Koty - część VII

[Vivienne]

Byłam na kontroli u weta, już tak, żeby się pokazać, ze juz ok... a tu w brzuszku wymacała coś wielkości 2 zł Olej dostałam i jutro znów

Napisane przez Suvia

u mnie jakoś nie potrafią załapać, ze to przecież nie są pieniądze wydawane co miesiąc, tylko jak zamówię mnóstwo żarcia, wielki żwir, jakieś akcesoria i pare zabawek to starcza to na jakiś czas i w ogólnym rozrachunku wychodzi taniej. No ale widzą jeden zbiorczy rachunek i robią wielkie oczy

Widocznie jest taki szok jak się widzi sumę, ale jak tak patrzę to naprawdę nie zamówiłam az tak wiele. A cenowo i tak jest ok, bo jak coś kosztuje w zamówieniu zbiorczym 2 zł za sztukę, w zwyklym zoologicznym 3,2 zł, a w Kakadu 4 to jest jednak różnica.

[iwona1110]

Ja w sklepie zoologicznym stacjonarnym nie kupię nawet tego czym karmie koty.

[Nimfa20]

Napisane przez Vivienne

W tym rzecz, że tylko jedzenie i pare myszek

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Myszki może te?

http://www.zooplus.pl/shop/koty/zaba...luszowe/225254

Napisane przez iwona1110

Nie martw się;-) jakby co wyślę Ci kopie mojego rachunku za zamówienie. TŻ stwierdzi że jesteś bardzo oszczędna:-D

No nieźle

Napisane przez Malla

tak!

Może się zakochała...

Minęło paręnaście lat , ale dalej tego nie rozwiązałam

Napisane przez Suvia

muszę jeszcze poszperać w starych zdjęciach siostry, w moich zbiorach zdjęć jej stadka znalazłam tylko grubego kota na kanapie



Tak! Przeżyłam rozczarowanie w tamtym tygodniu, bo przyniesiony przez kuriera żwir nie był zapakowany w karton A liczyłam na taki ogromniasty.

Ale odbiłam sobie w zamówionych prezentach na święta - każdy zapakowany był w karton <3




u mnie jakoś nie potrafią załapać, ze to przecież nie są pieniądze wydawane co miesiąc, tylko jak zamówię mnóstwo żarcia, wielki żwir, jakieś akcesoria i pare zabawek to starcza to na jakiś czas i w ogólnym rozrachunku wychodzi taniej. No ale widzą jeden zbiorczy rachunek i robią wielkie oczy

Kartony górą!

Ja zamówiłam drapak za 300 zł + jedzenie itd. za ponad 100 zł . I książkę za 100 i się nasłuchałam

Napisane przez iwona1110

Ja w sklepie zoologicznym stacjonarnym nie kupię nawet tego czym karmie koty.

Ja tak samo.

[daktylek1987]

Ja też robię takie duże zamówienia raz na 3-4 miesiące i to wychodzi jakieś 500-600 zł (w tym żwirek, mokre, suche, przysmaki, zabawki, pasta na kłaczki itd.). Do tego w międzyczasie czasem zamówię coś dodatkowo np. ostatnio żel do dziąseł, transporter, legowisko itd. Wiadomo, jest to trochę pieniędzy, ale biorąc koty byłam świadoma ile to kosztuje. Zresztą ja odkładam co miesiąc po 100-150 zł i tak się uzbiera. Czasem mama mi coś dorzuci i jest na ekstra akcesoria.
Bywam w zoologicznych i widzę jakie są różnice w cenie, na samym żwirku kilkadziesiąt złotych. A tak nie dość, że taniej, to jeszcze przyniesione pod drzwi.

Nie raz jak ktoś zapyta i powiem mu ile to mi mniej więcej wychodzi, to pytają się czy wiem co mogłabym sobie za to kupić, jak mi nie szkoda itd. Ja nawet nad tym się nie zastanawiam. Prawda jest taka, że żadna rzecz kupiona za te pieniądze nie sprawiłaby mi tyle radości co moje dwa futerka.

