Raz a dobrze - sprzwdzanie, przeszukiwanie, testowanie partnera

[coffee]

Napisane przez Ballantines_1

Mój TŻ wie, że jeśli nabiorę silnych podejrzeń, że jest wobec mnie nieszczery, to jak już pisałam niebo i ziemię przekopię, ale się dowiem. No chyba, że sam wiarygodnie mi to wytłumaczy. Nie uważam więc, żeby moje zachowanie było jakimś potajemnym spiskiem przeciw niemu

Ja bym nie weszła w związek z kimś, kto ma takie podejście, jakie masz Ty. Z kimś, kto by mi na wstępie powiedział, że gdy przestanie ufać, to wcześniej poleci do Rutkowskiego niż mi o tym powie.
Owszem, człowiek jest tylko człowiekiem, może się zawahać, może nabrać podejrzeń, może coś mu się nie układać w moim zachowaniu. Z tym, że ja jestem na tyle szczera, że potrafię powiedzieć w twarz "coś jest nie tak, przestaję ci ufać, nie wiem co się dzieje", a więc dokładnie tego samego oczekuję od partnera.

[201604220918]

Napisane przez Ballantines_1

No ale mało znam facetów, którzy wprost przyznali się na przykład do zdrady. Dlatego mając to najgorsze podejrzenie, nie uwierzyłabym na słowo. Nie mówię, że każde moje niepokoje od razu weryfikuję na jego fb, bo weszłam tam raz (mówię o aktualnym TŻ) przez dwa lata. Oczywiście, że zawsze najpierw pytam, ale kiedy czuję, że dalej kręci no to już nie ma zmiłuj

Ja w ogóle znam mało ludzi mówiących prawdę wprost - czasem odpowiedź na nasze pytanie nie zawiera się tylko w słowach, ale w tonie głosu, mimice, gestach. Przykładowo: wystarczy, że popatrzę na swoją mamę - od razu wiem, że coś się stało, nawet jeśli ona twierdzi, że wszystko jest ok. Za dobrze ją znam, żeby coś przede mną ukryła

[kicimordka]

Napisane przez ARAKSJEL

Sprawdzanie to chyba złe słowo ,ciekawe jak by miała wyglądać argumentacja takiej umowy .

Jak już pisałam, u nas to jest na zasadzie "chcesz sprawdzić? proszę bardzo, nie mam nic do ukrycia, bo nic złego nie robię". Ja mam dostęp do rzeczy mojego chłopaka, on do moich, ale jakoś żadnemu z nich się sprawdzać nie chce, bo sobie ufamy. Nie wyrywamy z krzykiem naszych telefonów, gdy się ich dotknie, bo dla mnie to nie tragedia, że mój chłopak zobaczy smsa od koleżanki, która mówi, że musimy się spotkać na kawę ani to, że zobaczę smsa od kolegi, czy jutro pracuje z nim na zmianie. Jednak celowo siebie nie sprawdzamy, bo szanujemy swoją prywatność i przestrzeń osobistą, a sam fakt, że gdyby jednak coś nam się uroiło, to mamy zgodę na przetrzepanie swoich rzeczy świadczy o wzajemnym zaufaniu.

I ja też się zgadzam z rembertową. Zdrada ma różne oblicza.

[rembertowa]

Napisane przez Mojwa

Btw serio, nie zawsze zdrade widac, szczegolnie gdy byla jednorazowym wyskokiem.

w takiej sytuacji nawet prewencyjne noranie niewiele da - bo przecież trudno znaleźć ślady takiego jednonocnego numerka, chyba, że chłopiec jest idiotą, który tym w esach kumplom się chwali.

