Ile wydajecie na jedzenie miesięcznie? - temat ekonomiczno-społeczny ;)

[201708160922]

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;45255573]Chyba uzywamy innego slownika jesli chodzi o definicje populizmu . Proces homogenizacji to jeden wielki syf. Wystarczy badania poczytac . Ja nigdy nie jadlam ani nie bede jesc serka homogenizowanego. To naprawde nic trudnego . Tym bardziej, ze nikt nie pisal o dosladzanych jogurtach. Swiadomy zywienia czlowiek homogenizowanego zarcia nie je. I tyle.



Owszem, ja pisalam. Suplemetuje witamine D. Nabialu unikam. Ochlewanie sie mlekiem zwieksza ilosc witaminy D., co wplywa na jej toksycznosc (Jacobus CH, Holick MF, Shao Q, et al. Hypervitaminosis D associated with drinking milk.).[/QUOTE]

Mowi sie tez, ze mleko sklepowe nie zawiera prawie wcale wit.D (nie mam potwierdzenia w badaniach). O co chodzi wiec z mlekiem? Czy chodzi o to, ze nadmiar wit.D powoduje toksycznosc? Czy moze o to, ze wit.D z mleka jest inna niz ta z suplementu lub innych zrodel? Czy jesli ktos nie przyjmuje suplementu moze zapewnic sobie wystarczajaca, ale nietoksyczna ilosc wit.D?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[IvoryRose]

Odpowiadając na pytanie z tematu: prowadziłam kiedyś bardzo dokładne zapiski, żeby zorientować się, ile wydaję. Jestem studentką i dopóki tylko studiowałam, byłam w stanie wydać miesięcznie na jedzenie (plus od czasu do czasu kosmetyki czy środki do sprzątania etc.) poniżej 500 zł. Jak na studencki budżet, którym dysponowałam, była to kwota absolutnie do przyjęcia. Chociaż sporo jedzenia (głównie mięs, które jak wiadomo są drogie) brałam w przysłowiowych już "słoiczkach" z domu. Więc pewnie wyszłoby mi więcej kasy, gdybym wszystko od podstaw gotowała sama.
Wyniosłam z domu przeświadczenie, że nie wolno oszczędzać na jedzeniu i należy odżywiać się zdrowo, więc nie wyobrażam sobie żyć na konserwie i serku topionym.
Teraz zmieniła się moja sytuacja życiowa - mam większy dochód, bo zaczęłam pracować. Teraz też już sama wszystko gotuję (i pozwalam sobie na szaleństwa typu zakupy w "Kuchniach Świata"). Myślę, że jakbym podliczyła, wydaję teraz na jedzenie ok. 600 - 650 zł.

[gabisun]

Czas komety z tym mlekiem to racja , mleku z kartonu to raczej napój mleczny i wątpię, żeby był dobrym źródłem wit. D
Z tego co ostatnio słyszę na ten temat, to wielu lekarzy zaleca suplementację wit. D u dorosłych ( chodzi oczywiście o naszą strefę klimatyczną), bo że u dzieci jest to konieczne to wiadomo.
Latem nie trzeba się martwić o wit. D , bo mamy ją za darmo, ale zimą warto o czymś pomyśleć

Ja osobiście mleka nie lubię i zawsze mnie uczono, że dorosły człowiek nie powinien go pić. Nasz organizm nie ma odpowiednim enzymów do jego trawienia i lepiej spożywać mleko w formie przetworzonej np. jogurt, kefir itp.

Też się staram dobrze odżywiać i nie jadać zbyt dużo mięsa, a więcej warzyw, owoców i ryb. Ale moim grzeszkiem jest białe pieczywo, które uwielbiam i nie byłabym w stanie z niego zrezygnować na szczeście z wagą nigdy nie miałam problemów, więc sobie nie żałuję

Co do osteoporozy, to najczęstszą przyczyną jest brak ruchu a nie sama dieta. Nasz organizm jest bardzo oszczędny i jeśli w pewnych miejscach wapń jest niewykorzystany ( brak ruchu, ucisku na kości) to sobie go "zabiera" w inne miejsce. Inna sprawa to zaburzenia hormonalne, które też bardzo się do tego przyczyniają.

