Rozstanie z facetem XXXII - Strona 139 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2014-12-25, 20:48   #4141
201607121236
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 1 665
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Cytat:
Napisane przez She is pink Pokaż wiadomość
jestem na skraju zalamania mam problemy z kompem,w ogole nie moge uruchomic swojego profilu i nawet nie mam sie komu wyplakac,nie mam do kogo napisac.On zawsze byl przy mnie i teraz tak bardzo go potrzebuje choc nawet gdybym do niego teraz napisala,to zostalabym potraktowana chlodno,bo on nie jest informatykiem i mi nic na to nie poradzi a wspierac juz mnie nie moze,bo ja dla niego jestem nikim
Co się stało? do mnie możesz zawsze napisać i się wyżalić
201607121236 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-25, 21:00   #4142
She is pink
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 491
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Dziewczyny dziekuje Wam bardzo.Wyplakalam sie tez mamie i jest mi nieco lepiej.Teraz przez awarie kompa (nie moge sie zalogowac, bede nieco rzadziej tu wchodzic, jakos na telefonie niezbyt wygodnie sie pisze:/ w 2014 spotkalo mnie duzo,pieknych rzeczy,najpiekniejszych,a le niestety musialam je oddac
She is pink jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-25, 21:25   #4143
Czas1992
Raczkowanie
 
Avatar Czas1992
 
Zarejestrowany: 2014-12
Lokalizacja: Wielkopolska
Wiadomości: 115
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

A ja zaczęłam walczyć...tylko poniekąd nie wiem, czy aby na pewno dobrze robie, skoro i tak on niedługo wyjeżdża do tego Krakowa...
Czas1992 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-25, 21:42   #4144
akswonillam
Raczkowanie
 
Avatar akswonillam
 
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 182
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Dziewczyny jak tam pierwszy dzień świąt?

U mnie nawet nie tak najgorzej, nie płakałam dzisiaj (a to w sumie wyczyn). Nawet czułam jakbym się z tym wszystkim godziła i zaczynała żyć od nowa. W sumie nic konkretnego się nie stało, po prostu mniej go było w moich myślach, a jak był to nie tak boleśnie. Pewnie za niedługo znowu będę wyć w poduszkę przez pół dnia, ale dzisiaj jestem z siebie zadowolona.


I zamierzam od nowego roku ostro wziąć się za ćwiczenia, żeby spalić trochę tłuszczu

Edytowane przez akswonillam
Czas edycji: 2014-12-25 o 21:44
akswonillam jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-25, 21:57   #4145
Lizzy Grant
Raczkowanie
 
Avatar Lizzy Grant
 
Zarejestrowany: 2014-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 94
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Cytat:
Napisane przez akswonillam Pokaż wiadomość
Dziewczyny jak tam pierwszy dzień świąt?

U mnie nawet nie tak najgorzej, nie płakałam dzisiaj (a to w sumie wyczyn). Nawet czułam jakbym się z tym wszystkim godziła i zaczynała żyć od nowa. W sumie nic konkretnego się nie stało, po prostu mniej go było w moich myślach, a jak był to nie tak boleśnie. Pewnie za niedługo znowu będę wyć w poduszkę przez pół dnia, ale dzisiaj jestem z siebie zadowolona.


I zamierzam od nowego roku ostro wziąć się za ćwiczenia, żeby spalić trochę tłuszczu
U mnie też w miarę OK. Siedzimy sobie z mamą, jemy, pijemy winko Wczoraj trochę przecholowałam z nim bo było mi straaaasznie smutno i źle, i zaczęłam głupoty wypisywać do byłego.... Głupek ze mnie, ale spoko, od razu się zczaił, że jestem podpita i tylko się ze mnie śmiał
A dziś napisał do mnie taki jeden kolega z byłej pracy, pogadaliśmy chwilę i dowiedziałam się od niego, że wielokrotnie myślał o mnie jaka jestem ładna i mądra ale nie miał odwagi zagadać... i że gdybym chciała, to zaprasza mnie na małą sesję bo bardzo chciałby mi zrobić zdj analogiem, bo taka ładna jestem itp.... Powiedział, że życzy mi dużo szczęścia w nowym roku bo na pewno zasługuje i że jeszcze się odezwie... To bardzo sympatyczny facet, straszy ode mnie 8 lat, bardzo wykształcony, znany w świecie ekonomii , taka trochę gruba ryba bym powiedziała. Ale bardzo miły. Nic mu nie odpowiedziałam na te zaproszenia w sumie, tyle, że mi miło i dziękuję.
Lizzy Grant jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-25, 21:57   #4146
ineedyouu
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-08
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 170
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Cytat:
Napisane przez She is pink Pokaż wiadomość
Dziewczyny dziekuje Wam bardzo.Wyplakalam sie tez mamie i jest mi nieco lepiej.Teraz przez awarie kompa (nie moge sie zalogowac, bede nieco rzadziej tu wchodzic, jakos na telefonie niezbyt wygodnie sie pisze:/ w 2014 spotkalo mnie duzo,pieknych rzeczy,najpiekniejszych,a le niestety musialam je oddac



Nie wiesz czy najpiękniejszych bo jeszcze wszystko PRZED Tobą a nie za
ineedyouu jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-25, 22:24   #4147
kyammi
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 18
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Mój eks odpisał mi na życzenia... Życzenia eleganckie, a do tego "nie myśl już o mnie, tak jak i ja o Tobie nie myślę" i że życzy mi żebym w nowym roku sobie ułożyła życie Kurde, no na prawdę mógł sobie darować, zwykłe dziękuję by wystarczyło, albo mógł w ogóle nic nie pisać Tym bardziej, że moje życzenia na prawdę były zwykłe, nie wiem czym sobie na to zasłużyłam
Pocieszcie mnie jakoś, jestem w rozpaczy Nie dlatego, że chcę żeby wrócił, tylko dlatego że bardzo go kochałam i był mi bardzo bliski, a teraz takie coś...
kyammi jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2014-12-25, 22:30   #4148
akswonillam
Raczkowanie
 
Avatar akswonillam
 
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 182
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Cytat:
Napisane przez kyammi Pokaż wiadomość
Mój eks odpisał mi na życzenia... Życzenia eleganckie, a do tego "nie myśl już o mnie, tak jak i ja o Tobie nie myślę" i że życzy mi żebym w nowym roku sobie ułożyła życie Kurde, no na prawdę mógł sobie darować, zwykłe dziękuję by wystarczyło, albo mógł w ogóle nic nie pisać Tym bardziej, że moje życzenia na prawdę były zwykłe, nie wiem czym sobie na to zasłużyłam
Pocieszcie mnie jakoś, jestem w rozpaczy Nie dlatego, że chcę żeby wrócił, tylko dlatego że bardzo go kochałam i był mi bardzo bliski, a teraz takie coś...
Co za pacan..
Pewnie napisał tak specjalnie, właśnie po to, żebyś teraz czuła się źle, żeby udowodnić Ci jaki to on jest niezależny, jak Cie nie potrzebuje i jak mu jest dobrze. Nie daj się, nie warto. A jeżeli nie miał na celu Cie zranić to widocznie jest zwykłym kretynem, więc tym bardziej ciesz się, że już z nim nie jesteś, bo trzeba mieć naprawdę tupet, żeby coś takiego odpisać.

