Moja dziewczyna chce mnie zostawić-pół roku na Erasmusie...

[_ema_]

Napisane przez Mojwa

Czy ja twierdzę, że ona go tam zdradzi, albo ja bałabym się, że facet mnie zdradzi na erasmusie? Nie wkładaj mi w usta nie moich słów.
Po prostu dla mnie związek musi być z żywą osobą, tu, na miejscu, związki na odległość nie wchodzą w grę. A pół roku to bardzo długo.

Ale ja też nie wyobrażam sobie związku na odległość. Z tym, że w tym konkretnym przypadku dostrzegam wiele faktów, które wręcz zmuszają do analizowania sprawy jako jednego, indywidualnego przypadku.
[Pomijam kompletnie fakt, że postawa chłopaka jest patologiczna i wiałabym gdzie pieprz rośnie jakby mi ktoś znowu robił awantury za założenie spódnicy. Skupmy się na faktach]

Wchodząc w związek on wiedział, że erasmus jest jej marzeniem. Nawiązał relację = zaakceptował ten fakt. I teraz tak - ani on nie ma prawa nakazywać jej rezygnacji z marzeń - trzeba było nie wchodzić w związek, skoro wiedział, że wyjazd jest bardzo prawdopodobny. Ani ona nie ma obowiązku tłamszenia siebie w tym wieku i dla tak krótkiego i niepewnego związku. Ani nawet nie warto - bo to nie jest jakaś niesamowita długa relacja, którą w ogóle można kłaść na szali ze spełnianiem marzeń. Zastanawiać to się można nad wyjazdem jak jest on chwilową zachcianką i ryzykuje się dobro fajnego, długiego, szczęśliwego związku. A rezygnacja z marzeń na rzecz trupa, który nie bardzo rokuje na przyszłość?
Prosty sposób na zmarnowanie sobie młodości i wielu fajnych szans na rozwój.

[201612051530]

No ale dziewczyna planowała taki wyjazd już wcześniej, zanim zostali parą i widocznie jest to jej wielkie marzenie. Dlaczego miałaby rezygnować, skoro przygotowywała się do tego kilka lat. Nie wyobrażam sobie, żebym miała zrezygnować ze swoich celów, w dodatku takich których spełnienia jestem bardzo blisko. A podejrzewanie o zdradę to już kompletna głupota. Poza tym to dla mnie i tak nie jest to normalna relacja skoro dla autora dziewczyna musiała ograniczyc się do bycia mentorką jedynie dziewcząt Z kolegami może jeszcze rozmawiac? Musisz byc strasznie zakompleksiony

[margitta]

Napisane przez _Tinkerbell

orobliwej zazdrości facetów. Najlepiej, żeby chodziła w dresie i bez makijażu, żeby żaden facet na nią nie spojrzał. Naprawdę, nie rozumiecie, że my lubimy się podobać? I o ile nie jest to megakrótka spódniczka + dekolt do pępka i szpile, to nie widzę nic złego w ubraniu spódnicy, spodenek, albo butów na obcasie czy obcisłej bluzki. Bez przesady, nie jesteśmy wasze na wyłączność.

Taaa zgadzam się w zupełności. Przy czym faceci dzielą się na tych: "ubieraj dres z golfem i się nie rzucaj w oczy" i (w mniejszej grupie) na tych: "zakładaj mini, rozpuść włosy, schudnij trochę, bo wstyd przed kolegami!". Z tej drugiej grupy znam całkiem sporo przedstawicieli. To jest dopiero załamka. I ten tekst, że kobieta przecież świadczy o nich

[_Mia]

Napisane przez Gregorius_

Daj sobie z nią spokój. To pewnie jedna z tych co to poza Polską przypominają psy spuszczone z łańcucha i pozbawiają się godności za samo to, że ktoś jest jakimś tam Hiszpanem czy Francuzem. Byłem - widziałem. Kolesie za samą narodowość mają taki bonus, że ... nic nie muszą robić. A w Polsce cnotka-niewydymka.

Mimo wszystko, głęboko w głowach mamy zakorzenioną mentalność ... kolonialną, czyli taki Hiszpan, Francuz dalej się kojarzy z bogactwem, z miłym życiem, wyższym poziomem. To trochę estyma jaką cieszy się biały człowiek gdy pojedzie np. do takiej Kenii. Tam dziewczyny też mu mało ... laski na dzień dobry nie zrobią tylko dlatego, że jest biały ...

O słodka godzino...
"To pewnie jedna z tych (...)"-> serio? Po czym to stwierdziłeś?

---------- Dopisano o 13:29 ---------- Poprzedni post napisano o 13:27 ----------

_ema_ dobrze prawi

[Mojwa]

Ja też planowałam wyjazd na erasmusa zanim rozpoczęłam związek, jednakże związek jest dla mnie ważniejszy niż erasmus.

