Sesja nigdy nas nie złamie, przejedziemy świat na lamie! wizażPORN cz. 26

[blueon]

sarcastic a co się dzieje?

[Zuziaxxx]

Napisane przez sarcastic_

Też tak uważam Jest o wiele trudniej, nie wiem co to będzie już faktycznie w "dorosłym" życiu. A rozmowa się nie martw, sama mówiłaś, że Twoi rodzice Cię wspierają raczej, więc pewnie zrozumieją

A ja muszę (tzn chcę) wyprowadzić się z mieszkania, w którym mieszkałam do tej pory i nie wiem gdzie się podziać. Nie mam jak z domu dojeżdżać na studia...

Źle się mieszka? Z chłopakiem ok chyba? :<

[sarcastic_]

Napisane przez blueon

sarcastic a co się dzieje?

Napisane przez Zuziaxxx

Źle się mieszka? Z chłopakiem ok chyba? :<

Zdałam sobie sprawę, że muszę zakończyć swój związek. A nie ma nic trudniejszego zakończyć coś, co niszczy nas psychicznie i jest dla nas ZŁE, w momencie gdy i tak się kocha drugą osobę . To jest długa historia, ale w końcu chyba powinnam pomyśleć o sobie..

[latesate]

ale jestem zła, nic nie zrobiłam, niespodziewanie goście przyjechali +znowu boli mnie ucho

[sarcastic_]

Napisane przez latesate

ale jestem zła, nic nie zrobiłam, niespodziewanie goście przyjechali +znowu boli mnie ucho

współczuję, ból ucha to masakra

[latesate]

Napisane przez sarcastic_

współczuję, ból ucha to masakra

całe zycie tak mam, a i tak nie da się przyzwyczaić gorzej niż ząb

[Zuziaxxx]

Napisane przez monika9952

Trochę o ludzi, trochę o uczelnie. Czuje że presja prestiżu zaczyna mnie przerastac, ciągle chodzę zestresowana i nie przypominam sobie żebym chociaż raz poszła z chęcią na zajęcia. Kierunek super ale uczelnia nie ta ... Jeszcze do tego wszystkiego dochodzi fakt, że chciałabym pojechać po prostu do innego miasta na studia Boje się, że może mi się nie udać przenieść, wtedy chyba się pociacham

Rozumiem, że chcesz się przenieść ze względu na zmianę miasta, ale kwestii presji prestiżu (szczerze powiedziawszy ja w ogóle nie czuję prestiżu w studiowaniu tutaj) za nic nie łapię, co to za presja? Znaczy wiem, że to dobra uczelnia (a przynajmniej CM), ale WUM tak samo, więc ta presja czymkolwiek się objawia też może Cię tam dopaść

[poziomka_]

jeżeli chodzi o 'prestiż' to zasadniczo najważniejsza jest grupa, na którą się trafi, bo nawet na prestiżowej uczelni może być lajtowa grupa

[fattyfat]

od limesów już mnie głowa boli

[Catalina7]

Napisane przez blueon

Nie wiem jak wy, ale ja uważam, że życie przedmaturalne było prostsze.
Nie chodzi o naukę, ale ogólnie o życie. Rok temu (w moim przypadku dwa lata temu) problemem było to, że buty na studniówkę były za ciasne. A teraz przynajmniej połowa nas myśli czy to dobry kierunek studiów i w ogóle
Chętnie bym wróciła do liceum :<

Mnie czeka jeszcze rozmowa z mamą odnośnie ostatecznej decyzji o rzuceniu studiów. Odkładałam to na później od 20 grudnia. Wracam do swojego mieszkania w poniedziałek i nadal z nią o tym nie pogadałam. Będzie rzeź

Ja odpowiem tak: "Becoming older than 10 years old was the biggest mistake of my life"

Napisane przez sarcastic_

Zdałam sobie sprawę, że muszę zakończyć swój związek. A nie ma nic trudniejszego zakończyć coś, co niszczy nas psychicznie i jest dla nas ZŁE, w momencie gdy i tak się kocha drugą osobę . To jest długa historia, ale w końcu chyba powinnam pomyśleć o sobie..

O jaaaaaaa ale co się dzieje?

[sarcastic_]

Napisane przez Catalina7

Ja odpowiem tak: "Becoming older than 10 years old was the biggest mistake of my life"




O jaaaaaaa ale co się dzieje?

