Odpieluszkowe Zapalenie Mózgu.

[wika82]

Napisane przez Linka25

Co do noszenia: ja moją córkę baardzo dużo nosiłam w nosidełku, takim na klatkę piersiową. Co i rusz słyszałam: "nie boi się pani że się przyzwyczai..?" Taaa miesięczne lub trzy mięsieczne dziecko chce być noszone = to znaczy, że zawsze będzie chciało. Dziś ma 2 lata i w ogóle nie domaga się brania na ręce. No, poza sytuacjami, kiedy się np. uderzy czy coś podobnego się wydarzy i chce się przytulić. Ale nie domaga się nigdy noszenia, nigdy.

I tego się trzymam. Potrzeby się zmieniają, synek ma już prawie 5 miesięcy i już widzę, że nie trzeba go nosić tak często jak w pierwszym trymestrze.

[201803111829]

Napisane przez ajah

Mieszkam w UK. Ostatnio jechałam z dzieckiem autokarem:
dziecko do 150cm ma dodatkowe siedzonko/ podkładkę (jak w samochodzie) i wszyscy pasażerowie mają zapięte pasy.

No niestety, w Polsce tak nie ma. Praktycznie codziennie dojeżdżam na studia busem 45 km, i nie ma ani podkładek, ani pasów, kierowcy pędzą jak szaleni po dziurach, nierównościach, koleinach, czasem to bus/autobus tak klekocze, że zastanawiam się, czy się zaraz nie rozpadnie. Teoretycznie powinny być zajęte miejsca siedzące + 3 lub 4 osoby stojące. W praktyce jest tak, że osób stojących jest po same drzwi, ścisk jak w puszce sardynek. nie ma tak fajnie, jak u Ciebie

[hje]

Co do busów/autobusów, "najlepsze" jest to, że kierowcy pasy, a i owszem, mają Swoją drogą, parę lat temu, jak jeszcze do lic. chodziłam, to parę razy zdarzyło mi się jechać busem z pasami przy każdziutkim siedzeniu, no ale ni wiem, wycofali chyba

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Neonka_

Kurcze, nie mam własnych dzieci, ale jednak to dla mnie kosmos, bo codziennie widzę inną sytuację. Trochę ponad 2-letnia dziewczynka zasypia sama. Kładą ją do łóżeczka, wychodzą z pokoju; czasami rzeczywiście zdarzy się, że nie chce zasnąć to wtedy któreś z rodziców wchodzi na chwilę albo miauczy (ma teraz fazę na koty), ale zasypia bez obecności rodziców. I nie jest to żadna patola

Nie wiem, ile razy to jeszcze musi być tu napisane, ale gdybym miała złote literki, to takimi bym to zapisała: jak dziecko samo sobie zasypia, to spoko! Bardzo fajnie i tylko pogratulować rodzicom szczęściarzom! Ale nie każde dziecko samo zasypia. Niektóre potrzebują bujania/głaskania/innej formy obecności rodzica. I wówczas - niedotrzymanie takiemu dziecku towarzystwa jest niefajne, zwłaszcza jeśli płacze.
Zresztą to nawet u jednego dziecka się zmienia, ma różne okresy. Mój też raz włożony do łóżeczka za chwilę zasypia, a raz - tak jak dzisiaj: musiałam z nim leżeć, aż zasnął (ja oczywiście zasnęłam również, a mam coś jeszcze dziś do zrobienia, więc właśnie się obudziłam, więc jestem wściekła, ale mniejsza o to).

[ciri15]

Napisane przez ajah

Słuchanie takich 'mądrości' u niekórych kobiet skutkuje nasileniem stanów depresyjnych.

Więc nie tylko ja to zauważyłam.

[wika82]

Napisane przez ciri15

Więc nie tylko ja to zauważyłam.

Ojjj, przecież ze swoimi dziećmi, o wiele chcesz i będziesz je mieć, będziesz postępować jak uważasz.

[Luba]

A powiedzcie mi ajah i ciri, bo jakos nie wpadam na to, w jakiz sposob pisane ze nie nalezaloby: zostawiac wlasnego dziecka placzacego, ze trzeba mu zapewnic mu wiele bliskosci itd, ma wpedzac w depresje

PRZYPOMINAM! ze nie bylo tu pisane o noszeniu dziecka godzinami czy innych "katorgach", ktorymi mozna bardziej wrazliwych wpedzic w spazmy z rozpaczy.


