Co robić Wigilia

[tyene]

Masz psychopatyczną, chorą, toksyczną matkę.

Serio.

Moim zdaniem ochłodzenie kontaktów i zerwanie pępowiny to najlepsze, co możesz zrobić.

[201607050913]

Napisane przez justynka333

Troll jak nic
Jaka normalna kochająca matka by tak postąpiła??? Można iść do swojej rodziny i rodziny męża ale RAZEM!!! A jeżeli to prawda... współczuję Ci autorko ja od takiej rodzicielki bym zwiała gdzie pieprz rośnie. Uświadom jej może jak naprawdę jest, i że sprawia Ci przykrość swoimi warunkami.
Serio nie wierzę że to prawda

Nie wiem czemu Cię to tak dziwi. Matki, ojcowie i teściowie potrafią takie jazdy robić że wątek autorki to pikuś.

[tyene]

Napisane przez mineralka bez gazu

Nie wiem czemu Cię to tak dziwi. Matki, ojcowie i teściowie potrafią takie jazdy robić że wątek autorki to pikuś.

I z takimi ludźmi zrywa się kontakt, albo co najmniej go ochładza.

[candy111]

Autorko takiej relacji jaka panuje u Ciebie to ja nie ogarniam. Jak dla mnie jedyna osoba, która ma problem ze sobą to Twoja mama. Nie rozumiem jej zachowania. Mogłaby zrobić wigilię o 18:30 żeby również Twój mąż zdążył. Taka głodna będzie, że nie wytrzyma 2,5 godziny czy co ? Po wigilii u mamy moglibyście jeszcze pojechać na wigilię do teściów.

Napisane przez Doris1981

Może Cię to zszokuje, ale przynajmniej dla mnie mąż jest nr 1. Potem dopiero inni, w tym moi rodzice. Dlaczego? Rodziców nie wybierałam, natomiast męża wybrałam i uczyniłam go partnerem na życie. Gdybym nie czuła, że jest dla mnie najbliższy i najważniejszy na świecie, to nie byłby moim facetem (w tym mężem). To jest teraz moja podstawowa rodzina. I to z mężem ustalam ważne i mniej ważne sprawy. Oraz kwestie drażliwe.

Dokładnie takie podejście ma moja mama i próbuje to również mi przekazać. Ale do mnie jakoś nie może dotrzeć, że rodziców mam postawić na 2 miejscu

[madana]

Napisane przez candy111

Autorko takiej relacji jaka panuje u Ciebie to ja nie ogarniam. Jak dla mnie jedyna osoba, która ma problem ze sobą to Twoja mama. Nie rozumiem jej zachowania. Mogłaby zrobić wigilię o 18:30 żeby również Twój mąż zdążył. Taka głodna będzie, że nie wytrzyma 2,5 godziny czy co ? Po wigilii u mamy moglibyście jeszcze pojechać na wigilię do teściów.




Dokładnie takie podejście ma moja mama i próbuje to również mi przekazać. Ale do mnie jakoś nie może dotrzeć, że rodziców mam postawić na 2 miejscu

- ale postawić na drugim miejscu nie oznacza= olać rodziców/odrzucić rodziców/nie kochać rodziców, ale oznacza, że w dorosłym i samodzielnym życiu podstawowe dla małżeństwa (lub związku na serio, gdzie nie chcą mieć ślubu) ich decyzje/wybory/plany są na pierwszym miejscu, a nie robi się rzeczy dla pary ważnych, bo "mamusia chce i mówi, ze jak nie posłucha, to ona umrze". Chodzi o priorytety, a jeśli do tego to przekazuje Ci twoja matka, to masz mądrą matkę.

[candy111]

Napisane przez madana

- ale postawić na drugim miejscu nie oznacza= olać rodziców/odrzucić rodziców/nie kochać rodziców, ale oznacza, że w dorosłym i samodzielnym życiu podstawowe dla małżeństwa (lub związku na serio, gdzie nie chcą mieć ślubu) ich decyzje/wybory/plany są na pierwszym miejscu, a nie robi się rzeczy dla pary ważnych, bo "mamusia chce i mówi, ze jak nie posłucha, to ona umrze". Chodzi o priorytety, a jeśli do tego to przekazuje Ci twoja matka, to masz mądrą matkę.