[Mojwa]

rembertowa - jasne, dlatego jestem raczej przeciwko sprawdzaniu

[201803080934]

Napisane przez drabineczka

Tak grin, przejrzałaś mnie na wylot. Znasz już moją duszę i osobowość

Ależ ja od początku mówię i wcale tego nie ukrywam moja droga, że jeśli mam złe przeczucia, sprawdzę i nic nie znajdę, to sprawdzę drugi raz. Przecież nikt tego tutaj przed tobą nie ukrywa i nie przeczy że jest inaczej, napisałam jedynie że w niektórych sytuacjach po nie znalezieniu niczego dałabym sobie spokój. Przytoczyłam przykład z wychodzeniem i błędną oceną sytuacji, napisałam też że jeśli byłaby to intryga i romans z terapeutką to bym w to uwierzyła i moja czujność byłaby uśpiona. Nie wiem gdzie ty tu widzisz unikanie niewygodnych pytań, bo póki co jedyna niewygodna rzecz w tej dyskusji to mój fotel którego nie mogę podwyższyć
Dlategoż właśnie napisałam ci, że się motasz. Bo wydaje mi się że dość jasno i wyczerpująco i niejednokrotnie odpowiedziałam ci na zadane pytanie.

napisałaś, że to zależy od konkretnej sytuacji, podałaś sytuację, wyjaśnione, super, ja zapytałam o co innego - czy nie bałabyś się, że tylko teraz poszedł w miejsce x, bo wie, że go podejrzewasz, a tak naprawdę wcześniej chodził w miejsce y?

A gdyby facet mnie sprawdził, nie zakończyłabym związku. Zastanowiłabym się co zrobiłam takiego że to zrobił, czy daję mu powody do obaw oraz czy postępuję fair. No chyba że nagle ujawniłaby się u niego jakaś choroba psychiczna w stylu syndromu Otella, ale wiadomo, póki rozum mam to rozgraniczam co jest sprawdzeniem ze strachu a co jest manią prześladowczą

w sumie tematem, który popchnął emę do rozpoczęcia tego wątku była laska, która zaczęła szperać w rzeczach faceta bez konkretnych podejrzeń po zaledwie trzech miesiącach związku no to raczej mania była

[201604181004]

Napisane przez grin

napisałaś, że to zależy od konkretnej sytuacji, podałaś sytuację, wyjaśnione, super, ja zapytałam o co innego - czy nie bałabyś się, że tylko teraz poszedł w miejsce x, bo wie, że go podejrzewasz, a tak naprawdę wcześniej chodził w miejsce y?

xD przecież ci odpisałam, ze nie, że gdyby to była taka super hiper intryga że tylko teraz tam poszedł bo wiedział że go śledzę, to łyknęłabym to jak dziecko i żyłabym dalej spokojna nie sprawdzają nic.

[Ballantines_1]

Napisane przez coffee

Ja bym nie weszła w związek z kimś, kto ma takie podejście, jakie masz Ty. Z kimś, kto by mi na wstępie powiedział, że gdy przestanie ufać, to wcześniej poleci do Rutkowskiego niż mi o tym powie.
Owszem, człowiek jest tylko człowiekiem, może się zawahać, może nabrać podejrzeń, może coś mu się nie układać w moim zachowaniu. Z tym, że ja jestem na tyle szczera, że potrafię powiedzieć w twarz "coś jest nie tak, przestaję ci ufać, nie wiem co się dzieje", a więc dokładnie tego samego oczekuję od partnera.

No ale napisałam, że najpierw pytam, rozmawiam. Oczywiście, że przed tym moim jednorazowym "nalotem" na jego prywatność niejednokrotnie drążyłam temat, ba, ja nawet zapewniałam, że cokolwiek by mi nie powiedział, to jeśli będzie szczery to się wszystko ułoży i takie różne. Nie powiedział prawdy. Ale jak napisała dialectic_chaos :

Napisane przez dialectic_chaos

Ja w ogóle znam mało ludzi mówiących prawdę wprost - czasem odpowiedź na nasze pytanie nie zawiera się tylko w słowach, ale w tonie głosu, mimice, gestach. Przykładowo: wystarczy, że popatrzę na swoją mamę - od razu wiem, że coś się stało, nawet jeśli ona twierdzi, że wszystko jest ok. Za dobrze ją znam, żeby coś przede mną ukryła

No i ja po moich bliskich, w tym po TŻ jestem w stanie poznać, że coś jest nie tak, że mnie okłamuje albo omija temat. I to już jest czerwona lampka.