Sama mam dwoje dzieci i to wlasnie to drugie potrzebowalo mega duzo bliskosci, i owszem usypiania, ktore czesto trwalo wiecej niz godzine, wiec owszem, mialam jeszcze starsze do "obrobienia" plus normalnie zyciowe sprawy jak kazdy. I mimo,ze nie jestem psychicznym Herkulesem jakos zapewniwnie WLASNEMU dziecku tego co potrzebuje nie wpedzilo mnie w depresje.

Sorry, ale takie robienie z kobiet mimoz i leluj, ktore maja stany depresyjne od "byle" potrzeby bliskosci dziecka, to mnie to irytuje i dostaje wysypki.
Wszytsko kurcze, o czym sie nie napisze, ze matka MOGLABY dla SWOJEGO dziecka zrobic, jest wpedzaniem w stany depresyjne, bo te mateczki to takie wrazliwce, ze tylko wokol nich na paluszkach i zeby tylko sie nie przemeczyly przy tych wymagajacych ponad miare dzieciorach

[201708160922]

Napisane przez Ilsa Lund

A jak odmawiacie kiedy dziecko robi histerię o nic, jednak nie umie się jeszcze porozumieć ? Tzn. np. 2,5 letnie dziecko jeszcze nic nie mówi (bo jego rodzice też nic nie mówią tylko noszą i przytulają, opiekunka prawdopodobnie daje walerianę żeby spał przy niej a kiedy budzi się w nocy to rodzice też chcą żeby spał) i urządza sobie ryki i spazmy gdy ktoś zabierze mu chipsy

Nie znam takiego dziecka.

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;48410149]Nie no, dzwonię jak muszę - jak nie muszę, to też wolę czekać, aż idzie spać. Ale o dzwonieniu przy dziecku już tu było pisane

A cała dyskusja o bliskości jest jak zwykle sprowadzona do dwóch odległych biegunów, albo bujanie aż do 18-tki, albo pozostawienie sobie samemu. Przecież logiczne, że jak dziecko umie inaczej zasypiać, to każdy rodzic chętnie je uczy samodzielności. No ale co, jak nie umie? No to chyba to wypłakiwanie jednak dobre nie jest.



Tzn. ta opiekunka wydaje mi się podejrzana.
Dzieci różne rzeczy robią w różnym tempie, ale żeby się tak w ogóle nie komunikować z 2,5-latkiem to chyba trochę dziwne, nie wiem sama.[/QUOTE]

Norma

Napisane przez Ilsa Lund

Oni byli wkurzeni jak się do małego mówiło czy próbowało bajeczek bo mówili że niemowlę i tak nie rozumie i nie uczy się jeszcze słówek i tak jakoś zostało

Masakra.

Napisane przez Ilsa Lund

Już pomyślicie że w ogóle żartuję ale ta mama się cieszyła ostatnio że znajomi jej mówili że się ma cieszyć że dziecko nie mówi bo jak zacznie gadać to będzie ciągle trajkotać. I tak samo jej mówili z chodzeniem - że będzie musiała biegać. A ja mam wrażenie że tak mówią znajomi którzy się cieszą że inni będą mieć mniej zdolne dzieci czy coś

Mało tego, że rodzice tacy, t jeszcze znajomi idioci

Napisane przez Luba

Chodzi o to wlasnie, ze cala rozmowa jest "generalizujaca", wiec nikt sie nie rozdrabnia na wszelkie mozliwe konfiguracje.
Sama generalizujesz mowiac, ze wiele dzieci ma problemy z zasypianiem. Ja znam i takie i takie.



Moje strasze dziecko od zawsze zasypialo samo.
Ale juz to, ze wieczorem trzeba bylo przeczytac bajeczke, na chwile sie poprzytulac, to wg mnie norma. Zasypial bez obecnosci rodzicow, tyle tylko, ze (dla mnie oczywiscie) wieczorne czytanie to podstawa

Dlatego to, ze dziecko samo zasypia to zadne dziwo, ale juz wydaje mi sie, ze takie 10 czy 20 minut przed snem mozna byloby dziecku poswiecic, bo i czytanie wzbogaca i ten czas przed snem jest wazny w budowaniu bliskosci.

[ajah]

Napisane przez Luba

A powiedzcie mi ajah i ciri, bo jakos nie wpadam na to, w jakiz sposob pisane ze nie nalezaloby: zostawiac wlasnego dziecka placzacego, ze trzeba mu zapewnic mu wiele bliskosci itd, ma wpedzac w depresje

PRZYPOMINAM! ze nie bylo tu pisane o noszeniu dziecka godzinami czy innych "katorgach", ktorymi mozna bardziej wrazliwych wpedzic w spazmy z rozpaczy.


