Pracy szukamy - ciągle się wspieramy i nigdy nie poddamy! cz.8

[girlonthebridge]

Napisane przez sideritis

Czy ja wiem.. Jeżeli angielski będzie potrzebny do codziennej pracy to i tak zweryfikują to na rozmowie kwalifikacyjnej.

do wielu firm, do których startowałam wymagany w składanych przed rozmową kwalifikacyjną był wymagany certyfikat, dokumenty bez certyfikatu nie były brane pod uwagę, może w innych tego nie ma, nie wiem na chwilę obecną tylko na takie trafiam :/ więc gniję na stażu za 800

[lazada]

Napisane przez khloe

dziewczyny a co myslicie o wysyłaniu cv w ciemno? praktykowała któraś z was?

ja wysyłałam i byłam z tego na kilku rozmowach

---------- Dopisano o 22:01 ---------- Poprzedni post napisano o 21:59 ----------

Napisane przez girlonthebridge

do wielu firm, do których startowałam wymagany w składanych przed rozmową kwalifikacyjną był wymagany certyfikat, dokumenty bez certyfikatu nie były brane pod uwagę, może w innych tego nie ma, nie wiem na chwilę obecną tylko na takie trafiam :/ więc gniję na stażu za 800

z ciekawości, jakie to firmy? nigdy nie spotkałam się z wymogiem certyfikatów, nawet jak był wymagany biegły poziom znajomości języka. Też jestem zdania, że takie umiejętności łatwo sprawdzić, po co więc certyfikat?

Za mną kilka tygodni w nowej pracy, oby tak dalej

[girlonthebridge]

na 1000000000000000000000000 0 cv, które wysyłam od 2 lat to nie prowadzę ewidencji, chyba bym się musiała pochlastać gdybym sobie takie staty prowadziła :P skupiam się na pozytywach i te firmy, które dają mi szansę zapamiętuję a nie jakiś plebs :P (Wy zapamiętujecie wszystkie nazwy firm do których cv wysyłacie i które mają jakieś wyimaginowane wymagania? pytam bo może źle robię ja staram się wymazać to jak najszybciej z pamięci, żeby się nie blokować). Obecnie bawię się w dziennikarza, w sumie fajna sprawa w środę wyjdą dwa moje artykuły a jestem dopiero na stażu - także jaram się (i właśnie dlatego jeszcze funkcjonuje na tym świecie, bo skupiam się na swoich sukcesach, a nie porażkach - bo każda odmowa dla mnie to porażka. Jedyną odmowę jaką pamiętam to LO z Rembertowa startowałam na nauczyciela etyki jako jedyna po etyce, przyjęli gościa po historii z zerową wiedzą dot. etyki - tak mi jakoś zapadło w pamięć i nie chce wypaść )

[daga98]

ja już bardzo długo szukam swojej wymarzonej pracy. Jednak nie stoję w miejscu, zawsze coś robię, pracuję... tylko, że nie tam, gdzie bym chciała;P

[khloe]

Napisane przez lazada

ja wysyłałam i byłam z tego na kilku rozmowach

-----

a wysylałaś mailem? bo nei wiem, co wpisac w treśc maila

[Sherminka]

Dziewczyny wiecie może czy będąc zarejestrowaną jako bezrobotna w np. Warszawie mogę szukać stażu w np. Białymstoku? Jeśli znalazłabym pracodawcę w Białymstoku , który chciałby wziąć mnie na staż to jest w ogóle taka opcja ? Obawiam się, że będąc zarejestrowaną w Wawie opcja stażu w innym mieście odpada

[girlonthebridge]

jest to wszystko rozpisane na stronie urzędu pracy, o staż możesz się starać jedynie w miejscu gdzie jesteś zarejestrowana.

[Doncia125]

Ja bez problemu dostałam staż w innym mieście niż to, w którym byłam zarejestrowana

[Sherminka]

Dziękuję, rzeczywiście powinnam zrobić użytek z głowy i zajrzeć na stronę UP

Doncia125 a to nie jest tak, że wtedy musisz być zameldowana w danym mieście ? tzn tam gdzie dostajesz staż.

