|
|
#1051 |
|
Przyczajenie
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cały poród opisany na łamach gazety Dziecko- zapraszam do poczytania!
[ciach] P.S. Jest też wersja mniej ocenzurowana i mniej przyjemna dla oka- również na blogu ![]() Pozdrawiam!
__________________
I jest nas troje! ![]() Zapraszam na mojego bloga: " Żyj na poziomie buraka, a życie będzie słodkie " Ralpf Ellison
Edytowane przez shonyen Czas edycji: 2014-03-07 o 07:51 |
|
|
|
|
#1052 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 139
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Mój pierwszy porod mam juz za soba moje szczescie ma juz 9 miesięcy.Jak go wspominam? Nie za miło musiałam iśc na wywoływanie więc lezałam juz wczesniej w szpitalu byłam nastawiona że bedzie bolało z poczatku jak zaczeły się skurcze byłam podekscytowana z czasem poród mizernie postepowal wię cpodłączono mnie do kroplowki i zaczeła się jazda ... bolalo mnie strasznie przez ta kroplowke a i tak rozwarcie sie nie chciało robić dopiero ruszyło po kilku godzinach pod koniec było to juz wtedy prawie 11 godzin modlilam się o cesarke wymiotowałam bolala mnie klatka piersiowa z tego oddychania strasznie bolalo prawdopodnie miałam juz 7 cm rozwarcia jak nie wiecejj ale tetno mojej córki zmalalo i postanowiono mi zobić tą cesarke wtedy sie cieszyłam z tej cessarki ale na dzień dzisiejszy już sama nie wiem.Na pewno mój poród nie należał do najgorszych ale nie byl tez lekki z dzieci przez najbliższe lata jestem wyleczona po mimo że moja corcia jest wspaniała.
|
|
|
|
|
#1053 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-11
Wiadomości: 2
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
. Powiedz mi jak już urodziłaś to przez cały okres bycia w szpitalu bolało Cię? Czy dają leki przeciwbólowe bez problemu jak tylko o nie poprosisz?
Edytowane przez paulina58177 Czas edycji: 2014-03-15 o 21:00 Powód: dopisanie zdań |
|
|
|
|
|
#1054 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 1 532
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
A skąd w Tobie taki paraliżujący strach? Z reguły w pierwszych dobach po porodzie nikt nie robi problemu z dostępem do środków przeciwbólowych. Niemniej wiele zależy od szpitala.
|
|
|
|
|
#1055 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: tam, gdzie kończy się Internet
Wiadomości: 30 611
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Przyznam, że jak byłam młoda (teraz też jestem młoda), to na myśl o porodzie odechciewało mi się dzieci. Wszędzie królowały opowieści jakie to straszne, do tego dochodziła myśl o "rozlewie krwi" i innych drastycznych rzeczach. Nawet będąc w ciąży bałam się porodu, ale jednak mniej niż wcześniej, bo nie było odwrotu
Im bardziej zaawansowana ciąża tym bardziej chciałam mieć to już za sobą, zazdrościlam innym ciężarówkom, że moga już prytulić swoje dzieci a ja jeszcze czekam i czekam ![]() Ból? Do przeżycia, jak wszystko. Mnie po porodzie nic nie bolało, czulam się tylko jak po jakimś fizycznym treningu, zmęczona. I tak trwam w tym zmęczeniu dwa lata
__________________
♥ ♥ ♥ Komentuj. Nie obrażaj. |
|
|
|
|
#1056 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 1 178
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
paulina to na pewno każdego indywidualna sprawa jak przechodzi poród i to co po porodzie. Niektóre odrazu wędrują nic ich nie boli (a na pewno nie tak mocno) a inne nie mogą wstać z łóżka. Ja podziwiam kobiety które tak jak tą którą zacytowałaś i wiele innych mam które rodziły kilkanaście godzin albo najpierw męczyły się że będzie siłami natury a na koniec że jednak cesarka..
Ja miałam siłami natury, łącznie jakieś 4,5h od samego początku (od najmniejszych skurczy) w tym 30 min samego parcia (jakieś 3/4 razy) i miałam dziecko, ból okropny a po porodzie 3 miesiące kwiczałam jeszcze z bólu i ledwo chodziłam.. Kupowałam duże opakowania (w takich jakby buteleczkach) apap i go jadłam kilka razy dziennie bo nie mogłam wytrzymać Co dopiero by było jakbym miała tak się męczyć jak inne mamusie. Ale kobiety z mojej sali po sn normalnie chodziła, bolało ją ale mogła chodzić, brać dziecko, ja nie miałam ani siły ani nic przez ten ból. Także to wszystko indywidualna sprawa.. jedna dochodzi szybciej do siebie, jedna później. Ja miałam łatwy i szybki poród za to po porodzie się strasznie męczyłam. Inne mają ciężki poród za to po porodzie jest im to wynagradzane ![]() I też strasznie w ciąży panikowałam o ten poród.. no ale- odwrotu już nie było. Teraz (nie strasząc innych) zostanę przy 1 dziecku, a szkoda bo chciałam 2 a nawet ewentualnie 3... ale jak sobie przypomnę jak marnie wyglądałam, jak ledwo się ruszałam.. to mi się odechciewa i niestety zostanie jedynak.. panikuję przed zostaniem poraz kolejnym matką... a szkoda, bo chciałabym jeszcze jedno... ale jak mam znowu przez to przechodzić to mówię stanowcze "nie".... ---------- Dopisano o 23:22 ---------- Poprzedni post napisano o 23:22 ---------- no ale są przecież takie, które mimo ciężkiego porodu chcą nadal dzieci więc... tylko podziwiać
|
|
|
|
|
#1057 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 1
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Witam ! Mam pytanie do mam które urodziły w Połczynie- Zdroju. 5 lat temu gdy ktoś z rodziny przyjeżdżał w odwiedziny do mamy i dzidziusia to odwiedziny odbywały się w maleńkim, niezbyt przytulnym pokoiku w dodatku bez okien. I z tego co wiem było to jedyne pomieszczenie na cały oddział do odwiedzania...
