Koszty jedzenia dla 2 osób

[Luzia]

U mnie też nie sprawdził się system jednych dużych zakupów w tygodniu. Ciężko wszystko upchać w lodówce a jak przychodzi co do czego to ma się ochotę na co innego niż mam i klops bo termin ważności się skończył i trzeba wyrzucić.

Wydaje około 800zł jeżeli się pilnuje (tj. nie kupujemy ogromnych ilości słodyczy, słodkich napoi, gotowych deserków) dużo gotuje sama. Jeżeli się nie przypilnuje i idę na zakupy bez listy, wrzucając do koszyka wszystko na co mam ochotę to przy kasie leci 200zl. Rozpakowując zakupu w domu okazuje się, że same pierdoły kupiliśmy i nie ma konkretnych rzeczy na obiad Wtedy potrafi przekroczyć ponad 1500zł na miesiąc.

[201803290936]

Napisane przez orion_lady

My na samo jedzenie wydajemy 900-1000 zł, chociaz wiem, ze mozna taniej, bo ja zwracam uwage na sklady, np ser zółty kupuje tylko bez konserwantów
(...)

O właśnie: których producentów serów uważasz za OK? Zawsze chętnie zbieram takie informacje.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez bleuclair

Również nie wiem jak można wydać 600 zł na dwie osoby na miesiąc na jedzenie. Ja mieszkam z mamą, ostatnio tak średnio podliczyłam wydatki spożywcze i to jest plus, minus 1000 zł. Dodam,że wiele rzeczy kupujemy na promocjach by było taniej. Nie jemy rzeczy z najniższej półki np herbata to nie Minutka tylko sypana Lipton , kawa to nie Prima a Nescafe, ale owoców morza , kawioru i cielęciny też nie spożywamy. Porcje uważam nie są duże, nie uważam, że jemy dużo. Zazwyczaj dwie kanapki na śniadanie z wędliną i warzywami , albo z wędliną, serem i warzywami, czasem jajecznica z szynką.Na kolację podobnie. Szynkę kupujemy ze dwa razy w tygodniu po 30 dag żeby nie wyrzucać w okolicach 30 zł, czasem tańsza czasem droższa. Sery żółte w okolicach 22 zł/kg (czasem mniej jeśli na promocji trafimy) Warzywa głównie kupujemy na targu. Jajka kupujemy wiejskie po 70-80 gr za sztukę. Miód nie ze sklepu tylko od pszczelarza znajomego, słoik to 30-35 zł starcza na 1,5 miesiąca (lubimy miód)Obiad zawsze tylko jednodaniowy. Zazwyczaj jest to tzn "drugie danie", bo ja za zupami nie przepadam, aczkolwiek ze 3 razy w miesiącu jest jakaś zupa i mamy ją na 2-3 dni. Ryby lubimy, ale nie jemy ich częściej na obiad niż raz w tygodniu. Zazwyczaj kupujemy drób i wieprzowinę, a rzadziej wołowinę. Nie przekreślamy całkowicie dań mącznych , rzekłabym że ja nawet bardziej za takimi przepadam, więc jak mama zrobi naleśniki czy pierogi to też jest to obiad na 2-3 dni, ale takie obiady jemy z raz na 1,5 tygodnia. Owoce jakieś są zawsze w domu, ale zazwyczaj poza sezonem letnim jest to jeden gatunek, żeby nie wyrzucać, jemy po max jednym owocu dziennie. Na słodycze prawie nie wydajemy, bo mama nigdy nie przepadała, a ja się też już oduczyłam, nie palimy papierosów, nie pijemy alkoholu( jakieś wino słodkie wpadnie do koszyka raz na dwa miesiące w okolicach 20 zł), nie jemy na mieście. Będąc w pracy/na uczelni zabieram ze sobą jakąś kanapkę/sałatkę, ewentualnie idę do sklepu i kupuję jabłko czy banana. Ciasta domowe mama robi dość często, około 3-4 razy w miesiącu, ale za to nie kupujemy w cukierni nigdy, a cena w przeliczeniu jest dużo niższano i smak zupełnie inny a i skłąd lepszy bo chociaż wiadomo co się tam dodaje. Praktycznie żadnych słonych przekąsek. Dżemy i ogórki kiszone/konserwowe mamy domowe, więc tego nie kupujemy.
Wydaje mi się,że mężczyzna (zwłaszcza ten pracujący fizycznie) przeważnie je dość sporo więcej to tym bardziej nie wiem jak można zmieścić się w kwocie 600 zł.

