Teściowe z piekła rodem - Strona 5 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem

Notka

Być rodzicem Forum dla osób, które starają się o dziecko, czekają na poród lub już posiadają potomstwo. Rozmawiamy o blaskach i cieniach macierzyństwa.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-03-18, 11:09   #121
SaraSara
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: stolica
Wiadomości: 475
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez Ineczka33 Pokaż wiadomość
Autorko, przeczytałam ten Twój dzisiejszy szczegółowy opis waszego życia z oczami wielkimi jak spodki. Bardzo ci współczuję. Jednak teraz wnioski miała bym już ostrzejsze i radziła bym bardziej zdecydowane kroki niż na pierwszych stronach tego wątku.



Mam wrażenie, że mentalnie on się znajduje przy piersi matki. Zamiast czuć się facetem, mężem, ojcem, mężczyzną, czuje się bardziej dzieckiem, synem, a prany mu na bieżąco mózg, uniemożliwia i oddala w czasie moment dojrzałości do sytuacji.

Też jestem zdania, że on powinien się odciąć od toksycznych rodziców, zerwać kontakt. Teraz rozważała bym nawet przeprowadzkę, żeby uspokoić chyboczącą się łódkę, jaką stało się wasze małżeństwo.
Radziła bym detoks - całkowite odcięcie się od teściów.
Ale to wymaga podjęcie drastycznej decyzji od męża.
Właśnie tego od niego oczekuje! Uważam,że może faktycznie-pisanie listu będzie łątwiejsze no i stanowi już jakiś pisemny dowód na to,że jest źle! Wreszcie nikt nie będzie mógł przekręcac faktów. Tylko jak go przekonać do tego,żeby się na to zdecydował. Przyniosłam mu kilka artykułów gdzie było opisane jak działają toksyczni ludzie, rodzice i jak się kończa historie z takimi rodzicami w tle. Porządne opisy rozwalonych rodzin i tego jak bardzo bohaterowie żałują,że dali rozwalić sobie życie. Ewidentnie napisane jest tam,że jedynym wyjściem jest zerwanie kontaktów!
Mąż wczoraj siedział pół nocy zbierajac mysli, i to było coś w stylu - czego się totalnie nie spodziewałam. Że on prosi o to by dali nam spokój, traktowali go jak dorosłego i szanowali decyzje.Tylko że to już było mówione tysiąc razy i nic. Myślę,że do nich przemówi tylko silny cios prosto w głowę, bo po dobroci się nie dało. Powiedziałam mu,że to nie jest to czego ja sie spodziwałam, bo niczego nie rozwiazuje i jest nie dość jasne.Powiedza,że przecież szanują i takrują jak dorosłego.Znowu będziemy w tym mamym miejscu. Może powinnam napisać swoją 'wersje' ? On ciągle pyta co powinien napisac-jak małe dziecko, które nie ma pomysłu na wypracowanie. Ja powiedziałam,że nie tego się spodziewam. Nie wiem jak go przekonywać, zmaltretowani przez toksycznych ludzi zazwyczaj sa uzależnieni i boją się,że kiedyś będą potrzebowali pomocy toksycznego i że zostaną sami. A mąż ma mnie, ma nas!
__________________
Gdy nie widzać drogi idź za głosem serca.Ale wtedy bądź pewna,że czeka cię siarczysty kop w samo serce.Moje rozpadło się na milion kawałków.
SaraSara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 11:12   #122
Debrah
Zakorzenienie
 
Avatar Debrah
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 8 880
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Twój mąż ich PROSI zamiast OZNAJMIĆ. Skoro tak - to wciąż pyta ich o zgodę na uznanie własnej decyzji. Kompletnie bez sensu...


Zastanowiłabym się nad.. TWOJĄ wyprowadzką, bo ile ty masz nerwów w tej ciąży to..szkoda słów. I zobacz wówczas co zrobi mąż.

A swojej wersji listu nie ma sensu pisać, bo chociażby im go dał to mentalnie gotowy nie będzie..więc wszystko wróci.
Debrah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 11:13   #123
201605041146
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 3 344
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Autorko, skoro Twój mąż chce napisać w liście a nie w rozmowie wasze oczekiwania (bo zdaje się, że nie dojrzał do konfrontacji twarzą w twarz z rodzicami), uświadom mu że to ostatnia szansa i tak, stawiasz sprawę na ostrzu noża, albo wóz albo przewóz, albo okaże się znowu zmanipulowanym synem i pupą wołową w waszym małżeństwie albo ty się wycofujesz bo nie zamierzasz trzecie pokolenie powtarzać schematu jego rodziny.

musisz ubrać spodnie w tym związku.
201605041146 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 11:26   #124
SaraSara
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: stolica
Wiadomości: 475
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez Debrah Pokaż wiadomość
Przede wszystkim to już nie czas na listy i negocjacje - i co za tym idzie -m TŁUMACZENIE SIĘ JEGO RODZICOM ZE SWOJEGO POSTĘPOWANIA, w jakikolwiek sposób, chociażby przez wyliczanie ich błędów. Wiesz przecież autorko, że oni wglądu nie mają za grosz - więc po co? Nie dotrze, nigdy.
Żadnych wielkich słów, pożegnań, oficjalnego "zrywania kontaktów" bym nie robiła. Po prostu bez kontaktu.
Wszelką radę ewentualną ucina się krótkim " to nasza sprawa", "zrobimy jak uważamy" - jeśli już się widzicie ty lub mąż. A po próbach zmanipulowania i obstrzału argumentami z kosmosu..wychodzicie z mieszkania, ogłaszacie wizytę za zakończoną.
Próbowaliście tak kiedykolwiek?
Debrah, to z listem to rada terapuety. Wiesz-chodzi raczej o to,że to ma pomóc mężowi a nie rodzicom. Dzięki temu powinien po pierwsze zrozumieć,że musi podjąć decyzje, po drugie faktycznie ją podjąc a po trzecie-ubrac to w słowa. Ponadto gdyby napisał coś takiego będzie się czuł zobowiązany tego przestrzegać, a i ja będe miała z czego go rozliczyć. Chodzi o to,że taka osoba, zualezniona od toksycznych rodizców musi całkowicie się odciąc od nich i nie zostawiać sobie żadnej furtki wyjścia. Nie może być tak,że oni zadzwonią,że trzeba im wkręcić żarówkę a on będzie biegł. Już to przerabialismy. Nawet po szpitalach jeździli-zdrowi. Byle przyjkechał. Także trzeba 'się' zmusić do zamknięcia rozdziału i samemu sobie postawić zakaz.DO tego ma być potrzebny ten list.

Poza tym wszelkie 'nie wasza sprawa, nie będziemy o tym rozmawiać, to nie wasza sprawa" na nich nigdy nie działało. Jak to powiesz, zaraz zaaczynają się pytania o inne niedotyczące ich tematy.Tam od wejścia jest przymus skłądania raportu. Pewnie jakby mogli zapytaliby jak śpimy albo inne intymne tematy. Dla nich nie ma tabu. POnadto-nie mamy zadnych wspolnych tematów, luźnych na któe możnaby porozmawiać. Oni się nie interesują niczym.Ani pogoda, poglądy polityczne mamy zupełnie inne, gotowac nie gotują, rosliny, telewizja-ich nic nie interesuje. Jedyne co lubią to krytykowac,narzekac i obgadywac a mnie od tego ręce opadają. Wyjść można totalnie zdołowanym i nic tylko się wieszać.
Raz nawet była taka sytuacja że teściowa ze 20 razy powtórzyła,że ona chce wnuka,że teraz, że inni mają, że co ja sobie myśle, że jestem stara, bla bla. Mąż ją hamował, ale ona swoje, brała tylko coraz większy rozbieg. Aż wszyscy przy stole byli już zażenowani i zapadła martwa cisza. Zapewne tylko głośny tekst przy wszytskich pt. "zamknij się stara babo, to nie twoja sprawa" o to! To by mogło zadziałać. Ale ja tego nie zrobiłam, mąż też, już tylko liczyłam ile razy jeszcze to powie i przekazałam mu tę liczbę żeby sobie uświadomił jak bardzo można być nahalnym i tepym. Wychodzenia z domu tez nie działały, nawet oscentacyjne. Matka męża zawsze na koniec patrzy na mnie z nienawiścią i mówi " syneczku, inni zostają ,zobacz, a ty mamusie zostawiasz, już idziesz, tam na ciebie nikt nie czkea,a tu zobacz, twoja rodzina" . I trajkocze tak az się ubierzemy.... Ręce opadają.

---------- Dopisano o 11:26 ---------- Poprzedni post napisano o 11:18 ----------

Cytat:
Napisane przez Debrah Pokaż wiadomość
Twój mąż ich PROSI zamiast OZNAJMIĆ. Skoro tak - to wciąż pyta ich o zgodę na uznanie własnej decyzji. Kompletnie bez sensu...

Zastanowiłabym się nad.. TWOJĄ wyprowadzką, bo ile ty masz nerwów w tej ciąży to..szkoda słów. I zobacz wówczas co zrobi mąż.

A swojej wersji listu nie ma sensu pisać, bo chociażby im go dał to mentalnie gotowy nie będzie..więc wszystko wróci.

To samo mu powiedziałam,że to nie czas na proszenie...Na szczęście to on by się musiał wyprowadzić a nie ja. Ale wystawić walizkę z szafy jasne, mogę i jestem na to gotowa. Muszę dzisiaj zebrać jakieś mądre słowa-nie chce kłotni, a rzeczowego postawienia sprawy. Jasno ale dosadnie. Też tak sądze, że list ot zły pomysł, a za pare lat mi powie,że go zmusiłam, bo kazałąm wysłac swój list. Sam musi do tego dojść.
__________________
Gdy nie widzać drogi idź za głosem serca.Ale wtedy bądź pewna,że czeka cię siarczysty kop w samo serce.Moje rozpadło się na milion kawałków.

Edytowane przez SaraSara
Czas edycji: 2014-03-18 o 11:29
SaraSara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 11:32   #125
Debrah
Zakorzenienie
 
Avatar Debrah
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 8 880
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez SaraSara Pokaż wiadomość
Debrah, to z listem to rada terapuety. Wiesz-chodzi raczej o to,że to ma pomóc mężowi a nie rodzicom. Dzięki temu powinien po pierwsze zrozumieć,że musi podjąć decyzje, po drugie faktycznie ją podjąc a po trzecie-ubrac to w słowa. Ponadto gdyby napisał coś takiego będzie się czuł zobowiązany tego przestrzegać, a i ja będe miała z czego go rozliczyć. Chodzi o to,że taka osoba, zualezniona od toksycznych rodizców musi całkowicie się odciąc od nich i nie zostawiać sobie żadnej furtki wyjścia. Nie może być tak,że oni zadzwonią,że trzeba im wkręcić żarówkę a on będzie biegł. Już to przerabialismy. Nawet po szpitalach jeździli-zdrowi. Byle przyjkechał. Także trzeba 'się' zmusić do zamknięcia rozdziału i samemu sobie postawić zakaz.DO tego ma być potrzebny ten list.

Poza tym wszelkie 'nie wasza sprawa, nie będziemy o tym rozmawiać, to nie wasza sprawa" na nich nigdy nie działało. Jak to powiesz, zaraz zaaczynają się pytania o inne niedotyczące ich tematy.Tam od wejścia jest przymus skłądania raportu. Pewnie jakby mogli zapytaliby jak śpimy albo inne intymne tematy. Dla nich nie ma tabu. POnadto-nie mamy zadnych wspolnych tematów, luźnych na któe możnaby porozmawiać. Oni się nie interesują niczym.Ani pogoda, poglądy polityczne mamy zupełnie inne, gotowac nie gotują, rosliny, telewizja-ich nic nie interesuje. Jedyne co lubią to krytykowac,narzekac i obgadywac a mnie od tego ręce opadają. Wyjść można totalnie zdołowanym i nic tylko się wieszać.
Raz nawet była taka sytuacja że teściowa ze 20 razy powtórzyła,że ona chce wnuka,że teraz, że inni mają, że co ja sobie myśle, że jestem stara, bla bla. Mąż ją hamował, ale ona swoje, brała tylko coraz większy rozbieg. Aż wszyscy przy stole byli już zażenowani i zapadła martwa cisza. Zapewne tylko głośny tekst przy wszytskich pt. "zamknij się stara babo, to nie twoja sprawa" o to! To by mogło zadziałać. Ale ja tego nie zrobiłam, mąż też, już tylko liczyłam ile razy jeszcze to powie i przekazałam mu tę liczbę żeby sobie uświadomił jak bardzo można być nahalnym i tepym. Wychodzenia z domu tez nie działały, nawet oscentacyjne. Matka męża zawsze na koniec patrzy na mnie z nienawiścią i mówi " syneczku, inni zostają ,zobacz, a ty mamusie zostawiasz, już idziesz, tam na ciebie nikt nie czkea,a tu zobacz, twoja rodzina" . I trajkocze tak az się ubierzemy.... Ręce opadają.

---------- Dopisano o 11:26 ---------- Poprzedni post napisano o 11:18 ----------




To samo mu powiedziałam,że to nie czas na proszenie...Na szczęście to on by się musiał wyprowadzić a nie ja. Ale wystawić walizkę z szafy jasne, mogę i jestem na to gotowa. Muszę dzisiaj zebrać jakieś mądre słowa-nie chce kłotni, a rzeczowego postawienia sprawy. Jasno ale dosadnie. Też tak sądze, że list ot zły pomysł, a za pare lat mi powie,że go zmusiłam, bo kazałąm wysłac swój list. Sam musi do tego dojść.
Sposób tylko jeden : zwiewać. Z mężem lub bez. W trosce o ciebie i dziecko przede wszystkim.
Debrah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 11:32   #126
SaraSara
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: stolica
Wiadomości: 475
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez anettka Pokaż wiadomość
Autorko, skoro Twój mąż chce napisać w liście a nie w rozmowie wasze oczekiwania (bo zdaje się, że nie dojrzał do konfrontacji twarzą w twarz z rodzicami), uświadom mu że to ostatnia szansa i tak, stawiasz sprawę na ostrzu noża, albo wóz albo przewóz, albo okaże się znowu zmanipulowanym synem i pupą wołową w waszym małżeństwie albo ty się wycofujesz bo nie zamierzasz trzecie pokolenie powtarzać schematu jego rodziny.

musisz ubrać spodnie w tym związku.
Anettko, dziękuję za kolejne mądre słowa. Troche się boje, ale zbieram sie-w koncu trzeba raz to dorpowadzic do jakiegos finału. Wiesz-mi bez roznicy czy list czy rozmowa-w liscie zawsze jest czarno na białym. A w rozmowie zaraz się okarze,że wcale nie tak było, nie tak powiedział, nie o to chodziło. Oni zawsze mają 'swoją wersję' wyimaginowaną nie wiadomo skąd. A słowa to słowa. Koniec to koniec. Poza tym-dobre by było i to jako pierwszy krok ,ale już coś.
__________________
Gdy nie widzać drogi idź za głosem serca.Ale wtedy bądź pewna,że czeka cię siarczysty kop w samo serce.Moje rozpadło się na milion kawałków.
SaraSara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 11:45   #127
201605041146
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 3 344
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Jakie Twój mąż ma podejście do wizyt u terapeuty? bo obydwoje znacie teorię, ale z praktyką gorzej. list owszem jest to dowód i coś co można mu dawać do czytania w chwilach jego wątpliwości. Szkoda, że nie jesteś pyskata i nie tupiesz nogą - Twoi teściowie to wykorzystują na maksa i stąd ten wątek. Oni nie grają czysto to dlaczego ty masz wysłuchiwać ich ubliżeń względem Twojej osoby. Może się nie chcesz zniżać do ich poziomu, ale jestem zdania, że jak chodzi o moją rodzinę to bronię jak lwica i nie zamierzałabym patrzeć czy to rodzice czy ktoś inny z rodziny. Trzeba chronić to co Wasze, szkoda tylko, że Twojemu mężowi tak ciężko to zrozumieć.

