Wszystko jest dobrze oprócz jednego

[niezbyt_szczesliwy]

Eh... Zjedziecie mnie za kolejny wątek typu "mam ileś tam lat i nie miałem dziewczyny". Proszę, nie róbcie tego, przejrzałem wyszukiwarkę, znalazłem na pęczki takich wątków, ale mam wrażenie, że żaden nie odzwierciedla moich problemów, więc założyłem własny.

Mam 24 lata, nie miałem dziewczyny. Nigdy. Jestem prawiczkiem, nie mam pojęcia jakie to uczucie pocałunek, ba nawet nie tuliłem się, nie trzymałem dziewczyny za rękę, nic... Problem też polega na tym, że jestem baaardzo wrażliwy na wdzięki damskie, łatwo ulegam zauroczeniu. W zasadzie na każdym etapie edukacji byłem zafascynowany kimś. Gimnazjum, liceum, licencjat i teraz końcówka magisterki - zawsze była jakaś dziewczyna w grupie która mi się niesamowicie podoba. Teraz też mam taką w grupie.

Znalazłem parę rzeczy, które mnie blokują w kontaktach z płcią piękną:

- nieśmiałość - cóż, zawsze taki byłem, bardzo trudno mi ot tak zagadać do kogoś nieznajomego. Na szczęście wśród znajomych jestem wyluzowany i wygadany.

- rodzice - ojciec zawsze mi powtarza, że kobiety to same problemy i nie warto (hmm... dziwne, skoro całe życie jest z matką). Matka natomiast mówi, że najpierw powinienem skończyć studia, znaleźć dobrą pracę i wtedy jest czas na dziewczyny. Jak kiedyś pojechałem na wakacje w gronie znajomych to cały tydzień przed wyjazdem powtarzali mi "tylko nie rób głupich rzeczy z dziewczynami". Nie wiem, co dokładnie mieli na myśli, ale mówili. Tak więc dziewczyny do domu nie sprowadzę, nawet jak jakimś cudem będę miał.

- stulejka - no cóż, dziewczyny tego nie widzą, ale jakoś podświadomie we mnie siedzi, że nie jestem do końca sprawny jako mężczyzna i że w razie czego nie będę mógł zbytnio się rozebrać.

- wygląd - miałem bardzo duży trądzik, teraz mam resztki, ale mam twarz przerytą bliznami, jakoś mnie to krępuje. Jedyne komplementy jakie dostaję to od koleżanek mojej babci - kobiet po 70tce. Serio, żadna inna nigdy nie pochwaliła mojej urody.

- brak obycia w randkowaniu - całe moje doświadczenie to dwie znajomości. Jedna (w liceum) skończyła się na 8 randkach. W drugiej było lepiej - doszło do 11 randek. Jednak związków z tego nie było.

Eh, mam mimo to wrażenie, że jestem fajnym facetem. Ogólnie jestem towarzyski (wśród znajomych), wychodzę do ludzi. Mam pasje - taniec towarzyski (trenuję już 4 lata, biorę udział w turniejach), bieganie (przebiegłem maraton). Zawsze osiągałem dobre wyniki w nauce, w czerwcu kończę studia i już mam podpisaną umowę na baaardzo dobrze płatną i rozwijającą pracę po ich zakończeniu. Jestem zadbany, regularnie odwiedzam dentystę, dobrego fryzjera, fajnie się ubieram, używam ładnych perfum.

Ogólnie każda sfera mojego życia działa dobrze poza jedną - uczuciową. To powoduje, że nie jestem do końca szczęśliwy.

Dziękuję za przeczytanie i proszę o porady, co mogę zrobić, żeby poprawić swoją sytuację.

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

Eh... Zjedziecie mnie za kolejny wątek typu "mam ileś tam lat i nie miałem dziewczyny". Proszę, nie róbcie tego, przejrzałem wyszukiwarkę, znalazłem na pęczki takich wątków, ale mam wrażenie, że żaden nie odzwierciedla moich problemów, więc założyłem własny.

Mam 24 lata, nie miałem dziewczyny. Nigdy. Jestem prawiczkiem, nie mam pojęcia jakie to uczucie pocałunek, ba nawet nie tuliłem się, nie trzymałem dziewczyny za rękę, nic... Problem też polega na tym, że jestem baaardzo wrażliwy na wdzięki damskie, łatwo ulegam zauroczeniu. W zasadzie na każdym etapie edukacji byłem zafascynowany kimś. Gimnazjum, liceum, licencjat i teraz końcówka magisterki - zawsze była jakaś dziewczyna w grupie która mi się niesamowicie podoba. Teraz też mam taką w grupie.

Znalazłem parę rzeczy, które mnie blokują w kontaktach z płcią piękną:

- nieśmiałość - cóż, zawsze taki byłem, bardzo trudno mi ot tak zagadać do kogoś nieznajomego. Na szczęście wśród znajomych jestem wyluzowany i wygadany.

- rodzice - ojciec zawsze mi powtarza, że kobiety to same problemy i nie warto (hmm... dziwne, skoro całe życie jest z matką). Matka natomiast mówi, że najpierw powinienem skończyć studia, znaleźć dobrą pracę i wtedy jest czas na dziewczyny. Jak kiedyś pojechałem na wakacje w gronie znajomych to cały tydzień przed wyjazdem powtarzali mi "tylko nie rób głupich rzeczy z dziewczynami". Nie wiem, co dokładnie mieli na myśli, ale mówili. Tak więc dziewczyny do domu nie sprowadzę, nawet jak jakimś cudem będę miał.