[rembertowa]

Napisane przez Ballantines_1

Dla Ciebie widać świat jest czarno-biały, nie ma żadnych odcieni szarości. Albo związek jest doskonały, albo nie ma go w ogóle. Wybacz, ale nie jestem w stanie stwierdzić, z kim dokładnie się wiążę, no chyba, że weszłabym w związek po ponad roku spotykania się. Już nie wspomnę o stanie zauroczenia, gdzie generalnie idealizuje się drugą osobę Czytając Twoje wypowiedzi, odnoszę wrażenie, że masz niezwykle poukładany świat. Ja biorę pod uwagę różne opcje, emocje im towarzyszące i tak dalej. Szczerze? Ja w żadnym związku nie byłam i pewnie nie będę pewna, że dokładnie wiem z kim się związałam i że ta osoba jest ze mną absolutnie szczera no i generalnie zawsze będzie kolorowo i nic mnie nie zaskoczy. Człowiek to tylko człowiek. I dlatego, mając wątpliwości do człowieka, który żyje razem ze mną, po prostu zweryfikowałabym to.

te odcienie szarości to są właśnie te momenty, w których pracuje się nad jakością związku. Jak się doszło do punktu, w którym związku w zasadzie nie ma, to trzeba to stwierdzić i rozejść się w swoje strony. A sytuacja, o której mówimy - sytuacja z jednej strony utraty zaufania, z drugiej nieistnienia protokołów komunikacyjnych - to sytuacja, w której związek jest już martwy.

Jest cały szereg sposobów rozwiania wątpliwości co do szczerości czy uczciwości partnera - jak nosem uderzasz o mur, to możesz otwarcie, oficjalnie zarządać okazania konkretnego elementu korespondencji. Co jest dobrym - z punktu widzenia zdrowego związku - zachowaniem. Wysyłasz jasny sygnał - nie ufam Ci i dajesz wybór, co z tym partner zrobi. Owszem, może się okazać, że musisz dźwignąć decyzję natychmiastowej ewakuacji ze związku partnera, którego swoimi podejrzeniami oszkalowałaś, ale przynajmniej masz czystą sytuację. Ciągle jesteście partnerami i rozwiązujecie problem, jaki wspólnie macie w związku. Kiedy norasz potajemnie, przekopujesz szafki i nasyłasz koleżanki, przejmujesz kontrolę nad związkiem - to zaprzeczenie idei związku partnerskiego, a tylko takie mnie interesują.

[_ema_]

Napisane przez Grin

w sumie tematem, który popchnął emę do rozpoczęcia tego wątku była laska, która zaczęła szperać w rzeczach faceta bez konkretnych podejrzeń po zaledwie trzech miesiącach związku no to raczej mania była

Ogólnie - motyw jest tak bardzo częsty, żę jak w jej temacie rozwinęła się setna już dyskusja pt. 'sprawdzac czy nie', to pomyslałam, żeby temat założyć. Ale nie chodzi mi konkretnie o analizę zachowania tej panny, bo przewalanie czyjegoś domu to już większy kaliber Raczej o to, co powtarza się częściej - sms, tel, fb, jakieś tesciki itp.

[ARAKSJEL]

Napisane przez kicimordka

Jednak celowo siebie nie sprawdzamy, bo szanujemy swoją prywatność i przestrzeń osobistą, a sam fakt, że gdyby jednak coś nam się uroiło, to mamy zgodę na przetrzepanie swoich rzeczy świadczy o wzajemnym zaufaniu.

Nie świadczy o wzajemnym zaufaniu tylko o ufności że dana sytuacja nie będzie miała miejsca .Ewentualnie możemy mówić o warunkowym tzn . do czasu powstania wątpliwości .W skrócie ufam ci na razie ,więc owa prywatność i przestrzeń osobista summa summarum jest fikcją .

[Ballantines_1]

Napisane przez rembertowa

te odcienie szarości to są właśnie te momenty, w których pracuje się nad jakością związku. Jak się doszło do punktu, w którym związku w zasadzie nie ma, to trzeba to stwierdzić i rozejść się w swoje strony. A sytuacja, o której mówimy - sytuacja z jednej strony utraty zaufania, z drugiej nieistnienia protokołów komunikacyjnych - to sytuacja, w której związek jest już martwy.

