Jestem stara i przegrałam życie

[ama]

Napisane przez zakonna

brakuje mi jakieś 300 zł żeby przeżyć do wypłaty czyli do 1 grudnia. Przypominam, że mam 40 lat, pracuję na pełny etat, dorabiam w domu i chłop też pracuje.
Czuję się beznadziejnie. Jak wybrakowany obywatel. Przegrałam na całej linii.

Zakonna, nauczyciele az tak zle zarabiaja, czy ty masz po prostu duze wydatki?

[zakonna]

to ty mi powiedz czy zarabiam dużo, 2500 na rękę. Najwyższy stopień awansu zawodowego, w tej sumie jest dodatek motywacyjny, funkcyjny oraz za staż pracy. jest to maksimum jakie mogę wycisnąć miesięcznie. To zarabiam dużo czy mało?
No i owszem, mam wydatki. Moja cała pensja idzie na opłaty, kredyty, karmienie zwierząt.

[marzycielka_]

Napisane przez Lisciolaz Straszliwy

Złocieńka, w tak zaawansowanym wieku to pozostało Ci już tylko dbać o cerę, żeby ładnie w trumnie wyglądać .

Już dbam bo mi zmarszczki zaczynają wychodzić

Napisane przez attena07

Wszystko przed Tobą ! wolałabyś być nieszczęśliwa w związku , mieć toksycznego partnera ? tylko dlatego że twoja młodsza siostra ma już 2 faceta ?. Wiesz przegrać życie to może osoba , która ma np. 40-55 lat i zrezygnowała z wykształcenia , pracy , jest nieporadna życiowo lub wypaliła się ... nie widzi sensu w tym co do tej pory robiła . A robiła wiele ciekawych rzeczy jak wcześniej sądziła i nagle .Taki rachunek dotychczasowego życia . Uszy do góry

Nie no ale tak serio, to czuję, że coś ważnego mnie omija, albo przechodzi gdzieś obok. Mnie już nawet nikt nie pyta czy kogoś mam, bo i tak wiedzą, że nie ma szans na nic. Taki tam ostatni wybrakowany egzemplarz :P Chyba za bardzo się skupiam na sobie,a moim dotychczas najważniejszym celem było zdobycie wykształcenia, to je mam

[cvbdsgfdkdssasw]

Napisane przez zakonna

to ty mi powiedz czy zarabiam dużo, 2500 na rękę. Najwyższy stopień awansu zawodowego, w tej sumie jest dodatek motywacyjny, funkcyjny oraz za staż pracy. jest to maksimum jakie mogę wycisnąć miesięcznie. To zarabiam dużo czy mało?
No i owszem, mam wydatki. Moja cała pensja idzie na opłaty, kredyty, karmienie zwierząt.

Ile godzin tygodniowo pracujesz? 20?
Moim zdaniem za 20 h tygodniowo to dużo. Trzynastki, grusze, dużo wolnego. Ale to tylko moej zdanie, każdy ma inne. Inaczej 2500 brzmi w Warszawie, inaczej w małej mieścinie w warmińsko mazurskim.

[ama]

Napisane przez Unperfect

Ile godzin tygodniowo pracujesz? 20?
Moim zdaniem za 20 h tygodniowo to dużo. Trzynastki, grusze, dużo wolnego. Ale to tylko moej zdanie, każdy ma inne. Inaczej 2500 brzmi w Warszawie, inaczej w małej mieścinie w warmińsko mazurskim.

Nauczyciel nie pracuje wcale 20h tygodniowo. To, że ma tyle lekcji nie oznacza, że tylko tyle pracuje. Przeciwnie, sprawdziany trzeba przygotować, sprawdzić, lekcje przygotować, itp. Moja mama pracuje w poradni psychologicznej i podlega pod kartę nauczyciela. W teorii też ma "tylko" 20 godzin. W praktyce czasem i po 50-60. I nie ma za to wtedy żadnego wynagrodzenia.

Napisane przez zakonna

to ty mi powiedz czy zarabiam dużo, 2500 na rękę. Najwyższy stopień awansu zawodowego, w tej sumie jest dodatek motywacyjny, funkcyjny oraz za staż pracy. jest to maksimum jakie mogę wycisnąć miesięcznie. To zarabiam dużo czy mało?
No i owszem, mam wydatki. Moja cała pensja idzie na opłaty, kredyty, karmienie zwierząt.

