Macie siłę po pracy coś robić?

[Reign of light]

Nie. Jestem pielegniarka i pracuje od 3-11 pm, ale czesciej dluzej, no i nadgodziny. Po pracy jestem padnieta, wiec tylko pryszic i spac. Od dawna nie gotyje( no moze czsem, rzadko) albo mi maz cos ugotuje, albo jak sam jet w delegacj to mrozonki i kanapki, badz na zamowienie. ' normalnie' jem tylko w weekendy, w resto, badz jak maz cos ugotuje, czy czasem nawet ja. Od dawna jyz nie sprzatam, korzystam z pomocy pani sprzatajacej. Spie do 9-10, prysznic, lece na silke, na godzine, czasem hakues zakupy. Chwila relaxu na kompie i do pracy. Czasem jt ok, a czasen, jak ostatnio, bardzo stresujao, od 3 tyg. Wciaz robie nadgodziny, bo inne puelegniarki na wakacjach, a to ktos zachorowal, a to sie spoznil 2 h, KMN! Ale kocham moja prace i czuje sie porzyteczna, tylko czasem padnieta


Sent from my iPad using Tapatalk

[margitta]

Mam okresy, że kompletnie nie mam energii. Pracuję przy biurku i jest to dla mnie strasznie nużące. A im mniej mam do zrobienia (są takie dni) tym bardziej zmęczona wychodzę. Najgorsze, że studiuję dziennie do tego i często w ciągu roku akademickiego muszę lecieć na zajęcia po pracy Potem wieczorem do domu ugotować obiad Jesień jest chyba najgorsza. Mnie pomaga wciśnięcie gdzieś do tego wszystkiego siłowni. Natomiast gdy mam dzień wolny potrafię leżeć do góry brzuchem i gapić się w sufit

[Malagenia]

Jest podobny wątek: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=718780

Ja też jestem ciągle zmęczona, pewnie dlatego, ze pracuję w różnych godzinach przez co chodzę spać i wstaję o różnych porach + daleko dojeżdżam i to z przesiadką no i stresuję się wszystkim, mimo, że pracę lubię i nie pracuję dużo godzin. Obiady gotuję, mieszkanie w miarę ogarnięte, ale ciągle jestem jak wypluta, rzadko mam chęć, żeby gdzieś wyjść czy poćwiczyć.

A i ja wolę w miarę możliwości porobić wszystko w tygodniu, żeby w sobotę pozwolić sobie na luz i nabrać siły, ale wiadomo, nie zawsze się tak da.

[Naomi21]

Kiedyś nie robiłam praktycznie nic i byłam permanentnie zmęczona Musiałam być najbardziej wkurzającą osobą na świecie - spanie do południa, potem pokręcenie się po mieszkaniu, jakieś zakupy, obiad, ze 2 godziny pracy. Tak mnie to wszystko wykańczało, że nie miałam siły nigdzie wyjść czy się z kimś spotkać ani nawet zadbać o siebie.

Teraz pracuję 7.45 - 15.45 albo 9 - 17. Wracam do domu i biorę się za drugą pracę, która zajmuje mi od 3 do 7 godzin dziennie Jest potwornie ciężko, ale ciągle szukam nowych wyjść, sposobów spędzania wolnego czasu, zajęć i nawet w chwilach wolnych od pracy rzadko siedzę w domu. Zmęczona jestem, owszem, ale dużo mniej niż wtedy, gdy nie robiłam nic. Nawet po ciężkim dniu zmuszam się do zrobienia czegoś, bo nie chcę już marnować życia tak, jak zmarnowałam cały rok Zresztą lubię poczucie, że zrobiłam coś konstruktywnego

[ilona872]

Dla mnie chyba właśnie praca zmianowa była najgorsza. Rozregulowanie snu, różne pory posiłków. Zdaje sobie sprawę, że do jakichkolwiek ćwiczeń ciężko się zebrać, ale po treningu świat wygląda inaczej i dopiero wtedy się coś chce. Nie dość, że w czasie ćwiczeń nasz organizm produkuje endorfiny (hormony szczęścia) to jeszcze pojawia się świadomość że robimy to dla siebie, że jest to nasz czas bez obowiazków i pełnej regeneracji i odreagowania stresów.