- stulejka - no cóż, dziewczyny tego nie widzą, ale jakoś podświadomie we mnie siedzi, że nie jestem do końca sprawny jako mężczyzna i że w razie czego nie będę mógł zbytnio się rozebrać.

- wygląd - miałem bardzo duży trądzik, teraz mam resztki, ale mam twarz przerytą bliznami, jakoś mnie to krępuje. Jedyne komplementy jakie dostaję to od koleżanek mojej babci - kobiet po 70tce. Serio, żadna inna nigdy nie pochwaliła mojej urody.

- brak obycia w randkowaniu - całe moje doświadczenie to dwie znajomości. Jedna (w liceum) skończyła się na 8 randkach. W drugiej było lepiej - doszło do 11 randek. Jednak związków z tego nie było.

Eh, mam mimo to wrażenie, że jestem fajnym facetem. Ogólnie jestem towarzyski (wśród znajomych), wychodzę do ludzi. Mam pasje - taniec towarzyski (trenuję już 4 lata, biorę udział w turniejach), bieganie (przebiegłem maraton). Zawsze osiągałem dobre wyniki w nauce, w czerwcu kończę studia i już mam podpisaną umowę na baaardzo dobrze płatną i rozwijającą pracę po ich zakończeniu. Jestem zadbany, regularnie odwiedzam dentystę, dobrego fryzjera, fajnie się ubieram, używam ładnych perfum.

Ogólnie każda sfera mojego życia działa dobrze poza jedną - uczuciową. To powoduje, że nie jestem do końca szczęśliwy.

Dziękuję za przeczytanie i proszę o porady, co mogę zrobić, żeby poprawić swoją sytuację.

niech się już skończą te ferie..

[niezbyt_szczesliwy]

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;44856863]niech się już skończą te ferie..[/QUOTE]
Z ferii już dawno wyrosłem, proszę o poważne wypowiedzi.

[201605300922]

U LICHA idź do lekarza. Stulejka to stulejka, to jest Twój problem, któremu w dodatku nie tak trudno zaradzić.

A jak się uporasz ze stulejką (tą drogą rodzinny->urolog->pewnie oddział albo klinika jednego dnia, nie wiem, czy do urologa trzeba skierowania, ale teraz jest styczeń i powinny być miejsca nie aż tak strasznie odległe - zawsze możesz iść też prywatnie) to idź do dermatologa i zrób coś z trądzikiem. Trądzik, ok, jest naturalny (choć i tak lepiej coś z nim robić), ale jak się ma 14 lat, masywny trądzik w Twoim wieku powinien być leczony i to nie fanaberia, tylko konieczność.

Nie możesz mówić o sobie, że jesteś zadbany, jak masz dwa problemy ze zdrowiem z którymi nic nie robisz, które w dodatku rzutują i będą rzutowały na Twoje życie. Przykro mi, ale zmiany skórne, jeśli nie są leczone, działają bardzo na niekorzyść. O stulejce nie wspominam, bo tego nie widać - ale jak już doszedłbyś do bycia w związku, to co byś z tym fantem zrobił? To przede wszystkim OKROPNIE niehigieniczne.

[niezbyt_szczesliwy]

Napisane przez Nadis

U LICHA idź do lekarza. Stulejka to stulejka, to jest Twój problem, któremu w dodatku nie tak trudno zaradzić.

A jak się uporasz ze stulejką (tą drogą rodzinny->urolog->pewnie oddział albo klinika jednego dnia, nie wiem, czy do urologa trzeba skierowania, ale teraz jest styczeń i powinny być miejsca nie aż tak strasznie odległe - zawsze możesz iść też prywatnie) to idź do dermatologa i zrób coś z trądzikiem. Trądzik, ok, jest naturalny (choć i tak lepiej coś z nim robić), ale jak się ma 14 lat, masywny trądzik w Twoim wieku powinien być leczony i to nie fanaberia, tylko konieczność.

Nie możesz mówić o sobie, że jesteś zadbany, jak masz dwa problemy ze zdrowiem z którymi nic nie robisz, które w dodatku rzutują i będą rzutowały na Twoje życie. Przykro mi, ale zmiany skórne, jeśli nie są leczone, działają bardzo na niekorzyść. O stulejce nie wspominam, bo tego nie widać - ale jak już doszedłbyś do bycia w związku, to co byś z tym fantem zrobił? To przede wszystkim OKROPNIE niehigieniczne.

Akurat trądziku już mam tylko resztki, co napisałem. Pozostały mi głównie blizny, ale ich leczenie jest bardzo drogie i nieefektywne. Tym niemniej lekko mnie one blokują psychicznie.

[sebusiowa69]

Przede wszystkim nie szukaj dziewczyny na siłę! Lepsza ta, na którą czeka się nawet latami, niż pierwsza lepsza 'latawica' z imprezy. Spróbuj przezwyciężać swoją nieśmiałość. Jeżeli krępują Cię blizny to idź do dermatologa i poproś o jakieś maści/ leczenie, to da się wyleczyć, potrzeba czasu, chęci i pieniędzy.
Każdy od czegoś zaczyna, więc wszystko przed Tobą! Trzymam kciuki, wydajesz się być spoko chłopakiem

[Joline]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

Eh... Zjedziecie mnie za kolejny wątek typu "mam ileś tam lat i nie miałem dziewczyny". Proszę, nie róbcie tego, przejrzałem wyszukiwarkę, znalazłem na pęczki takich wątków, ale mam wrażenie, że żaden nie odzwierciedla moich problemów, więc założyłem własny.