Zawsze żyłam podejściem "matkę i ojca ma się jednych" a męża zawsze można zmienić.
Teraz gdy jestem z Tż i planuję ślub. Powoli zaczynam zmieniać myślenie ale naprawdę mi ciężko. Może ma to znaczenie, że jestem jedynaczką i mam bardzo dobre relacje z rodzicami

[Narrhien]

Napisane przez candy111

Zawsze żyłam podejściem "matkę i ojca ma się jednych" a męża zawsze można zmienić.
Teraz gdy jestem z Tż i planuję ślub. Powoli zaczynam zmieniać myślenie ale naprawdę mi ciężko. Może ma to znaczenie, że jestem jedynaczką i mam bardzo dobre relacje z rodzicami

Wiesz co, powiem ci tak - gdybym była na miejscu twojego partnera, niemiło by mi było czytając słowa "matkę i ojca ma się jednych, a męża zawsze można zmienić".

Ani z matką, ani z ojcem ślubu nie weźmiesz, reszty życia nie spędzisz, bo jeśli wszystko potoczy się naturalnie, to oni umrą pierwsi, a ty zostaniesz sama.
Matka i ojciec są tylko jedni, to jest oczywistość wynikająca z praw natury, ale te same prawa nakazują łączyć się w pary i płodzić własne potomstwo. To jest normalne, że "młode" w pewnym momencie opuszcza gniazdo.

Twoja mama ma słuszne podejście i powinnaś jej posłuchać, jeśli planujesz ślub

[madana]

Napisane przez candy111

Zawsze żyłam podejściem "matkę i ojca ma się jednych" a męża zawsze można zmienić.
Teraz gdy jestem z Tż i planuję ślub. Powoli zaczynam zmieniać myślenie ale naprawdę mi ciężko. Może ma to znaczenie, że jestem jedynaczką i mam bardzo dobre relacje z rodzicami

- czyli co? Nie wyszedłszy nawet raz za mąż, zakładasz, ze równie dobrze może to być mąż nr 2/3 czy nr 5? Dla mnie to kompletnie niezrozumiałe widzenie związku na serio.
I wiesz, tak się stało,że nie mam żyjących już ani rodziców, ani teściów - i nie umarli oni jako starzy ludzie, więc takie podejście "rodziców ma się jednych, a mężów można wymienić"- znaczy, że zamykasz sobie drogę do dobrego i stabilnego związku, w którym oboje dla siebie jesteście najważniejsi- i nikt nie mówi, że od rodziców się należy odciąć się(no chyba że jacyś toksyczni czy patologiczni na maksa) , ale nauczyć się stworzyć swoją własną rodzinę.

[201607110949]

Napisane przez candy111

Zawsze żyłam podejściem "matkę i ojca ma się jednych" a męża zawsze można zmienić.
Teraz gdy jestem z Tż i planuję ślub. Powoli zaczynam zmieniać myślenie ale naprawdę mi ciężko. Może ma to znaczenie, że jestem jedynaczką i mam bardzo dobre relacje z rodzicami

Całe szczęście. Życie w trójkącie z rodzicami to koszmar, z tego co czytam na wizażu i obserwuję wokół. Słuchaj mamy bo mądrze mówi.

[tyene]

To małżonek musi być na pierwszym miejscu. Przed rodzicami i przed dziećmi. To małżonka wybierasz na całe życie i na zawsze. Z domu rodzinnego odchodzisz i swoje dzieci też wychowujesz tak, żeby wyfrunęły na swoje. Ale małżonek i relacja małżeństwa to ma być właśnie ta relacja, którą sam wybierasz, która jest na zawsze, która zakłada wybór i wolę. Rodziców się nie wybiera, dzieci się wychowuje, ale też nie wybiera. Natomiast małżonek to jest ta jedna, jedyna specjalna osoba, która ma dzielić z Tobą życie.

[201803290936]

Napisane przez madana

- czyli co? Nie wyszedłszy nawet raz za mąż, zakładasz, ze równie dobrze może to być mąż nr 2/3 czy nr 5? Dla mnie to kompletnie niezrozumiałe widzenie związku na serio.
I wiesz, tak się stało,że nie mam żyjących już ani rodziców, ani teściów - i nie umarli oni jako starzy ludzie, więc takie podejście "rodziców ma się jednych, a mężów można wymienić"- znaczy, że zamykasz sobie drogę do dobrego i stabilnego związku, w którym oboje dla siebie jesteście najważniejsi- i nikt nie mówi, że od rodziców się należy odciąć się(no chyba że jacyś toksyczni czy patologiczni na maksa) , ale nauczyć się stworzyć swoją własną rodzinę.