Jest cały szereg sposobów rozwiania wątpliwości co do szczerości czy uczciwości partnera - jak nosem uderzasz o mur, to możesz otwarcie, oficjalnie zarządać okazania konkretnego elementu korespondencji. Co jest dobrym - z punktu widzenia zdrowego związku - zachowaniem. Wysyłasz jasny sygnał - nie ufam Ci i dajesz wybór, co z tym partner zrobi. Owszem, może się okazać, że musisz dźwignąć decyzję natychmiastowej ewakuacji ze związku partnera, którego swoimi podejrzeniami oszkalowałaś, ale przynajmniej masz czystą sytuację. Ciągle jesteście partnerami i rozwiązujecie problem, jaki wspólnie macie w związku. Kiedy norasz potajemnie, przekopujesz szafki i nasyłasz koleżanki, przejmujesz kontrolę nad związkiem - to zaprzeczenie idei związku partnerskiego, a tylko takie mnie interesują.

Okej, to jest dobre rozwiązanie, partnerskie. Ale stawia sprawę na ostrzu noża. Ogólnie sposób dobry, przyznaję rację.

[rembertowa]

Napisane przez Ballantines_1

Okej, to jest dobre rozwiązanie, partnerskie. Ale stawia sprawę na ostrzu noża.

szczerość i komunikowanie problemów "stawia sprawę na ostrzu noża"? Hmmm... A przejmowanie kontroli i w pewnym sensie możliwości decydowania o związku już nie?

[szmyrk]

Napisane przez carrie25

Gwoli ścisłości - nie pokazuję partnerowi jakiś bardzo intymnych rozmów Swoją drogą takie rozmowy przeprowadzam zawsze, ale to zawsze zawsze zawsze na żywo, nie uznaję rozwiązywania problemów, żalenia się, czy doradzania przez fb, czy smsy. Już w najgorszym wypadku uznam rozmowę telefoniczną. A to i tak nie to A zazwyczaj pokazuję mu coś zabawnego, jakiś żart, fajnego mmsa, czy ciekawą ripostę.
ALE jeśli by przeszukał moje rozmowy, maile, cokolwiek - tak jak wyżej. Za czyn bym się nie piekliła. Tylko bym pracowała, by zaufał.

No super, fajnie, ze masz wszystkie bliskie Ci osoby cale zycie w jednym miejscu i obok siebie, tylko ze chyba jednak losy wiekszosci ludzi tocza sie bardziej zawile Ja na przyklad (zeby nie bylo, ze teoretyzuje) kilka lat temu wyjechalam zagranice i z bliskimi mi ludzmi z rodzinnych stron widuje sie kilka razy w roku. Na dzwonienie (czyli wg Ciebie ostatecznosc) nie zawsze mozemy sobie pozwolic, ba, nawet na Skypa nie zawsze jest czas... Duzo rzeczy piszmy sobie w mailach wlasnie. Nie wyobrazam sobie, zeby ktokolwiek mial prawo do czytania tego

---------- Dopisano o 20:03 ---------- Poprzedni post napisano o 19:58 ----------

Tak sobie tez mysle... Jak poradzic sobie w zwiazkach maja osoby niepewne siebie, naiwne czy z bagazem emocjonalnym? Takie osoby nie zawsze sa w stanie zachowywac sie racjonalnie czy hm, uczciwie.

[tyene]

Osoby, które nie mogą sobie poradzić uczciwie w związku powinny iść na terapię, i to nie jest złoślwość. To jest podstawowa umiejętność, jeżeli chcemy mieć szczęśliwy i satysfakcjonujący związek.

[201803080934]

Napisane przez drabineczka

xD przecież ci odpisałam, ze nie, że gdyby to była taka super hiper intryga że tylko teraz tam poszedł bo wiedział że go śledzę, to łyknęłabym to jak dziecko i żyłabym dalej spokojna nie sprawdzają nic.

ok.