czy zmieniło się tam coś w tej kwestii?
|
|
|
|
|
#1058 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 3 979
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Ja rodziłam dwa razy, więc mój post pewnie będzie długi
W pierwszej ciąży, byłam bardzo niecierpliwa- nie mogłam się doczekać chwili gdy wreszcie ujrzę MOJE dziecię, ale ono wcale się nie spieszyło... Byłam tydzień po terminie, przerobiłam już chyba wszystkie znalezione metody przyspieszenia porodu (długie, szybkie spacery, chodzenie po schodach, sex, mycie okien, "skakanie na piłce") i nic. Gdzieś przeczytałam jeszcze, że środki przeczyszczające mogą pomóc więc spróbowałam. Wypiłam łyżkę oleju rycynowego i nic... Po godzinie wypiłam drugą i kolejne 3 godziny spędziłam w łazience Czułam się jakby mnie czołg przejechał i bolał mnie brzuch. Poszłam się położyć i zauważyłam że ból brzucha nie jest jednostajny tylko cykliczny. Było to bardzo słabo wyczuwalne ale z czasem mogłam zaobserwować delikatne skurcze co 15 minut Było to późnym wieczorem i tak przeleżałam w strachu całą noc i o 10 rano zgłosiłam się do szpitala ze skurczami tak około co 5 minut. Tam na miejscu ze strachu mi wszystko przeszłam i chciałam wracać do domu Z czasem skurcze robiły się coraz silniejsze i podczas nich "odpływałam". Swoją drogą to bardzo dziwne uczucie jak nie jesteś w stanie przewidzieć reakcji swojego organizmu- kompletnie nad nim nie panujesz. Poszłam pod prysznic co przyniosło mi mega ulgę Potem wróciłam na salę porodową, jakieś pół godziny pomęczyłam się podczas tych ostatnich nieustających, mega silnych skurczów, tych przed partymi (to było najgorsze z całego porodu), a potem już mogłam przeć i było o wiele lepiej. Miałam nacięte krocze po kilku bezowocnych parciach ale nacięcie pomogło od razu urodzić i nic nie bolało. Córcia urodziła się o 16 (po 6 godzin w szpitalu) i była to najpiękniejsza chwila w moim życiu, po której wszystkie te bóle odeszły w zapomnienie. Potem 2 godziny na sali poporodowej z mężem , a wieczorem już normalnie, na własnych nogach poszłam pod prysznic i byłam w stanie od razu zajmować się dzieckiem, nie brałam żadnych leków przeciwbólowych. Drugie dziecko urodziłam w godzinę, w płaszczu zimowym Zdążyli mi zdjąć spodnie i buty, jak już wiedziałam, że jestem bezpieczna to synek sam wyskoczył. Z tego porodu nie pamiętam w ogóle bólu tylko strach że urodzę gdzieś na poboczu przy drodze. Nawet nie zdążyłam się zmęczyć i po porodzie od razu byłam top fit Tylko z tego powodu, że nie zdążyli mi naciąć krocza, miałam brzydkie,bolesne, długie pęknięcie którego się nie dało porządnie zszyć ( pęknięcie w stronę cewki moczowej).Dziewczyny, nie bójcie się porodu ani tym bardziej nacięcia krocza. Wszystko da się przeżyć, a nagroda najlepsza na świecie |
|
|
|
|
#1059 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 3
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Podpisuję się rękami i nogami pod ostatnim zdaniem przedmówczyni.... Przyszłe mamusie nie trzeba się bać porodu, a już na pewno nie wysłuchiwać przerażających historii koleżanek
Ja się nasłuchałam opowieści mrożących krew w żyłach, naoglądałam podobnych filmików i niepotrzebnie Miałam jakieś przeczucie, że nie będzie tak źle i nie było. Ba, wręcz podobało mi się... Na tyle, że nie mogę się doczekać drugiego maleństwa (w ciąży nie jestem, al eplanuję w bliżej nieokreślonej przyszłości). Rodziłam w Holandii. W ostatnim miesiącu wypatrywałam pierwszych objawów porodu i nie mogłam się dopatrzeć A niecierpliwość rosła Było kilka akcji skurczowych, ale zawsze okazywały się fałszywym alarmem.... Więc jak już się zaczęło pamiętnego 4 sierpnia 2013 o godzinie ok 3 nad ramem, to olałam sprawę i poszłam spać. Obudziłam się po 5 rano, TŻ śpi, więc poszłam do salonu, żeby mu nie przeszkadzać. Skurcze słabe ale częste. Myślę sobie "znowu mały mnie w konia robi" . Zrobiłam sobie herbatę, pobawiłam się z kotem, skurcze nie przechodzą... Warto by było zacząć notować czas. Liczę.... Coś nieregularnie. Raz skurcz co 3 minuty, raz co 5, od czasu do czasu co 10. Budzi się TŻ, mówię mu co i jak, a on "DZWOŃ DO POŁOŻNEJ!!!!!!" i panika przyszłego ojca (myślałam, że tak to tylko na filmach, ale nie ). Ja