Nikt dziewczynie nie każe rezygnować z marzeń. Ale przestańmy się oszukiwać, że on powinien skakać z radości, bo jego dziewczyna wyjeżdża na pół roku do obcego kraju na wymianę studencką. Ona ma prawo wyjechać, on ma prawo tego nie chcieć i nie wytrzymać rozłąki.
Kwestia priorytetów, dla jednych erasmus jest ważniejszy od związku, dla innych nie.
Choć na jej miejscu z tak zaborczym facetem bym wyjechala

[_ema_]

Napisane przez Mojwa

Ona ma prawo wyjechać, on ma prawo tego nie chcieć i nie wytrzymać rozłąki.

Owszem, ma prawo być niezadowolony. Ale czy na pewno ma prawo zakładać, że jego dziewczyna się puści, więc musi ją pilnowac?

[Azhaar]

Mojwa, pewnie że moze nie skakać z radości, ale come on, facet ogólnie jest beznadziejny, wystarczy przyjrzeć się kawałkowi wypowiedzi z pierwszego posta:

Napisane przez zwyczajny_chlopak

No to się wkurzyłem... Ja wiem, że się tym interesuje. Często łaziła na imprezy gdzie byli Erasmusi, ale nie podobało mi się to, to ograniczyła się to bycia ich Mentorem - i to tylko dziewczyn. Odbiera je z lotniska, pokazuje miasto, uczelnię. Jak tylko trafi na jakiegoś Francuza od razu ooooo Francuz i sobie rozmawiają. Szlag mnie trafia.

Że co?!?!

Facet zabrania dziewczynie chodzić na imprezy z Erasmusami i każe jej się ograniczać tylko do kontaktu z dziewczynami?? Dostaje furii bo jego dziewczyna ma czelność rozmawiać z jakimś obcokrajowcem płci męskiej? No błagam...

Mi się wydaje, że ta dziewczyna i tak już zbyt dużo poświęciła dla bycia w tym związku...

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Mojwa

A ja sie dziwie, ze praktycznie wszyscy tak ochoczo podchodza do pomyslu erasmusa i zostawienia faceta (pominmy jakiego, bo tez zachowanie tego pana mi sie nie podoba). Serio, wyjazd na erasmusa to taka wazna rzecz, takie wazne doswiadczenie majace ogromny wplyw na przysslosc? Nie przesadzajmy, serio. To zachcianka. Owszem, fajne doswiadczenie, ale przede wszystkim zachcianka - dlatego porownywanie do pracy nie jest uczciwe.
Mi byloby ogromnie przykro, gdyby moj facet postanowil dla zachcianki nadwyrezyc nasz zwiazek dla zachcianki.

Co nie zmienia faktu, ze zachowanie autora i jego brak szacunku do autorki sa okropne.

Wysłane z mojego XT615

korzyści płynące z erazmusa:
- szlifowanie języka. w wielu krajach obowiązuje angielski na wymianie, ale można przy okazji uczyć się języka danego kraju. ba, mój kolega będąc na wymianie w hiszpanii nauczył się portugalskiego i zdał certyfikat na poziomie b2. w tym momencie mówi biegle po angielsku, hiszpańsku i portugalsku. kiepskie perspektywy pracy, co?
- jeśli ktoś lubi kulturę danego kraju (np. ja uwielbiam Italię) to dla niego będzie to mentalny orgazm dosłownie
- poznajesz nowych ludzi, robisz się bardziej otwarta na ludzi/kulturę, możesz dowiedzieć się fajnych rzeczach o krajach tych osób
- w mojej dziedzinie to akurat fajne doświadczenie - porównać sposób pracy, nauczania
- zwiedzanie - jak ktoś lubi podróżować to wiadomo
- co usłyszałam od kilku nieznających się osób po powrocie z erazmusa - ludzie się zmienili na plus. stali się bardziej otwarci i jakoś tak lepiej im ze sobą czy zwyczajnie łatwiej porozumiewać się z ludźmi
- część pracodawców mówi otwarcie, że patrzą na wymiany studenckie
- jak zaprzyjaźnisz się z ludźmi z innego kraju to masz miejsce wypadowe na wakacje a to już tak trochę z przymrużeniem oka, chociaż moi znajomi utrzymują kontakty z erazmusmi i się odwiedzają.

[201607050913]

Zgadzam się z Mojwa. A jak słyszę Erazmus jako marzenie życia to padam.

Moim zdaniem zachcianka tak, ale ona po prostu chce od niego uciec i słusznie, wiec tlucze o rozwoju etc.

[zwyczajny_chlopak]

Napisane przez skazana_na_bluesa

korzyści płynące z erazmusa:
- szlifowanie języka. w wielu krajach obowiązuje angielski na wymianie, ale można przy okazji uczyć się języka danego kraju. ba, mój kolega będąc na wymianie w hiszpanii nauczył się portugalskiego i zdał certyfikat na poziomie b2. w tym momencie mówi biegle po angielsku, hiszpańsku i portugalsku. kiepskie perspektywy pracy, co?
- jeśli ktoś lubi kulturę danego kraju (np. ja uwielbiam Italię) to dla niego będzie to mentalny orgazm dosłownie
- poznajesz nowych ludzi, robisz się bardziej otwarta na ludzi/kulturę, możesz dowiedzieć się fajnych rzeczach o krajach tych osób
- w mojej dziedzinie to akurat fajne doświadczenie - porównać sposób pracy, nauczania
- zwiedzanie - jak ktoś lubi podróżować to wiadomo
- co usłyszałam od kilku nieznających się osób po powrocie z erazmusa - ludzie się zmienili na plus. stali się bardziej otwarci i jakoś tak lepiej im ze sobą czy zwyczajnie łatwiej porozumiewać się z ludźmi
- część pracodawców mówi otwarcie, że patrzą na wymiany studenckie
- jak zaprzyjaźnisz się z ludźmi z innego kraju to masz miejsce wypadowe na wakacje a to już tak trochę z przymrużeniem oka, chociaż moi znajomi utrzymują kontakty z erazmusmi i się odwiedzają.