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez CzasKomety

Mowi sie tez, ze mleko sklepowe nie zawiera prawie wcale wit.D (nie mam potwierdzenia w badaniach). O co chodzi wiec z mlekiem? Czy chodzi o to, ze nadmiar wit.D powoduje toksycznosc? Czy moze o to, ze wit.D z mleka jest inna niz ta z suplementu lub innych zrodel? Czy jesli ktos nie przyjmuje suplementu moze zapewnic sobie wystarczajaca, ale nietoksyczna ilosc wit.D?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

W badaniach wykazano, ze producenci wciskaja witamine D bez ladu i skladu. Niektore mleka nie mialy jej wcale. Niektore byly tak bogate w te witamine, ze przekraczaly 500 razy dozwolony poziom. U nas nikt nie bada mleka pod wzgledem zawartosci witaminy D, wiec nieszczegolnie wiadomo co w tym kartonie mozesz znalezc.

btw: co to za facet w Twoim avatarze? Zawsze mnie to zastanawia .

[201708160922]

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;45259560]W badaniach wykazano, ze producenci wciskaja witamine D bez ladu i skladu. Niektore mleka nie mialy jej wcale. Niektore byly tak bogate w te witamine, ze przekraczaly 500 razy dozwolony poziom. U nas nikt nie bada mleka pod wzgledem zawartosci witaminy D, wiec nieszczegolnie wiadomo co w tym kartonie mozesz znalezc.

btw: co to za facet w Twoim avatarze? Zawsze mnie to zastanawia .[/QUOTE]

No dobra, rozumiem, o co chodzi z mlekiem. Ale co z ta toksycznoscia wit.D?

Naprawde nie wiesz? Abelard Giza, ten od skandalicznego monologu o papiezu. Mi dziwnie jak patrze na Twoj avatar i nie widze Ainston

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[ellish]

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;45233334]Jem tak od 25 lat, wiec to chyba sporo. Gdyby organizm mial sie buntowac to juz by sie zbuntowal dawno.


[/QUOTE]

dopiero 25 lat, dopiero.

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez CzasKomety

No dobra, rozumiem, o co chodzi z mlekiem. Ale co z ta toksycznoscia wit.D?

Toksycznosc to nadmiar.

Napisane przez CzasKomety

Naprawde nie wiesz? Abelard Giza, ten od skandalicznego monologu o papiezu. Mi dziwnie jak patrze na Twoj avatar i nie widze Ainston

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Mnie papiez srednio interesuje i zupelnie nie jestem w temacie. Nie mam telewizora. Wiadomosci nie ogladam. Zawsze jak patrze na Twoj avatar to mi sie wydaje, ze to brat Ricka Hoffmana (Suits).
Co do mojego avatara to juz wielokrotnie slyszalam zale, ze Aniston brak i ciezko mnie "poznac". Kocham jednak Frozen i stad wlasnie moja lala w avatarze.

[201708160922]

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;45260077]Toksycznosc to nadmiar.



Mnie papiez srednio interesuje i zupelnie nie jestem w temacie. Nie mam telewizora. Wiadomosci nie ogladam. Zawsze jak patrze na Twoj avatar to mi sie wydaje, ze to brat Ricka Hoffmana (Suits).
Co do mojego avatara to juz wielokrotnie slyszalam zale, ze Aniston brak i ciezko mnie "poznac". Kocham jednak Frozen i stad wlasnie moja lala w avatarze.[/QUOTE]

Dobra, teraz rozumiem.

To nawet nie chodzi o postac papieza, to byla glosna sprawa, myslalam, ze po tym skojarzysz. Dosc znany jest

No ciezko Cie poznac, ale sie przyzwyczailam

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[201609062117]

Nie rozumiem tej przepychanki pt. zdrowie żywienie. Każdy żywi się jak chce tudzież na co go stać albo ile wykazuje chęci czy wiedzy. Ktoś lubi mięso/nabiał/mleko a ktoś inny nie, po co się przepychać z homogenizacją, nastrzykiwaniem etc. A już stwierdzenie, że za 25 lat coś wyjdzie w organizmie jest głupotą, po to w jakim stanie zdrowotnym będziemy za ileś tam lat zależy raczej w nikłym stopniu od tego czy dziś zjem owsiankę z mlekiem czy bułkę z boczkiem więc nie demonizujcie, bo piramida zywnościowa średnio odwraca sie raz na 5lat. Kilka lat temu było pij mleko będziesz wielki, teraz nie pij bo to kałuża a za 5lat pewnie będzie na liście produktów zakazanych.