mówię, że chyba nie będę jeszcze dzwonić, bo skurcze są nieregularne. Ale on się uparł i stwierdził, że jak ja nie zadzwonie, to on zadzwoni Dzwonię.... Zaspana położna (akurat trafiłam na taką, co byłą na zastępstwie, niekopetentna, aż ręce opadają, no ale co zrobić). Mówię jej, że skurcze co 5 minut, a ona mi na to, że mam czekać, to zadzwoni do szpitala i spyta się co robić Ja zdziwiona, bo procedura jest taka, że kobieta przyjeżdża, sprawdza, czy to nie fałszywy alarm i w zależności od tego, gdzie się chce rodzic, albo jedzie się do szpitala, albo ona bierze sprzęt do domu rodzącej i odbiera poród. Ale ta mi każe czekac. To czekam. TŻ biega po domu w majtkach, nie wie za co się zabrać. Dzwoni pseudopołożna, że mam jechać do szpitala. To ja jeszcze śniadanko (tż dalej biega w majtkach zdezorientowany :P), szybki prysznic instrukcje dla tż jak ma wciągnąć spodnie na tyłek, bo z tego wszystkiego zapomniał jak się egzystuje... Jedziemy. Dojechaliśmy o 7. Usłyszeliśmy tylko, że się nas nie spodziewali (WTF? przecież ta tępa strzała twierdziła, że dzwoniła), ale nas przyjęli. Leżę na łóżku, asystentka mnie podpina pod ktg, ja ją przepraszam za fałszywy alarm (dalej nie byłam przekonana, że to już skurcze niezbyt intensywne). Przyszła pani ginekolog sprawdzić rozwarcie, ją też przepraszam, że musiała się pewnie niepotrzebnie fatygować, a ona do mnie, że to już połowa porodu - 6cm. Ja troche się rozczarowałam, bo po wszystkich "cudownych" opowieściach miałam wielką nadzieję na zzo, ale niestety za późno. Zaproponowali mi remifentanyl zamiast tego, bo ja jestem panikara i od wejścia obok przeprosin za fałszywy alarm wołałam o znieczulenie na wszelki wypadek :P Świadomość, że poród w toku dotarła do mnie dopiero jak ginekolog przeiła mi pęcherze płodowy... Dopiero wedy zrozumiałam, co to są skurcz eporodowe i dopiero wtedy przydałoby się znieczulenie. Ale na to musiałam czekać, bo najpierw musiałam dostać antybiotyk dożylnie. To czekam na antybiotyk asystentka się kręci to w te, to we wte, więc się dopytuje o ten antybiotyk "proszę poczekać jeszcze, musimy go zrobić" mówi.... Jakto zrobić?! od kiedy w szpitalu mają fabrykę leków?! Ale byłam zbyt zaaferowana rytmicznym oddychaniem, żeby wdawać się w dyskusje (dziewczyny bojące się bólu pamiętajcie - rytmiczne oddychanie bardzo, ale to bardzi pomaga). Kolejne skurcze trochę pokrzyczałam, żeby sobie ulżyć, Tż szczęśliwy, syn mu się rodzi, uśmiech na ustach, ja wiję się w skurczu i krzyczę do niego "czego się k****a cieszysz?!"... Wyszłam na stereotypową rodzącą W końcu dostałam antybiotyk.... Cała szczęśliwa, bo teraz czas na znieczulenie. Pytam się, czy już mogę je dostać... "musi pani jeszcze poczekać, bo musimy je zrobić...". Chyba się przesłyszałam..... Tyle czasu miały wiatraki jedne... W końcu się doczekałam.... Ulga... Plus tzw. efekty uboczne, czyli stan upojenia, a właściwie ućpania :P słyszę tylko jak TŻ krzyczy "ODDYCHAJ!", ja na to, że to nie takie łatwe. Ale humor mi dopisywał, wzrok średnio Przyszły parte... Zabrali mi znieczulenie (nie szkodzi, bo parte nie bolą, o ile można przeć). Małemu niestety tętno zaczęło spadać, więć przeć mi zabronili na pół(!!!) godziny i położyć się na boku (ale znieczulenie wróciło, więc mój dobry humor też). W końcu tętno wróciło, więc działamy dalej. Pani doktor znieczuliła mnie jeszcze miejscowo, bo musiała naciąć. Teraz już z górki - 3 skurcze, godzina 9:50 i słysze darcie najpiękniejszej mordki na świecie Jedyne, co źle wspominam z całego porodu, to znieczulenie, które musieli mi wstrzyknąć przed zszywaniem. Resztę mogłabym jeszcze powtórzyć ze szczerą przyjemnością Zapędziłam się trochę w moim wypracowaniu hehe ![]() Złota rada to nie bać się porodu, nie porównywać z koleżankami i nie wypatrywać na siłe pierwszych objawów, bo można się przeliczyć
|
|
|
|
|
#1060 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 18
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Oczywiście nie ma co się oszukiwać - poród boli (Nie rozumiem jak ktoś może twierdzić, że poród był przyjemnością, chyba że mamy do czynienia z masochistką oO). Jednakże to nie jest tak, że jak ktoś mówi, że rodził 12godzin to te 12 godzin boli jak diabli...