[Rybiorek]

Napisane przez daktylek1987

J

Nie raz jak ktoś zapyta i powiem mu ile to mi mniej więcej wychodzi, to pytają się czy wiem co mogłabym sobie za to kupić, jak mi nie szkoda itd. Ja nawet nad tym się nie zastanawiam. Prawda jest taka, że żadna rzecz kupiona za te pieniądze nie sprawiłaby mi tyle radości co moje dwa futerka.

Mielismy w planach na wiosne kupic nowy samochod.... ale w swieta wyszla choroba Skutera, zdiagnozowanie choroby trwalo (3 rozne kliniki weterynaryjne), potem leki, dokupienie brakujacych rzeczy aby mozna bylo zmienic diete Skutera itp pochlonelo troche pieniedzy. Takze nadal jezdzimy nasza stara renowka.

Dla wielu osob to co robimy jest jakas abstrakcja, czyms co sprawia problem i jest poswieceniem. Dla nas tak to nie wyglada.

Gdyby ktos z rodziny tych osob byl chory zrobiliby to samo.

Kwestia tego co jest dla kogos wazniejsze. Niektorzy nie rozumieja ze to co dla nich jest glupie dla innych nie jest, to co dla nich jest niewazne dla innych jest bardzo wazne.

Inna sprawa jak te osoby podchodza do zycia zwierzat myslac ze tylko my ludzie mamy prawo do zycia....

[Suvia]

Zresztą takie gadanie (przynajmniej jeśli chodzi o te standardowe rzeczy - żarcie, żwirki) jest bez sensu po prostu jak już ma się to coś na co się tę kasę wydaje. Jakby nam nie przyszło do glowy mieć zwierzaka/zwierzaki w domu, to te pieniądze i tak by poszły w cholerę, tylko na coś innego

Moja mama jak miała dzień marudy to też wyliczała ile Felut kosztował przez te kilka lat (teraz nie wylicza, bo kot i zakupy dla niego to moja działka). Taak, bo już widzę, jak odkłada te sumy na konto oszczędnościowe (jakbyśmy Feluta nie mieli i nie planowali mieć)



mam znajomych, które większe sumy wywalaja na papierosy, alkohol. I ostatnie co by mi przyszło do głowy to wyliczac i kręcić na nich paluszkiem, ze tyyyle wyrzucają. Ich zdrowie, ich finanse - ich sprawa. A innym jakoś to tak łatwo przychodzi. Ostatecznie wydaje mi się, ze z Feluta jest odrobinke większy pożytek niz z paczki papierochów dziennie...

[daktylek1987]

Napisane przez Suvia

Zresztą takie gadanie (przynajmniej jeśli chodzi o te standardowe rzeczy - żarcie, żwirki) jest bez sensu po prostu jak już ma się to coś na co się tę kasę wydaje. Jakby nam nie przyszło do glowy mieć zwierzaka/zwierzaki w domu, to te pieniądze i tak by poszły w cholerę, tylko na coś innego

Moja mama jak miała dzień marudy to też wyliczała ile Felut kosztował przez te kilka lat (teraz nie wylicza, bo kot i zakupy dla niego to moja działka). Taak, bo już widzę, jak odkłada te sumy na konto oszczędnościowe (jakbyśmy Feluta nie mieli i nie planowali mieć)



mam znajomych, które większe sumy wywalaja na papierosy, alkohol. I ostatnie co by mi przyszło do głowy to wyliczac i kręcić na nich paluszkiem, ze tyyyle wyrzucają. Ich zdrowie, ich finanse - ich sprawa. A innym jakoś to tak łatwo przychodzi. Ostatecznie wydaje mi się, ze z Feluta jest odrobinke większy pożytek niz z paczki papierochów dziennie...