Mam 24 lata, nie miałem dziewczyny. Nigdy. Jestem prawiczkiem, nie mam pojęcia jakie to uczucie pocałunek, ba nawet nie tuliłem się, nie trzymałem dziewczyny za rękę, nic... Problem też polega na tym, że jestem baaardzo wrażliwy na wdzięki damskie, łatwo ulegam zauroczeniu. W zasadzie na każdym etapie edukacji byłem zafascynowany kimś. Gimnazjum, liceum, licencjat i teraz końcówka magisterki - zawsze była jakaś dziewczyna w grupie która mi się niesamowicie podoba. Teraz też mam taką w grupie.

Znalazłem parę rzeczy, które mnie blokują w kontaktach z płcią piękną:

- nieśmiałość - cóż, zawsze taki byłem, bardzo trudno mi ot tak zagadać do kogoś nieznajomego. Na szczęście wśród znajomych jestem wyluzowany i wygadany.

- rodzice - ojciec zawsze mi powtarza, że kobiety to same problemy i nie warto (hmm... dziwne, skoro całe życie jest z matką). Matka natomiast mówi, że najpierw powinienem skończyć studia, znaleźć dobrą pracę i wtedy jest czas na dziewczyny. Jak kiedyś pojechałem na wakacje w gronie znajomych to cały tydzień przed wyjazdem powtarzali mi "tylko nie rób głupich rzeczy z dziewczynami". Nie wiem, co dokładnie mieli na myśli, ale mówili. Tak więc dziewczyny do domu nie sprowadzę, nawet jak jakimś cudem będę miał.

- stulejka - no cóż, dziewczyny tego nie widzą, ale jakoś podświadomie we mnie siedzi, że nie jestem do końca sprawny jako mężczyzna i że w razie czego nie będę mógł zbytnio się rozebrać.

- wygląd - miałem bardzo duży trądzik, teraz mam resztki, ale mam twarz przerytą bliznami, jakoś mnie to krępuje. Jedyne komplementy jakie dostaję to od koleżanek mojej babci - kobiet po 70tce. Serio, żadna inna nigdy nie pochwaliła mojej urody.

- brak obycia w randkowaniu - całe moje doświadczenie to dwie znajomości. Jedna (w liceum) skończyła się na 8 randkach. W drugiej było lepiej - doszło do 11 randek. Jednak związków z tego nie było.

Eh, mam mimo to wrażenie, że jestem fajnym facetem. Ogólnie jestem towarzyski (wśród znajomych), wychodzę do ludzi. Mam pasje - taniec towarzyski (trenuję już 4 lata, biorę udział w turniejach), bieganie (przebiegłem maraton). Zawsze osiągałem dobre wyniki w nauce, w czerwcu kończę studia i już mam podpisaną umowę na baaardzo dobrze płatną i rozwijającą pracę po ich zakończeniu. Jestem zadbany, regularnie odwiedzam dentystę, dobrego fryzjera, fajnie się ubieram, używam ładnych perfum.

Ogólnie każda sfera mojego życia działa dobrze poza jedną - uczuciową. To powoduje, że nie jestem do końca szczęśliwy.

Dziękuję za przeczytanie i proszę o porady, co mogę zrobić, żeby poprawić swoją sytuację.

Rodzice chcieli Twojego dobra. Może i przesadzali, ale myślę że lepiej jak w takich sprawach przesadzają, aniżeli żeby nic nie mówili i skończyło się to dla Ciebie tragedią - np. ciążą dziewczyny, czy niedostaniem się na studia, albo ich nieskończeniem.

Także ja to popieram i w całości rozumiem.

Zobacz, przebrnąłeś przez dotychczasową edukację, masz przyjaciół, w perspektywie bardzo dobrą pracę. Wg. mnie martwisz się na zapas.
Może i lepiej byłoby / lub prościej gdybyś jakieś tam doświadczenia z kobietami miał, ale na wszystko przyjdzie czas!
Teraz jak skończysz studia to będziesz się mógł poświęcić randkowaniu, poznawaniu kobiet, miłości. - WSZYSTKO PO KOLEI.

Mam podobnego przyjaciela do Ciebie.
On nawet nigdy nie był na randce. Teraz kończy doktorat i akurat kilka miesięcy temu spotkał kobietę z którą obecnie jest.
Poznaje te wszystkie tajniki, 'uczy się kobiety' etc. więc ja nie widzę na czym on dokładnie stracił ?
Tylko zyskał!

Jedyne przed czym chciałabym Cię ustrzec to przed tym, że jak już poznasz jakąś dziewczynę, żebyś bardzo, ale to bardzo uważał.
Niestety, na przykladzie mojego przyjaciela wiem, ze młody mężczyzna który nigdy kobiety nie zaznał jest narażony na pułapki tzw. kobiet które chcą się ustawić. Taki facet, ktory nigdy nie byl zakochany i ktory widzi nagle ze kobieta sie nim interesuje może przestać myśleć racjonalnie i wpakować się w jakąś bardzo nieprzyjmną historię z kobietę wątpliwej jakości.

Także tylko przed tym chciałabym Cię ustrzec i to jest chyba jedyny minus braku doświadczenia.

[201605300922]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

Akurat trądziku już mam tylko resztki, co napisałem. Pozostały mi głównie blizny, ale ich leczenie jest bardzo drogie i nieefektywne. Tym niemniej lekko mnie one blokują psychicznie.