Nie zapomnij też o minusach takiego wyjazdu:
-półroczna rozłąka z rodziną, z przyjaciółmi
-może ktoś znaleźć świetną pracę w wakacje, ale będzie musiał ją po 2 miesiącach porzucić ze względu na wyjazd, a druga szansa na pracę może się nie trafić
-koszty, które trzeba ponieść, bo stypendium ledwo starcza na mieszkanie
-nowi ludzie nie zawsze są przyjaźni, mogą ją zgwałcić, może zajść w niechcianą ciąże. nie znając miasta może wejść nie w te uliczki co powinna [np. nocą] i może jej się coś stać
-jedzie na 5 roku studiów, JAK napisze pracę dyplomową?
-może mieć problem z zaliczeniem przedmiotów, i zostanie na uczelni pół roku dłużej, a wszyscy już skończą studia
-co z tego, że będzie miała znajomych zza granicy, jak wróci do kraju i będzie sama [być może bez chłopaka!]
-tak naprawdę to strata semestru na imprezowanie

Dla mnie ten Erasmus to nie jest wyjazd naukowy, widzę zdjęcia osób na facebooku i wszędzie imprezy, kluby, alkohol. Co to za marzenie?

Macie rację z tym, że wiedziałem w co się wplątuję. Przed poznaniem mnie ona już miała odłożone euro na specjalnym koncie z myślą o erasmusie [gdzieś tam truskawki za granicą zbierała], ale myślałem, że jej przejdzie ta fascynacja. Najgorsze jest to, że dla niej mało ważne jest to, gdzie pojedzie, chce jechać gdziekolwiek [np. do tej Pragi chciała, żeby być blisko].

Jestem zazdrosny bo mam być o kogo zazdrosny.

[JanePanzram]

Napisane przez mineralka bez gazu

Zgadzam się z Mojwa. A jak słyszę Erazmus jako marzenie życia to padam.

Moim zdaniem zachcianka tak, ale ona po prostu chce od niego uciec i słusznie, wiec tlucze o rozwoju etc.

no toć jest to wyjazd do obcego kraju, są niektórzy, co wszystko zostawiają, aby w kraje pojechać (Cejrowski za lodówkę), a ty piszesz, że to nie moze byc marzenie. Oh come on...

Ja mam lęk wysokości i nie ogarniam, ze niektórzy lataja w tych kombinezonach jak wiewióry miedzy górami - ale kurka wodna, to że ja o tym nie marzę, nie znaczy, że inny by tego nie zrobił; tak o tym marzy, ze o mało ducha nie wyzionie; wszelkie swe oszczędnosci w to nie zainwestuje; zrezygnuje z wielu rzeczy, a zrobi to. A ja będę na to patrzeć jak na sen wariata powiedzmy bo ja ducha bym wyzionęła, owszem, ale już stojąc na krawędzi w tym kombinezonku

[Mojwa]

Napisane przez _ema_

Owszem, ma prawo być niezadowolony. Ale czy na pewno ma prawo zakładać, że jego dziewczyna się puści, więc musi ją pilnowac?

ale ja napisałam, że zachowanie autora jest okropne! nie zgadzam się z tym, że on uważa, że ona się puści etc.
Odnosiłam się do tego, że wszyscy tak ochoczo twierdzą że ona powinna wyjechać, hurr durr, marzenie życia etc. Bez przesady.

skazana - no owszem, wiadomo że wyjazd za granicę umożliwia poznawanie kultury i języka - nic odkrywczego.
Co do pracodawców - to zależy od branży w dużej mierze
Erasmus fajna rzecz, ale nie róbmy z tego must have bez którego jesteś niemalże nic nie wart, tylko erasmus!11!1oneoneone

[_ema_]

Napisane przez zwyczajny_chlopak

Macie rację z tym, że wiedziałem w co się wplątuję. Przed poznaniem mnie ona już miała odłożone euro na specjalnym koncie z myślą o erasmusie [gdzieś tam truskawki za granicą zbierała], ale myślałem, że jej przejdzie ta fascynacja.