Dla mnie również. Rozumiem, że sobie można tak zażartować między sobą, ale jeżeli w duchu ma się na poważnie takie myślenie to... życzę związkowi powodzenia.

[Hultaj]

pikuś w tym, że nie potrzebujesz żadnych argumentów, masz męża i z nim takie rzeczy ustalasz, matkę tylko informujesz i możesz w ramach sprawienia jej przyjemności posiedzieć z nią dłużej ale to nie oznacza, że masz zaniedbywać siebie i męża, swoją nową rodzinę, i skoro tego nie rozumiesz to nasuwa się pytanie, co Ty robisz w małżeństwie, skoro jesteś taka niedojrzała.

[Broszka1]

Witajcie,
a co mnie poradzicie? Maż obraził się na mnie ponad rok temu, nie siądzie ze mną i synem do stołu wigilijnego, musze go zostawić samego, co robić? mam podobne odczucia jak Lunola. Ciężki czas.

[201607040940]

Napisane przez Broszka1

Witajcie,
a co mnie poradzicie? Maż obraził się na mnie ponad rok temu, nie siądzie ze mną i synem do stołu wigilijnego, musze go zostawić samego, co robić? mam podobne odczucia jak Lunola. Ciężki czas.

dlaczego obraził się na Ciebie i Waszego syna że nie chce usiąść do wigilijnego stołu?

[201803290936]

Napisane przez Broszka1

Witajcie,
a co mnie poradzicie? Maż obraził się na mnie ponad rok temu, nie siądzie ze mną i synem do stołu wigilijnego, musze go zostawić samego, co robić? mam podobne odczucia jak Lunola. Ciężki czas.

Żyjesz z obrażonym od roku facetem (zapewne nie pierwszy taki numer)? I jak długo tak jeszcze zamierzasz? Chyba Wigilia i siadanie razem do stołu jest tu NAJMNIEJSZYM problemem.

[Broszka1]

bo zawsze dyrygował dziećmi, obojgiem, nawet obecnie dorosłych dzieci, w końcu się "postawiły" a ja zostałam oskarzona o przerost uczuć macierzyńskich i zmuszona ten rok temnu do dokonania wyboru on albo dzieci wybrałam dzieci, ale jakoś nadal cierpię

---------- Dopisano o 11:25 ---------- Poprzedni post napisano o 11:18 ----------

a żyję, bo dobiegam 60-tki, a razem z nim jestem od 16 roku życia, trudny odwyk teraz

[201803290936]

Napisane przez Broszka1

bo zawsze dyrygował dziećmi, obojgiem, nawet obecnie dorosłych dzieci, w końcu się "postawiły" a ja zostałam oskarzona o przerost uczuć macierzyńskich i zmuszona ten rok temnu do dokonania wyboru on albo dzieci wybrałam dzieci, ale jakoś nadal cierpię

Olej, dorosłego człowieka nie zmienisz. Bo z tego, co piszesz pan mąż od dawna był do d... ojcem i mężem, a nagle przykro, "bo święta". Cóż, efekty naszych własnych wyborów czasami są przykre.

[201607040940]

Napisane przez Broszka1

bo zawsze dyrygował dziećmi, obojgiem, nawet obecnie dorosłych dzieci, w końcu się "postawiły" a ja zostałam oskarzona o przerost uczuć macierzyńskich i zmuszona ten rok temnu do dokonania wyboru on albo dzieci wybrałam dzieci, ale jakoś nadal cierpię
a żyję, bo dobiegam 60-tki, a razem z nim jestem od 16 roku życia, trudny odwyk teraz

gratuluję odwagi , mało która kobieta w wieku 60 lat miałaby silę zmieniać coś w życiu. Super ze zdecydowałaś się. Nie oglądaj się na to stare dziadzisko (wiem że widzisz w nim tego chłopaka którego kochałaś). Zrób wigilię z synem, odwiedź swoje 2 gie dziecko, w 2gi dzień świąt idź do znajomych. Będzie miło, bez złości i złośliwości.