[girlonthebridge]

Napisane przez Doncia125

Ja bez problemu dostałam staż w innym mieście niż to, w którym byłam zarejestrowana

pewnie staż organizowany przez firmę a nie przez Urząd Pracy, jeżeli jednak przez urząd pracy to pochwal się jak tego dokonałaś

[Sherminka]

W skrócie: Jestem zarejestrowana w Warszawie jako bezrobotna. Zastanawiam się nad szukaniem pracy lub stażu w Białymstoku. Wiedząc, że nie jestem zameldowana w Białymstoku (i nie będę póki co) jest w ogóle sens szukania tam stażu ? Czy jest to niemożliwe? Mam wątpliwości, ponieważ białostocki UP nie jest właściwym do mojego miejsca zameldowania.

Pytania może banalne, ale jestem w tym nowa i troszkę się gubię w tej biurokracji

[girlonthebridge]

Tutaj chyba masz najlepiej to rozpisane http://forumprawne.org/prawo-pracy/2...eldowania.html
jedyną opcją jest aby pracodawca z Białegostoku wystąpił o staż do UP w Wawie (ale na ogół z racji małej kasy na staże urzędnicy nie przychylają się do takich wniosków)

[Sherminka]

Dziękuję za fatygę, poczytam

[niv_]

Napisane przez lalaith

niv skoro tam jest tak za☠☠☠iście to czemu nie pakujesz manatek i nie wyjeżdżasz?


W IE na sprzątaczkę potrzeba 2 lat doświadczenia w sprzątaniu i to np w biurach w sprzątaniu biur, w hotelach hoteli itp.

niv też miałam takie dni w życiu kiedy tak się czułam więc przytulam i jestem.

Nie myślałaś o psychoterapii?

To jak się czujemy to nie kwestia tego co mamy, ale tego jak MY postrzegamy rzeczywistość.
Stąd na świecie mnóstwo przeszczęśliwych biedaków i bogaczy-samobójców.

Poczucie bezpieczeństwa to poczucie. Jest w nas i nie zależy od czynników zewnętrznych.

Nawet nie chce mi się na ten temat pisać, co to zmieni w ogóle

Brakuje mi poczucia bezpieczeństwa takiego zwyczajnego, że w razie gdy coś się stanie to mam jakieś pieniądze na koncie i jakoś sobie poradzę...nie mam tego, żyję najczęściej dzięki pomocy rodziny i debetowi :-( Taka prawda, nie mam powodów do zadowolenia...siedzie w pracy, po pracy siedzę w pokoju. Z nikim się prawie nie spotykam, bo nie mam pieniędzy na wyjścia, wyjazdy.

Myślę coraz częściej, ale boję się bardzo tego, że będę sama, że sobie nie poradzę przede wszystkim z powodu problemów zdrowotnych (wszystkie ciężkie prace odpadają).

Nie widzę sensu w życiu. Jak mam niby postrzegać rzeczywistość - po zmarnowaniu tylu lat na naukę, pracy za naprawdę marne pieniądze, która na dodatek mało co mnie interesuje. Nie mam już siły i chęci też brak.

Nie chcę pracować np. w korporacji, nie lubię rozmawiać w języku ang. czyli w Polsce jestem zerem i tyle. Nie mam po co wegetować, tak wegetować, bo życie to na pewno nie jest. Mam za 1.000- 1.400 zł żyć i być zadowolona, jak nawet na opłaty ledwo co wystarcza już powoli na jedzeniu nawet muszę oszczędzać, więc przepraszam, że marudzę.

Nie chce mi się już o tym pisać...

[anjuta]

Napisane przez girlonthebridge

na 1000000000000000000000000 0 cv, które wysyłam od 2 lat to nie prowadzę ewidencji, chyba bym się musiała pochlastać gdybym sobie takie staty prowadziła :P skupiam się na pozytywach i te firmy, które dają mi szansę zapamiętuję a nie jakiś plebs :P (Wy zapamiętujecie wszystkie nazwy firm do których cv wysyłacie i które mają jakieś wyimaginowane wymagania? pytam bo może źle robię ja staram się wymazać to jak najszybciej z pamięci, żeby się nie blokować). Obecnie bawię się w dziennikarza, w sumie fajna sprawa w środę wyjdą dwa moje artykuły a jestem dopiero na stażu - także jaram się (i właśnie dlatego jeszcze funkcjonuje na tym świecie, bo skupiam się na swoich sukcesach, a nie porażkach - bo każda odmowa dla mnie to porażka. Jedyną odmowę jaką pamiętam to LO z Rembertowa startowałam na nauczyciela etyki jako jedyna po etyce, przyjęli gościa po historii z zerową wiedzą dot. etyki - tak mi jakoś zapadło w pamięć i nie chce wypaść )

kiedyś bawiłam się w kopiowanie ogłoszenia i w razie zaproszenia na rozmowę robiłam krótki opis - po głupawej rozmowie przynajmniej wiedziałam gdzie drugi raz nie składać (nie zawsze się nazwę zapamięta)

gratki

[Kukunia23]