Zacznij od stulejki. A potem pomyśl o psychologu, bo po mojemu, to Twoja nieśmiałość i problemy z płcią przeciwną mają głębsze podłoże, niż jakiś tam trądzik. Mnie przeraziło to, co piszesz o rodzicach, totalnie Cię upupili, a Ty tak jakbyś tego nie widział. Co to są za teksty do dorosłego faceta, żebyś nic z dziewczynami nie robił? Masakra jakaś, naprawdę.

[201803290936]

Wygląda mi to na kolejny wątek tej samej osoby w przeciągu kilku tygodni / miesięcy. Bo nie wierzę nagle w nalot na to forum panów z tymi samymi problemami.

[green way]

Moim zdaniem wszystkie Twoje "wady" nikną przy Twoich nadzwyczajnych umiejętnościach jakimi są: otwarte i szczere podejście do siebie i... taniec. Napisałam powyższe słowo w cudzysłowiu, bo to tak naprawdę nie są prawdziwe problemy, jeżeli Ty sam nie będziesz ich tak traktował. Najważniejsze, że wiesz co trzeba zmienić, więc nie pozostaje Ci nic innego jak opracować dobry planu i zabrać się do roboty. Po wprowadzeniu kilku "ulepszeń" na pewno poczujesz się lepiej i pewniej we własnej skórze. A co do dziewczyn... Faktycznie, lepiej nie rozmieniać się na drobne i nie łapać co się nawinie pod rękę. Uważasz, że jesteś fajnym facetem? To nie obniżaj poprzeczki i szukaj fajnej dziewczyny. Na pewno gdzieś taka jest i czeka właśnie na Ciebie

[natinka20]

Nie nakręcaj się na dziewczynę na siłę! nie wyjdzie Ci to na dobre,wiem wiem, że to będzie banalne nawet bardzo ale miłość przychodzi niespodziewanie, sama coś o tym wiem i pewnie nie tylko ja poza tym, przecież skoro jesteś towarzyskim chłopakiem to bez problemu możesz zwyczajnie w świecie zagadać do jakiejś koleżanki, która Ci się podoba To co napisałam wcześniej miłość przychodzi niespodziewanie, ale szczęściu trzeba pomóc Wszystkie swoje słabości należy zgnieść pod butami i iść naprzód, życie jest za krótkie,a ty za młody na zastanawianie się,zaszalej ! Wygląd? Trądzik? Czy tam pozostałości, co tego, rany, to nie jest najważniejsze, mój chłopak też ma trądzik, ba ! ja też, mimo to zakochaliśmy się w sobie musisz zwracać mniejszą uwagę na "błahostki" i wyluzować. Powodzenia!

[Alexandra92x]

Byłeś na 8 lub 11 randkach z jedną dziewczyną i nawet jej nie przytuliłeś/pocałowałeś? A takie spotykanie bez tego to w ogóle można nazwać randkami?

Dziewczyny mają rację - zaniedbałeś się chłopie i tyle. Trzeba coś z tym zrobić a nie płakać na forum.

Poza tym gdybym usłyszała, że 24letni chłopak ciągle słucha się mamusi i tatusia to bym wiała gdzie pieprz rośnie .

Szczera prawda: TOBIE WYDAJE SIĘ, ŻE ŻADEN WĄTEK Z WYSZUKIWARKI NIE ODZWIERCIEDLA TWOICH PROBLEMÓW, A JA MAM WRAŻENIE, ŻE CZYTAM 1000 RAZ TĄ SAMĄ HISTORIĘ.

Najłatwiej to się wyżalać na forum. Nikt za Ciebie nie zmieni Twojego życia. Nikt. Sam musisz zacząć działać...

[Hanako]

wydajesz się być rozsądny. mówisz o swoich fascynacjach - co się z nimi dalej dzieje? co z dziewczyną z grupy, która ci się podoba? nie chciałbyś jej zaprosić na kawę?

[niezbyt_szczesliwy]

- Rodzice - no nie wiem dokładnie co mieli na myśli - mówili "nie rób nic głupiego" pewnie im chodziło o to, żebym nie uprawiał seksu czy nie podrywał cudzej czy coś w tym stylu. Wiem o nich, że na pewno chcą dla mnie dobrze, a czy uważają za dobre to samo co ja uważam, to inna sprawa.

- Brak pocałunków/przytuleń na randkach - nie było zupełnie okazji, były w miejscach publicznych, poza tym nie byliśmy razem. Dziwnie by mi całować nie swoją dziewczynę. Akurat tutaj nie żałuję jakoś bardzo, choć chciałbym wreszcie zobaczyć jak to jest.

- Z poprzednimi fascynacjami nic się nie stało - ot, kończyłem dany etap edukacji, kończyłem fascynację. Obecną mam ochotę zaprosić na kawę jak nie wiem co, ale ona jest z moje grupy - jakbym miał później z nią się widzieć na zajęciach to czułbym się co najmniej głupio. Ewentualnie zaproszę ją na tę kawę jak skończę studia, czyli w czerwcu.

[sebusiowa69]

Zaproś ją teraz! Lepiej żałować, że się coś zrobiło niż żałować, że się nie zrobiło NIC!

[Joline]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

- Rodzice - no nie wiem dokładnie co mieli na myśli - mówili "nie rób nic głupiego" pewnie im chodziło o to, żebym nie uprawiał seksu czy nie podrywał cudzej czy coś w tym stylu. Wiem o nich, że na pewno chcą dla mnie dobrze, a czy uważają za dobre to samo co ja uważam, to inna sprawa.

- Brak pocałunków/przytuleń na randkach - nie było zupełnie okazji, były w miejscach publicznych, poza tym nie byliśmy razem. Dziwnie by mi całować nie swoją dziewczynę. Akurat tutaj nie żałuję jakoś bardzo, choć chciałbym wreszcie zobaczyć jak to jest.