Zgadzam się z resztą dziewczyn - Twój mąż musi podjąć decyzję Albo Ty i Dziecko albo Rodzice.
201605041146 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 12:23   #128
SaraSara
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: stolica
Wiadomości: 475
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez anettka Pokaż wiadomość
Jakie Twój mąż ma podejście do wizyt u terapeuty? bo obydwoje znacie teorię, ale z praktyką gorzej. list owszem jest to dowód i coś co można mu dawać do czytania w chwilach jego wątpliwości. Szkoda, że nie jesteś pyskata i nie tupiesz nogą - Twoi teściowie to wykorzystują na maksa i stąd ten wątek. Oni nie grają czysto to dlaczego ty masz wysłuchiwać ich ubliżeń względem Twojej osoby. Może się nie chcesz zniżać do ich poziomu, ale jestem zdania, że jak chodzi o moją rodzinę to bronię jak lwica i nie zamierzałabym patrzeć czy to rodzice czy ktoś inny z rodziny. Trzeba chronić to co Wasze, szkoda tylko, że Twojemu mężowi tak ciężko to zrozumieć.

Zgadzam się z resztą dziewczyn - Twój mąż musi podjąć decyzję Albo Ty i Dziecko albo Rodzice.
Ja mam takie samo podejście, tylko jak wiadomo-mojego zdania nikt nie weźmie pod uwagę.Gdyby mi się zdarzyło ich spotkać owszem, zareagowałabym. Może nawet powinnam bronić męża skoro on mnie nie bronił, może by się nauczył, ale teraz to mądra jestem, po szkodzie. Potrafię rzeczowo rowmawiać z ludzmi, ale nie widze juz mozliwosci dogadania się więc szkoda mi nerwów na rozmowy z nimi. Myslę,że lepioej ich wykreślić i życ spokojnie niż codziennie czekać na dybioca na mnie wściekłą kocice-czy znowu coś wymyśli czy coś zrobi. W takich wypadkach - i potwierdza to wiedza i nauka - działa tylko i wyłącznie kominukat od dziecka. W tym wypadku męża-z resztą dziewczyny też mówią to samo. On powinien rozmówić się z matką. Zwłaszcza, że ja już postawiłam nie raz, na swoim-zrobiłam jak uważałam, pokazałam swoje stanowisko-ignoruje ich.Boję się,że bez listu i bez twardego postnowienia zostanie jakieś miejsce na kolejne 'szanse, wycieczki, spotkania, telefony" a tego chce aktegorycznie uniknąć. Koniec-bo już od dluzszego czasu mówię-temat ma być załatwiony raz na zawsze, definitywnie. Nie wyobrazam sobie takich rozmów przy dziecku - nie mówiąc o kłótniach. Chcę tylko jakoś tak ubrac to w słowa, przedstawic,zeby zrozumiał, że ma jakiś wybór, decyzję do podjęcia , a nie że ja go 'zmuszam". Zmuszam ale do decyzji a nie do porzucenia mamusi. To musi wyjść od niego.
__________________
Gdy nie widzać drogi idź za głosem serca.Ale wtedy bądź pewna,że czeka cię siarczysty kop w samo serce.Moje rozpadło się na milion kawałków.

Edytowane przez SaraSara
Czas edycji: 2014-03-18 o 12:25
SaraSara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 12:35   #129
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Teściowe z piekła rodem

O ile na samym początku wątku myślałam, że twoja teściowa jest psychopatką chcącą zniszczyć cię fizycznie i psychicznie by odebrać ci dziecko, o tyle teraz trochę zmieniłam zdanie.

Z tego co opisujesz to problem polega na tym, że ona poza zwyczajnym chamstwem i wtykaniem nosa w nie swoje sprawy obawia się, że straci jedynego syna i tak stara się nim manipulować aby nie zapomniał o mamusi. Z drugiej strony mam wrażenie, że ty również starasz się nim manipulować tak, żeby zerwał wszystkie kontakty z rodzicami. A on w tym wszystkim stara się tak lawirować żeby zadowolić oczekiwania i twoje, bo cię pewnie i kocha, i matki bo pewnie też darzy ją uczuciami - inaczej nie szukałby na siłę rozwiązań i porozumień.

W całym tym układzie nie istnieje coś takiego jak kompromis. Ty ich nie znosisz bo ci przeszkadzają, oni ciebie nie znoszą bo w ich przekonaniu zabierasz im dziecko. Pewnie też się obawiają, że nie pozwolisz im na kontakt z jedynymi wnukami jakie mogą mieć, więc dlatego zapowiadają "walkę".

Dlaczego zmieniłam zdanie? Po tym co opisałaś na temat ślubu czy świąt. Oni ciągną syna w swoją stronę, ty w swoją i chyba też trochę na przekór im. Ja nie rozumiem - dlaczego nie można na święta iść do jednych rodziców, potem do drugich - skoro wszyscy mieszkają w tym samym mieście? Nie rozumiem, dlaczego przy przygotowaniach weselnych nie można było wysłuchać propozycji drugiej strony, tylko od razu odrzucić "bo nie i koniec". Tak samo z innymi sprawami, które opisujesz. Powiem ci, że ja lubię moich teściów i cenię, ale oni podobnie często komentują wiele naszych spraw, tylko, że dla mnie to nie ma znaczenia, wysłucham ich opinii, a robię tak, jak uważam za stosowne. Tylko, że ja mam 100% wsparcia w moim mężu, dla którego rodzina to przede wszystkim my i nasze dzieci, a w dalszej kolejności dopiero nasi rodzice, rodzeństwo i cała reszta.

Oczywiście teraz, w tej sytuacji w jakiej się znaleźliście takie kompromisy są już niemożliwe i nie mają sensu, bo sprawy zaszły za daleko. Ani ty, ani rodzice męża nie będziecie już w stanie zachować chociażby poprawnych relacji - po tym wszystkim, co zostało powiedziane i po tym jaki macie stosunek do siebie obecnie. Jesteście wrogami, i tak już pozostanie.

Aczkolwiek nie uważam, żeby twój mąż miał obowiązek zerwać kontakt z rodzicami bo ty ich nie lubisz. Powinniście ustalić jasne zasady - ty tam nie chodzisz, jeśli on chce, idzie sam. Nie opowiada ci swoich rozmów z rodzicami żeby nie podsycać złej atmosfery w waszym związku. Nie przedstawia ci ich pomysłów na wasze życie, które rodzice wypowiedzieli. No po prostu izolacja. Ale to też przyniesie problemy i pretensje, sam fakt, że tam idzie będzie cię wkurzał i będziesz sobie dorabiać ideologie co też tam się działo i zostało powiedziane.


Chociaż ja bym tak żyć nie mogła. Wychodząc za mąż potraktowałam rodzinę męża jako część swojej rodziny, zdając sobie sprawę, że nawet jeśli mnie coś nie odpowiada, to być może pewne rzeczy są ważne dla mojego męża. Nigdy mi nie zależało na tym, żeby mój mąż robił dokładnie to, co ja chcę, bo uznaję kompromis, nawet nie przeszkadza mi, że jakiś pomysł, jest w rzeczywistości pomysłem rodziców, bardziej zastanawiam się, czy wart jest rozważenia. Inna sprawa, że jak pisałam mój mąż nie ma problemu z ustaleniem priorytetów.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 13:00   #130
SaraSara
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: stolica
Wiadomości: 475
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
O ile na samym początku wątku myślałam, że twoja teściowa jest psychopatką chcącą zniszczyć cię fizycznie i psychicznie by odebrać ci dziecko, o tyle teraz trochę zmieniłam zdanie.

Z tego co opisujesz to problem polega na tym, że ona poza zwyczajnym chamstwem i wtykaniem nosa w nie swoje sprawy obawia się, że straci jedynego syna i tak stara się nim manipulować aby nie zapomniał o mamusi. Z drugiej strony mam wrażenie, że ty również starasz się nim manipulować tak, żeby zerwał wszystkie kontakty z rodzicami. A on w tym wszystkim stara się tak lawirować żeby zadowolić oczekiwania i twoje, bo cię pewnie i kocha, i matki bo pewnie też darzy ją uczuciami - inaczej nie szukałby na siłę rozwiązań i porozumień.

W całym tym układzie nie istnieje coś takiego jak kompromis. Ty ich nie znosisz bo ci przeszkadzają, oni ciebie nie znoszą bo w ich przekonaniu zabierasz im dziecko. Pewnie też się obawiają, że nie pozwolisz im na kontakt z jedynymi wnukami jakie mogą mieć, więc dlatego zapowiadają "walkę".

Dlaczego zmieniłam zdanie? Po tym co opisałaś na temat ślubu czy świąt. Oni ciągną syna w swoją stronę, ty w swoją i chyba też trochę na przekór im. Ja nie rozumiem - dlaczego nie można na święta iść do jednych rodziców, potem do drugich - skoro wszyscy mieszkają w tym samym mieście? Nie rozumiem, dlaczego przy przygotowaniach weselnych nie można było wysłuchać propozycji drugiej strony, tylko od razu odrzucić "bo nie i koniec". Tak samo z innymi sprawami, które opisujesz. Powiem ci, że ja lubię moich teściów i cenię, ale oni podobnie często komentują wiele naszych spraw, tylko, że dla mnie to nie ma znaczenia, wysłucham ich opinii, a robię tak, jak uważam za stosowne. Tylko, że ja mam 100% wsparcia w moim mężu, dla którego rodzina to przede wszystkim my i nasze dzieci, a w dalszej kolejności dopiero nasi rodzice, rodzeństwo i cała reszta.

Oczywiście teraz, w tej sytuacji w jakiej się znaleźliście takie kompromisy są już niemożliwe i nie mają sensu, bo sprawy zaszły za daleko. Ani ty, ani rodzice męża nie będziecie już w stanie zachować chociażby poprawnych relacji - po tym wszystkim, co zostało powiedziane i po tym jaki macie stosunek do siebie obecnie. Jesteście wrogami, i tak już pozostanie.

Aczkolwiek nie uważam, żeby twój mąż miał obowiązek zerwać kontakt z rodzicami bo ty ich nie lubisz. Powinniście ustalić jasne zasady - ty tam nie chodzisz, jeśli on chce, idzie sam. Nie opowiada ci swoich rozmów z rodzicami żeby nie podsycać złej atmosfery w waszym związku. Nie przedstawia ci ich pomysłów na wasze życie, które rodzice wypowiedzieli. No po prostu izolacja. Ale to też przyniesie problemy i pretensje, sam fakt, że tam idzie będzie cię wkurzał i będziesz sobie dorabiać ideologie co też tam się działo i zostało powiedziane.


Chociaż ja bym tak żyć nie mogła. Wychodząc za mąż potraktowałam rodzinę męża jako część swojej rodziny, zdając sobie sprawę, że nawet jeśli mnie coś nie odpowiada, to być może pewne rzeczy są ważne dla mojego męża. Nigdy mi nie zależało na tym, żeby mój mąż robił dokładnie to, co ja chcę, bo uznaję kompromis, nawet nie przeszkadza mi, że jakiś pomysł, jest w rzeczywistości pomysłem rodziców, bardziej zastanawiam się, czy wart jest rozważenia. Inna sprawa, że jak pisałam mój mąż nie ma problemu z ustaleniem priorytetów.
Klarissa- cały problem ze świętami był taki,że jasne- od początku chodziliśmy do jego rodizców i moich. Jakże mogłoby być inaczej? Nawet czas dzieliliśmy naprawdę na pół, żeby każdy był zadowolony. Mimo,że dzieli nasze rodziny spora odległość-chcieliśmy wszystkich uszczęśliwić. Ale jego mamie to nie wystarczyło-ona chciała CAŁE święta, i WSZYSTKIE święta, tylko u niej. To był jej cel. Bo moja rodzina wcale na ans nie czeka-tak mówiła.

Co do ślubu-na drugim spotkaniu z nimi, wogóle drugim w naszym życiu-usłyszałam,że tylko 'ta' parafia, inna nie, tu łądny kościół a jakikolwiek kościół ( panny młodej) będzie brzydszy niż ten wybrany przez nich. Nie rozumiesz-że to nie była żadna propozycja. To był rozkaz. Podobnie z lista gości, usadzeniem ich (moja rodzina została skomentowana jako za duża i zbędna na takiej imprezie) Teściowa usadziła się z synkiem w szczycie sali!! Według niej to było normalne. Czy nie zdenerwowałoby Cię takie...'sugerowanie i doradzanie"? A na koniec-że jak nie będzie jak teściowa chce to ona nie da kasy.I prosze- nie dała...ale czy ja nie miałam prawa zrealizować swojego pomysłu na wesele? Chciałabyś ułyszeć,że Twoja rodzina jest zdębdna? Pewnie nie za bardzo. Bo wnioskuję,że odnisłaś wrażenie,że ja odrzucam dobre rady, drobne sugestie i pomocną dłoń. Według teściowej ' jej rodzinie wszytsko zawdzięczamy, a moja jest zbędna" - och ile razy to usłyszałam.

