Najbardziej skąpy facet- ranking:)

[MonnieB]

Ja też nie znoszę wyrzucania, ale niestety, mieszkam sama i czasami łatwo jest kupić za dużo. A czasami nie można kupić mniej bo tylko wielgachne opakowania. I jedzenie, niestety leci do kosza
Ale znam ludzi, którzy odkrajają pleśń z chleba i jedzą te cześci, które nie są spleśniałe

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez MonnieB

Ja też nie znoszę wyrzucania, ale niestety, mieszkam sama i czasami łatwo jest kupić za dużo. A czasami nie można kupić mniej bo tylko wielgachne opakowania. I jedzenie, niestety leci do kosza
Ale znam ludzi, którzy odkrajają pleśń z chleba i jedzą te cześci, które nie są spleśniałe

Ja sporo jedzenia mroze i dzieki temu nie wywalam nawet kupujac sporo miesa mozesz je poporcjowac i wrzucic do zamrazalnika.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Mahdab]

Okrolna hostoria z tym miesem, az mi sie jesc mi se odechcialo, a najbardziej mnie obrzydza ze podobno w sklepach stosuja takie rozne praktyki :/

Wysłane z mojego GT-I8160 przy użyciu Tapatalka

[MartaMagda]

Napisane przez MonnieB

Ja też nie znoszę wyrzucania, ale niestety, mieszkam sama i czasami łatwo jest kupić za dużo. A czasami nie można kupić mniej bo tylko wielgachne opakowania. I jedzenie, niestety leci do kosza
Ale znam ludzi, którzy odkrajają pleśń z chleba i jedzą te cześci, które nie są spleśniałe

Zaraz mi się przypominają lekcje biologii, że te pleśnie mają takie ala korzenie i że pleśń w rezultacie sięga głębiej niż widać. W życiu bym takiego jedzenia nie tknęła. Fujjjj!

Mrożenie dobra rzecz

[PaulinciaKWC]

Napisane przez bleuclair

Też znam ludzi, którzy nadpsute mięso, wędliny myją w płynie albo w proszku, dla mnie to niepojęte, wolałabym zjeść czerstwy chleb niż coś takiego. Jak to kiedyś zobaczyłam pierwszy raz, aż mnie cofnęło.

i jeszcze żyją? znaczy że nic ich nie rusza

[carpediem]

Napisane przez MartaMagda

Zaraz mi się przypominają lekcje biologii, że te pleśnie mają takie ala korzenie i że pleśń w rezultacie sięga głębiej niż widać. W życiu bym takiego jedzenia nie tknęła. Fujjjj!

Mrożenie dobra rzecz

Uwierzcie mi, że jak zobaczyłam, co on wyprawia, to też straciłam cały apetyt. To było naprawdę obrzydliwe. I żeby to raz coś takiego zrobił, ale myślę, że to było nagminne. Przywożenie zup, mięs, sałatek etc. z domu, a potem pozbywanie się pleśni detergentami i voila! Aż mam dreszcze. Niemniej z tego, co wiem, chłopak ma się wciąż całkiem dobrze, aż dziwne.

[madzia0007]

Napisane przez carpediem

Uwierzcie mi, że jak zobaczyłam, co on wyprawia, to też straciłam cały apetyt. To było naprawdę obrzydliwe. I żeby to raz coś takiego zrobił, ale myślę, że to było nagminne. Przywożenie zup, mięs, sałatek etc. z domu, a potem pozbywanie się pleśni detergentami i voila! Aż mam dreszcze. Niemniej z tego, co wiem, chłopak ma się wciąż całkiem dobrze, aż dziwne.

Tak na logikę to bez sensu jest takie mycie po wierzchu, przecież korzenie pleśni sięgają o wiele głębiej niż to co na zewnątrz, ohyda. Czytałam ze dotyczy do szczególnie miękkich produktów jak właśnie np salatki, pieczywo, towarog itp. Twarde jedzenie jak np salami, sery żółte można spróbować grubo obkroic z pleśni (ze względu na to ze jej korzenie nie są na tyle silne zeby wedrzec sie wgląb takiego produktu) i zjeść ale głowy nie daje czy to aby na pewno bezpieczne.

[MartaMagda]

Napisane przez carpediem

Uwierzcie mi, że jak zobaczyłam, co on wyprawia, to też straciłam cały apetyt. To było naprawdę obrzydliwe. I żeby to raz coś takiego zrobił, ale myślę, że to było nagminne. Przywożenie zup, mięs, sałatek etc. z domu, a potem pozbywanie się pleśni detergentami i voila! Aż mam dreszcze. Niemniej z tego, co wiem, chłopak ma się wciąż całkiem dobrze, aż dziwne.