- Z poprzednimi fascynacjami nic się nie stało - ot, kończyłem dany etap edukacji, kończyłem fascynację. Obecną mam ochotę zaprosić na kawę jak nie wiem co, ale ona jest z moje grupy - jakbym miał później z nią się widzieć na zajęciach to czułbym się co najmniej głupio. Ewentualnie zaproszę ją na tę kawę jak skończę studia, czyli w czerwcu.

O i to jest dobre podejście. Popieram w 100%.
Teraz skończ jeden etap w życiu, a potem bierz się za randkowanie - masz na to całe życie.

[201803290936]

Napisane przez Hanako

wydajesz się być rozsądny.
(...)

Rozsądni faceci poddają się zabiegowi i nie "hodują" stulejek.

[coffee]

- Brak pocałunków/przytuleń na randkach - nie było zupełnie okazji, były w miejscach publicznych, poza tym nie byliśmy razem. Dziwnie by mi całować nie swoją dziewczynę. Akurat tutaj nie żałuję jakoś bardzo, choć chciałbym wreszcie zobaczyć jak to jest.

Ehe. Okazja jest zawsze. Na przywitanie, na pożegnanie, na przeprosiny (np. za spóźnienie 3 minutowe), na podziękowania (np. za miłe spotkanie)...
I jeśli będziesz do jakiejkolwiek fizyczności czekać aż będziecie w związku, to możesz się nie doczekać. Nie dziwi mnie to, że wszystko po kościach się rozchodzi.
Sorry, ale wejście w związek bez ŻADNYCH oznak chemii i pożądania jest nieco dziwne.

Rozwiązania:
- urolog
- dermatolog/psycholog (zmniejszyć blizny/zaakceptować)
- dorośnięcie (24 lata i przejmujesz się tym, że rodzice zakazują mieć dziewczyny?)
- odwaga, spontaniczność, luz
- para jaj, bo 11 randek bez całusa brzmi niestety niefajnie.

[Hanako]

Napisane przez Doris1981

Rozsądni faceci poddają się zabiegowi i nie "hodują" stulejek.

też fakt. po prostu oszołomił mnie fakt, że pojawił się wątek faceta, który nie składa się z pojazdu po wizażankach i/lub mazania się że kobiety są okrutne.
jak rozumiem, od 24 lat przekładasz te kawy na potem. albo przytulanki na potem. albo całusy. albo generalnie cokolwiek.
jakby facet mnie przez 11 randek nawet nie dotknął, to też bym poczuła, że marnuję czas - i zwinęłabym się do innego portu. po czym ja się mam domyślić że on zainteresowany? wróżka tamara czy co?
i skoro chcesz całować tylko "swoją dziewczynę", to od kiedy stwierdzasz rozpoczęcie związku? od obustronnej umowy ustnej, że od teraz jesteście parą?
nie uważam, żeby facet, który przez 24 lata nie miał dziewczyny był nienormalny, ale zapytaj sam siebie, czy ty koleżankę w czerwcu na kawę zaprosisz, czy stwierdzisz że teraz to już nie warto, i poczekasz aż spotkasz następną fascynację.
z którą nic nie zrobisz.

i wylecz tę stulejkę, bo to porywające, że chodzisz do dentysty i używasz perfum, ale najpoważniejsze kwestie leżą i kwiczą

[niezbyt_szczesliwy]

Macie sporo racji. Na pewno odwiedzę dermatologa. Jeżeli chodzi o urologa, to sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, bo nie umiem się do tego przyznać w domu. Pewnie mnie wyśmiejecie, ale serio już próbowałem rodzicom kilka razy o tym powiedzieć i za każdym razem tuż przed godziną zero głos stawał mi w gardle. W tajemnicy się tego nie da zrobić, bo po zabiegu leży się w domu, poza tym trzeba wykonywać różne czynności pielęgnacyjne, które przedłużają pobyty w łazience i sprawa wychodzi na jaw.

Rodzice nigdy wprost nie zabraniali mi mieć dziewczyny. Rzucają tylko takie "aluzje".

Co do jaj - faktycznie, może trzeba było którąś z tych dziewczyn próbować pocałować. Jednak serio nie było okazji, to było zawsze w publicznych miejscach. Poza tym one nie wykazywały najmniejszego zainteresowania takim pocałunkiem.

A na kawę teraz tej mojej fascynacji z grupy na pewno nie zaproszę. Jak tamtą w liceum zaprosiłem, to po tych ośmiu randkach, jak ostatecznie nic nie wyszło, już do końca szkoły starałem się ją omijać. Za każdym razem jak się widywaliśmy na korytarzu miałem jakieś wrażenie głupiej sytuacji. Wolę już tego nie powtarzać. Po studiach już sobie postanowiłem, że zaproszę (no chyba, że do tego czasu ona będzie miała chłopaka).

[201605300922]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

Macie sporo racji. Na pewno odwiedzę dermatologa. Jeżeli chodzi o urologa, to sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, bo nie umiem się do tego przyznać w domu. Pewnie mnie wyśmiejecie, ale serio już próbowałem rodzicom kilka razy o tym powiedzieć i za każdym razem tuż przed godziną zero głos stawał mi w gardle. W tajemnicy się tego nie da zrobić, bo po zabiegu leży się w domu, poza tym trzeba wykonywać różne czynności pielęgnacyjne, które przedłużają pobyty w łazience i sprawa wychodzi na jaw.