Zarabiamy tyle samo. Moim zdaniem to nie jest dużo. Szczególnie, że nauczyciel to zawód tak ważny jak lekarz w mojej opinii. Jak przeliczysz swoje zarobki na euro to w ogóle dramat. Ja też zapierniczam jak motorek, często nie mam czasu nawet na pójście do toalety. Moim zdaniem 2500 to jest mało. przy czym ja mieszkam w Warszawie, wynajmuję pokój za 800 zł plus rachunki i chociaż odkładam kilka stów miesięcznie to naprawdę muszę bardzo oszczędzać na życiu. A marzę o samodzielnej kawalerce (choćby małej z meblościanką, ale żeby z zupełnie obcymi ludźmi nie dzielić czegoś tak ważnego jak dom) i mnie na to po prostu nie stać. No chyba żeby całą pensję pakować tylko w kawalerkę i jedzenie, ale to bez sensu. Jestem zupełnie sama, więc nawet nie mam z kim rachunków dzielić.

Ja jestem specjalistą w urzędzie centralnym i w sumie niby mam jakąś możliwość awansu (na starszego specjalistę), ale w moim urzędzie za awansem nie idzie podwyżka. Zmienia się tylko pieczątka. W adm. publicznej pensje są zamrożone, u nas nagród nie ma, więc też nie mam opcji na nic wiecej. Może na święta jakieś 200 zł rzucą. Toteż przygotowuję się na medycynę. Ale rozumiem to, że czujesz że stoisz pod ścianą. Mam dokładnie to samo uczucie.

[zakonna]

Nawet mi się nie chce pisać o tych godzinach pracy. Nie o tym wątek. Masz rację. Czuję że w jakiś sposób stoję pod ścianą. Nakłada się na to kilka czynników.
Medycyna? Wow. Ambitnie. Podziwiam.

[GgochaA]

Napisane przez ama

Nauczyciel nie pracuje wcale 20h tygodniowo. To, że ma tyle lekcji nie oznacza, że tylko tyle pracuje. Przeciwnie, sprawdziany trzeba przygotować, sprawdzić, lekcje przygotować, itp. Moja mama pracuje w poradni psychologicznej i podlega pod kartę nauczyciela. W teorii też ma "tylko" 20 godzin. W praktyce czasem i po 50-60. I nie ma za to wtedy żadnego wynagrodzenia.

Ale weź pod uwagę że zawodów, w których zabiera się pracę do domu jest dużo więcej.
Pracuję w biurze za mniej niż 2500, ba, za mniej niż 2000 i też zabieram pracę do domu i też przecież nikt mi za to nie płaci.

[zakonna]

Bosze, znowu? Pomijając wszystko inne, ja nie pracuje w biurze.

[ama]

Napisane przez GgochaA

Ale weź pod uwagę że zawodów, w których zabiera się pracę do domu jest dużo więcej.
Pracuję w biurze za mniej niż 2500, ba, za mniej niż 2000 i też zabieram pracę do domu i też przecież nikt mi za to nie płaci.

To dajesz się wyzyskiwać. Serio, ty masz etat 40 h, jesteś w tym czasie w pracy. To, że robisz za darmo po tych 40h to jest wyzysk i masz prawo żądać za to wynagrodzenia (również w sądzie pracy) albo nie robić po prostu. Natomiast nauczyciel nie ma takiej opcji. On pracuje w szkole 20, a pozostałe 20 to nienormowany czas pracy. Ma się wyrobić w tych 20h ze wszystkim innym, a jak nie to jego problem. Nawet jeśli fizycznie nie jest możliwe zrobienie tego wszystkiego w 20h. W podobnej sytuacji są np. sędziowie. Oni tez mają nienormowany czas pracy. To, że na sali rozpraw są po kilka godzin dziennie nie oznacza, że tyle pracują. Muszą przecież czytać akta, pisać uzasadnienia, etc. Jeśli nie wyrobią się z tym w ciągu czasu pozostałego do 40h/ tydz. to nikt im za to nie zapłaci. Wiecej, nie mają nawet żadnego prawa żądać zapłaty za te dodatkowe godziny (tak samo nauczyciele). A pracę wykonać muszą.

---------- Dopisano o 12:31 ---------- Poprzedni post napisano o 12:27 ----------

Napisane przez zakonna

Nawet mi się nie chce pisać o tych godzinach pracy. Nie o tym wątek. Masz rację. Czuję że w jakiś sposób stoję pod ścianą. Nakłada się na to kilka czynników.
Medycyna? Wow. Ambitnie. Podziwiam.

