Cierpisz na samotność ? Zapraszamy! Razem ją pokonamy ! Wątek zbiorczy

[Balamutkaa]

Ja też jestem samotna... mam teraz depreche
Poznałam fajnego chłopaka i na początku już sobie postanowiłam ze nie angażuje sie w to bo pozniej jest wielkie rozczarowanie , ale nawet nie wiem kiedy tak bardzo zdązyłam go polubic...
a kilka dni temu okazało sie ze to definitywny koniec znajomosci i wszytsko sie zawaliło , załamka
Ja to zawsze trafiam na samych dupków i frajerów

[Farisss]

Napisane przez blanczi

Pokłóciliśmy się. Za długo by mówić, zresztą to dość skomplikowane... On mówi,ze ma dość mojego zachowania i nigdy się nie zmienię... Nie mam u niego żadnego wsparcia psychicznego... Zawsze tak było. I teraz, gdy mam problemy w rodzinie, on nie stara się mi pomoc, tylko jeszcze bardziej nakręca wszystko... Mówi, że mam takie relacje z rodziną z własnej winy. Że to wszystko moja wina. Zresztą, on zawsze był taki, że interesowało go tylko jego życie. Nigdy nie pytał co słychać, co robię, jak mi mija dzień... Nie pytał kiedy się zobaczymy, kiedy porozmawiamy (telefon)... Zawsze ja musiałam się o to ubiegać. On chyba miał i nadal ma to wszystko gdzieś... Jak to sam przyznał 'czasami zwisa mi ten związek'. Nie potrafię żyć bez niego. Kocham go mimo wszystko. On mówi, że też. Nie wiem,co zrobię,gdy mnie zostawi. Jest mi najbliższą osobą. Nawet z rodzicami nie mam tak dobrego kontaktu. Załamię się bez niego.

Słońce, wybacz, ale dla mnie się to wszystko wyklucza. Jak osoba, z którą masz najlepszy kontakt w taki sposób dosłownie Cię... olewa?
Za mało napisałaś o sobie co i jak, żeby stwierdzieć kto jest winny (chociaż po mojemu wina w 90% jest zawsze po obu stronach).

[blanczi]

Napisane przez Farisss

Słońce, wybacz, ale dla mnie się to wszystko wyklucza. Jak osoba, z którą masz najlepszy kontakt w taki sposób dosłownie Cię... olewa?
Za mało napisałaś o sobie co i jak, żeby stwierdzieć kto jest winny (chociaż po mojemu wina w 90% jest zawsze po obu stronach).

On nie do końca tak mnie olewa. Spotykamy się, piszemy smsy, rozmawiamy przez telefon. Tylko on nigdy sam niczego nie zaproponuje...

[maggie_grace]

Napisane przez blanczi

On nie do końca tak mnie olewa. Spotykamy się, piszemy smsy, rozmawiamy przez telefon. Tylko on nigdy sam niczego nie zaproponuje...

Ale jednak Cię olewa. Jakbyś nie odzywała się przez miesiąc, to on też by się nie odezwał, czyli nie za bardzo mu na Tobie zależy. Podejście ma pewnie takie: będziesz to będziesz, nie to nie i tyle.

[Farisss]

Napisane przez maggie_grace

Ale jednak Cię olewa. Jakbyś nie odzywała się przez miesiąc, to on też by się nie odezwał, czyli nie za bardzo mu na Tobie zależy. Podejście ma pewnie takie: będziesz to będziesz, nie to nie i tyle.

Co samo wskazuje "czasem zwisa mi ten związek'.

Toskyczny dość ten związek...

[maggie_grace]

Napisane przez Farisss

Co samo wskazuje "czasem zwisa mi ten związek'.

No racja.

[Madaaa]

Napisane przez blanczi

Pokłóciliśmy się. Za długo by mówić, zresztą to dość skomplikowane... On mówi,ze ma dość mojego zachowania i nigdy się nie zmienię... Nie mam u niego żadnego wsparcia psychicznego... Zawsze tak było. I teraz, gdy mam problemy w rodzinie, on nie stara się mi pomoc, tylko jeszcze bardziej nakręca wszystko... Mówi, że mam takie relacje z rodziną z własnej winy. Że to wszystko moja wina. Zresztą, on zawsze był taki, że interesowało go tylko jego życie. Nigdy nie pytał co słychać, co robię, jak mi mija dzień... Nie pytał kiedy się zobaczymy, kiedy porozmawiamy (telefon)... Zawsze ja musiałam się o to ubiegać. On chyba miał i nadal ma to wszystko gdzieś... Jak to sam przyznał 'czasami zwisa mi ten związek'. Nie potrafię żyć bez niego. Kocham go mimo wszystko. On mówi, że też. Nie wiem,co zrobię,gdy mnie zostawi. Jest mi najbliższą osobą. Nawet z rodzicami nie mam tak dobrego kontaktu. Załamię się bez niego.