Edytowane przez akswonillam
Czas edycji: 2014-12-25 o 22:35
akswonillam jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-25, 22:31   #4149
kawa_o
Zadomowienie
 
Avatar kawa_o
 
Zarejestrowany: 2013-10
Lokalizacja: N
Wiadomości: 1 285
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

hej dziewczyny, życze Wesołych świąt, i znalezienia prawdziwej miłosci

eksowi nie wysylam życzeń,on też o tym nie pomyślał, zresztąi tak jest ateista
pozatymw zeszłym roku tez mi nic nie życzyl,tylko się pożegnał
a tak poza tym chcialabym kogoś poznać,bo juz rok jestem sama i mi brak faceta...
kawa_o jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-25, 22:36   #4150
akswonillam
Raczkowanie
 
Avatar akswonillam
 
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 182
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Zabieram się za lekturę "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy? ". Czytała któraś z Was? Jak wrażenia?
akswonillam jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-25, 22:38   #4151
wikti
Raczkowanie
 
Avatar wikti
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 255
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

hej witam ponownie.. właśnie zobaczyłam na wizażu, że mój eks dodał wpis.. podał moje imię nazwisko..
wiedział, że korzystam z tego forum.. (nie zna nick'a) - jest mi mega przykro.. zachowuje się jak totalna świnia

od rozstania minęło ponad 5 m-cy a on pisze i szuka osoby na moje miejsce... bo niby opłacił wyjazd...
wikti jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2014-12-25, 22:40   #4152
kyammi
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 18
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Ale rozstaliśmy się w zgodzie, mówił że nie wie i że nic nie wyklucza... Jestem na prawdę zaskoczona, jest mi z tym strasznie źle
Półtora miesiąca mieszkam sama, po 5 latach związku. Wątpię żeby chciał mi cokolwiek udowadniać, albo zrobił to bezmyślnie, albo chciał mi w ten subtelny sposób przekazać, że już wie albo odebrał moje życzenia jakoś dziwnie. Teraz sobie wyrzucam po co w ogóle się odzywałam, zamiast poczekać aż on to zrobi
kyammi jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-25, 22:59   #4153
fitness_maniac
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 8
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Cytat:
Napisane przez kyammi Pokaż wiadomość
Ale rozstaliśmy się w zgodzie, mówił że nie wie i że nic nie wyklucza... Jestem na prawdę zaskoczona, jest mi z tym strasznie źle
Półtora miesiąca mieszkam sama, po 5 latach związku. Wątpię żeby chciał mi cokolwiek udowadniać, albo zrobił to bezmyślnie, albo chciał mi w ten subtelny sposób przekazać, że już wie albo odebrał moje życzenia jakoś dziwnie. Teraz sobie wyrzucam po co w ogóle się odzywałam, zamiast poczekać aż on to zrobi
Po 5 latach związku odpisał Ci w taki sposób? Totalny brak szacunku z jego strony. Chciał pokazać, ze co to nie on i jak bardzo to sobie nie radzi niestety wyszło tylko na wierzch to, iz jest dupkiem nie szanujacym czyochs uczuć...
fitness_maniac jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-25, 23:08   #4154
Czas1992
Raczkowanie
 
Avatar Czas1992
 
Zarejestrowany: 2014-12
Lokalizacja: Wielkopolska
Wiadomości: 115
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Cytat:
Napisane przez wikti Pokaż wiadomość
hej witam ponownie.. właśnie zobaczyłam na wizażu, że mój eks dodał wpis.. podał moje imię nazwisko..
wiedział, że korzystam z tego forum.. (nie zna nick'a) - jest mi mega przykro.. zachowuje się jak totalna świnia

od rozstania minęło ponad 5 m-cy a on pisze i szuka osoby na moje miejsce... bo niby opłacił wyjazd...
Ten to dopiero ma tupet...ech...naprawdę musi Ci być mega przykro, ale z drugiej strony ciesz się, że już z nim nie jesteś...wyszło szydło z worka...
Głowa do góry!
Czas1992 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-25, 23:12   #4155
chmura lamp neonowych
chaos maker
 
Avatar chmura lamp neonowych
 
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 399
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Jakoś tak dzisiaj mi się zrobiło średnio, bo się dowiedziałam, że eks zrywał już 4 razy z tamtą laską i teraz jest z nią po raz czwarty. I że myśli o mnie nadal, ale pracują z nią nad relacją, bo ona się otworzyła teraz, że mają szczere rozmowy. BLEH. Tak mnie jakoś zemdliło, eks źle działa na trawienie świątecznych pierożków.

On ma się chociaż do kogo przytulić/z kim szczerze pogadać. Zwłaszcza, że coś mu się w mózgu przestawiło i stwierdził, że chciałby kogoś pokochać już tak raz a na zawsze.
__________________
"I didn't ask for this pain, it just came over me(...)
I'm so suprised you want to dance with me now,
I was just getting used to living life without you around."


"Boję się (...), że on zniknie, wiesz,
ten ktoś, kogo pokocham całym sercem bladym,
chociaż mówią, że go już nie mam."

Edytowane przez chmura lamp neonowych
Czas edycji: 2014-12-25 o 23:51
chmura lamp neonowych jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-26, 09:44   #4156
201604301932
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 1 145
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Dziś odezwał się do mnie mój były. Nie jesteśmy razem od lat, ale od dawna bawiliśmy się w dość toksyczną przyjaźń - czasem ja odstawiłam numer, a czasem on potrafił mnie zamęczyć pretensjami. Czasami, przestawałam się odzywać, licząc, że od da mi spokój, ale gdy się odzywał, to ja ustępowałam i cyrk się kontynuował. W końcu, jakiś miesiąc temu po kłótni, napisałam mu, aby więcej się nie kontaktował. I tak w ciągu miesiąca usunęłam jego numer, zablokowałam na facebooku etc. Nawet nie wysłałam mu życzeń, sama też nic nie dostałam. Dziś zadzwonił, życzył mi wesołych świąt i chce się spotkać i porozmawiać "na kawie". Powiedziałam mu, żeby więcej się do mnie nie odzywał i dał mi spokój. To strzelił focha, coś tam powiedział i rozmowa się skończyła, A teraz ja głupia mam wątpliwości, czy dobrze zrobiłam. Ech, po co on kurna, w ogóle dzwonił...
201604301932 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-26, 09:51   #4157
shinypearl
Wtajemniczenie
 
Avatar shinypearl
 
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 2 201
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Cytat:
Napisane przez nimueg Pokaż wiadomość
Dziś odezwał się do mnie mój były. Nie jesteśmy razem od lat, ale od dawna bawiliśmy się w dość toksyczną przyjaźń - czasem ja odstawiłam numer, a czasem on potrafił mnie zamęczyć pretensjami. Czasami, przestawałam się odzywać, licząc, że od da mi spokój, ale gdy się odzywał, to ja ustępowałam i cyrk się kontynuował. W końcu, jakiś miesiąc temu po kłótni, napisałam mu, aby więcej się nie kontaktował. I tak w ciągu miesiąca usunęłam jego numer, zablokowałam na facebooku etc. Nawet nie wysłałam mu życzeń, sama też nic nie dostałam. Dziś zadzwonił, życzył mi wesołych świąt i chce się spotkać i porozmawiać "na kawie". Powiedziałam mu, żeby więcej się do mnie nie odzywał i dał mi spokój. To strzelił focha, coś tam powiedział i rozmowa się skończyła, A teraz ja głupia mam wątpliwości, czy dobrze zrobiłam. Ech, po co on kurna, w ogóle dzwonił...
nimueg - dobrze zrobiłaś. Zrób sobie z tych słów mantrę na dziś
shinypearl jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-26, 10:05   #4158
201604301932
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 1 145
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Dzieki, shiny. Wiem, że dobrze zrobiłam, że ta znajomość wymęczała mnie psychicznie i tak naprawdę nigdy nic nie naprawiłoby się, choćbym stanęła na głowie. W sumie, problem jest chyba w tym, że to ja byłemu odwaliłam parę paskudnych numerów, a on jakoś nie zrywał ze mna znajomości.

Zawsze miałam nadzieję, że jakoś to naprawię, ale on co jakiś czas wybuchał, że "co ja sobie wyobrażam, dwa lata temu zrobiłaś to i to i czy naprawdę sądzę, że on o tym mógł zapomnieć?" Miesiąc temu, nagle wybuchł i napisał, że sama sobie u niego nagrabiłam, że budzę w nim głównie negatywne emocje, pomimo iż minął dobry rok, czy dwa i on "widzi, że się staram", to nie mam prawa oczekiwać z jego strony lepszego nastawienia do siebie.