Wg mnie u was sporo pieniedzy idzie na te ciasta. Ja nie pieke takich rzeczy, czasem kilka ciastek jak mamy ochote. Za to moja babcia piecze na kazda niedziele. Mąka, jajka i cukier zuzywa w duzych ilosciach. Niedawno robilam jej wieksze zakupy zeby nie dzwigala. Chciala 10kg cukru. Ja bym tyle zuzywala ze 3-4 lata

[skazana_na_bluesa]

a u mnie niektóre produkty wytrzymują nawet 2 tygodnie i są super świeże jak prosto po zakupie. polecam pojemniki próżniowe z pompką

[201803290936]

Napisane przez skazana_na_bluesa

a u mnie niektóre produkty wytrzymują nawet 2 tygodnie i są super świeże jak prosto po zakupie. polecam pojemniki próżniowe z pompką

Nadaje się to to do wędlin? Bo również od jakiegoś czasu się zastanawiam nad zakupem 1-2 takich pojemników. Masz z jakiegoś systemu, czy jakiś no name?

[cava]

Napisane przez PaulinciaKWC

Wg mnie u was sporo pieniedzy idzie na te ciasta. Ja nie pieke takich rzeczy, czasem kilka ciastek jak mamy ochote. Za to moja babcia piecze na kazda niedziele. Mąka, jajka i cukier zuzywa w duzych ilosciach. Niedawno robilam jej wieksze zakupy zeby nie dzwigala. Chciala 10kg cukru. Ja bym tyle zuzywala ze 3-4 lata

No ale jak one nie zjadłyby tych ciast, to musiałaby zjeść coś innego.
Przecie jedzą ile jedzą.
Ciasto domowe samo w sobie z drogich rzeczy nie jest. Mąka i cukier, jakaś "Kasia" + owoce- tanie produkty.

Tak samo ja bym mogła napisać, ze jakbyście przestali jeść nabiał, to byście wydawali mniej.
Nie, nie wydawalibyście mniej nie jedząc nabiału, bo byście jedli w to miejsce coś innego co tez trzeba kupić. Może jajka, może mięso a może orzechy.

[201604181004]

U mnie jak u cavy system planowania sie nie sprawdza. Kupujemy jedne mega zakupy raz na dwa miechy. Caly rajd - lidl biedronka i makro i potem albo jemy albo mrozimy. Jemy to na co mamy ochote. System zaplanowania obiadow na tydzien z gory nie sprawdzil sie absolutnie nigdy.

Co do parowek - zostalam sterroryzowana przez prpgram wiem co jem i nigdy nie kupuje parowek na wage tylko pakowane i sprawdzam sklad. Najlepszy maja parowki z lidla ktore kosztuja 3 zl za paczke. Z 97-98 procent miesa. A nie 25 xd

---------- Dopisano o 13:17 ---------- Poprzedni post napisano o 13:15 ----------

U mnie nie warto kupowac jedznia z wyprzedzeniem - w lipcu kupilam jogurt naturalny bo mial byc makaron z truskawkami i jogurtem. Owoce ostatecznie zamrozilam a jogurt wyrzucilam w tym tygodniu bo nie bylo okazji do zjedzenia xd. Wywalilam ostatnio pol mozarelli bo pol zjedlismy a reszta sie kisila. Takze nie wiem ja tam moze podziwiam ale u nas najwieksze ☠☠☠☠☠☠☠ki sie marnuja. Nawet piwo sie potrafi przeterminowac jesli nikt nie ma akurat ochoty