Napisane przez niv_

Nawet nie chce mi się na ten temat pisać, co to zmieni w ogóle

Brakuje mi poczucia bezpieczeństwa takiego zwyczajnego, że w razie gdy coś się stanie to mam jakieś pieniądze na koncie i jakoś sobie poradzę...nie mam tego, żyję najczęściej dzięki pomocy rodziny i debetowi :-( Taka prawda, nie mam powodów do zadowolenia...siedzie w pracy, po pracy siedzę w pokoju. Z nikim się prawie nie spotykam, bo nie mam pieniędzy na wyjścia, wyjazdy.

Myślę coraz częściej, ale boję się bardzo tego, że będę sama, że sobie nie poradzę przede wszystkim z powodu problemów zdrowotnych (wszystkie ciężkie prace odpadają).

Nie widzę sensu w życiu. Jak mam niby postrzegać rzeczywistość - po zmarnowaniu tylu lat na naukę, pracy za naprawdę marne pieniądze, która na dodatek mało co mnie interesuje. Nie mam już siły i chęci też brak.

Nie chcę pracować np. w korporacji, nie lubię rozmawiać w języku ang. czyli w Polsce jestem zerem i tyle. Nie mam po co wegetować, tak wegetować, bo życie to na pewno nie jest. Mam za 1.000- 1.400 zł żyć i być zadowolona, jak nawet na opłaty ledwo co wystarcza już powoli na jedzeniu nawet muszę oszczędzać, więc przepraszam, że marudzę.

Nie chce mi się już o tym pisać...

ja sobie zaczyna wmawiać że to nie ze mną jest coś nie tak tylko -to SYSTEM JEST CHORY, zyjemy w polsce gdzie język polski jest juz nie potrzebny, i żeby dostać pracę decyduje tylko i wyłącznie przypadek, los, a nie doświadczenie i umiejętności i wartość człowieka. Tak to jest chory system, i tylko trzeba jak sęp polować na lukę w tym systemie żeby udało się dostac pracę normalną. System zżerany jest rakiem znajomości języków obcych i przypadkiem i widzimisię rekruterów, brak litości dla słabszych jednostek. Ja to czasem dziwię się że w tabloidach nie ma co rusz artykułów o samobójstwach młodych ludzi którzy nie mogli znależć pracy...

[girlonthebridge]

Napisane przez anjuta

kiedyś bawiłam się w kopiowanie ogłoszenia i w razie zaproszenia na rozmowę robiłam krótki opis - po głupawej rozmowie przynajmniej wiedziałam gdzie drugi raz nie składać (nie zawsze się nazwę zapamięta)

gratki

jedyne co pamiętam z tych ogłoszeń to, że były to korporacje zachęcające wysokimi zarobkami, ale w zapisie wymagań był właśnie certyfikat (poziom B2 lub C1 - preferowany C1) i że komplet dokumentów należy składać albo osobiście albo mailowo (i tu adres placówki i adres mailowy) i że niekompletne propozycje nie będą w ogóle brane pod uwagę. I tak wysyłałam nawet jak nie spełniałam jakiegoś wymogu i dwa razy dostałam odpowiedź "Jesteśmy panią zainteresowani, prosimy niezwłocznie dosłać xero certyfikatu potwierdzającego znajomość języka." no i wtedy lądowałam w czarnej dziurze bo nie posiadam certyfikatu. Językiem angielskim posługuje się dość swobodnie, brałam udział w międzynarodowych festiwalach, miałam pod swoją opieką grupy międzynarodowe z którymi porozumiewałam się po angielsku bądź mieszanką angielskiego z hiszpańskim (w przypadku grup z Brazylii) no ale certyfikatu nie posiadam. Ktoś może powiedzieć zrezygnuj z czegoś i odłóż na egzamin. Ale po prostu nie mam z czego. Na stażu dostaję 800. Moja mama leży w szpitalu, ma kredyty ja w PL jestem sama. Mamy babcię w zakładzie - ma Alzhaimera. Oszczędzamy na wszystkim. Także naprawdę nie mam z czego zrezygnować: nie palę, nigdzie nie wychodzę, ubrania kupuję w sh, nie jadam na mieście i nie pijam kawy w kawiarni choćbym sobie żyły wypruła to nie uciułam na nic dodatkowego.