Z tego co piszesz tak do końca bliską ci osoba nie jest. Czasami lepiej zaczać od zera jak się męczyc u trwać u boku kogos kto cie nie wspiera i nie uszcześliwia.

[szmineczka1]

Blanczi musisz mimo wszystko spojrzec trzezwo na wasz zwiazek z boku i zastanowic sie czy to ma sens? Jak to "ten zwiazek mu czsaem zwisa"?- co to za tekst... Mowisz, ze Go kochasz, tylko czy On czuje to samo...

[Mimi08]

Hej Nie odzywałam się, bo pochłonęła mnie sesja, nie miałam czasu pisać, całe szczęście już się skończyła Nie pisałam, ale czytałam. Dzięki Wam dziewczyny, zaczęłam ćwiczyć, po tym jak każda z Was pisała, że coś ćwiczy to i ja się zmotywowałam Pierwszy dzień za mną i zaraz idę ćwiczyć.

Napisane przez Madaaa

Z tego co piszesz tak do końca bliską ci osoba nie jest. Czasami lepiej zaczać od zera jak się męczyc u trwać u boku kogos kto cie nie wspiera i nie uszcześliwia.

Racja

[maggie_grace]

Napisane przez Mimi08

Hej Nie odzywałam się, bo pochłonęła mnie sesja, nie miałam czasu pisać, całe szczęście już się skończyła Nie pisałam, ale czytałam. Dzięki Wam dziewczyny, zaczęłam ćwiczyć, po tym jak każda z Was pisała, że coś ćwiczy to i ja się zmotywowałam Pierwszy dzień za mną i zaraz idę ćwiczyć.

I jak po ćwiczeniach?

[Mimi08]

Napisane przez maggie_grace

I jak po ćwiczeniach?

Wszystko mnie boli! Ale jestem z siebie taaaaka dumna, że się zmotywowałam do ćwiczeń

[maggie_grace]

Napisane przez Mimi08

Wszystko mnie boli! Ale jestem z siebie taaaaka dumna, że się zmotywowałam do ćwiczeń

Mnie też wszystko bolało i trzymało parę dni, ale teraz już jest ok.

[Lilia909]

Napisane przez blanczi

Ale on nie chce. Wieczorem się zobaczymy i jestem pewna, że mnie zostawi.

Nie martw się, jakiś miesiąc temu przeżywałam to samo, co Ty. I tak, zostawił mnie. Czas minął, a ja widzę, jak bardzo dobrze się stało. Pamiętaj, to nie koniec świata, chociaż mogłoby się wydawać, że jest inaczej.

Jak nie ten, to następny (brutalne, ale prawdziwe). A na "byłych" to trzeba się uczyć, aby nie powtarzać tych samych błędów.

[Mimi08]

Napisane przez maggie_grace

Mnie też wszystko bolało i trzymało parę dni, ale teraz już jest ok.

Mam nadzieje, że mnie też przestanie A co ćwiczysz?

[maggie_grace]

Mel B i przysiady, wyzwania trzydziestodniowe, a Ty?

[blanczi]

Napisane przez Lilia909

Nie martw się, jakiś miesiąc temu przeżywałam to samo, co Ty. I tak, zostawił mnie. Czas minął, a ja widzę, jak bardzo dobrze się stało. Pamiętaj, to nie koniec świata, chociaż mogłoby się wydawać, że jest inaczej.

Jak nie ten, to następny (brutalne, ale prawdziwe). A na "byłych" to trzeba się uczyć, aby nie powtarzać tych samych błędów.

Dziękuję. Zerwał ze mna dzisiaj,kilka godzin temu.

[Lilia909]

Napisane przez blanczi

Dziękuję. Zerwał ze mna dzisiaj,kilka godzin temu.

Mam nadzieję, że nie odebrałaś mojej poprzedniej wypowiedzi złośliwie. Rozstania są ciężkie i trzeba czasu, aby pogodzić się z nową sytuacją, uspokoić uczucia. Czasu i cierpliwości. Masz nas tutaj, zawsze możesz napisać, a Wizażanki pomogą z pewnością. Jestem przekonana, że jako piękna, silna i utalentowana kobieta, dasz sobie radę po tym wszystkim.
Początek nowej drogi jest najgorszy, ja byłam załamana, szczególnie, że z moim byłym mieszkałam i mieszkam nadal (niedługo się wyprowadza). Trochę mi zajęło pogodzenie się z nową sytuacją i uświadomienie sobie, że skoro mnie zostawił, znaczy, że nie doceniał mnie i tego, co dla niego robiłam. Zaczęłam więc inwestować w siebie, robić rzeczy, o których zawsze marzyłam i cieszyć się z tego, że mam przyjaciół, a on nie jest pępkiem świata bez którego nie można żyć.