Ba no, trzeba było wziąć mormonkę a potem robić jej awantury, że Ci striptizu nie urządza, albo blondynkę i fochać się, bo liczyłeś, że się przemaluje

Napisane przez Mojwa

skazana - no owszem, wiadomo że wyjazd za granicę umożliwia poznawanie kultury i języka - nic odkrywczego.
Co do pracodawców - to zależy od branży w dużej mierze
Erasmus fajna rzecz, ale nie róbmy z tego must have bez którego jesteś niemalże nic nie wart, tylko erasmus!11!1oneoneone

Erasmus nie jest must have.
Realizacja marzeń - jest must have.
Skoro erasmus jets jej marzeniem - nie nam oceniać o czym kto marzy.
Ja marzę o wielkiej oborze, też powiesz 'no weź,nie przesadzaj, co to za marzenie'? Każdy ma swoje, nie nam to oceniać

[JanePanzram]

Fajnie, odlatujemy w dalekie krainy: wyjazd to nei może być marzenie. To jest właśnie wynik przewalczania swojej racji za wszelką cenę - i dochodzi do takich absurdów.

Wyjazd to nei marzenie. No to właśnie ogrom ludzi, co podróżami żyją, zakwalifikowaliśmy do grupy kapryśnych głupków, co zmyślają, że to lubią i chyba zażywają hobbystycznie kwas, że jeżdżą dla jakiejś... przyjemności? Kaprysu? Bo ich koń w łeb kopnął?
Pieprz i wanilia - dwa kapryśne świry. Cejrowski - renegat z Tworek. Wojciechowska rozbija sie po jakichs zabójczych Himalajach, inny próbuje na K2 sie wspinać swe życie ryzykując, inny wypierdziela z bezpiecznej Polski w jakieś Urale - banda dziwnych przybyszów z kosmosu.

[Mojwa]

Nie rozumiecie.
Ja nikomu nie bronię spełniać marzeń - sama mam swoje i to moja sprawa.
ALE mój partner nie musi ich pochwalać i może się okazać, że realizacja niektórych z nich wiązać się będzie z zakończeniem związku.
Jeżeli ona marzy o erasmusie - niech wyjeżdża, ale nie ma co zaklinać rzeczywistości, że facet powinien czekać, bo co to jest pół roku. Ja bym nie pisała się na półroczną rozłąkę. Nie i koniec - bez dyskusji na ten temat. Jeżeli plany i marzenia moje i mojego faceta byłyby tak skrajnie odbiegające od siebie to znaczy, że dalszy związek nie ma sensu.

Denerwuje mnie tylko jak wiele osób tu twierdzi, że to przecież ERASMUS. Nie o tym, że to jej wielkie marzenie, ale to ERASMUS, prawie jak złapanie pana boga za nogi. A tak wcale nie jest.

Jak już mówiłam - kwestia priorytetów.

[pinku_pinku]

Napisane przez zwyczajny_chlopak

-jedzie na 5 roku studiów, JAK napisze pracę dyplomową?

praca dyplomowa nie zając, nie ucieknie.

Napisane przez zwyczajny_chlopak

-może mieć problem z zaliczeniem przedmiotów, i zostanie na uczelni pół roku dłużej, a wszyscy już skończą studia

no i? poł roku w tę czy w tamtą to nie tragedia

Napisane przez zwyczajny_chlopak

-co z tego, że będzie miała znajomych zza granicy, jak wróci do kraju i będzie sama [być może bez chłopaka!]

braku takiego chłoptasia jakos bardzo nie odczuje a moze wrecz przeciwnie, powita to z ulgą.

[JanePanzram]

Napisane przez Mojwa

Nie rozumiecie.
Ja nikomu nie bronię spełniać marzeń - sama mam swoje i to moja sprawa.
ALE mój partner nie musi ich pochwalać i może się okazać, że realizacja niektórych z nich wiązać się będzie z zakończeniem związku.

No i to rozumiem. Po prostu nei należy zagalopowywać sie w dalekie krańce absurdu. Ktoś może o tym marzyć i nie jest to jego kaprys i wymysł.

Na ten przykład. Był czas, gdzie mój ojciec chciał się zaciągnąć w Legię Cudzoziemską. Ale na świecie już byłam ja i z tego zrezygnował. Tu jednak był już dzieciak na świecie. Tymczasem dziewczyna autora od stu lat o tym ostrzega, że tego chce, dążyła w tym kierunku - a on teraz wyskakiwa z rzeczami, które przeczytał w necie i od znajomych usłyszał, więc szlaban na wyjazdy, "to dowód miłości, jak nie pojedziesz".
Jak ja bym znała takie zapędy swego faceta, to na takie ultimatum nie wpadłabym. Jedno z drugim jak dla mnie niewiele ma wspólnego: nie pojedzie, bo mnie kocha mi też facet mógłby zakazać na ten przykład rysowania w dowód miłości, ale jest to powiedzmy dla mnie ważne, i niezbyt z tego zrezygnuję dla jego wymagań.

Ich drogi rozchodzą się w tym momencie.