Coś we mnie pękło, miałam dość, ciągle wzbudzał we mnie poczucie winy i czułam się z sobą paskudnie. Uznałam, że tkwię po uszy w toksycznym bagnie, które było trudne do zauważenia, bo spotykaliśmy się rzadziej, potrafiliśmy nie rozmawiać, że sobą tygodniami, aż nagle on sie odzywał, gadaliśmy, czasem się spotykaliśmy i nagle coś wybuchało, a ja w wyniku tego czułam sie okropnie.

Wiem, że to dziwnie wygląda, gdy czyta to ktoś postronny, ale naprawdę nie żałuję że zakończyłam tę znajomość. Tylko, czemu on mi nie da spokoju?
201604301932 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-26, 11:02   #4159
201610170910
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 5 807
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Pisałam tutaj wiele razy, może jeszcze zagląda ktoś, kto pamięta moją historię. Teraz to już ostateczne rozstanie. Po 2,5 roku okazało się, że facet ma żonę i dziecko... Dowiedziałam się przypadkiem. On jeszcze nie wie, że ja wiem, ale się dowie, bo uprzedzę go żeby omijał mnie szerokim łukiem, jeśli nie to rozszarpię go gołymi rękami.
201610170910 jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2014-12-26, 11:25   #4160
lotta_983
Zakorzenienie
 
Avatar lotta_983
 
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: planeta Ziemia
Wiadomości: 4 884
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Cytat:
Napisane przez akswonillam Pokaż wiadomość
Zabieram się za lekturę "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy? ". Czytała któraś z Was? Jak wrażenia?
Kiedyś dawno temu, ale chyba nie było tam nic odkrywczego.

Mój rano wysłał mi sms z zaproszeniem do kina. Odmówiłam, ale potem zaczęłam się zastanawiać czy w ogóle był skierowany do mnie. W końcu miał być na kursie kilka miesięcy, na drugim końcu Polski.

---------- Dopisano o 12:25 ---------- Poprzedni post napisano o 12:22 ----------

Cytat:
Napisane przez Frumoasa Domnisoara Pokaż wiadomość
Pisałam tutaj wiele razy, może jeszcze zagląda ktoś, kto pamięta moją historię. Teraz to już ostateczne rozstanie. Po 2,5 roku okazało się, że facet ma żonę i dziecko... Dowiedziałam się przypadkiem. On jeszcze nie wie, że ja wiem, ale się dowie, bo uprzedzę go żeby omijał mnie szerokim łukiem, jeśli nie to rozszarpię go gołymi rękami.
Boże, jak mu się udawało to ukryć przez tyle lat? I w jaki sposób się dowiedziałaś?
__________________
http://www.pmiska.pl/
lotta_983 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-26, 11:29   #4161
201607121236
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 1 665
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Cytat:
Napisane przez Frumoasa Domnisoara Pokaż wiadomość
Pisałam tutaj wiele razy, może jeszcze zagląda ktoś, kto pamięta moją historię. Teraz to już ostateczne rozstanie. Po 2,5 roku okazało się, że facet ma żonę i dziecko... Dowiedziałam się przypadkiem. On jeszcze nie wie, że ja wiem, ale się dowie, bo uprzedzę go żeby omijał mnie szerokim łukiem, jeśli nie to rozszarpię go gołymi rękami.
Ale jak? ożenił się po waszym rozstaniu, czy wcześniej miał kogoś?
201607121236 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-26, 12:48   #4162
euphora721
Rozeznanie
 
Avatar euphora721
 
Zarejestrowany: 2013-11
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 778
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Heeeej Dziewczyny. Nie wiem, czy któraś z Was mnie jeszcze pamięta. Na razie jestem strasznie zabiegana i dawno mnie u Was nie było. W wolnej chwili będę musiała przeczytać cały ten wątek. W każdym razie chciałam Wam życzyć wesołych i spokojnych świąt, oraz dużo miłości w Nowym Roku. Za dwa dni mija pół roku odkąd rozstałam się ze swoim Ex. i dwa miesiące odkąd jestem ze swoim nowym facetem. Powiem Wam szczerze, że niebo, a ziemia między jednym, a drugim związkiem. M. poznałam w akademiku podczas kwaterowania się. Wkurzył mnie już od początku, bo nie pomógł mi nawet wnieść walizki, jest starszy ode mnie trzy lata. Teraz widzę jak wygląda zakochany i troskliwy facet. Mam nadzieję, że dalej będzie tak samo. Wam też życzę szczęścia. Jakbyście chciały wiedzieć coś więcej to pytajcie. Pozdrawiam gorąco )
__________________
Największą karą dla kłamcy jest nie to, że ktoś mu nie wierzy, ale to, że on sam nie potrafi uwierzyć nikomu. ~ George Bernard Shaw
10.10.2014 Zdałam Prawko
28.10.2014 Znów szczęśliwa

Znów dbam o włosy
10.2014-12.2014 JUDO
12.2014 ćwiczę jak dzika
euphora721 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-26, 12:49   #4163
aidklau89
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 11
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Wczoraj było dobrze, a dzisiaj dzisiaj umieram z tęsknoty...Wczoraj pisał,błagał,ale byłam silna i nie uległam, a dzisiaj cisza . Gdyby naprawdę chciał to by zrobił wszystko. Moje najgorsze święta w życiu. Nie mam nawet do kogo się wypłakać szczerze bo wszyscy wkoło mówili za 1 razem ,żebym dała spokój,ale ja byłam mądrzejsza, to teraz wstyd nawet użalać się nad sobą.

Powinnam go nienawidzić za to wszystko za te krzywdy kłamstwa. Gdzie zdrowy rozsądek??

Edytowane przez aidklau89
Czas edycji: 2014-12-26 o 12:53
aidklau89 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-26, 13:12   #4164
fitness_maniac
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 8
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

To może ja też powylewam swoje żale ;-) otóż od początku grudnia nie jestem z chłopakiem. Zakończyliśmy związek w cudowny sposób- przestał się do mnie odzywać, w zasadzie odszedł bez słowa. Zrobił to z czystą premedytacją, stopniowo się ode mnie oddalał, aby na końcu zamilknąć. Już miesiąc przed rozstaniem widziałam, że jest "inaczej"- mniej pisał,w zasadzie w ogóle nie dzwonił, duuużo mniej się spotykaliśmy, bo on "miał pracę, po której musiał dużo odpoczywać i spać", więc jak widzieliśmy się raz w tygodniu, to było dobrze. Oczywiście nie siedziałam cicho, próbowałam wielokrotnie rozmawiać z nim na ten temat. Ze spokojem chciałam, aby mi wyjaśnił co się dzieje w ostatnim czasie, że zeszłam na drugi plan ( o nic go nie osądzałam). Za każdym razem tłumaczył się pracą. Próbował przy tym zrobić ze mnie idiotkę i odwracał kota ogonem, twierdził, że to ja szukam zaczepki, aby się rozstać, bo mam kogoś na boku oczywiście wmawiał mi jak to bardzo mnie nie kocha i nie muszę się martwić, mogę być o niego spokojna, bo nic się nie zmieniło i WSZYSTKO JEST DOBRZE, A JA WYOLBRZYMIAM (wedle mnie nie wyolbrzymiałam, skoro potrafił zamilknąć na 2-3 dni). No i na pewien czas "mu odpuściłam", próbowałam mu zaufać i uwierzyć w to, że rzeczywiście ma jakiś gorszy okres, jest zmęczony etc.