Wczoraj poprawił mi humor ten film z Kasią Maciąg, o facetach, która jest w podobnej sytuacji co my - jednak jak pokazuje i życie, i historia, upływ czasu pozwala na ukojenie i spojrzenie na rozstanie z innej perspektywy, na dostrzeżenie, że jednak czegoś nas ono nauczyło.

Będzie dobrze, trzymam kciuki. Jeżeli mi się udało, to Tobie również się uda

[blanczi]

Napisane przez Lilia909

Mam nadzieję, że nie odebrałaś mojej poprzedniej wypowiedzi złośliwie. Rozstania są ciężkie i trzeba czasu, aby pogodzić się z nową sytuacją, uspokoić uczucia. Czasu i cierpliwości. Masz nas tutaj, zawsze możesz napisać, a Wizażanki pomogą z pewnością. Jestem przekonana, że jako piękna, silna i utalentowana kobieta, dasz sobie radę po tym wszystkim.
Początek nowej drogi jest najgorszy, ja byłam załamana, szczególnie, że z moim byłym mieszkałam i mieszkam nadal (niedługo się wyprowadza). Trochę mi zajęło pogodzenie się z nową sytuacją i uświadomienie sobie, że skoro mnie zostawił, znaczy, że nie doceniał mnie i tego, co dla niego robiłam. Zaczęłam więc inwestować w siebie, robić rzeczy, o których zawsze marzyłam i cieszyć się z tego, że mam przyjaciół, a on nie jest pępkiem świata bez którego nie można żyć.

Wczoraj poprawił mi humor ten film z Kasią Maciąg, o facetach, która jest w podobnej sytuacji co my - jednak jak pokazuje i życie, i historia, upływ czasu pozwala na ukojenie i spojrzenie na rozstanie z innej perspektywy, na dostrzeżenie, że jednak czegoś nas ono nauczyło.

Będzie dobrze, trzymam kciuki. Jeżeli mi się udało, to Tobie również się uda

Jesteście kochane. Jestem na forum od niedawna, a Wy potraficie pogadać jak najlepsze przyjaciółki, mimo że nie znamy się osobiście. Dziękuję.
Wiem, że nie przestanę go kochać. Będziemy co jakiś czas się spotykać, bo mamy wspólną pasję i już wiem, jak bardzo będzie mnie to bolało. On będzie starał się za wszelką cenę pokazać, jaki jest szczęśliwy beze mnie, jaki jest wolny i może robić to, co chce. A ja będę z cierpieniem na to patrzeć. Jest mi cholernie ciężko. Był dla mnie najważniejszą osobą. Mamy tyle wspaniałych wspólnych wspomnień. Mam tyle pamiątek po nim... Nie wiem, co robić. Czuję się za słaba na wszystko. Nie potrafię żyć, potrzebuję go. Nie poradzę sobie.

[Madaaa]

blanczi dasz radę. Czas leczy rany. Ac o jest twoją pasją? Jeśli mogę wiedzieć?

U mnie ostatnio troche lepiej. Zaczełam pracę, także nie mam czasu marudzić no i do ludzi wyszłam. Czuję sie lepiej.

[blanczi]

Napisane przez Madaaa

blanczi dasz radę. Czas leczy rany. Ac o jest twoją pasją? Jeśli mogę wiedzieć?

Nie wiem... Chce z Nim być. I czuję, że sama do tego doprowadziłam... Byłam zła dla Niego. Popełniłam mnóstwo błędów, nie dziwię się, że On tego nie wytrzymał... Beznadziejnie się z tym czuję. Szkoda, że tak późno to zrozumiałam. Chciałabym wszystko naprawić, ale nie wiem, co robić... Nie wiem czy milczeć czy odezwać się i co powiedzieć... Wiem, że jeśli coś zrobię, to nie będzie to ostateczny koniec... Tylko nie wiem jak z Nim to wyjaśnić. Po prostu się boję.
Madaaa-taniec.

[Madaaa]

blanczi ale jak to się stało? Wcześniej pisałaś o swoich proeblemach i braku wsparcia z jego strony. Teraz szukasz winy w sobie. Ja proponuje najpierw uporać sie samej ze sobą. Poradzić sobie ze swoimi problemy , podnieść się po prostu z tego dołka.
Nie wiem co ci doradzić bo nie znam całej sytuacji, nie wiem czy to ty zawiniłaś, jesli tak to co takiego zrobiłaś czy rzeczywiście chłopak cie nie wspierał. Może być tak , że problemy go przerosły. Tak czy owak, jeśli zależało by mu na tobie walczyłby i porzucał by ciebie z problemami.