I potem się tworzą te teorie, "jadłem zapleśniałe i nic mi nie było, więc po co wyrzucać?"...

[bleuclair]

Napisane przez PaulinciaKWC

i jeszcze żyją? znaczy że nic ich nie rusza

Żyją ,żyją Oni robią tak nagminnie i dla nich jest to całkowicie normalne, są to przyszli teściowie mojej ciotecznej siostry. Co ciekawe matka chłopaka jest kucharką, przez długie lata pracowała w restauracji i to z pracy "wyniosła" taki nawyk. To wygląda tak,że wędlinę mało nieświeżą(nie wiem jaka to mało nieświeża) tylko myje w wodzie z dodatkiem soli i normalnie daje na kanapki, zaś taką wędlinę w wersji hard-którą uzna że na kanapki po' solance" się nie nadaje myje w płynie do mycia naczyń albo jakimś proszku do mycia i daje ją do zapieczenia np nie wiem, do pizzy. Mięso też myje w płynie. Chyba dlatego chłopak lubi jeść w naszej rodzinie bardzo Aczkolwiek jego matka twierdzi,że on bardzo wybredny jest i byle czego nie zje. Nie wiem, wolałabym umrzeć z głodu chyba.

[EdizA]

To mój "wujaszek:" takie obślizgłe wędliny-ślimaczki co same z lodówki wychodzą po prostu kroi w kostkę, smaży i je. Nawet się nie fatyguje, żeby to ewentualnie umyć.

[WhyNotPL]

Ostatnio w kawiarni, gdzie spotkaliśmy się w większym gronie, nasz wspaniały kolega pozbierał od wszystkich cukier w saszetkach który dostaje się do zamówionej kawy/herbaty
Przy słodzeniu kawy pytał każdego czy jeszcze będzie słodził, po czym zabierał i chował do kieszeni te małe saszetki z cukrem - zabrał nawet moją połówkę cukru brązowego, mówiąc że przecież im (właścicielom) tego nie podaruje skoro jest to zapłacone...
Pamiętam też jak pewnego razu w pubie zapytał drugiego kumpla, czy nie wziąłby z nim dużego piwa na pół bo wychodzi 50gr taniej niż za 2 małe przeliczając na objętość

[sskers]

Dziewczyny, błagam, skończcie już z tym chodzącym mięsem Bo aż się człowiekowi cofa. Po raz kolejny czuję się zaskoczona przez ludzką głupotę.

[MeredithGrey]

Napisane przez WhyNotPL

Pamiętam też jak pewnego razu w pubie zapytał drugiego kumpla, czy nie wziąłby z nim dużego piwa na pół bo wychodzi 50gr taniej niż za 2 małe przeliczając na objętość

I piliby z dwóch słomek, jak zakochana para

[bleuclair]

Napisane przez WhyNotPL

Ostatnio w kawiarni, gdzie spotkaliśmy się w większym gronie, nasz wspaniały kolega pozbierał od wszystkich cukier w saszetkach który dostaje się do zamówionej kawy/herbaty
Przy słodzeniu kawy pytał każdego czy jeszcze będzie słodził, po czym zabierał i chował do kieszeni te małe saszetki z cukrem - zabrał nawet moją połówkę cukru brązowego, mówiąc że przecież im (właścicielom) tego nie podaruje skoro jest to zapłacone...
Pamiętam też jak pewnego razu w pubie zapytał drugiego kumpla, czy nie wziąłby z nim dużego piwa na pół bo wychodzi 50gr taniej niż za 2 małe przeliczając na objętość

Facet z którym się spotykam, też zabiera cukier jak zamawiamy herbatę/kawę, bo ja nie słodzę. Ale jemu się nie przelewa więc w sumie czemu nie, nie widzę w tym problemu.

[cholernarejestracja]

Napisane przez bleuclair

Facet z którym się spotykam, też zabiera cukier jak zamawiamy herbatę/kawę, bo ja nie słodzę. Ale jemu się nie przelewa więc w sumie czemu nie, nie widzę w tym problemu.

To stać go na kawę/herbatę w kawiarni ale na kilo cukru za 3,50 już nie?

[201804100943]

Nie wiem skąd to się bierze im człowiek bogatszy to tym bardziej skąpy. Osoby które mają mało i wiedza co to bieda chętniej się dzielą, dają coś od siebie. Bogacz nigdy, znam kilka takich przypadków

[bordowa]

Napisane przez cholernarejestracja

To stać go na kawę/herbatę w kawiarni ale na kilo cukru za 3,50 już nie?

Ja też tak robię, mnóstwo moich znajomych również Lubię mieć w torebce saszetkę lub dwie jak robię sobie w szkole/pracy kawę a nie kupimy/nie ma w ogóle cukru.