Po prostu ludzie się zmieniają. Tylko nie wiedziałam, że mogą tak nagle, z miesiąca na miesiąc, tygodnia na tydzień. Mam wrażenie, że mi podmienili faceta. Ogólnie mój związek od początku był cudowny, serio, nie wierzyłam, że tak się da, kilka lat było cudownych, ale widocznie... zmęczenie materiału i tyle, bo w tej chwili nie ma nic. Jest dobrze, to jest dobrze, ale jak wychodzi jakaś sprzeczka to wychodzi jaki on ma charakter.. Ogólnie nie obraża się raczej kobiety, nawet w kłótni, szczególnie "swojej kobiety". Nie chce mi się nawet pisać, bo to szkoda nerwów, a jak pisze, to zaraz mi nerwy puszczają, a w miarę się uspokoiłam już, więc nie ma sensu.. Ale dzięki, że pytasz <3. Najgorsze, że on jak raczy się odezwać do mnie, to i tak będzie próbował zrzucić winę na mnie, ale mam nadzieję, że nie ulegnę, bo nie mogę dać się sponiewierać .

Kurcze, nic się nie nauczyłam, bo siedziałam cały dzień przy mapach z geo, ale zrobiłam wszystkie (tylko wykres został, ale to już pierdoły) W końcu nie będę myślec o tych durnych kratkach

[Zuziaxxx]

Napisane przez sarcastic_

Po prostu ludzie się zmieniają. Tylko nie wiedziałam, że mogą tak nagle, z miesiąca na miesiąc, tygodnia na tydzień. Mam wrażenie, że mi podmienili faceta. Ogólnie mój związek od początku był cudowny, serio, nie wierzyłam, że tak się da, kilka lat było cudownych, ale widocznie... zmęczenie materiału i tyle, bo w tej chwili nie ma nic. Jest dobrze, to jest dobrze, ale jak wychodzi jakaś sprzeczka to wychodzi jaki on ma charakter.. Ogólnie nie obraża się raczej kobiety, nawet w kłótni, szczególnie "swojej kobiety". Nie chce mi się nawet pisać, bo to szkoda nerwów, a jak pisze, to zaraz mi nerwy puszczają, a w miarę się uspokoiłam już, więc nie ma sensu.. Ale dzięki, że pytasz <3. Najgorsze, że on jak raczy się odezwać do mnie, to i tak będzie próbował zrzucić winę na mnie, ale mam nadzieję, że nie ulegnę, bo nie mogę dać się sponiewierać .

Kurcze, nic się nie nauczyłam, bo siedziałam cały dzień przy mapach z geo, ale zrobiłam wszystkie (tylko wykres został, ale to już pierdoły) W końcu nie będę myślec o tych durnych kratkach

jeśli Cię obraża to zostaw go bez dwóch zdań

[Catalina7]

Napisane przez sarcastic_

Po prostu ludzie się zmieniają. Tylko nie wiedziałam, że mogą tak nagle, z miesiąca na miesiąc, tygodnia na tydzień. Mam wrażenie, że mi podmienili faceta. Ogólnie mój związek od początku był cudowny, serio, nie wierzyłam, że tak się da, kilka lat było cudownych, ale widocznie... zmęczenie materiału i tyle, bo w tej chwili nie ma nic. Jest dobrze, to jest dobrze, ale jak wychodzi jakaś sprzeczka to wychodzi jaki on ma charakter.. Ogólnie nie obraża się raczej kobiety, nawet w kłótni, szczególnie "swojej kobiety". Nie chce mi się nawet pisać, bo to szkoda nerwów, a jak pisze, to zaraz mi nerwy puszczają, a w miarę się uspokoiłam już, więc nie ma sensu.. Ale dzięki, że pytasz <3. Najgorsze, że on jak raczy się odezwać do mnie, to i tak będzie próbował zrzucić winę na mnie, ale mam nadzieję, że nie ulegnę, bo nie mogę dać się sponiewierać .