[201701300929]

ja roznie, ale zwykle robie niewiele

ale to kwestia pracy- w poprzedniej malo wymagajacej, do ktorej mialam dojazd ok 30min i wychodzilam o 16 to mialam kupe czasu po pracy i znacznie wiecej sily niz teraz jak pracuje w korpo i robie nadgodzny- najgorzej jest jak mam sezon i jeszcze jakis projekt, do ktorego musze daleko dojezdzac ( a niestety przyszly rok to same dlugie dojazdy (

teraz jak mnie przycisna w robocie i wracam 21-24 to tylko chodze spac ( a , no i ucze sie, ucze bo ciagle jakies szkolenia i egzaminy w pracy i teraz po roku zakuwania na te wszystkie egzaminy juz mnie strasznie dorzuca o

[201703061208]

u mnie jest tak, że zwykle wstaję bardzo wcześnie (nawet w weekendy, nie lubię bezczynnie czekać w łóżku aż będzie 7), cały dzień mam energię ale koło 16, 17 przychodzi spadek. Wtedy najlepiej jest poświęcić godzinę na odpoczynek i do wieczora jest ok. Bez tego odpoczynku, np. na zajęciach bywam czasami bardzo senna. Ogólnie zwykle mam dobry humor i chęć do działania, wyjątkiem u mnie jest PMS. W organizacji dnia jestem typowym skowronkiem, zastanawiam się co będzie jak poznam chłopaka który ma nocny tryb życia i trzeba będzie jakoś się zgrać. Po 22 jestem padnięta, więc jedyne o czym marzę to sen. Moja rodzina będzie miała taki plus, że skoro wstaję o 5 do czasu aż oni się obudzą wszystko będzie gotowe, teraz też tak robię. Świt jest najlepszą porą dnia

[yahoo911]

Ja przez rok pracowałam w sklepie po 10 godzin dziennie, od 7 do 17. W domu byłam koło 18. I niby praca w sklepie ale dość ciężka fizycznie i psychicznie, szef pilnował żeby nie siadać, tylko non stop 10 godzin na nogach. A do tego miałam na głowie obsługę klientów, wszystkie faktury, płatności, dostawy i kasę. Ale zawsze po pracy robiłam zakupy, potem obiad, sprzątnęłam trochę, puściłam pranie, ogarnęłam to wszystko i miałam jeszcze czas żeby prowadzić regularnie bloga, odwiedzić rodziców, pooglądać telewizję czy wyjść gdzieś z mężem. Nie wiem jak to ogarniałam i nie padłam ze zmęczenia Obecnie jestem w ciąży i przebywam na L4 bo ciąża zagrożona. Całymi dniami siedzę w domu i nie chce mi się robić kompletnie nic. Więc uważam że im bardziej dzień zapełniony obowiązkami i zajęciami tym lepiej

[ilona872]

Napisane przez yahoo911

Więc uważam że im bardziej dzień zapełniony obowiązkami i zajęciami tym lepiej

Z tym się całkowicie zgadzam. Miałam podobnie przy pierwszym synu. Ponieważ pracowałam w miejscu gdzie woleli aby poszła na zwolnienie to w końcu poszłam i siedziałam w domu. Facet wychodził do pracy a ja sobie miejsca nie mogłam znaleźć. Tylko obiad przygotowywałam, nawet na sprzątanie nie miałam siły nic mi się nie chciało. Myślę że wynikało to z tego, że jeszcze pół roku wcześniej pracowałam na dwa etaty od 8 do 19 plus dojazdy łącznie z sobotami i prowadziłam dom a ty nagle zostałam bez natłoku obowiązków ze wskazaniem do odpoczynku więc się pogubiłam.

Jak urodziłam to też było mi bardzo ciężko się ogarnąć. Robiłam wszystko co musiałam - niewielkie porządki, oporządzenie dziecka, spacer, obiad, a jak dziecko spało próbowałam dorabiać w sieci. Ale coraz bardziej zamykałam się w domu. Skończyło się depresją.

Dopiero jak mały miał dwa lata poszłam do pracy. I nagle okazało się, że mam czas na wszystko. Teraz za miesiąc rodze drugiego synka. Również siedze na l4 ale nie odpuściłam. Mieszkanie jest wysprzątane, obiad zawsze gotowy, do niedawna dwa razy dziennie kursowałam do przedszkola, teraz troche odpuszczam bo już mi ciężko się ruszać. Ale dbam o dom, faceta i dziecko. Do tego pracuje na kompie i w miarę tego jak jestem w stanie wykonuje łagodne ćwiczenia dla kobiet ciężarnych.

Myślę, że patrząc na mój przypadek naprawdę warto mieć natłok obowiązków bo wtedy się lepiej organizujemy.

[ilo16na]

hej.
sa tu moze spiochy ktore maja na 6 rano do pracy.
ja mam 2 zmiany w tym6-14..
i nie lubie tej zmiany...
wstaje o 5 rano ..ledwo zywa..wracam po 14 zjem cos i ide spac. spie 2.3 h aby jakos funkcjonowac i tak jestem rozbita ze nie mam sily nic zrobic w domu.



