Czlowiek widmo

[martynka89]

Otoz poznalam jakis czas temu mezczyzne. Spotykalismy sie- luzna relacja. Kryl sie ze swoimi danymi a ja w zwiazku z nim nie bylam wiec w dokumenty mu nie zagladalam. Zapytacie pewnie po co sie z nim spotykalam? Byl kompletnie nie w moim typie ale cos mnie w jego osobie zaczelo fascynowac- nie mial zadnych problemow, nigdy sie nad soba nie uzalal, nie opowiadal o zadnych ex, ktore go zranily, czyli calkowite przeciwienstwo wiekszosci facetow, ktorych w zyciu poznalam. Wieczny wesolek.
Ale do rzeczy, ten czlowiek wiedzial, ze cos mnie do niego ciagnie. Mimo tego nie wycofal sie z mojego zycia, nawet gdy ja urywalam kontakt bo podejrzewalam, ze nie jest szczery, on nie dawal mi spokoju i tak dlugo pisal az w koncu sie uginalam i odpowiadalam.
I tak to sie ciagnelo przez x miesiecy az pewnego dnia przepadl jak kamien w wode. Bez zadnego slowa "zegnaj" czy czegokolwiek.

Darujcie sobie teksty o mojej glupocie bo wiem, ze madrze nie postapilam, powinnam byla zakonczyc ta znajomosc duzo wczesniej.

Teraz zastanawiam sie kim tak naprawde byl czlowiek, ktory namacil w moim zyciu i po co wlasciwie to zrobil?

Czy komus z was zdarzylo sie kiedys cos podobnego?

[raita]

Pewnie się nie dowiesz i raczej nie ma sensu analizować.

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Napisane przez martynka89

Otoz poznalam jakis czas temu mezczyzne. Spotykalismy sie- luzna relacja. Kryl sie ze swoimi danymi a ja w zwiazku z nim nie bylam wiec w dokumenty mu nie zagladalam. Zapytacie pewnie po co sie z nim spotykalam? Byl kompletnie nie w moim typie ale cos mnie w jego osobie zaczelo fascynowac- nie mial zadnych problemow, nigdy sie nad soba nie uzalal, nie opowiadal o zadnych ex, ktore go zranily, czyli calkowite przeciwienstwo wiekszosci facetow, ktorych w zyciu poznalam. Wieczny wesolek.
Ale do rzeczy, ten czlowiek wiedzial, ze cos mnie do niego ciagnie. Mimo tego nie wycofal sie z mojego zycia, nawet gdy ja urywalam kontakt bo podejrzewalam, ze nie jest szczery, on nie dawal mi spokoju i tak dlugo pisal az w koncu sie uginalam i odpowiadalam.
I tak to sie ciagnelo przez x miesiecy az pewnego dnia przepadl jak kamien w wode. Bez zadnego slowa "zegnaj" czy czegokolwiek.

Darujcie sobie teksty o mojej glupocie bo wiem, ze madrze nie postapilam, powinnam byla zakonczyc ta znajomosc duzo wczesniej.

Teraz zastanawiam sie kim tak naprawde byl czlowiek, ktory namacil w moim zyciu i po co wlasciwie to zrobil?

Czy komus z was zdarzylo sie kiedys cos podobnego?

Ale co znaczy, że krył się z danymi? Nie znałaś jego imienia i nazwiska?

[elektrokot]

[1=c640cdfa886255292692728 c9c3f51a456c1754b_657ce90 228a24;49441996]Ale co znaczy, że krył się z danymi? Nie znałaś jego imienia i nazwiska?[/QUOTE]

Otóż to Podstawowe pytanie: co w ogóle o nim wiesz? No chyba podczas wspólnego spędzania czasu musiałaś-chcąc nie chcąc-czegoś się o nim dowiedzieć.

[martynka89]

Napisane przez elektrokot

Otóż to Podstawowe pytanie: co w ogóle o nim wiesz? No chyba podczas wspólnego spędzania czasu musiałaś-chcąc nie chcąc-czegoś się o nim dowiedzieć.

Owszem dowiedzialam sie. Pytanie na ile to byla prawda.
Imie oczywiscie ze znam, nazwisko- skrywana tajemnica (co nie znaczy, ze nie pytalam), sila rzeczy dowiedzialam sie gdzie pracuje. Opowiadal o sobie sporo, jednak z czasem doszlam do wniosku, ze niewiele z tego bylo prawda.

[skazana_na_bluesa]

miałam identyczną sytuację. identyczną.
okazało się, że facet ma żonę i kochanki na boku. przestał się odzywać jak żona wykryła jego zdrady i kazała mu to zakończyć.

[martynka89]

Napisane przez skazana_na_bluesa

miałam identyczną sytuację. identyczną.
okazało się, że facet ma żonę i kochanki na boku. przestał się odzywać jak żona wykryła jego zdrady i kazała mu to zakończyć.