[fusiacola]

my z Tżtem wydajemy miesięcznie ok 700zł na jedzenie, ale często w weekendy jemy w swoich rodzinnych domach. Z tego wspólnego budżetu kupujemy:

- pieczywo (w niewielkich ilościach ale jednak lubimy dobre chleby pełnoziarniste z naszej eko piekarni, na zakwasie, z bakaliami, suszonymi pomidorami itp, dla tżta dodatkowo chleb tostowy z tesco)
- mięso, głównie drób i cielęcinę, jemy dużo różnych ryb, także wędzonych, od czasu do czasu jakaś wędlina, ale to rzadko. Myślę, że na te ryby wydajemy dość sporo.
- od czasu do czasu kupujemy nabiał, serki wiejskie, cammembert, brie, czasem jakieś pleśniowe dla spróbowania. Ser żółty dla tżta, ale on lubi ten najtańszy. Twaróg co tydzień przywozimy z domu, podobnie mleko krowie, masło i jajka, a to sporo odciąża ten budżet.
- sporo wydajemy na warzywa i owoce, lubię mieć zawsze w domu sałatę lodową, pomidory, paprykę, cebulę, czosnek, awokado, szpinak mrożony, truskawki mrożone, jabłka. Od czasu do czasu na odmianę kupimy coś innego, np banany, kap. pekińską, pomidory w puszce, ogórki konserwowe itp.
- makarony, ryż, kasze
- do picia kupujemy tygodniowo zgrzewke wody mineralnej, 2 soki warzywne, wino, piwo, oboje pijemy dużo herbat i kawy. Nie kupujemy soków owocowych, gazowanych napoi

a z takich zakupów co są na dłużej to oliwy, płatki owsiane, suszona fasola, płatki kukurydziane, bułka tarta, majonez, cukier, miód, sól, przyprawy, kawa, herbata.

raz w tyg jemy na mieście.
Ogólnie to oszczędzamy na wszystkim i mimo tego, że sporo rzeczy przywozimy sobie z domów to ciężko jest zmieścić się w 700zł. Wiadomo udaje się, ale czasem kosztem tej kolacji poza domem czy imprezy ze znajomymi.

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez pinkswan

Nie rozumiem tej przepychanki pt. zdrowie żywienie. Każdy żywi się jak chce tudzież na co go stać albo ile wykazuje chęci czy wiedzy. Ktoś lubi mięso/nabiał/mleko a ktoś inny nie, po co się przepychać z homogenizacją, nastrzykiwaniem etc. A już stwierdzenie, że za 25 lat coś wyjdzie w organizmie jest głupotą, po to w jakim stanie zdrowotnym będziemy za ileś tam lat zależy raczej w nikłym stopniu od tego czy dziś zjem owsiankę z mlekiem czy bułkę z boczkiem więc nie demonizujcie, bo piramida zywnościowa średnio odwraca sie raz na 5lat. Kilka lat temu było pij mleko będziesz wielki, teraz nie pij bo to kałuża a za 5lat pewnie będzie na liście produktów zakazanych.

Pinky, ja pisalam o homogenizacji. Nie pisalam wcale, ze ktos od tego padnie trupem. Po prostu napisalam, ze ktos, kto je takie zarcie nie powinien pisac, ze zdrowo sie odzywia. I tyle .

[Narrhien]

Po tym wątku przestałam jeść serek homogenizowany

[wika82]

Napisane przez Narrhien

Po tym wątku przestałam jeść serek homogenizowany

Jakiś czas temu pomyślałam, że ostatni raz ten serek jadłam w przedszkolu i zjadłabym sobie, ale tez przeszła mi ochota.

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez Narrhien

Po tym wątku przestałam jeść serek homogenizowany

Napisane przez wika82

Jakiś czas temu pomyślałam, że ostatni raz ten serek jadłam w przedszkolu i zjadłabym sobie, ale tez przeszła mi ochota.

Nie chcialam nikomu serka obrzydzac .

[Keithlyn]

a co złego w serku ?

[moniczorek]

Jak już ktoś tak bardzo sie homogenizacji przestraszył, a jada "nabiał" to powinien wyeliminować nie tylko serek , ale również mleko, śmietane, jogurty, serki...wiekszość z nich też poddawana jest procesowi homogenizacji

[linaya]

Napisane przez wika82

Jakiś czas temu pomyślałam, że ostatni raz ten serek jadłam w przedszkolu i zjadłabym sobie, ale tez przeszła mi ochota.