Sama mam dwoje dzieci i to wlasnie to drugie potrzebowalo mega duzo bliskosci, i owszem usypiania, ktore czesto trwalo wiecej niz godzine, wiec owszem, mialam jeszcze starsze do "obrobienia" plus normalnie zyciowe sprawy jak kazdy. I mimo,ze nie jestem psychicznym Herkulesem jakos zapewniwnie WLASNEMU dziecku tego co potrzebuje nie wpedzilo mnie w depresje.

Sorry, ale takie robienie z kobiet mimoz i leluj, ktore maja stany depresyjne od "byle" potrzeby bliskosci dziecka, to mnie to irytuje i dostaje wysypki.
Wszytsko kurcze, o czym sie nie napisze, ze matka MOGLABY dla SWOJEGO dziecka zrobic, jest wpedzaniem w stany depresyjne, bo te mateczki to takie wrazliwce, ze tylko wokol nich na paluszkach i zeby tylko sie nie przemeczyly przy tych wymagajacych ponad miare dzieciorach

Weź przeczytaj jeszcze raz to co napisałam i wypowiedź, do której się odniosłam.

W tej wypowiedzi pojawiły się informacje nieprawdziwe. I tak miałam traumatycznych poród, a pierwsze kilka m-cy życia mojego dziecka też były traumatyczne. Bo ono było olejkiem płaczu, a nosić go nie mogłam cały czas.
Byłam wykończona psychicznie i fizycznie, miałam doła jak stodoła.
Przetrwalam dzięki wsparciu rodziny i siły psychicznej.
Też mi mówiono, że okres płaczu przejdzie, Nie rzeszedl tak jak ciotki mądra rada mówiły.
Takie kwestie warto brać pod uwagę.
Swoją drogą nie odniosłam się negatywnie w żadnym momencie co do tego, dziecku długotrwały płacz szkodzi, nie wspieram się z faktem potrzeby bliskości.
Zwyczajnie nie podoba mi się chora generalizacja i pokazywanie cudnego obrazka, który często cudny nie jest.

[Luba]

Napisane przez ajah

Weź przeczytaj jeszcze raz to co napisałam i wypowiedź, do której się odniosłam.

W tej wypowiedzi pojawiły się informacje nieprawdziwe. I tak miałam traumatycznych poród, a pierwsze kilka m-cy życia mojego dziecka też były traumatyczne. Bo ono było olejkiem płaczu, a nosić go nie mogłam cały czas.
Byłam wykończona psychicznie i fizycznie, miałam doła jak stodoła.
Przetrwalam dzięki wsparciu rodziny i siły psychicznej.
Też mi mówiono, że okres płaczu przejdzie, Nie rzeszedl tak jak ciotki mądra rada mówiły.
Takie kwestie warto brać pod uwagę.
Swoją drogą nie odniosłam się negatywnie w żadnym momencie co do tego, dziecku długotrwały płacz szkodzi, nie wspieram się z faktem potrzeby bliskości.
Zwyczajnie nie podoba mi się chora generalizacja i pokazywanie cudnego obrazka, który często cudny nie jest.

Gdzie ktos napisal ze nosic trzeba caly czas? Tego nie bylo nawet w poscie do ktorego sie odnioslas.
Nie pierwszy raz odnosisz sie negatywnie do takich wypowiedzi i wydaje mi sie, ze masz z tym problem, jestes nadwrazliwa i do zwyklego posta dopisujesz sobie nie wiadmo jakie inntencje.
I zdecyduj sie, najpierw twierdzisz, ze post do ktorego sie odnioslas, moze doprowadzic kogos do depresjji a potem, ze przedstawia cudowny obrazek.
Jestes przewrazliwiona i tyle.

Ja sie nie bede licytowac, kto mial gorzej, ale tez nie mialam latwo i wcale nie uwazam, ze post Wiki (bo to chyba ona tak wpedzala w stany depresyjne ) byl czymkolwieki z tego o co go posadzasz.

[201803111829]

Dziewczyny, nie ma sie co klocic. Luba jest typem czlowieka ktory lubi udowadniac ze zawsze ma racje i ostatnie slowo musi nalezec do niej. Nie znacie sie i juz. Ona sie sie zna.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez _Tinkerbell

Dziewczyny, nie ma sie co klocic. Luba jest typem czlowieka ktory lubi udowadniac ze zawsze ma racje i ostatnie slowo musi nalezec do niej. Nie znacie sie i juz. Ona sie sie zna.