Czyli nie on jeden gra w ten sposob.

A wiesz, ze pierwsze co mi na mysl przyszlo po jego dziwnym zachowaniu to wlasnie zona? Ale on sie caly czas wypieral, ze nikogo nie ma.

[ytaaa]

Napisane przez martynka89

Czyli nie on jeden gra w ten sposob.

A wiesz, ze pierwsze co mi na mysl przyszlo po jego dziwnym zachowaniu to wlasnie zona? Ale on sie caly czas wypieral, ze nikogo nie ma.

Powiedzieć można wszystko jak nie znasz jego imienia i nazwiska.

Może nie żona, ale inna kobieta na pewno.

[Keket]

Moze jest jakims komandosem i pojechal na misje

[raita]

Napisane przez martynka89

Czyli nie on jeden gra w ten sposob.

A wiesz, ze pierwsze co mi na mysl przyszlo po jego dziwnym zachowaniu to wlasnie zona? Ale on sie caly czas wypieral, ze nikogo nie ma.

No logiczne, że się nie przyzna. Na tym właśnie polega cała zabawa w "obcego".

[martynka89]

Napisane przez ytaaa

Powiedzieć można wszystko jak nie znasz jego imienia i nazwiska.

Może nie żona, ale inna kobieta na pewno.

Ja obstawiam zone. Sytuacja nie miala miejsca w Polsce. On kilka lat byl za granica, nie wiem czy dziewczynie chcialoby sie czekac na niego kilka lat, raczej by tu przyjechala z nim.
Wyglada na to, ze ma zone i dziecko/ dzieci i pewnie zona z dzieciakami czekala az jej "wierny" ukochany wroci z pracy za granica
Teraz wrocil do kraju wiec i "zapadl sie pod ziemie". Tego, ze wrocil akurat jestem pewna.

---------- Dopisano o 21:01 ---------- Poprzedni post napisano o 20:56 ----------

Napisane przez Keket

Moze jest jakims komandosem i pojechal na misje

Akurat tego, kim jest z zawodu, jestem pewna na 100%

[ARAKSJEL]

A może to szpieg był ,wykonał zadanie i wrócił hmmm















_________________________ ____________________

[ytaaa]

Facet się nudził to szukał nowych wrażeń. Olać kolesia

[skazana_na_bluesa]

o tej całej sytuacji mogłabym napisać książkę, niestety.

na początku nie wiedziałam, co jest grane jak zniknął. numer ze znikaniem zrobił mi dwa razy, odstęp czasowy wynosił kilka miesięcy. za każdym razem kajał się i wymyślał jakieś bajeczki. za trzecim podejściem dowiedziałam się wszystkiego. ba, nawet poznałam jego żonę.

[martynka89]

Napisane przez skazana_na_bluesa

o tej całej sytuacji mogłabym napisać książkę, niestety.

na początku nie wiedziałam, co jest grane jak zniknął. numer ze znikaniem zrobił mi dwa razy, odstęp czasowy wynosił kilka miesięcy. za każdym razem kajał się i wymyślał jakieś bajeczki. za trzecim podejściem dowiedziałam się wszystkiego. ba, nawet poznałam jego żonę.

Zazdroszcze Ci tego, ze w koncu poznalas prawde. Ja z "moim" amantem nie chce miec juz nic wspolnego, ale wlasnie to mnie gryzie, ze prawdopodobnie nigdy prawdy o nim nie poznam. Tak sie kamufluje, ze jest wrecz nierealne znalezienie jakichkolwiek informacji na jego temat.

Takie kwiatki odstawial, ze az glowa boli. Jak widzial, ze cos mnie zaczyna do niego ciagnac, to wymyslil sobie urlop w PL. Z biegiem czasu domyslilam sie, ze on na zadnym urlopie wtedy nie byl. A jeszcze tak ladnie sie tlumaczyl, ze przeciez gdyby mial zone, to by do mnie nie pisal bedac na urlopie bo bylby z nia.

[skazana_na_bluesa]

u mnie sprawa ciągnęła się trochę ponad rok.

[martynka89]

Napisane przez skazana_na_bluesa

u mnie sprawa ciągnęła się trochę ponad rok.

U mnie rowne pol roku. Ale sie juz niczego nie dowiem, bo juz sie nie odezwie. Wyjechal na stale.
Nie ubolewam nad jego wyjazdem tylko nad swoja niewiedza na jego temat.
Niestety ja z tych co wola poznac najgorsza prawde niz zyc w nieswiadomosci.