![]() Ja osobiście trafiłam do szpitala w wyznaczony termin porodu, a urodziłam córeczkę 11 dni po terminie, ponadto spędziłam po porodzie tydzień w szpitalu, także szpitali mam dość na najbliższe kilka lat . Muszę się przyznać, że nigdy nie uważałam się za osobę odporną na ból (kiedyś nawet przy najmniejszym bólu brzucha w okres musiałam wziąć tabletkę przeciwbólową) i porodu zawsze okropnie się bałam. Tu przy okazji muszę wspomnieć o szkole rodzenia, która bardzo mi pomogła. Dzięki zajęciom zrozumiałam, że poród jest czymś zupełnie naturalnym i jeśli przez tyle lat kobiety sobie z tym dawały radę (nawet gdy nie było tak rozwiniętej służby zdrowia) to i ja na pewno też sobie poradzę - w końcu do tego zostałyśmy stworzone takie myślenie pojawiło się u mnie co prawda dopiero na końcu ciąży, gdy już miałam dość ciężkiego brzucha i za wszelką cenę chciałam wypchnąć maleństwo z siebie i "mieć spokój" (choć tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że to były ostatnie tygodnie, kiedy faktycznie mogłam sobie odpocząć ) ALE motywowało mnie to do działania, co było szczególnie ważne w moim przypadku, bo moje maleństwo nie spieszyło się na nasz wspaniały świat i musiałam mu pomóc bieganiem po schodach, długimi spacerami itp itd (jeszcze w szpitalu... gdzie codziennie były dziesiątki osób a ja w piżamce popycałam po schodach ) i padałam z sił :P pamiętam jak położne mi zwracały uwagę, żebym odpoczęła, bo nie będę miała siły rodzić w każdym razie... poród miałam wywoływany co 3 dni, także przed faktycznym porodem na porodówce byłam 2 razy i sale porodowe dobrze znałam, więc gdy wzięli mnie już do porodu to nie czułam ani grama stresu (może dlatego warto w tym celu odwiedzić wcześniej szpital w jakim zamierzacie rodzić?). Trafiłam tam o 8 rano, na początku podłączyli mi OCT, więc lezalam tam po prostu i czekałam lekko znudzona, czy coś się tym razem wydarzy. Gdy o 10 weszła położna i powiedziała ze zostaje na porodowce, bo "coś się ruszyło" poczułam niesamowitą dawkę adrenaliny i szczęście, że już dziś zobacze moje maleństwo!! Najsmieszniejsze jest to, że kazano mi spacerować, ale nie mogłam wyjść ze swojej sali, więc chodziłam od ściany do ściany z kroplówką przez kilka godzin (dobrze ze było tam radio, bo bym oszalała ), aż o 14 zaczęły się bóle i skurcze. Wtedy kazałam przyjechać swojemu mężowi, który spisał się w tym dniu naprawdę na medal. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego jak ważną rolę odgrywa osoba towarzysząca przy porodzie. Wydawałoby się, że "tylko" trzyma za rękę, ale bywa tez tak, że trzeba wołać lekarza/położną/anestezjologa (chociażby o znieczulenie - w moim przypadku musiałam się o nie upomnieć, nie zaproponowali mi go), a nie masz siły się ruszyć z bólu - wtedy wysyłasz męża i po sprawie, czy powiadomić najbliższych o tym, że właśnie rodzisz, bo każdy zapewne chce być doinformowany i nie wyobrażam sobie rodzenia w pojedynkę, mimo naprawdę dobrej opieki medycznej. Po jakiś dwóch godzinach bóli zdecydowałam się, że muszę dostać znieczulenie (na które czekałam jeszcze godzinę), a gdy je dostałam to odczułam największą błogość w moim życiu - naprawdę, nigdy nikt mi tak nie "ulżył" jak pani anestezjolog później skurcze po znieczuleniu były 100 razy mniej odczuwalne, jednakże nie na długo i musiałam wysyłać ponownie męża po lekarza (na którego znowu niestety musialam czekać godzinę). Co jakiś czas oczywiście badała mnie położna i gdy stwierdziła ze rozwarcie jest na 10 cm, zaczęła się akcja porodowa łącznie trwająca 40min i niestety rozrywająca mnie wzdłuż i wszerz, bo moja kochana córeczka ważyła 4120 kg Przy samym porodzie zebrała się całkiem spora grupka położnych i lekarzy. Tu znowu dużo pomogły mi cwiczenia oddychania ze szkoły rodzenia, nawet gdy położna nie powiedziała mi kiedy mam przeć, to sama wiedziałam kiedy mam to robić Malutka przyszła na świat o 20.10 i był to najwspanialszy moment w moim życiu. Bez dwóch zdań - moment, gdy kładą Ci dziecko na brzuchu jest absolutnie i kompletnie niesamowity.Generalnie jak stwierdziły położne mój poród nie nalezał do najkrótszych i ze względu na moją szczupła budowę ciała musiałam jeszcze długo leżeć w szpitalu po porodzie (miałam transfuzję krwi, bardzo dużo szwów, rany które ciężko się goiły itp). Ale mimo tego wszystkiego, gdy patrzyłam na moją mała córeczkę byłam przeszczęśliwa i przede wszystkim DUMNA z siebie.
|
|
|
|
|
#1061 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-11
Wiadomości: 2
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Wiesz sama nie wiem skąd ta panika - może poprostu uroiłam sobie w głowie ten ból porodowy i stąd taka panika. Nie bardzo wiem jak to pokonać
.