Mnie jakoś go nie brakuje za dzieciaka wcinałam ile wlezie, ale z wiekiem przestał mi smakować, po prostu.

Btw. Musze przyznać, że odkąd wykluczyłam z diety serki, jogurty i inne produkty mleczne (może poza masłem) i zbożowe, z naciskiem na pszenne, jakoś lepiej się czuję odeszła mi senność, mniej ciągnie mnie do słodyczy, mam więcej energii. Ale to kwestia bardzo indywidualna.

[Millygirl]

Tak czytam o serkach homogenizowanych... Kiedyś musialam zjeść co najmniej jeden waniliowy dziennie, no musiałam jak w listopadzie wyjechałam na tydzień, nie mogłam ich jeść bo tam nie było, tak do dnia dzisiejszego jakoś nie jadłam ;-) słodkie, cukier zwyczajnie uzależnia.

My we 2 plus 2 nienażarte świnie (morskie ;-) ) ok 800 -1000 zł miesięcznie jedzenie plus środki czystości:
- pieczywo razowe, orkiszowe (ja) lub o zgrozo dmuchany chleb marketowy (tż uwielbia niestety)
- dużo nabiału - mleko (tż dużo pije do kawy, płatki), jogurty naturalne, rzadziej smakowe
- kupujemy wiejskie jajka, warzywa raczej z marketów, w sezonie wiosenno- letnim mamy część swoich;
- musli mieszane przez nas wlasnoręcznie - naturalne płatki jęczmienne, owsiane, pszenne plus rożnego rodzaju orzechy, ziarna i suszone owoce -sporo drożej niż zwykłe kupne wychodzi, no ale wiemy co jemy
- obiady zróżnicowane, dużo drobiu, mięso mielone z szynki wieprzowej (kupujemy szynkę i prosimy o zmielenie w sklepie), czasem lazania (mięsna lub warzywna), naleśniki z warzywami, zupy, generalnie dużo warzyw dla nas plus świnie (zżerają sporo ogorka (a zimą nietani), marchewki, pietruszki, papryki, czasem trochę szpinaku, rukoli - nic nie jest kupowane specjalnie dla nich, my też jemy te warzywa )
zabieram się za tworzenie ziołowo - warzywnego balkonowego ogródka na wiosnę
obiady zwykle robimy na 2 dni lub coś się poporcjuje i zamrozi ;
czasem kupujemy sosy ze słoików, wrapy, papier ryżowy, mrożone pizze czy pierogi.
- owoce - raczej sezonowo lub mrożone (własne mrożone porzeczki czy maliny)
- alkohol rzadko
- woda mineralna, soki pomarańczowe 100% lub coca cola cherry (nasza mala słabość od czasu do czasu )
-slodycze rzadko, czasem jakieś żelki albo popcorn z mikrofali
- dużo kawy rozpuszalnej (tż), ja lubię różne zielone lub owocowe herbaty i lubię mieć wybór
- środki czystości no to wiadomo proszki / płyny do prania, płyny do naczyń, do czyszenia mebli itp; pranie w pralce srednio raz na tydzień, naczynia myte codziennie ręcznie.

W sezonie wiosennym - letnim wydajemy trochę mniej niż zimą, z uwagi na to że warzywa/owoce tańsze no i człowiek więcej w ruchu

[201609062117]

Napisane przez moniczorek

Jak już ktoś tak bardzo sie homogenizacji przestraszył, a jada "nabiał" to powinien wyeliminować nie tylko serek , ale również mleko, śmietane, jogurty, serki...wiekszość z nich też poddawana jest procesowi homogenizacji

pewnie! dodajmy jeszcze do tego mięso, bo nastrzykiwane; owoce, warzywa, bo pryskane; pszenicę, jęczmień, bo tak i żyjmy powietrzem. Byli już tacy giganci, co potrafili

[moniczorek]

Napisane przez pinkswan

pewnie! dodajmy jeszcze do tego mięso, bo nastrzykiwane; owoce, warzywa, bo pryskane; pszenicę, jęczmień, bo tak i żyjmy powietrzem. Byli już tacy giganci, co potrafili

wlasnie i żyjmy energią słoneczna jak Stachursky a może i nie bo to przecież szkodliwe promieniowanie

[Tutli]