[201607050913]

Jane ale jak w ogole można porównywać Erasmusa do podróży Cejrowskiego? Mieszkam w Hiszpanii i poznalam mase Polakow z Erazmusa wiesz ile sie dowiedzieli o tutejszej kulturze? Guzik. Jedyne co szlifowali to fakt angielski, w towarzystwie międzynarodowym, kluby miasto i życie turysty. Nijak sie to ma do Cejrowskiego i Himalajów. Wg mnie jednak niewątpliwym plusem takiego wyjazdu jest otwarcie się, ludzie wracają rzeczywiście odwazniejsi życiowo. Ale to tyle, reszta to bzdura i naciaganie, nikomu nie zabraniam mieć takich marzeń to tylko moje zdanie

[JanePanzram]

Napisane przez mineralka bez gazu

Jane ale jak w ogole można porównywać Erasmusa do podróży Cejrowskiego? Mieszkam w Hiszpanii i poznalam mase Polakow z Erazmusa wiesz ile sie dowiedzieli o tutejszej kulturze? Guzik.

to, że ty widziałaś takich, nie znaczy, że ktoś o takowym wyjeździe nie marzy.
Oczywiście, że można to tak porównywać: chyab zrozumiałaś w tym porównaniu do Cejrowskiego prosty przekaz: że MOŻNA o tym marzyć? Że nie jest to wynik kaprysu - tylko dążeń i marzeń?

Jak nie rozumiesz tego, masz jakis osobisty uraz do erazmusowców, więc tego nie widzisz, to mogę sobie przekonywać.
Ludzie różne, najdziwniejsze, najgłupsze, najniebezpieczniejsze rzeczy robią z powodu marzeń - a ty twierdzisz, że wyjazd na erazmusa to nie może być marzenie.
Mistrz o tym mawiał: besęs i apsurt

---------- Dopisano o 14:41 ---------- Poprzedni post napisano o 14:32 ----------

W mych czasach Erazmusów nie było, gdyby były, to może więcej do nauki bym się przykładała jakbym miała w perspektywie darmową długą wywózkę w jakieś Turcje, czy inne Francje, czy gdzie tam oni wyjeżdżają. Wyobraź sobie nawet, że nie w celu orgii&pijaństwa (w końcu tylko po to panie tam wyjeżdżają, jak się z pisania niektórych wyłania), tylko by obce kraje po prostu zobaczyć i w nich pożyć.

[201607050913]

Nie mam żadnego osobistego urazu to tylko obserwacja, że równie dobrze mogliby sobie wykupić wycieczkę z Sindbadem na 2 tygodnie. Cudze marzenia nie są święte żeby nie móc ich krytykować. Mnie też czasami sprowadzano na ziemię, a czasami nie dałam się, ot życie nie wiem co tak nerwowo reagujesz.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez zwyczajny_chlopak

Nie zapomnij też o minusach takiego wyjazdu:
-półroczna rozłąka z rodziną, z przyjaciółmi
-może ktoś znaleźć świetną pracę w wakacje, ale będzie musiał ją po 2 miesiącach porzucić ze względu na wyjazd, a druga szansa na pracę może się nie trafić
-koszty, które trzeba ponieść, bo stypendium ledwo starcza na mieszkanie
-nowi ludzie nie zawsze są przyjaźni, mogą ją zgwałcić, może zajść w niechcianą ciąże. nie znając miasta może wejść nie w te uliczki co powinna [np. nocą] i może jej się coś stać
-jedzie na 5 roku studiów, JAK napisze pracę dyplomową?
-może mieć problem z zaliczeniem przedmiotów, i zostanie na uczelni pół roku dłużej, a wszyscy już skończą studia
-co z tego, że będzie miała znajomych zza granicy, jak wróci do kraju i będzie sama [być może bez chłopaka!]
-tak naprawdę to strata semestru na imprezowanie

Dla mnie ten Erasmus to nie jest wyjazd naukowy, widzę zdjęcia osób na facebooku i wszędzie imprezy, kluby, alkohol. Co to za marzenie?

Macie rację z tym, że wiedziałem w co się wplątuję. Przed poznaniem mnie ona już miała odłożone euro na specjalnym koncie z myślą o erasmusie [gdzieś tam truskawki za granicą zbierała], ale myślałem, że jej przejdzie ta fascynacja. Najgorsze jest to, że dla niej mało ważne jest to, gdzie pojedzie, chce jechać gdziekolwiek [np. do tej Pragi chciała, żeby być blisko].

Jestem zazdrosny bo mam być o kogo zazdrosny.

można się odwiedzać, można wracać do domu. są komunikatory. nie wiadomo czy kiedyś, w przyszłości nie będzie podobnie, nie będzie wymuszonej odległości.
pier...nie. równie dobrze można znaleźć od razu pracę w mieście, gdzie ma być erazmus i wtedy zarobić fajną kasę, nie w polsce.
to zależy od kraju. poza tym jak ktoś jest na studiach to i w takiej warszaffce musi się utrzymać. stypendium + stała kasa= utrzymanie bez problemu.
to samo może ją spotkać w polsce. i niekoniecznie ciąża będzie niechciana
normalnie. mój kolega nie miał z tym problemu.
tragedyja życia normalnie. mówisz do niewłaściwej osoby, bo mam obsuwę na studiach i to nie jest koniec świata. jak będzie miała obsuwę to pójdzie do pracy albo na praktyki.
to se znajdzie nowego, takiego, który ją wspiera a nie ciągnie w dół. takiego, który nie traktuje jej jak dziwki, którą trzeba pilnować. same korzyści dla niej.
lol. nie wszędzie jest tylko imprezowanie. poza tym - niech sobie poimprezuje bez bata nad głową, a jak zaliczy dodatkowo semestr - co to za problem? szukasz problemów tam, gdzie ich nie ma. równie dobrze może imprezować w polsce. a nie, czekaj, zabraniasz jej tego