Rodzice nigdy wprost nie zabraniali mi mieć dziewczyny. Rzucają tylko takie "aluzje".

Li-to-ści.

Co mają Twoi rodzice do Twojej stulejki?!
Idziesz do lekarza SAM. Przecież nie z mamusią, bo każdy lekarz się przewróci z miejsca (chociaż znam i takich, co mają 30stkę, są w pełni sprawni i fizycznie i intelektualnie i dalej chodzą z mamą do internisty). Pieniądze jakieś przecież masz, poza tym, skoro studiujesz, to jesteś ubezpieczony. Dowiadujesz się co i jak, przypuszczam, że operacja stulejki jest na pewno przynajmniej częściowo refundowana. Umawiasz się na operację, dwa dni albo ileś tam wcześniej mówisz, że masz zabieg urologiczny i tyle, nie wnikasz w szczegóły. Nie ma tajemnicy, a oszczędzasz sobie gadania rodziców. Z tym leżeniem to też nie przesadzajmy, bliska mi osoba miała dokładnie taką samą operację, słabo się czuł po zabiegu, ale właściwie po kilku godzinach chodził po mieszkaniu. Ja po operacji ginekologicznej też poleżałam kilka godzin i normalnie chodziłam, tylko z siadaniem i wstawaniem miałam problem. To nie operacja serca czy kolana

Nie chcę Ci dokuczać, bo to nie o to w tym chodzi, ale Ty nie masz 14 lat, tylko dziesięć lat więcej. Twoim problemem są przede wszystkim dziwne i poryte relacje z rodzicami, brak dziewczyny jest tego tylko konsekwencją.

[szynka_w_toscie]

Wydaje mi się, że trochę wygladasz na taką "ciapę", a nie faceta z jajami. Jeżeli Ciebie uraziłam to sorry, ale już wyjaśniam o co mi chodzi

Ty Ciagle się usprawiedliwiasz i próbujesz nam pokazać, że Twój problem jest inny niż te poruszane przez facetów w innych wątkach, ale sam sobie porównaj odpowiedzi - są takie same i my nic lepszego nie wymyślimy. Nawet Ciebie nie znamy osobiście więc Ci nie powiemy co dokładnie robisz źle. Lepiej zapytaj się jakiegoś przyjaciela lub jeszcze lepiej bliskiej koleżanki (jednak zakładam, że takowej nie posiadasz).
Jak czytam Twoje odpowiedzi na temat tych randek to mnie krew zalewa. Nie ważne czy miejsce publiczne czy nie, po którejś tam randce po prostu bierzesz i całujesz! Zero przemyślania i rozmyślania czy teraz jest dobry moment czy nie. Ja bym już po 5 "randce" odpuściła sobie Ciebie bo po co się spotykać z facetem który nam nie pokazuje, że mu się podobamy???
I mam pytanie do Ciebie: Dlaczego Twoim zdaniem przestałeś się spotykać z tymi dziewczynami?

Jesteś już w takim wieku, że sam powinieneś podejmować dojrzałe decyzje i umieć rozmawiać z rodzicami na poważne tematy. Jak będzie Ci lepiej to zawsze możesz napisać list. Lekarza i wszystkie inne rzeczy załatwiasz sam, a rodzice są od tego żeby Ciebie wspierać.

Mam nadzieję, że coś z tym wszyskim zrobisz

[somethinggood]

Napisane przez Joline

O i to jest dobre podejście. Popieram w 100%.
Teraz skończ jeden etap w życiu, a potem bierz się za randkowanie - masz na to całe życie.

O ile to nie jest jakaś fala trollingu na wizażu z tymi historiami , to ja uważam ,że powinieneś ją teraz zaprosić na kawę Czym więcej pobędziesz sam na sam z dziewczynami to nabierzesz ogłady , no i jak dziewczyny pisały poznasz się trochę na kobietach,żeby jakaś lafirynda Cię nie wykorzystała

Jeżeli wyjdzie z tego jakaś głupia lub niezręczna sytuacja, z tym trzeba sobie radzić i każdego to kiedyś spotka. Ja po swoich wszystkich kacach moralnych nabrałam dystansu i nawet się teraz z nich śmieje .

---------- Dopisano o 23:51 ---------- Poprzedni post napisano o 23:45 ----------

Szynka w tosci dobrze pisze , większość dziewczyn czeka na inicjatywę ze strony faceta. Ja już bym na czwartej randce bez złapania za rękę , przytulenia czy pocałunku zastanawiała się co ze mną jest nie tak, co z chłopakiem jest nie tak, po co ze mną wychodzi skoro najwyraźniej nie jest zainteresowany , może jest kryptogejem i jestem jego przykrywką

[niezbyt_szczesliwy]

Ej, na pewno nie jestem żadną ciapą. Jestem bardzo ogarnięty życiowo, na uczelni wręcz błagają mnie, żebym został na doktorat, ale nie ma mowy - za dobrą umowę o pracę mam. Denerwuje mnie właśnie jak takie ciapy, nieudacznicy, zaczynający drugi raz studia, bezrobotni itp. mają dziewczyny.

Dlaczego moim zdaniem przestałem się spotykać z tymi dziewczynami? Mogę powiedzieć dokładnie. Ta pierwsza (8 randek) powiedziała mi "nie rozumiem Twojego zachowania wobec mnie". Do dzisiaj nie wiem, o co jej chodziło. Ta druga (ta od 11 randek) powiedziała, że przenosi się w najbliższym czasie do innego miasta i nie widzi sensu uczuciowego zaangażowania w tej chwili. Ostatecznie wcale się nie przeniosła. Obie miały dużą klasę - przekazały mi to SMS-em.