Napisane przez _ema_

Ogólnie - motyw jest tak bardzo częsty, żę jak w jej temacie rozwinęła się setna już dyskusja pt. 'sprawdzac czy nie', to pomyslałam, żeby temat założyć. Ale nie chodzi mi konkretnie o analizę zachowania tej panny, bo przewalanie czyjegoś domu to już większy kaliber Raczej o to, co powtarza się częściej - sms, tel, fb, jakieś tesciki itp.

to jest pewnie spowodowane tym, że większość osób jest mało ostrożna przy kłamstwach jak ktoś jest bardziej ostrożny, to telefony i facebooki będą czyste jak łza

[kicimordka]

Napisane przez ARAKSJEL

Nie świadczy o wzajemnym zaufaniu tylko o ufności że dana sytuacja nie będzie miała miejsca .Ewentualnie możemy mówić o warunkowym tzn . do czasu powstania wątpliwości .W skrócie ufam ci na razie ,więc owa prywatność i przestrzeń osobista summa summarum jest fikcją .

Jeśli ufam, że dana sytuacja nie będzie miała miejsca, to mam zaufanie do partnera. Nawet w przypadku wątpliwości nie przetrzepałabym rzeczy partnera, tym bardziej bez jego wiedzy, aby doszukiwać się dowodów. Gdyby mnie naszły wątpliwości, to musiałby być ich konkretny powód: dziwny zapach partnera (np. damskie perfumy), późne powroty, inne zachowanie, coś znalezionego w kieszeni podczas prania i tak dalej. Zamiast się bawić w detektywa lub, co gorsze, truć sobie życie insynuacjami, spytałabym wprost. Nie będę panikować, gdy partner usiądzie tak, że nie widzę ekranu jego monitora, tak samo on, gdy ja tak zrobię.

[ricca166]

Jest różnica pomiędzy nagminnym, obsesyjnym przeszukiwaniem telefonu, a sytuacją, kiedy jesteś z facetem kilka lat i czujesz, że coś nie tak i chcesz to sprawdzić.
Szczerze mówiąc, to zazwyczaj jest coś na rzeczy, jeśli się dobrze zna partnera, a nagle następuje zmiana zachowania, lub są jakieś powody do niepokoju.

Ciekawe, co taka osoba, która ,,nie spojrzałaby sobie w twarz po naruszeniu prywatności partnera" powie za 5 lat, jak dowie się np. przypadkiem, że była zdradzana, ale nie grzebała, bo jak to tak , mimo intuicji.

[kobietasukcesu]

Napisane przez drabineczka

Caly wizaz jest prawy i nigdy nic nie sprawdzal xD wiedzialam ze watek skonczy sie tekstami typu "nie ma zaufania = nie ma zwiazku" "sprawdzanie = koniec" oraz moj hicior "nawet jakbym sie dowiedzialaze mnie zdradza gryzloby mnie to ze naruszylam jego prywatnosc" ahhahahahagaha. Mnie takie teksty tylko bawia;p

Wywróżyłaś lepiej niż wróżbita Maciej

Co do podrubionego- witki opadają, że ktoś tak może sądzić. Jestem człowiekiem bez sumienia

[coffee]

Napisane przez Ballantines_1

Okej, to jest dobre rozwiązanie, partnerskie. Ale stawia sprawę na ostrzu noża. Ogólnie sposób dobry, przyznaję rację.

Wg mnie, to o to chodzi. Wóz albo przewóz. Mniejsze zaufanie = rozstanie ALBO praca nad związkiem. A że sama w związku nie jesteś, dobrze by i partner uczestniczył w procesie decyzyjnym, nie sądzisz?
Bo jak inaczej?
Jeśli nie wyszukałabyś twardych dowodów na zdradę - jak długo miałabyś zamiar trwać w takim związku, z kontrolowaniem, śledzeniem, obwąchiwaniem koszul, bez odrobiny szczerości i zaufania zanim postanowiłabyś "postawić sprawę na ostrzu noża"? Dopóki nie znajdziesz? A jeśli nigdy nie znajdziesz, to do śmierci?