Do czasu. Do czasu naszego spotkania, które miało miejsce jeszcze w listopadzie. Na początku niego był kochany, niestety czar prysnął jak dowiedział się, że wiem, że balował sobie w sobotę (Nie, nie trzymam go na smyczy. Ale w tym dniu śmierdziało mu, aby odpisać mi na głupiego smsa). Zrozumiałam to, że poszedł się pobawić, bo żegnał przyjaciela, który wyjeżdżał z Polski na parę miesięcy... ale nie rozumiałam tego, że akurat w tym dniu totalnie mnie olał. Nie zrobiłam mu awantury, ale byłam stanowcza i nie kryłam swojego rozczarowania i tego, że ostatnimi czasy nie zachowuje się jakby był w związku. Obrócił to wszystko w taki sposób, że obwinił moją przyjaciółkę, która była na tej imprezie i go widziała. Stwierdził, że wpie*rza się w nie swoje sprawy, bo jakbyśmy się spotkali on i tak by mi powiedział, że był na tej imprezie. Po czym napisał do niej mega obraźliwą wiadomość- że jest zakompleksioną dziewczyną, wpierdalającą się w życie innych par, bo sama nie może nikogo znaleźć co oczywiście jest ściemą, nic nie próbowała rozwalić między nami, ale jednocześnie była zaniepokojona, że ma czas na imprezy, ale dla mnie przez ostatni tydzień nie znalazł czasu. Dalsze spotkanie odbyło się w dosyć niemiłej atmosferze. On był wkurzony na moją przyjaciółkę ( chciał odwrócić uwagę od swoich błędów), że chciała coś między nami zepsuć, a przecież mi nie chodziło o to, że poszedł sobie na imprezę, ale o to, że MNIE OLEWAŁ. Pod koniec spotkania powiedział: " odezwę się do Ciebie później. Teraz muszę ochłonąć". Przez kolejne 2 tygodnie wymieniliśmy parę smsów. On udawał, że jest normalnie, ale i tak widziałam co jest grane i że jest nieszczery. Próbowałam się z nim spotkać, dzwoniłam- olał to. Pomimo, że wielokrotnie miałam ochotę aby do niego wypisywać, dzwonić, iść do niego- odpuściłam sobie. Dalej nie prosiłam się o rozmowę, skoro go na nią nie stać i wg niego na nią nie zasługuję. Chyba lepiej zachować się w ten sposób, niż wchodzić na głowę?
Nie jest mi lekko z tą niewyjaśnioną sprawą. I z tym, że nigdy w życiu nie posądziłabym go o takie szczeniackie zachowanie.
fitness_maniac jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-26, 16:15   #4165
Czas1992
Raczkowanie
 
Avatar Czas1992
 
Zarejestrowany: 2014-12
Lokalizacja: Wielkopolska
Wiadomości: 115
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Witajcie Dziewczyny! Pisałam wczoraj, że miałam zamiar o niego walczyć, ale odpuściłam, bo widzę, że to nie ma najmniejszego sensu. Nie chce płakać, szarpać się, żeby potem dowiedzieć się, że on jednak mnie nie chce. Staram się nie załamywać, bo chyba aż taka najgorsza nie jestem...może coś w życiu jeszcze spotka mnie dobrego...
Czas1992 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-26, 16:19   #4166
killerzin
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 1 321
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

cześć dziewczyny. podczytuję was od 2-3tygodni, czyli dokładnie od czasu kiedy to się wydarzyło. wiele razy było mi lepiej czytają was, wiedząc, że ktoś gdzieś czuje to samo co ja, że ten ból dotknął nie tylko mnie. dlaczego piszę? nosiłam się z tym zamiarem od dawna, ale powoli czuję, że staczam się w szaleństwo. wizytę u psychologa mam dopiero za 2tygodnie i boję się, że do tego czasu to już zwariuję, po prostu...
raz jest lepiej, raz gorzej. niestety to gorzej występuje częściej, wydaje mi się, że płacz i rozpacz to już obowiązkowy punkt mojego dnia. choć codziennie sobie obiecuję, że już wystarczy, bo i tak rujnowanie sobie zdrowia niczemu nie pomoże... to jest tak samo. chwilowa poprawa, może nawet już powolne zapominanie (albo i nie), postanowienia, że teraz skupiam się na sobie, pracuję nad sobą by być lepszym człowiekiem, bo teraz przyszłość stoi przede mną otworem. i po jakiś paru chwilach znów to samo. dlaczego miłość jest taka okrutna? czuję się teraz zupełnie pusta w środku. jakbym nie miała już serca i duszy, a tylko próbowała udawać przed światem, że jest okej. przed moimi przyjaciółmi i rodziną, którzy już nie mogą słyszeć o tym człowieku, że ja wciąż się przez niego męczę. każdy mówi, że szybko by się odkochał po czymś... takim. więc udaję. ale serce mam w strzępach i w każdej sekundzie może znów zacząć boleć.