Sent from my GT-S6500D using Wizaz Forum mobile app

[_Aneta]

Napisane przez ilo16na

hej.
sa tu moze spiochy ktore maja na 6 rano do pracy.
ja mam 2 zmiany w tym6-14..
i nie lubie tej zmiany...
wstaje o 5 rano ..ledwo zywa..wracam po 14 zjem cos i ide spac. spie 2.3 h aby jakos funkcjonowac i tak jestem rozbita ze nie mam sily nic zrobic w domu.



Sent from my GT-S6500D using Wizaz Forum mobile app

Ja miałam taką zmianę w mojej pierwszej pracy i bardzo ją lubiłam. Mimo, że chwilę po 5 już musiałam wychodzić na autobus. W domu o 15 i całe popołudnie dla siebie. Za to szczerze nienawidziłam 14-22, bo miałam poczucie zmarnowanego dnia, leżałam w łóżku do oporu, potem wstawałam i biegiem na busa. Wracałam -> spać i tak cały tydzień. Pewnie teraz trochę inaczej by to wyglądało, ale wtedy byłam zaraz po maturze, nie musiałam się martwić zakupami czy zrobieniem obiadu, więc się obijałam do południa

[esfira]

Ja niestety mam kompletnie rozwalony grafik, raz pracuję 6h, raz 12h, a raz 16h (noc i kawałek dnia) i po pracy mam bardzo mało siły. Raz ide do pracy na 8, raz na 14- 15, a raz na noc. Najgorzej, gdy idę na noc, bo wtedy mam dwa dni zmarnowane - dzień przed i dzień po. Kiedy pracowałam w stałych godzinach o wiele łatwiej było mi się zorganizować. Rano coś robiłam w domu, do pracy na 12, wracałam po 20, coś jeszcze zrobiłam i spać. Teraz po pracy mam siłę tylko na yt, wizaż i telewizję.

[kasztanka3]

Napisane przez _Aneta

Ja miałam taką zmianę w mojej pierwszej pracy i bardzo ją lubiłam. Mimo, że chwilę po 5 już musiałam wychodzić na autobus. W domu o 15 i całe popołudnie dla siebie. Za to szczerze nienawidziłam 14-22, bo miałam poczucie zmarnowanego dnia, leżałam w łóżku do oporu, potem wstawałam i biegiem na busa. Wracałam -> spać i tak cały tydzień. Pewnie teraz trochę inaczej by to wyglądało, ale wtedy byłam zaraz po maturze, nie musiałam się martwić zakupami czy zrobieniem obiadu, więc się obijałam do południa

Ja mam tak samo, pracuję zawsze 7-15, do tego mam blisko do pracy (10 minut pieszo), i nie zamieniłabym tej zmiany na inną, mam całe popołudnie dla siebie, dużo czasu na wszystko, a wstawanie rano to nic strasznego, można się przyzwyczaić jak ktoś nie lubi wstawać wcześnie.

[_Aneta]

Napisane przez kasztanka3

Ja mam tak samo, pracuję zawsze 7-15, do tego mam blisko do pracy (10 minut pieszo), i nie zamieniłabym tej zmiany na inną, mam całe popołudnie dla siebie, dużo czasu na wszystko, a wstawanie rano to nic strasznego, można się przyzwyczaić jak ktoś nie lubi wstawać wcześnie.

Zazdroszczę 7-15 Teraz będę szukać nowej pracy, a że mój kierunek wiąże się z papierkami i biurkiem to liczę, że też mi się tak fajnie tylko na rano trafi Jedynym minusem tej zmiany jest to, że czasem ciężko coś załatwić. Wiele instytucji ma w jakiś określony dzień tygodnia otwarte dłużej, ale np. ja mam teraz sprawę akurat w miejscu które jest czynne tylko w tych godzinach i musiałabym brać wolne żeby to ogarnąć

[ilo16na]

Napisane przez kasztanka3

Ja mam tak samo, pracuję zawsze 7-15, do tego mam blisko do pracy (10 minut pieszo), i nie zamieniłabym tej zmiany na inną, mam całe popołudnie dla siebie, dużo czasu na wszystko, a wstawanie rano to nic strasznego, można się przyzwyczaić jak ktoś nie lubi wstawać wcześnie.

nie umiem sie przyzwyczaic bo mam 2 zmiany.
pozniej 14-22 gdzie spie do 9.10 bo zanim pojde spac to 24 lub 1 w nocy.

