"moje dziecko będzie operował 90 latek"

[201604181004]

Taki tytuł wątku :P, zakładam go bo wywiązała się dość ciekawa dyskusja, tutaj , apropo tego "kiedy ze sceny zejść". Otóż. 85 letnia lekarka która dyżurowała w szpitalu, naraziła życie dziecka odsyłając go do domu. I tutaj pojawia się pytanie: jaka jest według was górna granica wykonywania niektórych zawodów?
Bo mimo że niektórzy 85 latkowie są podobno w ekstra formie, to raczej niechętnie oddałabym siebie czy nie daj boże dziecko, w ręce chirurga pod 90tkę .
Podobnież z profesorami którzy w XXI wieku nie potrafią obsłużyć komputera a niestety muszą prowadzić zajęcia dydaktyczne (ja się zastanawiam ciągle: po co? czemu nie pozwolić im na działalność stricte naukową. tzn wiem czemu, bo nie ma kasy )

jak to jest według was? jak starego lekarza starałybyście się unikać? jaki macie stosunek do grona pedagogicznego/naukowców?

bo ja, tak jak pisałam w wątku, rozumiem że jeśli jakiś 85-90 letni lekarz jest po prostu niesamowitym specjalistą profesorem, pionierem w swojej dziedzinie i człowiekiem z mega doświadczeniem i poświęca się pracy naukowej bądź ew dydaktycznej. super. no ewentualnie prywatny gabinet. ale taki lekarz na ostrym dyżurze? w pogotowiu? na karetce? jakie jest wasze zdanie?

edit: przypomniało mi się. jeszcze prawo jazdy :P pamiętam jak dziś żenującą sytuację. jechałam drogą asfaltową - ograniczenie do 70, ale nie dało się wyprzedzić. i przede mną dziadek jedzie 40. dostawałam szału. szału.
zajeżdżam do koleżanki a to jej dziadek >_> a prawie zaczęłam trąbić i krzyczeć.

[201607111028]

Napisane przez drabineczka

Taki tytuł wątku :P, zakładam go bo wywiązała się dość ciekawa dyskusja, tutaj , apropo tego "kiedy ze sceny zejść". Otóż. 85 letnia lekarka która dyżurowała w szpitalu, naraziła życie dziecka odsyłając go do domu. I tutaj pojawia się pytanie: jaka jest według was górna granica wykonywania niektórych zawodów?
Bo mimo że niektórzy 85 latkowie są podobno w ekstra formie, to raczej niechętnie oddałabym siebie czy nie daj boże dziecko, w ręce chirurga pod 90tkę .
Podobnież z profesorami którzy w XXI wieku nie potrafią obsłużyć komputera a niestety muszą prowadzić zajęcia dydaktyczne (ja się zastanawiam ciągle: po co? czemu nie pozwolić im na działalność stricte naukową. tzn wiem czemu, bo nie ma kasy )

jak to jest według was? jak starego lekarza starałybyście się unikać? jaki macie stosunek do grona pedagogicznego/naukowców?

bo ja, tak jak pisałam w wątku, rozumiem że jeśli jakiś 85-90 letni lekarz jest po prostu niesamowitym specjalistą profesorem, pionierem w swojej dziedzinie i człowiekiem z mega doświadczeniem i poświęca się pracy naukowej bądź ew dydaktycznej. super. no ewentualnie prywatny gabinet. ale taki lekarz na ostrym dyżurze? w pogotowiu? na karetce? jakie jest wasze zdanie?

Moje jest takie, jak Twoje

[201604181004]

cieszę się jestem ciekawa czy ktoś rozwinie myśli pt "mój 90 mistrz wykładowca" :P bo ja tak jak tam pisałam, jestem z frakcji pt: studia to nie jest całe moje życie i jest mi bardzo miło gdy promotor posiada komórkę i umie obsłużyć komputer

[201607111028]

Napisane przez drabineczka

cieszę się jestem ciekawa czy ktoś rozwinie myśli pt "mój 90 mistrz wykładowca" :P bo ja tak jak tam pisałam, jestem z frakcji pt: studia to nie jest całe moje życie i jest mi bardzo miło gdy promotor posiada komórkę i umie obsłużyć komputer

W sumie, to... może trochę nasze poglądy się różnią. Jeżeli tylko wykłada - ok, niech sobie wykłada, ale nic poza tym. Nie powinien być promotorem, ćwiczeniowcem, egzaminatorem.