W kwestii tego miejsca publicznego i pierwszego pocałunku - właśnie jednak bym się bał w miejscu publicznym, bo jakby na przykład mnie spoliczkowała to właśnie na oczach ludzi i to jednak byłoby bolesne upokorzenie. Wolałbym jednak takie coś na osobności. I nie mówcie, że takie rzeczy tylko w filmach - mój kumpel został spoliczkowany za objęcie w talii, nawet nie za próbę pocałunku.

Tak jeszcze na marginesie, to jak zaczynałem biegać, to zastanawiałem się, czy szybciej uda mi się przebiec maraton, czy wreszcie znaleźć dziewczynę. Oczywiście morderczy dystans maratonu okazał się jednak łatwiejszy.

[_Mia]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

Ej, na pewno nie jestem żadną ciapą. Jestem bardzo ogarnięty życiowo, na uczelni wręcz błagają mnie, żebym został na doktorat, ale nie ma mowy - za dobrą umowę o pracę mam. Denerwuje mnie właśnie jak takie ciapy, nieudacznicy, zaczynający drugi raz studia, bezrobotni itp. mają dziewczyny.

Dlaczego moim zdaniem przestałem się spotykać z tymi dziewczynami? Mogę powiedzieć dokładnie. Ta pierwsza (8 randek) powiedziała mi "nie rozumiem Twojego zachowania wobec mnie". Do dzisiaj nie wiem, o co jej chodziło. Ta druga (ta od 11 randek) powiedziała, że przenosi się w najbliższym czasie do innego miasta i nie widzi sensu uczuciowego zaangażowania w tej chwili. Ostatecznie wcale się nie przeniosła. Obie miały dużą klasę - przekazały mi to SMS-em.

W kwestii tego miejsca publicznego i pierwszego pocałunku - właśnie jednak bym się bał w miejscu publicznym, bo jakby na przykład mnie spoliczkowała to właśnie na oczach ludzi i to jednak byłoby bolesne upokorzenie. Wolałbym jednak takie coś na osobności. I nie mówcie, że takie rzeczy tylko w filmach - mój kumpel został spoliczkowany za objęcie w talii, nawet nie za próbę pocałunku.

Tak jeszcze na marginesie, to jak zaczynałem biegać, to zastanawiałem się, czy szybciej uda mi się przebiec maraton, czy wreszcie znaleźć dziewczynę. Oczywiście morderczy dystans maratonu okazał się jednak łatwiejszy.

No szlag jasny mnie zaraz trafi.
Przecież o tym Ci dziewczyny piszą cały czas- nie pokazałeś jej, że jesteś zainteresowany.
Dziewczyna pewnie myślała, że masz ją za dobrą koleżankę.
Ona tam sobie robiła nadzieje z każdą randką, że ruszysz wreszcie tyłek, a Ty nic.

Co do 'wyczucia momentu' i policzkowania- wiesz, nikt raczej nie przechodzi z rozmowy w odległości dwóch metrów do nagłego rzucenia się na babkę. Możesz szukać kontaktu fizycznego pomału- usiąść obok, a nie naprzeciwko, złapać za rękę na spacerze itd.

Po drugie trzeba uczyć się podnosić po niepowodzeniach, a nie obsesyjnie ich unikać.
Każdy Casanova dostał po 10 koszy, ale nie zrażają się i polują do skutku Taka właśnie różnica między Wami...

[Alexandra92x]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

- Rodzice - no nie wiem dokładnie co mieli na myśli - mówili "nie rób nic głupiego" pewnie im chodziło o to, żebym nie uprawiał seksu czy nie podrywał cudzej czy coś w tym stylu. Wiem o nich, że na pewno chcą dla mnie dobrze, a czy uważają za dobre to samo co ja uważam, to inna sprawa.

- Brak pocałunków/przytuleń na randkach - nie było zupełnie okazji, były w miejscach publicznych, poza tym nie byliśmy razem. Dziwnie by mi całować nie swoją dziewczynę. Akurat tutaj nie żałuję jakoś bardzo, choć chciałbym wreszcie zobaczyć jak to jest.

- Z poprzednimi fascynacjami nic się nie stało - ot, kończyłem dany etap edukacji, kończyłem fascynację. Obecną mam ochotę zaprosić na kawę jak nie wiem co, ale ona jest z moje grupy - jakbym miał później z nią się widzieć na zajęciach to czułbym się co najmniej głupio. Ewentualnie zaproszę ją na tę kawę jak skończę studia, czyli w czerwcu.

Ale zauważ, że Ty ciągle się ich słuchasz, a masz już 24 lata?!

A jak ona ma się stać Twoją dziewczyną skoro jej nawet nie pocałowałeś? Ja szczerze bym od razu wrzuciła kolesia do tego mitycznego 'friendzone', który przez tyleee spotkań nawet nie spróbował mnie pocałować. Dodam też, że w tym wieku nie zadaje się pytania "Czy będziesz moją dziewczyną?" to etap wczesnego gimnazujm. Związek wychodzi naturalnie przez chociażby te delikatne kontakty fizyczne i przytulanie oraz maleńkie deklaracje.

Radzę po prostu przestać być taką ci.... ciocią-klocią, bo żadna dziewczyna nie zechce faceta bez odrobiny jaj. Wydaje Ci się, że jesteś taki mądry, bo miałeś na studiach same piątki? Brakuje Ci życiowej mądrości, bo który facet w Twoim wieku przejmuje się opinią mamusi?!?!