Zajmij sie swoją pasją i pokaż mu, że potrafisz być bez niego szczęśliwa

[blanczi]

Napisane przez Madaaa

blanczi ale jak to się stało? Wcześniej pisałaś o swoich proeblemach i braku wsparcia z jego strony. Teraz szukasz winy w sobie. Ja proponuje najpierw uporać sie samej ze sobą. Poradzić sobie ze swoimi problemy , podnieść się po prostu z tego dołka.
Nie wiem co ci doradzić bo nie znam całej sytuacji, nie wiem czy to ty zawiniłaś, jesli tak to co takiego zrobiłaś czy rzeczywiście chłopak cie nie wspierał. Może być tak , że problemy go przerosły. Tak czy owak, jeśli zależało by mu na tobie walczyłby i porzucał by ciebie z problemami.

Zajmij sie swoją pasją i pokaż mu, że potrafisz być bez niego szczęśliwa

Wtedy widzialam to w złym świetle. Wczoraj mi wszystko wyjaśnił i zrozumiałam, dlaczego tak było i dlaczego tak to widzialam. Było w tym bardzo dużo mojej winy. Podejrzewam, ze rzeczywiście jest tak, jak mówisz - to wszystko Go przeroslo... Nie chce Mu nic udowadniać, bo będę robić to wbrew sobie. Wiecie, wczoraj mi powiedział, że nie przekreśla wszystkiego i być może kiedyś się zejdziemy... Ale nie wiem, czy to było szczere czy powiedział to tylko po to, żeby niepotrzebnie robić mi nadzieję...

---------- Dopisano o 15:48 ---------- Poprzedni post napisano o 15:40 ----------

Wiem już, co powinnam zmienić, żeby było dobrze między nami. Ale On mi nie uwierzy, że się zmienię... Nie mówcie mi, że nie warto się zmieniać dla faceta. W moim przypadku warto, bo byłam straszną dziewczyną i dziwię się, jak On to wytrzymał. Nie jestem na Niego wkurzona. Na Jego miejscu chyba zrobiłabym to samo. Jestem wściekła na siebie, bo wszystko zje**łam.

[Farisss]

Więc najpierw zmień w sobie to co złe na lepsze.
Może wtedy on to sam dostrzeże, albo spotkasz kogoś innego. Różnie w życiu bywa.

Dobrze jest zmienić sie dla kogoś - ale tylko jeśli to coś było w nas faktycznie złego. Ale najważniejsze, żeby ta zmiana nam odpowiadała, bo robić coś wbrew swojej woli też nie jest dobrze...

[blanczi]

Napisane przez Farisss

Więc najpierw zmień w sobie to co złe na lepsze.
Może wtedy on to sam dostrzeże, albo spotkasz kogoś innego. Różnie w życiu bywa.

Dobrze jest zmienić sie dla kogoś - ale tylko jeśli to coś było w nas faktycznie złego. Ale najważniejsze, żeby ta zmiana nam odpowiadała, bo robić coś wbrew swojej woli też nie jest dobrze...

Już zaczęłam zmiany. Pracuje nad sobą. Staram się być lepsza dla wszystkich wokół. Na razie jest ciężko, bo cały czas czuje ból po rozstaniu...

[Mimi08]

Napisane przez maggie_grace

Mel B i przysiady, wyzwania trzydziestodniowe, a Ty?

Jillian Michaels

Napisane przez blanczi

Już zaczęłam zmiany. Pracuje nad sobą. Staram się być lepsza dla wszystkich wokół. Na razie jest ciężko, bo cały czas czuje ból po rozstaniu...

Jasne, że jest ciężko, ale to minie Trzymaj się!

[e60e5454b131baabfef11f4156e093bc04f95d5e_5ebdcd725ac57]

Witam

Chętnie się "podepnę pod wątek". Podobnie jak wy, czuję się bardzo samotna, co odbija się na moim związku (w sensie nie mam własnego życia, a więc wchodzę za bardzo w życie mojej połówki). Przeprowadziłam się i nie mam tutaj nikogo, co mnie bardzo mocno przygnębia Nie mam pojęcia jak kogoś wartościowego poznać, bo nigdy nikogo nie musiałam szukać. Tam skąd pochodzę miałam znajomych od zawsze (z podwórka, ze szkoły) tylko ich liczba się zmieniała. Wszystko to sprawia, że jestem smutna i coraz bardziej zamykam się w swojej skorupie

[Yin]

Nie wiedziałam, że mój temat przetrwa tyle czasu

[maggie_grace]

Napisane przez Yin

Nie wiedziałam, że mój temat przetrwa tyle czasu

A jednak. Choć trochę ucichł ostatnio.

[Madaaa]

no ucichło, ucichło ........

[blanczi]

Napisane przez Madaaa

no ucichło, ucichło ........

A bo się polepszylo!