No właśnie trochę mnie zaskoczyłaś, bo byłam pewna, że super Wam się układa, w końcu już tyle czasu ze sobą jesteście Moim zdaniem jeśli zaczynasz mieć jakieś wątpliwości, to serio nie jest dobrze Ale cały czas razem mieszkacie? Trzymaj się

[sarcastic_]

Napisane przez Zuziaxxx

jeśli Cię obraża to zostaw go bez dwóch zdań

Tylko jak się z kimś przeżyło tyle lat (jak to brzmi w moim wieku ) to też się inaczej patrzy. Bo zna się tą osobę i wiadomo, w nerwach jest różnie. Ale to nie znaczy, że nerwy są usprawiedliwieniem. Bo nie są. Po prostu ciężko mi wywalić z pamięci kilka lat wspólnego życia. Pomijam już kwestię, że i tak jutro muszę wrócić do mieszkania, bo w poniedziałek nie mam jak dojechać na uczelnię Waham się. Albo przekreślę to wszystko, albo postawię jakieś ultimatum, może coś się zmieni, jeśli nie, to się wyprowadzę i będę myśleć jak pogodzić dojazdy ze studiami.. Nie wiem co zrobić, inaczej chyba bym myślała jakbym była z nim kilka miesięcy czy rok, a teraz to nie wyobrażam sobie, że w moim życiu miałoby go zabraknąć.
Ale gorzkie żale tutaj zrobiłam, wybaczcie

---------- Dopisano o 19:45 ---------- Poprzedni post napisano o 19:42 ----------

Napisane przez Catalina7

No właśnie trochę mnie zaskoczyłaś, bo byłam pewna, że super Wam się układa, w końcu już tyle czasu ze sobą jesteście Moim zdaniem jeśli zaczynasz mieć jakieś wątpliwości, to serio nie jest dobrze Ale cały czas razem mieszkacie? Trzymaj się

Tak, mieszkamy, ale na weekend jestem w domu. Ogólnie nam się układa(ło), na zasadzie: jak jest dobrze to fajnie, a jak zaczyna się problem, pojawi się drażliwy temat to idą takie kłótnie i w ogóle, że szkoda gadać. To aż śmieszne, że jesteśmy dorośli, znamy się tyle lat i nagle nie umiemy się porozumieć. Czasem czuję się jakbym mieszkała ze współlokatorem, a nie chłopakiem. I zawsze jak mówię mu, że się zmienił, że nie jest jak dawniej, to odpowiada "Bo ty jestes inna". NO i błędne koło

[monika9952]

Napisane przez Zuziaxxx

Rozumiem, że chcesz się przenieść ze względu na zmianę miasta, ale kwestii presji prestiżu (szczerze powiedziawszy ja w ogóle nie czuję prestiżu w studiowaniu tutaj) za nic nie łapię, co to za presja? Znaczy wiem, że to dobra uczelnia (a przynajmniej CM), ale WUM tak samo, więc ta presja czymkolwiek się objawia też może Cię tam dopaść

Napisane przez poziomka_

jeżeli chodzi o 'prestiż' to zasadniczo najważniejsza jest grupa, na którą się trafi, bo nawet na prestiżowej uczelni może być lajtowa grupa

Ogólnie i tak w skrócie źle się czuję na tej uczelni :< Co do grupy to właśnie też trafiłam na takie osoby, z którymi nie da się dogadać w innej kwestii jak nauka :/ Wgl teraz mam taki straszny okres że nie wiem co się dzieje Początek roku zapowiadał się super, święta były najlepsze w moim życiu. Wraz z początkiem roku m.in facet, który miał być TYM zmienił się kompletnie, nie poznaje go, zero jakiegokolwiek oparcia, tutaj uczelnia dobija, masa nauki się zbliża, ja przez niego nic nie jem ze stresu także ... o matko :< jedyne chyba co przez te 10 dni było super to zdanie prawka (gdzie swoją drogą na egzaminie policja złapała mnie na dmuchanie xd )

[Catalina7]

Napisane przez sarcastic_

Tylko jak się z kimś przeżyło tyle lat (jak to brzmi w moim wieku ) to też się inaczej patrzy. Bo zna się tą osobę i wiadomo, w nerwach jest różnie. Ale to nie znaczy, że nerwy są usprawiedliwieniem. Bo nie są. Po prostu ciężko mi wywalić z pamięci kilka lat wspólnego życia. Pomijam już kwestię, że i tak jutro muszę wrócić do mieszkania, bo w poniedziałek nie mam jak dojechać na uczelnię Waham się. Albo przekreślę to wszystko, albo postawię jakieś ultimatum, może coś się zmieni, jeśli nie, to się wyprowadzę i będę myśleć jak pogodzić dojazdy ze studiami.. Nie wiem co zrobić, inaczej chyba bym myślała jakbym była z nim kilka miesięcy czy rok, a teraz to nie wyobrażam sobie, że w moim życiu miałoby go zabraknąć.
Ale gorzkie żale tutaj zrobiłam, wybaczcie