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Doris1981

Nadaje się to to do wędlin? Bo również od jakiegoś czasu się zastanawiam nad zakupem 1-2 takich pojemników. Masz z jakiegoś systemu, czy jakiś no name?

na moich pojemnikach jest napisane la.va i jakieś niemieckie gryzmoły. w zestawie były 3 opakowania różnej wielkości i pompka. zazwyczaj właśnie wędlina jest tam trzymana i jest super. nie ma różnicy pomiędzy taką świeżo kupioną a leżącą nawet tydzień-dwa w lodówce.

[201604181004]

Swoja droga mrozenie tez jest zdradliwe. Zamrazalnik mam wypchany ze ledwo sie zamyka

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Napisane przez bleuclair

Również nie wiem jak można wydać 600 zł na dwie osoby na miesiąc na jedzenie. Ja mieszkam z mamą, ostatnio tak średnio podliczyłam wydatki spożywcze i to jest plus, minus 1000 zł. Dodam,że wiele rzeczy kupujemy na promocjach by było taniej. Nie jemy rzeczy z najniższej półki np herbata to nie Minutka tylko sypana Lipton , kawa to nie Prima a Nescafe, ale owoców morza , kawioru i cielęciny też nie spożywamy. Porcje uważam nie są duże, nie uważam, że jemy dużo. Zazwyczaj dwie kanapki na śniadanie z wędliną i warzywami , albo z wędliną, serem i warzywami, czasem jajecznica z szynką.Na kolację podobnie. Szynkę kupujemy ze dwa razy w tygodniu po 30 dag żeby nie wyrzucać w okolicach 30 zł, czasem tańsza czasem droższa. Sery żółte w okolicach 22 zł/kg (czasem mniej jeśli na promocji trafimy) Warzywa głównie kupujemy na targu. Jajka kupujemy wiejskie po 70-80 gr za sztukę. Miód nie ze sklepu tylko od pszczelarza znajomego, słoik to 30-35 zł starcza na 1,5 miesiąca (lubimy miód)Obiad zawsze tylko jednodaniowy. Zazwyczaj jest to tzn "drugie danie", bo ja za zupami nie przepadam, aczkolwiek ze 3 razy w miesiącu jest jakaś zupa i mamy ją na 2-3 dni. Ryby lubimy, ale nie jemy ich częściej na obiad niż raz w tygodniu. Zazwyczaj kupujemy drób i wieprzowinę, a rzadziej wołowinę. Nie przekreślamy całkowicie dań mącznych , rzekłabym że ja nawet bardziej za takimi przepadam, więc jak mama zrobi naleśniki czy pierogi to też jest to obiad na 2-3 dni, ale takie obiady jemy z raz na 1,5 tygodnia. Owoce jakieś są zawsze w domu, ale zazwyczaj poza sezonem letnim jest to jeden gatunek, żeby nie wyrzucać, jemy po max jednym owocu dziennie. Na słodycze prawie nie wydajemy, bo mama nigdy nie przepadała, a ja się też już oduczyłam, nie palimy papierosów, nie pijemy alkoholu( jakieś wino słodkie wpadnie do koszyka raz na dwa miesiące w okolicach 20 zł), nie jemy na mieście. Będąc w pracy/na uczelni zabieram ze sobą jakąś kanapkę/sałatkę, ewentualnie idę do sklepu i kupuję jabłko czy banana. Ciasta domowe mama robi dość często, około 3-4 razy w miesiącu, ale za to nie kupujemy w cukierni nigdy, a cena w przeliczeniu jest dużo niższano i smak zupełnie inny a i skłąd lepszy bo chociaż wiadomo co się tam dodaje. Praktycznie żadnych słonych przekąsek. Dżemy i ogórki kiszone/konserwowe mamy domowe, więc tego nie kupujemy.
Wydaje mi się,że mężczyzna (zwłaszcza ten pracujący fizycznie) przeważnie je dość sporo więcej to tym bardziej nie wiem jak można zmieścić się w kwocie 600 zł.