[Bea_91]

Napisane przez Alexandra92x

Ale zauważ, że Ty ciągle się ich słuchasz, a masz już 24 lata?!

A jak ona ma się stać Twoją dziewczyną skoro jej nawet nie pocałowałeś? Ja szczerze bym od razu wrzuciła kolesia do tego mitycznego 'friendzone', który przez tyleee spotkań nawet nie spróbował mnie pocałować. Dodam też, że w tym wieku nie zadaje się pytania "Czy będziesz moją dziewczyną?" to etap wczesnego gimnazujm. Związek wychodzi naturalnie przez chociażby te delikatne kontakty fizyczne i przytulanie oraz maleńkie deklaracje.

Radzę po prostu przestać być taką ci.... ciocią-klocią, bo żadna dziewczyna nie zechce faceta bez odrobiny jaj. Wydaje Ci się, że jesteś taki mądry, bo miałeś na studiach same piątki? Brakuje Ci życiowej mądrości, bo który facet w Twoim wieku przejmuje się opinią mamusi?!?!

Mądra Aleksandra jest mądra Wszystko to co chciałam napisać mi gwizdnełaś

A ja dopisze że jakby każdy się czaił że wspólna grupa itp to nie byłoby wieeelu świetnych związków. Kurde tosz już i tak wam został semestr więc wymyślasz argumenty z

[201605300922]

Napisane przez niezbyt_szczesliwy

Ej, na pewno nie jestem żadną ciapą. Jestem bardzo ogarnięty życiowo, na uczelni wręcz błagają mnie, żebym został na doktorat, ale nie ma mowy - za dobrą umowę o pracę mam. Denerwuje mnie właśnie jak takie ciapy, nieudacznicy, zaczynający drugi raz studia, bezrobotni itp. mają dziewczyny.

Wiesz co, klasycznie Ci się miesza kompleks niższości z kompleksem wyższości.. Z jednej strony, taki niby jesteś bidny i zakompleksiony, ale i tak - pewnie za sprawą rodziców - uważasz się za nie wiadomo co.
Błaganie o doktorat ani piątki na studiach nie świadczą o ogarnięciu życiowym, tylko i wyłącznie naukowym. Określanie wszystkich osób zaczynających studia po raz drugi czy bezrobotnych jako nieudacznicy, ciapy = bardzo to faktycznie dobrze o Tobie świadczy...

Jednak powiem Ci, że większość tych ,,nieudaczników" nie czekałaby do 8 randki, żeby dziewczynę pocałować, o operowaniu stulejki nie wspomnę. I inteligencję emocjonalną też masz chyba dość mizerną, skoro nie wiesz, co miała na myśli na dziewczyna w smsie... Robiłeś jej siano z mózgu, bo z jednej strony - spotykałeś się, a z drugiej - nie szło za tym nic więcej.
Nie sądzę, żeby dziewczyna na 8 randce spoliczkowała Cię za próbę pocałunku, jeżu, może jakbyś jej łapy w majtki wsadzał, to by się to tak skończyło. Masz jakieś dziwne obawy, które Cię powstrzymują. , a nijak nie przystają do rzeczywistości.

[niezbyt_szczesliwy]

No dobrze, ale nawet jeśli założymy, że miała pisząc "nie rozumiem Twojego zachowania wobec mnie" na myśli to, że jej nie pocałowałem czy tam nie przytuliłe, to czemu nie powiedziała tego wprost? Czemu mam się domyślać po jakichś półsłówkach? Czemu w dodatku zrywa znajomość SMS-em? Poza tym nie sądzę, że o to jej chodziło, kompletnie nie wyglądała na zainteresowaną jakimś bliskim kontaktem.

[szynka_w_toscie]

Napisane przez Nadis

Wiesz co, klasycznie Ci się miesza kompleks niższości z kompleksem wyższości.. Z jednej strony, taki niby jesteś bidny i zakompleksiony, ale i tak - pewnie za sprawą rodziców - uważasz się za nie wiadomo co.
Błaganie o doktorat ani piątki na studiach nie świadczą o ogarnięciu życiowym, tylko i wyłącznie naukowym. Określanie wszystkich osób zaczynających studia po raz drugi czy bezrobotnych jako nieudacznicy, ciapy = bardzo to faktycznie dobrze o Tobie świadczy...

Jednak powiem Ci, że większość tych ,,nieudaczników" nie czekałaby do 8 randki, żeby dziewczynę pocałować, o operowaniu stulejki nie wspomnę. I inteligencję emocjonalną też masz chyba dość mizerną, skoro nie wiesz, co miała na myśli na dziewczyna w smsie... Robiłeś jej siano z mózgu, bo z jednej strony - spotykałeś się, a z drugiej - nie szło za tym nic więcej.
Nie sądzę, żeby dziewczyna na 8 randce spoliczkowała Cię za próbę pocałunku, jeżu, może jakbyś jej łapy w majtki wsadzał, to by się to tak skończyło. Masz jakieś dziwne obawy, które Cię powstrzymują. , a nijak nie przystają do rzeczywistości.

Zgadam się w 100% i też to miałam napisać

Próbujesz nam udowodnić, że jesteś taki wykształcony i dojrzały, a tak naprawdę jakiś chłopak ledwo po skończeniu 18-stki i zawodówki by Cię przebił znajomością kobiet i ogólnie życia.

Jeżeli faktycznie tak bardzo się bałeś ją pocałować w usta to mogłeś chociaż w policzek na początek albo zaprosić je do takiego miejsca gdzie nie bałbyś się, że tłum ludzi Was zobaczy np. do parku.