[Kalini]

Ja napiszę tak, czemu Ci ludzie po prostu nie pójdą na emeryturę. Pewnie nie jest, aż taka niska. Niech już sobie odpoczną, a nie narażają życie innych. Bo dla mnie taki 90-letni jednak to w sumie jak pijany lekarz.

[201604181004]

okej

wykłady też jeszcze jestem w stanie przeżyć. ale z doświadczenia. one się często nie odbywają. zwłaszcza w zimę jak starszej osobie, albo takiej która ma problemy z poruszaniem się, trudno jest dojechać na uczelnie.
a sekretariat niech se dzwoni na domowy na pewno ktoś odbierze
no ale jeśli chodzi o same wykłady, wykłady i tylko wykłady, okej, przełknę to.

[201607111028]

Napisane przez drabineczka

okej

wykłady też jeszcze jestem w stanie przeżyć. ale z doświadczenia. one się często nie odbywają. zwłaszcza w zimę jak starszej osobie, albo takiej która ma problemy z poruszaniem się, trudno jest dojechać na uczelnie.
a sekretariat niech se dzwoni na domowy na pewno ktoś odbierze
no ale jeśli chodzi o same wykłady, wykłady i tylko wykłady, okej, przełknę to.

U nas starocerkiewnosłowiański wykładał taki dziadzio. Wiedzę oczywiście miał przeogromną, profesor zwyczajny, tylko... przedmiotem nie trafił w nasze gusta. Pamiętam, jak na ostatnim wykładzie zaczął pytać
Nie wyobrażam sobie jednak, że miałby być egzaminatorem.
Jeszcze babunia wykładała opisówkę. Z tym, że ona właśnie sprawdzała egzaminy dwóm grupom i podnosiła im oceny , żeby tylko zdali. Nikt nie miał u niej poprawki. Kochana kobietka, no ale chyba uaktywnił się u niej tryb "babci" (zresztą wszyscy tak ją nazywali) i po prostu zwyczajnie pomagała studentom zdać (tzn. nie dodawała punktów za nic, ale często to, co inni uznawali za błąd - ona punktowała, chodzi o sprawy dyskusyjne). Nie było to sprawiedliwe i dlatego uważam, że osoby w tym wieku na egzaminatorów się nie nadają.

[201609102148]

Przypomniałam sobie dziadka, na oko dwustuletniego, który wtrynil się na pasy i niemal mnie rozjechał. I jeszcze wyzwał. Aż mi się na samą myśl ciśnienie podniosło...

[201604181004]

ja zauważyłam dziwną prawidłowość :P im starszy profesor tym bardziej tkwi w poprzednim ustroju.
palenie papierosów w gabinecie?
norma
nieprzychodzenie?
norma

i tak dalej i tak dalej :P często to jest po prostu przeokropne bo nie rozumieją że jak coś ma datę TO MA DATĘ bo po tej dacie np zamyka się system i nic się nie wprowadzi. "a co mnie tam jakiś system. wpisy będą jak ja będę a ja będę wtedy i wtedy." w domyśle: nie mój problem, co to znaczy ze system komputerowy

kiedyś chyba dużo rzeczy załatwiało się inaczej. ekhm.

[Sun_lover]

Gdybym widziała lekarza który serio jest wiekowy (typu własnie 80 lat) unikałabym jak ognia.
Sama jestem tego przykładem.
Wylądowałam na oddziale dziecięcym, na operacje. Wszystkie dzieci operowała lekarka taka zaraz po studiach, tak wyszlo że mnie jako jedyną profesor, ordynator, 80+... rodzice nawet sie cieszyli ze on a nie młoda dziewczyna.
Wszystkie dzieciaki wyszły po 2-3 dniach, ja zostałam miesiąc w szpitalu i omal nie umarłam a ze skutkami nieudanej operacji zmagam się do dzisiaj i będę się zmagała do końca życia...

[201609102148]

Napisane przez drabineczka

ja zauważyłam dziwną prawidłowość :P im starszy profesor tym bardziej tkwi w poprzednim ustroju.
palenie papierosów w gabinecie?
norma
nieprzychodzenie?
norma

i tak dalej i tak dalej :P często to jest po prostu przeokropne bo nie rozumieją że jak coś ma datę TO MA DATĘ bo po tej dacie np zamyka się system i nic się nie wprowadzi. "a co mnie tam jakiś system. wpisy będą jak ja będę a ja będę wtedy i wtedy." w domyśle: nie mój problem, co to znaczy ze system komputerowy

kiedyś chyba dużo rzeczy załatwiało się inaczej. ekhm.