|
|
|
|
|
#1062 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: Bielawa/Wrocław
Wiadomości: 362
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
To ja może opisze swój poród
![]() Skurcze zaczęły się w niedzielę o godzinie 5rano, były jak na okres, po godzinie coraz mocniejsze, wiec pojechalismy do szpitala, w drodze były takie mocne, że nie mogłam złapać oddechu, dojechaliśmy lekarz zbadał i stwierdził rozwarcie na 1cm, położyli mnie na porodówkę, podpięli pod ktg a tu skurczów brak, a mi kręgosłup rozrywało.. Byla godzina 10, a ja tak leżałam , potem nie wytrzymałam i z moim Tz poszliśmy pochodzić po korytarzu, skurcze były takie mocne, że co chwile musiałam stawać i odpoczywać, dodam, ze brzucha w ogóle nie czułam, ból byl od kręgosłupa, potem poszlam wsiąść prysznic, i zaczęła lecieć ze mnie krew, spanikowałam i poszłam do położnej, wzięli mnie na sale zbadali, wody przejrzyste i podłączyli pod ktg, skurczy nie było widać, a ja myślałam że zaraz rozerwie mi kręgosłup i kość ogonową, coś okropnego... Pozniej przyszla lekarka, okropnie niemiła. Zmierzyła mojego tz z góry na dół i kazała mu wyjść l, wepchnęła swoją lapę we mnie a ja tak sie wydarłam że ona z tekstem do mnie - czego Ty się tak drzesz? No zbaraniałam... Powiedziała że rozdarcie na 5cm i w tym momencie odeszły wody.. Byla godzina moze po 17'jakos błagałam o znieczulenie, ale położna ciągle mówiła, że za chwilę dostanę, a ja miałam takie bóle, ze darłam się jak mogłam... Później przyszedł lekarz i mówi, że się zaczęło, więc zaczęłam przec, ale nic nie szło, po 3 parciach małemu zaczęło spadać tętno, przerwałam parcie, po czym kazała jeszcze raz spróbować i tętno spadło do 80, wtedy szybko na blok operacyjny, znieczulenie i cesarka, pamiętam, że anestezjolog nie mógł się wkłuć bo skurcze były okropnie silne, po chwili się udało i nic nie czułam po jakims czasie usłyszałam płacz Mikołaja na szybko mi go pokazali i zebrali do inkubatora, bo to wcześniak i miał trudności z oddychaniem jak i nie utrzymywał ciepła. Na drugi dzien dopiero sie obudziłam byłam tak wykończona. Poród trwał 13godzin, teraz jestem szczęśliwa mamą
__________________
Mikołaj- 1.12.2013, 2600, 36t |
|
|
|
|
#1063 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Gdynia
Wiadomości: 46
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
To ja się też pochwalę
Rodziłam 2 razy: w 2012 i 3 miesiące temu Oba porody były inne.Pierwszy poród zaczął się około 16 w sobotę. Co jakiś czas ostry ból kręgosłupa, ale jakoś nie skojarzyłam, że to już ( 2 tyg. przed terminem). Im później tym bardziej bolało, około 4 w nocy ocierałam się o ściany, o 6 stwierdziłam, że koniec - jedziemy. Do szpitala dotarliśmy z 3,5 cm rozwarciem, położna, która mnie przyjmowała stwierdziła, że wytrzymała jestem jak na pierworódkę - że tak długo czekałam Wypełniliśmy papierki, założyłam moją "sexi" koszulkę, zgodziłam się na lewatywę i pojechaliśmy na porodówkę. Tam znowu badania, KTG ( moich skurczy niby zero, KTG się popsuło :P ) i walka. Chodzenie, leżenie, skakanie na piłce, masaż szyjki ( czemu się zgodziłam?? ) przebicie pęcherza płodowego a w między czasie zbawienny prysznic ( czasem stałam pół godziny ). Ból okropny, kręgosłupa nie czułam (cała reszta ok). Wiem co znaczy zasypiać między skurczami ( a myślałam, że to mit). Gdy zaczęły się parte byłam zadowolona - ból zelżał o jakieś 80 %. 3 pchnięcia i mała była na świecie ( 19.02.2012 o 13;50 10 pkt. Apgar ). Drugi poród "przytrafił" się po przeprowadzce, gdy poprzedniego dnia biegałam po urzędach załatwiać formalności Wieczorem po tym wszystkim byłam ledwo żywa. Następnego dnia godzina 8 zaczęło pobolewać. Usiadłam i zaczęłam masować brzuch prosząc aby jeszcze poczekała ( 36 TC ), ale niestety około 11 jechaliśmy do szpitala. W szpitalu po badaniu nie było czasu na nic bo miałam 9 cm rozwarcia Także biegiem na porodówkę, powyginałam się trochę przy łóżku, pęcherz płodowy pękł i szybko do łóżka bo mała pchała się na świat. Tempo porodu niesamowite, bóle podobne jak przy pierwszym, tylko częściej, gorzej z częścią partą. Mała rodziła się z rączką przy twarzy więc położna ją asekurowała. Ale ogólnie 12;50 mała na świecie, tym razem 8 pkt apgar ( kolor skóry i napięcie mięśniowe ), 2960 wagi, zabrana do inkubatora oddana następnego dnia o 5 rano Obecnie mam 2 zdrowe dziewczyny Każdy poród jest inny, w dużej mierze zależy od przygotowania rodzącej i współpracy z personelem ( jak mówią żeby oddychać to oddychaj, jak przeć to przyj , ważne jest także podejście personelu ![]() Pozdrawiam |
|
|
|
|
#1064 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 16 179
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Nie zakładam nowego tematu, bo w zasadzie chodzi mi o Wasze doświadczenia.