Także jak widzisz, naprawdę przez pierwsze dwa lata robilismy wiele rzeczy żeby załagodzić sytuację, nic to nie dało. To jest ingerencja takiego samego typu jakby tobie ktoś wpadł do domu z bronią. To jest pomysł na kompromis? Były takie pomysły. Oh ile razy były kominukaty typu 'to nasza sprawa, jestesmy dorosli-prosze nam nie dawać rad" i sądzisz,że to coś dało? Usłyszałam,że ona ma prawo decydowac bo jest matką. Nic nie szkodzi, że nie moją... Żaśmieje się perfidnie w twarz i co zostaje? Trzaskać drzwiami, obrażać się?

Poza tym mówisz-niech mąż chodzi, odwiedza. Zgadzam się. Sam terapeuta to powiedział.Tylko ta odporność na mamusie-zerowa. To nie mój pomysł z zerwaniem kontaktów. To zdanie specjalisty,ze mąż powinien zająć się sobą, bo jesli nie umie się oprzec namowom matki to trzeba się przestac narażać na jej agresję, nie spotykać jej.Poza tym to wyjście dla silnej osobwości, kedy mąż wie co jest na 1 miejscu a co na dalszym.

Ponadto samo zdanie twoje "zabrać im dziecko" jest z założenia potwierdzeniem tego jak bardzo oni mają problem-to nie jest ich wlasność, a oni go tak traktują-jak rzecz którą można przestawiać według własnego widizmi-się. Mamy prawo do ukłądania życia wg naszych zasad a nie tego, co dyktują teściowe. ROzumiem pomoc o którą prosze, rady o które proszę ale nie wydawanie poleceń i rozkazów. Przecież pomysł teściowej jest taki,że ona wezmie dziecko na wychowanie, bo ona ma czas. To jest twoim zdaniem kompromis? Że dziecko będzie u niej mieszkac, chodzić do przedszkola, szkoł? A kompromisem ma być 3 dni u nas, 4 u niej? To jest normalne twoim zdaniem ? Kto normalny chciałby tak żyć?
__________________
Gdy nie widzać drogi idź za głosem serca.Ale wtedy bądź pewna,że czeka cię siarczysty kop w samo serce.Moje rozpadło się na milion kawałków.

Edytowane przez SaraSara
Czas edycji: 2014-03-18 o 13:07
SaraSara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 14:45   #131
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez SaraSara Pokaż wiadomość
Klarissa- cały problem ze świętami był taki,że jasne- od początku chodziliśmy do jego rodizców i moich. Jakże mogłoby być inaczej? Nawet czas dzieliliśmy naprawdę na pół, żeby każdy był zadowolony. Mimo,że dzieli nasze rodziny spora odległość-chcieliśmy wszystkich uszczęśliwić. Ale jego mamie to nie wystarczyło-ona chciała CAŁE święta, i WSZYSTKIE święta, tylko u niej. To był jej cel. Bo moja rodzina wcale na ans nie czeka-tak mówiła.

Co do ślubu-na drugim spotkaniu z nimi, wogóle drugim w naszym życiu-usłyszałam,że tylko 'ta' parafia, inna nie, tu łądny kościół a jakikolwiek kościół ( panny młodej) będzie brzydszy niż ten wybrany przez nich. Nie rozumiesz-że to nie była żadna propozycja. To był rozkaz. Podobnie z lista gości, usadzeniem ich (moja rodzina została skomentowana jako za duża i zbędna na takiej imprezie) Teściowa usadziła się z synkiem w szczycie sali!! Według niej to było normalne. Czy nie zdenerwowałoby Cię takie...'sugerowanie i doradzanie"? A na koniec-że jak nie będzie jak teściowa chce to ona nie da kasy.I prosze- nie dała...ale czy ja nie miałam prawa zrealizować swojego pomysłu na wesele? Chciałabyś ułyszeć,że Twoja rodzina jest zdębdna? Pewnie nie za bardzo. Bo wnioskuję,że odnisłaś wrażenie,że ja odrzucam dobre rady, drobne sugestie i pomocną dłoń. Według teściowej ' jej rodzinie wszytsko zawdzięczamy, a moja jest zbędna" - och ile razy to usłyszałam.
Ale ja nie twierdzę w żadnym razie, że ona ma rację, czy że ma w ogóle prawo mówić wam co macie robić. Rozumiem też twoje stanowisko, potrafię sobie wyobrazić jak przykro ci gdy słyszysz przytyki do siebie, czy swojej rodziny. Po prostu ja chyba trochę inaczej bym do tego podchodziła, tzn. słuchałabym, kiwała głową i robiła swoje, przecież siłą was nie zatrzyma, do krzesła nie przywiąże.

No i jednak komentowałabym, to co ona mówi jak chociażby powiedzenie, że "mama specjalnie dla nas ugotowała to i to i rodzice moi bardzo się cieszą na nasze przyjście dlatego spieszno nam" czy "nie wydaje się pani, że to raczej para młoda zasiada podczas wesela na środku sali?". I jeszcze dodałabym "no jak to będzie wyglądać jakby pani ślub brała z synem, co ludzie powiedzą?"

Cytat:
Także jak widzisz, naprawdę przez pierwsze dwa lata robilismy wiele rzeczy żeby załagodzić sytuację, nic to nie dało. To jest ingerencja takiego samego typu jakby tobie ktoś wpadł do domu z bronią. To jest pomysł na kompromis? Były takie pomysły. Oh ile razy były kominukaty typu 'to nasza sprawa, jestesmy dorosli-prosze nam nie dawać rad" i sądzisz,że to coś dało? Usłyszałam,że ona ma prawo decydowac bo jest matką. Nic nie szkodzi, że nie moją... Żaśmieje się perfidnie w twarz i co zostaje? Trzaskać drzwiami, obrażać się?
Pogrubione - to raczej nie jest kompromis
Bardziej "dziękujemy za te cenne rady, weźmiemy je pod uwagę podejmując decyzję" (a kto ci karze je brać ).

Cytat:
Poza tym mówisz-niech mąż chodzi, odwiedza. Zgadzam się. Sam terapeuta to powiedział.Tylko ta odporność na mamusie-zerowa. To nie mój pomysł z zerwaniem kontaktów. To zdanie specjalisty,ze mąż powinien zająć się sobą, bo jesli nie umie się oprzec namowom matki to trzeba się przestac narażać na jej agresję, nie spotykać jej.Poza tym to wyjście dla silnej osobwości, kedy mąż wie co jest na 1 miejscu a co na dalszym.
Tylko on nie tyle jest pod wpływem matki, jest także pod wpływem twoim, on chyba w ogóle nie potrafi sam podjąć decyzji. Tak jak pisałam - matka go ciągnie w jedną, ty w drugą stronę a on kombinuje jakby się tu podzielić żeby nie musieć wybrać.

Cytat:
Ponadto samo zdanie twoje "zabrać im dziecko" jest z założenia potwierdzeniem tego jak bardzo oni mają problem-to nie jest ich wlasność, a oni go tak traktują-jak rzecz którą można przestawiać według własnego widizmi-się. Mamy prawo do ukłądania życia wg naszych zasad a nie tego, co dyktują teściowe. ROzumiem pomoc o którą prosze, rady o które proszę ale nie wydawanie poleceń i rozkazów. Przecież pomysł teściowej jest taki,że ona wezmie dziecko na wychowanie, bo ona ma czas. To jest twoim zdaniem kompromis? Że dziecko będzie u niej mieszkac, chodzić do przedszkola, szkoł? A kompromisem ma być 3 dni u nas, 4 u niej? To jest normalne twoim zdaniem ? Kto normalny chciałby tak żyć?
W pełni się zgadzam z tym co piszesz tutaj. Oczywiście, że to wasze życie, wasze decyzje, wasze dziecko. To pogrubione - moi teściowie też mieli taki pomysł odnośnie mojego starszego dziecka, żeby "było mi lżej" i jeszcze łaskawie dodali, że przecież co mi szkodzi, będę mogła córkę odwiedzać .
Oczywiście nie tylko nie zgodziłam się, ale powiedziałam otwarcie, że coś takiego w ogóle nie wchodzi w grę i nigdy nie oddam nikomu swojego dziecka, aczkolwiek chętnie przyjmę drobną pomoc jeśli będzie taka potrzebna. Nie chowam do nich urazy, widzę, że całkiem im odbiło po narodzinach wnuczki (moje dzieci to ich jedyne wnuki), wtranżalają się w niektóre sprawy odnośnie zdrowia, wychowania, opieki itd. ale ja zawsze otwarcie mówię im "nie" i oczywiście podaję argument i koniec rozmowy na tym. W ogóle śmieszne jest to, że oni uważają, że mają prawo wtrącać się do spraw związanych z dziećmi bo "to przecież ich wnuki" i to wg nich daje im prawo do zabierania głosu. Kiedyś też słyszałam, że dzieci powinno się wychowywać tak, jak chcą dziadkowie bo taka jest u nich tradycja, ale odparłam grzecznie, że u nas jest taka tradycja, że dzieci wychowują rodzice bo za nie odpowiadają Tylko właśnie - mój mąż zawsze jest głośno i wyraźnie po mojej stronie a na szantaże emocjonalne matki typu szlochy i histerie reaguje spokojem, często kończąc rozmowę przy takich "argumentach" z jej strony.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki

Edytowane przez Klarissa
Czas edycji: 2014-03-18 o 14:48
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 14:48   #132
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 388
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez SaraSara Pokaż wiadomość
A jasne, pojechał, rozmawiał (próbował) potem jeszcze przez telefon.Ale to totalna histeryczka, wiec niewiele dał radę przekazać. Ona zaraz się wtrąca i nie umie posłuchać.Gadka z nią to naprawdę wyzwanie.
To jest to konkretne działanie? Już od dawna wiadomo, że teściowie nie przyjmują Waszych argumentów, więc właściwie pewne było, że rozmowa jest bezcelowa.

Cytat:
Nie dało rady więc napisaliśmy list, z zastrzeżeniem , żeby mają to przyjęć to do wiadomości i że nie ma z tym dyskusji. Oczywiście doczekaliśmy się szybko odpowiedzi, z polemiką , wyrzutami, zaprzeczeniami i wyjasnienami.Słowem-nic do nich nie dotarło. a nasza prośba została zignorowana.
Nie musicie, a nawet nie powinniście o nic ich prosić.

Cytat:
Reasumując : zapytali na kon iec czego konkretnie oczekujemy. Tylko to już zostało napisane w liście i totalnie zepchnięte więc nie wiem czego więcej oni się spodziewają.
Co za różnica czego oni się spodziewają? To nie toksyczni rodzice męża są bezpośrednim problemem, ale to, że Twój mąż jest uwikłany w toksyczną relację z nimi.
Ty nie masz wojować z teściami, ale dowiedzieć się, czy Twój mąż decyduje się na zerwanie kontaktu z nimi, czy jednak nie widzi nic złego w ich relacjach.
Jeśli mąż wybierze opcję numer dwa, to Ty, dla dobra własnego i dziecka, powinnaś odejść.

Cytat:
Moim zdaniem należałoby napisać,że oczekujemy że się wyniosą totalnie z naszego życia.<ają nie dzwonic, nie wpadac i wogóle, nie zyczymy sobie kontaktu z nimi. Tak JA uważam... gorzej z mężem... jest w trakcie 'wymyslania co z tym zrobić".
No właśnie, TY tego chcesz, a nie Twój mąż. Dopóki Twój mąż będzie chciał kontaktu z rodzicami, dopóty ten kontakt mieć będzie.
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 15:02   #133
SaraSara
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: stolica
Wiadomości: 475
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Ale ja nie twierdzę w żadnym razie, że ona ma rację, czy że ma w ogóle prawo mówić wam co macie robić. Rozumiem też twoje stanowisko, potrafię sobie wyobrazić jak przykro ci gdy słyszysz przytyki do siebie, czy swojej rodziny. Po prostu ja chyba trochę inaczej bym do tego podchodziła, tzn. słuchałabym, kiwała głową i robiła swoje, przecież siłą was nie zatrzyma, do krzesła nie przywiąże.

No i jednak komentowałabym, to co ona mówi jak chociażby powiedzenie, że "mama specjalnie dla nas ugotowała to i to i rodzice moi bardzo się cieszą na nasze przyjście dlatego spieszno nam" czy "nie wydaje się pani, że to raczej para młoda zasiada podczas wesela na środku sali?". I jeszcze dodałabym "no jak to będzie wyglądać jakby pani ślub brała z synem, co ludzie powiedzą?"

Pogrubione - to raczej nie jest kompromis
Bardziej "dziękujemy za te cenne rady, weźmiemy je pod uwagę podejmując decyzję" (a kto ci karze je brać ).

Tylko on nie tyle jest pod wpływem matki, jest także pod wpływem twoim, on chyba w ogóle nie potrafi sam podjąć decyzji. Tak jak pisałam - matka go ciągnie w jedną, ty w drugą stronę a on kombinuje jakby się tu podzielić żeby nie musieć wybrać.