Mnie tak na pierwszym roku załatwił taki dziadek. Miałam u niego poprawkę ustną kolokwium- warunek był taki (według adiunkta), że musimy (było nas kilkanaście osób) mieć to zdane do jakiegoś tam dnia (powiedzmy 10), inaczej nas nie dopuszczą do egzaminu. Powiedzieliśmy o tym dziadkowi- "proszę państwa, ja tutaj pięćdziesiąt lat byłem kierownikiem, co za bzdury mi tu opowiadają, proszę przyjść we wtorek 13 i normalnie będą państwo dopuszczeni do egzaminu".

A takiego, kierowniczka się nie zgodziła byśmy pisali w pierwszym terminie (20. czy któregoś), chociaż wszyscy zdali to kolokwium śpiewająco. Komentarz dziadka? "oj tam, oj tam, zdacie sobie we wrześniu"

[malgos93]

Napisane przez Sun_lover

Gdybym widziała lekarza który serio jest wiekowy (typu własnie 80 lat) unikałabym jak ognia.
Sama jestem tego przykładem.
Wylądowałam na oddziale dziecięcym, na operacje. Wszystkie dzieci operowała lekarka taka zaraz po studiach, tak wyszlo że mnie jako jedyną profesor, ordynator, 80+... rodzice nawet sie cieszyli ze on a nie młoda dziewczyna.
Wszystkie dzieciaki wyszły po 2-3 dniach, ja zostałam miesiąc w szpitalu i omal nie umarłam a ze skutkami nieudanej operacji zmagam się do dzisiaj i będę się zmagała do końca życia...

Wspolczuje Ci, nie myslalas zeby starac sie o odszkodowanie?

Ja uwazam, ze starsze osoby powinny prowadzic te mlodsze, doradzac - pokazywac swoja wiedze i dzielic sie nia...czy to lekarz, czy wykladowca.

Wyklady ze starszym wykladowca?
Zazwyczaj te osoby maja wiedze,ale nie potrafia jej przekazac bo pamiec juz nie taka i glowa tak samo.. powinni wtedy dac sobie spokoj i wybrac sie na emeryture - bo widze jak wielu cwiczeniowcow w fajny i ciekawy sposob tlumaczy pewne kwestie duzo duzo lepiej niz doswiadczona kadra - a nie maja szans sie rozwijac ..

Lekarz starszy na ostrym dyzurze w szpitalu? Myslalabym bardziej o opcji, ze jest doradca w trudnych przypadkach i kiedy jest potrzebny to telefonicznie sa prowadzone z nim rozmowy lub przyjezdza na konsultacje - na codzien nie widze tego, poniewaz w tym wieku wiele spraw z pewnoscia uniemozliwia bycie 100 procentowo w pelni sil - a co za tym idzie jest duze ryzyko popelnienia bledu - ktore mozna przyplacic czyims zyciem..

Co do prywatnej praktyki lekarskiej - to jesli ktos czuje sie na silach i ma jakis swoj wianuszek pacjentow to czemu nie? Nie chcesz przychodzic do tego doktora - nie przychodzisz.. przynajmniej nie ma on kilkugodzinnych dyzurow, tylko ustala sobie na przyklad 2 dni kiedy przyjmuje i pracuje na wlasny rachunek..

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[201604181004]

no to ja tak samo :P
niestety :P
takie czasy :P
system się zamyka, gości nie przymyka, kto chce kto chce malowane owce, to po terminie sobie można nagwizdać :P

[201607111028]

Kurczę, tak sobie pomyślałam, że ja może tak nie do końca przeciw tym dziadkom, bo u mnie nigdy nie było systemów elektronicznych/zapisywania się na zajęcia przez internet/USOSów. U nas nadal wszystko na papierze

[201604181004]

pfff, przyjdzie na ciebie pora, to wyplujesz swoje słowa :d

[malgos93]

Napisane przez drabineczka

pfff, przyjdzie na ciebie pora, to wyplujesz swoje słowa :d

Zwlaszcza, jak ktos bedzie raz w miesiacu i go nie zlapiesz :-D

Ja studiuje taki kierunek, ze nie ma u mnie problemu z e-mailami :-D
Zastanawiam sie jak jest na innych bo niby jest narzucone od gornie, ze kazdy na platformie ma miec zalozony formularz kontaktowy(polowa nie ma :-D)

[201604181004]

ta jasne. jak ludzie nie wiedzą co to jest platforma edukacyjna, ty się serio łudzisz że ktokolwiek się tam loguje? u nas 2 na 10 przypadków. jedna pani nawet dawała ogłoszenia o jej nieobecności jedna.