masz niską samoocenę, jesteś męskim bluszczem i ograniczasz ją na każdym kroku. mało jest takich dziewczyn, które chciały być z tobą w związku. masz wartościową dziewczynę, ale ewidentnie jest twoim przeciwieństwem i chyba dlatego się boisz, że znajdzie kogoś lepszego. a zapewniam, jak w końcu spadną jej klapki to cię kopnie w tyłek. nie można być całe życie z kimś kto nas nie szanuje, ogranicza, ciągnie w dół, traktuje jak swoją własność i do tego mocno upośledzoną umysłowo. zajmij się w końcu swoim rozwojem.

[JanePanzram]

Napisane przez mineralka bez gazu

Nie mam żadnego osobistego urazu to tylko obserwacja, że równie dobrze mogliby sobie wykupić wycieczkę z Sindbadem na 2 tygodnie. Cudze marzenia nie są święte żeby nie móc ich krytykować. Mnie też czasami sprowadzano na ziemię, a czasami nie dałam się, ot życie nie wiem co tak nerwowo reagujesz.

ja nerwowo reaguje na twierdzenie absurdów. Sama tobie piszę, ze dla mnie cała grupa tych, co latają na wysokościach, to jest grupa może i do podziwiania, ale trwożliwego, bo sama tego bym nie zrobiła - ale nie twierdzę przy tym, że to z kaprysu robią, albo bo im szajba odbiła. Dla tych akurat waryotów to jest właśnie marzenie, które realizują sobie.

Dążę do tego, by ci wyłożyc, że dziewczyna autora wcale nie dla kaprysu to chce zrobić, tylko ona - no być może, no prawdopodobnie, no przyjmijmy taką ewentualność - może o tym faktycznie marzyć.

[201607050913]

Ale po co mi to wykladasz? Myślę, że chce od faceta uciec ale owszem, może też o tym marzyć. Albo marzyć o tym właśnie dlatego. I...? Nie napisałam że nie można, skomentowalam tylko to marzenie.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Mojwa

Erasmus fajna rzecz, ale nie róbmy z tego must have bez którego jesteś niemalże nic nie wart, tylko erasmus!11!1oneoneone

ale dlaczego deprecjonujesz czujesz marzenia? nie każdy lubi podróżować, zwiedzać - nie musi tego robić. jedni marzą o takiej wymianie, a drudzy o wywaleniu 50 tys. zł na wesele. czy w takim razie powinnam stwierdzić, że ludzie są nic niewarci, bo nie wyrzucili takiej kasy na organizację jakiejś imprezy? jak ktoś ma takie a nie inne marzenia to je spełnia, żeby być szczęśliwym. nie każdy musi chcieć tego samego.

Napisane przez Mojwa

Nie rozumiecie.
Ja nikomu nie bronię spełniać marzeń - sama mam swoje i to moja sprawa.
ALE mój partner nie musi ich pochwalać i może się okazać, że realizacja niektórych z nich wiązać się będzie z zakończeniem związku.
Jeżeli ona marzy o erasmusie - niech wyjeżdża, ale nie ma co zaklinać rzeczywistości, że facet powinien czekać, bo co to jest pół roku. Ja bym nie pisała się na półroczną rozłąkę. Nie i koniec - bez dyskusji na ten temat. Jeżeli plany i marzenia moje i mojego faceta byłyby tak skrajnie odbiegające od siebie to znaczy, że dalszy związek nie ma sensu.

Denerwuje mnie tylko jak wiele osób tu twierdzi, że to przecież ERASMUS. Nie o tym, że to jej wielkie marzenie, ale to ERASMUS, prawie jak złapanie pana boga za nogi. A tak wcale nie jest.

Jak już mówiłam - kwestia priorytetów.

mam wrażenie, że bawisz się w zaklinanie rzeczywistości. KAŻDA osoba, z którą rozmawiałam po takiej wymianie powiedziała mi, że to najlepszy rok jej życia. nie usłyszałam niepochlebnych opinii, zawiedzenia... ba, na moim kierunku ludzie mieli możliwość zobaczyć więcej niż u nas w polsce.
i wybacz, ale nikt nie wciska facetowi, że musi na nią czekać. nie, nie musi. niech sobie znajdzie drugą, która wytrzyma w złotej klatce.

[JanePanzram]

o Erazmusach sama też naczytałam się, więc te obawy autora potrafię sobie i wyobrazić i częściowo zrozumieć. Zrozumieć, że takie obawy ma.