---------- Dopisano o 19:45 ---------- Poprzedni post napisano o 19:42 ----------



Tak, mieszkamy, ale na weekend jestem w domu. Ogólnie nam się układa(ło), na zasadzie: jak jest dobrze to fajnie, a jak zaczyna się problem, pojawi się drażliwy temat to idą takie kłótnie i w ogóle, że szkoda gadać. To aż śmieszne, że jesteśmy dorośli, znamy się tyle lat i nagle nie umiemy się porozumieć. Czasem czuję się jakbym mieszkała ze współlokatorem, a nie chłopakiem. I zawsze jak mówię mu, że się zmienił, że nie jest jak dawniej, to odpowiada "Bo ty jestes inna". NO i błędne koło

Moim zdaniem powinnaś na początek postawić ultimatum I zgadzam się, tyle lat jesteście razem, że powinniście znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji, przecież znacie się nie od dziś

Wiecie co, czasami mi smutno, że jestem forever alone i nawet potrafię mieć z tego powodu doła, ale z drugiej strony... Tyle kłopotów mnie omija

---------- Dopisano o 19:55 ---------- Poprzedni post napisano o 19:54 ----------

Napisane przez monika9952

Ogólnie i tak w skrócie źle się czuję na tej uczelni :< Co do grupy to właśnie też trafiłam na takie osoby, z którymi nie da się dogadać w innej kwestii jak nauka :/ Wgl teraz mam taki straszny okres że nie wiem co się dzieje Początek roku zapowiadał się super, święta były najlepsze w moim życiu. Wraz z początkiem roku m.in facet, który miał być TYM zmienił się kompletnie, nie poznaje go, zero jakiegokolwiek oparcia, tutaj uczelnia dobija, masa nauki się zbliża, ja przez niego nic nie jem ze stresu także ... o matko :< jedyne chyba co przez te 10 dni było super to zdanie prawka (gdzie swoją drogą na egzaminie policja złapała mnie na dmuchanie xd )

gratuluję!!

[latesate]

Napisane przez monika9952

Ogólnie i tak w skrócie źle się czuję na tej uczelni :< Co do grupy to właśnie też trafiłam na takie osoby, z którymi nie da się dogadać w innej kwestii jak nauka :/

zmień grupę, nigdzie indziej nie musi być i nie będzie lżej

[sarcastic_]

Napisane przez Catalina7

Moim zdaniem powinnaś na początek postawić ultimatum I zgadzam się, tyle lat jesteście razem, że powinniście znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji, przecież znacie się nie od dziś

Wiecie co, czasami mi smutno, że jestem forever alone i nawet potrafię mieć z tego powodu doła, ale z drugiej strony... Tyle kłopotów mnie omija

---------- Dopisano o 19:55 ---------- Poprzedni post napisano o 19:54 ----------



gratuluję!!

Też czasem myślę, że prościej nie mieć nikogo. Mniej problemów .

[fattyfat]

Sarca ja się tam nie znam, ale jeśli rozważasz koniec, to znaczy że coś jest bardzo nie halo, tym bardziej że widzę, że szkoda Ci tych kilku lat. tak jak pisze Catalina, postaw jakieś ultimatum, najlepiej porozmawiać na spokojnie, starać się nie krzyczeć, bo to do niczego nie prowadzi. chyba że on taki jest i nie ma zamiaru inaczej prowadzić rozmowy, to już jest b nie halo.

a za określenie podwórkowe mojej osoby to bym chyba od razu w pysk dała, no niestety - chociaż nie wiem co Ci tam konkretnie powiedział. szanuj swoją osobę przede wszystkim, i jeśli nie ma podstaw jakkolwiek Cie określać, to plaskacz byłby całkiem spoko.

a ludzie się zmieniają, no cóż, zwłaszcza patrząc na Wasz staż związku, to trudno byście się NIE zmienili.