Czy któraś z Was rodziła za pomocą próżnociągu i może coś w tym temacie napisać? Byłam przekonana, że urodzę 100% siłami natury, bo choć mam krótkowzroczność, to nie jest ona wskazaniem do cc, ale niestety okazało się, że mam otwór w siatkówce obwodowej, który co prawda zostanie laserowo zabezpieczony, ale zaleceniem będzie skrócenie II fazy porodu. Okulistka stwierdziła, że ostateczna decyzja o cc będzie należeć do mnie i ginekologa, położna w szkole rodzenia powiedziała, że próżnociąg powinien wystarczyć, a znowu pielęgniarka z okulistyki, że to bezwzględne wskazanie do cc. Któraś z Was ma podobne doświadczenia..? Aaa, po zajęciach w SR z porodu wyszłam spanikowana, jak nigdy, a z kolei mój mąż totalnie się uspokoił.
__________________
najważniejsze w życiu jest być zdrowym, mieć zdrowego małżonka, zdrowe dziecko, zdrowych rodziców, zdrowe rodzeństwo. wszystko inne jest kwestią chęci i siły, niekiedy szczęścia... |
|
|
|
|
#1065 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 17 086
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Ja bym chyba wolała cc, no trudno, ale nie ma co ryzykować wzroku.
|
|
|
|
|
#1066 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 8 297
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Optowałybym za cc wykonanym jak zaczną się skurcze (nie na zimno). Próżnociąg kojarzy mi się tylko z ciężkimi porodami i urazami.
|
|
|
|
|
#1067 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 1 532
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Oj Wika to Ci się trafiło. Najlepiej zrobisz jak się zdasz na swojego prowadzącego - tu trudno cokolwiek przewidzieć bo druga faza to może być i 10 minut i 3 godziny, a lekarz zna Ciebie i Twojego syna lepiej od nas
. Ciężki orzech do zgryzienia, ale może faktycznie w tej sytuacji to cc nie byłoby złą opcją. Bo vacuum to też nic fajnego. Ty nic nie wymyślisz mądrego, więc zostaw tę decyzję lekarzowi.
|
|
|
|
|
#1068 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Gdynia
Wiadomości: 46
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Wika, MamaKtosia bardzo dobrze napisała. Najlepiej zostawić decyzję lekarzowi prowadzącemu - ewentualnie skonsultować się z jeszcze jednym. Niestety nie znam nikogo kto rodził z próżnociągiem, to nie pomogę
|
|
|
|
|
#1069 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 16 179
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Dziewczyny, rozmawiałam dzisiaj z młodą, sympatyczną panią doktor okulistką i ona wręcz powiedziała, że w grę wchodzi tylko i wyłącznie cesarka nawet po zabezpieczeniu tego otworu w siatkówce laserem. Stwierdziła, że mimo zabezpieczenia jest jakiś procent ryzyka odklejenia się siatkówki, powiedzmy ok. 10%.
I to by się zgadzało z tym, co powiedziała pani doktor, która zdiagnozowała otwór, tylko że ona pracuje naukowo na uniwersytecie medycznym i powiedziała to samo , tylko w inny sposób, że literatura jednoznacznie nie określa, bo nie ma badań zrobionych konkretnie, że może się odkleić, może się nie odkleić i dlatego to powinna być moja decyzja. Więc jak mam nawet niewielki procent ryzyka, to wolę nie ryzykować, co mi po tym, że literatura nie zajmuje jednoznacznego stanowiska. Wiem, że ginekolodzy widząc takie zaświadczenie o wskazaniu do skrócenia II fazy porodu nie chcą ryzykować i z reguły proponują cc. W środę mam wizytę więc już konkretnie porozmawiam. Dziękuję za Waszą pomoc, w sumie sama przeczuwałam, że ten próżnociąg pewnie jest większym ryzykiem niż dobrze wykonane cesarskie cięcie.. Niech mój przypadek będzie dla wszystkich przestrogą, że można mieć siatkówkę w dobrym stanie, mieć zrobione full badań, a i tak w ciągu 2 lat może wystąpić jej uszkodzenie spowodowane krótkowzrocznością, więc nie odkładajcie wizyty u okulisty na ostatnią chwilę do III trymestru pomimo tego, co mówią ginekolodzy. Strasznie się umordowałam, żeby się wcisnąć na zabieg laserowy w szpitalu, już nie mówiąc o tym ile nerwów i zachodu kosztowało mnie przepisanie prywatnego skierowania na nfz. Warto zbadać oczy wcześniej.
__________________
najważniejsze w życiu jest być zdrowym, mieć zdrowego małżonka, zdrowe dziecko, zdrowych rodziców, zdrowe rodzeństwo. wszystko inne jest kwestią chęci i siły, niekiedy szczęścia... |
|
|
|
|
#1070 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 17 086
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Szukaj plusów, przynajmniej się nie nacierpisz w trakcie porodu
|
|
|
|
|
#1071 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 1 532
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Wika to przynajmniej wiesz na czym stoisz. Cesarka czy naturalny - rezultat ostateczny ten sam - masz w domu małego ssaka - więc uszy do góry
|
|
|
|
|
#1072 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Ja trochę nie rozumiem takiego podejścia lekarza - albo jest wskazanie do wykonania cięcia albo nie ma, a nie "pozostawiam do pani decyzji". Przecież ty sobie sama tej cesarki robiła nie będziesz.