[cholernarejestracja]

Napisane przez bordowa

Ja też tak robię, mnóstwo moich znajomych również Lubię mieć w torebce saszetkę lub dwie jak robię sobie w szkole/pracy kawę a nie kupimy/nie ma w ogóle cukru.

No ja też to rozumiem, jak jeszcze słodziłam cukrem to czasami brałam sobie taką saszetkę do torby właśnie na uczelnię, ale tu wyraźnie jest napisane, że jest to robione "bo się nie przelewa".

[Mahdab]

Ja tez tak robilam, bo nie uzywam cukru i mialam pozniej na szczegolna okazje, a nie kupowalam bo chyba kilka lat bym miala paczke. Zreszta tak mam do teraz, wzielam do pracy troszke cukru i gdzies po okolo roku wyrzucilam.

Wysłane z mojego GT-I8160 przy użyciu Tapatalka

[wika82]

Napisane przez bleuclair

Żyją ,żyją Oni robią tak nagminnie i dla nich jest to całkowicie normalne, są to przyszli teściowie mojej ciotecznej siostry. Co ciekawe matka chłopaka jest kucharką, przez długie lata pracowała w restauracji i to z pracy "wyniosła" taki nawyk. To wygląda tak,że wędlinę mało nieświeżą(nie wiem jaka to mało nieświeża) tylko myje w wodzie z dodatkiem soli i normalnie daje na kanapki, zaś taką wędlinę w wersji hard-którą uzna że na kanapki po' solance" się nie nadaje myje w płynie do mycia naczyń albo jakimś proszku do mycia i daje ją do zapieczenia np nie wiem, do pizzy. Mięso też myje w płynie. Chyba dlatego chłopak lubi jeść w naszej rodzinie bardzo Aczkolwiek jego matka twierdzi,że on bardzo wybredny jest i byle czego nie zje. Nie wiem, wolałabym umrzeć z głodu chyba.

Do czasu. Pleśń bardzo osłabia serce.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[piankowa]

Co do cukru, koleżanka chora na cukrzycę zbiera, bo jak mówi wszędzie gdzie tylko może stara się mieć cukier na wszelki wypadek. Więc trochę z nią przebywając też się tego nauczyłam, że zabieram cukier i potem jej oddaję.

[Damayanti]

Napisane przez MonnieB

Ja też nie znoszę wyrzucania, ale niestety, mieszkam sama i czasami łatwo jest kupić za dużo. A czasami nie można kupić mniej bo tylko wielgachne opakowania. I jedzenie, niestety leci do kosza
Ale znam ludzi, którzy odkrajają pleśń z chleba i jedzą te cześci, które nie są spleśniałe

właśnie jak się mieszka samemu można doskonale kontrolować ilość jedzenia. prowadzę samodzielne gospodarstwo, że tak to nazwę, i może raz na pół roku coś wyrzucę. przede wszystkim dlatego, że nie kupuję na zapas produktów, które mogą się zepsuć. no i kupuję wtedy, kiedy mam ochotę, porcję na raz albo dwa. nie ma opcji, żeby coś długo leżało. naprawdę się da.

więc radzę przeorganizować sposób robienia zakupów, szkoda pieniędzy.

[MonnieB]

Sytuacja z wtorku. Kuzyn mojego chłopaka wraz z dziewczyną zapytali nas czy chcemy z nimi pójść do restauracji. Przystaliśmy na propozycje, bo w sumie ja słabo ich znam, tak przelotnie z nimi rozmawiałam więc uznałam, że może być fajnie. Oni wybrali miejsce, dość drogie, ale ok, mi to nie przeszkadzało aż tak, w sumie nie jestem oszczędna jeśli chodzi o restauracje ale też nie popadam w przesadę. Każde danie kosztowało 20 funtów. Ja, mój chłopak i kuzyn zamówiliśmy wielkiego burgera z frytkami, kuzyn się dopytywał chyba 5 razy czy porcja jest wielka, czy się naje, czy nie będzie musiał bić kucharza itd. Dodam, że jest to taka hmm no lepsza restauracja, nie żaden fast food ani nic, w centrum Londynu, na stolik czekaliśmy 40min. No ale dobra, kelner dał radę. Przyszło jedzenie. Zaczęło się narzekanie, że jednak za drogo na takiego burgera (był wielki i mięso na prawdę super jakości, mi smakowało i strasznie się najadłam, frytek nie mogłam dojeść więc oddałam temu kuzynowi, ale się cieszył). Non stop było mówienie, że jakie drogie drinki, że napoje, żeby kelner przyniósł wodę z kranu, bo jest za darmo i takie tam..
Zamówiliśmy trzy desery, kuzyn nie brał bo za drogi deser, a kosztował 4 funty. No i pryszedł rachunek, 130 funtów. No to ja mówię, że po połowie. A on na całą parę: PRZECIEŻ NIE JADŁEM DESERU!!!!! Ludzie się patrzą, ja mówię acha no sorry, zapomniałam.. To o 4 funty mniej dla was.. Napiwku zero, zero dziękuję pocałuj mnie w dupę, a obsługa była fantastyczna. Przez następne 30min było narzekanie na restaurację i jak to źle tam było.. A przecież sami wybrali.. Jak ja nie znoszę takich ludzi.