Jak sie ma tylko 600 zl, no to nie masz wyjscia Co innego jak do domowego budzetu wplywa 5 tysiecy co miesiac, a mimo to sie tyle wydaje, to wtedy faktycznie sie czlowiek zastanawia. Ogolnie jak sie ma 600 zl na miesiac, no to je sie wiecej dan macznych- pierogi (robione w domu wychodza tanio), zupy (bo ugotujesz taka pomidorowke i masz obiad na 2-3 dni, makaron tez nie jest drogi), owoce tanie (zamiast awokado kupuje się jabłka), chemię na promocji (2 żele do WC w cenie 1 itp.), no i wyjdzie te 600 zł . Z tym, że wtedy to ani za bardzo wyjścia na miasto, ani droższego słodycza, alkoholu.My tak z TZ zylismy, no i dalismy rade, ale luksusów nie było.

Jak juz tak piszecie o parowkach, to jak ktoras z Was robi zakupy w Tesco, to są tam parówki, bodajze z Morliny, kosztuja 4zl (maja chyba naklejke "pewniak") i maja 90% miesa. My zawsze te kupowalismy, sa bardzo smaczne.

My robimy zakupy co tydzien. Nie mamy samochodu, wiec ogranicza nas dzwiganie ciezkich siat. Nie kupimy wtedy 10kg cukru i 4 zgrzewek wody, bo nikt tego nie doniesie do domu. Zaraz ide do sklepu, bo musze kupic skladniki na obiad, to przy okazji kupie chleb, jabłka, no i tak sie robi te drobne zakupy. Ja np. mam system, ze nigdy nie kupuje pierdyliarda rzeczy na chleb. Nie uznaje kupowania 3 rodzajów serów, wędlin na tackach (zawsze na wagę, bo kupię 5-6 plasterków i wiem, że się nie zmarnują, a te na tackach często wyrzucaliśmy, bo obślizgiwały po paru dniach). Jak juz chce miec kilka rzeczy na kanapki, to takich, ktore wiem, ze sie nie zepsuja zaraz po otwarciu- np. dzem, maslo orzechowe, a do tego jakis swiezy produkt typu ser. Jogurty tez kupujemy w malych ilosciach. Mleka nie pijemy, idzie tylko do kawy, wiec max 1-2 w lodowce i to z dlugim terminem. Na zapas kupujemy jedynie chleb (kupujemy 2-3 i mrozimy) oraz suchy prowiant typu makaron, sosy itp.

Nie mam jakiegos specjalnego systemu, po prostu patrze do szafki, do lodowki i spisuje na kartce, czego potrzebuje. Jedyne co robimy, to spisujemy nasze wydatki, bo niedawno przeprowadzilismy sie do innego kraju i sprawdzamy, ile wydajemy na wyzywienie, zeby wiedziec, ile z konta bedzie znikac co miesiac. W Polsce- majac ograniczony budzet- mielismy jedno konto, na ktorym byly pieniadze na jedzenie. Jakbym miala wieksza swobode finansowa, to na pewno tego konta by nie bylo.

[201604250957]

Napisane przez cava

Bez sensu są takie porównania.

Jeden wydaje j.w. 14,30 zł na osobę dziennie i mu niczego nie brakuje, drugi kupi pudełko malin za 9 zł i sam zeżre zanim do domu na obiad dojdzie.
To by mu na resztę dnia zostało 5,30 zeby się najeść- nawet cała kostka masła (koło 5 zł) nie ma tyle kalorii, żeby zapewnić pełną pulę dla średnio aktywnego, średniego wzrostu człowieka.

Jeden je to, inny śmo.
Jeden jest duży drugi mały, jeden pali kalorie jak młockarnia prąd, drugi uprawia kanapowy styl życia i ma tak wolny metabolizm, że jedzie na 800 kalorii dziennie i jeszcze utyje z tej rozpusty.