[019cbfde5cc6e455fa19b011903180c9b735c7f6]

Napisane przez niv_

Nie chcę pracować np. w korporacji, nie lubię rozmawiać w języku ang. czyli w Polsce jestem zerem i tyle. Nie mam po co wegetować, tak wegetować, bo życie to na pewno nie jest. Mam za 1.000- 1.400 zł żyć i być zadowolona, jak nawet na opłaty ledwo co wystarcza już powoli na jedzeniu nawet muszę oszczędzać, więc przepraszam, że marudzę.

Nie chce mi się już o tym pisać...

Mam podobne odczucia jak ty. Tyle że ja niedługo będę mieszkać z TŻ i we dwoje powinno być łatwiej, nie tylko finansowo.

Napisane przez girlonthebridge

U mnie niedługo mija miesiąc stażu, z racji odejścia na macierzyński osoby, która miała mnie uczyć wszystko musiałam ogarnąć w tydzień (niecały nawet bo niektóre rzeczy musiałam robić już następnego dnia), czym się zajmuje? od bycia białym murzynem po sekretarkę i gońca.

Czyli pewnie będziesz miała staż a potem cię zatrudnią do czasu aż pracownica wróci z macierzyńskiego. Trzeba się cieszyć.

Napisane przez lalaith

Marudzenie to kwestia mentalności a nie tego co kto ma.



Ok, ale fizyczna praca poniżej kwalifikacji nawet za świetne pieniądze jest fajna tylko na krótką metę i na jakiś czas.

Ja tam mogłabym pracować w ogrodnictwie bo to jest moja pasja. I nie przeszkadza mi że trzeba pracować fizycznie, często w trudnych warunkach atmosferycznych.

[girlonthebridge]

[1=019cbfde5cc6e455fa19b01 1903180c9b735c7f6;4603013 7]Mam podobne odczucia jak ty. Tyle że ja niedługo będę mieszkać z TŻ i we dwoje powinno być łatwiej, nie tylko finansowo.

Czyli pewnie będziesz miała staż a potem cię zatrudnią do czasu aż pracownica wróci z macierzyńskiego. Trzeba się cieszyć.




Ja tam mogłabym pracować w ogrodnictwie bo to jest moja pasja. I nie przeszkadza mi że trzeba pracować fizycznie, często w trudnych warunkach atmosferycznych.[/QUOTE]

bez szans, ale to nie rozmowa na forum. Umowa o dzieło albo 1/2 etatu na 3 miechy mnie nie interesuje. Tam każdy szuka pracy, żeby uciec ale też nie bardzo mają gdzie. W sumie ja z racji stażu z UP chyba jedyna dostaje kase na czas.

[019cbfde5cc6e455fa19b011903180c9b735c7f6]

Napisane przez girlonthebridge

bez szans, ale to nie rozmowa na forum. Umowa o dzieło albo 1/2 etatu na 3 miechy mnie nie interesuje. Tam każdy szuka pracy, żeby uciec ale też nie bardzo mają gdzie. W sumie ja z racji stażu z UP chyba jedyna dostaje kase na czas.

a jak tak to jesteś w jednej wielkiej kupie. Znam parę takich firm, co szukają jeleni za darmo. I wiem co to znaczy tak pracować. Współczuję.

[mint_ivy]

Cześć dziewczyny. Mam pewien dylemat, pracowałam kilka miesięcy w call center na pół etatu i w lutym powiedziałam, że chyba muszę zrezygnować bo nie będę mogła przychodzić codziennie. Szefowa powiedziała, że mogę przychodzić kiedy mi pasuje, kilka dni w miesiącu. Dostałam umowę na kolejne 3 miesiące, ale w sumie byłam tylko 4 razy, ostatnio miesiąc temu. Nigdy nie było mi po drodze iść tam i powiedzieć, że rezygnuję a teraz po prostu czuję, że już za późno. W umowie mam zapis, że jeśli strony nie wywiązują się ze swoich obowiązków można ją rozwiązać natychmiast. Nic o okresie wypowiedzenia.
Powinnam tam w końcu pójść czy już odpuścić?