[kobietasukcesu]

Napisane przez Luba

Ja zawsze oficjalnie sprawdzałam mężowi kieszenie a on mnie. Przed praniem Komórki, kompa nikt nikomu nie sprawdza, ale też nikt się nie krył.
Ale gdybym miała podejrzenia i nie umiałabym ich "rozwiać", to nie przeprowadzałabym żadnego szukania po kryjomu, ale raczej oficjalnie. To znaczy: pokaż kotku swój tel czy komp, sprawdzę przy Tobie Już reakcja na to hasło dałaby mi możliwość sprawdzenia czy coś jest na rzeczy.

Niektórzy nie lubią jak się im dotyka komputera np ja. I wcale nie muszą mieć tam dowodów zdrady czy nawet historii oglądanych pornoli.

Po prostu nie chcą jak im ktoś patrzy na to co oglądają, gdzie się logują i o czym piszą.

[Luba]

Napisane przez kobietasukcesu

Niektórzy nie lubią jak się im dotyka komputera np ja. I wcale nie muszą mieć tam dowodów zdrady czy nawet historii oglądanych pornoli.

Po prostu nie chcą jak im ktoś patrzy na to co oglądają, gdzie się logują i o czym piszą.

A co, jestes moim mężem?

[_Mia]

Co do tych rozmów w związku.
U mnie było tak, ze związek się sypał, zatem owszem- były rozmowy, ustalenia, wspólne płacze, wnioski, postanowienia, wyznania miłości...
Myślałam, że właśnie robimy to, do czego tu nawołujecie tak żarliwie- rozmowa, naprawianie związku, praca nad sobą.
Toteż jego dziwne zachowania odbierałam jako wyraz tego, że również jest mu ciężko i martwi się o naszą przyszłość, martwi się, czy to jeszcze 'zaskoczy' od nowa.
No niestety, równolegle do tego mnie oszukiwał i jakoś nie mógł z tym skończyć, i tyle mi te rozmowy przyniosły. Jednakże jestem szczęśliwa, że nie rzuciłam wszystkiego w tzw. 'pi*du' "bo mam podejrzenia", tylko próbowałam wszystko naprawić- bo jak dla mnie związek to także ustawiczna praca.

Nie dążę do wniosku: sprawdzaj/nie sprawdzaj. Dążę do tego, że pewnych rzeczy nie da się przewidzieć, nie ma złotego środka- shit happens, obojętnie czego byśmy nie robili, pewne rzeczy się dzieją i trzeba to przełknąć i iść dalej. Póki się jednak nie dzieją, po co popadać w obsesję i psuć sobie zdrowie na zapas?

[kobietasukcesu]

Napisane przez tyene

No widzisz, a ja w to nie wierzę. W to, że jest parę lat sielanka, a potem nagle źle. Bo w trakcie tej rzekomej "sielanki" też było źle, tylko oko się na to przymknęło. I to ma usprawiedliwiać grzebanie w cudzej korespondencji?

.

A ja wierzę. Różne życiowe zdarzenia nas zmieniają i to może wpłynąc na nasz związek.

Mało kto ma tak, że taki sam będzie wtedy jak wszystko będzie grało i wtedy jak straci pracę, poleci na zdrowiu itd.

Samo zmęczenie pracą, z której nic nie ma zmienia ludzi. A co dopiero jakieś niemiłe wydarzenia.

[fragile_27]

U mnie było tak, że miałam powody, by podejrzewać zdradę (w moim przypadku były to już hmm.. dość konkretne powody), także sprawdziłam jego fb, niestety moje przypuszczenia się potwierdziły. Przez chwilę miałam nawet wyrzuty sumienia, na szczęście szybko sobie uświadomiłam, że mój 'występek' w porównaniu z tym, co eks mi zrobił, to po prostu nic. ;-)
Co więcej, trochę żałuję, że nie sprawdziłam tego wcześniej. No ale właśnie, uważałam, że tak się nie robi i już. Nie wiem, dlaczego w tamtym momencie zmieniłam zdanie, to była prawdopodobnie jakaś intuicja...