Rzekła Tinkerbell

[Luba]

Napisane przez _Tinkerbell

Dziewczyny, nie ma sie co klocic. Luba jest typem czlowieka ktory lubi udowadniac ze zawsze ma racje i ostatnie slowo musi nalezec do niej. Nie znacie sie i juz. Ona sie sie zna.

Zwykle kazdy tu jest ekspertem, dlaczego ja mam nim nie byc?
A poza tym co to wnosi do rozmowy?

[Nightmare666]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;48409859] To jakaś patola? Waleriana??
Szczerze mówiąc gdyby moje dziecko w wieku 2,5 lat nic nie mówiło, to by mnie trochę martwiło. Przypuszczam, że tu problem jest trochę większy niż spazmy przy chipsach...[/QUOTE]

W rodzinie mam dziecko w wieku 3 lata i 8 miesięcy i nie potrafi powiedzieć 'cześć' a o swoim imieniu już nie wspominam

[ajah]

Napisane przez Luba

Gdzie ktos napisal ze nosic trzeba caly czas? Tego nie bylo nawet w poscie do ktorego sie odnioslas.
Nie pierwszy raz odnosisz sie negatywnie do takich wypowiedzi i wydaje mi sie, ze masz z tym problem, jestes nadwrazliwa i do zwyklego posta dopisujesz sobie nie wiadmo jakie inntencje.
I zdecyduj sie, najpierw twierdzisz, ze post do ktorego sie odnioslas, moze doprowadzic kogos do depresjji a potem, ze przedstawia cudowny obrazek.
Jestes przewrazliwiona i tyle.

Ja sie nie bede licytowac, kto mial gorzej, ale tez nie mialam latwo i wcale nie uwazam, ze post Wiki (bo to chyba ona tak wpedzala w stany depresyjne ) byl czymkolwieki z tego o co go posadzasz.

Nie widzę sensu w słownych przepychankach.
Owszem jestem nadrważliwa jeśli chodzi o przedstawianie spraw jednostronnie, brak czytania ze zrozumieniem.
Poza tym odpuść sobie proszę wycieczki osobiste pod moim adresem.
Przestaje rozumieć o co ci chodzi i mam wrażenie, że dowiesz zamieszanie.
Nie sądzę, by Wika potrzebowała adwokata.

I tak, uważam, że ściskanie kitu o tym, że trudne momenty po prostu mina, wszystko będzie cud miód orzeszki może mieć negatywny wpływ na psychikę młodej matki. Dziwię się, że tak prostych spraw nie rozumiesz.
I

[wika82]

Napisane przez ajah

Nie widzę sensu w słownych przepychankach.
Owszem jestem nadrważliwa jeśli chodzi o przedstawianie spraw jednostronnie, brak czytania ze zrozumieniem.
Poza tym odpuść sobie proszę wycieczki osobiste pod moim adresem.
Przestaje rozumieć o co ci chodzi i mam wrażenie, że dowiesz zamieszanie.
Nie sądzę, by Wika potrzebowała adwokata.

I tak, uważam, że ściskanie kitu o tym, że trudne momenty po prostu mina, wszystko będzie cud miód orzeszki może mieć negatywny wpływ na psychikę młodej matki. Dziwię się, że tak prostych spraw nie rozumiesz.
I

Ależ nigdzie nie pisałam, że miną trudne momenty, no błagam!!!!! Pisałam, że z czasem noszenia będzie mniej, a poza tym też nie pisałam o noszeniu 10 h.
I ppdpisuję się pod Lubą. Luba, udzielam Ci pełnomocnictwa.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

A po drugie - śmiem twierdzić, że w większości wypadków to nie jest wciskanie kitu, bo owszem, u większości dzieci (nie wszystkich - no ale tak jest ze wszystkim) etap wiecznego wiszenia na rękach mija.
Pojawiają się inne problem, oczywiście, no ale jak ktoś się decyduje na dziecko i myśli, że będzie przysłowiowy cud, miód i orzeszki, to.. no cóż mogę powiedzieć. Prawdą jest, że są mniej i bardziej problematyczne egzemplarze, ale też z drugiej strony ja bym tak macierzyństwa nie demonizowała, choć sama czasami łażę po ścianach ze zmęczenia.

[201708160922]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;48417037]Rzekła Tinkerbell [/QUOTE]

[Mijanou]

Sytuacja z dziś- sama nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy już czas umierać.