Miejsce zamieszkania też ma wielki wpływ na to, ile wydajemy na jedzenie.
Inne ceny są na targu w Pipkowie Dolnym inne w sporym mieście nawet na obrzeżach a różnice są czasami szokujące.

Wszytko wyjdzie w praniu, a inna sprawa, ze każdy wydaje tyle, na ile go stać- po prostu.

zgadzam się wszystko zależy od tego jakie się ma preferencje smakowe, ile się je (np. mój Tż je tyle co ja więc jak na faceta mało, ale np. jakby jadł tyle co mój brat to pewnie byśmy dwa razy tyle na jedzenie wydawali), czy się gotuje, czy potrafi się tak gospodarować żeby nie wyrzucać jedzenia itd. Ale dziewczyna zapytała więc odpowiedziałam

[Luzia]

Napisane przez cava

No ale jak one nie zjadłyby tych ciast, to musiałaby zjeść coś innego.
Przecie jedzą ile jedzą.
Ciasto domowe samo w sobie z drogich rzeczy nie jest. Mąka i cukier, jakaś "Kasia" + owoce- tanie produkty.

To zależy jakie ciasto się robi. Jak faktycznie na margarynie z sezonowymi owocami to drogo nie wychodzi. Gorzej jak robi się tylko ciasta z kremem, tylko z masłem.. Wtedy na blachę ciasta potrafię wydać i 30-40zł

[new woman in town]

Napisane przez cava

U nas np. w ogóle nie sprawdził sie zachwalany bo ponoć oszczędnościowy sposób robienia zakupów zaplanowanych na np. tydzień.

Po pierwsze- nie mieściło się w lodówce (no ale nas jest 4). Po drugie- okropnie dużo sie marnowało. Plany planami, a "oni" jak im sie coś znudzi, nie zjedzą i już. Albo nikt nie przyszedł do domu na obiad, tylko wszyscy jedli samopas na mieście. I ZONK.

Sklepowe wędliny, bez względu na "klasę" tygodnia w lodówce nie wytrzymują- po 3 -4 dniach ciężko się zmusić żeby to dotknąć, a co dopiero zjeść. :/

Najmniej się marnuje, jak robię zakupy codziennie w drodze z pracy do domu. Tak samo kompletnie mi się nie sprawdza kupowanie w promocjach: 2+ ileś taniej.
Bo na ogół i tak nikt tego + ileś, potem nie zjadał. :/

No jak masz 4 osoby to może i nie jest to najlepsze wyjście. Ja mam na razie tylko 2, czyli siebie i męża. Więc miejsca w lodówce jest wystarczająco no i jemy zawsze to, co lubimy. Dodatkowo przygotowuję sobie obiad na następny dzień, do pracy, więc jest mi o wiele łatwiej mieć już półprodukty w domu niż ganiać codziennie do sklepu. Owszem, pewne rzeczy nie wytrzymują tygodnia, więc dokupuje na bieżąco, ale ogranicza się to np. do świeżych warzyw. Wędlin ze sklepu, obojętnie w jakiej cenie, nie jemy wcale - obrzydzają nas.

U mnie kupowanie codzienne był mniej ekonomiczne, bo raz, że część rzeczy wyrzucałam a dwa - zawsze kupię coś zupełnie niepotrzebnego. Ale może to właśnie kwestia tylko 2 osób a nie całej rodziny.

[paula78]

Napisane przez cava

Ciasto domowe samo w sobie z drogich rzeczy nie jest. Mąka i cukier, jakaś "Kasia" + owoce- tanie produkty.

.

+ jajka trojki bo najtansze.

No własnie, pytanie co kto je.
margaryny nie kupuje, pieke na maśle- masło do 3 zł w górę
maki tez są różne
cukier tak samo
owoce- jablka czy maliny- tez roznica cenowa

I robi się już wcale nie tanie ciasto-poza tym ile razy można piec i jeść ten sam placek?