Sent from my GT-S6500D using Wizaz Forum mobile app

[kasztanka3]

Napisane przez ilo16na

nie umiem sie przyzwyczaic bo mam 2 zmiany.
pozniej 14-22 gdzie spie do 9.10 bo zanim pojde spac to 24 lub 1 w nocy.

Sent from my GT-S6500D using Wizaz Forum mobile app

Nie dałabyś rady wcześniej się kłaść? Np. po 23? I wcześniej wstawać?

[ilo16na]

Napisane przez kasztanka3

Nie dałabyś rady wcześniej się kłaść? Np. po 23? I wcześniej wstawać?

jestem za bardzo nakrecona po pracy.
wracam po 22 jem ogladam tv i nie chce mi sie spac jeszcze.
byly czasy ze chodzilam spac 2.3 w nocy ale spalam pozniej do 12 .


Sent from my GT-S6500D using Wizaz Forum mobile app

[kratka95]

Muszę mieć siły, chociaż mam to szczęście, ze prowadzę własną działalność i nie muszę się trzymać sztywnych godzin pracy, teraz przy niemowlaku w domu, jeszcze bardziej to sobie chwalę, bo jak już padam z nóg to po prostu na godzinkę się z młodą kładę i jakoś daję radę.

[ilona872]

Napisane przez ilo16na

jestem za bardzo nakrecona po pracy.
wracam po 22 jem ogladam tv i nie chce mi sie spac jeszcze.
byly czasy ze chodzilam spac 2.3 w nocy ale spalam pozniej do 12 .

Wygląda na to że jesteś typową sową. Ja miałam identyczne zmiany i jescze 3 latka w przedszkolu. Z tą różnicą, że na 6 musiałam wstać o 4:15. Nigdy nie kładłam się spać po powrocie z pracy. Do mniej więcej 19 młody na nogach więc trzeba było trochę się pobawić, zrobić coś w domu, a jak poszedł spać to do kompa bo miałam dorywczą zdalną pracę.

Teraz też mimo iż siedze na zwolnieniu staram się jak najwięcej pracować i wypełniać sobie dzień. Przez różne obowiązki czuje się bardziej potrzebna, dodatkowe zajęcia dają mi zadowolenie z siebie i relaks a także ogromną ilość energii.

Odpuściłam całkowicie i się wylegiwałam w pierwszej ciąży i troche po narodzinach malucha- skończyło się na antydepresantach. Teraz już nie powtórze tego błędu. Życie jest za krótkie i zbyt wiele w nim ciekawych elementów i możliwości żeby miało kręcić się tylko wokół pracy i spania.

[ilo16na]

Napisane przez ilona872

Wygląda na to że jesteś typową sową. Ja miałam identyczne zmiany i jescze 3 latka w przedszkolu. Z tą różnicą, że na 6 musiałam wstać o 4:15. Nigdy nie kładłam się spać po powrocie z pracy. Do mniej więcej 19 młody na nogach więc trzeba było trochę się pobawić, zrobić coś w domu, a jak poszedł spać to do kompa bo miałam dorywczą zdalną pracę.

Teraz też mimo iż siedze na zwolnieniu staram się jak najwięcej pracować i wypełniać sobie dzień. Przez różne obowiązki czuje się bardziej potrzebna, dodatkowe zajęcia dają mi zadowolenie z siebie i relaks a także ogromną ilość energii.

Odpuściłam całkowicie i się wylegiwałam w pierwszej ciąży i troche po narodzinach malucha- skończyło się na antydepresantach. Teraz już nie powtórze tego błędu. Życie jest za krótkie i zbyt wiele w nim ciekawych elementów i możliwości żeby miało kręcić się tylko wokół pracy i spania.

jakbym mogla wstawac 7.8 chociaz byloby duZo lepiej.
jak mam wolne i.pospie do 9/10 to mam sile duzo zrobic w domu.

Sent from my GT-S6500D using Wizaz Forum mobile app

[ilona872]

Napisane przez ilo16na

jakbym mogla wstawac 7.8 chociaz byloby duZo lepiej.
jak mam wolne i.pospie do 9/10 to mam sile duzo zrobic w domu.