Z próżnociągiem doświadczeń nie mam, ja tylko sn.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki ![]() |
|
|
|
|
#1073 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 16 179
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
Ale dziś się uspokoiłam po rozmowie z drugą panią okulistką, bo ona jasno powiedziała, że wskazanie do skrócenia II fazy jest wskazaniem do cesarki i nie ma się co zastanawiać, bo ryzyko odklejenia siatkówki, chociaż zmniejszone po laserze jest i już. MamoKtosia i Vixen, jak usłyszałam, że trzeba cc, to się już nie zastanawiam, co innego przedtem, nie chciałam mieć tzw. cc na życzenie. Mam tylko nadzieję, że w miarę szybko dojdę do siebie. No i to będzie moja pierwsza bądź, co bądź operacja w życiu. ![]() p.s. MamoKtosia, wykrakałam.. zaczęły mi puchnąć nogi i zdecydowałam, że po majówce w 34 tc daję sobie spokój z pracą. A jak Ty na końcówce?
__________________
najważniejsze w życiu jest być zdrowym, mieć zdrowego małżonka, zdrowe dziecko, zdrowych rodziców, zdrowe rodzeństwo. wszystko inne jest kwestią chęci i siły, niekiedy szczęścia... Edytowane przez wika82 Czas edycji: 2014-04-24 o 13:13 Powód: dopisek |
|
|
|
|
|
#1074 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki ![]() |
|
|
|
|
|
#1075 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 16 179
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
I tak, jak piszesz Klarisso, jak mam decydować, skoro z medycyną nie mam nic wspólnego, a ginekolog z okulistyką też nie. Ja co najwyżej mogę pozwać szpital, choć wolę mieć pewność, że zrobiono wszystko, żeby siatkówkę uratować. )Haha, teraz mam zmartwienie dotyczące laktacji, (jak to się może zmienić człowiekowi o 180 stopni ), bo jeśli cc będzie normalnie po odejściu wód, to powinna pojawić się szybko, ale jeśli na zimno, to pewnie nie będzie takie proste. Jakie macie doświadczenia?
__________________
najważniejsze w życiu jest być zdrowym, mieć zdrowego małżonka, zdrowe dziecko, zdrowych rodziców, zdrowe rodzeństwo. wszystko inne jest kwestią chęci i siły, niekiedy szczęścia... Edytowane przez wika82 Czas edycji: 2014-04-24 o 13:56 Powód: dopisek |
|
|
|
|
|
#1076 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 2 090
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
Dziecko było często przystawiane i dzięki temu laktacja się rozhulała W szpitalu dokarmiałam trochę mm, ale odkąd wróciliśmy do domu (po 3 dobach) jest wyłącznie na piersi. Także nie zamartwiaj się na zapas
|
|
|
|
|
|
#1077 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 8 297
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Normalne, dokarmiałam w pierwsze dobie ze strachu ale w sumie niepotrzebnie. Dobrze, żebyś miała kogoś pod ręką kto będzi podawać dziecko często do karmienia.
|
|
|
|
|
#1078 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 1 532
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
I tak długo wytrzymałaś z pracą, ale to chyba specyfika Twojego zawodu Laktacją się nie martw, jasne, że cc nie ułatwia, ale pozytywne nastawienie plus personel który pomoże i jakoś to będzie, a jak nie to też jakoś będzie
|
|
|
|
|
|
#1079 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: Belgia
Wiadomości: 732
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
No to czas na mnie
![]() Byłam pewna że urodze po terminie (4maja) bo nie miałam żadnych skurczy ani boleści więc myślałam sobie, że ciało moje jeszcze nie przygotowuje się do porodu. Termin był na niedzielę a na sobotę zaplanowałam sobie (jak myślałam) ostatnią wspólną sobotę, nikt nie zawraca nam tyłka i nie jeździmy po sklepach tylko sobota dla nas. O 4.30 w nocy w sobotę czuję że jakoś tak mi coś wypływa biorę szybko szklankę dla pewności i wstaję z łóżka i szybko do wanny. Taak to jednak wody ktore udało mi się "złapać" ale na szczęście nie były zielone.Szybki prysznic, spakowanie ostatnich rzeczy do torby i idziemy (mamy blisko do szpitala). No to idziemy sobie spokojnie.. ogólnie zimna krew cały czas zachowana, byłam dobrze przygotowana do porodu więc niczym się nie stresowałam i mąż tak samo.Podlączyli mnie pod ktg ale skurcze słabe więc dostałam kroplówkę z oksytocyną, po 11 skurcze już silne i chyba jakoś koło 13 dostałam epidural. Nie wiem jak kobiety dają sobie radę bez znieczulenia, podziwiam je. Kolo 14 miałam 7cm rozwarcia. Po jakimś czasie leżenia czuję z powrotem bolesne skurcze i czuję że to parte i mowię położnej że muszę przeć no to akcja się zaczęła. Nie było łatwo przeć i z każdym skurczem parłam 2-3 razy. Puls Marcelka mierzyli przez główkę a że ze skurczami słabł i moje parcie nie było owocne ginekolog użyła tej przyssawki i udało się O 16.24 przyszedł na świat nasz zdrowy ukochany synek o wadze 3440 i długości 49cm. Bałam się że nie będę miała pokarmu bo biust urósł nie znacznie ale teraz za to wyglądam jakbym miała silikony ![]() Oczywiście się popłakałam i nadal się wzruszam jak przypominam sobie te chwile jak leżał na klatce piersiowej i płakał. Mąż przeciął pępowinę, łożysko wyszło właściwie od razu a ginekolog mnie zszyła bo musiała mnie nacinać. Mąż był cały czas przy mnie i na prawdę podziwiam go też bo dla mężczyzny nie fajne jest oglądać takie rzeczy typy nacięte krocze. Polecam poród z partnerem, nie wyobrażam sobie być wtedy samą. W środę wyszliśmy ze szpitala i teraz cieszymy się naszym skarbem, jest taki słodki i cudowny i robi takie miny że mam ochotę go zjeść. Dobre przygotowanie do porodu typu szkoła rodzenia jest dużym ułatwieniem bo wie się czego się można spodziewać mniej więcej i jak to wszystko wygląda. Nie wiem co jeszcze mogłabym dodać... Ciążę miałam spokojną, bez boleści i dolegliwości więc ten okres wspominam dobrze a poród też nie był jakiś straszny więc nie będę miała obaw przed kolejnym w przyszłości. Dziękuję bardzo za wysłuchanie
Edytowane przez Harakiri Czas edycji: 2014-05-10 o 22:24 |
|
|
|
|
#1080 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 1 532
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Harakiri gratulacje! Cieszę się, że masz dobre wspomnienia! Cieszcie się sobą!