Parówki kupuję Sokołów, w biedronce, ser żółty w plastrach też w biedronce.

[new woman in town]

[1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;48158775]

My robimy zakupy co tydzien. Nie mamy samochodu, wiec ogranicza nas dzwiganie ciezkich siat. Nie kupimy wtedy 10kg cukru i 4 zgrzewek wody, bo nikt tego nie doniesie do domu. Zaraz ide do sklepu, bo musze kupic skladniki na obiad, to przy okazji kupie chleb, jabłka, no i tak sie robi te drobne zakupy. Ja np. mam system, ze nigdy nie kupuje pierdyliarda rzeczy na chleb. Nie uznaje kupowania 3 rodzajów serów, wędlin na tackach (zawsze na wagę, bo kupię 5-6 plasterków i wiem, że się nie zmarnują, a te na tackach często wyrzucaliśmy, bo obślizgiwały po paru dniach). Jak juz chce miec kilka rzeczy na kanapki, to takich, ktore wiem, ze sie nie zepsuja zaraz po otwarciu- np. dzem, maslo orzechowe, a do tego jakis swiezy produkt typu ser. Jogurty tez kupujemy w malych ilosciach. Mleka nie pijemy, idzie tylko do kawy, wiec max 1-2 w lodowce i to z dlugim terminem. Na zapas kupujemy jedynie chleb (kupujemy 2-3 i mrozimy) oraz suchy prowiant typu makaron, sosy itp.

Nie mam jakiegos specjalnego systemu, po prostu patrze do szafki, do lodowki i spisuje na kartce, czego potrzebuje. Jedyne co robimy, to spisujemy nasze wydatki, bo niedawno przeprowadzilismy sie do innego kraju i sprawdzamy, ile wydajemy na wyzywienie, zeby wiedziec, ile z konta bedzie znikac co miesiac. W Polsce- majac ograniczony budzet- mielismy jedno konto, na ktorym byly pieniadze na jedzenie. Jakbym miala wieksza swobode finansowa, to na pewno tego konta by nie bylo.[/QUOTE]

Też, niestety nauczona doświadczeniem, nie kupuję kilku rzeczy "na chleb". Ale żeby mrozić chleb? Ale to raczej chyba z lenistwa, czy nie?

[elsa_]

Nie wiem jak jest przy dwóch osobach, ale ja mieszkam sama i wydaję ok 500 zł miesięcznie na jedzenie i chemię, wiadomo, czasami więcej jesli akurat wszystkie kosmetyki mają taki kaprys i kończą się w tym samym czasie wiadomo, że przy dwóch osobach można zaoszczędzić - opakowania rodzinne sa tańsze, mniej się marnuje itp...

[201604181004]

Ja mroze chleb i bulki. Nie przyszloby mi do glowy zeby rano wstawac i lazic za bulkami. Wrzucam zamrozone do piekarnika i po chwili mam ieplutkie chrupiae swieze buleczki.

[orion_lady]

Napisane przez Doris1981

O właśnie: których producentów serów uważasz za OK? Zawsze chętnie zbieram takie informacje.

Ja sery kupuje na wagę akurat w Auchan, bo mam ten market blisko, ale zawsze sprawdzam sklad i kupuje takie, które nie mają subst. konserwujacej (uwazam ze co jak co, ale ser jej nie potrzebuje). Cena takiego sera waha sie w granicach 20-35zł/kg, ale czasem widze ze ser za 30 zł ma gorszy sklad niz ten za 20ł. Ale zauwazylam, ze sery zapakowane, nie na wage czesciej maja konserwant, niz takie w kregu sprzedawane na wage.

Jesli chodzi o wedliny to tutaj ciezko uswiadzyc cos bez chemi, ale tez wole kupic w np w Auchan, bo tam podaja pod etykietka z cena sklad, a w zwyklym miesnym Pani, mnie prawie zabila, kiedy chcialam zobaczyc sklad. Ostatnio kupuje tam wędliny Natura, szynka za 32 zł/kg, maja tez schab pieczony, kielbaski, sa bez forsforanow, konserwantow itp.