A nie myślałaś o emigracji? I to może nawet nie Anglia, a jakiś mniej popularny kierunek? Czego uczysz? Zawód nauczyciela to całkiem ok zawód, można się załapać i gdzieś za granicą. Może przydałoby ci się wyjechać do np. jakiejs Australii, Kanady, czy Nowej Zelandii? Wiem, że to brzmi niby śmiesznie, ale ludzie robią takie rzeczy i większości się udaje. Wrócić można zawsze.

[201604191001]

Nie jest tak łatwo wyjechać z kilkoma psami i kotami.

[zakonna]

No i jeszcze trudniej wyjechać bez faceta z którym jest się 5 lat. 😊 ale masz rację Judith, miałabym duży problem gdybym musiała ich zostawić. W zasadzie to nie wchodzi w grę.

[201604191001]

Zostawienie nawet mi przez myśl nie przeszło Chodziło mi o trudność w transporcie. Np. samolotem mój pies może lecieć tylko w luku bagażowym. Wsadziłabym do takiego luku psa a wyjęła wrak, zrytego psychicznie, biednego zwierzaka. Wiem jak się transportuje zwierzęta w samolotach i nigdy żadnemu bym tego nie zrobiła. Ale ok, na wyspy dojadę samochodem, nawet jakbym musiała dużo większy samochód wypożyczać, żeby przewieźć na raz większą ilość czworonogów. Ale do Kanady czy Nowej Zelandii?

[zakonna]

Jak kiedyś rozważałam zagranicę to luk bagażowe nie wchodził w rachubę.

[olennnkaaaa]

Wiesz przegrać życie to może osoba , która ma np. 40-55 lat i (...) jest nieporadna życiowo lub wypaliła się ... nie widzi sensu w tym co do tej pory robiła . A robiła wiele ciekawych rzeczy jak wcześniej sądziła i nagle .Taki rachunek dotychczasowego życia .

U mnie wszystko się zgadza, prócz wieku. Mam 20 lat mniej, ale co z tego. Nie mam siły, by coś zmienić. Nie chodzi nawet o radykalne posunięcia typu z polonistyki na medycynę, ale nawet np. założenie bloga, naukę czegoś nowego. W sumie to moja praca jest fajna, lubię ją, ale perspektywa zarabiania najnizszej przez następne 25 lat mnie dobija.

w moim urzędzie za awansem nie idzie podwyżka. Zmienia się tylko pieczątka. W adm. publicznej pensje są zamrożone, u nas nagród nie ma, więc też nie mam opcji na nic wiecej. Może na święta jakieś 200 zł rzucą.

U mnie jest podobnie, ale to nie wynika ze złej woli dyrekcji, a cięć w obszarze kultury. Nie ma pieniędzy na wyższe pensje. Jeszcze kilka lat temu było trochę lepiej. Btw, chciałabym zarabiać te 2500, ale nie dla mnie zawód nauczyciela. Zarabiam połowę tego i jakoś mi starcza od 1 do 31, więc ta dodatkowa kasa to naprawdę byłoby dla mnie "wow".

[ama]

Napisane przez zakonna

No i jeszcze trudniej wyjechać bez faceta z którym jest się 5 lat. 😊 ale masz rację Judith, miałabym duży problem gdybym musiała ich zostawić. W zasadzie to nie wchodzi w grę.

A to ja nie wiedzialam ze masz tyle zwierzow. To faktycznie duza odpowiedzialnosc. Faceta mozna zabrac ze soba zawsze. Dla niektorych opcja jest tez zwiazek na odleglosc, ale wiem ze nie kazdy umie sie tegl podjac. Njema co jechac,jak ma to byc placz i zgrzytanie zebow. Taka tylko rzucilam propozycje.

[olennnkaaaa]

Przecież nie trzeba emigrować do Australii, a w Europie zwierzaki można przewieźć autem.

[zakonna]

Facet ma pracę tutaj, której nie zostawi. Jak przejdzie na emeryturę to może wtedy wyjedziemy

[201604191001]

Ja w ogóle nie wyobrażam sobie wyemigrować

[ama]

Napisane przez _Judith_

Ja w ogóle nie wyobrażam sobie wyemigrować

Jednym z moich największych strachów jest to, że utknę w Polsce. Ja serio nie lubię tego kraju. Jak pomyślę, że mam tu spędzić całe życie to mi słabo.

W ogóle muszę zmienić kompa, bo mój ma już 7 lat i powinien przejść na emeryturę. I to mnie przerasta. A jak już jakiś wybiorę to za 3200. Życie jest ciężkie.