Dyskusja o tym, kto ile wydaje na jedzenie przypomina tę o zarobkach.
Wszystko zależy od tego, kto gdzie mieszka, wiadomo, że jak mieszkam w centrum Warszawy, to płacę za żywność inaczej, niż ktoś, kto mieszka w mazurskiej wiosce, nieprawdaż?
Zwykłe zakupy-nic (chleb, woda, ser, śmietana, pomidor i sałata) kosztują mnie ok. 20 zł., do tej pory za zakupy odpowiadał mąż i nie byłam w stanie ogarnąć, jakim cudem wydaje tyle kasy w sumie nic konkretnego nie kupując, ale ostatnio się dowiedziałam - po prostu ceny są absurdalne. Żywimy się przyzwoicie, nie oszczędzamy specjalnie na jedzeniu, ale też nie jadamy homara na co dzień, na jedzenie idzie ok. 1600 zł. miesięcznie, wliczając w to od czasu do czasu mój obiad na mieście.

[panistrusia]

Napisane przez gabisun

Nasz organizm nie ma odpowiednim enzymów do jego trawienia i lepiej spożywać mleko w formie przetworzonej np. jogurt, kefir itp.

Nie do końca dobrze Cię uczono. Ludzie jak najbardziej mają enzym trawiący mleko. Sęk w tym, że nie wszyscy - zależy to głównie od pochodzenia (czyli tego, czym żywili się nasi przodkowie). Akurat w Europie, zwłaszcza tej z zimnymi zimami, mleko było bardzo ważnym elementem diety.

W Azji około 80 procent populacji cierpi na nietolerancję laktozy, ale już w Europie tylko 15 procent.

[ridja devojka]

Napisane przez Tutli

Dyskusja o tym, kto ile wydaje na jedzenie przypomina tę o zarobkach.
Wszystko zależy od tego, kto gdzie mieszka, wiadomo, że jak mieszkam w centrum Warszawy, to płacę za żywność inaczej, niż ktoś, kto mieszka w mazurskiej wiosce, nieprawdaż?

Ceny w sieciowych supermarketach są chyba takie same w całej Polsce? Czy się mylę? Może jak ktoś robi zakupy w osiedlowym sklepiku to jest większa różnica, ale jak w Kauflandzie czy Biedronce, to już pewnie nie.

[Malagenia]

Napisane przez pinkswan

pewnie! dodajmy jeszcze do tego mięso, bo nastrzykiwane; owoce, warzywa, bo pryskane; pszenicę, jęczmień, bo tak i żyjmy powietrzem. Byli już tacy giganci, co potrafili

Chodziło raczej o to, żeby czytać składy, jest spory wybór nabiału niehomogenizowanego, sama taki kupuje.

[cava]

Napisane przez ridja devojka

Ceny w sieciowych supermarketach są chyba takie same w całej Polsce? Czy się mylę? Może jak ktoś robi zakupy w osiedlowym sklepiku to jest większa różnica, ale jak w Kauflandzie czy Biedronce, to już pewnie nie.

Ale przecież nie tylko tam się robi zakupy.
W sezonie warzywno-owocowy bardzo dużo kupuję w warzywniaku.
Praktycznie przestaję odwiedzać Lidle, Tesca itp, bo bazuję na codzień na warzywniaku, mięsnym, rybnym i piekarni.
Ceny truskawek, sałaty, pomidorów, czereśni, wiśni itd, itp są u mnie często nawet o 1/2 do 2/3 wyższe niż na bazarku u mojej mamy w małej miejscowości pod Warszawą.
Mama pod "koniec dnia", czyli koło 16, kupuje łubiankę truskawek w cenie w jakiej ja kupuję max 1 kg! O tej samej godzinie, która w sklepach w koło sporego miejskiego osiedla to żaden koniec dnia, tylko początek utargu bo ludzie zaczynają dopiero zakupy po pracy robić.

Wystarczy ze wyjadę z 15-20 km od Gdyni i kupuję to samo w mniejszych miasteczkach/wsiach to tez duża różnica cen- nie aż tak duża że 1/2 ale spora

Tylko że ja nie mam czasu jeździć codziennie te 30 km w korkach żeby taniej łubiankę truskawek kupić. No i benzyna tez kosztuje a na zapas nie kupię, bo bym musiała mieć ze 4 lodówki w domu na samo trzymanie warzyw i owoców na tydzień
No i co to za swieze truskawki czy masłowa sałata, po kilku dniach kiszenia w lodówce
U mnie nikt by tego nie zjadł bo pańskie pieski chyba by wolały z głodu pod lodówką skonać.