[new woman in town]

Napisane przez drabineczka

U mnie nie warto kupowac jedznia z wyprzedzeniem - w lipcu kupilam jogurt naturalny bo mial byc makaron z truskawkami i jogurtem. Owoce ostatecznie zamrozilam a jogurt wyrzucilam w tym tygodniu bo nie bylo okazji do zjedzenia xd. Wywalilam ostatnio pol mozarelli bo pol zjedlismy a reszta sie kisila. Takze nie wiem ja tam moze podziwiam ale u nas najwieksze ☠☠☠☠☠☠☠ki sie marnuja. Nawet piwo sie potrafi przeterminowac jesli nikt nie ma akurat ochoty

No ja też marnowałam dużo jedzenia przy systemie kupowania z wyprzedzeniem do czasu aż się nie zaczęłam ograniczać i przestałam kupować dużych zapasów. Jogurt jem codziennie, tak samo jak ser biały, mleko czy płatki owsiane. Więc kupuję np. 3 duże naturalne + 2 kostki sera po 200 g no i 2 x mleko (w kartonie, wytrzymuje dłużej). No i mam śniadania na 6 dni. Nic nie marnuję. Wcześniej kupowałam np. 10 jogurtów i 4 kostki sera białego i faktycznie wywalałam połowę. Podobnie z rzeczami na obiad. Wprowadziłam drobne zmiany, zanim włożę coś do koszyka sprawdzam termin i wybieram te z najdłuższym. Zajęło mi to trochę czasu, i w teraz w zasadzie nic się nie marnuje.

[Luzia]

Napisane przez drabineczka

Ja mroze chleb i bulki. Nie przyszloby mi do glowy zeby rano wstawac i lazic za bulkami. Wrzucam zamrozone do piekarnika i po chwili mam ieplutkie chrupiae swieze buleczki.

Też tak robię. Jak nie mroziłam to ciągle coś lądowało w koszu.

[Harmonija]

u mnie w domu też zawsze się mroziło chleb.
najczęściej w okresie świątecznym/przed weekendem/jak więcej osób w domu.

[201604181004]

Napisane przez new woman in town

No ja też marnowałam dużo jedzenia przy systemie kupowania z wyprzedzeniem do czasu aż się nie zaczęłam ograniczać i przestałam kupować dużych zapasów. Jogurt jem codziennie, tak samo jak ser biały, mleko czy płatki owsiane. Więc kupuję np. 3 duże naturalne + 2 kostki sera po 200 g no i 2 x mleko (w kartonie, wytrzymuje dłużej). No i mam śniadania na 6 dni. Nic nie marnuję. Wcześniej kupowałam np. 10 jogurtów i 4 kostki sera białego i faktycznie wywalałam połowę. Podobnie z rzeczami na obiad. Wprowadziłam drobne zmiany, zanim włożę coś do koszyka sprawdzam termin i wybieram te z najdłuższym. Zajęło mi to trochę czasu, i w teraz w zasadzie nic się nie marnuje.

ja mam tak nieregularny tryb życia że nie jestem w stanie przewidzieć czy jutro zjem śniadanie a jeśli tak to na co będę mieć ochotę xd
czasem jak wychodzę z domu o 8 rano a wracam po 20 to rano jem sobie obiad, bo w ciągu dnia nie zdążę

[201803290936]

Napisane przez orion_lady

(...)
a w zwyklym miesnym Pani, mnie prawie zabila, kiedy chcialam zobaczyc sklad. Ostatnio kupuje tam wędliny Natura, szynka za 32 zł/kg, maja tez schab pieczony, kielbaski, sa bez forsforanow, konserwantow itp.