[skazana_na_bluesa]

ja też tak mam. i jak dowiedziałam się prawdy to czułam się jak po praniu mózgu

[fast_n_furious]

Dobry agent! Jeśli jesteś barrrdzo ciekawa, kto zacz, wyjścia są dwa (piszę bez złośliwości ) - jeśli masz dużo pieniędzy - naślij na niego detektywa. Jeśli masz mało - napisz o nim powieść, wydaj, sprzedaj, a potem naślij detektywa... Ewentualnie - jeśli jesteś bardzo zdesperowana, a wiesz, skąd pochodzi - opublikuj jego zdjęcie (zakładam, że jakieś masz) na kilku forach czy grupach o jego miejscowości... Może się znajdzie ktoś, kto pana rozpozna

[martynka89]

Napisane przez skazana_na_bluesa

ja też tak mam. i jak dowiedziałam się prawdy to czułam się jak po praniu mózgu

Ja znajac siebie wiem, ze chocbym nie wiem czego sie dowiedziala to odczulabym ulge.

Napisane przez fast_n_furious

Dobry agent! Jeśli jesteś barrrdzo ciekawa, kto zacz, wyjścia są dwa (piszę bez złośliwości ) - jeśli masz dużo pieniędzy - naślij na niego detektywa. Jeśli masz mało - napisz o nim powieść, wydaj, sprzedaj, a potem naślij detektywa... Ewentualnie - jeśli jesteś bardzo zdesperowana, a wiesz, skąd pochodzi - opublikuj jego zdjęcie (zakładam, że jakieś masz) na kilku forach czy grupach o jego miejscowości... Może się znajdzie ktoś, kto pana rozpozna

Mam zdjecie, oczywiscie. Ale nie jestem zdesperowana, zeby robic z siebie idiotke i publikowac jego zdjecie w necie. Nawet gdybym chciala, to wiedzialby, ze to ja. Nawkrecalby sobie jeszcze, ze szukam go bo sie zakochalam a nie to jest moim celem zeby dac gburowi satysfakcje.
Po drugie nie mam 100% pewnosci, ze pochodzi z tego a nie innego miasta. W innych kwestiach klamal to w tej tez mogl.

Mam nadzieje, ze prawda wyjdzie kiedys, przypadkiem...

[skazana_na_bluesa]

ja przeszperałam mocno google i udało mi się wyciągnąć jakieś szczątkowe informacje.

[martynka89]

Napisane przez skazana_na_bluesa

ja przeszperałam mocno google i udało mi się wyciągnąć jakieś szczątkowe informacje.

Po "moim" zadnego sladu. Nawet zdj w google wrzucialm i nic. Dlatego tytul watku taki a nie inny bo ten czlowiek praktycznie nigdzie nie istnieje. Byl i zniknal. Pierwszy raz sie z takim czyms spotkalam, nie wiem jak duzo ma do ukrycia skoro az tak sie kamufluje.

[Klaudiad18]

mioalam PODOBNĄ sytuacje, z tym ze ja tego czlowieka nigdy nie spotkalam, ale fenomenalnie mi sie z nim rozmawiało, wysylal zdjecia, opowiadal o swojej rodzinie, znajomych, pracy ale chyba nic nie jest prawda, bo... UWAGA UWAGA mial podobno kolege, ktory jak sie okazało... MIAŁ TAKA SAMA HISTORIE TYLKO ZMIENIONE DANE dowiedzialam sie o tym, bo napisala do mnie dziewczyna czy znam tego i tego a ja ze no "znam" a ona ze ten 2 robi z nia tak samo itp i zaczela opowiadac fakty z jego zycia, identyczne co do tego mojego takze tego... nie wiem skad tyle debili na swiecie ale nic nie poradzimy

[Issabele]

Haha widzę ze nie tylko ja dałam się tak oszukać. Tez miałam takiego kwiatka. Mieszkaliśmy za granicą. Tam go poznałam. Choć znałam jego dane i to ze jest rozwodnikiem i ma dziecko to wiele kwiatków wyszło później. Nigdy się do pracy nie brał. Ciągle chciał robić jakieś przekręty i znajdować sposoby by zarobić a się nie narobić. Wykorzystywał mnie prawie pół roku a ja głupia mu wierzyłam. Nie miałam powodów do sprawdzenia dlaczego ma inne nazwisko na Facebooku. Tłumaczenia ze była żona go śledzi uznałam za słuszne. Mimo że czasem z nią pisał na tym Facebooku (taka głupia bylam). Również gdy dostawał dokumenty i było napisane w obcym języku "zonaty" to wierzyłam mu ze to znaczy "rozwodnik"! (Wtedy jeszcze nie znałam języka ) Nie pomyślałam żeby sprawdzić w słowniku. Teraz juz wiem. Znikł nagle. Dostał list z sądu ze zona go podobno po sądach ciaga. Okej. No I więcej nie wrócił. Zadzwonił z więzienia ze go zamknęli. Dalej trzymał i kłamał ze to przez żonę. Dowiedziałam się od rodziny ze ukradł kilkanaście tysięcy zł. Okradł i oszukiwał przez internet. No i żałuję bo zostawił mnie bez żadnych pieniędzy. Taka głupia byłam.