A dziad niech siedzi sobie sam.

[201803290936]

Napisane przez Gosiaczek1969

(...)
A dziad niech siedzi sobie sam.

Dokładnie.

[Barbarella05]

Zgadzam się Gosiaczek.
Co do Autorki wątku, kwestia Wigilii to prosta sprawa - najpierw kilka godzin u mamy ( razem z mężem, bez męża bym chyba nie przyszła tym bardziej po sposobie jakim matka Cie szantazuje, kategorycznie bym oznajmiła- albo ja i mąż albo żadne z nas i zostaniesz na święta sama), a pózniej do Teściów. To sa Wasze święta a nie Twojej Matki. Jesteś dorosła, masz męża, mąż to Twoja rodzina, numer 1. Z nim spedzaszświeta, one sa wasze.
Mnie ciekawi czemu nie chcesz rozmawiać z mężem na ten temat- zakładam, ze pewnie męża denerwuje Teściowa i jej podejście do własnej córki. Mnie tez to by denerwowało. Rozmowa z mężem i ustalenie co i jak to podstawa. Wyjdzie wszystko z Wigilia w praniu.



Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Candy_lips]

Napisane przez tyene

I z takimi ludźmi zrywa się kontakt, albo co najmniej go ochładza.

Zgadzam się.

A najgorsze jest to, że autorko jesteś mężatką, a wybacz Twój post brzmi jak dylemat nastolatki. Po ślubie jednak to mąż powinien być najważniejszy i wtedy jego rodzina to też Twoja rodzina, więc oczywiste jest, że skoro można to warto odwiedzić choć na trochę teściów w Wigilię itp. Jak jest możliwość, to dlaczego nie? Chcesz, by mąż sam jechał? To naprawdę bez sensu. Jak ludzie nie są jeszcze małżeństwem to też inaczej, ja z moim facetem jeszcze Wigilii nie spędzam, tylko resztę świąt od 25 grudnia włącznie ale niewątpliwie wkrótce to się zmieni, bo staż już długi (6 lat), traktujemy się na poważnie i chcemy tego, a po ślubie to już tym bardziej razem całe święta już, trochę tu, trochę u jego rodziców. Warto byś przecięła pępowinę autorko, a Twoja mama zachowuje się naprawdę egoistycznie. Ja bym powiedziała twardo co o tym myślę.

---------- Dopisano o 22:46 ---------- Poprzedni post napisano o 22:44 ----------

Napisane przez Barbarella05

Zgadzam się Gosiaczek.
Co do Autorki wątku, kwestia Wigilii to prosta sprawa - najpierw kilka godzin u mamy ( razem z mężem, bez męża bym chyba nie przyszła tym bardziej po sposobie jakim matka Cie szantazuje, kategorycznie bym oznajmiła- albo ja i mąż albo żadne z nas i zostaniesz na święta sama), a pózniej do Teściów. To sa Wasze święta a nie Twojej Matki. Jesteś dorosła, masz męża, mąż to Twoja rodzina, numer 1. Z nim spedzaszświeta, one sa wasze.
Mnie ciekawi czemu nie chcesz rozmawiać z mężem na ten temat- zakładam, ze pewnie męża denerwuje Teściowa i jej podejście do własnej córki. Mnie tez to by denerwowało. Rozmowa z mężem i ustalenie co i jak to podstawa. Wyjdzie wszystko z Wigilia w praniu.



Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Zgadzam się, też bym powiedziała mamie, że albo ja i mąż albo wcale. Co za szantaże...

---------- Dopisano o 22:53 ---------- Poprzedni post napisano o 22:46 ----------

Napisane przez koniecswiatam

wiem, że problem wydaje się błahy, ale mając na jednej szali mamę i męża sytuacja znacznie komplikuje się...
Jestem osobą dorosłą mam swój rozum, ale co robić w tej sytuacji po prostu nie wiem i pytam jak nastolatka
Logistycznie dam radę ogarnąć dwie wigilię, problem jest w mojej mamie...
Odpowiem na Wasze pytania, moja mama moje męża zaprosiła w pierwszy dzień świąt do siebie, mamy nie mogę zabrać do teściów, mama zje kolację tylko ze mną, mieszka sama...
Tu jest problem z toksyczną mamą i teściową...