Tyle, ze wtedy pojawiają się takie pytania:
- skoro pewny zdrady, to po co na nią czas marnuje [ja bym nie marnowała]
-skoro dwa lata z nią jest, a nie ma żadnego zrozumienia dla jej marzeń - to jaki procent tego bycia ze sobą był zmarnowany [tu trzeba by stworzyć jakiś wzór, ale nie mam pomysłu na to]
- trzeba tu stwierdzić, ze w położeniu autora są np. panowie, którzy chodzą z modelkami - stale narażonymi na podryw; chodzącymi z osobami co bardziej znanymi - narażone; co ładniejszymi - narażone. Czy każdemu z nich należy podpowiadać zakazy, które ograniczą narażenie? Czy będzie to prawidłowe rozwiązanie ich bolączek? [tu trzeba by sprawdzić to statystycznie]

[_Mia]

Bez sensu tutaj bijemy pianę, skoro obie strony dyskusji już doszły do dwóch wniosków, o których pisała _ema_:
-ona ma prawo marzyć o Erasmusie i ma prawo te marzenia spełniać
-Autora ma prawo nie satysfakcjonować związek na odległość. Kropka.

Teraz po prostu musicie zadecydować, Autorze, co z tym zrobić dalej, bo jednego i drugiego nie da się połączyć.

[JanePanzram]

Napisane przez mineralka bez gazu

Ale po co mi to wykladasz? Myślę, że chce od faceta uciec ale owszem, może też o tym marzyć. Albo marzyć o tym właśnie dlatego. I...? Nie napisałam że nie można, skomentowalam tylko to marzenie.

no to sprawa rozwiązana: autor dowiedział się że baba chce od niego uciec [jakieś, jakiekolwiek racjonalne podstawy tego twierdzenia nie są jednak znane]

to znacznie ułatwia decyzję: jak ucieka, to puścić wolno, i tak by zwiała

[201607050913]

Napisane przez JanePanzram

no to sprawa rozwiązana: autor dowiedział się że baba chce od niego uciec [jakieś, jakiekolwiek racjonalne podstawy tego twierdzenia nie są jednak znane]

to znacznie ułatwia decyzję: jak ucieka, to puścić wolno, i tak by zwiała

Podstawy? Takie że od takiego kontrolujacego i nieufnego faceta większość zdrowych kobiet miałoby ochotę uciec. Ja tam się nie dziwię.

Jane zwolnij trochę, bo piszesz tak jakbym uważała swoje posty za prawdę najprawdziwsza i wyrocznie a tak nie jest. To normalna dyskusja.

[SzatAnka71]

Ale jakie uciec jak poznała Go później niż zaczęła marzyć o Erasmusie

[uska89]

Napisane przez zwyczajny_chlopak

Nie zapomnij też o minusach takiego wyjazdu:
-półroczna rozłąka z rodziną, z przyjaciółmi
-może ktoś znaleźć świetną pracę w wakacje, ale będzie musiał ją po 2 miesiącach porzucić ze względu na wyjazd, a druga szansa na pracę może się nie trafić
-koszty, które trzeba ponieść, bo stypendium ledwo starcza na mieszkanie
-nowi ludzie nie zawsze są przyjaźni, mogą ją zgwałcić, może zajść w niechcianą ciąże. nie znając miasta może wejść nie w te uliczki co powinna [np. nocą] i może jej się coś stać
-jedzie na 5 roku studiów, JAK napisze pracę dyplomową?
-może mieć problem z zaliczeniem przedmiotów, i zostanie na uczelni pół roku dłużej, a wszyscy już skończą studia
-co z tego, że będzie miała znajomych zza granicy, jak wróci do kraju i będzie sama [być może bez chłopaka!]
-tak naprawdę to strata semestru na imprezowanie

Dla mnie ten Erasmus to nie jest wyjazd naukowy, widzę zdjęcia osób na facebooku i wszędzie imprezy, kluby, alkohol. Co to za marzenie?

Macie rację z tym, że wiedziałem w co się wplątuję. Przed poznaniem mnie ona już miała odłożone euro na specjalnym koncie z myślą o erasmusie [gdzieś tam truskawki za granicą zbierała], ale myślałem, że jej przejdzie ta fascynacja. Najgorsze jest to, że dla niej mało ważne jest to, gdzie pojedzie, chce jechać gdziekolwiek [np. do tej Pragi chciała, żeby być blisko].

Jestem zazdrosny bo mam być o kogo zazdrosny.

Z całym szacunkiem, ale to żałosne bzdury, które wymyślasz i w których sam się utwierdzasz, bazujesz na jakichś stereotypach i wpasowujesz w nie swoją dziewczynę. Naprawdę ona jest taka zwykła, sztampowa, jak każda inna, która będzie tylko imprezowała? Skoro niczym się nie różni od innych dziewczyn, to po co jesteś z nią w związku? Dlaczego nie myślisz o niej jako o niej, o tej ukochanej osobie, tylko widzisz ją przez pryzmat wszystkich innych dziewczyn i tego, czego one chcą/co robią? A teraz po kolei.