W pełni się zgadzam z tym co piszesz tutaj. Oczywiście, że to wasze życie, wasze decyzje, wasze dziecko. To pogrubione - moi teściowie też mieli taki pomysł odnośnie mojego starszego dziecka, żeby "było mi lżej" i jeszcze łaskawie dodali, że przecież co mi szkodzi, będę mogła córkę odwiedzać .
Oczywiście nie tylko nie zgodziłam się, ale powiedziałam otwarcie, że coś takiego w ogóle nie wchodzi w grę i nigdy nie oddam nikomu swojego dziecka, aczkolwiek chętnie przyjmę drobną pomoc jeśli będzie taka potrzebna. Nie chowam do nich urazy, widzę, że całkiem im odbiło po narodzinach wnuczki (moje dzieci to ich jedyne wnuki), wtranżalają się w niektóre sprawy odnośnie zdrowia, wychowania, opieki itd. ale ja zawsze otwarcie mówię im "nie" i oczywiście podaję argument i koniec rozmowy na tym. W ogóle śmieszne jest to, że oni uważają, że mają prawo wtrącać się do spraw związanych z dziećmi bo "to przecież ich wnuki" i to wg nich daje im prawo do zabierania głosu. Kiedyś też słyszałam, że dzieci powinno się wychowywać tak, jak chcą dziadkowie bo taka jest u nich tradycja, ale odparłam grzecznie, że u nas jest taka tradycja, że dzieci wychowują rodzice bo za nie odpowiadają Tylko właśnie - mój mąż zawsze jest głośno i wyraźnie po mojej stronie a na szantaże emocjonalne matki typu szlochy i histerie reaguje spokojem, często kończąc rozmowę przy takich "argumentach" z jej strony.
Masz racje, że można potakiwać. Tak się działo-a potem się okazywało,że menu ślubne zmienione, bo teściowj potakiwałam, zrobiłam inaczej, a ona i tak potem wpadła, zajęła się i zmieniła! Obiad, wystrój sali, z księdzem nawet dogadała pewne tematy. Ty sądzisz,że można na sam koniec zrobić po swojemu-ale nie z tą osobą. Ona potrafi do samego konca tak ingerować,że postawi na swoim. Musiałabym ją ziolować. A na dodatek na koniec to wypomni i powie,że jej za to zapłacę, padnie kilka obelg jaka to jestem głupia,że chciałam ją przechytrzyć. Rady? Jakiekowliek? Owszem,że posłuchałabym, ale pewnie też byś nie wytrzymała słyszeć na kazdym spotkaniu uwag i impertynencji.I pewnie twoi tresciowe cie nie obrażają wogóle-co dopiero przy ludziach, przy dziecku...Moi niestety nie przyjmują do wiadomości jak raz skomentuję dany temat.Oni jeszcze tego samego dnia powtórzą to 500 razy. Ciekawe czy bys miała takie luźne podejście jakby ci codziennie potwarzali,ze dziecko wychowuje sie tak jak chcą dziadkowe. To ta odporność na wszelkie argumenty mnie tak wkurza. Bo wtedy narasta takie napiecie, ze nic innego nie mozesz zrobic jak wyjsc-wyobrazasz sobie tak spedzac weekendy, obiadki, imieniki, święta? Z tym też próbowałam delikatnie-tylko ze te 2 lata temu to naprawde byłam delikatna, próbowałam nie słuchac uwag, ignorowac...ale pokazali,ze się nie da. W koncu komentowanie np. twojej twarzy,skróy,paznokci,fig ury przy stole to nie ejst wymoarzony temat... To jest totalny otwarty frontalny atak więc co tu ucinac? Nie, mi się moja fryzura podoba. Ale i tak wyflądasz beznadziejnie. I tak można się wkoło przerzucać. To się są prosći starsi ludzie, ktorzy przez nieuwage rzucają uszczypliwy komentarz.
Pewnie nie chciałabys tez,zeby dziecko sluchalo w trakcie ubierania twojej córki tekstu pt." mamusia to jest głupia, tak cię źle ubrała, za cienko, ależ ta mamusia wogóle nie myśli.Daj, babcia cię przebierze, tu ci kupiłam lepsza kurteczkę niż mama" Po prostu nie widze sensu sie stresowac kontaktem z nimi.Mąz ani razu w takiej sutuacji mnie nie wsparł ani nie bronił.Stąd nie mam juz pomysłów na dogadanie się.

---------- Dopisano o 15:02 ---------- Poprzedni post napisano o 14:57 ----------

Cytat:
Napisane przez Chatul Pokaż wiadomość
To jest to konkretne działanie? Już od dawna wiadomo, że teściowie nie przyjmują Waszych argumentów, więc właściwie pewne było, że rozmowa jest bezcelowa.



Nie musicie, a nawet nie powinniście o nic ich prosić.



Co za różnica czego oni się spodziewają? To nie toksyczni rodzice męża są bezpośrednim problemem, ale to, że Twój mąż jest uwikłany w toksyczną relację z nimi.
Ty nie masz wojować z teściami, ale dowiedzieć się, czy Twój mąż decyduje się na zerwanie kontaktu z nimi, czy jednak nie widzi nic złego w ich relacjach.
Jeśli mąż wybierze opcję numer dwa, to Ty, dla dobra własnego i dziecka, powinnaś odejść.



No właśnie, TY tego chcesz, a nie Twój mąż. Dopóki Twój mąż będzie chciał kontaktu z rodzicami, dopóty ten kontakt mieć będzie.
Dlatego podkreślam,że ja a nie on. ROzumiem to. Pojechał-chciał, uważał,że tym coś wskóra i ma efekty. Pytałaś czy coś zrobił...próbował? Jak zwykle? I wyszło jak zwykle...Też mężowi tłumacze, że ma pblem z relacją, i że ma się skupić co zrobić dla nas a nie dla nich - no ale jak to zwykle b ywa w takich wypadkach-jego postrzeganie jest zaburzone. Totalne odwórcenie kolejności. Tylko jak go przekonać, otworzyć mu oczy?

Chatul Jednak ciesze się,że mnie rozumiesz i upewniam sie dzieki wam w pewnych tematach, napradę.
__________________
Gdy nie widzać drogi idź za głosem serca.Ale wtedy bądź pewna,że czeka cię siarczysty kop w samo serce.Moje rozpadło się na milion kawałków.

Edytowane przez SaraSara
Czas edycji: 2014-03-18 o 15:07
SaraSara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 15:08   #134
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez SaraSara Pokaż wiadomość
Masz racje, że można potakiwać. Tak się działo-a potem się okazywało,że menu ślubne zmienione, bo teściowj potakiwałam, zrobiłam inaczej, a ona i tak potem wpadła, zajęła się i zmieniła! Obiad, wystrój sali, z księdzem nawet dogadała pewne tematy. Ty sądzisz,że można na sam koniec zrobić po swojemu-ale nie z tą osobą. Ona potrafi do samego konca tak ingerować,że postawi na swoim. Musiałabym ją ziolować. A na dodatek na koniec to wypomni i powie,że jej za to zapłacę, padnie kilka obelg jaka to jestem głupia,że chciałam ją przechytrzyć. Rady? Jakiekowliek? Owszem,że posłuchałabym, ale pewnie też byś nie wytrzymała słyszeć na kazdym spotkaniu uwag i impertynencji.I pewnie twoi tresciowe cie nie obrażają wogóle-co dopiero przy ludziach, przy dziecku...Moi niestety nie przyjmują do wiadomości jak raz skomentuję dany temat.Oni jeszcze tego samego dnia powtórzą to 500 razy. Ciekawe czy bys miała takie luźne podejście jakby ci codziennie potwarzali,ze dziecko wychowuje sie tak jak chcą dziadkowe. To ta odporność na wszelkie argumenty mnie tak wkurza. Bo wtedy narasta takie napiecie, ze nic innego nie mozesz zrobic jak wyjsc-wyobrazasz sobie tak spedzac weekendy, obiadki, imieniki, święta? Z tym też próbowałam delikatnie-tylko ze te 2 lata temu to naprawde byłam delikatna, próbowałam nie słuchac uwag, ignorowac...ale pokazali,ze się nie da. W koncu komentowanie np. twojej twarzy,skroy,figury przy stole to nie ejst wymoarzony temat...Po prostu nie widze sensu sie stresowac kontaktem z nimi.Mąz ani razu w takiej sutuacji mnie nie wsparł ani nie bronił.Stąd nie mam juz pomysłów na dogadanie się.
Zrobiłabym awanturę w restauracji i powiedziała wprost obsłudze, że teściowa nie ma nic do gadania bo nie płaci i jeszcze jedną jakaś poprawkę przyjmą to zmienię lokal na taki z bardziej kompetentnymi pracownikami.

A widujecie ich codziennie? Po co?
Telefonicznie? Mówisz "przepraszam, nie mogę teraz rozmawiać, oddzwonię" rozłączasz się, wyłączasz telefon, nie oddzwaniasz.

Na każdego jest sposób.
Po prostu oni mają więcej sposobów na was, niż wy na nich.
Dlatego tak jest - dręczą was, bo widzą efekty.
Nie macie z mężem siły przebicia.
Angażują się we wszystko, bo twój mąż pozwala im się angażować.

Co do moich teściów, to rzeczywiście nie obrażają mnie, ale oni są jednak ludźmi na poziomie, miewają durne pomysły to fakt, ale forma przekazu jest zdecydowanie inna. Tylko nasza postawa jest też zdecydowanie inna, i pewnie stąd ta różnica.

Ja myślę, że ty powinnaś jeszcze raz porozmawiać z mężem. Nie musi przecież zrywać kontaktów z rodzicami, wystarczy, że nie pozwoli sobą sterować i już samo to rozwiąże problem. Tylko on musi przyjąć zdecydowaną postawę. Poza tym tak mi przychodzi do głowy - manipulacja z ich strony, to jedno, ale drugie to może on rzeczywiście uważa, że oni chcą dobrze?
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 15:13   #135
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 388
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez SaraSara Pokaż wiadomość
Dlatego podkreślam,że ja a nie on. ROzumiem to. Pojechał-chciał, uważał,że tym coś wskóra i ma efekty. Pytałaś czy coś zrobił...próbował? Jak zwykle? I wyszło jak zwykle...Też mężowi tłumacze, że ma pblem z relacją, i że ma się skupić co zrobić dla nas a nie dla nich - no ale jak to zwykle b ywa w takich wypadkach-jego postrzeganie jest zaburzone. Totalne odwórcenie kolejności. Tylko jak go przekonać, otworzyć mu oczy?

Chatul Jednak ciesze się,że mnie rozumiesz i upewniam sie dzieki wam w pewnych tematach, napradę.
Myślę, że nie ma żadnego sposobu, który na 100% dałby tutaj efekty. Możesz próbować ostatni raz powiedzieć mu, jakie zachowania rodziny są toksyczne i jeszcze raz pokazać mechanizm działania toksycznej rodziny i toksycznej relacji.
Ale ostatni raz. Jeśli zrozumie i postanowi pójść na terapię oraz zerwać z rodziną, to dobrze. Jeśli nie, to wyprowadzasz się/on się wyprowadza.
Nie można dawać wielu ostatnich szans.
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 15:36   #136
ang_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 49
Dot.: Teściowe z piekła rodem

o mój Boże, co za ludzie Może spróbujcie się jakoś dogadać... Synowa im nie odpowiada, trudno, ale jest żoną syna i matką jego dziecka, czy im się podoba czy nie, muszą się z tym pogodzić, a tak dla nich było by najlepiej, wtedy widywali by swojego wnuka/wnuczkę , a nie toczyli wojny...
Jeżeli nie... trudno - To są tylko teściowie, jakieś straszenie że odbiorą Ci dziecko jest... niedorzeczne, niby z jakiej racji?
Żaden sąd nie przyznał by im opieki nad dzieckiem...
ang_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 15:37   #137
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Nie jestem przekonana czy rozsądnie jest rozwodzić się zaraz na początku małżeństwa i rodzicielstwa dlatego, że się ma beznadziejnych teściów, szczególnie gdy się twierdzi, że poza tym relacje małżeńskie są udane. Poza tym autorka jest w ciąży, co też sprzyja histeryzowaniu, wyolbrzymianiu, szukaniu problemów itd. Wieczni teściowie nie będą to po pierwsze, po drugie moim zdaniem wystarczyło by ich odciąć od bieżących spraw, nie informować ich o swoim życiu i planach tak szczegółowa i widywać sporadycznie jeśli mąż chce. Natomiast to by było zadanie dla niego - żeby ustalić te relacje na nowo. Stawianie ultimatum albo ja i twoje dziecko albo twoi rodzice jest strasznie nie fair dla kogoś, kto kocha wszystkie strony. To cios poniżej pasa.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 15:41   #138
201605041146
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 3 344
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Klarissa, ale nie sądzisz, że tutaj wybór albo albo ma na celu określenie priorytetów w życiu męża Sary? Bo chyba o to chodzi, ona jako przyszła matka chce w końcu od niego określenia i zapewnienia, że to ona i dziecko są ważni, relacja toksyczna też ma niestety wpływ na to że facet się miota. Wg mnie przyda się tutaj terapia szokowa w stylu albo albo. Może nawet wyprowadzka jego z domu gdzieś osobno, pozwoliłaby mu określić. Tylko że on sam musi chcieć tych zmian, i on sam musi stać się stanowczy

Edytowane przez 201605041146
Czas edycji: 2014-03-18 o 15:42
201605041146 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 16:07   #139
SaraSara
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: stolica
Wiadomości: 475
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Zrobiłabym awanturę w restauracji i powiedziała wprost obsłudze, że teściowa nie ma nic do gadania bo nie płaci i jeszcze jedną jakaś poprawkę przyjmą to zmienię lokal na taki z bardziej kompetentnymi pracownikami.

A widujecie ich codziennie? Po co?
Telefonicznie? Mówisz "przepraszam, nie mogę teraz rozmawiać, oddzwonię" rozłączasz się, wyłączasz telefon, nie oddzwaniasz.

Na każdego jest sposób.
Po prostu oni mają więcej sposobów na was, niż wy na nich.
Dlatego tak jest - dręczą was, bo widzą efekty.
Nie macie z mężem siły przebicia.
Angażują się we wszystko, bo twój mąż pozwala im się angażować.

Co do moich teściów, to rzeczywiście nie obrażają mnie, ale oni są jednak ludźmi na poziomie, miewają durne pomysły to fakt, ale forma przekazu jest zdecydowanie inna. Tylko nasza postawa jest też zdecydowanie inna, i pewnie stąd ta różnica.

Ja myślę, że ty powinnaś jeszcze raz porozmawiać z mężem. Nie musi przecież zrywać kontaktów z rodzicami, wystarczy, że nie pozwoli sobą sterować i już samo to rozwiąże problem. Tylko on musi przyjąć zdecydowaną postawę. Poza tym tak mi przychodzi do głowy - manipulacja z ich strony, to jedno, ale drugie to może on rzeczywiście uważa, że oni chcą dobrze?
Jesli chodzi o to ze slubem-wyszło w tymże dniu- więc nie mogłam już nic zmienić, wycofać pieniędzy. Po prostu ajk weszłam osłupiałam. Dobrze, że goście niezwyczajni przypsianych miejsc zajęli je wg własnego uznania, bo moi rodzice siedzieliby na 2gim końcu sali. taki babsztyl.
No i moja teciowa przed niczym się nie cofnie. Ani przed wrzaskiem ani krzykiem ani łazami. Właśnie- tu jest ta różnica. Ciebie mąż poprze, a mój będzie milczał. Myślę ,że kiedyś naprawdę sądził,że chcą dobrze.Teraz pewnie ma taką nadzieje, ale do końca im nie wierzy. Niby podchodzi z rezerwą do ich pomysłów aale świta mu,że cokowliek powiedzą warte jest rozważenia. I myśli jakby tu to sprzedac że to jego pomysł, byle mamusia była zadowolona. Macie racje- w wiele rzeczy się nie wtrąci ale jak widzicie taki sybtelny drobny komentarz w stylu "wezmiemy pod uwage" otwiera wrota piekieł. Oni tego nie dobiorą. Musiałabym wrzasnąć, przeknląć, rzuć wizywskami,jaki to beznadziejny pomysł i może dopiero to by ich powstrzymało,a chyba przyznacie,ze to nie warte zachodu. Dla nic nie ma żadnych granic....
Jasne,że nie widuje ich codziennie. Telefony odbieramłam czasem,przekazywałam mężowi.Tyle. Oni już nie dzwonią długo-powiedzieli mężowi,że się źle czują kiedy on przy mnie rozmawia i dzwonią gdy on jest w pracy. Bo przeciez ja go kontroluje.Tak twierdzą....że nie mogą się czuć swobodnie. Pozostają imprezy rodzinne-mąż strasznie lubi na nich bywac. No i teraz wybudowali dom więc liczą,że bedziemy ich tam co weekend odwiedzac, teściowa zarzadała pomocy przy działce, ogrodzie, urządzaniu wnętrza - rzecz jasna chodzi jej tylko o to zeby podziwiać i zazdrościć bo tylko takimi ucziciami się żywią. Powiedziałam,ze absolutnie nie bede pomagac fizycznie a domu nie zamierzam oglądać ani anwet tam jechać. Mąż bardzo chce i pewnie jakby mógł dzisiaj by pojechał. Dodam,że to majętni ludzie i stac ich na pracowników do ogrodu-z resztą sami to podkreślają na kazdym kroku.