ponadto coraz częściej łapię się na myślach, które pozwalały mi przetrwać pierwsze, najgorsze dni. taka wstrętna nadzieja, że kiedyś się odnajdziemy. i łapię się na tym, że ja naprawdę zaczynam o tym marzyć. dlaczego wciąż mam nadzieję (choć najbardziej chciałabym się już po prostu wyleczyć)? ponoć to matka głupich i niestety potwierdzam tę regułę, wy w większości chyba też.
nasze rozstanie było dla mnie szokiem, choć wcześniej miałam sygnały, że to może się wydarzyć. słyszałam różne rzeczy, na które przymykałam oczy, świadoma, że: amor vincit omnia. od miesiąca przed rozstaniem miałam dziwne napady lękowe, taką intuicję, że coś jest nie halo. ale i on i ja gasiliśmy je wciąż wierząc, że miłość może góry przenosić. i z tą wiarą ostatecznie pozostałam sama, bo ostatniego dnia jego prawie miesięcznego pobytu tutaj usłyszałam, że chce przerwę... bo on ma teraz ciężki okres w życiu, nie wie co dalej robić w przyszłości (firma, w której pracuje pada, on nie ma wykształcenia, nie widzi przyszłości w swoim kraju, ogólnie beznadzieja), a ja i nasze kłótnie (o bzdury, oczywiście, bo o co innego) mu w tym nie pomagają. że musi zastanowić się na spokojnie co dalej i skupić się trochę na sobie. byłam zła, jak może odseparować mnie od tak ważnej chwili w jego życiu? oczywiście od początku mi to nie grało. zapytałam wprost czy wciąż mnie kocha. tak. czy wciąż mnie potrzebuje? tak. czy wciąż widzi ze mną przyszłość, którą teraz chce zbudować? tak, bo pomimo wszystko nie wyobraża sobie przyszłości z nikim innym, wie, że nie znajdzie nikogo lepszego. że jestem jego ideałem (i przez to chyba też miał kompleksy, bo przypominam sobie, jak mówił mi: skąd mogę mieć pewność, że nie znajdziesz sobie kogoś lepszego? jesteśmy z innej ligi, nie wierzę, że ktoś taki mógł zwrócić w ogóle na mnie uwagę. jak kiedyś mnie zdradzisz nie chcę tego wiedzieć, proszę cię, bo pęknie mi serce. że jakby nam nie wyszło to wie, że nie ułoży sobie życia z nikim innym, bo jestem wszystkim czego szukał itd.)
oczywiście ja płakałam, nie wierząc, że człowiek którego kocham w ostatnią naszą wspólną noc (następna miała być za jakieś 2miesiące?) robi mi taką krzywdę. oczywiście on mówił, że nie chodzi o to, że on się do mnie nie odezwie nigdy, po prostu musi odpocząć psychicznie, bo czuje się... zestresowany. ogólnie skończyło się to na niczym praktycznie. ja byłam zła, rozgoryczona, on czuł się niezrozumiany i wciąż chciał przerwy. jeszcze niecałą godzinę po tym, jak go pożegnałam na dworcu wysłał mi smsa, że kocha mnie nad życie, ale nie ma wifi żeby teraz pogadać. nie odpisałam, ryczałam bijąc się z myślami. potem pisał do mnie, żebym nie była smutna, żebym dała znać czy ze mną wszystko w porządku, pieszczotliwe określenia... napisał dwa dni później, żebym koniecznie dała znać co ze mną, że mnie kocha. odpisałam, że podjęłam decyzję i dam mu to czego chciał. zrobiłam to w myśl zasady: jak wróci był mój, jak nie - nigdy moim nie był, a ponadto czułam, że dla mnie ta przerwa też może być kluczowa, żeby przetrawić jak nasz związek ostatnio wyglądał, skąd te niekończące się kłótnie itd. odpisał za kolejne dwa dni, żebym dała mu znać z buziaczkiem. nic nie odpisałam. dwa dni później (dokłądnie 3tygodnie temu) napisał już że musimy pogadać, zapytałam więc o czym, bo przerwę o którą prosił dostał, więc nie wiem czemu teraz szuka ze mną kontaktu. on, że czy to na pewno to czego chciał i że muszę wysłuchać go. wysłuchałam. zerwał ze mną.
w telegraficznym skrócie: on już sobie wszystko przemyślał i że nie jest już tak jak na początku, że nie kończymy już za siebie zdań, że teraz jedyne co nam pozostało to kłótnie. że jesteśmy zbyt różnymi osobami i pomimo, że bardzo bardzo mnie lubi, choć: 'wierzy, że mnie naprawdę kocha' (czy coś w tym stylu), sądzi, że najlepiej będzie jak się rozstaniemy. powiedziałam, że jak dla mnie on się poddaje, bo ja mimo wszystko chciałam wciąż walczyć i dlatego dałam mu tę przerwę, choć mówiłam, że czegoś takiego nie uznaję. on, że ja nie zasługuję na bycie wstrzymywaną i zasługuję na coś lepszego. odpowiedziałam, że oczywiście, choć głos już mi się łamał (prosił bym nie płakała). zapytal czy sądzę, że teraz mu łatwo będzie żyć, bo na pewno nie będzie. powiedziałam, że tak, bo to on teraz się poddał i zrezygnował ze wszystkiego i któregoś dnia pożałuje, że odrzucił taki pokład miłości, jaki mu dawałam (a to było wręcz szalone z mojej strony...). on, że wie o tym doskonale. przeprosił mnie, odpowiedziałam 'fcuk you' i się rozłączyłam. nie wierzyłam, adrenalina tak mi podeszła do głowy, że myślałam, że z okna wyskoczę...
tak długo piszę, ale bardziej chciałam napisać, jak to wygląda teraz i po rozstaniu ogólnie. gadałam jeszcze tego samego dnia z jego przyjacielem, nie mógł uwierzyć. ale powiedział mi, że on jest niedojrzały pod tym względem, że ma sto pomysłów na minutę, wydaje mu się, że wszystko może, a tak naprawdę nie robi nic. i żebym przeczekała. kilka dni później znów z nim gadałam, powiedział, że sam mu o tym opowiedział. że sam nie wie co czuje (mi przy zerwaniu powiedział, że nie jest to tak jak na początku, po moich sugestiach potwierdził, że uczucie jest można powiedzieć słabsze), ale problem jest w nim, więc nie chciał mnie oszukiwać. dwa dni po rozstaniu była nasza rocznica, odezwał się dzień później: 'hej, jak się czujesz'. odpisałam, że w porządku i żeby nie zagłębiać się w jakąkolwiek dyskusję podałam mu kilka przewoźników w miarę tanich aby odesłał mi moje rzeczy (jesteśmy z dwóch różnych części europy), napisałam mniej więcej gdzie co jest... czułam, że był zdziwiony (zawsze ryczałam i błagałam byśmy dalej byli razem, próbowali), bo odpisał czy to wszystko co mam mu do powiedzenia. potem: jeśli tak to zrobi to najszybciej jak będzie miał czas. cześć. i potem: odnośnie moich rzeczy nie ma sensu abyś wysyłała je tutaj, jak możesz je przesłać bezpośrednio do warszawy (i to jest ważne). odpisałam, że ok, nie ma problemu. dlaczego ważne? bo byłam tam z nim dwa tygodnie przed zerwaniem, tam mieliśmy budować naszą przyszłość, choć on nie był przekonany do wyjazdu (była jedna sytuacja, która go wkurzyła i mówił, że nie chce tu mieszkać).
co najgorsze - ja też planuję przeprowadzkę. teraz jest to decyzja ze względu na moją przyszłość. podjęłam ją zanim mi to napisał. odnośnie moich rzeczy - zostawiłam ich trochę. i nasz dalszy kontakt tyczył się ich.
jakieś 10 dni później napisałam, czy już je przesłał i kiedy mogę się ich spodziewać. 'jak miło z twojej strony. jeszcze tego nie zrobiłem, co ci się tak spieszy? to letnie rzeczy'. odpisałam, że to dla mnie ważne i nie mam ochoty się prosić o coś co jest moje. on na to:'jak tak to przyjedź i je sobie WEŹ'. zamurowało mnie, bo obiecywał przy rozstaniu, że je wyśle, sam to zaproponował. czułam się jakby kopał leżącego... odpisałam, że mam dość walk z nim do końca swojego życia i nie wiem po co on to ciągnie w tej sytuacji. że to dla mnie ważne i obiecał, że to zrobi. że chcę jak najszybciej mieć to już z głowy i zasługuję na ostatnią godzinę w jego życiu, by je zapakował i wysłał. odpowiedział, że zrobi tak jak powiedział i czy to wszystko.
w między czasie rozmawiała z nim moja przyjaciółka, którą zaszokowało to wszystko, bo widziała nas jeszcze jakiś czas temu zakochanych, szczęśliwych. napisała do niego, bez mojej wiedzy. ogólnikowo, czego się dowiedziałam: że byliśmy szczęśliwi dopóki ktoś z nami był, bo jak zostawaliśmy sami to ciągle się kłóciliśmy. że to była umysłowa tortura i nie ma sensu być razem, skoro musimy się tak męczyć i osobno nam lepiej. że jest mu bardzo przykro, że też uważał, że jesteśmy idealni dla siebie, dopóki niektóre rzeczy się nie wydarzyły, a głównym powodem dla które zerwał było to, że przeglądałam mu wiadomości bez jego wiedzy (tak wiem, tragedia. nigdy nie podejrzewałam, że będę zdolna do czegoś takiego, sama nie wiem wciąż dlaczego to zrobiłam, to był jak... impuls, jakbym była w transie). ale to jedna z kilku rzeczy. gdy usłyszał od niej, że ona robi to samo, że po prostu miłość może otumanić... powiedział, że nie wie co powiedzieć, ale tak to się potoczyło...
następny kontakt mieliśmy w wigilię. uświadomiłam sobie w tej rozpaczy, że był jedyną osobą, której naprawdę chciałam złożyć życzenia. wysłałam je, dość bezosobowo, ale nie wiem... aby sobie ulżyć i żeby jemu może się głupio zrobiło (czy to było możliwe?!). odpisał mi w takiej samej kolejności, jakby powtarzał moje słowa. wigilia była dla mnie straszna, nie mogłam dzielić się opłatkiem, bo zbyt dużo wspomnień, wszystko mnie uderzyło, płakałam bo tak naprawdę chciałam najbardziej z nim te święta spędzić i takie plany mieliśmy. odpisałam mu, że dziękuję i te życzenia są... bardzo w jego stylu. on, że nie kłamie i naprawdę życzy mi najlepszych świąt, z buziaczkiem. ja: dzięki, ale przynajmniej prezenty mi się udały. i przeszliśmy przez kilka wymian zdań, poczułam się, jakbym obudziła się z koszmaru. następnego dnia było mi lepiej. podjęłam decyzję, że skupiam się na sobie, a co będzie dalej w moim życiu... na to nie wpłynę, bo to się wydarzy. no, do czasu, bo wieczorem poczułam się tak silna, że zajrzałam do niego na fb (robiłam to co jakiś czas, masochistka, ale usunęłam go ze znjaomych jeszcze pierwszego dnia). wściekłość, bo opublikował coś naprawdę obrzydliwego. wszystkie moje przyjaciółki i ja sama poczułam się, jakby starał się zwrócić swoją uwagę w bardzo szczeniacki sposób. wcześniej nie był tak aktywny na fb, teraz potrafi po 3-5 razy coś publikować... prawie wszystko odnośnie związków, albo jaki to on wolny nie jest. po rozmowie ze mną w wigilię opublikował dosłownie jakieś 5min później piosenkę, którą rok temu mi dedykował, z fragmentem który oddawał nasze relacje - związek na odległość - 'jak ja wytrzymam do nowego roku?' (ciężko to przetłumaczyć). plus buźka: ' '.