Właśnie, w dzisiejszych czasach często pieniądze i tak się rozchodzą tak szybko, że nawet nie wiadomo kiedy i na co.

O papierosach/alkoholu/imprezach też miałam pisać. Miałam koleżankę, która właśnie się dziwiła moim kocim wydatkom, a sama wypalała paczkę fajek dziennie
Inni wolą wydać np. na imprezę, nie raz jest co najmniej kilkadziesiąt złotych za wieczór, a ja wolę wieczór spędzić z moimi mruczącymi futrzakami.
Co kto lubi, ja to rozumiem, ich pieniądze, ale i tak ciągle ktoś się znajdzie co "jak to można na koty tyle wydawać?".

Myślę, że każdy ma jakiegoś "bzika" na którego jest w stanie wydać więcej niż rozsądek podpowiada

[iwona1110]

Wiadomo że są rzeczy które trzeba kupić - jedzenie, żwirek. trzeba i koniec. Żwirek kupuję na allegro bo taniej niż na zooplus i innych sklepach. Darmowa dostawa i czasem gratis. Kupuję od razu 40 litrów i starcza na dłużej.
Filtry do kuwety - kupuję w sklepie AGD filtry do okapu i przycinam do odpowiedniej wielkości
Jedzenie - przeważnie MP - czasem można upolować zniżki.
W zooplusie taniej ale trzeba tam kupić od razu dużo puszek żeby było taniej a mają np. dwa smaki z sześciu a jak kupuję coś w jednym sklepie to nie chce mi się zamawiać coś w jednym a coś innego w drugim...

Zabawek nasze koty nie potrzebują kolejny milion a i tak je kupujemy. Pod kocim kocykiem teraz leży TŻ. A koty cieszą się z piórka znalezionego na spacerze z przywiązaną tasiemką. Czasem kupuję im coś bo sprawia MI to przyjemność

[daktylek1987]

Napisane przez iwona1110

Wiadomo że są rzeczy które trzeba kupić - jedzenie, żwirek. trzeba i koniec. Żwirek kupuję na allegro bo taniej niż na zooplus i innych sklepach. Darmowa dostawa i czasem gratis. Kupuję od razu 40 litrów i starcza na dłużej.
Filtry do kuwety - kupuję w sklepie AGD filtry do okapu i przycinam do odpowiedniej wielkości
Jedzenie - przeważnie MP - czasem można upolować zniżki.
W zooplusie taniej ale trzeba tam kupić od razu dużo puszek żeby było taniej a mają np. dwa smaki z sześciu a jak kupuję coś w jednym sklepie to nie chce mi się zamawiać coś w jednym a coś innego w drugim...

Zabawek nasze koty nie potrzebują kolejny milion a i tak je kupujemy. Pod kocim kocykiem teraz leży TŻ. A koty cieszą się z piórka znalezionego na spacerze z przywiązanym piórkiem. Czasem kupuję im coś bo sprawia MI to przyjemność

Dokładnie tak samo robię.
Filtry do kuwety też w taki sam sposób
I też prawda, że czasem kupuję coś kotu, bo to mi sprawia radość, że będą mieć. A jak im to przypadnie do gustu, to już w ogóle nie mogę się nacieszyć

[iwona1110]

Napisane przez daktylek1987

I też prawda, że czasem kupuję coś kotu, bo to mi sprawia radość, że będą mieć. A jak im to przypadnie do gustu, to już w ogóle nie mogę się nacieszyć

Mam tak samo
Jak się spodoba to chodzą dumna i blada i męczę TŻ tym że tak mi się udało.
Ale mam też sporo rzeczy które trafiłam jak przysłowiową kulą w płot i leżą sobie w szafie.
Z jedzeniem też zdarzyło mi się nie trafić dlatego nowości wolę kupować po jednej puszcze na próbę niż 6 które później leżą i się kurzą.