Nie daj sobą dyrygować. Samo to, że Twoja mama nie zaprasza Twojego męża na Wigilię jest niefajne. To nie jest pierwszy lepszy chłopak, ale Twój mąż, nie zapraszając go nie szanuje Ciebie. Dlatego ja bym powiedziała jak mówią dziewczyny albo z mężem albo wcale, bo teraz to on jest Twoją rodziną i nie zgadzasz się na takie podziały, szantaże. Bardzo możliwe, że Twoja mama wtedy zrozumie coś i zgodzi się, jak nie... to naprawdę bym poszła do teściów i nawet bym się nie oglądała na taką mamę... Ewentualnie bym jedynie przyszła symbolicznie złożyła życzenia i poszła do teściów z mężem, bez żadnych wyrzutów sumienia, bo dlaczego? To Twoja mama powinna je mieć. Wiem, że to może być dla Ciebie trudne, widać to po tym co piszesz, ale nie ma co dawać sobą dyrygować.

[201607050913]

Autorko, i jak poszło?

[Amellie_flower]

Napisane przez mineralka bez gazu

Autorko, i jak poszło?

Tez jestem ciekawa

[Elfir]

Tak w kwestii spędzania wigilii - my z mężem spędzamy kolację wigilijną osobno.
On u swoich rodziców, a ja z matką w jej rodzinie.
Nie robimy tego z powodów, ze ktoś jest obrażony, nie zaproszony czy się nie lubi (wręcz przeciwnie).
Po prostu podtrzymujemy zwyczaj sprzed naszego poznania się.
Dla mnie kolacja wigilijna nie jest jakimś wielkim wydarzeniem, które muszę koniecznie spędzać z mężem.
Na dodatek u mnie wigilia zawsze była wieloosobowa (dalsza rodzina) i huczna, a u męża cicha, spokojna, ograniczona do najbliższej rodziny (rodzice-dzieci). On woli swoją, ja swoją. A jak mąż u siebie zje, odsapnie to przyjeżdża do mnie.

[201607040940]

Napisane przez Elfir

Tak w kwestii spędzania wigilii - my z mężem spędzamy kolację wigilijną osobno.
On u swoich rodziców, a ja z matką w jej rodzinie.
Nie robimy tego z powodów, ze ktoś jest obrażony, nie zaproszony czy się nie lubi (wręcz przeciwnie).
Po prostu podtrzymujemy zwyczaj sprzed naszego poznania się.
Dla mnie kolacja wigilijna nie jest jakimś wielkim wydarzeniem, które muszę koniecznie spędzać z mężem.
Na dodatek u mnie wigilia zawsze była wieloosobowa (dalsza rodzina) i huczna, a u męża cicha, spokojna, ograniczona do najbliższej rodziny (rodzice-dzieci). On woli swoją, ja swoją. A jak mąż u siebie zje, odsapnie to przyjeżdża do mnie.

co zrobicie jak będziecie mieli dzieci ( o ile planujecie)?

[Elfir]

Napisane przez Gosiaczek1969

co zrobicie jak będziecie mieli dzieci ( o ile planujecie)?

nie planujemy.
Układ działa już ponad 10 lat.

Kuzyni z dziećmi robią na zmianę - w jednym roku u jednej rodziny w drugim u drugiej. A w czasie Wielkanocy na odwrót. Czyli np. wigilia u mamy, Wielkanoc u teściów, a w następnym roku na odwrót.

[201607040940]

Napisane przez Elfir

nie planujemy.
Układ działa już ponad 10 lat.

Kuzyni z dziećmi robią na zmianę - w jednym roku u jednej rodziny w drugim u drugiej. A w czasie Wielkanocy na odwrót. Czyli np. wigilia u mamy, Wielkanoc u teściów, a w następnym roku na odwrót.

różnica jest taka że mamusia Autorki jest toksyczna.
Wasze rodziny akceptują wasza zachowanie, u Autorki tego nie ma a nie potrafi ustawić sprawy.

[Elfir]

napisałam to tylko po to, by zburzyć powszechne przekonanie, że mąż i zona spędzają obowiązkowo wigilię razem

Problemem autorki jest autorka i jej mama a nie święta.