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Być rodzicem
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:29.









akcja jak z filmu, "Panie żona mi rodzi" - Policjant na to "czy to prawda" - a ja - a wyglądam jakbym szła na fitness? oczywiście, że rodzę.... no to szerokiej drogi i powodzenia!
Oczywiście zostałam na wszelki wypadek do drugiego dnia, podpięli mnie jeszcze na 2 h pod ktg i było ok. Już marzyłam by wrócić do domu, z resztą widząc wszystkie ciężarówki na oddziale ginekologicznym na którym mnie położyli zaczęłam czuć dziwny strach... Na drugi dzień radosna szłam na ostatnie badanie przed wypuszczeniem do domku i tu tak naprawdę zaczęły się schody......
). Oczywiście lewatywa nic nie dała.. a przynajmniej tak mi się wydawało. Położyłam się aby nabrać sił przed kolejnym dniem.. i po 1 h się☠zaczęło. Dostałam takich skurczy, że gwiazdy widziałam a na całym oddziale było słychać tylko mnie... zadzwoniłam do mojej położnej, że to już. Zeszła z piętra z położnictwa i zaprowadziła mnie do mojej sali. W międzyczasie odszedł mi czop śluzowy i leciało sporo krwi więc już chodziłam z podpaską. Biorąc pod uwagę, że byłam już po tylu godzinach skurczy nie bardzo miałam siły na poród, ale chciałam aby się to już skończyło. W międzyczasie wrócił tż - oczywiście nie zdążył się przespać ale był w gotowości do pomocy (chciała uczestniczyć w porodzie). Położna posadziła mnie pod ścianą na worku sako, podłączyła ktg no i sobie jęczałam i ściskałam ręke tż-ta gdy nadchodził skurcz. Nie miałam sił na skakanie nie piłce, nie wiem ile trwały już☠skurcze, ale okazało się że zasypianie pomiędzy skurczami o których wyczytałam na tym forum to nie baśnie
po około kolejnych 4 h przeniosłam się na łózko, rozwacie już 5 cm, ale stoi.... nie byłam w stanie się poruszać, ostatecznie poprosiłam o znieczulenie zewnątrzoponowe (notabene jest to jedyny szpital który bezproblemowo poda kobiecie to znieczulenie - inne szpitale w Poznaniu albo tego nie oferują, albo robią mega problem...). Po znieczuleniu czułam się wprost booosko. W międzyczasie przyszli z ogromną iglicą jak od robienia na drutach i przebili mi pęcherz płodowy (nic nie bolało).. Kolejni lekarze przychodzili i badali rozwarcie, i coraz bardziej nerwowo zerkali na siebie. Ja wyglądałam podobno jak trup, blado-sina leżałam bezwładnie czując kolejne delikatne już skurcze. W końcu zapadła decyzja - cesarskie cięcie.. było to już jakieś 10h na porodówce (czyli z poprzednimi 8h to już 18h). Jeszcze godzine czekałam na sale no i wzięli mnie. Na sali założyli parawan, zwiększyli znieczulenie i poczułam przecięcie. Spanikowałam, czułam jak wkładają we mnie ręce, a byłam już☠ledwo żywa, skoczyło mi ogromnie ciśnienie, pamiętam, że ktoś głaskał mnie po twarzy i uspokajał, że już zaraz nic nie będe czuć.. uśpili mnie. Obudziłam się na sali pooperacyjnej, gdy tż wbiegł z telefonem i łzami w oczach, że urodziłam nam cudownego synka 

. Powiedz mi jak już urodziłaś to przez cały okres bycia w szpitalu bolało Cię? Czy dają leki przeciwbólowe bez problemu jak tylko o nie poprosisz?





Z czasem skurcze robiły się coraz silniejsze i podczas nich "odpływałam". Swoją drogą to bardzo dziwne uczucie jak nie jesteś w stanie przewidzieć reakcji swojego organizmu- kompletnie nad nim nie panujesz. Poszłam pod prysznic co przyniosło mi mega ulgę 