---------- Dopisano o 15:46 ---------- Poprzedni post napisano o 15:43 ----------

Cytat:
Napisane przez ang_ Pokaż wiadomość
o mój Boże, co za ludzie Może spróbujcie się jakoś dogadać... Synowa im nie odpowiada, trudno, ale jest żoną syna i matką jego dziecka, czy im się podoba czy nie, muszą się z tym pogodzić, a tak dla nich było by najlepiej, wtedy widywali by swojego wnuka/wnuczkę , a nie toczyli wojny...
Jeżeli nie... trudno - To są tylko teściowie, jakieś straszenie że odbiorą Ci dziecko jest... niedorzeczne, niby z jakiej racji?
Żaden sąd nie przyznał by im opieki nad dzieckiem...
Owszem-sąd mimo wszytsklo w takich wyupadkach daje dziadkom prawo do widzeń. W zasadzie w ciągu kilku tygodni od złożenia papierów-jeszcze zanim jest rozprawa. Takie ammy sądy i prawo w Polsce. Więc nie zabiorą ale prawo do widzeń zapewne dostaną. A oni sami nie uznają mnie i już. Nie ma tak,że muszą, bo jestem żoną,żon można mieć wiele-to ich słowa. To typ ludzi ktory zawsze stawia na swoim.Teściowa od 15 lat nie odwiedza swoich teściów-zaparła się i już. Też trzasnęła drzwiami i wyszła. A mąż i syn zostali-ot taka ironia losu....

---------- Dopisano o 15:51 ---------- Poprzedni post napisano o 15:46 ----------

Cytat:
Napisane przez Chatul Pokaż wiadomość
To jest to konkretne działanie? Już od dawna wiadomo, że teściowie nie przyjmują Waszych argumentów, więc właściwie pewne było, że rozmowa jest bezcelowa.



Nie musicie, a nawet nie powinniście o nic ich prosić.



Co za różnica czego oni się spodziewają? To nie toksyczni rodzice męża są bezpośrednim problemem, ale to, że Twój mąż jest uwikłany w toksyczną relację z nimi.
Ty nie masz wojować z teściami, ale dowiedzieć się, czy Twój mąż decyduje się na zerwanie kontaktu z nimi, czy jednak nie widzi nic złego w ich relacjach.
Jeśli mąż wybierze opcję numer dwa, to Ty, dla dobra własnego i dziecka, powinnaś odejść.



No właśnie, TY tego chcesz, a nie Twój mąż. Dopóki Twój mąż będzie chciał kontaktu z rodzicami, dopóty ten kontakt mieć będzie.
Cytat:
Napisane przez anettka Pokaż wiadomość
Klarissa, ale nie sądzisz, że tutaj wybór albo albo ma na celu określenie priorytetów w życiu męża Sary? Bo chyba o to chodzi, ona jako przyszła matka chce w końcu od niego określenia i zapewnienia, że to ona i dziecko są ważni, relacja toksyczna też ma niestety wpływ na to że facet się miota. Wg mnie przyda się tutaj terapia szokowa w stylu albo albo. Może nawet wyprowadzka jego z domu gdzieś osobno, pozwoliłaby mu określić. Tylko że on sam musi chcieć tych zmian, i on sam musi stać się stanowczy
Zgadzam się z Klarisą,że to nie jest uczciwe. Niemniej to jego rodzice zmuszają go do podjęcia takiej decyzji, tylko on tego nie widzi. Przecież gdyby się bali jego reakcji nigdy by sobie na takie zachowania nie pozwalali-a jednak. Wiedzą,że mają silną władzę i naprawde-wypróbowawszy wszytskie inne sposoby zaczynam mysleć,że nie mam już innego wyjścia. Wszystko inne zawiodło... to juz chyba ostatnia rzecz. Przecież ja mu nie mowie-wybierz teraz, zrób to, anpisz tamto.Ja po prostu wystawie mu walizke - chodzi raczej o zmuszenie do 'zrobienia czegoś' no i jesli coś postanowi to ja dam mu szanse i pomogę...tylko ten 'szok' to chyba ostatnia deska ratunku....

---------- Dopisano o 15:57 ---------- Poprzedni post napisano o 15:51 ----------

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Nie jestem przekonana czy rozsądnie jest rozwodzić się zaraz na początku małżeństwa i rodzicielstwa dlatego, że się ma beznadziejnych teściów, szczególnie gdy się twierdzi, że poza tym relacje małżeńskie są udane. Poza tym autorka jest w ciąży, co też sprzyja histeryzowaniu, wyolbrzymianiu, szukaniu problemów itd. Wieczni teściowie nie będą to po pierwsze, po drugie moim zdaniem wystarczyło by ich odciąć od bieżących spraw, nie informować ich o swoim życiu i planach tak szczegółowa i widywać sporadycznie jeśli mąż chce. Natomiast to by było zadanie dla niego - żeby ustalić te relacje na nowo. Stawianie ultimatum albo ja i twoje dziecko albo twoi rodzice jest strasznie nie fair dla kogoś, kto kocha wszystkie strony. To cios poniżej pasa.
Zgadzam się, chce nas ratować a nie stawiać rządania. Szkoda tylko,że z tych dwóch stron kótre on tak kocha jedna robi mu krzywdę-przecież jesli odejdę, to z powodu tesciów a to on będzie sam, bez nas, tęsknił. to mamusia mu załatwi bycie nieszczęśliwym i zamotnym.Tak czy tak, zostanie pozbawiony jednej ze stron. Pewnie gdyby twoim mężem pomaitali jego rodzice tez byś z czasem miałą tego dość i zaczęła go bronić. To moim zdaniem naturalne, a oni mu robią krzywdę całe życie...ja naprawdę nie chce go zmuszac do zerwania kontaktów. Serio. Tylko wiem,ze on nie umie zachować dystansu i sam to stwierdził,że oni tak mu powiedza, sprzedadzą, zakręcą że on wierzy,ze to dobry pomysł. Już nas do USA przeprowadzali. Teraz kazali firmę zakładać, a wogóle to iść na studia, i najlepiej urosnąć o pare cm, bo wg nich jest za niski... śmieszne? Żałosne ;/

---------- Dopisano o 16:06 ---------- Poprzedni post napisano o 15:57 ----------

Dodam tylko,że w mojej rodzinie mąż jest szanowany, lubiany, przez wszystkich. Mój tata bardzo go lubi, mama i babcia szykują smakołyki, każdy się interesuje czy jest mu dobrze po powrocie do Polski. traktują go jak swojego, rodzinę. Zawsze wszyscy są pomocni i na pewno mąż widzi jaka jest różnica w traktowaniu. Skwitował to kiedyś,że jego rodzice są chłodni w kontakcie i na dystans i u niego tak nie będzie jak u mnie,że będę traktowana jak 'rodzinę". U męża w rodzinie każdy kto do niej wchodzi jest wrogiem. Dodam,że ta wielka rodizna liczy sobie w sumie teściową z mężem i siostrę teściowej z także dorosłymi dziećmi. Bo z całą resztą rodziny swojej i męża teściowe sa skłóceni od wielu lat.

__________________
Gdy nie widzać drogi idź za głosem serca.Ale wtedy bądź pewna,że czeka cię siarczysty kop w samo serce.Moje rozpadło się na milion kawałków.

Edytowane przez SaraSara
Czas edycji: 2014-03-18 o 16:01
SaraSara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 16:50   #140
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez SaraSara Pokaż wiadomość
Jesli chodzi o to ze slubem-wyszło w tymże dniu- więc nie mogłam już nic zmienić, wycofać pieniędzy. Po prostu ajk weszłam osłupiałam. Dobrze, że goście niezwyczajni przypsianych miejsc zajęli je wg własnego uznania, bo moi rodzice siedzieliby na 2gim końcu sali. taki babsztyl.
No i moja teciowa przed niczym się nie cofnie. Ani przed wrzaskiem ani krzykiem ani łazami. Właśnie- tu jest ta różnica. Ciebie mąż poprze, a mój będzie milczał. Myślę ,że kiedyś naprawdę sądził,że chcą dobrze.Teraz pewnie ma taką nadzieje, ale do końca im nie wierzy. Niby podchodzi z rezerwą do ich pomysłów aale świta mu,że cokowliek powiedzą warte jest rozważenia. I myśli jakby tu to sprzedac że to jego pomysł, byle mamusia była zadowolona. Macie racje- w wiele rzeczy się nie wtrąci ale jak widzicie taki sybtelny drobny komentarz w stylu "wezmiemy pod uwage" otwiera wrota piekieł. Oni tego nie dobiorą. Musiałabym wrzasnąć, przeknląć, rzuć wizywskami,jaki to beznadziejny pomysł i może dopiero to by ich powstrzymało,a chyba przyznacie,ze to nie warte zachodu. Dla nic nie ma żadnych granic....
Jasne,że nie widuje ich codziennie. Telefony odbieramłam czasem,przekazywałam mężowi.Tyle. Oni już nie dzwonią długo-powiedzieli mężowi,że się źle czują kiedy on przy mnie rozmawia i dzwonią gdy on jest w pracy. Bo przeciez ja go kontroluje.Tak twierdzą....że nie mogą się czuć swobodnie. Pozostają imprezy rodzinne-mąż strasznie lubi na nich bywac. No i teraz wybudowali dom więc liczą,że bedziemy ich tam co weekend odwiedzac, teściowa zarzadała pomocy przy działce, ogrodzie, urządzaniu wnętrza - rzecz jasna chodzi jej tylko o to zeby podziwiać i zazdrościć bo tylko takimi ucziciami się żywią. Powiedziałam,ze absolutnie nie bede pomagac fizycznie a domu nie zamierzam oglądać ani anwet tam jechać. Mąż bardzo chce i pewnie jakby mógł dzisiaj by pojechał. Dodam,że to majętni ludzie i stac ich na pracowników do ogrodu-z resztą sami to podkreślają na kazdym kroku.
Co piszesz post, to coraz bardziej widać, że twój mąż za nic nie chce z nimi zrywać kontaktu i będzie cię zwodził tak długo jak da radę, żeby nie musiał wybierać. I trochę w tym głupi jest, bo jakby zmienił podejście to nie musiałby niczego wybierać.

Cytat:
Zgadzam się z Klarisą,że to nie jest uczciwe. Niemniej to jego rodzice zmuszają go do podjęcia takiej decyzji, tylko on tego nie widzi. Przecież gdyby się bali jego reakcji nigdy by sobie na takie zachowania nie pozwalali-a jednak. Wiedzą,że mają silną władzę i naprawde-wypróbowawszy wszytskie inne sposoby zaczynam mysleć,że nie mam już innego wyjścia. Wszystko inne zawiodło... to juz chyba ostatnia rzecz. Przecież ja mu nie mowie-wybierz teraz, zrób to, anpisz tamto.Ja po prostu wystawie mu walizke - chodzi raczej o zmuszenie do 'zrobienia czegoś' no i jesli coś postanowi to ja dam mu szanse i pomogę...tylko ten 'szok' to chyba ostatnia deska ratunku....
Dokładnie.
Może głupio zabrzmi, ale może jemu jest tak wygodnie?
Pewna jesteś, że nie ma od nich żadnych korzyści albo zależności (np. załatwiona przez ich kontakty praca?).


Cytat:
Zgadzam się, chce nas ratować a nie stawiać rządania. Szkoda tylko,że z tych dwóch stron kótre on tak kocha jedna robi mu krzywdę-przecież jesli odejdę, to z powodu tesciów a to on będzie sam, bez nas, tęsknił. to mamusia mu załatwi bycie nieszczęśliwym i zamotnym.Tak czy tak, zostanie pozbawiony jednej ze stron. Pewnie gdyby twoim mężem pomaitali jego rodzice tez byś z czasem miałą tego dość i zaczęła go bronić. To moim zdaniem naturalne, a oni mu robią krzywdę całe życie...ja naprawdę nie chce go zmuszac do zerwania kontaktów. Serio. Tylko wiem,ze on nie umie zachować dystansu i sam to stwierdził,że oni tak mu powiedza, sprzedadzą, zakręcą że on wierzy,ze to dobry pomysł. Już nas do USA przeprowadzali. Teraz kazali firmę zakładać, a wogóle to iść na studia, i najlepiej urosnąć o pare cm, bo wg nich jest za niski... śmieszne? Żałosne ;/
Ten pomysł z USA nie taki głupi

Ale tak na serio. Ja bym się na twoim miejscu obawiała, że to ty zostaniesz obarczona winą i odpowiedzialnością za rozpad małżeństwa, za to, ze dziecko wychowuje się bez ojca itd. Jak nie jestem za określeniem "walczyć o związek" tak w tym przypadku wydaje mi się, że chyba jest o co, bo generalnie relacje z mężem macie poprawne w innych kwestiach?