Siedzę sobie na ławeczce w parku w okienku między wykładami i wcinam spokojnie Marsa. Nikomu nie wadzę i nie przeszkadzam. Nagle podbiega do mnie kilkulatek i wrzeszczy: "Daaaaaaaaj!" i wyciaga łapkę w kierunku batonika. Tłumaczę, że nie mam drugiego. No kurczę, jakbym miała, to bym dała a przecież nadjedzonego nie dam, choćby ze względów higienicznych. No to tłumaczę spokojnie, że niestety, nie mam więcej. A uroczy maluch mnie normalnie obkopał po łydkach. Nadludzkim wręcz wysiłkiem powstrzymałam się od wlepienia potworkowi kilku klapsów, choć nie tykam generalnie cudzych dzieci a przemocą się brzydzę. No nic, odsunęłam się i rozglądam w poszukiwaniu troskliwej mamusi. Jest, a jakże! Papieroska pali sobie i spokojnie patrzy, jak jej pociecha spuszcza mi regularny łomot butem. W końcu nie wytrzymałam i mowię, że dzikie dzieci trzyma się w klatkach albo wychowuje. Mamusia spojrzała na mnie z odrazą: "Nie mogła mu pani dać kawałka tego batonika? Ubyłoby pani coś?"

No ludzie! Co jest nie tak z tym światem, lub ze mną?

[ridja devojka]

Jak czytam takie historie to obawiam się, że z następnym pokoleniem ludzkość wyginie.

[karolca]

Napisane przez ridja devojka

Jak czytam takie historie to obawiam się, że z następnym pokoleniem ludzkość wyginie.

Żadna strata

[NibyNic]

Napisane przez ridja devojka

Jak czytam takie historie to obawiam się, że z następnym pokoleniem ludzkość wyginie.

oj, nie wyginie skoro od małego się uczy o pożywienie walczyc

[201706190936]

Napisane przez Mijanou

Sytuacja z dziś- sama nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy już czas umierać.

Siedzę sobie na ławeczce w parku w okienku między wykładami i wcinam spokojnie Marsa. Nikomu nie wadzę i nie przeszkadzam. Nagle podbiega do mnie kilkulatek i wrzeszczy: "Daaaaaaaaj!" i wyciaga łapkę w kierunku batonika. Tłumaczę, że nie mam drugiego. No kurczę, jakbym miała, to bym dała a przecież nadjedzonego nie dam, choćby ze względów higienicznych. No to tłumaczę spokojnie, że niestety, nie mam więcej. A uroczy maluch mnie normalnie obkopał po łydkach. Nadludzkim wręcz wysiłkiem powstrzymałam się od wlepienia potworkowi kilku klapsów, choć nie tykam generalnie cudzych dzieci a przemocą się brzydzę. No nic, odsunęłam się i rozglądam w poszukiwaniu troskliwej mamusi. Jest, a jakże! Papieroska pali sobie i spokojnie patrzy, jak jej pociecha spuszcza mi regularny łomot butem. W końcu nie wytrzymałam i mowię, że dzikie dzieci trzyma się w klatkach albo wychowuje. Mamusia spojrzała na mnie z odrazą: "Nie mogła mu pani dać kawałka tego batonika? Ubyłoby pani coś?"

No ludzie! Co jest nie tak z tym światem, lub ze mną?

z tobą wszystko jest ok

mam nadzieję że wygarnęłaś mamuśce parę dosadnych zdań

[Mijanou]

Napisane przez Senses Woman

z tobą wszystko jest ok

mam nadzieję że wygarnęłaś mamuśce parę dosadnych zdań

A wiesz, że nie. Nie ma sensu dyskutować z idiotą. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu a potem pokona doświadczeniem, więc poprzestałam na pokręceniu glową. Nie czuję się jakoś zobligowana do wychowywania dorosłych

[201705230905]

Przez takie ''inkubatory'', bo matkami nie można takich kobiet nazwać to aż samej odechciewa mi się mieć dzieci

[Karinio]

Napisane przez Mijanou

Sytuacja z dziś- sama nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy już czas umierać.