przepraszam was bardzo, że tak się rozpisałam, wiem, że pewnie nie uzyskam posłuchu, zresztą jak teraz czytam to co napisałam... to jest jakaś tragedia. naprawdę potrzebuję porządnie popracować nad sobą i nad tym co się wydarzyło, bo czuję się jakbym oszalała. i teraz zastanawiam się po co ja to opisywałam... żeby usłyszeć, że mamy szansę? tak naprawdę tylko on wie co mu chodzi po głowie z tymi popisówkami na fb, że wciąż nie wysłał mi moich rzeczy, choć to on zakończył nasz związek (po co mu one?). nasi wspólni znajomi mówią, że on teraz cierpi i to przeżywa, bo dotarło do niego co się wydarzyło. ponadto wiem, że on jest tam nieszczęśliwy. ale... zastanawiam się, czy byłabym w stanie wybaczyć. nie chcę o tym myśleć i zapewne jeszcze się łudzę, sama siebie katuję. ale tyle rzeczy nie gra... po co kupił mi naszyjnik pasujący do pieścionka, który podarował mi na urodziny, aby potem 2tyg później zerwać? po co ta gra moimi uczuciami, po co zapewnienia o miłości do ostatniej chwili?
widzę, jak dużo pracy przede mną... ale jak każda z was boję się, że nie zapomnę. że dopóki jest miłość musi być walka, ale czy ona nie jest jednostronna? że obydwoje zawiniliśmy, ale może to był zły czas na nas? czuję, że tracę zmysły. jak dobrze to określiłyście - patrzę na te ruiny i wciąż nie wierzę.
killerzin jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-26, 18:28   #4167
Bialy1966
Przyczajenie
 
Avatar Bialy1966
 
Zarejestrowany: 2014-12
Lokalizacja: Hotel
Wiadomości: 3
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

mam podobnie tylko w drugą strone
Bialy1966 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-26, 18:30   #4168
mandragona
Marudziara
 
Avatar mandragona
 
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Z Krainy Kota ...
Wiadomości: 9 061
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Wszystko jest projekcją. Jeśli pozwolimy sobie popsuć życie, to będzie ono popsute. Siedzenie i patrzenie w okno jak deszcz pada i katowanie się wspomnieniami po kimś, kto był taki "świetny" , a już nas nie chce jest czystym masochizmem. Niektórzy uwielbiają cierpieć i czerpią z tego stanu napęd do wegetacji. Każdy ma prawo wyboru...
__________________


mandragona jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-26, 18:59   #4169
Czas1992
Raczkowanie
 
Avatar Czas1992
 
Zarejestrowany: 2014-12
Lokalizacja: Wielkopolska
Wiadomości: 115
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Cytat:
Napisane przez killerzin Pokaż wiadomość
cześć dziewczyny. podczytuję was od 2-3tygodni, czyli dokładnie od czasu kiedy to się wydarzyło. wiele razy było mi lepiej czytają was, wiedząc, że ktoś gdzieś czuje to samo co ja, że ten ból dotknął nie tylko mnie. dlaczego piszę? nosiłam się z tym zamiarem od dawna, ale powoli czuję, że staczam się w szaleństwo. wizytę u psychologa mam dopiero za 2tygodnie i boję się, że do tego czasu to już zwariuję, po prostu...
raz jest lepiej, raz gorzej. niestety to gorzej występuje częściej, wydaje mi się, że płacz i rozpacz to już obowiązkowy punkt mojego dnia. choć codziennie sobie obiecuję, że już wystarczy, bo i tak rujnowanie sobie zdrowia niczemu nie pomoże... to jest tak samo. chwilowa poprawa, może nawet już powolne zapominanie (albo i nie), postanowienia, że teraz skupiam się na sobie, pracuję nad sobą by być lepszym człowiekiem, bo teraz przyszłość stoi przede mną otworem. i po jakiś paru chwilach znów to samo. dlaczego miłość jest taka okrutna? czuję się teraz zupełnie pusta w środku. jakbym nie miała już serca i duszy, a tylko próbowała udawać przed światem, że jest okej. przed moimi przyjaciółmi i rodziną, którzy już nie mogą słyszeć o tym człowieku, że ja wciąż się przez niego męczę. każdy mówi, że szybko by się odkochał po czymś... takim. więc udaję. ale serce mam w strzępach i w każdej sekundzie może znów zacząć boleć.