Cytat:
Dodam tylko,że w mojej rodzinie mąż jest szanowany, lubiany, przez wszystkich. Mój tata bardzo go lubi, mama i babcia szykują smakołyki, każdy się interesuje czy jest mu dobrze po powrocie do Polski. traktują go jak swojego, rodzinę. Zawsze wszyscy są pomocni i na pewno mąż widzi jaka jest różnica w traktowaniu. Skwitował to kiedyś,że jego rodzice są chłodni w kontakcie i na dystans i u niego tak nie będzie jak u mnie,że będę traktowana jak 'rodzinę". U męża w rodzinie każdy kto do niej wchodzi jest wrogiem. Dodam,że ta wielka rodizna liczy sobie w sumie teściową z mężem i siostrę teściowej z także dorosłymi dziećmi. Bo z całą resztą rodziny swojej i męża teściowe sa skłóceni od wielu lat.
Wcale nie dziwne...
Może siostra taka sama, jak ona?
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 18:53   #141
SaraSara
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: stolica
Wiadomości: 475
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Co piszesz post, to coraz bardziej widać, że twój mąż za nic nie chce z nimi zrywać kontaktu i będzie cię zwodził tak długo jak da radę, żeby nie musiał wybierać. I trochę w tym głupi jest, bo jakby zmienił podejście to nie musiałby niczego wybierać. [/COLOR]

[/COLOR]Dokładnie.
Może głupio zabrzmi, ale może jemu jest tak wygodnie?
Pewna jesteś, że nie ma od nich żadnych korzyści albo zależności (np. załatwiona przez ich kontakty praca?). [/COLOR]
[/COLOR]
Ten pomysł z USA nie taki głupi

Ale tak na serio. Ja bym się na twoim miejscu obawiała, że to ty zostaniesz obarczona winą i odpowiedzialnością za rozpad małżeństwa, za to, ze dziecko wychowuje się bez ojca itd. Jak nie jestem za określeniem "walczyć o związek" tak w tym przypadku wydaje mi się, że chyba jest o co, bo generalnie relacje z mężem macie poprawne w innych kwestiach?
[/COLOR]

[/COLOR]Wcale nie dziwne...
Może siostra taka sama, jak ona?
Dokladnie,że siostra jest taka sama. Też nienawidzi synowej, żali się do teściowej i pyta o rady. A córka siostrry jest samotna, bo nie umie budowac związków, ma ten sam problem.Chodzi do psyychologa, robi postepy-ona mnie trochę posłuchała.Trochę.


USA? WYjazd? Jasne,że tak.Dla nich własnie powrót doposlki był największą tragedią.Gdybysmy wyjechali rozgłaszaliby czego tam nie mamy, jaki to raj na ziemi i najlepiej żebyśmy nigdy nie wracali, a oni by sprzedawali to wszystkim.A potem by sie do nas przeprowadzili. To są tacy chorzy,opętani ludzie...jak zamierzalismy wrócić to się strasznie wściekli.Obiecywali jak to pomoga a naprawdę kłamali wszelkimi sposobami, donosili tylko jaka w Polsce tragedia, jak to sobie nie poradzimy i jak oni stają na głowie żeby mu pomóc. A naprawde doszło do tego,że ja wróciłam do Pl, znalazłam pracę w ciągu miesiąca.Sama. Dla nich to był żaden argument. Mąz twierdził,że rezygnuje z pracy, zamyka swoje tematy, likwiduje życie tam i zajęło mu to 10 miesięcy. Twierdził,że to będzie okres przejściowy,żeby jego rodzice się przyzwyczaili do nowej sytuacji (czy to nie chore?!) ale ja już byłam tutaj więc czekałam, a on wpadał na rozmowy o pracę az w końcu znalazł. Wrócił. Znowu dalismy im rok. Tłumacyzłam mężowi,żeby wczesniej zaczał coś robic bo za rok,dwa będzie za późno,ale nie zebrał się. Twierdził,że z nimi rozmawiał, a oni się obiecywali powstrzymac od komentarzy.Nigdy się to nie spełniło.Ja osobiście przypuszczam,że on pewnie ich'prosił' a oni się nie licza z jego zdaniem.Koniec końców sytuacja się powtarzała. Dlatego stoje na stanowisku,że już nie czas na kompromisy i dogadywanie.ja już takich podejść, sznas przerobiłam z nim wiele. Wiele mi obiecywał-a kończyło się tak samo,oni raz sie pilnowali 30 min dłużej a innym razem wcale. Tylko koszty tego wszytskiego poniosłam ja-bo on wobec nich żadnych konsekwencji nie wyciągnął. Masz racje-oni mają więcej sposobów na nas niż my na nich.Ja po prostu nie umiem komus tak truc życia, ani nie mam na to czasu ani nie uważam tego za cel. Kazdy ma prawo zyć po swojemu przecież.
Ja wiem na pewno,że oni oczernaiją mnie wszelkimi sposbami, mówią najgorsze rzeczy. Cały czas wmawiaja mu,że ja mu zniszczyłam życie powrotem do kraju. Myslę,że on tego biernie słucha albo macha ręką, a matka dalej swoje trajkocze. Maz często ignoruje jej 'gadanine' i naprawde nie słucha, bo ona tak potrafi jak radio,cały dzień.Ale jak chce cos uzyskac to sie upewnia, że jest wysłuchana i ma obiecane,że będzie tak jak ona nakazała.

Też sądzę że mąz bedzie cueikał i sie bronił przed zrobieniem czegokolwiek. Własnie po pworocie z pracy stwierdził, że boli go głowa i musi sie położyć... boże-nie wytrzymam! Naprawde jak ja go nie ;zmusze' to będzie się wykręcał!

Pozostałe stosunki?Jak najbardziej-poza teściami nie mami i nigdy nie mielismy żadnych sporów. Mamy podobne marzenia, plany, pomysł na wychowanie dzieci, poglądy polityczne. Nie mamy żadnych sporów pt. finanse czy prowadzenie domu, podzial obowiązków, spędzanie wolnego czasu. Lubimy podobne rzeczy. Swoją droga nie wiem skąd on ma takie upodobania,bo jego rodzice sa totalnie inni. Podobają nam sie proste,codziennie przyjemnosci jak wyjście na rower,piknik,spacer,wyjaz d w głuszę, na mazury,kajaki. Jego rodzice nigdy nic takiego nie robili.sama z reszta wiele razy zaznaczałam,żeby zwrocił uwage, iż kłócimy się tylko i wyłącznie o to. Żegdyby nie ten temat bylibyśmy przeszczęśliwi. Ile nam to zjadło lat , łez, wzajemnych żalów, nadszarpniętego zaufania...cóż, milcząco przytakiwał i co? Nic. Jak wspomnę o argumencie,że chce miec normalną rodzinę on zaprzecza mówiąc,że nie utrzymywanie kontaktów z dziadkami to nie jest normalna rodzina.I tak sie mozna przepychać...
__________________
Gdy nie widzać drogi idź za głosem serca.Ale wtedy bądź pewna,że czeka cię siarczysty kop w samo serce.Moje rozpadło się na milion kawałków.

Edytowane przez SaraSara
Czas edycji: 2014-03-18 o 19:09
SaraSara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 20:26   #142
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 388
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Nie jestem przekonana czy rozsądnie jest rozwodzić się zaraz na początku małżeństwa i rodzicielstwa dlatego, że się ma beznadziejnych teściów, szczególnie gdy się twierdzi, że poza tym relacje małżeńskie są udane.
Tu nie chodzi o to, że rodzice męża są beznadziejni, ale o to, że mąż jest uwikłany w toksyczną relację z nimi, co w sposób bardzo negatywny wpływa nie tylko na niego, ale również na jego żonę i relacje z żoną.

Cytat:
Poza tym autorka jest w ciąży, co też sprzyja histeryzowaniu, wyolbrzymianiu, szukaniu problemów itd.
Równie dobrze można by stwierdzić, że ciąża sprzyja intensywnemu walczeniu o dobro swoje i potomstwa

Kobieta w ciąży nie jest uznawana za niepoczytalną, więc nie widzę powodu, by sugerować lub podejrzewać, że dziewczyna histeryzuje, wyolbrzymia czy szuka na siłę problemów.
A jak z jakiegoś powodu rozwód byłby rozwiązaniem zbyt radykalnym (co jest dla mnie oczywiste), to można zacząć od separacji albo osobnego mieszkania i potem, w zależności od reakcji faceta, zdecydować się na kolejny krok.

Cytat:
Wieczni teściowie nie będą to po pierwsze
Autorka też, więc szkoda, żeby sobie marnowała jeszcze np. 30 lat na życie z mężem, który nie potrafi nawet powiedzieć rodzicom, że mają przestać obrażać jego żonę.

Cytat:
(…) po drugie moim zdaniem wystarczyło by ich odciąć od bieżących spraw, nie informować ich o swoim życiu i planach tak szczegółowa i widywać sporadycznie jeśli mąż chce.
Ale mąż na taką możliwość nie przystał. Jemu takie rozwiązanie nie odpowiada, on nie widzi problemu w mówieniu rodzicom ze szczegółami o bieżących sprawach jego i jego żony.

Cytat:
Stawianie ultimatum albo ja i twoje dziecko albo twoi rodzice jest strasznie nie fair dla kogoś, kto kocha wszystkie strony. To cios poniżej pasa.
W przypadku, gdy rodzice są toksyczni, a relacje z nimi od lat negatywnie wpływają na męża i jego rodzinę, to moim zdaniem wcale nie jest to cios poniżej pasa, ale rozpaczliwa próba ratowania się z sytuacji, do której w ogóle nie powinno było dojść. Niestety.
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 20:34   #143
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Na prawdę szkoda, że taka jest jego postawa, bo rzeczywiście do niczego to nie prowadzi. A w innych dziedzinach życia też ma problemy z podejmowaniem decyzji? Pisałaś, że 10 miesięcy potrzebował żeby się przeprowadzić... brzmi to strasznie jak dla mnie. Jak ktoś, kto kompletnie nie wie czego tak na prawdę od życia oczekuje.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 21:05   #144
SaraSara
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: stolica
Wiadomości: 475
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Na prawdę szkoda, że taka jest jego postawa, bo rzeczywiście do niczego to nie prowadzi. A w innych dziedzinach życia też ma problemy z podejmowaniem decyzji? Pisałaś, że 10 miesięcy potrzebował żeby się przeprowadzić... brzmi to strasznie jak dla mnie. Jak ktoś, kto kompletnie nie wie czego tak na prawdę od życia oczekuje.
w zasadzie-słusznie i masz rację. okres wypowiedzenia trwał 3 miesiące, wiesz, dom trzeba było wynając, przepisac wszelkie prądy, gazy, TV. Można było zrobić to prędzej. ja owszem wyjechalam wcześniej ale tylko po to żeby miec pracę i ewentualnie razem nie siedziec na bezrobociu. I słusznie zrobiła, bo jakby mąz nie miał pracy nikt by nam pomagac nie musiał! Potem to się zaczeło rozwlekać,że może jeszcze chwila,że oni się oswoja,że może pomogą coś z pracą.W końcu nie wytrzymałam i powiedziała mu,że matka na pewno mu nie pomoże-bo nie chce zeby on wracał! Wtedy to tesciowie mieli swój czas-codziennie mu wbijali do łba jak to tym mu zniszczę życie i będzie żałował. W końcu wrocił. I znowu-kolejne represje.Znowu ustaliliśmy,że damy im rok.Udowodnimy że sobie radzimy. Zaczeliśmy się już tutaj urządzać. Kupilismy auto,odswieżyliśmy i tak nowo wyremontowanie mieszkanie, zaprosilismy ich na kawę, jeżdzilismy razem na zakupy, wpadalismy z noworocznymi zyczeniami, na obiady, opiwadalismy o tym jak wspaniale razem spędzamy czas, bylismy na wytęsknionych wakacjach na mazurach. Myślicie,że to coś dało? O nie to co tam! Wg nich było gorzej i tyle! Wściekłam się wtedy i od tamtej pory dałam spokój z wizytami u nich. święta bożego narodzenia były tragiczne.Potem wielkanoc-mąż u nich ja u swojej rodziny.
A co do np.ostatnich świąt-mąż sam zdecydował,że nie pojedzie do nich.I nie pojechał ani nawet na 1 dzień! Więc najwidoczniej jakieś decyzje umie podjąc.To był pierwszy raz w jego życiu kiedy nie spędził świąt z rodziną. Było mu powiedziałabym średnio cięzko. Siedzielismy, bawiliśmy się, on się nie denerwował.Trochę tylko się zasmucił po telefonie z życzeniami,ale jednak raczej dobrze się bawił.
Kiedyś tez jego matka chciała nas zmusić, żebyśmy od nich wzięli w uzytkowanie taką budkę-domek niby, na działce która jest dla pracowników.Totalny syf, środek lasu, smród zgnilizny i grzyba.Nie zgodzilismy sie i jakoś mąz nie protestował. Podobnie było np. przy naszym powrocie-chcieli się teściowie pozbyt starego grata.Auta. Wciskali je nam na siłę a jednak też nic im z tego nie wyszło.Dodam,że teściowa chciała je nam sprzedac z zastrzeżeniem,że mi tego nie wolno prowadzić.... To tak żeby wam dac pełniejszy obraz tego 'jaki to typ' człowieka ?

---------- Dopisano o 21:05 ---------- Poprzedni post napisano o 20:55 ----------

Cytat:
Napisane przez Chatul Pokaż wiadomość
Tu nie chodzi o to, że rodzice męża są beznadziejni, ale o to, że mąż jest uwikłany w toksyczną relację z nimi, co w sposób bardzo negatywny wpływa nie tylko na niego, ale również na jego żonę i relacje z żoną.



Równie dobrze można by stwierdzić, że ciąża sprzyja intensywnemu walczeniu o dobro swoje i potomstwa

Kobieta w ciąży nie jest uznawana za niepoczytalną, więc nie widzę powodu, by sugerować lub podejrzewać, że dziewczyna histeryzuje, wyolbrzymia czy szuka na siłę problemów.
A jak z jakiegoś powodu rozwód byłby rozwiązaniem zbyt radykalnym (co jest dla mnie oczywiste), to można zacząć od separacji albo osobnego mieszkania i potem, w zależności od reakcji faceta, zdecydować się na kolejny krok.



Autorka też, więc szkoda, żeby sobie marnowała jeszcze np. 30 lat na życie z mężem, który nie potrafi nawet powiedzieć rodzicom, że mają przestać obrażać jego żonę.



Ale mąż na taką możliwość nie przystał. Jemu takie rozwiązanie nie odpowiada, on nie widzi problemu w mówieniu rodzicom ze szczegółami o bieżących sprawach jego i jego żony.