[Terrence]

O takim kimś najlepiej jak najszybciej zapomnieć. Ciach.

[201803290936]

Powiem Wam, że ja miałam kiedyś takiego faceta-widmo. Może nie aż tak, że nazwiska nie znałam, ale 1. nie przedstawiał mnie nikomu (raz jakiemuś koledze, który sam wyglądał na niezłego kombinatora), 2. woził po jakichś odległych knajpach i restauracjach, 3. nie chciał poznać nikogo z moich znajomych, 4. w sumie wszystko co o nim wiedziałam, to były jego opowieści, jego wersja zdarzeń... Rzekomo był "wdowcem" (tzn. nie mieli ślubu, ale byli w wieloletnim związku, mieli dziecko). Tylko teraz, z perspektywy lat, mocno się zastanawiam nad faktem, czy ona naprawdę nie żyła i czy przypadkiem nie została uśmiercona na potrzeby romansu, bo facet miał typowe, podręcznikowe wręcz zachowania faceta, który zdradza. Nigdy się nie dowiem.

[martynka89]

Napisane przez Doris1981

Powiem Wam, że ja miałam kiedyś takiego faceta-widmo. Może nie aż tak, że nazwiska nie znałam, ale 1. nie przedstawiał mnie nikomu (raz jakiemuś koledze, który sam wyglądał na niezłego kombinatora), 2. woził po jakichś odległych knajpach i restauracjach, 3. nie chciał poznać nikogo z moich znajomych, 4. w sumie wszystko co o nim wiedziałam, to były jego opowieści, jego wersja zdarzeń... Rzekomo był "wdowcem" (tzn. nie mieli ślubu, ale byli w wieloletnim związku, mieli dziecko). Tylko teraz, z perspektywy lat, mocno się zastanawiam nad faktem, czy ona naprawdę nie żyła i czy przypadkiem nie została uśmiercona na potrzeby romansu, bo facet miał typowe, podręcznikowe wręcz zachowania faceta, który zdradza. Nigdy się nie dowiem.

Pdejrzewam, ze zone usmiercil na potrzeby romansu a ona biedna nawet nie wie, ze "nie zyje".

U mnie tez bylo dziwne to, ze zaden jego kolega nie mogl sie o mnie dowiedziec. Jak ktorys do niego zadzwonil gdy siedzielismy razem, to musialam siedziec cicho bo on "nie chce plotek".

Tak mi sie jedna rzecz przypomniala. On czasem opowiadal o koledze, ktory mial na imie tak samo jak on. Opowiadal o nim historie. A pozniej zaczelam sie zastanawiac czy ten kolega to nie przypadkiem jego drugie "ja". Kolega podobno ma sie niedlugo rozwodzic. Nie wiem czy on nie pojechal do kraju zeby sie rozwiesc. Jesli tak, to wspolczuje jego zonie, ze nigdy sie nie dowie co on tu wyprawial, wszak dowody na to jakiego wiernego ma meza przydalaby sie jej w takiej sytuacji.

[suszarka]

Napisane przez martynka89

Po "moim" zadnego sladu. Nawet zdj w google wrzucialm i nic. Dlatego tytul watku taki a nie inny bo ten czlowiek praktycznie nigdzie nie istnieje. Byl i zniknal. Pierwszy raz sie z takim czyms spotkalam, nie wiem jak duzo ma do ukrycia skoro az tak sie kamufluje.

naturę babiarza i rodzinę najczęściej.

[201803290936]

Napisane przez martynka89

(...)
U mnie tez bylo dziwne to, ze zaden jego kolega nie mogl sie o mnie dowiedziec. Jak ktorys do niego zadzwonil gdy siedzielismy razem, to musialam siedziec cicho bo on "nie chce plotek".
(...)

Tak, "nie chcę plotek, nie chcę żeby sąsiedzi gadali, że się z kimś spotykam, nieważne, że ona nie żyje od kilku lat, ale wiesz jak ludzie mnie wezmą na języki, to potem i do jej rodziny dojdzie...". Ble ble ble. A z drugiej strony raz łezkę uronił, jak leciała "ich" piosenka w radiu, więc wersję o nieżyjącej partnerce kupiłam bez zbędnych pytań. Dopiero po latach od rozstania mnie tchnęło, że skoro kłamał w tylu kwestiach, to może w tej również. Cóż, pewnie się nigdy nie dowiem.

[2016070953]

albo facet jest żonaty/albo pracuje w służbach/ albo jakiś chory/albo motoryczny wstrętny kłamczuch/albo oszust/albo z jakiejś sekty.
W każdym razie mega chora akcja.