ponadto coraz częściej łapię się na myślach, które pozwalały mi przetrwać pierwsze, najgorsze dni. taka wstrętna nadzieja, że kiedyś się odnajdziemy. i łapię się na tym, że ja naprawdę zaczynam o tym marzyć. dlaczego wciąż mam nadzieję (choć najbardziej chciałabym się już po prostu wyleczyć)? ponoć to matka głupich i niestety potwierdzam tę regułę, wy w większości chyba też.
nasze rozstanie było dla mnie szokiem, choć wcześniej miałam sygnały, że to może się wydarzyć. słyszałam różne rzeczy, na które przymykałam oczy, świadoma, że: amor vincit omnia. od miesiąca przed rozstaniem miałam dziwne napady lękowe, taką intuicję, że coś jest nie halo. ale i on i ja gasiliśmy je wciąż wierząc, że miłość może góry przenosić. i z tą wiarą ostatecznie pozostałam sama, bo ostatniego dnia jego prawie miesięcznego pobytu tutaj usłyszałam, że chce przerwę... bo on ma teraz ciężki okres w życiu, nie wie co dalej robić w przyszłości (firma, w której pracuje pada, on nie ma wykształcenia, nie widzi przyszłości w swoim kraju, ogólnie beznadzieja), a ja i nasze kłótnie (o bzdury, oczywiście, bo o co innego) mu w tym nie pomagają. że musi zastanowić się na spokojnie co dalej i skupić się trochę na sobie. byłam zła, jak może odseparować mnie od tak ważnej chwili w jego życiu? oczywiście od początku mi to nie grało. zapytałam wprost czy wciąż mnie kocha. tak. czy wciąż mnie potrzebuje? tak. czy wciąż widzi ze mną przyszłość, którą teraz chce zbudować? tak, bo pomimo wszystko nie wyobraża sobie przyszłości z nikim innym, wie, że nie znajdzie nikogo lepszego. że jestem jego ideałem (i przez to chyba też miał kompleksy, bo przypominam sobie, jak mówił mi: skąd mogę mieć pewność, że nie znajdziesz sobie kogoś lepszego? jesteśmy z innej ligi, nie wierzę, że ktoś taki mógł zwrócić w ogóle na mnie uwagę. jak kiedyś mnie zdradzisz nie chcę tego wiedzieć, proszę cię, bo pęknie mi serce. że jakby nam nie wyszło to wie, że nie ułoży sobie życia z nikim innym, bo jestem wszystkim czego szukał itd.)
oczywiście ja płakałam, nie wierząc, że człowiek którego kocham w ostatnią naszą wspólną noc (następna miała być za jakieś 2miesiące?) robi mi taką krzywdę. oczywiście on mówił, że nie chodzi o to, że on się do mnie nie odezwie nigdy, po prostu musi odpocząć psychicznie, bo czuje się... zestresowany. ogólnie skończyło się to na niczym praktycznie. ja byłam zła, rozgoryczona, on czuł się niezrozumiany i wciąż chciał przerwy. jeszcze niecałą godzinę po tym, jak go pożegnałam na dworcu wysłał mi smsa, że kocha mnie nad życie, ale nie ma wifi żeby teraz pogadać. nie odpisałam, ryczałam bijąc się z myślami. potem pisał do mnie, żebym nie była smutna, żebym dała znać czy ze mną wszystko w porządku, pieszczotliwe określenia... napisał dwa dni później, żebym koniecznie dała znać co ze mną, że mnie kocha. odpisałam, że podjęłam decyzję i dam mu to czego chciał. zrobiłam to w myśl zasady: jak wróci był mój, jak nie - nigdy moim nie był, a ponadto czułam, że dla mnie ta przerwa też może być kluczowa, żeby przetrawić jak nasz związek ostatnio wyglądał, skąd te niekończące się kłótnie itd. odpisał za kolejne dwa dni, żebym dała mu znać z buziaczkiem. nic nie odpisałam. dwa dni później (dokłądnie 3tygodnie temu) napisał już że musimy pogadać, zapytałam więc o czym, bo przerwę o którą prosił dostał, więc nie wiem czemu teraz szuka ze mną kontaktu. on, że czy to na pewno to czego chciał i że muszę wysłuchać go. wysłuchałam. zerwał ze mną.
w telegraficznym skrócie: on już sobie wszystko przemyślał i że nie jest już tak jak na początku, że nie kończymy już za siebie zdań, że teraz jedyne co nam pozostało to kłótnie. że jesteśmy zbyt różnymi osobami i pomimo, że bardzo bardzo mnie lubi, choć: 'wierzy, że mnie naprawdę kocha' (czy coś w tym stylu), sądzi, że najlepiej będzie jak się rozstaniemy. powiedziałam, że jak dla mnie on się poddaje, bo ja mimo wszystko chciałam wciąż walczyć i dlatego dałam mu tę przerwę, choć mówiłam, że czegoś takiego nie uznaję. on, że ja nie zasługuję na bycie wstrzymywaną i zasługuję na coś lepszego. odpowiedziałam, że oczywiście, choć głos już mi się łamał (prosił bym nie płakała). zapytal czy sądzę, że teraz mu łatwo będzie żyć, bo na pewno nie będzie. powiedziałam, że tak, bo to on teraz się poddał i zrezygnował ze wszystkiego i któregoś dnia pożałuje, że odrzucił taki pokład miłości, jaki mu dawałam (a to było wręcz szalone z mojej strony...). on, że wie o tym doskonale. przeprosił mnie, odpowiedziałam 'fcuk you' i się rozłączyłam. nie wierzyłam, adrenalina tak mi podeszła do głowy, że myślałam, że z okna wyskoczę...
tak długo piszę, ale bardziej chciałam napisać, jak to wygląda teraz i po rozstaniu ogólnie. gadałam jeszcze tego samego dnia z jego przyjacielem, nie mógł uwierzyć. ale powiedział mi, że on jest niedojrzały pod tym względem, że ma sto pomysłów na minutę, wydaje mu się, że wszystko może, a tak naprawdę nie robi nic. i żebym przeczekała. kilka dni później znów z nim gadałam, powiedział, że sam mu o tym opowiedział. że sam nie wie co czuje (mi przy zerwaniu powiedział, że nie jest to tak jak na początku, po moich sugestiach potwierdził, że uczucie jest można powiedzieć słabsze), ale problem jest w nim, więc nie chciał mnie oszukiwać. dwa dni po rozstaniu była nasza rocznica, odezwał się dzień później: 'hej, jak się czujesz'. odpisałam, że w porządku i żeby nie zagłębiać się w jakąkolwiek dyskusję podałam mu kilka przewoźników w miarę tanich aby odesłał mi moje rzeczy (jesteśmy z dwóch różnych części europy), napisałam mniej więcej gdzie co jest... czułam, że był zdziwiony (zawsze ryczałam i błagałam byśmy dalej byli razem, próbowali), bo odpisał czy to wszystko co mam mu do powiedzenia. potem: jeśli tak to zrobi to najszybciej jak będzie miał czas. cześć. i potem: odnośnie moich rzeczy nie ma sensu abyś wysyłała je tutaj, jak możesz je przesłać bezpośrednio do warszawy (i to jest ważne). odpisałam, że ok, nie ma problemu. dlaczego ważne? bo byłam tam z nim dwa tygodnie przed zerwaniem, tam mieliśmy budować naszą przyszłość, choć on nie był przekonany do wyjazdu (była jedna sytuacja, która go wkurzyła i mówił, że nie chce tu mieszkać).
co najgorsze - ja też planuję przeprowadzkę. teraz jest to decyzja ze względu na moją przyszłość. podjęłam ją zanim mi to napisał. odnośnie moich rzeczy - zostawiłam ich trochę. i nasz dalszy kontakt tyczył się ich.
jakieś 10 dni później napisałam, czy już je przesłał i kiedy mogę się ich spodziewać. 'jak miło z twojej strony. jeszcze tego nie zrobiłem, co ci się tak spieszy? to letnie rzeczy'. odpisałam, że to dla mnie ważne i nie mam ochoty się prosić o coś co jest moje. on na to:'jak tak to przyjedź i je sobie WEŹ'. zamurowało mnie, bo obiecywał przy rozstaniu, że je wyśle, sam to zaproponował. czułam się jakby kopał leżącego... odpisałam, że mam dość walk z nim do końca swojego życia i nie wiem po co on to ciągnie w tej sytuacji. że to dla mnie ważne i obiecał, że to zrobi. że chcę jak najszybciej mieć to już z głowy i zasługuję na ostatnią godzinę w jego życiu, by je zapakował i wysłał. odpowiedział, że zrobi tak jak powiedział i czy to wszystko.
w między czasie rozmawiała z nim moja przyjaciółka, którą zaszokowało to wszystko, bo widziała nas jeszcze jakiś czas temu zakochanych, szczęśliwych. napisała do niego, bez mojej wiedzy. ogólnikowo, czego się dowiedziałam: że byliśmy szczęśliwi dopóki ktoś z nami był, bo jak zostawaliśmy sami to ciągle się kłóciliśmy. że to była umysłowa tortura i nie ma sensu być razem, skoro musimy się tak męczyć i osobno nam lepiej. że jest mu bardzo przykro, że też uważał, że jesteśmy idealni dla siebie, dopóki niektóre rzeczy się nie wydarzyły, a głównym powodem dla które zerwał było to, że przeglądałam mu wiadomości bez jego wiedzy (tak wiem, tragedia. nigdy nie podejrzewałam, że będę zdolna do czegoś takiego, sama nie wiem wciąż dlaczego to zrobiłam, to był jak... impuls, jakbym była w transie). ale to jedna z kilku rzeczy. gdy usłyszał od niej, że ona robi to samo, że po prostu miłość może otumanić... powiedział, że nie wie co powiedzieć, ale tak to się potoczyło...
następny kontakt mieliśmy w wigilię. uświadomiłam sobie w tej rozpaczy, że był jedyną osobą, której naprawdę chciałam złożyć życzenia. wysłałam je, dość bezosobowo, ale nie wiem... aby sobie ulżyć i żeby jemu może się głupio zrobiło (czy to było możliwe?!). odpisał mi w takiej samej kolejności, jakby powtarzał moje słowa. wigilia była dla mnie straszna, nie mogłam dzielić się opłatkiem, bo zbyt dużo wspomnień, wszystko mnie uderzyło, płakałam bo tak naprawdę chciałam najbardziej z nim te święta spędzić i takie plany mieliśmy. odpisałam mu, że dziękuję i te życzenia są... bardzo w jego stylu. on, że nie kłamie i naprawdę życzy mi najlepszych świąt, z buziaczkiem. ja: dzięki, ale przynajmniej prezenty mi się udały. i przeszliśmy przez kilka wymian zdań, poczułam się, jakbym obudziła się z koszmaru. następnego dnia było mi lepiej. podjęłam decyzję, że skupiam się na sobie, a co będzie dalej w moim życiu... na to nie wpłynę, bo to się wydarzy. no, do czasu, bo wieczorem poczułam się tak silna, że zajrzałam do niego na fb (robiłam to co jakiś czas, masochistka, ale usunęłam go ze znjaomych jeszcze pierwszego dnia). wściekłość, bo opublikował coś naprawdę obrzydliwego. wszystkie moje przyjaciółki i ja sama poczułam się, jakby starał się zwrócić swoją uwagę w bardzo szczeniacki sposób. wcześniej nie był tak aktywny na fb, teraz potrafi po 3-5 razy coś publikować... prawie wszystko odnośnie związków, albo jaki to on wolny nie jest. po rozmowie ze mną w wigilię opublikował dosłownie jakieś 5min później piosenkę, którą rok temu mi dedykował, z fragmentem który oddawał nasze relacje - związek na odległość - 'jak ja wytrzymam do nowego roku?' (ciężko to przetłumaczyć). plus buźka: ' '.