[Vivienne]

Napisane przez Nimfa20

Myszki może te?

http://www.zooplus.pl/shop/koty/zaba...luszowe/225254

I jeszcze te z imitacji skóry z kocimiętką - Lady je uwielbia, ale nie wiem gdzie jakieś 6 zaginęło znalazłam ostatnio 5 pod łóżkiem, reszta chyba poszła w niebyt... albo zeżarła

A co do pieniędzy to wiedziałam, ze kot to wydatek. Ale dla mnie takie wydatki to przyjemność A TZa denerwuje to, że kupuję wszytsko na raz, zamiast co miesiąc

[daktylek1987]

Napisane przez iwona1110

Mam tak samo
Jak się spodoba to chodzą dumna i blada i męczę TŻ tym że tak mi się udało.
Ale mam też sporo rzeczy które trafiłam jak przysłowiową kulą w płot i leżą sobie w szafie.
Z jedzeniem też zdarzyło mi się nie trafić dlatego nowości wolę kupować po jednej puszcze na próbę niż 6 które później leżą i się kurzą.

Moim takim ostatnim trafionym zakupem jest to legowisko-tunel (wrzucałam niedawno zdjęcie). Mała uwielbia w nim spać, całą noc przesypia spokojnie w nim. A jakie pozy przybiera
Strasznie się ostatnio cieszę, że tak mi się udało trafić

---------- Dopisano o 19:30 ---------- Poprzedni post napisano o 19:27 ----------

Napisane przez Vivienne

I jeszcze te z imitacji skóry z kocimiętką - Lady je uwielbia, ale nie wiem gdzie jakieś 6 zaginęło znalazłam ostatnio 5 pod łóżkiem, reszta chyba poszła w niebyt... albo zeżarła

A co do pieniędzy to wiedziałam, ze kot to wydatek. Ale dla mnie takie wydatki to przyjemność A TZa denerwuje to, że kupuję wszytsko na raz, zamiast co miesiąc

U mnie te myszki są nieużywane, zero zainteresowania.
Z myszek lubią tylko takie z grzechotką, "ćwierkające" oraz z długim ogonkiem (bodajże myszki egipskie w zoo+).

Ja wolę raz i mieć spokój. Jak kupowałam co miesiąc, to miałam wrażenie, że co chwilę wydaję pieniądze.

[Suvia]

u nas myszki działają tylko jak je trochę rozbroję, nawlekę na tesiemkę i zacznę tym machać

chociaż - RAZ tylko Felut zapałal miłością do mychy. Lat temu pięć. Była to mycha rozmiarów średnich, pokryta futerkiem. Fela z nią spała, myła ją itd. Leżała sobie taka mokra, wymemlona. A potem mycha zaginęła w akcji i juz żadna inna zabawka nie była w stanie jej zastąpić

[daktylek1987]

Napisane przez Suvia

u nas myszki działają tylko jak je trochę rozbroję, nawlekę na tesiemkę i zacznę tym machać

chociaż - RAZ tylko Felut zapałal miłością do mychy. Lat temu pięć. Była to mycha rozmiarów średnich, pokryta futerkiem. Fela z nią spała, myła ją itd. Leżała sobie taka mokra, wymemlona. A potem mycha zaginęła w akcji i juz żadna inna zabawka nie była w stanie jej zastąpić

Mała ma taką myszkę. Była to jej pierwsza myszka u mnie, w dodatku uszyta przeze mnie własnoręcznie z kawałka starego polarowego koca, trochę koślawa. Ogonek straciła co prawda w dwa dni, ale reszta jest do dziś. Nadal ją uwielbia, strasznie mnie tym wzrusza, żadna kupna myszka jej nie pobiła

[Suvia]

kurczę, może jej coś wykombinuje z takiego kocyka, na którym śpi a nuż pokocha

[esfira]

Napisane przez Suvia

kurczę, może jej coś wykombinuje z takiego kocyka, na którym śpi a nuż pokocha

a mój kot śpi na komputerze... i co teraz?