Napisane przez zwyczajny_chlopak

Nie zapomnij też o minusach takiego wyjazdu:
-półroczna rozłąka z rodziną, z przyjaciółmi

W dobie internetu taka wielka rozłąka to nie jest. Jest skype, jest facebook, są telefony, można rozmawiać właściwie non stop i być z sobą na bieżąco, pod warunkiem, że rzeczywiście się chce. Można też raz na jakiś czas do siebie jeździć, w obie strony, to jest naprawdę wykonalne. Jeżeli oboje nie będziecie tego chcieli, Wasz związek nie ucierpi, bo niby JAK, skoro codziennie możecie się kontaktować i nawet widzieć się na żywo? Ale no tak, Ty jesteś z tych, co to nie przytulą się do komputera, tylko muszą mieć żywą osobę. Pół roku bez seksu i przytulanek - no też rzeczywiście straszne. Jak zdarzy się coś innego w przyszłości, to też będziesz wściekły, bo przecież związek = bliskość fizyczna 24/7.

Napisane przez zwyczajny_chlopak

może ktoś znaleźć świetną pracę w wakacje, ale będzie musiał ją po 2 miesiącach porzucić ze względu na wyjazd, a druga szansa na pracę może się nie trafić

No, rzeczywiście, świetny argument. Praca może się trafić zawsze, tak samo jak zawsze może Ci spaść na głowę cegła. Zresztą ktoś o tym wyżej pisał.

Napisane przez zwyczajny_chlopak

koszty, które trzeba ponieść, bo stypendium ledwo starcza na mieszkanie

Doświadczenia kosztują, life is brutal. Zwykle w swój rozwój trzeba zainwestować, nic nie spada z nieba. Skąd wiesz, czy nigdy to się nie zwróci? Jasne, erasmus kosztuje, więc po co ma jechać. Po co się rozwijać, po co chodzić na kursy języka czy inne podyplomówki - to wszystko są koszty! Lepiej, żeby siedziała w domu i nie wydawała pieniędzy - w Twojej klatce. Zresztą - sam wspominałeś, że ona ma odłożone pieniądze na wyjazd, więc w imię Twojej zazdrości ma je wydać na coś innego? Po co mieć pieniądze, skoro nie można za ich pomocą realizować marzeń? Tylko utwierdzam się w przekonaniu, że dziewczyny właściwie Cię oceniły, bo jak to się doskonale łączy ze sobą - koszty, koszty, lepiej nic nie robić, a w wyścigu szczurów nie ma sensu brać udziału.

Napisane przez zwyczajny_chlopak

nowi ludzie nie zawsze są przyjaźni, mogą ją zgwałcić, może zajść w niechcianą ciąże. nie znając miasta może wejść nie w te uliczki co powinna [np. nocą] i może jej się coś stać

To się może stać wszędzie, nawet w Twojej Warszawie. Czyli, idąc Twoim tokiem rozumowania, lepiej żeby siedziała w domu i świata nie widziała, bo tyle zła czyha wokół. Do odważnych świat należy, ale racja, Ty jesteś z tych, co nawet nie próbują świata podbijać.

Napisane przez zwyczajny_chlopak

jedzie na 5 roku studiów, JAK napisze pracę dyplomową?

A to jest serio problem? Jak będzie MUSIAŁA napisać, to napisze. Niektórzy siedzą na tyłku w Polsce i nie piszą. Do afrykańskiego buszu wszakże nie jedzie, wręcz przeciwnie, może jeszcze lepsze materiały do pracy znaleźć za granicą. Kwestia priorytetów, naprawdę. Moja przyjaciółka także wyjechała na 5. roku studiów, także zostawiła chłopaka w Polsce. Nie dość, że przetrwali jako związek, nie dość, że codziennie ze sobą rozmawiali, nie dość, że on ją psychicznie wspierał (nie mówię, że obojgu było łatwo, ale żadne z nich nie podchodziło do tego egoistycznie), to jeszcze ona napisała za granicą pokaźną część pracy dyplomowej. Ten jej wspaniały chłopak w jej imieniu chodził raz na jakiś czas do jej promotora, skanował jej całe książki, których potrzebowała i wysyłał na maila. I wyobraź sobie, że przyjaciółka wróciła po semestrze zimowym i obroniła się w czerwcu. Ale ten jej chłopak to jakiś kosmita, nienormalny musiał być.

Napisane przez zwyczajny_chlopak

-może mieć problem z zaliczeniem przedmiotów, i zostanie na uczelni pół roku dłużej, a wszyscy już skończą studia

Powtórzę, kwestia priorytetów. Jeśli sensownie zagospodaruje swój czas, problemów nie będzie. Po to podpisuje się tzw. learning agreement. Po drugie - dlaczego oglądasz się na wszystkich?

Napisane przez zwyczajny_chlopak

-co z tego, że będzie miała znajomych zza granicy, jak wróci do kraju i będzie sama [być może bez chłopaka!]
-tak naprawdę to strata semestru na imprezowanie

Przeczytaj wstęp niniejszego posta. Chyba nie powinieneś być z dziewczyną, której totalnie nie rozumiesz (już nawet nie oceniając ani jej, ani Ciebie) i którą oceniasz przez pryzmat tego, co robią inni.