[201607111028]

Napisane przez malgos93

Zwlaszcza, jak ktos bedzie raz w miesiacu i go nie zlapiesz :-D

Ja studiuje taki kierunek, ze nie ma u mnie problemu z e-mailami :-D
Zastanawiam sie jak jest na innych bo niby jest narzucone od gornie, ze kazdy na platformie ma miec zalozony formularz kontaktowy(polowa nie ma :-D)

Na mojej uczelni sytuacje typu "przyszliśmy na zajęcia, ale ich nie ma" zdarzają się statystycznie raz-dwa razy w tygodniu ;P

[malgos93]

Napisane przez drabineczka

ta jasne. jak ludzie nie wiedzą co to jest platforma edukacyjna, ty się serio łudzisz że ktokolwiek się tam loguje? u nas 2 na 10 przypadków. jedna pani nawet dawała ogłoszenia o jej nieobecności jedna.

Nieobecnosci? Nawet mi nie mow! Jak rozchorowal sie wfista albo mial jakies zawodowy - to nic nie bylo w aktualnosciach na tej platformie, a wf o 7.30 w poniedzialek !

Tylko dali jak wzial dluzsze zwolnienie i trzeba bylo termin wpisow ustalic i przyjsc :-D

A wfista, nie taki stary, zeby nie umiec sie komputerem obsluzyc albo poinformowac ze go nie bedzie :-P


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[201604181004]

tak.
ale ja niestety cenię swój czas. bom człowiek pracujący.
inny ceni swój czas bo w tym samym czasie ma inne zajęcia.
a inny jedzie 50 km w jedną stronę specjalnie na te zajęcia.
i tak dalej i tak dalej

to o czym pisałam - czasy się zmieniły, studenci to już nie malusia grupka utrzymywana przez państwo w akademiczku. to mrówki w szeregu które niestety ze względu na bzdurne wymagania XXI wieku te studia robią. patrz: ja. już dawno bym przestała studiować i zadowoliła się kierunkiem jakim mam, niesteeeety, nauczyciel to najlepiej jakby 15000 kierunków skończył. i w sumie uczył każdego możliwego przedmiotu

[malgos93]

Napisane przez carolina662

Na mojej uczelni sytuacje typu "przyszliśmy na zajęcia, ale ich nie ma" zdarzają się statystycznie raz-dwa razy w tygodniu ;P

Ja jutro wybieram sie poznac wykladowce co jest raz w miesiacu :-D



Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

---------- Dopisano o 23:07 ---------- Poprzedni post napisano o 23:04 ----------

Napisane przez drabineczka

tak.
ale ja niestety cenię swój czas. bom człowiek pracujący.
inny ceni swój czas bo w tym samym czasie ma inne zajęcia.
a inny jedzie 50 km w jedną stronę specjalnie na te zajęcia.
i tak dalej i tak dalej

to o czym pisałam - czasy się zmieniły, studenci to już nie malusia grupka utrzymywana przez państwo w akademiczku. to mrówki w szeregu które niestety ze względu na bzdurne wymagania XXI wieku te studia robią. patrz: ja. już dawno bym przestała studiować i zadowoliła się kierunkiem jakim mam, niesteeeety, nauczyciel to najlepiej jakby 15000 kierunków skończył. i w sumie uczył każdego możliwego przedmiotu

No niestety..
U mnie sorka od geografii uczyla dodatkowo wosu a podejrzewam, ze na upartego jeszcze by jej cos wcisneli - tak samo jak katechetce (dostala rosyjski) bo kumplowaly sie z dyrektorka.. no tak, ale niestety trzeba byc wszechstronnie uzdolnionym, bo niewiadomo kiedy taka wiedza sie moze przydac

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[201604181004]

to mnie niezmiernie bawi, bo w latach 60-70 ciotki robiły jakieś studium pedagogiczne dwuletnie i heja.
w dzisiejszych czasach 5 lat studiów to jakiś "pierdek" przy tym co cię czeka

[malgos93]

Napisane przez drabineczka

to mnie niezmiernie bawi, bo w latach 60-70 ciotki robiły jakieś studium pedagogiczne dwuletnie i heja.
w dzisiejszych czasach 5 lat studiów to jakiś "pierdek" przy tym co cię czeka