przepraszam was bardzo, że tak się rozpisałam, wiem, że pewnie nie uzyskam posłuchu, zresztą jak teraz czytam to co napisałam... to jest jakaś tragedia. naprawdę potrzebuję porządnie popracować nad sobą i nad tym co się wydarzyło, bo czuję się jakbym oszalała. i teraz zastanawiam się po co ja to opisywałam... żeby usłyszeć, że mamy szansę? tak naprawdę tylko on wie co mu chodzi po głowie z tymi popisówkami na fb, że wciąż nie wysłał mi moich rzeczy, choć to on zakończył nasz związek (po co mu one?). nasi wspólni znajomi mówią, że on teraz cierpi i to przeżywa, bo dotarło do niego co się wydarzyło. ponadto wiem, że on jest tam nieszczęśliwy. ale... zastanawiam się, czy byłabym w stanie wybaczyć. nie chcę o tym myśleć i zapewne jeszcze się łudzę, sama siebie katuję. ale tyle rzeczy nie gra... po co kupił mi naszyjnik pasujący do pieścionka, który podarował mi na urodziny, aby potem 2tyg później zerwać? po co ta gra moimi uczuciami, po co zapewnienia o miłości do ostatniej chwili?
widzę, jak dużo pracy przede mną... ale jak każda z was boję się, że nie zapomnę. że dopóki jest miłość musi być walka, ale czy ona nie jest jednostronna? że obydwoje zawiniliśmy, ale może to był zły czas na nas? czuję, że tracę zmysły. jak dobrze to określiłyście - patrzę na te ruiny i wciąż nie wierzę.
Przeczytałam całą Twoją wypowiedź i jedyne co mogę powiedzieć w tej sytuacji, to facet w ogóle nie traktuje Cię poważnie. Skoro miał ciężki okres w życiu, druga osoba jest po to, żeby ją wspierać w tych ciężkich chwilach, a nie odsuwać się od niej. Miłość nie polega tylko na samych dobrych chwilach, bo doskonale o tym wiemy, że w życiu nie zawsze jest kolorowo. Poza tym widzę, że on chyba ma jakieś kompleksy, bo skoro uważa, że jesteście z innej ligi, to coś tutaj jest nie tak. Skoro z nim byłaś, to powinien to docenić, ale jak widać nie robił tego. Co do wiadomości, które mu przeczytałaś, owszem nie powinnaś tego czytać, bo to wygląda tak jakbyś nie miała do niego zaufania(sama popełniłam ten błąd, na przyszłość mam zamiar wystrzegać się tego). Moim zdaniem powinnaś przede wszystkim skupić się teraz na sobie, idź za te 2 tygodnie do psychologa, porozmawiaj z nim na spokojnie i rób to, co uznasz za słuszne .
Czas1992 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-26, 20:14   #4170
BlackkCherry
Raczkowanie
 
Avatar BlackkCherry
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 41
Dot.: Rozstanie z facetem XXXII

Witajcie dziewczyny. Mam nadzieje, że mnie tu cieplutko przygarniecie. Czuję, że zawitam tu na dłużej, bo moje życie to jedna wielka porażka. Mówi się 'Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz ' . Wszystko to moja wina i mam z tego potoworne wyrzuty sumienia.
Problemem mojego związku są filmy pornograficzne, a raczej fakt, że nie umiem zaakcpetować tego, że mój partner je od czasu do czasu ogląda. Bardzo mnie to boli. Nie umiem go zrozumieć. Dużo na ten temat czytam i próbuje na siłę w sobie zmienić do tego tematu podejście. Chciałabym to zaakcpetowac ale nie umiem. Wiem, że dużo dziewczyn nie widzi w tym nic złego i nie mają przeciwko jak ich partner zrobi sobie dobrze przy gołych paniach. Ja niestety z tego powodu nabawiłam się nerwicy. Nie radzę sobie sama ze sobą , dużo płaczę , jestem często przygnębiona. Powiecie mi ,że pewnie mam niską samoocenę . Tak to prawda. Moja samoocena jest bardzo zaniżona. Nigdy nie miałam z tym problemu. Nigdy nie uważałam się za żadną piękność ale też nie uważałam, że jestem jakoś mega brzydka. Dopiero jak odkryłam, że mój partner ogląda filmy przy reguralnym seksie ze mną to mnie to bardzo mocno zabolało i w jednej chwili moja samoocena jest na poziomie -7493759 . Jesteśmy ze sobą 3,5roku. Problem ciągnie się już 2lata. Łatwo wywnioskować, że w tym związku byłam szczesliwa tyko 1,5r i to dlatego ,ze byłam nieświadoma tego co robi X . Rozmawiałam z nim na ten temat, powiedział, że mnie rozumie i ,że już nie będzie tego robił. Ucieszyłam się. Z 2 miesiące było dobrze później znów mi coś strzeliło do głowy, nie ufałam mu. Zaczęłam sprawdzać jego historie . Nigdy niczego nie znalazłam ale po pół roku przyznał się, że i tak ogląda. Nie muszę pisać co czułam. Bardzo mnie to boli. Doszło do tego stopnia, że nie mogłam na niego patrzeć, nie chciałam aby mnie dotykał ani na mnie patrzył. Zaczęłam się na nim wyżywać, robić problemy o byle gówno. Ten stan trwał bardzo długo. Do rozstań między nami dochodziło milion razy. Głównie na max godzinę. To ja zwykle zrywałam i mu mówiłam ,że dłużej tak nie dam rady (On mnie zapewniał , że juz tego nigdy wiecej nie obejrzy ) . Powiedziałam mu, że nie dam rady mu zaufać. Płakałam. Zwykle nie wytrzymywałam i nie wobrażałam sobie bez niego żcia wiec po godzinie go przepraszałam i obiecywałam poprawę. Mówiłam, że się zmienię ale się nie zmieniałam.On mnie kocha i to bardzo. Za każdym razem daje mi kolejną szansę chociaż widzę po nim jak bardzo jest zmęczony tym związkiem. Mówię sobie 'DZIEWCZYNO, skoro tak o Ciebie walczy i daje Ci kolejną szansę to znaczy, że mu sie podobasz i te dziewczyny nic dla niego nie znaczą ' Ale nie mogę. To nie działa. To mnie boli. Mówi mi, że mu się bardzo podobam i ,że by mnie nie zamienił na żadną inną ale przez te filmy ja mu nie wierzę. . Nie radzę sobie . W wigilie już nie wytrzymał i ze mną zerwał .

Edytowane przez BlackkCherry
Czas edycji: 2015-01-12 o 16:03
BlackkCherry jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2015-02-06 23:10:43


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:40.