[mikia20]

Ja wyemigrowałam. Kota zostawiłam rodzicom i mam straszne wyrzuty sumienia - pomimo tego że ją rozpieszczają bardziej niż ja.

Od założenia wątku niedługo minie rok. Ja spełniłam jedno ze swoich najważniejszych postanowień. Teraz mam kolejne i zabieram się do tego jak pies do jeża.

[zakonna]

Abstrahując od emigracji. Moje zwierzęta są częścią mojej rodziny, którą tworzę ja, partner i zwierzaki. Bez względu na to jak żałośnie to brzmi.
Nie zostawiłabym części swojej rodziny, jeśli bym gdzieś jechała to z nimi.

[skazana_na_bluesa]

zakonna - facet jest wojskowym? może na jego emeryturze pomyślicie o zmianie chociażby województwa, bo na podkarpaciu to chyba tak średnio z zarobkami...?

[zakonna]

Tak. Jest żołnierzem. Owszem. Jak przejdzie na emeryturę to będziemy mieli możliwość coś zmienić.

[2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6]

Napisane przez scarlett26

już nad grobem stoję, nic tylko tam runąć wreszcie....

o jaki fajny wateczek, a to co wyżej to chyba mogę się podpisać

jestem stara, mam 37 lat
studia - licencjat z rocznym poślizgiem, więc w sumie 4 lata - niby kierunek rokujący, bo finanse i rachunkowość -cóż, poszłam na staż do biura księgowości i to było najgorsze pół roku mojego życia - o ile studia lubiłam i finanse mnie pasjonowały tak niestety praca okazała się koszmarem - dekretowałam i przybijałam kilka różnych pieczątek na wyciągach bankowych, hahahaha - mało rozwijające zajęcie

zrezygnowałam z księgowości, zaczęłam szukać w banku - no, ale akurat był kryzys i ludzi raczej zwalniali niż zatrudniali, więc nic nie znalazłam

poszłam na studia magisterskie, żeby mieć tego mgr UJ wybrałam zarządzanie zasobami ludzkimi - po dwóch latach i wywaleniu kupy kasy na czesne (jakieś 10k) - nie chciało mi się już zdobyć jednego zaliczenia, zdać jednego egzaminu i napisać pracy magisterskiej
przez 5 lat nie zdobyłam się na to, żeby wrócić, bo musiałabym powtórzyć rok - czyli oceny by mi przepisali, ale zapłacić by trzeba było znów

tak oto nie zostałam magistrem

nie zrobiłam również kariery w finansach ani żadnej innej - bo mi się nie chciało mam niskie ciśnienie i moim ulubionym życiowym zajęciem jest spanie

ale
pracuję w domu, na brak gotówki na codzienne wydatki nie narzekam, a idzie jeszcze ku lepszemu, partner jest, prawo jazdy jest, auto mam fajne, dzieci nie mam,

mieszkania nie mam własnego, tułam się "na lokatornym" jak to mówi moja teściowa in spe
aaa, zapomniałam - kota też nie posiadam ani żadnego innego zwierzęcia

i co, przyjmiecie mnie? bo jestem stara, ale nie czuję się tak do końca przegrana...

[lapida]

[1=2f6abb6d3878858271ffdb3 efd65c95d1f4fde9b_623d0cb 3af0b6;48950028]
i co, przyjmiecie mnie? bo jestem stara, ale nie czuję się tak do końca przegrana...[/QUOTE]


dobra, dobra, tak sobie tylko wmawiasz do poduszki






właśnie przeglądnęłam pierwszy post i powiem wam, że jak pisałam o beznadziejnej szefowej i bujaniu się po bankach, to myślałam, że jak te problemy się rozwiążą, to wszystko pójdzie jak z płatka. I gunwo, bo jedne problemy się rozwiązały, pojawiły się następne.
Przegrana to moje drugie imię

[2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6]

Napisane przez lapida

dobra, dobra, tak sobie tylko wmawiasz do poduszki

dzięki już wiem co dziś usłyszy moja poduszka

[ladylajla]

(....)
Także hej

[Laguna2]

Życzę abyśmy w tym roku wszystkie zostały wygranymi- taki mam plan i zamierzam go zrealizować

[ama]

Napisane przez Laguna2

Życzę abyśmy w tym roku wszystkie zostały wygranymi- taki mam plan i zamierzam go zrealizować

Ja juz nawet nie planuje. I przegranie to stan permanentny - data go tam latwo nie zmieni

[201604191001]

Przegranie to stan umysłu