No właśnie o takie panie się czasami wszystko rozbija (w tv to tak fajnie wszystko wygląda: wszyscy chętnie podają skład, odpowiadają na pytania klienta...). Na szczęście mam sprawdzony mięsny i tam babeczki szczerze mówią: to jest bez, a to z konserwantami. Natomiast na stoisku z serami czasami boję się zapytać, aby nie blokować kolejki. Ale muszę się przełamać kiedyś i sprawdzić 2-3 ulubione sery na okoliczność składu.

[201604301932]

Ja też zamrażam chleb - mam przystanek autobusem do ulubionej piekarni, gdzie chleb jest bez konserwantów, na dobrej mące. Więc jak się rano skończy to mam problem. Dlatego kupuję na zapas, żeby nagle się nie skończył.

[201604251028]

Co do parowek o ktorych piszecie - wczoraj ogladalam na TVN Style program, w ktorym badacze udowadniali, ze tluste ryby typu sledz, losos, powinno sie jesc 1-2x w miesiacu. Takie ryby podobno w tluszczu odkladaja mase toksyn bo wody sa zanieczyszczone. Powinno sie wiec jesc chude i male ryby. Myslalam ze losos jest super zdrowy a tu taki psikus

Ja sama wydaje malo na jedzenie bo malo jem, ale TZ uprawia duzo sportu i duzo je wiec na jedzenie schodzi nam ok. 800-900zl. Pare lat temu na utrzymanie mielismy polowe mniej i wcale gorzej nie jedlismy Na sniadanie owsianka, na obiad jakis ryz/makaron/kasza z warzywami i kawalkiem miesa - typowo studenckie jedzenie. Im wiecej kasy mamy tym wiecej wydajemy - szynka za 40zl/kg, zamiast kurczaka jemy indyka, wszystko kupuje bez syropu g-f, herbata Lipton a kiedys pilismy najtansza jaka byla w sklepie. W sumie raczej jemy to samo co kiedys ale z lepszych produktow.
Mimo wszystko i tak staram sie gotowac nieskomplikowane obiady, najczesciej z sezonowych warzyw i owocow - bo tak jest najzdrowiej i wychodzi najtaniej

[aer]

Nigdy nie mroziłam pieczywa, ale sposób ciekawy - jem dużo chleba a piekarnia w której kupuję jest dość daleko.

Możecie napisać jak rozmrażacie? Tj. jaki czas i ile stopni?

[201604181004]

ja wrzucam na 200 stopni z termoobiegiem i nie wiem ile, zależy, najczęściej rozmrażam bułki to jset kilka minut. chleb najlepiej pokroić niektórzy wyjmują po prostu wieczorem do lodówki wstawiają chleb i on się przez noc rozmraża. ale ja nigdy nie wiem czy rano wstane na tyle szybko by zjeść więc jak wstanę to dopiero wtedy podgrzewam :P

[new woman in town]

Napisane przez drabineczka

ja mam tak nieregularny tryb życia że nie jestem w stanie przewidzieć czy jutro zjem śniadanie a jeśli tak to na co będę mieć ochotę xd
czasem jak wychodzę z domu o 8 rano a wracam po 20 to rano jem sobie obiad, bo w ciągu dnia nie zdążę

No to fakt, ja mam wszystko prawie jak w zegarku

[201604301932]

Zawsze go kroję/kupuję pokrojony. Wieczorem wykładam, a rano zjadam. Nie wykładam całego, ale akurat tyle ile potrzebuję na cały dzień.

[cholernarejestracja]

Aż mnie to zaciekawiło i zrobiłam analizę wydatków z ostatnich 27 miesięcy wyszło nam, że miesięcznie wydajemy ok. 1100zł. W tym są: rozrywki typu kino, restauracje, piwo ze znajomymi, żywienie kotów, chemia, drobne zakupy do domu (worki na śmieci i takie zwykłe rzeczy które się kupuje regularnie), no takie zwykłe wydatki "na życie" + kilka razy do roku benzyna ze wspólnych, dalszych wyjazdów. Podejrzewam więc, że z tego miesięcznie 700-900zł to jedzenie. Jemy bardzo dobrze i niczego sobie nie odmawiamy