzow...Moj sposob bycia (czyt wyglad) niejednokrotnie przykuwa uwage...Pokazuje to co mam najpiekniejsze a ukrywam to co ma nie byc widoczne, do tego uwielbiam chodzic w butach na wysokich obcasach...Absolutnie nie ubieram sie tak zeby wywolac podziw w plci pieknej...Ubieram sie dla siebie, stroje sie dla siebie to wtedy czuje sie prawdziwa kobieta...Wzrost odziedziczylam po tacie, urode po mamie a to wszystko w polaczeniu daje w miare ogarniety efekt... Moj byly kiedy po raz pierwszy mnie zobaczyl powiedzial, ze zakochal sie od pierwszego wejrzenia...Moj byly rowniez na poczatku naszego zwiazku byl "szary i nijaki"...Z czasem, podczas moich obserwacji wyszlo, ze poprzez kontakty z laskami podbudowywal swoje ego, kapal sie wrecz w blasku swojej "za☠☠☠istosci"...Niejedno krotnie wchodzac z nim do galerii uslyszalam " widzialas jak sie na mnie patrzyla"? Bolalo...Najsmieszniejsze jest to, ze tylko ON sam siebie stawial na takim piedestale...tylko ON sam tak o sobie uwazal...kazdy komplement skierowany w jego strone, a to odnosnie miesni przeplatanych z tluszczem, a to odnosnie jaka masz piekna koszule, a to, ze Twoje perfumy sa nieziemskie wprawialy go w stan euforii i czul sie taki niesamowicie "za☠☠☠isty"... I teraz uwaga...ja z kobiety pewnej siebie, znajacej swoja wartosc, majacej szacunek, wiedzacej co jest dobre a co zle, akceptujacej siebie i przekonanej o swojej wartosci zamienilam sie w szara, nijaka, pozbawiona charakteru, charyzmy, rozsadku, celu i co gorsza szacunku do siebie i nastapila ZAMIANA ROL... Ale wiecie co? To co zatracilam to tylko zatracilam a nie STRACILAM...to we mnie jest...gleboko zakorzenione...wiem, ze tylko czas pozwoli mi zmierzyc sie z tym wszystkim i zaczac uzywac rowniez mojej drugiej polowki glowy- tej rozsadnej... |
|
|
|
|
#55 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Edytowane przez limonka1983 Czas edycji: 2013-12-03 o 09:48 |
|
|
|
|
|
#56 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 484
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
O matko, czy tylko mi się wydaje, że z tego wątku jest więcej szkody niż pożytku? Jak was, czytam to tylko nasuwa mi się na myśl, że wy to po prostu lubicie. Lubicie te emocje, lubicie robić dramat ze swojego życia. Czepiać się toksycznych typów, bo normalny = nudny. Lubicie zakładać sobie wątki o kochaniu za bardzo i w nich biadolić, roztrząsać, analizować, dramatyzować i tak bez końca.
__________________
IT - programuj, dziewczyno! |
|
|
|
|
#57 | ||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 99
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Szkoda gadac... ---------- Dopisano o 11:38 ---------- Poprzedni post napisano o 11:30 ---------- Cytat:
Jezeli widze, ktos potrzebuje pomocy, rozmowy, przeanalizowania czegos co wydaje mu sie trudne, niezrozumiale to niestety (stety) jestem typem kobiety/czlowieka , ktory nie potrafi przejsc obojetnie wobec takiej sytuacji i jakkolwiek ale zawsze chcialabym pomoc takiej osobie...Im bardziej zrozumie pewien schemat tym lepiej dla niej na przyszlosc...Lepiej tylko dla niej bo byc moze uniknie przez to kolejnego zwiazku, ktory na odleglosc nie pachnie juz konwaliami.... |
||
|
|
|
|
#58 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 330
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Rockandrollqueen nikt nie zmusza Cie żebyś czytała wątek jeśli Cie nie interesuje ani nie dotyka, zgadzam się z sisi1992.
A Tobie limonko gratuluję że się z tego wyrwałaś i jesteś teraz szczęśliwa. Ty ułożyłaś sobie życie,a Twój eks ma kogoś? Czy spogląda na Ciebie z zazdrością?
__________________
Zgubiłam się po drodze do miejsca, w którym teraz się znalazłam. Too much of nothing so why don't we give it try Too much of something we're gonna be living a lie... Edytowane przez magdish Czas edycji: 2013-12-03 o 11:57 |
|
|
|
|
#59 | ||
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
---------- Dopisano o 12:13 ---------- Poprzedni post napisano o 12:09 ---------- Cytat:
Eks jest z dziewczyną o 6 lub 7 lat młodszą, malutką, pulchniutką, niezbyt urodziwą, popijająca... Zupełne przeciwieństwo tego, o czym mówił. Może charakterem nadrabia? Myślałam, że jak już się z kimś zacznie spotkać, będzie to minimum miss Polski. No więc ma kolejną ofiarę do urabiania. A chyba działa coś w tym temacie, bo za chwile zacznie się 3 rok mojego milczenia, a ona jest bardzo o mnie zazdrosna (mamy wspólnych znajomych). Dowiedziałam się też, że on żałuje, iż TAK MNIE TRAKTOWAŁ. Ale teraz mam to już gdzieś
Edytowane przez limonka1983 Czas edycji: 2013-12-03 o 12:36 |
||
|
|
|
|
#60 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 99
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Swietnie limonka
Ciesze sie, ze jestes szczesliwa...Ja niestety czesto (za czesto) lapie sie na tesknocie do niego mimo wszystko...Mam przed oczami wszystkie wspolnie spedzone chwile, wakacje, kolacje przy swiecach, rocznice, miesiecznice...Szczerze? do momentu kiedy mnie pierwszy raz nie zostawil (rok temu) myslalam, ze chwycilam Pana Boga za nogi...Pozniej do mnie napisal, ze przeprasza mnie za wszystko, ze zaluje, ze nie spotykal sie z roznymi kobietami ale zadna mi nie dorownala i ciagle rozmawial tylko o mnie...i nie wiem w zasadzie czy napisal do mnie po 2 miesiach bo nadal mnie kochal czy zatesknil za ta dobra, troskliwa, wyrozumiala kobieta, ktora jak sam okreslil jest wyjatkowa...i tylko wydawalo mu sie, ze mnie kocha...przelomem w naszym zwiazku bylo odrycie tych smsow na poczatku czerwca tego roku...pod koniec lipca kolejnej rozmowy az w koncu on zerwal mowiac, ze sie dusi, meczy, ze albo zaczne sie normalnie zachowywac i mu ufac albo konczymy ta decinade...Tylko kolejna sprawa...jak mialam zaczac mu ufac skoro on nadal mial kontakt z ta dziewczyna? Zero wyrozumialosci z jego strony i spojrzenia co moze czuc jego kobieta... i ze kontakt z jakas tam panna ma dla niego duze znaczenie bo on jest ciekawy co u niej sie dzieje... |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:40.






Samorealizacja, studia, fitness, siatkowka i masa artykulow na temat zwiazku przewaza w moim zyciu




Po rozstaniu właśnie doszłam do wniosku, że potrzebowałam miłości na siłe, bo nie mogę bez niej żyć.
do tego mam ChaD.