[Suvia]

nie ma zmiłuj młoteczek i do roboty!!

[iwona1110]

Napisane przez esfira

a mój kot śpi na komputerze... i co teraz?

Chciałam zaproponować żebyś sama pobawiła się myszką...ale to chyba nie to forum;-)

[esfira]

Napisane przez iwona1110

Chciałam zaproponować żebyś sama pobawiła się myszką...ale to chyba nie to forum;-)

uznam, że miałaś na myśli myszkę optyczną, ale nie, myszka optyczna kota nie interesuje

[Malla]

Napisane przez Suvia

chociaż - RAZ tylko Felut zapałal miłością do mychy. Lat temu pięć. Była to mycha rozmiarów średnich, pokryta futerkiem. Fela z nią spała, myła ją itd. Leżała sobie taka mokra, wymemlona. A potem mycha zaginęła w akcji i juz żadna inna zabawka nie była w stanie jej zastąpić

Ulubiona myszka Danielsa przyjechała razem z nim z DT
Kotka znajomych ma taką maskotkę, z którą spała jako kociak, świnkę. Kotka ma już jakieś 7 lat, świnka przestała być różowa jakieś 5 lat wcześniej, a ta nadal chodzi z nią w pysku po domu.

Napisane przez iwona1110

Chciałam zaproponować żebyś sama pobawiła się myszką...ale to chyba nie to forum;-)

Nie wiem, czy byśmy dosłyszały Cię z piwnicy

[Nimfa20]

Napisane przez daktylek1987

Nie raz jak ktoś zapyta i powiem mu ile to mi mniej więcej wychodzi, to pytają się czy wiem co mogłabym sobie za to kupić, jak mi nie szkoda itd. Ja nawet nad tym się nie zastanawiam. Prawda jest taka, że żadna rzecz kupiona za te pieniądze nie sprawiłaby mi tyle radości co moje dwa futerka.

Fajnie, że ktoś myśli tak jak ja Jejku, jak ja nienawidzę, jak ktoś komentuje moje zakupy dla zwierząt

I jeszcze bezczelnie stwierdza, że 'ja za to dla swojego dziecka kupiłabym to czy tamto, a ty tyle tracisz...'

Nie wiem, niektórzy chyba chcą wzbudzić we mnie poczucie winy, że nie mam dzieci, 'tyyyle' zarabiam i tracę na 'pierdoły'

Napisane przez Rybiorek

Dla wielu osob to co robimy jest jakas abstrakcja, czyms co sprawia problem i jest poswieceniem. Dla nas tak to nie wyglada.

Kwestia tego co jest dla kogos wazniejsze. Niektorzy nie rozumieja ze to co dla nich jest glupie dla innych nie jest, to co dla nich jest niewazne dla innych jest bardzo wazne.

Inna sprawa jak te osoby podchodza do zycia zwierzat myslac ze tylko my ludzie mamy prawo do zycia....

Otóż to. A założenie rodziny to nie poświęcenie? Będąc obiektywnym, dzieci to dopiero 'problem' Co najmniej przez 18 lat

Napisane przez Vivienne

I jeszcze te z imitacji skóry z kocimiętką - Lady je uwielbia, ale nie wiem gdzie jakieś 6 zaginęło znalazłam ostatnio 5 pod łóżkiem, reszta chyba poszła w niebyt... albo zeżarła

A co do pieniędzy to wiedziałam, ze kot to wydatek. Ale dla mnie takie wydatki to przyjemność A TZa denerwuje to, że kupuję wszytsko na raz, zamiast co miesiąc

Też je zamówiłam. Nie zdążyłam na ten zestaw za 8,80 12 elementów chyba. Cham ma ostatnio bzika na punkcie myszek czy kulek z piórkami. Szalał jak nienormalny, o nogi mi się obijał, prawie psy staranował, ale to nic, mycha ważniejsza