[moniczorek]

Mam małe porównanie odnośnie cen, bo mieszkam we Wrocławiu ...a pochodzę z małej mieściny . Czasami jak odwiedzam swoje rodzinne miasto to jestem w szoku , jeśli chodzi o ceny ... bo tam jest zdecydowanie drożej niż we Wro! Nie mam na myśli oczywiscie Biedronki czy Netto , bo ceny w sieciówkach raczej są podobne...ale w takich mniejszych sklepach, w mięsnych i na targowiskach.

Jak mnie babcia wyslała do warzywniaka po kilka rzeczy i do spożywczaka po śmietane to oczy zrobiłam wielkie dużoooo drozej, a zarobki kilka razy mniejsze Jednak tam gdzie wieksza konkurecja to i z cenami nie szaleją aż tak.

[Madaaa]

Napisane przez Tutli

Dyskusja o tym, kto ile wydaje na jedzenie przypomina tę o zarobkach.
Wszystko zależy od tego, kto gdzie mieszka, wiadomo, że jak mieszkam w centrum Warszawy, to płacę za żywność inaczej, niż ktoś, kto mieszka w mazurskiej wiosce, nieprawdaż?
Zwykłe zakupy-nic (chleb, woda, ser, śmietana, pomidor i sałata) kosztują mnie ok. 20 zł., do tej pory za zakupy odpowiadał mąż i nie byłam w stanie ogarnąć, jakim cudem wydaje tyle kasy w sumie nic konkretnego nie kupując, ale ostatnio się dowiedziałam - po prostu ceny są absurdalne. Żywimy się przyzwoicie, nie oszczędzamy specjalnie na jedzeniu, ale też nie jadamy homara na co dzień, na jedzenie idzie ok. 1600 zł. miesięcznie, wliczając w to od czasu do czasu mój obiad na mieście.

a to zalezy gdzie kupujesz. Ceny w marketach raczej wszedzie podobne. A w mazurskiej wiosce w lokalnym sklepiku może być drożej niż w wielkim miescie gdzie sprzedawcy zabijają się z konkurencja o klientów.

[spritfire]

My wydajemy około 700 zł miesięcznie, na dwie osoby.
I nie żałujemy sobie niczego, jak mamy ochotę to zamawiamy pizze jak nie to idziemy na miasto coś zjeść, ale generalnie mam dwie zasady:
- kupuje tylko w marketach, omijam szerokim łukiem małe sklepiki bo ta zawsze wchodziłam po dwie bułki, a wychodziłam z torebką zakupów bo nagle okazywało się że niczego nie mam. Dlatego raz w tyg jeździmy na większe zakupy i kupujemy wszystko, chlebuś mrozimy i potem dokupuje tylko mięso.
-staram się gotować obiady dwu dniowe, te jednodniowe pochłaniały mi prawie tyle samo pieniędzy i to codziennie stanie przy garnkach też mnie męczyło ( mimo tego że lubię gotować)
a jeszcze odnośnie chemii, to kupujemy ją raz na miesiąc dwa. Po prostu robimy duże zapasy - duży proszek do prania, duże płyny do płukania, wszystkiego większe opakowanie które ma starczyć na jak najdłuższy czas.
Ale u nas pomocą służą rodzice- a to jakiś obiadek, a to zupka , sałatka itd.

[invisible_01]

Ja mięsa niestety nie lubię, jedyne jakie zjem to kurczak, ale nigdy samego, tylko np. w tortilli i to naprawdę od wielkiego dzwonu. Innego mięsa nie tknę. Uwielbiam jednak rybki, ale też nie wszystkie, najbardziej dorsza i mirunę. Kawy nie pijam wcale, ale za to jestem maniaczką herbaty

[Alfonsina y el mar]

Napisane przez bzebze

Ja szczerze mówiąc jakoś nie wierzę w te kwoty... 300zł na osobę? Dla mnie to nierealne, dziwne. Przecież to jest 10 zł dziennie.

Nie wierzę ludziom, którzy mówią że wydają 300-400 zł i jedzą zdrowo, pełnowartościowo, no way.

W zeszłym miesiącu jedzenie kosztowało nas blisko 600zł na 3 osoby (z czego aż 74zł to wydatek na słodycze). Jesteśmy wegetarianami - nie jemy mięsa i produktów mlecznych a jajka kupujemy zawsze z wolnego wybiegu. Jemy bardzo dużo warzyw, makaronów i kasz, czyli chcąc nie chcąc ... jemy zdrowo