[201607040940]

Napisane przez MonnieB

Sytuacja z wtorku. Kuzyn mojego chłopaka wraz z dziewczyną zapytali nas czy chcemy z nimi pójść do restauracji. Przystaliśmy na propozycje, bo w sumie ja słabo ich znam, tak przelotnie z nimi rozmawiałam więc uznałam, że może być fajnie. Oni wybrali miejsce, dość drogie, ale ok, mi to nie przeszkadzało aż tak, w sumie nie jestem oszczędna jeśli chodzi o restauracje ale też nie popadam w przesadę. Każde danie kosztowało 20 funtów. Ja, mój chłopak i kuzyn zamówiliśmy wielkiego burgera z frytkami, kuzyn się dopytywał chyba 5 razy czy porcja jest wielka, czy się naje, czy nie będzie musiał bić kucharza itd. Dodam, że jest to taka hmm no lepsza restauracja, nie żaden fast food ani nic, w centrum Londynu, na stolik czekaliśmy 40min. No ale dobra, kelner dał radę. Przyszło jedzenie. Zaczęło się narzekanie, że jednak za drogo na takiego burgera (był wielki i mięso na prawdę super jakości, mi smakowało i strasznie się najadłam, frytek nie mogłam dojeść więc oddałam temu kuzynowi, ale się cieszył). Non stop było mówienie, że jakie drogie drinki, że napoje, żeby kelner przyniósł wodę z kranu, bo jest za darmo i takie tam..
Zamówiliśmy trzy desery, kuzyn nie brał bo za drogi deser, a kosztował 4 funty. No i pryszedł rachunek, 130 funtów. No to ja mówię, że po połowie. A on na całą parę: PRZECIEŻ NIE JADŁEM DESERU!!!!! Ludzie się patrzą, ja mówię acha no sorry, zapomniałam.. To o 4 funty mniej dla was.. Napiwku zero, zero dziękuję pocałuj mnie w dupę, a obsługa była fantastyczna. Przez następne 30min było narzekanie na restaurację i jak to źle tam było.. A przecież sami wybrali.. Jak ja nie znoszę takich ludzi.

zepsują cała przyjemność z fajnego wyjścia i wydania na mieście kasy.
Też tego nie lubię.

[Rumba88]

,

[694fcdf7a19624f0727048617a838dcb1266be57_641ce80216f07]

Mój ex kiedyś zrobił sobie kanałowe bez znieczulenia. Przez tydzień podniecał się, że zaoszczędził 20 zł

[201804100943]

[1=694fcdf7a19624f07270486 17a838dcb1266be57_641ce80 216f07;46043795]Mój ex kiedyś zrobił sobie kanałowe bez znieczulenia. Przez tydzień podniecał się, że zaoszczędził 20 zł [/QUOTE]

Da się tak? Myślę że to bujda, człowiek by zemdlał z bólu przecież.
Mój Tż wykonywał też kanałowe bez znieczulenia tyle że to było powtórne, także w zębie nic nie było

[GhostInTheFog]

Ex kupił mi kwiat doniczkowy. Koszt 30 zł.
Po dwóch dniach, gdy zerknęłam do doniczki kwiatek po prostu padł, nic sie nie dało z nim zrobić, ja krzywdy mu raczej nie zrobiłam. Komentarz exa?
' i 30 zł w pi**u'.

[86lola]

Moj ojciec jest strasznym sknera. Potrafi np.liczyc rzodkiewki w peczku, leciec do marketu pol godziny na drugi koniec miasta zeby kupic kilo cukru o 5 groszy taniej itp. Ale najgorsze jest to, ze kompie sie raz na kilka miesiecy, bo woda I gaz kosztuje...no I tylko leciutko splukac woda ubikacje nawet po wiekszym zalatwieniu sie... koszmar.

[BioIvO]

Napisane przez GhostInTheFog

Ex kupił mi kwiat doniczkowy. Koszt 30 zł.
Po dwóch dniach, gdy zerknęłam do doniczki kwiatek po prostu padł, nic sie nie dało z nim zrobić, ja krzywdy mu raczej nie zrobiłam. Komentarz exa?
' i 30 zł w pi**u'.

Bo to pewnie kwiatek z marketu był, na chwilę przed agonią.