Napisane przez Catalina7

Moim zdaniem powinnaś na początek postawić ultimatum I zgadzam się, tyle lat jesteście razem, że powinniście znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji, przecież znacie się nie od dziś

Wiecie co, czasami mi smutno, że jestem forever alone i nawet potrafię mieć z tego powodu doła, ale z drugiej strony... Tyle kłopotów mnie omija

---------- Dopisano o 19:55 ---------- Poprzedni post napisano o 19:54 ----------



gratuluję!!

same here zwłaszcza że zaczynam mieć syndrom zrzędy i przeczulenia na własnym punkcie, zwłaszcza w pewnym czasie w miesiącu XD
jak to się nazywa? choroba wściekłych krów?

---------- Dopisano o 20:03 ---------- Poprzedni post napisano o 20:01 ----------

Napisane przez sarcastic_

Też czasem myślę, że prościej nie mieć nikogo. Mniej problemów .

aaaaale jakie docinki w rodzinie, kiedy jest się FA i uznają Cię za FAjtłapę


chociaż ja to mam z tego polew, tylko pewnie będzie mi smutno na rodzinnych imprezach jak już będę stara i nie będę miała nawet z kim pić, bo pewnie wszyscy co z nimi się chleje, to bendom "ze swoimi"

rzal.pl XD

---------- Dopisano o 20:06 ---------- Poprzedni post napisano o 20:03 ----------

btw, chyba przez wczorajszą batalię o pieroga rodzice się na mnie obrazili.

jakie trywialne problemy mam

[sarcastic_]

Napisane przez fattyfat

Sarca ja się tam nie znam, ale jeśli rozważasz koniec, to znaczy że coś jest bardzo nie halo, tym bardziej że widzę, że szkoda Ci tych kilku lat. tak jak pisze Catalina, postaw jakieś ultimatum, najlepiej porozmawiać na spokojnie, starać się nie krzyczeć, bo to do niczego nie prowadzi. chyba że on taki jest i nie ma zamiaru inaczej prowadzić rozmowy, to już jest b nie halo.

a za określenie podwórkowe mojej osoby to bym chyba od razu w pysk dała, no niestety - chociaż nie wiem co Ci tam konkretnie powiedział. szanuj swoją osobę przede wszystkim, i jeśli nie ma podstaw jakkolwiek Cie określać, to plaskacz byłby całkiem spoko.

a ludzie się zmieniają, no cóż, zwłaszcza patrząc na Wasz staż związku, to trudno byście się NIE zmienili.

Co do tego krzyczenia, to raczej ja krzyczę xd. On jest typem, który milczy. A to też jest irytujące. Byłoby o wiele prościej sobie pogadać serio wprost, a nie tak, że ja gadam, gadam, on milczy, w końcu mnie szlag trafia. No kurde ... Podejrzewam, że jutro wieczorem czeka nas rozmowa, bo na bank spotkamy się w mieszkaniu i jeśli on nie zmieni podejścia to do widzenia. Będę jeździć autobusem o 5, ale się wyprowadzę, trudno . Nie wiem. Może jemu po prostu "minęło", no to tym bardziej nie ma sensu się szarpać. Ale to trochę śmieszne w sumie, że w końcu mieszkając razem, oddaliliśmy się od siebie. A takie były plany, miało być tak kolorowo

[Catalina7]

Napisane przez sarcastic_

Też czasem myślę, że prościej nie mieć nikogo. Mniej problemów .

Napisane przez fattyfat

same here zwłaszcza że zaczynam mieć syndrom zrzędy i przeczulenia na własnym punkcie, zwłaszcza w pewnym czasie w miesiącu XD
jak to się nazywa? choroba wściekłych krów?

---------- Dopisano o 20:03 ---------- Poprzedni post napisano o 20:01 ----------



aaaaale jakie docinki w rodzinie, kiedy jest się FA i uznają Cię za FAjtłapę


chociaż ja to mam z tego polew, tylko pewnie będzie mi smutno na rodzinnych imprezach jak już będę stara i nie będę miała nawet z kim pić, bo pewnie wszyscy co z nimi się chleje, to bendom "ze swoimi"

rzal.pl XD

Ale z drugiej strony mieć 20 lat i nigdy nie być w związku to też trochę nie halo A jeśli na studiach nikogo nie poznam, to już w ogóle.