To z całą pewnością jest łatwiejsze, dla mnie też zawsze 4 to był środek nocy. Szłam do pracy nieprzytomna i dopiero po dwóch trzech godzinach dochodziłam do siebie. Po przerwie było już dobrze bo wypijałam kolejną kawę.
Myślę, że u mnie motorem było dziecko. Teraz mój facet zmianił pracę, w rezultacie wszyscy musimy wstać przed 6 ja musze wszystko przygotować, on idzie do pracy a ja małego do przedszkola. Stwierdziliśmy, że mamy niby dopiero 27-8 lat ale się starzejemy bo musimy mieć odpowiednią ilość godzin snu. Staramy się dbać o to aby przespać codziennie 8 godzin. Jak zochowujemy taką regularność to znacznie łatwiej nam podołać wszystkim obowiązkom. Choć wolelibyśmy wypełniać je w nieco innych godzinach. Też jesteśmy sowami. Ja kiedyś kładłam się najwcześnie koło północy a najczęściej 1-2. Mój facet jeszcze rok temu potrafił kłaść się koło 4 i wstawać o 15. Więc życie całkowicie przeorganizowało nam dobę.

[ilo16na]

Napisane przez ilona872

To z całą pewnością jest łatwiejsze, dla mnie też zawsze 4 to był środek nocy. Szłam do pracy nieprzytomna i dopiero po dwóch trzech godzinach dochodziłam do siebie. Po przerwie było już dobrze bo wypijałam kolejną kawę.
Myślę, że u mnie motorem było dziecko. Teraz mój facet zmianił pracę, w rezultacie wszyscy musimy wstać przed 6 ja musze wszystko przygotować, on idzie do pracy a ja małego do przedszkola. Stwierdziliśmy, że mamy niby dopiero 27-8 lat ale się starzejemy bo musimy mieć odpowiednią ilość godzin snu. Staramy się dbać o to aby przespać codziennie 8 godzin. Jak zochowujemy taką regularność to znacznie łatwiej nam podołać wszystkim obowiązkom. Choć wolelibyśmy wypełniać je w nieco innych godzinach. Też jesteśmy sowami. Ja kiedyś kładłam się najwcześnie koło północy a najczęściej 1-2. Mój facet jeszcze rok temu potrafił kłaść się koło 4 i wstawać o 15. Więc życie całkowicie przeorganizowało nam dobę.

ja nie mam dziecka.
po pracy nie mam innych obowiazkow poza domem ..wiec spie.
a jak pracuje od 6 jestem nieprzytomna w pracy do 9..nawet kawa nie pomaga..

Sent from my GT-S6500D using Wizaz Forum mobile app

[ilona872]

to może dobrym rozwiązaniem byłoby znalezienie ciekawego hobby, najlepiej poza domem. np prosto z pracy na zumbę - godzinka skakania daje mnóstwo energii i motywacji do końca dnia

[ilo16na]

pomysle o czyms
wczoraj po pracy nastawilam sie ze nie ide spac..bylam padnieta ale troche udalo mi sie posprzatac w domu.
niestety weekend praca znow na 6
pojde wczesniej spac

Sent from my GT-S6500D using Wizaz Forum mobile app

[ilona872]

Powodzenia nasz organizm najczęściej zwykle jakoś przystosowuje się do trybu życia jaki prowadzimy, a teraz jeszcze dobry moment na zmiany bo z tygodnia na tydzień będzie trudniej jak pojawi się jesienna i zimowa szaruga

[90agnieszka90]

Pracuję na 3/4 etatu i jakoś tak...nie wyobrażam sobie nie robić nic po pracy. W trakcie roku akademickiego jak już miałam mniej zajęć to po pracy albo przed chodziłam na fitness, w wakacje pisałam magisterkę,a teraz planuję zapisać się na kurs językowy i wrócić na fitness. Zdarza mi się też pójść prosto po pracy spotkać się ze znajomymi albo wrócić do domu pomagać w ogarnianiu obowiązków domowych

Moja praca jest lekka pod względem fizycznym, natomiast dość nużąca i czasami ciężka psychicznie.

Wysyłane z mojego GT-S5570 za pomocą Tapatalk 2

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Raczej tak. Chociaz dzis jestem chora i bylam w pracy, to jak zaleglam o 18 w lozku, to juz do tej pory nie wstalam (czyli 4h leze pod kocem). Ale ogolnie dzialam i po pracy, samo sie nie zrobi, wiec nie ma wyjscia. Czasem tez wychodze gdzies po pracy, duzo zalezy od dnia. Mysle tez, ze jak ktos ma dzieci, to po prostu musi byc zmobilizowany i nie ma wyjscia. Jak ogarnia sie dom dla siebie, to czesto z mobilizacja bywa roznie.

[Listopadowaa]

Miałam tak, ale zaczełam pić mniej kawy, mniej energy drinków, więcej wody i więcej spać i energii mam więcej. Ale w czwartek i piątek i tak odczuwam zmęczenie i potrafie o 20 zasnać
Ale ja wstaje o 4.30.......