W przypadku, gdy rodzice są toksyczni, a relacje z nimi od lat negatywnie wpływają na męża i jego rodzinę, to moim zdaniem wcale nie jest to cios poniżej pasa, ale rozpaczliwa próba ratowania się z sytuacji, do której w ogóle nie powinno było dojść. Niestety.
Chatul dziękuję ,że się ujęłaś za mną. Nie chciałam już pisać,że nie histeryzuje i naprawde nie przesadzam, bo nie chce rozpraszać wątku. Chcę się skupić na tym co zrobić a nie rozstrząsać czy 'przesadzam'.Aczkowliek Twoje popracie w tej sprawie bardzo mnie wzmocniło. Bo ja naprawde nie przesadzam. Tesciowie to naprawde toskyczni ludzie i skoro nie moge ich zmienić to chce uratować męża. Z jednej strony macie wszystkie racje-on powinien coś zrobić-ale tez wiem,że po ponad 30 latach prania mózgu cżłowiekowi trudno się po prostu 'wziąść w garśc". Dlatego pewnie miałam tyle czasu tyle cierpliwości. Dawałam szanse, koeljne i kolejne, bo nie chciałam doprowadzać do wojny, unieszczesliwiać męża, być jak jego rodzice.Ale widac nic to nie dało. szkoda,że to oni mu to robią a on ich za to...kocha? A moze sie boi.Sam powiedział kiedyś raz ,że się boi,ale nie wie czego...z ich strony oczywiście. Teraz mam ostatnią deskę ratunku żeby go otrzeźwić. Bo odejśc zawsze zdąrzę.
I masz Chatul rację, mąż twierdzi,że się dzieli radością, chwali mną i pokazuje jak nam jest dobrze.Pewnie mysli,że zdobędzie tym aprobatę rodziców,że docenią,że nam dobrze, a de facto daje im otwarte drzwi i zaprasza do naszego życia. Tak działa ta jego 'nadzieja' że oni się zmienią. No i słusznie-nie zamierzam czekac kolejne 30 lat na niczyją smierc żeby 'zacząć' żyć.... to byłoby troche za późno na cokolwiek...
__________________
Gdy nie widzać drogi idź za głosem serca.Ale wtedy bądź pewna,że czeka cię siarczysty kop w samo serce.Moje rozpadło się na milion kawałków.
SaraSara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 21:47   #145
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Chatul ale my tu sobie możemy i 100 stron napisać, a jeśli facet nie uważa, że coś jest nie tak, albo uważa nawet, że tak jest ale liczy, że z czasem się to zmieni no to jakby autorce nic po tym.

Poza tym powiem wam, że w takich sprawach strasznie jestem ciekawa jego wersji i teściowej Serio, a to dlatego, że miałam niestety przykrą rolę uczestniczyć aktywnie w rozwodzie mojego brata i tak się złożyło, że zwierzały mi się 3 strony tej sprawy na temat tych samych sytuacji (zaznaczam, że nigdy informacji nie przekazałam dalej, dla mnie to, co powiedziane w tajemnicy nie wychodzi ode mnie w żadnej sytuacji).

I wierzcie mi, że każda z tych osób przedstawiała sprawę na zasadzie "wszyscy inni winni tylko nie ja, bo ja się staram, bo ja chcę dobrze, bo ja to czy tamto a oni to tacy i tacy" , i jak się ich słuchało to było się gotowym każdemu z osobna uwierzyć, że rzeczywiście na pewno to ci inni są źli, i tak z każdą z tych 3 osób było Ale jak się znało 3 wersje 3 osób, to można było mniej więcej poukładać fakty i wyłaniał się z tego obraz nieco inny niż w opowieściach samych zainteresowanych i okazywało się wtedy, że to nie tak, że jedni są tylko źli, a inni tylko dobrzy, że tylko jedna strona ma rację. Okazywało się, że co sytuacja to jednak inaczej trzeba ją ocenić. Każdy przedstawia subiektywnie i o to mi chodziło, gdy pisałam, że "autorka jest w ciąży, co też sprzyja histeryzowaniu, wyolbrzymianiu, szukaniu problemów itd."

I nie było to w żadnym razie próbą obrażenia autorki, gdyż generalnie to współczuję sytuacji, bo nie wyobrażam sobie, żeby mnie ktoś na okrągło obrażał, czynił przytyki a potem oczekiwał, że zjem z nim obiadek, ładnie się uśmiechnę, przyprowadzę dziecko i jeszcze poinformuję o swych planach życiowych.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-18, 22:05   #146
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 388
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez SaraSara Pokaż wiadomość
Chatul dziękuję ,że się ujęłaś za mną. Nie chciałam już pisać,że nie histeryzuje i naprawde nie przesadzam, bo nie chce rozpraszać wątku. Chcę się skupić na tym co zrobić a nie rozstrząsać czy 'przesadzam'.Aczkowliek Twoje popracie w tej sprawie bardzo mnie wzmocniło. Bo ja naprawde nie przesadzam. Tesciowie to naprawde toskyczni ludzie i skoro nie moge ich zmienić to chce uratować męża. Z jednej strony macie wszystkie racje-on powinien coś zrobić-ale tez wiem,że po ponad 30 latach prania mózgu cżłowiekowi trudno się po prostu 'wziąść w garśc". Dlatego pewnie miałam tyle czasu tyle cierpliwości. Dawałam szanse, koeljne i kolejne, bo nie chciałam doprowadzać do wojny, unieszczesliwiać męża, być jak jego rodzice.Ale widac nic to nie dało. szkoda,że to oni mu to robią a on ich za to...kocha? A moze sie boi.Sam powiedział kiedyś raz ,że się boi,ale nie wie czego...z ich strony oczywiście. Teraz mam ostatnią deskę ratunku żeby go otrzeźwić. Bo odejśc zawsze zdąrzę.
I masz Chatul rację, mąż twierdzi,że się dzieli radością, chwali mną i pokazuje jak nam jest dobrze.Pewnie mysli,że zdobędzie tym aprobatę rodziców,że docenią,że nam dobrze, a de facto daje im otwarte drzwi i zaprasza do naszego życia. Tak działa ta jego 'nadzieja' że oni się zmienią. No i słusznie-nie zamierzam czekac kolejne 30 lat na niczyją smierc żeby 'zacząć' żyć.... to byłoby troche za późno na cokolwiek...
Co postanowiłaś? Co chcesz teraz zrobić z całą sprawą?

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Chatul ale my tu sobie możemy i 100 stron napisać, a jeśli facet nie uważa, że coś jest nie tak, albo uważa nawet, że tak jest ale liczy, że z czasem się to zmieni no to jakby autorce nic po tym.
Wiem o tym. Dlatego nawet uprzedzam autorkę, że mąż może zareagować na dwa sposoby – może się przejąć ultimatum i zerwać kontakt z rodzicami, a może stwierdzić, że to autorka przesadza. A w przypadku tej drugiej sytuacji uważam, że autorka powinna się przynajmniej na jakiś czas odciąć od męża. Dla własnego zdrowia.

Cytat:
Poza tym powiem wam, że w takich sprawach strasznie jestem ciekawa jego wersji i teściowej Serio, a to dlatego, że miałam niestety przykrą rolę uczestniczyć aktywnie w rozwodzie mojego brata i tak się złożyło, że zwierzały mi się 3 strony tej sprawy na temat tych samych sytuacji (zaznaczam, że nigdy informacji nie przekazałam dalej, dla mnie to, co powiedziane w tajemnicy nie wychodzi ode mnie w żadnej sytuacji).

I wierzcie mi, że każda z tych osób przedstawiała sprawę na zasadzie "wszyscy inni winni tylko nie ja, bo ja się staram, bo ja chcę dobrze, bo ja to czy tamto a oni to tacy i tacy" , i jak się ich słuchało to było się gotowym każdemu z osobna uwierzyć, że rzeczywiście na pewno to ci inni są źli, i tak z każdą z tych 3 osób było Ale jak się znało 3 wersje 3 osób, to można było mniej więcej poukładać fakty i wyłaniał się z tego obraz nieco inny niż w opowieściach samych zainteresowanych i okazywało się wtedy, że to nie tak, że jedni są tylko źli, a inni tylko dobrzy, że tylko jedna strona ma rację.
Zdaję sobie sprawę z tego, że i mąż autorki, i rodzice męża mogliby tu przedstawić zupełnie inny obraz całej sytuacji, ale nie zrobią tego. Forum to tylko forum, użytkownicy mają ograniczoną wiedzę o autorze wątku, ale też i ograniczony wpływ na niego. Doradzać możemy tylko na podstawie tego, co autor nam powie, a to od autora zależy, czy rzetelnie przedstawi sytuacje i co potem zrobi z radami uzyskanymi na forum.

Cytat:
Okazywało się, że co sytuacja to jednak inaczej trzeba ją ocenić. Każdy przedstawia subiektywnie i o to mi chodziło, gdy pisałam, że "autorka jest w ciąży, co też sprzyja histeryzowaniu, wyolbrzymianiu, szukaniu problemów itd."

I nie było to w żadnym razie próbą obrażenia autorki, gdyż generalnie to współczuję sytuacji, bo nie wyobrażam sobie, żeby mnie ktoś na okrągło obrażał, czynił przytyki a potem oczekiwał, że zjem z nim obiadek, ładnie się uśmiechnę, przyprowadzę dziecko i jeszcze poinformuję o swych planach życiowych.
Rozumiem. Jeśli chodziło Ci o to, że każdy tę samą sprawę może widzieć inaczej, to tak, zgadzam się.
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-19, 00:05   #147
ulika12345
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-02
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 197
Dot.: Teściowe z piekła rodem

pisałam już wcześniej, ale może umknęło w gąszczu postów w jaki sposób terapeuta zamierza rozwiązać problem niskiej samooceny męża? Zgadzam się z klarissa, że facet próbuje sprostać oczekiwaniom mamy i Twoim, dlatego tak ważne jest by popracować nad podniesieniem jego samooceny. Jak będzie silny psychicznie to zobaczy, że matka do niczego nie jest mu potrzebna. Jej rola się już skończyła, teraz może tylko owoce swojego wychowania zbierać. Pomysł z listem; nie do końca jestem przekonana, to jakby chodzić dookoła.
ulika12345 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-19, 08:27   #148
SaraSara
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: stolica
Wiadomości: 475
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Chatul ale my tu sobie możemy i 100 stron napisać, a jeśli facet nie uważa, że coś jest nie tak, albo uważa nawet, że tak jest ale liczy, że z czasem się to zmieni no to jakby autorce nic po tym.

Poza tym powiem wam, że w takich sprawach strasznie jestem ciekawa jego wersji i teściowej Serio, a to dlatego, że miałam niestety przykrą rolę uczestniczyć aktywnie w rozwodzie mojego brata i tak się złożyło, że zwierzały mi się 3 strony tej sprawy na temat tych samych sytuacji (zaznaczam, że nigdy informacji nie przekazałam dalej, dla mnie to, co powiedziane w tajemnicy nie wychodzi ode mnie w żadnej sytuacji).

I wierzcie mi, że każda z tych osób przedstawiała sprawę na zasadzie "wszyscy inni winni tylko nie ja, bo ja się staram, bo ja chcę dobrze, bo ja to czy tamto a oni to tacy i tacy" , i jak się ich słuchało to było się gotowym każdemu z osobna uwierzyć, że rzeczywiście na pewno to ci inni są źli, i tak z każdą z tych 3 osób było Ale jak się znało 3 wersje 3 osób, to można było mniej więcej poukładać fakty i wyłaniał się z tego obraz nieco inny niż w opowieściach samych zainteresowanych i okazywało się wtedy, że to nie tak, że jedni są tylko źli, a inni tylko dobrzy, że tylko jedna strona ma rację. Okazywało się, że co sytuacja to jednak inaczej trzeba ją ocenić. Każdy przedstawia subiektywnie i o to mi chodziło, gdy pisałam, że "autorka jest w ciąży, co też sprzyja histeryzowaniu, wyolbrzymianiu, szukaniu problemów itd."

I nie było to w żadnym razie próbą obrażenia autorki, gdyż generalnie to współczuję sytuacji, bo nie wyobrażam sobie, żeby mnie ktoś na okrągło obrażał, czynił przytyki a potem oczekiwał, że zjem z nim obiadek, ładnie się uśmiechnę, przyprowadzę dziecko i jeszcze poinformuję o swych planach życiowych.
Klarissa, pewnie w pewnym stopniu masz rację. Tylko ja zawsze, ale to zawsze dobrze dogaduję się z ludźmi, potrafię wiele wyjaśnić, zrozumieć, wziąć poprawkę. Naprawdę jak sama widzisz z wielu moich poprzednich postów dużo dałam szans, dużo technik wyprówowałam.A to nie słuchałam, a to ignorowałam, a to próbowałam delikatnie zbyć. I dlatego,że mam w sobie szaunek dla starszych ludzi nigdy ale to przenigdy w żaden niemiły sposób nie odezwałam się do rodziców męża. On sam przyznawał,że mam anielską cierpliwość i niejedna osoba dawno by wybuchła. Moje koleżanki tak samo, ileż razy słyszałam rady typu - już przestać pochylać głowę i powiedż raz babie,do słuchu, aż jej pójdzie w pięty. Nigdy tego nie zrobiłam, bo ich mimo wszytsko szanuje. No a jak można inaczej przedstawić groźby odebrania dziecka kobiecie któa nawet wtedy nie była w ciąży to ja nie wiem. Kiedy teściowa jeszcze pracowała potrafiła przy wszytskich obnosić się z tym, jak to zaraz się z mężem rozstaniemy, bo on zobaczy już niebawem jaka jestem beznadziejna, ale na razie się musi wyszumieć, bo dawno nikogo nie miał. A opowiadała to w sekretariacie przy paniach z administracji.Pech chciał,że jedna z dziewczyn to moja dobra znajoma-która UWAGA-nie wiedziała,że to o mnie mówi teściowa.Wtedy nie była moją teściową a ja dopiero co zamieszkałam z przyszłym mężem. Ot takie kwiatki.Potem rozpowiadała jak to on mnie wykorzysta, pobawi się i rzuci, bo ze mnie jest takie nic. Także nie sądzę, by wersja teściowej była inna niż taka,że ja jej zabieram syna, odciągam od rodziny? Pewnie tak.Tylko że dzięki mnie jest teraz o 30 min drogi od niej, a był 4 tyś km. I ona to nazywa oddalaniem od rodziny. A fakty są takie,że ona ma chory stosunke do syna-bo traktuje go jak partnera. Wiecie, gdy mąż mieszkał sam za granicą ona codziennie siedziała z nim godzinami na skype i gadała o wszytskim. O tym jaki tatuś jest niedobry, że sobie popił ale tez o plisach na spódniczce jaką sobie kupiła. Potrafiła tak opisać 40 rzeczy które kupiła, bo to jej głowne zajęcie.Zakupy....Także nie wiem jaka miałaby być jej wersja. Przecież ona cały czas twierdzi,że nic do mnie nie ma, ona mnie wręcz lubi. Tylko jest zła na mnie,że zepsułam jej plan na życie syna-ona miała plan na jego życie...słyszycie jak to brzmi? No to pewnie tak wyglądałaby jej wersja. Bo zapewniam was,ze poza tym nie ma do czego się czepić. Mam studia, języki,prace, własne mieskznaie, chyba brzydka też nie ejstem.No ale ona powatrza synowi,że kiedyś lubił inne niż ja.CIągle....cóż.