No tak, ciekawe jeszcze gdzie trafisz - to niewdzieczny kawalek chleba - chociaz na studiach mozna sobie porobic jaja ze studentow i jak mialabym uczyc to na studiach moglabym bo jest zupelnie inne podejscie - a co najwazniejsze nieprzymuszony szacunek - bo jak nie szanujesz mnie to ja nie szanuje Ciebie i nikt Cie nie bedzie prosil, zeby zaliczyc przedmiot i tak dalej..
A w szkole jest umoralnianie innych i wchodzenie w czyjes zycie - narzucajac Ci jak masz myslec - ale to raczej temat na osobny watek i zalezy tez od przypadku :P

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[201607111028]

Żeby to jeszcze nauczyciel na jakiś szacunek zasłużył, niet, jeszcze się dowie, że pracuje w najprostszym zawodzie

[201604181004]

nie. na studiach nigdy nie chciałabym uczyć. ode mnie ze studiów wykładowcy z tytułem doktora też uciekali do szkół. z prostego powodu: często masz umowę zlecenie, oddechy na plecach, nieśmiertelne układy i niestety wykładowca wykładowcy baaaardzo nierówny. szkoła to jednak nieco stabilniejsza "impreza".

[malgos93]

Napisane przez drabineczka

nie. na studiach nigdy nie chciałabym uczyć. ode mnie ze studiów wykładowcy z tytułem doktora też uciekali do szkół. z prostego powodu: często masz umowę zlecenie, oddechy na plecach, nieśmiertelne układy i niestety wykładowca wykładowcy baaaardzo nierówny. szkoła to jednak nieco stabilniejsza "impreza".

Aha - nie wiedzialam ze istnieja takie praktyki , byc moze dlatego ze nie siedze w tym temacie i nigdy nie myslalam zeby zostac nauczycielka bo nie mam cierpliwosci do dzieci - jak posiedze dluzej z moim rodzenstwem ciotecznym to glowa mnie boli :-D


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[201604181004]

daj spokój, być młodym wykładowcom który chce zagrzać miejsce, to niczym wbić patyk w mrowisko i wiercić w nim dziurę żeby się zmieścić podczas gdy inne mrówki są zrobione ze stali, żelaza i są uzbrojone w granaty

[2016050952]

Lekarz po 80ce zdecydowanie nie. Po prostu nie wierzę, że człowiek w tym wieku ma siłę i chęć się dokształcać i być na bieżąco. Doświadczenie praktyczne ma pewnie ogromne, ale nie chce mi się wierzyć, że ma sprawność umysłową 45latka.

Poszłam ostatnio prywatnie do laryngologa, a że potrzebowałam wizyty na cito, umówiłam się do pierwszej z brzegu pani. Myślę, że była po 70ce. Na moje pytanie, czy moje dolegliwości wynikają z problemów z tarczycą, czy to kwestia laryngologiczna, zaczęła opowiadać takie głupoty, że miałam poważne wątpliwości, czy w ogóle wie o co pytałam i o czym mówi. Dosłownie pomyślałam, że kobitka odpłynęła.
Także lekarze 70 plus dziękuję, ale nie.
Nauczyciele szkolni - sama nie wiem, myślę że cierpliwość już nie ta.
Prawnicy - absolutnie nie.

[malgos93]

Napisane przez drabineczka

daj spokój, być młodym wykładowcom który chce zagrzać miejsce, to niczym wbić patyk w mrowisko i wiercić w nim dziurę żeby się zmieścić podczas gdy inne mrówki są zrobione ze stali, żelaza i są uzbrojone w granaty

Haha dobitnie wytlumaczylas mi jak to dziala :-D

Ale moje motto od rozpoczecia studiow to ' rzeczy niemozliwe robimy od reki, na cuda trzeba chwilke poczekac ' :-D
A juz z ta liczba nauki zanim osiagnie sie odpowiednia liczbe wiedzy to nie powinni tak przesadzac - dobrym nauczycielem moze byc osoba co skonczyla 2 letnie policealne studium, bo ma ku temu predyspozycje - a niekoniecznie iles tam fakultetow - bo jak przydziela ja jako matematyka do podstawowki a na studiach calkowala i robila inne gorsze rzeczy to jedynie moze udzielac korkow bo tak udaloby sie jej wykorzystac wiedze w pelni w praktyce - a tez obserwowalam nauczycieli i niektorzy nie powinni uczyc w szkole :-P

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[201604181004]

boże co ja napisałam "wykładowcom" ? wtf

wykładowcą miało być.
przepraszam, myślałam o celowniku w liczbie mnogiej.

może ja już spać pójdę