Moje psy się dorwały do tych myszy, jedna już straciła ogon, a druga była obśliniona, ale wyszła cały z pyska Majla

Ale kupię mu w zoologicznym

[Rybiorek]

Napisane przez Nimfa20

F


Otóż to. A założenie rodziny to nie poświęcenie? Będąc obiektywnym, dzieci to dopiero 'problem' Co najmniej przez 18 lat

Ja mam nadzieje ze moje koty beda 'problemem' minimum tyle

[daktylek1987]

Napisane przez Rybiorek

Ja mam nadzieje ze moje koty beda 'problemem' minimum tyle

Ja też

Napisane przez Nimfa20

Fajnie, że ktoś myśli tak jak ja Jejku, jak ja nienawidzę, jak ktoś komentuje moje zakupy dla zwierząt

I jeszcze bezczelnie stwierdza, że 'ja za to dla swojego dziecka kupiłabym to czy tamto, a ty tyle tracisz...'

Nie wiem, niektórzy chyba chcą wzbudzić we mnie poczucie winy, że nie mam dzieci, 'tyyyle' zarabiam i tracę na 'pierdoły'

Strasznie nie lubię porównywania kotów do dzieci. Kot to kot, dziecko to dziecko.

Gdybym miała dzieci, a nie miała kotów to pewnie te pieniądze szły by na nie. Jeżeli kiedyś będę mieć dzieci, to będę musiała jakoś to pogodzić i już.

Na chwilę obecną nie mam dzieci/dziecka, nie planuję, nawet nie wiem czy kiedykolwiek będę chciała/miała.
To, że dbam o moje koty, nie znaczy, że są dla mnie "substytutem" dziecka.

[iwona1110]

Napisane przez daktylek1987

Ja też
Strasznie nie lubię porównywania kotów do dzieci. Kot to kot, dziecko to dziecko.

Gdybym miała dzieci, a nie miała kotów to pewnie te pieniądze szły by na nie. Jeżeli kiedyś będę mieć dzieci, to będę musiała jakoś to pogodzić i już.

Zgadzam się w zupełności
Dla mnie zarówno posiadanie kota jak i posiadanie dziecka to kwestia wyboru. Dobrze jeżeli jest to w obu wypadkach wybór świadomy.
I nie uważam że jedno albo drugie to jakieś poświęcenie. To słowo kojarzy mi się z umęczoną matką polką która poświęca się dla kogoś lub czegoś przy okazji rezygnując z własnego życia.

[Rybiorek]

Napisane przez iwona1110

Zgadzam się w zupełności
Dla mnie zarówno posiadanie kota jak i posiadanie dziecka to kwestia wyboru. Dobrze jeżeli jest to w obu wypadkach wybór świadomy.
I nie uważam że jedno albo drugie to jakieś poświęcenie. To słowo kojarzy mi się z umęczoną matką polką która poświęca się dla kogoś lub czegoś przy okazji rezygnując z własnego życia.

ale sa i takie i wiekszosc z nich nienawidzi swiata za to co je spotkalo

te co widza to jako wybor probuja pogodzic macierzynstwo z praca, domem czasami i nauka

[Kusum]

Nie lubie jak ktos porownuje koty do dzieci. Czasem rodzina sugeruje, ze przelalam instynkt macierzynski na zwierzeta. A tak nie jest. Ja widze wyrazna roznice miedzy dziecmi i kotami. Dziwia sie jak mozna kupowac zabawki dla kotow czy jak mowie, ze karme jedza bezzbozowa.

---------- Dopisano o 11:41 ---------- Poprzedni post napisano o 11:38 ----------

Napisane przez Rybiorek

ale sa i takie i wiekszosc z nich nienawidzi swiata za to co je spotkalo



te co widza to jako wybor probuja pogodzic macierzynstwo z praca, domem czasami i nauka

Moje kolezanki to wszystko godza, ale jakim kosztem? Ja im wspolczuje.