---------- Dopisano o 08:27 ---------- Poprzedni post napisano o 08:18 ----------

Cytat:
Napisane przez ulika12345 Pokaż wiadomość
pisałam już wcześniej, ale może umknęło w gąszczu postów w jaki sposób terapeuta zamierza rozwiązać problem niskiej samooceny męża? Zgadzam się z klarissa, że facet próbuje sprostać oczekiwaniom mamy i Twoim, dlatego tak ważne jest by popracować nad podniesieniem jego samooceny. Jak będzie silny psychicznie to zobaczy, że matka do niczego nie jest mu potrzebna. Jej rola się już skończyła, teraz może tylko owoce swojego wychowania zbierać. Pomysł z listem; nie do końca jestem przekonana, to jakby chodzić dookoła.
Na razie nijak, bo byliśmy tylko kilka razy i to tak 'urywanie' bo szukalismy rad na teściów. Swoją droga mówił dokłądnie to samo co ja proponowała, przedstawiał te same mechanizmy na podstawie któych oni działają.Tylko tam musieliśmy za to zapłacić. No ale mężowi widocznie opinia osoby z boku bardziej wydaje się...wiarygodna? Niż moja...więc tak, owszem, kazał męża wspierać itp. ale jak tu wspierac kogoś kto Ciebie nie wspiera-na żadnym etapie? Powiem wam tak szczerze,że nie ma ani nawet 1 sytuacji kiedy by mąż się za mną wstawił, ujął, przerwał ich atak na mnie. Ani nawet jednej. Zawsze mówił,że nie słyszał, nie zauważył, albo że był w szoku totalnym i go zatkało. Mi się to w głowie nie mieści....Pierwsza nasza wizyta u jego rodziców trwała prawie 11 h bo on nie umiał powiedzieć,że już wychodzimy. RObił co mu kazali, a najgorsze jest to,ze jego rodzice - każdy oddzielnie-pragnie mieć z nim prywatny kanał komunikacji. Więc jak jesteśmy (byliśmy) we 4 z nimi to każde z nich brało męża niby 'na chwilkę' do pokoju obok i sobie tam siedzieli godzinę, dwie...a ja zostawałam na pastwę losu z drugim. No i kiedy się na to poskarżyłam mąż stwierdził,że oni tego potrzebują, bo matka np. opowiada mu o swoich chorobach a ojciec np. o tym na co teraz chce wydać pieniądze przed matką, w tajemnicy i coś kupić, albo że musiał im naprawić komputer, pomóc wybrac prezent z katalogu... i dlatego musieli być na osobności. Ot takie kwiatki. Potem kiedy mówiłam,że w trakcie takich odwiedzin kiedy ja jestem sam na sam z którymś z rodziców usłuszałam to, tamto, że mnie obrazili itp. on stwierdzał,że trudno mu stwierdzić czy tak było bo on tego na włąsne uszy nie słyszał. Ręce mi opadały. Nie odpuszczałam. Mąż potem jechał sam 'na rozmowę o tym co się stało" i wracał twierdząc,że za wszystko przeprosili, zrozumieli, więcej nie będą. Po 2-3 tygodniach znowu jechaliśmy na jakiś obiadek i znowu było to samo... Mogłabym tak wyliczać i wyliczać ... więc jak same widzicie nie miałam innego wyjścia jak rpzestać tam bywać. A mąż cóż, wczoraj głowa go bolała więc od razu po obiedzie cuiekł w sen-nie omieszkałam tego dzisiaj skomentować. Wiadomo,że to ból psychiczny, spowodowany tym,że chciał uciec od rozmowy ze mną i napisania listu. Taka jest prawda i wcale się nad nim nie użalam!
__________________
Gdy nie widzać drogi idź za głosem serca.Ale wtedy bądź pewna,że czeka cię siarczysty kop w samo serce.Moje rozpadło się na milion kawałków.
SaraSara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-19, 08:36   #149
żurawinka
Zakorzenienie
 
Avatar żurawinka
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: kraina uśmiechu i dobrego humoru :-D
Wiadomości: 7 690
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Bo syn to jedyne co się jej udało w życiu? Ma jakiś przyjaciół, piszesz że zainteresowania żadne, z mężem wojna, z innymi wojna, aż mi szkoda tej kobiety bo najprawdopodobniej zostanie na starość sama( chociaż wątpię że mąż do tego dopuści, raczej będziecie żyć w 5tkę) Autorko, zgodnie ze swoją rolą w tym wszystkim i trochę swoim zawodem analizujesz, rozdrapujesz każdy szczegół a decyzja nie podjęta ...
Co dalej jakie kroki postanowiłaś podjąć?
Bo podejrzewam że wszystkie tu radząc Ci mamy nadzieję że coś ruszy pozytywnie do przodu
żurawinka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-03-19, 08:48   #150
SaraSara
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: stolica
Wiadomości: 475
Dot.: Teściowe z piekła rodem

Cytat:
Napisane przez Chatul Pokaż wiadomość
Co postanowiłaś? Co chcesz teraz zrobić z całą sprawą?



Wiem o tym. Dlatego nawet uprzedzam autorkę, że mąż może zareagować na dwa sposoby – może się przejąć ultimatum i zerwać kontakt z rodzicami, a może stwierdzić, że to autorka przesadza. A w przypadku tej drugiej sytuacji uważam, że autorka powinna się przynajmniej na jakiś czas odciąć od męża. Dla własnego zdrowia.



Zdaję sobie sprawę z tego, że i mąż autorki, i rodzice męża mogliby tu przedstawić zupełnie inny obraz całej sytuacji, ale nie zrobią tego. Forum to tylko forum, użytkownicy mają ograniczoną wiedzę o autorze wątku, ale też i ograniczony wpływ na niego. Doradzać możemy tylko na podstawie tego, co autor nam powie, a to od autora zależy, czy rzetelnie przedstawi sytuacje i co potem zrobi z radami uzyskanymi na forum.



Rozumiem. Jeśli chodziło Ci o to, że każdy tę samą sprawę może widzieć inaczej, to tak, zgadzam się.
Chatul, mąż tak jak już napisałam stwierdził wczoraj,że jest taaki zmęczony, boli go głowa i wogóle-poszedł spać. Zero rozmowy, nawet nie zaczęłam, bo po pracy od razu obiadem się zajęłam. Wiedziałam doskonale,że tak będzie.On tak reaguje na stres.To typowe. I tak nie odpuszcze,albo oni albo ja i zależnie od decyzji pakowanie albo nie. Nie popuszcze tym razem, bo naprawdę wiem,że jak tylko zostawie pół cm pola namewru to zaraz będę w tym samym punkcie.Już kilka razy powiedziałam wrpost,ze ja jego rodziców sobie w naszym zyciu nie wyobrażam i na pewno nie dam im kolejnej szansy. Mąż się wściekał,że no jak to a jak będą w szpitalu to on też nie będzie mógł ich odwiedzić? A jak będzie pogrzeb to nie będzie mógł iść? I wściekłe łzy w oczach. To jak z arguemntem to moja mama-jasne.Okej.No ja jego matką nie zostane.I po co sprowadzać rozmowę na boczny tor. Z reszta terapeuta radził rożne sposoby , które zawiodły oczywiście, więc sam doradził mężowi że to on i ja powinniśmy się soba martwić i sobą zajmować i on jet od tego,żeby wspierać męża a nie jego rodziców. Dla niego wazny jest pacjent i jego problem, a nie ratowanie toksycznej matki, wiec ma wybór. Albo on sam albo jego matka. Sam nawet powiedział,że matka go niszczy, że zostanie sam, bo żadna kobieta takiego czegoś nie wytrzyma. No i jakoś mimo to-mąż się miga jak może. Ja tego nie rozumiem. Dacie wiarę,że on nawet nigdy ani razu się an nich nie zdenerwował, nie podniósł głosu, nie zastosował żadnej 'kary' typu nie odbieram telefonu, nie odzywam sie przez jakiś czas, nic.Nigdy.Ja nawet nie wiem czy on umie być na nich zły, bo okazać tego nigdy nie okazał. A na mnie owszem,ze potrafi się zdenerwować, nakrzyczeć, kłócić...
Swoją drogą jesli macie czas i ochotę tu jest artykuł jaki polecił terapueta-by uświadomić mężowi typy toksyczności. DOdam tylko,że matka męża spełnia dokłądnie wszytskie typy.Ona jest każdą z tych osobwości tylko zależnie od sytuacji, no może poza niewidzialną. Ten artykuł jest straszny w swej treści.Wyobrażacie sobie bycie tak wychowywanym?

http://dzielnicarodzica.pl/42097/40/...SMoHfK?cid=453

---------- Dopisano o 08:48 ---------- Poprzedni post napisano o 08:39 ----------

Cytat:
Napisane przez żurawinka Pokaż wiadomość
Bo syn to jedyne co się jej udało w życiu? Ma jakiś przyjaciół, piszesz że zainteresowania żadne, z mężem wojna, z innymi wojna, aż mi szkoda tej kobiety bo najprawdopodobniej zostanie na starość sama( chociaż wątpię że mąż do tego dopuści, raczej będziecie żyć w 5tkę) Autorko, zgodnie ze swoją rolą w tym wszystkim i trochę swoim zawodem analizujesz, rozdrapujesz każdy szczegół a decyzja nie podjęta ...
Co dalej jakie kroki postanowiłaś podjąć?
Bo podejrzewam że wszystkie tu radząc Ci mamy nadzieję że coś ruszy pozytywnie do przodu
Jak przeczytacie artykuł o toskyczności będziecie wiedzieć więcej. Teściowa nie ma nikogo, nawet z siostrą się kłóci ciągle, rywalizują. Nie ma żadnej koleżanki. Ani jednej. Nikt nie był w stanie z nią wytrzymać ani z jej mężem. Nie mają na serio żadnych zainteresowań. Dla nich jedyny temat do rozmowy to 'jak wspaniale jest za granicą" choć sami byli 1 raz w życiu za granicą i to ze 25 lat temu. Oni żyją wyobrażeniem. Drugi temat to mówienie co mamy robić. Nic innego. Nie interesują się niczym, nie uprawiają sportów, nie podrózują, nie chodza nawet do kina. Siedzą w domu, od niedawna są na emeryturze. Teściowa to jeszcze zakupy,ale też tylko jej gust jest dobry,ona meżowi KIEDYŚ wybierała buty, kurtki, płąci za to.W sklepie wyglądają razem jak stara sponsorka i utrzymanek. Ona nawet czasem robi takie gesty-głaszcze go potwarzy,poprawiała kołnierzyki, no wiecie...I na koniec "prawda, że mu ładnie,ładnie, jemu się podoba, now końcu ja wybrałam" i mi już nic nie zostaje do powiedzenia..Mnie z resztą tez próowała ubierać.Mimo,że w niektóruych sklepach rozmiar 34 był na mnie za duży ona i tak miała uwagi co do mojej figury i kształtów.... eh, jak ja to wtedy zniosłam, o matko! Tak, bywało tak. Od tamtej pory nie ma żadnych zakupów. Sami sobie chodzimy! Ja coś kupię mężowi, on mnie. Za granicą nie było nas na to stać. Serio. Biedy nie było,ale kasy starczało od-do. A co teść... teść woli siedzieć w domu, od rana drineczki, spanie przed TV, drineczki, obiad, wódeczka, film,whiskey i spanie przed TV. On wiecznie taki podchmielony chodzi.Nie pijany ale na rauszu.

A ja? Jestem gotowa. Nie wiem tylko nadal jak to ubrać w słowa, tzn jakbym miała wam tu napisać, ale wykorzystam wasze sugestie,chciałam zrobic to wczoraj. Niemniej-mąż poszedł spać zaraz po obiedzie twierdząc,że boli go głowa. Nie miałam jak rozmawiać. Ale skomentowałam czemu go boli.Bo go gryzie problem i dlatego.Dzisiaj nie popuszcze-albo im napisze... że się z nimi żegna albo walizka na środek pokoju. Przygotowana by ją łątwo sięgnąć. Obawiam się tylko jak to powiedzieć, wyrazić... po prostu -ultimatum ? "Napisz im,że nieżyczysz sobie jakichkolwiek dalszych kontaktów z nami i wykluczamy ich z naszego życia albo się spakuj i wyprowadź " ? To nie przejdzie tak łatwo... albo nie napisze albo bedzie sie kłócił, albo...błagał,że tylko nie to?

W sumie pewnie to ja powinnam uciec-bo zostać samemu w pustym domu to daje do myslenia.Ale mieszkanie ejst moje więc czemu miałabym uciekać z własnego mieszkania? A z drugiej strony jak matka go dopadnie w swoje szpony to on nic nie przemyśli, wogóle, tylko mu nagada jak to 'ona wiedziała,że tak będzie i nie mówiła" po co on wracał z tej zagranicy. Z resztą kiedy już byliśmy w fazie poworotu jego rodzice powiedzieli,że mamy teraz na nich nie liczyć. Że mamy nie prosić ich o żadne pieniądze, nigdy, bo oni nas ostrzegali jak tu jest źle. A mąż usłyszał od ojca, że on go nocował nie będzie, bo przecież i tak prędzej czy później zobaczy jaka jestem i mnie zostawi. Wtedy ma nie przychodzić do niego o pomoc, pokój i pieniądze, bo sam będzie sobie winien.

No ale to już jakby nie mój problem gdzie on pójdzie ...
__________________
Gdy nie widzać drogi idź za głosem serca.Ale wtedy bądź pewna,że czeka cię siarczysty kop w samo serce.Moje rozpadło się na milion kawałków.

Edytowane przez SaraSara
Czas edycji: 2014-03-19 o 09:29
SaraSara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Być rodzicem


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2015-12-25 14:11:08


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 13:19.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.