[sarcastic_]

Napisane przez fattyfat

aaaaale jakie docinki w rodzinie, kiedy jest się FA i uznają Cię za FAjtłapę


chociaż ja to mam z tego polew, tylko pewnie będzie mi smutno na rodzinnych imprezach jak już będę stara i nie będę miała nawet z kim pić, bo pewnie wszyscy co z nimi się chleje, to bendom "ze swoimi"

rzal.pl XD

---------- Dopisano o 20:06 ---------- Poprzedni post napisano o 20:03 ----------

btw, chyba przez wczorajszą batalię o pieroga rodzice się na mnie obrazili.

jakie trywialne problemy mam

Ważniejsza równowaga psychiczna niż opinia rodziny Zresztą wiesz... Dzisiaj jesteś FA, jutro możesz już nie być

---------- Dopisano o 20:10 ---------- Poprzedni post napisano o 20:09 ----------

u mnie tak wieje, że aż się boję

[poziomka_]

Napisane przez Catalina7

Ale z drugiej strony mieć 20 lat i nigdy nie być w związku to też trochę nie halo A jeśli na studiach nikogo nie poznam, to już w ogóle.

no niestety też tak mam

Napisane przez monika9952

Ogólnie i tak w skrócie źle się czuję na tej uczelni :< Co do grupy to właśnie też trafiłam na takie osoby, z którymi nie da się dogadać w innej kwestii jak nauka :/ Wgl teraz mam taki straszny okres że nie wiem co się dzieje Początek roku zapowiadał się super, święta były najlepsze w moim życiu. Wraz z początkiem roku m.in facet, który miał być TYM zmienił się kompletnie, nie poznaje go, zero jakiegokolwiek oparcia, tutaj uczelnia dobija, masa nauki się zbliża, ja przez niego nic nie jem ze stresu także ... o matko :< jedyne chyba co przez te 10 dni było super to zdanie prawka (gdzie swoją drogą na egzaminie policja złapała mnie na dmuchanie xd )

brawo

[fattyfat]

Napisane przez sarcastic_

Co do tego krzyczenia, to raczej ja krzyczę xd. On jest typem, który milczy. A to też jest irytujące. Byłoby o wiele prościej sobie pogadać serio wprost, a nie tak, że ja gadam, gadam, on milczy, w końcu mnie szlag trafia. No kurde ... Podejrzewam, że jutro wieczorem czeka nas rozmowa, bo na bank spotkamy się w mieszkaniu i jeśli on nie zmieni podejścia to do widzenia. Będę jeździć autobusem o 5, ale się wyprowadzę, trudno . Nie wiem. Może jemu po prostu "minęło", no to tym bardziej nie ma sensu się szarpać. Ale to trochę śmieszne w sumie, że w końcu mieszkając razem, oddaliliśmy się od siebie. A takie były plany, miało być tak kolorowo

nadrabiasz za niego? to się w sumie nie dziwię, też nie lubię jak ktoś nie odpowiada, jakby jednym uchem wpuszczał, a drugim wypuszczał

dobrze że masz takie zdrowe podejście, powinnaś dostać owacje na stojąco za samą odwagę. a co do mieszkania... jest pisiont możliwości, w akademikach można znaleźć wole miejsca, wiadomo że to jest jakaś kasa zawsze, ale najmniejsza, pokoju w 2 os. nawet we Wro raczej za mniejsze pieniążki się nie znajdzie niestety

i jeszcze wrócę - są okresy kryzysów i stabilizacji. jeśli przestaje Wam pasować zachowanie i nie ma drogi by temu jakoś zaradzić poprzez jakieś kompromisy, to nie ma po co sobie wzajemnie szargać nerwów taka moja opinia. a jak nawet jeśli już dojdzie do tego rozstania, w pokojowej atmosferze, to nie musi być aż tak bolesne przeżycie, jakbyś np. się dowiedziała że zdradza czy coś...

Napisane przez Catalina7

Ale z drugiej strony mieć 20 lat i nigdy nie być w związku to też trochę nie halo A jeśli na studiach nikogo nie poznam, to już w ogóle.

no właśnie, XDDDDD

no cóż, na razie mam to w dupsku, studia teraz najważniejsze
btw. moja siostra poznała swojego męża na magisterce i to pod koniec chyba, także... nie lękajcie się

---------- Dopisano o 20:15 ---------- Poprzedni post napisano o 20:14 ----------

Napisane przez sarcastic_

Ważniejsza równowaga psychiczna niż opinia rodziny Zresztą wiesz... Dzisiaj jesteś FA, jutro możesz już nie być