Siedzę sobie na ławeczce w parku w okienku między wykładami i wcinam spokojnie Marsa. Nikomu nie wadzę i nie przeszkadzam. Nagle podbiega do mnie kilkulatek i wrzeszczy: "Daaaaaaaaj!" i wyciaga łapkę w kierunku batonika. Tłumaczę, że nie mam drugiego. No kurczę, jakbym miała, to bym dała a przecież nadjedzonego nie dam, choćby ze względów higienicznych. No to tłumaczę spokojnie, że niestety, nie mam więcej. A uroczy maluch mnie normalnie obkopał po łydkach. Nadludzkim wręcz wysiłkiem powstrzymałam się od wlepienia potworkowi kilku klapsów, choć nie tykam generalnie cudzych dzieci a przemocą się brzydzę. No nic, odsunęłam się i rozglądam w poszukiwaniu troskliwej mamusi. Jest, a jakże! Papieroska pali sobie i spokojnie patrzy, jak jej pociecha spuszcza mi regularny łomot butem. W końcu nie wytrzymałam i mowię, że dzikie dzieci trzyma się w klatkach albo wychowuje. Mamusia spojrzała na mnie z odrazą: "Nie mogła mu pani dać kawałka tego batonika? Ubyłoby pani coś?"

No ludzie! Co jest nie tak z tym światem, lub ze mną?

Omg Aż chciało by się napisać rozpuszczony bachorek Noi fajoska mamusia nie ma co,która zareagowała tak a nie inaczej.

[wika82]

Napisane przez malwine55

Przez takie ''inkubatory'', bo matkami nie można takich kobiet nazwać to aż samej odechciewa mi się mieć dzieci

Ale co ma piernik do wiatraka? Jakie wychowanie takie dziecko, przecież sama nie byłabyś taką matką.?

---------- Dopisano o 20:12 ---------- Poprzedni post napisano o 20:10 ----------

Napisane przez Mijanou

Sytuacja z dziś- sama nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, czy już czas umierać.

Siedzę sobie na ławeczce w parku w okienku między wykładami i wcinam spokojnie Marsa. Nikomu nie wadzę i nie przeszkadzam. Nagle podbiega do mnie kilkulatek i wrzeszczy: "Daaaaaaaaj!" i wyciaga łapkę w kierunku batonika. Tłumaczę, że nie mam drugiego. No kurczę, jakbym miała, to bym dała a przecież nadjedzonego nie dam, choćby ze względów higienicznych. No to tłumaczę spokojnie, że niestety, nie mam więcej. A uroczy maluch mnie normalnie obkopał po łydkach. Nadludzkim wręcz wysiłkiem powstrzymałam się od wlepienia potworkowi kilku klapsów, choć nie tykam generalnie cudzych dzieci a przemocą się brzydzę. No nic, odsunęłam się i rozglądam w poszukiwaniu troskliwej mamusi. Jest, a jakże! Papieroska pali sobie i spokojnie patrzy, jak jej pociecha spuszcza mi regularny łomot butem. W końcu nie wytrzymałam i mowię, że dzikie dzieci trzyma się w klatkach albo wychowuje. Mamusia spojrzała na mnie z odrazą: "Nie mogła mu pani dać kawałka tego batonika? Ubyłoby pani coś?"

No ludzie! Co jest nie tak z tym światem, lub ze mną?

Straszne buractwo. Podziwiam Cię, ja bym nakrzyczała na chłopca i na matkę.

[201705230905]

Napisane przez wika82

Ale co ma piernik do wiatraka? Jakie wychowanie takie dziecko, przecież sama nie byłabyś taką matką.?

---------- Dopisano o 20:12 ---------- Poprzedni post napisano o 20:10 ----------



Straszne buractwo. Podziwiam Cię, ja bym nakrzyczała na chłopca i na matkę.

Pewnie nie, ale bałabym się o moje dziecko, że otoczenie takich matek i dzieci mogłoby mieć kiepski wpływ na niego.

[201706190936]

Napisane przez malwine55

Pewnie nie, ale bałabym się o moje dziecko, że otoczenie takich matek i dzieci mogłoby mieć kiepski wpływ na niego.

????

Dziecko w pierwszej kolejności ma w głowie to co ty mu nakładziesz. Kiepski wpływ otoczenia byłby wtedy jakbyś olała wychowanie swego dziecka i nie interesowała się nim. Twoja w tym głowa by być dla niego autorytetem.

[Mojwa]

Napisane przez Senses Woman

????

Dziecko w pierwszej kolejności ma w głowie to co ty mu nakładziesz. Kiepski wpływ otoczenia byłby wtedy jakbyś olała wychowanie swego dziecka i nie interesowała się nim. Twoja w tym głowa by być dla niego autorytetem.

I dlatego nawet wsrod rodzenstwa mozemy obserwowac skrajnie rozne zachowania, nie? ;-)