Z jednej strony nie pochwalam takich sposobów, z drugiej- gdybym tego wtedy nie zrobiła, być może dalej byłabym oszukiwana. No, ale fakt jest taki, że trafiłam na nieodpowiedniego faceta (delikatnie rzec ujmując ) i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że przy kolejnym (jeśli takowy będzie) nie będę miała takich dylematów. Zresztą, wydaje się mi, że jeśli związek jest udany, to takie problemy nie występują.

Co do testowania- zdecydowane nie.

[kobietasukcesu]

Napisane przez Luba

A co, jestes moim mężem?

Odniosłam się do"Już reakcja na to hasło dałaby mi możliwość sprawdzenia czy coś jest na rzeczy."

Więc odpowiedziałam, że niektórzy(a nie Twój mąż) nie lubią grzebania i mogą źle zareagować, nawet jak nie będą mieli nic na sumieniu.

[_Mia]

Napisane przez kobietasukcesu

A ja wierzę. Różne życiowe zdarzenia nas zmieniają i to może wpłynąc na nasz związek.

Mało kto ma tak, że taki sam będzie wtedy jak wszystko będzie grało i wtedy jak straci pracę, poleci na zdrowiu itd.

Samo zmęczenie pracą, z której nic nie ma zmienia ludzi. A co dopiero jakieś niemiłe wydarzenia.

Tu się muszę zgodzić.
U dorosłych ludzi z ukształtowanym charakterem raczej nie trwa to roku ani trzech, ale ludzie zmieniają wraz z doświadczeniami swoje patrzenie na świat, priorytety, cele. Nowe sytuacje (nowe miejsce zamieszkania+nowa praca+nowi, zupełnie inni znajomi, ogólnie poznanie innego życia) potrafią z czasem bardzo zmienić człowieka, i można się zdziwić. Oczywiście to się nie bierze znikąd, pewne tendencje gdzieś tam siedzą głęboko w podświadomości, ale siedza na tyle głęboko, że nawet bliska wieloletnia znajomość ich nie ujawni.

Tak naprawdę jak zachowa się człowiek w sytuacji kryzysowej, możemy wiedzieć dopiero, gdy ta sytuacja nastąpi.

[Aimee_J]

Napisane przez _Mia

Tak naprawdę jak zachowa się człowiek w sytuacji kryzysowej, możemy wiedzieć dopiero, gdy ta sytuacja nastąpi.

I to dotyczy także i nas samych.

[201607231707]

Bez powodu nie grzebię, prywatność to z reguły dla mnie rzecz święta. Ale jakbym miała podejrzenia, że coś jest mocno nie tak czy że zdradza itd. to przegrzebałabym telefon, fb, pocztę, tumblra, wizaż, przeszukałabym kosz na śmieci, kosz z brudną bielizną, trułabym dupę jej i jej przyjaciołom i w ogóle wszystko Bo ja mam bardzo dobre przeczucie i rzadko kiedy mnie zawodzi, więc z reguly mu ufam :P Tym bardziej, że jak pierwszy raz złamałam swoje zasady w kwestii prywatności, okazało się, że miałam rację.
Sorry, ale w 100% nie ufam nawet sobie, a co dopiero komuś innemu, a my jesteśmy akurat dwie zniszczone psychicznie małpy, więc wiem, że zrobiłaby to samo i szanuję to i rozumiem
Generalnie w związku stawiam na komunikację, ale dajcie spokój, ja wiem, że jakbym odstawiła jednorazowy skok w bok czy próbowała ukryć poważny problem (bo ja generalnie np. mam problem z rozmową o uczuciach, a co, nie ja jedna) to pewnie ni uja bym się łatwo nie przyznała, co dopiero mam oczekiwać tego od kogoś innego.

Sprawdzania w stylu podstawiania koleżanek nie akceptuję w żadnej formie.

[kobietasukcesu]

Napisane przez Demi93

Sorry, ale w 100% nie ufam nawet sobie, a co dopiero komuś innemu,.

Dzisiaj mogę być normalna, a jutro zachowywać jak 'Taylor' z piosenki z mojego podpisu. Skąd mam wiedzieć, że ktoś nie będzie miał podobnie