Nie pracuję bo nie chcę. Ostatnio miałam kilka egzaminów i potrzebowałam czasu, następne przede mną, kończę studia. Mam problemy ze skupieniem się i zabraniem do nauki a po pracy to już w ogóle nie ma takiej opcji, jestem zbyt zmęczona i rozkojarzona. Zresztą praca w call center to tylko wieczny stres, bóle gardła i powtarzanie w kółko tych samych zwrotów od czego dostawałam już szału.

[Doncia125]

Napisane przez girlonthebridge

pewnie staż organizowany przez firmę a nie przez Urząd Pracy, jeżeli jednak przez urząd pracy to pochwal się jak tego dokonałaś

Napisane przez Sherminka

W skrócie: Jestem zarejestrowana w Warszawie jako bezrobotna. Zastanawiam się nad szukaniem pracy lub stażu w Białymstoku. Wiedząc, że nie jestem zameldowana w Białymstoku (i nie będę póki co) jest w ogóle sens szukania tam stażu ? Czy jest to niemożliwe? Mam wątpliwości, ponieważ białostocki UP nie jest właściwym do mojego miejsca zameldowania.

Pytania może banalne, ale jestem w tym nowa i troszkę się gubię w tej biurokracji

Byłam zarejestrowana jako bezrobotna w mieście X, znalazłam firmę w mieście Y, która chce mnie przyjąć na staż i oni złożyli wniosek do mojego UP. Tylko teraz zauważyłam, że Shermince chodziło raczej o poszukiwanie stażu z UP w innym mieście i z tym faktycznie może być problem. Najlepiej zadzwonić do urzędu i dokładnie o wszystko wypytać

[ama09]

a ja właśnie zaczynam szukać jako nauczyciel, bo zaraz skończę studia, jednak wiadomo perspektywy kiepskie (chociaż mogę uczyć 3 przedmiotów)
na razie wysłałam z około 150 CV a pewnie drugie tyle przede mną, jakkolwiek marnie to widze

[_nouvelle_]

Napisane przez lalaith

Jaka, jaka?

Szkoła ze stricte niderlandzkim : nederlandinstituut.pl

[girlonthebridge]

[1=019cbfde5cc6e455fa19b01 1903180c9b735c7f6;4603195 2]a jak tak to jesteś w jednej wielkiej kupie. Znam parę takich firm, co szukają jeleni za darmo. I wiem co to znaczy tak pracować. Współczuję.[/QUOTE]

ja to jeszcze ja bo dostaję kasę z UP, tam niektórzy naprawdę za darmochę robią.

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

Napisane przez mint_ivy

Cześć dziewczyny. Mam pewien dylemat, pracowałam kilka miesięcy w call center na pół etatu i w lutym powiedziałam, że chyba muszę zrezygnować bo nie będę mogła przychodzić codziennie. Szefowa powiedziała, że mogę przychodzić kiedy mi pasuje, kilka dni w miesiącu. Dostałam umowę na kolejne 3 miesiące, ale w sumie byłam tylko 4 razy, ostatnio miesiąc. Nigdy nie było mi po drodze iść tam i powiedzieć, że rezygnuję a teraz po prostu czuję, że już za późno. W umowie mam zapis, że jeśli strony nie wywiązują się ze swoich obowiązków można ją rozwiązać natychmiast. Nic o okresie wypowiedzenia.
Powinnam tam w końcu pójść czy już odpuścić?.

ja bym poszła i powiedziała, że ostatecznie rezygnuje.

[nicRu]

Napisane przez _nouvelle_

Szkoła ze stricte niderlandzkim : nederlandinstituut.pl

Ach przeglądałam. Ale póki co ik spreek geen Nederlands.

[lazada]

Wydaje mi się, że tam gdzie się jest zameldowanym to można być zarejestrowanym w UP jako osoba bezrobotna, a w innym jako poszukująca pracy. Może wtedy też przysługują staże? Nie byłam nigdy więc moje informacje nie są pewne, ale możecie sprawdzić.

[khloe]

Napisane przez lazada

Wydaje mi się, że tam gdzie się jest zameldowanym to można być zarejestrowanym w UP jako osoba bezrobotna, a w innym jako poszukująca pracy. Może wtedy też przysługują staże? Nie byłam nigdy więc moje informacje nie są pewne, ale możecie sprawdzić.

dokładnie ejst tak, jak mówisz

[019cbfde5cc6e455fa19b011903180c9b735c7f6]

U mnie są staże tylko dla bezrobotnych