---------- Dopisano o 20:10 ---------- Poprzedni post napisano o 20:09 ----------

u mnie tak wieje, że aż się boję

z moim aktualnym podejściem to musiałoby nastąpić coś, że ja bym zmieniła zdanie co do związków, i akurat musiałby się ktoś odpowiedni napatoczyć raczej chyba niemożliwe XD





no u nas obstawiamy już że koniec świata we Wro, bo światła nam mrygajo

[Catalina7]

U mnie też okropnie wieje. Chciałabym już przynajmniej Wielkanoc

Ja jestem wybredna niestety. Rzadko kto mi się podoba, a jeśli już, no to wiadomo, że je jemu nie + jeśli chodzi o charakter, to jestem jeszcze bardziej wybredna XD a połączyć te dwie rzeczy... wszyscy już zajęci :P Ale o czym ja mówię, sama mam zryty charakter

[fattyfat]

Napisane przez Catalina7

U mnie też okropnie wieje. Chciałabym już przynajmniej Wielkanoc

Ja jestem wybredna niestety. Rzadko kto mi się podoba, a jeśli już, no to wiadomo, że je jemu nie + jeśli chodzi o charakter, to jestem jeszcze bardziej wybredna XD a połączyć te dwie rzeczy... wszyscy już zajęci :P Ale o czym ja mówię, sama mam zryty charakter

jakbym siebie słyszała

[Catalina7]

Napisane przez fattyfat

no właśnie, XDDDDD

no cóż, na razie mam to w dupsku, studia teraz najważniejsze
btw. moja siostra poznała swojego męża na magisterce i to pod koniec chyba, także... nie lękajcie się

Nie na moim kierunku

---------- Dopisano o 20:18 ---------- Poprzedni post napisano o 20:17 ----------

Napisane przez fattyfat

jakbym siebie słyszała

Taka prawda

[sarcastic_]

Napisane przez fattyfat

nadrabiasz za niego? to się w sumie nie dziwię, też nie lubię jak ktoś nie odpowiada, jakby jednym uchem wpuszczał, a drugim wypuszczał

dobrze że masz takie zdrowe podejście, powinnaś dostać owacje na stojąco za samą odwagę. a co do mieszkania... jest pisiont możliwości, w akademikach można znaleźć wole miejsca, wiadomo że to jest jakaś kasa zawsze, ale najmniejsza, pokoju w 2 os. nawet we Wro raczej za mniejsze pieniążki się nie znajdzie niestety

i jeszcze wrócę - są okresy kryzysów i stabilizacji. jeśli przestaje Wam pasować zachowanie i nie ma drogi by temu jakoś zaradzić poprzez jakieś kompromisy, to nie ma po co sobie wzajemnie szargać nerwów taka moja opinia. a jak nawet jeśli już dojdzie do tego rozstania, w pokojowej atmosferze, to nie musi być aż tak bolesne przeżycie, jakbyś np. się dowiedziała że zdradza czy coś...

no właśnie, XDDDDD

no cóż, na razie mam to w dupsku, studia teraz najważniejsze
btw. moja siostra poznała swojego męża na magisterce i to pod koniec chyba, także... nie lękajcie się

No dokładnie, gadam, gadam, a i tak "to ty się zmieniłaś" . Dobra, jest to przykre wszystko, bo mamy/mieliśmy tyle wspólnych planów, a tutaj dupa ... tzn jeśli się wyprowadzę to na pewno nie wynajmę, bo taka jest moja umowa z rodzicami :P. Trochę mi tego też żal, bo polubiłam Wrocław, całkiem inne życie niż na tym zadupiu :P.
Ja wiem, że w tej chwili to jest na zasadzie kto pierwszy się odezwie. Ja nie dzwonię, on nie dzwoni, a jestem pewna, że myśli tak samo jak i ja o tym wszystkim. I w końcu się spotkamy, pokłócimy, a potem pogodzimy I to mnie drażni, że zawsze wybaczam, a później to samo. Ale kurcze, albo oboje coś zmienimy (no nie jestem pewnie też bez winy) albo do widzenia. Bo tak się nie da żyć przecież...
W ogóle chętnie bym do niego teraz zadzwoniła, ale co mu powiem "Przeproś mnie"?

[Catalina7]

U mnie chyba koniec świata się zaczął

[sarcastic_]

Napisane przez Catalina7

U mnie chyba koniec świata się zaczął

masakra, zastanawiam się czy zapalać świeczki jakby coś. NIGDY nie wiadomo kiedy zgaśnie światło