[Malla]

Jeśli chęć posiadania zwierzaka jest wyrazem instynktu macierzyńskiego, to musiał mi się ujawnić w przedszkolu. A dzieci nie cierpię i nie zamierzam mieć.

[Rybiorek]

Napisane przez Kusum

Moje kolezanki to wszystko godza, ale jakim kosztem? Ja im wspolczuje.

Czy one sa widocznie nieszczesliwe?

Poznalam niedawno dwie fajne dziewczyny (Polki) i jedna z nich strasznie mi wspolczuje odkad dowiedziala sie ze dojezdzam do pracy codziennie minimum godzine w jedna strone (czyli sam dojaz dziennie do min 2 godz), mam prace na pelny etat, dom, meza, 3 koty (a druga ma kota wiec czesto rozmawiamy o kotach i obie wiedza ile czasu mi zajmuje opieka nad nimi plus choroba Skutera ma swoje wymagania) i jeszcze staram sie trenowac 5 razy w tygodniu (ale krotko 35 -40 min sesja)

Sumujac - to moj wybor, nie oddam zadnego kota, nie rozwiode sie, pracy na razie nie zmienie, przeprowadzic sie blizej nie chce bo nie chce mieszkac w centrum Dublina, cwiczyc lubie.

[Suvia]

Napisane przez Rybiorek

ale sa i takie i wiekszosc z nich nienawidzi swiata za to co je spotkalo

Albo dzieci, vide moja mama może nienawidzi, to za duże słowo, ale jak dzieciak całe życie widzi, że taaakim jest ciężarem, to chyba coś nie gra.

Milion razy się sama zastanowię zanim będe miała dziecko, na razie się kompletnie na to nie zanosi. To jest taki wóz albo przewóz. Zanim nie będę miała ochoty porwać każdego brzdąca z ulicy (a raczej jeśli w ogóle będę miała taką zajawkę na potomstwo), to się na dziecko nie zdecyduję.

Napisane przez Kusum

Nie lubie jak ktos porownuje koty do dzieci. Czasem rodzina sugeruje, ze przelalam instynkt macierzynski na zwierzeta.

Nic dodać nic ująć:

Napisane przez Malla

Jeśli chęć posiadania zwierzaka jest wyrazem instynktu macierzyńskiego, to musiał mi się ujawnić w przedszkolu.

dzieci mnie męczą w jasna cholerę, zwierzaki nie. Ale spoko, na pewno zastępuje dziecko kotem, luz

[pl_madzia]

Napisane przez Suvia

na tym zdjęciu to dopiero widać ile kudłów zostawia taki bialy brzuszek na ciemnym materiale i to po jednej drzemce...

Moja też z białym brzuszkiem, dywanik w korytarzu codziennie odkurzam na największych obrotach, a co drugi dzień i tak muszę kudły ręcznie ściągać :/ Nie narzekam bo w części tam zalegają też moje :P

Napisane przez Rybiorek

Mielismy w planach na wiosne kupic nowy samochod.... ale w swieta wyszla choroba Skutera, zdiagnozowanie choroby trwalo (3 rozne kliniki weterynaryjne), potem
leki, dokupienie brakujacych rzeczy aby mozna bylo zmienic diete Skutera itp pochlonelo troche pieniedzy. Takze nadal jezdzimy nasza stara renowka.

Są sprawy ważne i Ważniejsze. Samochód jeszcze pojeździ a kot bez leczenia nie da rady

Moja uwielbia te małe myszki z grzechotką. Ma ich z 10 szt, giną jej co chwila, później się odnajdują, dokupuję nowe, ale ma jedną tą pierwszą którą aportowania uczyłam, to bez ogonka, bez oczu, z bialego się ciemnoszara zrobiła a jest tą ukochaną